|
| Bar Zatrute Jabłko | |
|
+10Ahura Nekahaarrir Moonstone Skye Wonder Man Mikael Katherine Monroe Beam Scott Washington Ghost 14 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Ghost
Liczba postów : 79 Data dołączenia : 30/09/2012
| Temat: Bar Zatrute Jabłko Pią Sie 16, 2013 6:57 am | |
| First topic message reminder :
Miejsce nie do końca legalne chodź istnieje, to tutaj można spotkać rożne szumowiny i ptaszki, czasami poszukiwane. Dobre miejsce do ubijania czarnych interesów, bar prowadzi były najemnik i wie co to jest dyskrecja. Sala jest duża umieszczona w mrocznej piwnicy jak i cały bar. Są tu wstawione ścianki między stolikami które, zapewniały pewną dyskrecje, chodź na środku były miejsca przy których po prostu można było się upić. Pan barman też udostępniał zaplecze, do ustalania delikatnych spraw za pewną kwotę. Jak przystało na bar dla najemników wisi tu tablica ogłoszeń, z listami gończymi, tymi oficjalnymi i tymi prywatnymi. Chodź są nieco tu droższe alkohole, warto czasem zapłacić cenę za odrobinę spokoju. Przy wejściu do baru jest miejsce gdzie trzeba zostawić całą broń, dla własnego bezpieczeństwa i innych chodź burdy często się zdarzają. Zapraszam serdecznie więc ;)
Tutaj tego wieczoru przyszedł Ghost, w pewnym stopniu incognito był ubrany normalnie ale co za problem na kombinezon narzucić zwyczajne ubranie. Zamówił drinka i usiadł przy jednym z zakrytych stolików by spokojnie się napić i pomyśleć co dalej robić, interes się kręcił, ale ostano to były raczej małe zlecenia. Jeszcze sprofanowanie jego pięknego systemu bezpieczeństwa nie było miłe. Łyknął kolejną krople trunku i rozejrzał się po miejscu. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Pią Wrz 18, 2015 5:55 pm | |
| Taki dokładnie był to typ, jeśli ktoś podejdzie do jego osoby profesjonalnie, to otrzyma super posusznego żołnierza który literalnie: idzie i robi to, co mu każą, nawet bez własnej interpretacji. Tak, misja samobójcza tez byłaby do zorganizowania, ale top już nie przez pierwszego lepszego średnio cwanego Smitha. Choć nie o takie „nie zależy mi” chodziło w poprzednim poście. Ciekawe,. Czy starczy idealizmu by to kiedykolwiek sprawdzić… Ale trzeba umieć to osiągnąć! Często okazuje się że to co „łatwe” jest przez długi czas nie do zrobienia przez wielkich specjalistów. Ale – mądry człowiek zrobi z nim więcej niż sztab krótkowidzów z tytułami i najwyższą technologią. Nie można bowiem zapominać, ze ma się do czynienia z człowiekiem, który mimo wszystko – ma jakieś tam swoje uczucia. Aaaale – tym się będzie kto inny martwił, raczej nie Karla. Choć – w sumie była psychologiem... Wracając jednak do rzeczywistości – szli w dól ulicy, ona jakby szła korytarzem biurowym, a on jakby przemierzał Syberię. Patrzył na nią jakby właśnie spadła z nieba. {- Nie ruszy, k&&wa mać…}- parsknął. {- A widzisz jak te dwa fiutki po drugiej stronie ulicy się na ciebie wgapiają? Nie dlatego ze jesteś ładna, ja pier&&le. tylko dlatego ze to jest jebitnie nienaturalne ze ktoś se zimą popierdala w żakiecie po ulicy!} - wykonał sugestywny ruch łbem na bok, i strząchnął się jak zwierze. {- Nie, nie służy. Nienawidzę jak jest zimno.} Przyjął do wiadomości, ze lata. Ale nie zdziwił się i nie czul potrzeby dochodzenia szczegółów. W Instytucie każdy „coś miał”, M-3 był przyzwyczajony do dużego stężenia mutantów na ograniczonej powierzchni. Z resztą zaraz to pokazała. Zatrzymał się, obserwując jak odlatuje. Co ciekawe – nie zrobił żadnego gestu. Rozejrzał się, przemknął miedzy samochodami i gdzieś znikł.
[zt] |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Czw Wrz 24, 2015 5:38 pm | |
| Nie musiało minąć wiele czasu chociaż – kilka dni, czy to wiele czy niewiele każdy odpowie sobie sam. Kilka dni temu pod tym zagrzybiały dachem jakaś tajemnicza laska zagaiła M-3, potruła mu dupę 15 minut i przepadła jak wypłata, a w życiu M-3 totalnie nic się nie zmieniło: nadal było tak samo beznadziejnie nudne i degradujące jego domagający się użytku potencjał. Tak ogólnie: lipa. Przylazł sobie, bo historia lubi się powtarzać, poza tym gdzie miałby łazić z takim ryjem. Zamówił se piwo jak wtedy i usiadł przy tym samym stoliku co wtedy. Miał szczęście, bo zaraz zrobiło się tłoczno i tylko tam było wolne. No to pił sobie piwo, zamyślony nad nie wiadomo czym, ale raczej nad niczym mądrym. I co? Czekał? Nie, nie czekał, on już się z nadzieją rozwiódł. Nie wyglądał jakoś szczególnie. Nie rzucał się. w oczy kiedy tak siedział z kapturem na łbie, w rozpiętej kurtce i zasłaniał pysk kuflem… |
| | | Ahura
Liczba postów : 26 Data dołączenia : 17/08/2015
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Czw Wrz 24, 2015 5:59 pm | |
| Nikt poza grupką pewnych osób nie wiedział po co Ahura udał się do takiego miejsca jak Bar Zatrute Jabłko. Przecież to było miejsce niegodne dla kogoś takiego jak książę Attilanu ale jego sprowadzały tu bardzo ważne sprawy. Było to coś o czym jego rodzice za wszelką cenę nie mogli się dowiedzieć. Mianowicie młody Boltagon poszukiwał tu kogoś kto mógłby mu pomóc w pewnym "projekcie", który nawiasem mówiąc zbyt bezpieczny nie był. Oczywiście taka pomoc mogłaby wymagać odpowiedniej kwoty do dyspozycji ale to nie sprawiało wielkiego problemu.
Pierwszą rzeczą jaką Ahura zrobił po wejściu było szybkie przeanalizowanie pomieszczenia, przecież nie wiadomo kto może się przydać, a kto może tylko zaszkodzić jego "misji". Po chwili już wiadomym było kto tutaj może się przydać, a szczególnie interesujący był pewien silny telepata, który najprawdopodobniej już wykrył obecność Ahury. Jednak to nie przeszkadzało mu w niczym, wręcz przeciwnie mogło się okazać pomocne, przecież chyba nikt nie chciałby zostać z zaskoczenia zapytany o chęć udziału w takim "projekcie" jak ten młodego księcia. Tak więc po krótkiej chwili analizowania wszystkiego, Attilańczyk udał się w stronę ów telepaty. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Czw Wrz 24, 2015 6:06 pm | |
| Szczerze mówiąc aura owego osobnika była dość dziwna. Przede wszystkim ogromnie marnowany potencjał, jak zapuszczony sprzęt, zaśniedziały mechanizm, kiedyś coś wielkiego a teraz – ot tak snuje się i nikomu nie chce się schylić zbyt dostojnego karku by podnieść ów broń. Czy zauważył? Naturalnie że zauważył. Książę mógł nawet odebrać coś w rodzaju bezkształtnego instynktownego komunikatu. Jak w tym filmie „Avatar” o niebieskich kotach biegających po jakiejś obcej planecie, czy jak to tam szło. „Widzę cie”. I najwyraźniej – nie był paranoikiem, bo nie wpadł w panikę, by b ronić jakichś nie wiadomo jakich tajemnic, instytucji, czy ukrywać że jest mutantem. Bo niby czemu. Ale zainteresował się. Telepatów nie widywało się często, a ze względu na samo to, poczuł niemal od razu coś w rodzaju więzi. Mimo to zachował spokój. Rozczarowanie mogłoby być bolesne, przykre. Jako przykładny egoista, nie chciał sprawiać sobie przykrości. |
| | | Ahura
Liczba postów : 26 Data dołączenia : 17/08/2015
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Czw Wrz 24, 2015 7:03 pm | |
| Ahura zasiadł obok zakapturzonego osobnika, który był ów tajemniczym telepatą. Już wiadomym było, że chyba tylko on może mu się przydać, dlatego niezwłocznie książę wziął się za realizacje planu swojej niby "rekrutacji". - Butelkę Pepsi dla mnie- niby barman się go nie spytał czy chce coś zamówić ale wiadomo telepata wie takie rzeczy trochę wcześniej niż zwykli ludzie. Po chwili zjawił się barman z jego zamówieniem. Attilańczyk wyciągnął z kieszeni 4 dolary i dał je barmanowi mówiąc: -Reszty nie trzeba- bo przecież dla kogoś takiego jak książę taka mała ilość gotówki nic nie znaczyła. Bądź co bądź chyba każdy książę ma pokaźne zapasy gotówki. Jednakże Ahura nie przyszedł tu by się napić Pepsi, miał przecież o wiele ważniejsze plany, które trzeba było wykonać. -Często tutaj przychodzisz?- młody książę w końcu odezwał się do osobnika obok. Nie wiedząc jak dalej potoczy się "misja" mógł teraz tylko czekać. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Pią Wrz 25, 2015 7:49 am | |
| M-3, nim bowiem był „zakapturzony” (w szarej bluzie GAP-a) osobnik nie zareagował jakoś gwałtownie, jeśli nie licząc ruchu łba – ewidentnie śledził wzrokiem Ahure, przyglądał mu się. Nic dziwnego,w końcu ów kręcił siew jego przestrzeni stolikowej, Bez wątpienia nie był osobnikiem który rzuca się bo ktoś za blisko podszedł,a wręcz przeciwnie – jego aura zdradzała zadowolenie, ze ktoś się blisko kręci, i jeszcze posiada podobne własnościowi umysłowe. Już sama ta cecha wystarczy by M-3 traktował osobnika serdecznie. W swojej definicji oczywiście, bo zachowanie M-3 nieco różni się od ludzkiego. Właśnie, ludzkiego. Pysk wyzierający spod kaptura przypominał mordę jakiegoś bezłuskiego gada, a nie człowieka. Zakończony był charakterystyczną blond szpicbródką. {- pepsi?} - przyszła odpowiedź, zanim jeszcze Ahura zadał właściwe pytanie. {- Ja pier&&le, piwa byś się napił a nie jak ciota jakaś… Tutaj nikt tego nie kupuje, więc mogło stać i 20 lat, czekając na twoje k&&&wa dobre serce…} - istota podniosła rękę, wskazując palcem puszkę (tudzież szklankę, w czym on tam dostał ten odrdzewiacz). Miał trzy masywne palce. Nie odezwał się fizycznie. Na zwierzęcym pysku pojawił się jedynie osobliwy uśmiech z obnażeniem zębów (miał diastemę między górnymi jedynkami). Treść przekazu była wysyłana bezpośrednio do jaźni odbiorcy. Zupełnie nieinwazyjnie. Telepatia w praktyce. I zupełnie bez żenady czy obawy. Raz, ze wiedział już że księcia to nie wystraszy,a dwa – on się tak komunikował na co dzień. {- No, często, a co? Pobiłem niechcący twojego tatę tutaj?} Skoro już ten gość zdecydował się by się dosiąść, M-3 zsunął kaptur, a pod nim wyglądał mniej więcej tak: http://static.pokazywarka.pl/i/6076540/108258/yyyyyyy.jpg |
| | | Ahura
Liczba postów : 26 Data dołączenia : 17/08/2015
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Sob Wrz 26, 2015 11:46 am | |
| Widok jaki się skrywał pod kapturem nieznajomego nie robił na Attilańczyku żadnego wrażenia, przecież z takimi osobami widywał się na co dzień. Nie każdy dobrze znosi Terrigenezę, czasami jej efekty mogą być odrażające ale nadal taka osoba jest dobrym poddanym, który ma takie same prawa jak inny. W Attilanie nikt nie jest wytykany palcem, nie to co u ludzi, u których wstręt wywołuje każda, nawet ta najmniejsza różnica. -Widzę, że jesteś telepatą. Pozwolisz, że będę używał mowy a nie myśli do porozumiewania się z tobą?- trochę ta cała sytuacja wyglądała jakby Ahura gadał sam do siebie, przez co barman się oddalił od niego z widocznym niepokojem na twarzy. -Nie zamawiam piwa, bo go nie lubię. Wolałbym jakieś dobre, stare wino ale wątpię żeby w takim lokalu można było je dostać, więc zamówiłem Pepsi.-młody książę powoli ale stanowczo dążył do wykonania tak bardzo ważnej dla niego misji. -To ile to musiało tutaj stać-w tym momencie Ahura wskazał na butelkę-w żadnym stopniu mnie nie obchodzi, mam bardzo silny organizm a znam bardzo dobrych lekarzy, równie dobrze ta cola mogłaby mieć i 100 lat. -A co do tego ostatniego to po pierwsze wątpię, że udało by ci się pobić mojego ojca. Przechodząc do rzeczy jestem z bardzo ważnego powodu, którym najprawdopodobniej jesteś ty, potrzebuję cie do pewnego "projektu".- Oczywiście jak na Ahurę przystało przez całą rozmowę nie ukazywał żadnych emocji, żeby się przypadkiem nie zdradzić, no może poza jednym, małym wyjątkiem w pewnym momencie, gdy M-3 wspomniał o jego ojcu, młody książę się zaśmiał w duchu i wtedy można było zobaczyć lekki uśmiech na jego twarzy. -Mówiąc z innej beczki, może ty chcesz piwo? Widzę, że chyba je lubisz. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Sob Wrz 26, 2015 2:42 pm | |
| {- Dla mnie bez różnicy.} - odpowiedział – wciąż telepatycznie – rozkładając wymownie ręce na boki. Bez wątpienia niecodzienny gość nie lubiący piwa wzbudził w M-3 zainteresowanie. Wszedł, nie woził się, nie próbował na nikim udowadniać swojej zajebostosci, czy podprogowo sugerować siłę swojego charakteru… i z miejsca zaimponował 140cio kilowej kupie mięśni przy ich wspólnym stoliku. Widać nie trzeba buchać seksapilem ani straszyć podpaleniem, by inni cie sanowali. M-3 zrezygnował z demonstrowania filozofii mamtiwdupizmu, wyprostował się, oparł jeden łokieć na blat, i patrzył w twarz, trochę jakby podziwiał egzotyczne zwierze, ale – komunikatywnie. {- ja też mam silny organizm, moje soki trawienne są jak krew aliena, ale takiej sraki bym nie zaryzykował.} - mrugnął jednym okiem i uśmiechnął się. On ma specyficzne poczucie humoru. {- Chociaż jeśli chodzi o pepsi, to 100 letnia może być zdrowsza niż ta świeża… Chociaż coca-cola jest gorsza…} - interesujący temat, się chłopak zaangażował od razu. I tak sobie zaczął pier***ć od rzeczy o coli i jej pochodnych, aż w końcu zamknął się by Ahura się wypowiedział. A jak już się wypowiedział, to M-3 patrzył tak na niego, patrzył, patrzył, morda kamienna, wtem raz-dwa… trzy – powieka dolna pod prawym okiem drgnęła, i nagle jak nie wybuchnie śmiechem – a jego śmiech brzmiał dziwnie, jakby się krztusił, lub cierpiał, choć po uśmiechu na cały ryj trudno było mieć wątpliwości o co chodzi – i tak z dobrą minute. Jak przestał to cały czerwony był, bo nie mógł złapać tchu. {- Przepraszam, ale… ja pier&&le… no dosłownie dwa dni temu była tu jedna dupa i mnie zrekrutowała do jakiegoś superkurwabractwa… i taką gadkę zapodała… a wcześniej to takie podchody… i cały taniec godowy, ja je&&ie, nie no, rozjebałeś mi system…} Nie mogąc się pozbyć uśmiechu z twarzy, złapał się za bokobrody i mocno pociągnął, patrząc na księcia oczami wariata. {- Ten bar to nie powinien być bar tylko agencja kastingowa do zaje*** organizacji. Dziękuje, mam piwo. Prawie je wylałem przez ten twój tajny projekt, więc niech będzie on tego warty, słucham.} No i „słuchał” (w cudzysłowie, bo fizycznie był głuchy, dlatego używał telepatii do komunikacji, jak się mówiło do niego normalnie – głosem – to rozumiał.) |
| | | Ahura
Liczba postów : 26 Data dołączenia : 17/08/2015
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Sob Wrz 26, 2015 3:44 pm | |
| -A czy a ja coś mówiłem o jakieś organizacji? Nie. Zrobimy to na takiej zasadzie,że ty zrobisz co trzeba, ja ci zapłacę i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie, no przynajmniej ja tak będę żył- na twarzy Ahury było widać ironiczny uśmiech, wątpił że ktoś z takim wyglądem jak jego znajomy obok będzie żył szczęśliwie wśród ludzi, bo przecież to chyba najmniej wyrozumiała i najbardziej przesiąknięta stereotypami rasa we wszechświecie. -Co do tej Pepsi może i masz rację... -po tych słowach młody książę odsunął od siebie butelkę napoju, którego wiek nie był znany. -Trochę zgłodniałem, chyba sobie coś zamówię do jedzenia, nie będzie ci to przeszkadzało?- gdy już to powiedział zawołał Barmana i spytał się czy można tu coś zjeść, po negatywnej odpowiedzi wstał ze stołka mówiąc: - No nic. Ja już muszę iść, bo mam wiele innych spraw do załatwienia, a ty jeśli chcesz się dowiedzieć więcej o moim małym "przedsięwzięciu" i przy okazji trochę sobie zarobić, możesz pójść ze mną, więc sam wiesz, wybieraj- jak sam mówił Ahura miał wiele do załatwienia. Po rozciągnięciu się, trochę poprawił swoją kurtkę i zaczął czekać na odpowiedź M-3, wyciągając przy tym z swojej kieszeni gwizdek. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Sro Wrz 30, 2015 12:11 pm | |
| M-3 był stosunkowo gruboskórny i odporny na czynniki depresjogenne, ale – w sumie racje, życie szczęśliwe to już raczej nie dla niego. Miał takie. Zabrano mu je. {- A co tu będę siedział.} _westchnął nieco świszcząco, i wstał powoli. A jak już wstał to zademonstrował swoje atletyczne, mierzące prawie dwa metry wzrostu ciało. Złożył kurtkę, zapiął się po samą szyje, falując ogonem za sobą, co mogło oznaczać podekscytowanie – dał się złapać w pułapkę młodego księcia i to nawet bez większego trudu – na M-3 trzeba mieć sposób,. Trudno to zdefiniować, ale na razie Ahuma „miał go”. Prawdopodobnie gdyby po wyjściu zaproponował dla M-3 pobicie jakiegoś przechodnia „bo to takie śmieszne”, to M-3 by chętnie na to poszedł. |
| | | Ahura
Liczba postów : 26 Data dołączenia : 17/08/2015
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Sro Paź 14, 2015 1:59 pm | |
| -Czyli widzę, że się zdecydowałeś. To dla mnie naprawdę dobra wiadomość- na twarzy młodego księcia pojawił się z pozoru niewinny, młodzieńczy uśmieszek ale on wiedział co to oznaczało, to oznaczało, że jego plan prawie na pewno się uda. -Poczekaj tylko chwilę, muszę nam załatwić "transport"- po tych słowach Ahura dmuchnął w gwizdek, tym samym przywołał do siebie Lockjawa, który zjawił się dosłownie moment po gwizdnięciu. -Nie musisz się go obawiać, nie gryzie- w tym co mówił Attilańczyk wyraźnie było czuć nutę ironii, bo przecież nagle przed nim zjawił się wielki pies, ludzie mieli święte prawo się bać "tego, że ugryzie". Ahura wsiadł na Lockjawa jak na konia po czym powiedział: -Teraz wystarczy, że go tylko dotkniesz a się wydostaniemy z tej cuchnącej speluny- teraz książę czekał na tylko jeden gest M-3. Gest, który zapoczątkuje sprzyjającą Ahurze reakcje łańcuchową. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Nie Paź 18, 2015 3:15 pm | |
| Jesli chodzi o nuty, jakiekolwiek, to wszystkie obijały się o ten kompletnie głuchy łeb jak… jak coś, co się odbija, groch od ściany czy argumenty od straży miejskiej, po prostu nie dociera i koniec, ale to szczegół, ważne żeby rozumiał co się do niego mówi i z reguły tak było, Emocje tez odbierał łatwo – te, które widział. Wszystko do dopracowania, jeśli współpraca potrwa wystarczająco długo. Kiedy znaleźli się poza barem, M-3 natychmiast opatulił się kurtką, zanim jeszcze skończył, coś się zdarzyło. Kiedy podniósł głowę, ujrzał przed sobą… no właśnie. {- Co to k***a!?!} - aż się cofnął. M-3 może i był brawurowy, ale na pewno nie głupi. A już na pewno nie skłonny do głupot kiedy widzi przed sobą buldoga wielkości konia. {- Nie gryzie, ja pierdole, gryzie to on może słonia, mnie to by połknął…} Przełknął ślinę. Pozostałości mieszków włosowych jeżyły mu bezwłosy kark. Wyciągnął przed siebie drżąca rękę. { - Nie wiem… czego ty mi dosypałeś do piwa… i kiedy, ze nie zauważyłem… ale to jest naprawdę zaje***…} - zaśmiał się do siebie. Jeśli to sen, to nic mi się nie stanie. A jeśli naprawdę czegoś dosypał? Po takiej fazie zjazd na pewno go zabije. Tak czy siak – M-3 był psiarzem, więc nie licząc strachu – nie miał oporów by dotknąć Lockjawa po sierści na łopatce
|
| | | Ahura
Liczba postów : 26 Data dołączenia : 17/08/2015
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Nie Paź 18, 2015 3:55 pm | |
| -Wspaniale. Pozwolisz, że wybiorę miejsce, w którym będziemy mogli spokojnie porozmawiać?- Ahura i tak wiedział, że prawie na pewno M-3 się na to zgodzi ale uprzejmości nigdy za wiele- Bo wiesz, nie lubię takiego otoczenia jak to, zbyt dużo tu negatywnych myśli- czasami bycie telepatą ma też swoje minusy, szczególnie w takich miejscach jak Bar Zatrute Jabłko no ale dla niektórych rzeczy trzeba się poświęcać -Gdy będziemy na miejscu powiem ci wszystko co powinieneś wiedzieć żebyśmy mogli współpracować bez problemów- oczywistym jest, że M-3 i tak nie poza całego planu księcia ale jakieś tam pomniejsze jego kawałki znać będzie musiał. -A teraz przejdźmy do rzeczy- Attilańczyk wyszeptał jakieś zdanie do ucha Lockjawa- Może ci się zrobić trochę niedobrze podczas teleportacji ale nic ci się nie stanie...chyba- Po tych słowach cała trójka nagle zniknęła. [z/t dla Ahury i dla M-3][Poprzedzając pytania dostałem pozwolenie] |
| | | Żniwiarz
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 20/05/2016
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Nie Cze 05, 2016 4:35 pm | |
| Prosto z ambasady tej całej Doomlandii udał się tutaj. Niezły cyrk się tam odstawiał, nie ma co. Właściwie to mógł ich wszystkich wyrżnąć, a dopiero potem odejść. Dlaczego tego nie zrobił? Hmm... to chyba nie byłby zbyt dobry pomysł. Co prawda nie mógł zginąć, nie tak do końca, ale nie wiedział, jakimi mocami dysponują tamci. Masakra masakrą, ale ostrożnym też trzeba mimo wszystko być. Nie miał ochoty oglądać Mephisto przez najbliższy miesiąc. No i musiał w końcu ogarnąć sobie jakąś melinę. Przy wejściu kazano mu zostawić broń, co zrobił, choć niechętnie. Strzelby trafiły więc do skrzyneczki z numerkiem, ale nóż udało mu się przemycić. Podszedł do baru i zamówił piwo, z dwoma słomkami. Barman o nic nie pytał, od razu wziął się do nalewania. W końcu trochę taktu, nie to co w tym całym Black Lion. Chyba już miał swój ulubiony bar. Czekając na trunek zerknął na tablice z ogłoszeniami. Hm, dobra rzecz, warto tu czasem zajrzeć. Może sam też coś wstawi? Wziął piwo oraz słomki i ruszył do jednego z odgrodzonych stolików. Tam usiadł, włożył jedną słomkę w drugą i zaczął powoli pić, rozmyślając nad pewną sprawą. Doom chciał ze swoją organizacją przejmować świat. I to w sposób bardziej dyskretny, przekupstwa, podstawianie ludzi w rządach i tym podobne. A może by tak zebrać zgraję doświadczonych ludzi i trochę powłazić mu w paradę? Wątpił, żeby Doom był w stanie przejąć świat z tą całą bandą, ale niezbyt go polubił i chciał mu po prostu poprzeszkadzać. A najlepiej zabić, ale wszystko w swoim czasie. Co by było dla takiego Dooma najbardziej kłopotliwe, hm... |
| | | Ghost
Liczba postów : 79 Data dołączenia : 30/09/2012
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Nie Cze 05, 2016 5:17 pm | |
| Budynek, do którego zmierzał, nie był do końca legalny, mimo to swym nastrojem ściągał najgorsze i te najbogatsze szumowiny z każdego zakątka świata. Miał w tym miejscu różne wtyki i kontakty, którymi perfidnie zarządzał na swoją korzyść. Dziw bierze, że większość rzeczy jest w stanie załatwić jedynie postawieniem paru drinków, a znajomość z barmanem jedynie ułatwia mu to niecodzienne przekupstwo. Kilka kieliszków najlepszej wódki i jakoś od razu otwarciej się o współpracy rozmawia. Kto by pomyślał, że akurat w tym barze o wyjątkowo prostym wyglądzie znajdzie jak dotąd najlepszych sojuszników, wzbogacając się tym samym o kilka dobrych tysięcy. Po ostatniej misji samobójczej, którą (uwaga) przeżył, czym zasmucił pracodawcę, postanowił nieco uważniej dobierać swoich szefów i przystopować ze skokami z samolotu. Niestety, ale ze skręconą kostką trudno jest swobodnie pracować. Szkoda, że o typie zadania dowiedział się akurat będąc już w trakcie podróży we wskazane miejsce. Huh, a przecież tak stara się być miłym i koleżeńskim człowiekiem. Nie za bardzo rozumie, dlaczego tak wszystkich zasmuca swoim istnieniem. - Whisky, więcej nie trzeba - rzucił na wejściu, od razu lekkim krokiem podchodząc do krzesła przy barze. Wiedział, że swej broni odkładać nie musiał, z dosyć prostej i zrozumiałej przyczyny. Nigdy nie wszczął żadnej walki, a tym samym wyrobił sobie zaufanie ze strony właściciela. Musi się niestety poświęcać dla dobra kontaktu, choć z wielką chęcią wybiłby kilkoro nielubianych gości tego lokalu. Niestety, jest zmuszony tolerować ich towarzystwo, obdarowując ich od czasu do czasu tylko żadnym krwi spojrzeniem. Zajmie się nimi przy dogodnej okazji. Tym razem, rozglądając się beznamiętnie po barze, jego uwagę przykuł interesujący widok. Mianowicie faceta, na oko wyższego i bardziej rosłego od Ghosta, który sprytnie wykorzystywał dwie słomki. Cóż za pomysłowość, doprawdy, jednak nie tylko to przykuło jego uwagę. Pierwszy raz widział tutaj Żniwiarza. Zna raczej większość klientów tejże knajpy, więc nowe osóbki zawsze go interesowały. Może ukręcić kolejny świetny kontrakt?
Ostatnio zmieniony przez Ghost dnia Pon Cze 06, 2016 4:42 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Żniwiarz
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 20/05/2016
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Nie Cze 05, 2016 5:43 pm | |
| Chwilę jeszcze rozmyślał o Doomie i tej jego śmiesznej organizacji, doszedł jednak do wniosku, że jest tym chwilowo zmęczony i szkoda mu uwagi na tego zakompleksionego 'złoczyńcę'. Wyjął teczkę, którą zaczął przeglądać jeszcze w Black Lion z zamiarem dokończenia lektury. Jak na razie nie znalazł tam niczego godnego uwagi, ale kto wie, co kryje się na kolejnych stronicach. Jego uwagę przykuł mężczyzna, który wszedł do baru. Kostium, maska, nic nadzwyczajnego, poza rażącą bielą, ale żniwiarz główne zwrócił uwagę na to, że ów typ nie zostawił u bramkarza broni. Pytanie tylko czy był kimś na tyle ważnym, że nie musiał tego robić, czy po prostu broni nie miał i zamiast tego radził sobie inaczej? Na przykład za sprawą mutacji? Tak czy siak warto mieć na niego oko. I jednocześnie uważać. Rozłożył teczkę na stole i pociągnął kilka łyków piwa. Po chwili jednak poczuł, ze ktoś go obserwuje. Uniósł wzrok i dostrzegł ów jegomościa w bieli, który mu się przyglądał. Chwilę na niego patrzył, po czym wrócił do swoich spraw. Może koleś już słyszał o rozróbie, jaką urządził na swój wielki powrót? Hm, byłoby to całkiem miłe. Budowanie imienia to bardzo ważny krok, jeśli chce się coś znaczyć w półświatku. Zwłaszcza, że imię dostał dopiero dzisiaj. Trochę szkoda, że to ten cały Doom je mu wymyślił, ale cóż. Było za dobre, żeby z tak błahego powodu z niego zrezygnować. |
| | | Ghost
Liczba postów : 79 Data dołączenia : 30/09/2012
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Pon Cze 06, 2016 4:40 pm | |
| Uśmiechnął się lekko pod nosem, widząc, że zwrócił na siebie uwagę mężczyzny. Nie chodziło mu akurat konkretnie o to, ale nie narzeka. Oby pierwsze wrażenie wywarł na nim dobre. W końcu, nie często widzi się upiora odzianego w biel z wysoko niebezpieczną bronią przy pasie. Samo z siebie dawało znać potencjalnemu sojusznikowi, że w swej profesji jest mistrzem i wyszkolonym sprzymierzeńcem. Tak czy siak wolał jeszcze do niego nie podchodzić, tylko ukradkiem obserwować. Chciał chociaż trochę lepiej go poznać, a przynajmniej jego zachowanie, bo za pracą z wariatami szczerze nie przepada. - Barman, jeszcze jednak kolejka - rzucił chłodno, w dalszym ciągu obserwując Żniwiarza. Tym razem uwagę Ghosta przykuła teczka leżąca na stole. Czyżby mężczyzna w czerni już miał zarezerwowany wieczór? Szkoda, jednak osobiście go o to zapyta. Capnął tylko szklaneczkę z whisky, zeskoczył z krzesła i stanowczym krokiem podszedł do jego stolika, ignorując ból kostki. Cóż, nie będzie zwlekał z rozmową, skoro nie zauważył nic niepokojącego. - Można się dosiąść, czy dostanę nożem w czaszkę? |
| | | Żniwiarz
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 20/05/2016
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Pon Cze 06, 2016 9:37 pm | |
| Ktoś po drugiej stronie sali zaczął krzyczeć i po chwili doszło do rękoczynów. Dwóch rosłych mężczyzn i jedna niewiele mniejsza kobieta zaczęli okładając się pięściami. Ciężko było stwierdzić, kto walczył z kim, a kto przeciw komu, ale oni sami chyba nie byli tego pewni. I pewnie im to nie przeszkadzało. Zanim ochrona zareagowała, co nastąpiło mimo wszystko dość szybko, Żniwiarz dostrzegł jeszcze błysk metalu, najpewniej noża, w dłoni kobiety. Krew się jednak nie polała, przynajmniej nie w barze, trójka wyleciała na zewnątrz. Przynajmniej tak oczywiste wnioski Żniwiarz wysnuł, gdyż samego wydalenia z lokalu nie widział. Jego uwagę odwrócił nieznajomy, który nie musiał zostawić broni przy wejściu. Hm, od razu do rzeczy. Żniwiarz uśmiechnął się pod maską. -To zależy, czy masz nóż. -rzucił z pół żartem-pół serio, jednak całkowicie pewny siebie. Miał swój, ale nie o to chodziło. Wyprostował rękę wskazując miejsce po drugiej stronie stolika, dając do zrozumienia, że nie ma nic przeciwko towarzystwu odzianemu w biel. Zamknął teczkę ukrywając jej zawartość, której swoją drogą nie pozna chyba przez następne pół roku, jak tak dalej pójdzie, i wziął kolejny łyk piwa. Kiedy nieznajomy usiadł, zaplótł przed sobą ręce na stole. Teczka znajdowała się pomiędzy jego łokciami. -Więc, w czym mogę pomóc? -zaczął po niedługiej chwili. -Bo domyślam się, że nie szukasz kogoś do towarzystwa przy kielichu. -wskazał dłonią jego szklankę, po czym ponownie zaplótł palce i czekał na jego odpowiedź. |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Pią Paź 14, 2016 9:10 am | |
| O tej porze w barze znajdował się już tłum składający się głównie ze zwyczajowej szemranej klienteli przybytku. Większość trzymała się w zamkniętych grupkach nie wpuszczając nikogo z zewnątrz w swoje prywatne sprawy. W pewnym momencie gdzieś padł jakiś strzał, którym absolutnie nikt się nie przejął, prawdopodobnie poza celem samego strzału, ale ten pewnie stracił właśnie prawo jakiegokolwiek głosu. Jednak, dwie istoty siedzące właśnie przy barowej ladzie pasowały do tej mieszanki mniej więcej tak jak pięść pasuje do nosa. Jedną z nich było niemalże wielkie drzewo, które kurczyło się jak mogło, by ludzkim sposobem siedzieć na jednym z barowych stołków, nie robiąc przy tym dziury w suficie. Drugim z nich był karzeł w dziecięcej bluzie z kapturem, który starał się wyglądać konspiracyjnie z lufą od karabinu sterczącą spod ubrania. - Widziałeś kiedyś coś takiego? - zapytał barmana dzieciak męskim głosem wysuwając chudą łapką na ladę jakieś zdjęcie. - Potrzebuję czegoś takiego. Pronto. Barman leniwie, zupełnie od niechcenia, podniósł fotografię i przyjrzał się czemuś, co się na niej znajdowało. - JESTEM GROOT – zagadało barmana drzewo. - Norman. - odpowiedział barman mierząc Groota wzrokiem znudzonego człowieka, który widział już wszystko. - A co to właściwie jest, wąsaty? - wrócił wzrokiem do niskiego. - Soczewki rozszczepiające do generatora mocy, nie widać? - żachnął się starając się ukryć jakoś wąsiki pod kapturem. - Tylko te są strzaskane, ja potrzebuję całych. Rety, co za zacofana planeta. - Kpisz sobie ze mnie? - zapytał już całkiem poważnie barman, przestając szorować szklanicę i opierając obie ręce na ladzie przed szopem. - Gdybym sobie z ciebie kpił, powiedziałbym, że prowadzisz oczyszczalnię nie bar, bo to piwo jest tak rozwodnione, że chyba kranówa ma więcej procent. - odpowiedział odsuwając kufel w jego stronę. Mimo gwaru jaki panował wszyscy zdali się to usłyszeć i nagle zrobiło się bardzo cicho. Wszystkie pary oczu i kilka luf bywalców skierowane były w Rocketa. - Rozumiem że nici z soczewek skupiających? - podsumował Rocket, rozglądając się po barze. Nagle z głośnym trzaskiem połamało się krzesło na którym Groot zdołał się w końcu usadowić. Wielu co bardziej nerwowym spustom, albo ludziom, którzy dawkowali więcej niż alkohol taki sygnał wystarczył, by otworzyć ogień. Całe szczęście nikt z towarzystwa nie był w stu procentach trzeźwy, więc kule padały absolutnie wszędzie tylko nie w promieniu pół metra od Rocketa. Szop nie czekając na więcej przeskoczył za ladę, lądując koło chowającego się karczmarza i wyrzucił za sobą dwa granaty dymne, choć w niewietrzonym, gęstym od dymu papierosowego pomieszczeniu stanowiło to tylko miłą odmianę od rutyny dla płuc. W odgłosach ślepych wystrzałów i okrzyków ludzi, którzy obrywali w przypadkowe, choć widocznie nie śmiertelne miejsca, odezwał się komunikator głosem Quilla. Może młody miał więcej szczęścia w poszukiwaniu części do Milano niż on. - Teraz jestem trochę zajęty – odpowiedział przy akompaniamencie wystrzałów i jakichś trzasków. Widocznie w ruch poszły stołki. Nieuzbrojona część klientów nie chciała być chyba dłużna. - Najszybciej jak to możliwe, okej. Oby to było warte przegapienia strzelaniny. - odpowiedział, po czym się rozłączył. - Groot! - wrzasnął zza lady. - JESTEM GROOT! - odpowiedział mu przyjaciel odnajdując go po omacku rękoma i unosząc w powietrze. Chwilę potem wybiegł z lokalu z Rocketem w drewnianej „klatce” którą stworzył przyjacielowi dla obrony przed kulami. - JESTEM GROOT... - rzucił oskarżycielsko przyjacielowi gdy już oddalili się na bezpieczną odległość od baru i wypuścił go zza osłony. - Przecież się zachowywałem! - żachnął się futrzak wspinając się grootowi na ramię - Nie wspomniałem ani słowa o jego matce. A teraz...Do milano! - wskazał pazurkiem w kierunku statku i czekającego na nich Quilla.
[krótki wstęp na rozgrzewkę gry rocketem i od razu zt] |
| | | B.J.
Liczba postów : 90 Data dołączenia : 03/12/2015
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Nie Maj 21, 2017 3:03 pm | |
| Jeśli chcesz załatwić sobie po kryjomu przerzut do konkretnego miejsca, udaj się do Zatrutego jabłka. Dla Josepha było to miejsce, gdzie mógł być zupełnie spokojny. Nie wydano jeszcze za nim listu gończego, zatem nie powinni na niego polować. Chyba. Może w wiadomościach o nim było. Dobra, skupmy się. Gdzie na pewno przyda się najemnik? Musiał zdobyć wyposażenie, zatem musiał być to ktoś, kto gwarantuje sprzęt. Jakiś rekrutujący najemników, byłych wojskowych. Miał kwalifikacje, miał możliwości. Trzeba je tylko wykorzystać. Wkroczył do środka, zostawił broń w przeznaczonym do tego miejsca. Nie było zdziwienia, kto normalny chodzi w tych czasach z karabinem szturmowym? Nóż pozostawił w kurtce. Nie mieszać się w nic, a będzie dobrze. Ruszył dalej. Nie zamawiał nic, po prostu usiadł przy wolnym stoliku, i zaczął przeszukiwać otoczenie. Poszukiwał "łowców ludzi". Oby nie wymagali własnego sprzętu, pewnie już skonfiskowany został. No nic, w razie czego miał swoją rękę i nogi. Był super żołnierzem, co nie? |
| | | Ajax
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 01/03/2016
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Nie Maj 21, 2017 5:27 pm | |
| Pieniądze - rzecz rządząca światem, a zarazem potrzeba do rządzenia. Do tego niezbędna do życia. Tak, Francis zdecydowanie ich potrzebował i doskonale wiedział, gdzie szukać. Udając się do jednej z melin w Nowym Yorku był przekonany, że złapie jakiś mniej, lub bardziej dochodowe zlecenie.
Wchodząc po wnętrza baru minął pogardliwym wzrokiem kilku paskudnych typów. Gardził nimi z kilku prostych względów: a) Był przecież podrasowanym żołnierzem b) Stać go było na dobre garnitury i drogie perfumy
Jednak nie był aż tak zły - z wyglądu rzecz jasna - posyłał ludziom bardzo nieszczere uśmiechy i równie fałszywe skinięcia głową. Co raz poprawiał wojskowy zegarek schowany pod mankietem drogiej marynarki. Wzbudzał zazdrość wśród tych małostkowych i pozbawionych perspektyw zbirów, wiedział tym. Jednocześnie rozglądał się po lokalu szukając kogoś ciekawego, kogo jeszcze nie znał. Jego spojrzenie zatrzymało się na osobniku, którego wygląd był tak bardzo przekserowany i dopasowany do innych, że aż zaintrygował Francisa.
Odbierając zamówione u barmana barmana dwa piwa Ajax ruszył do nieznajomego, po czym przysiadł się do niego i bez słowa postawił przy nim jego z piw. Uśmiechnął się lekko - może nawet cynicznie - po czym zaczął lustrować jego postać nadal się nie odzywając. Był ciekaw jak tamten na to zareaguje. |
| | | B.J.
Liczba postów : 90 Data dołączenia : 03/12/2015
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Pon Maj 22, 2017 3:03 pm | |
| Kolejny gość. Szybkie zlustrowanie powiedziało Josephowi, że możliwe, iż tego człowieka poszukiwał. Możliwe to słowo klucz. Nieraz rzeczy nie były tym, czym się wydawały, nieprawdaż? Choćby taki B.J, by daleko nie szukać... wydawał się najzwyklejszym żołnierzem, a okazywał się być czymś więcej. Nigdy nie oceniaj księgi po okładce. A rozkazów po nazwisku.
Zaskakujące były dwa piwa, które nieznajomy wziął. Czyżby oczekiwał na kogoś? Kto wie. Definitywnie jednak, sugerowało to chęć spotkania się, lub ustaleń. Obserwował uważnie, jak zbliża się i dosiada do jego stolika. Chociaż, czy można go nazwać jego stolikiem? Raczej tak, skoro przy nim siedział...
Nie pochwycił kufla, nie wykonał ruchu jakby go kufel piwa w ogóle interesował. Oparł łokcie na stole i splótł dłonie. Oparł na nich głowę. -Piję zwykle po zakończeniu interesów.-Powiedział. Zobaczymy, jak zareaguje... umowy najemnicze są jak szachy. Jeden zły ruch kończy twoją historię |
| | | Ajax
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 01/03/2016
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Pią Maj 26, 2017 6:45 pm | |
| Z szerokim uśmiechem na ustach Francis rozsiadł się wygodnie na siedzisku. Ręce zarzucił szeroko na jego oparcia, a lewą nogę zarzucił na kolano prawej. Uśmiechał się cały czas patrząc na twarz rozmówcy. Jak zdążył już dostrzec, ten facet był tu nowy. Istniały więc dwie opcje - szukał zlecenia, lub szukał pracowników. Niestety, jego lakoniczna odpowiedź nie dawała żadnych konkretów. Pozostawało więc grać z nim w grę pozorów, którą sam uskuteczniał. - Interesy.... Tak. - rozpoczął powoli - To miejsce jest wręcz idealne do takowych. Oczywiście nie bądźmy dziećmi, tego miejsca nie odwiedza się przypadkowo - ostatnie zdanie było lekko prześmiewcze. Chcąc trochę rozluźnić atmosferę, Francis złapał za kufel i uniósł go w stronę mężczyzny niby w geście toastu. Przytrzymał go chwilę, jednak na tyle krótko, aby tamten nie mógł tego odwzajemnić. Następnie zabrał kufel w swoją stronę i upił spory łyk. |
| | | B.J.
Liczba postów : 90 Data dołączenia : 03/12/2015
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Nie Maj 28, 2017 4:00 pm | |
| -Owszem. Dla niektórych jest to metoda na pracę.-Powiedział Joseph. Dawał tym samym znać, czego poszukuje. Ostatecznie, jeśli będzie wymijał, nie dostanie. Zarzucał linę "Szukam pracy", ciekaw jak tamten zareaguje.
Cały czas ignorował piwo, na niemą próbę toastu uniósł brew. Doprawdy, nie miał nic przeciwko piciu, ale uważał, że w interesach lepiej być trzeźwym. Lepiej nie otrzymać zbyt niskiego wynagrodzenia, bo takie sobie ustaliłeś po pijaku. Ponadto, przysiada się do ciebie nieznajomy, i proponuje napitek. W barze, gdzie najemnicy załatwiają sprawy... Tak, potem kończy się to obudzeniem w przysłowiowej dupie. Bez wynagrodzenia, broni, portfela i dokumentów. Choć z tego ostatniego by nawet mógł zrezygnować. Właśnie. W wolnej chwili, powinien się ogolić. i skrócić te włosy. Im szybciej, tym lepiej. Okulary "pocałuj mnie w odznakę" też się przydadzą. Zmiana wyglądu image na pewno mu się przyda. |
| | | Ajax
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 01/03/2016
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko Pią Cze 02, 2017 8:54 pm | |
| Koleś był nowy w barze - to akurat Francis wiedział - i było widać. Jednak coś mu tu nie grało, koleś był aż za nadto spięty, a wręcz "sztywny". Zachowywał się jak totalny służbista na służbie - o ironio, co za bezsensowna gra słów. Jednak to nie zmieniało faktu, że tajemniczy rozmówca był sztywny jak by ktoś wsadził mu w odbytnicę kij od szczotki. Ale nie ma go co winić - był nowy i najwyraźniej jeszcze nie poznał zasad panujących w tym miejscu. Takie sztywniactwo mogło kosztować go życie, ludzie mogli dość szybko nabrać podejrzeń, że ów gość to zwykły szpicel posłany na zinfiltrowanie terenu. Ajax widział w nim dwie możliwości - koleś pracował dla kogoś "wyżej" i jedynie szukał pracowników, lub próbował kręcić jakieś własne lody. Dobra stary, skończ. - powiedział jak by od niechcenia swoim nienagannym Angielskim akcentem - Zacznijmy może od tego kto stoi za Tobą i wysyła takiego sztywniaka na pewną śmierć. - po czym upił spory łyk z kufla. Powiem tak. - rozłożył łokcie szeroko na stole. Rękawy jego marynarki "odsunęły" się odsłaniając oryginalny zegarek SAS kupiony dawno temu. - Gdybyś trafił do któregoś z tamtych pozbawionych intelektu baranów już dawno skończyłbyś pokrojony "na części" i sprzedany jeszcze w ciągu tej nocy. Więc skończ i mów od kogo jesteś. - uśmiechnął się szeroko ukazując dwa rzędy zadbanych białych zębów - Nie lubię się powtarzać. Na pierwszy rzut oka widać, że jesteś sztywniakiem z armii, który pierwszy raz zszedł do "podziemia" Po czym Francis odchylił się w tył lekko uderzając plecami w oparcie barowej drewnianej kanapy. Jego ręce znów rozłożyły się szeroko po całej długości oparcia. Aroganci uśmieszek nie znikał z jego paskudnie przystojnej ogolonej gęby, a jedyną oznaką świadczącą o jego lekkim zdenerwowaniu był ledwo widoczny drgający wskazujący palec u prawej ręki. Był gotowy bez namysłu sięgnąć po ukrytą pod marynarką broń i jednym strzałem rozmazać mózg nieznajomego na ścianie. Jednym słowem noc zapowiadała się ciekawie. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Bar Zatrute Jabłko | |
| |
| | | | Bar Zatrute Jabłko | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |