Imię i nazwisko: Sleipnir
Pseudonim: Kucyk, konik, Sleip, sleep, śpioch
Rasa: Technicznie rzecz ujmując to ośmio-nogi koń
Miejsce pochodzenia: Okolice muru otaczającego Asgard
Wiek: czy słowo STARY cię satysfakcjonuje? nie? dobrze ponad 1000 lat
Frakcja: dobry, zły, bardziej neutralny, albo niezdecydowany by tutaj pasowały
Wygląd: Sleipnir w postaci człowieka ma potwornie bladą karnacje skóry.Najpewniej gdyby siedział na słońcu kilka godzin lub spędził w solarium cały dzień nie opali się. Wysoki z atletyczną budową ciała, której mogliby mu pozazdrościć wszyscy biegacze świata. Pomiędzy krótkimi niemal białymi włosami, można dostrzec pojedyncze brązowe. Na pierwszy rzut oka zdają się być miękkie, nic bardziej mylnego, są sztywne i twarde. W szarych oczach nie dostrzeże się agresji czy niechęci. Warto dodać, iż jest on właścicielem sporej ilości kolczyków. Zaś w swojej oryginalnej postaci jest przerośniętym ośmionogim koniem szarej maści
Charakter: Steipnir jest osobą, (dokładniej istotą) która jest w stanie kochać i wierzyć ludziom co jest powodem, wielu nieprzyjemności i rozczarowań. Tak naprawdę jest miłym i grzecznym chłopakiem, bardzo przywiązanym do, w sumie wszystkiego. Bardzo szybko przywiązuje się do każdej osoby. Nie przeszkadza mu to jednak w byciu wyjątkowo aroganckim, apodyktycznym, samolubnym i skłonnym do ośmieszania innych osobnikiem. Jednak ta część jego charakteru raczej rzadko się ujawnia. Warto zaznaczyć że ma słabość do kobiet, do której otwarcie się przyznaje.
Umiejętności: Przemiana w człowieka i powrót do normalnej formy w trybie natychmiastowym (rekord to 0,7 sekundy)
Moce: Sleipnir pobiegnie po wszystkim dosłownie. Począwszy od: powietrza, poprzez wodę, ziemię na piekle skończywszy.
Broń: kopyta i ogon chyba idzie podciągnąć pod broń docelowo gitara też twarda przywalić idzie
Ekwipunek: plecak pełen kostek cukru, portfel z pieniędzmi i gitara
Historia: Historia. Tak więc chcesz poznać moją historię? Czyś na łeb upadł? Kto normalny w moim wieku pamięta swoją historię z szczegółami? Więc zacznijmy od początku. Urodziłem się. Nie patrz tak na mnie każda istota, albo się rodzi, albo jest stwarzana lub kiełkuje czy co tam jeszcze może być. Oczywiście z marszu bo czemu by nie zostałem ofiarowany temu wielkiemu, tłustemu, spasionemu... to znaczy wspaniałemu Odynowi. Jako, że jestem wiernym stworzonkiem przez wieki woziłem jego dupsko dosłownie wszędzie. No i tak się biegało po niebie z miejsca na miejsce. większość dni standardowo: wstanie zjedzenie duperele, obiad, duperele, sen. Nie mam pojęcia jak i kiedy, ale nastał w moim marnym nudnym życiu przełom i HURA widzisz mnie tak jak teraz dwunogie z dłońmi posiadającymi palce przeciwstawne potocznie zwane kciukami. Odyn stwierdził, że w takim stanie mogę się załamać dosłownie. Jakoś nie chciało mu się słuchać, że potrafię wrócić do oryginalnej formy. No nic jego strata a mi lżej na grzbiecie. Teraz jeszcze pewnie spytasz czemu tutaj jestem co? W sumie nie wiem. Dostałem do pewnego stopnia wolną rękę i tak jakoś wyszło. Z resztą ludzie to ciekawe istoty lubie was człowieki poważnie..