|
| Przed rezydencją | |
|
+32Gloriana Nightcrawler Marrow Melyonem Morningstar Dust Iceman Elixir Surge Polaris Wolfsbane Rockslide Icarus Zefira Rictor Shatterstar Roberto da Costa Cissie Samuel Guthrie Robbie Reyes Genesis Quentin Quire Rosalie von Doom Victor von Doom Wolverine X-23 Loki Cyclops Emma Frost Beast Domino Storm Cable 36 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Przed rezydencją Czw Lis 29, 2012 9:28 pm | |
| |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Wto Gru 27, 2016 4:24 pm | |
| Krótką chwilę po zniknięciu Laury, zza rogu szkoły wyłoniła się niewielka grupka uczniów, wyraźnie niepewnych i zdenerwowanych, ostrożnie przeczesujących wzrokiem otoczenie... Którego stan najprawdopodobniej wcale nie podnosił ich na duchu. Nadpalona trawa, krater, zniszczone wejście do budynku, ślady po laserach w ścianach - żeby wymienić tylko te najbardziej rzucające się w oczy szkody. Oczywiście nie była to aż taka nowość; Instytutowi zdarzało się obrywać, w tym najczęściej na skutek wypadków wynikających z niekontrolowanych mocy młodych mutantów... Ale to nie to samo. Teraz wiedzieli, że doszło do ataku - co oznaczało, że wcale nie byli w szkole bezpieczni. Gromadka zatrzymała się w pobliżu Xin Chang, czyli niedaleko przedniej ściany szkoły, a spojrzenia większości prędko uczniów powędrowały ku Storm... Lecz żaden z nich nie ruszył dalej, jak gdyby obawiali się, że coś może się jeszcze w każdej chwili wydarzyć.
|
| | | Polaris
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 06/01/2014
| Temat: Re: Przed rezydencją Sro Gru 28, 2016 11:37 pm | |
| Chociaż zadała pytanie Storm, to kto inny odpowiedział na jej pytanie. Sigma skutecznie ściągnęła uwagę Lorny na siebie. Zielonowłosa wyminęła Ororo i powoli zaczęła podchodzić do ławki. Nie obeszło się bez uniesienia w powietrze, ponieważ miejsce gdzie przysiadła Sigma znajdowało się za kraterem. Może nie jakoś daleko, w końcu bardzo wyraźnie usłyszała głos dziewczyny, mimo to nie zamierzała się bawić w babraninie w piachu. Dlatego wzniosła się nad ziemią i podleciała do cyborga. Apropos. To co zobaczyła początkowo wprawiło ją w dość silną konsternację. Lorna nie zdawała sobie sprawy, że polem magnetycznym mogła wywołać jeszcze gorsze skutki, ale na szczęście zaraz po ustaniu na twardym podłożu pole zostało zniwelowane. Mina zmieszania jednak nie do końca. Samo grzebanie w bebechach wprawiało kobietę w dość ludzki odruch chęci odwrócenia twarzy, ale z tego co mogła wywnioskować Sigma nie była człowiekiem. Mimo to cały czas musiała powstrzymywać grymas zerkając na czarny szkielet. Lorna nigdy wcześniej nie miała z kimś takim do czynienia. Ba! Nie zdawała sobie sprawy, że takie osoby są rekrutowane do szkoły. Czyżby tak wiele się zmieniło po tej może tygodniowej nieobecności? A może wcześniej popadała w tak silną depresję, że nie przywiązywała wagi do tego kogo mija na korytarzu? Na dodatek z tego co mówiła Sigma, nie tylko maszyny znajdowały schronienie pod dachem, ale również… kosmici? - Dziękuję za wyjaśnienia – Lorna posłała również badawcze spojrzenie w kierunku zadaszenia. Równie dobrze ona mogła je naprawić, chociaż zapewne nie tak dokładnie jak Sigma. Sądząc po tym co robiła z własnymi wnętrznościami mogła wywnioskować, że cyborg naprawiłaby dach z chirurgiczną precyzją. - Pomóc tobie … - Zrobiła krótką pauzę chcąc coś zaproponować, ale nie do końca wiedziała jak mogłaby ulżyć dziewczynie więc zaraz dodała. - …W jakikolwiek sposób? – Zerknęła wymownie w stronę jej rozgrzebanego brzucha. - A tak swoją drogą to jestem Lorna, ale możesz na mnie mówić Polaris. Podałabym tobie dłoń na przywitanie, ale chyba jest ci bardziej potrzebna tam… gdzie ją właśnie trzymasz. Jestem absolwentką tejże wspaniałej szkoły – pokrótce się przedstawiła. Nie zdążyła nic dodać, ponieważ zaraz zza winkla wyszła grupka młodych uczniów. Lorna nie za bardzo chciałaby dzieciaki jeszcze bardziej się przeraził widokiem operacji na otwartym ciele pani cyborg, dlatego jeszcze raz wzbiła się w powietrze, ściągając na siebie uwagę – miała nadzieje, że całą – i zwróciła się do nich spokojnym głosem. - Zbierzcie się proszę na tamtej polance. Storm wam zaraz wszystko wyjaśni. Ja tylko chciałam wam przekazać, że już jesteście bezpieczni – I pokierowała dzieci gdzieś na drugą stronę całego zajścia. Wracając do Sigmy zatrzymała się w powietrzu przed budynkiem. Sprawdziła, czy fundamenty są na tyle stabilne, by nie ulec zawaleniu. Jeżeli jakiś element okazał się wątpliwej jakości, panna Dane postanowiła go umocnić metalowymi elementami znalezionymi w zniszczeniach, czy w miejscach, gdzie owe póki co nie były potrzebne. Zadaszeniem jednak postanowiła zająć się później. Po chwili wróciła do Sigmy i ustała w tym samym miejscu co wcześniej. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Przed rezydencją Czw Gru 29, 2016 1:16 am | |
| Zielonowłosa teraz zmierzała ku maszynie, której stanu tak bardzo nie pogorszyła krótkotrwała obecność pola magnetycznego. Zaburzyło to na dwie, może trzy sekundy wizję oraz przepływ danych odbywający się w cybermózgu, a nanomaszyny przez moment zachowywały się jak rój pszczół potraktowany dymem. Zaraz potem jak Polaris przestała używać swojej mocy, wszystko zaczęło wracać do normy. Zazwyczaj przed potężnym polem magnetycznym Sigmę broniła jeszcze warstwa skóry jednak teraz taka ochrona nie była możliwa z dosyć oczywistych powodów. Podczas upadku spora część skóry została z niej wprost zdarta lub starta, a część czerwonego płynu zastygła na jej czarnych kościach. Na ławce pewnie też trochę tego zostało ale nie zababrała swoimi wnętrznościami całej przestrzeni wokół jakby to zrobił człowiek w podobnym stanie. U cyborgów było to znacznie prostsze bo wystarczyło wydać odpowiednie komendy, które zamykały określone przewody i problem znikał. Rzadko kiedy miała okazję obserwować reakcję ludzi na rannych. Nie chodziła po szpitalach, a tym bardziej sama długo nie była ranna do tego stopnia by wzbudzać czyjąś niechęć. Można powiedzieć, że reakcja Polaris była czymś co maszynę zainteresowało i mimo grzebania sobie wewnątrz, ta była w stanie zerknąć od czasu do czasu w stronę twarzy kobiety by rejestrować możliwe zmiany w mimice. Nawet jeśli wewnątrz grzebał sobie cybernetyczny organizm podobny fizjologią do człowieka to reakcja była zgodna z tym co opisują w książkach oraz artykułach. Niechęć, odwracanie wzroku i unikanie odsłoniętych miejsc. W tym przypadku trzeba było w ogóle nie patrzeć w dół ciała Sigmy. Najlepiej z tego wszystkiego wyglądała jej twarz, na której zachował się największy kawałek skóry i jako tako dało się rozpoznawać elementy ludzkie. Nie kalkulowała, że będąc w stanie naprawy również zbierze jakieś wartościowe dane, które nie podpadają pod kategorię zastosowania bojowego. Można powiedzieć, że to maszyna mogła również odebrać jako taki „prezent dla chorego”, które zwykle ludzie zanoszą do szpitala. W wypadku dzieci podobno są to zabawki lub słodycze, zaś dorośli otrzymują kwiaty bądź pieniądze. Maszyna w swoim cybermózgu przeanalizowała kadry sprzed tego całego zajścia. Wiedziała dokładnie jak wyglądało to zadaszenie i mogłaby je odtworzyć tak by nikt nawet nie połapał się, że cokolwiek tutaj zaszło. Polaris natomiast dalej ją zaskakiwała i lała ten przysłowiowy miód (dane) na jej serce (generator). Troszczyła się o nią mimo, że nie miały okazji się wcześniej spotkać. Być może podyktowane to było chęcią pociągnięcia dalej rozmowy albo zwyczajną życzliwością ludzką. Mogła to również być ciekawość, która podpowiadała by sprawdzić o co maszyna poprosi. Przekręciła lekko głowę w bok i mocniej popchnęła jeden z kręgów, który wpadł na miejsce. Ten odcinek został poprawnie nastawiony i teraz trzeba było przystąpić do dalszych napraw. - Mogłabyś przynieść mi narzędzia z garażu i pomóc w naprawie emitera plazmy? Wtedy nie będzie mi potrzebny palnik. Nie jest to trudne. Pokieruje co masz dokładnie zrobić – odpowiedziała uśmiechając się. Gdyby miała skórę to może widać by było ten miły uśmiech, którego nauczyła się od Kitty. No może nauczyła to złe słowo bo go zwyczajnie skopiowała. Pryde była jedną z tych osób, którym zawdzięczała naukę pozytywnych emocji oraz ostatnie naturalniejsze reakcje w relacjach międzyludzkich. - Jestem Sigma model 340929010P ale może być też Sigma. Wstałabym i uścisnęłabym dłoń gdybym mogła ustać na nogach – maszyna wysiliła się nawet na żart, który odtworzyła na podstawie cliche zawartego w wielu współczesnych filmach. Mogło się wydawać nawet, że cyborg ma swoje specyficzne poczucie humoru aczkolwiek trudno ocenić kiedy zaczyna się oprogramowanie, a kiedy kończy. Według procesów myślowych żart był jedną z bardziej sensownych odpowiedzi w tej sytuacji gdyż humor łagodził obyczaje. Zwłaszcza, że Polaris mogła wyglądać na spiętą ze względu na to co ma przed oczyma. - Właściwie to powstawiałam już kręgi na miejsce. Teraz protokół odbudowy zajmie się naprawą uszkodzonego odcinka kręgosłupa – wyciągnęła w końcu rękę ze swojego wnętrza. Dalsze naprawy wymagały już sprawnego palnika plazmowego oraz spawarki więc dopóki tego nie naprawi to dalej nie ruszy. Ręka trochę przybrudziła się niewyschniętą czerwoną substancją oraz wyglądała jakby ktoś ożywił szkielet i zamienił wszystkie stawy i kości na czarne, metaliczne odpowiedniki. W tym momencie powyginane ale względnie sprawne. Nadal jednak Sigma nie mogła wstać więc podawanie ręki mijało się z celem. Z drugiej strony dotarły również do niej dane, że szkołę da się skończyć i instytut nie różnił się pod tym względem od innych placówek edukacyjnych. Zapewne można było tu też zamieszkać nawet po zakończeniu edukacji pod pewnymi warunkami. Teraz jednak wypadałoby zająć się uczniami, którzy wychylili się zza rogu. Polaris zareagowała zanim Sigma zdążyła coś powiedzieć. Zresztą cyborg oceniła, że swoimi wypowiedziami, a nawet samym wyglądem mogłaby pogorszyć sytuację. Uczniowie spanikowaliby na sam widok kości, krwi w kraterze oraz maszyny z najgorszych koszmarów o Gubernatorze. Zręcznie też zrzuciła odpowiedzialność na Ororo, która miała zdecydowanie większe doświadczenie pedagogiczne niż Sigma. Owszem maszyna mogła przewertować książki jednak jaki to miało sens, skoro nie pracowała z młodzieżą na tej płaszczyźnie? - Wystarczy zwykła skrzynka z narzędziami. Według statystyk 90% mężczyzn ma w niej porządek i wszystko znajduje się na miejscu. Zakładając, że w statystycznej skrzynce znajdzie się zestaw kluczy, kombinerki oraz wkrętarka z zestawem bolców to powinno na razie wystarczyć by dokonać podstawowych napraw – skomentowała maszyna podając statystyki, które zgodne były z badaniami amerykańskich naukowców. Statystyczny John pomyślałby, że takie coś wreszcie na coś się przydało. Sigma zaś była bardziej ciekawa czy Polaris podejmie się naprawy? Wszakże od naprawy czegoś prostego jak ręki maszyny i kanalików, którymi wydostawała się plazma, przejdą do czegoś bardziej zaawansowanego jak druga ręka czy nawet same nogi. Z tym może być już trochę trudniej bo będzie wymagało nastawiania metalowych elementów pod określony kąt. Jeśli mutantka się zgodziła to Sigma z obietnicą ją kierowała co dokładnie ma zrobić. Jak należało chwycić coś, jakiego narzędzia użyć, gdzie coś dokręcić i gdzie związać druciki. Maszyna była bardzo cierpliwa, tłumaczyła powoli i zrozumiale co należy ruszyć. Normalny człowiek pewnie nie tłumaczyłby chirurgowi jak ten ma operować jego rękę, a Sigma miała ten komfort, że nie odczuwała bólu. Polaris raczej też nie powinna nic zepsuć, bo ilekroć się na to zanosiło to maszyna ją korygowała. W tym czasie mogła sobie pozwolić na konwersację z kobietą i wydobywanie dalszych danych. - Czym się zajmujesz i czemu postanowiłaś wrócić do szkoły? Spotkanie absolwenckie po latach czy sentyment?
|
| | | Rictor
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 30/12/2015
| Temat: Re: Przed rezydencją Czw Gru 29, 2016 8:38 pm | |
| Na telefon Lorny dotarła nowa wiadomość od Rictora, krótka, lecz bardzo konkretna... I niestety mogąca świadczyć o poważnych kłopotach nie tylko dla X-Men, ale i wielu innych osób. Jej treść brzmiała: "Ktokolwiek wdarł się do środka, był w Cerebro."
|
| | | Polaris
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 06/01/2014
| Temat: Re: Przed rezydencją Pią Gru 30, 2016 12:24 am | |
| Skrzywiła się słysząc strzyknięcie elementów kręgosłupa przy wsunięciu na odpowiednie miejsce. Starała się tam nie zaglądać dlatego wzrok Lorny usilnie padał na zniszczoną twarz Sigmy. Dziewczyna już nawet po tym odratowanym fragmencie mogła być określona jako całkiem urodziwa. Zielonowłosa nawet zaczęła się zastanawiać jaki zwyrodniały umysł stworzył tak perfekcyjnie wyglądającego robota. No i przede wszystkim po co. - Emiter plazmy? – Uniosła brwi. I nie, nie wiedziała co to jest … a nawet jak to wygląda. Nie miała zbyt dużego doświadczenia w mechanice, ale aż tak się tym nie przejęła. W końcu większość narzędzi jest zrobiona z metalu, a dzięki panowaniu nad magnetyzmem mogła po prostu im ‘rozkazać’ tu przylecieć. I chyba tak właśnie zrobi. Zanim jednak ruszyła do garażu przywitała się z dziewczyną. Odetchnęła w duchu, gdy ta zaznaczyła, że może do niej mówić po prostu ‘Sigma’. Kąciki ust minimalnie powędrowały w górę słysząc ten żarcik. Pewnie w innym wypadku Lorna nawet by się roześmiała, ale widząc ją w takim stanie nie potrafiła skorzystać z luksusu pełnego wyluzowania i gromkiego śmiechu. Cały czas również czuła się dziwnie nie tylko faktem samonaprawiającego się robota, ale również tej całkiem luźnej rozmowy jak na tak niecodzienną sytuację. - Świetnie sobie radzisz, Sigmo – Odpowiedziała na krótki raport z tego co już zdążyła tam… w środku podziałać. Na szczęście zza boku ściany wyszły dzieciaki, dlatego mogła chwilę odsapnąć, przekazując im krótki komunikat oraz wskazując miejsce spotkania, dlatego gdy wróciła do cyborga, miała nieco trzeźwiejszą i spokojniejszą minę. Od razu chciała podpytać jeszcze raz o ten ‘emiter plazmy’, ale Sigma tak jakby potrafiła czytać w jej myślach, zaraz nadmieniła o skrzynce z narzędziami. Z zaciekawieniem wysłuchała również statystyk dochodząc do wniosku, że całkiem smutny ten nasz świat skoro można tak wszystko podsumować, a z drugiej strony o wiele prostszy i zrozumiały. To tym miała zajmować się Sigma? Lorna po części zaczęła się wszystkiego domyślać. Nawet przez głowę przemknęła myśl, że została zesłana tu przez kosmitów w celu poznania naszej cywilizacji, ale zaraz postanowiła się skupić na zadaniu. - Czyli skrzynka z narzędziami. Daj mi chwilę – Polaris ponownie wzbiła się w powietrze. Nie minęło jednak 5 minut, a przyfrunęła ze skrzynką znalezioną w garażu. Ustawiła ją obok Sigmy. Czy Lorna podjęła się naprawy? Na początku miała opory. Właściwie nie do końca była skora, ale idąc za swoimi ostatnimi przemyśleniami o wzięciu się w garść stwierdziła, że to będzie dobra szkoła, dlatego przyklęknęła obok dziewczyny i ciężko westchnęła. - Okay, tylko za trwałe uszkodzenia nie odpowiadam – Posłała jej bardzo niepewny uśmiech i starając się nie odwracać aż tak twarzy pomóc Sigmie w naprawach. Nie zawsze szło dobrze, ale miała całkiem sprawne palce, dlatego zgrabnie starała się podążać za wytycznymi dziewczyny. Właściwie to w pewnym momencie stwierdziła, że czuła się tak jakby grała w planszówkę „Operacja”. Brakowało tylko jeszcze tego charakterystycznego dźwięku przy zetknięciu ‘skalpela’ z krawędzią ‘ciała’. Gdy czas zabiegów dobiegł końca, przysiadła obok Sigmy i odetchnęła. Wyciągnęła szmatkę, która znajdowała się w skrzyni na narzędzia i wycierając dłonie odpowiedziała: - Pracuję w rozwijającej się agencji detektywistycznej X-Factor, a tu zjawiłam się, bo dostałam informację, że zaatakowali was kosmici. Moi współpracownicy znajdują się w środku – Zerknęła w kierunku budynku. Rictor miał wyczucie, ponieważ akurat w tym momencie dostała smsa. Lorna wyciągnęła komórkę i przeczytała wiadomość, która wywołała w niej niepokój. Nie czekając zbyt długo zaraz odpisała. ”Są jakieś zniszczenia? Coś zginęło? Masz może pomysł po co mieliby skorzystać z cerebro? Myślisz, że mogli skopiować jego budowę?„ Przygryzła dolną wargę z poddenerwowania. - Wiesz może gdzie jest panna Frost? – Zwróciła się w kierunku Sigmy – I czy masz dostęp do monitoringu umieszczonym przez Cerebro? A może nawet w środku? – Skupiła spojrzenie zielonych tęczówek na twarzy Sigmy. Wiedziała, że dziewczyna nie jest w najlepszym stanie, ale czas ją trochę naglił. |
| | | Rictor
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 30/12/2015
| Temat: Re: Przed rezydencją Pon Sty 02, 2017 9:41 pm | |
| Kolejna wiadomość dotarła po upłynięciu kilkunastu, może kilkudziesięciu sekund i była o wiele dłuższa od poprzedniej... Biorąc pod uwagę czas potrzebny na jej napisanie można więc było wywnioskować, że SMS od Lorny odebrany został praktycznie natychmiast. "Brak widocznych zniszczeń, ale byliśmy tam pierwszy raz w życiu, więc gdyby nawet coś się zmieniło albo zniknęło - nie zorientowalibyśmy się. Intruz miał w środku maksymalnie kilkanaście sekund na działanie, raczej mniej. Wątpię, by w takim czasie zdążył coś zrobić."
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Przed rezydencją Wto Sty 03, 2017 6:32 am | |
| - Broń wykorzystująca naładowane i obojętne cząstki elementarne oraz w pełni zjonizowane jądra atomowe. Bardzo podobna do tej substancji, z której zrobione są gwiazdy – przemówiła fizycznym żargonem Sigma. Specjalnie użyła tutaj sformułowania, że jest to substancja podobna bo jedyną różnicą była temperatura. Plazma jest umownie uznawana przez fizyków za czwarty stan skupienia. Rzecz jasna maszyna mogłaby w tym momencie odtworzyć wykład któregoś z profesorów i w pełni wyjaśnić na czym dokładnie polega działanie takiego emitera jednak szacowała, że istniało ponad 80% szansy na niezrozumienie skomplikowanego fizycznego żargonu lub zanudzenie rozmówczyni. Zjawisko to wielokrotnie obserwowała na zajęciach, na które uczęszczała z uczniami instytutu. Statystyczna większość z nich wykazywała brak zainteresowania tym co mówił profesor tak długo jak nie pojawiły się określone hasła nawiązujące do zbliżającego się testu. Trudno jej było pojąć naturę ludzkiego znudzenia. Jako maszyna miała wszystko zaplanowane w ciągu dnia i czas na określone czynności był szacowany dosyć dokładnie. Obierała za priorytet najważniejsze dla niej sprawy jak chociażby obserwowanie uczniów. Wiązało się to z tym, że również trzeba było zbierać dane z tak zwanych wagarów, na które ci chętnie się udawali. Nie musiała nawet z nimi tam fizycznie być. Wystarczyło, że włamała się do kamer przemysłowych i mogła na spokojnie obserwować sobie poczynania uciekinierów jednocześnie będąc w klasie. Miała coś co ludzie nazywają podzielnością uwagi i nawet zapytana o coś, od razu udzielała odpowiedzi. To chyba była kwestia tego, że ludzki mózg był w stanie przetwarzać jednocześnie jakąś określoną porcję danych. Mogli również być przystosowani do tego kulturowo i to akurat maszyna z chęcią zbada dogłębniej jeśli nadarzy się okazja. Sigma poczekała aż Lorna przyniesie skrzynkę z narzędziami. W tym czasie mogła zająć się pomniejszymi uszkodzeniami jak chociażby nastawianie odgiętych palców niesprawnej ręki. Stopniowo zwiększała nacisk i korygowała wygięte metalowe elementy do właściwego kształtu. Przyda się to potem jak już naprawi emiter plazmy i będzie można trwalej przymocować rękę. - Nie pogorszysz sytuacji. Ze schematów mogę odbudować się praktycznie od zera tak długo jak mózg i zasilanie przetrwają – poza tym czy mogła tak naprawdę dokonać większych zniszczeń? Gladiator przepalił maszynie dłonie na wylot. Część elementów była przepalona, a wnętrze dłoni Sigmy dosłownie się ruszało. Nanomaszyny formowały się w dany element i utwardzały swoją powierzchnię. W ten sposób z kilku milionów małych robotów powstawał na przykład prostokątny element wielkości paznokcia, który Polaris musiała tylko wepchnąć we właściwe miejsce lub przytrzymać by nanomaszyny przytwierdziły coś. Czasami trzeba było wyciągnąć jakiś element, który był całkowicie przepalony i niezdatny do dalszego użytku. W takich sytuacjach nanoboty od zera budowały jakiś element. Musiało to ciekawie wyglądać gdy pięć minut później pojawiał się fragment, który przed chwilą był wyciągany tylko teraz wyglądał jak nowiutki i świeżo wyciągnięty z laboratorium. Czasami jeśli Polaris źle coś złapała to mogły pójść iskry z uszkodzonego elementu. Nic groźnego tylko krótkie przepięcie, które nie miało znaczenia bo takie elementy trzeba było wyciągnąć tak czy siak. Z samego wnętrza dłoni maszyny takich wyciągniętych elementów trochę było i każdy z nich kombinerkami oraz śrubokrętem (używany do podważania czegoś najczęściej) trzeba było usunąć. Zwłaszcza te całkowicie spalone. Część z nich kształtem mogła przypominać metalowe Lego, na które nadepnął Hulk. W chwili przerwy Polaris odpisywała na jakąś wiadomość. Obecnie nanomaszyny były potrzebne Sigmie do dokonywania napraw więc nie mogła włamać się do telefonu. Mogła też ocenić, że gdyby coś poszło nie tak to kobieta mogłaby się na nią obrazić i potraktować falami elektromagnetycznymi co zakończyłoby się niechybną terminacją maszyny. - Brzmi jak nazwa popularnego programu telewizyjnego – skomentowała Sigma nazwę agencji detektywistycznej. Mogła skojarzyć, że może tu chodzić bardziej o gen X i kwestię nadludzi jednak pokaz talentów również miał jakieś punkty wspólne. W końcu jeśli każdy jest tam nadczłowiekiem to ma jakiś talent. Kwestia czy jury dałoby trzy razy na tak – Dałabym jeden krzyżyk Shi’ar – dorzuciła żartem Sigma odnośnie samej nazwy agencji w nawiązaniu do popularnego programu telewizyjnego. Oczywiście nawet z jednym głosem na „nie” można było przejść dalej. - Nie mam dostępu do tych pomieszczeń. Mogłabym się włamać gdybym była w pełni sprawności. W tym momencie próba przebicia się przez zaporę mogłaby przepalić większość implantów – teraz niewątpliwie przydałyby się kody dostępu, które miał Logan. Szkoda, że wtedy nie użył ich by przejrzeć monitoring bo dzięki temu teraz Sigma mogłaby to zrobić bez większych przeszkód. Maszyna jednak wpadła na pewne rozwiązania, które niekoniecznie musi się spodobać Polaris lub Storm. – Jeśli Storm udzieliłaby mi swoich kodów dostępu do systemów zabezpieczeń wtedy mogłabym zrobić to bez większych problemów tu i teraz – bo poza Loganem, Storm też powinna mieć odpowiednie kody, które maszynie pozwolą obejść system zabezpieczeń i przejrzeć monitoring rezydencji. No i przy okazji bazę danych, którą posiadają. Logicznym jest to, że wtedy podjęliby ogromne ryzyko udzielając takich informacji maszynie, którą bądź co bądź można zhackować oraz wie się o niej stosunkowo niewiele. Jaką wiedzę tak naprawdę mogła mieć o niej Ororo? Poza tym, że ta szukała azylu w Xmansion oraz była zainteresowana ludzkim zachowaniem to nie wiedziała nawet połowy o Sigmie. Kwestia, że najpewniej nigdy nie zostały postawione odpowiednie pytania. Maszyna poruszyła dłonią zginając i rozluźniając metalowe palce. Sięgnęła do ramienia drugiej ręki i mocniej je docisnęła. - Przytrzymaj mocno, a w tym czasie ja to przyspawam – powiedziała, a z jeszcze chwilę temu uszkodzonego emitera popłynęło białe światełko. Czekała tylko na to by Polaris złapała pewniej jej ramię i chwilę potrzymała nieruchomo. W tym czasie Sigma przyłoży dłoń do ramienia i przyspawa naderwany element barku. Pomoże to trochę w naprawach ręki, a resztę już będzie mogła zrobić tak naprawdę sama – Sugeruję odwrócić wzrok by nie doznać uszczerbku na zdrowiu – przy spawaniu zwykle nosi się maskę by chronić oczy przed iskrami, które również w tym wypadku pojawiły się. Drobna smuga plazmy działała jak dosyć potężna spawarka i przytwierdzała ramię maszyny na właściwym miejscu. - Dziękuję – powiedziała w trakcie swojej robótki Sigma. Oczywiście potem przyszła kolej na to by wypytać Storm o kody dostępu. |
| | | Polaris
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 06/01/2014
| Temat: Re: Przed rezydencją Wto Sty 03, 2017 9:50 pm | |
| Wbrew statystyce Sigmy, Lorna zainteresowała się tematem budowy emitera plazmy. Najwyraźniej panna Dane należała do pilnych uczennic, a właściwie już absolwentek szkoły dla utalentowanej młodzieży. Ba, wyglądała na osobę, która całkiem dobrze zrozumiała słowa niebieskowłosej. To ta wrodzona ciekawość nie pozwalała jej na brak skupienia przy omawianiu przedmiotu, którego działanie tak bardzo chciała zrozumieć. Zresztą… miały sporo czasu, skoro Storm zajęła się uspakajaniem przestraszonej młodzieży. Jeszcze bardziej skupioną minę mogła podziwiać podczas pomagania w naprawie. Czasami marszczyła czoło, ściągając przy tym brwi. Dwa razy również zdarzyło się, że przygryzła dolną wargę. Powoli wypuszczała oddech tak jakby bała się dmuchnąć we wnętrze maszyny. Raz po raz nawet powstrzymywała jakby to miało pomóc w precyzji działania. - Musisz mi to powtarzać – Mruknęła słysząc zapewnienia Sigmy, że nie pogorszy jej sytuacji. Na szczęście zamiast nudnego powtarzania dziewczyny rozpoczęły dialog. Gdy cyborg zarzuciła żartem Lorna na chwilę oderwała wzrok od wnętrza Sigmy. Na początku nie do końca wiedziała o co jej chodzi. Dopiero kilka sekund później w głowie panny Dane wyświetliło się logo popularnego programu muzycznego, a z pomiędzy jej warg wyrwało się ciche „Aaaa”. - Nie oglądam za dużo programów popularnych, ale masz rację, może tak się kojarzyć – Uśmiechnęła się subtelnie pod nosem, ale zaraz dalej skupiła na składaniu Sigmy. Z czasem nawet zaczęło jej iść całkiem sprawnie, współpracując z nanomaszynami, a skoro podczas rozmowy jakoś sobie radziła, postanowiła również podpytać o zajście przed szkołą. - Rasa Shi’ar? Możesz mi coś o nich więcej odpowiedzieć? – Zapytała dociskając tam gdzie trzeba i odpuszczając, gdy nanomaszyny zaczęły sobie same radzić z ‘cerowaniem’ dziur po laserach. Starała się również oddalać złe myśli, które nasuwały informacje przekazane w smsie przez Rictora. Apropos. Lorna nie musiała zbyt długo czekać na kolejnego. Zaniepokojona mina kolejny raz zakomunikowała Sigmie, że jej osobisty mechanik oddał się zamartwianiu. Na szczęście czas ‘operacji’ dobiegł końca, a dziewczyny zdążył rozpocząć dyskusję na temat monitoringu. To czy Storm udostępni hasło zostawiła już w gestii kobiety, w końcu ona nie miała tu głosu. Rictorowi natomiast odpisała na smsa: ”Jakiś plus, że nic nie zniszczono. Niby masz rację, ale po coś się tam przedostała, myślisz, że była to tylko droga ucieczki? Swoją drogą próbuję załatwić wgląd do monitoringu. Ps. Wiedzieliście, że w szkole mają cyborga?” |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Sro Sty 04, 2017 6:33 pm | |
| Telepatyczny głos White Queen pojawił się nagle w głowach praktycznie wszystkich osób znajdujących się w Instytucie Xaviera. "Mówi Emma Frost. Jestem pewna, że wszyscy zajmujecie się teraz czymś niezwykle istotnym, ale obawiam się, że będzie to musiało zaczekać, gdyż ja nie mam zamiaru. Słuchajcie uważnie, bo ani nie lubię się powtarzać, ani nie chcę marnować na to cennego czasu. Znajduję się na terenie Avengers Tower w towarzystwie Ms. Marvel. Wspólnie udało nam się odkryć pewne informacje, które idealnie pokrywają się z tymi, które otrzymałam już wcześniej... Z różnych źródeł. Jakiś czas temu rząd Stanów Zjednoczonych rozpoczął prace nad budową maszyn przystosowanych do polowań na mutantów. Niedawno przeprowadzony został test urządzenia, które odpowiada za odróżnianie nas od zwykłych ludzi... I choć roboty zostały zniszczone, a nikomu nie stała się krzywda, to jednak były w stanie nas namierzyć. Następne będą zapewne lepiej przystosowane do walki. W Instytucie czekają specjalnie przygotowane bransolety, które każdy z was powinien podjąć. Noście je zawsze, a te roboty, Sentinele, nie będą w stanie was wykryć. Niestety nie są to wszystkie wymierzone przeciwko nam działania. Prezydent utworzył grupę pod dowodzeniem generała Thaddeusa Rossa, Red Hulka, w której skład weszli niektórzy przestępcy - w tym Moonstone i Hood - oraz część żołnierzy oddelegowanych z armii. Ich zadaniem jest pilnować wszystkich istot z mocami, nie tylko bohaterów i przestępców, ale i zwykłych cywili. Drużyna ta, Thunderbolts, odnalazła Jean Grey pod Los Angeles i próbowała ją aresztować, czym sprowokowała ją do walki, do której wkrótce potem przyłączyło się S.H.I.E.L.D. Większość agentów zginęła na miejscu, gdy Grey odbiła od siebie pocisk wystrzelony przez Thunderbolts. Wielu żołnierzy również straciło życia. Przybyli na miejsce X-Men zatrzymali bitwę, a Ross został aresztowany przez S.H.I.E.L.D., ale praktycznie na pewno rząd go z tego wyciągnie, a jego grupa będzie działać dalej, pod okiem doradczyni prezydenta, Rize. Stanowią dla nas zagrożenie, bo będą traktowani inaczej od nas. Mogą doprowadzać do starć, a i tak wina spadnie na nas. Uważajcie na nich. Jeżeli wejdziecie w kontakt z Jean, zachowajcie ostrożność. Nie jest sobą. Reaguje gwałtownie i chaotycznie. Wygląda na to, że jej działania kontroluje inna istota. W tej chwili towarzyszą jej Rogue, Wolverine i Cyclops, jednakże nie wiem dokąd zmierzają. Dwoje mutantów, którzy udali się wraz z tą częścią X-Men do Los Angeles, kobieta i mężczyzna, zamierza ukraść pozostawionego tam Blackbirda. Śledźcie jego położenie, bo planują coś, co może sprowadzić na nas wszystkich kłopoty. Chcą zgromadzić więcej osób i wspólnie zaatakować twórców Sentineli... Czyli kogoś, kto współpracuje z rządem. Domyślam się, że jesteście sobie w stanie wyobrazić efekty ich działań. Co ważne, rząd już teraz dysponuje listą zawierającą dane istot z nadludzkimi mocami, posegregowaną według poziomu zagrożenia, jakie stanowią te osoby. Część z nas najprawdopodobniej się na niej znajduje. Pozwolę sobie przypomnieć, że powstanie takiej listy miało być omawiane dopiero na zbliżającej się konferencji... Zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko prezentuje się dla nas okropnie, ale nie jesteśmy sami. Avengers są po naszej stronie, a posiadają o wiele większą siłę przebicia, niż wydaje się władzom. S.H.I.E.L.D. na rękę będzie zapobiegnięcie konfliktowi. Bądźmy ostrożni i czujni, nie dawajmy ludziom kolejnych powodów do agresji, a być może uda nam się jeszcze uratować sytuację."
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Przed rezydencją Wto Sty 17, 2017 6:06 pm | |
| Przez czas swego pobytu na terenie instytutu Sigma poznawała każdy kąt rezydencji. No może prawie każdy, bo do niektórych nie miała dostępu z oczywistych względów. Między innymi zaliczały się do tego podziemia aczkolwiek od tego był pewien wyjątek. Otóż maszyna każdego dnia testowała zabezpieczenia systemu, który chronił X-mansion. Wiedziała na ile może sobie pozwolić oraz gdzie znajdują się potencjalne pułapki. Aktualnie nie mogła przejąć kontroli nad tak ważnymi systemami jak systemy obrony, ale mogła za to zgasić na moment światła lub chociażby podpiąć się do monitoringu i paru innych mniej znaczących elementów budynku. Każda próba ataku uczyła SI jak omijać zabezpieczenia. Adaptowała się do nich i powoli je obchodziła. Małymi kroczkami, lekko dotykając palcem zimnej tafli zabezpieczeń dzięki czemu przystosowała się do określonej głębokości zanurzenia. Podczas napraw Sigma wysłała część nanomaszyn, by te zebrały jak najwięcej danych na temat pomieszczenia z „Cerebro”. Przeglądały dane z monitoringu i mapowały teren rezydencji, a w pewnym momencie nawet zaczęły zataczać koła. Nie było żadnego oporu pokroju zapory, która zniszczyłaby nanomaszyny. SI wywnioskowało wtedy, że jeśli to pomieszczenie było na terenie rezydencji to ze względów bezpieczeństwa musiało operować na układzie zamkniętym. Nie można się było połączyć z zewnątrz by uniemożliwić właśnie to co dzielna maszyna próbowała zrobić. Musiałaby podłączyć się bezpośrednio na dole, by cokolwiek ugrać w tej kwestii. - Posiadam szeroką bazę danych na ten temat. Mogłabym ściągnąć jakiś odcinek i wyświetlić go na monitorze komputera – dopowiedziała maszyna. Nie bała się wirusów komputerowych. By złamać jej zabezpieczenia ktoś musiałby posiadać komputer o podobnej mocy obliczeniowej oraz pracować znacznie szybciej niż maszyna przetwarza dane. Było to niezwykle trudne i prawie niewykonalne dla zwykłego człowieka. - O obcych nie posiadam zbyt wiele danych. Nie figurują na oficjalnych stronach. Najpewniej mogłabym coś znaleźć w deep webie na stronach rządowych oraz na zabezpieczonych serwerach jednak wiązałoby się to z pewnym ryzykiem w razie niepowodzenia we włamaniu – mówiła Sigma jednocześnie przeglądając obraz z monitoringu rezydencji. Poszukiwała głównie Frost, która najpewniej musiała być poza nią gdyż obecnie na monitoringu nigdzie jej nie było. - Nie mogę zlokalizować panny Frost na terenie rezydencji. Być może znajduje się w kondygnacjach operujących na układzie zamkniętym gdzie nie mam dostępu do monitoringu lub jest poza rezydencją. Mogłabym się włamać do monitoringu miejskiego i poszukać jej – tu subtelnie maszyna powiedziała mniej więcej jaki grzeszek właśnie popełniła. Storm mogłaby nie być zadowolona, że w ich bazie danych szpera jakieś AI niewiadomego pochodzenia. Wolała nie uświadamiać Ororo o tym fakcie dlatego powiedziała to dostatecznie cicho, by Polaris mogła ją usłyszeć z racji tego, że była blisko.
|
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed rezydencją Wto Sty 17, 2017 6:57 pm | |
| Limuzyna znajdowała się jeszcze daleko od rezydencji, gdy Emma zaczęła już wpływać na umysł swojego kierowcy, aby ten nie mógł zobaczyć żadnych uszkodzeń czy innych nieprawidłowości wypadających na terenie szkoły. Dla mężczyzny tak budynek, jak i jego najbliższe okolice prezentowały się jak najzupełniej normalnie - w związku z czym spokojnie doprowadził samochód na podjazd i zatrzymał go chwilę po minięciu fontanny. Emma wyłączyła jeszcze tylko muzykę, która do tej pory nieustannie sączyła się z głośników, zgarnęła z siedzenia torebkę, po czym skinęła krótko na Surge i otworzyła drzwi po swojej stronie, aby zaraz potem wyjść na zewnątrz. Chłodne i oceniające spojrzenie panny Frost powoli przesunęło się po otoczeniu, a w myślach kobieta szacowała już koszt niezbędnych napraw. Mimo wszystko musiała przyznać, że nie było aż tak źle, jak można by tego oczekiwać. Wiele osób zdecydowanie panikowało i przesadzało, ona zaś odebrała ich subiektywne opinie... Ale tego właśnie się po nich spodziewała, więc przygotowała się na taki obraz. W następnej chwili jej wzrok padł już na osoby zgromadzone przed budowlą. Storm była jej w tej chwili najbardziej potrzebna i White Queen zamierzała porwać ją ze sobą, ale dla pozostałych kobiet również mogła znaleźć jakieś zadanie... Szczególnie, że ktoś musiał coś zrobić ze stadkiem uczniów, które kręciło się pomiędzy dorosłymi. - Ororo, moja droga, pozwól ze mną. Jak zapewne sama wiesz, mamy teraz wiele do omówienia i kwestie te niestety nie mogą zaczekać. Ach, poza tym potrzebny będzie jeszcze młody pan Guthrie... Ma pomóc panie Ashidzie zająć się kolegą. W ciągu najbliższej godziny mogą oczekiwać mojego wezwania, we dwoje lub troje, zależnie od stanu, w jakim znajdował się będzie wówczas pan Foley - zarządziła rzeczowym tonem, jednocześnie obchodząc limuzynę dookoła, aby zbliżyć się do budynku. Jako że Surge sama potrafiła mówić i w dodatku na pewno zwracała na siebie uwagę, szczególnie teraz, Emma zdecydowała się pozostawić resztę w jej rękach. - Uczniowie mogą udać się do środka. W szkole jest bezpiecznie. Młodzież zgromadzona w Danger Roomie może zostać z niego wypuszczona i skierowana do swoich pokojów. Dziś nie odbędą się już żadne zajęcia, lecz jutro nie przewiduję pod tym względem żadnych problemów - kontynuowała spokojnie i z niezachwianą pewnością siebie, w myślach odnotowując jeszcze konieczność przyjrzenia się salom lekcyjnym. Te mocniej uszkodzone będzie musiała na jakiś czas wyłączyć z użytku i podmienić w harmonogramach z innymi... Albo mogłaby zrzucić ten obowiązek na Storm, czym zyskałaby sobie może nawet godzinę na pozostałe sprawunki. Kusząca wizja. Emma ostrożnie przeszła wśród gruzów przy wejściu, pomimo wysokich szpilek idealnie zachowując równowagę i nawet nie pochylając głowy, aby lepiej widzieć gdzie stawiała stopy. Poruszanie się z gracją miała praktycznie we krwi... A na pewno w nazwisku. Po drodze blondynka telepatycznie poinstruowała kierowcę - choć oczywiście on nie był tego do końca świadomy - że powinien oddalić się zaraz po tym, jak tylko Surge i Elixir opuszczą limuzynę. - Gdyby ktoś mnie potrzebował, będę przejmowała kontrolę nad całym tym chaosem z mojego gabinetu - rzuciła jeszcze przez ramię, w towarzystwie Ororo krocząc już hallem w kierunku wspomnianego przez siebie pomieszczenia.
Z/t i wyprowadzam też Storm.
|
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Wto Sty 17, 2017 8:17 pm | |
| Nie wiedziała czego się spodziewać jak już dotrą pod budynek instytutu, ale wiedziała, że jest nieco zniszczony. Kiedy limuzyna wreszcie dotarła na miejsce, dziewczyna otworzyła drzwi od swojej strony i wyszła z limuzyny, wyciągając z niej również Josha. Jak dobrze, że w szkole ciągle były jakieś treningi. Przynajmniej Nori miała więcej siły niż przeciętna dziewczyna i dała radę udźwignąć kolegę. Fakt, trochę ciężko było, ale na szczęście złoty nie należał do najcięższych. - Jakby pani mogła przekazać telepatycznie Jayowi, że będziemy u Josha w pokoju to byłoby idealnie. Albo żeby wyszedł tutaj. Obojętnie. - rozejrzała się dookoła na pozostałych uczniów i w ogóle osoby zgromadzone przed budynkiem. Pewnie gdyby była tu podczas ataku to również byłaby nieco wystraszona i niepewna co robić. Instytut jednak nie wyglądał wcale tak źle jak się tego spodziewała. Zniszczenia nie były olbrzymie. Walka musiała być krótka skoro było całkiem dobrze. Przydałby jej się teraz ktoś, kto dałby jej tą całą bransoletkę, o której mówiła Frost. Westchnęła i z Joshem na rękach ruszyła w stronę budynku. Mógłby się w końcu obudzić. Tyle dobrego, że wiedziała, gdzie jest pokój Elixira, więc szybko tam dotrą jak tylko załatwi sprawę z bransoletką. |
| | | Rockslide
Liczba postów : 101 Data dołączenia : 29/05/2016
| Temat: Re: Przed rezydencją Sro Sty 18, 2017 8:47 pm | |
| Kilka chwil po tym jak Emma Frost i Storm zniknęły w drzwiach, pojawił się w nich Rockslide. No może z tą różnicą, że od drugiej strony. Mutant wyszedł na z budynku ubrany w cywilne ubranie. Poza luźnymi spodniami i bluzą od dresu (wszystko w rozmiarze piętnaście XL), rzucały się też w oczy ciemne okulary przeciwsłoneczne i zarzucony za prawe ramię plecak. Golem rozglądał się po miejscu, które niedawno było miejsce międzygalaktycznej bitwy i wygwizdywał sobie cicho znaną melodię z utworu "Powerhouse" Raymonda Scott'a. Kiedy zauważył niebieskowłosą, powitał ją okrzykiem. - Cześć Surge! Ta ponura atmosfera zaraz mnie zabiję, więc idę po zakupy. Kupić ci coś? - Dopiero kiedy bardziej się zbliżył, zwrócił uwagę na to co dziewczyna trzymała w swoich rękach, a może raczej "kogo". Kiedy to do niego dotarło, przyhamował i zatrzymał się dokładnie obok nich. - A jemu co się stało?! Też napadli go kosmici? - Rockslide autentycznie przejął się stanem chłopaka. Chciał ocenić w jakim Joshua jest stanie, ale jego palce były tak twarde, że nie był w stanie wyczuć czyjegoś pulsu. Dlatego też postanowił sprawdzić, czy Elixir żyje w jedyny możliwy dla siebie sposób i lekko dźgnął go palcem w żebra. |
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Przed rezydencją Sro Sty 18, 2017 8:52 pm | |
| Jay doszedł, po długiej wędrówce. Odprowadził dziewczynę do koleżanek, przekazał ją po drodze nauczycielowi. Sam zaś udał się przed szkołę. Przysiadł przed budynkiem, chcąc się skryć i przemyśleć wszystko w głowie. Na jego nieszczęście, niestety ktoś chciał coś do niego. Podniósł wzrok. Tak, to Noriko. Trzymała na rękach Josha, tradycyjnie złocistego. Jego mutacja była ciekawym przypadkiem. Sam żałował bycia mutantem. Gdyby nie mutacja, byłby teraz Julią. Wstał. -Tu jestem-Zawołał, machając przy okazji lekko ręką. Podszedł do niej, niepewny czego od niego chce. Zapewne coś związanego z Elixirem, ale kto wie. Spojrzał na złotego. Powinien szybko dojść do siebie, ale kto go tam wie. Może oberwał mocniej niż się wydaje. Spojrzał ponownie na Noriko. Był ciekaw czego od niego potrzebują, dlatego postanowił się dowiedzieć.-O co chodzi?-Zapytał, z nutką ciekawości. Pewnie potrzebowała pomocy z zaniesieniem Josha... chociaż sama dawała sobie radę. No i pewnie nie wołałaby konkretnie jego. Przeczucie tak mu mówiło. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Przed rezydencją Czw Sty 19, 2017 12:43 am | |
| Josh powoli zaczynał być świadomy tego, że się poruszał - albo raczej był przez kogoś przemieszczany, bo na pewno nie robił tego o własnych siłach. W dalszym ciągu oddychał spokojnie i równomiernie, jak gdyby wciąż spał, a jego ciało zdawało mu się być jeszcze zbyt ciężkie, aby miał przejąć nad nim kontrolę... Nawet powieki nie chciały go słuchać... Lecz chłopak znał już ten stan i z doświadczenia dobrze wiedział, że najprawdopodobniej nie posiadał żadnego powodu do niepokoju. Niedługo wszystko powinno wrócić do normy. Chyba że - kiedy był nieprzytomny - do jego ciała dobrał się akurat ktoś nieupoważniony i wrogo do niego nastawiony... Ale wydawało mu się, że do czegoś takiego nie mogło dojść. Przecież nie był wtedy sam, prawda? Nastolatek poświęcił te kilka sekund, w trakcie których jego ciało znajdowało się jeszcze na autopilocie, aby odtworzyć z pamięci wydarzenia, które doprowadziły go do tego momentu. Został wezwany przez Frost, zaopatrzony w mało pasującą mu do ogólnego wizerunku, lecz za to - podobno - niezwykle przydatną srebrną ozdobę, a na koniec zabrany przez nauczycielkę do Nowego Jorku... A tam już prosto do siedziby Mścicieli. Ta część oczywiście mu się podobała, nawet jeżeli okoliczności wizyty już trochę mniej. Z drugiej strony - hej, przynajmniej przez kilka minut przebywał w towarzystwie bohaterów innych od X-Men... Nim został odprowadzony do tego z nich, który właśnie potrzebował jego pomocy. Elixir nie wypytywał nikogo o szczegóły - choć po cichu sądził, że miałby do tego pełne prawo, skoro był im tak naprawdę niezbędny. Mimo wszystko doskonale rozumiał, że postawiono go przed istotnym zadaniem, że nie zostałby wezwany do każdego, nawet jeżeli chodziło o członka składu Avengers... Więc milczał i po prostu zrobił swoje, naprawił uszkodzenia w ciele Mściciela, pozwolił swojej energii działać - by wreszcie przywrócić go do życia... A przynajmniej miał taką nadzieję, bo prawdę mówiąc nie pamiętał zakończenia tej historii. To wtedy musiał zapaść w śpiączkę. W porządku... Wyglądało więc na to, że wszystko kojarzył. Przemawiające wokół chłopaka głosy początkowo dobiegały do niego jakby z oddali, lecz szczęśliwie z każdą chwilą słyszał je coraz lepiej. Zdawało mu się, że rozpoznawał Frost, a potem - tu czuł się już pewniej - Noriko... A na koniec jeszcze Santo i Jay'a, choć im poświęcił o wiele mniejszą uwagę, gdyż nagle wyczuł w okolicy swoich żeber coś twardego. Nacisk szybko ustąpił, lecz mimo to wystarczył, aby Josh zmarszczył czoło i westchnął niechętnie, w końcu zmuszając się do otworzenia powiek. W pierwszej chwili jego powieki zatrzepotały, gdy przyzwyczajał się do jasności otoczenia, lecz zaraz potem blondyn potoczył już wzrokiem dookoła siebie, przynajmniej na tyle, na ile mógł to uczynić w tej pozycji... No właśnie. Kilka sekund zajęło mu zorientowanie się i przetworzenie informacji o tym, że znajdował się w ramionach Surge, której wcale nie mogło być z tym lekko. Koniec końców swoje ważył, a nie miał pojęcia jak długo dziewczyna go tak nosiła... Ani dlaczego ona, skoro obok znajdowało się paru o wiele lepszych kandydatów na tragarzy. Nim jednak Elixir cokolwiek z tym zrobił, dotarło do niego coś jeszcze - coś, co dopiero co zostało wspomniane, a nie kojarzyło mu się z niczym, o czym w tej chwili wiedział. - Przegapiłem kosmitów? - spytał, jak gdyby to właśnie było najważniejsze, równocześnie ponownie przesuwając spojrzeniem po stojących w zasięgu jego wzroku osobach. Jego własny głos zabrzmiał mu nie do końca tak, jak powinien, w związku z czym nastolatek odkaszlnął cicho, po czym poruszył się w sposób sugerujący, że - jeżeli o niego chodziło - mógł już zostać odstawiony na ziemię, wielkie dzięki. Znał swój organizm na tyle dobrze, by wiedzieć, że utrzyma teraz własny ciężar ciała i zachowa równowagę, więc nie chciał dalej męczyć Nori... Nawet jeżeli w gruncie rzeczy nie miał nic przeciwko byciu przez nią obejmowanym. Z drugiej strony jej metalowe rękawice trochę go gniotły, ale czego się nie robiło...? Dopiero po stanięciu o własnych siłach Josh miał w końcu okazję przyjrzeć się lepiej okolicy. Zniszczony przód budynku, przeorany trawnik... To całe UFO chyba parkowało na terenie posesji. Po pijaku. Z paroma podejściami. Albo po prostu kosmici mieli z nimi jakiś problem, jak praktycznie wszyscy ostatnio, czyli nic nowego. Mogli chociaż ustawić się w kolejce. Blondyn starał się tego po sobie nie okazywać, ale prawie żałował, że aż tak spieszyło mu się do odzyskania samodzielności. Nie chwiał się, stał prosto, ale w pierwszym momencie zakręciło mu się w głowie, przez co musiał powstrzymać odruch uniesienia do niej dłoni... A choć ten efekt ustąpił, to Elixir w dalszym ciągu czuł się odrobinę niepewnie. Zakładał, że jak długo będzie ostrożny, wszystko powinno wrócić zaraz do normy.
|
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Czw Sty 19, 2017 6:59 pm | |
| Słysząc swój pseudonim, dziewczyna odwróciła lekko głowę i uśmiechnęła się delikatnie, widząc znajomą twarz kamiennego golema. Tyle, że ten uśmiech zniknął gdy mutant był blisko. Nie lubiła okazywać uczuć przy nikim. Nie ważne jakich uczuć. - Hej, Santo. Dzięki, ale ja właśnie wróciłam z miasta, więc w sumie niczego stamtąd nie potrzebuję - odpowiedziała mu spokojnym tonem, zaraz robiąc krok w tył, gdy golem spróbował dźgnąć Josha palcem. - Nie, użył bardzo dużo swojej mocy i teraz odpoczywa - odpowiedziała mu, nie wchodząc w szczegóły. To, dlaczego Elixir był nieprzytomny nie było istotne. Ważne, że miała się nim zająć. I Jayem. Którego zaraz usłyszała. To się nazywa szczęście. Może jednak ten dzień nie będzie taki zły jeśli uda jej się dobrze załatwić sprawy, powierzone jej przez Emmę. - Dobrze cię widzieć, Jay. Musimy porozmawiać o czymś ważnym, o czym dowiedziałam się od naszej psorki, Emmy Frost - w tym momencie jej wzrok skierował się na Josha, który nagle zapytał o kosmitów. Zmarszczyła lekko brwi - Nie tylko ty, złociutki. Ja tez ich nie widziałam - odparła mu. Miała ochotę zwyczajowo być wredna i po prostu go puścić żeby upadł tyłkiem na ziemię, ale z racji tego, że mógł być jeszcze słaby, zrezygnowała z tego pomysłu i pomogła mu stanąć na nogach, cały czas obserwując, by wesprzeć ramieniem w razie potrzeby. - Na początek, jak mógłbyś Jay, to chciałabym dostać jedną z tych bransoletek, które mają nas chronić. Słyszałam, że każdy już ma swoją. Ja w międzyczasie odprowadzę Josha do jego pokoju i tam byśmy się spotkali. Może spodoba wam się to co mam do powiedzenia. - po tych słowach skierowała spojrzenie na Rockslide'a, który niestety nie miał nic wspólnego z nowinkami i raczej nie byłby zaciekawiony tym tematem. - Wybacz, Kamyczku, ale pani Frost powierzyła mi zadanie, a nie chcę jej podpaść. Nawet ja wolę spokój od problemów. Wbrew pozorom - uśmiechnęła się lekko do wielkoluda. Była to po części prawda. Nie miała nic przeciwko małym problem. Kłótnia z kolegą z instytutu, sprzeczka. To były rzeczy niegroźne. Nie marzyła jednak o karze od nauczyciela i uziemieniu. |
| | | Rockslide
Liczba postów : 101 Data dołączenia : 29/05/2016
| Temat: Re: Przed rezydencją Pią Sty 20, 2017 10:11 am | |
| - Nooo! Było ich dwoje. Jeden był przerąbany! Nie dość, że strzelał laserami z oczu jak Cyclops, to jeszcze był silny jak ja i potrafił latać. Żałuj, że tego nie widziałeś. Nawet w czwórkę mieliśmy z nim duży problem... Na szczęście już sobie poszli. - Rockslide zdał skróconą, choć entuzjastyczną relację ze spotkania z kosmitami. Jego myśli zmąciły jednak słowa Noriko. Otworzył, oczy ze zdziwienia tak szeroko, że było je widać nawet zza jego czarnych okularów. Wtedy też popatrzył na Icarusa, który według tego co powiedziała dziewczyna miał mieć przy sobie ten niezwykle ważny sprzęt. - Akurat jak uciąłem sobie drzemkę po walce, to śniło mi się, że panna Frost opowiada mi coś o jakiś robotach i branzoletkach... Czyli, że to nie był sen?! Ja też chce taką jedną! - Santo rozejrzał się nerwowo, dopiero teraz dotarł do niego autentyzm zagrożenia, więc wolał upewnić się, czy z ukrycia nie obserwuje ich żaden śmiercionośny robot. Paradoksalnie, chociaż chłopak był największy spośród całej młodzieży w instytucie, i teoretycznie najmniej powinien się obawiać, przykładowo pająków, czy nawet takich śmiercionośnych robotów, to często potrafił najbardziej panikować. |
| | | Polaris
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 06/01/2014
| Temat: Re: Przed rezydencją Pią Sty 20, 2017 10:33 pm | |
| Lorna uśmiechnęła się do dziewczyny. - Niestety nie mam czasu na nadrabianie teleturniejów. Może kiedyś, ewentualnie możesz mi podesłać linka do jakiś ciekawszych występów. Jeżeli masz ulubione… - Troszkę zwolniła tempo mówienia przy tym ostatnim. Polaris zaczęła się zastanawiać czy maszyny takie jak Sigma mogą coś ‘lubić’ bądź 'nie lubić'. Żeby nie zabrzmiało mało naturalnie zaraz dodała: - Albo te najbardziej popularne – Sama nie wiedziała czemu jej tak zależało na aprobacie dziewczyny. Może wypatrzyła w niej jakiś potencjał na przyszłość? - To lepiej się nie włamuj. Nie ma sensu, żebyś miała jakieś problemy. Ściąganie uwagi na szkołę, na dodatek w takich okolicznościach nie jest najrozsądniejszym posunięciem. Trzeba się raczej skupić się na ochronie – Spojrzała w kierunku gmachu i cicho westchnęła. Zastanawiała się czy dzieciaki kiedykolwiek będą bezpieczne i czy będą miały szanse na normalne życie? W tym samym momencie, gdy Lorna oddała się chwili refleksji w głowie zielonowłosej pojawił się niepokojący komunikat. To mogło być zaskakujące dla Sigmy, ale Polaris zastygła w skupieniu i dobrą dłuższą chwilę nie wydawała z siebie żadnego dźwięku, oprócz powolnego oddechu. Zdając sobie sprawę, że cyborg mogła tego nie słyszeć streściła jej po krótce komunikat przekazany przez Emmę Frost. No chyba, że się pomyliła i Sigma słyszała co do jednego słowa. Wtedy stwierdzi, że czas nadrobić temat współczesnych technologii. Może sprawa Sentineli do końca jej nie dotyczyła, ale skoro mieszkała na co dzień z mutantami i w jakimś bliżej jej nie znanym celu została zrekrutowana do szkoły, to powinna wiedzieć to co z ust młodzieży zapewne nie będzie schodziło przez dobrych kilka tygodni. Lorna zagadała się na tyle, że była świadkiem przyjazdu panny Frost, a wraz z nią dwójki innych uczniów. Szczerze mówiąc troszkę odetchnęła wiedząc, że Emma wesprze Storm w działaniach porządkowych. - Będę się już zbierać – Odpowiedziała powoli się prostując – Jeżeli będziesz miała jakieś ciekawe informację dotyczących kosmitów oraz wejście do monitoringu w cerebro to proszę podeślij mi go na maila. Jeżeli będziesz uważała za stosowne, rzecz jasna – Przyjęła swój zwyczajowy i już nieco bardziej profesjonalny ton. Zostawiła również namiary na siebie Sigmie, a potem napisała smsa do Rictora. Emma już jest na miejscu. To co mogłam pomóc pomogłam. Zbieram się do Nowego Jorku. Bądźmy w kontakcie. - Miło było cię poznać, Sigma. Do następnego. Mam nadzieje, że w bardziej dogodnych do rozmowy okolicznościach – Wytwarzając pole magnetyczne wzbiła się w powietrze i lecąc zniknęła z widoku.
/zt |
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Przed rezydencją Sob Sty 21, 2017 12:34 pm | |
| Cóż, Jay przysłuchiwał się rozmowie wszystkich. Jednak jego myśli krążyły wokół zniszczonej rezydencji. Zastanawiał się, ilu uczniów straciło życie w wyniku tego ataku, a ilu dostanie traumy psychicznej. Nie rozumiał entuzjazmu Rockslide'a. Ludzkie życie... tak kruche, a ciało tak wytrzymałe. Ciekawe, czemu bóg zdecydował się stworzyć tak ludzi? By mogli ich pochować? Pomóc pogodzić się ze stratą? Raczej nie. Ciężko pogodzić się ze stratą, gdy na ciele nie widać żadnych obrażeń. Życie... niby jest wesołe, a jednak czasem jedyną opcją jest zakończenie go. Kto wie, czy nie warto spróbować? A jednak... Nie, przysparzanie zmartwień rodzinie to nie jest najlepszy powód. Sam czynnik regeneracyjny pewnie także mu zablokuje możliwość zabicia się. Nie warto ryzykować. -Ciebie również, Noriko.-Odpowiedział na powitanie Noriko. Przybrał neutralny wyraz twarzy, nie wyrażający emocji.-Nie macie czego żałować. Nie wiem, jak wyglądało starcie przed rezydencją, ale jeden z nich był naprawdę potężny. Dzięki bogu, nie mamy wielu ofiar. O ile jakieś są...-Ostatnie zdanie dodał na szybko. Nie wiedział czy ktoś oberwał, czy nie, ale zawsze zakładał najgorsze. Jakoś tak miał. -Bransoletki? Mówimy o tym?-Podniósł swoją dłoń, na której już od jakiegoś czasu zadomowiła się srebrna, prosta i pozbawiona ozdób bransoletka. -Jasne, poszukam wam. Trzy sztuki, tak?-Zapytał dla upewnienia się, że nikt więcej nie pragnie bransoletki... Za kuriera robić nie chciał.-Nie wiem czy mogę ci wierzyć, że się spodoba, ale dobrze. Spotykamy się w pokoju Josha.-Powiedział, skinąwszy głową na zgodę. W sumie, miejsce dobre jak każde inne. Popatrzył jeszcze, czy ktoś ma coś do powiedzenia, czy może spokojnie udać się po bransoletki. Skąd on je wziął... chyba w holu były, gdy brał swoją, ale nie miał pewności. Kto to tam z resztą wie, może je przenieśli. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Przed rezydencją Sob Sty 21, 2017 3:52 pm | |
| Trzeba przyznać, że - jak na takie okoliczności - Josh przyjął wyjaśnienia odnośnie kosmitów całkiem dobrze. W ich trakcie niemalże automatycznie przesuwał wzrokiem pomiędzy wszystkimi rówieśnikami w zależności od tego, które z nich właśnie zabierało głos, ale sam jeszcze milczał. Czoło chłopaka uległo lekkiemu zmarszczeniu, gdy przyswajał sobie otrzymywane relacje... A najwięcej informacji dostarczyła mu chyba ta zdana przez Santo. Więc tak... Potężni kosmici w liczbie sztuk dwóch, z których jeden brzmiał na jakiegoś Supermana - silny, latający, z laserami w oczach. Do pełnego obrazka przydałby się jeszcze mroźny oddech, ale Elixir podejrzewał, że w tej chwili taka uwaga mogłaby nie zostać w pełni doceniona przez pozostałych. Jay i tak wyglądał już na mocno przybitego... Choć z drugiej strony nie było to nic nowego, bo aniołek w zasadzie zawsze sprawiał takie wrażenie, więc może nie miało to nawet większego związku z atakiem na szkołę. Najważniejsze jednak, że najwyraźniej nikt bez czynnika regeneracyjnego nie został poważnie ranny - bo w innym wypadku pewnie ktoś wołałby już Josha do pomocy... A to oznaczało, że chyba nie musieli jakoś strasznie się tym wszystkim przejmować, prawda? Santo z pewnością nie wydawał się być przesadnie zmartwiony, a wyglądało na to, że akurat on miał okazję spotkać się z tymi kosmitami twarzą w twarz - i nawet się z nimi zmierzyć. Posiadał informacje z pierwszej ręki. Temat zmienił się z obrony Instytutu przed krewnymi i znajomymi E.T. na te bransoletki i jakieś zadanie od Frost, ale prawdę mówiąc w tym momencie blondyn na chwilę odpłynął. Jego uwaga skierowała się ku znajdującej się kawałek dalej zielonowłosej kobiecie, wzbijającej się właśnie do lotu. Och, oczywiście, że ją rozpoznawał - jakże by mogło być inaczej? Polaris, członkini X-Men, choć od pewnego czasu chłopak nie widywał jej w Instytucie... Wróciła? Czy przybyła tylko z pomocą, gdy szkoła znalazła się w potrzebie? W gruncie rzeczy nie było niczym szczególnie dziwnym, że członkowie drużyny często przebywali poza bazą... Ten tok myślowy Elixira został brutalnie przerwany, gdy do nastolatka dotarło pytanie Icarusa o liczbę potrzebnych im bransoletek. Uzdrowiciel niechętnie oderwał wzrok od prędko oddalającej się kobiety, aby teraz skierować go ku rudzielcowi, jednocześnie zaś na chwilę uniósł rękę na tyle, by dłoń znalazła się mniej więcej na wysokości ramienia i zakręcił nadgarstkiem, w ten sposób wprawiając swój egzemplarz w ruch. - Dwie sztuki - uściślił na głos, choć w tym momencie było to już pewnie najzupełniej zbędne. Skoro zaś obiekt jego zainteresowania zdążył zniknąć z pola widzenia, to Josh uznał, że równie dobrze mógł już ponownie zaangażować się w rozmowę... Nawet jeżeli chwilowo nie miał do niej wiele do wniesienia. Albo raczej praktycznie nic. Przynajmniej wyglądało na to, że dołoży się do sprawy swoim pokojem. Nie, żeby ktoś spytał go pod tym względem o zdanie, ale szczerze mówiąc i tak nie miał nic przeciwko, więc nawet tego nie komentował. Co prawda w takim wypadku mogli też natknąć się na Davida, ale z drugiej strony niektórym osobom, których imiona zaczynały się na "N", a kończyły na "oriko", najprawdopodobniej wcale by to nie przeszkadzało... Choć Josh nie oceniał. Daleko mu było do tego. - To co, przenosimy się do mnie? - zagadnął dziewczynę, jednocześnie obdarowując ją uśmiechem, który już sam w sobie przyprawiał słabsze sztuki o szybsze bicie serca. Och, Elixir nie miał żadnych złudzeń. Doskonale wiedział, że na Surge jego urok tak łatwo nie zadziała w ten sposób i dlatego nawet na poważnie nie próbował - szczególnie, że sam również nie był szczerze zainteresowany - ale przecież nawyków ciężko się było pozbyć. Jeżeli Noriko mu przytaknęła - przy odrobinie szczęścia bez wyłapywania tej delikatnej dwuznaczności, przed którą także Josh nie mógł się powstrzymać - blondyn ponownie uniósł dłoń, tym razem w skierowanym ku Santo geście pożegnania. Zaraz potem mógł już skierować się wraz z rówieśniczką do wnętrza budynku, po drodze uważając na kawałki gruzu przy wejściu.
|
| | | Rockslide
Liczba postów : 101 Data dołączenia : 29/05/2016
| Temat: Re: Przed rezydencją Sob Sty 21, 2017 8:24 pm | |
| - Nie lepiej byłoby, gdybyś najpierw poszedł do laboratorium medycznego? Bez urazy, ale wyglądasz jakby połknął, a później wyrzygał cię tyranozaur. - Santo popatrzył na Elixira z kwaśną miną i zdjął przyciemniane okularki ze swojego nosa. Może i był teraz trochę złośliwy, ale wolał dmuchać na zimne i, żeby ktoś przebadał jego kolegę. Z drugiej strony sam nie był ekspertem z zakresu medycyny więc na wiele by się w tej kwestii im nie przydał. Widząc, że Icarus był lekko przybity przez ostatnie wydarzenia postanowił go rozweselić i wsunął mu swoje okulary na głowę. - Może pójdę z tobą poszukać tych bransoletek. Mój plan pójścia na zakupy nie uwzględniał armii atakujących nas robotów, więc chyba bezpieczniej będzie jak zostanę z wami w instytucie. - Znalezienie tego sprzętu maskującego mutantów było chyba najlepszym pomysłem. Miał tylko nadzieję, że kiedy każdy otrzyma swoją bransoletkę, to rada pedagogiczna nie zagoni ich do sprzątania podjazdu. Co jak co, ale wybitnie nie chciało mu się teraz siać nowej trawy. |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Sty 22, 2017 1:36 pm | |
| - Mi po prostu powiedziała o tym wszystkim w drodze tutaj - odparła Santo kiedy ten wspomniał, że śniło mu się coś ciekawego. Pewnie dostał przekaz telepatyczny i przyswoił to jako sen. - Tak samo mówiła mi, że nie było poważnych ofiar. Zostali ranni Jay - tu spojrzała na Icarusa, który chyba martwił się, że mogły być jakieś ofiary śmiertelne - Laura i... Jakiś cyborg? Nie pamiętam imienia. Reszta uczniów została zabrana do Danger Room, w którym mieli być bezpieczni. Myślę więc, że najbardziej ucierpiał budynek. - potrząsnęła lekko głową. Nori nie miała pamięci do imion osób, które nie miały większego znaczenia w jej życiu tutaj. Zarówno pod względem pozytywnym jak i negatywnym. Kiedy rudowłosy uniósł rękę do góry by pokazać bransoletkę, Nori skinęła lekko głową. Dokładnie o to jej chodziło. Skoro każdy ma je nosić to każdy powinien jedną dostać. Ona coś wykombinuje skoro na nadgarstek nie ma jak jej założyć. Kątem oka wychwyciła postać w zielonych włosach, która odlatywała z terenu sprzed budynku. Kojarzyła ją choć nie mocno. Czyżby dodatkowe wsparcie do walki z kosmitami? Albo tylko przybyła by sprawdzić czy może w czymś pomóc kiedy było już po. To jednak nie było ważne. - Josh sam się leczy, nie potrzebuje lekarza. Zapominasz Santo, że jego mocą jest leczenie. Pewnie za godzinkę, góra dwie, będzie jak nowo narodzony - Kamyczek przykuł jej uwagę na chwilkę swoim komentarzem. Nie ma co, porównanie piękne. Musiał mieć bujną wyobraźnię. Czas jednak w końcu ruszyć tyłki i zająć się tym co najważniejsze. Wolała załatwić sprawy jak najszybciej i mieć to z głowy. Elixir chyba miał podobne zdanie, bo akurat wspomniał o tym aby już iść. Skierowała na niego spojrzenie, mrużąc przy tym lekko oczy. Czy on zawsze musi? - Tak, idziemy do ciebie złoty. - uśmiechnęła się delikatnie. Czasem uśmiech bywał zaraźliwy, a kiedy blondyn uśmiechał się w ten przyjemny sposób, ciężko było go nie odwzajemnić. - Jay do nas dołączy jak tylko załatwi sprawę z bransoletkami. - tu skierowała spojrzenie na Icarusa, by wiedział, gdzie ma przyjść później. Nie zwlekając już ani chwili dłużej ruszyła z Joshem do budynku, omijając gruzy i cały czas uważając na kolegę. Mógł być jeszcze osłabiony, więc lepiej mieć go na oku. Co do jego współlokatora to nie miałaby nic przeciwko gdyby był w pokoju. David i tak nie chciał być X-Menem, więc nie burzyłby się, że jego nie uwzględniła Emma w swoim planie. Poza tym, był całkiem miły, może trochę za spokojny. - Mam nadzieję, że znajdziemy czysty kawałek podłogi żeby usiąść i na spokojnie porozmawiać - rzuciła drobną złośliwość w kierunku kolegi.
z/t do pokoju Josha |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Sty 22, 2017 8:16 pm | |
| - Posiadam preferencje osobiste. Najczęściej pokrywają się z tymi najbardziej i najmniej popularnymi dzięki czemu mogę stworzyć statystykę mówiącą o preferencjach amerykanów wobec typów talentów – trudno to nazwać gustem ale jeśli już się uprzeć to Sigma takowy mogła mieć. Wykrzywiony przez pryzmat badań, które prowadziła na rasie ludzkiej. Mało inwazyjnych i raczej nieszkodzących społeczności. - Zawsze korzystam z kilku terminali lub zacieram ślady w logach. Jednak masz rację. Czasami niesie to ryzyko – uspokoiła zielonowłosą maszyna. Nietrudno było zmienić wartości w logach lub dokonać włamania bezpośrednio na jakimś urządzeniu siłą obchodząc jego zabezpieczenia, a potem ustawiając je na dokładnie te same parametry co przed włamaniem. Przez moment Sigma analizowała nad czym może myśleć Polaris. Czy udzieli maszynie lekcji na temat tego dlaczego włamywanie się i inwigilacja jest nieetyczna? Czy może nie? W końcu jeśli ktoś dał jej telefon do ręki to ta bez ostrzeżenia zostawiała w nim swoje nanomaszyny, które zbierały dane. Były to różne drobne rzeczy. Miejsca połączeń, ostatnia lokalizacja czy nawet przeglądane witryny w Internecie. Wszystko to było bardzo interesujące. Czasami zbierała też dane pokroju najczęściej używanych słów. Okazało się jednak, że sprawa jest nieco głębsza. Rząd tworzy maszyny mające likwidować zagrożenie ze strony mutantów. Dosyć rozsądna decyzja gdyż Sigma już przekonała się, że mutanci to też ludzie, a ci mają zamiłowanie do wojen, rasizmu jak również aktów przemocy wobec siebie. Z innej jednak strony cała sytuacja przypominała nieco służby gestapo tylko, że w wydaniu cybernetycznym. Maszyny będą coraz skuteczniejsze jeśli będą zawodzić więc najlepszym wyjściem byłoby nie wychylać się i nie sprawiać kłopotów. Bransolety będą działać tak długo jak twórcy nie odkryją, że ich wynalazek nie działa i jest jakieś obejście. Na dodatek utworzono jednostkę rządową, która ma działać na zasadzie zwalczania ognia ogniem. Nie pomagał również fakt, że ktoś im się postawił. Sigma oceniała, że istnieje ogromy procent szansy na to, że wobec mutantów zostaną wyciągnięte daleko posunięte konsekwencje, które zaowocują zaognieniem tego konfliktu. W trakcie walki ucierpieli też agenci federalni. Pojawią się najpewniej naciski ze strony rodzin tych osób jak również opinii publicznej. Zapowiadało się, że instytut może jednak nie być koniec końców tak bezpiecznym miejscem jak Sigma sobie wyobrażała. Jednak były też plusy. Mało prawdopodobne, że twórcy Sentineli przewidzieli cyborga na terenie instytutu, który może ukraść ich zabawki i wykorzystać je przeciwko nim. - Sprowadzą jeszcze większe reperkusje na mutantów i najpewniej przyczynią się do ograniczenia ich praw bądź całkowitej kontroli – skomentowała Sigma wiadomość. Oceniała, że po tym ataku najpewniej dojdzie do zamieszek i rząd nie będzie już mógł kryć mutantów. Zacznie się otwarte polowanie, a nieufność ludzi wobec siebie wzrośnie. Jeśli Avengers się do tego przyłączą to faktycznie opinia publiczna może nieco się uspokoić aczkolwiek może to zadziałać też w drugą stronę. Może dać kolejny powód by ograniczyć możliwości nadistot, które operują poza wszelką kontrolą i na dodatek przeszkadzają władzom w utrzymywaniu porządku oraz egzekwowaniu prawa. Problemy się nawarstwiały i jedyne co może zapobiec otwartemu konfliktowi to ukrycie się aż sprawa przycichnie. Tak długo jak mutanci nie będą walczyli, a słuchali się władz tak długo maszyny nie będą usprawniane gdyż nie będzie takiej potrzeby. Z perspektywy AI było to bardzo niepraktyczne aczkolwiek znała na tyle ludzi by wiedzieć, że stosują zasadę „jeśli coś działa to po co ruszać i zwiększać koszty?”. Wyglądało na to, że los chciał by Emma pojawiła się w dosyć podobnym momencie kiedy Sigma zdobyła nagrania z monitoringu. Cóż najwyraźniej nie będą te dane potrzebne Polaris w tym momencie zwłaszcza, że swoje sprawy będzie mogła załatwić bezpośrednio z blondynką. Frost pełniła w instytucie dosyć ważną rolę. Nie dość, że mogła zapewniać wsparcie finansowe to miała doświadczenie w prowadzeniu firmy, a jeśli z większym Human Resorces dawała sobie radę to tym bardziej poradzi sobie z prowadzeniem szkoły. Nie było co do tego wątpliwości aczkolwiek badania wskazywały, że zajmowanie się jednocześnie dwiema takimi inwestycjami może odbić się na zdrowiu organika. Kobiety rozsądniej planowały swoją pracę przez co multitasking przychodził im znaczniej prościej niż mężczyznom według statystyk jednak taki styl życia prowadził do wielu chorób wywołanych stresem lub życiem na wysokich obrotach. Interesującym było to jak ludzie potrafią wmówić sobie jakąś chorobę i faktycznie potem na nią zachorować. Najpewniej Frost również jakoś sobie poradzi z uszkodzeniami rezydencji aczkolwiek tutaj również Sigma ruszy się do roboty. Oczywiście tak szybko jak dojdzie do siebie i odzyska pełną sprawność najważniejszych systemów. Pod jej okiem wszystko byłoby odbudowane praktycznie tak jak kiedyś, a nawet lepiej. Z dokładnością do jednego milimetra mogłaby pilnować majstrów, którzy zajmowaliby się zadaszeniem. Aczkolwiek to najpewniej nie będzie konieczne gdyż Emma lub po prostu instytut mają swoich fachowców. Zwykle było tak, że firma miała jedną zaufaną załogę do wykonywania prac konserwacyjnych. Głównie z polecenia, a czasem zdarzało się, że przypadkiem natrafić można było na fachowców, którzy nie odwalą fuszerki. Trochę jak programista, który zaprogramował AI Sigmy. Kazał jej zbierać dane jednak nigdy nie został określony cel tego działania. Być może miało to doprowadzić do ewolucji AI i pozornie „wolnej woli”, którą sobie wykształci. Z limuzyny wysiadła jeszcze jedna osoba, która miała na ramieniu osobnika płci męskiej. Wyglądał na ledwo żywego i skrajnie wyczerpanego aczkolwiek nie widać było żadnych głębszych ran więc maszyna oceniła, że nie ma co wtykać swoich metalowych paluchów w tę sprawę. Wystarczyło wyczekać aż uczniowie się rozejdą, a ona sama będzie mogła niebawem udać się do pokoju Kitty i tam kontynuować naprawy. Przed rezydencją pojawił się nawet Rockslide, którego najwyraźniej nie za bardzo obeszło, że niedawno zostali zaatakowani. Nie wskazywał żadnej własnej inicjatywy by chociażby spróbować pozbyć się gruzu i ułatwić pracę ekipie, która pewnie w ciągu paru dni zacznie remontować rezydencję. Wyglądało to jakby nie czuł przywiązania do tego miejsca. Interesujący obiekt obserwacyjny. Wedle standardów, które wytyczali ludzie Sigma sklasyfikowała go jako pasożyta. Tak ludzie zwykle nazywali innych ludzi, którzy nie odczuwali przywiązania do wspólnej sprawy, a czerpali jedynie korzyści z przebywania w jej pobliżu. Instytut zapewniał mu dach nad głową i wyżywienie, a nawet ochronę przed światem zewnętrznym a nie wpadł na to żeby jako osoba w pełni zdrowia wyjść z jakąś inicjatywą. Mógł też należeć do grupy, która wykonywała jedynie rozkazy i była w tym dobra. Pasowałoby wtedy określenie go mianem Golema. W końcu tamten też wykonywał każde polecenie rabina, który go ożywił. Wizualnie nawet się zgadzało aczkolwiek Santo nie wyglądał na ulepionego z gliny. Bardziej kolorem przypominał piaskowca. - Jeśli czegoś się dowiem to niezwłocznie podzielę się swoimi danymi na ten temat – odpowiedziała Sigma Polaris. Maszyna nie potrzebowała nawet żadnej kartki. Wystarczyło, że kobieta podała jej maila lub inny kontakt, a ten został zaindeksowany w jej bazie danych. Uszkodzona cyborg pomachała jeszcze odlatującej kobiecie przy okazji testując świeżo przymocowaną rękę. Wyglądała na sprawną do stopnia poruszania. Nogi również były jako tako sprawne aczkolwiek maszyna musiała pokuśtykać do gruzowiska i ułamać jedną z tyczek, które powinny być wewnątrz zawalonej konstrukcji. Wykorzystała ją jako laskę i udała się do wnętrza. Musiała teraz dokonać niezbędnych napraw i przygotować się do nadchodzącej wojny. X-mansion było teraz jej domem i nie pozwoli go sobie odebrać bez walki. /ZT
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Przed rezydencją Sro Sty 25, 2017 8:09 am | |
| Jay nie zareagował na okulary od Santo. Szczerze mówiąc, trochę... Troszeczkę podniosła go na duchu, że nie było poważnie rannych osób. Nikt nie będzie miał tragedii, nie trzeba będzie urządzać pogrzebu. -Więc dwie sztuki. Dobrze.-Powiedział, skinąwszy głową. Zaczął się zastanawiać, gdzie zdobyć te bransoletki. Może by tak spróbować zagadnąć o nie jakiegoś nauczyciela? Pomysł nie taki zły, a daje spore możliwości. Zaczął myśleć w głowie trasę, i gdzie może być jakiś nauczyciel. O ile jakiś nauczyciel jest w szkole. Możliwe, że wszyscy gdzieś wyjechali. Kto wie? -Zatem chodźmy, Santo. Może mają coś w twoim rozmiarze-Powiedział z uśmiechem do olbrzyma z lekkim uśmiechem, by zaznaczyć, że żartuje. Skierował się w stronę rezydencji. Ciekawe jak się mają sypialnie po tej całej akcji? Prawdopodobnie ruina. A poza tym, przeczuwał, że zaczyna się robić nieciekawie. Prawdopodobnie trzeba będzie odbudować rezydencję, a kto się do tego nada lepiej, niż tania, posłuszna, i nie mogąca publicznie narzekać grupa uzdolnionych niewolników uczniów? Tak czy siak, ruszył na poszukiwanie bransoletek.
ZT Dla Icara i Rockslide'a |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Sob Lut 04, 2017 11:40 pm | |
| //Gabinet Emmy -> Pokój Laury
Opuściła gabinet Emmy niepocieszona tym co usłyszała. Miała jednak nadzieje, że kobieta jest z nimi telepatycznie połączona i wie co się dzieje z Loganem. Sposępniała jeszcze bardziej, wiedząc z czym może się to wiązać, dlatego nie miała już więcej pytań. Z zaskoczeniem musiała przyznać, że brak informacji gdzie jest jej przybrany ojciec oraz to w jakiej kondycji się znajduję odcisnęło na niej dość spore piętno. Miotała się z własnymi myślami i nie potrafiła znaleźć własnego miejsca. Niemoc przeplatała się z uczuciem jeszcze większej pustki, a potem przyszedł czas na wątpliwości. Czy jak nie wróci to będzie miała czego tu jeszcze szukać? Może wszyscy ją tolerowali tylko i wyłącznie przez wzgląd na Howletta, który postanowił otoczyć ją opieką? Choć wcale nie musiał. Nie był odpowiedzialny za to, że została sztucznie stworzona. Aczkolwiek na pierwszy rzut oka mogło tak to wyglądać troszeczkę inaczej. Nogi same zaprowadziły Laurę do jej pokoju. Gdyby ktokolwiek zapytał kogo mijała na korytarzu musiałaby przez chwilę się zastanowić, ponieważ zagłębiona w swoich myślach rejestrowała tylko niepokojące ruchy, zapach czy przyspieszone bicie serca. Najwyraźniej pobudzone wcześniej nastroje chwilowo opadły, a osoby mijające brudną odzianą w postrzępione ubrania Laurę po prostu schodziły jej z drogi. Omiotła wzrokiem swój pusty pokój. Zero pamiątek, zero szpargałów. Gdzie nie gdzie porozrzucane ubrania z charakterystycznym logiem szkoły. Kilkanaście książek na półkach, które znała na pamięć i w tym ta jedna. Ta wyjątkowa, skrywająca również mroczną tajemnice mutantki. To właśnie na niej zatrzymało się spojrzenie zielonych tęczówek dziewczyny. Zdała sobie sprawę jak dawno nie czytała tej książki. Nie przyłapała się jednak na chęci sięgania w tamte rejony, dlatego podeszła do szafy i wyciągnęła z niej ubrania. Te zniszczone zsunęła ze smukłego ciała i wyrzuciła do śmieci. Zarzuciła przydługą koszulkę i chwyciła za ręcznik. Po drodze do łazienki zgarnęła jeszcze żel pod prysznic. Ciężko powiedzieć ile tam siedziała. Zamknęła się w łazience tak by nikt nie mógł jej przeszkodzić i puściła gorącą wodę. Przez dobre pięć minut po prostu stała z głową pod strumieniem, pozwalając stróżką wody zmywać brud i kurz. Dopiero później zajęła się myciem ciała korzystając z żelu, czy szamponu do włosów. Po spłukaniu mydliny owinęła się szczelnie ręcznikiem i podeszła do lustra. Dłonią przetarła parę skroploną na śliskiej tafli szkła, a potem spojrzała we własne odbicie. W swoich zielonych oczach nie zobaczyła jak zwykle żadnych emocji. Uniosła dłoń i zaciskając ją w piąstkę wysunęła pazury. Dwie strużki krwi momentalnie znalazły ujście i pomknęły w kierunku łokcia, znacząc czerwienią jasną skórę mutantki. Tak bardzo znany ból. To dzięki niemu czuła, że żyje… że jest bytem ludzkim, a nie sztucznym tworem. Krople krwi zaczęły skapywać do zlewu tak długo, aż w końcu schowała pazury. Przetarła zabrudzone miejsca i zajęła się wycieraniem ciała. Wyszła z łazienki wycierając włosy w ręcznik. W pokoju do koszulki dobrała niebieskie, podarte na kolanach oraz tu i ówdzie jeansy, zakładając wcześniej bieliznę, rzecz jasna. A potem zarzuciła na siebie pierwszą lepszą bluzę z kapturem, wciągnęła wojskowe buty i wyszła przed szkołę. Chciała dokonać krótkich oględzin sytuacji przed szkołą, no i przede wszystkim zerknąć co z Sigmą. Nie znalazła dziewczyny tam gdzie ją ostatnio zostawiła, więc zapewne zebrała się do środka. Wsunęła dłonie w kieszenie bluzy i zatrzymała się gdzieś nieopodal głównego wejścia. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Przed rezydencją | |
| |
| | | | Przed rezydencją | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |