Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Mieszkanie Osborna

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna - Page 3 Icon_minitime1Czw Wrz 26, 2019 6:07 pm

First topic message reminder :

Mieszkanie zajmuje całe górne piętro jednego z budynków na Manhattanie, a co za tym idzie posiada sporą powierzchnię. Jako całość wygląda równocześnie bardziej nowocześnie i przytulnie od oficjalnej, rodzinnej rezydencji Osbornów, w której obecnie Harry rzadko nocuje... I jest to zarówno świadomy zabieg, jak i po prostu efekt faktycznego spędzania w nim czasu. Wysokie okna wpuszczają dużo światła i czynią pomieszczenia jasnymi, choć w większości w ogóle się nie otwierają, bo za obieg powietrza tak czy siak odpowiada klimatyzacja. Sufity zawieszone są wysoko - wyżej niż na pozostałych piętrach. Na wyposażenie składa się sporo luster, które sprawiają wrażenie, jak gdyby dostępnego miejsca było jeszcze więcej.

Budynek posiada zarówno windę, jak i klatkę schodową, z obu zaś można dostać się na ostatni poziom, do sali służącej za hol. Na ogół w użytku jest tylko winda, zaś schody pozostają odcięte i korzysta się z nich jedynie w szczególnych przypadkach, jak na przykład podczas awarii... Choć dodatkowe własne zasilanie budowli chroni windę przed problemami związanymi z brakiem prądu. Dotarcie na to piętro wymaga podania kodu, zaś wejście nadzorowane jest przez zwrócone w tym kierunku kamery. Mieszkanie posiada najnowocześniejsze legalne zabezpieczenia... I parę dobrze ukrytych nieoficjalnych.

Z holu przejść można bezpośrednio do głównego pomieszczenia, czyli dużego, przestronnego salonu, pokoju dziennego, jak kto chciałby go nazwać. Znajduje się on w pewnym sensie na dwóch poziomach, lecz z różnicą zaledwie pół metra, jak gdyby na podłodze umieszczone zostały opatrzone schodami wysepki oddzielające i wyróżniające niektóre obszary. Podłoga z dość jasnego - lecz wciąż brązowego - drewna znajduje swoje odbicie również na sklepieniu, a kolorystycznie łączą się z nim odcienie beżu i kremu na innych powierzchniach czy meblach, w tym grubych zasłonach. Do tego dochodzą występujące tu i ówdzie plamy szarości czy wręcz czerni.
Jedna taka wysepka skupia zbiór wykonanych w podobnym stylu kanap i foteli z poduszkami, z tu czy tam dostawionymi stolikami i ławami oraz przystawionymi do ścian regałami i szafkami. Jedna z tych ostatnich kryje w sobie lodówkę przeznaczoną na napoje i smakołyki wymagające niskiej temperatury, lecz brak w niej czegokolwiek alkoholowego. Przy jednej ze ścian kanapa wpuszczona jest pod szerokie półki regału, co częściowo ją skrywa. Większość tych mebli tworzy w przybliżeniu okrąg, którego przeznaczenie zdaje się być jasne - to część do przyjmowania gości.
Inny zakątek, tym razem na niższym poziomie, z jednej strony ograniczony ścianką podwyższenia, również zawiera długą kanapę o kształcie kanciastej litery C oraz stolik w jej wgłębieniu, lecz tutaj króluje już ogromny, zawieszony na ścianie telewizor z rozchodzącym się dookoła nagłośnieniem. Znajdują się przy nim także konsole z gadżetami, ustawione na półkach pudełka i płyty z grami oraz filmami, a czasami nawet po prostu z muzyką... Pomiędzy nimi zaś z rzadka natknąć się można na drobne elementy związane z niektórymi tytułami, zapewne pochodzące z edycji kolekcjonerskich.
Choć okien otworzyć nie można, to już drzwi na taras tak. Nie jest on może bardzo szeroki, ale dość długi i posiada wystarczająco dużo miejsca, aby można było wystawić na nim parę siedzisk, niewielkich, okrągłych stolików czy nawet donic z kwiatami. Tego wejścia na wszelki wypadek również pilnują prywatne i dobrze ukryte kamery.

Utrzymana w podobnej kolorystyce jadalnia połączona jest częściowo z kuchnią i razem tworzą literę L. Ta pierwsza, podłużna, skupia się w gruncie rzeczy wokół długiego stołu z zestawem dziesięciu krzeseł, z wiszącymi nad nim lampami. W ścianach znajduje się kilka wgłębień o różnych przeznaczeniach. Część z nich to po prostu szafki i półki, w tym barek - choć tylko z nazwy, bo znów pozbawiony alkoholi... Ale jedna z wnęk stanowi w przybliżeniu kwadratowe okno do kuchni, zaczynające się mniej więcej na wysokości pół metra nad podłogą i kończące się w podobnym odstępie od sufitu. Jego podstawa traktowana jest jak stolik, więc - oprócz donicy z kwiatem - zastać tam można zwykle jakieś magazyny, książki, drobne urządzenia i inne przedmioty. Po przeciwnej stronie pokoju inna wnęka robi miejsce dla wpuszczonego w ścianę materaca z poduszkami i świetnym widokiem przez przylegające do niego okno.
Część kuchenna natomiast jest zaskakująco spora, z przeprowadzoną po środku wyspą i rzędem nowoczesnych urządzeń, w tym takich bardzo specyficznych i dla przeciętnego obywatela pewnie zbędnych. Tutaj kolorystyka nieco się zmienia, drewno ciemnieje, beż przechodzi praktycznie w biel, przybywa szarości - objawiającej się przede wszystkim w metalowych powierzchniach. Mimo to elegancka pozostaje zachowana.

Gabinet zajmuje właściwie dwa pomieszczenia, a właściwie jedno główne, które przechodzi w mniej oficjalną pracownię. To pierwsze przypomina pozostałe pokoje, obszerne, jasne, wypakowane regałami... Z ogromnym, zakręcającym biurkiem i wygodnym fotelem w centrum sali. Po części pełni również funkcję biblioteki, przynajmniej pod tym względem, że tutaj znajdują się te naprawdę istotne dla właściciela książki. Towarzyszy im zakątek z niewielką, ale przytulną kanapą, poduchami, kocem, lampą stojącą i małym, owalnym stolikiem. Tutejszy telewizor jest mniejszy od tego z salonu, choć wciąż całkiem spory i również zawieszony na ścianie. Całości dopełniają jeszcze sztalugi.
Pracownia z kolei nie jest ukryta, tylko po prostu zamknięta - i to nie na zwykły klucz. Tak czy siak nie ma w niej niczego naprawdę podejrzanego, takie rzeczy czekają w Oscorp, ale niektóre obiekty faktycznie można by uznać za groźne, dlatego wymagają dodatkowego zabezpieczenia. Wyciszone pomieszczenie znajduje się we wnętrzu mieszkania, nie ma dostępu do okien, ale i tak jest jasno oświetlone, w tym przesuwanymi lampami wspomagającymi pracę nad drobnymi elementami. W przeciwieństwie do ojca chemika, Harry lepiej czuje się z robotyką i to widać. Nowoczesny sprzęt miesza się z zupełnie prostymi narzędziami, większość części i gotowych produktów pozostaje schowana w odpowiednich szafkach, szufladach, sejfach i innych skrytkach... Środek pracowni natomiast zajmuje długi stół z licznymi przegrodami pod blatem. Stąd można także nadzorować kamery rozmieszczone po mieszkaniu.

Główna sypialnia skonstruowana została w sposób podobny do salonu, w związku z czym również znajduje się jakby na dwóch poziomach o niewielkiej różnicy wysokości. Jest ciemniejsza od pozostałych pomieszczeń, przynajmniej pod względem kolorystyki, a nie oświetlenia. Ciemne drewno, więcej czerni i odcieni szarości... Centrum pokoju zajmuje rzecz jasna ogromne łóżko z okrągłymi stolikami po obu stronach, które znajduje się na podwyższeniu obejmującym w przybliżeniu trzy czwarte sypialni. Kilka szafek i półek, biurko, wieża, znów telewizor... Nic szczególnego. Jedne drzwi prowadzą do garderoby, drugie zaś do łazienki - z wpuszczoną w podłogę wielką wanną z funkcją jacuzzi, ale i z mniej ekstrawaganckim wyposażeniem, wliczając w to prysznic.

Pokój gościnny znów jest jaśniejszy, nieco mniej obszerny i wystawny, lecz pod tym względem różnica jest tak naprawdę niewielka. Na podwyższeniu znajduje się jedynie łóżko i stojący obok niego stolik. Tutaj również umieszczono na ścianie telewizor, a zamiast normalnej szafy wchodzi się do wydzielonego w tym celu pokoju. Sypialnia ma własną łazienkę, także posiadającą osobno wannę i prysznic, lecz ta pierwsza, choć sporych rozmiarów, nie została już wbudowana w podłogę. Poza tym wszystkim w mieszkaniu znajduje się jeszcze trzecia ubikacja - dostępna już bezpośrednio, bez przechodzenia przez którąś z sypialni.

Terenu pilnuje natomiast robot - modliszka stróżująca. Ma około metra wzrostu, nie licząc czułek, jest lekka, zwinna i szybka, a do tego świetnie radzi sobie ze wspinaczkami i chowaniem się, gdzie to ostatnie umożliwia jej nie tylko budowa, ale i ograniczona zdolność wtapiania się w otoczenie... Przynajmniej jak długo spoczywa w bezruchu lub przemieszcza się powoli. Ostrza na przednich kończynach i końcówki pozostałych potrafi pokryć warstwą ochronną, aby niczego nimi nie uszkodzić. Może przełączać się na noktowizję i termowizję. Na co dzień zachowuje się jak każde inne zwierzątko domowe, a w przypadku pojawienia się intruza zastępuje psa.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna - Page 3 Icon_minitime1Pią Wrz 04, 2020 7:37 am

Analizując dokładniej swój pomysł, Gwen co prawda dostrzegała w nim kilka niekonsekwencji i słabszych punktów, jednak w dalszym ciągu uważała go za niezwykle błyskotliwy, kreatywny i taki, którym będzie można pochwalić się przed panem Starkiem, choć to ostatnie należałoby zrobić nie wcześniej jak po tym, gdy wiewiórki odnajdą Dorren, a ona z duma uzna że miała racje. Póki co nastolatka koncentrowała się przede wszystkim na znalezieniu odpowiedniej przynęty. Orzechy nie rosły na dębach, a co za tym idzie rozsypywanie ich w takim miejscu mogło wzbudzić podejrzenia u rudych gryzoni i wcale ich nie skusić. Poza tym, co chyba było ważniejsze, zgodnie z tym co mówiła jej Doreen, nie ma czegoś takiego jak „orzechy”. Wiewióra rozróżniała ich kilkadziesiąt rodzajów, klasyfikując je po smaku, chrupkości, twardości skorupki, trwałości, zapachu i tym jakie wywołują one skutki. W kwestii orzechów Doreen zachowywała się jak wytrawny koneser wina. Tymczasem dla Gwen wszystkie one wyglądały tak samo, co wcale nie ułatwiało dokonania właściwego wyboru.
- Odnoszę wrażenie że bardzo dobrze się znacie. Czyżby działały tu nudziarskie lunche dla bogaczy? - Zauważyła nastolatka, gdy Harry zaczął wspominać o panu Starku. W ogóle H2O z tego świata, zdawał się sporo wiedzieć o zwyczajach tutejszych Avengers, co skłoniło Gwen do rozmyślań, czy przepadkiem jej przyjaciel nie jest jakimś ich skrytym fanem? Fakt iż podejrzany nieustannie tej tezie zaprzeczał tym bardziej utwierdzał ja w przekonaniu ze jest na właściwym tropie. Może powinna była spytać o to Petera? Ten ostatnie z pewnością nie będzie miał oporów przed zdemaskowaniem kumpla. Z tego co Stacy zdążyła się zorientować, owych Mścicieli miejscowa społeczność albo uwielbiała albo nienawidziła. Wszystko przez to że ratując miasto wyrządzali w nim niemalże tyle samo szkód co zapowiadana katastrofa. A skoro wykluczyła tak zwanych „obojętnych” to należało przypisać Harry’ego do jednej z tych dwóch grup.
Za to pocieszającym był fakt iż Wiewióra z tej rzeczywistości do owych mścicieli nie należała. Jej Doreen też nie, ale tamta zawsze twierdziła że kiedyś tego zaszczytu dostąpi, w związku z czym na pewno z niesmakiem przyjęłaby wiadomości, że inna Ruda dopięła swojego celu, okazując się od niej lepsza.
W każdym bądź razie, mimo zapewnień Harry’go o jego dyskrecji, spider-girl zdecydowała się nie wprowadzać go w szczegóły planowanej operacji, a przynajmniej nie robić tego do czasu, aż pomysł z wiewiórkami, które prawie na pewno potrafiły czytać, zacznie przynosić efekty. Swoją drogą, dziewczynę strasznie nurtowały owe istotne sprawy którymi szef Osobor musiał się zająć. W jej wyobraźni, kierujący wielką korporacją, właściciel firmy nie robił nic, poza krytykowaniem tego co robią inni, a już naprawdę ciężko było jej wyobrazić sobie Harry’ego, który osobiście angażuje się w wyjaśnienie pomówień jakimi nakarmiła go Megan. Dużo bardziej prawdopodobnym scenariuszem wydawał jej się ten, w którym H2O wysyła na pannę Ramirez zastępy swoich prawników. Z drugiej strony ten ten sam szef, poświecił swój wolny czas na podjecie próby wysłania kogoś do innego wymiaru, bez mrugnięcia okiem wierząc w istnienie alternatywnej rzeczywistości. A przy historii Gwen, to co opowiedziała Megan wydawało się być nad wyraz przyziemne i banalne. Nie zmieniało to faktu, ze jeśli Harry planował włamanie do własnej firmy, nastolatka chciałaby mu w tej akcji towarzyszyć.
Inną alternatywą było to, iż owe wspomniane przez Osborna pilne kwestie, mogły dotyczyć rozmowy z panem Sparkiem, a wówczas potrzeba bycia akurat przy boku przyjaciela, wydawała się dziewczynie jeszcze większa. Podsumowując, Gwen musiała szybko załatwić sprawę kontaktu z Dorren, a potem wracać do mieszkania milionera.
- Plan jest taki że ja szukam Dorren, a ty wykonujesz te swoje ważne telefony i jak to ująłeś, jutro ruszamy z kopyta.  - Ogólnikowo wyjaśniła nastolatka. - Obiecuje tym razem nie ściągać na siebie żadnych kłopotów. Na ciebie również nie. Tyle ze potrzebowałabym kilka drobniaków. Na orzeszki. W drodze tutaj nie zdążyłam się spakować.
Gwen był zdziwiona faktem że Harry może nie posiadać w mieszkaniu niczego do chrupania. Jej zdaniem orzeszki, tudzież paluszki, stanowiły niezbędny atrybut wielkich umysłów takich jak Osborn czy pan Stark. Przecież bez nich nie da się ”rozgryzać” największych tajemnic świata.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna - Page 3 Icon_minitime1Sob Lis 07, 2020 12:42 am

Przynajmniej w tej jednej kwestii - swojej znajomości ze Starkiem - Harry nie miał nic do ukrycia... Albo może powinien raczej rzec, że nie posiadał pod tym względem żadnych sekretów. Akurat jego sytuacja była publicznie znana, a swego czasu mało szanowana prasa niezwykle lubiła rozwodzić się na temat relacji pomiędzy jego ojcem i Starkiem... Która oscylowała gdzieś pomiędzy rywalami i wrogami - w te lepsze dni. Osborn miał wrażenie, że co najmniej raz doszło nawet między nimi do rękoczynów, ale zdecydowanie nie było to czymś, nad czym chętnie rozmyślał. Szanował ojca, bardzo, mimo wszystko, pomimo tego, do czego doprowadził, a jednak... A jednak akurat za to było mu po prostu wstyd.
- Czasami. I bale charytatywne i tak dalej. Ale prawdę powiedziawszy to głównie mój ojciec go znał - odparł krótko, a tak jak do tej pory na ogół wypowiadał się w poważnym tonie, czasami przeskakując z niego na sarkazm, niedowierzanie, czy nawet lekkie rozbawienie, obok paru innych emocji, tak teraz... Teraz w jego głosie pojawiło się coś jeszcze - subtelna, lecz mniej przyjemna nuta, wyraźnie sugerująca, że o tym ostatnim rozmawiać nie chciał, a już na pewno nie ze szczegółami.
Na szczęście Gwen stosunkowo łatwo było zająć czymś innym, jeżeli tylko wybierało się z listy istotnych dla niej tematów... Którą najpierw należało rzecz jasna poznać. Na szczęście Harry kojarzył już przynajmniej kilka z widniejących na niej punktów, a to ułatwiało mu sprawę. Skontaktowanie się ze Starkiem, niesienie pomocy Wiewiórze, do tego... Peter, tak ogólnie, bo w tym momencie Osborn nie był do końca pewien czy dziewczyna chciała czy nie chciała się z nim ponownie spotkać... Albo raczej zakładał, że owszem, tylko się tego obawiała... Podejrzewał, że w takim wypadku Mary Jane pewnie również znajdowała się na liście. No i oczywiście znalezienie sposobu na przeniesienie się między wymiarami i przy okazji w czasie teoretycznie stanowiło priorytet.
W tym konkretnym wypadku natomiast plan Gwen brzmiał... Zaskakująco nieźle dla Harry'ego. To znaczy, owszem, w dalszym ciągu nie podobało mu się zostawienie jej samej poza mieszkaniem. Och, domyślał się, że żadna krzywda jej się nie stanie, prawdopodobnie, ale równocześnie nie wątpił, że dziewczyna pomimo najlepszych intencji najpewniej w jakieś kłopoty i tak się wpakuje... Tyle że chyba nic już nie mógł na to poradzić. A z kolei perspektywa otrzymania chwili na zajęcie się tym notesem - i załatwienie wszystkich innych pilnych spraw... Tak, to było kuszące.
- Niech będzie - podsumował po kilku sekundach milczenia, szokując tym nieco samego siebie. Podejrzewał, że za parę godzin będzie tej swojej zgody żałował, ale to był problem dla przyszłego niego. Obecny on natomiast mógł tylko zrobić wszystko, co było w jego mocy, aby zminimalizować potencjalne straty - i zorganizować tyle, ile zdąży. Dla siebie, dla Oscorp, dla Gwen. A nawet dla tej jej Wiewióry, jeżeli będzie trzeba.
Kiedy tylko wypowiedział te słowa, mężczyzna od razu sięgnął do kieszeni po portfel: elegancki, skórzany i wąski - bo zawierający głównie karty, a niewiele faktycznej gotówki. W duchu Harry modlił się o to, aby wewnątrz znajdowały się jakiekolwiek banknoty, gdyż konieczność odbycia wycieczki do bankomatu zapewne zderzyłaby się ze zniecierpliwieniem Gwen, a mimo wszystko nie chciał, aby oboje musieli sobie z tym radzić. Szczęśliwie jednak zerknięcie do środka szybko dowiodło, że rzeczywiście posiadał też kilka papierków - z których wybrał trzy o nominale dwudziestu dolarów i przekazał je dziewczynie, równocześnie chowając już portfel na jego miejsce. Co prawda na orzeszki to było aż za dużo, ale Gwen tak czy siak powinna mieć przy sobie jakieś pieniądze, tak na wszelki wypadek. Tylko może niekoniecznie tyle, aby wpadło jej do głowy opuszczenie miasta.
- Jeżeli nie będzie cię dłużej, nakarm się gdzieś. I pisz albo dzwoń, jeżeli coś się stanie. Albo jeśli nie będziesz mogła trafić z powrotem. Albo potrzebowała wpuszczenia do środka - poinstruował automatycznie, bo wcale by go to nie zdziwiło, gdyby Gwen, kompletnie pochłonięta realizowaniem swojej misji, całkowicie zapomniała o głodzie czy innych potrzebach... A reszta wymienionych przez niego wskazówek wyszła już tak sama z siebie. Z rozpędu. W tym momencie Osborn zmarszczył zresztą lekko czoło.
- W razie czego Peter i MJ mają pewnie te same numery, skoro mój zadziałał. Choć... Oczywiście dzwonienie do MJ traktuj może póki co jako ostateczność - dorzucił jeszcze. Parker mógł mieć ogromną - zawodową - tolerancję na wszelakie dziwy tego świata, ale Mary Jane... Właściwie Mary Jane pewnie również. Do tej pory musiała już ją od niego zaabsorbować, prawda? Tyle że tak czy siak lepiej byłoby przygotować ją na takie zaskoczenie. Nawet Harry to rozumiał.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna - Page 3 Icon_minitime1Wto Lis 10, 2020 10:35 am

Gwen nie miała problemu z tym iż w wielu kwestiach Harry czytał z jej głowy jak z otwartej księgi, a co za tym idzie ona sama stawała się podatna na ewentualne manipulacje z strony Osborna. Dziewczyna nie miała w zwyczaju ukrywać się z celami które zamierzała osiągnąć, choć pewnym zaskoczeniem dla jej rozmówcy mógł być fakt, iż z racji tego że owych zadań przybywało z każdą chwilą, a rozwiązania wciąż ledwie majaczyły na horyzoncie, spider – girl dała sobie spokój z wyznaczaniem ścisłych priorytetów i po prostu wrzucała wszystko do jednego worka, realizując akurat te misję, które miała „pod ręką”. Uważała przy tym, że po pierwsze jako kobieta potrafi działać wielowątkowo, a po drugie jej cele w większości i tak pozostawały z sobą powiązane. Bo przecież jak już wróci do swojego świata, to uratuje Petera, a jeśli nie to będzie odbywała tą podróż do skutku, czym w efekcie wzbudzi również zainteresowania pana Starka, co w ostateczności pozwoli jej zdobyć upragniony staż. A jak odnajdzie Doreen, to wszystkie te sprawy pójdą jej nawet łatwiej, dzięki czemu znajdzie jeszcze czas by rozpracować spisek w firmie Harrey’ego, a przy okazji udowodnić jednemu pseudo bohaterowi, kto tu jest najlepszym pajączkiem w uniwersum.
- Wiesz co, mogłeś jednak nic o niej nie wspominać – głośno zastanawiała się Gwen, przyjmując z rąk Osborna powierzoną jej gotówkę – bo teraz nie potrafię myśleć o niczym innym jak o tym że powinnam zadzwonić o Mary.
Kontakt z MJ ładnie wpisywał się w jej plany. Bo choć oficjalnie Stacy głośno zaprzeczała temu, że ruszają ją typowo babskie plotki, do doskonale zdawała sobie sprawę, że jak już załatwi wszystkie inne problemy, to nie wysiedzi spokojnie, zajęta rozważaniami nad dziwnymi miłosnymi relacjami odpowiedników swoich przyjaciół w innej rzeczywistości. A wszelkie spekulacje najlepiej jest ucinać u źródła.
- Tak, tak i tak. Będę grzeczna i obiecuję wrócić przed północą. – Potwierdziła Gwen przyjmując całe litanie ostrzeżeń jakie rysował przed nią Harry.  – Nie musisz się zamartwiać. Co złego może się stać? Przecież wyskakuje tylko po orzeszki.
Pomimo szczerych deklaracji, nastolatka zdawała sobie sprawę, że ostatnio los za nią nie przepadał. Zresztą wcale nie potrzebowała dużo by znów coś namieszać. Przy swoim szczęściu spider – girl spokojnie mogła obstawiać, że pierwszy wybrany przez nią market stanie się akurat celem napaści złodziei albo ustawi się w kolejce bezpośrednio za Megan, szukającej czegoś na kaca, nie wspominając o możliwości spotkania w sklepie Petera, MJ czy chociażby Wiewióry. Inne okoliczności typu pożary czy lokalne trzęsienia ziemi, Gwen postanowiła ignorować nie chcąc angażować się w cokolwiek co wywołałoby na twarzy Harry’ego kolejną zmarszczkę.
Pozostawiając Osborna samemu sobie, dziewczyna szybko udała się na miejsce. Wszystko wskazywało na to iż tym razem miała farta. Z racji późnej pory, poza nią i sprzedawcą w sklepie spożywczym znajdował się tylko jeden klient. Co prawda chłopak ubrany był w bluzę i czapkę na której w jaskrawych kolorach krzyczał wizerunek czerwono – niebieskiego pajączka, jednak spider – girl wyjątkowo postanowiła nie zwracać uwagi na popularność swojego alter – ego w tym świecie. Pomimo pośpiechu, Gwen zdecydowała się chwile dłużej postać przy stanowisku z orzeszkami, czekając aż tamten wyjdzie z sklepu. Niestety super czuły słuch wcale jej tego nie ułatwiał.
- Fenem? Nie! Wcale nie jestem jego fanem. Jesteśmy ziomalami. Ot co. – Powiedział dzieciak ubrany w pajęcze emblematy. – A wkrótce będziemy wspólnikami. Bo widzisz mój kumpel Freddy tez próbował, postanawiając że da się użreć jakiemuś pająkowi. I odjechał z tego świata trafiony toksyną. Ale ja będę sprytniejszy. Napromieniuję robale, a potem zbadam jak który działa na gryzonie. Szczurów łapać co prawda nie umiem, ale właśnie udało mi się schwytać to.
Gwen mimochodem zerknęła w kierunku mówcy, dostrzegając jak tamten kładzie na ladzie klatkę z swoją zdobyczą. I w tym momencie puściły jej wszystkie bezpieczniki.
- Wypuść tą wiewiórkę, łajdaku! – Wrzasnęła Stacy, swoją postawą jasno dając do zrozumienia że jest gotowa przywalić miejskiemu myśliwemu za jego zbrodnie. Niestety jej gniewna twarz i zaciśnięte pieści nie zrobiły na łowcy wielkie wrażenia.
- Co! Nie ma mowo! – Burknął chłopak.
- Dobra. Sam się o to prosiłeś. – Uznała Gwen, rzucając się do ataku. Co prawda obiecała Harry’emu zachowywać się porządnie, ale nigdzie nie dodała „i nie stłukę przypadkowego przechodnia na kwaśne jabłko”.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Mieszkanie Osborna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna - Page 3 Icon_minitime1Pon Mar 08, 2021 7:45 pm

Mimo wszystko - pomimo całej listy zmartwień, problemów aktualnych i dopiero potencjalnych, a także zwykłej paranoi - Harry nie mógł nie uśmiechnąć się lekko, jedną stroną ust, gdy Gwen przyznała się do chęci nawiązania kontaktu z MJ. Nie winił jej za to. Na jej miejscu kusiłoby go pewnie dokładnie to samo - sprawdzenie sytuacji wszystkich najbliższych przyjaciół, po części z ciekawości, ale i z chęci upewnienia się, że wszystko było u nich dobrze, nawet w innym świecie. I... Tak naprawdę nie sądził, aby miało to doprowadzić do jakiejś katastrofy czaso-przestrzennej. W końcu sam już zdążył dojść do wniosku, że Mary Jane najprawdopodobniej nie byłaby tym wszystkim aż tak zdziwiona - zaskoczona w pierwszym momencie, jasne... Ale akurat ona miewała już pewnie do czynienia z bardziej nietypowymi sytuacjami.
Jedynym widzianym przez niego poważnym problemem był więc w gruncie rzeczy ten... Emocjonalny. MJ żyła w obu ich rzeczywistościach i najwidoczniej miała się w nich dobrze, więc dla tej Gwen spotkanie jej byłoby tylko o tyle dziwne, że poznałaby inną wersję przyjaciółki. Z punktu widzenia MJ natomiast... Byłoby to prawie jak zobaczenie ducha. W dodatku ze świadomością, że ten konkretny - bardzo materialny - duch najpewniej niedługo wróci do siebie. I nawet jeżeli nie był dokładnie tą samą osobą, to jednak ją przypominał... W wystarczającym stopniu, aby odesłanie go do domu mogło rozbudzić wszystkie uczucia towarzyszące ich pierwszej stracie...
Jak na kogoś, kto tak chwalił sobie własną inteligencję, Harry bardzo powoli dotarł do tego przemyślenia. Wyparcie rzeczywiście wiele zmieniało... Ale może jednak powinien zadbać o to, żeby przynajmniej MJ nie musiała przeżywać tego wszystkiego po raz kolejny.
Szczęśliwie, Gwen sama nie kontynuowała tego wątku i grzecznie ustosunkowała się do jego instrukcji... Które, zgoda, być może były odrobinę przesadzone, ale skoro już wziął za nią odpowiedzialność, to nie zamierzał tego odwalać na pół gwizdka. Jego brew powędrowała z kolei płynnie w górę na słynne pytanie "co złego może się stać?" Brzmiało mu trochę za bardzo jak typowe ostatnie słowa... Wyobrażał sobie, że co złego może się stać myślała co najmniej połowa zatrudnionych w Oscorp naukowców przed przejściem jakiejś przypadkowej i okropnej mutacji.
- W tym mieście? Dosłownie następna inwazja - odparł krótko suchym tonem, który wskazywał na to, że żartował, choć... Ledwo co. Z drugiej strony musiał przyznać, że nawet w Nowym Jorku katastrofy i większe przestępstwa na ogół dzielił przynajmniej dzień przerwy na odsapnięcie i ewentualne rozpoczęcie naprawiania szkód. Czasem zastanawiał się czy miejscowi superprzestępcy omawiali ze sobą grafik ataków. Jeżeli tak, to w trakcie jego krótkiej kariery nikt się tym z nim nie podzielił. Może powinien czuć się obrażony...
Najważniejsze jednak, że póki co Gwen pomknęła w swoją stronę - nabyć orzeszki - a Harry... Szczerze mówiąc, Harry nie był pewien od czego powinien zacząć. Próby umawiania się na spotkanie ze Starkiem o tej porze nie przyniosłyby raczej najlepszego efektu. To znaczy, owszem, mógłby spróbować uderzyć prosto do źródła, ale coś podpowiadało mu, że - z jego nazwiskiem - to nie był zbyt dobry pomysł. Oficjalne kanały powinny dać lepsze efekty z jednego powodu: były oficjalne. A oficjalność wymagała pewnego stopnia grzeczności nawet wobec osób, których się nie lubiło. Zazwyczaj to Osborna irytowało, szczególnie w stosunku do jego własnej rady, ale w tym wypadku mogło im jedynie pomóc...
Innymi słowy - ten telefon zostawiał na rano. Może mógłby skontaktować się z Potts i przekonać ją do namówienia Starka do współpracy... Z drugiej strony zawsze zostawała też Tarcza i Flash, ale współpraca z tą organizacją nieszczególnie do Harry'ego przemawiała. No i, logicznie rzecz biorąc, jaki wpływ mieli agenci na Mścicieli? Na Starka? No właśnie. Z drugiej strony samo Avengers Tower nie brzmiało jak zła opcja...
Jutro. Rano. Póki co miał do załatwienia dwa inne problemy, bardziej palące... W kwestii Wiewióry zrobić wiele nie mógł, nie bez udziału Gwen - której trasę obserwował z coraz większej oddali, rozważając w duchu swoje kolejne posunięcia - ale problem zgłoszony przez Megan... Tak, tym mógł się już zająć. Albo przynajmniej zacząć się tym zajmować, realistycznie rzecz ujmując, bo nie chciał udawać się do Oscorp w środku nocy - nie kiedy miał pod opieką tę nieumyślną agentkę chaosu.
Wyłowienie telefonu z kieszeni i wybranie z listy odpowiedniej rozmowy tekstowej zajęło mu jedynie moment, głównie dlatego, że ta konkretna znajdowała się niemal na samym szczycie. Wypisanie wiadomości potrwało już nieco dłużej, lecz w dalszym ciągu była to kwestia sekund... Prawdopodobnie, bo mimo wszystko nie liczył czasu w myślach.
"Mam coś dla ciebie, notatki biochemik, wywoływanie reakcji przez aromaty. Do potwierdzenia, że mówi z sensem. Zeskanuję i prześlę wkrótce? Chyba że po nie wpadniesz. PS, wszystko względnie dobrze z G, ale powinniście się spotkać. Na dłużej."
Harry akurat zdążył wysłać przygotowany tekst, kiedy gdzieś w tle usłyszał... Krzyk. Większość osób w takim momencie zapewne przynajmniej podniosłaby wzrok. On? Na tym etapie Osborn już po prostu westchnął ciężko, chowając komórkę z powrotem na jej miejsce, oczywiście po drodze blokując jeszcze jej ekran. Jeżeli się nie mylił, Gwen udała się właśnie w tym kierunku... Dlaczego jakoś nie był zaskoczony?
Mógłby wrócić do mieszkania i zająć się tym skanowaniem - albo obdzwonić tych bardziej zaufanych spośród swoich pracowników - albo nawet wstępnie rozejrzeć się za kimś, kto pasowałby do informacji, jakie posiadał na temat Wiewióry. Mógłby, naprawdę. Nie sądził, aby Gwen była w niebezpieczeństwie, więc prawdopodobnie nic by się nie stało... Ale jakoś nie potrafił z czystym sumieniem tego nie sprawdzić - więc nie pozostawało mu nic innego, jak tylko ruszyć w kierunku sklepu, w którym wydawało mu się, że powinna przebywać dziewczyna. Przyspieszonym krokiem.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Mieszkanie Osborna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna - Page 3 Icon_minitime1Nie Mar 28, 2021 7:20 pm

Widok uwięzionego w klatce małego gryzonia z zabawną rudą kitą, sprawił iż Gwen poczuła nagłą potrzebę, aby w prostym akcie agresji, wyładować wszystkie tłumione wewnątrz siebie emocje. Tych ostatnich było zresztą dość sporo i wszystkie one wynikały z prostego faktu, że w tym świcie najzwyczajniej jej nie szło. Za cokolwiek by się nie brała, ostateczne efekty dalece odbiegały od tego czego oczekiwała, czy też od tego, czego można by się spodziewać po bohaterce obdarzonej niezwykłymi mocami. Tak, jakby obecna rzeczywistość starała się protestować przeciwko intruzom z zewnątrz, jak tylko mogąc, utrudniając im życie. Być może swoim przybyciem tutaj, zakłóciła jakąś kruchą równowagę Wszechświata, w skutek czego, tenże sam  Wszechświat starał się teraz na niej odegrać. A przecież to nie była jej wina, tylko doktora Strange, który to zapomniał jej ostrzec, przed zrobieniem tego co sama uważała za słuszne.  Czy to w sprawie uratowanie Petera, czy w jakiejkolwiek innej, po prostu nie robiła żadnych postępów i choć starała się nadrabiać to dobra miną, czuła narastającą w sobie frustrację, gniew, żal, zniecierpliwienie i poirytowanie, wywołane ciągłym odkrywaniem nowych przeciwności losu. Jej oczy i tak już były pełne piachu, więc jeśli skopanie dupska jednemu złolowi, wyżywającemu się na zwierzętach, w jakiś sposób mogło jej ulżyć, to spider – girl postanowiła z tej okazji skorzystać.
Poza tym fakt iż mężczyzna ubrany był w gadżety z czerwono – niebieskim pajączkiem, w jakiś sposób powodował, że przyłożenie mu tu i teraz, pociągało za sobą dodatkową nutkę satysfakcji. Nieznajomy początkowo starał się zignorować „wścibską babę”, przechodząc obok, nawet jeśli musiałby w tym celu wykorzystać swoje szerokie ramiona, jednak gdy zauważył, że Gwen przesuwa się miedzy sklepowymi alejkami, tak by zagrodzić mu drogę, zdecydował się użyć klatki z gryzoniem jako broń, zamachując się  nią w stronę napastniczki. Nie wziął jednak pod uwagę, że nastolatka może być od niej dużo szybsza, sprawniejsza i silniejsza, nawet jeśli sama dziewczyna nie miała pojęcia o jakiejkolwiek technice walki wręcz.
Panna Stacy musiała improwizować. Najpierw zrobiła unik, pozwalając prętowej konstrukcji przelecieć nad swoją głową, następnie błyskawicznie chwyciła dłonią nadgarstek agresora, wykręcając go boleśnie, w tym samym czasie, drugą ręką przechwytując fruwającą w powietrzu klatkę, po to by wiewióra nie grzmotła o sklepowe półki, jednocześnie kopiąc solidnie w stopę przeciwnika, pozbawiła go równowagi i przewróciła na podłogę. Sama akcja rwała zaledwie kilka sekund kończąc się spektakularnym, aczkolwiek jedynie połowicznym sukcesem. Pajęczy naśladowca i dręczyciel zwierząt w jednym, został co prawda sprowadzony do parteru, ale stojąca nad ni m spider – girl, nagle zorientowała się , ze trzymając w dłoniach spore wielkości klatkę, poważnie ograniczyła sobie możliwości ruchowe. Mogła za to zasadzić mężczyźnie kolejnego solidnego kopa, posyłając go z piskiem na koniec alejki z słodyczami, co też od razu wprowadziła w czyn, jednak ku jej zdziwieniu, początkowe lanie wcale nie odebrało jej przeciwnikowi ochoty do walki. Wręcz przeciwnie. Zamiast podkulonego ogona i próby ucieczki, Gwen dostrzegła w jego dłoniach, pistolet, a sekundę później w sklepie dało się słyszeć odgłos wystrzału.
„No weź, co to za miasto w którym byle włóczęga musi mieć spluwę”? – Niedowierzała nastolatka, w ostatniej chwili kryjąc się między regałami. Była szybka, ale nie aż tak by ryzykować wyścig w kulą z pistoletu. Ignorując krzyki przerażonej kasjerki, Gwen postanowiła zmienić taktykę. Wykorzystując kolejne rzędy sklepowych ekspozycji, ukryła się przed okiem strzelca. Przez chwile obawiała się, że tamten wykorzysta okazję i zwieje z marketu, ale mężczyzna najwyraźniej postanowił się odegrać, uparcie walcząc o swoją zdobycz.
- I co pyskata smarkulo, już nie jesteś taka mądra! – tryumfował złoczyńca, robiąc dokładnie to czego potrzebowała spider- girl, to znaczy zdradzając swoja pozycję, a w konsekwencji umożliwiając jej, zwalenie całego regału na jego głowę. Gwen wyczekała na moment, w którym napastnik znalazł się w rzędzie obok, na tej samej długości alejki co ona, po czym odbijając się o przeciwny regał, z impetem kopnęła w ten dzielący ją od strzelca, w skutek czego, niczym klocki domino, obaliła półki na prawo i lewo od siebie.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Mieszkanie Osborna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Osborna   Mieszkanie Osborna - Page 3 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Mieszkanie Osborna
Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3
 Similar topics
-
» Mieszkanie Zoi.
» Mieszkanie Jemmy
» Mieszkanie Nilsen
» Mieszkanie Helbindiego
» Mieszkanie Matta

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork :: Mieszkania-
Skocz do: