|
| Jezioro Breakstone | |
|
+7Wiccan Armor Rockslide Mercury Cosmo the Dog Colossus Loki 11 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Jezioro Breakstone Czw Lis 29, 2012 10:42 am | |
| First topic message reminder : Breakstone znane jest również jako Neversink Reservoir. To jedno z ważniejszych miejsc przy rezydencji. Znajduje się z daleka od wścibskich oczu i zapewnia sporą dozę prywatności. Jezioro jest bardzo duże, a przy jego brzegu postało wiele obiektów. Całość znajduje się na północ od X-Mansion. Do jeziora przylega niewielka plaża, na której umiejscowiono między innymi budynek przeznaczony przechowywaniu łodzi. Nieco dalej uświadczy się kilku małych domków. Tu i ówdzie natknąć się można na molo czy doki. Na wschód od plaży natomiast leży Spuyten Dyvil Cove - mała zatoka. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Pią Lis 17, 2017 8:26 pm | |
| - Trochę bardzo, prawda. - przytaknął na słowa Josha z uśmiechem. Tak, bardzo się nie zrozumieli. Choć w pewnym sensie on zrozumiał Elixira tylko uznał, że to nie jest rozumienie go, a jego głupia wyobraźnia, więc to zignorował. Teraz już wiedział, że blondyn naprawdę z nim flirtował. Nie był pewien co o tym myśleć. Owszem, było mu miło, że komuś się podoba. Ktoś go podrywał i próbował z nim flirtować, a on tego nie załapał. Chyba naprawdę miał poważne problemy. Zapomniał czym jest życie towarzyskie i prawie w ogóle nie był w stanie odczytywać sygnałów. W końcu dopiero po rozmowie z bratem zaczął coś podejrzewać. Po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że podrywanie ze strony złotego w ogóle mu nie przeszkadzało. Fakt, dziwnie było być podrywanym przez chłopaka, a nie dziewczynę. Choć dziewczynę to raczej on by podrywał, a nie na odwrót. Oczywiście gdyby był w stanie okazać komuś tego rodzaju zainteresowanie, a zaczynał mieć wrażenie, że już nigdy się nie zakocha. Nie spojrzy w ten specjalny sposób, który by oznaczał coś więcej niż przyjaźń. Z drugiej strony podczas rozmowy z Samuelem sam przyznał, że gdyby ktoś wykazał nim zainteresowanie pierwszy wyszedł z inicjatywą, to on by po prostu popłynął z prądem. Na pytanie o chodzenie odpowiedziałby pozytywnie. W końcu nie miał nic do stracenia. Nie mógł zostać zraniony, bo nie kochał. A może coś by z tego wyszło i może, ale tylko może, sam by się kiedyś zakochał. - A... Co powinienem zrobić w tej sprawie? Oczekujesz po mnie czegoś? Sam nie mogę podjąć żadnej decyzji. - wpatrywał się w przyjaciela spokojnie, zastanawiając się o co właściwie chodzi w tym wszystkim. Nie mógł powiedzieć, że mogą ze sobą chodzić, nie będąc pewnym, że właśnie o to chodzi. Z drugiej strony jeśli o to chodziło, a on powie, że nic z tym nie chce zrobić to może sprawdzić koledze przykrość. Tak źle i tak niedobrze. W międzyczasie jego wzrok ponownie powędrował do złotej dłoni, która delikatnie dotykała jego skrzydła. Choć wcześniej powiedział, że taki dotyk dla niego nie był niczym specjalny to teraz jednak już się to zmieniało. Dotyk nigdy nie trwał tak długo. Do tego nie był taki delikatny i... Pieszczotliwy. Zdecydowanie robił się intymny. Nawet jeśli nie odczuwał wyraźnie jego dotyku. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Sob Lis 18, 2017 12:36 am | |
| W związku z tym, że Josh w dalszym ciągu uważnie spoglądał na twarz rudzielca, był w pełni świadomy tego, że aniołek obserwował jego poczynania... A dokładniej ruchy jego ręki. Uzdrowicielowi ani trochę to nie przeszkadzało, przeciwnie, nawet mu się to podobało, bo dzięki temu przynajmniej wiedział, że wywierał na Jay'u jakieś wrażenie... I to w dodatku chyba pozytywne, skoro chłopak w żaden sposób nie protestował. Kąciki ust blondyna lekko się uniosły, lecz prawdę mówiąc była to reakcja nie tylko na tę myśl, ale i przede wszystkim na słowa jego rówieśnika. Czego on się spodziewał... Oczywiście, że Jay odbił ku niemu piłeczkę. Elixira w ogóle to nie dziwiło, bo doskonale rozumiał, że rudzielec nie lubił wychodzić z inicjatywą i pod tym względem polegał raczej na innych. Nie zawsze, ale zazwyczaj. Tyle że... Znowu nie powiedział mu nie. Josh był na to bardzo wyczulony, przy swoim trybie życia musiał być, więc zdecydowanie wyłapałby odmowę, zarówno taką dosłowną, jak i pokrętną. Skoro zaś aniołek wciąż jeszcze go nie odrzucał, to najwyraźniej w jakimś stopniu odczuwał zainteresowanie, prawda? Tak podpowiadał mu zdrowy rozsądek. No... Może nie do końca zdrowy, ale blondyn nad tym pracował. Zanim się odezwał, nastolatek w końcu zatrzymał swoją dłoń, opierając ją już dość nisko na skrzydle przyjaciela. Zaraz potem rzucił na nią okiem, ale uczynił to głównie po to, aby na moment oderwać wzrok od oblicza Jay'a. Wiedział, że zbyt długie i intensywne wpatrywanie się w kogoś również nie było zwykle mile widziane, więc na ogół z rozmysłem się pod tym względem kontrolował. Zaraz potem jednak jego spojrzenie powróciło ku oczom rudzielca. - W porządku, mogę zacząć. Więc... Wiesz jaki jestem. Dobrze nam się spędza razem czas... A mówiłem już, że cię lubię i mi się podobasz - w tym momencie Josh miał straszną ochotę dodać też coś na temat tego odwzajemnionego pocałunku, ale w ułamku sekundy zmienił zdanie. To by chyba było już trochę niesprawiedliwe... Takie sugerowanie rudzielcowi jego własnych emocji. Normalnie Elixir nie czułby się z tym źle, ale z Jay'em się przecież przyjaźnił, a to stawiało go wyżej od ogółu koleżanek blondyna. Poza tym... Aniołek naprawdę był delikatny. - ... Więc czemu nie mielibyśmy spróbować bycia parą? Jeżeli nam nie wyjdzie, wrócimy do tego, co mieliśmy do tej pory, ale osobiście jestem zdania, że trzeba chwytać wszystkie szanse. Żebyśmy potem nie żałowali, że nic z tym nie zrobiliśmy - dokończył zamiast tego. Nie było to może najbardziej romantyczne wyznanie na świecie, ale dosłownie przed chwilą i tak ustalili, że coś takiego by do niego nie pasowało, więc tym uzdrowiciel się nie przejmował. Wiedział również, że Jay źle zareagowałby na kłamstwo, nawet jeżeli pięknie ujęte... A przynajmniej tak mu się wydawało. To właśnie dlatego Josh postawił na szczerość, prawdę mówiąc trochę zaskakując nią nawet samego siebie. Nie to, żeby zazwyczaj oszukiwał swoje krótkotrwałe romanse. Przeciwnie, przy swojej reputacji był praktycznie pewien, że jego koleżanki zawsze z góry wiedziały na co się pisały... I na ogół chyba im to odpowiadało. Albo chciały wierzyć w to, że go zmienią, ale to już nie była przecież jego wina, bo niczego im nie obiecywał. Tak czy siak, zwykle po prostu z nikim o takich kwestiach nie rozmawiał. W końcu dłoń blondyna całkowicie zsunęła się ze skrzydła aniołka i przeniosła się na butelkę z napojem. Elixir odkręcił ją i upił z niej łyk czy dwa, siłą rzeczy odchylając przy tym głowę do tyłu, nim znów ją zamknął i oparł o plecak. Nie był bardzo spragniony, ale czuł potrzebę zrobienia czegoś normalnego i przyziemnego... Nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla Jay'a. Żeby on wiedział, że w dalszym ciągu mógł się zachowywać w pełni swobodnie i naturalnie. Nic się między nimi nie zepsuło. Na wszelki wypadek uzdrowiciel chciał to podkreślić.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Pon Lis 20, 2017 1:37 pm | |
| Zgadzał się z tym, co mówił Josh. Faktycznie dobrze mu się spędzało czas z nim. Elixir potrafił być zabawny, do tego wydawał się wiecznie w dobrym nastroju, co było zaraźliwe, więc i Jay miał lepszy humor przy nim. Nie był w stanie dołować się przy nim, zamyślić nad czymś przykrym. Chłopak chyba zauważał, albo i nawet wyczuwał dzięki swojej biokinezie, jego zmiany nastroju i nie pozwalał, by łapały go smutki przy nim. Spędzanie z nim więcej czasu mogło mu tylko wyjść na dobre. Bo w to, że blondyn będzie chciał zdecydowanie dużo więcej wspólnego czasu, nie wątpił. Poza tym rudzielec posiadał wręcz anielską cierpliwość, utworzoną na silnym gruncie masy młodszego rodzeństwa, więc Josh raczej go zbyt łatwo nie zdenerwuje. A wiedział, że potrafił być denerwujący lub upierdliwy. Z drugiej strony potrafił być naprawdę miły kiedy czegoś chciał. Nie sprzeciwił się wprost, ale też nie wyraził na nic zgody. Bo nie wiedział czego właściwie złoty od niego chciał. Dlatego wolał się dopytać, nim podejmie jakąś decyzję. Nie chciał się wygłupić przed nim, zgadzając się na chodzenie choć Josh o nim wspomniał. Nie chciał też go zranić, odmawiając choć może nie o chodzenie mu chodziło. Czekał więc w ciszy, opierając lekko dłonie na gitarze, którą wciąć trzymał. Raczej nie był spięty, wręcz przeciwnie. Całkowicie spokojny i rozluźniony. W końcu to nie o niego chodziło tylko o Elixira. O to czego tamten chciał. Jay sam niczego nie chciał. Nawet by mu nie przyszło do głowy żeby pytać blondyna o chodzenie. Czy kogokolwiek innego. W końcu jednak jego przyjaciel przeszedł do rzeczy i wyjaśnił, czego od niego oczekiwał. Czyli jednak chodzenia. Bycie parą. Nie żeby popierał kwestię korzystania ze wszystkich szans. Jakoś było mu to zupełnie obojętne. Równie dobrze mógłby nie skorzystać z żadnej szansy. Nie zależało mu na tym. Dobrze mu było samemu, był typem samotnika. Nie spędzał wiele czasu z rówieśnikami. Z wróceniem do przyjaźni nie miałby żadnego problemu. Pewnie prędzej czy później tak się stanie. Miał wrażenie, że poza wyglądem nic innego nie mogło pociągać Elixira w nim. No i jego talentów muzycznych. Ale charakter? Pewnie długo z nim nie wytrzyma. - Jeśli chcesz to możemy, nie mam nic przeciwko. Raczej nie będę mieć problemu z wróceniem do przyjaźni. - odparł dosyć prosto. Pewnie gdyby miał jakieś cieplejsze uczucia wobec blondyna to miałby problem z tym, by znowu się przyjaźnić. Nie miał ich jednak, więc nie widział w tym problemu. - Czy w takim razie w tej chwili jesteśmy na randce? - zapytał jeszcze z lekkim uśmiechem. Kolejne jego wcześniejsze domysły zaczynały się spełniać. Josh faktycznie zaprosił go na randkę. Zapewne planując pytanie o chodzenie i być może nawet pocałunek. Przyjemne miejsce, z dala od innych ludzi. Z jedzeniem, gitarą. I tuż przed zachodem słońca, który zdecydowanie był romantyczny. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Pon Lis 20, 2017 4:07 pm | |
| Gdyby był kimś innym, być może Josh poczułby się teraz bardziej dotknięty stwierdzeniem, że Jay raczej nie będzie miał problemu z powrotem do zwykłej przyjaźni, jeżeli związek im nie wypali. Oczywiście nastolatek był pewny siebie i dumny ze swoich umiejętności, więc wciąż nie do końca spodobała mu się sugestia, iż ktoś tak łatwo by o nim zapomniał i po zabawie z nim wrócił do porządku dziennego, ale... Mimo wszystko tak będzie przecież najlepiej. Bo nie chciał psuć swoich relacji z aniołkiem - tylko urozmaicić je o parę nowych opcji. W związku z tym blondyn zdecydował się nie komentować tej części jego wypowiedzi i zamiast tego skupił się na jego pytaniu... Które było zresztą o wiele bardziej interesujące. I przyjemniejsze. I na nie Elixir wiedział jak zareagować. Jego nieco poważniejszą do tej pory twarz znów rozjaśnił uśmiech, a jego spojrzenie opadło na moment ku ustom rudzielca, nim powróciło ku jego oczom. To ostatnie działanie było co prawda niezwykle szybkie, więc chłopak nie miał pewności, że rówieśnik w ogóle je zarejestrował... Ale liczył na to, że tak, nawet jeżeli nie do końca świadomie. - Taki był z grubsza mój zamysł. Sądziłem, że się szybciej zorientujesz, ale teraz też nie jest źle... Choć przyznaję, że trochę zastanawia mnie co innego sądziłeś o spotkaniu sam na sam nad jeziorem, wieczorną porą, przy muzyce - wyjaśnił, a choć tej ostatniej części nie zawarł tak naprawdę w formie pytania, to wcale by się nie obraził, gdyby Jay tak czy siak uchylił mu rąbka tajemnicy. Ta kwestia faktycznie go ciekawiła. I odrobinę bawiła, choć obecnie wiedział już, że nie powinna, bo tak, rudzielec rzeczywiście był tak niedomyślny i naiwny. Zaraz. Czyli... Wyglądało na to, że zostali już oficjalnie parą, prawda? Zaproponował to, a Jay potwierdził, że nie miał nic przeciwko. Obaj chcieli, więc chyba sprawa załatwiona? A może powinien to jeszcze jakoś podsumować albo oficjalnie zapytać? Ale znowu z drugiej strony aniołek sam nawiązał do tego, że byli właśnie na randce, co z kolei wskazywałoby na opcję numer jeden. Przy spotykaniu się z kimś bez zobowiązań nigdy nie pojawiało się aż tyle problemów, a tu proszę, już miał dylemat. Co ważniejsze, skoro najwyraźniej zmienił się status ich znajomości, to czy teraz Jay chciał się już z nim całować? Bo jeżeli tak, to marnowali cenny czas, który mogliby przecież poświęcić na pieszczoty... A w dodatku trawa była tutaj naprawdę miękka i zachęcająca. To znaczy, tak czy siak to rudzielec by na niej wylądował, a Josh na nim, ale pomijając ten szczegół... Tak, bardzo zapraszająca. Aż szkoda by było z niej nie skorzystać. - Więc... - zagadnął ponownie, równocześnie nagle zdając sobie sprawę z tego, że chyba zaczynał przesadzać z używaniem tego słowa. Szczególnie na początku zdania... Ale trudno, prędzej czy później mu przejdzie, a szczerze wątpił, aby Jay miał zwrócić na to uwagę. W tej sytuacji raczej miał inne rzeczy na głowie. - Odblokowałem już pocałunki? Po tym ostatnim wolę najpierw sprawdzić, tak na wszelki wypadek, sam rozumiesz - dokończył, przechylając głowę nieco na bok i z rozmysłem uderzając w lekko rozbawiony ton głosu. Chciał się upewnić, że po całej tej dyskusji aniołek nagle sobie nie pomyśli, iż to wszystko wynikało tylko i wyłącznie z jego niedawnej próby zdobycia całusa. Niby wcześniej już mu to powiedział, ale spójrzmy prawdzie w oczy, mówić można było wszystko i kłamać przy tym jak z nut, więc słowom nie powinno się do końca ufać. Przy okazji to pytanie mogło mu też pomóc rozjaśnić tę poprzednią kwestię, nad którą się zastanawiał... Czyli czy byli już razem czy może potrzebował w tym celu zrobić coś jeszcze. Tak naprawdę teraz żadna odpowiedź za bardzo by go nie zdziwiła... Chyba. Choć z drugiej strony czasami Jay'owi zdarzało się go czymś zaskoczyć - jak na przykład wtedy z zespołem rockowym... Więc może Josh nie powinien być aż tak przekonany, że miał sytuację pod kontrolą?
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Wto Lis 21, 2017 2:04 pm | |
| Zauważył zmianę na twarzy Josha. Przed chwilą poważna, teraz z szerokim uśmiechem, co wyraźnie wskazywało na to, że chłopak był zadowolony. Ewentualnie rozbawiony jego pytaniem. Cóż, dla niego to nie było takie oczywiste, czy faktycznie byli na randce. Jego uwadze nie umknął również fakt, że ich kontakt wzrokowy został zerwany na chwilę. Spojrzenie blondyna zeszło nieco niżej i Jay mógł się domyślać, gdzie przez chwilę było skierowane. Wiedział przecież, że Elixir uwielbia kontakt fizyczny i jego dobry w te klocki. - Wiesz, nigdy wcześniej nie widziałem cię z żadnym chłopakiem. Gdzieś z tyłu głowy coś mi mówiło, że to może być randka, ale uważałem to za głupie, bo ty zawsze się umawiasz z dziewczynami. Odrzuciłem więc szybko tę myśl. Uznałem, że po prostu chcesz posłuchać mnie i mojej gitary. Tyle. - wzruszył lekko ramionami, tłumacząc swój punkt widzenia. Który w zasadzie był całkiem logiczny. Dziwnie by było spodziewać się randki z chłopakiem, który zawsze był otoczony przez dziewczyny. Dlatego odrzucał tą możliwość. Najwidoczniej miał okazję być pierwszym chłopakiem, którego złoty zapytał o chodzenie. Przynajmniej pierwszym w Instytucie, bo co było przed to nie wiedział. Teraz przynajmniej mieli wszystko wyjaśnione. Josh go zapytał o chodzenie, on się zgodził. Mogli więc stwierdzić, że teraz byli właśnie na randce. I to w dodatku całkiem romantycznej randce. Co rudzielcowi bardzo odpowiadało. Słysząc to krótkie "więc" przechylił lekko głowę w bok, patrząc uważnie na nastolatka, który wyraźnie szykował kolejne pytanie do niego. Uśmiechnął się, kiedy w końcu je usłyszał. No tak, mógł się domyślić, że o to będzie zapytany. Elixir znów go nie zaskoczył. W końcu już raz spróbował go pocałować i nie do końca to mu wyszło. Teraz pewnie chciał to naprawić kiedy już wiadomo było, o co mu chodzi. Pytanie sformułował w dosyć zabawny sposób, jakby miał odblokować kolejny poziom w jakiejś grze po uzbieraniu punktów lub wykonaniu misji. Może i nie grał zbytnio w gry, ale wiedział, na czym często polegają. Wiedział też, że blondyn miał odwrotnie niż on i grał dosyć często. Zapewne stąd taki dobór słów. Zapewne z tego samego powodu postanowił udzielić odpowiedzi w taki sposób, jakby faktycznie chodziło o grę. - Tak. Wbiłeś na kolejny poziom, gratuluję. - odparł więc. W sumie do bycia z kimś to również pasowało. W końcu nieraz się mówiło, że wchodzi się na kolejny poziom znajomości, co oznaczało zacieśnianie więzi i przechodzenie do kolejnych rzeczy. Josh właśnie przeszedł z nim z koleżeństwa na bycie parą, czyli kolejny etap znajomości. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Wto Lis 21, 2017 5:44 pm | |
| Josh nie mógłby z czystym sumieniem stwierdzić, że nie rozumiał punktu widzenia rudzielca. Tak, do tej pory prowadzał się tylko z dziewczynami, nie licząc rzecz jasna przyjaciół, bo to zupełnie co innego... I zgoda, z chłopakami nie miał za bardzo doświadczenia. A właściwie praktycznie wcale go nie posiadał, nie licząc może paru przemyśleń, gdybań i - wówczas - nie do końca zidentyfikowanej frustracji seksualnej przy kilku konkretnych osobnikach. Podsumowując, patrząc na samego siebie z boku, nastolatek pewnie również by się o coś takiego nie podejrzewał. Zresztą... Nawet gdyby było inaczej, to teraz tak czy siak odpuściłby już sobie dalsze żartowanie z Jay'a i to nie tylko dlatego, że nie chciał przekroczyć granicy drażnienia. Po prostu teraz - najwyraźniej jako oficjalna para - mogli się już zająć przyjemniejszymi rzeczami... A Joshowi przychodziło ich do głowy wiele i pocałunki stanowiły jedynie sam początek długiej listy. Ciekawiło go na ile aniołek mu pozwoli. W którym momencie powie stop? Blondyn podejrzewał, że nastąpi to dość szybko, ale z drugiej strony zaczynał się już uczyć, że nie powinien uznawać rówieśnika za całkowicie niewinnego i grzecznego. Jay był co prawda łagodny jak baranek, ale poza tym miewał również przebłyski o wiele bardziej interesujących cech... Słodki uśmiech rudzielca natychmiast utwierdził Josha w przekonaniu, że jego pytanie spotkało się z pozytywną reakcją. W porządku, czyli chyba nie musiał się jednak aż tak przejmować tym, że go urazi... To ułatwiało sprawę. Badanie gruntu przynosiło efekty, a uzdrowiciel powoli ustalał to, na ile mógł sobie przy aniołku pozwolić. Podobało mu się to, czego się dowiadywał. Po tym uśmiechu słowa Jay'a były już niczym polewa na cieście - idealne zwieńczenie i tak pysznego przysmaku. Nie chodziło nawet o to, że rudzielec wyraził zgodę na całowanie się, bo tego Elixir i tak się spodziewał, ale sam sposób, w jaki to zrobił... To nawiązanie do jego własnego porównania i w ogóle dobry nastrój... Sytuacja naprawdę prezentowała się lepiej, niż Josh początkowo zakładał. Miał wrażenie, że nie będzie tego wszystkiego żałował. - No, to zbieram dalej doświadczenie i zobaczymy co przyniesie następny poziom - zadecydował, po czym znowu nachylił się ku rówieśnikowi, po drodze przenosząc się na jedno kolano i przy okazji bez pospiechu sięgając ku gitarze. Jego palce zacisnęły się wokół instrumentu, ale mimo wszystko obchodził się z nim niezwykle ostrożnie, gdy przestawiał go na bok i opierał o pień w pobliżu plecaka. - To nam nie będzie teraz potrzebne - ocenił, odnosząc się rzecz jasna właśnie do gitary. Równocześnie zerknął ku niej po raz ostatni, aby upewnić się, że stała pewnie i nie miała się wkrótce przewrócić... A potem jego zainteresowanie znów skupiło się tylko i wyłącznie na aniołku, do którego uśmiechnął się czarująco. W pierwszej chwili Josh nie był pewien jaka pozycja będzie dla nich najwygodniejsza na początek, lecz nie okazał po sobie ani śladu wahania. Improwizowanie zazwyczaj wychodziło mu na dobre, więc czemu tym razem miałoby być inaczej? Już dawno temu chłopak nauczył się, że wystarczyło sprawiać wrażenie zdecydowanego i obeznanego z tematem, a ludzie zaczynali wierzyć, że naprawdę wiedziało się co się robiło. No i... Sporo osób uważało to za atrakcyjną cechę. W związku z tym blondyn płynnym ruchem przysunął się jeszcze bliżej, powoli wkraczając w przestrzeń osobistą Jay'a. Kolana umieścił po obu stronach jego nóg, w ten sposób praktycznie siadając mu na udach - przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe przy takim ułożeniu ciała rudzielca. Dłonie oparł najpierw na jego klatce piersiowej, lecz prędko powędrował nimi wyżej, na ramiona rówieśnika, nim oderwał jedną, aby bez pospiechu przeczesać palcami włosy aniołka. Zgarnął mu kilka kosmyków za ucho, a w tym samym momencie odchylił już głowę na bok i powoli opuścił ją niżej, w końcu zamykając też oczy. Ten pocałunek zaczął się podobnie do poprzedniego, niewinnie i raczej grzecznie. Przez krótką chwilę podążał tym tropem, bo choć Josh znów rozchylił usta, to także i tym razem nie starał się przekonać Jay'a do zrobienia tego samego. Decyzję pozostawiał jemu i gotów był natychmiast się do niego dostosować. Jedna z dłoni uzdrowiciela zsunęła się z włosów aniołka na jego policzek, aby w razie czego mógł nim pokierować, druga pozostawała jeszcze na ramieniu, z kciukiem gładzącym szyję... Akurat ponad punktem, w którym wyraźnie czuć było tętno. Oczywiście Elixir wyłapywał je i bez tego, ale chodziło o sam gest. Prawdę mówiąc na rytmie pracy serca Jay'a koncentrował się niemalże tak bardzo, jak na jego wargach... Ale tylko niemalże.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Sro Lis 22, 2017 2:38 pm | |
| Jego pozytywna odpowiedź na temat pocałunków była dosyć oczywista. Skoro byli parą to mogli się całować. Oczywiście Jay nie miał zamiaru od razu pójść na całego, nie lubił się spieszyć. Powoli i małymi kroczkami do przodu. To jedna z jego cech, która sprawiała, że rudzielec się zastanawiał, ile czasu Elixir z nim wytrzyma. Odnosił wrażenie, że blondyn nie należał do cierpliwych osób. Do osób, które preferowały wolne tempo. Chyba raczej dosyć szybko parł do przodu. Nie miał jednak zamiaru wspominać mu o tej różnicy między nimi. Nastolatek sam raczej dosyć szybko się zorientuje, a wtedy będzie mógł podjąć decyzję, czy jest w stanie wytrzymać tak wolne tempo, czy może to jednak nie dla niego. On sam na pewno się nie pogniewa ani nie zasmuci jeśli jego przyjaciel szybko zmieni zdanie. - Tylko następny poziom potrzebuje dużo więcej doświadczenia. - ostrzegł go, by złoty wiedział w co się pakuje. Z kolejnym poziomem nie będzie już tak łatwo. Całowanie nie było niczym wielkim, więc do tego wystarczyło żeby byli parą. Dalej już będzie nieco trudniej. Skrzydlaty pewnie nieraz będzie musiał hamować go i stopować jeśli ten zbytnio się rozpędzi z czymś. Odruchowo uniósł nieco ramiona do góry kiedy Josh sięgnął do jego gitary. No tak, stała im na przeszkodzie jeśli tym razem chłopak chciał go porządnie pocałować. Pozwolił więc mu na przestawienie instrumentu na bok, samemu patrząc jedynie na to i upewniając się, że ta nie przewróci się prędzej czy później. Przesunął ją tylko odrobinę w bok, by nie szturchnąć jej przypadkiem ręką. Chyba by się załamał, gdyby niechcący ją zepsuł. Kolejnym odruchem było lekkie odchylenie się do tyłu kiedy Josh zaczął naruszać jego przestrzeń osobistą. Co innego głaskanie skrzydła, a co innego pakowanie się mu na kolana i to w dodatku przodem do niego. Taki kontakt już robił na nim wrażenie, przez co przez chwilę czuł się lekko skrępowany. Dopóki nie pomyślał, że skoro teraz są parą to Elixir może się tak zbliżać do niego. Dzięki temu ponownie się rozluźnił. Uważnie śledził wzrokiem każdy najmniejszy ruch blondyna. To jak blisko usiadł mu na udach, jak ułożył dłonie na jego klatce piersiowej, by zaraz je przesunąć na ramiona. Po chwili poczuł jego złote palce w swoich włosach, jak je przeczesuje. Musiał przyznać, że zachowanie Elixira w tej chwili robiło na nim spore wrażenie. Nie powinien się właściwie temu dziwić. Nastolatek zapewne doskonale wiedział co robi i znał się na tych rzeczach. Nawet jeśli z drugim chłopakiem miał do czynienia pierwszy raz. Sam musiał unieść głowę do góry, bo w tej pozycji jego przyjaciel, a raczej teraz już jego chłopak, był nieco wyżej od niego. Przez dłuższą chwilę nie wiedział co powinien zrobić z rękoma. Kiedy trzymał gitarę, nie miał tego problemu. Teraz też czymś musiał je zająć. Kiedy w końcu Elixir złączył ich usta, Jay po prostu oparł dłonie na jego biodrach. Również przymknął oczy, odwzajemniając pocałunek. Najpierw delikatnie, jak poprzednio, ale już po chwili nieco pewniej. Tym razem bardziej zwracał uwagę na to co robi Josh, nie został zaskoczony pocałunkiem. Poczuł więc, że blondyn rozchylił usta, ale nie prosił go o to samo. I choć rudzielec powtórzył za nim ten gest to nie był on na tyle wyraźny, by nastolatek mógł próbować pogłębić pocałunek. Nie chciał jeszcze się całować w ten sposób. Najpierw wolał się oswoić z nową sytuacją. Choć nie miał nic przeciwko jednopłciowym związkom to jednak mimo wszystko było mu nieco dziwnie całować się z drugim chłopakiem. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Sro Lis 22, 2017 10:26 pm | |
| Nawet w trakcie pocałunku Josh nie był w stanie powstrzymać się przed lekkim uśmiechem, który zakradł mu się na usta w momencie, gdy tylko zorientował się, że Jay umieścił dłonie na jego biodrach. Rudzielec pewnie był w stanie wyczuć tę drobną zmianę na własnych wargach, a Elixirowi wcale to nie przeszkadzało. Pieszczoty z założenia miały być przecież miłe i przyjemne, więc chyba nic dziwnego, że wprawiały go w dobry humor i przywoływały na jego twarz uśmiech, prawda? Dobra zabawa to podstawa. Zgodnie ze swoim postanowieniem, blondyn nie próbował pogłębić pocałunku, skoro jego aniołek sam tego nie inicjował. Wbrew pozorom potrafił się kontrolować, nawet jeżeli rzadko decydował się to zrobić. Póki co zamierzał przez jakiś czas posuwać się do przodu takim tempem, jakie wyznaczy im Jay, a jeżeli po tym okresie dojdzie do wniosku, że to jednak za mało... Wtedy najprawdopodobniej spróbuje mu to czy owo narzucić. Nie na siłę, oczywiście, że nie - choćby chciał, to i tak nie dałby rady - ale po prostu... Zacznie więcej sugerować. I sam zaczynać nowe, ciekawe... Czynności. To brzmiało mu na znośny plan. W pewnym momencie nastolatek wydał z siebie cichy i niski, lecz długi pomruk, wyraźnie pełen zadowolenia. Na ogół Josh był dość głośny w trakcie pieszczot, lecz tym razem chciał też w ten sposób zasygnalizować rówieśnikowi, że wszystko zmierzało w jak najlepszym kierunku... I - przy odrobinie szczęścia - zachęcić go do dalszego działania. Może nawet do zrobienia czegoś z własnej inicjatywy? Nie wiedział jak Jay to odbierze i czy w ogóle zdecyduje się zareagować, ale zawsze warto było spróbować. Dłoń spoczywająca do tej pory na policzku aniołka zsunęła się teraz odrobinę niżej, przez co spoczywała też częściowo na jego szyi. Wciąż pozwalała chłopakowi kontrolować sytuację, ale i wyraźnie wyczuwać tętno rudzielca... Dzięki czemu uzdrowiciel mógł przenieść drugą rękę w inne miejsce, zdecydowanie lepsze, gdyż wplótł jej palce we włosy Jay'a. Och, jak to dobrze, że były całkiem długie... Przynajmniej dzięki temu Elixir miał za co chwycić, gdy już kilka razy delikatnie i czule je przeczesał. Uścisk nie był mocny, lecz pewny. Nie powinien sprawiać bólu czy dyskomfortu, ale Josh upewnił się, że rówieśnik będzie go świadomy. W końcu jednak - i nastolatek nie miał do końca pewności ile czasu tak właściwie minęło - nadeszła pora, aby rozłączyć ich usta... Tyle że kiedy tylko się od siebie oderwały, Josh złożył na wargach aniołka następny pocałunek, tym razem o wiele krótszy, lecz za to bardziej zaczepny. Tuż po nim nastolatek natychmiast przechylił głowę w drugą stronę, aby spróbować ponownie pod zupełnie innym kątem. W tym wypadku pozwolił sobie posunąć się o krok dalej. Zaczął od przesunięcia językiem po dolnej wardze rudzielca, po czym lekko ją przygryzł... I wreszcie za nią pociągnął. Wiedział, że nie robił mu krzywdy, nie sprawiał mu bólu - między innymi do tego przydawała mu się biokineza. Dzięki niej posiadał idealne wyczucie przy pieszczotach. Prawdę mówiąc w tym momencie Elixir miał poważną ochotę odchylić głowę Jay'a do tyłu i zająć się jego szyją oraz ramionami. Powstrzymywało go przed tym jedynie wcześniejsze postanowienie. W końcu nie chciałby, żeby jego nowy chłopak tak prędko się zirytował i wycofał... Lepiej już było pobawić się bardziej niewinnie, ale za to dłużej. Trochę jak z oswajaniem zwierzątka. - To... Na którym poziomie odblokowuje się drapanie po plecach? Bo masz zaraz przy skrzydłach takie jedno cudowne miejsce... - zagadnął niewinnym tonem, jak gdyby niedawno wcale nie próbował tego zrobić bez zgody Jay'a. Na jego ustach w dalszym ciągu błąkał się uśmiech i nawet oczy zdawały się mu błyszczeć, choć wciąż były wyraźnie pociemniałe. Jego spojrzenie znów padło na wargi aniołka, lecz tylko na moment, nim przesunęło się wyżej. Jeszcze przez kilka sekund po tym pytaniu palce Josha pozostawały we włosach rudzielca, lecz w końcu ich uchwyt się rozluźnił i zaczęły po prostu je głaskać. Sam Elixir wyjątkowo lubił ten rodzaj pieszczot, więc przenosił go na inne osoby. W ten sposób uczył je też jak powinny postępować z nim... Co oznaczało czyste korzyści dla obu stron.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Pią Lis 24, 2017 6:20 pm | |
| Czuł wyraźnie zmianę na ustach Josha. Czuł jak jego wargi wyginają się w uśmiechu. To chyba świadczyło o tym, że blondynowi się podobało. Był zadowolony z tego pocałunku nawet pomimo faktu, że był on dosyć niewinny. W końcu nie pozwolił Elixirowi na pogłębienie pocałunku. Na szczęście najwidoczniej to jemu nie przeszkadzało. Nawet takie całowanie mu pasowało. A skoro Josh był zadowolony to i on był. Mimo wszystko jednak jeszcze się nie cieszył przesadnie. To dopiero było początek. Nie wiedział jak długo złoty wytrzyma jego powolne tempo. Oczywiście, że z czasem pozwoli chłopakowi na więcej. Z czasem. Sam nie wiedział kiedy dokładnie. Po prostu kiedy poczuje, że nadszedł odpowiedni moment. Pewnie Josh sam również z czasem zacznie próbować kolejnych rzeczy i sugerować mu czego by chciał. Pomruk blondyna zrobił na nim wrażenie, nie było innej możliwości. Usłyszał go wyraźnie. Nastolatek mógł wyczuć, że tętno Jay'a podskoczyło odrobinę kiedy ten przesuwał swoje dłonie z jego bioder, by objąć go w pasie. W dodatku nie do końca świadomie, raczej kierując się odruchem. Nie chciał jednak przechodzić do niczego więcej, więc była to jego jedyna reakcja na ciche dźwięki Elixira. Lekko odchylił głowę kiedy poczuł jak Josh łapie go za włosy, przed tym przeczesując je palcami. Całkiem przyjemne uczucie. W końcu pocałunek dobiegł końca. Rudzielec jednak nie dostał nawet chwili na wytchnienie czy złapanie oddechu, gdyż Elixir zaczął kolejny pocałunek. Tym razem nieco krótszy, a po nim zaraz następny. Jay zdołał jedynie otworzyć oczy na chwilę, by zauważyć jak chłopak tym razem przechyla głowę w drugą stronę, więc dostosował się, robiąc to samo. Spiął się lekko, czując jego język. W pierwszej chwili oczywiście pomyślał, że blondyn próbował go w ten sposób poprosić o rozchylenie ust, czego on nie chciał. Na szczęście okazało się, że nie o to chodziło. Przymrużył lekko oczy kiedy blondyn dał mu chwilę wytchnienia, patrząc na niego pociemniałymi oczami. - Na dziesiątym. - odparł krótko poważnym tonem. Wyraźnie się spiął kiedy Josh wspomniał o tym miejscu pomiędzy skrzydłami. Nie chciał o tym rozmawiać i nie chciał być tam dotykany. Nie podobało mu się, że Elixir pamiętał o nim. Miał tylko nadzieję, że nie będzie próbował z zaskoczenia go tam dotykać bez pozwolenia. Owszem, nawet lekki dotyk w tamtym miejscu sprawiał mu przyjemność, ale to nic nie oznaczało. Przyjemność przyjemnością, ale dla niego robienie takich rzeczy bez uczucia było niedopuszczalne. Wolał sobie jej odmawiać niż przyjmować ot tak, po prostu. Jeśli nigdy się nie zakocha to trudno, jego strata. Jakoś bez tego przeżyje. - Wybacz. Na razie musisz się zadowolić całowaniem. Na pewne rzeczy mam inne spojrzenie niż ty. - Powoli cofnął dłonie, opuszczając je na własne nogi. Nie chodziło o to, że nie chciał już Josha u siebie na kolanach. Jakoś tak po prostu wyszło. Miał też nadzieję, że nie uraził nastolatka tą chwilową szorstkością. - Chciałbyś wrócić do tematu zaskakiwania? Miałem kiedyś tatuaż. Taki prawdziwy. Na prawym ramieniu. - uśmiechnął się, zdradzając swoją kolejną, małą tajemnicę. Miał przeczucie, że Josh będzie zaskoczony tym faktem. W końcu tatuaż nie pasował do jego obecnego wizerunku. Tatuaż zniknął kiedy obudził się jego czynnik regeneracyjny. No i chciał teraz też po prostu rzucić jakimś luźnym tematem żeby już nie nawiązywać dalej do pytania blondyna. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Sob Lis 25, 2017 1:46 am | |
| Póki co Josh bawił się świetnie, chociaż ograniczali się z Jay'em tylko do niewinnych pieszczot... To znaczy, niewinnych dla blondyna, bo ktoś inny mógłby stwierdzić, że na przykład podgryzanie nie było już wcale takie grzeczne. Tak czy siak, najważniejsze, że chłopak na nic nie narzekał, a w dodatku doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że aniołek również nie miał ku temu powodów - bo przez cały ten czas czuł jego zainteresowanie, wiedział jakie reakcje chemiczne zachodziły w jego organizmie, jak szybko biło jego serce... I tak dalej. To wszystko było dla Elixira na swój sposób fascynujące. Rzecz jasna w ten sam sposób nastolatek natychmiast był też w stanie stwierdzić to, że jego pytanie przyniosło negatywne efekty - jeszcze zanim aniołek w ogóle mu na nie odpowiedział. W porządku, tego się nie spodziewał... Przecież tylko się droczył, do niczego nie namawiał, nie na już, teraz. I niby co było nie tak z tym miejscem przy skrzydłach? Czyżby Jay posiadał jakąś traumę, lęk, coś podobnego, co sprawiało, że nie podobał mu się dotyk na tym obszarze? Bo jego ciało lubiło go na pewno. Josh zmarszczył lekko brwi, równocześnie uważnie przyglądając się rówieśnikowi. Jego własny wyraz twarzy krążył gdzieś pomiędzy głębokim namysłem oraz zdezorientowaniem, podczas gdy w duchu szukał jakiegoś wyjaśnienia albo przynajmniej odpowiedniej reakcji... Choć szczerze mówiąc prędko doszedł do wniosku, że powinien po prostu uspokoić spiętego aniołka prawdą. Ona zdawała się jak do tej pory przynosić najlepsze efekty. Nie oznaczało to, że nie kusiło go zagadnąć o rozpiskę poziomów. Pierwszym było pewnie zwykłe zapoznanie się ze sobą, potem koleżeństwo, gdzieś dalej musiała wypadać przyjaźń... Więc gdzie plasowało się chodzenie ze sobą? Bo może do dziesiątego nie brakowało mu aż tak wiele. Mimo całej swojej przekory blondyn rozumiał jednak, że kontynuowanie tego tematu byłoby pewnie przesadą, dlatego mentalnie ugryzł się w język... A w tym czasie Jay zdążył wyjaśnić o co mu tak naprawdę chodziło i przez to uzdrowiciel był również zmuszony powstrzymać się przed chęcią przewrócenia oczami. Serio? Z takiego powodu...? Zaczynał sądzić, że jego aniołek się umartwiał. Chłopak ograniczył się do cichego westchnięcia, w trakcie którego sięgnął po dłonie rudzielca i umieścił je z powrotem na swoich biodrach. Nie próbował ich tam przytrzymywać, ani nic z tych rzeczy, więc gdyby Jay zdecydował, że wolał je ponownie cofnąć, tym razem Josh by już odpuścił. Jego własne ręce z kolei znów przeniosły się ku włosom Jay'a i ponownie zabrał się za powolne, delikatne przeczesywanie ich palcami. Były miękkie i zdrowe... Zadbane. Trochę jak u dziewczyny. Być może przynajmniej po części za sprawą czynnika regenerującego? Nie zdziwiłby się. Zanim blondyn zdążył się odezwać, aniołek zmienił temat... I Elixir aż zamrugał szybko, po czym podejrzliwie zmrużył oczy. Nie sądził, aby Jay go okłamywał, oczywiście, że nie, ale mimo to... Ciężko mu było uwierzyć w jego słowa. Najpierw rock i gitara elektryczna, teraz tatuaż - a takie to się wydawało spokojne, grzeczne i ułożone. Josh zaczynał odnosić wrażenie, że umykało mu tutaj coś ważnego, bo jak inaczej mógłby to wytłumaczyć? - Burzysz mój światopogląd, ptaszyno. Mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę i jesteś z siebie dumny. A teraz opowiedz mi więcej o tym tatuażu i o wszystkim innym, co może mnie jeszcze zaskoczyć. Jakieś kolczyki w nietypowych miejscach? Ciekawe i nie do końca legalne doświadczenia? Groupies przy koncertach? - wyliczył, nie spuszczając już rudzielca z oczu, choć obecnie przyglądał mu się głównie z zaintrygowaniem. Skupiał na nim praktycznie całą swoją uwagę i to dało się łatwo poznać. Ich twarze wciąż znajdowały się bardzo blisko siebie, a Josh trzymał głowę trochę pochyloną, nie tylko do przodu, ale i lekko na bok. Po tej krótkiej zabawie włosami aniołka, teraz po prostu objął go luźno ramionami wokół szyi, nadgarstki krzyżując na jego karku. Siedział też pewniej niż na samym początku, bo dla wygody oparł więcej swojego ciężaru ciała na Jay'u.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Wto Lis 28, 2017 3:53 pm | |
| Jay może i obecnej sytuacji nie uważał za zabawę. Nie mogły powiedzieć, że się bawi świetnie. Mimo wszystko było mu całkiem przyjemnie. Josh umiał naprawdę dobrze całować co oczywiście nie było zaskoczeniem, patrząc na to, ile miał doświadczenia za sobą. I choć gdzieś tam z tyłu głowy krążyły mu myśli, w których się zastanawiał, w czym jeszcze blondyn jest dobry to nie dopuszczał ich do kierowania sobą. Zdrowy rozsądek był jednak u niego silniejszy, a ten kazał mu iść do przodu powolutku, tak jak tego chciał. Kiedy Elixir złapał jego dłonie i położył je z powrotem na swoich biodrach, rudzielec nie protestował. Oparł je pewniej w tych miejscach i trzymał tam. Nie przeszkadzało mu to, a młodszemu nastolatkowi chyba się spodobało skoro chciał, by znowu położył tak dłonie. Uśmiechnął się jedynie lekko w odpowiedzi na ten gest. Tak samo zareagował na to głaskanie jego włosów. Josh chyba lubił to robić. Na to wyglądało. Nie przeszkadzało mu to. Wręcz przeciwnie, miło było czuć dłoń na swoich włosach. Ciekawe czy sam lubił jak ktoś go tak głaskał. Postanowił, że kiedyś to sprawdzi. Nie teraz, może później albo za dzień lub dwa. Zaintrygowanie i ciekawość, które wzbudził w złotym, zdecydowanie mu się podobały. Zaśmiał się na słowa chłopaka, który chyba dał się ponieść marzeniom o prawdziwej gwieździe rocka. Przecież on tylko miał swój mały zespół i grał na lokalnych koncertach. Nie miał światowej sławy choć fanów i fanki zdecydowanie mieli. Jay trochę oszukiwał i podczas śpiewania używał swoich mocy, by lepiej brzmieć. Jednak nie zawsze to robił. Tylko, gdy piosenka potrzebowała specjalnego wydźwięku. - Nic więcej. Żadnych kolczyków, używek. Ani tym bardziej groupies. Trochę chyba cię wyobraźnia poniosła, Josh. Chyba nie sądzisz, że ze światowej sławy gwiazdy rocka nagle zamieniłem się w obecnego siebie? Nie zdążyłem rozwinąć swojej kariery aż tak. - wytłumaczył wesołym tonem. Z jego ust nie schodził uśmiech. A ta zmiana? Elixir raczej powinien łatwo się domyślić, dlaczego aż tak bardzo się zmienił. Śmierć Julii wywróciła jego życie do góry nogami. Nie powinno to raczej być zaskakujące choć być może dla kogoś, kto nigdy nie był naprawdę zakochany, było to trudne do zrozumienia. - Chyba nie chcesz już kolejnych piosenek, co? - przechylił lekko głowę, patrząc na chłopaka. Nie wykazywał choćby najmniejszych zamiarów do zejścia z jego kolan. A bez tego, nie mógł sięgnąć po gitarę i kontynuować koncertu. Dopóki Josh był na jego kolanach, nie będzie grania. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Wto Lis 28, 2017 7:33 pm | |
| Josh wcale nie potrzebował czasu do namysłu, aby być w stanie stwierdzić, że podobała mu się ta zmiana i to bardzo. Co prawda w tej chwili nie kontynuowali pieszczot, ale z drugiej strony przynajmniej Jay zachowywał się tak... Radośnie. Właśnie to mu się podobało. Po reakcji aniołka na pytanie o to miejsce przy skrzydłach zaczął się już niepokoić, że zepsuł mu nastrój, ale najwidoczniej jednak nie. Tak naprawdę blondyn nie spodziewał się ze strony rówieśnika żadnych pikantnych szczegółów czy tajemnic, choć z drugiej strony jeszcze moment temu tatuażu również po nim nie oczekiwał. Z wymienionych przez samego siebie rzeczy najprędzej obstawiałby kolczyki, bo na wszystko inne Jay chyba byłby zbyt grzeczny... Prawda? Nie mniej jednak uzdrowiciel zadbał o to, aby przybrać odpowiednio zawiedziony wyraz twarzy, nim nagle się zamyślił. - Nie wiem, podobno na przykład taki Elvis sfingował swoją śmierć, żeby resztę życia spędzić w spokoju. Da się zniknąć bez śladu. To teoretycznie możliwe - stwierdził bardzo poważnym tonem, jak gdyby rzeczywiście wierzył w tę część z Elvisem... Choć oczywiście tak nie było. Także i tym razem po prostu żartował. A jeżeli przy okazji porównywał rudzielca do legendy muzyki... Czemu nie? Zawsze istniała szansa, że w ten sposób sobie u niego zapunktuje. Zdążył się zorientować, że aniołek był dumny ze swojego talentu - w innym wypadku przed chwilą tak by się nim nie chwalił. Josh sam poprosił go o koncert, zgoda, ale popisywanie się wyszło z inicjatywy Jay'a... I to dlatego Elixir podejrzewał, że tego rodzaju komplementy powinny zadziałać najlepiej. Następne pytanie aniołka wprawiło blondyna w krótkotrwałe wahanie. Rozumiał do czego się odnosiło, wiedział, że przeszkadzał w graniu siedząc na kolanach rówieśnika, a wręcz całkowicie je uniemożliwiał... Ale nie mógł się zdecydować co było dla niego teraz ważniejsze. Chętnie posłuchałby kolejnych piosenek, ale schodzenie i odsuwanie się nie bardzo mu pasowało. A może zwyczajnie Jay zaśpiewałby mu bez akompaniamentu gitary? To brzmiało na całkiem niezły plan. Wilk syty, owca cała. - Chcę, za chwilę, nawet jeżeli a cappella, czy jak to się tam nazywa, gdy śpiewa się bez muzyki... Ale zmieniasz temat, a miałeś mi opowiedzieć coś więcej o tym tatuażu. Jaki to był? I czemu właśnie taki? Zniknął przez mutację? Nie myślałeś o odtworzeniu go? - wystrzelił z kolejną serią pytań, które w dodatku wcale nie były przypadkowe... Szczególnie to ostatnie. Och, wręcz przeciwnie, Josh posiadał w tym wszystkim pewien bardzo konkretny cel. Wiedział, że jeżeli winny tutaj był czynnik regeneracyjny Jay'a, to zrobienie kolejnego tatuażu praktycznie nie wchodziło w grę, bo i tak by się nie utrzymał... Ale odbarwienie skóry w naturalny sposób? To mogło zadziałać. A Elixir podejrzewał, że prawie na pewno potrafiłby to zrobić. Nie dość, że by sobie poćwiczył, to jeszcze - być może - pomógłby rudzielcowi. I jako bonus miałby chłopaka z tatuażem, co go kręciło. Same plusy. Blondyn nie był w stanie zbyt długo pozostawać bezczynny, a przynajmniej nie w takiej sytuacji. W końcu tuż obok niego, czy raczej pod nim, znajdowało się atrakcyjne ciałko, które mógł już - w granicach rozsądku - pieścić... Więc aż się o to prosiło. Pocałunki w usta odpadały, skoro chciał, żeby Jay mówił, ale wszystko inne? Jak najbardziej dostępne. Repertuar miał szeroki i bogaty. Na początek dłonie nastolatka lekko się obróciły, aby wygodniej mu było przystąpić do powolnego gładzenia szyi oraz karku aniołka. Momentami przesuwał palce nieco wyżej, żeby znów przeczesać nimi jego włosy, ale na ogół skupiał się już na jego skórze. Takie głaskanie szybko przerodziło się w delikatne zadrapywanie, zaledwie wędrowanie krawędziami paznokci po ciele Jay'a, bez naciskania... Na próbę, bo Josh chciał w ogóle ustalić co ptaszyna na to. Gdyby reakcja okazała się negatywna, prędko by zaprzestał, ale jeżeli rówieśnikowi by się jednak spodobało... W takim wypadku spróbowałby drapać trochę mocniej, choć wciąż ostrożnie i z wyczuciem.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Pią Gru 01, 2017 9:36 pm | |
| Jay nigdy nie myślał o czymkolwiek ponad tatuaż. Kilka razy przeszła mu przez głowę myśl o kolczykach, ale nigdy nie miał jakoś okazji żeby to zrealizować. Być może gdyby jego życie się nie zmieniło i rudzielec dalej grałby w swoim zespole to teraz miałby już chociaż jeden kolczyk. Życie jednak dało mu kopa i nic więcej mu nie wyszło. Może kiedyś wróci do swojej kariery. Jeśli ludzie w końcu ogarną, że mutanci nie są zagrożeniem większym od ludzkich złodziejów czy morderców. Zostanie X-Menem nie było jego numerem jeden na liście marzeń. Plasował się raczej gdzieś na trzecim, może czwartym miejscu. Były dla niego lepsze rzeczy, które mógłby robić. Lub które chciałby mieć w swoim życiu. - Nie jestem Elvisem. Ale dzięki za komplement, złoty. - odparł z uśmiechem na wzmiankę o tej plotce o sławnym piosenkarzu. Chyba każdy już słyszał o tej teorii spiskowej, że mężczyzna podobno nadal żyje, tylko się ukrywa, a swoją śmierć sfingował. To tworzyło pewną złudną nadzieję jego fanom. Mimo wszystko całkiem ciekawe porównanie. No i miło być porównanym do takiej sławy. Zwłaszcza, że Jay umarł przecież. I to wiele razy. Tyle, że nie krył się przed nikim po odżyciu. Najpierw siedział w domu, potem został wysłany tutaj. Nie poganiał Elixira na temat decyzji odnośnie kolejnych piosenek. To blondyn chciał ich słuchać, więc jeśli teraz zmienił zdanie to jemu to nie przeszkadzało. Mógł zagrać więcej utworów, ale nie musiał. Wybór należał do młodszego nastolatka, on się dostosuje. Widział, że chłopak się namyśla, więc patrzał na niego uważnie, czekając na odpowiedź. I w końcu ją dostał. Musiał przyznać, że Josh sprytnie to wykombinował. A do tego wrócił do tematu tatuażu. Rudzielec nie miał nic przeciwko rozmawianiu o nim. W końcu sam pierwszy wspomniał o jego istnieniu. - Zaciekawił cię, co? Miałem go tutaj. - na chwilę zdjął jedną dłoń z jego biodra, by pokazać, w którym miejscu mniej więcej był jego tatuaż, po czym zaraz ułożył ją na swoim poprzednim miejscu. - Głowa indianina w takim wielkim pióropuszu do góry. - tym razem dłoń opuściła biodro blondyna by gestem pokazać ułożenie pióropusza z tatuażu - Tylko to nie do końca była głowa. Nie taka zwykła. Po prostu czaszka. Dlaczego to już nie jestem do końca pewien. Nazwa stanu, z którego pochodzę to słowo z języka indiańskiego plemienia. - wzruszył lekko ramionami. Ciężko mu było teraz wyjaśnić dlaczego właśnie na taki tatuaż się zdecydował. To było dosyć dawno temu. Liczył, że Joshowi takie wyjaśnienia wystarczą. W międzyczasie jego opowieści o tatuażu poczuł jak Josh zaczyna go lekko drapać po karku. W pierwszej chwili wzdrygnął się, gdy jego własne włosy, poruszane, załaskotały go w tamtym miejscu, przez co przebiegł mu po ciele lekki dreszcz. Uczucie było całkiem miłe i w niczym mu nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Podobało mu się takie delikatne drapanie. - Zniknął, tak jak mówisz, przez mutację. Po tym jak mi się pojawił cały ten czynnik regeneracyjny. Bliznę mi zostawił, ale tatuaż to usunął. Na początku było mi trochę szkoda. Nowego nie ma sensu robić, bo pewnie też zaraz zniknie. - w końcu zakończył udzielać wszystkich informacji, pod koniec nie do końca świadomie przechylając lekko głowę w bok pod wpływem drapania. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Sob Gru 02, 2017 12:47 am | |
| Josh słuchał opowieści rudzielca uważnie i z widocznym zaciekawieniem. Głowę odchylił lekko na bok, na ustach igrał mu delikatny uśmiech, oczy zaś wodziły za ruchami, które wykonywał Jay. Najpierw zerknął więc na jego ramię - tam, gdzie kiedyś znajdował się tatuaż, potem miał okazję zobaczyć gest wskazujący na ułożenie pióropusza... A przy okazji odnotowywał w myślach wszystkie szczegóły. Rudzielec miał naprawdę ładne palce. Długie. Na swój sposób eleganckie. I silne ramiona, które już wcześniej przyciągały uwagę Elixira. Jak prezentowałby się na nich tatuaż? Uzdrowiciel mógł to sobie wyobrazić, ale chętnie po prostu by to zobaczył. Może powinien wyciągnąć od aniołka jakieś jego zdjęcie z tamtych pięknych czasów? Och, a potem ze wzoru spróbowałby przywrócić na jego skórę kolory, brawo, świetny plan... Co prawda blondyn nie rozumiał dlaczego Jay wybrał sobie właśnie Indianina - i najwyraźniej on sam również nie - ale co z tego? Był pewien, że taki wzór wyglądałby bosko. Czaszki miały już to do siebie, że dodawały plus dziesięć do zarąbistości praktycznie każdego tatuażu. A pióropusz też na swój sposób pasował. Pod skrzydła. Och, Josh już wiedział, że tego nie odpuści. Zachęcony reakcjami rówieśnika, Elixir nie tylko kontynuował to delikatne drapanie jego karku, ale i zaczął wkładać w nie trochę więcej siły. Nie przesadzał, nic z tych rzeczy, w końcu przez cały czas kontrolował sytuację i wiedział co odczuwał aniołek... Ale odrobinę zwiększył nacisk, aby Jay wyraźniej odbierał pieszczoty. Podobały mu się, nie kazał ich zaprzestać, czyli najwyraźniej nie miał nic przeciwko. To był dobry początek, a blondyn od razu poczuł się dzięki temu o wiele pewniej. Wszystkie jego przypuszczenia, te podparte biokinezą i nie, przemieniły się w końcu w głębokie przekonanie, gdy Jay z zadowolenia aż przechylił głowę, wystawiając się na dalsze drapanko. Elixir nie zamierzał mu tego odmawiać, wręcz przeciwnie, a równocześnie w jego oczach pojawił się wyraz istnego zachwytu. Osiągnął swój cel, sprawiał ptaszynie przyjemność, w tym momencie wszystko na świecie było w porządku. Zaraz, co tam Jay mówił o tatuażu i bliźnie? Jedno zniknęło, drugie nie... Och. Och. Spojrzenie blondyna powoli i z wyraźnym namysłem przesunęło się po klatce piersiowej aniołka, jak gdyby starał się dostrzec coś przez jego ubranie, ale oczywiście tego nie był w stanie zrobić - mógł za to coś innego. Nie uczynił tego nawet do końca świadomie, lecz użył swojej mutacji, aby odszukać na skórze rudzielca wszelkie nieprawidłowości... I trafił tylko na jedną, mniej więcej na wysokości serca. To tam osiadł jego wzrok. Mógłby zaoferować, że się tym zajmie, ale coś podpowiadało mu, że odpowiedź byłaby odmowna. Może nawet negatywna? Sam nie wiedział skąd wzięła mu się ta myśl, być może z jego teorii, że czynnik regeneracyjny wbrew pozorom nie funkconował kompletnie automatycznie i dlatego działał trochę wybiórczo... Poza tym, gdyby Jay chciał, żeby blizna została usunięta, to przecież musiał być świadomy, że mógł się z tym do niego zgłosić, prawda? - Po pierwsze, chcę zdjęcia. Nie tylko tatuażu, ale całego ciebie z tamtego czasu, bo tamten ty brzmi na kogoś, kogo chciałbym poznać. Po drugie, jest sens robić nowy, jeżeli ja będę za to odpowiadał. Mogę pobawić się barwnikami w twojej skórze i gotowe... A do tego tak czy siak przydadzą się fotografie albo chociaż jakieś rysunki na wzór - wyliczył, postanawiając jednak póki co odpuścić temat blizny. Może kiedyś do niego wróci, ale jeszcze nie teraz. Było za wcześnie. Nawet on potrafił to ocenić, a nie należał do zbyt empatycznych i delikatnych osób. - Po trzecie, kolczyków też powinieneś spróbować. Na początek w uszach. Jestem prawie pewien, że potrafiłbym zrobić to tak, żeby oszukać twój czynnik... - dodał po bardzo krótkim namyśle, bo akurat to chodziło mu po głowie już przez chwilę. Właściwie od momentu, gdy Jay po raz pierwszy wspomniał o posiadaniu tatuażu. Och, to też potrafił sobie wyobrazić... W dodatku nie tylko wizualnie.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Sro Gru 06, 2017 12:31 pm | |
| Jay był niemal pewien, że czaszka zamiast głowy była wybrana właśnie ze względu na tak zwaną "zarąbistość". Chciał być gwiazdą, a gwiazdy nosiły tatuaże. Czaszki podobały się wszystkim, a on chciał się podobać. Dlatego wybrał tak ciekawy zestaw jak czaszka i pióropusz. W dodatku już wtedy nosił głównie bezrękawniki, bo je najłatwiej było przebierać, mając skrzydła. Tatuaż był więc cały czas widoczny i wszyscy go widzieli. Tak, wtedy rudzielec lubił przyciągać uwagę, lubił, gdy inni go zauważali. Dopiero po tym nieszczęsnym wypadku odizolował się od ludzi i wycofał ze społeczeństwa. W pewnym sensie więc dobrze, że tatuaż zniknął. Inaczej pewnie niektórzy by go pytali o niego, a to by przywoływało nieprzyjemne wspomnienia częściej niż obecnie do niego wracają. To delikatne drapanie nie uważał za nic złego na obecnym etapie ich znajomości. Dopóki Josh nie próbował czegoś więcej, skrzydlaty nie miał zamiaru się sprzeciwiać. Odrobina przyjemności, niewinnej przyjemności, nie była niczym złym w tej chwili. No i nie przeszkadzało mu to w opowiadaniu Elixirowi o wszystkim. Zauważył jak spojrzenie blondyna zjeżdża w dół, niemal dokładnie na miejsce, w którym miał bliznę pod materiałem ubrania. Pewnie był w stanie wyczuć ją. W końcu zajmował się głównie leczeniem innych, więc musiał wyczuwać, gdzie ludzkie, czy nieludzkie, ciało jest uszkodzone. Na szczęście nie zapytał o nią. Jay nie lubił rozmawiać na ten temat, ale to nie było raczej nic dziwnego. Nie dość, że przywoływało nieprzyjemne wspomnienia to w dodatku nie było niczym, czym można by się chwalić. Blizna po wielokrotnym samobójstwie nie była niczym chwalebnym. Była dla niego karą, piętnem, które mu przypominało o wszystkim, gdy spojrzał w lustro. - Jeśli mam jakieś zdjęcia z tamtego okresu to zostały w domu. Mogę zadzwonić do któregoś z braci i zapytać czy są jeszcze, ale nic nie obiecuję. Poza tym różnić się będę tylko tym tatuażem. Styl ubierania ten sam. - delikatnie zmarszczył brwi - Taka zabawa nie będzie ryzykowna? Ze wzorem raczej nie będzie problemu jak już dostaniesz zdjęcie. - nie był pewien czy chciał żeby Josh bawił się jego barwnikami skóry. Jeszcze by przypadkiem coś źle zrobił. Nie żeby wątpił w jego zdolności, ale każdemu zdarzało się pomylić. - Pewnie takie kółeczka w uchu, trzymane na stałe, dałoby radę. Gorzej z takim wiszącym, a nie chciałbym codziennie sobie specjalnie przekuwać ucha, to byłoby bez sensu. I... Co masz na myśli, mówiąc, że na początek? Raczej nigdzie indziej niż w jednym uchu bym sobie nie zrobił. - nastała krótka chwila ciszy, którą zaraz przerobił - Choć może lepiej w dwóch jeśli ludzie mają oceniać mnie po kolczykach. Jeden może ich zmylić. W dobry lub zły sposób. - w sumie to musiał to przemyśleć. Zazwyczaj nie zwracano uwagi na to, w którym uchu jest kolczyk. Mało kto znał tą zasadę. Ludzie woleli być płytcy i od razu z góry stwierdzać, że jak kolczyk to gej. Nie żeby mu to przeszkadzało, nie przejmował się tym, co inni o nim myśleli. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Sro Gru 06, 2017 4:13 pm | |
| Josh jedynie zamruczał potakująco, gdy Jay opowiadał mu o zdjęciach, o konieczności sprowadzenia ich z domu oraz o tym, że różnice pomiędzy starym i nowym aniołkiem nie były aż tak wielkie. To ostatnie chłopak sam zamierzał ocenić, nie tylko na podstawie stylu, ale i sposobu bycia, który wbrew pozorom dało się uchwycić na fotografiach. Nawet wyraz twarzy potrafił przecież powiedzieć sporo... Tak jak w tym momencie, gdy rudzielec tak uroczo marszczył czoło. Przez krótką chwilę Elixir miał ochotę ułożyć palec wskazujący pomiędzy jego brwiami i wygładzić jego skórę, ale szybko zwalczył ten impuls. Tak czy siak byłby zbyt teatralny - nawet jak na jego możliwości. Ostatecznie nastolatek ograniczył się do wzruszenia ramionami i posłania Jay'owi uspokajającego uśmiechu, który w zamyśle miał mówić - zaufaj mi, wszystko będzie dobrze, wiem co robię. Rozwinięcie tematu kolczyków powiedziało z kolei Joshowi o wiele więcej, niż na to początkowo liczył. Przede wszystkim wyglądało na to, że jego rówieśnik musiał kiedyś intensywniej je rozważać, a nie tylko luźno sądzić, że może byłoby fajnie je sobie zrobić. Uzdrowiciel wątpił, żeby wpadł na to wszystko teraz, tak z biegu... A jeszcze bardziej zdziwił go fakt, że Jay w ogóle skojarzył co mógłby oznaczać taki pojedynczy kolczyk. Prawdę mówiąc sam Josh na ogół nie zwracał na takie rzeczy uwagi, a że grzeczny i niewinny rudzielec miewał takie myśli... Proszę, proszę. Gdzie się tego nauczył? Pewnie na tych koncertach. - Obawiam się, że obecnie to już nie ma takiego znaczenia, aniele. Chyba że planujesz obracać się w środowiskach, o które bym cię nie podejrzewał... Ale osobiście tak czy siak głosuję za większą liczbą kolczyków. Po kilka na ucho? Nic z tych dziwnych, po prostu wzdłuż płatka i może coś na górze... - tym razem chłopak nie dodał już tego na początek, ale prawdę mówiąc widziałby jeszcze parę innych możliwości. Ciekawe czy udałoby mu się kiedyś namówić Jay'a na przebicie języka... Mógłby to nawet dla niego zrobić, całkowicie bezboleśnie i bez niebezpieczeństwa komplikacji. A ile by z tego było korzyści... I to dla obu stron. Rozprawiając o kolczykach, blondyn przechylił głowę jeszcze bardziej na bok, żeby móc rzucić okiem na prawy profil aniołka. Zaraz potem cofnął nawet jedną rękę z jego karku - drugą w dalszym ciągu kontynuując te delikatne pieszczoty - żeby zamiast tego powoli przesunąć palcami wzdłuż krawędzi jego ucha, miękkiego i nieskalanego igłą. Przyjemne uczucie. Aż miał ochotę odbyć tę samą trasę ustami... Josh nigdy nie był najlepszy w odmawianiu sobie czegokolwiek, dlatego chyba nic dziwnego, że także i tym razem nie namyślał się długo i wcale się nie powstrzymywał. Pochylił głowę, wolną dłoń opierając na początek na ramieniu Jay'a, a zaraz potem wędrując nią w dół, już po jego odsłoniętej skórze, aż w końcu zacisnął palce nieco ponad jego łokciem. W tym czasie jego wargi zamknęły się wokół płatka ucha rudzielca i Elixir najpierw lekko go zassał, a potem przygryzł i wreszcie ostrożnie za niego pociągnął. Nieustannie badał reakcje Jay'a, aby jak najdokładniej ustalić gdzie w tej chwili leżała granica. - A teraz wyobraź sobie coś podobnego, tylko dodatkowo z kolczykiem albo paroma do pomiziania - zasugerował cicho, póki co jeszcze nie cofając głowy, przez co przemawiał teraz prosto do uszka anioła. Przy okazji oznaczało to również, że najprawdopodobniej łaskotał oddechem jego skórę... I prawdę powiedziawszy robił to umyślnie. Niedawno odkrył, że drażnienie Jay'a stało się jego nowym hobby i to nie tylko dlatego, że odbywało się głównie przez pieszczoty. Reakcje rudzielca były po prostu takie urocze - i to nawet wówczas, gdy nie docierały do niego podteksty. A może właśnie szczególnie wtedy? Sam nie mógł się zdecydować.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Sob Gru 09, 2017 7:46 pm | |
| Milczenie Josha i jedynie potakiwanie głowa na jego słowa pozwoliło mu się dokładniej zastanowić nad kwestią zdjęć.Nigdzie się nie spieszyli, więc mógł chwilę pomyśleć nad nimi. - Właściwie to... Może coś znajdę na swoim komputerze? Możliwe, że będą na nim jakieś zdjęcia. Mogę jutro sprawdzić. Dzisiaj już robi się późno, więc nie ma co. - odezwał się krótko po mruknięciu Elixira. Przecież obecny komputer miał dobre dwa lata, a to oznaczało, że miał na nim sporo starych rzeczy. Pewnie gdzieś, w którymś folderze miał też zakopane stare zdjęcia. Z koncertów, ze zwykłego życia codziennego. Może znalazłoby się coś, co by zaspokoiło ciekawość blondyna. Jednak dzisiaj już na pewno nie będzie ich szukał. Może to zrobić jutro po śniadaniu. A później rozejrzeć się po szkole za Joshem i pokazać mu to, co znalazł. Faktycznie, o kolczykach myślał całkiem poważnie. Kiedyś. Nie zdążył po prostu zrealizować tych planów. Na informację odnośnie tego, które ucho kiedy się przekuwa, trafił całkiem przypadkowo. W końcu przed pójściem po kolczyk musiał popatrzeć po internecie, jakie kolczyki są polecane dla chłopaków, jakie są popularne. Co grozi złym przekuciem ucha. Wiedział, że niektórzy mają po tym powikłania. Nie mówiąc już o tym, że można było mieć alergię na różne metale. Wolał wszystko dokładnie sprawdzić przed podjęciem decyzji. - Jeśli już ewentualnie miałbym chcieć więcej niż jeden na ucho to maksymalnie trzy. I wtedy pewnie bym się ograniczył do jednego ucha. - mówił powoli, jednocześnie myśląc nad tym. Po jednym na ucho to był jego dawny plan. Gdyby miał wziąć więcej to tylko na jedno. Podobały mu się takie bajery, ale w rozsądnej ilości. Zbyt duża ilość byłaby już przesadą. Tak samo jak miał tylko jeden tatuaż, bo większa ilość wydawała mu się przesadą. I wtedy chyba wszystko by poszło na prawe ucho. Miał wrażenie, że na prawym będzie to lepiej wyglądać. Jego wzrok powędrował w bok, gdy poczuł palce blondyna na swoim uchu podczas ich rozmowy o kolczykach. Nie mógł zobaczyć tego, ale doskonale czuł. Czuł też jak ta sama ręka zsuwa się w dół na jego ramię i niżej aż do łokcia, co już był w stanie zobaczyć. W tym samym czasie chłopak pochylił się w jego stronę, przez co Jay myślał, że znowu chce go pocałować, co nie było wcale takie dziwne skoro tak lubił kontakt fizyczny. Ich głowy się jednak minęły i po chwili rudzielec drgnął wyraźnie, gdy wargi Elixira zacisnęły się lekko na jego uchu, a po nich przyszła kolej zęby, przez co skrzydlaty dodatkowo lekki się spiął. Minusem, lub plusem, zależy dla kogo, obecnej sytuacji było to, że nie miał jak się odchylić do tyłu. Siedział oparty o pień drzewa, więc nie mógł się ruszyć. Gest sam w sobie był przyjemny. To było raczej oczywiste. Nie podobało mu się jednak takie naruszanie przestrzeni osobistej w tak krótkim czasie. Złoty już trochę przeginał i na pewno mógł to wyczuć, gdyż Jay zrobił się lekko nerwowy. Jego organizm mógł teraz dawać biokinezie drugiego mutanta nieco sprzeczne sygnały. Z jednej stronie ten gest mógł troszkę podnieść jego puls, ale z drugiej jego ciało lekko się spięło. Zdecydowanie za wcześnie było na tego rodzaju pieszczoty. Próbował postawić stopę poza obecnie wyznaczoną granicą. Ucho przybrało lekką, czerwoną barwę po tym, jak Elixir odezwał się wprost do jego ucha. - Raczej... Nie po to zrobiłbym sobie kolczyki. - odpowiedział, odrobinę przekręcając głowę w przeciwną stronę niż po której znajdowała się głowa Josha. Jego palce zacisnęły się lekko na biodrach chłopaka. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Nie Gru 10, 2017 12:06 am | |
| Zarówno nagłe spięcie mięśni, jak i przyspieszone bicie serca mogły wynikać z różnych przyczyn, zarówno pozytywnych, jak i z negatywnych... Podobnie było zresztą z rumieńcami i wieloma innymi reakcjami. Pomagały zrozumieć czyjeś zachowanie, owszem, ale Josh już dawno temu nauczył się, aby nie polegać tylko i wyłącznie na nich. Znacznie więcej - i pewniej - mówiły mu na szczęście różnice w wydzielaniu substancji chemicznych oraz zmiany w aktywności różnych obszarów czyjegoś mózgu. To na tym przede wszystkim polegał, gdy mu na czymś naprawdę zależało... Jak na przykład w tym momencie. Dzięki swoim zdolnościom oraz wiedzy Elixir rozumiał więc, że z jednej strony organizm rudzielca pozytywnie odpowiadał na jego pieszczoty, a jego podniecenie powoli, lecz wyczuwalnie rosło... Z drugiej zaś wnioskował, że mimo to sam Jay nie był wcale zadowolony z tego rozwoju wydarzeń. Blondyn naprawdę nie przepadał za sprzecznymi sygnałami, bo na ogół za dużo z nimi roboty, a nagroda niepewna, lecz godził się już z faktem, że w tym przypadku najprawdopodobniej ich nie uniknie... I to w sporej liczbie. Teraz chłopak musiał być grzeczny i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dlatego bez słowa protestu znów się wyprostował, a nawet zamrugał niewinnie, spoglądając rudzielcowi prosto w oczy... Jak gdyby przed chwilą wcale nie maltretował jego - obecnie zaczerwienionego na dowód tego męczenia - uszka. Kiedy chciał, nastolatek naprawdę potrafił wiarygodnie odgrywać bycie grzecznym. Po części wynikało to pewnie z jego znajomości ludzkich reakcji. Wiedział jak je naśladować i w razie czego potrafił zmusić do tego swoje ciało... Ale w tym wypadku nawet nie musiał. Jedna z jego dłoni zsunęła się z karku na klatkę piersiową Jay'a, druga z kolei w tym czasie przeniosła się na nią z ręki aniołka. Dość często zmieniał ich położenie, ale wbrew pozorom wcale nie wynikało to z niezdecydowania. Umyślnie dotykał rudzielca w tak wielu różnych miejscach, aby przyzwyczaić go do kontaktu... I przy okazji zorientować się co było według niego w porządku, a co trzeba będzie dopiero zdobyć. Elixir lubił wyzwania. - Jasne, że nie po to, ale czemu nie mielibyśmy korzystać z darowanych nam przez los i piercera bonusów? Trzeba używać życia. Zobaczysz, jeszcze cię tego kiedyś nauczę. A tak przy okazji... - w tym momencie Josh zawiesił głos, równocześnie pozwalając obu swoim dłoniom zsunąć się niżej, na brzuch Jay'a, nim cofnął je na poprzednie miejsce. Jeżeli ta pierwsza próba przebiegła pomyślnie, zabrał się za powolne powtarzanie całego procesu, zadowolony z sukcesu. W przeciwnym wypadku natomiast - jeżeli cokolwiek zasugerowało mu, że aniołek nie był zadowolony - nie spróbował ponownie, tylko odnotował sobie w pamięci kolejną informację. Nawet nieudane manewry przynosiły mu doświadczenie. Uczył się. - Wiem, że wiesz, że wiem kiedy coś ci się podoba, a kiedy nie, ale nie zaszkodziłoby, gdybyś się też od czasu do czasu odezwał, a nie tylko spinał albo zaciskał palce w chwili, gdy nie masz na coś ochoty. Podobno rozmawianie o granicach jest w związku zdrowe i ważne. No i jest też ta cała sprawa ze świadomym przyzwoleniem... - zauważył, specjalnie ujmując tę kwestię w luźny sposób i przemawiając pogodnym, swobodnym tonem, aby nie speszyć rudzielca... Albo nie sprawić, by poczuł się tak, jak gdyby zrobił coś źle. To by chyba było nawet gorsze. W gruncie rzeczy Josh chciał się po prostu upewnić, że Jay wiedział, że nie potrzebował się do niczego zmuszać, nawet jeżeli blondyn tak czy siak nie zamierzał do tego dopuścić. Posiadał swoje potrzeby, owszem, spore potrzeby, ale prawda była taka, że największą przyjemność sprawiało mu właśnie zadowolenie partnerki czy partnera. Dosłownie, bo w końcu je odczuwał... Ale w przenośni również, bo coś takiego oczywiście miło łechtało jego ego.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Nie Gru 10, 2017 6:15 pm | |
| W przypadku Jay'a, ciało i głowa chciały dwóch różnych rzeczy. Chłopak nie był w stanie zapanować nad odruchami swojego organizmu. Jeśli coś dawało przyjemność to czuł to i podobało mu się z punktu widzenia odczuć. Jednak jego poglądy na te sprawy sprawiały, że nie chciał żeby tak się działo. Nie chciał dać się ponieść, uważał to za niewłaściwe. Chciał iść do przodu powoli, małymi kroczkami. Zapewne jeszcze nie jeden raz Josh będzie odbierał sprzeczne sygnały. Nie były one jednak trudne do rozszyfrowania. Tak jak teraz, gdy Elixir zrozumiał, co powinien zrobić. Co bardzo ucieszyło rudzielca. Oczywiście to niewinne spojrzenie i mruganie nie mogło go zmylić, bo doskonale sobie zdawał sprawę z tego, co blondyn robił przed chwilą, ale przynajmniej poprawiło mu to nastrój. Wręcz nieco rozbawiło go to, jak nastolatek próbował zgrywać niewiniątko. Przecież i tak by go nie okrzyczał ani nie pogniewał się na niego. Co najwyżej zwróciłby mu uwagę, że nie życzy sobie takich rzeczy, jeśli Josh by nie zrozumiał niemego przekazu. - Głównie ty byś korzystał. Poza tym jeszcze nic nie jest pewne. Przebijanie ucha codziennie nie jest przyjemną wizją i nie ma pewności, że udałoby ci się coś z tym zrobić. - skoro Elixir nie próbował nic więcej robić, chwilowo tylko grzecznie siedząc mu na nogach, to i Jay dosyć szybko się rozluźnił. Nie miał zamiaru spinać się o coś nie wiadomo ile. Skierował wzrok w dół, patrząc na złote dłonie, które teraz spoczywałby na jego klatce piersiowej, ale zaraz powoli ruszyły w dół na jego brzuch. Dosłownie na sekundę wstrzymał oddech, wypuszczając zaraz powietrze, gdy te nie próbowały wędrować nigdzie niżej tylko wróciły do góry. Okej, to mu nie przeszkadzało. Dopóki nie zsuwał ich niżej. Tylko co tak właściwie teraz robił? To jakaś dziwna forma masażu? - Masz rację. - westchnął lekko na słowa Josha, łapiąc jego dłonie i chwilowo je zatrzymując w miejscu. Nie powinien całkowicie polegać na mocach złotego. W końcu bez tych mocy musiałby mu mówić wszystko. Za bardzo chciał się na nich opierać. Powinien zachowywać się tak, jakby ich nie było. Mówić co mu się podoba, a co nie. Nie sądził, że blondyn będzie go pouczał o byciu w związku, ale miał rację. Rozmowa jest ważna. - Chciałbym żebyś póki co ograniczył się tylko do pocałunków, zwykłego całowania. I... - tu powoli przesunął dłonie Elixira kawałek w dół, układając je w jednym miejscu na swoim brzuchu - Bez dotykania poniżej tego miejsca. No i między skrzydłami. Tego też nie chcę. Skrzydła możesz dotykać. - tym razem wziął się za porządne tłumaczenie. Skoro mieli rozmawiać to Jay porozmawia i wytłumaczy. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Nie Gru 10, 2017 9:30 pm | |
| Prawdę mówiąc Josh podejrzewał, że nie powinien mieć poważniejszych problemów z przebiciem Jay'owi uszu na stałe. Musiał tylko porządnie się za to zabrać... I przede wszystkim od właściwej strony. W tej chwili najbardziej skuteczna wydawała mu się opcja natychmiastowego zagojenia dziurek, by czynnik regeneracyjny aniołka nie wykrywał tam żadnych uszkodzeń - istniała bowiem spora szansa, że coś takiego by go oszukało. Jeżeli jednak nie... To Elixir miał więcej sztuczek w zanadrzu. I nie poddawał się łatwo. Póki co jednak blondyn zdecydował się porzucić ten temat i wrócić do niego trochę później. Na przykład, och, jutro. Powiedzmy... Podczas nawiedzania Jay'a w jego pokoju z przygotowaną igłą? McCoy pewnie nawet nie zauważy, jeżeli jedna mu zniknie. Co prawda nastolatek mógłby też spróbować pominąć narzędzia i zamiast nich użyć swoich zdolności, ale nie był pewien czy czuł się z nimi na tyle pewnie, aby niszczyć nimi tkankę swojego własnego chłopaka. Igła wydawała się bezpieczniejszym rozwiązaniem... On sam z kolei zajmie się tylko miejscowym znieczuleniem. Chociaż kwestia modyfikacji ciała była bardzo interesująca, szczególnie teraz, gdy Josh wiedział już, że mógłby z nich na Jay'u korzystać, to ustalenie granic mimo wszystko wygrywało w rankingu pozycji na liście priorytetów. Nawet Elixir zdawał sobie z tego sprawę, w końcu sam o tym wspomniał... A mimo to poczuł się szczerze zaskoczony, kiedy aniołek tak łatwo przyznał mu pod tym względem rację. Wyglądało na to, że dobrze zrobił poruszając ten temat, bo Jay chyba by się do tego nie zebrał... Choć to tak naprawdę właśnie on był tutaj głównym zainteresowanym. Dłonie blondyna natychmiast posłusznie zastygły w bezruchu, kiedy rudzielec za nie złapał. Uzdrowiciel nie wiedział do końca co tym razem było nie tak z tą formą dotyku, bo dosłownie sekundę wcześniej miał wrażenie, że Jay jednak na nią przyzwalał... Ale trudno. Potrafił być cierpliwy, kiedy czegoś chciał. Cierpliwy i uparty. Być może zaraz usłyszy wyjaśnienia - a może ptaszyna po prostu nie chciała rozpraszać się w trakcie rozmowy? Elixir uniósł nieznacznie brwi, spoglądając na swojego chłopaka wyczekująco, ale nie poganiając go... Po prostu obserwując to, jak najwyraźniej się nad czymś namyślał. Tak naprawdę blondyn był w pełni zadowolony ze swojej obecnej pozycji. Siedział sobie na Jay'u wygodnie, dłonie miał przyciśnięte do jego klatki piersiowej, doskonale wyczuwał bicie jego serca, nie tylko przez biokinezę, ale też tak po prostu, naturalnie, jak każdy inny człowiek... W związku z tym nastolatek prawie żałował, gdy rudzielec znów się odezwał, nie mniej jednak od razu skupił uwagę na jego słowach. Kiedy aniołek przesunął mu dłonie niżej, Josh zerknął na nie z zaintrygowaniem, starając się zapamiętać tę pozycję. Domyślał się o co Jay'owi chodziło, ale i tak miał ochotę w jakiś sposób z tego zażartować... Powstrzymywał się przed tym całą siłą woli. W końcu ograniczył się do jakże poważnego pokiwania głową, równocześnie ponownie przenosząc wzrok na twarz aniołka. - W porządku. W większości rozumiem. Pewnie nie zaskoczę cię mówiąc, że mnie możesz dotykać gdzie chcesz, jak chcesz i kiedy chcesz, prawda? Chociaż... - w tym momencie Elixir nagle zmarszczył czoło. Niczego się nie wstydził i posiadał niewiele oporów, jeżeli jakiekolwiek w ogóle, ale przychodziła mu do głowy jedna sprawa... Ten problem, z którym od tak niedawna się borykał. Być może na wszelki wypadek powinien jakoś się zabezpieczyć? - Chociaż nie, mam pomysł na zasadę, choć podejrzewam, że przez długi czas nie będzie ci sprawiała żadnej różnicy. Więc tak tylko na przyszłość... Nie rozbieraj mnie sam bez pytania. Ja się zajmę zdejmowaniem ubrań albo po prostu ci na to pozwolę - nie było to idealne rozwiązanie, ale wolał mieć jakąś kontrolę nad stopniem zakrycia tych ciemnych plam. Wątpił, by Jay miał się wkrótce odważyć choćby na zsunięcie z niego dresówki, ale gdyby się mylił... Lepiej dmuchać na zimne. A jeżeli Elixirowi uda się pozbyć tych znamion, to najzwyczajniej w świecie odwoła tę regułę.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Czw Gru 14, 2017 1:17 pm | |
| Zatrzymał dłonie Josha w jednym miejscu z dwóch powodów. Po pierwsze, właśnie po to, by się nie rozpraszać i również by Elixir się nie rozpraszał tylko skoncentrował na jego twarzy i słowach. Po drugie po to, by po dłuższej chwili móc je przesunąć w dół i wyznaczyć obecną granicę. Wiedział, a raczej domyślał się i był niemal całkowicie pewien, że blondyn nie miał żadnych problemów z dotykiem. Widział to choćby po tym jak dzisiaj często go dotykał. Już wtedy w stajni nawet. I jak się nie przejął faktem, gdy na nim wylądował, skacząc nań z zaskoczenia. Jay jednak miał inne poglądy od niego, wolał iść powoli małymi kroczkami do przodu. Dlatego faktycznie lepiej było uświadomić blondyna o tym, co może, a czego nie. Zdecydowanie dobrze, że sam zaczął ten temat. Rudzielec pewnie by czekał aż Josh coś zrobi, czego nie powinien i wtedy dopiero by się dowiedział, że posunął się za daleko. Tak przynajmniej wiedział, co jest dozwolone. Pomyśleć, że to Elixir pierwszy pomyślał o rozmowie, a nie on. Tego to się zupełnie nie spodziewał. Nastolatek potrafił jednak zachowywać się w dojrzały sposób kiedy tego sytuacja wymagała. Bardzo miła niespodzianka. - Nie, nie zaskoczyłeś mnie ani trochę. - odparł z uśmiechem, bo właściwie czegoś takiego się po tym nastolatku właśnie spodziewał - I pewnie cię zawiodę mówiąc, że na razie nie mam zamiaru za bardzo cię dotykać. Nie bardziej niż w tej chwili. - podkreślił, by przypadkiem nie wyszło, że w ogóle nie będzie go dotykał. Objąć, przytulić, pogłaskać, lub jak wcześniej, oprzeć dłonie na jego biodrach czy na przykład na ramionach. Nie miał nic przeciwko takiemu niewinnemu dotykowi. Przytulanie wręcz bardzo lubił. Przechylił lekko głowę, gdy złoty zawiesił głos, wyraźnie nad czymś się zastanawiając. Wnioskował, że mogło chodzić o jakiś wyjątek przy dotyku skoro o tym mówił wcześniej i zaczął zdanie od słowa "chociaż". Czekał cierpliwie, wpatrując się w przyjaciela i oczekując jakichś szczegółów. Zaśmiał się lekko kiedy w końcu Elixir powiedział o co mu chodzi. - Spokojnie, nie planuję cię rozbierać. I właściwie prosiłbym o to samo. Zresztą wiesz już, że nie lubię pośpiechu. Domyślam się, jak wiele rzeczy chciałbyś zrobić, ale zapewne na dziewięćdziesiąt dziewięć procent z nich nie pozwoliłbym ci jeszcze teraz. - wytłumaczył na spokojnie. Być może się powtarzał, ale chciał by blondyn pamiętał, że nie będzie mieć z nim łatwo. W końcu zerknął w dół na dłonie chłopaka, które trzymał na swoim brzuchu nieruchomo. - Właściwie to co robiłeś przed chwilą? To jakaś forma masażu? - zapytał wreszcie, bo już od jakiegoś czasu nurtowało go to pytanie. Czas je zadać i poznać odpowiedź. Gest wydawał mu się dosyć dziwny, ale kto wie na jaki pomysł wpadł jego chłopak. Dziwnie to brzmi - pomyślał, powtarzając sobie w głowie ta kwestię. Jego chłopak. Póki co czuł się nieco dziwnie z tą myślą. W życiu by nie pomyślał, że jakiś chłopak zapyta go kiedyś o chodzenie. A już na pewno nie Josh, który wiecznie był otoczony bez dziewczyny. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Czw Gru 14, 2017 2:30 pm | |
| Prawdę powiedziawszy Josh z góry domyślał się, że Jay nie będzie miał najmniejszego problemu z postawioną przez niego zasadą. Właściwie to odnosił wrażenie, że rudzielec uszanowałby chyba praktycznie wszystko... Ale uzdrowiciel nie zamierzał mu stawiać żadnych innych granic, a przynajmniej nie pod względem pieszczot - bo życia codziennego pewnie tak. Z drugiej strony... Przyjaźnili się już od dłuższego czasu, spędzali ze sobą wiele godzin każdego dnia, więc aniołek najprawdopodobniej znał większość jego specyficznych zachowań, w tym na przykład trudne nawyki żywieniowe. Powinni jakoś się ze sobą dogadać. Wciąż z unieruchomionymi rękami, blondyn zmuszony był siedzieć grzecznie i ograniczyć mizianie. To znaczy... Oczywiście mógłby na przykład pochylić głowę i zająć czymś przyjemnym usta, ale mimo wszystko w dalszym ciągu kontynuowali ważną rozmowę, więc nie chciał w niej przeszkadzać. W grę wchodziło też na przykład zakołysanie biodrami, które prawdopodobnie wywołałoby bardzo ciekawą reakcję Jay'a, lecz... Dosłownie właśnie w tej chwili dyskutowali o granicach i rudzielec powiedział wprost, że nie miał ochoty posuwać się zbyt szybko - w związku z czym Elixir zrezygnował także i z tego pomysłu, jak zabawny by mu się nie wydawał. Rzecz jasna chłopak mógłby również skorzystać ze swojej biokinezy... I to była interesująca opcja. Może za moment? Tak czy siak, grunt, że Josh z konieczności został jedynie przy pokiwaniu głową, kiedy Jay ustosunkował się do jego prośby. Zaraz potem nastolatek powiódł wzrokiem za spojrzeniem ptaszyny, znów w dół, na ich ręce. Ciekawiło go cóż takiego aniołek sobie teraz myślał... Jednakże ta kwestia bardzo szybko się wyjaśniła, gdy rudzielec po prostu zadał mu pytanie. Dwa pytania, gwoli ścisłości. W pierwszej kolejności blondyn nie był w stanie powstrzymać szerokiego, lecz wciąż czarującego i pewnego siebie uśmiechu, który natychmiast zawitał na jego ustach. Jego brwi lekko się uniosły, a wyraz twarzy zdawał się mówić - wiem, że to ci się może nie spodobać, ale nie martwię się, bo i tak mi to wybaczysz. Właśnie tak się czuł. Był pewien, że w razie czego jakoś ugłaska anioła. - Macałem cię. To biokinetyczna sprawa, sam rozumiesz. Fizyczność jest dla mnie ważna. A poza tym masz bardzo ładne ciało - odparł zgodnie z prawdą, nawet jeżeli w jego oczach wyraźnie tańczyły iskierki rozbawienia. To jedno trzeba mu było przyznać... Nawet kiedy coś kręcił, to na ogół nie kłamał wprost, a już na pewno nie w tego rodzaju kwestiach. Czemu by miał, kiedy po prostu nie wstydził się do czegoś takiego przyznać? Skoro zaś o macaniu była już mowa... W jego trakcie Elixir utwierdził się w przekonaniu, że jego wcześniejsze badanie organizmu Jay'a rzeczywiście przyniosło poprawne wyniki. Co prawda już dawniej chłopak zdawał sobie sprawę z tego, że jego rówieśnik był zbudowany nieco inaczej od zwykłych ludzi, bo w końcu jego mutacja przystosowała go do lotu... Ale teraz wiedział mniej więcej jak daleko sięgały te różnice. Pneumatyczne kości to jeszcze nic. Naprawdę ciekawie zaczynało się robić przy dodatkowych mięśniach - te zaś rudzielec miał świetnie rozwinięte. Wszystkie. - Hej, wiem, że dosłownie przed chwilą rozmawialiśmy o tym, że nie będziemy się jeszcze rozbierać i tak dalej, ale tak sobie myślę... Mógłbym cię sobie kiedyś obejrzeć? Ciekawość zawodowa. Zero seksualności. No, może odrobinę seksualności, ale chodzi mi przede wszystkim o dokładniejsze zbadanie twojej mutacji... Różnymi zmysłami - Josh nie mógł obiecać, że taka sesja nie skończy się pieszczotami, ale wyjątkowo naprawdę chciał się czegoś nauczyć. Intencje miał prawie czyste. Na pewno wystarczająco, by jeszcze je nosić. Dało się to też zresztą poznać po języku jego ciała i wyrazie twarzy. Jego uśmiech trochę się ograniczył i w łagodniejszej formie igrał na jego ustach, cała sylwetka była rozluźniona... I nastolatek ponownie patrzył rudzielcowi prosto w oczy, nie uciekając wzrokiem na boki czy w dół.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Czw Gru 14, 2017 7:55 pm | |
| Plusem zejścia się z kimś, kogo się znało od dłuższego czasu było to, że wiedziało się dużo o tej osobie. Znało się jej dziwne zachowania. Co lubi, a czego nie. Jak spędza swój czas, przynajmniej częściowo. Dzięki temu chociaż trochę wiedzieli, czego się spodziewać po tym drugim. Nie będzie między nimi zbyt wielu niespodzianek. A na pewno już nie nieprzyjemnych niespodzianek. Jay nie wątpił, że w normalnych zachowaniach się dogadają. Musieli tylko ustalić między sobą tempo rozwijania ich związku. Co im wolno, a czego nie. Kiedy już to ustalą, przez większość czasu powinno być między nimi dobrze. Przynajmniej tak długo, jak długo Elixir wytrzyma jego powolne tempo. Spokojnie czekał na odpowiedź chłopaka, trzymając jego nadgarstki. W końcu jednak je puścił i oparł własne dłonie na trawie, nie spuszczając jednak wzroku z twarzy złotego. Na jego odpowiedź w pierwszej kolejności rudzielec uniósł brwi do góry, wyraźnie geście lekkiego niedowierzania. Oczywiście, wierzył. Przecież wiedział, jak bardzo Josh lubi dotykać, nawet w niewinny sposób. Tylko czy była to czysto biokinetyczna sprawa? W to już nieco powątpiewał. - Dziękuję. To bardzo miły komplement. - odparł na te ostatnie słowa odnośnie posiadania przez niego bardzo ładnego ciała. Zdawał sobie sprawę z faktu, że jest dobrze umięśniony. Jego ciało było idealnie dostosowane do tego, by więcej i dłużej wytrzymać. I by dobrze mu się latało. Zrobił się odrobinę czujny, gdy blondyn nagle nawiązał do ich rozmowy o nierozbieraniu się. Zauważył mimo to, że chłopak wydawał się nieco poważniejszy w tej chwili i już się tak szeroko nie szczerzył. Przynajmniej wiedział, że Josh nie próbuje mu ściemniać tylko naprawdę się interesuje tym, o czym mówił. Właściwie to po części był w stanie go zrozumieć. Biokineza pozwalała mu wyczuwać to co się działo w organizmach. Zmiany, jakie w nich zachodziły. Jego mutacja dała mu masę zmian w ciele. Tak, by mógł latać, oddychać w powietrzu. By wiatr nie szkodził mu na oczy, gdy leciał szybko. Elixir swoimi mocami mógł to dokładnie sprawdzić. Jay był już badany przez McCoya, ale maszyny nie są na pewno w stanie pokazać wszystkiego, w przeciwieństwie do biokinezy. Sam chętnie dowiedziałby się czegoś nowego o tym, jak bardzo jego mutacja wpłynęła na jego organizm. Blondyn pewnie byłby w stanie powiedzieć mu dużo. Po części więc to przemawiało za zgodą na takie... Badanie przez dotyk. - Ciekawość zawodowa? Jesteś naukowcem? - zapytał z lekkim rozbawieniem - Ale jasne, nie ma sprawy. Sam chętnie usłyszę, czego się dowiesz. Też chciałbym więcej wiedzieć o swojej mutacji, nie wszystkie zmiany czuję na pewno. - skinął głową na zgodę. Miał zamiar dopilnować, by nastolatek nie rozpędził się z macaniem i skoncentrował na faktycznym badaniu jego ciała. Najlepiej będzie to dopilnować, zadając pytania i wymagając jak największej ilości. Będzie się musiał przez to skoncentrować. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Czw Gru 14, 2017 11:38 pm | |
| Mając wreszcie wolne ręce, Josh natychmiast zdecydował się zrobić z nich dobry użytek i ponownie objął rudzielca ramionami wokół szyi... Póki co luźno, by nie musieć za bardzo się do niego pochylać, bo to najpewniej doprowadziłoby do dalszych pieszczot, a z nimi jeszcze zwlekał. Dłonie trzymał na karku Jay'a, chwilowo go jednak nie zaczepiając, pomijając może okazjonalne gładzenie kciukiem jego włosów i szyi. Takie czułości były najzupełniej niewinne. Przez krótką chwilę blondyn miał też ochotę sięgnąć po ręce aniołka, aby znowu ułożyć je na własnych biodrach - albo bokach, udach czy w dowolnym podobnym miejscu - lecz ostatecznie z tego również zrezygnował. Uznał, że mimo wszystko powinien pozostawić tę decyzję po stronie rówieśnika. Nie mógł ciągle go prowadzić, wskazywać mu co miał robić, bo w ten sposób groziło mu wymuszanie działań, których Jay niekoniecznie sobie życzył. To właśnie dlatego Josh zamierzał mu póki co zostawić trochę większą swobodę i obserwować efekty tego posunięcia. W najgorszym wypadku pomysł okaże się nietrafiony i zostanie porzucony. Teraz jednak i tak Elixir tylko częściowo skupiał się na badaniu zachowań rudzielca. Większość jego zainteresowania pochłaniała, o dziwo, treść ich rozmowy... Bo temat naprawdę był dla niego ciekawy. Chłopak nigdy nie należał do kujonów i na pewno nikt przy zdrowych zmysłach by go o to nie posądził, wręcz przeciwnie, ale kwestie biologiczne z oczywistych powodów przykuwały jego uwagę. Tego faktycznie chciał się uczyć. Szczególnie poprzez osobiste doświadczenia i dotykanie różnego rodzaju istot. Nastolatkowi podobało się również to, że Jay nie tylko tak łatwo przystał na jego propozycję, czy też raczej prośbę, ale i najwyraźniej wciąż miał dobry humor. Blondyn w pewnym sensie czuł się z siebie dumny, że zapewniał swojej ptaszynie rozrywkę... Bo doskonale wiedział, że tego potrzebowała. Na szczęście dla aniołka, Josh potrafił być bardzo zajmujący. I naprawdę umiał wpływać na ludzkie nastroje, nawet bez użycia swoich mocy. - Ja czuję ich sporo, ale i tak chcę je sprawdzić dogłębniej. Biokineza to jedno, a ja wolałbym cię też sobie obejrzeć i podotykać... I potem wszystko dokładnie ci opowiedzieć, gdy poznam już twoje ciało tak dobrze, jak swoje własne - odparł, przy ostatnim zdaniu umyślnie trochę obniżając głos. Nie ustosunkował się do pytania o bycie naukowcem, ale zakładał, że nie musiał. Pewnie i tak było retoryczne, skoro Jay po prostu sobie żartował. Prawdę mówiąc Elixir czasami zastanawiał się dlaczego nikt nigdy nie zdecydował się zaangażować go do pomocy przy określaniu mutacji nowych mieszkańców Instytutu. Nie dość, że sam czerpałby z tego ogromne korzyści, bo sporo by się w ten sposób nauczył, to jeszcze przysłużyłby się szkole... Ale może dorośli nie chcieli go wykorzystywać? Oficjalnie. Bo i tak to robili, gdy trzeba było kogoś uzdrowić. Prawdopodobnie lepiej im się spało ze świadomością, że nie zrzucali na niego kolejnego obowiązku. Szkoda, może czasami wydostałoby go to z jakiejś nudnej lekcji... Ale nie powinien teraz myśleć o takich rzeczach. Cynizm na ogół wprawiał go w zły nastrój, a przecież był właśnie w trakcie randki, więc nie mógł sobie pozwolić na nagłe pogorszenie humoru. Z tą myślą chłopak zmusił się do ponownego skupienia całej swojej uwagi na Jay'u i znów posłał mu czarujący uśmiech, po cichu licząc na to, że ta krótka refleksja nie odbiła się na jego twarzy. Po ciepłych kolorach kładących się na roślinności dookoła nich Josh wiedział, że zachód słońca wchodził właśnie w swoje najpiękniejsze momenty. Nie musiał się nawet obracać, aby to rozpoznać... Choć pewnie powinien. Jeżeli nie dla siebie, to tylko dlatego, że najprawdopodobniej zasłaniał widok rudzielcowi, a w końcu miała to być jedna z głównych atrakcji ich spotkania. Tyle wystarczyło, aby nastolatek niechętnie cofnął ręce i wreszcie zsunął się z aniołka na bok. Miał go teraz po swojej lewej stronie. Od razu usadowił się w taki sposób, aby wyraźnie opierać się o jego ramię swym własnym, a zgięte w kolanach nogi przyciągnął do siebie na tyle, aby ułożyć na nich przedramiona. Tak było mu całkiem wygodnie. Josh rzucił jeszcze rówieśnikowi kolejny uśmiech, po czym w końcu oderwał spojrzenie od jego twarzy, aby następnie zerknąć przed siebie, ku jezioru i obniżającemu się słońcu. - I co mówi na ten temat twoja artystyczna dusza, ptaszyno? - spytał cicho, równocześnie lekkim ruchem głowy wskazując na malujący się przed nimi widok... Choć i bez tego gestu byłoby pewnie oczywiste co miał na myśli.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Pon Gru 18, 2017 6:31 pm | |
| Nie zareagował w żaden sposób kiedy Josh znowu go objął za szyję rękoma, opierając dłonie na na jego karku. Czuł jak co jakiś czas delikatnie gładzi jego skórę. Nie miał nic przeciwko temu. Nie było to jakieś ogromne naruszanie jego przestrzeni. Nie próbował czegoś, co by mu się nie podobało. Niewinne czułości były w porządku. Mógł na nie pozwolić. No i rozumiał jak bardzo Elixir chce go dotykać, choćby w tak niewinny sposób. W dodatku kontynuowali rozmowę, chłopak się nie rozproszył po objęciu go. Sam Jay chwilowo opierał dłonie na trawie, delikatnie odchylony w tył. W ten sposób wygodniej mu się siedziało. Dobry humor nie był w stanie go opuścić póki co. Momentami blondyn przesadzał wcześniej z pieszczotami, ale tak poza tym to w sporej części bawiło rudzielca jego zachowanie. To jak próbował udawać niewiniątko na przykład. Jak stroił różne miny. Naprawdę był zabawny. - Tylko tak odnośnie tych zmysłów. Pomińmy może chociaż smak. Reszta powinna być okej. - wypowiedział to pół żartem, jednak naprawdę wolałby to pominąć, bo Josh pewnie coś by wymyślił żeby użyć każdego ze swoich zmysłów. Wiedział, że blondyn potrafi być naprawdę pomysłowy. Lepiej więc go uprzedzić niż później miałby być zaskoczony jakimś jego dziwnym pomysłem. Odpowiedzi na pytanie o bycie naukowcem faktycznie nie wymagał, to był żart. Wiedział, że ze swoją biokinezą złoty byłby świetnym lekarzem. Josh częściowo zasłaniał mu widok, ale był w stanie określić, że słońce powoli zaczęło zachodzić. Niebo zaczęło powoli przybierać różowy kolor i lekko się przyciemniło. Przy okazji zauważył, że słońce rzuca refleksy na złotą skórę nastolatka, co wyglądało całkiem ładnie. Zdecydowanie dodawało mu uroku. Dziewczyny pewnie na to leciały. Szczególnie te, które lubiły złoto. Ku jego zaskoczeniu, blondyn zszedł z jego nóg i przeniósł się na miejsce obok niego, opierając się lekko. Skrzydlaty wyraźnie czuł jego ramię na swoim. Ta nagła zmiana pozycji szybko się wyjaśniła po słowach Josha. Uśmiechnął się do chłopaka, po czym skierował swoje spojrzenie prosto na zachodzące słońce i kolorowe niebo. Zdecydowanie widok przemawiał do jego artystycznej duszy. Był wrażliwy na piękno i potrafił docenić coś tak prostego i codziennego. - Moja artystyczna dusza? Mówi mi, że mam przed sobą piękny widok. Idealny do namalowania, niestety na tym się nie znam. No i idealny na randkę. I że od początku planowałeś takie oglądanie nieba żeby mnie wprawić w odpowiedni nastrój i podstępem zdobyć. - odpowiedział dosyć długim monologiem, nie odrywając wzroku od nieba. W końcu nie musiał patrzeć na chłopaka, by móc do niego mówić. A szkoda byłoby tracić ten widok sprzed oczu. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Jezioro Breakstone | |
| |
| | | | Jezioro Breakstone | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |