Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Mieszkanie Osborna

Go down 
2 posters
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Czw Wrz 26, 2019 6:07 pm

Mieszkanie zajmuje całe górne piętro jednego z budynków na Manhattanie, a co za tym idzie posiada sporą powierzchnię. Jako całość wygląda równocześnie bardziej nowocześnie i przytulnie od oficjalnej, rodzinnej rezydencji Osbornów, w której obecnie Harry rzadko nocuje... I jest to zarówno świadomy zabieg, jak i po prostu efekt faktycznego spędzania w nim czasu. Wysokie okna wpuszczają dużo światła i czynią pomieszczenia jasnymi, choć w większości w ogóle się nie otwierają, bo za obieg powietrza tak czy siak odpowiada klimatyzacja. Sufity zawieszone są wysoko - wyżej niż na pozostałych piętrach. Na wyposażenie składa się sporo luster, które sprawiają wrażenie, jak gdyby dostępnego miejsca było jeszcze więcej.

Budynek posiada zarówno windę, jak i klatkę schodową, z obu zaś można dostać się na ostatni poziom, do sali służącej za hol. Na ogół w użytku jest tylko winda, zaś schody pozostają odcięte i korzysta się z nich jedynie w szczególnych przypadkach, jak na przykład podczas awarii... Choć dodatkowe własne zasilanie budowli chroni windę przed problemami związanymi z brakiem prądu. Dotarcie na to piętro wymaga podania kodu, zaś wejście nadzorowane jest przez zwrócone w tym kierunku kamery. Mieszkanie posiada najnowocześniejsze legalne zabezpieczenia... I parę dobrze ukrytych nieoficjalnych.

Z holu przejść można bezpośrednio do głównego pomieszczenia, czyli dużego, przestronnego salonu, pokoju dziennego, jak kto chciałby go nazwać. Znajduje się on w pewnym sensie na dwóch poziomach, lecz z różnicą zaledwie pół metra, jak gdyby na podłodze umieszczone zostały opatrzone schodami wysepki oddzielające i wyróżniające niektóre obszary. Podłoga z dość jasnego - lecz wciąż brązowego - drewna znajduje swoje odbicie również na sklepieniu, a kolorystycznie łączą się z nim odcienie beżu i kremu na innych powierzchniach czy meblach, w tym grubych zasłonach. Do tego dochodzą występujące tu i ówdzie plamy szarości czy wręcz czerni.
Jedna taka wysepka skupia zbiór wykonanych w podobnym stylu kanap i foteli z poduszkami, z tu czy tam dostawionymi stolikami i ławami oraz przystawionymi do ścian regałami i szafkami. Jedna z tych ostatnich kryje w sobie lodówkę przeznaczoną na napoje i smakołyki wymagające niskiej temperatury, lecz brak w niej czegokolwiek alkoholowego. Przy jednej ze ścian kanapa wpuszczona jest pod szerokie półki regału, co częściowo ją skrywa. Większość tych mebli tworzy w przybliżeniu okrąg, którego przeznaczenie zdaje się być jasne - to część do przyjmowania gości.
Inny zakątek, tym razem na niższym poziomie, z jednej strony ograniczony ścianką podwyższenia, również zawiera długą kanapę o kształcie kanciastej litery C oraz stolik w jej wgłębieniu, lecz tutaj króluje już ogromny, zawieszony na ścianie telewizor z rozchodzącym się dookoła nagłośnieniem. Znajdują się przy nim także konsole z gadżetami, ustawione na półkach pudełka i płyty z grami oraz filmami, a czasami nawet po prostu z muzyką... Pomiędzy nimi zaś z rzadka natknąć się można na drobne elementy związane z niektórymi tytułami, zapewne pochodzące z edycji kolekcjonerskich.
Choć okien otworzyć nie można, to już drzwi na taras tak. Nie jest on może bardzo szeroki, ale dość długi i posiada wystarczająco dużo miejsca, aby można było wystawić na nim parę siedzisk, niewielkich, okrągłych stolików czy nawet donic z kwiatami. Tego wejścia na wszelki wypadek również pilnują prywatne i dobrze ukryte kamery.

Utrzymana w podobnej kolorystyce jadalnia połączona jest częściowo z kuchnią i razem tworzą literę L. Ta pierwsza, podłużna, skupia się w gruncie rzeczy wokół długiego stołu z zestawem dziesięciu krzeseł, z wiszącymi nad nim lampami. W ścianach znajduje się kilka wgłębień o różnych przeznaczeniach. Część z nich to po prostu szafki i półki, w tym barek - choć tylko z nazwy, bo znów pozbawiony alkoholi... Ale jedna z wnęk stanowi w przybliżeniu kwadratowe okno do kuchni, zaczynające się mniej więcej na wysokości pół metra nad podłogą i kończące się w podobnym odstępie od sufitu. Jego podstawa traktowana jest jak stolik, więc - oprócz donicy z kwiatem - zastać tam można zwykle jakieś magazyny, książki, drobne urządzenia i inne przedmioty. Po przeciwnej stronie pokoju inna wnęka robi miejsce dla wpuszczonego w ścianę materaca z poduszkami i świetnym widokiem przez przylegające do niego okno.
Część kuchenna natomiast jest zaskakująco spora, z przeprowadzoną po środku wyspą i rzędem nowoczesnych urządzeń, w tym takich bardzo specyficznych i dla przeciętnego obywatela pewnie zbędnych. Tutaj kolorystyka nieco się zmienia, drewno ciemnieje, beż przechodzi praktycznie w biel, przybywa szarości - objawiającej się przede wszystkim w metalowych powierzchniach. Mimo to elegancka pozostaje zachowana.

Gabinet zajmuje właściwie dwa pomieszczenia, a właściwie jedno główne, które przechodzi w mniej oficjalną pracownię. To pierwsze przypomina pozostałe pokoje, obszerne, jasne, wypakowane regałami... Z ogromnym, zakręcającym biurkiem i wygodnym fotelem w centrum sali. Po części pełni również funkcję biblioteki, przynajmniej pod tym względem, że tutaj znajdują się te naprawdę istotne dla właściciela książki. Towarzyszy im zakątek z niewielką, ale przytulną kanapą, poduchami, kocem, lampą stojącą i małym, owalnym stolikiem. Tutejszy telewizor jest mniejszy od tego z salonu, choć wciąż całkiem spory i również zawieszony na ścianie. Całości dopełniają jeszcze sztalugi.
Pracownia z kolei nie jest ukryta, tylko po prostu zamknięta - i to nie na zwykły klucz. Tak czy siak nie ma w niej niczego naprawdę podejrzanego, takie rzeczy czekają w Oscorp, ale niektóre obiekty faktycznie można by uznać za groźne, dlatego wymagają dodatkowego zabezpieczenia. Wyciszone pomieszczenie znajduje się we wnętrzu mieszkania, nie ma dostępu do okien, ale i tak jest jasno oświetlone, w tym przesuwanymi lampami wspomagającymi pracę nad drobnymi elementami. W przeciwieństwie do ojca chemika, Harry lepiej czuje się z robotyką i to widać. Nowoczesny sprzęt miesza się z zupełnie prostymi narzędziami, większość części i gotowych produktów pozostaje schowana w odpowiednich szafkach, szufladach, sejfach i innych skrytkach... Środek pracowni natomiast zajmuje długi stół z licznymi przegrodami pod blatem. Stąd można także nadzorować kamery rozmieszczone po mieszkaniu.

Główna sypialnia skonstruowana została w sposób podobny do salonu, w związku z czym również znajduje się jakby na dwóch poziomach o niewielkiej różnicy wysokości. Jest ciemniejsza od pozostałych pomieszczeń, przynajmniej pod względem kolorystyki, a nie oświetlenia. Ciemne drewno, więcej czerni i odcieni szarości... Centrum pokoju zajmuje rzecz jasna ogromne łóżko z okrągłymi stolikami po obu stronach, które znajduje się na podwyższeniu obejmującym w przybliżeniu trzy czwarte sypialni. Kilka szafek i półek, biurko, wieża, znów telewizor... Nic szczególnego. Jedne drzwi prowadzą do garderoby, drugie zaś do łazienki - z wpuszczoną w podłogę wielką wanną z funkcją jacuzzi, ale i z mniej ekstrawaganckim wyposażeniem, wliczając w to prysznic.

Pokój gościnny znów jest jaśniejszy, nieco mniej obszerny i wystawny, lecz pod tym względem różnica jest tak naprawdę niewielka. Na podwyższeniu znajduje się jedynie łóżko i stojący obok niego stolik. Tutaj również umieszczono na ścianie telewizor, a zamiast normalnej szafy wchodzi się do wydzielonego w tym celu pokoju. Sypialnia ma własną łazienkę, także posiadającą osobno wannę i prysznic, lecz ta pierwsza, choć sporych rozmiarów, nie została już wbudowana w podłogę. Poza tym wszystkim w mieszkaniu znajduje się jeszcze trzecia ubikacja - dostępna już bezpośrednio, bez przechodzenia przez którąś z sypialni.

Terenu pilnuje natomiast robot - modliszka stróżująca. Ma około metra wzrostu, nie licząc czułek, jest lekka, zwinna i szybka, a do tego świetnie radzi sobie ze wspinaczkami i chowaniem się, gdzie to ostatnie umożliwia jej nie tylko budowa, ale i ograniczona zdolność wtapiania się w otoczenie... Przynajmniej jak długo spoczywa w bezruchu lub przemieszcza się powoli. Ostrza na przednich kończynach i końcówki pozostałych potrafi pokryć warstwą ochronną, aby niczego nimi nie uszkodzić. Może przełączać się na noktowizję i termowizję. Na co dzień zachowuje się jak każde inne zwierzątko domowe, a w przypadku pojawienia się intruza zastępuje psa.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Pią Wrz 27, 2019 3:33 pm

Zgodnie z przewidywaniami mężczyzny, nie potrwało już długo, nim samochód skręcił na prywatny, wewnętrzny parking budynku, na którego górnym piętrze Osborn posiadał mieszkanie. Auto zostało zaparkowane, kierowca na ten wieczór wreszcie odprawiony do domu, a Harry mógł zabrać Gwen windą na najwyższy poziom, wstukując w panel kod uprawniający do odbycia takiej podróży.
W trakcie krótkiego przejazdu w duchu odliczał już sekundy dzielące go od upragnionego spokoju i bezpieczeństwa własnego lokum. Choć na to pierwsze zapewne nie powinien w tym wypadku liczyć, skoro miał ze sobą gościa... I sam zapowiedział, że spróbuje jeszcze zorientować się w sytuacji... I prawdopodobnie powinien również sprawdzić wiadomości ze świata, z kraju i z Oscorp. I postarać się skontaktować z Parkerem. Nie, zdecydowanie nie będzie miał tej nocy spokoju... Ale z drugiej strony zawsze lepiej i wygodniej było pracować na własnym terytorium.
W związku z powyższym mężczyzna niemalże westchnął z ulgą, kiedy mógł już otworzyć drzwi odcinające hol od właściwej części mieszkania i wprowadzić Gwen do środka, oczywiście zamykając przejście tuż za nią. Prawdę mówiąc z tego wszystkiego aż nie był pewien od czego zacząć. W skrócie wyjaśnić gdzie czego powinna szukać? Wskazać dziewczynie jej tymczasową sypialnię, żeby przynajmniej mogła w niej zostawić plecak, jeżeli nawet nie zamierzała jeszcze odpoczywać? Te dwie opcje brzmiały najbardziej sensownie, więc równie dobrze mógł na nie postawić.
- Witaj w moich skromnych progach i wszystkie inne oklepane formułki - zaczął więc, równocześnie dyskretnie rozglądając się po salonie. Spora liczba zakamarków sprawiała, że jego owad domowy mógł się teraz w zasadzie znajdować wszędzie, ale na ogół tak czy siak nie pokazywał się - zaproszonym - obcym... Czyli albo gdzieś się tutaj zaszył, albo na czas przeniósł się do innego pomieszczenia. Najpewniej do sypialni Osborna. Wyjątkowo lubił układać się na łóżku i z niego nieruchomo obserwować pokój... Zapewne głównie dlatego, że spędzał w ten sposób większość nocy, wypełniając swoją funkcję mechanicznego stróża i ochroniarza w jednym.
- Jak widać to jest salon, na lewo masz kuchnię, tu jest jedna łazienka, tam przejście do sypialni mojej i gościnnej... A z tamtej strony wypada mój gabinet. Tak w bardzo, bardzo dużym skrócie - wyliczył, rzeczywiście pomijając przy tym mnóstwo szczegółów i upraszczając jak tylko mógł, żeby nie zarzucić Gwen zbyt wieloma informacjami na raz. Zresztą, prędzej czy później sama zorientuje się we wszystkim tym, co opuścił w swoim opisie.
W trakcie mówienia Osborn w odpowiednich momentach wskazywał kierunki miejsc, które wymieniał, w związku z czym dziewczyna na pewno bez problemu mogła odgadnąć, iż zaczął od powolnego skierowania się w stronę sypialni. Po drodze mimo wszystko odruchowo wciąż upewniał się, iż modliszka pozostawała w ukryciu. Nie to, żeby musiała się chować, ale ludzie różnie mogli na nią zareagować, a Harry nie miał teraz ani siły, ani tym bardziej ochoty tłumaczyć się z jej obecności w mieszkaniu. Zamierzał się tym zająć rano, chyba że ten temat jakoś sam się wcześniej nasunie.
- Chodź, zobaczysz swój pokój - dodał tak czy siak, jak gdyby nie było to wystarczająco jasne na podstawie jego dotychczasowych działań. Po drodze ledwo powstrzymywał się przed planowaniem swoich dalszych posunięć i tematów do poruszenia - skoro właśnie realizował drugi z przygotowanych punktów programu. Podejrzewał zresztą, że Gwen zaraz go z tego dylematu wybawi, bo sama zacznie o czymś nadawać, ale ciężko było mu się pozbyć tego odruchu... Co nie oznaczało, iż nie próbował.
Skoro zaś już o planowaniu była mowa, to powinien znaleźć dzień na zabranie dziewczyny do rezydencji. Może akurat obeszłoby się wtedy bez większych kryzysów w pracy... Naprawdę, jakiego pecha Peter by ze sobą nie ściągał, momentami Harry tak czy siak żałował, że nie mógł go po prostu zatrudnić, posadzić gdzieś tam w laboratorium i kazać mu pilnować, żeby wszyscy grzecznie się bawili. Nawiasem mówiąc, prawdopodobnie przyspieszyłoby to rozwiązywanie sporej części problemów wynikających z pojawiania się nowych super-zagrożeń... Bo Spider-Man byłby już na miejscu, gdy uciekałyby z Oscorp. Może to by go przekonało?
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Pon Wrz 30, 2019 10:50 am

Wiadomość odnośnie tego że jednak nie dane jej będzie zobaczyć sławetnej rezydencji Osbornów, Gwen przyjęła z delikatnym rozczarowaniem, szczególnie że tłumaczenia Harry’ego odnośnie powodów dla których nie miała dostąpić tego zaszczytu wydawały się nastolatce dość mgliste. Bo niby co miało znaczyć że wybierają się nie do rezydencji tylko do mieszkania H2O? Czy różni się pierwsze od drugiego? I dlaczego ktoś posiadający jedną posiadłość kupuje sobie kolejną?  Do tej pory Gwen wiedziała jedynie tyle, że Harry jest bogaty, natomiast niewiele mogła powiedzieć na temat tego czym objawia się posiadany przez niego majątek. W zasadzie owa różnica w statusie społecznym od zawsze stanowiła problem jak chodzi o znajomość pomiędzy nią, Peterem i Mary a właścicielem Oscorp. Nie chcąc by stała się ona języczkiem uwagi, najłatwiej było ignorować ów temat, a co za tym idzie unikać wizyt takich jak ta, lub przynajmniej próbować udawać że majątek Harry’ego nie robi na nikim wrażenia.
Tyle ze Stacy nie byłą za dobra w udawaniu. Zwłaszcza gdy ktoś najpierw wspomina jej o „mieszkaniu”, a chwilę później pokazuje coś, co w żaden sposób „mieszkaniem” nazwać nie można. Według kryteriów uznawanych przez nastolatkę, w powyższą definicję wpisywał się jeden pokój, kuchnia, łazienka i ewentualnie mały taras, tymczasem dla Harry’ego „dom” oznaczał wynajęcie całej kamiennicy i kliku sąsiednich przecznic, tak na wszelki wypadek, gdyby chciało się w spokoju wypić kawę do porannej gazety, oczywiście robiąc to wszystko w prywatnej restauracji.
Gadatliwa do tej pory dziewczyna teraz stała niczym zamurowana nie będąc w stanie wydusić z siebie choćby słowa. Onieśmielona, czułą się strasznie głupio wpatrując się w piątą w kolejności łazienkę, w czasie gdy cały jej dobytek mieścił się w niewielkim plecaku, z którego zresztą głośno wołał i pilną przepierkę w jakimkolwiek zlewie. A jakby tego było mało, do świadomości nastolatki właśnie przebiła się myśl iż oto dała się zaciągnąć do domu faceta, którego poznała zaledwie kilka godzin wcześniej.
- Brawo Gwendolyne. Radzisz sobie świetnie. – W myślach nastolatka ironicznie podsumowała swoje osiągnięcia.  
Czując jak bardzo jest sparaliżowana, Stacy nie mogła jednocześnie nie myśleć o tym iż jej szanse na rozmowie stażowej u pana Starka właśnie drastycznie spadły. No chyba że zrobi na nim wrażenie swoja niemocą i posągowym, milczącym wizerunkiem.  
- Ja… trochę tego dla mnie za dużo. Pozwolisz że przejdę się przewietrzyć. – W końcu wydukała z siebie spider – girl, uznając iż zastrzyk świeżej porcji tlenu pozwoli rozjaśnić jej umysł.  Nie czekając przy tym na zgodę z strony swojego gospodarza, Gwen od razu postanowiła wprowadzić ów pomysł w życie. Ostatecznie będzie miała dużo czasu na „podziwianie” posiadłości która na chwilę obecną za bardzo ją przytłaczała.
Zmierzając na dół, nastolatka rzecz jasna wybrała schody. Już wcześniej chciała zasugerować że winda jest dla weteranów wojennych i dostawców pizzy, jednak Harry uparł się by do owej listy dopisać również bogaczy. Gwen nie wiedziała co robić. Zastanawiała się czy nie skorzystać z telefonu by zadzwonić po Mary lub Petera. W większym towarzystwie byłoby jej raźniej. Z drugiej strony ich obecność mogłaby kolidować w przygotowaniach jakie Harry chciał poczynić odnośnie misji odesłania jej do swojej rzeczywistości.
Obracając w dłoniach telefon, dziewczyna wahała się odnośnie czekającej ją decyzji, gdy nagle jej czujne oko dostrzegło błysk światła dochodzący z sąsiedniego wieżowca. Błysk który po chwili się powtórzył. Kilkukrotnie. Niby od niechcenia, Gwen ustawiła się w taki sposób, by móc obserwować interesujące ją zjawisko. Szybko zorientowała się iż ktoś z budynku naprzeciwko robi jej zdjęcia. Sądząc po odległości fotograf musiał dysponować dość zaawansowanym sprzętem. Stacy nie rozumiała jedynie dlaczego ów ktoś za swój cel wybrał właśnie ją? Prywatne życie Harry’ego mogłoby być dla wielu reporterów  łakomym kąskiem, a sprowadzani przez moego goście zapewne stanowili wisienkę na owym torcie. Jednak dla Gwen zasadnicze pytanie brzmiało, czy z tego powodu powinna raz jeszcze uciec spod nosa przyjaciela i wyjaśnić pewne pajęcze sprawy? Choć pewnie tym razem oznaczałoby to nie tyle „spod samego nosa”, co z całego zastawu kamer. Byłoby to nie lada wyzwanie, jednak w głowie Stacy już rodził się plan jak całą sytuacje wykorzystać w celu odsunięcia od siebie jakichkolwiek podejrzeń.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Czw Paź 03, 2019 8:09 pm

Ta reakcja Gwen mimo wszystko Harry'ego zaskoczyła. W pierwszej chwili nawet nie zwrócił na nią uwagi, może po części właśnie dlatego, że nigdy by jej sam z siebie nie przewidział, więc jego umysł początkowo nie chciał zauważyć czegoś uznawanego za tak nieprawdopodobne... Ale i tak prędko dotarło do niego, że zachowanie dziewczyny diametralnie się zmieniło. Ubyło jej śmiałości i gadatliwości... Powiedziałby wręcz, że wyglądało to trochę tak, jak gdyby zeszło z niej powietrze. Co, jasne, mógłby zrzucić na zmęczenie, bo na pewno miała za sobą długi dzień - ostatnich parę dni - ale... Zmiana nastąpiła chyba zbyt nagle, aby obwiniać za nią miał tylko i wyłącznie wycieńczenie, czy to fizyczne, czy psychiczne.
Mężczyzna mógł się co prawda mylić i pod tym względem nawet by go to bardzo nie zdziwiło, lecz słowa Gwen zaraz potwierdziły jego przypuszczenia. Gdyby faktycznie była zmęczona, to przecież skorzystałaby z podsuwanej przez niego oferty zobaczenia sypialni, może wymoczenia się w wannie, położenia się na chwilę - jak bardzo wcześniej nie zaklinała się, że nie byłaby dziś w stanie zasnąć. A skoro wolała wyjść... To problem najwyraźniej rzeczywiście leżał gdzieś indziej. I Osborn mógł się tylko domyślać w czym, choć szczerze mówiąc posiadał parę typów.
Gdyby nawet chciał, nie zdążyłby się jednak dowiedzieć na ten temat niczego więcej, ponieważ Gwen natychmiast ruszyła z powrotem do wyjścia. Cudownie. Harry skrzyżował ramiona na klatce piersiowej i równocześnie westchnął cicho, przy okazji zamykając usta, które dopiero co rozchylił w nadziei na... Cóż, na powiedzenie czegokolwiek, może na zasugerowanie dziewczynie wyjścia na balkon, żeby tylko nie opuszczała budynku. Szkoda, że nie pomyślała chociaż o tym, żeby wziąć od niego kod i móc potem wrócić do środka, ale być może przyglądała się, kiedy sam go wpisywał i zadbała o to, aby go zapamiętać. Chociaż trochę w to nie wierzył.
Wszystko wskazywało więc chyba na to, iż będzie musiał teraz poczekać, aby wpuścić ją do mieszkania. Ale... W końcu jak długo mogło jej nie być, skoro chciała się tylko przewietrzyć? Przynajmniej oficjalnie. Mężczyzna nie byłby wcale zdziwiony, gdyby przez przewietrzenie się Gwen rozumiała skakanie na pajęczynach, a to z kolei mogło jej już zająć więcej czasu... Zwłaszcza w sytuacji, gdyby natknęła się na jakieś kłopoty, a w to nie wątpił. W Nowym Jorku chyba trudniej byłoby przelecieć nad ulicami bez zauważania jakichś drobnych problemów. Z drugiej strony tak czy siak już wcześniej zakładał, że Gwen tego spróbuje, więc może powinien po prostu przejść nad tym do porządku dziennego... No, w tym wypadku nocnego.
To przecież nie tak, że nie miał nic do roboty. Przeciwnie, czekało na niego sporo zajęć, na których mógł się póki co skupić. Co prawda nie był pewien na jak długo, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że nie powinien kłaść się zbyt późno... Koniec końców jutro znowu czekała go praca. Och, gdyby ten jeden raz zarwał noc, to nie stałoby się nic bardzo złego, bo serum tak czy siak utrzymałoby go nie tylko po prostu przy przytomności, ale i zadbałoby o to, aby jego efektywność wyraźnie się nie obniżyła... Ale nie chciał sobie na to pozwalać, gdy nie było to absolutnie konieczne. Zbyt łatwo popadał w złe nawyki. Wyrobienie sobie rutyny było dla niego dużo bezpieczniejsze. Bardziej komfortowe.
Wzdychając ponownie - i przewracając oczami, mimo że nikt nie mógł tego w tym momencie dojrzeć - Harry wyruszył na poszukiwania. Zgodnie ze swoimi wcześniejszymi przewidywaniami, robota namierzył w sypialni, na łóżku, czekającego nieruchomo. Modliszka odchyliła głowę na bok na jego widok, lecz nie podniosła się, aby go przywitać. Bez problemu pozwoliła się za to pogłaskać i cichym, nieco elektronicznym ćwierknięciem potwierdziła przyjęcie nowego polecenia - zgodnie z którym miała tej nocy nie pokazywać się Gwen. Tak czy siak nie wyglądało na to, aby planowała ruszać się z tego pokoju.
Załatwiwszy tę kwestię, Osborn mógł przejść do następnej. Wyjął z kieszeni komórkę i zaczął od wybrania spisu rozmów tekstowych, a potem wątku z Gwen. Przez krótką chwilę rozważał zwyczajne podanie jej hasła, ale ostatecznie zadecydował, że tego nie zrobi... Nie tylko dlatego, że nie chciał zapisywać go w jakiejkolwiek formie. Po części kierował się również chęcią przekonania się o tym, o której godzinie dziewczyna wróci do mieszkania... I może odrobinę zależało mu na wystawieniu jej na samą konieczność poradzenia sobie z dostaniem się na jego piętro. Jasne, nie był to wielki problem, dlatego też Harry nie czuł się z tym źle, lecz z drugiej strony ten drobny akt przekory mimo wszystko przynosił mu jakiś cień satysfakcji.
"Dzwoń, gdy będziesz wracała." Proszę, taka wiadomość powinna chyba wystarczyć. Co prawda Osborn nie sprecyzował czy chodziło mu o telefon, czy o połączenie się przez, nazwijmy to, domofon, ale w gruncie rzeczy nie miało to większego znaczenia. Jedyna różnica polegała na tym, że komórkę trzymał praktycznie zawsze przy sobie - schowaną w kieszeni albo położoną gdzieś obok - więc nie musiał się do niej wybierać. Druga sprawa załatwiona... Zostało mu jeszcze całe mnóstwo innych.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Pią Paź 04, 2019 2:30 pm

Gwen była na siebie zła. Kontrolowanie własnych emocji czasem przychodziło jej niezwykle ciężko. Przytłoczył ją nie tyle sam majątek Harry’ego, bo przecież jak każda nastolatka interesowała się życiem celebrytów, niejednokrotnie widząc siebie w roli opływającej w luksusy gwiazdy, co świadomość własnej straty i poczucie iż sama nie ma nic. Nagle dopadła ją tęsknotę za swoim domem, warsztatem czy nawet szkołą, a dokładniej rzecz ujmując potrzeba posiadania jakiejkolwiek przestrzeni, z którą mogłaby się utożsamiać i o której dałoby się powiedzieć, że jest jej własną. Dla nastolatki stało się jasne, iż w zasadzie nie ma znaczenia czy będzie to miejsce w nowym czy starym świecie.  Liczył się fakt znalezienia własnego kąta, takiego gdzie zbudowała by swój azyl, przez które mogłaby wyrażać własną osobowość, które urządziłaby po swojemu, od wstawienia weń olbrzymiej perkusji począwszy, a które to w ostatecznym rozrachunku dawało by jej energię i inspiracje do działania.
Tymczasem jedynym miejscem do jakiego Gwen mogła w tej chwili wrócić było mieszkanie Esmeraldy. Miłe, przytulne, zadbane, ładnie urządzone i w ogóle pod wieloma względami niemalże idealne, jednak nawet mimo tych wszystkich atutów wciąż nie dające dziewczynie tego czego chce. Być może z racji faktu iż jej nowo poznana przyjaciółka, przybyła do Stanów całkiem niedawno, poniekąd znajdując się w takiej samej sytuacji co Stacy, to znaczy z wszystkim zaczynając od zera, obie szybko znalazły nić porozumienia, a nastolatka czułą się u swojej gospodyni wyjątkowo swobodnie, ale mimo to, bez względu na to jak bardzo by się nie starała, u Esme nie mogła pozbyć się wrażenia, iż jest tu tylko gościem.
Mogła za to znaleźć sobie jakaś pracę i czerpiąc wzór z działań latynoski, zacząć działać na własne konto. Być może Peter mógłby pomóc znaleźć jej coś na początek. Niestety w tym przypadku spadkobierca olbrzymiego imperium Osobornów  jawił się jako fatalny doradca. W zasadzie Gwen powątpiewała by Harry mógł ją w tych kwestiach zrozumieć. Choć z drugiej strony, być może okaże się zadowolony, jeśli ona przestanie wchodzić mu w paradę i pozwoli skupić się na znalezieniu rozwiązania sposobu na podróżowanie pomiędzy alternatywnymi rzeczywistościami. Stacy i tak nie miała pojęcia jak mogłaby mu w tym pomóc, a ponieważ nie chciała czekać bezczynnie, to przynajmniej mogłaby zadbać o samą siebie.
„Oczywiście zaraz po tym jak załatwię sprawę impertynenckiego dziennikarza, nie szanującego cudzej prywatności” - natychmiast podsumowała spider-girl, tym samym ucinając wcześniejsze rozterki na rzecz podjęcia konkretnych działań.
Sądząc po regularnie powtarzających się błyskach, których źródło zlokalizowane było na dachu sąsiedniego wieżowca, wścibski reporter nie zamierzał szybko odpuścić. Na szczęście tym razem Gwen nie musiała przynajmniej martwić się o znalezienie miejsca do przebrania, jako że kostium bohaterki niosła pod ubraniem. Wystarczył krótki, nie wzbudzający niczyich podejrzeń spacer do najbliższego odosobnionego miejsca, by spider-girl była gotowa do akcji. Tym razem różowy plecak wyruszył do akcji razem z swoją właścicielką. Podejrzewając że pisarzyna na dachu może czujnie obserwować klatkę schodową, Gwen postanowiła dostać się tam wbiegając na górę po zewnętrznej elewacji budynku. Wyjątkowo nie martwiła się iż mógłby zobaczyć ją przypadkowy przechodzień. No chyba że tym kimś miałby być Harry. W przeciwnym przypadku uznała że nie stanie się nic złego jeśli miejscowi  popatrzą jak działa prawdziwy zawodowiec.
Stacy była przekonana że ma po swojej stronie element zaskoczenia, jednak to  co ujrzała na górze mocno zweryfikowało te poglądy. Owszem, tak jak się spodziewała, znalazła tam „dziennikarkę” w osobie młodej kobiety o mocno kręconych włosach i grubych okularach, jednak zamiast pojedynczego aparatu, wokół podejrzanej, znajdowało się małe laboratorium obserwacyjne. Luneta, stolik z laptopem, mnóstwo ciągnących się po ziemi kabli, coś co przypominało stacjonarną antenę satelitarną, krzesło, a nawet materac czy przenośna lodówka. Gdyby nie fakt iż większość obserwacyjnych przyrządów skierowane było na mieszkanie Harry’ego, Gwen założyłaby że ma przed sobą pasjonatkę astronomią, ornitologia lub nawiedzoną łowczynię tornad.
- Kłos tu za bardzo dał się porwać obsesji… - Powiedziała nastolatka, sprawiając że zaskoczona kobieta spojrzała w jej stronę i … odruchowo pstryknęła jej zdjęcie.
Dopiero później zaczęła ociekać, a jakby tego było mało w tym samym czasie nadeszła wiadomość od Harry’ego. „No weź, nie teraz” - pomyślała spider-girl, jednocześnie przy pomocy kilku wiązek z pajęczych sieci udaremniając zamiary swojej ofiary.
- Proszę! Puść mnie! Nie zrobiłam nic złego! To on jest potworem! - Krzyczała nieznajoma podglądaczka, próbując uwolnić się z kokonu.
- Akurat, na moje jesteś stukniętą, zboczoną wariatką, podglądająca innych w łazience. - Zdecydowała Stacy.
- To nieprawda!
- Będziesz mogła wszystko wyjaśnić jeśli obserwowana przez panią gwiazdor zechce pofatygować się tu osobiście. - Uznała Gwen dostrzegając jednocześnie telefon pozostawiony na stoliku. - Pozwolisz że sobie go pożyczę. Muszę do kogoś zadzwonić, ale nie mogę tego zrobić teraz więc, no … na pewno oddam.
- Nieee! Błagam. Nie mów nikomu. - Skomlała kobieta, w czasie gdy ruszona sumieniem spider -girl postanowiła zaciągnąć jej ciało na materac. Tak czy siak, bez względu na to czy przyjdzie jej czekać na przybycie tu Harry’go, czy na moment w którym sama zerwie sieć i ucieknie, trochę to potrwa, więc niech lepiej będzie jej wygodnie.
Chwile później Gwen biegła z powrotem, w pośpiechu odpisując na wiadomość Harry’ego. „Musiałam się przejść. Już jestem”. Drugi z telefonów zabrała z sobą, planując wysłać kolejną wiadomość w momencie gdy ona sama znajdzie się już poza podejrzeniami.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Sob Paź 12, 2019 7:34 pm

Po wysłaniu wiadomości Harry tak naprawdę nie tracił czasu na czekanie na odpowiedź. Nie był nawet pewien czy powinien się jej w ogóle spodziewać, czy może Gwen po prostu przyjęłaby jego słowa do wiadomości i - zgodnie z nimi - zadzwoniła dopiero wracając... Ale w gruncie rzeczy było mu wszystko jedno. Och, w dalszym ciągu posiadał pewne wątpliwości odnośnie jej nagłej ewakuacji, ale starał się wychodzić z założenia, że płakanie nad rozlanym mlekiem nie miałoby sensu.
Nie oznaczało to jednak, że zostawił komórkę w spokoju. Nie, zwyczajnie zmienił obiekt zainteresowania, z wątku rozmowy przenosząc się do przeglądarki internetowej i spośród przygotowanych wcześniej kart od razu wybierając serwis informacyjny. W końcu obiecał sobie, że wieczorem dokładniej zapozna się z najnowszymi doniesieniami - a tych musiało być mnóstwo. Z doświadczenia wiedział, że po wszystkich większych atakach sieć zalewały artykuły ze szczegółami wydarzeń... Oraz z ich konsekwencjami. A skłamałby mówiąc, że nie był ich ciekawy.
Choć może ciekawy nie stanowiło tutaj najlepszego określenia. Koniec końców mężczyzna zdawał sobie sprawę z przybliżonej skali szkód. Zdążył się zorientować, że same zniszczenia nie były aż tak poważne, jak mogłyby być, gdyby roboty nie skupiały się na istotach żywych, tylko demolowały wszystko wokół siebie... Ale, no właśnie, to oznaczało wysokie straty w ludziach. Osborn spodziewał się żałoby narodowej, akcji pokazujących wsparcie dla rodzin ofiar i całej reszty tego pakietu. I naprawdę rozumiał, że ciekawość była w tym wypadku mało delikatna... Ale stanowiła zarazem typowo ludzką reakcję. Nie wykluczała przecież innych odczuć.
Początkowo Harry jedynie pobieżnie przeglądał artykuły, otwierając sobie w nowych kartach te, które wydały mu się szczególnie obiecujące, ale ostatecznie nie zdążył się w nie zagłębić - gdyż jego telefon odezwał się sygnałem przychodzącej wiadomości, o której informacja wyświetliła się zresztą równocześnie na jego ekranie. Całkiem szybko, to musiał przyznać. Spodziewał się, że potrwa to dłużej... Ale tu i teraz nie zwlekał z wyświetleniem krótkiej treści esemesa, po której od razu przebiegł wzrokiem... I ledwo powstrzymał się przed cichym parsknięciem albo przewróceniem oczami.
Tak, domyślił się, że Gwen musiała się przejść. W końcu sama powiedziała, że potrzebowała się przewietrzyć, a generalnie jedno wiązało się z drugim... Choć ponownie tknęło go to, że jej spacer potrwał wyjątkowo krótko. Pewnie nie powinien na to narzekać i wybrzydzać, bo przynajmniej oznaczało to, że raczej nie wpakowała się jeszcze w żadne kłopoty, ale tak czy siak był tym odrobinę zaskoczony.
Druga otrzymana od dziewczyny informacja okazała się za to cenniejsza, chociaż trochę mniej precyzyjna, niż Harry by sobie tego życzył. Mimo wszystko podniósł się już z miejsca, bo zakładał, że teraz lub wkrótce będzie musiał wpuścić Gwen na swoje piętro, ale zanim choćby opuścił sypialnię - przez cały ten czas obserwowany przez swojego robota - zabrał się za komponowanie kolejnej wiadomości. Tak dla pewności.
"W budynku, pod budynkiem? Mam po ciebie zejść?" Wysyłając ten SMS, Osborn powoli zaczynał sądzić, że ta ostatnia opcja byłaby chyba najlepsza. Co prawda musiałby pofatygować się na dół, na co niespecjalnie miał w tym momencie ochotę, ale już wolał to zrobić, niż synchronizować się z Gwen i wdzwaniać ją do środka. Choć może została już wpuszczona do budynku? Bo to faktycznie zostawiłoby im do pokonania jedynie kwestię dostępu na najwyższy poziom i znacznie ułatwiłoby sprawę...
Z takiego planowania mężczyznę wyrwało ciche ćwierknięcie ze strony modliszki, która znów odchyliła głowę na bok i spoglądała na niego swoimi dużymi oczami. Nie była bardzo zaawansowanym robotem - przynajmniej pod tym względem, że Harry nie potrzebował mieć w niej partnera do rozmów na głębokie tematy - ale potrafiła zbierać, przetwarzać i interpretować dane, w tym takie dotyczące ludzkich nastrojów i zachowań. Musiała je rozróżniać, skoro pełniła głównie funkcję obronną. Być może więc nie było nic dziwnego w tym, że teraz sprawdzała czy wszystko w porządku.
- Nic się nie dzieje, leż. Może wyjdę jeszcze na chwilę - poinformował ją, wcale nie czując się dziwnie czy głupio z tym, że mówił do maszyny, która nie mogła mu się odwzajemnić tym samym. Hej, ile osób rozmawiało ze swoimi zwierzętami i ogół społeczeństwa uważał to za całkowicie normalne lub przynajmniej niegroźne zachowanie? A one rozumiały przecież dużo mniej od takiego mechanicznego pupila. Harry czuł się usprawiedliwiony. Poza tym, w jego przypadku to tak czy siak byłaby najmniejsza oznaka szaleństwa, gdyby nawet ktoś się uparł, aby w ogóle ją za nią uznać.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Wto Paź 15, 2019 6:30 am

Tak zwane „mieszkanie” w którym zakwaterował się Harry, Gwen kojarzyło się bardziej z fortecą, z systemami bezpieczeństwa wspomaganymi przez najnowsze technologie. Kamery, skanery, lasery, zaawansowany system dostępu, labirynt przejść, korytarzy, kodów i innych przeszkód, mających dopilnować by biedniejsza część społeczeństwa pozostała po właściwej stronie barykady. Jedynie samych ochroniarzy nigdzie nie było widać, zapewne po to by ci swoją obecnością nie zakłócali spokoju rezydentów, tym samym dając właścicielowi złudne poczucie iż wszystko wygląda normalnie. W każdym bądź razie potrzeba wygrodzenia własnej przestrzeni i poszukiwanie odosobnienia musiały być dla Harry’ego dużo ważniejsze niż obawa o szkody wywołane działalnością ewentualnych włamywaczy. Bo niby co można było tu ukraść? Jeśli nawet zniknie parę złotych klamek to przecież nie zachwieje to finansami właściciela Oscorp.
Czekając na Harry’ego, Stacy zastanawiała się czy przypadkiem owo odcinanie się od świata nie stanowiło jednego z powodów dla którego związek Mary i H2O nie przetrwał próby czasu?  MJ mogła się taka sytuacja nie podobać. Gdyby to Gwen miała wybierać, zdecydowanie wolałaby aby Harry wynajął jej jakieś niewielkie lokum gdzie ona mogłaby panoszyć się po swojemu. Z drugiej strony, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, jutro powinna spotkać się z panem Starkiem, a krótko potem wrócić do siebie, więc te kilka godzin jakoś wytrwa. Zakładając tak optymistyczny obrót sprawy, nastolatka tym bardziej utwierdziła się w przekonaniu iż powinna skontaktować się z Mary i spróbować dowiedzieć się., co wpłynęło na decyzję jej przyjaciółki. Dzięki temu być może będzie mogła uprzedzić „swojego” Herry’ego by ten nie popełniał podobnych błędów, co Osborn z alternatywnego świata.
Pozostawała też kwestia wytłumaczenia przyjacielowi swojego zachowania. Albo przynajmniej podjęcia takiej próby. „Przepraszam, muszę na chwile zniknąć” ciężko uznać za wyjątkowo wiarygodnie i dobrze uargumentowane, z kolei powiedzenie, że w tym domu nie czuję się dobrze, po zaledwie kilku minutach przebywania wewnątrz posiadłości, mogłoby urazić Harry’ego jako gospodarza, nie wspominając o fakcie dodana do wszystkiego stwierdzenia, że „chyba lepiej byłoby mi u Petera”, co biorąc pod uwagę to jak potoczyły się sprawy z Mary, brzmiało niczym kopanie lezącego.
Ostatecznie, nie znajdując nic na swoja obronę, na widok wychodzącego po nią Harry’ego Gwen jedynie uśmiechnęła się łobuzersko, próbując swobodną miną zamaskować podenerwowanie.
- Sorki za kłopot. Nagle naszła mnie taka myl że to trochę niestosowne. No bo … znamy się od ilu? Dwóch godzin. – Z braku innych pomysłów, Stacy postanowiła brnąć w argumentację opartą na własnej przyzwoitości. Nie żeby o tym nie myślała. Może nie był to obecnie główny powód jej zmartwień, plasujący się daleko w tyle za ograniczeniem swobody działania dla spider - girl, ale powyższa refleksja również zajmowała jej głowę, a co za tym idzie nikt nie mógł zarzucić jej kłamstwa. A poza tym takie tłumaczenie Harry powinien zrozumieć dużo łatwiej niż wszystkie rozterki nastolatki związane z siłą jaka działał na nią Osobornowy apartament. – Ale okej, obejrzę swój pokój. I podstawię krzesło pod klamkę. – Zażartowała nastolatka cierpliwie wysłuchując wszelkich uwag jakimi chciał obdarować ją Harry.  
Dziewczyna z niecierpliwością czekała na moment gdy będzie już sama. Dopiero wówczas sięgnęła po telefon zatrzymanej dziennikarki i wybierając na nim numer Harrego, wysłała przyjacielowi anonimową wiadomość.

„ W budynku naprzeciwko,. Na dachu zostawiałem ci niespodziankę. Nie ma za co. Spider-man”.

Kończąc wysyłanie sms-a., Gwen wyłączyła zdobyty aparat. Chciała aby Harry zdał sobie sprawę z tego, że jest obserwowany przez natrętnych paparazzi. Co z tym zrobi to już jego decyzja. Natomiast podszycie się pod pajączka miało odsunąć podejrzenia od niej samej. Przynajmniej ten jeden raz zamiast totalnej improwizacji, spider – girl mogła powiedzieć że miała plan.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Czw Paź 24, 2019 10:20 pm

Po wysłaniu swojej wiadomości Harry odczekał moment na wypadek, gdyby miał jeszcze otrzymać jakąś zwrotną, ale skoro przez pewien czas żadna się nie pojawiała, stosunkowo prędko zdecydował się faktycznie zejść na dół. Po całym dniu pracy w Oscorp, użerania się z agentami Tarczy, kiepsko skonstruowanymi, ale natrętnymi i licznymi robotami, Peterem i jego znajomymi, ludźmi na zakupach oraz sam już nie chciał myśleć kim jeszcze, mężczyzna szczerze nie miał ochoty ruszać się z miejsca, ale starał się pocieszać myślą, iż to ostatni raz, a potem - przy odrobinie szczęścia - będzie mógł zaszyć się w swojej sypialni. Oczywiście po uprzednim zapewnieniu Gwen wszystkiego tego, czego potrzebowała... Ale jakoś wątpił, aby dziewczyna zamierzała mu się ze swoim towarzystwem narzucać. W dalszym ciągu trzymał się przekonania, iż tylko czekała na zostanie w pokoju gościnnym, aby móc się z niego wymknąć pod osłoną nocy. Parkerowi się to zdarzało.
Wychodząc, Osborn po drodze krótko pogłaskał metalowy łeb modliszki, co miało stanowić dla niej dodatkowy sygnał do zostania na miejscu... Zapewne zbędny, skoro nakazał jej to już wcześniej, ale nigdy nie szkodziło się upewnić. Później trasa była już prosta, szczególnie zważywszy na fakt, iż wychodzenie z mieszkania ogółem wyglądało łatwiej od przeciwnego procesu. W końcu kody były potrzebne po to, aby dostać się do środka... Zazwyczaj. Tak czy siak, najważniejsze, że dotarcie na parter nie zajęło mężczyźnie aż tak długo i już wkrótce potem udało mu się odnaleźć Gwen.
Zatrzymując się na moment obok niej i słuchając jej wyjaśnień, Harry wsunął dłonie do kieszeni i równocześnie uniósł brew. Niestosowne? Gdyby spojrzeć na to z boku, to może i tak, choć szczerze powiedziawszy do tej pory Osborn zbytnio się nad tym nie zastanawiał. Potrafił to zrozumieć, owszem, czysto na logikę. Podstawiając na miejsce Gwen dowolną inną nastolatkę... Tak, wiedział jak to mogło dla kogoś wyglądać. Tyle że Harry głęboko wierzył w ideę przyjaźni damsko-męskiej - pomijając w wykonaniu Petera, który najwyraźniej prędzej czy później zaczynał coś chyba z większością bliskich sobie kobiet - i zbyt wiele lat spędził uważając tę swoją Gwen tylko i wyłącznie za przyjaciółkę. W zasadzie najbliższą, a zdecydowanie pierwszą. Gdyby miał kogoś nazwać siostrą, to właśnie ją.
- Zależy od punktu widzenia, ale tak, mniej więcej - skomentował więc jedynie tę część odnośnie stażu ich znajomości, decydując się pominąć milczeniem całą resztę. Dwie godziny brzmiały... Poprawnie. Pomijając wcześniejsze spotkanie na cmentarzu, ale Osborn nie powiedziałby, aby w jego trakcie jakoś szczególnie się ze sobą zapoznawali. Równie dobrze mogliby liczyć od chwili, gdy po raz pierwszy otrzymał od tej wersji Gwen wiadomość. Koniec końców była to już jakaś forma kontaktu...
Ale nawet pomijając to wszystko, tak czy siak się znali. W pewnym sensie. Niektóre fakty się nie zgadzały, część zachowań była inna, nowa, ale sporo z nich się też ze sobą pokrywało, w związku z czym Harry uważał, że mieli całkiem niezły start. Zdecydowanie lepszy od typowego. Jak gdyby posiadali ogólny schemat charakteru... Taką bazę, na której mogli pracować. Równocześnie ułatwiało i utrudniało to sprawę.
- Weź sobie jedno z tych z balkonu, są solidniejsze - skwitował z kolei kompletnie poważnym tonem głosu uwagę na temat krzesła. Szczerze powiedziawszy nie miał bladego pojęcia czy tak właśnie było, chociaż domyślał się, że raczej tak, bo balkonowe meble wydawały mu się cięższe od tych stojących na przykład w jadalni... Lecz dla celów żartu tak czy siak nic to nie znaczyło. Chyba że Gwen rzeczywiście zamierzała się do tego uciec. Niektórzy ludzie stosowali w końcu metodę przekazywania swoich prawdziwych intencji przez dowcipy... Ale tego już nie oceniał.
Powrót na górne piętro odbył się w podobny sposób do niedawnej wyprawy na nie po raz pierwszy - a przynajmniej pierwszy dla Gwen - pomijając fakt, iż na jego zakończenie Harry nie przeprowadził uproszczonego opisu rozłożenia pomieszczeń, tylko ograniczył się do wskazania dziewczynie pokoju gościnnego. Teraz jedynie on miał znaczenie. Jeżeli nie pamiętała jego wcześniejszych wskazówek, to rano zawsze mogła sama zorientować się gdzie co się mieściło, póki co zaś Harry zostawił ją w sypialni i wrócił do własnej. Może chwila spokoju dobrze jej zrobi. A może faktycznie mu zwieje.
Osborn nie zdążył jednak zabrać się za nic pożytecznego, gdyż jego uwagę ponownie odwróciła komórka. Jej dźwięk sprawił, że Harry westchnął głęboko, na moment przymykając oczy i w myślach licząc do pięciu. Dopiero wówczas zdecydował się sięgnąć po urządzenie i zorientować się kto do niego pisał i w jakiej sprawie. Mimo wszystko nie było jeszcze aż tak późno, więc nie zdziwiłby się, gdyby odzywał się do niego ktoś z pracy... Ale z drugiej strony czekał też na kontakt ze strony Parkera, więc a nuż?
To chyba właśnie przez to ostatnie treść esemesa spowodowała, iż brwi mężczyzny natychmiast podjechały w górę. Potrafił zrozumieć obcy numer. Nie byłoby to dla niego żadnym zaskoczeniem, gdyby Peter zgubił lub zniszczył swój telefon. W jego zawodzie? Normalne. Ale podpisywanie się pseudonimem? I to teraz, po ich ostatnich dyskusjach, kiedy Parker powinien doskonale zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo to Harry'ego drażniło... Delikatnie mówiąc? Może pożyczył od kogoś komórkę i musiał utrzymywać pozory. To było... Logiczne wyjaśnienie, zapewne.
Tyle że Peter miał do nich dołączyć. A skoro już był w pobliżu, to chyba równie dobrze mógłby to zrobić. Ta informacja podkopywała wymówki, które Harry wymyślał dla reszty swoich wątpliwości i ogółem mężczyzna nie mógł się pozbyć wrażenia, że wszystko to jakoś mu nie pasowało. Budynek naprzeciwko... Nie zastanawiając się długo, Osborn odnalazł okno wychodzące we właściwym kierunku i dyskretnie wyjrzał przez nie na zewnątrz, starając się dojrzeć na dachu coś szczególnego. Na przykład ludzką sylwetkę, która sugerowałaby obecność Parkera... Choć nawet o tej porze miasto mimo wszystko było całkiem jasne, to Harry nie widział niczego takiego. Jakieś kształty, owszem, ale pod tym kątem nie potrafił stwierdzić na ich temat nic konkretnego. Mogły być tą niespodzianką albo częścią dachu i tyle.
Wciąż z telefonem w dłoni, Osborn zdecydował się zrobić jeszcze jeden przystanek przed zadecydowaniem co dalej... Oraz przed odpisaniem na tę wiadomość. Peter ignorował go wystarczająco często - może nieumyślnie, ale wciąż - dlatego czuł się w pełni usprawiedliwiony każąc mu chwilę poczekać. Póki co tak czy siak była to kwestia może minuty. Kilka więcej nie powinno mu zrobić różnicy... A przez ten czas Harry skierował się do pokoju gościnnego, do którego drzwi na początek zapukał.
- Kiedy byłaś na zewnątrz, nie widziałaś przypadkiem w pobliżu czegoś nietypowego? - zagadnął, gdy tylko dziewczyna wpuściła go do środka, czy to osobiście, czy po prostu pozwalając mu wejść. Tak czy siak nie pakował się całkiem do pomieszczenia, tylko oparł się o framugę, spoglądając na Gwen wyczekująco. Liczył na to, że może wyłapała przynajmniej moment, gdy Peter bujał się między budynkami, ale z drugiej strony... W takim wypadku pewnie ruszyłaby za Spider-Manem, biorąc pod uwagę jej wcześniejsze zainteresowanie jego osobą. Trudno, tak czy siak warto było spróbować.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Nie Paź 27, 2019 12:11 pm

Po tym gdy wysłała już wiadomość do Harry’ego, Gewn mogła jedynie czekać na rozwój wypadków. Schowała do plecaka telefon nieznajomej dziennikarki. Nastolatka podchodziła bardzo poważnie do kwestii nie przywłaszczania cudzych przedmiotów, a co za tym idzie obiecała sobie sumienie zwrócić urządzenie do właścicielki. Nawet jeśli w tym celu spider-girl raz jeszcze będzie zmuszona uciec spod nosa Osborna. „Ale to już ostatni raz” - w myślach postanowiła dziewczyna, jednocześnie odnosząc dziwne wrażenia jakby nie była to pierwsza tego typu deklaracja wypowiedziana dzisiaj. Dla pewności rozwinęła więc wcześniejszą myśl do „ostatni raz chyba że wystąpią inne okoliczności”.
Chwilowo nie mając nic więcej do zrobienia, Stacy oddała się rozważaniom na temat potencjalnej reakcji Harry’ego na wiadomość od rzekomego pajęczego bohatera, jednocześnie próbując odgadnąć jak w takiej sytuacji postąpiłby „jej Harry”. W ten sposób nastolatka zrobiła sobie swoisty test tego na ile może powiedzieć iż zna swojego gospodarza. Była przekonana że Osborn nie zignoruje sms-a. Choćby z racji tego, iż wyda mu się on podejrzany, a H2O nie miał w zwyczaju podchodzić bezrefleksyjnie wobec wydarzeń odbiegających od normy. W zasadzie był skłonny rozwodzić się nad tematami zupełnie zwyczajnymi, jeśli tylko sam uznał je za nie dość normalne. Na przykład fakt że bohaterowie wysyłają wiadomości telefoniczne do nieznanych sobie osób. Dla Gwen było to oczywiste. Ona sama co prawda nigdy nie dostała powiadomienia od pana Starka, ale przecież liczyła że kiedyś taka wiadomość może do niej trafić, a co za tym idzie sam fakt komunikowania się herosów z resztą społeczeństwa nie był dla niej niczym niezwykłym. Z kolei Harry był paranoikiem i tyle. Zdecydowanie w punkcie paranoi, nastolatka mogła postawić „check” dla obu znanych sobie Osbornów.
Pytanie co Harry zrobi z taką wiedzą? Wezwie policję? Tylko z powodu otrzymanej wiadomości? Raczej mało prawdopodobne. Prędzej kazałby sprawdzić co jest grane swoim ochroniarzom, problem w tym że Gwen nie zauważyła by ktokolwiek taki kręcił się tu w pobliżu. Poza tym wysługiwanie się innymi, w sprawach które mógł wyjaśnić sam, tez nie pasowało do stylu Harry’ego. Zakładając iż H2O rzeczywiście będzie chciał rozwiązać zagadkę tajemniczej wiadomości, można było w ciemno przyjąć to, że uda się w wskazane w niej miejsce osobiście. Tylko wtedy będzie miał pewność iż żaden szczegół mu nie umknie. Idąc dalej, dziewczyna zastanawiała się czy jej przyjaciel zrobi to sam w tajemnicy przed nią, czy  zdecyduje się zabrać ją z sobą. I czy pokaże jej sms-a?
Tych dwóch ostatnich kwestii Gwen nie potrafiła rozstrzygnąć, dlatego też z niecierpliwością wyczekiwała dalszego ciągu wywołanej przez nią intrygi. Dziewczyna mierzyła się też z innym, dużo bardziej prozaicznym dylematem, bezpośrednio związanym z swoimi bieżącymi potrzebami. Problem sprowadzał się do zagadnienia „czy Harry ma pralkę”? Na pewno było go na taką stać, ale czy ja potrzebował? Nastolatka nie znalazła poszukiwanego przez siebie urządzenia ani w łazience ani w kuchni, wobec czego zaczęła podejrzewać że milioner nie bawi się w tak przyziemne sprawy jak pranie. Może robi to za niego służba, zabierając rzeczy niczym w hotelu? Albo Harry po prostu wyrzuca brudne rzeczy zastępując je nowymi? Powyższy dylemat tak bardzo pochłonął Gwen iż w momencie pojawienia się Harrego i sformułowania przez niego pytania, jej odpowiedź dalece odbiegała od meritum sprawy.
- Masz tu pralkę? - Spytała nastolatka.
Dopiero po chwili do Gwen dotarło iż Harry poruszył dużo ważniejszy dla niej problem.
- Nietypowego? Jak bardzo nietypowego? Coś się dzieje? - Po raz kolejny odpowiadając pytaniem na pytanie, spider – girl usiłowała zebrać myśli, zastanawiając się ile powinna Herry’emu powiedzieć. Gdyby potwierdziła że widziała spidr-mana, tym bardziej uwiarygodniłaby swoją historyjkę, ale jednocześnie zdawała sobie sprawę, że jeśli faktycznie tak by było, to ona nie przeszłaby obok tego obojętnie. Być może ruszyłaby za nim w pościg, a już z całą pewnością podzieliłaby się swoim odkryciem z Harry’m już w pierwszym zdaniu. Opanowanie to nie była jej mocną stroną, o czym jej rozmówca doskonale wiedział. - Masz na myśli podejrzanego? To chyba nie jest szemrana dzielnica w której dzieją się złe rzeczy? Zakładam że nie wybrałbyś takiej dla siebie. Niestety byłam zbyt zajęta własnymi myślami.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Sob Lis 02, 2019 4:30 pm

W porządku, takiej reakcji Harry się nie spodziewał - i to do tego stopnia, że początkowo jedynie zamrugał powoli, nie zmieniając wyrazu twarzy i wpatrując się nieruchomo w Gwen. Zastanawiał się czy dziewczyna w ogóle go usłyszała... Nie, to na pewno. Ale czy zarejestrowała o co pytał? W to już wątpił. Co prawda nie sądził, aby zignorowała jego słowa umyślnie, ale najwyraźniej była na tyle głęboko pogrążona we własnych przemyśleniach, że to właśnie na ich tematyce się skupiła.
Ale pralka? Naprawdę? Mężczyźnie całe dwie sekundy zajęło przejście od zaskoczenia, przez zdziwienie, aż do nagłego zrozumienia. Och. No tak. W końcu przez problemy w centrum handlowym ostatecznie nie kupili dla Gwen żadnych nowych ubrań, więc pewnie nie bardzo miała w co się przebrać, nie tylko do spania, ale i tak ogółem... Logiczne. Przy odrobinie szczęścia przynajmniej do jutra będzie mógł coś na to poradzić, a wówczas zrobią w tej kwestii coś bardziej trwałego.
W ostateczności niedaleko znajdowała się pralnia. O tej godzinie już pewnie nie działała, ale zawsze mógł do niej skierować przyjaciółkę z samego rana. Osobiście nigdy nie musiał się przejmować takimi rzeczami... No, może był taki okres na studiach, gdy przechodził fazę zajmowania się pracami domowymi bez udziału służby czy opłacanych usług, ale miał to już za sobą. Tak czy siak robił to wtedy głównie ze względu na współlokatora. Teraz... Teraz nie znalazłby na to nawet czasu - choćby chciał. A nie chciał. Wystarczyło mu to, że okazjonalnie dla siebie gotował.
Ta kwestia musiała jednak poczekać, bo najwidoczniej Gwen jednak zwróciła uwagę na jego pytanie i sama do niego nawiązała. W związku z tym Harry odnotował sobie tylko w pamięci, aby za moment wrócić do podjętego przez nią tematu, po czym kiwnął potwierdzająco głową. Coś się działo, owszem, chociaż nie wiedział jeszcze do końca co to takiego było. Oby nic niebezpiecznego. Nie sądził, aby Peter go przed czymś takim nie ostrzegł, ale z drugiej strony wciąż nie miał pewności, że wiadomość naprawdę została wysłana przez niego. Było to... Prawdopodobne, tak, a mimo to... Już sam nie wiedział. Może przesadzał, lecz coś wciąż mu tutaj nie pasowało.
- Okolica jest w porządku. Przynajmniej na tyle, na ile całe to miasto... A już się zdążyłaś przekonać, że zbyt spokojne to ono nie jest. Ale nie, żadnych gangów i podobnych kłopotów, jeżeli tym się przejmujesz - zapewnił na początek, żeby uspokoić Gwen. Co prawda po jej dotychczasowych poczynaniach wnosił, że chyba nie przejęłaby się za bardzo takim zagrożeniem, albo raczej bez większych problemów by sobie z nim poradziła, ale czemu miałby pozwalać jej się martwić, kiedy nie musiała? Nie wspominając już nawet o tym, że nie chciał wkładać jej do głowy żadnych pomysłów o osobistym ratowaniu dzielnicy... Wracając jednak do rzeczy.
- Podobno na dachu obok czeka jakaś niespodzianka. Myślałem, że może widziałaś proces jej dostarczania... Ale w takim razie nieważne - wyjaśnił. Nie miał powodu, aby ukrywać ten fakt. Tak czy siak zakładał, że prędzej czy później Gwen dowie się wszystkiego, chociażby dlatego, że ani ona, ani Peter nie potrafili trzymać języka za zębami. Obstawiał, że przy ich pierwszej dłuższej - i prywatniejszej - rozmowie cała prawda wyjdzie na jaw... Czy tego będą chcieli, czy nie. Prawie żałował, że nie będzie tego mógł posłuchać.
Tyle że... Kiedy tak o tym myślał, to może jednak mógłby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i przy okazji kontynuować pilnowanie Gwen? Nie skłamał odnośnie okolicy, rzeczywiście było w niej spokojnie, a miasto tak czy siak praktycznie nie zasypiało, więc nie widział problemu z zabraniem dziewczyny na chwilę na zewnątrz, a nawet zostawieniem jej na moment samej. Może i lubiła mu znikać, ale jak do tej pory mimo wszystko zawsze wracała... I w przeciwieństwie do Petera całkiem szybko reagowała na wiadomości. Nie stałoby się nic złego, gdyby z nim poszła.
- Nie mam pralki, ale niedaleko jest pralnia, więc jeżeli chcesz się teraz ze mną wybrać, to mogę ci ją już wskazać. Pewnie jest zamknięta, ale przynajmniej rano od razu do niej trafisz. Tylko będziesz musiała poczekać, gdy skoczę na ten dach. Przy okazji, jestem prawie pewien, że MJ zostawiła tu na wszelki wypadek jakieś ubrania, więc zerknij potem do szafy, a nuż coś dla siebie wybierzesz. To w końcu niespodziewane okoliczności, więc będziesz usprawiedliwiona - zasugerował. Na oko oceniał, że obie dziewczyny były wystarczająco podobnego wzrostu, choć Gwen najwyraźniej parę centymetrów niższa... Oczywiście mógł jej nie pasować styl, ale przynajmniej pod kątem piżamy nie powinno to mieć znaczenia. A jutro jakoś przecierpi. Będzie musiała.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Nie Lis 03, 2019 4:37 pm

Mimo wszystkich wcześniejszych rozważań, Harry naprawdę ją zaskoczył, otwarcie przyznając się do czekającej na niego „niespodzianki”. Przez moment Gwen poczuła się z tym naprawdę niezręcznie, konfrontując szczerość swojego gospodarza z faktem iż ona sama cały czas knuje coś za jego plecami. Nastolatka nie specjalnie umiała, a poza tym nie lubiła kłamać, dlatego też z ulgą postanowiła jak najszybciej zamknąć ten temat i przyznać się do wszystkiego. Wspólna wizyta na szczycie sąsiedniego budynku wydawała się dziewczynie idealnym miejscem do takich zwierzeń. Przynajmniej będzie mogła uczciwie powiedzieć, że w zamian za okazaną jej pomoc, próbowała się odwdzięczyć, usuwając z otoczenia Harry’ego kobietę, która najwyraźniej usiłowała zniszczyć mu życie.
Trochę obwiała się tego jak H2O zareaguje na informacje iż ona jest spider-girl. W jej odczuciu niczego to nie zmieniało, ale Harry mógł wpaść w panikę, uświadamiając sobie na przykład to, że w takim przypadku jej oddziaływanie na obcy sobie świat i wszystkie związane z tym konsekwencje, mogą być znacznie poważniejsze niż w przypadku zwykłej nastolatki.
- Niespodzianka? Jaka niespodzianka? Dla mnie? Uwielbiam takie tajemnicze zagrywki. Chodźmy tam! - Natychmiast zdecydowała Stacy, próbując pociągnąć za sobą Harry’ego zanim ten zdoła się namyśleć i zdecyduje o pozostawieniu jej w domu. Na przykład dlatego, iż po głębszej refleksji uzna powyższy wypad za niebezpieczny. - Często zdarza ci się robić oś takiego? - Dociekała Gwen.
Zmierzając po schodach, poza samym podekscytowaniem wywołanym oczekiwaniem na to, jak Harry zareaguje nią widok uwiezionej reporterki, zastanawiając się czy na przykład w ostatecznym rozrachunku pochwali ją za czujność i sprawność działania, spider – girl układała sobie w głowie wszystko to co zamierzała powiedzieć, gdy obije znajdą się już na miejscu. Cały czas rozmyślała też o wspomnianej wcześniej pralce. Przywykła do tego że Harry, również ten Harry, wszelkie swoje posunięcia planuje bardzo skrupulatnie, drobiazgowo i z dbałością o wszelkie szczegóły, co w efekcie dawało jeden oczywisty efekt – robi to zdecydowanie za długo, a co za tym idzie jej wyobrażenia odnośnie tego iż dzięki pomocy Osborna już jutro wróci do swojej rzeczywistości,  najwyraźniej były nieco na wyrost.
- Jak to do pralni? Myślałam że jutro idziemy do pana Starka? - Gwen głośno wyraziła gnębiące ją wątpliwości, próbując przy tym popchnąć sprawy w właściwym dla  niej kierunku. Tak jak niektórzy w ogóle nie potrafili czytać między wierszami, tak nastolatka miała tą przypadłość, iż czytała w ten sposób za dużo.
Na przykład to dlaczego Harry wciąż trzyma u siebie ubrania MJ. Było to dość dziwne, bo przecież praktyczny Harry na pewno dość sprawnie uporałby się z takim zaniedbaniem. Oczywiście można tez był założyć, że przewidujący Harry mógł dojść do wniosku że rzeczy powyższe mogą mu się jeszcze przydać, choć może niekoniecznie jako ratunek dla będącej w potrzebie koleżanki z alternatywnej rzeczywistości. Dla Gewn nawet tak naciągana teoria wydawała się być dużo bardziej prawdopodobną niż to że Osborn po prostu zapomniał co ma w szafach. Z drugiej strony pojęcie „sentymentalny Harry” w ogóle nie mieściło się w wyobraźni nastolatki, więc doszukiwanie się w tej sytuacji drugiego dna, raczej nie miało sensu.
Pochłonięta nowym problemem, Gwen dopiero po chwili zorientowała się że jak na niewtajemniczoną osobę, nazbyt pewnie zmierza do wspomnianego przez H20 budynku z naprzeciwka. Mając na uwadze rozległość posiadłości jaką obecnie zamieszkiwał Osborn, rolę sąsiedniego wieżowca mogło pełnić przynajmniej kilka budynków, a dziewczyna nie bardzo byłaby w stanie wytłumaczyć skąd wie dokąd iść.
- To ten, prawda? - Na wszelki wypadek spytała Gwen, jednocześnie zdając sobie sprawę iż w sfabrykowanym przez siebie sms-ie mogła lepiej określić lokalizację do której powinien skierować się Harry. - Pospiesz się!
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Sob Lis 09, 2019 2:44 pm

Brwi mężczyzny jak na zawołanie podjechały w górę przez tę jakże... Entuzjastyczną reakcję Gwen. Choć może powinien się był jej spodziewać? Nie dość, że zaoferował jej właśnie szansę ponownego wyjścia na zewnątrz, to przecież już z doświadczenia mógł ocenić, że wszystko aż za bardzo ją interesowało... Szczególnie te niebezpieczne sprawy. Oczywiście w tym wypadku nie mogła wiedzieć o co chodziło - bo i on nie miał pojęcia, więc choćby chciał, to niczego by jej przypadkowo nie zdradził - ale może coś sobie z rozpędu dopowiedziała. Albo naprawdę tak uwielbiała niespodzianki i niepotrzebnie dopatrywał się w tym głębszej filozofii. Co... Nie byłoby niczym nowym.
- Częściej niż bym chciał - przyznał tylko na jej dociekania, choć szczerze mówiąc niczego to nie wyjaśniało i Harry doskonale zdawał sobie z tego sprawę. To właśnie dlatego w ten sposób sformułował swoją wypowiedź. Częściej niż by chciał całkowicie zależało od tego czy i z jaką częstotliwością życzył sobie zakłócania swojego spokoju. W związku z tym w praktyce mogło się odnosić niemalże do wszystkiego.
Prawda była zaś taka, że mimo wszystko Osborn nie miał na co dzień do czynienia z większymi problemami. Oczywiście od czasu zdarzały się te odgórne, na które nie mógł w żaden sposób wpłynąć - jak ten atak robotów. Ale z drugiej strony Peter, czego by o nim nie mówić, faktycznie starał się trzymać swoją działkę kłopotów z daleka od rodziny i przyjaciół, przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe... Więc pod tym względem Harry nie mógł aż tak narzekać. W najgorszych sytuacjach stawiało go chyba Oscorp - albo raczej niespodzianki, które mu od czasu do czasu serwowało.
Próbował ograniczyć wypadki. Naprawdę. Osobiście nadzorował większość tych potencjalnie niebezpiecznych praktyk - a przynajmniej te, o których istnieniu w ogóle wiedział, bo w gruncie rzeczy obecnie największym problemem były te eksperymenty, które ktoś starał się przed nim zataić. A to... Zdarzało się zaskakująco często. Niestety nie każdemu można było zaufać, a doświadczenie mężczyzny podpowiadało mu wręcz, że niemalże nikomu. Nawet wieloletni, sprawdzeni pracownicy potrafili coś odstawić. A on sam nie mógł pilnować dosłownie wszystkiego - szczególnie biorąc pod uwagę liczbę budynków pod kontrolą Oscorp.
Pogodził się już z myślą, że czasami po prostu wymykał się im jakiś potwór. Na wszelki wypadek trzymał nawet w zanadrzu garść robotów bojowych, niegdyś przeznaczonych do polowań na Spider-Mana, a obecnie gotowych pojmać lub zlikwidować dowolny cel... Choć na szczęście zazwyczaj tak czy siak zajmował się tym Peter. I to z własnej inicjatywy! Błogosławione niech będzie jego przesadne poczucie obowiązku względem tego miasta. Zaoszczędzało Oscorp - czyli i Harry'emu - sporo pieniędzy.
Miał tylko nadzieję, że tym razem to nie była żadna bestia. Nie, usłyszałby, gdyby coś im ostatnio dało nogę. Inwazja inwazją, ale media uwielbiały relacjonować poczynania Spider-Mana, nie wspominając już o tym, że dałby mu znać ktoś z firmy. Może więc w grę wchodziły jakieś części z tych robotów? Osborn nie bardzo wiedział po co miałby je otrzymać, ale nie przychodziło mu do głowy nic innego - co w dodatku wymagałoby takiej dyskrecji. Z drugiej strony jak do tej pory nigdzie nie widział fragmentów na tyle dużych, aby mogły być jeszcze do czegokolwiek przydatne...
Z tych rozważań, dokonywanych już po drodze na dół, wyrwały mężczyznę kolejne pytania Gwen. Sprawiły one, że rzucił na nią okiem, na moment napotykając się na mentalny mur. Obiecał to? W tej chwili nie był pewien, chociaż zdawało mu się, że unikał podawania konkretnych terminów... Głównie dlatego, że nie był w stanie tego szczerze uczynić. Mógł spróbować wymusić spotkanie, w ten czy inny sposób, ale czy dałoby to pożądane efekty? Tyle że pewnie tej dyskusji nie powinni prowadzić na zewnątrz apartamentu. Nawet nie dla dyskrecji, ale na wypadek, gdyby Gwen się... Zirytowała.
- A chcesz iść do pana Starka w brudnych ubraniach? - zagadnął, lecz ton jego głosu wyraźnie wskazywał na to, iż było to pytanie retoryczne. Choć... Może i Tony aż tak bardzo by się tym nie przejął. Po zapoznaniu się z sytuacją Gwen prędzej zainteresowałby się samą jej podróżą niż jej osobą, więc strój dziewczyny miałby ewentualne znaczenie tylko w pierwszych minutach spotkania... A i wtedy raczej niewielkie. Przy czym ona nie musiała tego wiedzieć.
Nie musiała też, a wręcz nie powinna orientować się do którego budynku zmierzali. Harry odnosił niejasne wrażenie, że wspomniał tylko o pobliskim... Nie, dokładnie o mieszczącym się obok dachu. Co nie było do końca zgodne z esemesem, którego otrzymał, wskazującym budowlę naprzeciwko. I tak jak obrany przez Gwen kierunek potrafił przyjąć jako losowy, tak to całe upewnianie się na głos brzmiało już co najmniej podejrzanie.
- Mm, ten - przyznał, choć prawdę mówiąc nie miał takiej pewności. To luźno zgadzałoby się z treścią wiadomości, o ile została poprawnie ujęta, ale skoro dziewczyna też tak sugerowała... To równie dobrze mógł się przekonać czy słusznie. Jeżeli trafiła właściwy budynek spośród wszystkich sąsiednich, to... To chyba naprawdę musieli w końcu porozmawiać o tym, jak skutecznie powinna się ukrywać.
- Przy okazji, tam jest ta pralnia, o której ci mówiłem - dodał jeszcze, ruchem głowy wskazując w lewo tu przed wejściem do budowli. Kilkadziesiąt metrów dalej wzdłuż drogi widać było charakterystyczny szyld, choć zgaszone światła potwierdzały wcześniejszą teorię mężczyzny, iż o tej godzinie interes był już zwinięty. Przez głowę przeszła mu myśl, że dosłownie chwilę temu wspominał Gwen, iż powinna na niego poczekać, gdy on wybierze się na dach... Ale nawet nie miał ochoty próbować tego powtórzyć. Wiedział, że dziewczyna i tak zrobi co zechce, więc nie zamierzał marnować oddechu. Wolał zachować go na wspinaczkę po schodach aż na samą górę. Nie to, żeby miało go to zmęczyć, serum do czegoś się przydawało, ale mimo wszystko. A zdążył się już nauczyć, że Gwen coś nie lubiła wind.
- Nawiasem mówiąc, skąd pomysł, że to ten budynek? Bo ja się po prostu z tobą zgodziłem - spytał luźnym tonem, gdy przebyli już kilka pierwszych pięter. Odczekał głównie po to, aby przyjaciółka nie mogła mu tak nagle uciec... I żeby była wystarczająco zaangażowana w wyprawę, więc po prostu nie chciała tego zrobić. Choć nie wątpił w to, że zaraz usłyszy od niej jakieś zagmatwane mądrości. I... Nawet go ciekawiło co tym razem wymyśli w ramach wyjaśnienia.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Nie Lis 10, 2019 11:34 am

Gwen miała nadzieje że narzucone przez nią szybkie tempo marszu, sprawi iż Harry nie będzie zadawał jej kłopotliwych pytań, jednak ten nie byłby sobą, gdyby nie zauważył i nie zaczął drążyć wszelkich niedoskonałości w intrydze dziewczyny. Paradoksalnie nastolatka odnosiła wrażenie że w przypadku Osborna, krytyczne nastawienie do jej postępowania, wynika nie z faktu że ona coś przed nim ukrywa lecz z racji tego iż robi to tak niedoskonale. Czując na sobie podejrzliwe spojrzenie przyjaciela, Gwen zmagała się z silną potrzebą by wykrzyczeć usprawiedliwienia, że przecież ma dopiero osiemnaście lat, w związku z czym jej spiski nie muszą być doskonałe. Próbowała grać na zwłokę. Była przekonana że gdy znajdą się już na dachu wieżowca, uwaga Osborna skupi się na związanej tam dziennikarce i niecnych zamiarach tamtej, natomiast drobiazgi w stylu kilkukrotnego nie mówienia prawdy o działalności spider- gril, pójdą w niepamięć. Właśnie dlatego z przyznaniem się nastolatka wolała poczekać jeszcze te kilka pięter.
- Kobieca intuicja. - Odpowiedziała Gwen, tym samym rewanżując się przyjacielowi za wcześniejsze ogólnikowe wyjaśnienie, tego jak często Harry popada w tarapaty, choć w tym przypadku chodziło jej nie tyle o potyczki słowne, co fakt iż nie znalazła żadnej sensownej wymówki. Poza tym dla osoby w jej wieku, wyrażającej się dość swobodnym sposobem ubierania, podkreślenie iż jest się kobietą, zawsze wydawało się być na miejscu. - Później wyjaśnię.
Poruszoną przez siebie kwestią podejrzanej pewności z jaką Gwen kieruje się do miejsca o którym teoretycznie nic nie wie, Harry osiągnął przynajmniej tyle, że tym razem nastolatka postanowiła przepuścić go przed sobą. Dziewczyna uznała że są już tak daleko iż H2O po prostu musi trafić do celu, odsuwając od niej podejrzenia, a przy okazji mogąc się zrealizować jako ten który ochrania słabsza od siebie koleżankę.
Sama Gwen chwilowo skupiła się przede wszystkim na rozważaniach na temat kim mogła być zatrzymana przez nią kobieta. Do jej pory nastolatka w myślach nazywała ją dziennikarką, polującą na wywołujące sensacje zdjęcie znanego milionera, jednak wyobraźnia Gwen nie wykluczała również możliwości zgodnie z którą szpieg na dachu pracowała dla obcej korporacji, poszukującej haków na rywala, była tajną agentką rządową albo idąc w jeszcze większą grozę, płatną zabójczynią czyhającą na Harry’ego. Sprzęt miała dość profesjonalny, z kolei jeśli chodzi o umiejętności takie jak zachwianie czujności, nieznajoma wydawała się zwykłą niezgułą. Gwen obwiała się trochę że mając tyle czasu i możliwości technicznych wokół siebie, „dziennikarka” bez problemu się uwolni, a  z całej niespodzianki na dachu nie zostanie nic poza fragmentami rozciętej pajęczej sieci. Na szczęście dla Stacy na miejscu okazało się ze kobieta jak chodzi o sprawność fizyczną również zalicza się do ciamajdowatych.
Gdy Harry i Gwen pokonali ostatnia drabinkę dzieląca ich od wejścia na dach, uwieziona przez spider – girl nieznajoma, znajdowała się kilka metrów od materaca na którym zostawiła ją bohaterka. Wciąż pozostawała opleciona pajęczą siecią. Zgubiła okulary, włosy pokrywała warstwa kurzu, za to na jej twarzy pojawiło się kilak świeżych zadrapań, najwyraźniej spowodowanych nieudolną próbą dotarcia do czegoś ostrego. Kobieta dyszała ciężko, w skutek wysiłku włożonego w pokonanie stosunkowo niedużego dystansu. Za to sama mina uwięzionej zamiast determinacji i woli walki, wyrażała raczej rezygnacje i poddanie się. A przede wszystkim strach. Strach spotęgowany na widok pojawienia się w zasięgu jej wzroku Harry’ego.
- Mhhmhyhm … - Przez zasłonięte usta usiłowała powiedzieć nieznajoma.
Gwen nie skomentowała zastanego widoku, w napięciu czekając na reakcje Harry’ego. Tą od której uzależniała wszystko co miało się tu wydarzyć.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Pią Lis 15, 2019 10:23 pm

W porządku, tego Harry się nie spodziewał - co zapewne wystarczająco jasno odbiło się w wyrazie jego twarzy, zaczynając od mieszaniny zaskoczenia i zwątpienia w spojrzeniu, a na uniesionej pytająco brwi kończąc. Oczywiście na wszystko to pozwolił, głównie dlatego, że nie czuł potrzeby skrywania przed Gwen swojej reakcji... Przynajmniej tej konkretnej. Przecież tak czy siak musiała sobie z niej zdawać sprawę, tak? Więc jaki miałoby to sens?
Naprawdę oczekiwał po niej kolejnych zawiłych i skomplikowanych tłumaczeń. A to... To zabrzmiało wręcz poważniej. Wbrew temu, czego można by się było po nim spodziewać, potrafił to zaakceptować, a nawet uszanować. Co prawda nie lubił czegoś nie wiedzieć, nie cierpiał nie posiadać kontroli nad sytuacją - i o tym wiedzieli chyba wszyscy, którzy lepiej go znali, choć, zgoda, nie było to może ogromne grono osób - ale równocześnie wiedział kiedy odpuścić... Czasem ze złości, czasem ze zrezygnowania, a czasem zwyczajnie dlatego, że naprawdę potrafił rozpoznać przegraną walkę, gdy ją widział.
Ostatecznie Osborn przewrócił więc oczami, ale nie drążył tematu. Wystarczyła mu świadomość, że coś faktycznie było na rzeczy - bo to i tak więcej, niż momentami oferował mu Peter. No i nic nie stało na przeszkodzie temu, aby po fakcie dopilnował tego później, gdyby nawet Gwen chciała się jakoś wykręcić z dyskusji i wyjaśnień... Och, a nie wątpił, że tak będzie. Z drugiej strony jednak już któryś raz go zaskoczyła, więc może nie powinien być tego aż tak pewien?
Z tego wszystkiego Harry praktycznie nie zwrócił uwagi na to, że jakoś tak naturalnie wysunął się trochę na prowadzenie. Nie zastanawiał się nad tym... Być może po części dlatego, że w gruncie rzeczy nie spodziewał się żadnych kłopotów, a przynajmniej nie takich, które byłyby dla nich fizycznie niebezpieczne. Może powinien był jednak przełknąć dumę - oraz, zgoda, dziecinną chęć odegrania się - i odezwać się do Parkera, by dopytać o szczegóły... Ale na to było już za późno, bo co prawda zabrał telefon ze sobą, ale przy Gwen zadzwonić do niego nie mógł, nie w tej sprawie. Wysłanie wiadomości niby wchodziłoby w grę, ale wówczas musiałby się dziewczynie jakoś wytłumaczyć ze zwłoki, a to... Sam już nie wiedział. Wydawało się po prostu skomplikowane. Peter naprawdę był mu sporo winien za siedzenie względnie cicho.
Rozważania te ulotniły się w z głowy mężczyzny jakoś w momencie, gdy znalazł się na wysokości ostatniego piętra przed dachem, zastąpiła je zaś instynktowna ostrożność. Podejrzenia podejrzeniami, ale świadomość zbliżającego się spotkania z nieznanym skłaniała go do rozwagi, spowalniając trochę jego ruchy i sprowadzając napięcie na jego mięśnie. Prawdopodobnie niepotrzebnie - zdawał sobie z tego sprawę - a jednak nic nie mógł na to poradzić. Był to typowy przykład fight-or-flight.
Kiedy zaś wreszcie Harry dotarł na odpowiedni poziom, aby dojrzeć co mieściło się na dachu budynku... To szczerze powiedziawszy w pierwszej chwili aż się na moment zawiesił. W rzeczywistości potrwało to góra sekundę, więc nie powinno być łatwo zauważalne, ale on sam i tak skarcił się za to w duchu - gdy tylko był w stanie pomyśleć o czymkolwiek poza obrazkiem, który się właśnie przed nim malował. A wówczas naszła go również gwałtowna, niemalże nieodparta chęć ukrycia twarzy w dłoniach.
Jego wzrok powędrował po zalegających w pobliżu przedmiotach, pozwalając mu szybko - i może odrobinę pobieżnie - zidentyfikować te, które był w stanie, lecz zaraz skupił się na oblepionej pajęczyną postaci. Kobieta, tyle mógł stwierdzić, ale poza tym... Nie kojarzył jej. Nie tylko osobiście, ale też nie przywodziła mu na myśl nikogo, o czyim istnieniu teoretycznie powinien wiedzieć - żadnego przestępcy czy innego delikwenta. A to... Mogło się skończyć różnie. W zależności od tego, co można jej było udowodnić. Przynajmniej tyle dobrego, że w najgorszym wypadku Osborn nie mógł być ciągnięty do odpowiedzialności za coś, co uczynił miejscowy bohater. Z drugiej strony... Nieznajoma wyglądała na przestraszoną. Pytanie tylko... Czy obawiała się tego, co Harry teoretycznie mógłby jej zrobić teraz, czy może późniejszych, bardziej oficjalnych - prawnych - konsekwencji?
- I mhmmm tobie też - mruknął na początek, bo jakoś odreagować musiał, a w tej chwili ten sposób zdawał mu się być najbezpieczniejszy. W jego doświadczeniu sarkazm zazwyczaj stanowił dobrą drogę ucieczki. Westchnięcie dla uspokojenia również było na ogół przydatne, dlatego wykonał je w następnej kolejności. A trzecią reakcją równie dobrze mogło zostać powiedzenie czegoś konkretniejszego i bardziej przydatnego. I może trochę okrutnego.
- Widzę, że próbowałaś się uwolnić, ale cię zmartwię. Sądząc po testach, które przeprowadzali zapaleńcy, takie sieci trzymają się całkiem długo. Godzinę? Może nawet kilka? Nie pamiętam. I są silne. Przecięcie ich byłoby bardzo trudne, szczególnie na twarzy, nie wspominając już o ich zerwaniu... Gdyby się nawet udało, to przy okazji zorganizowałoby spontaniczną operację plastyczną. Zgaduję, że kwasu lub palnika wolałabyś uniknąć... Więc jeszcze trochę czasu spędzisz związana. Na szczęście wciąż możesz kiwać lub kręcić głową na pytania, prawda? - w porządku, może i korzystał z tego, że kobieta tak czy siak się już bała... Ale dbał o to, aby wprost jej nie grozić. Kto wie, wśród tego sprzętu mogło być włączone coś z opcją nagrywania, a w takim wypadku wolał być czysty. I nie blefował w kwestii wytrzymałości sieci Spider-Mana... Ani co do konieczności skorzystania z kwasu lub palnika. Oczywiście ktoś wystarczająco silny fizycznie mógłby taką pajęczynę zerwać - on sam byłby w stanie to zrobić, co wiedział z doświadczenia - ale na delikatnej skórze rzeczywiście skończyłoby się to źle.
A jeżeli nawet wszystko to sprawiało mu cień satysfakcji, to Osborn pilnował się, aby tego po sobie nie okazać. W końcu uzyskanie odpowiedzi było teraz priorytetem. Czy była tego świadoma czy nie, kobieta otrzymała już pierwszy wybór - współpracę lub jej brak... I na podstawie jej decyzji Harry zamierzał zadecydować co dalej. Wierzył, że skoro została zatrzymana, to musiała planować coś złego, nieprzyjemnego lub problematycznego, nie wątpił w osąd... Najprawdopodobniej faktycznie Parkera... Ale to było trochę mało.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Nie Lis 17, 2019 11:45 am

Mając możliwość przyjrzenia się całej sytuacji na spokojnie, Gwen jeszcze bardziej utwierdziła się w przekonaniu co do słuszności swojego działania. Cała ta tajemnicza inwigilacja rezydencji Herry’ego wyglądała podejrzanie, a co za tymi idzie dziewczyna mogła założyć iż właśnie udaremniła jakieś niecne spiski. Choć póki co nastolatka nie wiedziała na czym miałyby one polegać. Kobieta z lunetą na dachu musiała mieć względem Osborna jakieś złe zamiary albo była szurniętą podglądaczką, co również kwalifikowało ją do jak najszybszego odesłania za kratki. Ewentualnie, i chyba to budziło w Gwen odrobinę niepokoju, spętana przez nią nieznajoma stanowiła element wymyślnej ochrony Harry’ego, obserwując nie tyle jego samego, co osoby kręcące się w pobliżu domu. Choć zdaniem Stacy ta tutaj jak na agentkę wywiadu, była zbyt ciapowata, a poza tym pierwsza reakcja H2O również nie sugerowała między nimi jakiegokolwiek stopnia znajomości. Jednak dla pewności nastolatka postanowiła upewnić się czy przypadkiem sama nie zrobiła właśnie gigantycznej gafy.
- To ma być ta niespodzianka? Jak rozumiem ona nie jest członkinią twojej doskonale zakamuflowanej ochrony? - Wprost spytała spider – girl, jednocześnie starając się trzymać z boku Harry’ego, tak aby kobieta nie mogła jej rozpoznać. Szansa była na to dość niewielka. Nieznajoma mogłaby to uczynić co najwyżej po głosie lub butach dziewczyny, jednak chwilowo jej uwaga skupiała się głównie na właścicielu Oscorp, więc Gwen mogła czuć się spokojnie.
Uwieziona skinieniem głowy potwierdziła domysły Harry’ego, prawdopodobnie tym samym wyrażając również gotowość do współpracy jak chodzi o udzielanie odpowiedzi na pytania. Te które jak do tej pory nie padły. W każdym bądź razie wiadomo było że słyszy i rozumie co się do niej mówi, a poza tym z grubsza orientuje się też co do powagi sytuacji w jakiej obecnie się znalazła. Kobieta czekała w napieciu na to co miało się wydarzyć dalej.
Tymczasem Gwen która nie chciała się wtrącać w mające mieć miejsce przesłuchanie, dużo większa uwagę poświęciła sprzętowi jaki na dachu wieżowca rozstawiła „dziennikarka”, na czele z sporych rozmiarów lunetą wycelowana w posiadłość Osborna. Jak większość nastolatków, Gwen uwielbiała wszelkiego rodzaju gadżety i nowinki techniczne. Właśnie dlatego starała się aplikować na staż u pana Starka, ponieważ chciała mieć styczność z najnowszymi odkryciami świata technologi. Nie bez znaczenia był również fakt, iż dziewczyna chciała się upewnić czy aparat, teleskop, luneta czy cokolwiek to było uchwycił jakieś zdjęcia spider – girl. Problem w tym iż sam sprzęt rzeczywiście okazał się dość skomplikowany, przez co Stacy nie byłą w stanie rozgryźć go tak „od reki”. Jak na złość nawet cholerne menu urządzenia okazało się być w nieznanym dziewczynie języku. Po chwili merytorycznej analizy, nastolatka zaczęła szarpać się z sprzętem w sposób zdecydowanie mało profesjonalny, co u spętanej siecią kobiety wywołało  kolejna serię mhmyhania, tym razem mającego wyrazić lek przed zniszczeniem drogiej aparatury.
- Naprawdę są u was maniacy którzy starają się badać takie rzeczy? - Nie dowierzała Gwen wskazując na pajęczą sieć. Do tej pory byłą przekonana ze jej właściwości, wytrzymałość, sprężystość i trwałość, nie interesują nikogo poza nią samą. Pająk z tego świata musiał mieć albo tylu zagorzałych fanów albo wrogów starających się rozpracować i zminimalizować atuty przeciwka. Osobnym pytaniem było natomiast to, skąd Harry wiedział takie rzeczy? Przecież jak mówił działalność bohatera niewiele go obchodziła. Choć z drugiej strony prowadzenie podobnych testów wydawało się idealnie wpisywać w profil działalności Oscorp. Gwen nie bardzo dawała wiarę odnośnie stwierdzeniu, że jacyś nieznani maniacy pilnie studiują pajęcze moce i co jakiś czas publikują do publicznej wiadomości swoje odkrycia. A już zupełnie nie potrafią wytłumaczyć tego iż Harry czytał takie nowinki. Skądś jednak jej przyjaciel zdobył informacje którymi właśnie podzielił się z nieznajomą. Chyba że po prostu blefował by jeszcze bardziej nastraszyć podejrzaną. - Po co?
Na chwile obecną Harry rozwiał przynajmniej jedyna wątpliwość. Najwyraźniej zdecydował iż nie będzie żadnego wzywania policji dopóki on sam nie dowie się co tu jest grane.  Taki rozwiązanie Gwen bardzo pasowało, bo przecież ona również chciała poznać motywy „dziennikarki”, chciała się dowiedzieć co H2O o tym wszystkim myśli, przyjąć ewentualne podziękowania, no i wyjaśnić z przyjacielem pewne ukrywane dotąd nieporozumienia.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Sro Lis 20, 2019 2:42 pm

Na pierwszą serię pytań Gwen Harry zareagował jedynie poprzez rzucenie jej krótkiego, ale bardzo wymownego spojrzenia - takiego, któremu w normalnych okolicznościach towarzyszyłby pewnie jakiś suchy czy sarkastyczny komentarz. Obecnie mężczyzna powstrzymywał się przed nim jedynie ze względu na widownię, ale... Tak, oczywiście, że jego ochronę stanowiły przede wszystkim takie chucherka, na dodatek trzęsące się na jego widok. Chociaż... Zgoda, to ostatnie w takim wypadku mogłoby wynikać z obaw przed reakcją pracodawcy na to, co najwyraźniej tutaj zaszło. Ale tak nie było. Jego mieszkanie tak czy siak obserwowały głównie maszyny.
Uwaga Osborna prędko powróciła ku nieznajomej, choć kątem oka w dalszym ciągu wyłapywał poczynania Gwen... Po prostu aż tak bardzo się nimi nie interesował. Wbrew pozorom wierzył, że dziewczyna nie zrobi niczego głupiego lub niebezpiecznego, a poza tym... Nie sądził, aby cokolwiek tutaj mogło jej tak naprawdę wyrządzić krzywdę. W trakcie swoich pobieżnych oględzin nie wykrył na wierzchu żadnych broni i przynajmniej to świadczyło na korzyść tej tutaj. Oczywiście coś mogło być lepiej ukryte, ale o tym mogli się przekonać później - albo i wcześniej, jeżeli Gwen by się do tego dokopała.
Reakcje kobiety były... Na swój sposób ciekawe. Harry umyślnie zwlekał z przeprowadzaniem przesłuchania, aby przez chwilę móc je obserwować, w tym czasie zaś nieznajoma najwyraźniej przyglądała się Gwen - i coraz bardziej protestowała na jej działania. Albo jej sprzęt był drogi, albo z innego powodu ważny... Może zawierał już dane, których zniszczenia się obawiała. Tyle że w tym momencie powinna chyba wiedzieć, że tak czy siak by ich nie zatrzymała. Czyli... Tak, pewnie chodziło o cenę.
- Zdziwiłabyś się jak wielu nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie nerdów robi z niszowego tematu swoją obsesję... Oraz jak bardzo opłaca się badać nowe i nieopatentowane substancje, gdy ma się środki, aby je potencjalnie odtworzyć na większą skalę - nie to, żeby miał coś przeciwko nerdom. Przyjaźnił się z jednym, a to o czymś świadczyło, poza tym doceniał też wartość nauki i postępu. Musiał. I potrafił zrozumieć obsesje. To ta część o mieszkaniu w piwnicy rodziców - oraz niektóre charakterystyczne zachowania tej grupy osób - budziła w nim zdegustowanie.
Mimo wszystko nie mógł jednak powiedzieć, że internauci nie odkrywali przydatnych rzeczy. Było ich mnóstwo, kręcili się w różnych miejscach, mogli obserwować takie sieci na żywo - jeżeli mieli akurat szczęście, by znaleźć je tuż po wystrzeleniu. Jego naukowcy na ogół działali inaczej. I jasne, pewnie mógłby spytać Parkera o szczegóły, ale wątpił, aby ten był zachwycony jego pomysłem wykorzystania pajęczyn przy tym czy innym kontrakcie wojskowym. Za to zrobienie własnych od podstaw... O to już Peter nie mógł mieć żadnych pretensji, prawda?
Dość jednak zwlekania. Wystarczająco długo przetrzymał tę kobietę, powinna już być wystarczająco zestresowana, zresztą po części dzięki Gwen. To oznaczało, że mogli wreszcie przejść do najważniejszej części, czyli zadawania pytań... Choć siłą rzeczy Harry musiał konstruować je w taki sposób, aby dało się na nie odpowiedzieć kiwnięciem lub pokręceniem głową. Co... Trochę go ograniczało, a przynajmniej spowalniało sprawę. Mimo to posiadał chyba dość pomysłów i przypuszczeń, aby sobie z tym poradzić.
- Do rzeczy. Jesteś tu w okolicy sama? Ktokolwiek wie, że tu jesteś? I dlaczego? Czy działasz sama? - te pytania zdawały mu się najpilniejsze na początek, bo wolałby, aby nikt im nie przeszkodził. Po zadaniu każdego z nich robił krótką pauzę, żeby kobieta ruchem głowy mogła potwierdzić lub zaprzeczyć i dopiero wówczas kontynuował. Co prawda podejrzewał, że dociekanie tych kwestii mogło ją jeszcze bardziej zdenerwować, bo - jeżeli nic nikomu nie powiedziała - to równie dobrze mogła tej nocy zniknąć... Ale akurat tego ostatniego Osborn póki co nie planował. Choć zależało kim była... A subtelne jej straszenie tak czy siak powinno pozytywnie wpływać na jej szczerość, więc same plusy.
- Zbierałaś informacje? Prywatne? Dotyczące Oscorp? Planowałaś je sprzedać? Czy spróbować mnie jakoś oczernić? Szantażować? Czy zaatakować bezpośrednio? - to głównie te opcje przychodziły mu do głowy. Kobieta albo była - samozwańczą? - reporterką, która chciała uderzyć w jego firmę, w niego osobiście, lub po prostu zdobyć materiał do plotek... Albo - jako wolny strzelec lub zatrudniony najemnik - gromadziła dane, które mogłyby się przydać konkurencji. Niby zostawała jeszcze opcja zabójcy, ale w to Harry mało wierzył. Nie wyglądała na to, choć pozory faktycznie mogły mylić. Brak broni na widoku też temu przeczył... Osborn obstawiał raczej te wcześniejsze opcje.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Czw Lis 21, 2019 8:04 am

Już pierwsze pytanie zadane przez Harry’ego sprawiło że Gwen zareagowała głośnym, myślowym „o do licha”, uświadamiając sobie jak wielki błąd popełniła, nie upewniając się czy przypadkiem kobieta na dachu nie ma wspólnika. Zdecydowane zaprzeczenie z strony uwięzionej niewiele w tym przypadku pomogło, ponieważ brak konsekwencji w żaden sposób nie usprawiedliwiał jej lekkomyślności. Nastolatka usiłowała znaleźć odpowiedz na pytanie, dlaczego najlepsza analiza sytuacji zawsze trafia się komuś innemu? Z drugiej strony Harry’emu chodziło chyba raczej o posiadanie przez nieznajomą ewentualnego zleceniodawcy niż bezpośredniego wspólnika zbrodni, bo gdyby ten drugi istniał, raczej nie zostawiłby jej tak związanej. Nie wspominając o sprzęcie stanowiącym dowód przestępstwa.
Póki co wszystko wskazywało na to iż „dziennikarka” nie zamierzała stawiać oporu, dobrowolnie poddając się przesłuchaniu, w zasadzie na większość pytań od razu odpowiadając odpowiednim ruchem głowy. Tak, jestem tu sama. Tak, działam na własną rękę. Nie, nikt inny nie wie o mojej obecność w tym miejscu. Jedynie „dlaczego” pozostało bez wyraźnej reakcji, będąc skwitowane wymowną ciszą. Za to kolejne potakiwania przyniosły dużo więcej konkretnych odpowiedzi. Nieznajoma potwierdziła że zbiera informację, co akurat było dość oczywiste, interesują ją raczej prywatne sprawy Harry’ego niż działalność firmy, no i – tu akurat po wyjątkowo długiej przerwie – przyznała się że chce wykorzystać je przeciwko H2O, choć jednocześnie stanowczo zaprzeczyła by planowała wyrządzić mu jakąkolwiek bezpośrednią krzywdę.
Tymczasem Gwen nie ustawała w wysiłkach by rozgryźć lub zepsuć potężny teleskop. Niestety kolejne próby nie dawały pozytywnych rezultatów, a same menu urządzenia zostało przez dziewczynę sklasyfikowane jako wyjątkowo nieintuicyjne. Kilka razy Stacy udało się dotrzeć w nim do czegoś co przypominało bazę danych zgromadzonych przez aparat, jednak kolejne kliknięcia, zamiast powiększyć obrazy, odnosiły się na powrót do opcji i komentarzy w nieznanym jej języku. Chyba był to hiszpański albo portugalski.
Mimo wszystkich tych generalnych porażek dziewczynie udało się też odnieść jeden sukces w postaci znalezienia odpowiedzi na pytanie dlaczego sama luneta jest dla kobiety tak ważna. W tym przypadku nie chodziło ani o cenę urządzenia ani o zgromadzone w nim dane, tylko o miejsce gdzie  aparat został wyprodukowany.
- Czy w logo twojej firmy znajduje się takie niedomknięte „O” - Retorycznie spytała nastolatka, jako że nazwa „Oscorp industries”, przebijała się niemal na każdym poziomie przeglądanego przez nią urządzenia. - Wygląda na to że ta maszynka należy do ciebie.
Niestety była to jedna z tych podpowiedzi, która zamiast cokolwiek wyjaśniać, tylko generowała kolejne wątpliwości. Na przykład takie czy kobieta go ukradła czy też dostała legalnie. No i skąd dziennikarka miałaby umieć obsługiwać jakiś zaawansowany technologicznie prototyp? Nastolatka nie miała pojęcia w jaki sposób zarządzana jest firma Harry’ego. Raczej była zbyt duża by jej przyjaciel o wszystkim decydował tam osobiście. Jeśli zatem miała jakiś zarząd czy innych udziałowców, to pozostawało pytanie czy ci są na tyle podejrzliwi by szpiegować samych siebie i głównego  właściciela?
Sprawy biznesowe były Gwen zupełnie obce, za to jako „przyszła pracownica pana Starka”, dziewczyna doskonale orientowała się w tym, że większość tego typu urządzeń posiada kilka poziomów dostępu, osobnych dla zwykłego użytkownika, serwisu czy dla potrzeb konfiguracji, a co za tym idzie, wystarczyło tylko cofnąć się do głównego ekranu (akurat tą umiejętność Stacy zdołała już opanować), by sprawdzić aktualne dane logowania.
- Spytaj ją też o to kim jest Megan Ramirez. - Podpowiedziała spider – gril odczytując personalia wyświetlone na ekranie.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Pią Lis 29, 2019 6:27 pm

Harry wychodził z założenia, że strach był na ogół świetną motywacją do mówienia prawdy - pomijając osoby o wystarczająco silnej woli, odpowiednim przeszkoleniu lub zaburzeniach psychicznych. Ostrożnie zakładał, że w tym wypadku nie miał do czynienia z żadnym z tych trzech czynników, ani tym bardziej z mieszaniną kilku z nich, w związku z czym był skłonny wierzyć odpowiedziom nieznajomej... Oczywiście w granicach rozsądku, bo tak czy siak jej przecież nie ufał.
Poza tym... Tak naprawdę jej reakcje miały sens, przynajmniej na tyle, na ile cokolwiek mogło go posiadać w takiej sytuacji. Może wypadałoby raczej stwierdzić, że całość trzymała się kupy? Sama, węsząca, chcąca jakoś w niego uderzyć - najwyraźniej w jego dobre imię. Ha, gdyby on je chociaż posiadał, to jeszcze miałaby tu co robić... Choć zgoda, być może podchodził do tego zbyt gorzko. Ogólnie rzecz biorąc nie było z tym aż tak źle, nawet biorąc pod uwagę okazjonalne problemy uciekające z Oscorp i podejrzenia natrętnych agentów Tarczy. Przynajmniej ojciec był swego czasu wystarczająco dyskretny, aby nie zniszczyć wszystkiego... I nic dziwnego, nawet u szczytu szaleństwa zależało mu na Oscorp.
Krzyżując ramiona na klatce piersiowej, Harry westchnął cicho, analizując zebrane dane i układając sobie w głowie kolejne pytania. Problem polegał na tym, że teraz zaczynały się schody, wynikające z konieczności ograniczania się do "tak" i "nie". Dobrze byłoby ustalić powód, dla którego kobieta w ogóle w niego celowała, ale mógłby ich wymieniać sporo. Może została kiedyś zwolniona - takich niezadowolonych zdarzyło mu się już wielu - może w jakiś sposób ucierpiała, gdy ten czy inny eksperyment wymknął się spod kontroli... Mogła być nawet jedną z szalonych zwolenniczek teorii, że Oscorp było odpowiedzialne za pojawienie się Spider-Mana i fanatycznie popierać Jamesona w jego ocenie. I wyliczaj tu teraz to wszystko.
Nawiasem mówiąc, nie obraziłby się też za informację na temat jej tożsamości. Jego spojrzenie przesunęło się po sylwetce nieznajomej, przeskakując od punktu do punktu - a dokładniej pomiędzy takimi, w których mogły znajdować się jakieś kieszenie czy inne skrytki... Na tyle pojemne, aby zmieściły się w nich dokumenty. Pajęczyna trochę w tym przeszkadzała i utrudniłaby wyjęcie papierów, gdyby namierzyli je akurat pod nią... A poza tym Harry wiedział dość o obecnych czasach, aby wiedzieć, że fizyczne przeszukiwanie osobiste powinien zostawić w rękach Gwen. Prawnicy potrafili wykorzystywać nawet najbardziej niedorzeczne motywy, aby postawić na swoim. Równocześnie się nimi za to brzydził i ich podziwiał, niezależnie od akurat zajmowanej przez nich strony.
Nagłe pytanie przyjaciółki wyrwało Osborna z jego przemyśleń i inspekcji, a także sprawiło, że odruchowo przeniósł ku niej wzrok, unosząc lekko jedną brew. Logo Oscorp? No proszę. Szczerze mówiąc nie był nawet jakoś szczególnie zaskoczony. Teoria z byłą pracownicą - lub może krewną pracownika, obecnego albo zwolnionego? - zyskała nagle kilka dodatkowych punktów prawdopodobieństwa... Choć, fakt, nie była to jedyna opcja.
- Cudownie - skomentował tonem, który głęboko przeczył temu słowu, ale w tym samym czasie wykonał już kilka kroków w stronę Gwen, aby lepiej przyjrzeć się temu, co znalazła. Nie wtrącał się w to, pozwolił jej kontynuować badanie urządzenia, ale po prostu chciał wiedzieć co robiła... I z czym. Nie rozpoznawał tej konkretnej maszynki, lecz to jeszcze o niczym nie świadczyło. Bywało, że jego podwładni konstruowali sobie potrzebne narzędzia na własny - firmy - użytek... Tak już wyglądało zatrudnianie osób, które nierzadko wolały wykonać coś po swojemu, niż użyć podobnego urządzenia z jedną funkcją mniej lub działającego minimalnie inaczej. Takie drobne szaleństwa mu nie przeszkadzały. Problemy zaczynały się zazwyczaj wtedy, gdy ktoś ubierał się od stóp do głów w swój wynalazek i wychodził w nim na miasto.
Tak czy siak, zdarzało się też jednak, iż taki czy inny gadżet był przed nim umyślnie zatajany... Czy to przez członków zarządu, z którymi toczył nieustającą walkę o wpływy, czy przez samego twórcę. Tyle że to ostatnie najczęściej prowadziło właśnie do wychodzenia na miasto w wynalazku. Naprawdę, obecnie Harry mógłby już chyba napisać książkę o typowym przebiegu procesu utraty zmysłów u przeciętnego szalonego naukowca.
Megan Ramirez natomiast również nic mu nie mówiła, ale przy odrobinie szczęścia być może była to po prostu ich ofiara. Albo przynajmniej osoba, od której wspomniana ofiara dostała sprzęt, co też by trochę pomogło... Choć chyba wolał pierwszą opcję, bo w końcu oszczędziłaby im ustalania tego, z kim mieli do czynienia.
- Na pewno rozwinie jej temat z siecią na ustach - zauważył, lecz ton jego głosu nie był uszczypliwy czy sarkastyczny, tylko całkiem neutralny. Mimo to mężczyzna ponownie obrócił twarz ku kobiecie i odchylił głowę lekko na bok w pytający sposób. Nie wątpił, że tak czy siak usłyszała słowa Gwen, więc powtarzanie ich nie miałoby tak naprawdę sensu, ale... Może faktycznie mógłby przynajmniej ułatwić jej odpowiadanie.
- Megan Ramirez to ty? Czy mam szukać tego nazwiska gdzieś na mojej liście zatrudnienia? - pomiędzy jednym i drugim pytaniem zrobił krótką pauzę, w trakcie której nieznajoma mogła zareagować w dotychczasowy sposób. Wbrew pozorom pierwsze nie wykluczało jednak drugiego... Nawet jeżeli rozmawiali teraz z Megan, to wciąż mogła być jego szeregową podwładną, która wyniosła coś z Oscorp. Albo może natrafiłby w bazie danych na inną lub innego Ramireza, akurat spokrewnionego?
Jeżeli zaś kobieta była jednak kimś innym, to tak czy siak musiał złapać kontakt z tą Ramirez... Choćby po to, aby upewnić się, że nic jej się nie stało. I że była lojalna wobec firmy. Niby ta tutaj delikwentka stwierdziła przed chwilą, że działała sama, ale... Ograniczone zaufanie to podstawa. Być może doszło tylko do kradzieży, ale zawsze lepiej było dmuchać na zimne. Jak do tej pory jeszcze na tym źle nie wyszedł.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Nie Gru 01, 2019 8:58 am

Przekonana iż właśnie rozwiązała zagadkę nad którą głowił się Harry, Gwen przez moment urosła z dumy, zachwycając się własną błyskotliwością, zmysłem obserwacji i talentem do wykrywania zbrodni, jednak już kilka chwil późnej, gdy uświadomiła sobie że pojęcie „zbrodnia” może być nieco na wyrost, a cała sprawa prawdopodobnie dotyczy byłej pracownicy Oscorp, rozgoryczonej faktem zwolnienia, mina nastolatki wyglądała jakby uszło z niej powietrze. To nie mogło być tak proste. Jeśli wszystko sprowadziłoby się do tak trywialnego rozwiązania, jednocześnie oznaczałoby to, że zasługi spider – girl są niewiele warte, a zamiast spodziewanego uznania z strony Harry’ego, Gwen powinna szykować się raczej na oskarżenia o marnowanie jego czasu.
Cień nadziei dawał dziewczynie ewentualny powód dla którego Megan została wyrzucona z pracy. Być może przesłuchiwana przez nich kobieta odkryła jakaś niezwykle ważna intrygę, finansowe oszustwo lub inną ludzką niegodziwość, za sprawą której firma postanowiła się jej pozbyć? Problem w tym iż Stacy raczej nie spodziewała się w działalności Harry’ego jakiś zakazanych tricków, a poza tym gdyby, panna Ramirez miała już jakiegoś haka na swoich pracodawców, to raczej nie tkwiłaby na tym dachu.
- Nie rozumiem. Czyli ze ona pracuje dla ciebie a ty jej nawet nie znasz? - Zdziwiła się Gwen, do tej pory pozatajać w przekonaniu, że jako pracodawca, Harry powinien znać całą swoja załogę. Chociaż w przypadku korporacji jak Oscorp rzeczywiście musiał być to ogrom ludzi. Co więcej prawdopodobnie sam prezes nawet nie zwalniał ich osobiście, przez co pretensje Megan mogłyby raz ze nieuzasadnione a dwa wynikać z zwykłego nieporozumienia. Tym samym zasługi spidrer – girl, na swojej skali, spadły jeszcze niżej.
Tymczasem jakby na potwierdzenie sugestii H2O, zapytana milczała, ograniczając się jedynie do spuszczenia głowy i odwrócenia zawstydzonego wzroku. Było to o tyle dziwne ze wcześniej odpowiadała praktycznie bez zbędnej zwłoki.  Z drugiej strony natychmiastowe zaprzeczenie lub potwierdzenie własnej tożsamości, wyglądałoby chyba dużo bardziej podejrzanie niż ta niezbyt wyraźna reakcja.
Na szczęście akurat w tym przypadku Gwen doskonale zdawała sobie sprawę z tego co powinna zrobić. Przecież żeby porozmawiać z Megan nie musieli uwalniać jej całej z pajęczego kokonu, co jak wcześniej zauważył Harry, na chwilę obecną byłoby dość kłopotliwe. Wystarczyło jedynie zająć się tą częścią nici spider – girl, która zasłaniała młodej kobiecie usta. Na przykład odchylając ją za brodę.
- Dziwne że cała ta wspomniana przez ciebie zgraja nerdów nie doszła jeszcze do wniosku że taka sieć powinna być elastyczna. - Zauważyła Stacy, podchodząc do uwięzionej i ignorując protesty Megan, stanowczym ruchem uwalniając ją z części więzów zasłaniających twarz. Zdaniem dziewczyny taka operacja nie mogła boleć bardziej niż zerwanie plastra, choć sadzać po okrzyku bólu, pracownica Oscorp musiała być innego zdania.
- Przestań! To boli. - Błagała Megan.
- Pani wybaczy, ale mamy tu do wyjaśnienia bezczelne przestępstwo i nie specjalnie możemy czekać. - Wyjaśniła Gwen.
- Nie zrobiłam nic złego. Proszę wypuście mnie.
- A to? - Nastolatka wskazała na sprzęt rozstawiony na dachu.
Tym razem odpowiedziała jej cisza. W tym przypadku ciężko było czemukolwiek zaprzeczyć. Zdradzenie motywów działania kobiety, choć interesujące, raczej nie mogło stanowić usprawiedliwienia dla jej działań, wobec czego Megan wcale się nie spieszyła z udzielaniem jakichkolwiek wyjaśnień. Zamiast tego zaskoczyła Gwen zupełnie niespodziewanym stwierdzeniem.
- Wiem kim jesteś.
- Że co? - Spider – girl na moment pobladła, przekonana iż w jakiś sposób została przez kobietę rozpoznana.
- To urządzenie nie tylko robi doskonałe zdjęcia, ale posiada tez funkcję identyfikacji twarzy i powiązywania takiej z informacjami dostępnymi w sieci. Ciebie na przykład przypisała do pewnego wypadku, z czego rozumiem że Oscorp sfingowało twoją śmierć. Tylko nie wiem po co.
- No tak… - Gwen odetchnęła z ulgą. Megan nawet nie była bliska prawdy, chociaż jej teoria mogła być kłopotliwa dla nich wszystkich. Dziewczyna postanowiła oddać prym w przesłuchaniu Harry’emu. Nie chciała narażać się na kolejne podejrzenia, a poza tym to do niego należała decyzja co zrobią z kobietą. - Teraz to chyba będziemy musieli zrzucić cie z dachu. – Zasugerowała nastolatka zastanawiając się czy pomoże Harry’emu biorąc na siebie role „złego gliny”?
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Wto Gru 03, 2019 9:34 pm

Pytanie Gwen sprawiło, że Harry niemalże oderwał na moment wzrok od obserwowanej przez siebie kobiety, aby posłać jej wymowne spojrzenie... Ale tylko niemalże. Mimo wszystko wolał nie stracić ani jednej z jej reakcji, bo w końcu czasami takie odruchowe zachowania potrafiły powiedzieć więcej od świadomie dobieranych słów... Czy, jak w tym wypadku, kiwania i kręcenia głową. A użeranie się z sępami biznesu uczyło Osborna przynajmniej czytania z ludzi. Nawet tych, którzy się pilnowali.
Nie zmieniało to jednak faktu, że jakoś zareagować miał ochotę i to ogromną, natrętną, bo ciężko mu było pozostawić to pytanie całkowicie bez odpowiedzi. Trochę uderzało w jego dumę. Nie bardzo, bo w głębi ducha przecież sam zdawał sobie sprawę z tego jak i dlaczego było naprawdę, ale jednak nieco tak. To właśnie z tego względu - bez zerkania na Gwen - zdecydował się udzielić jej krótkiego wyjaśnienia.
- Znam tych, którzy w ten czy inny sposób wdrapali się na szczyt albo mają ze mną na co dzień do czynienia - skomentował. Rozpoznałby swoich asystentów czy osoby obsługujące wchodzących do budynku. Rozpoznałby głowy wydziałów, co bardziej zasłużonych naukowców i inżynierów, a nawet część ochrony, gdyż w końcu ta ostatnia kręciła się niemalże po całej siedzibie firmy. Rozpoznałby wreszcie członków rady z ich orszakami, choć akurat ich twarze najchętniej wymazałby z pamięci. Ale nie byłby w stanie odnotować każdego jednego szeregowego pracownika. Większości z nich nawet nie spotykał - albo tylko parę razy w życiu. Posiadał dostęp do ich danych, lecz na ogół każda część firmy posiadała własną drużynę odpowiedzialną za zatrudnianie nowych osób. Gdyby chciał, mógłby wpływać na takie decyzje lub je nadzorować, ale... Zazwyczaj nie miał ku temu powodów. Nie znał się na wszystkim. Jego podwładni lepiej wiedzieli kto był im potrzebny i co powinien potrafić.
Jako że Osborn kontynuował przyglądanie się nieznajomej, być może Megan, mógł zaobserwować całość jej reakcji. Jedna z jego brwi uniosła się wyraźnie, ale nie próbował jej ponaglać. Przeszło mu to przez głowę, owszem, ale prędko zadecydował, że pozwolenie jej działać w jej własnym czasie było tutaj lepszym rozwiązaniem. W końcu czasem zdradzałeś się nawet milczeniem... Nie wspominając już o takim uciekaniu wzrokiem.
Tyle że najwyraźniej Gwen miała mniej cierpliwości i w końcu wzięła na siebie usunięcie pajęczyny z twarzy kobiety. Harry prawie chciał na to zaprotestować, bo doskonale pamiętał jakie to było bolesne, ale... Nawet gdyby przyszło co do czego, szczerze wątpił, aby miały ich czekać jakieś konsekwencje za uszkodzenie twarzy złapanej przez kogoś innego... Stalkerki? W tym momencie było to chyba najpewniejsze określenie na jej poczynania. Tak czy siak, grunt, że Osborn postanowił się nie wtrącać, choć przyglądał się działaniom Gwen z namysłem... Który wzrósł w momencie, gdy dziewczyna łatwo pozbyła się sieci. Bardzo wytrzymałej i świetnie trzymającej sieci. Mhmm.
Powoli i ostrożnie, Harry wykonał jeszcze jeden krok w stronę dyskutujących teraz kobiet. Nie chciał zwracać na siebie ich uwagi, wolał, aby rozmawiały dalej, dając mu okazję do słuchania i śledzenia reakcji roboczo-przyjmijmy-Megan... Choć kiedy ta ostatnia stwierdziła, że nie zrobiła nic złego, automatycznie przewróciłoczami i ledwo powstrzymał się przed zwróceniem jej uwagi, że wręcz przeciwnie - złamała prawo. Gwen sama wskazała jej zresztą to, co on chciał powiedzieć. Takie gromadzenie danych łamało przepisy. Nawet samo podglądanie, nie wspominając już o uwiecznianiu czegoś, co działo się w prywatnym domu... To wystarczyłoby, żeby jego prawnicy ją roznieśli. A zdecydowanie dostaną więcej materiałów.
Chwilowa przerwa w konwersacji stanowiła idealny moment na wtrącenie się i Osborn już otwierał usta, aby to zrobić, gdy Megan odezwała się ponownie... I tym razem obie brwi mężczyzny podskoczyły w wyrazie zaskoczenia. Mimo wszystko po tych słowach musiał rzucić okiem na Gwen, która zdawała się być... Wstrząśnięta? Chyba nie tym, że została powiązana ze swoim tutejszym odpowiednikiem? Harry z góry zakładał, że prędzej czy później mogło do tego dojść, ale nie przejmował się tym aż tak bardzo. Nie było to nic, czego nie potrafiliby wyjaśnić... Na swoich zasadach. Czyli oczywiście omijając większość faktów, a inne naginając.
Ta obserwacja trochę Osborna pochłonęła, ale nie na tyle, aby miał zignorować wyjaśnienia Megan... I tak jak ich początek go zaciekawił, tak przez to zakończenie mężczyzna parsknął cicho, po czym przyłożył kciuk i palec wskazujący prawej ręki do nasady nosa, naciskając lekko. Sam nie wiedział czy się śmiać czy płakać. Ale raczej to pierwsze. Że też kogokolwiek jeszcze takie sprawy dziwiły... W tych czasach? Naprawdę?
- Ciekawa teoria spiskowa, ale wciąż teoria spiskowa. Pomijając już wszystkie inne możliwości, welony fotostatyczne, margines błędu występujący w każdym urządzeniu identyfikującym twarze... Nawet fakt, że każdy gdzieś tam na świecie ma przynajmniej jednego sobowtóra, jeżeli nie kilka... Ty stawiasz na udawanie śmierci? I sama przyznajesz, że nie masz pomysłu po co? Z czystej ciekawości, słyszałaś, że parę dni temu samoistnie do życia wróciły bodajże wszystkie ofiary niedawnej serii globalnych zamachów? Może zmartwychwstanie jest jednak bardziej prawdopodobne, co? - wyliczył spokojnie, choć lekko sarkastycznie, w dalszym ciągu lekko się uśmiechając. Tak, zdecydowanie bardziej mu było do śmiechu niż do płaczu. Bo to było takie... Głupie z jej strony. Niedorzeczne. Nawet jeżeli on sam potrafiłby znaleźć kilka całkiem logicznych wyjaśnień dla jej pomysłu.
- Ale tak czy siak nie o tym teraz rozmawiamy. Czego tu dokładnie szukałaś i dlaczego? Historia uczy, że na ogół przyznawanie się i współpraca wychodzą oskarżonym na dobre, szczególnie kiedy wszystko i tak świadczy już przeciwko nim - zauważył. Zakładał, że kobieta musiała zdawać sobie sprawę z tego, w jak kiepskiej sytuacji się znajdowała. Gdyby miała na coś dowody, to nie węszyłaby w taki sposób, tylko już coś z nimi zrobiła. A skoro posiadała w najlepszym wypadku niepoparte niczym solidnym pretensje... To jego prawnicy mogli obedrzeć ją ze skóry. Mogła ratować się chyba tylko współpracując.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Sro Gru 04, 2019 5:18 pm

Wyjaśnienia Harry’ego w skrócie rzecz ujmując sprowadzając się do stwierdzenia, że on jako prezes zna tych którzy są ważni, okazały się być nie tylko sposobem na uwolnienie części emocji jakie dusił w sobie szef Oscorp, ale mimochodem sprawiły również, iż wyraźnie zawiedziona nastolatka westchnęła ciężko, na jakiś czas praktycznie wyłączając się z dyskusji. Gwen niby zdawała sobie sprawę z tego, że w tym co mówi jej przyjaciel jest sens, a co więcej prawdopodobnie inne duże korporacje działają w podobny sposób, tworząc u siebie struktury przypominające piramidę,  jednak w swojej utopijnej wizji przyszłości była przekonana, że staż u pana Starka sprawi iż będzie widziała się i rozmawiała z swoim idolem praktycznie codziennie. W ten sposób Harry nie tylko uświadomił dziewczynie że ta nie nadaje się do roli szefa, ale przy okazji zdeptał także jedno z jej wyobrażeń na temat świetlistej kariery.  
- Ale przynajmniej możesz sprawdzić czy to co mówi jest prawdą. - Zauważyła Stacy, podejrzewając iż potwierdzenie tego czy niejaka Megan Ramirez funkcjonuje na liście prac Harry’ego, a przy okazji czym się zajmuje i jak wygląda, nie powinno stanowić dla H2O wyzwania.
Tymczasem cało to przesłuchanie podglądaczki ani trochę nie układało się po myśli nastolatki. Najpierw brutalnie konfrontując jej wyobrażenia z rzeczywistością, a chwilę później jeszcze bardziej dezorientując Gwen, gdy Osborn przytoczył swój wywód na temat spiskowych teorii i tego że w obecnej rzeczywistości spotkanie osoby teoretycznie uznanej za zmarłą, nie jest żadna sensacją.
Czyli wychodziło na to że całe wcześniejsze kamuflowanie się i celowe wybiegi mające zapewnić iż nikt przypadkiem jej nie rozpozna, okazały się dla spider- girl marnowaniem energii i stratą czasu. Równie dobrze mogła się podawać za „tutejszą” Stacy.  Gwen nie potrafiła zrozumieć jak to się dzieje, że takie sensacje przechodzą tu bez echa. Nie wspominając już o tym że dla samej dziewczyny powyższe informacje w oczywisty sposób kojarzyły się z podobnymi jej między-wymiarowymi podróżnikami, czyli osobami być może kluczowymi dla ich obecnego problemu. Z drugiej strony być może w tym przypadku jej wyobraźnia nazbyt się zagalopowała, co jednak nie przeszkodziło nastolatce puścić przyjacielowi wymownego spojrzenia mówiącego „dlaczego ja nic o tym nie wiem?”
Gwen wyjątkowo jak na siebie siedziała cicho, czekając po prostu na decyzję jaka ostatecznie podejmie Harry, z kolei Megan okazała się być albo wybitnie uzdolnioną aktorką, na zawołanie potrafiącą posłużyć się łzami albo po prostu nie dała rady dużej kontrolować własnych emocji, wyrzucać z siebie cały potok oskarżeń.
- Oscorp zabrało mi wszystko! Oszukaliście mnie! Dorobek mojego życia! Mój własny pomysł, dziesiątki zarwanych nocy, chwile zwątpienia i depresji, a także radość z każdego kolejnego kroku. Gdy wreszcie coś zaczęło działać, całe zasługi przypisali sobie, uznając iż nie jestem im już potrzebna. Najpierw odsunęli mnie od badań, a gdy zaczęłam protestować, nhazwyczajniej wyrzucili na bruk jak niepotrzebnego śmiecia. Frank zagarnął całe laury a ja byłam bezsilna. - Łkała kobieta. - Najgorsze w tym wszystkim jest to że gdy błagałam o chwilę rozmowy, ten tu nie znalazł dla mnie nawet cholernych dwóch minut!
Słuchając powyższych oskarżeń Gwen w ogóle nie reagowała. Raz ze sama nie była w najlepszym nastroju, a dwa, jej głowę zajmował w tej chwili bardziej osobisty problem. Wszystko przez tą akcje z siecią, która być może okazała się nie najlepszym pomysłem. Fakt, pracownica Oscorp zaczęła wreszcie mówić, co bez wątpienia uprościło sprawę, jednak Gwen zastanowiła się przede wszystkim nad tym czy jej spontaniczny gest jej nie zdradzał. Może faktycznie nie powinna zrywać sieci tak łatwo? Albo się do niej przykleić? Znaczy się udawać przyklejoną? Generalnie pajęcza nic lepiła się do wszystkiego poza tym który ją utkał. To znaczy Gwen nie miała pojęcia jak działa ona na inne pająki, dlatego też zdecydowała że właśnie to będzie pierwszą rzeczą jaką zrobi gdy wreszcie uda jej się spotkać spider – mena. Może nie zostanie to odebrane jaki najmilszy gest, ale z naukowego punktu widzenia na pewno ważny.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Pon Gru 09, 2019 5:53 pm

Harry co prawda wyłapał kątem oka to wymowne spojrzenie przyjaciółki - ale skwitował je zaledwie nieznacznym uniesieniem brwi, jedynie na sekundę, nie dłużej. Ich dyskusje musiały poczekać, bo naprawdę wolał nie prowadzić ich przy świadkach. No i... Prawdę mówiąc nie był do końca pewien do czego dokładnie odnosiło się to zerknięcie. Do całości jego wypowiedzi? Tylko jakiegoś jej konkretnego fragmentu? Mimo wszystko gesty, szczególnie te co bardziej subtelne, najczęściej nie były w stanie przekazać zbyt wielu informacji... Coś za coś, jak mniemał.
Ale nieważne. Mogli do tego wrócić później - kiedykolwiek by to później nie nastąpiło, bo w tej chwili niestety sporo wskazywało na to, że to ich drobne zboczenie z kursu mogło trochę potrwać. W takim razie może to i dobrze się stało, że zabrał Gwen ze sobą... Przynajmniej nie czekała na niego sama w mieszkaniu. Ani nie wykorzystywała tej okazji, aby się gdzieś wymknąć i zabrać się za swoje sprawy. Ot, małe błogosławieństwa.
Błogosławieństwem zdecydowanie nie było z kolei to, iż Megan kompletnie się rozkleiła... A Osborn naprawdę nie wiedział jak postępować z takimi ludźmi. Sam był bardzo konkretny i do rzeczy - a przez to zdarzało się, że wychodził na oschłego. Nie od zawsze i nie w stosunku do każdego, jasne, ale... Skóra musiała mu zgrubieć, nie tylko ze względu na Oscorp, ale i... Inne wydarzenia. Przez ojca, przez Spider-Mana. Pewnie i przez jego własne błędy.
Grunt, że wiedział, iż gdyby nawet miał ochotę spróbować, to tak czy siak nie polepszyłby sytuacji. A... Szczerze mówiąc nie bardzo chciał. Nie uważał, aby kobieta na to zasługiwała, nawet jeżeli ucięcie tego jej zawodzenia zapewne przełożyłoby się również na poprawę jego własnej równowagi psychicznej. Najwyraźniej musiał to osiągnąć w inny sposób, skoro na współczucie nie był w stanie się zebrać.
- I... Że tak się upewnię, że dobrze zrozumiałem... Wówczas wyśledziłaś gdzie mieszkam w nadziei na zebranie po cichu materiałów, które by mnie w jakikolwiek sposób obciążyły, żeby tylko się zemścić za to niesprawiedliwe potraktowanie, tak? - spytał, siląc się na spokój, choć w jego wnętrzu gromadziły się coraz większe pokłady irytacji.
To było... Nielogiczne. Rozumiał chęć odegrania się na kimś, och, doskonale ją rozumiał. Sam swoją vendettę poprowadził dużo dalej... Chociaż posiadał wówczas znacznie poważniejsze powody, a przynajmniej był o tym wtedy przekonany. Tyle że on działał przynajmniej po części pod wpływem substancji, która porządnie zaburzyła jego sposób myślenia i potężnie pogorszyła jego stan emocjonalny. A nawet biorąc to pod uwagę - ostatecznie się powstrzymał. Przestał. Może i wciąż czuł w ustach gorzki smak na myśl o tym, co go spotkało, może w dalszym ciągu odgrywał się na Peterze na drobne sposoby, ale nie próbował mu zniszczyć - albo odebrać - życia. Szkodzenie sobie dla rewanżu po prostu nie było tego warte. I bardzo, bardzo męczące.
- A nie przyszło ci do głowy... Ponownie, skoro już ustaliłaś gdzie mieszkam i pewnie obserwowałaś mnie dość długo, żeby wiedzieć o której zwykle wychodzę czy wracam, kiedy jestem sam, a kiedy nie i tak dalej... Więc nie przyszło ci do głowy ze mną wtedy porozmawiać, co? Bo do mnie nie dotarły żadne próby skontaktowania się - to ostatnie nawet go nie dziwiło. Drobne kwestie często były przechwytywane przez jego podwładnych, bo w dobie niestety istniała określona liczba godzin i nie wszystkim mógł się zajmować osobiście. A jeżeli faktycznie doszło do jakiegoś przekrętu - bo jeszcze nie zadecydował czy w pełni w to wierzył, choć z jego dotychczasowych doświadczeń wynikało, iż brzmiało to wystarczająco prawdopodobnie - to nie byłby to pierwszy raz, gdy ktoś z rady czy naukowców umyślnie próbował coś przed nim zataić. Irytujące, ale działając na taką skalę raczej nie dało się tego uniknąć.
Bardziej zastanawiało go natomiast to, że kobieta nie spróbowała iść z tym do prawnika albo od razu do mediów. Oczywiście na jej miejscu pewnie też uznałby, że procesowanie się z gigantem nie miałoby sensu, ale w wielu przypadkach lepiej było dla świętego spokoju pójść na jakąś ugodę, żeby tylko uniknąć negatywnego rozgłosu, prawdziwego czy nawet nie. Rzecz jasna nie zamierzał jej o tym teraz wspominać, bo ogółem nie byłoby mu to przecież na rękę, gdyby więcej osób nauczyło się sięgać po takie rozwiązania, ale... Po kimś inteligentnym spodziewałby się czegoś więcej. Z drugiej strony naukowcy - skupieni na swoim własnym świecie - nierzadko mieli problemy z funkcjonowaniem w społeczeństwie, więc być może jednak nie powinien mierzyć kobiety akurat tą miarą.
Ciekawiło go również kto dokładnie był za to odpowiedzialny. Tylko... Współpracownik, ten cały Frank, który podobno wziął na siebie wszystkie zasługi? Czy może także ktoś postawiony wyżej? Bo - znów, jeżeli wszystko to było prawdą - taki konflikt mógłby się akurat Harry'emu przydać. Oczywiście nie zamierzał go nagłośnić, bo na tym Oscorp by ucierpiało, ale gdyby udało mu się podkopać kogoś z tych, którzy utrudniali mu życie... Na pewno by nie płakał, gdyby taka osoba dyskretnie straciła posadę. No i sprawiedliwość też miała jakieś znaczenie, mimo wszystko.
- Jeżeli podasz mi nazwiska osób, które brały w tym udział, to zobaczę co da się zrobić - dodał więc. To prezentowało co prawda jeszcze jeden problem, a mianowicie jak potraktować osobę, która popełniła przestępstwo i, co gorsza, wystąpiła przeciwko niemu... Nawet jeżeli nieumiejętnie... Ale Osborn mógłby żyć z odpuszczeniem czegoś takiego, jeżeli w zamian pozbyłby się większego wroga. No i nigdzie nie było powiedziane, że nie mógł zostawić sobie jakiejś furtki, tak na wszelki wypadek, gdyby Megan zmarnowała tę szansę.
Przez cały ten czas Harry poświęcał Gwen małą uwagę. Nie spoglądał na nią, a przynajmniej nie w sposób bezpośredni, bo wolał obserwować reakcje swojej rozmówczyni, a w związku z tym ciężko byłoby mu wyciągać jakiekolwiek wnioski na przykład z wyrazu twarzy dziewczyny. Tylko od czasu do czasu zerkał na nią ukradkiem, krótko i bez obracania głowy... Głównie po to, aby upewnić się, iż jej nastawienie nie zmieniało się w drastyczny sposób. Ale póki co nic na to nie wskazywało.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Wto Gru 10, 2019 11:52 am

Choć sama nie wiedziała praktycznie nic o tym jak wyglądała praca w wielkich korporacjach, Gwen  potrafiła przełożyć zawodowe problemy Megan na realia szkolne, zgodnie z którymi w związku z oczywistym spiskiem starych belfrów, dyskryminowany uczeń nie miał szans odwołać się gdziekolwiek, w przypadku gdy nauczyciel postawił na nim krzyżyk. Powyższe może nie usprawiedliwiało działań podwładnej Harry’ego, ale przynajmniej pozwalało spojrzeć na nie w innym świetle. Gwen po cichu liczyła na to ze dystansując się do sprawy, H2O sam wyjdzie z propozycją ugody, zgodnie z która on nie wezwie policji, a Megan obieca więcej go nie nękać i cała sprawa rozejdzie się po kościach,  jednak wiele wskazywało na to że szef Osborn wcale nie ignorował spraw pracowniczych albo po prostu miał zwyczaj wgryzać się w każdy temat który zycie postawiło na jego drodze.
- Ja na twoim miejscu wzięłabym kamień i rzuciła w jego szybę. – Zaproponowała nastolatka wskazując na Harry’ego. Może nie było to rozwiązanie doskonałe ale przynajmniej dawało możliwość rozładowania nadmiaru negatywnych emocji, a przy okazji spełniało również wymagania dotyczące wymierzenia elementarnej  sprawiedliwości.
Ufnie zakładając że pracownica Oscorp ich nie oszukuje, a patrząc przez pryzmat logiki, w sytuacji gdy jest się zdaną na jego łaskę i ma się świadomość, że były szef bez problemu zweryfikuje otrzymane informacje, okłamywanie Harry’ego nie miało sensu, Gwen w pewnym stopniu solidaryzowała się z poszkodowaną, nawet jeśli w dalszym ciągu miała ją za ciamajdę i zboczeńca w jednym. Dziewczyna potrafiła wyobrazić sobie siebie w podobnej sytuacji.  Gdy już wreszcie będzie na upragnionym stażu i odkryje na nim coś naprawdę ważnego, na przykład metody przemieszczania się pomiędzy alternatywnymi rzeczywistościami, to oczywiście że chciałaby sama pochwalić się takim osiągnieciem przed panem Starkiem, zamiast pozwolić by jego uznanie, komplementy i pochwały przypadły komuś innemu. Stacy nie rozważała tej kwestii pod kątem ewentualnego awansu czy gratyfikacji finansowych, ponieważ dla niej już samo  przychylne spojrzenie pana Starka była wystarczającą nagrodą i jeśli ktoś miałby ją jej odebrać, byłaby naprawdę wściekła. To znaczy spider – girl byłaby wściekła, a co za tym idzie, zapewne nie skończyłoby się na pojedynczym kamieniu.
Rozmyślając w ten sposób, Gwen nagle dostała olśnienia. Uznała że przecież z Megan może być podobnie, a nawet może być w tym coś więcej, z racji tego iż sama naukowiec była niewiele starsza od niej, czyli była plus minus w wieku Harry’ego, a co za tym idzie jej fascynacja geniuszem przełożonego, mogła dotyczyć nie tylko zauroczenia wybitnym umysłem, ale również sprawami dużo bardziej fizycznymi.
- O ja cię… chcesz powiedzieć że ty i on… - Gwen uznała że nie musi kończyć, zasłaniając dłonią wyszczerzone w uśmiechu zęby. Nastolatkę czasem ponosiła wyobraźnia, przez którą dochodziła do najbardziej zaskakujących wniosków.  
Tymczasem Megan zdecydowała się w żaden sposób nie komentować przypuszczeń Harry’ego. Wiedziała że postąpiła niewłaściwie, przez co nie chciała przyznawać się  do błędów, a ponieważ cały czas była na Osborna wściekła, tym bardziej postanowiła go nie przepraszać za swoje postępowanie. W tym momencie jedyną reakcją przychodzącą kobiecie do głowy było wzruszenie ramionami, czego z racji krępującej ją sieci, nie była w stanie uczynić.
- Proszę, to jest naprawdę niewygodne i meczące, mogłabym przynajmniej usiąść? – Spytała przesłuchiwana, mając  świadomość że wygląda po trochu jak wielka larwa, która zmuszona jest cały czas unosić głowę, w próbie nawiązanie kontaktu wzrokowego z swoimi rozmówcami.
Ta z pozoru banalna prośba sprawiła spider – girl trochę kłopotu, jako że dziewczyna cały czas nie mogła się zdecydować jak powinna zachowywać się względem własnej pajęczej sieci. Uznała jednak że skoro Megan nie przykleiła się do podłoża, to znaczy że można nią bezpiecznie turlać.
- Ja to zrobię, - zaoferowała się Gwen, rozbawiona całą sytuacja – ciebie nie lubi i pewnie jeśli się zbliżysz, spróbuje odgryźć ci nochala.
- Napisałam prośbę o spotkanie. Najpierw wpisano mnie na listę oczekujących na przydzielenie terminu, a potem z niej skreślono, uznając że mogę z swoim pytaniem zwrócić się do prezesa w ramach corocznych spotkań z załogą… przy wszystkich. - Wytłumaczyła Megan, w czasie gdy Gwen, pomagała jej usiąść.
- Tyle akurat rozumiem. Ja na spotkanie z panem Starkiem czekam już… ej co ty wyprawiasz!? – Nastolatka nagle zorientowała się że zamiast z nią współpracować, naukowiec zachowuje się jakby próbowała ją obwąchiwać, tym samym potwierdzając teorie iż ma cos poprzestawiane pod czupryną.
- Przepraszam, jestem biochemikiem. Pracowałam nad metodami identyfikacji osób poprzez zapach. No wiesz feromony i takie rzeczy
- O cholera!
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Nie Gru 15, 2019 3:42 pm

Harry - chociaż faktycznie miał na to ogromną ochotę - nie zaszczycił Gwen spojrzeniem, kiedy ta wyskoczyła z propozycją kamienia i szyby. Zamiast tego mężczyzna nabrał powoli powietrza w płuca, ot, tak dla uspokojenia, równocześnie zaś na moment skierował swój wzrok ku górze... Nie do końca przewracając oczami, ale przynajmniej to sugerując. Tak, cudownie, podrzucajmy wandalom pomysły. W dodatku kiepskie, bo coś takiego jeszcze dorzuciłoby oskarżenie o niszczenie mienia. Choć... Pewnie pomogłoby też z wyładowaniem emocji i oczyszczeniem umysłu, a to już coś. Niestety Osborn nie mógłby z czystym sumieniem, że nie zdarzało mu się w złości czegoś niszczyć... Tyle że najczęściej były to jego własne rzeczy.
Następny komentarz Gwen był już za to na tyle... Niejasny? Frustrujący? Dezorientujący? Że Harry aż zapomniał na krótką chwilę o swoim dotychczasowym postanowieniu odnośnie nieustannego obserwowania wszystkich reakcji Megan i jednak zerknął na przyjaciółkę, marszcząc przy tym czoło i nieco mrużąc oczy. Co ona tam sobie znowu ubzdurała w tej główce? I czemu miał wrażenie, że bawiła się jego kosztem? Albo nie. Sądząc po jej wyrazie twarzy, chyba jednak nie chciał wiedzieć.
Jego zainteresowanie - choć może z pewnym niewielkim opóźnieniem - powróciło ku stalkerce, która akurat wróciła do narzekania na swój obecny stan. Harry westchnął cicho, powstrzymując drobne ukłucie irytacji. Tak, potrafił zrozumieć chęć podniesienia się, nawet jeżeli jedynie do pozycji siedzącej... Ale z siecią wciąż nie był pewien co uczynić. Zakładał, że zrywanie jej na siłę - poza tym, że byłoby po prostu podejrzane - mogłoby zrobić dziury w ubraniach kobiety, a to byłoby dość niefortunne... Pod paroma względami. Kwas wcale nie dałby lepszego efektu. Odczekanie naprawdę wydawało mu się być najlepszym rozwiązaniem. W końcu pajęczyna się roztopi. Prawdopodobnie. Chyba że Peter coś w niej ostatnio zmienił.
Mężczyzna kiwnął więc głową i zamruczał potakująco, nawet jeżeli bez większego entuzjazmu, gdy Gwen zgłosiła się na ochotnika, żeby pomóc Megan usiąść. To mu odpowiadało. Nie ufał jej do końca, mimo wszystko... Nawet nie pod tym względem, że mogłaby spróbować wyrządzić mu jakąś krzywdę - przynajmniej fizyczną - bo najpewniej nie byłaby nawet w stanie, ale... No, nie zdziwiłby się, gdyby coś jednak odstawiła. Wolał się temu przyglądać.
Póki co Osborn słuchał więc dalej opowieści kobiety, nie do końca świadomie odchylając przy tym głowę lekko na bok, podczas gdy zastanawiał się nad jej słowami i starał się je jak najlepiej zapamiętać. Wciąż nie podawała mu żadnych nazwisk, a to trochę go alarmowało... Lecz może jeszcze do tego zmierzała. Mógł dać jej chwilę. Tak czy siak planował jej zaraz kazać wystąpić na nagraniu i opisać co się stało - teraz, tutaj, nie wcześniej. To powinno być wystarczającym zabezpieczeniem na przyszłość. A w tej chwili...
W tej chwili jego brwi podjechały w górę, bo temat najwyraźniej uległ gwałtownej zmianie, a rozmowa znów ograniczyła się głównie do Gwen i Megan. Być może świadczyło to o tym, jak bardzo Harry przyzwyczaił się do życia w realiach Nowego Jorku, a może o tym, że przy Parkerze nauczył się w pierwszej kolejności myśleć o dziwnych rzeczach - ale to węszenie natychmiast wzbudziło w nim niepokój. W końcu nie byłby to pierwszy raz, gdy któryś z pracowników Oscorp zafundował sobie jakieś zwierzęce cechy... Ale wyjaśnienie kobiety było dużo bardziej przyziemne.
I najwidoczniej niemiłe dla Gwen, choć Osborn naprawdę nie rozumiał dlaczego. Jego spojrzenie przeskoczyło szybko tam i z powrotem pomiędzy kobietami, a jego czoło ponownie uległo zmarszczeniu, kiedy szybko analizował sytuację. Może Gwen po prostu brzydziła się samą ideą tego, że ktoś sprawdzał jej zapach, szczególnie tłumacząc to feromonami. Nie byłoby to aż takie dziwne, zwłaszcza z punktu widzenia dziewczyny, ale z kolei... Ze strony innej kobiety nie powinno jej to chyba aż tak przeszkadzać? Więc Harry mimo wszystko nie sądził, aby o to chodziło.
Czyli problem stanowiła ta część o identyfikacji osób - i kiedy o tym pomyślał, parę faktów i jego wcześniejszych wątpliwości nagle wsunęło się na swoje miejsca niczym elementy układanki. Teraz to dopiero miał ochotę zareagować... I sam nie wiedział jak. Westchnąć cierpiętniczo. Przewrócić oczami. Jęknąć z frustracją. Ukryć twarz w dłoniach. Pewnie coś z tych rzeczy. Mógł był się tego wcześniej domyślić, naprawdę.
- Hej, nie zbaczamy z tematu. Spróbuj pokasować to, co zdążyła zarejestrować, zgoda? - zasugerował Gwen, choć prawdę mówiąc nie było to dla niego aż tak istotne. Wątpił, aby Megan udało się nagrać czy uwiecznić coś interesującego. Zależało mu głównie na tym, aby dać przyjaciółce jakieś zajęcie... Oraz wymówkę do odsunięcia się. Przede wszystkim to ostatnie. Zaraz potem zresztą jego uwaga znów skoncentrowała się na stalkerce.
- Zrobimy tak. Po pierwsze, chyba sama rozumiesz, że po tej akcji do końca ci nie ufam, dlatego nagramy twoje przyznanie się do tego, że mnie obserwowałaś. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to nikt tego nigdy nie zobaczy i nie będziemy o tym mówić, ale wolę mieć jakieś zabezpieczenie. Po drugie, spiszemy to, co pamiętasz, a mam na myśli przede wszystkim konkretne osoby, które przekazywały ci decyzje, podpisywały się pod nimi i tak dalej. Pomoże, jeżeli przyniesiesz też wszelkie dowody, do jakich masz dostęp. Z tym wszystkim skonfrontuję się z odpowiedzialnymi i, przy odrobinie szczęścia, będziesz mogła wrócić do pracy. I swojego projektu - z rozmysłem zarzucił ją informacjami i sprawami do przemyślenia, aby odciągnąć ją od innych wniosków, które mogła przed chwilą wyciągać. Miał nadzieję, że straci nimi zainteresowanie i skupi się na swoich własnych problemach. Zwykle ludzie wykazywali do tego spore skłonności, ale zdarzali się uparci...
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1Pon Gru 16, 2019 12:29 pm

Mając w głowie uwagę Megan, odnośnie możliwości identyfikacji osób jedynie na podstawie samego zapachu, Gwen znacznie przyspieszyła swoje działania, po to by czym prędzej odsunąć się od byłej pracownicy Oscorp. Zgodnie z wcześniejszą deklaracją, dziewczyna  pomogła skrepowanej usiąść, jednak aby nie tracić czasu, spider – girl darowała sobie zbędną delikatność, po prostu z całych sił szarpiąc za pajęczą sieć, po to by podciągnąć tułów Megan ku górze, a następnie upewniwszy się że tamta złapała na tyle równowagi, iż nie groził jej kolejny upadek z twarzą wkomponowaną w betonowe podłoże, nastolatka czym prędzej wycofała się w kierunku lunety przez którą naukowiec obserwowała mieszkanie Osborna.
Mimo wszystko Gwen nie mogła oprzeć się wrażeniu iż została zdemaskowana. Przeklinała samą siebie za popełnione błędy. Za bardzo się rozczulała. Powinna była zostawić Megan tam gdzie ją związała, zamiast z dobroci serca ciągnąć swoją ofiarę na materac. Stacy nie miała pojęcia jaki zasięg może mieć wydzielany przez człowieka zapach? Chciała wierzyć, iż jako spider – girl nie znalazła się na tyle blisko Megan, by ta mogła ją zidentyfikować. Albo że w ogóle całe to gadanie o feromonach jest zwykła bujdą mająca wyprowadzić ją z równowagi. Dość skutecznie zresztą. Wszystko to pasowało by do obrazu naukowiec jak iw swoich wyobrażeniach wykreowała Gwen, jednak dużo bardziej prawdopodobnym był fakt, iż kobieta faktycznie posiadała wspomniane przez siebie umiejętności, a tożsamości nastolatki nie zdradziła tylko dlatego, iż uważała ze Harry już to wie, wykorzystując Stacy w charakterze swojego ochroniarza.
Na szczęście dla dziewczyny, szef Oscorp zadbał o to by umysł przesłuchiwanej skupił się na własnych problemach, odkładając na plan dalszy dyskusje odnośnie zatrudniania u siebie osób o pajęczych zdolnościach. Megan z wyrazem niedowierzania wpatrywała się w Harry’ego, usiłując wyczytać z twarzy H2O na ile ten mówi poważnie. Zdaniem Gwen zaproponowane przez przyjaciela rozwiązanie miało sens, choć biorąc pod uwagę, że na ewentualnym nagraniu z przyznaniem się do winy, Megan wystąpi skrępowana pajęczą nicią, takie oświadczenie dość łatwo dałoby się podważyć brakiem dobrowolności. Najwyraźniej jednak dla prawników Oscorp powyższy szczegół nie stanowił problemu. Podobnie zresztą jak fakt, iż cała wypowiedź naukowiec prawdopodobnie będzie musiała odczytać z kartki, tak by finalnie brzmiała ona dokładnie w formie jakiej oczekiwałby tego Harry.
- Chcesz powiedzieć że jeśli się przyznam, pozwolicie mi odejść bez powiadamiania policji? – Spytała zaskoczona Megan, która to najwyraźniej pozostawała w przekonaniu iż z całego zdarzenia nie wywinie się tak łatwo. A już z całą pewnością nie spodziewała się że  podglądany przez nią były pracodawca wykaże się chęciami by spróbować jej pomóc. Nic też dziwnego iz od razu się zgodziła potakując głową. – W torbie mam identyfikator firmowy, z nazwiskiem, zdjęciem i zajmowanym stanowiskiem. Nie jest już aktywny, bo odcięto mi dostęp do Oscorp, ale na jego podstawie można sprawdzić wszystko, łącznie z projektem nad jakim pracowałam. Na pierwszych odręcznych wynikach badań widnieje moje nazwisko, ale w oficjalnych dokumentach już je usunęli. – Wyjaśniła Megan, pozostając w przekonaniu że szef korporacji bez trudu będzie w stanie potwierdzić te informacje.
Tymczasem sama spider – girl zajęta była powierzonym jej zadaniem, związanym z pokasowaniem zdjęć, które zrobiła podglądaczka, co biorąc pod uwagę iż obsługa zaawansowanego technologicznie aparatu wciąż nastręczała jej masę trudności, wcale nie było sprawą prostą. Dziewczyna nie chciała zawieść Harry’ego. Poza tym, jako przyszłą stażystka u pana Starka, nie chciała też przyznać że czegoś nie potrafi. An szczęście dla siebie, Gwen znalazła idealne rozwiązanie jak poradzić sobie z istnieniem kłopotliwych danych. Wieżowiec na którym rozmawiali z Megan miał piętnaście pięter, a pod sobą śmietnik zwieńczony twardym brukiem. Nastolatka przez moment zerknęła poza krawędź budynku by upewnić się że nie ma tam przypadkowych spacerowiczów, po czym bez chwili zwłoki, wyrwała lunetę z stojaka i wyrzuciła aparat za taras.
- Nieeee! Co ty wyprawiasz! – Krzyknęła wystraszona Megan, obserwująca jak cenny sprzęt znika jej z pola widzenia, szybując ku ziemi.
- Dane skasowane.   – Z satysfakcją stwierdziła Gwen. Dziewczyna była przekonana że Oscorp stać na zakup lub samodzielne wyprodukowanie drugiego takiego urzadzenia, a co za tym idzie ona nie zrobiła nic złego. Poza tym to przecież Harry jej kazał więc cała wina i tak spada na H2O. Ona natomiast, na spoglądając na miejsce gdzie roztrzaskała się aparatura, pomogła Oscorp udowodnić ,że chociaż sprzęt należał do najnowszych osiągnięć techniki, to raczej nie uchodził za odporny na uderzenia, rozsypując się na setki drobnych odłamków.
- Jak mam teraz dostarczyć cokolwiek co potwierdzi iż jestem ofiarą, skoro właśnie zniszczyliście całą moją dokumentację? – Biadoliła Megan wyglądająca jakby wraz z lunetą roztrzaskały się również jej nadzieje. - Całą poza tą papierową. Tą którą zdążyłam schować w Oscorp zanim Frank przejął ją w swoje łapska i autoryzował własną zakłamana gębą.
- Teraz to mówisz? – Zirytowała się Stacy. – Jak chcecie to przyniosę tamte oryginały.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Mieszkanie Osborna Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Mieszkanie Osborna
Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork :: Mieszkania-
Skocz do: