|
| Przed rezydencją | |
|
+32Gloriana Nightcrawler Marrow Melyonem Morningstar Dust Iceman Elixir Surge Polaris Wolfsbane Rockslide Icarus Zefira Rictor Shatterstar Roberto da Costa Cissie Samuel Guthrie Robbie Reyes Genesis Quentin Quire Rosalie von Doom Victor von Doom Wolverine X-23 Loki Cyclops Emma Frost Beast Domino Storm Cable 36 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Przed rezydencją Czw Lis 29, 2012 9:28 pm | |
| |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Wto Gru 04, 2012 9:38 pm | |
| - Był pan tu już wcześniej? - Nathaniel powolnym krokiem zbliżał się w stronę bramy wjazdowej, niosąc przewieszoną przez lewe ramię czarną torbę podróżną. Czuł się dziwnie, wręcz za bardzo komfortowo ze względu na to, że po raz pierwszy w życiu miał okazję podróżować komunikacją miejską. W dodatku uprzejmość kierowcy, który uśmiechał się w podziękowaniu za wspólną podróż jeszcze zanim ta się rozpoczęła, było to miłym kontrastem w stosunku do ludzi, którzy byli gotowi oddać życie, albo zastrzelić kogoś innego tylko dlatego, że odważył się zbliżyć do ich pojazdu. Z wewnątrz posiadłości dały się słyszeć różne odgłosy. Dzieci? Czas wolny? Póki co nic nie wskazywało na to, by miało im grozić jakieś niebezpieczeństwo ze strony mieszkańców. Wolał być jednak przezorny, zwłaszcza, że nie ufał nawet mężczyźnie, który pomógł mu się tutaj dostać. Przez głowę przeszła mu myśl, że to oni są w tym momencie większym zagrożeniem dla gospodarzy. Zanim zatrzymali się przed bramą zdążył pobieżnie przyjrzeć się okolicy. Wyglądała zupełnie inaczej niż w chwili kiedy przebywał tu po raz ostatni. Ku jego uldze dostrzegł, że w otaczających budynek ogrodach nie dostrzega jednego istotnego punktu, który niegdyś miał stać się miejscem kultu sekty Askani, przed posiadłością brakowało cmentarza.... Istniała zatem ogromna szansa na to, że będzie miał okazję poznać Charlsea Xaviera w dobrej dyspozycji zdrowotnej. - Nie opowiedział mi pan jak doszło do tego, że między Panem, a profesorem Xavierem narodziła się przyjaźń... - Podróż zleciała szybko, miasteczko znajdowało się na jego oko jakieś sześćdziesiąt kilometrów od samego Nowego Yorku więc wciąż pozostało wiele nieomówionych kwestii, których nie zdążyli poruszyć podczas niedługiej podróży. Zatrzymał się przy stacjonarnym urządzeniu, które wyglądało na przekaźnik komunikacji głosowej, wyposażony w dodatkową aparaturę skanującą. Osoba, która znajdowała się po drugiej stronie bioskanerów mogła wykryć zakłócenia w strukturze biologicznej jego ciała na jego lewej ręce, lewej stronie korpusu, a także częściowo na jego twarzy. Nathaniel spojrzał na Magnusa spod swoich przyciemnianych okularów. Sądził, że lepiej będzie jeśli jego towarzysz pierwszy zabierze głos, być może, ktoś z rezydentów rozpozna jego osobę. Poza tym, jego naznaczona bliznami twarz nie wzbudzała zbytniego zaufania, nawet, gdyby obaj okazali się w tej sytuacji zupełnie niezidentyfikowanymi gośćmi.
Ostatnio zmieniony przez Nathan Summers dnia Nie Lip 14, 2013 8:23 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Przed rezydencją Wto Gru 04, 2012 10:08 pm | |
| Magnus stanął na drodze prowadzącej do rezydencji i wraz ze swoimi towarzyszami zbliżył się do niej. Spod kapelusza próbował ogarnąć ogrom tego niezwykłego miejsca. Nieźle się urządził, pomyślał, ciesząc się w duszy, że młodemu Xavierowi tak bardzo się powiodło, lecz podświadomość od zawsze podpowiadała mu, że ten chłopak wiele osiągnie. Nie wiedział tylko jak wiele. Gdyż chociaż mieli dobre relacje, nie wrócił na Ziemię, z jego względu. Fakt faktem, gdyby nie spotkanie z tym mężczyzną, może w ogóle, albo przynajmniej nie w najbliżej przyszłości, nie próbowałby odnaleźć Xaviera. Los jednak chciał inaczej i tak też stał tutaj dziś, pod bramą wjazdową jego rezydencji. - Nie miałem przyjemności... - odpowiedział na pytanie Nathaniela. Taka była prawda. Nigdy nie słyszał o tym miejscu, tak na prawdę nie wiedział zbyt dużo o przyszłości Xaviera. Nie było także szansy, aby któryś z mieszkańców tego domu poznał go. Chociaż podczas swojej ostatniej wizyty poznał, wielu przedstawicieli rasy homo sapiens superior, to po tylu latach wątpił, aby któryś go rozpoznał. Magneto nie przypuszczał także, że uda im się znaleźć tutaj jakikolwiek ślad prowadzący do niego, jednakże nie zaszkodziło spróbować. Właśnie wtedy dostrzegł tabliczkę, która znajdowała się na kamiennym słupie: "Xavier's Institute for Gifted Youngsters". Delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Sen'Hardczyk usłyszał pytanie Nathaniela dotyczące ich przyjaźni, a dokładniej ich początków. - Poznałem Charlesa, gdy był młodym studentem. Dużo podróżowałem po Świecie, w tamtych czasach. I tak też poznałem go w jednym z Harvardzkich barów, podszedł do mnie, jakby wiedział, że nie jestem człowiekiem! Zaintrygowały mnie jego młody, spoglądający z nadzieją w przyszłość umysł, którego idee wyprzedzały epokę, w której żył o całe lata. Jego poglądy, przemawiały do mnie, wtedy... wtedy mogłem się z nim w pełni zgodzić... Magnus uciął swoją wypowiedź i podszedł do nowoczesnego interkomu. Zadzwonił. A gdy głos po drugiej stronie odezwał się, ten przemówił. - Nazywam się... Magnus Reshnhell i szukam profesora Charlesa Xaviera. Nie mówiąc nic więcej czekał na odpowiedź i raczej zdanie "chwilowo go nie ma", nie sprawi, że odwróci się na pięcie i odejdzie. |
| | | Storm
Liczba postów : 120 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Gru 09, 2012 12:16 pm | |
| Storm mogła się domyślić, że to Kurt pierwszy zerwie się do pomocy. Gambit musiał zostać przy komputerze, aby stale monitorować przebieg ich poszukiwań. Nie miała jednak zbytnich nadziei, że komputer kogoś znajdzie. Obowiązkiem jednak było, żeby ktoś to pilnował – młody mutant na pewno się do tego nie nadawał. Kobieta kiwnęła głową na Gambita bez słowa, zanim została teleportowana wraz z Nightcrawlerem pod bramę, przy której czekało uparcie dwóch mężczyzn. Czuła, jak szumi jej w głowie, a serce bije znacznie szybciej niż to normalne. Nie była zdziwiona takimi dolegliwościami. Teleportacja Wagnera działała tak na każdego, a czasami nawet gorzej. Cieszyła się, że to nie był duży dystans. Była wystarczająco wyczerpana. Kobieta podeszła spokojnie do mężczyzn, utrzymując między nimi bezpieczny dystans. - Profesora Xaviera nie ma w tej chwili w instytucie. I nie sądzę, żeby tak szybko się zjawił. Także proponuję Wam, drodzy nieznajomi, abyście odeszli, bo nic tutaj nie znajdziecie – powiedziała Ororo, nawet nie bawiąc się w zapoznawanie z mężczyznami. Biła od nich dziwna aura, która była bardzo niepokojąca. Nie chciała mieć większych problemów, od tych, jakie teraz ma. Ułożyła ręce luźno, aby w razie czego zaatakować. Musiała chronić uczniów, którzy między innymi są teraz pod jej opieką. Czuła się bardzo odpowiedzialna za ich zdrowie i bezpieczeństwo. - Ostrzegam.
[z góry przepraszam za taką mega "długość" tekstu - stan przedchorobowy cudownie ogranicza sprawność umysłową <3] |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Gru 09, 2012 1:00 pm | |
| Oczekiwanie, aż ktoś łaskawie się pojawi, lub też odpowie im, zaczynało drażnić Magnusa. Westchnął głęboko kilkukrotnie, kiedy to nagle przed bramą pojawiły się dwie postaci.Jednym z nich była, białowłosa ciemnoskóra przepiękna kobieta. Na sam widok, jej młodego ciała i białych włosów, Magnus przypomniał sobie o swojej rodzimej planecie. Bardzo przypominała jego rodaczki. Drugą postacią, był młody chłopak, który jak przypuszczał był odpowiedzialny za tą niezwykłą teleportację. Magnus już w tym momencie, wiedział co dokładnie znaczy wygrawerowany napis przy bramie. Ten dom był instytutem dla młodych mutantów. Nie mógł trafić lepiej, lecz reakcja białowłosej wskazywała, że nie będzie to łatwa przeprawa. Magnus zdjął kapelusz i przyłożył go do klatki, odsłaniając swoją twarz, spojrzał na przybyłych. - Nie przybyliśmy tutaj, aby z wami walczyć, lecz aby pomóc odnaleźć profesora Charlesa Xaviera - zaczął bardzo spokojnym i rozważnym tonem. - Rozumiem, jednak wasz brak zaufania, w obecnej sytuacji, to całkiem zrozumiałe zachowanie, lecz nie odnajdziecie bez nas Xaviera! Magneto liczył, że nastawienie, z którym ich przywitano szybko przeminie, będąc wypartym przez zdrowy rozsądek. Nie miał powodów, aby atakować tych mutantów, byli wszak, tymi, których chciał ocalić, a nie zgładzić, jednakże nie wiedział, jakie poglądy zostały w nich zakorzenione, tego musiał się na spokojnie dowiedzieć.Oczekiwał teraz na słowa stojącego za nim Nathaniela, który mógł swoją historią o bracie, wywołać w nich pewnego rodzaju poczucie winy, wywołując naturalną chęć pomocy. |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Gru 09, 2012 2:45 pm | |
| Teleportacja była na tyle niespodziewana i towarzyszyły jej na tyle niekonwencjonalne "efekty specjalne", że Cable z początku błędnie ją zinterpretował. Charakterystyczne "BAMF!", oraz dym i smród siarki jakie się pojawił skojarzyły mu się raczej z eksplozją jakiegoś rodzaju granatu łzawiącego. Dopiero, gdy w znikających kłębach czarnych oparów dostrzegł kobietę i dziwnie wyglądającego chłopca ochłonął i zdał sobie sprawę, że jego zdrowa dłoń, odruchowo powędrowała pod płaszcz i spoczęła na rękojeści jednego z pistoletów. Nathaniel powoli wysunął rękę spod odzienia i pozwolił jej swobodnie opaść. Nie spodobał mu się ostrzegawczy ton jakim zwróciła się do nich czarnoskóra. Podobne emocje wzbudziły w nim słowa Magnusa, który starał się załagodzić sytuację. Skontaktowanie się z profesorem było jego absolutnym priorytetem. Jeśli nie było go na terenie posiadłości, musiał dowiedzieć się gdzie przebywa, choćby nawet miał posunąć się do użycia przemocy. - Dość tych bzdur... Od siebie dodam, że nie przyjechałem tu na herbatę. - Wywarczał spoglądając kątem oka w stronę Magnusa, później wracając spojrzeniem do dwójki X-Menów. Powoli znów użył swojej organicznej ręki by sięgnąć do okularów i zsunąć je ze swojego nosa, przez co odsłonił pobłyskujące złotą poświatą lewe oko. Jego twarz mogła wydawać się nieco znajoma zarówno dla Storm jak i dla Nightcrawlera, oczywiście o ile znali Cyclopsa, Havoka, lub Jean Gray, to bez wątpienia Nathan posiadał cechy fizyczne każdego z nich, niemniej najprawdopodobniej był od nich starszy, a skoro tamci nie mieli liczniejszej rodziny, ciężko to nieokreślone podobieństwo byłoby przypisać od razu bezpośrednio do którejś z tych osób. - Skoro właściciel jest nieobecny i szybko się nie zjawi, powiedzcie gdzie można go znaleźć. - Schował okulary do bocznej kieszeni swojego płaszcza. Lubił je, i nie chciał by coś im się stało, gdyby jednak doszło do fizycznej konfrontacji, obojętnie z kim. - Czemu z góry zakładasz, że tego nie wiedzą? - Dodał i z lekko zamyśloną miną popatrzył na stojącego obok niego mistrza Magnetyzmu.Było możliwe, że mieszkańcy posiadłości po prostu chcieli ich okłamać, Magnus zakładał jednak, że było inaczej. Nathanielowi przeszła przez głowę myśl, że ten facet z pewnością wie więcej niż do tej pory powiedział.
Ostatnio zmieniony przez Nathan Summers dnia Nie Lip 14, 2013 8:25 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Nightcrawler
Liczba postów : 107 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Sro Gru 12, 2012 5:18 pm | |
| Wyglądało na to, że niespodziewani goście tak łatwo nie odejdą. Zazwyczaj wystarczyło trochę postraszyć akwizytorów lub innych natrętów, ale ta para nie sprawiała wrażenia takich, którzy uciekną, bo Kurt machnie ogonem i obnaży kły. Magnus Reshnell jak przedstawił się pierwszy z nich, wydawał się bardziej skory do rzeczowej rozmowy – drugi sięgnięciem pod połę ubrania, wywołał w Nightcrawlerze pewien rodzaj złości. Skoro chcieli odnaleźć profesora, czemu przynieśli ze sobą broń? Mutant nie miał najmniejszych złudzeń, że właśnie to znajdowało się pod kapotą nerwowego gościa. Gdy Storm postąpiła kilka kroków w stronę bramy, podążył za nią i lekko ujął za łokieć – mogło to wyglądać jak gest niepewnego dziecka, które sztywno trzyma się rodzica, ale w sytuacjach takich jak ta Kurt wolał mieć możliwość natychmiastowej teleportacji ważnych dla niego osób. - ... nie odnajdziecie bez nas Xaviera! Przechylił lekko głowę, wbijając spojrzenie żółtych oczu w Magnusa. Wielu ludzi nie mogło znieść ich widoku ze względu na niemożność dojrzenia źrenic, więc zazwyczaj unikał tak intensywnego przypatrywania się nieznanym personom, ale w tej chwili nie było to ważne. - Dlaszego nie? - spytał, tym jednym zdaniem zdradzając, iż faktycznie nie wiedzieli, gdzie znajdował się profesor. Czasem szybciej mówił, niż myślał. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Przed rezydencją Sro Gru 12, 2012 11:02 pm | |
| Napięcie wzrosło, gdy stojący za nim Cable pokazał swój charakterek. Magnus obejrzał się za siebie i spojrzał na niego, lecz nie interweniował, ani nie próbował uspokoić swojego towarzysza. Nie można tego było nazwać zaufaniem, lecz czymś w rodzaje naturalnego opanowania i gotowości przed niespodziewanym. Ich wzrok spotkał się. Zero znaków, tylko czyste klarowne spojrzenie, które wyrażało jedno - masz rację. Magnus nie chciał jednak zrazić do siebie tych mutantów. Nie chciał palić mostów, które dopiero były tworzone, dlatego nie zareaguje siłowo - nie jeśli nie będzie do tego zmuszony. Nigdy nie wiadomo, czy któryś z nich, nie stanie po jego stronie. Przyszłość niosła ze sobą wiele scenariuszy. W tej chwili doszło go ciche pytanie, stojącego za nim Nathaniela. Był wstanie założyć, że Ci ludzie nie wiedzą, gdzie znajduje się Xavier, z dwóch powodów. Nie wiedział jak bardzo zaawansowanym sprzętem dysponują, lecz znał możliwości swojej Asteroidy, czy to dawało mu pewność. Nie. I wtedy pojawiał się ten młody chłopak, który swoją reakcją, swoim pytaniem zdradził wszystko. Jego wzrok, choć tak dziwny i nieludzki, nie był niczym niezwykłym dla człowieka, który przemierzył kosmos. Odpowiedź, była prosta, nie mieli pojęcie gdzie jest Xavier. - Nie będziemy tutaj o tym rozmawiać, chłopcze - odpowiedział Kurtowi, po czym skierował swój wzrok na czarnoskórą kobietę, która wydawała się mieć nieco więcej doświadczenia i rozsądku, niż ten młody chłopak. - Podejmij decyzję szybko, zanim mój towarzysz straci resztkę cierpliwości. Nie igrałbym z powodami, dla których on tutaj przybył! Wyczuć można było powagę w jego słowach. Choć próbował porozmawiać z nimi na spokojnie, nie mógł nie zgodzić się z postawą Nathaniela. Oboje nie należeli do osób, które można tak łatwo odprawić. Taka opcja nie wchodziła w grę. Niestety, w poszukiwaniach Xaviera, byli skazani na tych ludzi. |
| | | Storm
Liczba postów : 120 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Pią Gru 14, 2012 9:19 pm | |
| Storm przesunęła palcami po skroniach, zamykając na chwilę oczy. Musiała przetrawić fakt, że Kurt jednym pytaniem zdradził w jak poważnej sytuacji się znajdują. Zerknęła na młodego mutanta ni to karcąco, ni to ze zrezygnowaniem. Jej wyraz twarzy cały czas pozostawał neutralny. Powoli spojrzała w stronę Magnusa, podchodząc bliżej bramy, której w dalszym ciągu nie otworzyła. - Ororo Munroe… Storm – powiedziała krótko, po czym wzięła głęboki wdech. Spokojnie, powtarzała sobie w myślach. Czuła aż zanadto ogromnie niepokojącą aurę bijącą od mężczyzny, który bez słowa wyczekiwał jej dalszej odpowiedzi. Wiedziała, że na pewno nie odejdzie, szczególnie, że jego towarzysz był dość narwany i niespokojny. – Może damy radę porozmawiać w spokoju, ale – tu spojrzała na młodszego, jej zdaniem, mężczyznę. – Żadnej broni na terenie instytutu. Nie pozwolę, aby komuś stała się krzywda. W najgorszym wypadku oboje poznacie dlaczego nazywają mnie burzą. A jeśli ktoś spróbuje jakichś numerów, Kurt na pewno nie będzie próżnował i teleportuje was na biegun i tam zostawi. Była całkowicie poważna. Nie miała zamiaru narażać innych uczniów pod nieobecność profesora. Co by sobie pomyślał, gdyby zastał instytut w ruinie. A to, że Kurt posiadał limity… Nie musieli o tym wiedzieć. Nie była od tego aby popełniać błędy – nie ona, a ta sytuacja wymagała drobnych kłamstw – dla dobra dzieciaków.
|
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Sob Gru 15, 2012 2:45 pm | |
| Nathaniel ze względnym zadowoleniem obserwował rozwój wypadków. Wszystko wskazywało na to, że jednak dostaną się do środka. Nie spodobało mu się jednak żądanie by złożył całą posiadaną przez siebie broń. Bez niej mógł co najwyżej walczyć pięściami, podczas, gdy pozostali mieli pełen wachlarz paranormalnych zdolności. Podszedł bliżej bramy by móc bezpośrednio zwrócić się do kobiety, która stała po drugiej jej stronie. - Jestem prawnikiem... Pozwólcie, że zacytuję drugą poprawkę do konstytucji. "Dobrze zorganizowana milicja jest niezbędna dla bezpieczeństwa wolnego państwa, prawo obywateli do posiadania i noszenia broni nie może być naruszone". Jedenastego grudnia, dwa tysiące dwunastego roku, Federalny Sąd Apelacyjny odrzucił obowiązujący w Illinois zakaz noszenia przy sobie ukrytej broni palnej. Sędziowie stosunkiem głosów 2-1 uznali zakaz za niezgodny z konstytucją. Sąd dał także ustawodawcom w Illinois 180 dni na przygotowanie nowego prawa dotyczącego noszenie przy sobie ukrytej broni palnej. Illinois jest obecnie jedynym stanem, w którym zabrania się noszenia przy sobie broni palnej. A my nie jesteśmy w Illinois... Załóżmy jednak, że dla dobra nas wszystkich, oraz profesora Xaviera oddam broń, i tak musimy wnieść ją do środka. Nie każesz mi chyba zostawić torby materiałów wybuchowych na chodniku? - Przeciwnicy noszenia broni zawsze byli przez niego traktowani na równi z faszystami. Prawda była taka, że gdyby każdy nauczyciel posiadał pod biurkiem AK-47, żaden załamany nerwowo nastolatek nie próbowałby wystrzelać swoich kolegów, nie dochodziło by do masakr w kinach, slumsach, supermarketach. Nigdy nie mógł pojąć jak dawni amerykanie mogli głosować na liberalnych i zniewieściałych demokratów. W każdym razie powoli zsunął z ramienia torbę wypchaną różnego rodzaju bronią, i postawił ją na ziemi, później rozsunął płaszcz, odpiął pas z kaburą mieszczącą pistolet, a potem drugi, który przytrzymywał przy jego ciele nóż, który rozmiarami przypominał raczej maczetę, rzucił wszystko na leżącą torbę i rozłożył ręce w geście bezbronności. - Wuala.... -
Ostatnio zmieniony przez Nathan Summers dnia Nie Lip 14, 2013 8:28 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Nightcrawler
Liczba postów : 107 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Gru 16, 2012 6:13 pm | |
| Przy wzmiance o ewentualnej teleportacji na biegun, gdyby goście nie zachowywali się, jak przystało, młody Wagner uśmiechnął się szeroko, odsłaniając rząd nieco ostrzejszych niż przeciętnie zębów. Słyszał od innych uczniów, że wyglądał w takich momentach jak prawdziwy diabeł i jeśli miało to w jakiś sposób pomóc, zamierzał korzystać z tego faktu. Nawet jeśli na co dzień nie odzywała się w nim tendencja do straszenia kogokolwiek w ten sposób. Krótka recytacja jednego z mężczyzn nie zrobiła na Nightcrawlerze żadnego wrażenia – Instytut od samego początku rządził się innymi prawami niż reszta kraju, czy się to komuś podobało czy nie. Kwestia bezpieczeństwa na niewyobrażalną skalę. Gdy całość uzbrojenia młodszego z gości znalazła się na ziemi, Kurt zerknął na Ororo, po czym kiwnął lekko głową i bez najmniejszego problemu przeskoczył przez bramę, odruchowo robiąc w powietrzu salto i miękko lądując w przysiadzie tuż obok torby. Bez słowa chwycił troki, teleportując się wraz z bagażem do wnętrza budynku.
[z/t] |
| | | Storm
Liczba postów : 120 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Gru 16, 2012 6:14 pm | |
| Storm spojrzała na prawnika z podejrzliwością, której chwilę później się pozbyła, gdy ten oddał całą swoją broń. Poczuła się spokojna i rozluźniona. Gdy Nightcrawler teleportował całą broń jaką miał ze sobą Cable, użyła swoich mocy, aby otworzyć bramę za pomocą powiewu wiatru. Taka mała demonstracja jej mocy, gdyby chcieli coś kombinować, chociaż wiedziała, że wszyscy mają taki sam, jeden cel – znaleźć profesora Xaviera. Każda pomoc była na wagę złota, a tej na pewno nie spodziewała się od przypadkowych przechodniów. Podeszła do mężczyzn, aby uścisnąć sobie z nimi dłonie. Pewnie myśleli, że Kurt ich teleportuje. Nie, to było wykluczone. Nie mogła narażać młodego mutanta na tak wielkie wyczerpanie, nie wiedząc, czy nie będzie potrzeby niedługo się z czymś zmierzyć. Wszyscy musieli oszczędzać siły, a teleportacja tak dużej liczby osób na pewno nie wpłynęłaby na nich pozytywnie. - Sprawa jest poważna. Chciałabym, abyśmy porozmawiali wewnątrz. Ach. Jeszcze jedno – uczniowie nie mogą wiedzieć co się dzieje – to powiedziawszy, ruszyła prosto w stronę budynku przez długą, wyłożoną kostką brukową drogą. [z/t z Cablem i Magnusem]
|
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Czw Sty 03, 2013 5:35 pm | |
| Domino musiała przyznać, że dotarcie tutaj nie było tak banalne jak na początku zakładała. Przede wszystkim nieco się spóźniła, co nie było absolutnie w jej stylu. A wszystko przez tą burdę w barze. Gdyby nie ona, to Domino zdążyłaby na czas. No cóż... Nie można mieć wszystkiego. Z daleka widziała już rezydencje, dlatego zwątpiła nawet w to, że łatwo się tam dostanie. Taka lokalizacja mówiła sama za siebie, że nie lubi rzucać się w oczy. Domino westchnęła i sięgnęła do kieszeni po jeden z niezbędników XXI wieku, jakim był telefon. Była zmuszona poinformować o swoim spóźnionym przybyciu na miejsce. Napisała krótkiego, acz treściwego sms'a i wysłała go do Cable'a. Wypadało poinformować swojego pracodawcę chociaż o tym, że dotarło się na miejsce. Domino podeszła pod bramę i ogarnęła włosy za ucho, rozglądając się uważnie. Brama wyglądała na solidną, ale domyślała się, że jest tu o wiele więcej zabezpieczeń. Domino z przyjemnością przetestowałaby swoje zdolności i próbowałaby zmierzyć się z owymi zabezpieczeniami, ale to mijałoby się w celem. Po chwili dostrzegła stacjonarne urządzenie, jakim był przekaźnik komunikacji głosowej, który był dodatkowo wyposażony w aparaturę skanującą. Powinna zadzwonić? Nie była pewna, czy nawet spodziewano się jej. Właściwie nic nie traciła. Po prostu podeszła do interkomu i wcisnęła guzik, układając w głowie szybkie wytłumaczenie, dlaczego się spóźniła. Czekając na odpowiedź Domino usłyszała w oddali śmiech dziecka, do którego po chwili dołączyły inne dziecięce głosy. Z zamyślenia wyrwał ją głos z interkomu, na który tak czekała. - Nazywam się Neena Thurman i jestem... spóźnioną towarzyszką Nathaniela Summersa. |
| | | Nightcrawler
Liczba postów : 107 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Pią Sty 04, 2013 9:05 pm | |
| Gdy Storm zeszła na niższe piętro posiadłości, by odbyć rozmowę z Gambitem, Kurt został skazany na samotne przebywanie z Magnusem i jego towarzyszem w holu. Może nie był tym faktem ekstatycznie zachwycony, ale nie miał też zamiaru narzekać. Planował nawet zabawić obu przybyszy miłą wymianą zdań, gdy przypadkiem uchwycił wzrok Cable'a – może nie miał już przy sobie broni, ale w jego oczach wciąż było coś, co przyprawiało młodego mutanta o dreszcz. Bez problemu potrafiłby sobie wyobrazić jego ręce wyduszające życie z przypadkowej, niewinnej istoty. Nagle komunikator kompatybilny z holoprojektorem, który nosił na nadgarstku, pisnął krótko. Kurt zeskoczył z brzegu długiej sofy ustawionej nieco na uboczu, po czym wcisnął przycisk, a damski głos wypełnił powietrze. Mutant krótko przeprosił obecnych i teleportował się na zewnętrzny mur, by przywitać nieznajomą. Siedząc w kucki na wysokości spojrzał na stojącą u bramy brunetkę, po czym uśmiechnął się, odsłaniając rząd ostrzejszych niż przeciętnie zębów. - Szeń dobry – przywitał się, kładąc jedną z dłoni w okolicy serca i pochylając krótko głowę. Nie umknął jego uwadze fakt, iż dziewczynę można było spokojnie nazwać śliczną. Niepokoiło go natomiast nazwisko, które wcześniej wspomniała – Summers. Ktoś z rodziny Cyclopsa, o kim nie wiedzieli? Mało prawdopodobne. - Szykro mi, ale nie ma tu nhikogo o imieniu Nathaniel Summers. |
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Pią Sty 04, 2013 9:33 pm | |
| Zastanawiała się, jak długo będzie czekać , aż cokolwiek się stanie. Nie ruszyła się z miejsca, chociaż miała ochotę chociaż obejść rezydencję i zobaczyć co nieco. Zamiast otwierającej się bramy usłyszała ciche pyknięcie i podniosła wzrok, szukając źródła tego dźwięku. Pierwsze co dostrzegła to obłoki czerwonego dymu i nieznajomego, który siedział na murze. Kobieta zmrużyła oczy, spoglądając na przybysza, a po chwili uśmiechnęła się do niego. Mutant. Nie mogła sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek już go spotkała. Prawdopodobnie nie, bo mężczyzna nie sprawiał wrażenia, jakby ją znał. - Witaj - odpowiedziała spokojnie, notując w pamięci, że jej rozmówca przemawia do niej przynajmniej z lekkim niemieckim akcentem. Skinęła głową, odpowiadając na uprzejmość mężczyzny. Musiała przyznać, że zaskoczył ją swoją obecnością, jednak nie sięgnęła po broń. Nie byłoby to dobrym posunięciem. - Ja natomiast mam całkowicie inne informacje. Jest od paru godzin w tej rezydencji i na pewno nie przybył sam- przechyliła lekko głowę w bok, uważnie przyglądając się mężczyźnie. Nie nachalnie. Z ciekawością. |
| | | Nightcrawler
Liczba postów : 107 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Sob Sty 05, 2013 7:14 pm | |
| Młodego Wagnera ucieszył spokój, z jakim przemawiała Neena – miła odmiana od nieco agresywnego i wyniosłego sposobu bycia wcześniejszych gości. - Ja natomiast mam całkowicie inne informacje. Jest od paru godzin w tej rezydencji i na pewno nie przybył sam. - Moszesz go opisać? Muszę mieć pewhność, że mówimy o thej samej osobie – spytał po chwili zastanowienia, marszcząc lekko brwi. Biorąc pod uwagę, iż towarzysz Magnusa nie przedstawił się ani imieniem ani pseudonimem, Kurt chciał chociaż w ten sposób potwierdzić jego tożsamość. Mogły to być oczywiście fałszywe dane, ale nie miał możliwości sprawdzić tego w aktualnej sytuacji – potrzebowały dostępu do komputera wewnątrz posiadłości. Poza tym, żaden z mężczyzn nie wspomniał nawet słowem o tym, iż miał przybyć ktoś jeszcze, a to wzbudzało alarm w umyśle mutanta, nakazując szczególną ostrożność. Nawet jeśli brunetka zachowywała się miło i uprzejmie, nie sposób było nie zauważyć pełnej kabury, którą nosiła. |
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Sty 06, 2013 7:57 pm | |
| Neena skarciła siebie w duchu za myśl, że łatwizną będzie się dostać do rezydencji , mówiąc po prostu, że przyszła za kimś i jest spóźniona. Była pewna, że chodzi o to miejsce! Co więcej nabrała teraz wątpliwości, czy Cable faktycznie nazywa się Nathaniel Summers. Kobieta westchnęła, zakładając ręce na biodrach. Nie była pewna, czy jej rozmówca wiedział o kim mówiła i sprawdzał ją, czy w ogóle nie widział Nathaniela na oczy. - Niech będzie... Żebyś miał pewność, że mówię o osobie, którą masz na myśli - odpowiedziała niechętnie, nie będąc do końca pewna, czy zaraz nie padnie kolejne pytanie o drugiego mężczyznę. Z nim miałaby mały problem. Przywołała w myślach obraz Cable'a, skupiając się na istotnych elementach jego wyglądu. - Wysoki , 196-198 cm. wzrostu, ponad 100 kg. Około 30 lat, chociaż ma białe włosy. Można powiedzieć, że przystojna i jednocześnie nieprzyjemna gęba. Szorstki, zgorzkniały, chłodny, oszczędny w wyrażaniu uczuć...stanowczy - wyliczała szybko Domino, jakby te wszystkie spostrzeżenia miała spisane gdzieś na kartce i musiała je wszystkie wymienić. Przeczesała palcami włosy, zastanawiając się, co mogłaby jeszcze dodać. - Ma lewe oko jarzące się żółtą poświatą... Pod warunkiem, że nie miał przyciemnianych okularów - dodała kobieta, czekając na werdykt mężczyzny na murze. - Czy opis zgadza się z mężczyzną, o którym myślałeś? - zapytała z nutką kpiny w głosie i rozbawienia. Rozmowa w pewnym momencie przypominała grę "Czy wiesz co to jest...?". |
| | | Nightcrawler
Liczba postów : 107 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Sro Sty 09, 2013 6:21 pm | |
| Niebieski diabełek przekrzywił lekko głowę, słuchając opisu tworzonego na poczekaniu przez ciemnowłosą. Oparł brodę na splecionych dłoniach, nie zdradzając żadnych uczuć, póki nie skończyła wymieniać - wszystko zgadzało się z wizerunkiem przybyłego wcześniej Cable'a. Może poza uwagą odnośnie tego, czy był przystojny, ale Nightcrawler zdążył się już nauczyć, że kobiety miały czasem specyficzny gust. Tak jak te rzadkie przypadki podczas festiwali dawno temu, kiedy jeszcze mieszkał w cyrku, które uważały jego „kostium” za słodki. Jak błyszczące oczy bez źrenic, uszy w szpic, ogon i niebieskie futro miały być słodkie, nie zrozumiał nigdy. - Czy opis zgadza się z mężczyzną, o którym myślałeś? - Ja – odparł krótko pozwalając kątom ust unieść się, gdy zadała pytanie. - Ale hdzie moje maniery, Kurt Wagner, do usług – przedstawił się, po czym zwinnie zeskoczył na ziemię. - Ghoście wpuszczani są na teren instytutu pod wahunkiem oddania broni, Fräulein Thurman. Mutant zdawał sobie sprawę, iż ta zasada mogła wywołać irytację, a nawet złość, ale nie mógł ot tak jej zignorować. Kobieta wciąż pozostawała nieznajomą osobą, o której nie wiedział nic, poza faktem, iż przybyła tu za Cablem oraz jak miała na imię. |
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Sro Sty 09, 2013 8:05 pm | |
| Jeżeli chodzi o specyficzne gusty kobiet, to Domino zaliczała się do tej "grupy" kobiet, którą bardziej pociągałby Kurt, niż typowy mężczyzna. A to dlatego, że nie był taki sam jak "wszyscy". Inność i wyjątkowość była dla Domino tym, czym lep na muchy. Przyciągała. - Miło mi cie poznać - powiedziała zgodnie z prawdą, kiedy mężczyzna w końcu się jej przedstawił. Nie spuszczała z niego wzroku, kiedy również zwinnie zeskoczył na ziemię. Domino zgadywała, że mężczyzna mógłby ją jeszcze nie raz zaskoczyć. Mógł być niezły w walce wręcz. Była po prostu ciekawa, co potrafi Kurt Wagner. Mina jej zrzedła, kiedy Kurt poinformował ją, że zostanie wpuszczona na teren instytutu jedynie po oddaniu broni. Szalenie nie podobał się jej ten pomysł. Miała tak po prostu oddać mu wszystko bez mrugnięcia okiem? Nie wiedziała, co ją czeka za bramami instytutu, dlatego wolała być przygotowana na wszystko, czyli uzbrojona po zęby. - Jak będę się bronić, nie mając broni? - westchnęła ciężko, nie będąc ani trochę zachwycona tym pomysłem. - Jestem tylko kobietą... - dodała niewinnym tonem, zdając sobie sprawę, że chyba i tak nie ma żadnego innego wyboru, jak oddać mu po prostu swoją broń, nieważne jak bardzo ta zasada nie podobała się jej. - Mam nadzieję, że ją odzyskam i nie pożałuję tego - Domino wyciągnęła z cholewy buta trzy niewielkie sztylety, a następnie odpięła kaburę wraz z bronią. Nie była do końca przekonana, czy robi dobrze, jednak po chwili namysłu podała swój niewielki " arsenał broni" Kurtowi.
|
| | | Nightcrawler
Liczba postów : 107 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Czw Sty 10, 2013 3:27 pm | |
| Och, tego niestety się spodziewał – brunetka nie zawiodła i na jej twarzy pojawił się taki sam grymas niezadowolenia, jak u wszystkich wcześniej. Zdecydowanie nie pasował do ładnych, kobiecych rysów. - Szpokojnie, wszystko zostanie zwhócone – powiedział, biorąc w trójpalczaste dłonie podane przez Domino sztylety oraz kaburę. Miała przy sobie zdecydowanie mniej potencjalnie niebezpiecznych przedmiotów niż Cable, co było w pewien sposób uspokajające. Oczywiście na tym etapie nie wiedział, czy przybyła była mutantką, a pytanie wprost byłoby zwyczajnie nieeleganckie, ale gdyby do tego przyszło, wolałby walczyć z czyimiś naturalnymi zdolnościami niż barbarzyńską stalą. Było w tym coś niemal romantycznego. Bez ostrzeżenia zniknął w obłoczku czerwonego dymu, aportując się do pomieszczenia wewnątrz Instytutu, gdzie wcześniej pozostawił oddaną torbę. Wyglądało na to, że nikt w międzyczasie do niego nie wchodził – Wagner dołożył do sterty skonfiskowane kobiecie przedmioty, krótko poinformował przez komunikator Storm i Gambita, że wpuszcza nieuzbrojonego gościa, po czym wrócił przed bramę. Podczas jego krótkiej nieobecności zdążyła pod nią podejść dwójka uczniów, a gdy Nightcrawler nagle pojawił się po drugiej stronie, podskoczyli, przestając uparcie przyglądać się Domino. Jeden z nich najprawdopodobniej przygryzł sobie język, który wystawiał. - Szo, wracać do reszthy! - chłopak przegonił ciekawskich, groźnie marszcząc brwi i odruchowo machając ogonem. Był od nich niewiele starszy, ale wraz ze zniknięciem większej części doświadczonych X-Menów, sam odruchowo przejął rolę jednego z opiekunów. Mimo figlarnej natury, miał ogromne poczucie odpowiedzialności. - Przephraszam za nich – zwrócił się po chwili do Neeny, po czym przywołując na twarz uśmiech, nadstawił rękę zgiętą w łokciu, wyraźnie sygnalizując, by kobieta ją ujęła. |
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Czw Sty 10, 2013 6:44 pm | |
| Ludzie byli po prostu przewidywalni! Kto nie byłby niezadowolony, kiedy każą mu oddać swoje zabawki? Natomiast gdyby Domino z ogromną radością chciałaby oddać swoją broń Kurtowi mogłoby się to wydawać nieco... podejrzane? Wszak kobiety nie lubią rozstawać się z czymkolwiek. Uspokoiła się nieco, kiedy mężczyzna zapewnił ją, że jej rzeczy zostaną jej zwrócone. Nie miała powodu, żeby mu nie wierzyć, dlatego w odpowiedzi posłała mu uśmiech. Najwyraźniej takie miał polecenie i niestety musiał je wykonać, nieważne jak byłoby nieprzyjemne. Kobieta zastanawiała się, ile razy dziennie musiał wysłuchiwać komentarzy gości, którzy nie byli zachwyceni tym, że muszą oddać mu broń. Zamrugała zaskoczona, kiedy nagle zniknął w czerwonym dymie. Było to niespodziewane tak samo, jak jego przybycie. - Do tego można się przyzwyczaić? - mruknęła cicho pod nosem, rozglądając się w koło. Nie było go. Chyba. Mógł się pojawić w każdym miejscu i w każdej chwili, znowu ją zaskakując swoją obecnością. Dzieci... Domino na swój sposób nie przepadała za nimi. Nie można było ich zastrzelić, ani w żaden sposób trafić za pomocą słów. Uśmiechnęła się ironicznie, widząc dwójkę dzieci. Wiedziały, że zaraz przekroczy tą bramę i będzie na ich terytorium? W ich bezpiecznym miejscu? Tym razem nie czuła się tak bardzo zaskoczona nagłym pojawieniem Kurta, jak na początku. Chociaż takie nagłe pojawianie się w miejscu było dekoncentrujące. A w dodatku bardzo przydatne w walce... - Są po prostu ciekawe... A po dźwiękach wnioskuje, że dzieci jest tu znacznie więcej , a to oznacza więcej ciekawskich spojrzeń- odpowiedziała uprzejmym tonem i ujęła rękę Kurta. |
| | | Nightcrawler
Liczba postów : 107 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Pią Sty 11, 2013 12:41 pm | |
| - Czasami aż za bahdzo – skomentował krótko mutant w odpowiedzi na ostatnie wypowiedziane przez Domino zdanie. Zaskakujące, jak wielu z podopiecznych znajdujących się na terenie Instytutu jeszcze niedawno nie miało się gdzie podziać, gdy odrzuciło ich społeczeństwo. Zaszczuci, cisi, bojący się każdego głośniejszego dźwięku, a teraz z własnej woli podchodzący do obcych. Zachłysnęli się życiem w grupie, której nadrzędną zasadą była akceptacja. Nightcrawler ucieszył się w duchu, że kobieta nie miała żadnych oporów, by go dotknąć – co innego rozmowa i przyglądanie się niczym okazowi w zoo, czego często doświadczał z osobami z zewnątrz, a kontakt fizyczny. Albo dziwne widoki nie stanowiły dla niej nowości, albo miała w sobie dużo tolerancji. Tak czy inaczej, zdecydował, iż w pewien sposób się za to odwdzięczy, oszczędzając Domino spaceru aż do drzwi Instytutu. - Phosimy zapiąć pasy i życzhymy miłego lotu Nightcrawler Airlines – powiedział, po czym z głośnym pyknięciem teleportował się wraz z gościem do holu. Po tak krótkim dystansie pasażerka nie powinna odczuwać żadnych skutków ubocznych.
[zt z Domino] |
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Sro Mar 13, 2013 10:03 pm | |
| Drogę do instytutu panna Pryde pamięta jak przez mgłę. Jeszcze mniej w jej głowie zostało z sytuacji, która doprowadziła ją do takiego stanu. Obudziła się stosunkowo niedawno, wraz z profesorem McCoy’em, w piwnicy budynku, do którego udała się wraz z X-Men by odszukać zaginionego Charlesa Xaviera. Zgodnie uznali, że zaatakował ich najprawdopodobniej uzdolniony telepata – sądząc po sile, z jaką obezwładnił ich umysły i po czasie, jaki spędziła z Beast’em w śpiączce, tuż po tym, jak, paradoksalnie, uratowała ich od pojmania - odruchowo przefazowała do pomieszczenia poniżej. Brali również pod uwagę to, że ktoś mógł ich potraktować urządzeniem nadającym fale o takim natężeniu, iż padli na ziemię niczym muchy, ale to by nie tłumaczyło ich długiego, nieplanowanego ,,snu’’. Nie udało im się natknąć nigdzie w okolicy na resztę mutantów, więc zgodnie stwierdzili, że powinni wrócić do domu. Jeśli ekipa nie będzie tam na nich czekać, razem z pozostałymi ustalą, co robić. Jak na razie Kitty nie bardzo mogła się skupić na czymkolwiek, gdyż z niedożywienia i odwodnienia jej organizm był bardzo słaby. Z trudem trzymała się na nogach, ale twardo stąpała sama, aż dotarli pod szkołę Xaviera. Kręciło się jej w głowie, przygryzała lekko spękane usta. Powoli unosiła nogi, wchodząc po schodach prowadzących do głównych drzwi instytutu, a gdy znalazła się na szczycie, spojrzała, czy McCoy jest za nią. Na szczęście był. - Wreszcie – uśmiechnęła się blado, a na jej młodej, delikatnej twarzy pojawił się cień zmęczenia starego człowieka. |
| | | Beast
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 13/03/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Sro Mar 13, 2013 10:17 pm | |
| Henry "Hank" McCoy, zwany przez niektórych Beast'em szedł, czy też raczej człapał lub wlókł się zaraz za Shadowcat, jakby sen, z którego niedawno się wybudził nie zregenerował jego sił, a przeciwnie, nadwątlił je jeszcze. Jednak mimo fizycznego zmęczenia mózg doktora pracował szybko, starając się przetworzyć w myślach dane dotyczące ich niedawnej misji. Dlaczego tak prędko ich obezwładniono. I to praktycznie bez walki? Na szczęście był blisko Kitty, bo inaczej już by się przekonał, co stało się z pozostałymi X-Menami. - Nie tak prędko, Kitty, proszę cię... - Zasapał, ale przyspieszył kroku, by dorównać swojej uczennicy.- Nie czuję się zbyt dobrze... I chyba potrzebna mi kąpiel i czesanie.- Gdy wreszcie udało im się dotrzeć do drzwi frontowych posiadłości, Beast sapnął, jak zmęczony życiem niedźwiedź i wyłuskał skądś klucze. Palce jednak drżały mu na tyle, że nie był wstanie spasować żadnego z kluczy z odpowiadającym im zamkiem. - Przepraszam, możesz ty...?- Zapytał, wyciągając w kierunku Shadowcat włochatą łapę. |
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Sro Mar 13, 2013 10:40 pm | |
| Kitty nie potrzebowała kluczy, by dostać się do środka. Przeniknęła przez drzwi, co zmęczyło ją jeszcze bardziej, ale była do tego sposobu po prostu przyzwyczajona. Głuchy odgłos po drugiej stronie oznajmił, iż Pryde poradziła sobie z zamkiem i po chwili wejście do posiadłości stało otworem. Gestem zaprosiła McCoy’a do hallu, z którego dochodziła rozmowa. Kilka głosów bardzo dobrze znała, niektóre były dla niej obce. Jeden z nich zmroził ją (jak na właścicielkę owego głosu przystało), aż zastygła. Shadowcat nie miała pojęcia, co tu robi Emma Frost, ani kto ją w ogóle wpuścił do instytutu, ale była jak na razie zbyt zmęczona, by wdawać się w pyskówkę i zrobić cokolwiek w tym temacie. Marzyła o kąpieli, porządnym obiedzie i ustaleniu, gdzie znajdują się zaginieni w akcji mutanci. Czuła, że nie wrócili do domu… - Halo? – powiedziała, zamykając za sobą i profesorem drzwi i ruszyła w stronę grupki. [zt -> Hall] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Przed rezydencją | |
| |
| | | | Przed rezydencją | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |