Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Biblioteka

Go down 
5 posters
AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Biblioteka Empty
PisanieTemat: Biblioteka   Biblioteka Icon_minitime1Sro Sie 14, 2013 2:17 pm

Biblioteka B1C12M1
Zawiera tysiące książek z przeróżnych dziedzin magii, wliczając w to Dział Ksiąg Zakazanych, do którego dostęp mają tylko ci uczniowie, którzy dostaną pisemne pozwolenie od jednego z nauczycieli.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Black Widow

Black Widow


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 25/05/2012

Biblioteka Empty
PisanieTemat: Re: Biblioteka   Biblioteka Icon_minitime1Czw Sie 15, 2013 10:07 pm

Gdy zaczynały się poranne zajęcia, w bibliotece robiło się cicho i spokojnie. Zdecydowana większość szkolnej braci rozbiegała się po swoich salach, by z uwagą chłonąć wtłaczaną im do głowy wiedzę (albo przysypiać, bo i tak często się zdarzało). Nieliczni siódmoklasiści, którzy tak jak Natasha mieli teraz chwilę wolnego, zajmowali odległe od siebie krańce czytelni, by w spokoju zajmować się nauką. Panna Romanoff nie była w tej kwestii wyjątkiem. Zagarnęła dla siebie stolik umiejscowiony blisko interesującego ją działu Zaklęć, a potem z niewielką pomocą czarów ściągnęła z półki potężny tom traktujący o zaklęciach niewerbalnych. Obita brązową skórą księga była tak ciężka, że umiejętnie rzucona zapewne byłaby w stanie zabić, albo chociaż porządnie uszkodzić ofiarę, ale Natasha znacznie bardziej interesowała się jej wnętrzem, a nie potencjalnymi możliwościami bojowymi (choć kto wie..?). Rozsiadła się wygodnie przy stole, wyciągnęła z torby czysty zwój pergaminu i jadowicie zielone pióro. Przekartkowała księgę szukając miejsca, w którym wcześniej skończyła lekturę, przesunęła palcami po stronicach, a potem uniosła wzrok i rozejrzała się po czytelni. Przez moment wyglądała zupełnie tak jakby na kogoś czekała... No, ale na kogo niby mogła czekać Romanoff? Milcząca, zimna i zdystansowana Romanoff, która z nikim nie zamieniła słowa jeśli się jej do tego nie zmusiło? No przecież to oczywiste, że na nikogo! To dlaczego przez ułamek sekundy w jej oczach pojawił się zawód, a piękne usteczka wygięły się w grymasie zniechęcenia? Któż to wie co tam się kryje w tej jej rudej główce...
Ślizgonka wróciła do swojej księgi i skrobiąc cichutko piórem notowała co ważniejsze informacje, szybko zapełniając zwój pergaminu równymi liniami swojego eleganckiego pisma. Od czasu do czasu przerywała to zajęcie, by znów rozejrzeć się po bibliotece, ale najwyraźniej wciąż nie dostrzegała tego co chciała zobaczyć, bo za każdym razem po tych krótkich oględzinach wracała do przerwanej nauki. W jej ramionach pojawiło się lekkie napięcie, a palce od czasu do czasu nerwowo wystukiwały niewyraźny rytm w blat stolika. Z jakiegoś powodu Tasha zaczynała się chyba niecierpliwić.
Powrót do góry Go down
Hawkeye
Ph.D. in friends with benefits
Hawkeye


Liczba postów : 302
Data dołączenia : 23/05/2012

Biblioteka Empty
PisanieTemat: Re: Biblioteka   Biblioteka Icon_minitime1Sob Sie 17, 2013 8:14 pm

Barton wśliznął się do biblioteki niezwykle ostrożnie, lekko stawiając kroki – wielkie drzwi mimo całej jego ostrożności i tak wydały nieprzyjemny, skrzypiący dźwięk, choć nie był on tak wyraźny, by wyrwać z zamyślenia większość bywalców biblioteki. Nie mógł ktoś naoliwić tych cholernych zawiasów? Albo rzucić zaklęcia, które by załatwiło sprawę?
Wyciągając z wewnętrznej kieszeni szaty pałeczkę lukrecji i wsuwając ją w usta, Gryfon szybko przesunął wzrokiem po widocznych od strony wejścia ławkach. Hm. Nieznacznie zmarszczył brwi i ruszył wzdłuż jednego z rzędów równo poustawianych tomów, sprawiając wrażenie, że czytał ich tytuły.
Gdyby się nad tym przez moment zastanowić, pojawienie się Clinta w bibliotece zakrawało o miano małego cudu – zwykle brał, co było mu potrzebne i uciekał do pokoju wspólnego Gryffindoru, jakby goniło go stado wygłodzonych hipogryfów. Cóż, istniały powody, dla których tiara przydziału nie umieściła go w Ravenclawie.
Leniwie pogryzając słodycza, którego koniec opierał się na zewnętrznej stronie jego warg, Barton odetchnął niemal niezauważalnie, przystając i chwytając z półki pierwszy lepszy tom. Nie mógł się po prostu włóczyć po bibliotece, jakby przyszedł tam na spacer – posiadał do utrzymania reputację lenia, który jakimś cudem zaliczał wszystkie testy. Cóż, prawda była taka, że blondyn nie należał może do najbystrzejszych osób, jakie odwiedziły mury Hogwartu, ale wielu nie doceniało inteligencji i sprytu, jakie przejawiał, gdy akurat nikomu nie robił psikusów. On sam nie miał też zamiaru wyprowadzać ogółu z błędu, pozostawiając sobie element zaskoczenia jak asa w rękawie.
Obrócił wytarty przez lata użytkowania tom, sprawdzając jego tytuł – świetnie, miał w rękach dzieło traktujące o rzadkich magicznych stworzeniach. Jego powszechnie znane zamiłowanie do przedmiotu prowadzonego przez profesora Lestera zapewniało chłopakowi świetną wymówkę, dlaczego został w bibliotece na dłużej niż pięć minut.
A może po prostu za bardzo przejmował się opinią otoczenia? Było to pewnie jednym z powodów, dla których otwarcie nie rozmawiał z Nataszą, preferując ciche niemal sekretne spotkania. Lubił wmawiać sobie, że szanował w ten sposób decyzję Ślizgonki i w pewien sposób chronił ich oboje – Gryffindor i Slytherin nigdy nie były znane z wzajemnej sympatii.
Powrót do góry Go down
Black Widow

Black Widow


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 25/05/2012

Biblioteka Empty
PisanieTemat: Re: Biblioteka   Biblioteka Icon_minitime1Sob Sie 17, 2013 9:57 pm

Tashy coraz trudniej było maskować zniecierpliwienie. Raz po raz podnosiła wzrok znad swoich notatek i wpatrywała się w drzwi z rosnącą irytacją. Nienawidziła, gdy się spóźniał. Jej zdaniem i tak widywali się zbyt rzadko, ale co poradzić? Wątpliwe uroki zakazanego romansu. Krzywiła się na samą myśl o użyciu tego sformułowania, ale chyba było mu najbliżej prawdy, gdy wzięło się pod uwagę ich sekretne schadzki w bibliotece i zamkniętych klasach.
Gdy drzwi skrzypnęły po raz kolejny, Natasha odruchowo podniosła wzrok znad księgi i zatrzymała spojrzenie zielonych tęczówek na Bartonie, który wreszcie łaskawie pojawił się w bibliotece. Jeden z kącików jej ust uniósł się do góry, a napięcie dostrzegalne dotychczas zwłaszcza w linii ramion, zniknęło w mgnieniu oka. Przez krótką chwilę śledziła ruchy blondyna jakby upewniając się, że faktycznie tu jest, i że ją dostrzegł, po czym szybko wróciła do wpatrywania się w stronice książki. Nie trzeba chyba dodawać, że nie docierało do niej ani jedno przeczytane słowo?
To było nawet trochę zabawne - kiedy już przestawało być smutne - od ponad roku publicznie udawali, że są wobec siebie całkiem obojętni, mijali się na korytarzach nie wymieniając nawet jednego uśmiechu. W rzeczywistości jednak ich znajomość była bardzo zażyła. Bo jeśli Romanoff miała jakaś słabość to musiał to być ten nieznośny gryfon, który z polecenia nauczyciela douczał ją ONMS-u w piątej klasie. Od tego czasu nie mogła wyrzucić go ze swoich myśli.
- Merlinie, jakie to było głębokie, Barton - wymruczała pod nosem jednocześnie zerkając na niego przez ramię. Na jej ustach zaigrał lekki uśmiech, a zwykle pozbawione wyrazu spojrzenie teraz zaskakiwało bogactwem emocji - mieszały się w nim radość, rozbawienie i czułość. Koledzy i koleżanki z domu nie rozpoznali by raczej w tym rozpromienionym stworzeniu swojej panny Romanoff. Ona sama miała z tym czasem problem, bo kto to widział żeby facet tak bardzo mieszał Ci w głowie? Bez żadnego trudu sprawiał, że opinia na którą pracowałaś przez lata szła w rozsypkę? Że zaczynałaś wątpić we własne podejście do świata i podważać jego słuszność?
Dziewczyna wdzięcznie podniosła się z krzesła i weszła między regały dyskretnie ciągnąc za sobą Bartona. Mając pewność, że nie widać ich już z głównej części czytelni, odebrała mu pałeczkę lukrecji i odgryzła mały kawałek. Obserwowała Bartona w milczeniu smakując jednocześnie lukrecję, a kiedy przełknęła już kęs wspięła się na palce i musnęła lekko jego usta.
- Tęskniłam. - wypowiedziane szeptem słowa z pewnością utonęły w szeleście przewracanych kartek papieru.
Powrót do góry Go down
Hawkeye
Ph.D. in friends with benefits
Hawkeye


Liczba postów : 302
Data dołączenia : 23/05/2012

Biblioteka Empty
PisanieTemat: Re: Biblioteka   Biblioteka Icon_minitime1Pon Sie 26, 2013 10:35 pm

Barton mentalnie trzepnął się w ten pusty blond łeb – tak lubił się szczycić doskonałym, niemal sokolim wzrokiem, a nie zdołał wypatrzeć jednej dziewczyny w bibliotecznej wnęce. Wstydziłbyś się Clint, oj wstydził.
Szybko wypchnął z myśli delikatne poczucie zażenowania faktem, że dał się zaskoczyć, skupiając się już tylko na tym, iż nie mógł opanować własnych ust, które rozciągnęły się w uśmiechu szerokim na tyle, by zaboleć. Przez większość czasu zachowywał się jak kretyn, szczególnie gdy otaczali go inni Gryfoni, ale obecność Natashy wynosiła go na wyżyny idiotyzmu. Nie miał zielonego pojęcia, co w nim widziała. Być może dostrzegała coś ukrytego głębiej, co dla Bartona pozostawało niewidoczne - słyszał kiedyś, że kobiety posiadały taką zdolność.
Chłopak nie opierał się pociągnięciu między regały. Przyspieszył nawet kroku, choć nie na tyle, by zrobić więcej hałasu niż potrzeba. Jego wzrok mimowolnie podążył za pałeczką lukrecji, która z jego ust powędrowała do tych Ślizgonki. Było w tym prostym geście coś, co sprawiło, że poczuł pulsujące we wnętrzu kości pokłady uśpionego dotąd ognia. Przez ułamek sekundy pomyślał, że gdyby pozwolił mu wybuchnąć z całą mocą, nie zostałoby z niego nic – no może garść strzępów. W sam raz, by nakarmić roześmiane hieny, które na pewno wychynęłyby z ciemnych kątów.
Usta Natashy spotkał w połowie drogi, gdy lekko stanęła na palcach. Smakowała lukrecją, którą przed chwilą mu podkradła. Musiał pamiętać, by następnym razem też kupić jej paczkę w Hogsmeade – nie żeby przeszkadzał mu fakt bycia regularnie rabowanym z tego smakołyku, ale lukrecja w jakiś dziwny, pokręcony sposób pasowała mu do osoby panny Romanoff. Gorzka, niemal nie do zniesienia przy pierwszym kęsie. Potem były już tylko dwie drogi: uzależnienie lub nienawiść do końca życia.
Clint przekrzywił nieznacznie głowę w manierze, która u człowieka nie powinna wyglądać tak ptasio, luźno kładąc dłonie na biodrach Ślizgonki.
- Bo za rzadko się widujemy, Tasha – odparł na jej słowa, skupiając wzrok na parze zielonych oczu. Respektował decyzję pozostania na uboczu, braku afiszowania się z uczuciami, które w ich obojgu na pewno wywoływały niepewność, ale były momenty, że odczuwał zmęczenie. Miło byłoby móc wziąć za rękę dziewczynę, którą lubił i nie cofać dłoni, ilekroć słyszeli czyjeś zbliżające się kroki.
Powrót do góry Go down
Black Widow

Black Widow


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 25/05/2012

Biblioteka Empty
PisanieTemat: Re: Biblioteka   Biblioteka Icon_minitime1Sob Wrz 14, 2013 1:40 pm

Czymże był jego sokoli wzrok w starciu z jej talentem do krycia się w półcieniach? Natasha do perfekcji opanowała umiejętność pojawiania się znikąd i równie sprawnego znikania z pola widzenia. Prawdopodobnie to właśnie jej podzielnej uwadze i przesadnej ostrożność zawdzięczali fakt, że o ich schadzkach wciąż nikt nie widział. Jakkolwiek mocno nie byłaby zaabsorbowana jego osobą, zawsze słyszała zbliżające się kroki i reagowała w odpowiedni sposób. Czasem, gdy od zdemaskowania dzieliły ich ułamki sekund na jej pobladłej twarzy pojawiała się dziwna mieszanka smutku i niepokoju. Jakby myśl o zdradzeniu się ze swoimi uczuciami przed całą szkołą napawał ją prawdziwym przerażeniem. Cóż... Właściwie, to tak było. Natasha pochodziła z rodziny, która kiedyś zadarła z bardzo niewłaściwymi ludźmi. Dlatego wysłano ją do szkoły na drugim końcu Europy. Dlatego od dziecka wpajano jej, że jeśli ktoś będzie jej bliski, niechybnie zostanie użyty przeciwko niej. Dlatego w przeciągu ostatnich siedmiu lat nie zawarła żadnej bliższej znajomości. Wyjątkiem było oczywiści jej niepokojąco silne uczucie do tego gryfona. Czasami drżała na samą myśl o tym, że jacyś ludzie mogliby skrzywdzić Clinta tylko dlatego, że miał pecha skrzyżować swoje drogi Natalią Romanovą. Czy popadała w paranoję? Och, i to w ogromną! Ale póki co nie było rzeczy, która mogłaby zmienić jej podejście do sprawy ukrywania ich... związku.
W goryczy lukrecji, paradoksalnie było coś słodkiego, przynajmniej w jej odczuciu. Tak smakował jej pierwszy pocałunek, a także wiele kolejnych. Nie mogła nie lubić tego smaku na końcu języka. Jednak żadna ilość lukrecji nie była nawet w połowie tak kusząca jak jego usta, więc nie widzieć kiedy skradziona pałeczka lukrecji wróciła do kieszeni Bartona, a jego usta znów zagarnęła dla siebie Natasha. Tym razem jej pocałunek był znacznie mniej delikatny, ale raczej... wygłodniały. Do tego stopnia, że ślizgonka poważyła się na zaczepne przygryzienie jego wargi. Objęła ramionami jego szyję i przyciągnęła go bliżej dając mu w ten sposób do zrozumienia jak bardzo tęskniła. Dopiero, gdy zabrakło jej tchu, odsunęła się minimalnie. Zielone tęczówki błyszczały ekscytacją, a na jej nagle zaróżowionych ustach błąkał się uśmiech.
- Wiem. Przepraszam. - odpowiedziała cicho, gdy już odzyskała mowę. I była całkiem szczera. Faktycznie było jej przykro, że to wszystko wymaga, aż tyle zachodu. Nie umiałaby pewnie wyrazić jak bardzo jest też wdzięczna, że Barton znosi to wszystko. Przez chwilę uważnie obserwowała jego twarz, śledząc zachodzące na niej zmiany. Chciała się upewnić, że nie jest zły. Dopiero wtedy mogła się rozluźnić i przytulić policzek do jego piersi, gdzie jej ruda główka zdawała się idealnie pasować.
Powrót do góry Go down
Wiccan

Wiccan


Liczba postów : 564
Data dołączenia : 15/06/2013

Biblioteka Empty
PisanieTemat: Re: Biblioteka   Biblioteka Icon_minitime1Czw Wrz 03, 2015 1:02 pm

Billy spędzał w bibliotece sporo swojego czasu. Można by się temu dziwić, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że jego oceny wcale nie były szczególnie wybitne - choć radził sobie całkiem nieźle, zwłaszcza ze swoich ulubionych przedmiotów! - ale już on miał ku temu swoje powody. Bardzo dobre powody, gdyby ktoś zapytał go o zdanie... Tyle że na takim wyjaśnieniu by pewnie poprzestał, nie wchodząc w żadne szczegóły. Bo i po co? To jego sprawa.
Nawet jeśli liczył na to, że spotka w bibliotece kogoś konkretnego, to przecież nikomu nic do tego. Poza tym, szansa na zaobserwowanie z bliska jednego z przystojniejszych - w jego mniemaniu - chłopaków w szkole nie była jedynym powodem, dla którego przesiadywał w bibliotece. Bonusów mógłby wymienić więcej, na przykład... Niemalże zerowe prawdopodobieństwo natknięcia się na brata. Cisza i spokój. Dostęp do ciekawych książek. Same plusy.
Skoro zaś o książkach mowa, to brunet zdążył już wybrać dla siebie lekturę na najbliższy czas i właśnie wędrował z nią wzdłuż długich półek, szukając najlepszego miejsca na rozłożenie się ze swoimi rzeczami. Nie, nie planował się uczyć - i tak nie miał teraz do tego głowy. Zamiast tego wolał więc się po prostu przez chwilę zrelaksować... I może troszeczkę się rozejrzeć. Tak na wszelki wypadek, gdyby jednak choć raz w życiu miał mieć szczęście.
W końcu Billy zasiadł przy jednym ze stolików. Umyślnie wybrał taki umieszczony na uboczu, z którego jednak miał całkiem dobry widok na sporo innych miejsc... W tym oczywiście na wejście do biblioteki. Tego by nie odpuścił. Wolał wiedzieć kto wkracza do środka, aby w razie czego zdążyć odpowiednio zareagować, czyli na przykład schować się między regałami - gdyby trafił na kogoś z Listy Stałych Gnębicieli. Przy odrobinie szczęścia udałoby mu się zwiać bez bycia zauważonym.
Torba wylądowała na krześle obok chłopaka, książka z kolei - o wiele delikatniej - na blacie przed nim. "Gatunki smoków w Wielkiej Brytanii i Irlandii"... Taka jego drobna słabość. Właściwie to nawet hobby. Nie mógł nic poradzić na to, że te wielkie jaszczury po prostu miały coś w sobie. Ogromne połacie twardych i wytrzymałych łusek, błoniaste skrzydła, ostre pazury, a do tego jeszcze ognisty temperament... Piekielnie niebezpieczne, ale za to jakie interesujące! I, no... Po prostu piękne. Na swój sposób.
Billy ostrożnie przebiegł palcami po znajdującym się na przedniej okładce symbolu przedstawiającym łeb smoka wpisany w okrąg, a następnie otworzył książkę i zabrał się za jej przeglądanie. Czytał ją już wcześniej, ale dość dawno temu. Ogółem ciężko byłoby mu znaleźć tytuł traktujący o tych bestiach, którego jeszcze nie zgłębił... A gdy tylko wychodziło coś nowego, od razu po to sięgał.
Powrót do góry Go down
Speed

Speed


Liczba postów : 133
Data dołączenia : 26/08/2013

Biblioteka Empty
PisanieTemat: Re: Biblioteka   Biblioteka Icon_minitime1Czw Wrz 03, 2015 3:12 pm

Życie w Hogwarcie, zamku pełnym czarodziejskich dzieci i młodzieży, jest czasami dość specyficzne. Kiedy w grę wchodzi grupka uczących się, żywych, kreatywnych i dowcipnych młodych czarodziejów...cóż. Jest to czasem swoista mieszanka wybuchowa. Dosłownie i w przenośni. Bo jeśli akurat nie natknie się człowiek na drugoklasistów rzucających w przypadkowych uczniów łajnobombami, albo nie wlezie się w pośpiechu w znikający stopień na schodach, to jest spora szansa, że twoja torba zacznie śpiewać. O tym ostatnim Tommy przekonał się pół godziny temu, w pokoju wspólnym, chcąc wypakować ciężkie podręczniki , by móc udać się bez zbędnego bagażu na spoczynek.
Dlatego też, w tym konkretnym momencie, całkowicie zirytowany przez zepsucie mu długoterminowych planów uwzględniających głównie lenienie się albo Quidditcha oraz zdegustowany tym, że był co raz bliżej miejsca w którym być nie chciał, Tommy biegł korytarzem w stronę biblioteki. Średnio go obchodziło czy po drodze potrącił jakiegoś dzieciaka, czy nie, albo czy nie wystraszył jakiegoś pierwszaka swoim ciskającym błyskawice spojrzeniem - ważne było, żeby jak najszybciej dostać się do biblioteki, dopaść brata i wyjść tak szybko jak to możliwe. Bo, niestety, o ile to nie Billy jest za ten głupi żart odpowiedzialny, był chyba aktualnie jedyną osobą będącą w stanie jakoś mu pomóc ze satysfakcjonującym skutkiem. Tak jak Tommy uwielbiał swój dom i większość jego mieszkańców, tak u węży pokazywanie swoich słabości nie było do końca mile widziane. Znaczy - nie przez tego, kogo słabości miałyby akurat być obnażane. Węże uwielbiają droczyć się z innymi i potem wykorzystywać różne rzeczy w potyczkach słownych, o władzę, czy dla zwykłej satysfakcji...
Tak czy inaczej.
Tommy, niechętnie, ale wkroczył wreszcie w ten przedsionek piekielny zwany też biblioteką i rozejrzał się szybko w poszukiwaniu brata. Na szczęście obiekt jego "zainteresowania" w końcu znalazł się przy stoliczku na uboczu i jasnowłosy z ulgą skierował się w jego stronę.
- Musisz mi pomóc - oświadczył Tommy, kładąc nieszczęsną torbę na stole przed Billym. Czy raczej - nieszczególnie delikatnie walnął ciężką torbę przed jego twarz, miażdżąc nieszczęśliwie znajdującą się tam książkę o smokach.
- Ktoś rzucił urok na moją torbę. Nie mogę stamtąd nic wyjąć, a żadne znane mi przeciwzaklęcie nie działa, a wręcz przeciwnie - skrzywił się. W międzyczasie opadł na wolne krzesło obok bliźniaka i obrzucił torbę morderczym spojrzeniem. W ramach prezentacji sięgnął do zapięcia torby i rozsunął kawałek, na co ta zawyła na pół biblioteki fragmentem jakiejś potwornej piosenki. Tommy szybko zamknął ją z powrotem.
- A Finite nie polecam na niej próbować. Zwiększa głośność tego jazgotu. Zorientowałem się, że to przez to zaklęcie, dopiero przy czwartym razie...
Powrót do góry Go down
Wiccan

Wiccan


Liczba postów : 564
Data dołączenia : 15/06/2013

Biblioteka Empty
PisanieTemat: Re: Biblioteka   Biblioteka Icon_minitime1Czw Wrz 03, 2015 4:20 pm

Jak zostało już wcześniej wspomniane, biblioteka stanowiła jedną z ulubionych lokacji Billy'ego między innymi przez to, że oznaczała minimalną, ba, niemalże nieistniejącą szansę na spotkanie brata. Nie to, że go nie kochał... W pewnym sensie. Po tylu długich latach wspólnego życia mimo wszystko trochę się do niego przyzwyczaił, zaakceptował go, a nawet się do niego przywiązał. Przyznawał, że Tommy miał swoje momenty... Lepsze i gorsze. No i przede wszystkim zawsze mógł na niego liczyć, a taki stały element w całym morzu niepewności sporo znaczył.
Nie zmieniało to jednak faktu, że ich charaktery bardzo się od siebie różniły - naprawdę, pomimo wytykanych przez wiele osób podobieństw - i właśnie dlatego czasami brunet po prostu potrzebował od brata odpocząć. I nie tylko od niego, w ogóle od jakiegokolwiek towarzystwa. I od zamieszania. I hałasu... I całej reszty dystrakcji. Biblioteka zaś była idealnie cicha i spokojna - przynajmniej do czasu, aż tak bezceremonialnie wtargnął do niej Tommy.
Na widok bliźniaka na twarzy Billy'ego pojawił się więc otwarcie zrezygnowany wyraz. Pewnie powinien się był tego spodziewać. Przecież świat go nienawidził, więc niby czego oczekiwał? Chwili wytchnienia? Zabawne. To jego zrezygnowanie szybko przerodziło się jednak w nieskrywaną irytację, gdy tylko torba wylądowała na jego książce, którą natychmiast spróbował spod niej wysunąć... Co przy takim ciężarze nie było wcale łatwe. Kiedy tylko odzyskał tom, od razu go zamknął i przycisnął go bezpiecznie do swojej klatki piersiowej, gdzie Tommy nie mógł mu wyrządzić dalszych krzywd.
Brunet już otwierał usta, aby wypomnieć bratu tak okrutne potraktowanie niewinnej i bezbronnej książki, gdy ten wyjaśnił swoją sytuację... Na co Billy po prostu musiał lekko się uśmiechnąć. Nie, nie ponosił odpowiedzialności za ten mały psikus, nie mniej jednak doceniał zamysł jego autora. Nie miał też pomysłu kto dokładnie urządził w ten sposób Tommy'ego, ale spójrzmy prawdzie w oczy: jego bliźniak dziennie wyprowadzał z równowagi przynajmniej pół tuzina osób. Wystarczy powiedzieć, że sprawcę było z czego wybierać.
Uśmiech prędko ustąpił miejsca karcącemu syknięciu, gdy tylko bibliotekę wypełniły dźwięki muzyki. Ręka Billy'ego natychmiast wystrzeliła ku torbie, aby ją zamknąć, ale na szczęście Tommy zrobił to pierwszy, w związku z czym ostatecznie jego brat po prostu oparł dłoń na blacie stolika, zerkając przy tym na niego z niezadowoleniem. Nie lubił niepotrzebnie zwracać na siebie uwagi otoczenia, a po czymś takim był niemalże pewien, że zaraz ktoś przyjdzie ich upomnieć - albo może nawet wyrzucić na korytarz.
-W zupełności wystarczyłoby, gdybyś mi tylko powiedział co się dzieje. Pamiętasz, że to jest biblioteka, a nie - czy ja wiem? - środek boiska? Zwróć uwagę na ten zastanawiający brak murawy i obecność rzędów książek- skomentował i choć sam nie podnosił głosu, to również nie szeptał. Jego spojrzenie powędrowało od bliźniaka do torby, a na oblicze zaczął powoli wstępować wyraz zastanowienia. Nieświadomie przygryzł lekko dolną wargę, rozważając wszystkie za i przeciw. Przy Tommy'm i tak mógł już sobie odpuścić obserwowanie... Towarzystwa. Aktualnego i może przyszłego.
-Dobra, ale nie tutaj. Znajdźmy odpowiedniejsze miejsce... I najlepiej bez świadków- zadecydował wreszcie, równocześnie przenosząc już dłoń na własną torbę, aby w każdej chwili móc się wraz z nią podnieść... Choć jeszcze tego nie uczynił. Zerknął za to na brata.
-Chyba że liczyłeś na odszukanie rozwiązania wśród słowa pisanego, a ja to tylko czarujący bonus?- zagadnął, posyłając mu niewinny uśmiech i unosząc lekko brwi, jak gdyby rzeczywiście wierzył w taką możliwość, co oczywiście nie mogłoby być dalsze od prawdy.
Powrót do góry Go down
Speed

Speed


Liczba postów : 133
Data dołączenia : 26/08/2013

Biblioteka Empty
PisanieTemat: Re: Biblioteka   Biblioteka Icon_minitime1Pią Wrz 04, 2015 6:21 pm

Tommy musiał powstrzymać się od przewrócenia oczami na opiekuńczy gest brata - przytulanie książki do piersi. Jejku, to przecież tylko okładka i trochę papieru z tuszem. Tutaj, w bibliotece, jest przecież takich tysiące.
Również niespecjalnie przejął się wyrzutami i złośliwościami kierowanymi do niego przez swojego ukochanego braciszka. Nie takie rzeczy się słyszało, nie takimi uszczypliwymi hasłami się rzucało, nie takim sarkazmem już Billy szalał. Jasnowłosy zdawał się też nie zauważyć irytacji i  niechęci u bliźniaka... Albo po prostu postanowił ten fakt zignorować.
Ślizgon wzruszył tylko od niechcenia ramionami.
- Dzięki prezentacji lepiej zapoznałeś się z problemem. Bezpośrednio - odparł tylko i machnął ręką od niechcenia. Powstrzymał się od dalszych i zapewne złośliwych komentarzy mając nadzieję, że bycie grzecznym jednak nakłoni braciszka do współpracy. Naprawdę lubił tę konkretną torbę i chciałby ją odzyskać w jednym kawałku. Miała na sobie genialne zaklęcia zwiększające jej pojemność. I jego inicjały, wyszywane zielonym kolorem z lewej strony!
Tommy wbił w Billy'ego spojrzenie, grzecznie czekając, czekając... i jest! Gdy tylko chłopak się zgodził, jego weselsza i bardziej energiczna kopia chwyciła za problematyczny obiekt, jakby tylko czekał na sygnał.
- Nie, nie, nie, chodźmy. Jeśli nie poradzimy sobie bez książek, to wyślę cię do biblioteki. Ja tu nie wracam. Starczy, że raz w tygodniu muszę tu zaglądać by napisać esej na transmutację... - wzdrygnął się, jakby mówił o czymś wyjątkowo nieprzyjemnym. Cóż. Dla niego to było wyjątkowo nieprzyjemne. Może nie aż tak jak potworne skrzydło szpitalne, które dla tego konkretnego węża było niczym sala tortur połączona z więzieniem... ale wciąż straszne. Zakazany Las wydawał się być bardziej przyjazny niż biblioteka!
Przerzucił sobie nieszczęsną torbę przez ramię i szybko skierował się w stronę wyjścia.
- Jeśli ktoś mi całkiem zepsuł torbę, to jak go dopadnę, ropa czyrakobulwy w zupie będzie najlepszą rzeczą jaka go spotka. Rozumiem, gdyby to był zamach na notatki, zablokowanie drzwi, czy coś w ten deseń. Ale to jest sabotaż na mój czas wolny i niszczenie własności osobistej! - złowróżył i marudził po drodze. - Jeśli to jakaś nowa forma zalotów, to kurcze, nie można było chociaż ustawić, żeby wyłączyło się po jednym razie? Ale nie, musiałem słuchać przez dwadzieścia minut jak to wyje w łazience. Przy rzucaniu Silencio tylko zaczyna fałszować... w ogóle, książka o smokach? - zerknął nagle na brata obok siebie. - To na jakieś zadanie z Opieki?
Powrót do góry Go down
Wiccan

Wiccan


Liczba postów : 564
Data dołączenia : 15/06/2013

Biblioteka Empty
PisanieTemat: Re: Biblioteka   Biblioteka Icon_minitime1Pią Wrz 04, 2015 11:49 pm

Uśmiech Billy'ego natychmiast się poszerzył, gdy tylko brat zapewnił go o tym, że żadne książki raczej nie będą im potrzebne przy próbach odczarowania torby. Dokładnie takiej odpowiedzi się po nim spodziewał... No, może jeszcze nie zdziwiłaby go dodatkowo jakaś uszczypliwa uwaga, ale pewnie zapowiedź odesłania go do biblioteki samotnie - jak gdyby to była dla niego jakaś kara! - musiała mu pod tym względem wystarczyć.
Młodszy z bliźniąt prawie miał ochotę skomentować jeszcze poruszoną przez jasnowłosego kwestię transmutacji, którą on sam akurat bardzo lubił, a wręcz zaliczał ją do swoich ulubionych przedmiotów... Lecz ostatecznie Billy mentalnie machnął na to ręką. Nie było warto, jak wiedział z doświadczenia, bo w końcu rozmowę na ten temat odbywali już nie raz... I nie dziesięć razy.
Brunet podniósł się więc z miejsca i przewiesił sobie własną torbę przez ramię, książkę pozostawiając jeszcze w dłoni. Musiał przecież zgłosić fakt jej wynoszenia przy wyjściu, poza tym miał dziwne i nieodparte wrażenie, że w pobliżu Tommy'ego przy nim była zwyczajnie najbezpieczniejsza.
Jednym uchem słuchając marudzenia, gróźb i komentarzy brata i równocześnie kierując się ku drzwiom, Billy dyskretnie rozglądał się po bibliotece, tak na wszelki wypadek. W końcu ze swojego poprzedniego miejsca nie widział wszystkiego, więc ktoś... Coś mogło mu umknąć. A wiedza to potęga i tak dalej. Dobrze było posiadać najróżniejsze informacje, bo w końcu kto wie co mogłoby się kiedyś przydać? Tej wersji wyjaśnień zamierzał się trzymać zębami i pazurami.
Dopiero wspomnienie o smokach ponownie zainteresowało chłopaka na tyle, aby znów zaczął uważać na padające słowa. Nigdy nie krył się jakoś szczególnie ze swoim hobby, ale z drugiej strony nie widział również powodu, aby każdemu - albo tak naprawdę komukolwiek - o nim opowiadać, a już na pewno nie Tommy'emu, który potrafił reagować na bardzo specyficzne sposoby... Jak to starszy - niewiele, ale mimo wszystko jednak starszy - brat.
-Po prostu lubię smoki. Są ciekawe- wytłumaczył, wzruszając ramionami w sposób wyglądający na zupełnie naturalny i swobodny... A przynajmniej taką właśnie miał cichą nadzieję. To był chyba dokładnie ten moment, w którym powinien szybko i zręcznie zmienić temat na taki, który skutecznie odciągnie uwagę białowłosego.
-Jakieś pomysły na ustronne miejsce, które zapewni nam sporą prywatność, ale jednocześnie nie wpędzi nas w zbyt duże kłopoty, jeśli ktoś nas tam przyłapie?- wolał podkreślić to ostatnie wymaganie i nawet położył na nie wyjątkowy nacisk. Tommy miewał czasem dziwne pomysły, a Billy naprawdę wolałby z ich powodu nie cierpieć, gdy nie musiał.
Zbliżali się już do wyjścia na korytarz i brunet nie tylko przeglądał w myślach wszystkie opcje, których jego bliźniak mógł jeszcze nie zdążyć wypróbować, ale i zastanawiał się nad sprawcą tego całego zamieszania. Do głowy nie przychodziła mu żadna konkretna osoba, ale pewne poszlaki podsuwały mu pomysł czy dwa... Jednak zamierzał omówić je z bratem dopiero wtedy, gdy zostaną już sami.

Z/t za obu.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Biblioteka Empty
PisanieTemat: Re: Biblioteka   Biblioteka Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Biblioteka
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Biblioteka
» Biblioteka
» Biblioteka
» Biblioteka
» Biblioteka

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Pozostałe atrakcje :: Sesje trollowane :: Hogwart :: Zamek-
Skocz do: