|
| Garaż | |
|
+6X-23 Wolfsbane Gambit Hellion Pixie Loki 10 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Garaż Czw Lis 29, 2012 11:06 am | |
| Wielki garaż mogący pomieścić nawet dwadzieścia samochodów. Znajduje się on tuż przy głównym budynku rezydencji, a konkretnie przy lewym skrzydle. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Garaż Nie Lis 02, 2014 12:59 pm | |
| Zważając na kamery przemknęła do garażu niepostrzeżenie. Otworzyła drzwi wbijając odpowiedni kod, który podpatrzyła od Logana, gdy na jedną z ich filozoficznych pogawędek zabrał Laurę na motorową przejażdżkę. Oj tak. To było coś. Nawet uśmiechnęła się kącikami ust na wspomnienie tamtej krótkiej, acz wyciszającej podróży. Laura przesunęła spojrzeniem po pojazdach jakie znajdowały się w garażu, aż w końcu ruszyła z wolna między samochodami i motorami.. i o nawet znalazła się tutaj hulajnoga i rolki. Uniosła brwi ze zdziwienia przez chwile zastanawiając się do kogo należą te przedmioty, ale zaraz zrezygnowała z rozmyślań. Podeszła do gablotki, w której znajdowały się kluczyki od samochodów. Znaczy... wiadomo, że nie od wszystkich, a jednak znalazła tu klucze od cabrio Scotta. Nie zastanawiając się długo wzięła kluczyki i podrzucając je w dłoni podeszła do auta. Oparła się o drzwi kierowcy i czekała na resztę. |
| | | Pixie
Liczba postów : 12 Data dołączenia : 27/10/2014
| Temat: Re: Garaż Nie Lis 02, 2014 7:19 pm | |
| Dziewczyna pojawiła się tuż obok Laury. Tak ot, znikąd, puffnęło, trzasnęło cicho, kolorowy pyłek i... Jest Megan! Dziewczyna wyszczerzyła zęby i wskoczyła do samochodu Scotta. - Summers nas zamorduje za najmniejszą plamkę. Gdzie chcesz jechać? Wiesz... nie chcę CIę ciągać między ludzi, jeśli nie chcesz. Obie mamy się dobrze bawić. No tak. Troskiwa wobec wszystkich naokoło Pixie, jak zawsze martwi się o przyjaciółkę. Ale co to by ybła za zabawa, gdyby Laura czuła się źle? To miał być ICH wypad, nie wypad Pixie, a prawda była taka, że Megan będzie się świetnie bawiła wszędzie tam, gdzie będzie Iksik. Co za sens w ciąganiu Laury po miejscach, w których nie będzie czuła się dobrze. Usiadła z przodu, czekając na Helliona. - Julian jedzie z nami? Oby się kamerom nie pokazał... Poprawiła różowe włosy, przeciągnęła się i rozejrzała po garażu. Tutaj można było znaleźć wszystko, jesli się dobrze po półkach poszukało. Dziewczyna jeszcze sprawdziła stan swojej torby. Telefon, portfel, pierdyliard kabli, puder... od zarypania śmieci... Wszystko. Brak dna. Przeciągnęła się lekko, wyciągnęła nogi przed siebie i westchnęła. - Aż ciężko uwierzyć, że możemy gdzieś jechać. Mam dosyć Loganowego wyciągania z łóżka o trzeciej, bo trening. |
| | | Hellion
Liczba postów : 99 Data dołączenia : 10/10/2014
| Temat: Re: Garaż Nie Lis 02, 2014 7:34 pm | |
| Hellion pojawił się nie więcej niż jakąś minutę po tym, jak Pixie teleportowała się do wnętrza garażu. Wszedł drzwiami, chyba jako jedyny nie bał się tutaj ewentualnych konsekwencji. Może po części dlatego, że już wcześniej, kiedy był jeszcze uczniem sprawiał problemy wychowawcze, a może po częsci dlatego, że był nadęty i miał gdzieś jak zareaguje kadra nauczycielska. Głównym powodem było chyba jednak to, że ostatnio faktycznie poczuł się jednym z X-Men i nabrał przeświadczenia, że wszystko co znajduje się w tym budynku jest po części również jego własnością. Chłopak popatrzył na Pixie i Laurę pakujące się do samochodu Cyclopsa. Rozwój wypadków nie do końca pasował mu do poruszanej wcześniej koncepcji dóbr wspólnych. Kabriolet zdawał się raczej nie być wozem służbowym ich dowódcy, podobnie jak motor Wolverine'a, czy kilka innych pojazdów. Fakt faktem, że samochody przeznaczone na wypożyczenie uczniom nie były tak odjazdowe. Hellion nigdy nie lubił Cyclopsa, nie lubił żadnego mężczyzny, który podobnie jak on miewał aspirację do bycia samcem alfa, wzruszył więc jedynie ramionami i podszedł bliżej. Ubrany był w to co miał na sobie zanim przebrał się pierwszy raz, znów odziany był w jeansy, sportowe buty i skórzaną kurtkę. W rękach zaś niósł wielki kubek parującej kawy, która jak miał nadzieję, niebawem pozbawi go zaspanych worków pod oczami. - Jeśli któraś z was ma prawo jazdy, to mogę siedzieć z tyłu... - Powiedział cicho i przykleił się ustami do krawędzi kubka z którego powoli zaczął dmuchać ciepły napój. Stanął przy samochodzie od jego lewej strony, tak by w razie potrzeby zająć miejsce za kierownicą, lub za kierowcą. Potem znad kubka posłał pytające spojrzenie, najpierw Megan, potem Laurze. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Garaż Nie Lis 02, 2014 8:43 pm | |
| Gdy Pixie zjawiła się zaraz obok Laura miała bardzo zamyśloną minę. Spodziewała się, że przyjaciółka wykorzysta swoje moce by niezauważona przetransportować się do garażu. Dziewczyna zastanawiała się nad słowami Helliona i troszkę było jej nie w smak, że nie odpowiedział na wszystkie pytania. No, ale nic to. Najwyraźniej póki co nie będzie jej dane usłyszeć o tym jak wygląda obraz szczęścia i marzenia Juliana. - Obiecuję jechać ostrożnie. - Przesunęła łapką po wywoskowanym do przesady lakierze samochodu. - Dziś ma być po twojemu. Obiecałam Tobie tak? Tylko... jedno zastrzeżenie. Wole jakieś miejsca z cięższym brzmieniem. - Posłała jej delikatny uśmiech. Co jak co ale Pixie potrafiła dziewczyna wprawić w dobry nastrój i chociaż była troszkę nierozważna i zdrowo rąbnięta to było to czymś co rozbrajało ponuracką Laurę. Doceniała propozycję różowowłosej nawet bardzo, ponieważ wiedziała jaka to ruchliwa osóbka i zwykłe oglądanie wschodu słońca gdzieś na klifie nie wchodziło w grę, a przynajmniej nie przed imprezą... Zresztą jej również nie zaszkodzi odrobina szaleństwa, a wariactwa to tylko z Pixie. Słysząc pytanie o Juliana wzruszyła ramionami i dosłownie parę sekund później zjawił się w drzwiach. - On najwyraźniej się tym nie przejmuje. - Rzuciła mu nieco rozzłoszczone spojrzenie. - Mam nadzieje, że nikt Ciebie nie widział. - Dodała ucinając krótko wszelkie wyjaśnienia i przeskoczyła przez drzwi. Zasiadła z impetem na siedzeniu kierowcy i wsunęła kluczyk do stacyjki. Podniosła wzrok na Juliana i odpowiedziała na pytanie. - Któraś z nas ma. - Odpowiedziała mu enigmatycznie i posłała ładny uśmiech. Za sekundkę można było usłyszeć ryk silnika. - To wskakujesz? Bo zaraz zamykam dach. Tak zimno na dworze... - Burknęła jeszcze raz czy dwa razy silnikiem, żeby go ponaglić. Jeżeli Hellion wszedł do samochodu Laura ruszyła i zamykając dach samochodu ruszyła z piskiem opon zaraz po tym jak drzwi do garażu się otworzyły. Jeżeli jednak nie wsiadł tak czy siak wyjechała z garażu. //zt
|
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Garaż Pią Lut 26, 2016 11:06 am | |
| //Pokój Rosie
Ciężko powiedzieć co przez ten czas robiła Laura. Poszła z Rosie do ogrodu. Chciała jej wytłumaczyć, że w tym miejscu naprawdę może czuć się bezpieczna, ale z drugiej strony, czy mogła tak kłamać? Przecież w jej towarzystwie nikt nie może czuć się bezpieczny, a przynajmniej tak długo jak nie potrafiła zapanować nad swoją wszech ogarniającą złością.
Teraz była spokojna, niczym niezmącona woda na tafli jeziora... Bez cienia emocji wycofała się z większego towarzystwa nowych osób oraz tych, których już bardzo dobrze znała. Chciała być sama. Chciała znów zebrać myśli i obraz jakiś cel albo chociaż zastanowić się co dalej.
Nawet nie wiedziała kiedy kroki zaprowadziły ją do garażu. Znowu stała obok motoru swojego przybranego ojca, zastanawiając się czy Logan będzie go teraz potrzebował. Tylko dlaczego chciała wyjechać? I gdzie? Coś ją ciągnęło poza budynek szkoły... tylko nie wiedziała co. A może to jej niespokojny duch rwał się do wyjścia chcąc wreszcie znaleźć ukojenie? Oparła się tyłkiem o siedzenie motocyklu zastanawiając się nad tym, gdzie tym razem powinna wyruszyć. |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Garaż Pią Lut 26, 2016 11:50 am | |
| Ostatni czas dla Remy'ego to istny urlop od rzeczywistości. Nie ingerował, nie próbował się mieszać w żadne sprawy, trzymał się na całkowitym uboczu. Potrzebował zebrać myśli, chwilę odetchnąć w biegu. Choć był to czas krótki, to wystarczył na zregenerowanie wewnętrznych akumulatorów i powrotu do codzienności.
Przechadzka w ogrodzie to swego rodzaju ponowny start. Wiedział, że czeka na niego sporo zajęć, ale choć tą ostatnią chwilę może poświęcić błogiemu lenistwu. I jemu należy się coś od życia. Gdzieś w oddali zauważył Laurę. Nogi prowadziły ją w stronę garażu, ale widać, że wyłącznie one, bo myślami była gdzieś zupełnie indziej.
- Nie musisz na niego wsiadać. I bez tego wyglądasz jak po wypadku. - choć żartobliwy ton i miły uśmiech mogły wskazywać, że ze strony Remy'ego, który stał teraz na progu garażu, to tylko niewinna uwaga czy drobny dowcip, to tak naprawdę kryła się za tym szczera troska. Mężczyzna znał już ten wyraz twarzy, pusty wzrok szukający czegoś, czego nie widać. Zagubienie i nicość. - A jeśli chce faktycznie brać udział w karambolu musisz zabrać mnie ze sobą, taka zabawa mnie nie ominie. Co cię trapi, hmm? - podszedł w jej stronę wolnym krokiem, zostawiając czas na ułożenie myśli. Czubkiem buta trącił oponę motocykla, właściwie nie wiadomo czemu, ale przecież każdy tak robi bez powodu. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Garaż Pią Lut 26, 2016 12:49 pm | |
| Urlop od rzeczywistości? Tylko pozazdrościć.Młoda mutantka nigdy takowego nie brała. Nie potrafiła. Wydarzenia z przeszłości za bardzo ciążyły, ściągając boleśnie na ziemie. Nigdy nie potrafiła się wykazać taką beztroską jaką kierowali się jej rówieśnicy. Za dużo myśli, za dużo powrotów do krzywd jakich dokonała, a przede wszystkim poddawanie wątpliwościom swojego sumienia nie wpływało zbyt pozytywnie na samopoczucie Kinney i na pewno nie podwyższało jej poczucia wyższej wartości.
Przestraszyła się. I to nie tak, że głos Remy'ego nagle wyrwał ją z zamyślenia, w końcu wyczulone zmysły mutantki o wiele wcześniej dały jej znać, że ktoś się zbliża do garażu, tak samo jak i zapach, który ewidentnie wskazywał na obecność nie byle kogo tylko samego Remy'ego LeBeau, nauczyciela i zarazem najlepszego złodzieja jakiego kiedykolwiek miała okazję poznać. Przeraziła się, że zajrzał pod tą czarną czuprynę długich włosów i zobaczył to na co naprawdę miała ochotę. Rozbić się, przestać istnieć... obrócić się w pył. Trud daremny dla osoby z healing factor. Nieważne jak wiele obrażeń doznała podczas wielu misji Xmenów, zawsze powracała do zdrowia. A jednak ból stał się dla niej czymś, co sprawiało, że czuła się bytem ludzkim. Nie mogła bez niego żyć, dlatego też nigdy się nie oszczędzała.
Rozchyliła wargi by coś powiedzieć, jakoś się wybronić, ale szybko zdała sobie sprawę, że Gambit nie potrafi czytać w myślach... Więc to był tylko żart. Nie odpowiedziała, bo nawet nie wiedziała jak, zresztą nie musiała, ponieważ z ust Remy'ego padły zaraz kolejne słowa. Zasępiła się biedna, ponieważ kolejny raz ktoś oczekiwał od niej odpowiedzi na pytanie, które i ją nurtowało. Pomimo skołatanych myśli odsunęła się na siedzeniu tak by dać mu znać, że może z nią jechać. - Skąd wiesz, że tu jest twoje miejsce? - Zapytała takim tonem jakby odpowiedź na to pytanie zaważyła na ich wspólnym wyjedzie. |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Garaż Pią Lut 26, 2016 2:26 pm | |
| Ah, gdyby świat był taki prosty, a zamiast wybuchów, strzałów i nadnaturalnych mocy wystarczył dobry żart i szczery uśmiech. Cóż, wtedy byłoby tak... cholernie za łatwo. A przecież nikt nie mówił, że życie to sama przyjemność.
LeBeau miał za sobą najtrudniejszy krok - pierwsze słowa. Najtrudniejszy, bo mógł skończyć się w każdy możliwy sposób. Jednak zamiast czegoś negatywnego, dostał zaproszenie na przejażdżkę. No chyba można uznać to za sukces.
- Chwileczkę moja droga, z tym karambolem to tylko się zgrywałem. - czysto udawane zakłopotanie było reakcją na odstąpienie mu kawałka siedziska motocykla. - Nie bądź taka pochmurna, daj nacieszyć się słonecznym dniem. Tobie też się to należy. - Skąd wiesz, że tu jest twoje miejsce? - całkowicie wyrwane z reszty kontekstu pytanie nie zbyt zdziwiło Gambita. Mógł spodziewać się, że dziewczyna zadręcza się takimi pytaniami. Nie znają się od dzisiaj. - Skąd wiem? A no stąd, że to miejsce za Tobą idealnie układa się do moich pośladków. Zastanawiam się czy Logan specjalnie nie wybrał takiego modelu, może i on chciał mnie wozić. - tą odpowiedzią mógł rozwścieczyć swoją towarzyszkę, jednak chciał spróbować uspokoić ją do granic możliwości. Może nawet rozbawić. - Nie wiem, ale jeśli nie próbowałbym tu zostać nie dowiedziałbym się nigdy. Dom jest tam gdzie serce twoje. - ton jego głosu spoważniał, jakby całkowicie odcinał się od reszty głupot, które mówił przed chwilą, ale nie był też cierpki i zimny. Starał się wyrażać ciepło i wiarę w słowa, które wypowiedział. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Garaż Pią Lut 26, 2016 6:05 pm | |
| Oh, ale Laura doceniała szczery uśmiech, a przede wszystkim taki posłany prosto w jej pochmurne oblicze. Oczywiście doceniała zaraz po zastanowieniu się, co skrywa ten gest oraz rozwikłaniu zagadki dlaczego akurat do niej, w końcu sama z rzadka się uśmiechała, ale tylko dlatego, że według Laury.. uśmiech w jej wydaniu wydawał się fałszywy. Co zrobić, skoro nie odczuwała radości. Na szczęście Remy nie zachowywał się jak ktoś, kto na siłę wymusza w niej odruchy. Zachowywał się naturalnie z tą całą otoczką tajemniczości i zawadiackości godnej prawdziwego faceta, w którym chowa się natura ciekawskiego chłopaka. Może dlatego wyjątkowo nie miała nic przeciwko jego towarzystwu? Może dlatego też, że się jej nie bał?
Zrobił pierwszy krok, postępując całkiem odważnie. Czy zaproszenie na zwykłą przejażdżkę było sukcesem? W przypadku Laury faktycznie, można to rozpatrywać w kategoriach sukcesu, wygranej... czy nawet zapewne dobrej karty. Jakby nie patrzeć, mutantka raczej chodziła swoimi ścieżkami, jak kot... albo inne zwierzę, zwane również Wolverinem. Najwyraźniej nie odziedziczyła po nim tylko genów, ale również w jakiejś cząstkowej formie i charakter.
Kiwnęła głową słysząc jego tłumaczenia dotyczące karambolu i nawet chciała mu coś odpowiedzieć, ale zacisnęła wargi i w rezultacie nic z tego nie wyszło. Zerknęła za drzwi garażu wpatrując się w rozświetlony pięknym słońcem ogród. Fakt. Idealna pogoda na spacer po parku. Najlepiej na gruncie neutralnym, z dala od miejsc, które nasuwały jakiekolwiek skojarzenia. Może tam będzie potrafiła zdystansować się od otaczających ją problemów i wątpliwości?
Uniosła brwi wysoko słysząc jego słowa dotyczące miejsca na motorze. Zaskoczył ją co zresztą mógł wywnioskować po tej bezcennej minie Laury, zadzierającej głowę odrobinę do tyłu by móc wpatrywać się w o wiele wyższego Remy'ego. I już chciała mu wyjaśnić o co chodzi, gdy mężczyzna zaczął odpowiadać na jej pytania poważniejszym tonem. Ciepły tembr jego głosu faktycznie działał uspokajająco na zszargane nerwy mutantki, dlatego z głębszym wdechem odrobinę się wyluzowała.
- A co jak ktoś nie ma serca? - Zapytała wpatrując się w niego z tą swoją żelazną powagą. Chwilę później dodała. - A co do miejsca na motorze to... - Zrobiła krótką pauzę – Zawsze mogę się go zapytać, jest akurat w szkole. - Zarzuciła kciukiem za siebie, bo tam akurat znajdowały się drzwi prowadzące do wnętrza szkoły. Ciężko było powiedzieć czy Laura mówiła poważnie, czy może właśnie, za sprawą Remy'ego, zaczęły w niej kiełkować pączki poczucia humoru. Ot, zagadka. |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Garaż Pią Lut 26, 2016 7:42 pm | |
| Małe gesty czasem odwalają robotę większą, niż najbardziej podniosłe słowa.
Mężczyzna przyglądał się uważnie Laurze, czekał na jakiś niepokojący odruch lub cokolwiek, co mogłoby świadczyć, że zaraz zacznie się awantura. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Zauważył, że kwestia słońca porusza dziewczynę na tyle, że choć przez chwilę doceniła otaczający ją świat. Choć na sekundę zostawiła problemy za sobą. Cóż, nie trzeba być mistrzem pokera, by wiedzieć, że na te karty warto postawić vabank.
- Każdy ma serce, bez wyjątków. - mimo zapewnienia, przeszło mu przez myśli, że niestety nie każdy z niego korzysta. Ale to już pogadanka na kiedy indziej. - A w kwestii Logana. Moja droga, oboje wolimy nie usłyszeć " Remy, tak, zawsze chciałem wozić twój zgrabny tyłek na moim motocyklu ". Myślę, że nawet najpotężniejszy telepata nie dałby unieść tego w swojej psychice. - sarkazm za sarkazm.
- Spadajmy stąd, bo jeszcze faktycznie tu przyjdzie. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Garaż Pią Lut 26, 2016 9:41 pm | |
| Widziała jego baczne spojrzenie. Doszukiwał się czegoś i zastanawiała się czego. Co prawda mogła się domyślić, że to tej furii, podczas której kontakt z mutantką należał do tych cięższych zadań. Nie zaatakował jej, ani nie zaszedł znienacka tak by mogła zareagować wrogo, czy agresywnie. Tak samo i słownie nie sprawił, że Laura miała ochotę go zaatakować. Póki co wydawała się być wyciszoną i spokojną osobą. Wręcz przerażająco opanowaną, tak jakby jej życiem kierował tylko i wyłącznie chłodny osąd. Może właśnie dlatego starała się zachować zimną krew? By czasem nie wpaść w szał mordobicia? A może faktycznie nie miała duszy i emocje były jej obce? Remy najwyraźniej potrafił dostrzec w niej coś więcej, coś czego ona w sobie w ogóle nie widziała. Może to właśnie wtedy, gdy podążyła wzrokiem za promieniami słonecznymi nieświadoma odsłoniła część siebie. Tą część skrytą nawet przed samą sobą. - Tak, to prawda – Odparła słysząc jego słowa. - Fizjologicznie każdy je posiada – Uciekła wzrokiem od jego spojrzenia tak jakby nie chciała z czymś się zdradzić. Przerzuciła nogę przez siedzenie motoru tak by usiąść na nim do jazdy. - Ugh, już teraz mogę mieć z tym problem, chociaż mojej psychice to chyba już nic nie zaszkodzi - Mruknęła patrząc przed siebie. Pospieszając Remy'ego burknęła silnikiem. Gdy usiadł, ruszyła i popędzili do NY. /zt pisz już w https://theavengers.forumpolish.com/t1146p60-van-cortlandt-park#18688 |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Garaż Sob Wrz 17, 2016 7:13 pm | |
| //Hangar -> Pokój Laury -> Garaż
Nie zwalniając przyspieszonego kroku dotarła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi i zaraz się o nie oparła. Odchyliła głowę do tyłu, zamykając na chwilę powieki. Zmęczenie odrobinę dawało się we znaki dlatego potrzebowała chwilowego odetchnięcia… no i prysznica, a że nie miała na pierwsze czasu to po prostu odepchnęła się plecami od drewnianej powierzchni tylko po to by zrzucić kurtkę, chwycić za ręcznik i żel pod prysznic, a potem pójść się wykąpać. Zanim jednak opuściła pokój, podeszła do okna i wpatrywała się w X-jeta, który wyleciał z boiska do koszykówki. Odprowadziła wzorkiem powietrzny pojazd zastanawiając się nad podjętą przez nią decyzją. Czy dobrze zrobiła, że została? Z wątpliwościami ruszyła do łazienki. Wróciła zawinięta w frotowy materiał. Ciuchy wrzuciła do śmietnika, bo nie nadawały się nawet na punkową wersje outfitu, do którego z jednej strony nie przywiązywała wagi, a z drugiej…. W niektórych ubraniach po prostu czuła się najlepiej. Dlatego też ubrała czarne spodnie, a na zwykły t-shirt narzuciła czarną skórzaną kurtkę. Jeszcze z mokrymi włosami ruszyła do garażu. Będąc już w środku podeszła do motoru Logana. Przysiadła na siedzeniu i nasłuchiwała kroków Rahne. Co jakiś czas mocniej zaciągała się zapachem otoczenia. Ciężko było ją zaskoczyć.
|
| | | Wolfsbane
Liczba postów : 154 Data dołączenia : 09/04/2013
| Temat: Re: Garaż Nie Wrz 18, 2016 1:08 pm | |
| /zt --> z Hallu wejściowego
Po opuszczeniu szkoły udała się z powrotem na podjazd posiadłości, gdzie zostawiła motocykl. Podjechała do garażu i zaparkowała wehikuł na wolnym miejscu. Na widok czekającej na nią Laury uczyniła pewien wysiłek, aby zetrzeć z twarzy głupawy uśmiech, który jej nie opuszczał odkąd pożegnała się z Rictorem. Jego słowa, a raczej sposób, w jaki je wypowiedział, świadczyły o tym, że nadal coś ich łączyło. Cokolwiek to było, przyjaźń czy zwykły sentyment, Rahne cieszyła się, że wciąż tam jest. Wzięła pod pachę swój kask i podeszła do dziewczyny. - Wybacz, że musiałaś czekać. Wpadłam na starych znajomych – wyjaśniła, zapinając kask pod brodą. Nie zapomniała o swoim wcześniejszym postanowieniu dokładnego wypytania Laury o ostatnie wydarzenia, ale w tej chwili potrzebowała chwili na spokojne przemyślenie wszystkiego, co zdążyło się wydarzyć, zanim przyjmie na swoje barki więcej problemów. Po jej wcześniejszej wściekłości nie było śladu. Jej nastrój nadal daleki był od radosnego, ale z drugiej strony, rzadko kiedy w ogóle odczuwała radość. Wydobyła z kieszeni telefon Logana z wciąż widoczną na ekranie ostatnią wiadomością i podała go Laurze. - Wiesz gdzie to? Albo czego w ogóle możemy się spodziewać? – zapytała sadowiąc się na motocyklu za nią. Nie czuła żadnych oporów ani zakłopotania w związku z tym, że to młodsza dziewczyna miała prowadzić. Laura była dojrzała nad wiek, no i z pewnością znała okolicę lepiej, niż Rahne, której jakiś czas tu nie było. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Garaż Nie Wrz 18, 2016 6:41 pm | |
| Wsłuchiwała się w kroki. Z każdym coraz to wyraźniej padało tąpnięcie. Nawet z tej odległości była w stanie rozpoznać ile waży dana postać i mniej więcej oszacować z jakim wzrostem może się mierzyć. Uwielbiała to analizować. Rozkładać na czynniki pierwsze czyjąś obecność. Układ otaczających ją ludzi. Gdzie uderzyć najpierw? Strategię miała zwykle opracowaną do perfekcji… Tak, to dlatego ciężko było wygrać z nią w szachy. O dziwo może na pierwszy rzut oka z tą swoją mrukliwością i poczuciem humoru… a właściwie praktycznie całkowitym jego brakiem Laura wydawała się być osobą mało myślącą. Nic bardziej mylnego. X analizowała rzeczywistością praktycznie bez ustanku. Próbowała zrozumieć zachowanie ludzi… ich uśmiechy oraz radość. Zagłębiała się w ekscytacje, którą tak łatwo wychwytywała w przyspieszonym rytmie serca… i właśnie taki wyraźnie usłyszała tętniący z klatki piersiowej Rahne. Z konsternowaną miną przywitała Wilczycę. Co się zmieniło? Gdy się z nią rozstawała Rahne wyglądała na bardzo wzburzoną, wręcz wkurzoną. Spodziewała się raczej wysłuchania długiego monologu jaki to Logan jest, do czego w jakimś sensie się przyzwyczaiła… Chociaż każdy kto znał Laurę wiedział, że nie jest dobrym kompanem do takich rozmów. Znaczy ogólnie do rozmów też. Po prostu w większości rozumiała pobudki w podejmowaniu decyzji Howletta. Nawet, gdy ona zwykle została wysyłana na pierwszą linie ognia… w końcu healing factor do czegoś zobowiązuje. Słysząc pierwsze słowa dziewczyny zrobiła pytającą minę. Czyżby mieli kolejnych gości? Ostatnimi czasy szkoła stała się miejscem dość popularnym dla starych i nowych znajomych. Posłała dziewczynę nieme pytanie zastanawiając się o kogo tym razem może chodzić. Swoją drogą najwyraźniej ktoś z nich wywołał w niej tak wiele pozytywnych emocji, dzięki którym zapomniała o złości. Kurczę, może to jest właśnie sposób na jej ataki furii? Zaraz jednak wyrzuciła tą myśl z głowy. Za duże ryzyko, bo co jeśli się okaże, że to nie działa? A po drugie nikt nie jest samobójcą. Zanim założyła kask spojrzała na wyświetlacz komórki. Przesunęła wzrokiem po ekranie i kiwnęła głową. - Wiem gdzie to jest. I niestety nie mam pojęcia co może nas tam zastać. Znam jednak osobę od której dostał tego smsa – Zmarszczyła brwi. Logan milkł i stawał się jeszcze bardziej markotny, gdy w rozmowie padało imię Doreen. Laura oczywiście tego nie rozumiała, ale nie zamierzała wnikać w to na siłę. Tym bardziej, że Logan często z nią szczerze rozmawiał, dlatego wierzyła, że jeżeli będzie to dla niego ważne to tak czy siak się z nią tym podzieli. Teraz jednak nie zamierzała wnikać, bo i tak tylko Wolverine znał odpowiedź na to pytanie. Dlatego też X zasiadła na motorze i założyła kask, a potem odpaliła silnik. - Trzymaj się mocno – Rzuciła do Rahne i nie czekając na żaden znak sygnał wyjechała z garażu, nie szczędząc na prędkości nawet na tym krótkim odcinku do bramy. A potem… a potem mknęła prosto do Nowego Jorku.
/zt x2 -> Central Park (Możesz już tam pisać) |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Garaż Pią Gru 29, 2017 5:28 pm | |
| Po uporaniu się z Cablem przed rezydencją i pozostawieniu go, Sigma szybkim krokiem skierowała się w stronę garaży, gdzie mignęły jej wtedy tamte tajemnicze obiekty. Maszyna nie wiedziała czego się spodziewać, dlatego dla bezpieczeństwa Gambita po prostu poruszała się szybciej, by dotrzeć tutaj jako pierwsza. W końcu ją można było w razie czego naprawić, a mutanta już nie. Ciężej było przyszyć taką utraconą rękę człowiekowi, niż cyborgowi. Obiektów nie wykrywały systemy obronne, ani nawet zaawansowane czujniki maszyny, a co za tym idzie musiały to być obiekty w pełni przystosowane do infiltracji. Jedyne co pomagało maszynie dostrzegać jakąś nieprawidłowość to tryb widzenia z perspektywy zwykłego człowieka. Dostosowanie swoich receptorów widzenia było czymś niezbędnym, by znaleźć przyczynę naruszenia przestrzeni powietrznej instytutu. Sigma zbliżając się do garaży, uważnie się rozglądała w poszukiwaniu tych trzech maszyn. Traktowała instytut jak swój dom, a wszelką nieprawidłowość mogła potraktować jako potencjalne zagrożenie. Musiała upewnić się co do celu wizyty tych obiektów. Nie wiedziała czego się spodziewać, więc prewencyjnie miała aktywne funkcje bojowe. Broń plazmowa została w pełni naładowana i była gotowa do użycia w razie oznak wrogości ze strony gości. Skoro obiekty leciały w stronę garażu, to tam Sigma chciała rozpocząć swoje poszukiwania. Właśnie od przeszukiwania wnętrza jak i pobliskiego terenu. Wykorzystałaby wszelkie dostępne czujniki, by spróbować znaleźć jakąś nieprawidłowość.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Garaż Sob Sty 13, 2018 4:06 pm | |
| NPC Storyline - Jinkusu Garaż znajdował się na bocznej drodze, pozostając zasłoniętym przez krzaki, oddzielające go od głównego budynku instytutu. Z tego powodu nie zostały podjęte żadne dodatkowe środki ostrożności. Efektem tego był brak potrzeby wykorzystania jakichkolwiek systemów wykrywania, nasłuchu czy poszukiwania celu. Tuż przed garażami stały trzy pojazdy. Zaparkowane, unosiły się nad powierzchnią ziemi na wysokości kilkudziesięciu centymetrów. Brak kół, a jedynie coś co można było, dość luźno, uznać za silniki grawitacyjne lub podobne cuda. Z wyglądu, przypominały ścigacze. Dwa lżejsze oraz jeden cięższy. Rozmiarami były dość spore, jak na możliwość transportu człowieka. Bardziej jakichś istot przekraczających wzrostem dwa metry. Nie wydawały z siebie żadnego dźwięku, nie drżały - co mogło świadczyć o braku uruchomionych silników. I zapewne można by uznać, że zaparkowali je sobie członkowie X-Men, gdyby nie fakt, że trzy maszyny były pilnowane przez około pół-metrowe drony. Kilkunastometrowe ścigacze miały otworzone bagażniki, do których wcześniej zapakowane zostały cztery drony. Rozmiarami były bardzo podobne, różnicą się samą konstrukcją, która dopasowana została do potrzeb operacyjnych. Jeden drony był kulisty, posiadając po bokach coś na wzór pionowych skrzydeł. Choć wyraźnie dodatki te nie odpowiadały za stabilność jednostki. Ich ułożenie wskazywało, że mogły coś skrywać, być elementem wyposażenia, niemniej na pewno nie posiadały zdolności nośnych. Kolejny dron był bardziej podłużny, z dwoma doczepionymi ramionami po bokach. Małe urządzenia przywodziły na myśl niewielkie działka. Kulisty dron znajdował się z tyłu, zaraz przed ścigaczami. Ten podłużny, wysunięty był bardziej naprzód, choć ledwie w granicach metra od swojego kompana. Były jeszcze dwa drony rozstawione po bokach, pomiędzy przednim, a tylnym dronem. Te były hybrydą, wyposażone w większe ilości silników, jak również przystosowane do pełnienia większej ilości ról. Uniwersalne. Choć nie było to tak oczywiste, na prosty rzut oka. Cztery autonomiczne maszyny wydawały się spokojnie obserwować okolicę, nie poruszając się bardziej, aniżeli lekko "zerkając" na lewo i prawo poprzez proste ruchy kadłuba. Pojawienie się Sigmy nie zostało niezauważone. Tak samo, jak zaszalały odczyty energetyczne dotyczące zbliżającej się istoty. Drony same z siebie nie pozostawiały w okolicy żadnego śladu swojej egzystencji. Nie zwiększały się ani odczyty energetyczne, ani odczyty cieplne lub dźwiękowe. Jednostki zachowywały pełną ciszę oraz dyskretność działania. Niemniej, procedura nakazała odpowiedzieć na potencjalne zagrożenie. Wymusiło to na pozostającym z tyłu, kulistym dronie, wypełnienie swojej funkcji wsparcia. Jednostka bez ostrzeżenia wypuściła sieć energetyczną, rozciągając ją dookoła perymetru, tworząc kuliste pole ochronne odgradzające siedem maszyn od nadciągającej Sigmy. Pole było bardzo przezroczyste, pokryte białymi "żyłami", które powoli przemieszczały się po jego strukturze. Podłużny, wysunięty naprzód dron ustawił się frontalnie do nadchodzącej istoty, niemniej nic poza tym. Kulisty, odpowiadający za utrzymanie pola, wyraźnie skupił się na swoim zadaniu i przestał poruszać. Jedynie dwa pozostałe kontrolowały okolicę. Poza tym, żadne "systemy obronne" nie zostały aktywowane. Jednostki najzwyczajniej w świeci zaparkowały tutaj, oczekując na pojawienie się wyznaczonych osób.
|
| | | Matthew
Liczba postów : 8 Data dołączenia : 25/07/2017
| Temat: Re: Garaż Nie Sty 14, 2018 7:09 pm | |
| Głos który rozszedł się po głowie Gambita nie był natarczywy. Sam mutant mógł odczuć bodziec, jak by ktoś mówił do niego z prawej strony, mimo że sam mózg świadomie informował złodzieja że tej osoby tam nie ma. Po upływie chwili jasne się stało czyj to głos i gdzie jest jego źródło. Tutaj naczelny przypilnowywacz. Będziemy transportować terrorystę to więzienia. Korzystam z udzielonego przez pana Remyego zwolnienia. Pozdrawiam. //Post pojawia się tutaj, bo Gambit tutaj będzie. Przekaz telepatyczny z Klik. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Garaż Czw Sty 18, 2018 8:01 am | |
| Znajdując się już w pobliżu nietypowych gości Sigma mogła autentycznie być zaskoczona. Pojazdy, które spostrzegła definitywnie nie zgadzały się z możliwościami technologicznymi, jakimi dysponowali Xmen. Z oddali Sigma pobrała takie podstawowe dane jak długość, natężenie dźwięku oraz inne rzeczy, które można ocenić wizualnie albo słuchem. Co lepsze, maszyna zdecydowanie była tym zainteresowana, gdyż nie wytracały one energii oraz nie emitowały ciepła. Nawet nie wydawały dźwięków, które mogłyby zdradzić pozycję. Wszystko pracowało najciszej jak tylko mogło, a sam sprzęt sprawiał wrażenie unoszącego się w oparciu o technologię wykorzystującą grawitację. Porównując to z ziemską technologią, mogła znaleźć cztery osoby, które mogły zbudować coś podobnego, jednak definitywnie nie były to pojazdy Fantastycznej Czwórki, Victora von Dooma, Tony’ego Starka czy nawet należące do Wakandy. Definitywnie nie nosiły typowych oznaczeń dla poszczególnych podejrzanych. Musiał to być więc ktoś z zewnątrz, a sądząc po gabarytach siedzeń piloci przekraczali przeciętny wzrost człowieka i to w znacznym stopniu. Uwagę AI zwróciły również drony, które latały wokół pojazdów. Zdecydowanie przed sobą miała dobry kawałek technologii, szkoda, że najprawdopodobniej nie będzie miała sposobności, by ją przeanalizować dogłębniej. Mogłaby tak bardzo ulepszyć swoje własne ciało oraz zaprojektować coś podobnego do obrony rezydencji. Całą eskadrę dronów, która zajmowałaby się sprzątaniem, koszeniem trawników oraz w razie czego atakiem na nieproszonych gości. Definitywnie maszyny musiały być uzbrojone, gdyż mijało się z celem ustawianie strażników, którzy są niegroźni i tylko straszą. Podobnie jak pojazdy, technologia maskująca czyniła swoje cuda i ponownie cyborg nie mogła zebrać żadnych konkretnych odczytów na temat wydzielanego ciepła tudzież substancji do atmosfery. Kiedy Sigma w końcu została dostrzeżona, drony rozpuściły rodzaj bariery. Intrygujące działanie prewencyjne. Nie atakują, a jedynie nie pozwalają przejść. Sigma podeszła bliżej do ściany i wyciągnęła w jej stronę rękę. Nie planowała jej dotknąć, a jedynie wysłać nanomaszyny by sprawdzić, czy bariera jest czymś stałym, a może przy zetknięciu z czymkolwiek dokonuje dezintegracji. - Jaki jest cel waszego przybycia? – zadała pytanie maszyna, pozostałym maszynom. Po „sprawdzeniu” pola, od razu schowała swoje nanomaszyny, by nie zostało to uznane za akt wrogości, a po prostu ciekawość. Ciekawość innej sztucznej inteligencji względem technologii, którą miała przed sobą. Chociaż bardziej liczyło się to neutralne zadanie pytania, gdyż jej zadaniem była obrona tego miejsca i pomaganie domownikom jak tylko się dało. W ramach podzięki za to, że udostępniają jej laboratorium oraz teren Instytutu do zbierania danych. Eliminowała jak to maszyna potencjalne zagrożenia, dlatego chociażby SHIELD dostał cynk o Cable'u. Gdzieś tam, jej czujniki zarejestrowały, że kajdanki zostały naruszone, jednak obecnie miała coś o wiele ważniejszego na głowie. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Garaż Sob Sty 20, 2018 9:10 pm | |
| NPC Storyline - Jinkusu Nanomaszyny długo nie pożyły. Każda, która zetknęła się z polem momentalnie odparowała. Choć samo pole nie wydawało się mieć tak niszczycielskich możliwości, przynajmniej nie naturalnie. Wykreślony na ziemi krąg w żaden sposób nie wypalił śladu, nie wpływał na otoczenie. Nawet źdźbła trawy miejscami przerastały na drugą stronę, po przyjrzeniu się - znalazła się również gałązka przenikająca przez barierę. Niemniej nanomaszyny spotkała szyba, bezbolesna śmierć. Niemniej żadnej innej reakcji nie było. Drony świetnie wiedziały, że bariera nie zostanie pokonana bez ich chęci do opuszczenia jej. Pojedyncza jednostka samodzielnie utrzymywała całe pole, nie wykazując specjalnego wzruszenia lub wysiłku. Odczyty nadal nie mówiły nic. Ot jakaś bliżej nieznana forma energii, z dużym prawdopodobieństwem nietutejsza. Gdzie "nietutejsza" oznaczało nie z tej planety. -Operacja sojusznicza w ramach połączonej współpracy z New X-Men. Trzymaj swój dystans, nie podnoś alarmu ani, nie podejmuj nieprzyjacielskiej akcji. Wyjaśnił znajdujący się na środku dron. Jego głos był dość naturalny, nie tak "mechaniczny", jakby się można spodziewać. Wszystkie maszyny pozostawały na miejscu. W tym wypadku zabrakło ostrzeżenia, a co jeśli jednak zrobię to - czego zabraniacie? Niemniej wydawało się to wystarczająco logicznym, by nie wyjaśniać zagadnień przyczynowo-skutkowych dotyczących wytworzenia potencjalnego zagrożenia dla tych jednostek. Z resztą Sigma otrzymała już znacznie więcej informacji, niż powinna. Raczej regułą było, że w takiej sytuacji odpowiadało się "nie twój interes" lub "go away citizen". Tutaj padła odpowiedź o współpracy, niemniej nie z instytutem lub X-Menami, a jedną z młodych grup uczniów, podopiecznych instytutu.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Garaż Czw Sty 25, 2018 8:54 pm | |
| Pole najwyraźniej przystosowane było do neutralizowania małych obiektów. Zapewne gdyby Sigma chciała przyłożyć do tego kawałek blachy i naciskała, to bariera by go stopiła. Chociaż być może powstrzymywała ona jedynie nieorganiczne obiekty właśnie w ten sposób. Taki wniosek mogła wyciągnąć maszyna patrząc na gałązkę, która wystaje oraz trawę. Sigma nie miała w bazie danych nic na temat pola, które przed nią stało. Nie widziała takich odczytów, aczkolwiek widziała pewne podobieństwa z danymi, które zebrała podczas spotkania pewnego bardzo zapatrzonego w siebie AI. Ciekawe co się stało z tamtym tworem, który zamieszkiwał internet? Może ktoś w końcu usunął Binary z serwerów i ostatecznie się jej pozbył. - Jeśli jesteście sojusznikami to czemu się ukrywacie? Kim jesteście? – zadawała konkretne pytania, by móc wybadać mniej więcej z kim ma do czynienia. Nie współpracowali bezpośrednio z instytutem, a pomniejszą komórką Xmen. Tymi młodszymi, którzy najpewniej byliby bardziej skorzy do działania, niż doświadczona kadra. Również maszyny nie musiały wyjaśniać co się stanie, jeśli Sigma nie zastosuje się do instrukcji. Posiadały barierę, która potrafiła spalić nanomaszyny więc najpewniej też posiadali zaawansowaną technologię zdolną radzić sobie z cyborgami takimi jak ona. Pozostała jeszcze kwestia… gdzie są pasażerowie tych maszyny? Przyleciały tu puste? Sigma zaczęła w tym czasie przeglądać monitoring na terenie szkoły, by móc zlokalizować intruzów. O ile rzecz jasna nie mieli jakiegoś sposobu, by się maskować. A nawet jeśli mieli i wchodzili w interakcję z organikami to nietypowe zachowanie powinno dać Sigmie sygnał, że w danym sektorze jest niezapowiedziany gość. Pytanie tylko czy powinna o tym wszystkim powiadomić Emmę?
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Garaż Nie Sty 28, 2018 12:12 pm | |
| NPC Storyline – Ankylon|Jinkusu|Onuris Ankylon zniknął. I bardzo dobrze, pomyślał Onuris. Miał ten moment by odetchnąć. Odetchnął, dało się wręcz usłyszeć, jak wypuszcza powietrze nozdrzami. Wzrok sięgnął Noriko, która zadała pytanie. To pytanie, którego nie należało zadawać w obecności egzekutora. Biały, teraz już opierając się na kolanie oraz kucając, pokręcił jedynie łbem przecząco. Oczywiście nie była to prawda, wiedział o tym chociażby obecny tu Chris. Poza nim, Josh był w stanie bez problemu wyłapać, że ciało Onurisa podlegało zmęczeniu, choć stwór był znacznie wydajniejszy. Zapewne długi czas bez snu nie robił na nim wrażenia, a jeszcze gdyby miał dostęp do swej mocy. Dłoń mutantki oparła się na jego pysku, a "smok" schylił go lekko i mruknął cicho. Nie trzeba było wyczuwać jego emocji, by dostrzec, że te proste słowa bardzo go podbudowały. Nori cofnęła rękę, a biały zerknął ku Joshowi. Pokręcił łbem na na boki, odpowiadając na pytanie o telepatię. Połączenie nie do końca było formą telepatii, choć ta pozostawała elementem takowego. Zanim poszli dalej, wtrącił się Chris. Biały odwrócił łeb w jego kierunku, nie umknęło mu "my, widma" potwierdzające tylko jego przypuszczenia. Kusiło dowiedzieć się, jak trafił do Aedroth. Musiał tam trafić, inaczej nie byłby w stanie przejść szkolenia. Nie ruszał się, czekał, aż młody go dotknie, aż w końcu da mu możliwość przemówienia. Trochę minęło, odkąd mógł sobie spokojnie pogadać. Nie lubił milczeć, nie przepadał za ciszą, brakiem możliwości normalnego kontaktu z otoczeniem. Niemniej młody się zawahał. Onu przekrzywił lekko łeb na bok, spoglądając na osobnika z ciekawością. Wysłali mu kogoś, kto się wahał? Nie, to tylko chwilowe. Dłoń wsparła się na ciepłych, białych łuskach na ramieniu stwora. Naturalna energia białołuskiego nie była obecna w jego ciele. Niemniej aktywna pozostawała cząstkowa energia, jaką Kaartarn przekazał mu w Houston. To ją wyczuł oraz to nią posłużył się reptilanin. Złocista energia zapulsowała przez układ krwionośny białołuskiego, rozchodząc się po całym ciele. Część z niej "wypłynęła" na powierzchnię przy ramieniu w postaci smugi, wnikając zaraz w rękę Christophera. Zielony wbił spojrzenie w ślepia dorosłego widma. Jeśli dwójka mutantów również zerknęła w ich kierunku, to dostrzec mogli złociste linie rozchodzące się po układzie nerwowym oczu gada. Energia powoli zanikała, tak, jak połączenie ulegało stabilizacji. Christopher zesztywniał nagle. Nie mógł cofnąć ręki, mięśnie odmówiły posłuszeństwa. Nie upadł, jednak nie mógł się poruszyć. Nawet wzrok nie działał. Elixir wyczuł, że system nerwowy jaszczura został odłączony, przejęty. Przez Onurisa, którego ślepia błysnęły lekko. Wyraz pyska nie uległ zmianie, niemniej biały odezwał się w umyśle brata, lewą - otwartą - dłonią, wskazując przyjaciołom by nie podejmowali żadnej akcji. /Zginąłeś, braciszku. Jestem wygnańcem, wpierw należy opanować moją moc, potem ją sobie kontrolujesz./Niestety tej rozmowy, dwójka mutantów słyszeć już nie mogła. Głos Onurisa był przyjemny, przyjazny, wręcz rozbawiony. Czucie powróciło do Chrisa, mógł już spokojnie kontrolować swe ciało. Biały, korzystając tylko z cząstki danej mocy, ledwo to kontrolując - był w stanie zawładnąć systemem nerwowym ciała brata. Nie było to złośliwe, po prostu dał mu krótką lekcję. Białołuski podniósł prawą dłoń i oparł ją na lewym ramieniu zielonego, zanim ten przeszedł dalej. /Telepatia, bracie. Nie dziel się mą mocą, nie mam jej dużo. Tylko telepatia./Wyjaśnił i zabrał dłoń, obracając łeb w kierunku Noriko oraz Josha. Uśmiechnął się do nich niewinnie, bo przecież nic się nie stało. Tylko sparaliżował swego brata, ot na kilka sekund. Wszystko się układało. Onuris miał dostęp do energii Kaartarna, swobodny dostęp. Po prostu to ukrywał, nie ujawniał, że coś może. Niewiele, wymagało to skupienia, często bezpośredniego kontaktu - jednak było możliwe. Christopherowi brakowało jeszcze doświadczenia. Właśnie więc je zdobywał. Przekazanie energii tej dwójce byłoby naruszeniem zasad widm. I o ile Onuris nie miałby nic przeciwko, o tyle tak nie należało. Pomijając fakt, że energia ta po prostu rozeszłaby się po ich ciałach i zniknęła, to sam gest zarezerwowany był dla widm. A przyjaciele mieli z nimi zyskać więź telepatyczną. Jako, że nie mógł wytworzyć jej naturalnie, białołuski sięgnął otwartą dłonią do czoła dziewczyny, gdyż tak było najprościej, najbliżej do umysłu. Dotknął jej głowy i wytworzył proste połączenie, "podłączając ją" niczym kolejne urządzenie do sieci WiFi. Wraz z nią dołączył Joshua, w ten sam sposób dodany przez Chrisa. /Dziękuję./Rzucił krótko do dwójki, uznając, że należało im się to proste, szczere słowo. Uśmiechnął się przy tym ciepło, przymrużył nieco ślepia, po czym przepuścił ich dalej. Elixir opuścił pokój, natomiast Noriko przygarnęła swe rzeczy, po czym zawróciła. Biały dalej klęczał obok Chrisa, który został tyknięty i ostrzeżony. Onuris zachichotał najciszej, jak tylko mógł, odwracając na chwilę wzrok. Czyżby młodzik nie budził pozytywnych skojarzeń? Na szczęście wszystkich myśli dorosłego widma nie wyłapią. Z całej czwórki, on w telepatii był najlepszy. A przynajmniej tego był pewien. /A na mnie siedziała, dostałem nawet ich symbol!/Odparł już szczerze rozbawiony, parsknął, zaśmiał się po czym sięgnął ręką ku bratu. Objął go ramieniem, przyciągnął do swej piersi, po czym drugą - wolną ręką, poczochrał mu łeb. W ten sam sposób, w jaki traktował go czasami Nodin. Niemniej nie mógł się powstrzymać, słysząc ten komentarz, jak również mając świadomość faktu, że młodzi mutanci to słyszeli. Chwyt był nieco mocniejszy, by młodzik od razu się nie wyrwał. Nie sprawił mu żadnego bólu, był ostrożny, jednak stanowczy. Miało wyjść po jego myśli. Gdy tylko drzwi łazienki zaczęły się otwierać, widmo puściło reptilanina, jak gdyby nigdy nic. Grzecznie stali i nic nie robili. Białołuski zawiesił wzrok na Noriko, a dokładniej na jej ciele. Wręcz zlustrował ją od stóp, po sam czubek głowy. Na jego pysku zawitała konsternacja. Widmo przyzwyczajone było do strojów bojowych, które nosiły istoty organiczne, jakkolwiek zapewniających należytą ochronę przed możliwym obrażeniami. /Chyba bierzesz z nas za duży przykład. My mamy łuski./Skomentował żartem ubiór ich kompanki. Z głosu nie wynikało, by marudził. Oj nie, wprost przeciwnie. Biały naoglądał się już przesadzania w drugą stronę, kiedy to istota ledwo się poruszała, mając na sobie tyle "pancerza", że wystarczyło popchnąć by delikwent wywrócił się i sam już nie wstał. Odczekali chwilę na powrót Elixira, po czym mogli ruszyć w kierunku garaży. Samiec wiedział, gdzie zaparkowane były ich pojazdy. Sam je tam zostawił. Na widoku, odsłonięte, nieukryte. Bo i po co? Drony miały co robić. Onuris zamierzał iść przodem. Wstał, podszedł do drzwi, spokojnie otworzył je po czym wyszedł na korytarz. Praktycznie zaczynała się cisza nocna, niemniej światła na korytarzach w dalszy ciągu pozostawały uruchomione. Biały zaczekał, aż wszyscy dołączą po czym ruszył przodem. Jeśli ktoś spróbowałby go wyprzedzić, bo lepiej by na szpicy szła osoba mniej... smokowata, to na drodze stanął ogon widma. Wartownik nie przepuszczał nikogo przed wielgachnego smoka, stawiając skuteczny opór. Idąc korytarzem, Onuris wydawał się dziwnie dobrze zaznajomiony z planem budynku, wiedząc dokładnie gdzie ma się kierować. Zeszli na dół schodami, nikogo nie spotkali. Do tego momentu. Przed białołuskim pojawił się młody uczeń instytutu, którego najwyraźniej wzięło na nocne podróże po budynku, tuż przed godziną policyjną. Młody zlustrował Onurisa wzrokiem i zamarł nieruchomo. Dało się wręcz usłyszeć, jak przełknął ślinę w przerażeniu. -K... ki... kim jesteście?Zapytał dzieciak, a odpowiedź padła natychmiast. Biały podniósł prawą dłoń na wysokość swego mostka, wymierzył wewnętrzną stroną ku mutantowi po czym uwolnił nieco energii. Ta błysnęła na dłoni i przedramieniu smoka, wyraźnie wpływając na umysł mutanta. /My? Przecież nas nie widzisz./Mutant stanął, jak wryty. Po chwili ruszył dalej przede siebie, jak gdyby nigdy nic. Jego organizm ani zachowanie nie wskazywały na to, by przed chwilą doświadczył jakiegokolwiek kontaktu pierwszego stopnia z ponad dwu i pół metrowym smokiem, przechadzającym się po terenie budynku, jak gdyby nigdy nic. Biały zerknął jeszcze na swych kompanów, po czym ruszył dalej. Wyszli na zewnątrz i spokojnie udali się w kierunku garaży... ----- -Nie ukrywamy się.Odparł krótko główny dron, pomijając już udzielenie odpowiedzi na wcześniejsze pytanie, ponieważ zostało ono już udzielone. A Sigma po prostu nie była istotą, która musiała wiedzieć więcej w tym temacie. Maszyny nie podejmowały żadnych dodatkowych działań, ot utrzymując tylko pozycje. Kamery ani monitoring nie pokazywały niczego specjalnego, pomimo oczywistej aktywności. Tam, gdzie czwórka kompanów przechadzała się korytarzami, tam akurat kamera nie była ich w stanie dostrzec. Choć obraz pozostawał ruchomy. W końcu jeden student na parterze zatrzymał się, zastanowił, powiedział coś sam do siebie, po czym ruszył dalej. Jakby nigdy nic. Żadne drzwi się nie otworzyły, wszystko pozostawało najlepszym porządku. Co oczywiście nie odpowiadało prawdzie, gdyż do tego momentu Noriko, Joshua, Christopher oraz Onuris, byli już w drodze. A dokładniej wyszli z za zakrętu, nie musząc już specjalnie poruszać się gęsiego za białołuskim. Ten ostatni znalazł sobie zajęcie na te kilkadziesiąt sekund. Jak tylko opuścili budynek, wytworzył w lewej dłoni złocistą kulkę, bardzo małą, po czym zaczął nią podrzucać, przetaczać ją między palcami i nie groźnie bawić się, podczas marszu w kierunku pojazdów. Nie skupiał się za bardzo na tej czynności, wszystko wykonując dzięki pamięci mięśniowej. Oczom białego, jak i jego kompanów, ukazała się Sigma. Do tego rozstawione pole energetyczne, oddzielające ją od trzech pojazdów (//wygląd w MG dwie kolejki wyżej lub na żądanie per GG) oraz czterech różnych dronów (krótkie opisy w tym samym poście, wyżej - wraz z obrazkami). Biały nawet się nie zatrzymał, maszerował dalej niewzruszony i wpatrzony w Sigmę. Tak jak wcześniej na korytarzu, tak i teraz jego kroki były niesłyszalne, chodzenie na palach miało swoje plusy, natomiast robienie to przez bardzo długi okres życia pozwalało nabyć pewnych umiejętności. Nawet w przypadku posiadania tak dużej masy, jak to stworzenie. Zamknął dłoń i wchłonął energię z kulki. ISAC Josha oraz UISAC Chrisa odezwały się, naznaczając sojusznicze jednostki oraz podpisując każdą z osobna, w tym zaparkowane z tyłu dwa lekkie "Personal Transport Vehicle - Light" oraz nieco większy, w wersji Heavy. /Powiedzcie jej, że was pożyczamy./Odezwał się aktualny przewodnik grupy, przy okazji mijając Sigmę. Jeśli ta do tego momentu nie zorientowała się, że idą, to biały pacnie ją dłonią w nasadę głowy, delikatnie, z prostym znaczeniem "orientuj się". Nie spodziewał się jakichś agresywnych zachowań, nie, gdy miał przy sobie dwóch członków instytutu, mniejszego brata, cztery drony i trzy pojazdy. Już pomijając jego ponad dwa i pół metra wzrostu. Biały nie zatrzymał się przed barierą, po prostu przez nią przeszedł. Energia nawet na niego nie zareagowała. Odezwały się za trzy zaparkowane PTV'y, otwierając swe kokpity. W środku znajdowały się panele dotykowe, do tego wygodne siedzenia z opcją dopasowania. Dwa lekkie PTV'y były już przystosowane rozmiarowo - kokpitem - do Josha oraz Nori. Stąd nie trudno było się domyślić, że maszyny przeznaczone były dla nich. Najcięższy oraz nieco większy pojazd, oryginalnie miał służyć Onurisowi. Z resztą ten podszedł do niego, wsadził rękę do środka, zerknął na Chrisa i zmieni rozstawienie oporządzenia w kokpicie, dopasowując je do istoty pół metra niższej, od siebie. Silniki w trzech maszynach uruchomiły się, natomiast biały odwrócił łeb w kierunku kompanów. /Wsiadać. Dłonie na panele, mniejsze maszyny ustawione są na formację, więc nie musicie przejmować się nauką pilotażu. Chris.../Tutaj Onu zerknął konkretnie na brata, skupiając się chwilowo na nim. /Nikt nie uprzedził, że ktokolwiek tam jeszcze się o mnie martwi. Z tych, którzy wiedzą, że żyję. Stąd nie ma czwartego transportu. Polecisz moim, wsiadaj./Onuris nie zamierzał dyskutować. Technicznie rzecz biorąc, mógłby powiększyć kokpit tej maszyny do jeszcze większych rozmiarów, gdyż jednostka to przewidywała. Następnie wystarczyłoby wziąć jedno z dwójki mniejszych kompanów na kolana. Haczyk pozostawał jeden. Bezpieczeństwo w razie "W". Onuris nie lubił ryzykować, nie chciał i nie planował ryzykować. Gdyby coś się stało, ciężej będzie opuścić PTV'a, te jednostki nie były przystosowane do transportu więcej, niż jeden istoty oraz ekwipunku operatora. Pozostawała oczywiście kwestia tego, jak poleci białołuski. Ale on miał już swój plan, po prostu się nim nie podzielił. Jeszcze. Cofnął się dwa kroki od pojazdu, robiąc miejsce Chrisowi i obserwując, jak pozostała dwójka wchodzi do swoich maszyn. W razie potrzeby, był gotów podejść i pomóc. Siedzenia trzymały ich magnetycznie, nie potrzeba było żadnych dodatkowych pasów. Drony również zaczęły się "pakować". Wpierw opadło pole, a następnie niewielkie maszyny odwróciły się i ruszyły do swych dedykowanych pojazdów. Dwie mniejsze "kule" wskoczyły do otwartych bagażników lekkich PTV, natomiast dwa wyspecjalizowane drony ułożyły się jeden obok drugiego, w większym transporterze. Wyraźnie nikt nie oczekiwał już żadnych dodatkowych kłopotów lub jakichkolwiek nieprzemyślanych działań. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Garaż Nie Sty 28, 2018 7:22 pm | |
| Po opuszczeniu pokoju należącego do Noriko, Josh natychmiast skierował się do własnego, po drodze bardzo uważając na to, aby na nikogo się przypadkiem nie natknąć. Przez cały czas biokinetycznie badał swoje najbliższe otoczenie, aby tego uniknąć. Niby nie robił jeszcze niczego złego, bo było przed ciszą nocną, więc miał pełne prawo przechadzać się po korytarzach, nawet w części budynku przeznaczonej na sypialnie dziewcząt... Ale nie chciałby tracić cennego czasu na rozmowy. Koniec końców zapowiedział przecież, że nie będzie go tylko przez chwilę, dlatego nie zamierzał pozwalać, aby reszta na niego czekała. Szczęśliwie chłopakowi udało się dotrzeć do pokoju bez żadnych problemów czy przeszkód... Lecz w jego wnętrzu pojawił się już potencjalny problem, bo z łazienki dochodził dźwięk płynącej wody. Prysznic. Czyli David był na miejscu. Wyjaśnianie mu teraz całej sytuacji zajęłoby pewnie zbyt długo, a w dodatku rówieśnik najprawdopodobniej spróbowałby się jakoś w to wszystko wmieszać, więc Elixir wolał postarać się uniknąć konfrontacji. W głębi ducha obiecywał sobie, że opowie wszystko współlokatorowi tuż po powrocie z wycieczki. Na pewno wyprawa nie zajmie im aż tak dużo czasu. Prawda? Ten plan oznaczał jednak, że nastolatek musiał działać szybko, aby zdążyć się przebrać i w pełni ogarnąć jeszcze zanim David wyjdzie z łazienki. Nie był pewien co dokładnie powinien ze sobą zabrać, musiał się nad tym dopiero zastanowić, w związku z czym zaczął od zmiany stroju - czym kupił sobie czas do namysłu, nawet jeżeli krótki. Komórka raczej nie wchodziła w grę, bo nie chciał jej zgubić albo uszkodzić, a poza tym miał dziwne przeczucie, że na miejscu i tak by nie działała. Zresztą... Kostium posiadał komunikator, który w razie czego posłuży za połączenie ze światem, a przynajmniej z Instytutem. To urządzenie, które dostał w Houston - to był z kolei dobry pomysł. Co prawda nie zdążył się jeszcze do niego przyzwyczaić, ale na misji mogło być przydatne. Dźwiganie ze sobą prowiantu raczej nie miałoby sensu, a Josh tak czy siak potrafił wytrzymać bez jedzenia o wiele dłużej od zwykłych ludzi, zarówno oszukując swoje ciało, jak i po prostu odżywiając je sztucznie, przez swoją bioenergię... Uzdrowiciel włożył już na siebie główną część stroju i na moment przysiadł na łóżku, aby wciągnąć na nogi załączone do kombinezonu buty, gdy nagle do głowy przyszło mu coś jeszcze. Jego spojrzenie szybko przeczesało najbliższe otoczenie, po czym sięgnął po porzucone nieco dalej na materacu spodnie i z ich kieszeni wydobył telefon oraz łuskę. To pierwsze wylądowało w szufladzie pobliskiej szafki, drugie zaś oparł sobie na początek na udzie. Gdy zapiął już na sobie pas od kostiumu, pamiątka od Onurisa trafiła do jednej z jego ukrytych przegródek... Bokiem, bo pionowo by się nie zmieściła. Nie sądził, aby tym razem miał jej potrzebować, ale... W końcu już jakiś czas temu podjął decyzję, że będzie ją stale nosił przy sobie. Tak na wszelki wypadek. Zanim jeszcze wstał ze swojego miejsca, Josh zawahał się na moment i rzucił okiem do wnętrza niedomkniętej szuflady. Trzymał w niej między innymi parę czerwonych piórek, właściwie sam nie był pewien po co... Ale teraz zgarnął jedno z nich i je również schował do pasa. Bo czemu nie? Kolejne dwie sekundy spędzone na wpatrywaniu się w porozrzucane w środku przedmioty sprawiły, że nastolatek przeniósł też do jednej z przegród scyzoryk oraz zapalniczkę. Chyba nie posiadał niczego innego, co mogłoby być przydatne. Woda wciąż płynęła, więc najwyraźniej miał dobry czas. Z tą myślą chłopak podniósł się z łóżka i odruchowo chciał już skierować się ku drzwiom, gdy jego spojrzenie padło na jego własne przedramię oraz malującą się na nim czarną plamę. Czoło blondyna zmarszczyło się, a kąciki ust opadły. Prawie o tym zapomniał... Jego kostium odsłaniał praktycznie całe ręce, rękawiczki były krótkie, więc pozostawała mu chyba tylko jedna opcja, czyli znalezienie jakiegoś dodatku. Szybkie przetrząśnięcie szafy pozwoliło Elixirowi namierzyć czarną, a więc w wystarczającym stopniu pasującą do reszty stroju kurtkę, którą od razu na siebie włożył. Z przyzwyczajenia wsunął ręce do kieszeni, aby upewnić się, że był puste, po czym zamknął jeszcze szufladę, zresztą przez oparcie się o nią bokiem uda. Ostatnim punktem programu było zaczepienie ISAC-a na lewym ramieniu... I po tym wszystkim chyba w końcu miał już ze sobą wszystko. Przed wyjściem z pomieszczenia Josh zdążył nawet pozostawić współlokatorowi krótką wiadomość, którą porzucił na jego łóżku. Karteczka głosiła po prostu, że wybierał się na misję i nie wiedział kiedy wróci. Nie wspominała o Nori, ani o całym zastępie gadów, który przewijał się przez Instytut. Nastolatek doszedł do wniosku, że David najprawdopodobniej sam się o nich dowie. Wreszcie nadszedł czas, aby ponownie dołączyć do pozostałych... Ale w drodze powrotnej blondyn stąpał nieco wolniej, niż kiedy udawał się do siebie. Nie robił tego świadomie, a przynajmniej nie do końca, a w dodatku chyba nie potrafiłby logicznie wyjaśnić swojego postępowania. Nie chodziło o to, że nie spieszyło mu się do wykonania zadania. Przeciwnie, bo wiedział, że im prędzej się za nie zabiorą, tym wcześniej wrócą do domu, a on naprawdę liczył na rychłe spotkanie z Jay'em... Oraz z łóżkiem. Nawet niekoniecznie równocześnie. Choć potrafił funkcjonować bez spania, to był do niego zwyczajnie przyzwyczajony i lubił sobie poleżeć. Być może problem polegał na tym, że chłopak nie zdążył jeszcze przetrawić wszystkiego, co przed chwilą usłyszał. W końcu od razu zajął się przygotowaniami do drogi i to one pochłaniały jego myśli... Odrobinę zastanawiała go relacja pomiędzy Onurisem i tym drugim jaszczurem, tym małym. Z jednej strony zaczęli spotkanie od zabawy, nawet jeżeli w formie bójki, z drugiej... To całe nawiązywanie telepatycznego połączenia nie przebiegło za dobrze. W dodatku uwadze Josha wcale nie umknął fakt, że w pewnym momencie - jeszcze w trakcie wyjaśnień ze strony Ankylona - mniejszy gad odsunął się od Onurisa. Tym razem Elixir nawet nie wchodził do wnętrza pokoju Nori. Otworzył do niego drzwi, zajrzał do środka, aby dać o sobie znać... I już po chwili cała grupa skierowała się na zewnątrz. Nastolatek nie miał żadnego problemu z trzymaniem się z tyłu. Prawdę mówiąc nawet preferował taki układ, gdyż pozwalał mu on w spokoju kroczyć obok Nori. Co prawda oznaczało to również, że przez sporą część podróży Onuris zasłaniał mu trochę widok, ale jakie to miało znaczenie, gdy biokineza tak czy siak mówiła blondynowi wiele... Na przykład to, że za moment powinni się na kogoś natknąć, więc może jednak powinni zrobić postój albo zmienić trasę. - Zaraz... - zaczął, gdy tylko zorientował się, że czekało ich takie zajście, lecz szybko dotarło do niego, że i tak było już za późno na ostrzeżenia i jego słowa mało by zmieniły. Uzdrowiciel zamknął więc usta, schował dłonie do kieszeni i zdecydował się póki co zostawić wszystko w rękach reszty towarzystwa. Jeżeli nie musiał się wysilać i tłumaczyć, to chętnie tego nie robił. Zareagowałby dopiero w momencie, gdy któraś strona postąpiłaby w sposób, który by się mu nie spodobał. Na szczęście całość przebiegła bezstresowo i sprawa została załatwiona telepatycznie. Choć wyszło im to na dobre, Elixir tak czy siak z trudem powstrzymał się przed przewróceniem oczami. Właśnie dlatego nie lubił zdolności psychicznych... Przynajmniej tego rodzaju. Telekineza wciąż wydawała mu się niesamowicie atrakcyjna, ale wpływanie na czyjś umysł? Nie, to go po prostu irytowało. Nastolatek nie zamierzał jednak tego komentować, a jego postawa oraz wyraz twarzy również niczego nie zdradzały. Zachowywał się spokojnie, wręcz nonszalancko, jak gdyby to wszystko nie robiło na nim żadnego wrażenia... I prawdę mówiąc to ostatnie było akurat prawdą, bo od dnia, gdy uaktywniła się jego mutacja, naoglądał się już wielu dziwnych rzeczy. Instytut sprzyjał takim zjawiskom. Przyciągał je. Blondyn nie odzywał się więcej podczas spaceru na zewnątrz, między innymi dlatego, że znów uważniej skupił się na śledzeniu otoczenia. Robił to głównie dla własnej korzyści. W ten sposób ćwiczył. Trasa nie była zresztą bardzo długa, więc dotarcie w okolice garażu zajęło im tylko chwilę... Na miejscu zaś znajdował się nie tylko zapowiedziany sprzęt, co Josh wykrył jeszcze zanim zobaczył charakterystyczną postać cyborga. Potrafił ją rozpoznać. Nie miała w sobie wiele organicznego i to ją zdradzało. To właśnie na tej kobiecie zatrzymało się teraz spojrzenie nastolatka, nie zaś na polu siłowym oraz pojazdach, które ISAC dla niego oznaczył. Szczerze mówiąc uzdrowiciel ledwo zerknął na ich opisy, skupiony na innym zadaniu, które od razu skwitował kiwnięciem głowy. Jeżeli chodziło o mówienie, to on nadawał się do tego najlepiej. - Hej, Sigma. Dzięki za przypilnowanie nam transportu, już go stąd zabieramy. To raczej nie będzie długa misja, więc wkrótce powinniśmy wrócić - nie zatrzymując się całkowicie, lecz trochę zwalniając kroku, chłopak zwrócił się do cyborga najzupełniej naturalnym tonem, jak gdyby wspominał o czymś, co zostało ustalone z władzami szkoły... Albo nawet przez nie zlecone. Po prostu dostali zadanie do wykonania i się na nie wybierali, nic szczególnego. Mając pełną kontrolę nad swoim organizmem chłopak nie zdradzał żadnych oznak kłamstwa, lecz nie mógł odpowiadać za zachowanie swoich towarzyszy... Był za to gorącym wyznawcą twierdzenia, że łatwiej prosiło się o wybaczenie niż o pozwolenie. Zamierzał wszystko ładnie wyjaśnić po powrocie. Bo pewnie i tak nie będzie miał wyboru. Podczas gdy Elixir zajmował się rozmową, Onuris podszedł do pojazdów, w związku z czym blondyn przeniósł na niego - oraz na nie - uwagę z lekkim opóźnieniem. Jego brew uniosła się, gdy dotarło do niego, że smok bezpiecznie przekroczył barierę... Ale skoro oczekiwał, że wpakują się do maszyn, to najwyraźniej oni mogli zrobić to samo. Nastolatek ponownie kiwnął głową na informację o autopilocie i nie interesował się już instrukcją przeznaczoną dla jaszczurki. Słuchał jej, owszem, ale nie przykładał do niej takiej wagi. Josh ostrożnie i z zainteresowaniem zbliżył się do jednego z tych mniejszych pojazdów i na próbę dotknął jego powierzchni, wzdłuż której przejechał samymi opuszkami palców. Następnie oparł już dłoń bardziej pewnie i za jej pomocą wspiął się wyżej, aby zająć miejsce w kokpicie. Bez trudu osunął się na siedzenie i obrócił głowę, aby dokładnie się rozejrzeć, najpierw po wnętrzu, a następnie po dalszym otoczeniu, aż jego spojrzenie znów padło na Onurisa. Dopiero wówczas ręka chłopaka znalazła się na panelu dotykowym. Co prawda zastanawiało go jak smok zamierzał odbyć tę podróż, ale ta kwestia ani trochę go nie martwiła. Wierzył, że gad wiedział co robił i coś już planował, bo przecież nie wysłałby ich samych. - Do zobaczenia później - pożegnał się jeszcze z Sigmą, posyłając jej przy tym czarujący i pewny siebie uśmiech, jeden z tych tak bardzo dla niego typowych. Ze swojego miejsca przez krótką chwilę obserwował przemieszczanie się tych mniejszych urządzeń, nim znów skierował swoje zainteresowanie na cyborga, teraz już milcząc i czekając na start.
Z/t, chyba że będzie zbiorowe.
|
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Garaż Wto Sty 30, 2018 3:52 pm | |
| Skoro faktycznie miało dojść do czegoś, co oni nazywali połączeniem, a co po prostu było stworzeniem więzi telepatycznej to na chwilę przebranie się w strój musiało być odłożone. Nie wdrażała się w szczegóły całego tego procesu, po prostu spokojnie czekała aż dobiegnie on do końca. Stała nieruchomo kiedy Onuris dotykał jej czoła i po chwili w końcu go usłyszała w swojej głowie. - Miło cię znowu słyszeć. - zwróciła się do białego, nim zniknęła w łazience na przebranie się. Och tak, słyszała ich obu w swojej głowie. W końcu teraz łączyła ich telepatia. Szczerze ją rozbawili choć nie dała tego po sobie poznać kiedy wróciła do pokoju, odkładając na bok swoje ubrania. Czuła, jak Onu na nią patrzy i chyba przygląda się jej strojowi. Sama zerknęła po sobie, a następnie skierowała spojrzenie na smoka. - Dopiero co stworzono naszą drużynę wczoraj, pewnie nikt nie przewidział, że od razu trafimy na misje. X-Meni mają lepsze kostiumy, ochraniające więcej. Trzeba będzie przerobić je później. Choć szczerze mówiąc nie lubię w lato zakrywać się całkowicie. - zwróciła się do przyjaciela, grzebiąc jeszcze przez chwilę w szafie i wyciągając ciepłą bluzę z kapturem, którą zaraz ubrała na siebie. O tej godzinie na pewno było już zimno na dworze, a ona nie lubiła niskich temperatur. Chyba, że zimą. Wtedy miało być zimno. I biało. Upewniła się, że łuska, którą wcześniej dostała, leży bezpiecznie w przegródce paska i jej nie zgubi. Poza tym nie przychodziło jej do głowy nic, co mogłaby jeszcze ze sobą wziąć. Na Josha nie musieli bardzo długo czekać, chłopak uwinął się w miarę szybko i mogli ruszyć w drogę. Najpierw trzeba było wyjść na korytarz, a potem dalej przed siebie. O tej godzinie nie powinno już nikogo być na korytarzach, a jednak trafili na jednego ucznia. Na szczęście białołuski szybko się uwinął z tym problemem, robiąc... Coś. Nie wiedziała co, ale nie było to istotne. Ważne, że nikt nie został zaalarmowany i mogli dalej iść w stronę garaży. - Co do waszych łusek to u nas niektórzy też mają grubą skórę. Jest na przykład Roxy. Albo nasza dyrektorka. Umie się zamienić w diament. Rockslide jest z kamienia. Jak się go rozwali to on i tak się poskłada. - zaczęła odpowiadać Onurisowi. Nie była pewna czy smoka to interesuje, ale przecież nic się nie stanie, jak wspomni o paru osobach. Jeśli go to nie interesowało to pewnie nawet nie zapamięta tych kilku mało istotnych informacji. W końcu dotarli przed garaże. Azjatka zobaczyła niedaleko Sigmę i jakieś pojazdy, do tego drony. Czyli nie będą się bawić w teleportację. Dolecą na miejsce tym pojazdami, które na pewno biały tu sprowadził. Elixir ją uprzedził z tłumaczeniem Sigmie, co tu się właściwie dzieje. - To nasz przyjaciel z Houston - dodała jedynie, wskazując ręką na białego gada. Wszyscy wiedzieli o Houston. Wszyscy wiedzieli, że New X-Men byli tam na misji i tylko dzięki kosmicznej organizacji udało im się przeżyć. Pomyślała, że może to dobry pomysł, by Sigma o tym wiedziała. Przy nim powinni być w miarę bezpieczni. A przynajmniej bezpieczniejsi niż bez niego. W końcu sama podeszła bliżej pojazdów, o ile drony już im nie przeszkadzały i zajrzała do środka. Najpierw spojrzała na oba mniejsze, a potem na ten większy pojazd. Chwilę się przyglądała, jak Onuris robi coś przy tym większym. Widziała jak wnętrze się zmienia, dostosowuje swoje wnętrze. Ciekawy bajer. Jeśli dobrze pamiętała to w samochodzie mieli podobnie z siedzeniami, bo byli dużo mniejsi od widm. - Czy z tymi mniejszymi pojazdami też można tak zrobić? Żeby na przykład dwie osoby się zmieściły? Bo tak wracając do wcześniejszego tematu to ja chętnie bym się zdrzemnęła po drodze. Ostatniej nocy prawie w ogóle nie spałam. - skierowała swoje spojrzenie na białego, wyczekując odpowiedzi. Jeśli istniała możliwość powiększenia miejsca w małym pojeździe, to Nori dosiądzie się do Josha. Jeśli natomiast można było to zrobić tylko z większym pojazdem to Azjatka wyraźnie podkreśliła, że nie życzy sobie lecieć w nim z Chrisem. Nie miała zamiaru spać przy kimś, kogo w ogóle nie znała. Przy kimś obcym. Więc albo z Joshem albo z Onurisem. Innej możliwości nie było.
z/t jeśli mamy się już zbierać. Chyba, że będzie od MG. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Garaż Nie Lut 04, 2018 1:30 pm | |
| //Przepraszam za jakość posta
Chris w przeciwieństwie do nastolatków wcale nie musiał się przygotowywać. Od kiedy tu trafił był gotów w każdej chwili wyruszyć na misję, lecz wcale mu się na nią nie spieszyło. Chciałby choć trochę bliżej poznać sojuszników, z którymi przyjdzie mu współpracować. W tym samego Onurisa, który nie zrobił na nim najlepszego wrażenia. Reptilianin od momentu doświadczenia chwilowego paraliżu zdawał się być bardziej zdystansowany do białołuskiego oraz małomówny. Nie wyglądało to jednak na nic poważnego i nie powinno to mieć negatywnego wpływu na przebieg misji. Christopher po prostu potrzebował trochę czasu. Kiedy wszyscy byli już gotowi i opuścili pokój, pierwsze, co rzuciło się w oczy jaszczura to to, że nie byli w czyimś domu, jak mu się na początku wydawało, a w jakiejś... szkole? Może internacie. Korytarze były długie i tworzyły istny labirynt dla kogoś spoza budynku. Po każdej stronie były rozstawione drzwi, a każde z nich były jakoś oznaczone. Zielonołuski nieco odruchowo przemieszczał się wolnym tempem, stawając głównie na opuszkach palców. W każdej chwili ktoś mógł otworzyć drzwi i zobaczyć radosną zgraję jaszczurów i uczniów, którzy nie byli w łóżkach, choć powinni. Wyraz pyska jaszczura był poważny, może nieco złowrogi. Nie wyglądał na zadowolonego z tak ryzykownego sposobu dostania się do garażów. Na pewno musiał istnieć inny, bezpieczniejszy sposób. I przeczucia go nie myliły. Przed nimi pojawił się zdezorientowany uczeń, który ich przyłapał. Reptilianin zgiął nogi w kolanach, bardziej nastawiony na walkę niż ucieczkę. Dopiero potem zorientował się, że to przecież zwykły dzieciak. Taki jak ta dwójka, która szła z nim i Onurisem. Jaszczur westchnął zrezygnowany i stanął prosto. Czyżby szukał okazji do walki? Na to wyglądało. Od samego początku był nastawiony na walkę. Wiedział, że jej nie uniknie i wyglądał na zestresowanego misją. Na tyle zestresowanego, że w ułamku sekund z byle powodu potrafił ze spokojnego i cichego jaszczura zmienić się w wojownika. Onuris rozwiązał problem wścibskiego dziecka i Chris pochylił łeb. Mało prawdopodobne, że ktokolwiek zauważył jego zachowanie, ponieważ trzymał się z tyłu, lecz i tak poczuł wstyd z powodu swojego zachowania. Nie tego uczył go Kaartarn. Powinien zachować spokój ducha i trzeźwość umysłu - szczególnie podczas misji. Przecież to głównie tym kierował się podczas treningów. Byle stres nie powinien go tak rozpraszać. Niebieskowłosa dziewczyna postanowiła przerwać ciszę i porozmawiać nieco z Onurisem. Christopher oczywiście się tej rozmowie przysłuchiwał, ponieważ teraz każdy mógł nawiązać telepatyczny kontakt. Surge wcześniej nie wydawała się być szczególnie rozmowna, ale jak widać pozory mogą mylić. Chris nie wykluczał możliwości, że ona i białołuski mogli się już znać od dłuższego czasu i stąd taka jej otwartość wobec niego. Prawdopodobnie tak samo było z tym złotym chłopakiem. Jaszczur mimo swej towarzyskiej natury nie bardzo ją okazywał. Jakby nie spojrzeć był nowy w tym gronie i nie potrafił się w nim jeszcze specjalnie odnaleźć. Liczył jednak na to, że wspólna misja pomoże przełamać pierwsze lody. Był dobrej myśli. W końcu nic innego mu nie pozostało. Kiedy grupa dotarła w końcu do garażu, Christopher od razu skupił swój wzrok na pojazdach oraz na dziwnej istocie imieniem Sigma. Uniósł brew na jej widok. Na pierwszy rzut oka mogła wyglądać na kogoś przysłanego przez CORE, ponieważ zdecydowanie różniła się od tych, których zielonołuski miał już okazję poznać w Instytucie. Jak się jednak okazało, była to sojuszniczka dwójki młodych mutantów. Wtedy też Christopher miał już potwierdzenie, że Nori oraz Josh znają Onurisa bodajże od czasów Houston. Reptilianin musiał przeboleć to, że nie został w żaden sposób wspomniany i został pominięty. To nie było takie istotne. Podszedł do przygotowanych pojazdów i wizja wspaniałego lotu od razu poprawiła mu humor. O tak, Christopher uwielbiał latać w przestworzach. Widoki i doznania z każdym lotem były inne, wyjątkowe. Tym razem na pewno również tak będzie. Kąciki pyska reptilianina uniosły się ku górze i wtedy zwrócił uwagę na poczynania Onurisa. Miał polecieć pojazdem przeznaczonym dla białołuskiego? Christopher zamrugał, ale prędko domyślił się, że Onuris zwyczajnie planował komuś nieco potowarzyszyć. Chris posłał mu wdzięczny uśmiech i od razu wskoczył za stery, siadając na wygodnym siedzeniu. Na pewno zapamięta ten miły gest ze strony Onurisa. Reptilianin czekał na sygnał do startu, obserwując z kokpitu pozostałych. Poza zasięgiem ich wzroku, końcówka ogona Chrisa poruszała się na prawo i lewo z ekscytacji wywołanej zbliżającym się lotem. Pierwsze sekundy są najlepsze i on o tym wiedział.
z/t |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Garaż | |
| |
| | | | Garaż | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |