|
| Przestrzeń przed domkiem | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Thor
Liczba postów : 174 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Przestrzeń przed domkiem Wto Lis 27, 2012 8:09 pm | |
| Dużo liści, wysokie drzewa dookoła, praktycznie brak słońca, tylko cień. Mimo to latem potrafi być tu parno, o dziwo. Domek od frontu prezentuje się... mało ciekawie, jeśli można to tak ująć. Małe, zaniedbany, sprawiający raczej wrażenie opuszczonego. Wąski ganek, do którego prowadzą dwa drewniane schodki. Miejsce na pierwszy rzut oka wymarłe, ale jeśli sprosić tutaj grupę przyjaciół można by urządzić niezłą imprezę. Przed domkiem kończy się droga czymś w rodzaju podjazdu. Powiedzmy. Ponownie - cisza, żadnych owadów, żadnej zwierzyny leśnej. Głucho. |
| | | Dante
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 24/11/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Sro Lis 28, 2012 2:44 pm | |
| -Co jest?!- Zadał sobie pytanie Dante budząc się. Siedząc na ziemi zaczął się rozglądać, wokół był jakiś las oraz opuszczony domek. Nagle Dantego zaczęła boleć głowa. -Jeszcze mi bólu głowy brakowało.- Powiedział do siebie, a następnie wstał. Włożył ręce do kieszeni i z jednej wyjął zapalniczkę, a z drugiej zniszczonego papierosa. -Super!- Wrzasnął wściekły. Już od przebudzenia czuł się jakoś dziwnie, jakoś jakby był osłabiony. -Jak ja się tu znalazłem? - Wściekły znowu zadał do siebie pytanie. Sięgnął do kabury na broń, a tam kolejna niespodzianka. Broń zniknęła w równie tajemniczy sposób co on się pojawił w tym lesie. -Coś cicho tu. I to za bardzo.- I w tym momencie Dante stał się bardziej czujny. |
| | | Summer
Liczba postów : 95 Data dołączenia : 11/09/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Sro Lis 28, 2012 6:19 pm | |
| Obudził ją cichy szum liści, wysoko, ponad głową. Na wpół leżała, oparta o pień jednego z drzew. Leniwie otworzyła oczy i przyglądała się różnobarwnym plamom tańczącym do podmuchów wiatru. Sceneria bajeczna, idealna, aż zdawało się Summer iż wciąż jeszcze śpi. Błogostan. Póki ktoś nie zaczął krzyczeć jak rażony prądem tuż obok niej. Ciarki przebiegły jej po plecach a ona sama podskoczył znacznie w miejscu, zrywając się do wstania. - Co do cholery?! – Rozejrzała się i dostrzegła tego, który wyrwał ją ze stanu niewiedzy. Już po kilku chwilach, nim zdążyła nakrzyczeć na białowłosego mężczyznę za zakłócenie porządku, zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Wcześniej nie uważała pobytu w lesie za coś niepokojącego, lecz jeśli nie mogła sobie przypomnieć dobrych paru godzin i tego jakim cudem znalazła się przed drewnianą chatą, sprawa robiła się podejrzana. Pierwsza myśl – zadzwonić. Lub sprawdzić na telefonie pozycję w GPS. Wśród miękkiej ściółki leśnej nie dostrzegła swojej torby a więc pistoletu również nie miała. Przyglądając się chwilę opadłym z gałęzi liściom dostrzegła jednak coś innego, coś co przyprawiło ją o szybsze bicie serca – małą pancerną walizeczkę. Summer otworzyła ją i odetchnęła z ulgą, odczynniki znajdowały się na swoim miejscu, paczkowane sterylne igły chirurgiczne, nici i spirytus do odkażania, a wręcz znalazła w środku więcej niż oczekiwała! - Cokolwiek się stało, dzięki tobie ciszy już nie ma – Rzuciła w kierunku Dantego z lekkim uśmiechem, nakładając na ręce rękawiczki bez palców, zamiast tego z niewielkimi, zakrzywionymi szponami na kostkach. Nie wiedziała skąd się tutaj wzięły ale cieszyła się, że nie jest całkowicie bezbronna – Pamiętasz może jak się tu znalazłeś? Jesteś ranny lub czujesz się dziwnie? Powoli podeszła do niego, zamykając paczkę pierwszej pomocy. Przyglądała mu się uważnie zielonymi tęczówkami a wolną ręką poprawiła niedbale zawiązany kucyk. - Jestem lekarzem, tak jakby, więc wiem co robię. Ile palców widzisz? – wyciągnęła w kierunku nieznajomego palec wskazujący i środkowy. – Wydajesz się strasznie blady, ale to być może niedobór witamin. W ogóle to jak ci na imię?
|
| | | Dante
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 24/11/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Sro Lis 28, 2012 7:35 pm | |
| -Bardzo przepraszam za moje zachowanie.- Powiedział do nieznajomej z nutką ironii. -Nie pamiętam jak się tu znalazłem, nie jestem ranny i czuje poważne osłabienie mej mocy.- Dla niego ta sytuacja była zabawna, i raczej nie ukrywał tego. -Widzę dwa palce, a imię me Dante.- I w tym momencie ukłonił się bardzo nisko, aż do ziemi. Dante zaczął jeszcze raz się rozglądać, aby upewnić się iż nic tu na nich złego nie czeka. -No dobra to masz jakiś plan?- Grzecznie zapytał się lekarki. Dobrze wiedział iż nie nadaję się na planowanie, tylko na likwidacje różnych bestii. -Masz może jakiś deser truskawkowy lub pizzę?- Zapytał jakby nigdy nic, w końcu trochę zgłodniał przez tę parę godzin.
Przepraszam za jakość postu
|
| | | Darkhawk
Liczba postów : 146 Data dołączenia : 25/08/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Sro Lis 28, 2012 8:43 pm | |
| Restart systemów. Nagle, pojawił się czerwony świat. Dostrajanie optyki Czerwień straciła na intensywności i dopasowała się do reszty kolorów. Teraz mógł przejrzeć na oczy. Wokół otaczały go masywy liści zamykając go niczym w pułapce, pomiędzy kończynami wplątane miał gałęzie, skutecznie uniemożliwiające mu ruch. Diagnostyka systemów... W trakcie. To nie pierwszy raz kiedy zaliczył black out. Zdarzało się to prawie zawsze po tym kiedy dostawał łomot, mimo to takie sytuacje mógł policzyć na palcach jednej ręki. Raz budził się w betonowej ścianie, kiedy razem ze Spidey'im próbowali powstrzymać Sand-mana, ale tym razem z nikim nie walczył! Przecież nawet nie aktywował Darkhawka! Może to znowu kolejne ulepszenie androida? Ostatnim razem było podobnie, tym razem jednak pamiętał dokładnie co robił przed znalezieniem się w koronie tego drzewa! Odprowadził do domu tę blondynkę, Isabelle. Potem zjadł kolację i na samiusieńkim położył się spać. A teraz budzi się tutaj pośród liści kasztanowca, a sądząc po dźwiękach nie był to którykolwiek z parków NYC, bo nawet w Central Parku było słychać klaksony samochodów, wirniki helikopterów. Diagnostyka zakończona. Wszystkie systemy sprawne. Połączenie z "Osch" zerwane. Dopiero teraz mógł poruszyć członkami, gałęzie nadal krępowały mu ruchy. Poruszył się znowu, tym razem raptowniej, drzewo pod nim zatrzeszczało dając mu do zrozumienia, że nie wytrzyma nadludzkiej siły Darkhawka, szczególnie jeżeli dalej ma zamiar leżeć i napierać na gałąź pod jego plecami. Nie zważając na to Chris zwinął się w kulę, a potem szybko rozprostował ramiona i nogi. Z głośnym szelestem liści i potężnym trzaskiem łamiących się jak zapałki gałęzi świadomość Powella w ciele androida wyrwała się z więzienia natury. Darkhawk wyskoczył z korony odbijając się od pnia drzewa i opadł na ziemię przed drewnianą chatką, używając swoich skrzydeł niczym spadochronu. To na pewno nie był New York. Oprócz niego na polanie stała dwójka ludzi: siwy i blady jak trup facet w obciachowym wdzianku, oraz czarnowłosa, wytatuowana kobieta. Mężczyzna wspomniał coś o pizzy, w odpowiedzi na uwagę o kolorze jego cery. Po roku przebywania w towarzystwie nadludzi Chris musiał stwierdzić, że mało co może go zdziwić. - Trzy pytania: kim jesteście? Gdzie jesteśmy? Co tu robimy? Jeżeli ktoś zna odpowiedź na którekolwiek z nich. - zrobił kilka kroków w stronę nieznajomych. - Chętnie posłucham. |
| | | Summer
Liczba postów : 95 Data dołączenia : 11/09/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Sro Lis 28, 2012 9:01 pm | |
| Mimo powagi sytuacji naprawdę nie mogła się powstrzymać od szerokiego uśmiechu i kiedy Dante skłonił się jej jak prawdziwy dżentelmen, odstawiła na ziemię walizeczkę i dygnęła z gracją osiemnastowiecznej panny. W zielonych oczach odbił się figlarny blask świadczący o tym, że i ona w swym asortymencie ma miejsce na ironizowanie. - Elizabeth Freeman. Agentka łamane przez medyk, łamane przez naukowiec samouk. Ale mów mi Summer, jest prościej. Po raz kolejny omiotła wzrokiem okolicę, tym razem lustrując ją dokładniej. Dookoła żadnego śladu ścieżki bądź pojazdu jakim mogli oboje zostać tu sprowadzeni. Brak wskazówek w którą stronę zmierzać by wyjść z lasu, jedynie drewniany dom przed nimi, sprawiający wrażenie dawno już nie odwiedzanego. Kobieta zmarszczyła brwi i zapięła cienką, dżinsową kurtkę gdy kolejne, tym razem chłodniejsze masy powietrza, przywiał wiatr. Pod spodem miała tylko t-shirt, na nogach zaś zielone spodnie-rurki i glany. Solidne obuwie na każdą okazję, choć z lekka nieodpowiednie dla dwudziestodziewięciolatki. Ale praca w S.H.I.E.L.D. to nie jakaś rewia mody o czym najwidoczniej niektóre koleżanki z pracy potrafią zapomnieć. Gdyby chociaż wiedziała ile czasu zostało do zmroku, może łatwiej byłoby podjąć decyzję czy zostać w chatce, czy też zaryzykować i wyruszyć przed siebie. Drzew musi w końcu kiedyś zabraknąć. - Plan? - zaczęła, spoglądając ukradkiem coraz częściej w kierunku pustych okien. Gdzieś pod ręką w wewnętrznej kieszeni kurteczki wymacała paczkę papierosów z zapalniczką. Wyjęła ją więc i poczęstowawszy pół demona zapaliła swojego i zaciągnęła się. - Nie mamy jedzenia. Nie wiemy gdzie jesteśmy. Dookoła pusto, nie licząc chaty z drewna. Jestem za tym by sprawdzić czy coś jest w środku. Brak sprzeciwu? Czyli przegłosowane. Podniosła ze ściółki swoją walizkę i skierowała się żwawym krokiem w stronę frontu domu. Nie oczekiwała cudów, byle przenocować a potem z rana gdzieś się pójdzie. W zasadzie starała się wyglądać na bardziej rozentuzjazmowaną niż w rzeczywistości. Było niebezpiecznie, zdawała sobie z tego sprawę, ale grunt to pozory. Utrzymanie wysokiego morale drużyny. Przyłożyła od zewnątrz dłoń do brudnego okna i zlustrowała środek pomieszczenia. Dopiero upewniwszy się jako tako o w miarę bezpiecznym stanie potencjalnego schronieni, spróbowała otworzyć drzwi. Jak nie ustąpią po dobroci, zapewne kopnie je. Wtedy będą zmuszone się poddać. - Mówiłeś coś o mocach? Więc jesteś z TYCH? Dobrze wiedzieć że przynajmniej ty jesteś jako tako zabezpieczony. Mogę co prawda sprać kogoś na bliski dystans z pięści, ale na broń palną to już raczej nie polecę.... Już miała dokończyć myśl, gdy wtem dołączył do nich trzeci towarzysz. Obróciła się na pięcie i mrugając chwilkę powiekami oswajała się z jego obecnością. - Oh... - Skwitowała mało elokwentnie, podchodząc trochę bliżej. - Mów mi Summer. Na dwa ostatnie pytania nie jestem w stanie udzielić ci odpowiedzi. Jeżeli jesteś ranny lub coś, powiedz mi o tym. Jako medyk być może zdołam coś na to poradzić. Przeniosła wzrok na Dante i uśmiechnęła się delikatnie. - Będziesz tak miły i wprowadzisz naszego latającego gościa w inne kwestie związane z naszym obecnym położeniem? W końcu to ty jesteś tu przytomny najdłużej. A później trzeba jakoś ogarnąć drogę powrotną do cywilizacji. |
| | | Dante
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 24/11/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Czw Lis 29, 2012 5:32 pm | |
| Chwilę po poznaniu Summer z drzewa zleciało coś dziwnego, tzn. dla Dantego nie było to takie dziwne, w końcu nie takie rzeczy w swoim życiu widział. -A więc jestem Dante. Jesteśmy w lesie i nikt nic nie pamięta co robił w przeciągu kilku godzin.- Odwrócił się i ruszył w stronę domku, przy którym Summer już stała i bawiła się drzwiami. Włożył ręce do kieszeni i czekał aż otworzy drzwi.
jestem zbyt zmęczony, aby coś więcej wydusić. |
| | | Darkhawk
Liczba postów : 146 Data dołączenia : 25/08/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Czw Lis 29, 2012 7:41 pm | |
| - Brawo Sherlocku!- skwitował zdawkowe wyjaśnienia faceta o aparycji cyrkowca. Jak przyjemnie jest obudzić się w niewiadomym miejscu, na dodatek mieć takiego pajaca za towarzysza. Z niewiadomych powodów gość z miejsca nie przypadł mu do gustu, po prostu czasem tak się ma, że wystarczy kogoś zobaczyć i już się go nie lubi. Tak też było i w tym przypadku. Mężczyzna stanął i czekał na to, aż kobieta otworzy drzwi, tak jakby nikt go nie nauczył, że damom trzeba pomagać. Szybkim krokiem minął go i stanął za wytatuowaną i prawą rękę oparł na drzwiach niewiele powyżej klamki. - Przepraszam. - nacisnął mocno na odrzwia. Potężny dąb, poprzednie wcielenie drzwi zajęczał i zaskrzypiał przez sekundę, by w końcu jakby na finał jego agonii, wyraźnie słychać było dźwięk łamanego metalu. Zasuwa upadła na podłogę po drugiej stronie drzwi. Cofnął się. - Może wejdę jako pierwszy? Tak na wszelki wypadek, pani... - V-kształtny wizjer spojrzał jej w oczy. |
| | | Summer
Liczba postów : 95 Data dołączenia : 11/09/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Pią Lis 30, 2012 9:49 pm | |
| Brązowowłosa uśmiechnęła się, kiedy drzwi do drewnianego domu stanęły otworem. Spojrzała prosto w wizjer Darkhawka, zupełnie bez strachu, jakby podobne osoby spotykała codziennie. Właściwie to tak właśnie było, na tym polegała jej praca. - Proszę bardzo, droga wolna. I żadnych 'pani' bo 29 lat to jeszcze nie emerytura - Odsunęła się z drogi aby umożliwić mu wejście do środka. Nim zrobiła to samo co on, obejrzała się za siebie, na Dantego. Zacmokała kilkukrotnie z dezaprobatą. Jeśli tak będzie wyglądać ich owocna współpraca... czuła, że już wkrótce będzie miała pełne ręce roboty. Z wolna zagłębiła się w pierwsze pomieszczenie. Zielonymi oczyma analizowała każdy napotkany przedmiot, próbowała wbić sobie do głowy rozmieszczenia pokoi, co gdzie stoi i tym podobne. Doświadczenie niejednokrotnie pokazało Elizabeth, iż pozornie nieistotne detale koniec końców okazują się być kluczowymi aspektami wydarzeń im towarzyszących. - My odpowiedzieliśmy na twoje pytania, ale ty nawet nam się nie przedstawiłeś. - oparła lewą dłoń o biodro, w prawej wciąż ściskając uchwyt walizki. Byle do rana, potem ruszy się szukać ścieżki, rzadszych drzew, charakterystycznych punktów, czegokolwiek. [z/t]
Ostatnio zmieniony przez Summer dnia Wto Gru 04, 2012 2:52 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Darkhawk
Liczba postów : 146 Data dołączenia : 25/08/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Sob Gru 01, 2012 2:26 pm | |
| Musiał przyznać, że wyglądała na mniej niż 29 lat i była całkiem atrakcyjna. Nie był to rodzaj urody modelki wyciągniętej z "Vogue'a", ale musiała przyciągać wzrok na ulicy. Na dodatek tatuaże dodawały jej niecodziennego uroku, wręcz egzotyzmu. - Darkhawk. - wyciągnął w jej stronę rękę, przy okazji skanując otoczenie. Ciekawe było to, że nie przykładała większej uwagi do tego jak wygląda. Wysoki facet z przenikliwym wizjerem zamiast oczu, raczej nie był typem osobnika którego spotykało się w piekarni. Rezultaty skanowania nie dawały żadnych przesłanek, żeby obawiać się tego domu. Żadnych pułapek, ukrytych drzwi. Tylko meble i tony kurzu. Cała ta sytuacja była niezwykle podejrzana, a to że niczego nie udało mu się tutaj znaleźć jeszcze bardziej utwierdzało go w przekonaniu, że coś tu jest nie w porządku. Jak to się stało, że bez swojej wiedzy stał się Darkhawkiem? Na dodatek nie miał połączenia z "Osch" - statkiem, który swoim poziomem technologicznym przewyższał wszystko, co dotychczas stworzyli ludzie , więc teoretycznie zablokowanie mu kontaktów z okrętem było niemożliwe. Co może być potężniejsze od kosmicznej technologii dawno wymarłej, prehistorycznej rasy? - Co dalej? - zapytał towarzyszkę wchodząc do salonu.
[z/t Salon w domku]
Ostatnio zmieniony przez Darkhawk dnia Pon Gru 03, 2012 8:47 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Dante
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 24/11/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Nie Gru 02, 2012 2:59 pm | |
| -Trochę grzeczniej, bo będziemy musieli inaczej porozmawiać.- Powiedział do nowego członka "drużyny". I w ten oto sposób Dante zdobył nowego wroga. Nie było to mądre posunięcie, ale cóż zrobić. Gdy już wszyscy byli przy drzwiach mężczyzna czekał aż wejdą do środka. Rozprostował swoje już stare kości przy czym kilka z nich strzeliły. -Przepraszam.- A następnie ich ominął i wszedł do jednego z pokoi.
z/t |
| | | Zaccaria Sidorio
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 13/02/2013
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Pon Mar 25, 2013 6:49 am | |
| Zaccaria przeciągnął się, wyprężając grzbiet na ramieniu Dazzler. - No i widzisz? Wyszliśmy z domku. Pierwsza część za nami. Teraz tylko trzeba znaleźć wyjście z lasu...- Uśmiechnął się bardzo po kociemu. Jego plan zdawał się działać - kobieta nie podejrzewała nawet, że nie jest tym, kim się wydawał być, o jego innych mocach nie wspominając. Miał szczęście, że się pojawiła, bo gdyby nie ona, musiałby (o zgrozo!) walczyć samemu, a to nigdy nie należy do przyjemnych. Anicostin Bast nie należy do wojowników pierwszej linii - zwykle tak potężnych, silnych i zdyscyplinowanych. Nie staje w szranki bezpośrednio z przeciwnikiem, nie rusza do walki otwarcie. Nie. Anicostin Bast jest wojownikiem drugiej linii - cichym, sprytnym i zawziętym. Uderzał znienacka, bez szumu i hałasu, najlepiej od tyłu, by zadać przeciwnikowi jak najdotkliwsze rany, a jednocześnie samemu nie narażać się na obrażenia. - Jak się trzymasz? Lepiej?- Zapytał z troską w głosie. |
| | | Dazzler
Liczba postów : 30 Data dołączenia : 24/02/2013
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Pon Mar 25, 2013 7:51 am | |
| Dazzler szybko zamknęła za sobą drzwi, a potem w dwóch dużych susach zeskoczyła z niewielkiego ganku i oddaliła się od domku (siedliska pająków) o kilka metrów. Oddychała szybko i płytko, i nie była to zasługa wysiłku fizycznego, ale paniki, która dopiero teraz chwytała ją za gardło. Jedną ręką objęła swój brzuch, drugą dłoń położyła powyżej mostka i przez chwilę starała się uspokoić oddech. Przymknęła lekko powieki, choć jakiś cichy głosik z tyłu głowy mówił jej, że nie powinna tracić czujności. No, ale hej! Po to miała kota na ramieniu żeby ją ostrzegł w razie potrzeby. Po kilku długich sekundach, gdy sama zaczynała się martwić, że ta hiperwentylacja doprowadzi ją do omdlenia, udało jej się zapanować nad histerią. Wzięła jeszcze dwa głębokie oddechy i opuściła ręce luźno wzdłuż tułowia. Głośno wypuściła powietrze i zerknęła kątem oka na Zaccarię. - Po prostu... Nie mówimy już o tym. Ani słowa, okej? - rzuciła w odpowiedzi i zmusiła usta do słabego uśmiechu. Dlatego właśnie rzadko jeździła na kempingi. Ataki paniki na widok pająków (nawet mniejszych niż te spotkane w domku) był u niej czymś normalnym, choć bardzo niepożądanym. Ale jak długo o tym nie myślała i nie widziała wokół siebie innych przedstawicieli zacnej rodziny pajęczaków, powinno być dobrze. Teraz miała w sobie dość siły i koncentracji, by skupić się na tym co ją otacza. Obróciła się bez pośpiechu wokół własnej osi, pozwalając zmysłom działać i rejestrować otoczenie. Byli w lesie, to można było stwierdzić na pierwszy rzut oka. Poza tym robiło się ciemno, rdzawy kolor nieba sugerował nadchodzący zmierzch. O tej porze roku ciemność zastanie ich szybciej niżby sobie tego życzyła. No i co najciekawsze, wokół było bardzo cicho. Nie lubiła takiego rodzaju ciszy. Brzmiał w jej uszach jak bezbronność. - No to, w którą stronę teraz, kocie? - spytała, znów zerkając na swojego towarzysza, którego ciepły ciężar na ramieniu, faktycznie dodawał jej otuchy. Na jej usta wrócił lekki uśmieszek, wyraz jakże pozytywnego podejścia do życia. Daz święcie wierzyła, że wszystko bardzo szybko zmierza do szczęśliwego zakończenia. Chwilowo wyrzuciła z myśli i pająki, i kości, i tego kto umieścił je pod podłogą domku. |
| | | Thor
Liczba postów : 174 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Pią Mar 29, 2013 12:09 pm | |
| Tę ciszę, po pytaniu Dazzler w trybie natychmiastowym przerwał najpierw odgłos łamanej gałązki. Jak na filmach, czyż nie? Potem znowu nic, a kilka dłuższych sekund później dało się słyszeć jakby kroki dobiegające od strony drzew mniej więcej na prawo od domku. W końcu oczom kocura i jego księżniczki ukazał się mężczyzna. Wysoki, choć nie przesadnie, z czarnymi włosami i szarmancką bródką w w szpic tego samego koloru. Czarne ubranie z białymi i niekiedy fioletowymi dodatkami przywodziło na myśl styl neo-wiktoriański, do spółki z gustownym cylindrem na głowie. Zatrzymał się przy ostatniej linii drzew dzielącej go od podjazdu i ostrożnym tonem zapytał głośno - Zagubieni czy oprawcy? Listki i na rondzie cylindra i w ubraniu sugerowały albo długą drogę, albo lekkie przedzieranie się, które obcy zapewne miał za sobą. |
| | | Dazzler
Liczba postów : 30 Data dołączenia : 24/02/2013
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Pią Kwi 05, 2013 9:36 pm | |
| Nieustannie napędzana adrenaliną, Dazzler była wyjątkowo wyczulona na wszelkie bodźce dochodzące z otoczenia. Trzask gałązki - tak głośny i oczywisty, jakby ktoś wręcz chciał zdradzić swoje położenie lub zapowiedzieć przybycie - natychmiast zwrócił jej uwagę. Wszystkie jej mięśnie błyskawicznie się napięły, a ona zamarła w bezruchu chciwie nasłuchując odgłosów otoczenia. Następny trzask udało jej się już umiejscowić w przestrzeni, więc wykonała płynny półobrót (starając się przy tym nie robić zbyt dużo hałasu, co wcale nie było proste wśród tylu liści pod nogami) i wyczekiwała nadchodzącego zagrożenia. Najgorsze było to, że wokół było zbyt cicho, by mogła przygotować się do obrony. Jakże tęskniła w tej chwili za zgiełkiem miasta, w którym zawsze mogła znaleźć coś co doda jej sił! Nie zamierzała się jednak poddawać bez walki. Stanęła pewnej na mocno rozstawionych nogach, zacisnęła dłonie w pięści... I nagle jej oczom ukazał się mężczyzna wyrwany zupełnie z innej epoki. Dazzler mimowolnie uniosła jedną brew do góry, skonfundowana jego widokiem. Spodziewała się kogoś uzbrojonego, albo jakieś potwora. Może wielkiego pająka (bogowie uchowajcie, to źle by się dla nich skończyło!)? Jeszcze bardziej zaskoczyło ją pytanie przybysza. Zerknęła niepewnie na kota, a potem znów na mężczyznę. - Zagubieni to słowo, które świetnie nas opisuje. - odpowiedziała po chwilowym wahaniu. Wciąż trwała w swojej bojowej pozycji, nie zdradzając jakichkolwiek oznak zaufania do dziwacznie wyglądającego człowieka. Kot milczał, ale nie wiedziała jak to odczytać. Jakimś cudem zaczęła traktować go jako sprzymierzeńca, może dlatego, że znała go o te półgodziny dłużej? Ale ona nie potrzebowała wiele, by zapałać do kogoś sympatią, a nawet nie lubiąc kogoś specjalnie czuła się w obowiązku pomóc. Ten typ tak ma i już. - A pan kim jest? I co pan tu robi? Co my to robimy? - jej ton był spokojny i opanowany, zadrżał delikatnie dopiero przy ostatnim pytaniu, zdradzając niepokój dziewczyny i jej nadzieję, że ten mężczyzna jakoś im pomoże. Czy nie tak bywało w filmach? |
| | | Zaccaria Sidorio
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 13/02/2013
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Czw Kwi 11, 2013 7:27 pm | |
| Baron patrzył badawczo na przybysza, nieco tylko zaciekawiony. Czyżby ten mężczyzna, podobnie jak sam kotołak uodpornił się jakimś cudem na upływ czasu? Cóż, nie jest to bardzo nieprawdopodobne: Zaccaria widział w życiu takie rzeczy, które nie śniły się ziemskim filozofom, drogi Horacy. Teraz jednak był zobowiązany wspierać swoją "wybawicielkę", nie mógł więc dłużej się nad tym zastanawiać. Wygiął grzbiet, spojrzał podejrzliwie na przybyłego i rzekł. - Ekhem... Miau.- Lepiej nie zdradzać przed nikim nowym, że potrafi mówić - to nada całemu dowcipowi znacznie więcej humoru, niż można by się spodziewać. No... Chyba, że Dazzler postanowi wydać całą tajemnicę i jego przy okazji, zupełnie jak ta babcia od Osła z pierwszego "Shreka". Roland spojrzał porozumiewawczo na dziewczynę, starając się dać jej do zrozumienia, żeby nie zdradzała, że potrafi mówić. |
| | | Thor
Liczba postów : 174 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Sob Kwi 13, 2013 8:35 pm | |
| Mężczyzna wydawał się okazywać zarówno ulgę jak i rezygnację. Poruszył rękami w rezygnacji i powoli podszedł do Dazzler z kociakiem, zatrzymując się w obecności około metra. Uniósł dłonie w geście poddańczym. - Ja z tych dobrych, zapewne wylądowaliśmy w ten sam sposób. Ni stąd, ni zowąd, nie pamiętacie jak, kiedy, nie wiecie po co? To witam w klubie. Tak żeby nie było - nazywam się Aurelio Voltaire, ale mówią na mnie po prostu Voltaire. A wy to...? Głos miał całkiem sympatyczny, widać było, że sam również najchętniej rzuciłby to wszystko i wrócił do siebie. Na widok tej dwójki lekki błysk nadziei pojawiał się w jego oczach. Poprawił cylinder noszący znamiona kurzu i urywków suchych liści. Zanim jednak ktokolwiek zdołał powiedzieć coś jeszcze rozległ się odgłos charakterystyczny dla ataków tupu duży laser, niektórym mogłoby się skojarzyć z tym, co słyszeli w filmach. Chwilę później coś w domku zatrzeszczało, najprawdopodobniej podłoga lub ściana. Dźwięk kroków - ledwo dosłyszalny, ale jednak. Najpierw po drewnianym podłożu, potem zaś... metalowym? Voltaire najpierw przycupnął nieco na nogach, ale na dźwięk metalu... - Zaraz... To jest to, mamy znaleźć tego kogoś, kto nas tu wpakował albo wyjście. Metalowy tunel w środku lasu... O ile to tunel, ale sam metal brzmi nakierowująco. Tam musimy się udać - i nie rozdzielać się, a nuż to ktoś zagubiony jak my. Spoglądał intensywnie na Dazzler, z nadzieją w oczach, jeszcze silniejszą. |
| | | Dazzler
Liczba postów : 30 Data dołączenia : 24/02/2013
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Nie Kwi 14, 2013 2:32 pm | |
| Pan kot postanowił najwyraźniej zachować przystające czworonogowi milczenie i nie zdradzać się przed mężczyzną ze swoją niecodzienną umiejętnością mowy. Dazzler nie była pewna co o tym myśleć, ba, właściwie nie miała czasu o tym myśleć. Uznała, że sam kot wie co robi i trzymała buzię na kłódkę w tej sprawie. Skupiała się na słowach, które wypowiadał człowiek w cylindrze, jednocześnie mierząc go uważnym spojrzeniem. Po kilku chwilach takich obserwacji i uważnym wysłuchaniu tego co miał im do przekazania, Dazzler minimalnie się rozluźniła, a na jej ustach pojawił się leciutki uśmiech. Uwierzyła w historię nowego kompana i natychmiastowo obdarzyła go swoim zaufaniem. Nigdy nie była specjalnie podejrzliwą istotą, a okoliczności sprzyjały szybkiemu nawiązywaniu znajomości. Od teraz byli już sojusznikami. - Jestem Dazzler. A on - w tym miejscu sięgnęła jedną ręką w górę i podrapała swego kociego kompana po głowie, uznając za stosowne ciągnąć to małe przedstawienie ze względnie normalnym kotem w roli głównej. Nie miała przecież prawa go demaskować, nawet jeśli bała się, że zatajenie tego może później zniechęcić do nich Voltaira. - to sir Roland. - przedstawiła niemego chwilowo kota imieniem, które sam podał jej wcześniej. - Dobrze spotkać kogoś na dwóch nogach, Voltaire. - dodała ciepłym tonem, a potem zrobiła kilka kroków w jego stronę. Nie widziała już potrzeby zachowywania bezpiecznej przestrzeni, uznając też, że im bliżej stoją tym ciszej mogą mówić. Nie chciała zdradzać ich położenia przesadnym hałasem (o ile już tego nie zrobili), ale chciała też pozostać czujną na wypadek, gdyby... no właśnie, gdyby znów coś było słychać. Drgnęła leciutko, gdy do jej uszy dotarły nietypowe jak na tę okolicę odgłosy. Poruszyła głową, poszukując źródła dźwięku. - Nie traćmy więc czasu. - odpowiedziała jedynie, a potem złapała nowego towarzysza za łokieć i pociągnęła w kierunku cichnących kroków. Miała nadzieje, że kot milcząco zgodzi się z jej błyskawiczną decyzją, a nawet jeśli nie - zawsze mógł zeskoczyć z jej ramion i radzić sobie na własną... łapę. Jednocześnie gdzieś z tyłu jej głowy pojawiła się niepokojąca myśl... czy w podziemnym tunelu będą pająki? |
| | | Zaccaria Sidorio
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 13/02/2013
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Pon Kwi 22, 2013 10:32 am | |
| Miał szczęście: kobieta nie zrobiła niczego głupiego. Roland musiałby się wyjątkowo wiele nakombinować, gdyby postanowiła go zdradzić. Przede wszystkim, jak zmyć krew z koszuli, lub futerka... Ale mniejsza o to. Voltaire zdawał się osobą równie godną zaufania co sam diabeł, dlatego baron postanowił ni obdarzać go zaufaniem pod żadną postacią, przynajmniej na razie. Co z tego, że nosił cylinder i grzecznie się odzywał - Anicostinowi też to się zdarzało, a jednak nie był godzien zaufania. Postanowił nie mieszać się jednak do ich decyzji - ten facet zadawał się dość dobrze zorientowany w sytuacji lasu, oraz przyległości, więc czemu nie pozwolić mu przynajmniej przez chwilę prowadzić? - Miau.- Rzekł i wyprostował się, owijając swój puszysty ogon wokół szyi kobiety. |
| | | Thor
Liczba postów : 174 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem Pon Kwi 22, 2013 7:38 pm | |
| Voltaire skinął głową i obdarzył Dazzler oraz jej kociaka lekkim uśmiechem, jakby ich wszystkich chciał tym drobnym gestem pocieszyć, nawet siebie. - Sir Roland, jakże szlachetne imię. Ukłoniłbym się szanownemu panu, ale może jak się stąd wydostaniemy. Mrugnął jeszcze do dziewczyny i poprowadził ich szybkim krokiem z powrotem do domku. Liście w tej ciszy niebezpiecznie głośno szeleściły pod ich stopami. W horrorach zawsze ucieczka do domu to fatalny pomysł, jednakże tym razem chyba wyjątkowo może być to jedyną drogą na wolność od tych koszmarów. Gdy stali na ganku coś jeszcze zamajaczyło w oddali między drzewami i chyba nie można było liczyć na kolejnego dobrze wychowanego fascynata dziewiętnastowiecznymi ubraniami. Voltaire obejrzał się i zmarszczył brwi. Po kilku sekundach zaklął dosyć nieprzyzwoicie i aż złapał Dazzler za nadgarstek. - Ruchy. Nie chcę się przekonywać czy to coś tam - machnął ręką - to faktycznie zombie. Ruszać się, ruszać, rycerze i księżniczki. Szybko znów wrócili do wnętrza domku i zatrzasnęli drzwi. Aurelio rozejrzał się w pośpiechu i pierwszą lepszą szafką zabarykadował wejście. - Nie zatrzyma prawdopodobnie, ale opóźni. Cholera. Do piwnicy. I pognał tak z nowymi towarzyszami.
[zt wszyscy -> Piwnica |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Przestrzeń przed domkiem | |
| |
| | | | Przestrzeń przed domkiem | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |