Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Dzielnica Algiers

Go down 
5 posters
AutorWiadomość
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Nie Wrz 09, 2018 10:47 am

Dzielnica Algiers 13439739444_b0f08f30b0_z

Jedyna francuska dzielnica miasta położona na południowym brzegu Missisipi. Mówi się że to dokładnie tutaj narodziła się muzyka jazzowa, jako że urodziło się tu bardzo wielu afroamerykańskich artystów jazzowych, a ludność dzielnicy miała największe korzenie do kultury afrykańskiej. Wskazuje zresztą na to sama nazwa dzielnicy, której niechlubna historia przypomina że mieścił się tam kiedyś port z którego handlowano niewolnikami przywiezionymi z Algierii. Obecnie niemal 90% populacji dzielnicy jest czarnoskóra.
Mimo iż dzielnica znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie bogatej turystycznie French Quarter, panują w niej wysokie wskaźniki ubóstwa i przestępczości. Częstotliwość zbrodni z użyciem broni palnej jest tam bardzo wysoka, nawet jak na standardy Stanów Zjednoczonych. Do tego wszystkiego na pewno przyczynił się huragan Katrina, który dokonał w dzielnicy ogromnych zniszczeń, po których Algiers nigdy do końca nie stanęła na nogach.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Pon Wrz 10, 2018 7:43 pm

To co bohaterowie ujrzeli po trafieniu na miejsce bardzo ich zdziwiło. Większość wejść do dzielnicy, zwłaszcza od strony rzeki, ale nie tylko, odgrodzona została barykadami usypanymi ze zezłomowanych Sentineli. Każdą z takich barykad obsadzała niewielka kompania mężczyzn w poszarpanych ubraniach uzbrojonych w improwizowaną broń taką jak włócznie, tarcze i maczugi zrobione praktycznie ze wszystkiego. Każdy z nich wyglądał przy tym jak atleta, albo jak typowy drechu spod monopolowego. Nie było wśród nich absolutnie żadnej niemuskularnej osoby. Gdyby zrobić temu zdjęcia, wyglądałyby jak scenografie do nowego epizodu MadMaxa. Ludzie odwracali głowami za odrzutowcem, ale nie reagowali w szczególny sposób.
Larry widocznie nie pierwszy raz pilotował odrzutowiec pionowego startu, bo wylądowanie na jednym z dachów, na którym ledwo było do tego miejsce, wykonał za pierwszym podejściem i to na jedno tempo.
- No, to powodzenia. - rzucił im na odchodne, jakby bał się że za moment zaproponują mu że ma z nimi iść.
Budynek, tak jak chcieli, miał proste schody pożarowe, tak więc łatwo można było zejść na poziom ulicy. Powiedzieć, że było na niej pusto, to jednak spore niedopowiedzenie. Nie dość że nie było na niej żadnej żywej duszy, to jeszcze ktoś ogołocił ją z dosłownie wszystkich detali. Ławki, znaki drogowe, sygnalizacja świetlna, przystanki autobusowe, ozdoby domów a nawet drzewa. Wszystko, nawet rzeczy dosłownie wmurowane w chodnik, z którego często ktoś powybierał całe płyty, zostały zabrane i pozostały po nich tylko smętne dziury w ziemi.
To wszystko było i może dziwne, ale samo w sobie nie tłumaczyło dziwnych zjawisk w okolicy. Bohaterowie musieli pośpieszyć się jednak ze swoim wywiadem, bo do przybycia fali widm mieli zaledwie jakieś dwadzieścia minut.
Powrót do góry Go down
Mockingbird

Mockingbird


Liczba postów : 47
Data dołączenia : 24/07/2013

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Pon Wrz 10, 2018 8:43 pm

- Pod ziemią. W niebie. W innym wymiarze. W co kto wierzy. Do wyboru, do koloru. Ale na pewno nie powinny wyłazić i włóczyć się po mieście. - zgodziła się z Peterem, wyciągając telefon i robiąc kilka zdjęć oraz jakieś pięciosekundowe nagranie tym duchom. Nigdy z nimi nie miała do czynienia, więc nie wiedziała czy wierzyć filmom, czy nie. Upewniła się więc, czy widać owe na zdjęciach i króciutkim nagraniu. Jeśli faktycznie były widoczne to wybrała odpowiedni numer i przesłała wszystko do Wandy Maximoff z dopiskiem "Szkoda, że cię tu nie ma.". W końcu Scarlet Witch zajmowała się magią. Może będzie wiedziała coś na temat tych duchów. Może je rozpozna. Niestety nie miała więcej znajomych od magii. Za to miała być może jedną z największych znawczyń tego tematu wśród osób, które zna. Jeśli duchy nie wykraczały poza tematykę Wandy to powinna wiedzieć, jak ich się pozbyć.
- Jeśli znasz numer telefonu do pogromców duchów to ja nie mam nic przeciwko. Dzwoń. Przydaliby się jacyś tutaj. A Blade jest od wampirów, Larry. Nie od duchów. - zwróciła się do Star Lorda, gdy już schowała swój telefon, poprawiając również swojego pilota zaraz. Czy Blade dałby radę cokolwiek zdziałać przeciwko duchom? Bobbi w to wątpiła. Nigdy nie słyszała, by łowca wampirów brał się za walkę z duchami. Z drugiej strony to kto wie. Może załatwił sobie dodatkową profesję. W tych czasach kilka kierunków ułatwia życie. Mordowanie wampirów i duchów - o ile ducha można zamordować - dawałoby mu więcej roboty.
Mockingbird spoglądała przez szyby ich samolotu w dół na ulice miasta. Jak wszędzie, gdzie zaatakowały Senstinele, tak i tu widok nie był najpiękniejszy. Szczególnie przez masę martwych ciał ludzkich. Na zniszczenia nie było tak ciężko patrzeć, ale reszta... Kobieta odwróciła spojrzenie, czując, że jeszcze chwila i pozbędzie się obiadu. Już i tak jej wystarczyło pozbywanie się jedzenia z zupełnie innego powodu. Nie potrzebowała dodatkowego. Poza tym podczas misji, nawet tylko zwiadowczej, nie mogła się poddać odruchom organizmu. Powinna się pilnować. Nad wodą mogła wrócić do patrzenia w okno i tu zaskoczył ją widok ogromnego potwora. Podwładny Namora? Nie wyglądał na potwora morskiego, a to, że był w wodzie mogło być tylko przypadkiem.
W końcu znaleźli się blisko swojego celu, a tam na nich czekała kolejna niespodzianka. Stosy zniszczonych Sentineli, ułożonych przy wejściach na ulice, a przy nich ludzi. Jednak nie było szans, by to oni zajęli się robotami. W końcu byli tylko ludźmi. Ktoś, lub coś, zniszczyło roboty, a ludzie najwidoczniej wykorzystały nieruchome, metalowe ciała do zbudowania barykad. Jednak w tych ludziach było coś niepokojącego. Bobbi nie zastanawiała się nad tym dłużej, bo niedługo też wylądowali na dachu jednego z budynków i przyszedł czas, by zebrać informacje. Odpięła pasy i wstała ze swojego fotela, patrząc też zaraz na pilota.
- Dzięki. Powinniśmy szybko wrócić. - zaraz też spojrzała na Petera. - Chodźmy. - odezwała się krótko, po czym wyszła z pojazdu i podeszła do krawędzi dachu, przy której były schody przeciwpożarowe, prowadzące wzdłuż ściany prosto w dół. Jeśli barierki schodów na to pozwalały to blondynka miała zamiar wykorzystać je do schodzenia. Tym sposobem będzie mogła znaleźć się na samym dole o wiele szybciej niż gdyby bawiła się zbieganiem po metalowych schodkach.
Kiedy już oboje znaleźli się na samym dole, można było ruszyć w drogę. Bobbi zrobiła kilka zdjęć okolicy. Tego, jak dziwnie chodniki i ulice zostały ogołocone. Od razu było widać, że coś tu jest nie tak. Nigdzie nie było widać żadnych bohaterów. Brzegów dzielnicy pilnowali uzbrojeni prymitywnie ludzie, więc i roboty nie miały tu dostępu. Ale co się ich pozbyło? Agentka rozglądała się za czymkolwiek dziwnym, lub kimkolwiek, kto mógłby im coś powiedzieć.
- Trochę, jak w jakimś w filmie. Nie sądzisz? - zwróciła się do Petera w pewnym momencie.
Powrót do góry Go down
Peter Quill

Peter Quill


Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/05/2014

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Sro Wrz 12, 2018 4:56 pm

- Wiesz, w kosmosie widziałem rzeczy, na które wam tutaj brakowałoby nawet określenia. Miałem na myśli tylko wasze ziemskie standardy. - Peter odpowiedział pilotowi, w dalszym ciągu obserwując niewesołą sytuację na ziemi.
-Blade? Naprawdę? Blade? I to ja straciłem ciekawe dekady? - Quill przewrócił oczami, dając do zrozumienia, jak bardzo daleko strzelił pilot. - Peter, fajnie cię poznać Larry. Twoje celne strzały mogą nadać się świetnie przeciwko tej grupce na dole. Oni na pewno wiedzieli do kogo dzwonić. - zamyślił się na sekundę - Oczywiście, Mścicielem no ba. - Peter, który wciąż zmagał się z dziurami w pamięci, przytaknął ochoczo, żeby nie dać po sobie poznać, że za dużo mu to nie mówi. Ale skoro Larry... Agent Larry brzmi komicznie, przeleciało przez myśli Petera. Ale skoro Larry twierdzi, że to zaszczyt to pewnie tak jest. Ten gość zna się na rzeczy - ugasił gaśnicą ręczną myśliwiec.

- Zostawiłem telefon na statku, tam miałem do nich numer. Zakładam tylko, że nie możemy zawrócić prawda? - Quill odpowiedział Bobbi z pełną powagą i przejęciem w głosie, jakby faktycznie w myśliwcu znajdował się jego telefon, portfel i pewnie jeszcze kilka innych wartościowych przedmiotów.

Kiedy przelatywali nad centrum miasta, mężczyzna wbił wzrok na pogorzelisko na ulicach. Miasto było kompletnie zdewastowane i praktycznie wymarłe. Ciała na ulicach wyglądały jak wyjątkowo pesymistyczny obraz w jakiejś współczesnej galerii sztuki. Quill stracił całą ochotę na żarty, a z tego, co zauważył, jego towarzysze również ciężko znosili ten krajobraz.

Jednak nad rzeką nie mógł się powstrzymać.
- Mam nadzieję, że miejscowi lubią sushi. Z tej rybki będzie mnóstwo żarcia. - wypalił bez większego zastanowienia, na widok dziwnego stworzenia wystającego z wody. W kosmosie widywał podobne, ale tu to pewnie dziwadło. Wróć, przecież dopiero co pilot twierdził, że to nic niezwykłego w tych stronach. Nie było tematu.

Kiedy samolot powoli siadał na dachu Quill zwrócił uwagę na barykady z resztek robotów i ludzi, którzy się za nimi skrywali. Swoją posturą bez problemu wprawiliby w kompleksy nawet tego aktora z Terminatora. Peter nie mógł, przypomnieć sobie jak się nazywał ten ziemianin i tak jak w przypadku zastanawiania się nad tym, co było, zanim rozbił się jego statek, kolejne próby kończyły się promieniującym bólem w głowie. Myśliwiec zatrząsł się lekko, gdy koła dotknęły dachu, wyrywając Petera z myśli. Rozpiął pas i bez słowa wyszedł za agentką na zewnątrz. Parę pierwszych kroków sprawiło mu trudność. Obolałe mięśnie nadal mu dokuczały, ale nie chciał tego pokazać, więc zacisnął zęby i bez słowa ruszył na dół, w ślad za swoją towarzyszką.

- Ta, w filmie. W takim gdzie główni bohaterowie są najpierw rozdzieleni, a potem jeden drugiemu podani na porcelanowej zastawie. - Quill uważnie obserwował mijanych ludzi. Na razie nie wykazali żadnych wrogich zamiarów wobec Star-Lorda i Mockingbird, ale to mogła być dopiero cisza przed burzą. Peter ułożył dłoń na broni przy biodrze, z nadzieją, że jej widok odstraszy potencjalnych napastników uzbrojonych w najprostsze rzeczy, które były pod ręką.

- Nie chce wyjść na marudę, ale na długo tu zostajemy? Znam parę lepszych miejsc na spacer.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Sob Wrz 22, 2018 11:54 am

Z początku dzielnica była opustoszała, dlatego znalezienie kogokolwiek, kto mógłby powiedzieć im o co tutaj chodzi było na obecną chwilę niemożliwe. Choć wokół nie było żywego ducha, to szczerze mówiąc, martwych też nigdzie nie było śladu. Jakikolwiek brak ludzkich ciał, choć pokrzepiający, stanowił dziwny kontrast w stosunku do reszty miasta. Nic nie wskazywało też na to że ktoś mógłby te ciała dokądkolwiek przemieścić. Co do śladów samych walk, to po widoku ogołoconej dosłownie dno cna ulicy, ciężko było powiedzieć cokolwiek. Jeśli działy się ty jakieś walki, to raczej jednak z mniejszymi robotami, ponieważ fasady budynków nie nosiły poważniejszych uszkodzeń. Co innego że Sentinele nie przejmowały się architekturą i atakowały od razu ludzi.
Gdyby bohaterowie zajrzeli przez okna do ludzkich mieszkań, zobaczyliby że te pozostały nietknięte. Sypialnie, salony i kuchnie, w których nic nie brakowało. Wyglądały zupełnie jakby ich lokatorzy zostawili je tylko na chwileczkę i zaraz mieli do nich wrócić. Zupełnie inaczej sprawa się miała w stosunku do budynków publicznych. Supermarkety, siedziby firm, placówki publiczne i większość sklepów została zupełnie oszabrowana. Te zaś przypominały na myśl pomieszczenia na sprzedaż, gdzie nie znajdowało się nic poza ścianami. Oczywiście wrażenie to psuły kontury mebli z kurzu, w miejscach gdzie kiedyś pewnie one stały.
Nagle od strony centrum ich uszu dobiegło jakieś zamieszanie. Z daleka widać było sporą grupę osób zmierzającą w stronę bohaterów. Nie kryli się oni specjalnie, tak więc Bobbi z Peterem mogli spokojnie ukryć się, lub przygotować w dowolny sposób. Gdy grupa w końcu do nich dotarła, okazało się że składa się z dwóch niewielkich samochodów ciężarowych obładowanych złomem, oraz masy otaczającej je osób. Kolumna wolno posuwała się naprzód, a otaczający ją ludzie w miarę marszu dorzucali na nie wszystko, co jeszcze nadawało się do usunięcia z ulicy. Wszyscy oni zdawali się nienaturalnie umięśnieni, wręcz posągowi. Wrażenie było tym potężniejsze w przypadku kilku towarzyszących im kobiet, które wyglądały tak, jakby by bez problemu mogły skręcić człowiekowi kark jedną ręką.
Grupa była bardzo zdesperowana w swych poszukiwaniach. Na ulicach w końcu niewiele zostało. W ruch poszły więc drzwi, fasady budynków, czy nawet płyty chodnikowe. O dziwo, nikt nawet nie myślał o szabrowaniu mieszkań, czy domów. Bohaterowie mieli przy tym niezły pokaz siły tej przedziwnej procesji, bo jedna z kobiet zaczęła mocować się z drabinką na balkony, prowadzącą do miejsca ich niedawnego lądowania. Mocowała się przez chwilę z drabinką widocznie wyginając stary metal.
- Pozwól że ci pomogę Rita. - odezwał się do niej jakiś czarnoskóry wielkolud. - Mark, pomożesz nam?
Dwoje mężczyzn chwyciło razem z kobietą za balustradę i jednym szarpnięciem, wręcz ku ich zdziwieniu, wyrwali CAŁĄ elewację metalowych balkonów prowadzących na dach. Pręty stali poleciały na zasłaniających się rękoma ludzi, ale nie wydawało się by cokolwiek im to uczyniło. Kolejna grupa przyłączyła się do nich, by gołymi rękoma podzielić "znalezisko" do łatwiejszego transportu.

Powrót do góry Go down
Mockingbird

Mockingbird


Liczba postów : 47
Data dołączenia : 24/07/2013

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Sob Wrz 29, 2018 9:06 am

- Szczerze to tez znam ciekawsze miejsca. I zdecydowanie ładniejsze. Patrząc na to, że te duchy chyba tu pędza to nie powinniśmy zostawac dłużej jak kwadrans? - Bobbi nie była pewna jak długo mogą tu zostać, ale na pewno nie za długo. Nie miała ochoty na spotkanie z tamtymi zjawami. Nie wiedziała czy sa one w stanie wyrządzić im jakąs krzywde i wolała tego nie sprawdzać. Najlepiej narobić zdjęć, rozejrzeć się i jak najszybciej wracać do samolotu. Dlatego też nie mogli się za bardzo oddalać od miejsca lądowania. Lepiej krążyć po okolicy.
Mijając budynki zaglądała do okien, ciekawa, jak sytuacja ma się w środku. O ile mieszkania wyglądały normalnie, o tyle sklepy już nie. Były ogołocone, jak ulice. Tak jakby ktoś się pozbywał wszystkiego co nie należało prywatnie do osób. Lub co po prostu nie było częścią mieszkania. Och, kobiecie przychodziło kilka skojarzeń z ksiązkami lub filmami odnośnie sytuacji w tym miejscu.
- Jak w filmie, gdzie ludzie zostają odgrodzeni od reszty świata. Znasz Pod kopułą Stephena Kinga? Świetnie pokazuje, jak bardzo ludzie się zmieniają w ekstremalnych warunkach. Tutaj dobrowolnie odgradzają miasto od reszty, ale i tak sytuacja nieco podobna. - mówiąc to kobieta usłyszała w oddali jakieś dżwięki. Złapała swojego towarzysza za ramię i pociągnęła go w boczną uliczkę nie chcąc, by ludzie ich zauważyli. Przynajmniej nie od razu. Powinni coś wymyślić. Wyglądając ostrożnie zza rogu blondynka obserwowała, jak jedna z kobiet próbuje zerwać metalową drabinkę. Ich drogę do samolotu. Sama nie dała radę, ale po chwili dwoje mężczyzn jej pomogło i cała elewacja została zerwana. Cóż, będą musieli przy powrocie skorzystać ze schodów.
Miała wrażenie, że wychodzenie do tych ludzie i przedstawianie się jako agentka SHIELD nie byłoby najlepszym pomysłem. Co to jednak dla niej? Nie raz i nie dwa była na misjach szpiegowskich, a te ją nauczyły co najmniej jednego - aktorstwa. Udawania kogoś innego niż kim naprawdę była. Równie dobrze mogła udawac mieszkankę. Lub turystkę. Lepiej to drugie, tak jej się wydawało.
- Schowaj na razie broń. - mruknęła cicho do Petera. Sięgnięcie pod płaszcz nie zajmie mu wiele czasu, więc nie musiał póki co pokazywać wszem i wobec, że jest uzbrojony. Po tych słowach złapała go za dłoń i wyciągnęła w stronę grupki, idąc kilka kroków do przodu.
- Przepraszam? Wiecie może co tu się dzieje? Tam niedaleko są roboty, które wszystkich atakują. - rozejrzała się po chodnikach i ulicy. - Ale nie ruszały niczego z otoczenia, a tu... - liczyła, że grupka da się nabrać i powiedzą im, o co chodzi z tym rozbieraniem okolicy.
Powrót do góry Go down
Peter Quill

Peter Quill


Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/05/2014

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Pią Paź 05, 2018 12:54 pm

- Ah, kamień z serca. Myślałem, że to standard, jeśli chodzi o spacery w tej okolicy. - Quill odetchnął z ulgą na tyle głośno, żeby mieć pewność, że jego towarzyszka zauważy jego sarkazm. To, że zostaną tu dość krótko, nawet sławnego i słynącego ze swojej odwagi Star-lorda bardzo ucieszyło, choć tylko do momentu, kiedy przypomniał sobie o armii duchów. Nie, żeby plotki o nim były nie prawdziwie, jeżeli w ogóle są jakieś opiewające jego odwagę, ale chyba zdecydowanie wolał walczyć z czymś, co da się trafić, nawet jeśli kosmicznej, to broni palnej.

Puste wnętrza sklepów w mieście, nawet jeśli założyć, że to wyjątkowo opustoszała dzielnica były czymś niecodziennym. Brak jakiegokolwiek wyposażenia Quill od razu połączył z prowizorycznymi barykadami, które widzieli w czasie lotu. Ale co mogło zmusić ludzi do aż tak dokładnego szabrowania własnych dobytków? Pewnie nic przyjemnego.

- Nie, tego akurat nie znam. Ale oglądałem Gęsią Skórkę. Tam działy się takie rzeczy, że to tutaj i armia duchów to kaszka z mleczkiem. Wierz mi, wiem, co mówię. - Quill pokiwał głowa z pełną wiarą we własne słowa. Już nawet przymierzał się do opowiedzenia jednego z ulubionych odcinków, tak dla zluzowanie atmosfery, ale plany pokrzyżowało mu nagłe pociągnięcie do bocznej uliczki. Instynktownie wyszarpnął broń z kabury i przylgnął plecami do ściany gotowy zacząć ostrzał zza rogu budynku. Mężczyzna wysunął lekko głowę, na tyle, żeby mógł zauważyć i zapamiętać pozycję wroga, ale ani nie musiał zacząć strzelać, ani próby zapamiętania czegokolwiek w jego stanie nie miały większego sensu.

- Nie wyglądają, jakby mieli przyjąć obcych z otwartymi ramionami. - Quill schował się ponownie za ścianą budynku i schował broń w kaburze, którą przykrył płaszczem. Już miał coś wspomnieć, że lepiej ominąć zbieraczy i nie ujawniać się, póki nie dowiedzą się, o co tu chodzi, ale Bobbi pociągnęła go za dłoń w stronę nieznajomych.
- Coś czuję, że to najgłupsza rzecz, jaką mogliśmy zrobić...- zdołał jeszcze tylko szepnąć do agentki, zanim stanęli przed zbieraczami. Skoro nie wiedzieli co się tu działo, to nawet dziesięciolatek zauważyłby, że są nie stąd. A skoro miejscowi budują barykady, to właśnie po to, żeby odgrodzić się od gości takich jak oni.

Quill na razie wolał ugryźć się w język i czekać na reakcję miejscowych, niż powiedzieć coś głupiego, co właściwie dość często się zdarzało i zacząć konflikt. Może jakimś wyjątkowo ślepym trafem miejscowi przyjmą ich do swojej dzikiej, rodem z Madmaxa społeczności?
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Pią Paź 05, 2018 1:51 pm

Zgodnie z wszelkimi oczekiwaniami, gdy tylko Bobbi wywlekła Star-Lorda z kryjówki, zyskali sobie oni obydwoje niezachwianą uwagę wszystkich dookoła. Na twarzach zbieraczy pojawiły się standardowe ostre spojrzenia (do których Quill zdążył pewnie przywyknąć bardziej niż Bobbi), a także nie mniej ostre groty włóczni z zeszlifowanych elementów karoserii, oraz inne bronie.
Ludzie widocznie jednak spodziewali się kogoś, lub czegoś innego, bo gdy przyjrzeli się dokładniej co właściwie wyłoniło się z zaułka wyraźnie się rozluźnili. Wielu z nich wyglądało jakby uważali że rozsądniej byłoby skręcić nieznajomym karki, ale broń przynajmniej na razie została opuszczona. To już jakiś postęp.
-Te roboty atakują połowę stanów zjednoczonych- odezwał się jakiś nastolatek, który z postury wyglądał dużo bardziej męsko od Petera. - Nie macie telefonów, czy co?
-Mieszkaliście w okolicy? - odezwała się dziewczyna, którą bohaterowie już poznali jako Ritę - Macie szczęście że trafiliśmy na was pierwsi! Musicie pójść z nami. Wszystko będzie dobrze.
- Nie tak prędko. - przerwał jej jeden z mężczyzn najbliżej. Był czarnoskóry i największy z zebranych tutaj gigantów. Z wyrazu twarzy sądzić można było, że nie był jednym z przychylnych nieznajomym. - Gdyby mieszkali w okolicy wiedzieliby co tu się działo. Nie zadawali by tak oczywistych pytań. Mówcie kim jesteście i czego tu szukacie!
Mężczyzna wymierzył w nich swój "miecz" ze zderzaka samochodowego, dość szkaradnie oberwanego od samochodu z ostrej strony. Wielu, choć nie wszyscy, poszli w jego ślady.
- Ej, co wy robicie? - broniła ich jednak Rita - Przecież to ludzie! Pan obiecał pomóc każdemu kto będzie tego chciał!
Nie przekonała jednak nikogo, kto nie chciał być przekonany. Grupa miała więc skrajnie odmienne poglądy co do tego co należy zrobić z bohaterami, a od ich odpowiedzi pewnie zależała końcowa decyzja ludzi.

[W poprzednich postach zapomniałem ująć ważnej informacji. Duchy były widoczne na zdjęciach fotograficznych, choć były dziwnie rozmazane. Dało się jednak zaobserwować sylwetki i kontury. Dużo lepiej wychodziły natomiast zdjęcia termowizyjne. Wyglądało na to że widma są niemal rozgrzane do czerwoności. Musiały mieć ze sto stopni celcjusza i przez to bardzo wyraźnie wyróżniały się od tła.]
Powrót do góry Go down
Mockingbird

Mockingbird


Liczba postów : 47
Data dołączenia : 24/07/2013

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Pon Paź 08, 2018 4:05 pm

- Nie mamy większego wyboru. - odszepnęła mężczyźnie, ciągnąc go na główną ulicę i na widok przed obcych ludzi. Jasne, wyglądali groźnie, ale mieli dosyć... Zacofane bronie. Podczas gdy Quill miał swoją kosmiczną broń, a ona swoje kije, którymi świetnie się posługiwała. Poza tym miała wrażenie, że tym ludziom głównie chodzi o to, by przetrwać. Dlatego postanowiła podjąć ryzyko.
Dziewczyna, której imię wcześniej poznali, była spokojna i dopytywała ich o kilka rzeczy. Część jej towarzyszy zdawała się jednak kierować agresją. Miała nadzieję, że Rita będzie głosem rozsądku grupki, w której kilka osób również wydawało się być pokojowo nastawionych. Trzymała więc Petera za dłoń, starając się zachować spokój, ale nie przesadny. W końcu dookoła panowała walka robotami, powinna tym być przerażona. I faktycznie trochę się bała, więc stworzenie właściwego wrażenia nie było takie trudne.
- Wiemy, że trwa walka. Mam telefon. Mój motor został gdzieś tam, na pieszo było łatwiej się ukrywać. Te roboty atakują dosłownie wszystkich! Jak w jakimś filmie o buncie maszyn. - Odpowiedziała nastolatkowi. W tym jednym Bobbi nie musiała kłamać. Jej motor faktycznie został "gdzieś tam", a ona była w stroju motocyklisty, gdyż tuż przed tą misją była u Osborna. Dobrze, że mogła wykorzystać kilka faktów zamiast ciągle kłamać.
Mockingbird zerkała to na Ritę, to na mężczyznę, słuchając ich wymiany zdań. Kiedy kobieta wspomniała coś o ich panie, jej twarz lekko się rozpromieniła i skoncentrowała się na dziewczynie. To była jej okazja. Okazja do wyciągnięcia większej ilości informacji od nich. Pytanie o to czy są stąd chwilowo zbyła, koncentrując się na ważniejszych rzeczach.
- Mówisz o tym, co się przedstawił jako Ogun, prawda? Słyszałam o jego przemówieniu. Myślałam, że to żarty, bo obejrzałam to z internetu, a nie w telewizji. Wiesz, na telefonie. Naprawdę pomoże nam pozbyć się tych robotów? To dlatego ich tu nie ma? Mówił, że każdy może go poprosić o pomoc. - agentka wykazywała szczere zaciekawienie, a nawet lekką ekscytację, dopytując o to wszystko. Tak, by wyglądało to jak najbardziej naturalnie. Ponownie, zaciekawienie było jak najbardziej prawdziwe. Naprawdę wyglądało na to, że tutaj maszyny nie miały dostępu. To miejsce jakoś było chronione, a te zakłócenia może świadczyły o jakiejś magii? Nic innego jej nie przychodziło do głowy. Duchy również mogły być związane z magią. Jednocześnie zastanawiała się, jak wymigać się od pójścia z grupką do ich pana. Nie mogli tego zrobić. Musieli jak najszybciej się stąd zbierać.
Powrót do góry Go down
Peter Quill

Peter Quill


Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/05/2014

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Pią Paź 19, 2018 1:57 pm

Ta, Peter widział już nie raz takie miłe powitania. Właściwie, kiedy próbował policzyć czy więcej razy został powitany z otwartymi ramionami, czy z wrogim spojrzeniem i bronią w ręku, uświadomił sobie, że ma problem wymienić choć jedno z tych pierwszych. To nie fair, przecież raczej był dobry prawda? Co najwyżej niezrozumiany przez innych. Tak czy siak, było już za późno, żeby się wycofać, a najwyraźniej jego towarzyszka i tak nie dawała mu innego wyboru, gdy pociągnęła go za sobą.

Quill z zaciekawieniem obserwował wewnętrzny rozłam grupy, która najwyraźniej zastanawiała się, czy im pomóc, nawet jeśli pomocy nie potrzebowali, ale przecież ich "Pan" kimkolwiek jest, im tak kazał, czy może jednak skorzystać z okazji i zaatakować ich w myśl zasady " najlepszą obroną jest atak ".

- Hej, hej. Opuść to przyjacielu, nie mamy złych zamiarów. - Quill uniósł rękę w geście poddania się, kiedy jeden z mężczyzn wycelował w nich ostro zakończony zderzak samochodu. Do tej pory postanowił nie zabierać głosu, bo i tak nie miał pojęcia, co się tutaj wyrabia, ale na to musiał zareagować. Nie lubił, kiedy mu grożono, nawet jeśli przez ostatnie lata miał sporo czasu, żeby się do tego przyzwyczaić.

Kiedy Bobbi znowu podjęła rozmowę z miejscowymi i nawet padło jakieś imię czy pseudonim...coś jak szogun albo podobnie, nie mógł powstrzymać się przed rzuceniem pytającego i zdziwionego spojrzenia na agentkę. Był przekonany, że raczej nie wiele wie o tym, co się tu wyrabia, a tu taka niespodzianka. Będzie musiał zamienić z nią słówko na osobności.

Obserwując tłum, który chyba coraz bardziej dochodził do wniosku, że opcja pozbycia się nieznajomych tu i teraz jest lepszym wyjściem, stwierdził, że czas się zbierać niezależnie od tego, jakie mają jeszcze rozkazy.

- Am, na nas chyba już czas. Musimy zbudować barykady, no wiecie, meble w domu i tak dalej. Nie chcemy zabierać wam więcej cennego czasu na urywanie drabinek i innych elementów budowli. - Quill uśmiechnął się szeroko i na tyle szczerze, na ile mógł się zmusić i znacząco pociągnął Bobbi za rękę, dając do zrozumienia, że naprawdę już na nich czas.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Pon Paź 29, 2018 7:38 pm

Awantura wisiała już w powietrzu. Obydwoje przyzwyczajonych do bijatyk bohaterów prawdopodobnie czuło już ją nosem. Nagle wydarzyło się jednak coś, co odwróciło sytuację przynajmniej o dziewięćdziesiąt stopni. Okazało się że gdy tylko Bobbi powołała się na imię ich pana, ludzie momentalnie stali się mniej agresywni, a przynajmniej mniej skorzy do przebijania ich zaostrzonymi zderzakami.
Widocznie zabijanie przypadkowych innowierców przychodziło im łatwiej, niż kogoś, kto chociaż słyszał o ich wybawcy. Tak więc ku nieskrywanej radości Rity wojownicy odstąpili i pozwolili kobiecie rozmawiać z nieznajomymi. Nie znaczyło to oczywiście że z ich twarzy zniknęła niechęć, zwłaszcza w przypadku największego z olbrzymów.
-Tak! - zaczęła uradowana dziewczyna i aż pochwyciła Bobbi za dłonie - Każdy, kto tego zapragnie może prosić o wstąpienie do rodziny i o Jego błogosławieństwo. Powinniście to zrobić! Tylko nie ma z nami żadnego Houngana... Musicie pójść z nami! - ton głosu wskazywał, że była to propozycja, ale entuzjazm z jakim padły te słowa nie zakładał chyba odmowy. Kobieta wskazała dłonią kierunek, który pokrywał się z dotychczasową trasą kolumny, a także z położeniem dziwnej anomalii, o której mówił Dum Dum.
-Mamy tutaj zadanie... - odburknął widocznie niepocieszony wojownik, który wcześniej groził dwójce.
- Kontynuujcie zbiory. - rzuciła ekipie Rita. Widocznie pełniła jakąś ważniejszą rolę w tej zbieraninie, bo większość po prostu jej przytaknęła. - Ja zaprowadzę ich do świątyni. Pomoc tym, którzy jej pragną też jest naszym obowiązkiem. Do tego nadrzędnym.
W sumie nikt nie pytał bohaterów o zdanie, ale jeśli nie oponowali przesadnie, to radosna kobieta poprowadziłaby ich uliczkami dzielnicy biedoty. Natrafiłaby się przy tym bardzo dobra okazja na kilka pytań i starej dobrej roboty wywiadowczej. Rita była tak bardzo ufna, że prawdopodobnie nie spodziewała się niczego ze strony zbłąkanych turystów.
Powrót do góry Go down
Mockingbird

Mockingbird


Liczba postów : 47
Data dołączenia : 24/07/2013

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Pią Lis 02, 2018 2:14 pm

Bobbi westchnęła w myślach z ulgą. Na szczęście słowa Petera, które mogły zabrzmieć bardzo podejrzanie zostały zignorowane, bo temat Oguna był o wiele ważniejszy. Widziała, jak Rita cieszy się na fakt, że przynajmniej słyszeli o ich panie. Reszta grupy również się uspokoiła i rozluźniła. Najwidoczniej pomoc była dla nich ważna. Kobieta uśmiechnęła się do dziewczyny, która mogła być kimś w rodzaju przywódczyni lub kimś innym, ale nadal bardzo ważnym. Chwilowo nie wyrywała swojej dłoni z jej uścisku, drugą ręką cały czas trzymając Petera. Miała nadzieję, że mężczyzna się uspokoił. Z tego co słyszała o Strażnikach byli waleczni i podróżowali w kosmosie. Miała jednak nadzieję, że na misjach zwiadowczych też się choć trochę znali. A przynajmniej ich szef i będzie współpracował zamiast znowu spróbować uciec. Po krótkiej wymianie zdań między grupką, a Ritą Mockingbird i Peter zostali odciągnięci od uzbrojonej grupy. W dodatku w kierunku, gdzie sami wcześniej podążali. Póki co więc szło im całkiem dobrze.
- Rita, tak? Mogłabyś... Jesteś dosyć silna. - agentka zerknęła na ich dłonie, wyraźnie sugerując, że chciałaby żeby dziewczyna puściła jej dłoń. Raczej chodziło o to żeby w każdej chwili mogli zmienić kierunek spaceru. Żeby łatwiej było im uciec. Chociaż już szukała sposobu, by rozstać się w pokoju. Nie ma sensu robić sobie wrogów z ludzi, którzy po prostu w desperacji poddali się władzy jakiegoś Oguna.
- Do czego wam te wszystkie rzeczy? Budujecie coś dla pana Oguna? I myślę, że skoro chce wszystkim pomóc to trzeba powiedzieć innym. W tym chaosie nie każdy miał jak obejrzeć jego występ. Nasz przyjaciel, Larry, pewnie nadal na nas czeka przy sklepie zoologicznym, niedaleko stąd. - tutaj Bobbi kombinowała, by ich pilot usłyszał przez komunikator, gdzie ma się udać samolotem i czekać na nich. Powinien sobie poradzić z przedostaniem się tam. Wcześniej jej taki sklep mignął kiedy jeszcze byli w samolocie, więc wskazywała Larry'emu nowe miejsce spotkania.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Pon Gru 03, 2018 11:38 am

Rita z początku spojrzała zdezorientowana na Bobbi nie rozumiejąc o co jej może chodzić. Dopiero po kilku sekundach błysk zrozumienia pojawił się na jej twarzy.
- OH! Wybacz! Nie zrobiłam ci krzywdy? - błyskawicznie zabrała rękę z dłoni Mockingbird. - Wciąż jeszcze nie zdążyłam się przyzwyczaić. To dlatego że wszyscy wybrani są i tak dużo silniejsi i nie muszę aż tak uważać. Naprawdę nie chciałam...
Dalsza część rozmowy odbywała się już w trakcie marszu przez kolejne ulice. Wszystkie były podobnie opustoszałe do tej przy której wylądowali odrzutowcem. Jak można było się spodziewać Rita chętnie odpowiadała na wszystkie pytania nie próbując nawet nic ukrywać.
- Świątynię. - odparła nie bez cienia dumy w głosie na pierwsze z pytań. - No, właściwie najpierw to sam ołtarz... Ale później obudujemy go świątynią. Mamy tutaj dość polowe warunki, sama rozumiesz. Tak czy siak bóg potrzebuje ołtarza do pracy. Idzie dość powoli, bo Papa Ogun zabrania używać rzeczy swoich wiernych, nawet gdy sami chcą je oddawać. Mówi że obiecał "iż na naszym dobytku nie powstanie uszczerbek i zamierza dotrzymać słowa" - zacytowała pompatycznie słowa swego pana.
Urządzenie komunikacyjne łatwo było przełączyć w tryb nagrywania, tak więc Bobbi przełączyła je tak, że Rita zupełnie nie zauważyła że przy czymkolwiek majstruje. Znając jego działanie Mockingbird mogła być pewna że pilot usłyszał tę część rozmowy. Pytanie tylko czy na pewno załapie czego się od niego wymagało. Skoro jednak padło jego imię, to wydawało się to dość oczywiste.
Rita wyraźnie strapiła się na propozycję zmiany trasy. Widać było, że absolutnie zgadza się z tym by Larry miał możliwość poznania glorii i chwały Oguna, ale widocznie nie chciała narażać spotkanej dwójki na wałęsanie się po mieście dłużej niż to konieczne. Co chwila zerkała to w stronę sklepu, to na bohaterów, to w dal, w kierunku w którym szli. W prawdzie obwieszczenie Oguna było również nadawane w lokalnym radiowęźle, nie tylko w telewizji, ale istniała szansa na to że Larry mógł i tak nie dosłyszeć go w swojej kryjówce.
- Nie jesteśmy daleko. - odparła po chwili. - Mogę poprowadzić was jeszcze kawałek, a dalej traficie sami. Ja wrócę jeszcze po waszego znajomego. Co wy na to?
Takie rozwiązanie może byłoby nawet lepsze, gdyż wcześniej pozbyliby się przyzwoitki. Należało zaznaczyć że nie mieli zbyt wiele czasu na spacery po mieście. Horda upiorów dotrze pewnie na miejsce lada chwila. Ciekawe czy Rita i jej grupa byli świadomi ich istnienia. Szczerze mówiąc nic na to nie wskazywało.
Rita tym bardziej z ciężkim sercem zostawiała dwójkę, bo widocznie z Quillem było coraz gorzej. Dziwnie zaniemówił, a teraz coraz wolniej szedł przed siebie. Zrobił się nawet trochę blady. Być może podczas katastrofy zrobił sobie jednak coś poważniejszego, tylko w pierwszym szoku nie było tego po nim widać.
Gdyby bohaterowie obstawiali dalej przy planie udania się do sklepu w trójkę, kobieta dałaby się przekonać.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Wto Gru 04, 2018 1:07 pm

We wszystkich niewyciszonych komunikatorach należących do Avengers rozległa się jednocześnie ta sama wiadomość, nadawana do nich bezsprzecznie przez Visiona:
"Z uwagi na zagrożenie związane z przejęciem kontroli nad tym ciałem zmuszony jestem całkowicie się wyłączyć. Powodzenia."
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Mockingbird

Mockingbird


Liczba postów : 47
Data dołączenia : 24/07/2013

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Sro Gru 05, 2018 11:41 am

- - Poza niewielkim bólem nic mi nie zrobiłaś, spokojnie. - - kobieta uśmiechnęła się lekko do Rity, by tym bardziej ją zapewnić, że nic jej nie jest. Więc jednak coś dobrego ten Ogun zrobił. Dodał swoim poddanym siły fizycznej. Bobbi wiedziała, że z takimi istotami różnie bywa. Dają coś, ale wszystko ma swoją cenę i też chcą czegoś w zamian. Musiała jeszcze tylko odkryć, co takiego chciał Ogun od tych ludzi dla siebie. Prędzej czy później się dowiedzą. Tarcza na pewno będzie miała na oku Nowy Orlean, więc o brak informacji nie musieli się martwić.
Informacja o świątyni ją zaintrygowała. Nie powinna być jednak zaskoczona skoro Ogun był jakimś bóstwem. Czy czymś w tym rodzaju. Tego rodzaju byty chyba lubiły mieć świątynie. Gdzie składało im się hołd. W najgorszym wypadku ofiary. Oby nie krwawe. Tego również trzeba będzie dopilnować.
- - Czyli naprawdę dba nie tylko o was, ale i wasz dobytek. W tych czasach ciężko o kogoś, kto tak bezinteresownie dbałby o innych, prawda? Zazwyczaj ludzie albo mają w nosie innych albo chcą czegoś w zamian. Mało kto już pamięta o dobrych uczynkach. - ciekawiło ją czy ten cały Ogun mówił cokolwiek o jakieś zapłacie. Oczywiście poza byciem jego wiernymi. Chociaż i tak odnosiła lekkie wrażenie, że osoby, które się oddały pod jego opiekę, zostały lekko zmienione. Mówili w inny sposób. Cała ta sytuacja wydawała się im chyba czymś naturalnym. Być może ich pan i władca trochę nimi manipulował.
Plan dziewczyny nie podobał się Mockingbird z dwóch różnych powodów, z czego o jednym miała zamiar nie wspominać. Drugi jednak mogła bezpiecznie wyjawić Ricie, miał on dużo do czynienia z jej znajomymi. I stanem Petera, który jednak chyba miał jakieś problemy po swoim wypadku. Może wstrząśnienie, które się ujawniało z opóźnieniem. Na początku pewnie adrenalina go podtrzymywała w dobrej kondycji.
- Twoi znajomi nie są tak chętni do przyjmowania nowych, nie chcę ryzykować, że znowu im się zachce nas atakować. Tym bardziej, że mój kolega chyba jednak się uderzył w głowę po naszym małym wypadku motorowym. Ale wiesz jak mają faceci, udają twardych przy kobietach. - ostatnie zdanie wypowiedziała nieco ciszej, przechylając się lekko w stronę towarzyszki i uśmiechając się nieznacznie. - Możesz tu na nas zaczekać, a my pójdziemy po Larry'ego. - zaproponowała. Jeśli taki plan Ricie się nie spodoba to ostatecznie Bobbi zaoferuje kontynuowanie spaceru we trójkę.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Sob Gru 08, 2018 5:55 pm

-Wiesz, nawet przed tym wszystkim byliśmy dość zamkniętą społecznością... - zaczęła bronić swoich dziewczyna, która wciąż obserwowała Petera. Jego stan widocznie się pogarszał. W pewnym momencie zasłabł na tyle, że zwyczajnie stracił przytomność i runął w dół na asfalt. Zanim Bobbi zdążyła zareagować Rita błyskawicznie chwyciła go i wzięła na ręce jak gdyby nic nie ważył. Był to przy okazji mały pokaz demonstrujący, że wybrańcy Oguna ofiarowywani byli nie tylko siłą. Bobbi była jedną z najszybszych ludzi jakich znała, lecz refleks Rity był niewątpliwie nadludzki. Tym bardziej że nie zdradzała swoja postawą żadnych śladów szkolenia w tej kwestii.
W tym momencie z oddali powoli zaczęło dochodzić dziwne, potępieńcze niemal wycie. Zaczęło się niemrawo, ale z każdą chwilą rosło na sile ewidentnie się zbliżając z kierunku z którego przyszli. Choć Mockingbird spodziewała się pewnie co to może oznaczać, to Rita prawdopodobnie nie miała o tym pojęcia i z niepewnością patrzyła w dal.
-To nie wygląda dobrze. Lepiej się nie rozdzielajmy. I lećmy po tego waszego kumpla.
Rita pobiegła pierwsza w odpowiednią stronę. Znała przecież miasto dużo lepiej od Bobbi, która miała okazję raz zerknąć na nie z góry. Okazało się że dogonienie jej, nawet trzymającej Quilla na rękach wcale nie jest łatwe. Kobieta zatrzymywała się co jakiś czas, tak by Mockingbird mogła dotrzymać jej kroku.
Odrzutowiec Larrego znajdował się już w powietrzu. Niestety okoliczne budynki były zbyt wąskie by mógł spróbować na nich posadzić maszynę. Wyglądało na to że przy odrobinie wprawy mógłby jednak wylądować na skrzyżowaniu między kilkoma opuszczonymi na jezdni samochodami.
Pilot czekał na dalsze instrukcje Bobbi.
-To nie wygląda jak motocykl... - rzuciła Rita domyślając się powoli że coś tu nie gra. Nie wydawała się jednak zła.
Powrót do góry Go down
Mockingbird

Mockingbird


Liczba postów : 47
Data dołączenia : 24/07/2013

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Nie Gru 09, 2018 8:43 pm

Bobbi nie spodziewała się tego, że Peter nagle zemdleje. Była kompletnie zaskoczona kiedy nagle stracił przytomność i już prawie go złapała kiedy Rita ją wyprzedziła. Mogła więc się przekonać o kolejnym ulepszeniu, które dostali poddani Oguna. Nadludzka zręczność, refleks. Jak zwał tak zwał. Faktem było, że Rita była bardzo szybko i wzięła mężczyznę na ręce, by go dalej nieść. Kobieta nie miała nic przeciwko.
Kiedy nagle do jej uszu zaczęło dobiegać wycie, Barbara obejrzała się w stronę, z której przybyli. Nic jeszcze nie widziała, ale już można było usłyszeć odgłosy tych dysz. Czy demonów. Duchów. Cokolwiek to było, pędziło w ich stronę i nie mieli zbyt wiele czasu. Nie było czasu na przemyślenia i zastanawianie się, co powinna teraz zrobić. Co było właściwe. Biegła za Ritą, dając z siebie wszystko, co wcale nie było łatwe. Nie dość, że dziewczyna była wyjątkowo szybka to Bobbi w obecnym stanie nie mogła się za bardzo przemęczać i musiała na siebie uważać.
W końcu jednak dotarli w okolice sklepu, o którym wspomniała Mockingbird Larry'emu i zauważyła ich samolot unoszący się w powietrzu. Spojrzała na swoją towarzyszkę i uśmiechnęła się lekko.
- Nie kłamałam. Przejażdżka na motocyklu też była. - wytłumaczyła jej spokojnym tonem po czym skierowała znowu swój wzrok do góry. - Larry, ląduj na skrzyżowaniu. Nie ma czasu na zwlekanie. Zabieramy ze sobą dodatkową osobę. - ponownie spojrzała na Ritę - Wiem, co to za dźwięk. Twoi przyjaciele są bezpieczni przy Ogunie, ale my nie. Jesteśmy pewnie za daleko. Polubiłam cię, więc oferuję ci miejsce w naszym samolocie. - uśmiechnęła się do dziewczyny ponownie, w międzyczasie zapewne jej pilot zlatywał w dół, by posadzić pojazd na ziemi. W zależności od decyzji Rity Bobbi podbiegła razem z nią do samolotu lub przejęła od niej Petera i sama weszła na pokład. Nie chciała jej tu zostawiać, ale nie mogła też jej do niczego zmusić.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Pon Gru 10, 2018 8:24 pm

Trzeba było przyznać to Ricie, całkiem spokojnie znosiła nowe wiadomości. Może i nie była w stu procentach usatysfakcjonowana wymijającymi odpowiedziami Bobbi. Jak na kultystkę pradawnych bogów wojny jej empatia stała na dość wysokim poziomie.
-Tak jest! Może lepiej się odsuńcie. - odpowiedział Larry przez komunikator i zabrał się za lądowanie. Nie był najgorszym pilotem jakiego Bobbi poznała, ale trochę nauki było jeszcze przed nim. Podczas lądowania zahaczył o jeden słup sygnalizacji świetlnej, który w deszczu iskier runął na jezdnię. Niechcący wylądował też tylnym skrzydłem na masce samochodu osobowego, co od razu uruchomiło alarm. - Ups. To się wyklepie, co?
-Kim wy właściwie jesteście? FBI? Rychło w czas! - dopytywała kobieta, której w subtelny sposób zaproponowano transport. Nie stawiała jednak oporu i gdy tylko Larry otworzył luk, wniosła do niego Quilla i posadziła na ławce, tak by Bobbi mogła go zapiąć pasami na wszelki wypadek. Widocznie wolała być z nieznajomymi w powietrzu niż sama w dole z nieznanym zagrożeniem. -Co to w ogóle jest? Jakieś nowe roboty? Trzeba ich ostrzec! - Rita nie sprecyzowała dokładnie kogo ma na myśli, ale po prawdzie to chyba sama nie wiedziała.
Podczas szarpania się z bezwładnym workiem w jaki zamienił się Quill, widocznie coś zostało uruchomione, bo niewielka zawieszka z symbolem Strażników, którą nosił na ramieniu płaszcza zaczęła pulsować na czerwono.
-Dokąd teraz? - Dopytywał się Larry - I ten... ktoś właśnie chce nawiązać z nami połączenie. Nikt z naszych. Nie mam pojęcia kto. Zamiast sygnatury widnieją tam tylko same krzaczki.
Pilot wskazał Bobbi migającą kontrolkę pokładowego radia na stanowisku drugiego pilota. Widocznie uznał że wyższa szarżą Mockingbird ma więcej uprawnień do odbierania takich połączeń.
Powrót do góry Go down
Mockingbird

Mockingbird


Liczba postów : 47
Data dołączenia : 24/07/2013

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Pon Gru 17, 2018 9:28 pm

Bobbi złapała lekko Ritę za ramię kiedy się odsuwali do tyłu, by Larry mógł spokojnie wylądować na środku skrzyżowania. Skrzywiła się lekko, gdy mężczyzna wyrządził niewielkie szkody przy osadzaniu ich środka transportu na podłożu. Przynajmniej teraz nikt nie zwróci na to raczej uwagi. Ludzie byli zbyt zajęci budowaniem świątyni i ołtarza. Jeśli SHIELD zechce to pokryje koszty naprawy, to już nie należało do jej zmartwień. Nie zarządzała finansami organizacji.
- FBI? Proszę, nie dorastają nam do pięt. - skomentowałą pytanie kobiety lekkim tonem, pozwalając jej pierwszej wejść przez otwarty luk, po czym przypięła Petera do fotela, uważając by siedział prosto. Zauważyła migającą zawieszkę, ale chwilowo się nią nie przejmowała. Może to był sygnał wzywający resztę drużyny. Przynajmniej odbiorą swojego szefa. W tym czasie ich pilot wzbił się w powietrze, a Rita zadała kolejne pytania.
- Nie jestem pewna co to, ale na pewno nie roboty. Wyglądało, jak duchy. Widzieliśmy je wcześniej. Myślę, że Ogun obroni twoich znajomych. - Albo i nie. Może te duchy przybyły przejąć ciała tamtych ludzi. Albo coś jeszcze gorszego. Ale tego już Bobbi nie powiedziała na głos, bo nie widziała w tym sensu. To były tylko jej szalone domysły.
- Do Nowego Jorku. Chyba, że Rita życzy sobie wysadzić ją gdzieś po drodze. I włącz nagrywanie połączenia. Znaczki pewnie nie wróżą niczego dobrego. - poinstruowała Larry'ego, samej zaraz siadając na wolnym fotelu i zapinając pasy. Zamknęła oczy biorąc głęboki wdech. Nie planowała tego całego biegania, które ją wykończyło. Pewnie dostanie ochrzan od swojego lekarza za bycie tak lekkomyślną.
Powrót do góry Go down
N'yota

N'yota


Liczba postów : 21
Data dołączenia : 25/06/2017

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Sro Gru 19, 2018 3:28 pm

Jeżeli system komunikacyjny samolotu był wyposażony w funkcję odbierania wiadomości tekstowych, na ekranie pojawiła się seria "krzaczków", w których ktoś obeznany z tematem mógł rozpoznać alfabet Shi'ar. Po krótkiej chwili jednak znaczki zaczęły się rozmazywać i płynnie zmieniać w litery angielskiego alfabetu, układając się ostatecznie w dziwnie brzmiący tekst:
"Rój do Petera Quilla. Ewakuacja Terran w toku. Szukamy bezpiecznej przystani. Czy potrzebujesz pomocy?"
Przy próbie nawiązania połączenia głosowego z głośników dobywał się jedynie szum i delikatne odgłosy przywodzące na myśl kopiec pełen termitów. W skali makro.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Sro Sty 09, 2019 12:49 pm

-A więc Nowy Jork! – okrzyknął z radością Larry. – Mam dość tego miejsca. Nie żeby w wielkim jabłku było dużo spokojniej na tę chwilę. Nie ma tam przynajmniej żywych trupów.
Agent miał już chwycić za stery i pociągając do siebie poderwać maszynę do lotu, gdy Rita położyła mu rękę na ramieniu.
-Nie wiem kim jesteście, ale chyba nie życzycie nam złego. Nie mogę jednak lecieć z wami. Tu są moi ludzie. Nie mogę teraz opuścić miasta. Nie gdy tyle ma się wydarzyć. Podrzućcie mnie na rogu Opelousas i Atlantic.
Larry zerknął tylko pytająco na Mockingbird, która była bądź co bądź wyższa stażem. Jeśli ona nie miała nic przeciwko, to skierował najpierw maszynę w stronę wyznaczoną przez kobietę. Satelita wskazał adres jako środek osiedla małych domków mieszkalnych.
-O boże!  – wyrwało się Ricie wyglądającej przez okno. – Mam na myśli Oguna rzecz jasna.
Gdy już odrywali się od ziemi, ale jeszcze nie zdążyli nabrać prędkości w zasięgu pola widzenia pojawiły się znane im już upiory. Całe szczęście szczelna kabina zdawała się tłumić ich obłąkańcze wycie. Ciekawe jak całą tą kakofonię słychać było na zewnątrz. Karykaturalne widma rozlały się ulicami niczym fala, nader dziwne że zdawały się kierować idealnie w kierunku wskazanym przez Ritę. O dziwo nie były nieskończoną hordą, jak można było się z początku spodziewać. Było ich zaledwie kilkaset, nie więcej. Widocznie cmentarz z którego wypełzły był już całkiem bezpieczny.
Odrzutowiec jednak spokojnie wyprzedził je na miejsce docelowe. Wskazane miejsce było sporym pustym placem po środku dzielnicy małych prywatnych domków. Teraz przestało być puste, bo dziesiątki mieszkańców miasta, równie umięśnionych co Rita, uwijało się tworząc tam przedziwną konstrukcję. Na pierwszy rzut oka z powietrza przypominało to bardziej trybuny niż  świątynię, bo ludzie zbudowali olbrzymią okrągłą barykadę wokoło całego placu. W jej skład wchodziło absolutnie wszystko. Meble, fragmenty innych budynków, pojazdów, przedmiotów, czy nawet Sentineli. Budowla wznosiła się na dobre półtora piętra i od zewnątrz kończyła się w miarę pionową ścianą, a od wewnątrz opadającą pochyłością. Stąd skojarzenie do trybun sportowych. Znajdował się tam również i ołtarz, ale nie zajmował jak można by się spodziewać, centralnej części. Zamiast tego był górującym nad „areną” występem wysokości całej konstrukcji. Sam ołtarz zdawał się być najbardziej zadbaną ze wszystkiego częścią konstrukcji. O ile w całej reszcie chodziło o oddanie mniej więcej kształtu jakiejś zamierzonej bryły, tak ołtarz był misternie wykonany, pełen ozdób, baldachimów i mistycznych narzędzi. U szczytu górowała czarnoskóra kobieta w rytualnej szacie, której towarzyszyło kilka innych osób, również w szatach, choć widocznie skromniejszych.
-Nie ma czasu na lądowanie. Wyskoczę tutaj.  – zaczęła Rita gdy przelatywali nad jednym z wyższych budynków. – Niezależnie dla kogo pracujecie, pamiętajcie. Nikt nie zrobił tyle dla mieszkańców tego miasta co Ogun. Jest najlepszym co nam się przytrafiło. Nie niszczcie tego.
Larry otworzył rampę pojazdu i Rita pożegnawszy się uściskiem ręki z Bobbi dwoma susami znalazła się najpierw na dachu, potem na ziemi. Od razu błyskawicznie zmniejszyła odległość między sobą i widzianą wcześniej kapłanką. Z ich punktu widzenia mogli zobaczyć że kobiety rozmawiają. Rita zdawała się być rozemocjonowana, ale kapłanka widocznie zbyła ją z kamienną twarzą kilkoma słowami.
Duchy w końcu pojawiły się w okolicy. Zaalarmowani przez Ritę strażnicy zamknęli wrota do budowli i zajęli miejsca na murze. Duchy z krzykiem wlały się na plac, lecz nie zbliżyły się do konstrukcji. Krążyły tylko w koło placu jak jakiś wyjący podmuch.
-Nic  tu po nas co? – Zagadnął Mockingbird Larry z wyraźną nadzieją w głosie. – Wracamy do bazy, prawda?
Jakby wrażeń było mało, na ich urządzenie komunikacyjne przyszła wiadomość przeznaczona do nieprzytomnego przywódcy Strażników. Całe szczęście że była pisemna, bo z głośnika dobiegały tylko jakieś tykania i trzaski. Larry aż ze zdziwieniem zaczął grzebać przy ustawieniach głośnika.
Powrót do góry Go down
Mockingbird

Mockingbird


Liczba postów : 47
Data dołączenia : 24/07/2013

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Pią Sty 18, 2019 4:34 pm

Kobieta spojrzała na komunikator i zobaczyła jakieś dziwne krzaczki, które powoli przemieniły się w komunikat po angielsku. Z głośnika natomiast dobiegał jedynie szum, więc chyba tylko przekaz tekstowy dostali. I to najwidoczniej od kogoś z drużyny Star Lorda. Widocznie to co wcześniej migało na jego ubraniu musiało przesłać jakiś sygnał do jego kolegów. Postanowiła sama szybko odpowiedzieć na wiadomość, odpisując, że Peter Quill miał wypadek, ale nic mu nie jest i zostanie zabrany do szpitala. Wklepała adres i posłała wiadomość do osoby, która chciała się skontaktować z Peterem.
- Nikomu nie życzymy źle. Poza tymi robotami. Zajmujemy się obroną, Rito. Mam znajomych, którzy być może pomogą wam z tym, co się zbliża. - odpowiedziała kobiecie. Kiedy ich pojazd wzniósł się do góry, Bobbi spojrzała w stronę ziemi, widząc hordy duchów, które wcześniej się wyłoniły z cmentarza. Miała tylko nadzieję, że mieszkańcom Orleanu nie stanie się żadna krzywda. Może i w tej chwili było wszystko w porządku, ale nie można było ufać czemuś takiemu jak ten cały Ogun. Trzeba będzie się go pozbyć prędzej czy później. Uścisnęła Ritę, życząc jej powodzenia i jeszcze chwilę patrzyła za nią, nim wróciła na swoje miejsce i zapięła pasy.
- Tak, wracamy do bazy. Pora na przerwę. Z robotami i tak nic nie zrobimy. - odpowiedziała swojemu pilotowi z lekkim uśmiechem. Wiedziała, że w walce z Sentinelami nie była zbyt przydatna. Niewiele mogła tu zdziałać. Poza tym, potrzebowała odpoczynku. Jej dłoń powędrowała do kieszeni w pasie i wyjęła znowu swój telefon, zerkając na godzinę i chwilę po prostu patrząc na jego ekran. W końcu wybrała kontakt i wklepała wiadomość tekstową.
"Mam nadzieję, że żyjesz, bo inaczej znajdę cię i zabiję drugi raz. Uważaj na siebie, Słońce."
Posłała wiadomość, po czym schowała telefon i zamknęła oczy z westchnieniem. Tak, czas wrócić do bazy i odpocząć. I pewnie odwiedzić lekarza.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1Wto Sty 22, 2019 5:56 pm

- Nareszcie - skwitował krótko Larry odpalając w końcu silniki z pełną mocą. Samolot obrócił się w miejscu i pognał przed siebie w stronę Nowego Yorku. Pod nimi stado duchów wciąż krążyło niecierpliwie wokoło budynku świątyni. Kilkoro Sentineli z ziemi zainteresowało się pojazdem gdy przelatywali nad centrum miasta, lecz poruszali się zbyt szybko by mogły im cokolwiek zrobić.
Agenci opuścili miasto tak nagle jak się w nim znaleźli i poza kilkoma osobami nikt nie będzie prawdopodobnie przypuszczał, że SHIELD zainteresowało się Nowym Orleanem.
Opuściwszy terytorium miasta udali się już niczym nie niepokojeni do placówki organizacji gdzie czekała ich odprawa i kilka raportów do wypełnienia. Akcja była czysta, bez zbędnej kaskaderki czy strat, a fragmenty rozmów z Ritą zainteresowały przełożonych Mockingbird nawet bardziej niż zdjęcia poczynione przez Larrego. Jako że Quill miał chwilowo status mściciela, otrzymał odpowiednią pomoc medyczną, a do siedziby Avengers wysłano odpowiedni komunikat o jego stanie i położeniu z prośbą o możliwie szybkie odebranie zguby. Majaczący Peter nie był najłatwiejszym materiałem do zniesienia nawet dla najlepszych medyków.


[zt i koniec wątku. Wszyscy agenci SHIELD i członkowie Avengers mają dostęp do raportu Mockingbird w którym wspomina o dziwnych zachowaniach ludności nowego orleanu]
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Dzielnica Algiers Empty
PisanieTemat: Re: Dzielnica Algiers   Dzielnica Algiers Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Dzielnica Algiers
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Dzielnica Gion Kobu
» Dzielnica grzechu na Midtown West

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Orlean-
Skocz do: