|
| Las | |
|
+5Loki Baal Morgana le Fay Thaddeus Ross Spider-Man 9 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Las Pią Mar 01, 2013 10:11 am | |
| First topic message reminder : |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Thaddeus Ross
Liczba postów : 186 Data dołączenia : 30/07/2013
| Temat: Re: Las Nie Sty 18, 2015 8:36 pm | |
| Widząc dziwną reakcję dziewczyny przez chwilę Thaddeus miał wątpliwości czy to na pewno ta sama Anivi. Ale sądząc po opisie w aktach stwierdził, że to ta sama osoba.
- Spokojnie nie denerwuj się nie jestem tu, aby zrobić ci krzywdę chcę ci po prostu pomóc, ale zacznijmy od początku. Nazywam się Thaddeus Ross i jestem generałem. Przewodzę specjalną grupą do zadań specjalnych powołaną przez samego prezydenta Stanów Zjednoczonych. I tak jak powiedziałem wcześniej chcę ci pomóc. Wiem o twojej hmm... jak to powiedzieć przypadłości, albo inaczej, wiem o twoim "lokatorze". Wiem że nie pałasz wielką miłością do ludzi i w ogóle do innych osób. Dlatego chcę ci pomóc i proponuje ci bliższe zapoznanie się z moją propozycją czyli dołączenia do naszej grupy zwanej Thunderbolt, a w zamian mogę ci zaoferować w naszym laboratorium szczegółowe badania w celu odkrycie jak to się stało że masz w sobie tego... Eliora. Bo z tego co wiem tak się nazywa. - powiedział do dziewczynki. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Pon Sty 19, 2015 8:23 am | |
| Słuchała, oferta od Rossa była ciekawa. Jednak już było za puźno aby mogła coś powiedzieć. Krzykneła tylko - jak go przekonasz to chętnie!- a potem upadła na ziemię, czując nieprzyjemne kłucie. To co w niej siedziało właśnie dowiedziało się, że mężczyzna nie jest tylko człowiekiem. Elior, potrafił to wyczuć, był tak zaprojektowany. Anivi nie kontrolowała go, robił z nią co chciał. Teraz na miejscu dziewczyny stał właśnie Elior. Spojrzał wściekle na Rossa, i lekko ochrypłym głosem powiedział - Ona nie ma nic do gadania. Jest słaba, ja ją kontroluję i ja mam swój własny cel a ona się nigdy nie dowie skąd jestem!- Brązowe skrzydła zniknęły, sam stwór gotował się najwyraźniej do ataku. Wygląda na to, że nie będzie łatwo się dogadać. |
| | | Thaddeus Ross
Liczba postów : 186 Data dołączenia : 30/07/2013
| Temat: Re: Las Wto Sty 20, 2015 1:30 pm | |
| W pierwszej chwili generał się wystraszył choć nie dał tego po sobie poznać w końcu nie z takimi dziwnymi rzeczami miał do czynienia. Wiedział, że to nie jest dobry pomysł, żeby od razu rzucać się smokowi do gardła, ale cóż może spróbuje trochę zachwiać jego czujność.
- O proszę kogo ja widzę. Ty to pewnie Elior, a ja Thaddeus Ross ale pewnie to już wiesz skoro słyszałeś jak rozmawiałem z Anivi. Słuchaj twierdzisz, że to ty rządzisz bo ona jest słaba, ale zastanów się gdyby była słaba to czemu nie wybrałeś sobie innego nosiciela tylko taką małą skromną dziewczynkę. A w ogóle to przyjmujesz pozycję do ataku, po co? Czy uważasz, że jestem dla takiego wielkiego, strasznego smoka zagrożeniem. Przecież dziadek taki jak ja nie wiele może ci zrobić. Czemu więc się obawiasz? I dlaczego nie chcesz dołączyć do mojej grupy razem z nią, będziesz miał większe możliwości. Zastanów się. - odparł do smoka, czekając na ripostę. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Wto Sty 20, 2015 4:04 pm | |
| Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać - Nie wybierałem, to ludzie mi to zrobili i dali zadanie. Złapać takich jak ty, innych niż zwykli ludzie a teraz- (proponuje zawołać MG) Rozwinął skrzydła i wyskoczył na mężczyznę z pazurami i paszczą. Teraz liczyło się to, co te ludzkie szczury mu wszczepiły mu do głowy. Mimo że on już wszystkich zabił, to uczucie było jak trucizna albo nałog. Nie obchodziło go, co Ross ma do powiedzenia. Teraz Elior chciał walki i gardła mężczyzny.
Ale w miarę możliwości dłuższe posty, bo ten się nawet na regulaminowe sześć linijek nie łapie. ~ Loki |
| | | Thaddeus Ross
Liczba postów : 186 Data dołączenia : 30/07/2013
| Temat: Re: Las Wto Sty 20, 2015 8:09 pm | |
| Ross wiedział, że już się nie da nic zrobić zostało mu tylko walczyć, ale postanowił jeszcze trochę rozkojarzyć przeciwnika.
- Czy ty uważasz Eliorze, że przybyłem tu tylko żeby sprawdzić się z tobą siłowo, albo w jakiś inny sposób? Nie, tak nie jest. Jestem tu po to, żeby stworzyć elitarną armię do walki ze wszelakim złem tego świata. Sądziłem, że się do tego nadajesz, ale jeśli proponujesz takie rozwiązanie niech będzie. - po tych słowach generał zdjął swoją wojskową kurkę ostatni raz spojrzał na smoka i nagle... w jego oczach zapaliła się piekielna czerwień. W jednej chwili Thaddeus zaczął rosnąć rozrywając resztę swoich ubrań. I w tym momencie przed smokiem stanął ogromny czerwony potwór zwany Red Hulkiem mówiąc do przemiany Anivi.
- Zabawmy się. - odparł i uderzył Eliora wielką czerwoną pięścią w sam smoczy pysk. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Wto Sty 20, 2015 9:24 pm | |
| Red Hulk dzięki swojej szybkości zdołał zaskoczyć Eliora. Zresztą kto by się spodziewał, że taka masa jak Rulk może być równie szybka? Na pewno nie Elior, który był ogromnym stworzeniem, a co za tym idzie również miał swoje gabaryty i masę. Jednak na przyszłość będzie już znał możliwości przeciwnika, który zanim smokopodobny rzuci się w bezmyślny sposób na przeciwnika. Skutkiem ciosu czerwonego przeciwnik został odrzucony i rąbnął w pobliskie drzewo łamiąc je w pół i obalając. Większej krzywdy to nie zrobiło dzięki łuskom jakie istota posiadała, jednak to był dopiero pierwszy cios. Jedyne co to lekkie otumanienie, które zniknęło w mgnieniu oka. Różnica w sile faktycznie mogła być znaczna, jednak przecież walka nie tylko na tym się opiera. Co zatem zrobi Elior? To było pierwsze uderzenie i jedynie preludium do całej walki. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Sro Sty 21, 2015 6:45 am | |
| Słuchać już dawno przestał, uderzony zaparł się łapami i wstał z ziemi. Spojrzał na złamane drzewo, złapał je w paszczę i rzucił prosto jak oszczep w przeciwnika. Oczywiście zrobił to z kolejnym drzewem. Kiedy tem nie patrzył, stał się niewidzialny i spróbował zajść go od tyłu. Myślał teraz tylko o tym, co wlali mu do łba- był machiną do łapania mutantów, nadludzi i wszystkiego co inne a nie ludzkie. Elior wiedział że jeśli Ross chce rozmawiać, musi ocucić go mocnym uderzeniem w łeb. Elior był dodatkowo rozdarty na dwa; chciał by pogadać, wiedział że mógłby w jakimś sensownym celu wykorzystać swoją postać.Ale to co robił, nie miało sensu.Przecież ci którzy wszczepili go do dziewczyny,dawno zostali zabici przez smoka. Ale atakował,to był jak rozkaz właściciela psa.Jednak sam nie potrafił zwalczyć tego stanu, no i teraz taki jest. A Anivi nie ma nic do gadania//sorki Loki. ale pisze z fonu i nie widze jak długi post mam. [color=green]Nie zrozumieliśmy |
| | | Thaddeus Ross
Liczba postów : 186 Data dołączenia : 30/07/2013
| Temat: Re: Las Sro Sty 21, 2015 7:59 pm | |
| Ross wiedział, że w postaci czerwonej bestii jest bardzo silny wręcz można by było to nazwać wszechmocą, aczkolwiek jego przeciwnikiem był smok co jak na super silnego "facet" i tak jest wielkim wyzwaniem. W końcu istniały one w legendach i mitach po kilka, kilkanaście a nawet kilkaset lat przed ludzkością więc musi to coś znaczyć.
- No, no jestem pod wrażeniem że podnosisz jeszcze się po takim ciosie, ale w końcu nie jesteś już bezbronną dziewczynką którą pewnie bym zabił takim uderzeniem. Więc jak masz ochotę jednak rozmawiać czy nadal będziesz jeszcze próbował mnie atakować, co? - krzyknął do stwora przywódca Thunderbolt.
W każdym bądź razie Rulk nie miał czasu na rozmowy, gdyż właśnie zobaczył, że w jego kierunku zmierza ogromny kawał drzewa, które sam złamał równie dużym smokiem rzucając właśnie nim. Wiedział, że musi zrobić jedno uderzyć w drzewo z całej siły, żeby je rozwalić na wykałaczki, a gdy się mu to uda to rzucić się na smoka i włożyć w to całą swoją siłę, żeby udowodnić swą wyższość nad rywalem i przekonać go do swojej propozycji nawet jak będzie musiał to robić tylko i jedynie siłą. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Czw Sty 22, 2015 9:55 pm | |
| Elior rzucił drzewami w Rulka, jakby nic nie ważyły. Przeciwnik jednak dał radę je rozbić przy pomocy swojej siły, chociaż niektóre kawałki przez siłę odrzutu poleciały ponownie w stronę Eliora, raczej nie czyniąc mu szkody. Jaszczurka jednak w tym czasie stała się niewidzialna, w końcu drzewa nie były takie cienkie i nieco widoku zasłaniały. Chociaż kątem oka Ross mógł dostrzec, że ogromne cielsko gada rozpływa się, a kiedy uporał się z drzewami. W tej formie jaszczur miał swoje gabaryty, a także określoną masę. Ross mógł zobaczyć ślady w glebie po łapach bestii czy chociażby mógł dosłyszeć niewielkie kroki, które można by uznać za skradanie się jaszczura. Był niewidzialny, jednak nadal można było go usłyszeć. Niestety Rulk za późno zanotował, że przeciwnik był blisko, więc Elior dał radę się podkraść. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Pią Sty 23, 2015 5:41 am | |
| Podkradł się do tego przerośniętego byka, nie czekał dłużej. Nie dawał mu szansy na przewidzenie ciosu. Aby sprawdzić jak wytrzymała jest skóra Rullka, szybko owinął swój ogom wolół jego nogi i postarał się go przewróc ć. Ale nie o to chodziło, na jego ogonie były kolce z paraliżującą trucizną. Po dokonaniu tego ataku, wykonał w sumie trzy uderzenia; w nopę, plecy i ramię. Elior odskoczył na bok, uchylając się przed ewentualnym ciosem czerwonego. Miał jeszcze pare sztuczek w zanadrzu, buzowała w nim wściekłość i ta niepochamowana rządza zniszczenia Rossa. |
| | | Thaddeus Ross
Liczba postów : 186 Data dołączenia : 30/07/2013
| Temat: Re: Las Nie Sty 25, 2015 3:53 pm | |
| Niestety cios paraliżującymi kolcami był kulminacyjny i Ross bezwładnie upadł na ziemię gdyż czuł że opuszcza go wszelaka siła oraz władza nad swoimi kończynami. Wiedział, że w takim wypadku nie wygra tego starcia. Całe szczęście, że chyba zmiana w Red Hulka spowalnia paraliż. W każdym bądź razie tak mu się wydawało.
- Heh... dobry... ruch... Wiedziałem, że... może... być z tobą... problem... ale to ci... nie pomoże. - powiedział osłabiony Ross, ale wiedział, że jak za chwile czegoś nie wymyśli to będzie źle. |
| | | Morgana le Fay
Liczba postów : 111 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Las Wto Sty 27, 2015 8:43 pm | |
| Pomiędzy gałęziami drzew przemykał kruk, nie kierując się w żadne konkretne miejsce, momentami skręcając czy wręcz zataczając koła i przede wszystkim wcale się nie spiesząc. Jego lot można by pewnie określić odpowiednikiem ludzkiego spaceru. Ptak zdawał się mieć cały czas na świecie i niczym się nie przejmować... Choć z drugiej strony jego skrzydlaci pobratymcy rzeczywiście rzadko miewali zmartwienia, więc być może akurat to nie stanowiło żadnego zaskoczenia. Ten konkretny kruk był jednak o tyle wyjątkowy, że nie przebywał obecnie w swojej prawdziwej formie. To czarodziejka le Fay, mając dość przeludnionego miasta, udała się w spokojniejsze miejsce, aby móc odpocząć od zgiełku i zebrać myśli. Na łonie natury dosłownie czuła, jak odbudowują się jej siły. Las wokół niej był piękny i cichy, jeśli nie liczyć śpiewu ptaków... Lecz w końcu coś to zakłóciło. Hałas przypominał jej odgłosy walki - najprawdopodobniej z małą ilością uczestników. Tyle wystarczyło, aby zdobyć jej zainteresowanie, choć pełne dezaprobaty. Trzymając się dość wysoko, skryta wśród liści, Faerie ruszyła w stronę, z której dobiegały owe dźwięki. Już po chwili jej oczom ukazały się dwie postaci, duże i masywne, a przede wszystkim mało... Ludzkie. Pewnie powinna się tego była spodziewać. Pierwsze stworzenie przypominało trochę smoki z jej czasów, lecz Morgana wątpiła, aby rzeczywiście było jednym z nich. Obawiała się, iż te wspaniałe bestie już w większości wymarły, zaś nieliczne wciąż żyjące skryły się przed niszczycielskimi wpływami człowieka. Nie mogła im się dziwić. Drugiej istocie natomiast już bliżej było do humanoida, choć groteskowo przerośniętego i umięśnionego. Mężczyzna - samiec? - przywodził Morganie na myśl przemalowanego na czerwono Hulka... I wyglądało na to, że nie radził sobie najlepiej w tym starciu. Czarodziejka przysiadła na jednej z gałęzi, nie zbliżając się zbytnio do walczących. Póki co nie zamierzała się ani mieszać, ani nawet ujawniać. Nie miałaby w tym żadnego interesu. Chciała z kolei zorientować się w sytuacji, w związku z czym spróbowała telepatycznie zbadać umysły obu obecnych. Jaszczur nieco ją zaskoczył, wykazując przeszkodzę pod postacią podwójnej osobowości, której nie opłacało się jej forsować. Skupiła się zatem na czerwonym osobniku, wnikając w jego aktualne intencje i myśli, lecz nie zapuszczając się za głęboko. Ciekawiło ją tylko co się tutaj działo. |
| | | Baal
Liczba postów : 85 Data dołączenia : 21/10/2014
| Temat: Re: Las Wto Sty 27, 2015 10:37 pm | |
| Kolejny dzień w interesach. Dzisiaj Baal musiał zająć się większą grupą ludzi, która chciało pozwać pewną fabrykę za pogorszenie ich zdrowia, przez okropne warunki pracy. Klientów było koło 600, więc demon miał ciężką robotę, musiał przekonać wszystkich, że nie ma sensu wchodzić w procesy z wielkimi korporacjami, ponieważ sprawa mogłaby się ciągnąć. Musiał ich przekonać do tego, że wszystko rozstrzygnie się na jednej sprawie, bez możliwości apelacji, gdzie będzie im przyznane odszkodowanie. Mogło ono wynosić od 50-600 mln dolarów, a więc rozbieżność była duża. Ciężko było, ponieważ jedni byli bardziej chorzy, drugi bardziej. Jedni przez to chcieli mniej kasy, drudzy więcej, a musiał ich wszystkich przekonać do tego rozwiązania. W końcu się udało, ale trwało to dobre trzy godziny, zanim stamtąd wyszedł. Zaraz potem udał się do baru, gdzie wypił jedno piweczko, po czym grzecznie podziękował, zapłacił i wyszedł. Rozejrzał się jeszcze po okolicy i dopiero po tym spostrzegł, że dziś naprawdę ładna pogoda. Postanowił więc, że wróci do domu sam. Powiedział tylko kierowcy limuzyny, żeby wracał sam, a on da sobie radę. Cóż, pracownik wyraźnie chciał coś powiedzieć, ale wiedział, że to nic nie da, że Harris i tak zrobi po swojemu, więc się powstrzymał. Demon cieszył się, że ma już wolne, więc wszedł na chwile w jakiś zaułek, gdzie zmienił ubiór na bardziej letni, a więc krótkie jeansowe spodenki, białą koszulę z krótkim rękawkiem i koszulką na ramiączkach pod nią, a także lakierki zmienił na japonki. Do tego kupił gdzieś po drodze berecik i okulary przeciwsłoneczne. Przeszedł się chwilę po mieście obserwując przy tym proste życie miejscowych ludzi. Zazdrościł im, w sumie, to mógł do nich dołączyć. Kasy ma w bród, mógłby rzucić pracę, sprzedać swoje wille i apartamenty i się tu przeprowadzić. Problem był tylko jeden - lubił drogie restauracje i zagraniczne piwo, a tych rzeczy tu brakowało. Z kolei otworzenie tutaj takich lokali nie miało sensu, ponieważ ludzie byli za biedni. Mógł co prawda zatrudnić prywatnych kucharzy, ale lubił poczuć klimaty z jakich pochodziło jego jedzenie.
W pewnym momencie, nawet nie wiedział kiedy, znalazł się w lesie. Znów się zamyślił... No cóż, takie uroki starości pomyślał. W końcu przeżył już wiele tysięcy lat, widział wiele, swojej przewalczył, przepracował na Ziemi. W dodatku nie mógł na razie wrócić do swojego świata, więc co miał tu do roboty? Ostatnia walka z armią wojskowych dała mu trochę do myślenia, i trochę w kość. Nie miał ochoty na razie się w nic mieszać. Swoich dłużników też na razie nie nękał. Postanowił okazać trochę dobrej woli i dać im, a także sobie, miesiąc odpoczynku. Nagle jednak w lesie usłyszał jakieś trzaski, jakby łamanego drewna i uderzeń. Poszedł więc w tamtą stronę, zatrzymując się jakieś 30-40 metrów dalej. Wyjął wtedy sztylet z zza pazuchy, rzucając go wysoko w jakieś drzewo i teleportując się do niego. Nie chciał dać się zauważyć, więc schował się pośród nich, na jakiejś większej i grubszej, która mogła wytrzymać jego ciężar. Jego oczom ukazał się widok smoka i jakiejś czerwonej bestii, podobnej do Hulka, o którym swego czasu było głośno po ataku na NY. Baala w tym czasie nie było w mieście, wyjechał do Los Angeles w interesach. Nie jednak Hulko podobny stwór przykuł jego uwagę, a smok. Nie widział ich już dość długo, w końcu były to prastare stwory. Sam był wtedy jeszcze dość młodym demonem, kiedy one już istniały. Zaciekawiło go to starcie. Jednakże, spoglądając między drzewami, zobaczył jakiegoś czarnego ptaka, kurka zapewne, który, o dziwo, nie odleciał. Przy takich hałasach i burdelu powinno go spłoszyć. W dodatku był sam, w okolicy nie widział ani jednego podobnego. Nie zawracał sobie jednak na razie głowy tym, czemu tu jest. Bardziej się skupił na walce stworów, a na ptasiora spoglądał tylko jednym okiem. Był ciekaw, jak smok poradzi sobie przeciw takiej masie, takiej niszczycielskiej sile... |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Sro Sty 28, 2015 5:51 pm | |
| Elior zaatakował Rulka swoimi kolcami, które posiadały w sobie ową toksynę. Na szczęście przy jego masie oraz odporności organizmu nie działała tak mocno i szybko, jednak jego ruchy stawały się wolniejsze, a władza nad kończynami stopniowo uciekała, jak powietrze przez dziurę w balonie. Mutate miał teraz nad czerwonym ogromną przewagę, a siedząca na gałęzi Morgana która penetrowała sobie umysł Rossa. W tym czasie do lasu zbliżał się ktoś inny. Oczywiście użytkowniczka magii spokojnie mogła go wyczuć, kiedy wkroczył na teren lasu. Czuła demona, władającego magią ognia. Jako, że sama je przyzywała i kontrolowała to też spokojnie mogła je wyczuwać ze znacznych odległości. Mogła się przygotować na to, że Baal się pojawi. Z drugiej strony on nie koniecznie musiał wyłapać, że magiczną moc ma Morgana, bo w końcu każdy potężniejszy mag albo czarownica albo (tu wstaw innego użytkownika magii) umiał tą moc ukrywać. Morgana akurat należała do tej grupy, która tą zdolność posiadła, dlatego dla Baala mogła wyglądać jak zwykły kruk. Nie zmienia to faktu, że miała środki by działać, w końcu do tego miejsca zbliża się jeszcze demon. Elior także dał radę demona wyczuć swoimi wyostrzonymi zmysłami, co więcej nawet mógł go zobaczyć jak w ludzkiej posturze kryje się między drzewami. Znał jego dokładne położenie zanim jeszcze tamten rzucił sztylet i się teleportował. Co z tym fantem jednak zrobi Morgana oraz Elior? W sumie Morgana jeśli spojrzała pod odpowiednim kątem, to znając pozycję demona mogła też dostrzec jego skrawek przez korony drzew. Jak na razie Rulk cierpiał z powodu paraliżu, który rozprzestrzeniał się po jego ciele. Rany zadane przez smoka nie były zbyt głębokie, zapewne wielkolud nawet by tego za bardzo nie odczuł poza uderzeniami jak w szmacianą lalkę, którą ktoś miota. Teraz jednak leżał i jego organizm pracował na pełnych obrotach by zwalczyć truciznę. Jedyne co to mógł próbować się zasłaniać rękoma, bo na szybsze ruchy raczej paraliż nie pozwalał. Czuć jednak było, że za jakiś czas może ustąpić… pytanie tylko czy czerwony tego czasu dożyje? Co więcej, całe miejsce wyglądało jak jedno wielkie pobojowisko, połamane drzewa, zryta gleba, wypłoszone zwierzęta i dwie paskudy bijące się między sobą. Ten las chyba dłuższej konfrontacji nie przetrwa. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Sro Sty 28, 2015 6:10 pm | |
| Źrenice Eliora się powiększyły, przeciwnik na razie leży. Ale zaraz kogoś wyczuł, demon i ptak, nie byle jaki! On już wiedział gdzie kto jest więc popatrzył na ptaka, potem dostrzegł mężczyznę. Zwrócił się do ptaka i demona - Ładna para ALE Elior nigdy nie polował na więcej niż jednego mutanta. Bardziej jednak interesował go Ross i też demon. Odwrócił się do RedHulka i złapał go za nogę. Wzleciał w górę ponad korony drzew i chciał rzucić go z całych sił na ziemię. Tylko na nim się skupiał... Edit; (05.02.2015) //przepraszam ale ma DOSYĆ CZEKANIA! ILE MOŻNA? Ja rozumiem że tydzień... ale SORY! Za długo, nie mam już cierpliwości i REZYGNUJĘ Z REKRUTACJI// Coś nagle tchnęło Eliora, postanowił zostawić ich w spokoju. Znajdzie Rossa kiedy indziej, zna jego zapach i wytropi go z łatwością. Niech wie że z nim się nie zadziera, wzleciał w powietrze i zniknął stąd. z.t |
| | | Morgana le Fay
Liczba postów : 111 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Las Pią Lut 06, 2015 10:09 pm | |
| Gdyby kruki posiadały brwi, jedna z tych należących do czarodziejki uniosłaby się teraz wysoko. Niestety mimika jej obecnej formy była dość ograniczona, przez co Morgana nie mogła należycie wyrazić swoich odczuć, pozostając przy zwykłym przechyleniu łebka na bok. "Ptaszek nie z tego świata"? Te słowa utwierdziły ją w przekonaniu, że choć jedna z walczących bestii najwidoczniej mogła wyczuć jej obecność, to nie potrafiła określić z kim i z czym dokładnie ma do czynienia. Mimo to jaszczur zaskakująco rozsądnie nawet nie spróbował zaangażować jej w tę walkę, zamiast tego najpierw skupiając się na atakowaniu swojego pierwszego przeciwnika... A następnie po prostu uciekając. Wyglądało na to, że nie był przygotowany na towarzystwo większej ilości nieludzi. Faerie pozwoliła potworowi się oddalić, w tym samym momencie przelotnie rzucając okiem ku przybyszowi, którego obecność rzeczywiście już od pewnego czasu wyczuwała w okolicy. Nie uważała go za zagrożenie, przynajmniej nie dla siebie samej, dlatego do tej pory w żaden sposób na niego nie reagowała. Potrafiła sobie radzić z piekielnymi pomiotami. Miała w tym sporą praktykę, pozostałość z dawnych lat. Obecnie myśli Morgany i tak zajmowało jednak coś innego. Co prawda na wszelki wypadek otoczyła się polem siłowym - nie chcąc w razie czego dać się demonowi zaskoczyć - lecz... Przeglądanie umysłu czerwonego stwora okazało się być niezwykle intrygujące. Uwagę czarodziejki przykuły ostatnie zapamiętane przez niego wydarzenia, przemiana dziewczyny w bestię... I oczywiście krótka rozmowa, która odbyła się między nimi tuż przed tą metamorfozą. Thunderbolts - grupa do zadań specjalnych, której istnienie zdawało się być okryte mgiełką tajemnicy, o ile oczywiście wiedza generała przekładała się na stan rzeczywisty. Działali na zlecenie samego prezydenta Stanów Zjednoczonych... Czyli na pewno posiadali władzę i spore możliwości - coś, do czego Morgana była przyzwyczajona i co potrafiła w pełni wykorzystać. Dobrze byłoby, gdyby ktoś taki miał u niej dług wdzięczności. Ptak opuścił konar drzewa i ruszył w kierunku generała, nie zamierzając jednak lądować zbyt blisko niego, nie tak od razu. Gdy obniżył lot, jego kształty rozmazały się, rozmiar zmienił, a podłoża dotknęła już miękko kobieta, a nie zwierzę. Faerie nie przybrała swojej prawdziwej formy. Zdecydowała się przyjąć postać, którą opracowała właśnie na takie okazje. Prezentowała się w niej bardziej... Ludzko. Czarodziejka w dalszym ciągu utrzymywała wokół siebie zaklęcie tarczy, w które zresztą mogła teraz spokojnie włożyć więcej energii. Wykorzystując swoje połączenie z boginią Danu - poprzez inwokację jej imienia - przykazała okolicznej roślinności opleść Rossa i posłała ku niemu przez samą ziemię czar oczyszczający. Miał on pozbyć się z organizmu mężczyzny czynnika, który go paraliżował, choć proces ten nie był zbyt przyjemny. Nie tyle bolał, co powodował uczucie dyskomfortu.
// Tak się składa, że do wczoraj czekaliśmy na generała, co było uzgadniane z Mistrzem Gry. |
| | | Baal
Liczba postów : 85 Data dołączenia : 21/10/2014
| Temat: Re: Las Pon Lut 09, 2015 9:28 pm | |
| Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Smok, a właściwie jego imitacja, bo ciężko to było nazwać prawdziwym smokiem, w końcu było śmiesznie małe i zapewne lekkie. Czerwony potwór, podobny do Hulka wyglądał jednak na pokonanego, zniszczonego wręcz, co zdziwiło Baala, uważał, że taki stwór powinien wytrzeć podłogę tą jaszczurką, a tymczasem to on robił za ręcznik do podłogi. Potem jaszczur odleciał, tylko spoglądając się na demona i kruka, który był zaraz przed nim. No, kruka przynajmniej w obecnym momencie, ponieważ po chwili przemienił się on w kobietę. Bez wątpienie była ona czarodziejką, przez tysiące lat poznał wiele rodzajów magii, stworów i innych, różnych zagadek. Tym jednak razem nie miał zamiaru z nikim zadzierać, ostatnia walka z batalionem SHIELD i magiem lodu dały mu trochę do myślenia na temat wyspecjalizowanych wojskowych. Wiedział, że każde większe działania musi starannie planować, i to najlepiej nie samemu. Na razie obserwował dalej sytuację, nawet nie zmieniając pozycji. Na razie nie miał zamiaru działać, ale miał się na baczności. Nie raz miał problemy z różnymi magami, więc wolał nie tracić czujności. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Pon Lut 09, 2015 11:24 pm | |
| Eliorowi udało się zbiec, a raczej odlecieć z miejsca walki. Oczywiście na odchodnym rzucił Rulkiem jak szmacianą lalką w ziemię. Czerwonemu gigantowi tak dużo to nie zrobiło, jednak nie można powiedzieć że tego nie poczuł. Bardziej poczuł to w taki sposób jak normalna osoba odczuwa wywrócenie się. Trucizna zaczęła ustępować z jego ciała i praktycznie już mógł się podnieść. Została zwyczajnie wyparowana z jego rozgrzanego ciała. |
| | | Morgana le Fay
Liczba postów : 111 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Las Wto Lut 10, 2015 1:39 pm | |
| Morgana cofnęła pnącza, gdy uznała ich pomoc za dłużej niepotrzebną generałowi. Mimo to nie opuściła jednak do końca jego umysłu, chcąc być dobrze przygotowaną na wypadek, gdyby olbrzym zechciał ją zaatakować - uznając ją za kolejne zagrożenie lub z dowolnej innej przyczyny. W takim wypadku kobieta mogła zareagować od razu, usuwając się na bezpieczniejszą odległość. Jej tarcza powinna bez problemu wytrzymać przynajmniej kilka pierwszych uderzeń, ale czarodziejka nie widziała sensu w tego testowaniu. Nie lubiła marnować swojej energii. Póki czerwony stwór pozostawał jeszcze oszołomiony po walce, czarodziejka obróciła głowę w kierunku, w którym znajdował się demon i odszukała go wzrokiem. Teraz już mogła sobie pozwolić na uniesienie jednej brwi w pytający sposób. - Obawiam się, że przedstawienie skończone. O ile nie potrzebuje pan czegoś więcej... - zamilkła, jak gdyby czekała, aż mężczyzna uzupełni jej wypowiedź o powody swojej zwłoki albo po prostu zrozumie aluzję i oddali się z tego miejsca. Obie wersje były równie prawdopodobne. Faerie odchyliła głowę lekko na bok, przy akompaniamencie kaskady czarnych włosów przelewających jej się wówczas przez ramię. Wątpiła, aby demon wiedział o niej coś więcej - bo choćby kiedyś o niej słyszał, nie miałby jak jej rozpoznać - więc jego obecność nie powinna wpłynąć na jej plan. Przedłużyłby sprawę, gdyby zaatakował, ale być może wyszłoby to jej nawet na korzyść? Kolejna okazja do wykazania się swoimi zdolnościami i dobrym sercem, które wymagało od niej, aby broniła chwilowo bezbronnego generała... Z drugiej strony nawet jeśli pomiot piekielny zdecyduje się jednak odejść, Morgana i tak powinna już mieć wystarczającą ilość argumentów, aby Ross sam uznał, że utrzymywanie z nią pozytywnych stosunków to naprawdę dobry pomysł. W najgorszym wypadku trochę pomoże mu dojść do takiego wniosku. |
| | | Baal
Liczba postów : 85 Data dołączenia : 21/10/2014
| Temat: Re: Las Wto Lut 10, 2015 3:14 pm | |
| Baal poważnie zastanawiał się nad kolejnym ruchem. Kobieta pomagała bestii dojść do siebie, więc walka z obojgiem na raz nie byłaby korzystna, i nie potrzebna tak naprawdę. Dzięki jednak obecności w tej farsie wiedział już, że czerwony potwór ma towarzyszkę, czarodziejkę. Demon zauważył, że kobieta obraca się w jego stronę i oznajmia, że to koniec przestawienia. Pytanie tylko, co planował prawnik. Sam tak naprawdę nie wiedział, przywiodła go ciekawość, a mało nie został wmieszany w walkę z większą jaszczurką i czerwonym ciemniakiem. Zdecydował się jednak odpowiedzieć kobiecie: - Zależy, co kto rozumie przez przedstawienie, czarodziejko. Jeśli chodzi o walkę, to nie jest to mój cel. Mam jednak nieodparte wrażenie, że jeszcze się kiedyś spotkamy, w mniej, bądź bardziej miłej sytuacji. Kończąc Baal chwycił sztylet wbity w drzewo, po czym zniknął z lasu, teleportując się do swojego domu w Japonii, nie zdobywając do prawda żadnych konkretnych informacji, ale jakieś poszlaki.
z/t |
| | | Morgana le Fay
Liczba postów : 111 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Las Czw Lut 12, 2015 10:33 am | |
| Faerie nie spuściła demona z oczu aż do momentu, gdy ten się zdematerializował, zabierając ze sobą swój sztylet, pozostawiając zaś po sobie jedynie garść słów, którymi kobieta zbytnio się nie przejęła. Ile razy już je słyszała, wypowiadane tonem lepiej lub gorzej ukrytej groźby... Bo przecież nigdy nie chodziło wówczas o tę milszą sytuację, tylko o podkreślenie swoich zamiarów... I zapewne o dodanie sobie stylu. Kiedy mężczyzna już zniknął, czarodziejka na wszelki wypadek przeskanowała otoczenie telepatycznie, aby upewnić się, że rzeczywiście nie ma go nigdzie w pobliżu. Co prawda potrafiła wyczuć wydzielaną przez niego energię, ale sama była doskonałym przykładem na to, że da się ją zamaskować - a ostrożności nigdy za wiele. Usatysfakcjonowana brakiem zbędnego towarzystwa, Morgana mogła zająć się ważniejszymi sprawami... Czyli planowaniem. W żadnym razie nie wątpiła w to, że przekona do siebie generała - o ile już tego nie zrobiła, co było całkiem możliwe. Istotniejszą kwestią było z kolei to, na ile będzie mogła sobie pozwolić dzięki swoim dokonaniom. Ile dokładnie wyciągnie z takiej znajomości? Jej plany były poważne i dalekosiężne, lecz na najwcześniejszym etapie nie powinny wzbudzić żadnych podejrzeń. Być może nawet przeciwnie - mogłaby je przeprowadzać oficjalnie? Ukrywanie się na widoku to w końcu bardzo skuteczna metoda. - Czas wstawać - przemówiła wreszcie miękko i dość cicho, ale nie na tyle, aby czerwona wersja Hulka miała jej nie dosłyszeć. Ross potrzebny jej był przytomny, gdyż czarodziejka zamierzała załatwić sprawę od razu - albo przynajmniej rozpocząć ten proces. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Las Pią Lut 20, 2015 3:04 pm | |
| Śmigłowiec z Moonstone i żołnierzami na pokładzie wylądował na sporej polanie w pobliżu miejsca, w którym toczyła się walka. Połamane drzewa w okolicy dobitnie świadczyły o odbytym tutaj starciu, a przynajmniej jeden z jego uczestników - czyli właśnie generał Ross w swojej czerwonej formie - leżał na trawie, najwyraźniej nieprzytomny. Nieco dalej z kolei znajdowała się kobieta, która mogła - lecz nie musiała - być osobą, o której planowanym werbunku mówił wcześniej blondynce jeden z żołnierzy.
|
| | | Moonstone
Liczba postów : 239 Data dołączenia : 26/09/2014
| Temat: Re: Las Pon Lut 23, 2015 8:27 pm | |
| Moonstone nie musiała się babrać w tamtą akcję z łuskowatymi stworzeniami i azjatą. Jak się dowiedziała w śmigłowcu jej stary znajomy Ross poleciał do Dashvile i kontakt się urwał. Ponoć miał zrekrutować jakąś 20 latkę zmieniającą się w kolejne łuskowate coś zwane smokiem. Chyba Karla ma szczęście do tych stworzeń. Jednak jeśli dziewczę miało rozdwojenie jaźni to może obejdzie się bez walki. Może to będzie kwestia zahipnotyzowania tej drugiej strony i wmówienia jej posłuszeństwa, a to było nawet całkiem możliwe. Nie jest to jakaś telepatia czy coś, tylko trwałe pobudzenie jakiejś części mózgu, by działała na określoną komendę. Jak chociażby klaśnięcie czy jakieś słowo albo frazę. Jak na razie czekała ją podróż dosyć długa, więc usiadła sobie wygodnie na fotelu, założyła nogę na nogę i wyglądała przez okno. W sumie pierwszy raz od dłuższego czasu oglądała świat z góry lecąc wolniej niż zwykle. Od czasu do czasu zerkała też na żołnierzy, który pewnie byli ze sobą już zaznajomieni. Wkrótce wylądowali na polanie, która wyglądała jak jedno wielkie pobojowisko. Połamane drzewa, przeorana gleba. Tak, to tu na pewno stoczyła się walka ze smokowatym stworzeniem, a czerwony generał leżał teraz na trawie. Bez ruchu, chociaż kto by przypuszczał, że ktoś może go załatwić tak łatwo? Widocznie stworzenie było silniejsze niż mogło się wydawać dlatego Moonstone zachowa szczególną ostrożność. Karla wyszła powoli ze śmigłowca i spojrzała na kobietę. Nie pasowała do rysopisu. Wyglądała na starszą niż 20 lat, ani też nie była łuskowatym potworem. To nie ona miała być zrekrutowana, jednak nie wyglądała jakby miała zrobić krzywdę generałowi. - Kim jesteś i co tutaj robisz? Nie musisz się martwić, nie strzelą bez wyraźnego rozkazu. Wiesz może co tu się stało? – zapytała powoli podchodząc do Rossa. Szła luźno, jednak nie spuszczała z oczu Morgany. Karla sobie już układała prawdopodobny scenariusz. Być może albo to ta kobieta tak urządziła Rossa albo zrobiło to smokowate stworzenie – Wydaje mi się, że będziemy musieli Cię zatrzymać na moment. Przesłuchanie i taki tam, chociaż jeśli jesteś niewinna to chyba nie masz się co obawiać. Prawda? – spojrzała na nią rejestrując wszystkie tiki nerwowe. Karla jest psychologiem więc nie łatwo będzie ją okłamać.
|
| | | Morgana le Fay
Liczba postów : 111 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Las Wto Lut 24, 2015 12:51 pm | |
| Czarodziejka zaczynała się już powoli niecierpliwić - co samo w sobie stanowiło dla niej niemałe zaskoczenie, winą za taki stan rzeczy obarczała zaś złe wpływy obecnych czasów - gdy usłyszała w górze szum, jak się okazało, nadciągającego śmigłowca. Nigdy nie miała jeszcze z nimi do czynienia na żywo, ale widziała je w telewizji... W programach, do których oglądania na pewno nie zamierzała się nikomu na głos przyznawać. Maszyna wylądowała, a ze środka wytoczyła się grupa ludzi - w większości żołnierzy, sądząc po ich strojach... Za wyjątkiem jednej osoby, która wyraźnie wyróżniała się na tle pozostałych. Czyżby kobieta u władzy? Niecodzienne, nawet w tych czasach. Faerie przesunęła powoli spojrzeniem po wszystkich obcych twarzach, aż w końcu utkwiła wzrok w nieznajomej. - Nie spieszyliście się. Wasz towarzysz mógł zginąć - stwierdziła na początek spokojnym tonem, w pierwszej kolejności kompletnie ignorując słowa blondynki. Nie oskarżała przybyłych, nie upominała ich, po prostu stwierdzała fakt. Skąd wiedziała, że ma do czynienia z kompanami Rossa? Nie potrzebowała już telepatii, aby to odgadnąć. Wystarczyły jej informacje, które wcześniej wyciągnęła z jego głowy - i zdrowe oczy - aby ocenić sytuację. Dopuszczała do siebie opcję, że może się mylić, ale tak naprawdę w nią nie wierzyła. Wojskowi przybywający po generała tworzyli mimo wszystko dość oczywisty obrazek. - Walczył ze smokiem. Demolowali las, a nie lubię tego, więc przybyłam sprawdzić co się dzieje. Jak widzicie - smok wygrał. Potem stracił zainteresowanie i odleciał... A ja zostałam, żeby uleczyć przegranego - przy błogosławieństwie mojej pani. Nic mu nie jest, niedługo powinien się obudzić - wyjaśniła, umyślnie dorzucając do swojego wywodu kilka na pozór nieistotnych szczegółów, które tak naprawdę mogłaby sobie odpuścić. Nie skłamała ani razu. Jak długo prawda dobrze jej służyła, nie widziała powodu, aby od niej odstępować. Wielu popełniało ten błąd, a potem nie mogło się odnaleźć w swoich kłamstwach... Ale Morgana w żadnym wypadku nie była amatorką. |
| | | Thaddeus Ross
Liczba postów : 186 Data dołączenia : 30/07/2013
| Temat: Re: Las Sro Lut 25, 2015 7:15 pm | |
| Bol, okropny bol to pierwsze co poczol Ross a ostatnie co pamietal to Anivi, smok i trucizna. Chcial pokonac to ale nagle stracil przytomnosc i mial ten dziwaczny sen w ktorym byl kruk i demon. Niestety po przebudzeniu nie mial tylu czasu na zastanawianie sie co to znaczylo, gdyz zobaczyl pelno zolnierzy i dwie osoby ktorych sie nie spodziewal. Widzac Moonstone wiedzial ze rekrutacja przez Ichiro sie udala, ale kim byla nieznajoma?
- Witaj Moonstone. Widze ze juz dostalas swoje pierwsze zadanie. Ciesze sie ze jestes z nami. - powiedzial do nowej czlonkini Thunderbolts, a nastepnie skierowal sie do nieznajomej.
- Witaj. A kim ty jestes jak mozna wiedziec i co tu robisz? - skierowal swoje slowa ku drugiej kobiecie w oczekiwaniu na odpowiedz.
--------------------------- Przepraszam wszystkich za moja nie obecnosc i bledy ale pisze z telefonu i nie moge robic znakow |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Las | |
| |
| | | | Las | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |