|
| Przed rezydencją | |
|
+32Gloriana Nightcrawler Marrow Melyonem Morningstar Dust Iceman Elixir Surge Polaris Wolfsbane Rockslide Icarus Zefira Rictor Shatterstar Roberto da Costa Cissie Samuel Guthrie Robbie Reyes Genesis Quentin Quire Rosalie von Doom Victor von Doom Wolverine X-23 Loki Cyclops Emma Frost Beast Domino Storm Cable 36 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Przed rezydencją Czw Lis 29, 2012 9:28 pm | |
| |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Iceman
Liczba postów : 112 Data dołączenia : 02/02/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Lut 05, 2017 2:47 pm | |
| Bobby po kilku dniach nieobecności wrócił do Instytutu. A widok któr y tam nie niego czekał wprawił mężczyznę w chwilowe osłupienie. Chociaż stał przed bramą mógł dotrzec kratery w ziemi. Do tego trawa która wyglądała jakby niedawno ktoś ją podpalił. A o budynku szkoda nawet wspominać. Albo jakaś banda postanowiła zaatakować Instytut albo jego mieszkańcy postanowiło urządzić sobie imprezę. A znając charaktery niektórych osób Bobby uważał to drugie za bardziej prawdopodobne. Bo przecież kto byłby na tyle głupi żeby atakować szkołę pełną mutantów? Ciekawe jak wyglądają zniszczenia wewnątrz budynku. Iceman będzie musiał pomóc to wszystko posprzątać. Ciekawe czy ktoś ucierpiał... Po wejściu na teren Instytutu Bobby rozejrzał się by ocenić skalę zniszczeń. Przy okazji dostrzegł też Laure. Może ona mu powie co się tutaj działo przez te kilka dni? Podszedł do niej i wyciągnął dłoń w jej stronę a na jego twarzy pojawił się uśmiech. -Dobrze Cię znów widzieć Lauro. Widzę, że sporo mnie ominęło. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Lut 05, 2017 4:48 pm | |
| Zapach Bobby’ego wyczuła o wiele szybciej niż chłopak się domyślał. Początkowo nie zwróciła się w jego kierunku i póki do niej nie podszedł zerkała cały czas na zniszczenia. Raz nawet pomknęła wzrokiem w stronę krateru jaki został po tym jak Gladiator wbił ją i Sigmę w ziemię. Przypomniała sobie tę scenę i ból jaki przeszył jej ciało, na który nawet nie zareagowała krzykiem. Musiała przyznać, że kosmita urządził im istną jazdę bez trzymanki. Oczywiście na ich własne życzenie, ale nie żałowała. Przynajmniej sobie uświadomiła jak wiele jest w stanie poświęcić dla uczniów tej szkoły… Jak wiele, by podjąć kolejną próbę nadania sensu swojej egzystencji. Od całego zajścia minęło kilka godzin, więc przed szkołą już się wyludniło, a teraz na spokojnie mogła ocenić straty. Nie wyglądało to dobrze, ale też bez przesady. Całe starcie mogło skończyć się o wiele gorzej, np. zniszczeniem całego budynku, a tak mieli jeszcze gdzie mieszkać. Mimo to czekało ich sporo roboty, chociażby przy ogarnianiu terenu, który wcześniej był zielony, a teraz osmalony i wypalony przez lasery z oczu Gladiatora. Skupiła się krokach, które z sekundy na sekundę stawały się coraz to głośniejsze, a gdy Bobby stanął zaraz obok uniosła, na pierwszy rzut oka, zupełnie nieobecne spojrzenie. Wpatrywała się w błękitne oczy chłopaka i zdała sobie sprawę co powiedział. Dobrze ją widzieć? Czyżby wypad poza mury szkoły okazał się fiaskiem skoro wyrzucił z siebie takie słowa? A może, jak to on, po prostu jak zwykle starał się być dla niej miły? Bobby jak to Bobby, traktował ją jak każdą inną koleżankę ze szkolnej ławki i z drużyny, chociaż obydwoje mieli świadomość, że taką nie jest. Starała się to docenić, ale za bardzo nie wiedziała jak. Zsunęła spojrzenie na jego uśmiech, a potem na wyciągniętą dłoń. Chwila ta trwała dobrych kilka sekund, dlatego chłopak mógł zwątpić, czy Laura w ogóle ją uściśnie. Dziewczyna w końcu uniosła dłoń i zacisnęła palce na jego ręce. Nie trwało to długo, bo zaraz ją zabrała i na powrót schowała w kieszeni bluzy. - Raczej tak. A jak tam …wycieczka? – Nie wiedziała gdzie dokładnie był, dlatego zadała dość ogólnikowe pytanie. Jego nieobecność zauważyła już wcześniej, dlatego chcąc nie chcąc zaciekawiła się co się stało, że musiał opuścić na kilka dni szkołę. |
| | | Iceman
Liczba postów : 112 Data dołączenia : 02/02/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Lut 05, 2017 6:05 pm | |
| Zdolności Laury sprawiały, że trudno było ją podejść. Właściwie to Bobby nie wiedział czy ktoś zdołał ją kiedyś zaskoczyć. Mogła wyczuć obecność mężczyzny nawet gdy był daleko. Iceman współczuł każdemu kto musiał kiedykolwiek z nią walczyć. Już zaczynał tracić nadzieję, że kobieta uściśnie jego dłoń a jednak to zrobiła. Posłał jej kolejny uśmiech który jednak zniknął gdy usłyszał pytanie. Ustąpił miejsca smutkowi i Laura mogła to dostrzec. -Wycieczka?- westchnął -Cóż byłem u rodziców Powiedział takim głosem, że jego przyjaciółka pewnie zrozumiała, że ta wizyta do najbardziej udanych nie należała. Dalej czyli się dziwnie w towarzystwie swojego syna-mutanta. Spędził u nich jedną noc a później chodził bez celu po mieście. -A co się stało z Instytutem? Dzieciaki znowu rozrabiały? Z jego twarzy zniknął smutek, oczywiście próbował zmienić temat tej rozmowy. Narazie nie chciał rozmawiać o swojej nieobecności nawet z przyjaciółką za która wskoczyłby w ogień. No cóż Iceman należał do takich osób które zawsze pomagają słabszym oraz swoim przyjaciołom. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Lut 05, 2017 9:34 pm | |
| Zdawała sobie sprawę jak inni podchodzą do jej umiejętności. Zdawała sobie sprawę jakie napięcie wywoływała, a w szczególności w momencie gdy jej wzrok tak bezwzględnie wbijał się w spojrzenie drugiej osoby. Na dodatek w ten sposób, jakby potrafiła czytać w myślach, jakby jednym krótkim zerknięciem potrafiła zajrzeć w głąb duszy, poznając tym samym wszystkie słabostki. Nie zapominając o najskrytszych tajemnicach. Dlatego tak mała liczba osób lubiła przebywać w jej towarzystwie. Uważali, że zachowanie Laury jest przerażające. Bobby najwyraźniej nic sobie nie robił z tych spojrzeń. Potrafił stanąć z nią twarzą w twarz i odpowiedzieć miłym uśmiechem. Przy pierwszych spotkaniach było to dla niej zaskakujące, a potem już się przyzwyczaiła. Zresztą wzrok Laury w jego przypadku stał się bardziej łagodny… Po kilku letniej znajomości, ale zawsze. Uśmiech Bobby’ego zniknął zaraz po pytaniu, więc wywnioskowała, że wizyta, gdziekolwiek był, nie należała do przyjemnych. Mogła nie pytać, ale nie zamierzała teraz żałować. Dopiero po chwili dodał, że odwiedził dom rodzinny. Mutantka mniej więcej wiedziała jaki problem miał z rodzicami. Podziwiała go za tą niezłomną nadzieje na akceptację rodzicieli. Coś w tym było. Ciężko się do tego przyznać, ale ona również miała taką potrzebę. Jednakże jak mogło do tego dojść, skoro sama siebie odrzucała? Nie wiedziała czy ma coś dodać, a nawet gdyby Bobby dał jej szansę, to nawet nie wiedziałaby za bardzo co może dopowiedzieć od siebie. Sama nie miała rodziców, a jedynym i najważniejszym opiekunem był dla niej Logan. Ten natomiast miał dość specyficzne podejście do swojej przybranej córki, dlatego nie mogła zbyt dużo czerpać z tego doświadczenia. - Dzieciaki nie. Mieliśmy najazd kosmitów – Mogło to zabrzmieć jak żart, ale Laura się nie śmiała. Oczywiście z poczuciem humoru raczej była na bakier, ale chyba na serio mówiła poważnie. - Długa historia, a Ty pewnie jesteś po długiej podróży – Też ucięła. Wyczuwała jego zmęczenie, ale również ciekawość. Jemu była skora nawet przedstawić dłuższą wersje wydarzeń, ale czekała na znak, że faktycznie tego chce. |
| | | Iceman
Liczba postów : 112 Data dołączenia : 02/02/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Pon Lut 06, 2017 5:34 pm | |
| To prawda, że jej wzrok do najmilszych nie należał. Niektóre osoby pewnie gdy tylko zobaczyły Laurę uciekały. Bobby trochę jej przez to współczuł. Trudniej jej było zdobywać znajomych bo wielu jej się po prostu bało. Ale nie należy oceniać książki po okładce prawda? Bobby nawet jeśli jej się bał to tego nie pokazywał. Wręcz przeciwnie starał się być dla niej miły. Chociaż szansa na to, że Laura utnie mu którąś z kończyn zawsze była. Dlatego lepiej jej nie denerwować, tak samo jak Logana. Bobby cieszył się, że ma rodziców nawet jeśli Ci go odrzucali. Dzięki nim miał w miarę spokojnie dzieciństwo. Rozumiał ich strach chociaż nieraz się przez niego wściekał. A co miała powiedzieć Laura której opiekunem był Logan? Może nie był idealny ale lepszy taki niż żaden. Wolverine nieraz dzielił się z innymi swoim doświadczeniem i mieszkańcy Instytutu albo się bali albo go szanowali... albo jedno i drugie. Gdyby ktoś inny powiedział mu o inwazji kosmitów pewnie by go wyśmiał. Niestety Laura rzadko żartowała... o ile w ogóle. -Najazd kosmitów? Mów dalej. Może był nieco zmęczony ale ciekawość zwyciężyła. Poza tym musiał nadrobić zaległości z tych kilku dni. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Wto Lut 07, 2017 9:07 am | |
| Niektóre osoby uciekały albo po prostu schodziły z drogi, unikając spojrzenia Laury. Inne zerknęły, ale nie próbowały zagadywać. Dziewczyna jednak nie wyglądała na osobę, która w jakikolwiek sposób przejmowała się tym faktem, ale raczej ze względu na jej chęć przesiadywania w samotności. Do Bobby'ego zdążyła się przyzwyczaić, jak to zwykle dziki zwierz przyzwyczaja się do obecności kogoś kto w kryzysowych sytuacjach musi dostarczać mu pokarm. Co dostarczał jej Bobby? Pewne poczucie stabilności. Znali się tak długo, że każde z nich wiedziało czego może się spodziewać. Laura nie musiała wyznaczać strefy prywatności, bo ta była przez niego bardzo dobrze znana... no i przede wszystkim, miała przy sobie kogoś kto będzie za nią gadał, jeżeli przypałęta się jakiś uczeń, który będzie chciał złamać powyższe zasady. Mur w postaci Bobby'ego był bardzo wygodny. Ten zwykle przejmował towarzyska pałeczkę i wdawał się typowe szkolne dysputy. Ona w ten czas mogła się oddalić i zniknąć niepostrzeżenie. To czego nie rozumiała w chłopaku, a właściwie już w facecie, to tej niezłomności. Drake bardzo rzadko się poddawał. Jeździł do rodziców z uporem chcąc im wyjaśnić, że tak naprawdę nic się nie zmieniło. A z drugiej strony, może gdyby miała szansę znowu pobyć w towarzystwie swojej matki... No właśnie, poruszony temat rodziców zawlókł Laurę na meandry myśli, których bardzo nie lubiła. Piękny zimowy dzień i ona, przytulona do ciała Sary Kinney w kałuży swojej krwi. Laura miała świadomość, że wtedy zupełnie nad sobą nie panowała, ale jak tu sobie poradzić ze świadomością kolejnej osoby, na dodatek bardzo ważnej, uwidocznionej na długiej liście innych ofiar. Zamknęła to w sobie, na tyle na ile mogła, wraz z innymi, jeszcze dobrze nie wykształconymi emocjami no i teraz stała przed Bobbym zastanawiając się jak ubrać w słowa zajście w jakim miała okazję uczestniczyć. - Gościliśmy w szkolę pewną kosmitkę... Przyszła do nas po pomoc, oznajmiając, że cały świat jest w niebezpieczeństwie. Niedługo po tym pojawił się kolejny kosmita. Ten natomiast stwierdził, że nasz gość jest zbiegiem i kolaboruje przeciw królowi, który zarazem jest jej bratem - Przerwała na krótkie westchnięcie i mówiła dalej. - Facet nie chciał poczekać, ani na Storm, ani na nikogo innego z kadry nauczycielskiej. Chciał natomiast wejść siła do szkoły, więc ja, Rahne, Sigma i Rockslide stanęłyśmy do walki. Santo szybko odpadł. Rahne pobiegła do szkoły, za kimś kto przybył z kosmitą. Kobieta, miała dziwną, a zarazem intrygującą tarczę... - Oddaliła się na dwie sekundy myślami. - A my zajęliśmy się tym, który przedstawił się jako Gladiator, preator straży imperialnej Shi'ar. Nie mieliśmy z nim szans. Niesamowicie silny. Lasery w oczach jak Cyke i wiele innych mocy o których dowiadywałam się w trakcie ataku - Zrobiła krótka pauzę, bo może będzie miał jakieś pytania co do tej części. |
| | | Iceman
Liczba postów : 112 Data dołączenia : 02/02/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Czw Lut 09, 2017 2:18 pm | |
| Znali się dosyć długo ale były rzeczy o których Laura mu nie mówiła. Chociażby o rodzicach. Po instytucie krążyły różne plotki na temat rodziców Laury ale czy którakolwiek z nich była prawdziwa? Dopóki kobieta nie zechce się z kimś podzielić informacjami o swojej przeszłości to tego nie ustalimy. Wróćmy jednak do ataku o którym zaczęła opowiadać Laura. Już po pierwszym zdaniu pojawiła się masa pytań. Czy jakikolwiek nauczyciel wiedział o tym gościu? Narazie jednak milczał, czekał aż skończy opowiadać. Ten Gladiator musiał być naprawdę dobry jeśli poradził sobie z Laurą która niewątpliwie uchodziła za maszynę do zabijania. Bobby zaczynał coraz bardziej żałować, że zostawił mieszkańców Instytutu na te kilka dni. Mężczyzna miał do niej kilkanaście pytań ale zacznijmy od najważniejszego. -Czyżby z wami wygrał i zabrał ze sobą kobietę po którą przyszedł? Nie był to najmroczniejszy scenariusz bo ich gość mógł jeszcze zniszczyć szkołę i przybywających w niej mutantów.
|
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Przed rezydencją Czw Lut 09, 2017 4:16 pm | |
| Prawdę mówiąc Josh nie był pewien dokąd dokładnie powinni się teraz udać. W grę wchodziło parę różnych miejsc, w których szczególnie spodziewałby się spotkać Laurę, ale sprawdzenie ich wszystkich tak czy siak trochę by potrwało... A cierpliwość chłopaka już wcześniej została wystawiona na próbę i jej - niezbyt pokaźne - rezerwy nie zdążyły się ponownie uzupełnić. Być może najlepszym rozwiązaniem byłoby jednak zwrócić się z prośbą prosto do przedstawicielki najwyższego szczebla władzy w Instytucie, ale niestety Elixir miał dziwne wrażenie, że wówczas spotkaliby się z natychmiastową odmową. Dyskusja z X-23 mogła przynajmniej dać im jakąś szansę na powodzenie, a blondynowi wydawało się, że znalazłby odpowiednie argumenty, aby przekonać ją do współpracy. Dyrektorka z kolei... To byłby twardszy orzech do zgryzienia. Czystym przypadkiem złożyło się akurat tak, że - krocząc korytarzem - Josh wyjrzał przez jedno z mijanych okien na zewnątrz i przed budynkiem szkoły zobaczył znajomo się prezentującą postać... A nawet dwie. Laura nie była sama, a to teoretycznie mogło się okazać problematyczne, chyba że do ich przybycia zdąży się już pożegnać - albo chociaż zgodzi się odejść z nimi na bok. Oby tak właśnie się stało, bo może Iceman na ogół nie cieszył się opinią typowego odpowiedzialnego dorosłego, ale mimo wszystko należał do X-Men i mógł chcieć im przeszkodzić. Zejście na dół zajęło chwilę, potem zaś trzeba było jeszcze minąć zniszczone wejście do budynku, możliwie bez wywracania się na kawałkach gruzu, lecz w końcu grupa młodych znalazła się na zewnątrz. Elixir od razu przeczesał okolicę wzrokiem, aby ponownie namierzyć X-23 - niestety wciąż dyskutującą ze swoim towarzyszem - po czym, niczego nie wyjaśniając, przyspieszonym krokiem ruszył prosto w jej stronę. Na płaskim terenie zarówno on, jak i Noriko i Jay, byli świetnie widoczni, poza tym Laura i tak powinna wyczuć ich z daleka, więc nie przejmował się koniecznością przerwania jej rozmowy z Icemanem. Przy odrobinie szczęścia sami zwrócą na nich uwagę. - Hej, chodzą słuchy, że od tej pory będziemy razem w drużynie, a ja wpadłem akurat na wyborny pomysł, tak na dobry początek naszej współpracy. Masz może teraz chwilę, żeby go omówić? Wiesz, w naszym gronie? - zagadnął, gdy tylko znalazł się już wystarczająco blisko swojego celu. Jego spojrzenie w głównej mierze utrzymywało się na Laurze, lecz przy swoich ostatnich słowach nastolatek zerknął też wymownie na Drake'a... Miał nadzieję, że tyle wystarczy, aby jego intencje stały się jasne, bo mimo wszystko wykluczanie członka personelu - wprost i na głos - nawet jemu do końca nie pasowało. Impulsywność - impulsywnością, ale przecież z drugiej strony Josh bardzo dobrze wiedział co i jak powinien mówić czy robić, aby dostać dokładnie to, czego chciał. Skoro zaś już o tym mowa, to chłopak całym swoim językiem ciała starał się przekazać X-23 i Icemanowi informację, że wcale nie planował niczego niewłaściwego albo kłopotliwego - i że można mu było zaufać. Otwarta postawa, delikatny uśmiech, przyjazny, ale na pewno nie przesadny czy przytłaczający... Do tego spokojny, miarowy oddech, rytm pracy serca w normie, wszelkie substancje chemiczne, których nadmiar w jego organizmie Laura mogłaby wyczuć - na typowym poziomie... Był tego pewien, bo świadomie o to wszystko dbał. Co prawda bez kontaktu fizycznego Elixir nie mógł zapewnić podobnej ochrony swoim rówieśnikom, jednakże w tym wypadku nie miało to tak naprawdę znaczenia. I tak nie wyjawił im cóż takiego planował, więc w najgorszym wypadku powinni być zaciekawieni, zaintrygowani, może trochę zirytowani jego nagłą tajemniczością... Ale nie stresowaliby się, nie denerwowali, czyli nie dałoby się tego z nich wyczytać. I kto twierdził, że nie potrafił niczego zaplanować? Josh nawet się nie obracał, aby spojrzeć na Noriko i Jay'a, lecz był świadomy tego, gdzie się znajdowali. Nie potrzebował ich dotykać, aby wyczuwać ich organizmy - w dodatku bardzo charakterystyczne przez ich mutacje. Energia płynąca w ciele Surge czy czynnik regeneracyjny w skrzydłach Icarusa były w końcu bardzo charakterystyczne i prawdę mówiąc blondyn chętnie lepiej by się z nimi zapoznał... Gdyby mu pozwolili.
|
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Czw Lut 09, 2017 5:13 pm | |
| Spojrzała za Joshem jak podchodził do swojego biurka i włączał laptop. Miała nadzieję, że nie zamierzał ich olać na rzecz urządzenia. W końcu omawiali ważne sprawy. Przynajmniej tak sądziła Nori. Czekała na jakieś słowa od Jaya gdy blondyn nagle zdecydował, że zmieniają plany. Zerknęła na laptopa, ale ten był już wyłączony, a miała wrażenie, że to właśnie w nim zobaczył coś co go pchnęło do działania. - Josh, czekaj - dziewczyna szybkim krokiem wyszła z pokoju, by za nim podążyć. Miała nadzieję chociaż na jakieś wyjaśnienia, ale Elixir chyba zamierzał na razie milczeć, idąc tylko w sobie znanym kierunku po korytarzu. Cóż, teraz gdy mieli razem sprawy do ogarnięcia nie powinni się rozdzielać. Nori postanowiła więc zachować cierpliwość i iść za kolegą, licząc, że w końcu dowie się o co chodzi. W którymś momencie wreszcie zorientowała się, że idą w stronę wyjścia z budynku. Czy Josh chciał się gdzieś wybrać? Zerknęła na gruzy na zewnątrz i w tym samym momencie zauważyła dwie postacie. Chyba już wiedziała dlaczego idą na zewnątrz. Rozpoznała Laurę. Jak i lodowego chłopaka. Omijając ostrożnie gruzy podeszła bliżej dwójki, gdy już byli na dworze. Jako, że nie znała kompletnie planów blondyna, milczała, pozwalając mu zająć się całą sprawą. Zerknęła na Bobby'ego, ciekawa jego reakcji odnośnie całej tej otoczki tajemniczości. Wyraźnie informacje od Josha miały dotrzeć tylko do uszu Laury. Sama zaczynała się niecierpliwić. Jak widać zarówno Surge jak i Elixir nie mieli zbyt dużo cierpliwości. |
| | | Rockslide
Liczba postów : 101 Data dołączenia : 29/05/2016
| Temat: Re: Przed rezydencją Czw Lut 09, 2017 7:39 pm | |
| Do uszu zebranych dobiegł cichy, charakterystyczny odgłos, który przypominał nieco turlanie jakiegoś przedmiotu. Chwilę później zza pobliskich krzaków wyłoniły się trochę rozklekotane taczki, a zaraz za nimi pchający je Rockslide. Taczki wyładowane były czarnymi workami na śmieci, oraz przedmiotami takimi jak łopata, miotła, oraz szufelka. - Cześć Bobby! - Santo ucieszył się na widok Iceman'a i na przywitanie, pomachał do niego prawą ręką. Na jego nadgarstku widoczna była bransoleta, która miała chronić przed czujnikami Sentinelów. Najwyraźniej wcześniej, kiedy udał się na poszukiwania razem z Icarusem, udało mu się odnaleźć ten dziwaczny gadżet. Jednak kiedy tak machał ręką, pchane tylko z jednej strony taczki przechyliły się na prawo i wywróciły, wysypując na trawę całą swoją zawartość. Chłopak zatrzymał się patrząc na bałagan ze zmarszczonymi z niezadowolenia brwiami. Potem pochylił się i zaczął układać wszystko na miejsce. Kiedy już skończył podjechał do najbliższego miejsca w którym po niedawnej walce z kosmitami pozostała spora dziura w ziemi. Pogwizdując sobie wesoło złapał do ręki łopatę i zaczął zagarniać piasek z brzegów dziury i wsypywać go do środka. Najzwyczajniej w świecie postanowił, że zrobi coś pożytecznego, połata trawnik i posprząta, na tyle na ile potrafi. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Pią Lut 10, 2017 9:33 pm | |
| Plotek na jej temat było wiele. Zbyt wiele. Jedne prawdziwe. Inne wyrosły z najgorszych informacji, do miana przerażających, niczym z horroru. Inne brzmiały jak horrory, a tak naprawdę było żywe wyjęte z biografii niebezpiecznej mutantki. Rzadko kiedy jednak ktokolwiek miał odwagę zapytać wprost czy to prawda. Jedno natomiast było powszechnie znane i pewne. Tak, Laura była klonem Wolverine’a. Zresztą czy ktokolwiek miał wątpliwości? Mrukliwa i mało przystępna natura wyraźnie wskazywała na bliskie pokrewieństwo. Nawet to jak teraz stała podczas rozmowy z Bobbym. Dłonie wcześniej wysunięte z kieszeni skrzyżowała na brzuchu, przyjmując postawę niedostępną. Rozstawione nogi odrobinę szerzej niż miały to w zwyczaju dziewczęta w jej wieku nadawały męskiego, twardo stąpającego po ziemi charakteru. Młoda i ładna twarz rzadko kiedy przybierała pozytywny wyraz. Brakowało jeszcze cygara i dziarskiego dzierżenia butli piwa w dłoni. Kąciki ust Laury drgnęły w grymasie, gdy Bobby tak celnie, aczkolwiek nieprzyjemnie ujął w słowa ich porażkę. - Tak – Potwierdziła. Oczywiście, gdyby z ust Icemana padły kolejne pytania to nie miałaby oporów by na nie odpowiedzieć. Skupienie jednak zostało przeniesione na drzwi wejściowe do szkoły, chociaż nikt przecież nawet ich nie uchylił. Dopiero po kilku sekundach otworzyły się na oścież. Mutantka wiedziała kogo zaraz tam zobaczy. Zapach piór, mieszał się z zapachem nietypowej barwy skóry Elixira oraz coś co odczuwała często przy okazji wyładowań elektrycznych. Wciągnęła głębiej powietrze chcąc się jeszcze upewnić, czy czasem nikt więcej nie uraczy ich obecnością. I choć wszystkie znaki na niebie oraz te należące do zachowania trójki przyjaciół wskazywały, że idą w ich stronę, Laura miała nadzieje, że jednak zmierzają bardziej by przywitać się z Icemanem niż z nią. W końcu widzieli się wczoraj, czy przed wczoraj i wymienili odpowiednimi grzecznościami. Jak zwykle całym swoim jestestwem odrzucała jakąkolwiek chęć nadganiania kontaktów społecznych, dlatego ochotę po prostu się wycofać. I taką też możliwość brała pod uwagę. Zacisnęła palce na ramionach i zerknęła na Bobby’ego zastanawiając się czy o coś jeszcze ją zapyta. Tak jakby to miało wyciągnąć ją z podbramkowej sytuacji, ale i tak było już za późno. Przyspieszony krok Elixira wraz z pozostałą dwójką wyraźnie dał do zrozumienia, że bardzo zależało im na czasie… Aż w końcu znaleźli się przy nich. Josh jak zwykle nie owijał w bawełnę, dlatego zadał konkretne pytanie. Zerknęła uważnie na Bobby’ego, ale nic nie komentowała. Nawet nie zdążyła mu powiedzieć o pomyśle panny Frost, więc nie do końca wiedziała jak ma się zachować. Z drugiej strony, skoro taka informacja już wyszła, to najwyraźniej Emma podzieliła się nią z tą trójką. Albo jedną sztuką, która skutecznie to rozpowiedziała. Laura przesunęła wzrokiem po zebranych analizując w głowie kto mógł być ‘winnym’. Naprawdę, wolała by ta cała rozmowa odbyła się po oficjalnym apelu Frost, niż w ten sposób. Rodziło to wiele nieścisłości, a na to bardzo, ale to bardzo nie lubiła sobie pozwalać. Pomimo dość wielu wątpliwości na twarzy Laury gościł cały czas spokój. Na szczęście w odczytywaniu mowy ciała o dziwo była całkiem dobra. Co prawda częściej proces ten tyczył się rozpoznawania zamiarów atakującego, by odpowiedzieć swoim, o wiele bardziej trafnym, bolesnym, a czasami nawet finiszującym, no ale zachowanie Josha ewidentnie wskazywało, że chce by porozmawiała z nimi na osobności. Starała się również wyczuć ich nastrój, dlatego kolejny raz skupiła swoją uwagę na nowo przybyłych. I w tym zakresie najmniej na Joshu. Wiedziała do czego zdolny był chłopak, więc nie mogła ufać jego zbyt idealnym funkcjom życiowym. Może Drake nabrał się na spokojny uśmiech Josha, ale nie ona. Podążając tym tropem chłodny wzrok Laury skupił się na Nori. Wpatrując się w dziewczynę, wczuwając się w jej puls oraz rytm bicia serca stwierdziła, że sama jest odrobinę zdezorientowana. Tak samo Jay. No dobra, czyli bez rozmowy nie dowie się o co chodzi. Okay. - No dobra. Zaraz wracam, Bobby – Rzuciła do chłopaka i posłała pytające spojrzenie Elixirowi, który najwyraźniej był prowodyrem całej tej sytuacji, a nie do końca była pewna czy ‘zaraz wróci’. Mimo to ruszyła kilka kroków dalej, w kierunku pobliskiego gąszczu drzewek. Ponownie zerknęła pytająco na Josha, zadając mu tym samym nieme pytanie ‘Czy tu jest okay?’ - …Więc? Wspominałeś coś o jakimś pomyśle. Nie ustaliłam jeszcze z panną Frost szczegółów dotyczących treningu – Ostatnie zdanie dodała, by dać do zrozumienia, że tak już wie o grupie, i tak to ona miała się zajmować planem częściowych zajęć i tak, to panna Frost miała je zaakceptować. |
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Przed rezydencją Sob Lut 11, 2017 9:15 am | |
| Jay słuchał uważnie tego wszystkiego, o czym mówiła Surge. Nie przejął się zbytnio tym, że mają być nowymi X-menami. Chociaż powiedzieć, że się nie przejął, to trochę za dużo powiedziane. Jay odnotował fakt w swoim umyśle, ale jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Mową ciała też nic nie zdradził. Skinął tylko głową. Keller ma im towarzyszyć? Nie będzie zatem zbyt ciekawie, bo możliwe, że będzie nadużywał władzy... Ale w sumie, to i Herkules dupa, gdy wrogów kupa. A raczej boleśnie by się skończyło dla Kellera, gdyby sprowokował całą trójkę. Nie zadawał pytań, przyjął wszystko jasno. Pomimo czarnego całunu, okrywającego jego umysł, rudy akurat dobrze jarzył fakty. Może nie perfekcyjnie, ale był w stanie zrozumieć wszystko o czym toczyła się sprawa. Bez słowa ruszył za Joshem, gdy ten kazał im iść. Był ciekaw, o co się rozchodzi, ale pewnie zaraz się okaże. W końcu nie bez powodu kazałby im ruszyć wraz z sobą. Szedł za nimi, milcząc. Rozmyślał, o rzeczach bardzo nie na temat. Zastanawiał się, ile zajmie czasu przywrócenie szkoły do świetności, do momentu sprzed ataku. W przeciwieństwie do reszty, Jay się nie denerwował. Zostawiał całą dyplomację Joshowi i Noriko, samemu wolał trzymać się z tyłu. Po prostu stał, i czekał na reakcję Laury. Był też ciekaw, co wymyślił Elixir, ale nie ponaglał. Zaraz i tak się dowie, więc po co poganiać? Serce biło spokojnie, był gotowy. No, to ruszamy, i odpal tą bombę, blondynie. Zobaczymy reakcję Laury, przygotujemy się na pocięcie na kawałki... Takie tam, duprerele. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Przed rezydencją Sob Lut 11, 2017 5:58 pm | |
| Josh co prawda usłyszał dobiegający z pewnej odległości głos Santo, lecz nawet się nie obrócił, aby spojrzeć na chłopaka - bo nie był nim teraz zainteresowany. Bardzo liczył natomiast na to, że Drake go zauważy i przynajmniej na jakiś czas się na nim skupi. W ten sposób upieką dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli nie dość, że przy odrobinie szczęścia nie zostaną podsłuchani przez Icemana, to jeszcze wieści o nowej drużynie - zgodnie z życzeniem Surge - nie dotrą zbyt prędko do Rockslide'a. Same korzyści, nie ma co. Elixir w dalszym ciągu nie rozumiał utrzymywania sprawy w ścisłej tajemnicy, ale nie zależało mu na tej kwestii na tyle, aby miało mu to przeszkadzać... A Noriko podała mu wystarczająco dobre powody, aby siedział cicho. Teraz i tak najważniejsze było przeforsowanie jego pomysłu, więc blondyn nie przejmował się praktycznie niczym innym. Czasami włączenie sobie tunelowej wizji potrafiło zdziałać istne cuda - i w przeszłości uzdrowiciel miał już okazję parę razy się o tym przekonać... Choć częściej kończyło się to dla niego nieprzyjemnie. Trudno, w końcu do odważnych świat należy i tak dalej. Pierwszy cel na liście osiągnięty został aż zaskakująco łatwo, a choć nastolatek nie miał bladego pojęcia ile czasu zajmą tak naprawdę Laurze, to tak czy siak bez wahania kiwnął głową na jej pytające spojrzenie... I na następne zresztą też, gdy oddalili się już trochę od Icemana. Josh wychodził z założenia, że rozmowa z X-23 tak czy siak nie potrwa długo, niezależnie od tego, czy uzyskają jej zgodę czy nie. W obu tych przypadkach dziewczyna rzeczywiście będzie mogła "zaraz wrócić" do Drake'a... Aby kontynuować z nim dyskusję lub się z nim pożegnać. Nie skłamał. Nawet nie naciągał prawdy. Zwyczajnie... Nie podawał wszystkich szczegółów. Kiedy grupa znalazła się w odpowiedniej odległości od Icemana, Elixir upewnił się jeszcze, że Rockslide wciąż przebywał poza zasięgiem słuchu. W tym czasie Laura zabrała już głos, a choć blondyn chciał z nią rozmawiać o czymś zupełnie innym od jakiegoś tam zwykłego treningu, to jednak zapamiętał sobie na przyszłość podaną przez nią informację. To właśnie tego się niestety spodziewał, ale był niemalże pewien, że w razie czego znajdzie sposób, aby obejść tę hierarchię. Miał do tego ogromny talent. - Nie ma sprawy, między wami dwiema i tak ułożycie dla nas najlepszy możliwy plan treningowy - skomentował od razu, gładko i z całym przekonaniem, jakie tylko w sobie posiadał. Mówił zresztą w głównej mierze szczerze, bo faktycznie uważał, że akurat kto jak kto, ale X-23 z pewnością wiedziała co robiła... A Frost może i posiadała wątpliwy gust w pupilach, ale z drugiej strony przynajmniej nie zadziałałaby na niekorzyść Kellera, więc najprawdopodobniej dobrze się nimi zajmie... O ile mieli rację odnośnie obecności Helliona w grupie. Josh w dalszym ciągu uważał, że tak właśnie było. Właściwie... Czemu by tego przy okazji nie sprawdzić? - Nie wiem gdzie jest Julian, więc jeszcze z nim o tym nie rozmawiałem, ale mam sugestię względem naszej pierwszej akcji jako drużyna. Zobaczysz jak radzimy sobie w terenie, a my nie będziemy siedzieć bezczynnie w szkole, kiedy możemy się gdzieś przydać... I do tego potrenować. I pokazać się od dobrej strony jako mutanci. Same plusy, prawda? - spytał, a raczej zasugerował, gdyż wyraźnie dało się po nim poznać jakiej reakcji oczekiwał. Nawet nie liczył na to, że z twarzy czy ogółem z organizmu Laury wyczyta cokolwiek na temat Kellera, jednakże miał nadzieję, że - jeżeli się co do niego mylił - dziewczyna zdecyduje się to jakoś sprostować. Mimo to Elixir nie tracił czasu i prędko przystąpił do wyjaśniania szczegółów swojego planu. - Wiesz co się dzieje w Houston. Teraz ponoć i tak jest trochę lepiej. Nie mówię, że powinniśmy polecieć w sam środek walk i za bardzo się w to wszystko mieszać, ale ja będę... A pewnie już jestem tam potrzebny. Muszą mieć mnóstwo rannych. Jay przeczesywałby teren z powietrza, ty wzięłabyś sprawę na węch i w razie czego z Nori mogłybyście nas ochronić, gdybyśmy jednak natknęli się na zagrożenie - choć jeszcze przed chwilą Josh uśmiechał się i wyraźnie czarował, głównie z przyzwyczajenia, do tej pory zdążył już spoważnieć. Traktował ten pomysł bardzo na serio, bo w końcu mówił tutaj o ludzkim zdrowiu i życiu... A także o reputacji wszystkich mutantów, którą mogli trochę podreperować.
|
| | | Iceman
Liczba postów : 112 Data dołączenia : 02/02/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Sob Lut 11, 2017 6:43 pm | |
| Pokiwał głową, czyli miał rację. Niewiele osób dałoby radę w walce z samą tylko Laurą a kobieta nie była sama. No cóż gość musiał być naprawdę dobry. -Wreszcie znalazł się godny Ciebie przeciwnik. Uśmiechnął się do niej. Laurę dosyć trudno było pocieszyć w tak prosty sposób jak położenie dłoni na ramieniu czy czegoś takiego. Zapewne podwoi wysiłek wkładany w treningi i spróbuje się zrewanżować. A jeśli nie będzie okazji żeby spotkać tego Gladiatora to oberwie jakiś inny wróg X-menów. Spojrzał na nadchodzącą gromadkę. Bobby szczerze wątpił, że przyszli przywitać Icemana. Raczej mieli jakąś sprawę do Laury. Uśmiechnął się do nich na powitanie a poważniej przeniósł wzrok na golema. -Witaj Rockslide! Od kiedy zajmujesz się ogródkiem? Elixir i jego znajomi pewnie chcieli porozmawiać z Laurą na osobności więc Iceman postanowił się ulotnić. Pożegnał się z X-23 po czym oddalił się od nich i skierował się w stronę wejścia do budynku.
//zt |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Sob Lut 11, 2017 7:24 pm | |
| Odetchnęła z ulgą kiedy Laura po dłuższej chwili zgodziła się wysłuchać co Josh ma do powiedzenia. Sama w końcu chciała to usłyszeć. Czuła, że to co ma do powiedzenia dotyczy ich nowej drużyny. Dlatego poszedł do Laury, a nie do kogoś innego. Spokojnym krokiem podążyła za resztą w stronę drzew, machając lekko do Icemana. Wporzo gość, nie był sztywniakiem jak inni dorośli. Kiedy już stanęli na boku, Nori skierowała spojrzenie na Josha. Przez jej twarz przebiegł cień uśmiechu, gdy wspomniał o Hellionie. Skoro Laura już rozmawiała z Emmą to na pewno wiedziała dokładnie, kto miał należeć do ich drużyny. Jeśli blondyn się pomylił co do Juliana, to dziewczyna na pewno go naprostuje. W ten sposób będą mieli z głowy jedną zagadkę, która ich gryzła. Umiejętności dyplomatyczne zdecydowanie Elixir posiadał, nawet w tej kwestii potrafił bajerować. Ona sama już wpatrywała się ze zniecierpliwieniem na kolegę. Misja. Wpadł na pomysł ich pierwszej misji. Czyżby przeczytał jakieś wiadomości na laptopie? Widocznie wszedł na serwis informacyjny. Surge od rana nie miała do czynienia z żadnymi informacjami. Fakt, była w Nowym Yorku, gdzie zapewne z każdej strony było słychać radio, ale ona przez cały czas miała słuchawki w uszach, więc nie miała jak czegokolwiek usłyszeć. - Josh, ty to masz głowę - klepnęła go w ramię, być może trochę za mocno. Ale to miała być pochwała. Pomysł był genialny. Fakt, najbardziej nastawiony na złotego, będzie w tej misji prawdziwym bohaterem. Jednak to i tak rzuci trochę pozytywnego światła na mutantów. Patrząc na to, co zaczęli ludzie wymyślać, bardzo im się to przyda. Trzeba pokazać, że nie wszyscy są źli. Że niektórzy chcą pomagać ludziom i po prostu żyć między nimi. - Pytanie jak się tam dostaniemy? Blackbirda raczej ot tak nam nie dadzą, samochodem to nam zajmie wieki - zastanawiała się na głos. Bardziej mówiąc w eter niż do kogoś konkretnego. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Sob Lut 11, 2017 10:52 pm | |
| Może i Bobby miał rację. Gladiator to był dla niej godny przeciwnik, tylko problem polegał na tym, że ona nie była godna jego. Co zresztą dość dosadnie zademonstrował podczas walki. W końcowym rozrachunku stwierdziła, że gdyby mogła cofnąć czas i podjąć jeszcze raz decyzję o walce, to …zmieniłaby tylko strategię ataku. Na tamten moment działania ich jako grupy okazały się zbyt chaotyczne i mało zgrane. Trochę winiła siebie, ponieważ cały czas wychodziła z założenia, że jej powinno oberwać się najmocniej. Pozostawiła jednak rozmyślania na inną okazję. Teraz zbyt dużo uwagi poświęciła nie już Bobby’emu, a zgranej ekipie, która postanowiła odciągnąć ją od streszczania Icemanowi wydarzeń. To i tak nie miało znaczenia, ponieważ Drake zaraz się z nią pożegnał i zniknął za drzwiami szkoły. No dobra, teraz chociaż mogła całą uwagę skupić na swoich team mate'ach. Tak jak było wspomniane wcześniej, Josh nie zaskakiwał nadmiernymi reakcjami ciała. Nori, wydawała się być zniecierpliwiona, dlatego przez chwile wzrok świdrował twarz spokojnego Jaya. To niesamowite. Paradoksalnie widziała w nim wiele wspólnych cech. Więcej niż mogła sobie wyobrazić. Obojętność zmieszana ze spokojem i brakiem woli. Tak jakby spotkanie z nią zakrawało o ostateczne spotkanie z katem, a potem niech dzieje się co chce. Chwila ta nie trwała długo, ponieważ Josh zaraz odwołał się do słów, które padły z ust Laury. Blondyn faktycznie nie miał żadnych wątpliwości co do wyboru osób tworzących plan treningowy. Chyba nie chciał jej pochlebić? Obydwoje wiedzieli jakie ma doświadczenie, więc byłoby to nie do końca potrzebne, wręcz szkodliwe na drażliwy umysł dziewczyny. Jeżeli chodzi o bitewne umiejętności to rzadko kiedy znajdowała lepszych od siebie. Zresztą sam ton Josha wskazywał, że jest to pewnego rodzaju proforma, dzięki czemu Laura od razu się zorientowała. Powód z jakim się do niej udali nie dotyczył treningów. Na szczęście nie musiała zadawać dodatkowych pytań. Może Elixir zaczął od dłuższego wstępu. Nieco za długiego jak na jej gusta, ale rozumiała, że miał w tym jakiś zamysł. Do czegoś dążył... Wspomnienie o Hellionie nie wywołało dodatkowych emocji na twarzy Kinney. - Julian jest na misji, więc póki co jest niedostępny – Wtrąciła naprędce, żeby uzupełnić informacje. Dalsze słowa Josha brzmiały całkiem sensownie. Za sensownie, dlatego wyostrzyła słuch na podstęp. Takie było z niej nieufne stworzenie. Laura mogła się domyślić, że cały czas chodziło o Houston. Co prawda dziewczyna wychodziła z założenia, że wszystkie siły powinny skupić się na obronie szkoły, skoro to ona stała się celem ataków kosmitów, nawet nie do końca z ich wyboru, ale to już mały szczegół dodany na marginesie. X ściągnęła brwi, powieki opadły ciut niżej, aby jeszcze bardziej wyostrzyć wzrok. Po ostatnich słowach Josha chciała coś dodać, jednak ubiegła ją Nori. Zielone tęczówki Laury skupił się na dziewczynie i tym razem mina Kinney wskazywała na wyraźną dezaprobatę. - Widzę, że decyzję już podjęliście… - Odpowiedziała słysząc o planach transportowych. - A nie sądzicie, że po tym co się stało dzisiaj warto jednak zostać na miejscu i nie dać się zaskoczyć? – Zapytała już patrząc po wszystkich. - Z walką to dość krótka piłka. Możesz nie chcieć w niej uczestniczyć, ale to nie zmienia faktu, że może będziesz musiał. Jesteście na coś takiego przygotowani? – Jak zwykle poddała wątpliwościom pewne kwestie… |
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Lut 12, 2017 11:06 am | |
| Jay słuchał uważnie rozmowy. Faktycznie, najlepszy plan treningowy ułoży szefostwo, a z resztą... nie jest to ważne. I tak nie będzie miał co do tego gadać, więc co z tego? Nie będzie miał na to wpływu, to nie ma sensu się sprzeczać. -Tak, Josh ma rację. Dzięki temu mutanci zyskają w oczach ludzi-Stwierdził. Co do planów transportowych Surge... sam się nad tym zastanawiał. Ale mimo wszystko, nie będzie tak źle. Coś wymyślą, jakoś to zrobią. Damy sobie radę. -Musimy. I tak mamy się do tego przygotowywać, a najlepszy trening, to ten na polu bitwy. Nic nie zastąpi doświadczenia bojowego.-Stwierdził Jay. Przypomniało mu się to...Spochmurniał. Gdyby wtedy mógł wesprzeć Julię... gdyby wtedy nie zawalił. Gdyby wtedy umiał walczyć... wciąż by żyła. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Lut 12, 2017 1:15 pm | |
| Bingo. Czyli faktycznie mieli rację odnośnie Kellera... Nic dziwnego, mogli się tego spodziewać, ale jednak zawsze dobrze było otrzymać potwierdzenie od kogoś, kto wiedział o tym na pewno. Choć być może słowo "dobrze" nie stanowiło tutaj najlepszego określenia, bo taki układ w dalszym ciągu ani trochę się Joshowi nie podobał... Tyle że mimo wszystko chłopak wolał nawet złe informacje od niewiedzy i niepewności. Jasne, w głębi ducha tak czy siak się złościł i denerwował, ale przynajmniej mógł się już zacząć przyzwyczajać do myśli o czekającej go drodze przez mękę. Blondyn był pod tym względem gotowy na przyjęcie dowolnych wieści, w związku z czym nie okazał po sobie nawet cienia zaskoczenia, czy to zauważalnego gołym okiem, czy wyczuwalnego na inne sposoby. Nastolatek nie chciał zniszczyć umyślnie zbudowanego przez siebie wrażenia, iż dobrze orientował się w pełnym składzie drużyny. Miał nadzieję, że im więcej będzie wiedział - albo przynajmniej utrzymywał, że wie - tym bardziej wtajemniczony będzie się wydawał... A więc zarazem godniejszy zaufania. David byłby z niego dumny. Albo by się załamał, gdyby plan nie był jednak aż tak dobry, lecz Elixir wolał patrzeć na sprawę optymistycznie. Poparcia Nori się spodziewał, bo w końcu ona również preferowała aktywność od braku działań. Jej słowa oraz to klepnięcie w ramię na moment oderwały uwagę uzdrowiciela od Laury oraz sprawiły, że spojrzał na przyjaciółkę, równocześnie lekko się uśmiechając i instynktownie unosząc dłoń do ramienia. Nie to, że jakoś strasznie go zabolało, była to raczej kwestia zwykłego przyzwyczajenia... Coś normalnego. Następne słowa Surge sprawiły już, że kąciki ust Elixira ponownie opadły i w pierwszym momencie chłopak miał ochotę potrząsnąć głową, lecz akurat ten odruch w porę zwalczył - już w zarodku, zanim jego ciało zaczęło się do niego przygotowywać, mięśnie wprawiać w ruch... Kwestia transportu stanowiła jeszcze na tym etapie zbyt niebezpieczny temat. Nie chciał od razu go poruszać, wolałby, aby to X-23 wspomniała o sposobie podróży, lecz teraz było już na to za późno, stało się, a Laura oczywiście nie mogła im odpuścić takiego potknięcia. No dobrze, punkt dla niej, ale to nic, gra toczyła się dalej i wciąż mogli ją zwyciężyć. Josh nigdy nie był strategiem czy taktykiem. Zostawiał to innym. Mimo to posiadał silny instynkt i wiedział jak sobie radzić, szczególnie w relacjach międzyludzkich, w związkach, po prostu w rozmowach... A impulsywność, nakierowanie na uczucia oraz zdolność kombinowania na bieżąco ułatwiały mu sięganie po rozwiązania, które może i były ryzykowne, ale za to bardzo często przynosiły świetne efekty. Tym razem mogło być podobnie. Blondyn nie zastanawiał się długo nad swoimi argumentami, nie rozważał wszystkich za i przeciw - szczególnie, że ich bilans zazwyczaj i tak układał się na jego korzyść, takie już miał po prostu szczęście. Pozwolił, aby Jay wtrącił się do rozmowy, po części dlatego, że nie spodziewał się po nim zaangażowania i doceniał je, gdy już nastąpiło... Ale i przez to, że akurat Icarus był jedną z tych osób, które długo myślały nad tym, co mówiły i robiły - więc jego wnioski mogły się okazać przydatne. Podczas gdy aniołek przedstawiał swoją opinię, Josh przeniósł na niego wzrok, a na koniec kiwnął głową, wyrażając swoje poparcie. Z zadowoleniem uznał, że Jay odbębnił tę logiczną, rozsądną część dyskusji, dzięki czemu Elixir mógł się zająć swoją działką: emocjami. - Albo rzeczywiście moglibyśmy zostać w szkole i poczekać na następny atak. Może nawet będziemy na niego przygotowani i jakoś go odeprzemy. Obstawiam, że tym razem będą to te mordercze roboty od polowań na mutantów. Po konferencji? Albo jeszcze przed? Wszystko jedno, bo i tak uchodzimy za zagrożenie, więc jak zawsze nikt nam nie pomoże. Czemu by mieli, skoro siedzimy tu zamknięci i wcale nie udowadniamy zwykłym ludziom, że naprawdę jesteśmy po ich stronie? - nie była to do końca prawda i Josh zdawał sobie z tego sprawę. X-Men aktywnie działali na całym świecie, owszem, ale praktycznie nigdy nie robili tego jawnie. Ratowali świat, lecz nie byli uznawani za bohaterów... Tylko za potencjalne niebezpieczeństwo. Izolacja też nie stanowiła rozwiązania... I o tym blondyn wiedział doskonale. Odkąd jego skóra przybrała wygląd złota dosłownie nie mógł opuszczać Instytutu, przez co zaczynał już powoli dostawać szału... A nienawidzeni byli tak czy siak, choćby nawet trzymali się z daleka. - A teraz moglibyśmy to zmienić. Wiem, rozumiem, że możemy stać się celem ataku, ale taka jest właśnie różnica. Możemy, a tam ludzie giną teraz i to takie same życia jak nasze. Między Santo i Icemanem i Storm i wszystkimi innymi szkoła nie upadnie przez ten góra dzień, gdy nas nie będzie. Jeżeli coś się stanie, zaalarmują nas i wrócimy... Ale do tego czasu możemy ocalić całą masę istnień - teraz Elixir nie spuszczał już wzroku z oczu Laury. W trakcie mówienia ręce rozłożył na moment na boki, dość nisko, lecz do tej pory zdążył je opuścić.
|
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Lut 12, 2017 6:33 pm | |
| Czyli jednak. Josh dobrze pomyślał. Noriko też w sumie mogła na to wpaść, bo w końcu Hellion był pupilkiem Emmy. Sama nie wiedziała dlaczego o nim nie pomyślała. Jeśli jeszcze się okaże, że ma ich przewodzić to już w ogóle będzie "zabawnie" w ich drużynie. Ich trójka z New Mutants i jeden Hellion. Zapowiadało się ciekawie. No dobra, może rozpędziła się z tym transportem. Jak Jay był znany ze swojej roztropności i długich przemyśleń na temat tego co powiedzieć, tak Nori była znana raczej z ostrego temperamentu. Wiecznie w gorącej wodzie kąpana, nie lubiła się grzebać. Sama nie była rozgadana i nie lubiła, gdy inni więcej gadali niż działali. Mogła więc chyba liczyć na wybaczenie w tej kwestii. Przynajmniej ze strony Josha, który znał ją jak mało kto. Wolała działać, robić to co trzeba, a nie gdybać. Nawet nie przejęła się zbytnio tonem Laury. Powiedziała co myślała. Miała do tego prawo. Zawsze tak robiła. Nawet jeśli jej słowa miały kogoś zranić. Wolała być brutalnie szczera. - Myślę, że każdy z nas jest świadom tego, że prędzej czy później będziemy zmuszeni do walki. Ludzie boją się nas i chcą nas zwalczać. Ale chyba lepiej walczyć z kimś kto atakuje ludzi niż z ludźmi, prawda? Wróg mojego wroga i tak dalej - dziewczyna zdawała sobie sprawę z tego, że mogą być zmuszeni do walki. I była na to gotowa. Ich drużyna zmierzyła się już z niejednym przeciwnikiem, zdarzało im się walczyć kilka razy. I jakoś z tego wyszli cało. A każda walka ich wzmacniała i hartowała. Mieli zorganizować bardziej misję ratunkową niż atak, ale wiadomo, że na walkę zawsze trzeba być przygotowanym. |
| | | Rockslide
Liczba postów : 101 Data dołączenia : 29/05/2016
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Lut 12, 2017 7:46 pm | |
| - Bardzo śmieszne... Ha...ha...ha... - Santo stojąc na gruzach ogródka o którym wspomniał Bobby zaśmiał się w mocno wymuszony sposób. Potem pokręcił głową widząc, że zasypywany przez niego krater został wypełniony ziemią tylko w połowie. Najwyraźniej eksplozje i on sam latając tu i tam rozrzucił sporą część ziemi po całej okolicy. Przez chwilę w geście bezradności drapał się po kamiennej głowie, aż w końcu doszedł do wniosku, że będzie trzeba uzupełnić ubytki gleby piaskiem. Nie wiedział tylko jeszcze skąd wziąć ten piasek. Wiedział, że gdzieś na terenie Instytutu były schowane worki z solą drogową, którą w zimie wysypywano na podjazd. Tylko gdzie, mógł je znaleźć? Zastanawiał się nad tym przechodząc do zamiatania odłamków szkła i gruzu. Nie szło mu to najlepiej, miotełka była niewielka, a jego ręce nadawałyby się bardziej do zamiatania całym drzewem niż pojedynczym kijkiem. Pomimo braku gracji i wprawy, nadrabiał jednak swoim uporem i zaciekłością. Z czasem zamienił jednak miotłę na grabie, gdyż zdał sobie sprawę, że zamiatanie miotłą w trawie nic nie dawało... No cóż, mówili, że praktyka czyni mistrza. - Szur, szur, szur, szur.... - Powtarzalny, metaliczny odgłos grabi szurających o ziemię i drobne kamyczki roznosił się po całej okolicy. Po jakimś czasie przystanął w miejscu, nie tyle ze zmęczenia, co ze znudzenia powtarzaniem tej samej czynności. Westchnął sobie i zawiesił wzrok na grupce swoich kolegów. Wracając do grabienia zaczął wolno kierować się w ich stronę. - Ej plociuchy! Skoro już tu jesteście i rozmawiacie... To może byście porozmawiali i w między czasie mi pomogli? - Zaczepił ich i uśmiechnął wyszczerzając przy tym swoje brzydkie zębiska. - Moglibyście pomóc mi wpakować gruz do worków... A Icarus mógłby z nimi latać do śmietnika. Sam będę tu sprzątał do wieczora. - Santo opuścił głowę i rozłożył ręce, przyjmując teatralną pozę, która miała symbolizować beznadziejność jego losu, oraz pracy, której się podjął. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Nie Lut 12, 2017 9:57 pm | |
| Złapał ją na bardzo starą metodę pokerzystów. Blef. Josh udał, że wie więcej niż Laura mogła się spodziewać, dlatego nie odczuła potrzeby utrzymywania w tej kwestii jakiejkolwiek tajemnicy. Co lepsze, nawet nie wiedziała, że została wkręcona, więc tym razem punkt należał do Josha. Póki co jednak nie wygadała się kim miałby zostać rzeczony Hellion. Póki co… Znała Nori na tyle by wiedzieć, że u niej to co w sercu to i na języku. Laura nie miała nic przeciwko temu, a przynajmniej przy Joshu, który zapewne celowo blokował naturalne oraz spontanicznie reakcje organizmu. W jego towarzystwie czuła się jakby natrafiała na mur. Mimo to w tej sytuacji słowa Nori niestety nie zadziały na korzyść grupy, ponieważ myśli Laury zaczynały zmierzać nie w stronę działania, a raczej w stronę odnajdywania odpowiedzi na pytanie do czego była im potrzebna jej skromna osoba? Skoro decyzję podjęli już wcześniej to ich chęć działania musiała się rozbić o jakąś blokadę. I nie było trudno odgadnąć jaką, w końcu to w temacie transportu tak żywiołowo zareagowała Noriko, niby ot tak sugerując, że transport samochodem zajmie im za dużo czasu, a wypożyczenie Blackbirda to nie taka prosta sprawa. Nie prosta, gdy nie ma się członka X-men w grupie, który na dodatek umie nim sterować. Chyba już wolałaby powiedzieli wprost o co chodzi, ponieważ w tym momencie poczuła się… dziwnie. Co oczywiście nie zostało wyraźnie ukazane. Oprócz wątpiącej i srogiej miny ciężko było zaobserwować jakikolwiek przejaw innych emocji. Całą sytuację ratował Josh, który mówił z sensem. I chociaż bardziej ufała Nori, niż Elixirowi – bo jego nie potrafiła rozgryźć - to sama przed sobą musiała przyznać, że jego argumenty zaczęły wychodzić na pierwszy plan. Na drugim starała się pozostawić to gorzkie uczucie jakie zakosztowała łącząc w całość pewne, wcześniej wymienione fakty. Zresztą, skoro i tak mają lecieć, a znając upór Josha i jego czasami nieprzejednany charakter… Laura mogła mieć pewność, że w końcu, tak czy siak postawi na swoim. Z taką wiedzą nie mogła ich zostawić samych. Nie wyglądała jednak na osobę, która w jakimkolwiek procencie zgodziła się z jego opinią, czy – również zadziwiającym ją zaangażowaniem – opinią Jay’a. Nie żeby nie znała metody, by skutecznie powstrzymać całą wyprawę, ale skoro mieli współpracować, to… takie zachowanie nie było wskazane. Nie odpowiedziała na słowa Josha. Przeniosła wzrok na twarz Noriko, która podjęła kolejną próbę przedstawiania swoich argumentów. Właściwie podobne przedstawił również Elixir, ale te zostały jeszcze dosadniej podkreślone. Co prawda nie wiedziała kto jest według Nori wrogiem, czy oni – jako mutanci, czy ludzie – jako ci, którzy chcą wytępić mutantów. My dla nich? Czy oni dla nas? Dodała jeszcze w myślach, ale postanowiła nie poruszać tego tematu, bo właściwie nie miało to teraz większego znaczenia. Już rozchyliła usta by móc o coś jeszcze zapytać, gdy usłyszała głos Santo. Spojrzała na kamienistego chłopaka zastanawiając się co ma mu odpowiedzieć. Cała czwórka poruszała ważniejsze kwestie niż sprzątanie ogródka, ale nie dlatego postanowiła milczeć. Miała po prostu nadzieje, że kto inny mu odpowie na pytanie. Nie będzie przecież wydzierać się przez całe boisko… - Wspominaliście o tym, że dzięki temu mutanci zyskają w oczach ludzi, ale nie jesteśmy ‘jakimiś mutantami’ i nie działamy pod niczyim sztandarem. Nie sądzicie, że przydałby się również odpowiednie stroje… których nie mamy? – Była ciekawa co tym razem wpadnie im do głowy i właściwie miało to być ostatnie już pytanie. A przynajmniej tak przewidywała Laura. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Przed rezydencją Wto Lut 14, 2017 11:01 am | |
| Tym razem spojrzenie Josha nawet nie odbiło na bok, ku Noriko, gdy ta dorzuciła do dyskusji swoje trzy grosze - tylko pozostało na Laurze, stale i niezmiennie. Chłopak nie był tak naprawdę do końca pewien czego w ogóle wypatrywał na jej twarzy. Zdawał sobie sprawę z tego, że X-23 raczej nie zdradzi im się z niczym, jeżeli nie będzie tego chciała... Więc nie, nie polował na jej reakcje. Już prędzej zależało mu na tym, aby pochwycić jej uwagę i skupić ją na sobie, jeżeli nie całkowicie, to przynajmniej przez większość czasu... Warto było chociaż tego spróbować. Nie oznaczało to w żadnym razie, że blondyn nie interesował się pozostałymi - i ich słowami. Przeciwnie, chłonął je jak gąbka, przez co przy wspomnieniu o wrogach aż musiał świadomie powstrzymać się przed skrzywieniem. A początek wypowiedzi Surge zapowiadał się tak dobrze, zgadzał się z nim, z tym wszystkim na temat konieczności przygotowania się do walki, która w końcu i tak ich czeka... Potem zaś padła bomba, pochopnie dobrane określenie, zapewne wynikające z tego, że Nori - podobnie jak sam Josh - podchodziła do większości spraw bardziej emocjonalnie niż logicznie. Wróg mojego wroga... Tylko kto tutaj był czyim wrogiem? Atakujące Ziemię siły - zarówno dla ludzi, jak i dla mutantów? Mimo wszystko Elixir był praktycznie przekonany, że właśnie to Surge miała na myśli, a jednak takie teksty potrafiły być bardzo niebezpieczne, gdyż pozostawiały sporo miejsca na własną interpretację i przeinaczenie. Innymi słowy, nie sprawdzały się w chwili, kiedy starało się kogoś przekonać do swoich racji, a ten ktoś wcale nie był ku temu chętny... Generowały kontrargumenty. Przynajmniej Santo z daleka wciął się im w rozmowę i na moment rozładował sytuację. To zaskakujące, że wybrał sobie na to akurat tę chwilę - ale uzdrowiciel nie miał przecież zamiaru narzekać na coś, co przy odrobinie szczęścia mogło mu wyjść na dobre. Nastolatek przeniósł więc wzrok na Rockslide'a, równocześnie opierając dłonie na biodrach, po czym uniósł lekko jedną brew. - Wrób w to świeżaki, niech się tu do czegoś przydadzą! - zasugerował, siłą rzeczy musząc podnieść głos, aby jego słowa dotarły wyraźnie aż do Santo. Wątpił, aby Laura stała się im przychylniejsza, gdyby w trakcie tak poważnej dyskusji bawili się jeszcze gruzem i ziemią... A poza tym trochę mu się spieszyło i wcale tego nie krył. Nigdy nie należał do cierpliwych osób, lecz tym razem wyjątkowo nie myślał nawet o sobie, a przynajmniej nie tylko. Ludzie ich potrzebowali... I mutanci zresztą też. Na szczęście rozmowa prędko wróciła na właściwe tory, za co odpowiadała X-23, zawsze rzeczowa i skupiona. W tej chwili Elixir bardzo to doceniał, bo przynajmniej oszczędzało mu to roboty. Co więcej, blondyn od razu wpadł na pomysł jak zareagować na jej wątpliwości, w związku z czym odezwał się natychmiast, wciąż pewnym siebie tonem. - My mamy pasujące stroje. New Mutants, pamiętasz? Skoro Julian z nami nie leci, tylko ty będziesz się wyróżniać, ale spójrzmy prawdzie w oczy, mało która drużyna ubiera się jeszcze w tak podobne kostiumy. Poza tym... - Josh zrobił krótką pauzę, jak gdyby dla zbudowania napięcia, ale w rzeczywistości wykorzystał ją przede wszystkim do rzucenia okiem najpierw na Noriko, a potem na Jay'a. Dopiero wówczas powrócił wzrokiem ku Laurze. - Poza tym, tak naprawdę nawet nie musielibyśmy reprezentować żadnej konkretnej grupy. Jasne, zrobimy to, gdy ktoś spyta, ale popraw mnie, jeżeli się mylę... W pierwszej kolejności jesteśmy mutantami, w drugiej X-Men, tak? Pokazujemy, że mutanci jako ogół chcą żyć w zgodzie i współpracować z ludźmi, nie tylko ta nasza garstka - być może chłopak trochę się zagalopował, ale z rozmysłem określił ich wszystkich zbiorczo już mianem X-Men. W praktyce do tego sprowadzały się przecież te ostatnie zmiany, więc nie widział sensu w owijaniu w bawełnę. Może zostanie poprawiony, może nie, ale i tak wiedział swoje... I podejrzewał, że pozostali również. Choć Elixir odpowiadał szybko i, o ile sam mógł to stwierdzić, całkiem kreatywnie, to jednak słowa Laury nakierowały jego myśli na zupełnie nowy tor, który wcześniej jakoś nie przyszedł mu nawet do głowy. Pewnie faktycznie w najbliższym czasie otrzymają nowe uniformy... Byle tylko jakoś wyglądały i nie gryzły mu się z kolorem skóry. Biel by mu pasowała. Ciekawe kiedy mogli się ich spodziewać?
|
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Wto Lut 14, 2017 1:12 pm | |
| Nori skierowała spojrzenie w stronę Santo, gdy ten się odezwał do nich. Zmarszczyła lekko brwi. Czy on udawał specjalnie głupiego? Przecież było widać, że rozmawiają o czymś ważnym. Nie śmiali się i nie wygłupiali tylko rozmawiali spokojnie. Powinien to uszanować i nie zawracać im du- Głowy. Spokojnie Nori, bez nerwów. Nie warto się denerwować teraz. Nie, gdy próbowali przekonać Laurę, że powinni się wybrać na pierwszą, wspólną misję i zaprezentować mutantów od dobrej strony. - Właśnie. Poza tym nikt Ci nie każe tego sprzątać. A dla świeżaków to będzie dobry trening fizyczny - poparła słowa Josha, poświęcając kamiennemu chwilkę. Zaraz jednak wróciła spojrzeniem do Laury. Nie do końca wiedziała jak wygląda sytuacja w Houston, ale z tego co mówił Josh musiało tam się sporo dziać. Powinni więc jak najszybciej tam wyruszyć jeśli chcieli pomóc. Musiała jednak zachować spokój i cierpliwość, co w jej przypadku nie było łatwe. Nie lubiła marnować czasu, gdy już wiedziała, że gdzieś może być potrzebna. - A skoro i tak masz być naszym trenerem, liderem czy jak to określiła Emma, to nie będzie przeszkadzać, że masz inne ubrania. - no tego tematu to już w ogóle Surge nie mogła załapać. Naprawdę głupie ciuchy były takie ważne? To tylko ciuchy. Oni mieli stroje by rozróżniać ich grupy treningowe. Okej, instytut lubił bawić się w specjalne stroje, ale nie mieli ich, bo dopiero co ich grupa powstała. To przecież nie znaczy, że nie mogą nigdzie wyruszyć. Prędzej czy później pewnie dostaną jakieś specjalne uniformy żeby wyróżniać się i w ogóle. Dopóki nie dostaną czegoś z gryzacym kolorem to Noriko nie będzie narzucać. Najchętniej by ubrała coś z niebieskimi dodatkami. Jej ulubiony kolor. Ale inni mogą nie lubić. - No i Josh ma rację, chodzi o pokazanie, że mutanci mogą być dobrzy, a nie tylko X-Meni. Nasza garstka z instytutu. Wiadomo, że nie wszyscy mutanci są dobrzy, ale to samo tyczy się ludzi. - po co ona w ogóle wtrącała się do rozmowy? I tak nie miała daru przekonywania. Jej gadanie było bez sensu. A z drugiej strony, jakby milczała cały czasu to mogłoby to wyglądać jakby próbowała całą robotę zwalić na Josha, samej nic nie robiąc. Pewnie gdyby nie fakt, że to właśnie Josh to miałaby to w nosie. No, ale przyjaciół się wspiera, a że blondyn był jedyną osobą, którą nazywała przyjacielem... Wypadało popierać słowa czynami. |
| | | Rockslide
Liczba postów : 101 Data dołączenia : 29/05/2016
| Temat: Re: Przed rezydencją Wto Lut 14, 2017 2:15 pm | |
| Rockslide po słowach Josha wybałuszył oczy ze zdziwienia. Podejście chłopaka do całej sprawy wydało mu się dziwne i niepokojące. Może jednak Elixir miał rację? Rozejrzał się za obecnością potencjalnych dzieci, które mogłyby mu pomóc, ale po chwili zrezygnował z szukania wspomnianych przez Josha świeżaków. Pokręcił głową i odrzucił ten pomysł, angażowanie dzieci w prace remontowe nie było dziwne, było co najmniej porąbane. - A co z ideą pracy zespołowej? - Burknął w końcu wyraźnie niepocieszony. Przez chwilę miał zamiar dodać, że zebrani w grupce, przecież też są świeżakami, ale zachował to dla siebie, nie chciał zachowywać się jak palant. Miał już wrócić do sprzątania, kiedy swoje trzy grosze dorzuciła Noriko. Z jednej strony miała rację. Nikt nie kazał mu sprzątać. Z drugiej strony nie lubił żyć w brudzie, a podjazd wyglądał teraz jak podwórko przed meliną narkomanów. Starał się jak mógł, a wszyscy robili mu łaskę, mało tego, Noriko wyglądała jakby miała do niego pretensję, że przerywa im rozmowę. Jako, że Rockslide nie potrafił czytać w myślach, uznał, że po prostu wolą spędzać czas na plotkach, niż mu pomóc. - Co na moim miejscu zrobiłby Hellion? - Santo szepnął sam do siebie i westchnął smętnie. Wymyślenie co zrobiłby jego dawny lider zajęło mu raptem kilka sekund. Zebrał zamieciony przez siebie gruz do worka na śmieci, potem załadował go na taczkę. Nie chciało mu się znów prowadzić taczki przed sobą po nierównym gruncie, więc po prostu wziął ją pod pachę i ruszył w stronę budynku. Po chwili stracił z oczu resztę dzieciaków i szedł powoli wzdłuż ściany instytutu w stronę gdzie okna z pokojów wychodziły na ogród. Licząc okna zatrzymał się w końcu pod jednym z nich, tam gdzie według jego wyliczeń znajdował się pokój Surge. Następnie podniósł załadowaną gruzem taczkę nad głowę, wycelował i rzucił nią, posyłając prosto w okno. Słysząc trzask pękającej szyby i widząc jak taczka znika w środku uśmiechnął się pod nosem. - Chyba będziesz musiała wrobić świeżaki w wymianę okna Noriko. Chociaż nikt nie każe ci go wstawiać. - Powiedział do siebie i uśmiechnął się szeroko. Przez całe swoje życie nigdy nie był zbyt złośliwy, i nagle poczuł, że to całkiem przyjemne uczucie, raz na jakiś czas. Kiedy już się uspokoił doszło do niego, że chyba jednak trochę przesadził. Rozejrzał się więc konspiracyjnie, niczym przyczajony tygrys, a potem ruszył szybkim krokiem i dał nogę z miejsca swej drobnej zbrodni, kierując się na tyły Instytutu. Miał nadzieję, że jeśli nikt go nie zobaczy i wejdzie tylnym wejściem, to pomyślą, że ktoś inny wrzucił tam taczkę... chociaż w to wątpił.
z/t |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Przed rezydencją Sro Lut 15, 2017 11:44 am | |
| Ani razu nie ugięła się pod naporem spojrzenia Josha, ale też nie o to chodziło. W żaden sposób się nie siłowali i nie miała go za przeciwnika, czy wroga z którym trzeba wymienić ostateczne zerknięcia, aby wychwycić fałszywy ruch, a potem z całą siłą zabrać się za atak. Laura szukała tam czegoś, co by utwierdziło ją w przekonaniu, że Josh jest tego wszystkiego pewien. Za każdym razem jak zaglądała w głąb złotych tęczówek chłopaka odnajdywała tam o wiele więcej niż się spodziewała. Coś czego nigdy nie odnalazła w swoim odbiciu w lustrze, a było to zaangażowanie, ogromna chęć pomocy i determinacja. To ostatnie najwyraźniej sięgnęło zenitu skoro potrafił odłożyć na bok swój wrodzony brak cierpliwości. W zamian za to u siebie widziała brak emocji i pustkę. Podchodziła do tego troszkę niesprawiedliwie, bo przecież często jednak wykazywała się determinacją podczas walki, ale ...nie dość, że w jej trakcie nie patrzyła w lustro, to dwa, nie do końca też jej o to chodziło, ponieważ uczucie należało do tych zwierzęcych i pierwotnych, a nie tych, które pchały ku niesieniu pomocy. A przynajmniej kiedyś tak było... Sama również odłożyła coś na bok, a mianowicie teorię Nori o wrogach. Znała ją na tyle, by wiedzieć, że dziewczyna zwykle lubi coś chlapnąć. Zazwyczaj coś szczerego i z głębi duszy, albo nie do końca przemyślanego. Mimo to ceniła ją za to, że jest pewnego rodzaju wyznacznikiem i jej człowieczeństwa, ponieważ pewne, niewypowiedziane przez Laurę myśli, znajdowały ujście w ustach Surge. Ich chwile przerwał Santo. Na szczęście Nori jak i Josh zajęli się odpowiednim komentarzem. Surge robiąc to jak zwykle o wiele bardziej dosadnie, co nie do końca przypadło do gustów kamienistego. X posłała tylko wymowne spojrzenie Jay'owi, chcąc tym samym połączyć się z kimś kto jednak nie zabrał głosu w tej niepotrzebnej dyskusji, a zarazem chciała poznać i jego opinie na ten temat... bo ona na przykład zgadzała się z nimi w stu procentach. Na szczęście po chwili wrócili do dyskusji i pierwszy raz mieli okazję zaobserwować jakiekolwiek emocje na twarzy zielonookiej dziewczyny, a było to stonowane zaskoczenie zmieszane z konsternacją, gdy Nori wspomniała, że to Kinney miała pełnić funkcję lidera. Dziewczyna oczywiście zaraz się poprawiła, ale brew, która chwile temu powędrowała nieco wyżej, tak już tam została. Nie na zawsze, rzecz jasna. Wpatrywała się w Surge zastanawiając czy zaszła jakaś pomyłka, czy dziewczyna najzwyczajniej w świecie coś pomyliła, ponieważ Emma wyraźnie zaznaczyła, że rola Laury sprowadzi się do bycia trenerem i ewentualnym wspomagaczem, gdy sytuacja na polu walki stanie się zbyt gorąca. Mimo to postanowiła nic na to nie odpowiadać, a wyjaśnić tę kwestię albo z Emmą, albo najzwyczajniej w świecie poczekać na ich oficjalne spotkanie w sali narad, o którym to wspomniała panna Frost. Dopiero po ułożeniu tych informacji w głowie, przeszła do sprawy ze strojami. Technicznie ten problem mieli już rozwiązany. Niestety nie do końca zgadzała się z tokiem myślenia Nori jak i Josha, bo Jay stał cicho. - Nie chodzi tylko o kwestie pokazania, że jesteśmy z Xmen i jesteśmy mutantami i jesteśmy dobrzy. Ten znak daje nam również przepustkę do swobodnych działań. Zapewne na miejscu znajdują się organizację rządowe, z którymi to raz lepiej, raz gorzej współpracujemy. Może dzięki temu symbolicznemu 'x' nie wezmą nas za bandę gówniarzy-mutantów i nie każą spieprzać z pola walki, bo będą się bać, że potkniemy się o własne nogi - Dobitnie wyraziła swoje zdanie, robiąc to z niesamowicie spokojną miną. Spojrzała jeszcze po wszystkich wyczekując na to by mogli wypowiedzieć się również w tej kwestii, a gdy skończyli, albo gdy spotkała ją cisza postanowiła zakończyć dyskusje słowami: - Skoro mamy już jasność to za 15 minut czekam na was w hangarze. Idźcie się przebrać, a ja poinformuję pannę Frost, że lecimy do Houston - Jak powiedziała tak też zrobiła idąc już do szkoły. Sam również musiała zmienić swój wystrój. - Mam nadzieje, że nie przeszkadzam. Zabieram Nori, Josha i Jaya do Houston. Miejsce na pierwszy trening idealne, a i X-meni zostaną pokazani z tej lepszej, zaangażowanej strony. Nie damy się zabić. A jak coś to mamy ze sobą Foley'a, którego ja nie dam zabić. Bierzemy Blackbirda.- Mówiła w myślach mając nadzieje, że przekaz trafi do Emmy. Nie zamierzała przed nią nic ukrywać, tracąc tym samym jej zaufanie, bo w tym momencie już nawet nie chodziło o to, że mogła to sobie wyczytać prosto z głów młodzieży, ale o sam fakt chęci bycia szczerym. Na tyle na ile mogła zignorowała zachowanie Santo, który działał zupełnie nienaturalnie, wyładowując swoją złość na taczce z kamieniami.. Cała sytuacja stanowiła tło innej, o wiele ważniejszej niż animozje i fochy kamienistego kolosa, po prostu ruszyła do szkoły i po chwili zniknęła za drzwiami. Cud, że te przetrwały. *** Nie minęło 10 minut jak Laura siedziała już w Blackbirdzie. Przebrana w Xmenowski strój składający się z krótkiego, czarnego topu, odsłaniający jej brzuch oraz czarnych, obcisłych spodni. Na nogi wciągnęła wojskowe buty, prawie do samych kolan, na dłonie natomiast założyła długie, bez palczaste rękawiczki. Siedząc na fotelu pilota przyszykowała się do lotu. Gdy cała zgraja znalazła się w środku otworzyła hangar i całkiem zgrabnie wyleciała ponad szkołę. - Zasady są proste. Trzymamy się razem, okay? - Posłała badawcze spojrzenie do każdego z członków New X-men, a potem udała się w podróż do Houston, wcześniej wbijając odpowiednie współrzędne go komputera Blackbirda. /zt x4 |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Przed rezydencją | |
| |
| | | | Przed rezydencją | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |