|
| Neuschwanstein - Sala Tronowa | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Neuschwanstein - Sala Tronowa Wto Lis 20, 2012 11:44 pm | |
| "Jego fundatorem był król Ludwik II Bawarski. Pierwsze prace nad budową Neuschwanstein rozpoczęły się 5 września 1869 roku od zbudowania bramy wjazdowej. Następnie wzniesiono część mieszkalną w skład której wchodziły pomieszczenia dla kobiet, wejście boczne i liczne wieże. Na szczególną uwagę zasługują niezwykle dopieszczone przez młodego króla wnętrza. Każda komnata została starannie dopracowana przez malarzy historycznych z całego kraju. Z całego pałacu można wyróżnić Salę Tronową, Sypialnię Króla oraz Salę Śpiewaków. Pierwsza z wymienionych komnat jest niemal w całości wypełniona złotem, podłogę zdobi mozaika. Niestety tron z kości słoniowej, który miał stanąć na podeście nigdy nie trafił do zamku."Wszystko było przygotowane dla przyszłych gości, otworzono zdobione drzwi ukazując jasno oświetloną i udekorowaną z przepychem sale Tronową. Pod arkadowymi kolumnami przy ścianie z drzwiami wejściowymi oraz po przeciwnej stronie sali stały stoły o długich blatach, każdy był odpowiednio nakryty i na każdym leżały butelki niemal każdego rodzaju trunków, żeby zaspokoić pragnienie nawet najwybredniejszym smakoszom oraz zadowolić koneserom dobrych napitków. Obowiązek przyszykowania sali zapewne powierzono też ogrodnikom, bowiem do dekoracji zastosowano elementy roślinne, które oplatały okrągłe filary oraz kopułowe sklepienie niczym pachnąca winorośl, z której wisiały okrągłe lampiony imitujące owoce, a migoczące pośród zielonych liści kryształki w kształcie niewielkich serc mieniły się w ich świetle barwnymi refleksami. Wieczorem do sali zaczęli przychodzić pierwsi goście, odświętnie odziani w kosztowne, niekiedy dosyć ekstrawaganckie stroje i jaskrawe kreacje nawiązujące do neoklasycystycznych sukien, powoli błądzili w powstałym tłumie, szukając odpowiednich miejsc gdzie mogliby zasiąść. W tle pobrzmiewała łagodna melodia, grana przez grupę muzyków siedzącą na specjalnie wzniesionym podwyższeniu w apsydzie, subtelna, wzniosła, adekwatna do reszty wystroju muzyka mieszała się z odgłosami rozmów między poszczególnymi gośćmi, mężczyźni zajęli się dyskutowaniem na temat politycznych poczynań republikanów, a panie wymieniały się między sobą ciekawostkami oraz uwagami co do niektórych mężczyzn, komu tu puścić zalotnie oczko, obniżyć dekolt, albo pokazać podwiązkę w celu przykucia uwagi. Cóż, mniej więcej w tym celu całe grono zostało zebrane, bogaci i sławni, mniej majętni oraz przeciętnie znani, to nie było kolejne wysublimowane przyjęcie przeznaczone wyłączne dla przedstawicieli wyższych sfer, zamiast gwiazd współczesnego świata biznesu i kultury można było dostrzec wśród zebranych zamaskowane persony, których podobizny nie raz były uwieczniane na pierwszych stronach gazet. Zwykli śmiertelnicy, obdarzeni niespotykanymi zdolnościami mutanci, potężni Bogowie i nawet przedstawiciele pozaziemskich cywilizacji, mimo tylu dzielących ich różnic jeden łączył ich cel, jedno pragnienie, żeby wypełnić emocjonalną puste, żeby raz na dobre pozbyć się ciążącego na sercu uczucia osamotnienia. Gdy tylko gwar panujący w sali osłabł, weszli kelnerzy z tacami i wózkami, na których znajdywały się przeróżne potrawy, wzbudzające swoim wyglądem i zapachem apetyt u wielu z zebranych, jednak nim ktokolwiek sięgną choćby po kawałek tych kulinarnych znakomitości, czekano na nadejście pozostałych gości, bez których ta uroczystość by się nie obeszła. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Neuschwanstein - Sala Tronowa Pią Lis 23, 2012 10:28 pm | |
| Już z daleka usłyszał subtelne dźwięki muzyki klasycznej mieszające się z gwarem tłumionych głosów – na swój sposób pasowało to do pretensjonalności miejsca, w którym się znalazł. Stark nigdy nie miał nic przeciwko luksusom, ale gdy zobaczył wnętrze zamku Neuschwanstein, poczuł się, jakby przekroczył próg muzeum otwartego tylko dla VIPów. Właściwie dlaczego zgodził się przyjechać do tego miejsca...? Musiało to mieć związek z porannym uderzeniem kaca oraz odległym poczuciem pustki, zadrą która podstępnie pojawiła się gdzieś w najciemniejszym zakątku jego serca około miesiąca wcześniej, kiedy doszli z Pepper do wniosku, że powinni wrócić do bycia przyjaciółmi. W pewnym momencie po prostu przestało być tak, jak powinno, nie chciał już o tym myśleć. Wszystko odbyło się z całkowitym porozumieniem zainteresowanych, nie mieli do siebie pretensji, a mimo to Tony obudził się pewnego dnia i leżąc w zbyt dużym łóżku zdał sobie sprawę, że brakuje mu pewnej stałej, punktu zaczepienia. Osoby, przy której mógłby każdego rana otwierać oczy, która stałaby się jego bezpieczną przystanią. Mężczyzna wydał z siebie cichy dźwięk niezadowolenia dochodzący gdzieś z głębi gardła – albo robił się stary, albo sentymentalny, nie był pewien co gorsze. Nie spodziewał się zbyt wiele po tym balu, ale mógł spróbować dobrze się bawić w ciężkiej, wydumanej atmosferze i narobić trochę szumu. Po pierwsze, spóźnił się na oficjalne rozpoczęcie. Po drugie... Jasne spodnie i marynarka oraz czerwony t-shirt z logo ACDC, które miał na sobie, zdecydowanie wyróżniały go na tle reszty gości. Zupełnie jakby ktoś wpuścił wielobarwną, krzykliwą papugę pośród stado zaskoczonych wróbli. Marszcząc nieco brwi przez ułamek sekundy kontemplował strategiczny odwrót, ale szybko porzucił pomysł. Tony Stark podejmował nawet najbardziej durne wyzwania i nigdy się nie wycofywał – a przynajmniej lubił tak myśleć – nawet jeśli wyzwanie stanowiło przeżycie „imprezy” w towarzystwie wbitych w garnitury i fraki zahukanych elegancików oraz ich żeńskich odpowiedników. Z pewnym zadowoleniem szybko znalazł w tłumie kilka wyjątków od reguły, może właśnie tam powinien zacząć? Najbliższe wolne miejsce obok ładnej rudowłosej kobiety umyślnie ominął – za bardzo przypominała pannę Potts, a nie miał ochoty na sesję deja-vu. Na chwilę byłaby zamiennikiem, który w żaden sposób nie dałby rady choć dotknąć oryginału. Zignorował kilka bezczelnie powłóczystych spojrzeń posyłanych mu ze strony obu płci, po czym z czarującym uśmiechem usiadł obok prześlicznej blondynki, po swojej lewej wciąż mając puste krzesło. Roztaczała wokół siebie specyficzny rodzaj aury wyższości – taki, jak ludzie którzy doskonale znają swoją wartość i nie godzą się na półśrodki. Ludzie pokroju Anthony'ego Starka. Iron Man miał już na końcu języka inteligentne zdanie, które powinno wspaniale rozpocząć rozmowę, gdy jeden z trybików w jego mózgu zaskoczył uruchamiając lawinę myśli i mgliste wspomnienie dobroczynnego balu. - Czy my się nie znamy? - spytał, nim zdążył zastanowić się nad tym, co mówi. Lekko przygryzł dolną wargę w odruchu poirytowania. Właśnie wypowiedział najbardziej oklepany tekst na podryw, jaki istniał. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Neuschwanstein - Sala Tronowa Sob Lis 24, 2012 8:27 pm | |
| Felicia Hardy wciąż zastanawiała się dlaczego właściwie przyszła na ten bal. Była ubrana w piękną, długą, bardzo obcisłą czarną suknię, która podkreślała jej nieprzeciętne wdzięki. Blond włosy upięła w wysoki kok, z którego gdzieniegdzie wypadały pojedyncze kosmyki. Oczywiście zamek, w którym się znalazła sprawił, że poczuła się jak prawdziwa księżniczka. Jednak, czy miała prawo tak się czuć? Wiele kobiet, równie pięknych jak ona, już znalazło partnerów na resztę wieczoru. A ona siedziała przy stole, spoglądając na różne pyszności, które zostały przepięknie podane. Od dłuższego czasu nie spuszczała wzroku z kremowego ciasta, stojącego tuż przed nią. Przypomniała sobie, że nie zjadła dzisiaj ani śniadania, ani obiadu. Zmarszczyła brwi z poirytowaniem, po czym wzięła jeden kawałek, zapominając o tym, że powinna przestrzegać diety. Później będzie się tym przejmować, nie mogła się oprzeć. Gdy ktoś usiadł obok niej uniosła brew, z początku nie będąc w ogóle zainteresowana, miała przecież swoje ciastko. Jednak gdy mężczyzna odezwał się do niej, przewróciła oczami i zaszczyciła go spojrzeniem. Jej twarz wyraziła nagłe zaskoczenie, gdy poznała osobę, która się do niej przysiadła. - Stark? – uniosła brew. – Nie wierzę, że światowy playboy znalazł się na takiej imprezie. – powiedziała z nieukrywaną kpiną w głosie, po czym roześmiała się, nie zważając na to, że może w ten sposób obniżyć jego ego, już i tak mocno nadszarpnięte. – Niezły tekst na podryw, długo to ćwiczyłeś przed lustrem?
|
| | | Lady Sif
Liczba postów : 45 Data dołączenia : 12/07/2012
| Temat: Re: Neuschwanstein - Sala Tronowa Nie Lis 25, 2012 3:27 pm | |
| Postępując zgodnie z informacjami podanymi przez mężczyznę z hologramu, Sif dotarła aż do Austrii. Była pod wielkim wrażeniem ów państwa i jego krajobrazów, do których nie umywały się oczywiście noworojskie wieżowce oraz zatłoczone ulice. Ośnieżone szczyty przywodziły jej na myśl dom, uśmiechnęła się więc lekko pod nosem, przypominając sobie Asgard. Powietrze było tutaj znacznie czystsze niż w Ameryce, dlatego kobieta dziwiła się, że to właśnie tam znajduje się większe skupisko mieszkańców. Nie była to jednak jedyna rzecz, jakiej nie rozumiała odnośnie Ziemian, więc złożyła to na karb ich dziwactw i nie drążyła tematu. Tak samo duże wrażenie zrobiły na niej wnętrza pałacu, gdy weszła do środka oddając płaszcz stojącemu przy wejściu mężczyźnie. Rozejrzała się po złotych zdobieniach, które nie umywały się może do tych w pałacu Odyna, ale i tak były piękne. Pomieszczenia różniły się malunkami na ścianach, w Asgardzie raczej ich nie robiono, za to Midgardczycy ewidentnie je sobie upodobali. Wielkie okna za dnia przepuszczały na pewno ogromne ilości promieni słonecznych, ocieplając wnętrze, ale teraz zamiast nich górowały rozłożyste żyrandole i świece. Nie było zatem problemu, by dostrzec twarze zebranych na balu ludzi. Sif udało się nawet wyłowić w tłumie kilka, które znała, między innymi Tony’ego Starka, z którym współpracuje Thor. Nie sądziła, by ten mężczyzna miał wiele do zaoferowania w rozmowie, poza słowotokiem na swój temat, dlatego też wyminęła stolik przy którym siedział wraz z jasnowłosą kobietą i ruszyła przed siebie, by stanąć nieco dalej. Złapała do ręki wysoki kieliszek z szampanem i napiła się, nie pamiętając wcale efektów wczorajszej ,,degustacji trunków wszelakich’’ z Odinsonem i Warriors Three. Może to zasługa aspiryny... Dlaczego się tu zjawiła? Bo czemu by nie. Poznawanie rozmaitości ziemskich kultur wpisywało się w jej potencjalne zajęcia na tejże planecie, więc skorzystała z okazji i udała się do Europy. Miała tylko nadzieję, że nie umrze tu z nudów, bo zapowiadała się raczej sztywna atmosfera. Nie to, co uczty w Asgardzie… Na ten wieczór bogini wybrała skromną, acz przykuwającą uwagę swoim kolorem suknię. Włosy miała wysoko upięte tak, że kilka kosmyków luźno zwisało jej przy twarzy. Szpilki, którymi scaliła fryzurę, były jednocześnie bronią, którą zawsze wolała na wszelki wypadek posiadać. Nie sądziła, że uda się jej przemycić miecz, więc pozwoliła sobie jeszcze na drobny sztylet przy kostce. Nikt nawet nie wpadł na to, by ją przeszukać (to też było dziwne jak na znajome jej standardy), zatem czuła się o wiele spokojniej. Skierowała wzrok na orkiestrę i skupiła swą uwagę na granej przez nich muzyce, nieco przymykając oczy. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Neuschwanstein - Sala Tronowa Pon Lis 26, 2012 1:50 pm | |
| Ach malownicza Österreich, kraj o wyjątkowym bogactwie kulturowym, ojczyzna Führer'a, która na drodze aneksji została wcielona do III Rzeszy, cóż, było minęło, mimo historycznych zawieruch Państwo Habsburgów znów prosperuje jak dawniej, może już nie odgrywa żadnej znaczącej roli na arenie międzynarodowej, ale zachowało wszelkie swoje uroki, charakterystyczne widoki i drobne zwyczaje. Nagle niezidentyfikowany obiekt latający przemkną ponad szczyty Alpejskich gór, pozostawiając za sobą jaśniejącą smugę przecinającą nocne niebo jak ogon komety, z daleka ów tajemniczy obiekt przypominał okrągły spodek z czarno-białych filmów Science Fiction, jednak gdy okrążył najwyższą wieże zamku i wylądował przy głównej bramie, pojazd wydawał się bardziej znajomy, niż obcy. Obiekt stanowił połączoną konstrukcje pojazdu do kosmicznych podróży z ciężko opancerzonym czołgiem, wielolufowe działka karabinów wystawały spod statku, a potężna 88 mm armata pełniła role atutowego elementu całego uzbrojenia. Ale ludzkość już widziała dziwniejsze rzeczy od UFO, potyczki super bohaterów ze złoczyńcami, starcia mitycznych Bogów, łamiące prawa fizyki anomalie oraz inne fenomeny, które nie sposób racjonalnie wyjaśnić przy użyciu dotychczasowych naukowych teorii i definicji. Jednak jeden drobny szczegół nie mógł pozostać niezauważony, na metalicznym poszyciu spodka widniały swastyki, tak, the Evil has landed, podli naziści wrócili, żeby straszyć niegrzeczne żydowskie dzieci. Trochę dymu, trochę świateł i miniaturowy pokaz dobiegł końca, a ze statku wyszedł nie kto inny jak ITI, em, to znaczy wielki zły nazista, który swoim wyglądem przypominał aktora Stephen'a Moyer'a. Cóż, można było się obejść bez tej złośliwej nutki cynizmu, ale nie sposób zachować powagę zważając na wyraźny cel balu, który najwidoczniej zdążył się już rozpocząć wraz z przybyciem pierwszych gości, wytworna muzyka rozbrzmiewała ponad kamienne mury zamku, a przez wysokie okna zwieńczone pełnymi łukami padało na zewnętrzny dziedziniec jasne światło. Bodajże grano jeden z dzieł twórczości Amadeusza Mozarta, co wręcz przesyciło wyrafinowany nastrój klasy i elegancji, oby chociaż jedzenie było warte lotu, bo równie dobrze mógł już skręcić do Monachium na ciemne piwo. Po otrzymaniu zaproszenia obmyślał wiele pomysłów na wystrojenie się z tej okazji, bal jak sama nazwa wskazywała stanowił nie byle uroczystość, jednak nie było najmniejszej wzmianki o przewodniej tematyce, wiedział jedynie że miał posłużyć do zbliżenia wybitnej klienteli agencji Fairy Tail.Inc, spotkanie integracyjne dla super singli. Ostatecznie jego wybór padł na czarny, galowy mundur oficerski z czasów służby w SS, jednak żeby nie budzić żadnych niepotrzebnych kontrowersji, wszelkie negatywne w ogólnym odbiorze znaki zostały zastąpione serduszkami. Zamiast swastyki na przedramieniu, żelaznego krzyża przy szyi i Totenkopf na czapce, jego mundur zdobiło czarne serce, serce z żelaza oraz ze skrzyżowanymi piszczelami, które razem całkowicie wywracały na drugą stronę agresywne znaczenie nazistowskich symboli. Dyktatura miłości, powinien dość subtelnie wyróżniać się z tłumu, budząc najwyżej niesmak wśród pozostałych gości. Naładowany średnią dawką optymizmu wkroczył do sali tronowej, pozostawiając przy wejściu wszelkie śmiercionośne narzędzia, które z przyzwyczajenia niósł ze sobą, Walther P38, Mauser C96, sztylet z wytrawionym na ostrzu napisem "Meine Ehre heisst Treue", cóż, ostrożności nigdy za wiele, zwłaszcza gdy członkowie Nakam’u panoszą się swobodnie po świecie. Pozornie rozbrojony i niegroźny próbował skorzystać z oferowanych przez gospodarzy, organizatorów balu, przysmaków oraz napoi, kosztują pojedynczo różnych przystawek z lśniących tac i popijając je lampką białego wina. Aaddycyjność brył, separatyzm wnętrza, freski z motywami Biblijnymi, postacie świętych, Apostołów, do tego ta wnęka apsydy, jakby wraz z pozostałymi gośćmi znaleźli się w jakiejś romańskiej bazylice, świątyni przeznaczonej nie wszechmiłosiernemu Bogu, tylko ludzkiej próżności, próbie podkreślenia Boskiego statusu Bawarskiego władcy. Ale tak samo jak kościół bez ołtarza, tak sala tronowa be rzeczywistego tronu prezentowała się dość nietypowo. Gdy dopijał kieliszek rozejrzał się jeszcze po zebranych, tyle nowych twarzy, jedne zamaskowane, inne z pewnością nie należące do ludzkich istot, kto by pomyślał że wszyscy cierpią z tego samego powodu, chociaż nie zdziwiłby się, gdyby znaleźli się też tacy, którzy przybyli wyłącznie dla darmowego alkoholu i żarcia, miłosnych oszustów oraz niepoprawnych podrywaczy również nie powinno zabraknąć. Odstawił pusty kieliszek, po czym przystąpił do poszukiwań, za kim tu się uganiać przez resztę wieczoru. |
| | | Captain America
Liczba postów : 240 Data dołączenia : 27/05/2012
| Temat: Re: Neuschwanstein - Sala Tronowa Pon Gru 10, 2012 5:30 pm | |
| Sięgnął po drugą lampkę półsłodkiego wina z tacy od krążącego po sali kelnera, a mieli je naprawdę wyborne. Lubił delektować się smakiem trunków, mimo, że nijak wpływają one na jego stan. A przy okazji był to dobry sposób na zajęcie się na chwilę obecną. Steve rozejrzał się. Ludzie powoli zaczęli wypełniać wnętrze sali. Wśród pięknie wystrojonych dam i elegancko wyszykowanych mężczyzn próbował doszukać się jakiejkolwiek znajomej twarzy. Liczył, że przynajmniej natrafi kogoś z showbiznesu, w który tak opornie się zagłębia. Co prawda obiło mu się o uszy, że może spotkać jakiegoś znajomego z grona Avengersów czy innych, którzy narażali swoje życie w obronie ludzkości, i których Rogers bardzo szanował, ale po dłuższym zastanowieniu doszedł do wniosku, że tacy ludzie jednak nie mają problemów sercowych. Zerknął w stronę stolików i o mało nie zakrztusił się winem. Przed oczami przemknęła mu postać w t-shircie z logo AC/DC. Cóż..jednak się mylił. Stark już jak gdyby nigdy nic rozmawiał z jakąś nieznaną Rogersowi kobietą. Nie chciał się mu zbytnio wrzucać w oczy, miał dosyć tych ciągłych zaczepek o swoje życie uczuciowe, więc postanowił się usunąć z tych regionów. Westchnął cicho. Zwykły t-shirt.. Już nawet nie wiedział czy zazdrościć Tony'emu swobody ruchów czy opłakiwać jego nieumiejętność dobioru ubioru na odpowiednie okazje. Chociaż on sam czuł się w tym smokingu jak jakaś cyrkowa małpa. Czarna mucha zawiązana pod szyją była niemiłosiernie niewygodna, choć ogólnie strój sprawował się bez zarzutu. Jednak Rogers nie był do nich przyzwyczajony. Preferował zwykłą koszulę, proste spodnie i skórzaną kurtkę, więcej mu do szczęścia nie potrzeba. Jego nogi poniosły go w pobliże pięknie zdobionych ścian. Był naprawdę pod wrażeniem wystroju, nie, bogactwem! zamku. Na studiach zamki Ludwika nie umknęły jego uwadze, jednak nigdy by nie przypuszczał, że kiedyś będzie w jakimś w celach 'rozrywkowych'. Popijając wino cieszył oczy walką świętego Jerzego ze Smokiem. Totalnie zagłębiając się w analizowanie dzieła zapomniał już w jakim celu tu przyszedł. |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Neuschwanstein - Sala Tronowa Pon Gru 10, 2012 10:06 pm | |
| Dobry boże-co ja tu robię?- pomyślała Pepper, nerwowo rozglądając się na boki. Ubrana była w długą, szafirową sukienkę, która pięknie podkreślała ognisto rude włosy, które dziś postanowiła rozpuścić. Tony tak lubił mnie w tej sukience… pomyślała i szybko zganiła się za to Pepper! Jego już nie ma. I nie będzie. Na pewno nie w takim miejscu... Przechadzała się powoli, zmierzając zająć miejsce w jakimś kącie i nie rzucać się w oczy. Dobry wybór-skomentowała w myśli wybór utworów. Jako znawczyni muzyki klasycznej potrafiła docenić wyjątkowe dźwięki. Delikatna, subtelna muzyka gryzła się według Pepper z przepychem tego miejsca. Wystrój trochę ją peszył, choć pracując z Starkiem nic co kipi bogactwem nie powinno być jej obce. Zaczepiła kelnera biorąc od niego kieliszek szampana i w głębi duszy czuła, że na jednym się nie skończy. Przemierzając salę w poszukiwaniu odpowiedniego, cichego miejsca czuła na sobie spojrzenia mężczyzn, jednak nie zwracała na nich uwagi. Mijała właśnie jakąś pogrążoną w rozmowie parę blondynkę i bruneta zaraz, zaraz…te plecy wydają mi się dziwnie znajome…nie nie to niemożliwe… Jednak ‘’Pan Niemożliwy’’ odwrócił się, aby sięgnąć po kieliszek i Pepper nie miała już wątpliwości: Tony? Tutaj? . Tylko ja mogę mieć takiego pecha…-przemknęła niezauważona przez dawnego kochanka, zajmując miejsce w kąciku. Gratulacje Pepper!- pomyślała przechylając kieliszek do dna! Jak zwykle wygląda doskonale- nawet w zwykłej koszulce… chociaż, wolałam go w koszulach…tak nonszalancko rozpiętych…- postawiła głośno pusty kieliszek i wzrokiem zaczęła szukać kelnera aby sięgnąć po następny trunek. |
| | | Ghost
Liczba postów : 79 Data dołączenia : 30/09/2012
| Temat: Re: Neuschwanstein - Sala Tronowa Sro Gru 19, 2012 1:36 pm | |
| Ghost przybył tutaj, co tu robił sam nie wiedział, po prostu poczuł się znudzony. Ciągle robił jakieś drobne, ale wysoko płatne zlecenia, więc przyda się chwila urlopu. Przybył na bal nie zauważony przez nikogoo. Wyglądał normalnie, dzięki charakteryzacji. Mężczyzna pod 30 z bujnymi brązowymi włosami, starannie uczesanymi, oczy koloru brązowego, twarz ani piękna ani brzydka od normalna. Biały elegancki garnitur , zarysowywał atletyczną sylwetkę mężczyzny. Wszedł na salę, zaczął dostrzegać różne piękne rzeczy. Znalazły uznanie w jego oczach tak samo jak muzyka, ale oprócz tego nic nie znaczyły. Zatrzymał się, goście na sali zaczęły się łączyć w pary, a Ghost był sam. Po chwili szukania ,, godnej kandydatki" w oczy rzuciła mu się, rudowłosa kobieta, wyglądało że była sama. Najemnik ruszył w kierunku stolika , który zajmowała Pepper i się przy nim zatrzymał. - Przepraszam można się dosiąść? - zwrócił się do rudowłosej kobiety uprzejmym tonem. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Neuschwanstein - Sala Tronowa Pon Gru 24, 2012 5:55 am | |
| Miłość, jedna z niewielu stanów emocjonalnych, której złożoności nie sposób ująć w ramach krótkiej definicji, sporządzi jej konkretny opisać, jedynie można wykonać myślowy obrys, wyznaczyć obszar, w którym bardziej lub mniej powiązane cechy, pojęcia, kumulują się w jedną wyogólnioną masę. Mieszanka subiektywnych doznań, obiektywnych obserwacji, gdyby miłość przyjęłaby formę soczystego jabłka, jego smak nie dla każdego podniebienia byłby równie słodki, czasem raziłby językowe brodawki cierpkością swego niedojrzałego miąższu. Może tym właśnie był owoc zerwany dłonią Biblijnej Ewy, z drzewa poznania dobra i zła, miłością, miłość z całą swoją grzeszną urodą, pasjonująca a zarazem deprawująca, budząca to co w sercu najszlachetniejsze, ale również zdolna do poruszenia tego co spoczywa na jego ciemnym dnie, emocje wielce niepożądane w partnerskim związku. Bliskość, namiętność, zaangażowanie, tęsknotę, zazdrość, niepokój, cała gama barw na palecie życia, wystarczy tylko sięgnąć po pędzel i stać się artystą własnego przeznaczenia, autorem własnego szczęścia. Może nie było tego widać po rozweselonych twarzach bawiących się gości, ale każdy z nich zdążył poznać czym jest gorycz samotności, pod maskami fałszywej radości ukrywają własne przykre dramaty, emocjonalny balans ciążący na duszy, nieudane związki, życiowe dramaty, żałobna rozpacz. Mnogość cierpienia dotkliwie poruszała zmysły tajemniczych bliźniąt, którzy wkroczyli do Sali odziani w olśniewająco białe stroje, niczym para aniołów zesłanych przez samego stwórcy stanęli ponad zebranymi na wyższej kondygnacji bocznej nawy, kryjąc się za niebieskimi kolumnami i w milczeniu obserwując jak goście sobie radzą. Jako postacie wyświetlone przez hologram, trudno było opisać ich z wyglądu, niewyraźne obrazy utkane wiązkami barwnego światła nie były zbyt ostry, a cały przekaz wiadomości trwał zbyt krotko, aby lepiej się im przyjrzeć, jednak teraz pokazali swe oblicza. Margaret i John Holz byli niezwykle do siebie podobni jak przystało na bliźniaków, te same pary błękitnych oczu badawczo ilustrowały otoczenie, jednak przez późno barokowe peruki z licznymi puklami oraz lokami jakie nosili, trudno powiedzieć czy mieli blond włosy czy czarne. Królewska para białych figur szachowych, taki mniej więcej motyw tematyczny wybrali dla swoich epokowych strojów, które miejscami posiadały czarne akcenty, różnego rodzaju dodatki dla stworzenia zrównoważonej kompozycji opierającej się głównie na kontrastach. Któż to wie, podawali się za osoby reprezentujące interesy nowopowstałej firmy, ale nie jest powiedziane czy nie są przypadkiem twórcami jakiejś większej intrygi. Przebywając w ich towarzystwie aż chłodny dreszcz przeszywa na wskroś, czy rzeczywiście chodzi im o uszczęśliwienie samotnych serc? Gdy w Sali pojawili się wszyscy, którzy potwierdziły swoje przybycie, służba zamknęła drzwi wejściowe co było dość złowróżbnym znakiem, na chwile muzyka, rozmowy i szepty ucichły, a oczy zebranych skupiły się na bliźniętach, którzy wyłonili się ze swej kryjówki za filarami. Jako pierwszy przemówił John. - Panie, Panowie, drodzy klienci Fairy Tale.Inc, jest to dla nas ogromny zaszczyt móc powitać was w równie bajecznym miejscu co Nowi Łabędzi Kamień. - Cieszymy się z waszego bezpiecznego przybycia i w imieniu naszych pracodawców, pragniemy wam życzyć udanego wieczoru. - Śmiało korzystajcie z oferowanych dobrodziejstw zamku, który pozostanie do waszej wyłącznej dyspozycji przez następne dwa dni. - Nie lękajcie się, otwórzcie swe serca dla innych, odrzucie wszelki sceptycyzm i znów uwierzcie w cuda. - Niech czas spędzony tutaj umożliwi wam napisanie szczęśliwego zakończenia do waszej samotnej historii,. - Odnajdźcie swoją królewnę, lub księcia i rozpocznijcie razem zupełnie nową powieść życia. - Oraz nie zapominajcie, gdy będziecie szukać miłości, rozejrzyjcie się uważniej, może komuś uda się jeszcze odnaleźć i rozwikłać jedną z wielu tajemnic Neuschwanstein. - A teraz wracajmy do zabawy. – Oznajmiła na końcu Margaret, po czym wraz z bratem znowu zaszyli się w odległych zakamarkach Sali Tronowej, muzycy powrócili do grania na swoich instrumentach, a służba dopilnowała aby teraz wszystkie pomieszczenia w zamku zostały udostępnione gościom. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Neuschwanstein - Sala Tronowa | |
| |
| | | | Neuschwanstein - Sala Tronowa | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |