Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Parking przed magazynem

Go down 
5 posters
AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Wto Gru 25, 2012 12:53 pm

Parking przed magazynem 695sqm_warehouseoffice_96635422267820252
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Agent Coulson

Agent Coulson


Liczba postów : 91
Data dołączenia : 04/07/2013

Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Pią Sie 16, 2013 4:09 pm

Kradzież komunikatora SHIELD była jednym z lepszych pomysłów Phila. Mógł od raz zareagować, kiedy dotarł w swoich poszukiwaniach do wieści o obecnie odbywanych misjach. Żadna nie przykuła od razu jego uwagi, ale plotki słyszane przez komunikator - ponad nowinami odnośnie Thora - spowodowały, że Phil poczuł się w obowiązku zareagować.

Ukradzioną komórką wykonał kilka telefonów, a ponieważ był najbliżej sytuacji w Rosji, nie było możliwości, aby ktokolwiek dostał się tam przed nim. Phil zebrał wszystko, co będzie mu potrzebne, przebrał się w garnitur i wyszedł przez zespół parkowy Planten un Blomen w Hamburgu, czekając na helikopter.

Ten sam helikopter właśnie pojawił się nad parkingiem przed magazynem w Rosji, a Phil otworzył drzwi, przytrzymując się ich i czekając pojawienie się pierwszych delikwentów. Potarł ranę wylotową po włóczni Lokiego i zmrużył oczy, słysząc niepokojące dźwięki nie tylko walącego się budynku.

- Nie ląduj - rozkazał pilotowi, a ten utrzymywał helikopter w zawieszeniu nad ziemią.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Pią Sie 16, 2013 4:50 pm

Można by powiedzieć, że Lebiediewa uratowała mu wręcz życie.
Steve prawdopodobnie sam by się nie ruszył. Dopiero interwencja Rosjanki sprawiła, że postanowił zatroszczyć się o swoje życie. Wyszedł z nią na zewnątrz magazynu, rzucając krótkie spojrzenia w kierunku, w którym prawdopodobnie była Natasza. Dopiero gdy jego towarzyszka opuściła się na lince, a on usłyszał huk z wewnątrz, co prawdopodobnie oznaczało zawalenie podłogi, Steve przerzucił Tarczę przez ramię, i modlił się w duchu, by skok na nogi z drugiego piętra ich nie połamał.
Upadł na dwie, całe jeszcze kończyny i przeturlał się, starając za bardzo nie naciskać na lewe ramię. Cóż, nie do końca się to udało. Zatrzymał się na klęczkach, krzywiąc się niemiłosiernie i szybko oddychając. Po chwili podniósł się na równe nogi, z trudem łapiąc równowagę i oddalił się najszybciej jak mógł od magazynu, który miał się zawalić lada moment. Z budynku dochodziły dźwięki towarzyszące, cóż, zniszczeniom. Ogromnym, swoją drogą.
Chwilę później Rogers patrzył na ogromne, paskudne coś, a na nim Wdowę i tego biednego strażnika, dokonującego rycerskich czynów z mieczem. Nie miał bladego pojęcia z czym mają do czynienia, było to jednak piekielnie duże i pewnie tak samo niebezpieczne.
- Skąd takie paskudztwa się tutaj biorą? - powiedział cicho, niemalże zafascynowany sceną, choć jego zgorszenie do takich rzeczy zawsze brało górę, gdy chodziło o okazywanie czegokolwiek.
Mimo hałasu powodowanego całym tym zamieszaniem, Kapitan usłyszał dźwięki dobiegające z góry. Podniósł głowę i dojrzał.. helikopter.  Nie był pewny, czy to rosyjski, czy Fury łaskawie wysłał im jakieś wsparcie.. W każdym razie pobiegli z Lebiediewą na parking przed magazynem, skąd był lepszy widok.
Próbował dojrzeć, kto siedzi przy otwartych drzwiczkach i..moment, czy on widział Phila? TEGO PHILA? Jakim cudem widział tutaj martwego agenta?!
 - Boże. - powiedział z szeroko otwartymi oczami i słyszalnym niedowierzaniem w głosie. - Chyba straciłem o wiele więcej krwi niż myślałem.
Powrót do góry Go down
Black Widow

Black Widow


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 25/05/2012

Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Nie Sie 18, 2013 9:04 am

Nie umiała powiedzieć jak to możliwe, ale jakimś cudem w całym tym chaosie panującym wokół niej, z pomrukującym dziko potworem i potępieńczymi jękami chwiejącej się w posadach budowli - najwyraźniej dosłyszała słowa wykrzyczane do niej przez Kapitana.
- Kobieto, pospiesz się! Nie po to tu przyszliśmy!
Gdyby tylko była w stanie naprawdę rzuciłaby w niego czymś ciężkim. Leżała na grzebiecie gigantycznego potwora próbując nie zlecieć, w tym samym czasie usiłując nie dać się zabić kuloodpornemu rodakowi. Była doskonale świadoma tego, że nie po to tu przyszła, i że jej plan dawno temu spakował się i uciekł w siną dal. Może to i lepiej, że jej komunikator przestał działać, bo w innym wypadku nie powstrzymałaby się przed kąśliwym komentarzem, a i tak zbyt wiele rzeczy ją już rozpraszało. Wymamrotała tylko coś pod nosem o głupocie mężczyzn, obiecując sobie, że jeszcze mu to przypomni, a potem skupiła się na bardziej kluczowych sprawach. Na przykład na wspomnianym już wyżej przeżyciu.
Nie trzeba chyba dodawać, że była zawiedziona faktem, iż jej trzy celne strzały nie posłały wroga na drugą stronę. Trzymał się zaskakująco dobrze i chyba zmienił trochę plany, bo teraz strzelał nie do niej, a do ich rumaka, co ani trochę Wdowy nie ucieszyło i jak podejrzewała było tylko stanem chwilowym, bo na pewno o niej nie zapomniał. Może liczył na to, że rozzłoszczona bestia ją zrzuci? Jego niedoczekanie! Wdowa skuliła się, wciskając (zabezpieczony) pistolet pod brodę i zakrywając dłońmi głowę. Szybko uświadamiała sobie, że potwór zaraz przebije się przez podłogę i raczej na tym nie poprzestanie, zmieniając tym samym i tak już niestabilny budynek w gruzy. Mimo wcześniejszej złości na Kapitana, teraz modliła się bezgłośnie by on i Łabędzica uciekli na zewnątrz nim wszystko obróci się w perzynę. Ostatnie o czym marzyła to wyciąganie jego ciała spod ruin ze świadomością, iż to w zdecydowanej większości jej wina.
Może to wina adrenaliny napędzającej jej ciało, a może jakiegoś dziwnego zbiegu okoliczności, ale wydawało jej się, że żaden większy odłamek dachu nie uszkodził jej osoby. Nie da się jednak ukryć, że jej kostium nie był już czarny, ale raczej łaciaty, bo na sporej części osiadł pył pozostały z walącego się budynku. Chłodne, zimowe powietrze tak bardzo smakujące domem zmotywowało ją do podniesienia się na nogi. Musiała wreszcie pozbyć się tego faceta i skupić się na unieszkodliwieniu tego potwora nim zniszczy Petersburg! Gdzieś na dole mignęły jej sylwetki Kapitana i Łabędzicy, a do kakofonii dźwięków dołączył jednostajny warkot helikoptera. To wszystko jednak nieco zbladło, gdy Wdowa ujrzała w dłoni swojego przeciwnika miecz. Tak, miecz. Skąd on go do cholery wytrzasnął?!
- Wolne żarty. - warknęła pod nosem i bez dalszego wahania ruszyła w kierunku przeciwnika. Odbezpieczyła broń myśląc jednocześnie o tym, że nawet najlepszy szermierz nie powalczy długo z kulą między oczami.
Powrót do góry Go down
Agent Coulson

Agent Coulson


Liczba postów : 91
Data dołączenia : 04/07/2013

Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Pon Sie 19, 2013 3:46 pm

Jako agent SHIELD Phil wiele widział. Oraz oczywiście to, czego nie widział na własne oczy, był w stanie obejrzeć w telewizji lub przez kamery SHIELD. Aby zobaczyć wielkiego lewiatana, który atakował Nowy Jork podczas jego nieobecności, nie musiał oczywiście używać tajnych kamer; wszystko było w telewizji.

Oczywiście to nic w porównaniu z widokiem na żywo - ogromne cielsko wylatywało nad magazyn i Phil wiedział, że za dużo czasu nie ma. Kapitana Amerykę i Lebiediewą zobaczył dość szybko, dlatego kazał pilotowi zlecieć nieco niżej.

- Kapitanie Rogers, pani Lebiediewo, zapraszam do środka - powiedział dość głośno, aby przekrzyczeć hałas walącego się magazynu i helikoptera. Wychylił się na zewnątrz, robiąc im miejsce, aby mogli wejść. Nie powiedział nic więcej, tylko oceniał sytuację.

Nataszę zauważył od razu i zmrużył oczy. Nie był pewien, czy powinna pozostać na grzbiecie stwora. Ale, oczywiście, nie miał możliwości jej tego powiedzieć, więc tylko się przyglądał, kątem oka spoglądając na dwójkę na dole.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Pon Sie 19, 2013 4:55 pm

Obserwował jak Natasza radziła sobie w walce z Rosjaninem. To, że Wdowa nadal była na grzbiecie tego potwora wcale go nie dziwiło, natomiast mężczyzna - bardzo. Po treningach jakie ona przeszła i wrodzonych talentach ta kobieta była praktycznie niezniszczalna. Natomiast nadal nie miał pojęcia skąd skurczybyk wytrzasnął miecz. To jego supermoc? Lata treningu poświęcone na wydobywaniu miecza znikąd? Tak czy inaczej - Romanoff będzie wiedziała jak go lepiej wykorzystać.
Steve teraz postanowił pomartwić się jak wygląda to z większej perspektywy.
- Wdowa na gigantycznym monstrum. Cudownie. - zastanawiał się teraz jak to uprzątną zanim TO rozwali pół miasta. I jeśli potem pewne wpływowe osoby dowiedzą się, że w pobliżu przechadzali się członkowie tajnej, amerykańskiej organizacji.. Rogersowi nie brzmiało to najlepiej.
Znów obrócił się w stronę helikoptera ( z podobno NIEŻYWYM agentem w środku ) i obserwował jak ten obniża lot. Potem usłyszał słowa ( PODOBNO NIEŻYWYM ) Phila. Zmrużył lekko oczy i przyglądał się agentowi. Nie wiedział czy to podstęp, w tych czasach już wszystko było dla niego możliwe. Jednak taki sprzęt byłby teraz całkiem przydatny, nawet jeśli faktycznie miałoby to okazać się pułapką.
- Dobra, wchodzimy. - skinął na Lebiediewę i postanowił wejść jako pierwszy. Może uda im się zgarnąć Nataszę i, jeśli szczęście dopisze, trochę uszkodzić ten obrzydliwy pancerz...i jakoś dokładniej zajmą się jego ramieniem niż on?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Wto Sie 20, 2013 3:27 pm

Nie pozostało dużo czasu...
Bravo Zero One wbiegł na parking, zasuwając niczym opętany - nie patrząc się na nic, po prostu biegnąć, przeskakując kolejno przeszkody, wskakując na maskę samochodu, zeskakując z niego natychmiast i przy lądowaniu amortyzując przewrotem w przód. Podniósł się natychmiast na równe nogi i ruszył dalej. Na tajnym kanale miał kontakt ze swoim operatorem.
-Śmigłowiec znajduje się za rogiem...
Zaczęła porucznik Allison, obserwując cały czas sytuację przez satelitę.
-Łącz z Pułkownikiem Szojgu!
-Patron, co wymy...
-Pułkownik, natychmiast!
Krzyknął do słuchawki, zauważając akurat Kapitana Amerykę dosłownie chwilę drogi przed sobą. Nie zamierzał się nad niczym zastanawiać, po prostu biegł dalej. Gdy tylko Kapitan wpadł do środka, tuż za nim wpadł komandos. Mężczyzna natychmiast siadł przy jednym z siedzeń, nawet nie sprawdzając tego co działo się za szybą śmigłowca. Wszystko miał jasno pokazane na obrazie holograficznym przy własnym oku.
Poruczniku, poinformujcie go co się dzieje... Zdajcie też raport do USSOCOM.
Rzucił, zrywając w tym momencie połączenie. Jego wzrok padł na agenta Coulsona. Z całej tej gromadki, Sherman był prawdopodobnie jedynym który nie znał tego człowieka i cóż... Nie wiedział o jego "zmartwychwstaniu". Szybko natomiast wychwycił fakt, że Wdowa miała na głowie jakiegoś faceta. W śmigłowcu, trzęsie, na grzbiecie jakiegoś cholernego czegoś... Nie było opcji by zlikwidować zagrożenie, za duże prawdopodobieństwo ostrzału swoich. Pułkownik po prostu zamilkł... I obserwował. Kominiarka zasłaniała jego twarz, okulary ochronne natomiast znajdowały się na oczach z czego lewy okular przysłaniał obraz holograficzny. Cuda technologiczne amerykańskiej armii.
Powrót do góry Go down
Winter Soldier

Winter Soldier


Liczba postów : 115
Data dołączenia : 21/12/2012

Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Czw Sie 22, 2013 12:12 pm

Bucky'ego już nudziła sytuacja pod magazynem. Ciągła obserwacja i nic ciekawego wokół. Na szczęście, po chwili wydarzenia przybrały całkiem inny obrót. Z magazynu dało się usłyszeć hałas. Było to najprawdopodobniej spowodowane obecnością Wdowy i jej towarzysza w środku. Jednak niedługo potem dźwięki stały się o wiele głośniejsze, a ziemia zaczęła się wręcz trząść. Wychylił się zza skrzyni by dostrzec co się dzieje, i zauważył wielkiego potwora niszczącego budynek i wzbijającego się w górę.  Oczywiście, zdziwienie komandosa było wielkie. Widział takiego potwora w nagraniach po bitwie w Nowym Jorku, ale nie spodziewał się, że kiedyś ujrzy go na żywo. Wybiegł zza skrzyni i ruszył przed siebie w stronę parkingu. W biegu celował do mężczyzn, którzy przed chwilą wyszli z magazynu, wciąż uważnie obserwując lewiatana. Miał nadzieję, że przez kamery, które zostawił na dachu, dowództwo mogło obserwować sytuację i wysłać już po niego jakiś transport. Wybiegł na parking, gdzie zauważył grupę, którą wcześniej obserwował. Włączył swój komunikator i połączył się z dowództwem.
-Вертолет! Вытащите меня отсюда! - wykrzyknął i stanął w miejscu, przyglądając się uważnie. I, chyba dostrzegł Natashę na jego grzbiecie. Przez chwilę zastanawiał się, czy jej nie pomóc. Nie będzie jednak po nią teraz leciał. Po pierwsze- jej przyjaciele chyba właśnie szykują dla niej ratunek, a po drugie- nie chciał teraz umierać. Schował się za jednym z samochodów i czekał aż po niego przylecą.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Pon Sie 26, 2013 4:55 pm

Podczas gdy Kapitan Ameryka, Patron i - z nieco większą podejrzliwością - Lebiediewa wskakiwali do śmigłowca, ich dotychczasowi przeciwnicy i zarazem obiekty obserwacji nie zwracali już na nich praktycznie żadnej uwagi. Wrogowie skupili się na ucieczce, najwyraźniej mając głęboko w poważaniu potwora, który - jakby na to nie patrzeć - przynajmniej częściowo z ich winy został rozbudzony i wypuszczony ponad miasto. Z drugiej strony... Któż by się dziwił ich reakcji?
Bucky z kolei natychmiast otrzymał odpowiedź od swego dowództwa; co prawda głos przemawiającego do niego mężczyzny brzmiał stosunkowo spokojnie i raczej neutralnie, lecz jednak w tle słychać już było narastający chaos, który na pewno nie zwiastował niczego dobrego.
-Поддержка находится на пути. Дайте им несколько минут. У нас нет полной картины. Что происходит в воздухе?
Rzecz jasna żadna z tych grup nie mogła narzekać tak jak Wdowa. Na jej szczęście poruszanie się na grzbiecie bestii nie było aż tak trudne, jak mogłoby się to początkowo wydawać - silne podmuchy powietrza rzeczywiście komplikowały sprawę, no i potwór pozostawał w ciągłym ruchu, lecz jednocześnie był na tyle duży, że przynajmniej każde posunięcie nie groziło nagłym upadkiem ze znacznej wysokości.
Na oczach kobiety miecz jej przeciwnika wbił się jeszcze głębiej w pancerz - chyba można było to już bezpiecznie i z całą pewnością stwierdzić - Leviathana. Przez chwilę jedynie rękojeść wystawała ponad grzbiet bestii... Po czym jakimś cudem także i ona zniknęła - wsuwając się w tkankę stwora. To nie powinno być w ogóle możliwe.
Mniej więcej w tym samym momencie ręce strażnika powędrowały ku jego klatce piersiowej. Prawdę mówiąc wcale nie wyglądało na to, aby szukał kolejnej broni czy przygotowywał się do następnego ataku; przeciwnie, zdawało się, że mężczyzna dopiero teraz nabrał wielkiego zainteresowania miejscami, w które został uprzednio trafiony...
Jednakże nie było mu dane się nimi zająć, gdyż właśnie wówczas potwór wykonał gwałtowny manewr, kierując się jednak w dół - całym swoim ciałem nacierając na budynki znajdujące się w pobliżu ruin magazynu. Stanowiło to dość zaskakującą zmianę w jego postępowaniu - jeszcze przed chwilą bowiem właściwie nie okazywał agresji, wznosząc się jedynie ponad miastem. Póki co jego celem okazały się być kolejne budowle użytkowe, lecz niebezpiecznie niedaleko znajdowały się już bloki mieszkalne.
Teraz utrzymywanie się na grzbiecie bestii było już nie lada wyzwaniem. W pewnym momencie - już podczas uderzania o jeden z budynków - Wdowa zupełnie straciła z oczu swojego ludzkiego przeciwnika; być może zleciał, a może sam zeskoczył, licząc na zwielokrotnienie swoich szans na przeżycie pośród pozostawianych w tyle gruzów... Trudno orzec. Grunt, że już go przy niej nie było. Mniejsze zagrożenie miała tym samym z głowy.
Z większego z kolei właśnie wystrzelił miecz - który bez ostrzeżenia wbił się w plecy kobiety... Nie przechodząc jednak na wylot, pomimo stopniowego i całkiem szybkiego wchodzenia coraz głębiej w jej ciało. Nie potrwało długo, nim zniknął całkowicie - nie pozostawiając żadnego śladu swej bytności. Proces ten właściwie nawet nie bolał - choć towarzyszyło mu utrzymujące się jeszcze uczucie gorąca. W panującym obecnie chaosie całe to zajście mogło spokojnie ujść niezauważone.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Agent Coulson

Agent Coulson


Liczba postów : 91
Data dołączenia : 04/07/2013

Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Pon Sie 26, 2013 5:22 pm

Phil był rozdarty, ale tylko przez chwilę. Nie miał środków, aby cokolwiek zdziałać w sprawie Lewiatana, więc teraz jego priorytetem powinno być sprowadzenie agentów z dala od niebezpieczeństwa, aby się przegrupować. Lub, co pewnie będzie bardziej konieczne, aby dostarczyć im medycznej opieki. Zerknął na pilota helikoptera, po czym znowu na Lewiatana, który leciał już w budynki.

- Otworzy nam się małe okno - zaczął, mówiąc do pilota - podczas którego będziemy mogli polecieć po Wdowę. Będziesz musiał je wykorzystać. Kiedy Lewiatan się nieco uniesie. Przyjąłeś?

Pilot potwierdził i skierowali się w górę, aby opaść nad Lewiatana jedynie na tyle, aby spuścić drabinkę. Długą. I mieć nadzieję, że Wdowa da radę. Podczas lotu Phil odwrócił się do siedzących w helikopterze i uśmiechnął się serdecznie.

- Na pomoc medyczną będziesz musiał jeszcze trochę poczekać, Kapitanie - powiedział niemal beztrosko, nadal z uśmiechem. - Status pozostałych?
Powrót do góry Go down
Black Widow

Black Widow


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 25/05/2012

Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Pon Sie 26, 2013 9:49 pm

Faktycznie, balansowanie na bardzo niestabilnym, gruncie jakim był grzbiet bestii, nie należało na najłatwiejszych zadań. Z drugiej strony - dla Wdowy bardzo niewiele rzeczy było niemożliwych do wykonania. Spacer po grzebiecie leviathana? Bardzo proszę. Tylko dwa razy Natasha zachwiała się niebezpiecznie, ale wychodziła z opresji intuicyjnie opadając na jedno kolano - z takiej pozycji mogłaby bez większych trudności celnie strzelać, ale także łatwiej byłoby jej znów się położyć i w ten sposób uniknąć ewentualnych... turbulencji. Biorąc pod uwagę trudne warunki posuwała się do przodu nadzwyczaj szybko, nieuchronnie zbliżając się do przeciwnika. Kiedy była już niemal na wyciągnięcie ręki, stało się coś bardzo dziwnego. To znaczy - jeszcze trochę dziwniejszego niż to czego już miała wątpliwą przyjemność doświadczyć. Miecz, który dotąd uznawała za zagrożenie dla siebie; miecz, który tkwił w grubym pewnie na pół metra pancerzu bestii - zniknął. Wyparował, jakby był tylko przywidzeniem, mirażem światła, dziwaczną halucynacją. Wdowa zamarła w pół kroku i wbiła spojrzenie w swojego przeciwnika. Mężczyzna jednak stracił nią zainteresowanie i skupiał się na swoim korpusie. Z bliska Romanoff mogła dostrzec, że jej strzały nie tylko nie chybiły celu, ale także uczyniły zamierzone szkody. Jakim cudem ten człowiek jeszcze oddychał? Nie było dane długo jej się nad tym zastanawiać, bo w tym momencie leviathan zaczął gwałtownie nurkować. Agentka opadła na kolana i ignorując uciekająca gdzieś broń, złapała się mocno najbardziej wystającego fragmentu pancerza. Byle nie spaść - to był teraz priorytet. Gdzieś w całym tym zamieszaniu, nie umknął jej fakt, że mężczyzna, z którym jeszcze chwile temu tak zajadle walczyła, teraz zniknął z pola widzenia. Spadł? Zeskoczył? Nie było to zbyt istotne, grunt że nie stanowił już zagrożenia.
Choć wszystko w niej krzyczało, by zamknąć oczy i skulić się w bezpieczniejszej pozycji, Wdowa kierowana logiką i wyszkoleniem, uważnie obserwowała otoczenie i analizowała sytuację. Bestia wyraźnie się rozzłościła. O ile jej wiedza na temat okolicy była poprawna, bardzo szybko zbliżali się do dzielnic zamieszkanych przez ludność cywilną, a to był nadzwyczaj niekorzystny obrót sytuacji. Wdowa była jednocześnie boleśnie świadoma swojej bezsilności. Nie była Thorem ani Hulkiem, nie mogła w pojedynkę unieszkodliwić leviathana. Musiała za to czym prędzej wynosić się z jego grzbietu. Nadzieją na to był helikopter, który kołował niedaleko najwyraźniej chcąc przyjść jej z pomocą. Natasha obserwowała maszynę obmyślając strategię, gdy nagle znów coś ją zaskoczyło.
Nagłe szturchnięcie w plecy, jakby ktoś usiłował nadziać ją na rozgrzany pręt. Zachłysnęła się kolejnym haustem lodowatego powietrza, bardziej w wyniku zaskoczenia niż z powodu bólu. Przez moment nie mogła się poruszyć, niepewna co tak dokładnie jej dolega. Jednak dziwne uczucie znikało tak szybko jak się pojawiło i po chwili pozostało po nim jedynie rozchodzące się po całym ciele wrażenie gorąca - w tych warunkach pogodowych, rzecz całkiem miła, a przynajmniej niespecjalnie dokuczliwa. Wdowa odetchnęła jeszcze raz głęboko i sięgnęła jedną ręką do pleców. Nic, absolutnie nic tam nie było. Kolejne przywidzenie? Na rozważanie tego też nie miała teraz czasu. Kilka metrów nad miejscem, w którym się znajdowała pojawił się helikopter, a razem z nim szansa na ucieczkę - drabinka znajdowała się niemal na wyciągnięcie ręki, a przynajmniej tak jej się wydawało. Zacisnęła więc zęby i zmusiła swoje ciało do kolejnego wysiłku. Musiała przebiec kilka metrów, a potem doskoczyć do ostatniego szczebla drabinki. I jakimś cudem - udało jej się to bez większego trudu. Czyżby wreszcie zaczęło jej dopisywać szczęście?
Tak szybko jak tylko mogła wspięła się do góry i chwyciła dłoń, która wychyliła się do niej z wnętrza helikoptera. Była już w środku. Bezpieczna. Przed chwilę po prostu leżała na podłodze, między nogami swoich towarzyszy, oddychając ciężko i drżąc po części ze zmęczenia, a po części z nadmiaru emocji. Usiłowała zapanować nad swoim ciałem i nad uczuciami, które szalały w jej głowie. Stopniowo jej oddech wracał do normy, a myśli porządkowały się tworząc listę priorytetów. Pierwsze: sprawdzić, czy wszyscy są cali. Natasha uniosła się do pozycji siedzącej i potoczyła wzrokiem po swoim zespole. Łabędzica, Kapitan (dostrzegła kiepsko założony opatrunek na ramieniu i domyśliła się, że strzał, który wtedy usłyszała jednak dosięgnął celu), Patron. Żywi.
Drugie: dowiedzieć się komu zawdzięczają ratunek. Agentka odwróciła głowę w stronę kokpitu. Pilotowi nie poświęciła zbyt wiele uwagi, wystarczyła jej naszywka z logiem S.H.I.E.L.D na jego kombinezonie. Zresztą dużo bardziej zainteresowała ją obecność pewnego nieboszczyka, który teraz wyglądał na nadzwyczaj żywego, choć nie w pełni zdrowego. Wdowa w milczeniu obserwowała swojego - jak sądziła - martwego przyjaciela, a beznamiętny wyraz jej twarzy mógł być odrobinę niepokojący. Jednak po chwili jeden kącik jej ust drgnął delikatnie, a ona skinęła nieznacznie głową. Przekaz z pewnością był dla niego jasny - dobrze, że jesteś. Dobrze, że żyjesz.
Trzecie: zawiadomić centralę. Jej ręka automatycznie powędrowała do ukrytego w kombinezonie komunikatora. Na jego wyświetlaczu dostrzegła informację o dwóch oczekujących wiadomościach. Ze zrozumiałych powodów umknęło jej pojawienie się tej drugiej, skądinąd mającej wyższy priorytet. Otwarła ją i jej oczom ukazało się standardowe okienko ze szczegółami kolejnej misji. Zlecenie prosto od Fury'ego, była potrzebna na Syberii i to na wczoraj. Szczegóły zadania? Utajnione. Miała dowiedzieć się wszystkiego od przebywających na miejscu agentów. Dowódca polowy? Poczuła zalewającą ją fale spokoju. Clint Barton a.k.a. Hawkeye. Malutkie światełko na końcu tunelu. Bez dalszej zwłoki przeskoczyła do raportu, którego pojawienie się było pierwszym krokiem w stronę porażki ich misji. Thor w Nowym Jorku. Znowu jakieś potwory i magia. Romanoff skrzywiła się lekko i zerknęła na Coulsona.
- Powinniśmy stąd szybko znikać. Sami i tak nic nie zdziałamy. - miała mocno zachrypnięty głos, ale zdołała jakoś przekrzyczeć otaczający ich hałas na który składał się warkot śmigieł i bałaganiarski leviathan szalejący nad miastem. Po tych słowach, Natasha znów zaczęła wpatrywać się w ekran swojego komunikatora. Jej palce szybko wystukiwały wiadomość do szefa agencji.
Nad Petersburgiem szaleje rozwścieczony Leviathan. Zarządziłam odwrót taktyczny. Zespół w komplecie, bez strat. Lecę na Syberię. Zostawiam wszystko w rękach Coulsona. Bez odbioru.


//rozpisałam się tylko troszkę~
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Sro Sie 28, 2013 5:06 pm

Nawet na moment nie przestawał obserwować Nataszy na grzbiecie ogromnego leviathana. Szło jej całkiem nieźle. Do czasu gdy wielkie cielsko zaczęło szybko wędrować do dołu, niszcząc resztę budynków na placu. Rogers szybko poderwał się z miejsca i wychylił się. Okej, Wdowa nadal była widoczna, za to nie dostrzegł mężczyzny z mieczem. Czyżby spadł? Wrócił spojrzeniem do Nataszy - z dziwnie wykrzywioną ( z bólu? ) twarzą. Nie był pewien czy miała problemy ze złapaniem powietrza, nie widział, żeby została wcześniej postrzelona, albo silnie uderzona przez jakąkolwiek część tego..no.
-Zaraz, czy coś jej aby nie wystaje z pleców? - mruknął pod nosem. Reakcja by się nawet wtedy zgadzała. Chciał przyjrzeć się bliżej jak poważna jest rana, ale..niczego nie dostrzegł. Wydawało mi się?
Po słowach Coulsona, helikopter szybko przemieścił się we wskazane miejsce. Słysząc o pomocy tylko się skrzywił. Widział falującą na wietrze drabinkę. Odległość między nią a Nataszą nie była wcale taka mała. Kapitan zaczynał się martwić. Wtedy jednak agentka skoczyła i - udało jej się. Steve był zdziwiony. Nie, żeby nie wierzył w umiejętności Romanoff, ale to było..trudne. Nierówne podłoże będące w ciągłym ruchu, wcześniejsza walka z mężczyzną, dziwne problemy z łapaniem powietrza, no no. Wyciągnął do niej dłoń i wciągnął do środka. Na pierwszy rzut oka nic jej nie było, tylko walka dała jej się we znaki. Niczego w plecach nie zauważył, oprócz pionowego, dosyć wąskiego rozdarcia kostiumu, co mogło prawdopodobnie się stać, gdy wpadła w dziurę. Spojrzała na niego i tylko kiwnął głową. No tak, drużyna przede wszystkim. Lekko uspokoiło go zachowanie Nataszy wobec agenta. Czyli jednak naprawdę przeżył, udało mu się.. Tylko dlaczego nie powiedzieli o tym wcześniej?
Helikopter zaczynał oddalać się od potwora, ot, dla bezpieczeństwa. W końcu muszą opuścić to miejsce, nie są przygotowani na walkę z takim monstrum, dlatego zgadzał się ze słowami Wdowy w 100 procentach. Do tego ta wiadomość o Thorze i nowym Jorku.. Nie ma chwili wytchnienia.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Sob Sie 31, 2013 10:36 am

Patron siedział tak chwilę na jednym z siedzeń wewnątrz helikoptera, aż w końcu zauważył, że obaj - Kapitan jak i Agent - skupieni są strasznie na tym co dzieje się na zewnątrz. Pułkownik podniósł się z siedzenia i kucając, podszedł powoli do wyjścia ze śmigłowca.
--Pozwólcie, Kapitanie.
Rzekł do Avengera, po czym przyłożył karabin do barku, a następnie ustawił głowę w pozycji umożliwiającej wykorzystanie hybrydowego celownika ACOG. BZ1 zaczął szukać celu który "zagrażał" Wdowie. Nie było to trudne zadanie. Niemniej jednak prowadzenie ostrzału z takiej pozycji - do człowieka znajdującego się na grzbiecie potwora, nie było raczej zbyt rozsądne - o czym komandos szybko przekonał się, nie mogąc dokładnie wycelować. Prawda - można było prowadzić ogień seriami, jednak z jakim skutkiem? Karabin pułkownika wyposażony był w pociski AP. Oznaczało to, że istniała duża szansa, iż potwór poczuje, że ktoś do niego strzela - i weźmie sobie ich za cel. W końcu kto by się nie wkurzył, gdyby rzucano w niego jakimiś małymi kamykami - które co prawda, nie robią krzywdy - ale potrafią być bardzo irytujące.
Patron opuścił karabin i cofnął się od wejścia do śmigłowca, zostawiając dalsze wydarzenia losowi. Cóż, nie dowodził tą operacją, a otaczający go ludzie znani byli raczej z działania na podstawie tego co się dzieje, a nie z bardziej ułożonym planem. Z drugiej strony - kto by się im jednak dziwił? Potwory, obcy. Tym nie zajmowali się zwykli wojskowi czy też policja.
Gdy tylko Wdowa dostała się na pokład, Patron ponownie zasiadł na swoim miejscu. Nie było już tutaj dużo do roboty. No po za ucieczką.
-Rosjanie dadzą sobie radę. Ich lotnictwo na pewno jest już w drodze, więc lepiej dla nas byśmy zniknęli zanim się tu zjawią.
Dodał do słów Wdowy. Cóż, prawda była taka, że śmigłowiec miał wręcz ŻADNE szanse w starciu z myśliwcem przechwytującym - tudzież nawet bombowcem. Manewry, odległość, możliwości. W takiej sytuacji należało po prostu uciekać i dać zawodowcom "robić swoje". Cokolwiek by to oznaczało dla Petersburga. Patron nie mógł zostać tutaj za długo w takiej sytuacji. Dorwanie się przez Rosjan do członka Tier One byłoby bardzo kłopotliwe dla ameryki. Dorwanie z kolei całej drużyny, na czele z dwoma członkami avengers oraz agentem SHIELD - jeszcze bardziej opłakane w skutkach. Zbrojne starcie z armią rosyjską w razie wykrycia? Żadnej takiej opcji. Przewaga liczebna szybko by ich wykończyła, a walka amerykańskich jednostek na ulicach rosyjskiego miasta - z rosyjską armią i policją... Dyplomacja poszłaby do kosza.
Powrót do góry Go down
Winter Soldier

Winter Soldier


Liczba postów : 115
Data dołączenia : 21/12/2012

Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Sro Wrz 04, 2013 6:21 pm

-Wielki potwór, taki jak te w Nowym Jorku, wyleciał z magazynu i... narobił trochę zniszczeń. Grupa, którą wcześniej obserwowałem, i w której skład wchodzi Czarna Wdowa, chyba odlatuje. Bez odbioru* - zameldował Winter Slodier, wychylając się i jeszcze raz dokładnie badając sytuację. Za wiele się nie zmieniło. Wdowa dalej walczyła na grzbiecie leviathana, a grupa w helikopterze najwyraźniej starała się jej pomóc. Oby przeżyła. W końcu, swego czasu, Bucky i Natasha byli... dość blisko. Bardzo się lubili, pracowali razem. I komandos nie chciał, by nastąpił jej koniec. Może jeszcze się kiedyś spotkają - porozmawiają, albo kogoś zabiją. Och tak, wspólne zabijanie, to było coś. Patrzył tak na nią i przypominał sobie stare czasy, a dookoła panował ogromny chaos.
W końcu Romanoff znalazła się w helikopterze i wyglądało na to, że chyba będą się już stąd zabierać. A Barnes czekał i transportu jeszcze nie było. Sytuacja dalej wyglądało podobnie. Wszędzie biegali i krzyczeli Rosjanie z magazynu, a potężny lleviathan unosił się nad budynkami.
-Где вертолет?! - wykrzyknął zniecierpliwiony Bucky. Nie czekał co prawda bardzo długo, ale wolał tu nie zostawać. W końcu ten potwór... cholera, a tek narzekał na nudę. Już chyba wolał siedzenie za skrzynkami. Chociaż z drugiej strony, przynajmniej opuszcza to miejsce.

//Po polsku, bo przy takiej ilości tekstu Tłumacz Google odmawiał współpracy D:
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1Sob Wrz 07, 2013 2:55 pm

Pilot śmigłowca, w którym znajdowała się już całość wysłanej przez S.H.I.E.L.D. grupy, możliwie jak najszybciej odsunął maszynę od znów powoli się wznoszącego potwora. Bestia zdawała się nie posiadać obecnie określonego celu, po prostu "pływała" sobie w powietrzu nad ruinami magazynu, teraz już nie kierując się bezpośrednio na jakieś konkretne budynki; w porównaniu z jej poprzednim manewrem, jej obecne zachowanie sprawiało wrażenie niemalże spokojnego. Rzecz jasna kreatura udowodniła już, że potrafi zmieniać swe nastawienie jak w kalejdoskopie... Dlatego tym lepiej, że na horyzoncie widać już było zarysy zbliżających się - zapewne - rosyjskich statków powietrznych. Oczywiście rozsądek nakazywał prędko się przed nimi usunąć, więc amerykański pilot obrał przeciwny kierunek lotu, oddalając się z miejsca wydarzeń.
Mniej więcej w tym samym czasie na parking wjechał niczym się jakoś specjalnie nie wyróżniający samochód osobowy o granatowym kolorze. Nie zapuścił się w otoczenie gruzów magazynu; pozostał stosunkowo blisko ulicy. Jedne z jego tylnych drzwi otworzyły się praktycznie natychmiast po tym, jak tylko się zatrzymał - zapraszając Winter Soldiera do środka. Wewnątrz z kolei czekał już na niego delikwent z dalszymi rozkazami. Leviathan - Leviathanem, ale ktoś musiał zorientować się cóż takiego knuli Amerykanie.

Niniejszym [z/t] dla wszystkich.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Sponsored content





Parking przed magazynem Empty
PisanieTemat: Re: Parking przed magazynem   Parking przed magazynem Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Parking przed magazynem
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Parking Samochodowy na Upper West Side

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Rosja :: Petersburg :: Przybrzeżny magazyn-
Skocz do: