|
Autor | Wiadomość |
---|
Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Wto Wrz 12, 2017 12:19 pm | |
| Chłopak bez skrępowania tłumaczył bratu o co chodziło z tym umówieniem się na spotkanie. Naprawdę nie widział w tym nic dziwnego czy dwuznacznego. W sporej części mogło wynikać to z faktu, że nie był zbyt zainteresowany związkami. Nie miał żadnego uczuciowego życia od tamtych wydarzeń. Poza tym jakoś nigdy nie zauważył by ktoś się nim interesował, co również wydawało mu się całkiem normalne. Nieważne ile razy ktoś mu powtarzał, że jest atrakcyjny, on i tak sądził, że jest przeciętny. Przystojny to mógł być Samuel, ze swoimi jasnymi włosami i oczami. Nie on, rudzielec. Odwrócenie ról było o tyle proste, że blondyn miał jednego i tego samego przyjaciela od dobrych dziesięciu lat. Zawsze razem, w jednej drużynie. Jeden drugiego ratował, pomagali sobie nawzajem. Taka przyjaźń była naprawdę czymś wyjątkowym. Jay nie miał nikogo takiego. Po pojawieniu się w Instytucie stracił w większości kontakt ze starymi znajomymi, tutaj znajdował nowych znajomych. Którzy go lubili ze względu na jego spokój i opanowanie. Elixira mógł nazwać przyjacielem od niedawna. Być może chłopak chciał by otworzył się bardziej na świat i innych ludzi, tego nie był pewien. Na pewno w jego towarzystwie humor mu się poprawiał, Josh potrafił być całkiem zabawny. - Nie zdarza Ci się przekazywać od niego jakichś wiadomości? - zapytał na słowa o gołębiu pocztowym, przemieszczając się kilka kroków, by ponownie wyjść na słońce, opierając się o ścianę stajni, tuż przy wejściu do niej. Dłonie schował do kieszeni, kierując spojrzenie na niebo, jednak starając się nie patrzeć na słońce. Nie chciał później mieć mroczków przed oczami czy innych problemów ze wzrokiem. - Czyli twój pan trzyma cię w klatce, kiepsko. Ja nie dałbym się zamknąć. - stwierdził jeszcze, by zaraz spojrzeć ponownie na brata. Miał wrażenie, że mężczyzna trochę źle sformułował pytanie. "Twój planuje"? Co jego? Zmarszczył lekko brwi, zastanawiając się czy to kolejny prztyczek ze strony brata. Trochę brzmiało jakby Cannonball sugerował, że złoty po prostu jest jego. No, nie będzie się tym przejmował. Przecież to tylko żarty. - Nic nie mówił o tym, że mnie zamknie. Po prostu wcześniej dla żartów zacząłem gwizdać jak papużka Nimfa i Josh stwierdził, że muszę uważać, bo z takim głosem ktoś mógłby zechcieć mnie zamknąć w klatce, a wtedy by tęsknił. - uśmiechnął się do Samuela - Także nie, nie trafię jak ty do klatki. |
| | | Samuel Guthrie
Liczba postów : 142 Data dołączenia : 12/06/2016
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Wto Wrz 12, 2017 4:00 pm | |
| Chociaż Sam z góry zaznaczył, że wypraszał sobie miano gołębia pocztowego, to i tak wiedział, że brat mimo wszystko mógł do tego jakoś niewinnie nawiązać... I nie przeliczył się. Nic dziwnego, na jego miejscu pewnie zrobiłby coś podobnego. W tym wypadku blondyn ograniczył się jednak do posłania nastolatkowi długiego spojrzenia spod uniesionej brwi, które wyraźnie mówiło, że - choć był rozbawiony tym tekstem - wciąż nie akceptował tego porównania i nie zamierzał zniżać się do komentarza. Efekt pewnie byłoby trochę lepszy, gdyby Jay się właśnie nie przemieszczał i w ogóle to zauważył... Odpychając się lekko od ściany, Cannonball powoli i leniwie znów podążył za chłopakiem i tym razem zatrzymał się tuż obok niego. Dłonie oparł na biodrach, ponownie zerknął na twarz brata... A następnie podążył spojrzeniem za jego linią wzroku, aby również na moment skupić się na niebie. W jego przypadku jednak zainteresowanie szybko przeminęło i już po chwili Sam zaczął po prostu obserwować okolicę... A choć wkrótce potem wyczuł na sobie oczy Jay'a, to nie od razu odwdzięczył mu się tym samym. Na kolejny przytyk blondyn w pierwszej kolejności zareagował wzruszeniem ramion... Lecz zaraz później jego uśmiech trochę się poszerzył. Prawda była taka, że ta jego klatka na ogół mu odpowiadała - o ile w ogóle mógł powiedzieć, że w jakiejś się znajdował. Przecież to nie tak, że musiał się słuchać Bobby'ego... Po prostu wybierał ścisłą współpracę. W ich układzie też miał sporo do powiedzenia, tyle że nie do końca wiedział jak to dobrze wytłumaczyć komuś z zewnątrz - nawet komuś bliskiemu. Chyba rzeczywiście pasowało do nich słowo "symbioza". Wreszcie jednak ostatnia porcja wyjaśnień przynajmniej częściowo rozjaśniła Samowi sytuację. Wyglądało na to, że faktycznie trochę przesadził w swoich domysłach... Na szczęście, nawet jeżeli teraz zrobiło mu się trochę niezręcznie. Nie to, żeby nie umiał się przyznać do błędu, przeciwnie... No i od początku starał się używać żartobliwego, drażniącego się tonu. - Poczekaj trochę, to może jeszcze idea dobrowolnej klatki przypadnie ci do gustu. Na przykład ta Laurie wydawała się bardzo miła i dobrze wychowana... - zauważył wymownym głosem, w końcu ponownie zerkając na brata, a w tym celu odchylając głowę lekko w jego stronę. Świadomie pakował się na cienki lód, a przynajmniej tak mu się wydawało, ale przecież Jay był taki młody, nie powinien całkowicie odcinać się od życia uczuciowego... Prędzej czy później ktoś musiał zacząć go delikatnie szturchać w tym kierunku. Może już przyszła pora, aby spróbować?
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Pią Wrz 15, 2017 4:22 pm | |
| Jay zmrużył oczy lekko, nawet nie patrząc prosto na słońce, niebo i tak było wystarczająco jasne. Przyjemnie tak stało się w cieniu, rzucanym przez stajnię i rozmawiało z bratem. Tak rzadko oboje mieli do tego okazję. A przynajmniej do rozmowy twarzą w twarz. Nie liczył smsów i rozmów telefonicznych. To nie to samo co spotkanie się choć samo usłyszenie głosu Samuela w słuchawce już było miłe. Przechylił lekko głowę, wyraźnie skonsternowany słowami blondyna na temat Laurie. Nie był pewien co powinien o tym myśleć i jak na nie odpowiedzieć. Miło, że brat się o niego martwił, ale nie musiał od razu się bawić w swatanie go z jakąś dziewczyną. Fakt, Transonic była bardzo miła i dobrze wychowana. Do tego inteligentna i myśląca rozsądnie. Tylko, że... On nie patrzał na nikogo w kategoriach zainteresowania bycia z kimś. Zauważał plusy różnych osób, ich pozytywne cechy, to jak niektórzy potrafili być wspaniali. Jednak nic z tych rzeczy jakoś nie pociągało go w ten wyjątkowy sposób. Być może podświadomie ciągle żył przeszłością. - Bo i taka jest. Jeśli faktycznie Julian będzie przywódcą New X-Men to przyda się nam ktoś taki jak ona dla zrównoważenia jego lekkomyślności. Laurie jest bardzo rozsądna. - odpowiedział dosyć wymijająco. Nie wiedział dokładnie jak wytłumaczyć bratu swoje nastawienie do tych spraw. Ciężko samemu mu było stwierdzić jakie właściwie ma do tego podejście, a nie chciał czegoś pomieszać. To nie tak, że koniecznie chciał do końca życia być sam choć to na pewno by mu zupełnie nie przeszkadzało. Po prostu nie potrafił się zainteresować kimś. - To miłe, że się martwisz o mnie, brat, ale jakoś nie potrafię patrzeć na innych w ten sposób zainteresowania się nimi. Może gdyby ktoś pierwszy wykazał zainteresowanie mną... - wzruszył lekko ramionami. Podejrzewał, że gdyby ktoś faktycznie był nim zainteresowany to po prostu popłynąłby z prądem i spróbował. Bo czemu nie. Oczywiście pod warunkiem, że byłby to ktoś kogo co najmniej lubi. O kim wie trochę więcej niż tylko jak ma na imię. Słowa Cannonballa dały mu również dodatkowy temat do rozmyślań. Rozmyślań na temat klatki. W dodatku dobrowolnej. Czyli przez klatkę można mieć też na myśli związek. Nie uważał by bycie z kimś miało oznaczać zamknięcie w klatce, ale jeśli to miało być dobrowolne... Pewnie chodziło o to, że człowiek całkowicie się oddawał tylko jednej osobie i resztę musiał ignorować. Przynajmniej pod względem uczuciowym. Gdzieś z tyłu głowy niewyraźnie kołatało mu ciągle to określenie złotej klatki. Wypowiedziane przez Josha. Złotego chłopca. Póki co jednak ta myśl nie dochodziła do głosu i Jay koncentrował się na rozmowie z bratem i tym co mówił. |
| | | Samuel Guthrie
Liczba postów : 142 Data dołączenia : 12/06/2016
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Nie Wrz 17, 2017 7:08 pm | |
| Sam obserwował twarz brata, z zainteresowaniem śledząc rysujące się na niej zmiany, lecz starając się nie gapić na nią zbyt intensywnie. Ten sam wyraz potrafił czasem oznaczać nieco różne rzeczy, dlatego oczywiście nie mógł mieć żadnej pewności, ale próbował odgadnąć jak najwięcej na temat jego uczuć i myśli. I... Jak do tej pory odnosił wrażenie, że Jay'owi jeszcze nigdy nie przyszło do głowy, aby zagadać do tej Laurie. Nie był tym nawet zaskoczony, właściwie tego się właśnie spodziewał, bo przecież wiedział, że chłopak będzie potrzebował poważnej zachęty... Ale nie czyniło to jego zadania ani trochę prostszym. Mimo to Jay wypowiadał się o dziewczynie pozytywnie, a to było już coś, z czym mogli pracować. Prawdę mówiąc jednak blondyn nie posiadał na to jeszcze żadnego konkretnego planu. Nie znał się wybitnie na kwestiach sercowych, a raczej nie na podrywaniu czy tym bardziej swataniu, bo pod tymi względami nigdy nie musiał się wysilać... Co z perspektywy czasu wydawało mu się bardzo dziwne, bo lata temu nie był ani szczególnie przystojny, ani czarujący, a już wtedy przyciągał uwagę samych wyjątkowych dziewcząt. Dla dobra brata Cannonball był jednak skłonny spróbować - ten zaś sam podsunął mu pewien pomysł. Skoro Jay nie był nastawiony negatywnie i czekał na czyjąś inicjatywę, to logika wskazywała, że pogadać trzeba było z tą drugą stroną. Co... Pewnie będzie dużo bardziej niezręczne. Przydałaby mu się jakaś porada od Bobby'ego. Może w mniej zajętej chwili rzeczywiście powinien zaciągnąć go na to przyjęcie i zaprząc do roboty? O ile uczennice byłyby w stanie skupić się na czymkolwiek poza samym Berto... Który akurat - w przeciwieństwie do Sama - znał się na czarowaniu. - Nie naciskam - odparł póki co i mówił w pełni szczerze. Skoro Jay powiedział, że nie chciał wykonywać pierwszego kroku, to blondyn to szanował... I tak naprawdę rozumiał. Mimo to zdawał sobie również sprawę z tego, że chłopak sporo tracił. Jego rówieśnicy korzystali z życia, ba, chyba nawet Sam w jego wieku cieszył się bogatszym życiem towarzyskim - a to coś znaczyło, bo mniej więcej w tamtym okresie należał do X-Force i miał na głowie o wiele poważniejsze problemy. - Tylko... Nie chcę, żeby coś cię ominęło. Poza tym musisz zebrać trochę doświadczenia, żeby potem pilnować młodych i przepytywać ich tak, jak teraz ja ciebie. To praktycznie nasz obowiązek, żeby ich zawstydzać - dodał, mając oczywiście na myśli resztę ich rodzeństwa. Świadomie trochę przesadzał, a zarówno jego ton głosu, jak i uśmiech świadczył o tym, że żartował... Szczególnie w chwili, gdy zdecydował się dodać jeszcze jedno. - No i mama będzie kiedyś oczekiwała po nas wszystkich ślubów, a potem wnuków. Po mnie i Paige wcale nie będziesz miał tak dużo czasu na zaczęcie rozbudowywania klanu... - w tym momencie mężczyzna znów przejechał spojrzeniem ku niebu, oczekując na reakcję Jay'a.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Wto Wrz 19, 2017 12:26 pm | |
| Jay w ogóle nie miał tego rodzaju życia towarzyskiego, nie w tym sensie, o którym właśnie rozmawiał z bratem. Większość jego spotkań z kimkolwiek to były po prostu treningi drużyn. Nigdy nie garnął się do siedzenia w grupie ze znajomymi i rozmawiania z nimi o czymkolwiek. Za to działało to trochę w drugą stronę. Jego spokojna natura przyciągała do niego ludzi. Uspokajali się w jego towarzystwie. Tak jak wtedy nad jeziorem kiedy wszyscy się pokłócili, a on sobie poszedł z dala od nich, by usiąść pod drzewem i grać na gitarze. Josh przyszedł pierwszy, a potem reszta drużyny i jakoś się pogodzili ze sobą. Jego spokojne nastawienie udzielało się innym. Jednak na tym kończyła się jego znajomość z innymi. Nie oczekiwał niczego więcej od nikogo. Nawet nie uważał siebie za specjalnie ciekawą osobę. Bez swoich talentów pewnie nikt by go nie zauważył. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem kiedy Sam powiedział, że nie naciska. Choćby naciskał to i tak do niczego by nie przekonał rudzielca. Miał swoje podejście do tych spraw i nie zmieni go choćby nie wiem co. Nawet brat go do tego nie przekona. Być może byłby w stanie wykonać pierwszy krok, gdyby faktycznie ktoś mu się spodobał. Teraz Cannonball chyba miał zamiar bawić się w swatkę i znaleźć mu dziewczynę. Nie miał mu tego za złe. Kto wie, może coś by z tego wyszło. - Ominęło mnie najważniejsze, więc niczego innego mi nie szkoda jeśli to mnie ominie. O zawstydzanie jednak nie musisz się martwić. Jestem artystą. Podobno artyści znają się na tym. W sensie na uczuciach i tym podobnych. Wiesz, wrażliwa dusza i te sprawy. - tym razem nieco szerszy uśmiech został posłany w stronę blondyna. Przez najważniejsze oczywiście miał na myśli Julię, czego starszy Guthrie mógł się domyślić bez problemu. Jego jedyna i prawdziwa miłość. Po jej utracie na niczym chłopakowi nie zależało. Najbardziej przetrwać jakoś życie pozwalała mu jego pasja. Muzyka. - Z tego co wiem ani ty ani Paige na razie nie szykujecie ślubu, więc mam jeszcze czas. Gorzej jak któreś z młodzików nagle weźmie ślub. Żadne nie ma drugiej połówki jeszcze? Nie mam zbytnio kontaktu z domem. - miał wrażenie, że Samuel będzie wiedział nieco więcej na temat tego co się działo u nich na farmie. On sam rozstał się z ich matką w nie najprzyjemniejszych okolicznościach. Jakoś tak głupio by mu teraz było dzwonić do niej, by dopytać co słychać u jego młodszego rodzeństwa. |
| | | Samuel Guthrie
Liczba postów : 142 Data dołączenia : 12/06/2016
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Sro Wrz 20, 2017 6:34 pm | |
| Właśnie tym Sam się martwił, kiedy wcześniej myślał o stąpaniu po cienkim lodzie. Nie wiedział jak zareagować na taką szczerość, na to oczywiste nawiązanie do dawnej - albo i wciąż obecnej? - miłości brata... Dlatego starał się utrzymywać rozmowę w lekkim tonie i co chwilę dorzucać jakieś żarty. Nie uchroniło go to przed tym tematem i prawdę mówiąc domyślał się, że tak będzie. Wyraz twarzy blondyna na moment przesunął się ku zagubieniu, lecz nie zdążył do końca go osiągnąć, gdyż na szczęście Jay sam zepchnął rozmowę na inny tor, oszczędzając mężczyźnie głowienia się nad tym dylematem. Samuel od razu znów się rozluźnił, jego uśmiech ponownie stał się pewniejszy... Zaś na wspomnienie o ślubach aż się krótko zaśmiał. - Czy ja wiem? Żadne się tym nie chwali, ale stan faktyczny ciężko by z nich było wyciągnąć. Pewnie wiedzą, że skończyłoby się docinkami, więc wolą się nie wystawiać... - odparł, kręcąc powoli głową, po czym nagle zerknął na brata i nieznacznie zmrużył oczy. Kąciki jego ust wciąż skierowane były w górę, więc nie wyglądało to zbyt poważnie. - A poza tym, skąd ta pewność, że nie przyleciałem między innymi po to, żeby pochwalić się nowym związkiem, co? Musisz wiedzieć, że pracuję z wieloma przemiłymi paniami - dorzucił. Po części było to nawet prawdą, bo sporo minionków Bobby'ego okazało się być całkiem uroczymi osobami... Tyle że upierały się przy tych wielkich maskach. Zawsze. Nawet w trakcie przyjęć. W połączeniu z sukniami wieczorowymi wyglądało to co najmniej ciekawie. - Hej, co powiesz na to, żebyśmy skryli się przed słońcem w środku? - zasugerował następnie, w tym samym czasie ruchem głowy wskazując w stronę głównego budynku szkoły. Szczerze powiedziawszy nie miał na myśli żadnego konkretnego miejsca, równie dobrze mógłby się wybrać do pokoju brata, jak i na przykład do kuchni, żeby coś przekąsić, ale tę kwestię pozostawiał już do decyzji Jay'a. Po cichu Sam liczył też na to, że może uda mu się spotkać kolejnych dawnych znajomych. Nawet jeżeli podejrzewał, że w najbliższym czasie najprawdopodobniej częściej będzie bywał w Instytucie, to tak czy siak od ostatniej wizyty zdążył się porządnie stęsknić. Nie miał pojęcia kto przebywał teraz w szkole, nie wiedział nawet kto należał oficjalnie do X-Men, a kto zajmował się czymś innym... Ale przecież teraz mógł to wszystko nadrobić.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Pią Wrz 22, 2017 8:16 pm | |
| Trochę czasu minęło już od tamtych wydarzeń. Teraz Jay'owi łatwiej było o nich rozmawiać. Na początku w ogóle nie chciał o tym wspominać, w ogóle mało co się odzywał. Teraz nie był to już dla niego temat tabu. Prawda, wciąż budził negatywne uczucia i wspomnienia, ale mógł już o tym mówić. W ogóle nie był zły na Sama, że ich rozmowa zeszła na ten tor. Zresztą trwało to tylko chwilę, bo mieli również kilka innych rzeczy do omówienia. - Ja tam bym chętnie poznał drugie połówki naszych młodzików. Zobaczyć czy są szczęśliwi, jak im się wiedzie. Może jakiś tam malutki docinek, ale nic poważnego. Trzeba by kiedyś się wybrać na farmę. - podsumował swoją wypowiedź. Tęsknił za najmłodszymi z ich rodzeństwa. Część znajdowała się w instytucie, ale nie wszyscy. Fajnie by było pogadać z nimi znowu. Dowiedzieć się jak idzie im nauka, czy pomagają mamie w domu i na famie, czy są grzeczni. Westchnął lekko. Po prostu pogadać z nimi o pierdołach. Na pewno byłoby fajnie. - A ja uczę się z wieloma przemiłymi dziewczynami. - odparł z uśmiechem na słowa brata, zmieniając tylko jedno słowo w ostatniem fragmencie jego wypowiedzi. - Ale jeśli chcesz się faktycznie pochwalić nowym związkiem to chętnie posłucham. Albo czymś innym. Tak mało wiem co u ciebie się dzieje. - zgadywał, że brat żartuje z tym nowym związkiem, patrząc na to jak się wypowiadał na ten temat. Mimo to chciał dać znać blondynowi, że naprawdę chętnie by posłuchał o jego życiu i tym co się teraz w nim dzieje. Dawno nie mieli okazji, by spędzić ze sobą więcej czasu i porozmawiać o czymkolwiek. - Dobry pomysł. Lubię słońce, ale bez przesady. I tak już sporo tu siedzę. Możemy iść do środka. Przy okazji sobie obejrzysz czy coś się zmieniło. - skinął głową z uśmiechem, stając prosto, by powoli ruszyć w stronę instytutu. Wychodziło na to, że Samuel miał dzisiaj trochę więcej czasu niż zazwyczaj, co Jay'a cieszyło. Nie wiedział jeszcze dokładnie, o czym będą rozmawiać, ale na pewno znajdą się jakieś tematy. Z rodzeństwem można było gadać o wszystkim, coś się wymyśli - No, po wczorajszej demolce na pewno jest trochę zmian. Nie wszystko zostało jeszcze odnowione. I tak prawie nic nie ucierpiało - odezwał się po krótkiej chwili, gdy już zaczęli się oddalać od stajni i koni.
[z/t x2] |
| | | Carmelita Gonzales
Liczba postów : 53 Data dołączenia : 05/08/2019
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Pon Sie 05, 2019 8:36 pm | |
| Przechadzając się po instytucie nie wiedziała gdzie się podziać, czuła się jak dziecko zagubione przez mamę w supermarkecie. Niby nowe miejsce, osoby, mutanci, a mimo to nie potrafiła do końca się zaaklimatyzować. Początki są najtrudniejsze pamiętaj... Eh chciałaby, żeby to była prawda. Idąc przed siebie bez celu natknęła się na stajnie. Odgłosy koni były miłe dla ucha, jednak nie miała zbyt wielkiej odwagi żeby tam podejść dlatego też ostatecznie pozwoliła sobie żeby usiąść pod jedyny z pobliskich drzewa. Kiedy już siedziała, spoglądała w dal. Widziała wzrok na sobie młodszych dzieci, ale też i innych osób w szkole. Po raz pierwszy była w spektrum uwagi, co ją nie dziwiło, bo miała charakterystyczny wygląd. A pracując w szkole też dzieciaki się na nią patrzały, tylko teraz była inaczej bo była W TEJ szkole, a nie innej. Westchnęła zrezygnowana. Usiadła po turecku, wyjęła paczuszkę paluszków solonych i zaczęła je jeść, czasami rozglądając się na boki czy czasami ktoś nie zmierza w jej kierunku. |
| | | Colossus
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 16/02/2013
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Pon Sie 05, 2019 9:12 pm | |
| Rasputin po tym makabrycznym wydarzeniu, troszkę chciał odpocząć od tego wszystkiego. Będąc „bohaterem” przez można powiedzieć piętnaście lat nigdy nie przypuszczał że tak daleko zajdzie w tym co robi. Wszak zostanie nauczycielem oraz działanie na tajnych misjach oraz wykorzystanie mocy które dała mu matka natura było jedynym jego celem w życiu. Stąd nauki Profesora Charles Xavier który zabrał go z zimnej jak serce byłej dziewczyny Rosji, wszak mało kto by przeżył na Syberii, przy tym praca z zwierzętami była czymś czym go uspokajała dlatego zaczął pracę nad odrestaurowaniem całej stajni używając tradycyjnych sposobów. Gdy nagle zauważył kobietę która siedziała samotnie, no cóż będąc miłym i kulturalnym człowiekiem zapyta co się stało może te osamotnię jest czymś związane, wytarł twarz w szarą szmatkę którą schował do czarnych bojówek, zapiął pod samą szyje szarą bluzę z logiem szkoły. Podrapał się po zaroście ruszając do kobiety, obok której klęknął i spojrzał w jej piękne oczęta, mówiąc z akcentem mocno Rosyjskim. - Witaj droga Panno, czy coś się stało że jesteś taka samotna, wszak widzie że coś ciebie trapi. Wybacz że ci przeszkadzam w posiłku ale nie chciałem by czuła się nie swojo w tej cudownej szkole, gdzie każdy dostanie pomoc by kontrolować swoją moc, i używać ją w dobrym celu. - |
| | | Carmelita Gonzales
Liczba postów : 53 Data dołączenia : 05/08/2019
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Pon Sie 05, 2019 9:29 pm | |
| Nie sądziła, że ktoś się nią zainteresuje, znaczy... I tak miała do pogadania z profesorem na temat jej mocy więc chwila ciszy i spokoju raczej nikomu nie zaszkodzi. Oparła się o drzewo i w tym momencie dostrzegła mężczyznę, który idzie w jej kierunku i to nie byle jakiego. Miał na sobie górę mięśni i to w dodatku z dwa metry wysokości. Zilustrowała go od góry do dołu zapamiętując wszystkie możliwe szczegóły, które prawdopodobnie mogą jej się przydać. Kiedy szedł w jej kierunku wiedziała, że jest mutantem. Nie tylko jego mięśnie i wagę przykuła jej uwagę, ale również fakt, że pewnie całą tą masę mięśniową ma nie od parady. Kiedy się do niej dosiadł wydawało jej się, że ziemią się zatrzęsła. Była drobna przez co przez chwilę zastanawiała się czy się nie odsunąć żeby go lepiej widzieć. -W-witaj.. - rzekła dość niepewnie spoglądając na niego. Był miły przez co częściowo kamień spadł jej z serca. Przez chwilę myślała, że zejdzie na zawał widząc takiego mięśniaka co idzie w jej kierunku, a tu takie miłe zaskoczenie, warte zapamiętania. -Nie przeszkadzasz mi, usiadłam tu... żeby pozbierać myśli. I zastanowić się nad swoją mocą w gruncie rzeczy - rzekła z mocnym Hiszpańskim akcentem. Mimo iż jej angielski był płynny to mimo wszystko stary dobry Hiszpanki został jej w krwi, co dodawało nieco uroku do jej wymowy. |
| | | Colossus
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 16/02/2013
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Wto Sie 06, 2019 8:41 am | |
| Usiadał obok niej patrząc jej prosto w oczy, doskonale wiedział że mógł ją wystraszyć tylko wszak tego nie chciał. Jak często słyszał przypominał wielkiego niedźwiedzia, no można coś w tym jest będąc Olbrzymem który strasznie wyróżniał się na tle szkoły. Po wydarzeniu z Sentinelami które zniszczyły cały stan, miał już nieco dość ludzi którzy go się boją. Przez to nieco mu się przytyło a bardziej zmasywniał oraz na jego twarzy zagościł zarost, otworzył sobie napój którym była lemoniada biorąc tuszkiem, wszak naprawa całej stajni w pojedynkę jest cholernie ciężka. Wystawił dłoń by przywitać się z tą drobniutką kobietą, przy tym się uśmiechając do niej. - Spokojnie tutaj nie znajdziesz wrogów, nie ma czego się obawiać. I co potrafisz moja droga… Ptaszyno? - |
| | | Carmelita Gonzales
Liczba postów : 53 Data dołączenia : 05/08/2019
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Wto Sie 06, 2019 8:58 am | |
| Spoglądała na wielkoluda dość niepewnym spojrzeniem trochę jak wypłoszone zwierzę. Była przyzwyczajona do normalnego stanu życia, a to... Coś całkowicie innego i nowego dla niej jednak wiedziała, że po jakimś czasie się przyzwyczai do tego. Tylko żeby ją tak głową nie bolała od ciągłej obecności mutantów to było by super. Wyciągnęła dłoń i nieśmiało ją uścisnęła. Jeżeli chłopak spojrzał na jej paznokcie mógł dostrzec iż są pomalowane na fioletowo tak samo jak większość rzeczy na jej twarzy, tęczówka oka lub włosy. - Mam taką nadzieję. Moja moc cóż... Dzieli się na dwie części tak jakby. Wiem kiedy do mnie podchodziłeś choć Cię nie widziałam, bo czułam że jesteś mutantem - zrobiła na chwilę przerwę żeby palcami przeczesać swoje włosy. Jednocześnie na spokojnie postarała się to opisać choć z drugą częścią miała większy problem. -Nie wiem jak Ci pokazać jak działa moja moc, ale... Jeżeli Cię dotknie to zrozumiesz. Znaczy o ile nie masz nic przeciwko. - Nie umiała tego opisać słowami. Robiła to tylko raz i w dodatku przez przypadek. Nie chciała zrobić tego po raz drugi. Splotła dłonie by ukryć jak bardzo zaczęły drżeć jej dłonie z strachu i zdenerwowania jednocześnie.
/Piszę z telefonu więc sorki za błędy. Jak będę na kompie dodam kolor tekstu |
| | | Colossus
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 16/02/2013
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Czw Sie 08, 2019 5:58 am | |
| Podał kobiecie kubek z lemoniadą rzecz jasna drugi, miał wypić ale niech nieco poczuje się jak w domu. Wszak teraz każdy z nas jest jej rodziną. Nagle wstał i wystawił dłoń byśmy poszli jakieś inne ustronne miejsce gdzie nikt, nie będzie dziwnie się patrzył na nich i jakiś zaskoczony był, a po za tym niech nieco poczuje się komfortowo. - Spokojnie rozumiem wszystko, choć się przejść to porozmawiamy, moja droga na temat tego wszystkiego i mnie popytasz. Postaram się tobie pomóc. - Uśmiechną się do niej, drapiąc się po ciemnym zaroście i czekając na jej odpowiedź. - I bez obaw jesteś tutaj gdzie jest pełno przyjaciół nikt nie chce ciebie skrzywdzić, po prostu jesteś Europejczykiem. A rzadko takich się widzi w naszych stronach, uwierz wiem coś o tym trafiając tutaj jakieś piętnaście lat temu. - |
| | | Carmelita Gonzales
Liczba postów : 53 Data dołączenia : 05/08/2019
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Czw Sie 08, 2019 9:52 am | |
| Wzięła kubeczek z lemoniadą i w mig opróżniła jego zawartość. Trochę cukru jednak była jej potrzebna. Kiedy mężczyzna wstał i podał jej dłoń, dość niepewnie spojrzała na niego. Po chwili jednak wyciągnęła dłoń i złapała się go wstając z jego pomocą. Pewnie dla niego była lekka jak piórko. Tyle to mogła się sama domyślić po jego muskulaturze. -Dziękuję, możliwe, że spacer dobrze mi zrobi - rzekła uśmiechając się lekko do niego. Czuła się dziwnie idąc koło jego boku, czuła się dziwnie malutka i w jakiś sposób bezbronna, co było oczywiście głupotą, ale takie odczuła wrażenie. Głęboki wdech i wydech na uspokojenie. Będzie dobrze, w końcu oni CI pomogą... Profesor z pewnością... Tylko muszę z nim porozmawiać. Był tutaj zbyt krótko by mogła się w jakikolwiek sposób zaaklimatyzować. -Naprawdę? To dziwne, choć z drugiej strony... kawał świata przebyłam by tutaj być - dodała po chwili uśmiechając się szeroko. Kiedy w końcu znaleźli się kawałek dalej nieco się uspokoiła i jednocześnie była pewna, że to co tym razem zrobi nie będzie niczym złym. Chciała tylko pokazać mu jej moc nic więcej. Będzie dobrze, zobaczysz dodała w myślach z nadzieją, że te własnie słowa dodadzą otuchy samej sobie. -Możesz poczuć... się dość dziwnie - rzekła a następnie uniosła dłoń by dotknąć przed ramienia mężczyzny. Mutanci mieli to coś na co reagowała jej moc, a było to nic innego jak Gen X. Carmelita skupiła całą swoją uwagę na tym aby właśnie ten gen poszukać w ciele mężczyzny i aktywować go jednocześnie wzmacniając jego potencjał. Odczuwalne dla Colossusa było to, że jego siła mięśniowa została zwiększona, ale głównym czynnik będzie zauważalny dopiero w momencie kiedy sam aktywuje swoją moc. A będzie to polegało na tym czasowym zwiększeniu szybkości budowy ciała i zmienieniu go w stal. -Musisz... Użyć swojej mocy żeby widzieć efekty tego co zrobiłam... - dodała po chwili odsuwając dłoń od niego i jednocześnie cofając się o kilka kroków do tyłu. Dotknęła go tylko przez parę sekund, maks z pół minutki więc efekt nałożony na ciało jego nie będzie trwał dłużej niż dwie minuty.
Ostatnio zmieniony przez Carmelita Gonzales dnia Pon Sie 19, 2019 8:51 am, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Colossus
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 16/02/2013
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Nie Sie 18, 2019 6:15 am | |
| Ruszając w głąb lasu Piotrek zastanawiał się co dalej może zrobić, by jakoś tej damulce pomóc bo całe te działania na dobra świata jest męczące. I nic z tego nie ma tylko koszmary przy tym miał nadzieje że jego myśli nie słyszy Frost, bo nie chciał mieć jej z nią styczność i tak pierw poszła na złą drogę to jak mogę jej teraz zaufać. - Na pewno zrobi, nie martw się nimi po prostu jesteś nowa i ciężko przyczajać, wiem co mówię trafiłem tutaj piętnaście lat temu. - Bo dobrej godzinie drogi zatrzymali się przy strumyku, gdzie Rasputin zasiadł i zaczął się zastanawiać czym im dłużej będzie walczyć tym bardziej stanie się osobą jak jego dziadek? Gdzie do cholery jest Kitty wszak jest to jedyna osoba która mnie bardzo dobrze rozumiem. - I przebędziesz kolejny jeśli tutaj zostaniesz, albo ruszysz po nauce panowania nad mocą gdzie kolowiek chcesz, nikt tutaj na siłę nie będzie cię trzymać. - Uśmiechną się nagle gdy kobieta go dotknęła poczuł się cieszy po zmianie w swoją żelazną skórę, która w żadnym wypadku mu przeszkadzała a wręcz przeciwnie był znacznie zręczniejszy, uśmiechając ruszył zrobić dziura w górce. Bo proszono go by powiększył teren by można zrobić kolejne tajne przejście, wychodząc po dwóch minutach nagle tak jak by z niego spadło ta cała energia, co by było jak by mógł tak cały dzień. Wszak cały świat by był ku jego stóp i nic więcej by nie musiał zrobić. |
| | | Carmelita Gonzales
Liczba postów : 53 Data dołączenia : 05/08/2019
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Nie Sie 18, 2019 6:15 pm | |
| Cóż wyglądało na to, że powoli idzie jakoś do przodu. Nie rozumiała tematów mutantów ani ich mocy, nie chciała się w to zagłębiać jakoś specjalnie. Nie czuła żeby "świat mutantów" był jej światem. Możliwe, że po prostu rozmowa z profesorem da jej coś więcej i możliwe, że jej pomoże na tyle żeby nie musiała już krzywdzić mutantów, a raczej pomagać im w momencie kiedy ona tego nie chciała. Eh, ten temat jest taki zagmatwany... -Jesteś tutaj już piętnaście lat? Wow, kawał czasu - rzekła zdziwionym tonem. To kawał życia jakby nie było. Miała nadzieję, że ona nie będzie musiała tutaj zostać i wróci do swojej Hiszpani. Ba! Może nawet wróci do nauczania Hiszpańskiego, w końcu była całkiem dobra z tego. -Cóż, może. Muszę pomówić z kimś inteligentnym z tego ośrodka żeby mnie olśnił jeżeli chodzi o moją moc wtedy będę spokojniejsza - rzekła kiwając głową sama do siebie. Kiedy Colossus odczuł działania jej mocy nie wydawał się zdziwiony ani przestraszony. W ogóle nic nie powiedział na ten temat co wydawało jej się podejrzanym aspektem, ale może lepiej nie pytać o jakieś szczegóły. Jeżeli chciał to zatrzymać dla siebie to w porządku. Usiadła sobie na ziemi po turecku i spoglądała przed siebie wracając wspominaniami do czasów kiedy była jeszcze mała i bawiła się z rówieśnikami w swojej ojczyźnie. Jej życie było dobre, dalej jest tylko... Skomplikowało się i teraz potrzebowała jakiegoś przewodnika, który jej pomoże wybrać właściwą drogę. Jak mówił jej mądry wuj, każdy Mistrz jest wiecznym uczniem. Pokora w takiej sytuacji jest na wagę złota.
Ostatnio zmieniony przez Carmelita Gonzales dnia Pon Sie 19, 2019 8:50 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Colossus
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 16/02/2013
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Pon Sie 19, 2019 8:33 am | |
| - Rozumiem, cóż Profesor pomógł wiele osobą tobie też pewnie pomoże. - Usiadł obok niej przy tym wziął głęboki oddech, dobrze wiedział że jest to możliwe by było jej pomoc ale też nie chciał w jakiś sposób jej przeszkodzić w życiu niech po prostu żyje własnym życiem. Nikomu nie zrobi krzywdy i to będzie najlepsze, bo na świecie wiele ludzi nas nie nienawidzi a tylko chcemy dobrze i niestety po tych piętnastu latach, mało kto chciałbym pomóc oraz zaakceptować inność i gdyby nie Profesor X stracił bym wszystko, co by było na mnie cenne i chciałbym po prostu poczuć. Że znowu mam całą rodzinę że moja członkowie rodu Rasputinów żyją na tej Syberii a nie to że nigdy nie miałem od nich żadnego sygnału i brakuje mi siostry która chciałem jedynie być w stanie się dogadać. - Moja droga będę za ciebie trzymać kciuki i niech wszystko ci wyjdzie w życiu. - Uśmiechną się do niej kładąc, ciężką dłoń na jej drobnym barku i patrząc w jej fioletowe oczęta. |
| | | Carmelita Gonzales
Liczba postów : 53 Data dołączenia : 05/08/2019
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Pon Sie 19, 2019 8:49 am | |
| Spojrzała na wielkoluda i wzdychając cicho pod nosem uśmiechnęła się ciepło w jego kierunku. Mimo takich wielkich gabarytów z początku chyba źle go oceniła. Możliwe, że więcej będzie miała takich przypadków i wiele osób ją zaskoczy, w pozytywny sposób oczywiście. -Profesor? Ten który prowadzi instytut? Gdzie on teraz jest? - rzekła spoglądając w oczy wielkoluda. Możliwe, że to on jej pomoże. I jego właśnie szukała przez ten cały czas. -Miejmy taką nadzieję. Ah, gdzie moje maniery - rzekła pospiesznie, ciężka dłoń mężczyzny spowodowała, że aż musiała powietrze do płuc wciągnąć. Ciężar ręki to on ma, nie ma co. -Carmelita Gonzales - rzekła i wyciągnęła dłoń w kierunku mężczyzny, jednocześnie usiadła bardziej na przeciwko niego by widzieć jego twarz. Na jej drobnej twarzy pojawił się uśmiech. |
| | | Colossus
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 16/02/2013
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Pon Sie 19, 2019 8:58 am | |
| - Piotr Rasputin, miło cię poznać moja droga. - Uśmiechną się do niej drapiąc się po zaroście który był cholernie gęsty, to wszystko nieco zmieniło punkt widzenia tego olbrzyma odnośnie wojny, a teraz jest zagubiony niestety. - Profesor pewnie jest w swoim gabinecie, na pewno znajdziesz trudno go pomylić z innymi nauczycielami… - Chciałbym bym w końcu dostał możliwości by jakoś mieć więcej szansę, na to by zaprzyjaźnić się bo tego mi brakuje dobrej znajomości. I możliwości po prostu wygadania się może jak wróci Kitty to wszystko się unormuje…. |
| | | Carmelita Gonzales
Liczba postów : 53 Data dołączenia : 05/08/2019
| Temat: Re: Stajnie i wybieg Pon Sie 19, 2019 9:45 am | |
| Cofnęła dłoń nieco zniesmaczona, choć może z drugiej strony nie powinna być zdziwiona? Może w Rosji nie podaje się dłoni na powitanie? W sumie tego nie wiedziała, bo nigdy tam nie była więc ciężko było jej to opisać. -Mi również miło Cię poznać - rzekła łagodnym tonem. Pierwsze koty za płoty jak to mawiają. Więc teraz powinno być lepiej, tak przynajmniej zakładała. -Dzięki, pójdę go poszukać oraz za miłe towarzystwo - dodała wstając z ziemi i otrzepała tyłek z brudu, choć możliwe, że nawet go tam nie było. Potrzebowała jakiejś rozmowy z kimś kto zna się na mocach mutantów. Znaczy czuła taką wewnętrzną potrzebę. Wymijając Piotra pomachała mu na do widzenia, a następnie zmierzała ku jej nowemu "domowi". Miała zamiar nieco go lepiej poznać, bo możliwe, że będzie tu nieco dłużej. A wypadało by wiedzieć co gdzie jest przynajmniej to co sama może poznać np. kuchnia, była już głodna więc chciała sobie zrobić coś do jedzenia, a zwiedzanie z pustym żołądkiem nie było dobrym pomysłem.
Z/t |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Stajnie i wybieg | |
| |
| | | | Stajnie i wybieg | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |