|
| Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne | |
|
+8Loki Soleil Van Court Asher Northwoode Joan Nilsen Domino Cable Rosalie von Doom Amora 12 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Sro Wrz 18, 2013 3:59 pm | |
| First topic message reminder :Część centralna budynku zajęta jest właśnie przez przestronny pokój w którym z powodzeniem można urządzać polityczne, acz nie tylko, bankiety. Zaplecze, duża kuchnia z pracownikami zarówno Latveriańskimi jak i robotami oraz spiżarnia mogły spokojnie wyżywić dużą grupę ludzi. Obok galeria sztuki ze starannie wyselekcjonowanymi przez Dooma obrazami, którą ciągle w wolnych chwilach powiększa. A praktycznie dookoła mnóstwo pokoi - istny labirynt. Przypominają te hotelowe, urządzone skromnie i "przyszłościowo". W każdym oczywiście mikro-kamery oraz każdy nadzorowany przez osobistego robota, który pilnuje gości oraz by niczego im nie brakowało.
Ostatnio zmieniony przez Victor von Doom dnia Pon Mar 06, 2017 4:53 pm, w całości zmieniany 4 razy |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Pon Mar 14, 2016 8:04 pm | |
| Doom usiadł na spokojnie znowu na siedzisku i oddychał wolno i miarowo. To co powiedział żołnierz przynajmniej częściowo uspokoiło dyktatora. -Niech wam będzie. Dajcie ten list. Nerwowym ruchem odebrał on pachnący list i złamał pieczęć. Energicznym ruchem wyjął go i zaczął czytać. Nie podobało.mu się niezbyt przemyślane wcześniejsze słowa jego żołnierza, ale może jego szefowa miała więcej oleju w głowie. Zgodził się już i nie mógł się wycofać. Klamka zapadła. Zgodził się na umowę z Hydrą. W głębi serca czuł, że ta umowa będzie go kosztowała tyle co umowa jego matki z Mephisto. O ile Hydra nie.jest gorsza... Nawet Hitlera się nie słuchała, więc jak on mógł z nią dojść do jakiegoś konsensusu. Oby ta cała dyrektora była konkretną osobą. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Wto Mar 22, 2016 2:38 pm | |
| Wbrew temu co Doom spodziewał się znaleźć w ozdobnej kopercie, w środku znajdował się czarny matowy papier o prostokątnym kształcie w formacie trochę węższym niż kartki pocztowe. Na nim wypisany został ręcznie rząd cyfr i liter, i chociaż styl ich zapisania daleki był od starannej kaligrafii ćwiczonej często przez wiele lat, zostały one zapisane bardzo starannie tak by nie było żadnych problemów z ich odczytaniem. Ani ze zrozumieniem. Przecież współrzędne geograficzne, data i godzina spotkania to żadna zagadka dla potężnego umysłu władcy Latverii. Na odwrocie karty znajdował się czarny, błyszczący pod światło nadruk. Symbol Hydry.
- Skoro to już wszystko, mogę liczyć jedynie na to że rozważy Pan propozycję i przybędzie na następne spotkanie. - Ton głosu Warda był równie lodowaty i pozbawiony uczuć co jego wyraz twarzy. Ukłonił się jednak z szacunkiem przed gospodarzem i dopiero gdy uzyskał jego pozwolenie wraz z dwójką uzbrojonych agentów odmaszerował w kierunku płyty lotniska.
Dopiero gdy wszedł na pokład i wzbili się w powietrze z włączonym maskowaniem, pozwolił sobie na zdjęcie maski zdenerwowanego oczerniającymi zarzutami względem organizacji wiernego agenta. Nie poszło co prawda tak gładko jak zakładał, ale cel został osiągnięty. A przecież tylko to się liczyło
z/t dla Warda. |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Wto Mar 22, 2016 9:46 pm | |
| Znudzony tą bandą rzezimieszków Dr. Doom zapamiętał uważnie liczby na liście. Po krótszej chwili wystawił palec wskazujący wystawiając z niego mały ładunek elektyczny i pozwalając kartkę. Patrzył jak płonie i czekał, aż w ręce zostanie mu sam popiół. -Odejdź więc. Następnym razem gdy będziecie mnie chcieli o czymś powiadomić to po prostu wyślijcie list pocztą, albo prześlijcie treść cyfrowo. To prostsze, a Dr. Doom nie jest prymitywnym organizmem nie zdolnym do otwierania e-maila. Dr. Doom nie jest głupcem. Jego głos był donośny i arogancki.
Gdy delegacja się oddaliła zajął się sprawami państwowymi. Rozsadził kilka sporów. Zakazał kilka rzeczy. Typowy dzień dyktatora. Minął cały tydzień tych rutynowych, acz ważnych zajęć dzięki którym jego kraj prosperował. Gdy zbliżała się dzień wyznaczony na papierze, który już nie istniał Dr. Doom wsiadł do swojego prywatnego odrzutowca i odleciał w kierunku ustalonych koordynatów. [Zt dla Dooma] |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Sro Lut 15, 2017 10:40 am | |
| W głównej jadalni rozbłysło nienaturalne światło. Niektóre z mebli zostały rozrzucone po ścianach siłą otwierającego się portalu, a gdy portal zniknął, w jego miejscu znajdowali się Cable, oraz Domino. Sama podróż była dość nieprzyjemna, więc przez kilka sekund odczuwali silne zawroty głowy. Chociaż od momentu w którym zniknęli w Los Angeles minęło nie więcej niż pół godziny, wygląd Nathaniela nieco się zmienił. Przez ostatnie kilka tygodni golił jedynie policzki, przez co zdołał wyhodować na twarzy krótkie wąsy połączone z bródką. Mężczyzna rozejrzał się po sali, i widząc bałagan, połamane krzesła, oraz wiszące pod sufitem pajęczyny uniósł lekko brwi. - Straszny tu ssyf. Sprawdzę czy dobrze trafiliśmy. - Kiedy przed chwilą znajdowali się w tej sali, dwa tysiące lat później, była znacznie bardziej zdewastowana, ale dla pewności popatrzył na ekran swojej bransolety i upewnił się, że znajdują się we właściwym czasie. Pokiwał głową i spojrzał w stronę dziewczyny, oceniając jak czuła się po podróży. - Lepiej wyciągnij broń. Nie wiemy jak Doom zareaguje na nieproszonych gości. - O ile w Los Angeles Domino była częściowo bezbronna, o tyle w czasie ich podróży przez całe Stany Zjednoczone, Ocean Atlantycki i pół Europy, udało im się zdobyć trochę broni i porządnie wyekwipować mutantkę. Cable sięgnął po karabinek plazmowy i powoli ruszył w głąb sali. Wyostrzył wszystkie zmysły, szukając w ścianach i podłodze ewentualnych pułapek, albo kogoś żywego z kim mogliby porozmawiać. |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Sro Lut 15, 2017 6:26 pm | |
| Dr. Doom natychmiast udał się do salonu w swoim zamku, a zewsząd nadciągały biegiem roboty bojowe. Otaczały one pomieszczenie i wszystkie przejścia w nim, chociaż wydawało się to bezsensowne skoro pojawili się w środku pałacu bez większego problemu. Dr. Doom aktywował pole siłowe i wkroczył do pomieszczenia mając po swojej prawicy i lewicy po kilkanaście robotów otoczonych swoim polem i celujących w intruzów. -KTO ŚMIE NIEPOKOIĆ BEZ ŻADNEGO ZAPOWIEDZENIA WIELKIEGO VICTORA VON DOOMA W SAMYM ŚRODKU JEGO PAŁACU! Bezczelni intruzi, którzy zniszczyliście moje drogocenne meble i malowidła jak śmiecie! Tłumaczcie się, albo czeka was niechybna dezintegracja! Dr. Doom był zdenerwowany tą napaścią. Ci intruzi byli bardzo dziwni. Nie kojarzył ich z niczego... |
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Sro Lut 15, 2017 10:07 pm | |
| Ugh, przyszłość stanowczo nigdy nie zostanie ulubionym okresem w historii dla Domino. W każdej chwili podróży myślała głównie o tym jak chętnie wróciłaby teraz do teraźniejszości. Na szczęście tak się właśnie stało. Po wytrzymaniu pewnych nieprzyjemności związanych z podróżą w czasie, znalazła się w przestarzałym budynku w państwie w którym do tej pory była tylko w przyszłości...a raczej będzie w przyszłości? Nienawidzę podróży w czasie. Domino położyła dłoń na czole i oparła się na jednym ze stołów, próbując pozbierać się po zawrotach głowy. Nie wyglądała aż tak źle, a przynajmniej nie gorzej niż ktokolwiek inny po takich przeżyciach. Kiedy Nathan się do niej odezwał, zwyczajnie machnęła parę razy ręką, by zakomunikować, że domyśliła się i nie musi tego mówić. Syknęła i sięgnęła ku kaburom na jej biodrach, kładąc przy tym ręce na na dwóch pistoletach plazmowych, które udało jej się zdobyć w przyszłości. Dwa pistolety to jej preferowany sposób na walkę, choć zabrała ze sobą nieco dodatkowego ekwipunku (rzecz jasna o wiele lżejszego niż ten Cable'a) za plecami w kaburze znajdował się SMG na czarną godzinę, a do pasa przypięła parę granatów odłamkowych, dymnych i błyskowych. Niestety nim zdążyła wyciągnąć broń, pokój został otoczony przez ludzi Dooma. Instynktownie doskoczyła do pleców Cable'a i zaczęła mierzyć w dwa różne roboty. W końcu przybył Doctor Doom we własnej osobie. W odpowiedzi na jego słowa opuściła pistolety tak by lufy były skierowane bardziej w podłogę niż w roboty. Przewróciła oczami. Jakim cudem ktoś...taki ma tyle władzy? -Teraz wiemy jak Doom reaguje na nieproszonych gości- powiedziała cicho do kompana. Wykonała krok do przodu więc teraz jej plecy nie stykały się z plecami białowłosego, rzuciła broń na ziemię i podniosła ręce do góry. -O Wielki Victorze Von Doom- podczas mówienia każdego z tych słów dostawała odruchów wymiotnych, ale musiała jakoś go udobruchać. Ugh, oby nigdy nie musiała pomijać tej części z "udob"- Przychodzimy ze sprawą nie cierpiacą zwłoki, proszę wybacz nam wtargnięcie, ale nie mieliśmy czasu na formalności. Chodzi o pewien mały projekt stanów zjednoczonych. Najniebezpieczniejszą broń od wynalezienia bomby atomowej. Nate, może chciałbyś opowiedzieć naszemu panu więcej detali? |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Pon Lut 20, 2017 5:54 pm | |
| Nie spodziewał się, że Doom zacznie przemawiać niczym postać wyrwana z książki, lub serialu historycznego. Cable stwierdził jednak, że skoro jest królem to chyba ma do tego pełne prawo, a może nawet taki obowiązek wynikający z tradycji kulturowych. Apocalypse również gadał jak potłuczony, więc Cable uznał to za cechę wspólną wszystkich którzy posiadali monarchistyczne zapędy. Co natomiast odbiło Domino? Mężczyzna popatrzył na dziewczynę nie kryjąc zdziwienia i wtrącił półszeptem. - Może cię tu z nim zostawię? Z takimi manierami nadawałabyś się na damę dworu. - Uśmiechnął się do siebie w myślach, sytuacja nie sprzyjała żartom więc powstrzymał się od prawdziwego uśmiechu. Po policzeniu robotów Dooma musiał przyznać, że oddział robił spore wrażenie. Victor z pewnością nie żałował pieniędzy swoich podatników na obronność kraju. Nathaniel kaszlnął, chcąc zwrócić na siebie uwagę gospodarza. - Przepraszamy za meble. Te zniszczenia to efekt uboczny naszej teleportacji, niezamierzony. Przybywamy z czterdziestego wieku, w pokoju, prosić cię o pomoc... O wasza orbitalna wysokość. - Cable spojrzał na Domino chcąc upewnić się, czy dobrze wszedł w rolę w całym tym teatrzyku, ale po chwili dodał bardziej bezpośrednio. - Wasza wysokość pozwoli, że przejdę od razu do rzeczy. Nazywam się Nathaniel Summers, a to jest Neena Thurman. Potrzebujemy danych waszego wywiadu dotyczących tajnych baz rządowych USA. Konkretnie chodzi nam o zlokalizowanie fabryki zdolnej do produkcji wielkich robotów, powiązanej z programem kontroli mutantów. Pomyślałem o was wasza wysokość, ponieważ nie da się ukryć, że macie kiepską opinię w zagranicznych mediach... Ale gdybyście pomogli zniszczyć roboty, które rząd USA stworzył do zabijania własnych obywateli, to z dnia na dzień zyskalibyście w mediach społecznościowych co najmniej kilkaset milionów sympatyków. - |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Pon Lut 20, 2017 7:44 pm | |
| Dr. Doom miał coraz bardziej mieszane uczucia. Na początku był jeszcze zadowolony z słów ciemnowłosej damy, lecz słowa siwego mężczyzny go już wzburzyły. Dr. Doom był potężny, wielki, wybitny, genialny, sprawiedliwy i wiele innych epitetów, ale na pewno nie szalony! Z wejść wychodziło coraz więcej robotów celujących w intruzów. Można powiedzieć, że w sali zrobił się tłok. Roboty ustawiały się kolejno tak, że te najbliżej nieprzewidzianych gości klękały, a te dalej ustawiały się coraz wyżej tak, by w razie strzałów nie niszczyły siebie nawzajem. Broń była ustawiona na paralizację i neutralizację celów biologicznych dlatego nawet jeśli nie trafią po jednym pocisku tylko w innego robota to nic się nie stanie. -Głupcze! Zwykłe przeprosiny nie odzyskają mi setek godzin, które spędziłem na malowaniu tych arcydzieł! Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczyły marny człowieku. Nie wiem skąd weźmiesz tak niewyobrażalnie wielką kwotę, ale skoro jesteś w stanie zniszczyć sporą część dorobku mojego życia bez żadnego problemu to i znalezienie takiej ilości gotówki nie powinno być problemem. Do tego jeszcze ŻĄDASZ OD VICTORA VON DOOMA otwartego wypowiedzenia konfliktu zbrojnego z Stanymi Zjednoczonymi Ameryki Północnej? I to w imię jakiejś sławy tylko? Czemu Cię po prostu nie zdezintegruje tu i teraz? Doktor Doom był wzburzony. Te wszystkie malowidła serio zajęły mu bardzo dużo czasu. Jego emocje, które służyły mu za wenę przy tworzeniu ich. Wszystko na nic. |
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Wto Lut 21, 2017 9:31 pm | |
| Cable zamiast reakcji Domino, mógł zauważyć, że ze skupieniem przyglądała się ich rozmówcy. Uważała na wszelaki gesty mogące wskazywać "otworzyć ogień" czy coś w tym stylu. Do tego pewnie miałby do nich więcej zaufania gdyby patrzyli się na niego, nie na siebie nawzajem. Ugięła subtelnie jedno kolany by w razie czego móc się odbić od ziemi, choć skoro jest otoczona to nawet z jej szczęściem ma nikłe szanse. W jej głowie latało tysiąc pomysłów, propozycji, potencjalnych planów działania, strategii... Przestała się na nich skupiać akurat kiedy Nathaniel zaczął mówić. Nie była zachwycona tym co słyszała. Podał jej prawdziwe imię. O ile jest ono znane w niektórych kręgach, miała nadzieję, że kiedy gówno uderzy w wiatrak, Doom nie będzie jeszcze o niej wiedział. Może zrobił to bo łatwiej ufać osobom, które znasz z imienia i nazwiska niż z pseudonimów ale mimo wszystko dużo ryzykuje tymi słowami. Neena będzie musiała mieć nadzieję, że Victor zapomni jej imienia. Cable był zbyt bezpośredni, wręcz wymagający. Może i były to krótkie, żołnierskie słowa, ale nikt normalny tak po prostu nie da ci danych wywiadowczych "bo poprosisz". Potem nawet powiedział mu, że ma złą opinię w mediach... Czy on jeszcze nie zwęszył ogromnego ego tego doktorka? Zamknęła na chwilę oczy, bo oczekiwała już rozkazu do strzału, ale nic takiego (póki co) się nie stało. Dzięki Bogu. Choć te słowa coś jej uświadomiły, nigdy nie wytłumaczył detali swoich planów. Myślała, że użyją jego strachu przed mocą nowej broni USA, nie chęci pouśmiechania się do kamer za atak terrorystyczny. Liczyła, że Doom będzie ich wspierał z cieni, informacjami, może nawet sprzętem, jeżeli negocjacje poszłyby dobrze, a nie, że wypowie otwartą wojnę jednej z największych potęg militarnych. Przecież nie zgodziłby się na to pod żadnym pozorem. Słowa Dooma potwierdziły jej obawy. O ile nie wiedziała co powiedzieć w sprawie malowideł, poza tym, że teraz ma więcej miejsca na nowe, albo, ze nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, postanowiła za to wkroczyć w sprawę samych sentineli. Wystawiła do przodu otwartą dłoń, prosząc o odrobinę czasu. -Panie! To nie tak jak myślisz. O ile intelektem nie sięgam nawet blisko do twojego poziomu, chcę tylko zasugerować kwestie tego, że USA może w pewnym momencie użyć tej broni do wojny, może nawet z tym krajem. Jestem pewna, że wasza mość ma potęgę by ochronić swój naród, czyż nie lepiej uniknąć konfliktu niż go toczyć narażając cywili na krzywdę? Nie śmiemy prosić o otwartą wojnę, lecz o wsparcie. My znajdziemy ludzi, ekwipunek i wykonamy misję, ale będziemy potrzebowali pomocy ze strony waszej ekscelencji. Obiecuję odciąć wszystkie nasze powiązania z Latverią, wierzę, że ten układ jest dla Ciebie korzystny- powiedziała, a raczej zmusiła samą siebie do powiedzenia. Chciała zwymiotować za te wszystkie głupoty, które musi wygadywać. Niestety jest w bardzo niekorzystnej pozycji, Victor ma ich w garści i mogą póki co tańczyć tylko tak jak im zagra. Nie mogą teraz uciec jak poprzednio, Doom może skontaktować się z rządem USA i opowiedzieć o, cóż, akcie terrorystycznym, który planują, zna w końcu ich imiona. Albo będzie po ich stronie, albo przeciw nim. |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Sro Lut 22, 2017 3:55 pm | |
| Dr. Doom czuł się coraz bardziej źle, a cała ta rozmowa wydawała mu się nieporozumieniem. Miał jej dość. Nie myślał już. Po prostu mówił. -To co robicie jest niepojęte. Straciłem po to, by usłyszeć żądania w których stracę jeszcze więcej i Dr. Doom nic nie zyska, a nawet zaryzykuje. Dajcie mi jasne profity. USA i tak może mnie zaatakować w każdej chwili i moje doomboty z wielkim trudem odpierałyby ataki. Nie macie mi nic do zaoferowania samemu żądając niemożliwie wiele. Oszukujecie mnie. Gdyby Stany posiadały tak potężną broń już użyłby jej do walki w Houston... Wtem w głowie Victora pojawił się pomysł. Uśmiechnął się od ucha do ucha niecnie, a następnie kontynuował mowę: -A może jednak macie coś dla mnie. Skoro przychodzicie w akcie dobrej woli to... rozbrójcie się. Macie złożyć mi wszelki sprzęt bojowy i nie tylko jaki posiadacie. Nie próbujcie mnie oszukać. I tak was skanuję od początku waszego bycia tu i nic mi nie umknie. Poddajcie się woli Dr. Dooma, a spełnię wasze życzenia. A teraz konkrety. Co to za broń? Dr. Doom miał zamiar ich wykorzystać w pełni jak tylko się da. Nie ma zamiaru być bezinteresowny dla jakiś terrorystów. |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Sro Lut 22, 2017 6:10 pm | |
| - Broń? Głównie plazmowa i elektromagnetyczna... Połączenie twojej własnej technologii z patentami Tony'ego Starka i Reeda Richards'a, przez dwa tysiące lat ludzie nie wynajdą niczego mocniejszego, zresztą chyba nie byłoby takiej potrzeby... Przyznaję, że korzystam z kieszonkowej wersji pola siłowego, które stworzyłeś, jestem pod wrażeniem, wydajności twoich baterii.- Cable odpowiedział Doomowi na jego pytanie dotyczące broni, mówił spokojnie i uprzejmie, ale, ale na jego twarzy widać było rosnące zniecierpliwienie. Mężczyzna wyciągnął z kabury jeden z plazmowych pistoletów maszynowych i rzucił go przez salę, tak by Doom mógł go chwycić. - Będzie nam się lepiej rozmawiać jeśli odrzucimy tą teatralną otoczkę... Sam powiedziałeś, że mogą zaatakować cię w każdej chwili. Więc z całym szacunkiem Doom, ale przestań udawać świętego... Jesteś najbardziej poszukiwanym przestępcą na świecie, nawet jeśli byłbyś zwykłym monarchą to twoja niezależność przeszkadza im w poszerzaniu wpływów w Europie Wschodniej. Niezależnie w jakim kraju się znajdziesz, wszędzie będą chcieli cię aresztować. Jak wspomniałem przybywam z przyszłości, a historia ani razu nie wspomina o tobie, ani o Latverii po wydarzeniu do którego dojdzie jeśli nie powstrzymamy sztucznej inteligencji którą stworzyli ci idioci. Podsumowując, możemy dostarczyć ci część technologii Iron Mana i Fantastic Four, dzięki czemu usprawnisz swoją armię, możemy wspólnie uratować twój kraj, i zachować dla ciebie szansę, że kiedyś podbijesz cały świat. W ostateczności patrząc na to jak rządzisz Latverią, byłaby to lepsza przyszłość, niż to co nas czeka. Jeśli nam nie pomożesz amerykanie doprowadzą do powstania obozów koncentracyjnych dla mutantów, wybuchnie wojna w wyniku której ostatecznie władzę nad Ziemią przejmie sztuczna inteligencja. Ludzkość wymrze, a ty nawet gdybyś przeżył, nie miałbyś kim, ani czym rządzić. Więc nie traktuj naszych słów jako prośbę, tylko przyjazne ostrzeżenie. Mamy wspólny interes. Możesz zawrzeć z nami sojusz, albo nas stąd wyrzucić i czekać na ostateczną porażkę. - Summers przyklądał się szalonemu uzurpatorowi wnikliwie badając każdy jego gest i w wyczekiwaniu na jego decyzję, krzyżując swoje przedramiona na piersi. |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Sro Lut 22, 2017 6:56 pm | |
| Dr. Doom nic nie musiał mówić. Rozkaz strzału został wydany błyskawicznie umysłem gdy padło słowo "przestępca". Roboty rozpoczęły ostrzał równie szybko. Pierwszy pojedynczy pocisk był skierowany pod nogi intruzów, który miał na celu aktywować się i powodując mały wybuch dezaktywować ich wszelkie urządzenia do obrony i ewentualnej ucieczki. Pocisk miał się aktywować od razu z zderzeniem z czymkolwiek i został wystrzelony zza pleców Cable'a. Nie było szans na jego odbicie, bądź zestrzelenie w locie. Nikt nie będzie nazywał Victora von Dooma przestępcą w jego własnym kraju, a szczególnie stolicy i jego rezydencji. -DOŚĆ! NIKT NIE BĘDZIE SIĘ ZWRACAŁ W TEN SPOSÓB DO VICTORA VON DOOMA! Jesteś w moim kraju terrorystą i mnie terroryzować nie będziesz! To DR. DOOM tu rządzi, a ty naruszyłeś jego wartości i spokój. Teraz poczujesz jego gniew i będziesz musiał odpokutować wszelkie swoje zbrodnie. Obraza mojego majestatu jest już równa karze śmierci, więc nie macie nic na swoją obronę w świetle MOJEGO prawa. Groźby w stronę USA też nie są czymś dobrym. Wątpił, by go już słyszeli, ale lubił się drzeć. Przemówienia były zdecydowanie czymś co uwielbiał. (Jeśli nie ma problemów z ogłuszeniem dalsza część posta) Dr. Doom rozkazał maszynom podnieść ogłuszonych ludzi i zanieść do lochów, które znajdowały się w katakumbach. Tam rozbroił ich zdejmując z nich wszelki ekwipunek, a nawet ubrania. Przyodział ich w zwykłe ubrania, które nie miały najmniejszych walorów obronnych. Cały sprzęt zabrał do innej części katakumb, a dokładniej do laboratorium. Tam chciał ją jeszcze dokładniej zeskanować, rozmontować, a następnie znów zmontować, by wiedzieć jak dokładnie działa. Chciał znać jej działanie. Więźniowie zostali zakuci w bardzo ciężkie łańcuchy wzmocnione odpowiednim stopem i dopasowane do rozmiarów więźniów. W okolice karku zostały wszczepione im ładunki wybuchowe. Gdyby mieli stawać dodatkowe problemy zostałyby po prostu aktywowane, a oni pozbawieni życia. Czekał przed nimi w katakumbach doombot, bo prawdziwy Dr. Doom udał się znów do swoich gości w laboratorium. Czekał, aż się obudzą. z/t jeśli akcja się udała do https://theavengers.forumpolish.com/t982-lochy-katakumby |
| | | Soleil Van Court
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 26/02/2017
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Pon Mar 06, 2017 9:45 am | |
| Zamek Dooma był duży, ale odnalezienie pokoi wcale nie było takie trudne. Sol nie spieszyła się zbytnio, oglądając sobie uważnie każdy korytarz, którym szła i każde pomieszczenie, które mijała lub przez które przechodziła. Lubiła się orientować w miejscach w których przebywała... Zwłaszcza jakby miała być tu uwięziona na dłużej. Obserwowała zarówno wystrój, jak i rozmieszczenie kamer, liczbę obsługi i rodzaj technologii; wszak wnętrze zamku stanowiło interesujący mariaż nowoczesności z historią.
Przeszła do swojego pokoju, wychodząc z założenia, że najpierw musi się odświeżyć i odpocząć, nim będzie gotowa do... socjalizowania się z nowymi towarzyszami misji. Skinęła im głową, zresztą, gdy ich mijała, rzuciła nawet lekkie uśmieszki, oraz spojrzenia mówiące jasno: do później.
A w swoim pokoju? Zamknęła drzwi, plecak rzuciła na łóżko, sama klapnęła obok i odetchnęła cicho. Przeczesała włosy palcami i rozejrzała. Nie było źle, sypiała czasami w znacznie gorszych warunkach, ale obecność robotów na każdym kroku wybijała nieco z równowagi. No i... oczywiście, że i w pokojach gościnnych stacjonowały roboty. Jeden, właściwie, w każdym pokoju, jak tak zaglądała, by sprawdzić, czy czymś się różnią. Pozory prywatności były tu wyjątkowo kiepsko zachowywane, by nie powiedzieć, ze nieobecne. Prychnęła cicho do siebie, kręcąc głową. - Ciekawe, czy łazienek też pilnują... - mruknęła cierpko pod nosem. Wstała, przeciągając się z cichym pomrukiem i przeszła się po pomieszczeniu, sprawdzając czy nie ma gdzieś do tego kamer. Długimi palcami wodziła po meblach, szukając tu czujników, nadajników i innych urządzeń podsłuchowych, bo nie wątpiła, że i takie tu są, chociaż pewnie nieźle ukryte. nic nie znalazła... widocznego gołym okiem, co nie oznaczało, że niczego nie było, wiec całemu pokojowi w ogólności, a robotowi w szczególności na krótki moment pokazała, jakże dojrzale, język, nim nie zdecydowała się na odświeżenie, przebranie się i w końcu - randkę z komputerem i danymi od Dooma dotyczącymi tych zniknięć.
Ostatnio zmieniony przez Soleil Van Court dnia Pon Mar 06, 2017 2:25 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Joan Nilsen
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 25/09/2013
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Pon Mar 06, 2017 10:29 am | |
| Z laboratorium wyszła z paskudnymi przeczuciami. Nie chciało jej się wierzyć, że jej zadanie miało polegać na odszukaniu zaginionych. I to gdy poprzednia grupa też zniknęła. Dodatkowo grupa, która nie składała się z byle wymoczków. Przetarła wierzchem dłoni twarz, w palcach trzymając trochę zbyt mocno magazynki do pistoletu. Mijając innych kiwnęła tylko głową. Prawdopodobnie i tak spotka ich jeszcze tego wieczoru. Musiała choć trochę ich poznać, by dowiedzieć się, z kim ma do czynienia. Weszła do wskazanego przez roboty pokoju gościnnego i odetchnęła, widząc swój worek z rzeczami, który zostawiła w samochodzie. Zupełnie zapomniała o swoich rzeczach. Odłożyła broń na najbliższy stolik i wyciągnęła parę ubrań. Robiąc to, zeskanowała pokój pod względem urządzeń szpiegowskich. Oczywiście, że tu były. Joan uśmiechnęła się krzywo, patrząc wprost na robota. Przeniosła spojrzenie na jedną z ukrytych kamerek i dezaktywowała wszystkie kamery i mikrofony jedną myślą. Robota zostawiła w spokoju, ale i tak zamierzała się go pozbyć. Wtedy dopiero podeszła do komputera w pokoju i poszukała informacji na temat zaginięć. W kilka sekund wszystkie informacje znalazły się w jej głowie. Dodatkowo poszukała danych na temat używania broni palnej. Posortowała nowe informacje w odpowiednie miejsca jej umysłu i chwyciła za pistolet. Rozłożyła go na części, a po tym złożyła. Przynajmniej wiedziała, jak to zostało zrobione i jak działa. Przydałaby się jakaś strzelnica, czy inne miejsce, w którym mogłaby wykorzystać wszystkie informacje i właściwie zobaczyć, czy potrafi trafić w cel. Po kilku minutach wlepiania spojrzenia w broń jej żołądek się odezwał. - Mogę prosić o coś do jedzenia? - skierowała pytanie w stronę milczącego do tej pory robota. Poruszył się i kazał iść za sobą, więc Joan to zrobiła. Po kilku chwilach znalazła się w pokoju jadalnym. Zajęła miejsce i czekając na jedzenie zaczęła analizować informacje na temat zadania. |
| | | Asher Northwoode
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 02/03/2017
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Pon Mar 06, 2017 2:30 pm | |
| Gdy opuścił już laboratorium poczuł się znacznie lepiej. Nie czuł już lekkiego skrępowania całym tym towarzystwem, przedstawieniem oraz tym, że powie coś głupiego. Najpierw miał zamiar trochę pobłądzić po zamku, lecz po chwili namysłu rozsądniejszym wydawało mu się na ten moment odnalezienie pokoju dla gości. No jak się okazało do łatwych zadań to nie należało. Zajęło mu to trochę nim trafił do właściwego pomieszczenia. Podczas drogi zapewne minął którąś z nowych towarzyszek, obdarzając przy tym każdą z nich szerokim uśmiechem. Czuł się niczym w labiryncie, ciekawe kiedy natrafi na ślepy zaułek? W końcu udało się, pierwszy sukces dokonany. „ To mały krok dla człowieka a wielki dla ludzkości” – coś takiego przyszło mu do głowy. Rozejrzał się uważnie po pokoju. Jego uwaga zatrzymała się i jednocześnie zakończyła na łóżku. Więcej w sumie nie potrzebował. Rzucił się na łóżko i ułożył wygodnie na plecach. No całkiem, całkiem się zapowiadało. Leżąc na łóżku zaczął powoli analizować cały dzień od momentu gdy dotarł pod bramę. Można powiedzieć, że trochę się wydarzyło. Na dłuższą chwilę spróbował sobie przypomnieć to co było mówione w laboratorium. W sumie to nie było aż tak dawno temu, jednak Asher miał wrażenie jakby upłynąć już zdążyły miesiące od tamtego momentu. Pamiętał dużo i to mu wystarczyło na tą chwilę. Uśmiechnął się sam do siebie i wstał z łóżka. Powrócił do niedokończonych oględzin pokoju. Ogólne wrażenie było dobre, oczywiście jego uwadze nie umknęły kamery ale w sumie na razie mu to aż tak bardzo nie przeszkadzało. I to tyle jeśli chodzi o pokój dla gości. Jeszcze raz rzucił swoje spojrzenie na wnętrze pokoju jakby od niechcenia. Dobra, nie było co tracić czasu. Wyszedł z pokoju i po prostu zaczął się kręcić w pobliżu, tak aby w razie potrzeby znowu nie musieć szukać drogi do pokoju. Uwagę rudowłosego przyciągnęła „galeria sztuki”. Co prawda Asher nie miał zielonego pojęcia na jej temat, ale nie widział ciekawszego zajęcia na tą chwilę. Podchodził kolejno do każdego z obrazu, poświęcając na jego oględziny parę chwil. Przy niektórych zastanawiał się co ich autor miał na myśli tworząc takie…coś. Od czasu do czasu do głowy przychodziły mu jakieś śmieszne komentarze na temat tych „dzieł”, pozwalał sobie wtedy na szeroki uśmiech. |
| | | Soleil Van Court
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 26/02/2017
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Pon Mar 06, 2017 9:12 pm | |
| Otworzyła okno, by wpuścić świeże powietrze do pokoju, w którym nieco go brakowało; chociaż zamek utrzymywany był w czystości, jasnym było, że w niektórych pokojach od dawna nikt nie przebywał. Nabrały tej charakterystycznej woni, wyczuwalnej w stojącym zbyt długo pustym pomieszczeniu; ni to kurzu, ni to starości. Może to te kamienne ściany? Fakt, że najwyraźniej nikt dawno nie wietrzył? Wyjrzała na zewnątrz, wychylając się mocno przez parapet, by sprawdzić, co jest w stanie stąd dojrzeć, tak w dole, gdzie widziała fragment zamku, jak i w oddali. Latveria była mimo wszystko całkiem urokliwa, a wedle wszystkiego, co wiedziała na ten moment - mieszkańcy byli z rządów von Dooma raczej zadowoleni. Mimo wielkiego ego i pompatyczności, jakie go cechowały, dbał o swoich. O najemników też?
Nim przystąpiła do zapoznawania się z informacjami, poprosiła jeszcze robota o coś do picia i przekąszenia, najlepiej owoce. Skoro już tu był i miał być do ich dyspozycji, a Dooma biedakiem nazwać nie mogła... Pojadając więc soczyste winogrona, słodkie borówki i pachnące latem poziomki przeglądała wszystko co dało się znaleźć na temat zniknięć, to, co udostępnił im Victor i to, do czego sama się dokopała, przeszukując sieć. Informacje z gazet, personalia porwanych(czyżby?), daty, nazwiska, liczby - stworzyła sobie podręczną mapę myślową, bazę danych do analizy.
Szukała powiązań. Czy były jakieś między, na przykład, liczbą zaginionych, a ich wiekiem? Między miastami? Oznaczyła je sobie na mapie, włącznie z określonymi precyzyjnie miejscami w których ostatni raz widziano tak ludzi jak i roboty; od tych ostatnich naniosła też na mapę trasy oraz ustalone, wyznaczone im pozycje i obszary. Co każdy z nich robił i miał robić? Trzeba by może też podpytać świadków... Wkrótce mapy i schematy miały po kilka warstw, które mogła na siebie nałożyć, jak i wydzielić. Jeśli czegoś nie mogła ściągnąć bezpośrednio z bazy Dooma(nie wahając się przed drobnymi... sztuczkami, nazwijmy to tak), zapisywała sobie, co jeszcze było potrzebne. Tak z danych, jak i ze sprzętu. Nie chciała tak bezczelnie od razu wprost i z buta włamywać się do komputerów zleceniodawcy. Jeszcze. Zaczęła też przeglądać dostępne źródła szukając danych na temat nietypowych wydarzeń, osób, anomalii, które pojawić się mogły w czasie pierwszego zaginięcia lub tuż przed nim, na terenie owych miast, całego kraju, w końcu - na skalę Europy i globalnie. Nie chciała przeoczyć niczego.
W ten sposób niepostrzeżenie zleciało jej trochę czasu, odmierzanego systematycznie pochłanianymi owocami; gdy patera przyniesiona przez robota opustoszała całkiem i po owocach został jej tylko delikatny posmak na języku i splamione sokiem palce, Sol oprzytomniała trochę. Rozejrzała się, po czym chwyciła tablet z danymi(bo mniejszy), i wstała, przeciągając się. Mogła ruszyć na zwiedzanie posiadłości, poszukiwanie łaźni(myśląc przyszłościowo) oraz współpracowników. Musieli się wszak poznać i omówić co nieco. Wychodząc, rozejrzała się, kroki skierowała do jadalni najpierw, ciekawa, czy kogoś tu zastanie... |
| | | Joan Nilsen
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 25/09/2013
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Wto Mar 07, 2017 6:27 pm | |
| Po kilku minutach czekania i analizowania informacji, w końcu przed Joan stanął talerz z przystawką. Dokładnie nie potrafiła tego nazwać, ale wyglądało jak francuskie ciastka. Pachniało cudownie, więc nie zwlekała z jedzeniem, zwłaszcza, że jej brzuch się tego domagał. Kiedy czekała na głównie danie, znów zaczęła analizować dane. Paru rzeczy brakowało, a co było ważne. Od niechcenia znów połączyła się z najbliższym komputerem i nie omieszkała obejść parę zabezpieczeń. Tym razem jednak poszukała informacji i poprzednich ekspedycjach poszukiwawczych. Znała imiona czy pseudonimy członków, ale bardziej ją interesowało, gdzie byli ostatnio widziani. Po kilku chwilach dotarła do zapisów, że grupa została pozostawiona w lasach Latverii, gdzie zniknęła pierwsza ekipa ratunkowa. Teraz Jo przynajmniej wiedziała, gdzie zaczną. Była to najszybsza droga do zbadania sprawy, bo i najświeższy trop. Chyba że ktoś wpadnie na lepszy pomysł. Sama też zaczęła szukać powiązań, ale bardziej ją interesowały miejsca i punkt pośredni. Obszary, które były pomiędzy i wtedy porównywała wszystkie wyniki do miejsca zniknięć w lesie. Zapach zmusił ją do przerwania pracy. Kiedy wróciła do rzeczywistości, przed nią stał już talerz z ciekawie wyglądającymi faszerowanymi warzywami. Zaczęła powoli rozkoszować się daniem, bo tak na prawdę nigdy nie miała okazji na spróbowanie czegoś bardziej wykwintnego niż hamburger z knajpy obok bloku. Wtedy zauważyła ruch w wejściu i Soleil weszła w zasięg jej wzroku. -Witaj. Masz ochotę na... - spojrzała na swój talerz. - Właściwie nie wiem dokładnie co to jest, ale jest bardzo smaczne. - Zauważyła, że dostała jeszcze sok. Upiła kilka łyków. |
| | | Soleil Van Court
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 26/02/2017
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Wto Mar 07, 2017 10:18 pm | |
| Wchodząc do jadalni natychmiast, już od progu właściwie dostrzegła siedzącą przy stole kobietę... jak ona miała? Joan? Chyba tak mówił na nią Doom. Kroki skierowała więc do niej, chociaż nie spieszyła się bardzo; ruchy miała wyważone, płynne, lekkie. Wprawne oko wychwyciłoby jednak spięcie mięśni wskazujące na ciągłą czujność, chociaż nie przejawiała strachu ni nie okazywała, że wszędzie węszy niebezpieczeństwo. Właściwie... Mogła chyba(i powinna) trochę wyluzować; Doom raczej nie zamierzał nic im zrobić, nim nie wykonają zadania. On potrzebował ludzi. A Soleil potrzebowała nieco odpoczynku przed wyruszeniem na misję, gdzie wzmożona czujność będzie bardziej niż wskazana. Ciekawe, czy Victor zapewni im stałą dawkę energetyków i/lub(niepotrzebne skreślić) kawy...
Odsunęła sobie krzesło i usiadła wygodnie, zakładając nogę na nogę. Odruchowo zabębniła długimi palcami w blat, opierając się wygodnie plecami o siedzisko. - Jasne, chętnie - odparła, gdy tylko została zapytana, jakby pomijając całkiem fakt, że przed chwilą wchłonęła w siebie całkiem sporą porcję owoców. To przecież była tylko lekka przekąska...
Zlustrowała Jo uważnym wzrokiem, niby nienachalnie, nie wgapiając się przesadnie - ale trudno było to zignorować, skoro siedziały może metr od siebie. Sol nie przejmowała się jednak tym, jak dziewczyna to odbierze; uśmiechnęła się do niej lekko. Warto zaznaczyć, że uśmiech miała przy tym lekko krzywy... no, dobrze. Asymetryczny. Unosiła jeden kącik ust wyżej niż drugi, co sprawiało, że ten grymas podszyty zdawał się rozbawieniem, lekką kpiną może nawet - nic jawnie obraźliwego, na pewno niecelowego. Przecież nie miała żadnych wyraźnych powodów ku temu. Czy aby na pewno?
- Smacznego - dodała jeszcze, bo grzeczność tego wymagała. - Jo, prawda? Mów mi Sol. Jak długo tu jesteś? Możesz powiedzieć coś więcej o... naszym pracodawcy? - nachyliła się nieco nad blatem, obrysowując teraz palcem jeden z drewnianych słojów; widać miała nerwowe tiki, albo zwyczajnie lubiła czymś zajmować dłonie. - Oraz o sobie - bez ogródek spojrzała jej w oczy swoimi, bardzo jasnymi. Nie były nieprzyjazne, ale jakieś takie... ciekawskie. jakby faktycznie interesowało ją to, co Nilsen ma do powiedzenia. - Jak się stało, że sprowadziłaś na siebie jego uwagę? - wiadomo, o kogo jej chodziło. Mogła co prawda spróbować poszukać(i później zapewne to zrobi), ale chciała usłyszeć, jak Joan mówi o sobie. Mieli się wszak poznać przed wyruszeniem w teren. Co mówi, jakich słów używa. Czy jest pewna siebie, czy raczej bagatelizuje swoje możliwości? Takie detale miały znaczenie, tak jak wyraz twarzy, mimika, gesty. Wszystko to obserwowała, słuchała, przy okazji samej ciągle lekko się uśmiechając, w oczekiwaniu na odpowiedzi i |
| | | Asher Northwoode
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 02/03/2017
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Sro Mar 08, 2017 2:13 pm | |
| Oglądanie obrazów było dużo zabawniejsze niż na początku Asherowi mogło się wydawać. Minęło na tym trochę czasu. Zapewne pewnie by się tym nie przejął gdyby nie to, że odczuł burczenie w brzuchu. Nie zamierzał tego ignorować. Pora się stąd ruszyć. Wcześniej zdawało mu się, że widział po drodze do pokoju jadalnie. Teraz tylko musiał ją odszukać, to nie powinno być aż takie trudne. Ruszył dosyć swobodnym krokiem rozglądając się przy tym uważnie, czy aby na pewno zmierza w dobrym kierunku. Dojście do celu tak jak się spodziewał nie zajęło mu dużo czasu. Wchodząc do jadalni od razu zaczepił jakiegoś „robo-kucharza” aby zrobił pizze. Dopiero po tym zauważył, że przy stole siedzą jego nowe towarzyszki. Wypadałoby się przysiąść. Powoli, bez pośpiechu podszedł do stołu i przysiadł się jak gdyby nigdy nic. - Witam drogie panie – powiedział dosyć miło i spokojnie, obdarzając przy tym każdą z kobiet swoim szerokim uśmieszkiem. Odczekał chwilę przyglądając się tym samym raz jednej i raz drugiej kobiecie na zmianę. Następnie kontynuował – Jak mija Wam dzień? Zastanawiał się ile czasu spędził na oglądanie tych wszystkich obrazów oraz nad tym jak długo tu siedzą już kobiety. Pewnie trochę już tu siedzą. Z lekkiego zamyślenia wyrwał go robot, który przyniósł jego pizze. Chwycił za jeden kawałek i zaczął jeść, co jakiś czas przyglądając się kobietą. Wcześniej nie miał za bardzo okazji uważnie przyjrzeć się im z bliska, więc postanowił to nadrobić. |
| | | Joan Nilsen
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 25/09/2013
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Sro Mar 08, 2017 3:26 pm | |
| Kiedy Soleil wyraziła chęć zjedzenia, Joan zerknęła tylko na najbliższego robota i wysłała ciche technopatyczne polecenie. Nie była to ingerencja w systemy czy oprogramowanie maszyny. Odebrał je jak rozkaz głosowy i odszedł. Nilsen wróciła spojrzeniem do swojej rozmówczyni i uśmiechnęła się lekko zauważając, że tamta przesuwa po niej wzrokiem. No tak. Trzeba obejrzeć i ocenić towarzyszy. Kiedy Sol skończyła, mutantka uniosła brew w niemym pytaniu pod tytułem „Podoba ci się, to co widzisz?”. Nie przejęła się krzywym uśmiechem, stwierdzając, że to może być albo czysta prowokacja, albo zwykły wyraz twarzy tej kobiety. W podziękowaniu kiwnęła lekko głową i zjadła kolejny kęs. Sama bardziej obserwowała Sol po kryjomu. Notowała wszystkie ruchu towarzyszki, które mogły uchodzić za tiki, jej mimikę twarzy, czy nawet wyraz tych jasnych oczu. To wszystko trafiało w formie "filmików" i "notatek" do jednego z pokoi w umyśle Joan. Miała ochotę zapytać starszą kobietę, czy dobrze sypia. Przełknęła, by móc cokolwiek powiedzieć, bo nagle została zaatakowana pytaniami. Nie zdołała powstrzymać cichego rozbawionego śmiechu. Druga kobieta była bardzo ciekawska. Możliwe, że gdyby nie sytuacja ego Joan zostałoby przyjemnie połechtane. Niestety mutantka była w pełni świadoma tego, że musi być ostrożna z dzieleniem się informacjami na swój temat. - Jestem tu od paru godzin. Na razie co mogę powiedzieć o Doktorze to to, że ma nadzwyczajny dar przekonywania – mówiąc to jej uśmiech nieco się poszerzył. Joan nie zamierzała pokazać po sobie swojego niezadowolenia z obecnych okoliczności, przynajmniej nie w pałacu, gdzie ściany mają uszy i oczy. -Doktor zauważa tylko tych, którzy są najlepsi, Sol – przekrzywiła głowę lekko na bok z wyrazem twarzy, jakby właśnie powiedziała coś, co było niesamowicie oczywiste i co każdy powinien wiedzieć. Kątem oka zauważyła, że Asher właśnie zmierza w ich kierunku. Mogłaby to wykorzystać i przerwać rozmowę bez wyjawiania więcej informacji, ale po co? Lepiej jednak podstawy sobie wyjawić, nim ruszą razem na misję. - Jeśli chodzi o mnie, to mam smykałkę do informatyki i inżynierii w wielu tematach – dodała mając nadzieję, że to na razie wystarczy. Spojrzała z lekkim uśmiechem na rudzielca, który się do nich dosiadł. - Umilamy sobie czas rozmową. Poznajemy się. Spojrzała na Sol, jakby chciała powiedzieć, że teraz jej kolej na wyjawianie faktów na swój temat. |
| | | Soleil Van Court
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 26/02/2017
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Sro Mar 08, 2017 9:04 pm | |
| Jej kolej, co?
Uśmiechnęła się pod nosem, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że tutaj ściany, a pewnie i wystrój wnętrza, stół i krzesła nawet, mają uszy. I oczy. Ceniła jednak umiejętność opowiadania bez faktycznego mówienia wprost; na ten moment wydawała się umiarkowanie usatysfakcjonowana z odpowiedzi Jo. Tak jednej, jak i drugiej; na tę drugą właśnie uśmiechnęła się szerzej, przechyliła lekko głowę na przeciwną stronę niż ciemnowłosa, przyglądając się pannie Nilsen uważnie. I skinęła głową. - To fakt... Jakby mogło być inaczej - uśmiechnęła się półgębkiem i miała coś dodać...
Ale, ale. Najpierw do jadalni wszedł ktoś jeszcze - trzecia osoba, ich młody współpracownik(na oko - najmłodszy z nich), więc jasne oczy spoczęły na nim, lustrując go sobie od stóp do głów. Widocznie tak miała w zwyczaju. Chłopak mógł poczuć się obserwowany, ale nie musiał. Co kto lubi. - Dokładnie tak, jak mówi Jo. Mała prezentacja. Ty jesteś... przedstawisz się? - poprosiła miło, uprzejmie, ciepło nawet, ale jednocześnie tonem, który był raczej zdecydowany. Nie to, by nie pamiętała, jak zwracał się do niego Doom... - Co do mnie, jestem Sol... - te słowa skierowała do Ashera, by przenieść spojrzenie z powrotem na Joan. - I też jestem niezła w komputerach - uśmiech pod nosem, kolejny. "Niezła". Ale skoro Nilsen wybrała strategię "mówię minimum"... To chwilowo nie czuła się zobligowana sama ujawniać więcej, chociaż wiedziała, że powinna. Powinni znać swoje możliwości, jeśli mieli razem pracować. Skutecznie. Jednak czasem pewne przyzwyczajenia były... ciężkie do przełamania. W duchu westchnęła. Na zewnątrz ucieszyła się widocznie, gdy postawiono przed nią talerz z obiadem.
- Dodatkowo, jestem dobrze wyszkolona, umiem posługiwać się bronią, działać w polu... - wzruszyła ramieniem, jakby bagatelizując nieco te umiejętności. A jednak dała im znać, że jest... dokładnie tak, jak powiedziała. Wyszkolona. Czy oni też? Czy umieli pracować w grupie? Wkrótce się okaże. Zabrała się za jedzenie, z precyzją i wirtuozerią godną mistrza tajemnych sztuk posługując się nożem i widelcem. Jeść też trzeba umieć. |
| | | Asher Northwoode
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 02/03/2017
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Czw Mar 09, 2017 2:23 pm | |
| A więc zaczęły pogawędkę zapoznawczą bez niego. Ciekawe co konkretnie go ominęło do tej pory. Zauważył również to, że Sol wyraźnie się mu przygląda więc odwzajemnił jej się tym samym. Natomiast pytanie, które po chwili zadała kobieta nieco zdziwiło Ashera, który uniósł brwi lekko do góry. Z spotkania w laboratorium, które nie było aż tak dawno temu – pamiętał jakoś jak się nazywają obie kobiety, a raczej to jak Doom się do nich zwracał. - Mam na imię Asher ale możecie mi mówić Red – odpowiedział dosyć luźnym i swobodnym tonem głosu.
Chwile później kobieta również się przedstawiła. W pierwszej chwili chłopak zamiast „Sol” zrozumiał „Sól”. Uśmiechnął się pod nosem, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, jak faktycznie kobieta się przedstawiła. Skupił się na następnych słowach Sol, czekając aż powie wszystko co miała do powiedzenia. A więc była „niezła” w komputerach. Ashera zastanawiało jaka według kobiety jest definicja tego właśnie słowa. Kiedyś sam uważał, że nieźle zna się na komputerach ale z pewnością tego nie można byłoby porównać z poziomem, który reprezentowały obie towarzyszki. Dopiero po chwili zamyślenia zorientował się, że prawie nie tchnął swojej pizzy. Wziął sobie kolejny kawałek w końcu taka dobra pizza nie mogła się zmarnować, prawda? Słuchając kolejnych słów poczuł się nieco gorszy. Raczej obie kobiety nie mówiły zbyt wiele konkretów i to właśnie wystarczyło aby chłopak poczuł się lekko zmieszany. Zdawał sobie sprawę, że zaraz przyjdzie jego kolej na powiedzenie… no właśnie czego? Coraz bardziej odczuwał dosyć nieprzyjemne skrępowanie całą tą rozmową. Jednak gdy zapadła cisza wiedział, że powinien coś powiedzieć. Musiało to zabrzmieć mądrze, tak jak słowa które słyszał do tej pory. Przegryzł dolną wargę ust widocznie się nad czymś zastanawiając. - Ja specjalizuje się w broni białej – mówił powoli, jakby uważnie ważył każde kolejne słowo. – Znam też całkiem nieźle karate – dopowiedział tym razem z większą pewnością siebie w głosie. Po wypowiedzeniu czegokolwiek od razu poczuł ulgę. To nie było aż takie trudne jakie mogłoby się z początku wydawać. Nie powiedział więcej ani mniej niż towarzyszki, a nawet nie musiał jakoś specjalnie wyolbrzymiać swoich umiejętności. |
| | | Joan Nilsen
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 25/09/2013
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Czw Mar 09, 2017 4:50 pm | |
| Niezła w komputerach zabrzmiało w głowie Joan, która ledwo powstrzymała się przed wykrzywieniem ust w dość kpiącym i jednocześnie pogardliwym uśmiechu. Miała ochotę w tym momencie zrobić coś, co sprawi, że jej towarzysze zrozumieją, jakie umiejętności posiada mutantka. Wystarczyło skupić się na tych wszystkich robotach, by zrobić przedstawienie. Ignorując swędzenie w umyśle, skupiła się na pozostałej dwójce. No tak, każde z nich chciało zachować swoje sekrety, ale czy teraz to miało sens. W tej sali siedziała teraz trójka ludzi, która miała iść ratować zaginionych, choć sami wyglądali jakby nie potrafili uratować samych siebie w gorszych okolicznościach. No może po za Asherem, ale wyszedłby z kłopotów sam. Chyba tylko pełna współpraca coś mogła zmienić, ale jak zaufać sobie i poznać się w tak krótkim czasie? Nilsen westchnęła cicho, kończąc swoje warzywka i spojrzała na resztę. Podjęła decyzję, przynajmniej po części. - Niestety w tym momencie znam tylko teorię strzelania z pistoletów. Żadnych sztuk walki, ewentualnie kilka chwytów samoobrony. - Przyjrzała się uważnie najpierw Sol a potem Redowi. - Jednak wiedzcie, że jeśli będziemy mieli do czynienia z wrogimi robotami czy maszynami, to prawdopodobnie będę w stanie przejąć kontrolę nad ich systemami, albo dezaktywować. Mogą zdarzyć się pewne wyjątki, ale mam nadzieję, że nie będziemy mieli z nimi do czynienia. Właśnie w pewien sposób odrobinę uchyliła kurtynę, za którą się ukrywała. Coś więcej, by wiedzieli, w czym może się przydać i na jakim polu dać jej wolną rękę. Spodziewała się, że w trakcie misji i tak będzie musiała pokazać swoje umiejętności, ale zapewne nie tylko ona. Ta grupa była zbyt tajemnicza, by okazali się szarymi przedstawicielami ludzkości. Znów uważniej spojrzała na towarzyszy, oczekując jakiejś reakcji, czegokolwiek. Najlepiej by było, gdyby sami zaczęli mówić troszkę więcej. To by było jak przypieczętowanie jakiegoś niewysłowionego paktu. |
| | | Soleil Van Court
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 26/02/2017
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Czw Mar 09, 2017 11:51 pm | |
| A więc to tak.
Dalsza rozmowa była bez sensu i celu, jeśliby miała tak właśnie wyglądać. Sol wiedziała o tym, bo, najwyraźniej w odróżnieniu od pozostałych, miała już do czynienia z pracą zespołową. Nie była to jej ulubiona forma działania i z racji silnie rozwiniętego indywidualizmu swego czasu odeszła z firmy, w której pracowała, ale jednak liznęła trochę tego i owego. Stąd wyniosła więc wiedzę, że czasem lepiej jednak przemóc się, niźli potem pozwolić zginąć całej drużynie. Albo, co gorsza, samej sobie. Nie miała najmniejszego zamiaru umierać, zwłaszcza umierać w jakiś głupi sposób, za który potem, w drugim życiu nawet byłoby jej wstyd... Chociaż więc bardzo jej to było nie na rękę i czuła wewnętrzne opory, musiała dać dojść do głosu logice, rozsądkowi i trzeźwemu rozumowaniu, świętej trójcy, którą czasami zamykała w odpowiedniku komórki na miotły swego umysłu. Chociaż ten jeden raz. Skoro nikt się do tego nie palił... Musiała ich zmotywować. Albo zmusić. Na jedno wyjdzie, zapewne.
Zjadła jeszcze ze dwa, no, może trzy kęsy, milcząc raczej, słuchając ich i uśmiechając się przy tym wszystkim lekko, uprzejmie - i kompletnie bez wyrazu. Nic nie zwiastowało nagłej zmiany; cisza przed burzą, chciałoby się rzec. Odłożyła w końcu sztućce, sięgnęła po serwetkę, otarła blade, nieumalowane usta dokładnie. Odłożyła też serwetkę. Spojrzała na swoje dłonie. Gdy uniosła oczy na rozmówców, spojrzenie jej stwardniało, stało się ostrzejsze, chłodniejsze; w pełni przypominało teraz lody dalekiej północy. Kąciki ust opadły, wargi zacisnęła kobieta w wąską kreskę, palcami o starannie wypiłowanych paznokciach zabębniła w stół, nim przejechała po nim dłonią, jakby chciała strzepnąć niewidoczny pyłek z blatu. Westchnęła cicho.
- Dobra, w porządku. Może dosyć już tych podchodów i zabaw, hm? Widzę, że każde z nas to gracz solo, ale skoro tu jesteśmy i mamy ruszać w teren razem, musimy się trochę nagiąć. Mówcie - w głosie zabrzmiało zdecydowanie, silne nuty nakazu, jeszcze nie nazbyt nachalnego, ale już wyczuwalnego. - Co umiecie i czego można się po was spodziewać. Dokładnie. Zostanie to, mam nadzieję, między nami, ale von Doom i tak ma zamiar nas przebadać, więc... - tutaj skrzywiła się, co nadało jej twarzy ostrzejszy jeszcze wyraz. Nie zachwycała jej ta perspektywa, irytowała i drażniła. - Możliwości, umiejętności, co, jak, w czym jesteście mocni, w czym słabi. W polu przyda się każda zdolność, musimy wiedzieć, na co kogo stać, czego się po sobie spodziewać. Od tego może zależeć nasze życie, a poprzednie drużyna, jak wspominał nasz drogi pracodawca, na braku współpracy się przejechała - stwierdziła ostro dosyć, nieco kwaśno, mrużąc oczy i przeskakując uważnym spojrzeniem z Joan na Reda, z Reda na Joan.
Zrobiła pauzę, zerkając w sufit, jakby szukała tam jakichś wskazówek czy odpowiedzi; nic jednak nie znalazła, więc chwyciła nóż i obróciła go zgrabnie w palcach, ot tak, od niechcenia. Nawet o tym chyba nie myślała, bawiła się nim po prostu bezmyślnie, ale z widoczną wprawą. Musi dać przykład, jeśli mają jej słuchać, prawda? Dalej, Soleil. - Komputery. Włamię się, wyczyszczę, podłożę fałszywe dane, przeprogramuję, zrobię nowe dokumenty, cokolwiek. Mam informacje i umiem je zdobyć, mam znajomości. Przeszkolenie. Byłam w... możecie to nazywać prywatną armią, agencją, tak na to teraz mówią. Umiem działać zdalnie i w terenie, umiem obsługiwać broń, walczyć wręcz w razie potrzeby, prowadzić pojazdy... Standard - wzruszyła jednym ramieniem, ciągle spoglądając w sufit. Nie chwaliła się, w jej głosie nie było cienia dumy, pychy, wywyższania się. Nie, wymieniała po prostu to, co umiała, niemal beznamiętnie. - Do tego umiem grać, mam w tym wprawę. I doświadczenie, to przede wszystkim. Nie wiem, ile macie lat... - tu w końcu spojrzała na nich, na Jo, potem na Ashera. Uniosła jeden kącik ust. - ...ale wydaje mi się, że jestem starsza i siedzę w tym dłużej. Przynajmniej na oko - tu strzelała, oczywiście, bo odkąd świat zwariował, niczego nie można było być pewnym, ale... zaryzykowała. Zaś doświadczenie było... ważne. Wiedziała to. Na nic się zdadzą nawet najlepsze umiejętności, gdy głowa gorąca, a za to bez wiedzy wynikającej z lat gromadzenia wiedzy. Nie to, by sama uważała się za jakąś wyjątkowo doświadczoną, czy też nadającą się do roli... przywódcy, ale jeśli Red i Jo mieli tyle lat, na ile wyglądali - byli znacznie młodsi.
Odłożyła nóż w końcu(tak, bawiła się nim leniwie cały czas), jakby jeszcze nad czymś myśląc. - Wiem, że zdarza się też niektórym miewać pewne... specjalne umiejętności. Jeśli też takie macie... - mówiła teraz wolniej, uważniej dobierając słowa. Też. Mruknęła coś cicho pod nosem i wyciągnęła rękę, palcem wskazującym dotykając talerza po obiedzie Jo. Talerz pokrył się szronem, narastającym od miejsca, w którym opuszek palca kobiety zetknął się z porcelaną. Resztki dania także przymarzły, chociaż kontrolowała się, by nie zniszczyć talerza. Odsunęła zresztą zaraz dłoń, strzepując ją lekko, opierając się znowu, odchylając na krześle wygodnie i milknąc już całkiem na ten moment. Szron zaczął znikać powoli, zostawiając tylko wilgoć. Teraz... ich kolej. Ona odkryła swoje karty.
Nadal nie wszystkie, ale tyle, by ich zachęcić, ile było potrzeba. Ile mogła w miarę... bezpiecznie. |
| | | Asher Northwoode
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 02/03/2017
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne Pią Mar 10, 2017 4:07 pm | |
| Asher kończył już powoli swoją pizze. Zdziwił się, gdy Joan powiedziała o tym co potrafi zrobić z robotami. To było coś co chłopakowi nie mieściło się wręcz w głowie. Był pewny, że kobieta potrafi zadziałać w tym temacie o wiele więcej niżeli tylko to, co przed chwilą powiedziała. Lekko zdezorientowany tym wszystkim uśmiechnął się tylko delikatnie. Zapadła cisza. Tego właśnie w pewnym sensie potrzebował rudowłosy, potrzebował jeszcze raz wszystkie myśli posklejać w całość. Jednak upragniona chwila nie trwała zbyt długo. O mało co nie roześmiał się, słysząc ton głosu Sol. A poza tym to wydawało się, że mówiła całkiem sensownie. W ciszy wysłuchał tego co kobieta miała do powiedzenia, sprawiając przy tym wrażenie średnio zainteresowanego. Dopiero gdy padł temat „specjalnych umiejętności” jakby bardziej się ożywił i uważniej przyglądał się Sol. Już sam ton jakim mówiła wystarczył, aby zwrócić pełną uwagę rudowłosego. To co po chwili zobaczył przerosło jego oczekiwania. Lód. Najprawdziwszy lód – przemknęło chłopakowi przez głowę. Ciężko opisać zdziwienie jakiego w tej właśnie chwili doświadczył Asher. Brwi od razu podniósł do góry, usta lekko otworzył jakby niezupełnie wierzył w to co zobaczył. Dopiero po chwili odwrócił zwrot od talerza a jego wyraz twarzy powrócił do normalnego.
Wszystkie jego myśli teraz kręciły się wokół jednego kluczowego słowa – ogień. To chyba był jego największy atut, potrafił go w pewnym stopniu kontrolować. Gdy ta rozmowa się zaczynała nie wiedział czy powinien o tym wspominać. Teraz jednak nie miał większych wątpliwości. Pozwolił sobie poświęcić jeszcze jedną chwilę na namysł, dotyczący tego jak właściwie powinien to ubrać w słowa i nie tylko. I chyba wpadł na idealny pomysł. Nim zaczął mówić wziął jeszcze głęboki oddech. - Jeśli chodzi o „specjalne umiejętności” - mówił dosyć wolno i zrobił krótką przerwę jakby chcąc upewnić się, że obie kobiety go słuchają. Gdy upewnił się że tak właśnie jest wziął swoją serwetkę, która do tej pory leżała na stole. Prawą dłoń rozłożył płasko i umieścił na nią serwetkę po czym wyciągnął dłoń lekko do przodu, a tak aby było lepiej widać. Skoncentrował się i skupił, tak jak zawsze to robił aby wytworzyć ogień. Po chwili serwetkę stopniowo zaczęły pochłaniać płomienie, zostawiając na sam koniec po niej jedynie popiół. Chłopak cofnął rękę a popiół wysypał na wolne miejsce na swoim talerzu. Następnie odchrząknął i kontynuował swoje mówienie. - Poza tym tak jak mówiłem przede wszystkim broń biała. Zaczynając od wszelkiego rodzaju noży a kończąc na mieczach a nawet włóczniach. Ale najlepiej wychodzi mi posługiwanie się maczetą, w tym jestem najlepszy. – mówił całkowicie otwarcie, niczym nieskrępowany a nawet nieco zaskoczony tym, że potrafi budować takie zdania. Czuł się jakby ktoś zdjął przed chwilą z niego wielki ciężar. - O broni palnej wiem tyle co nic. Nigdy nie trzymałem żadnej w rękach, już nie mówiąc o strzelaniu z nich. Kompletnie nie potrafię prowadzić pojazdów, no to wcale nie jest przecież takie proste. – chłopak trochę bardziej się zastanawiał nad doborem słów przy mówieniu. Mówienie o tym czego się nie potrafi zdecydowanie było znacznie trudniejsze od przedstawienia swoich silnych stron. Gdyby miał mówić wszystko, nawet te najmniej istotne rzeczy zajęło by mu to cały dzień. Skupił się na najistotniejszych jego zdaniem faktach. Na koniec zastanowił się jeszcze czy aby na pewno czegoś ważnego nie pominął. Wydawało mu się, że to co najważniejsze zostało już pokazane i powiedziane. I zamilkł zerkając na Sol a potem na Joan. Wyczekiwał i zastanawiał się która odezwie się pierwsza i co będzie miała do powiedzenia. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne | |
| |
| | | | Pokój jadalny, galeria sztuki, pokoje gościnne | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |