Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Jezioro

Go down 
+11
Kelly Night
Teddy Altman
Cassie Lang
Eugene Mercer
Wiccan
Loki
Eddie Brock
Nova
Wasp
Hiver
Thor
15 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
Thor

Thor


Liczba postów : 174
Data dołączenia : 25/05/2012

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Wto Lis 27, 2012 7:40 pm

First topic message reminder :

Malownicze i niewielkie, otoczone z każdej strony drzewami. Jest to spora otwarta przestrzeń, więc słońce dociera tutaj przez większość dnia. Jezioro nie ma regularnego kształtu, dalej jakby skręca w lewo i chowa się za drzewami. Dno piaszczyste, choć zdarzają się i spore głazy, należy być ostrożnym. W najgłębszym punkcie mierzy około osiem metrów, w najpłytszym - półtorej, ale rzadko takowy można znaleźć. Ścieżka z lasu prowadzi do jednego, krótkiego, drewnianego pomostu - prowizorycznego, ale stabilnego, w miarę. Nie jest dłuższy niż na trzy metry, a szeroki na półtorej.
Co jeszcze? Jak na całym obszarze ani jednego zwierzęcia, żadnego owada, nawet nie uraczymy ryby czy żaby.

Jezioro - Page 4 Jezioro
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Iceman

Iceman


Liczba postów : 112
Data dołączenia : 02/02/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Wto Maj 02, 2017 2:39 pm

Nie podał swojego imienia i nazwiska ponieważ nie widział takiej potrzeby. Poza tym nawet Wiccan powiedział, że zna zarówno Bobby'ego jak i kitty. Fakt byli trochę znani ale żeby interesował się nimi ktoś taki jak ten mutant? Na to pytanie nie uzyskał jednak odpowiedzi ponieważ Billy zamilkł i na chwilę się odwrócił. No nic, może się kiedyś dowiedzą.
-Skoro tak twierdzisz... byłaś tam dłużej
Powiedział do kobiety gdy usłyszał, że za śnieżycę odpowiada magia. Bobby nie wiedział czy się z tego cieszyć czy nie. Szkoda, że nikt nie wie jak się tego maga czy mutanta pozbyć. Powrót do tamtego miejsca bez wsparcia faktycznie był głupim pomysłem ale ktoś musiał się zająć tą śnieżycą. A w Instytucie nie mieli wielu mutantów którzy mogliby sobie czymś takim poradzić.
-Jeśli nasza "szefowa" się zgodzi to nie pogardzę pomocą. Choć wolałbym nie narażać twoich przyjaciół. Szczególnie jeśli nie maja doświadczenia, nie powinno się takich rzucać od razu na głęboką wodę.
Zaczynał mówić jak jakiś nauczyciel... pięknie. Choć mówiąc szczerze, nie przeszkadzało mu to. Nagle o czymś sobie przypomniał i spojrzał na Kitty
-Gdzie zostawiłaś swojego pupila?
Oby jej smok nie został w Quincy... oby siedział w instytucie.
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Pią Maj 05, 2017 4:04 pm

Widziała, że Wiccan słuchał ich uważnie. Choć wydawało się, że nie miał więcej jak 17 lat to zdawał się być naprawdę poważny w tej chwili. Kitty pomyślała, że u nich w sumie było podobnie. Nieraz coś w szkole było niszczone przez zabawy dzieciaków. Było głośno, bo młodzi mutanci szaleli. Jednak kiedy co do czego przyszło, potrafili zachować powagę i spokój. Ciekawe czy ten młodzieniec miał podobnie. Jakoś nie wyobrażała go sobie cały czas poważnego. W końcu trzeba też korzystać z życia i trochę się pobawić. Póki jest na to czas.
Uśmiechnęła się pod nosem gdy nastolatek nagle wypalił, że wie kim są. I to w dodatku chyba podekscytowanym głosem? Czyżby mieli do czynienia z jakimś ich fanem? W sumie to by jej nie dziwiło. Jeśli sam miał moce to może ich podziwiał za to, jak używają swoich, by pomagać ludziom, którzy przecież i tak się boją ich. Tak czy siak miło było zobaczyć lekką zmianę na jego twarzy. Teraz wyglądał bardziej jak nastolatek, bez tej całej powagi. Zupełnie nie przeszkadzała jej reakcja Wiccana, nawet jej nie skomentowała, by nie zawstydzać chłopaka bardziej.
Starała się jak najdokładniej opowiedzieć o wszystkim co wydarzyło się na Quincy. Jednak pomijała śmierć dziewczyny. Nie była pewna, że ta osoba również należała do ich "grupy", więc nie wspominała o niej. Jakby co to na pewno Eugene wspomni o niej. Ona wolała skoncentrować się na tym co tam się działo.
- Co do potworów to może to zabrzmieć śmiesznie, ale skojarzyły mi się z zombie. Wyrwanie kawałka wnętrzności nie powstrzymało go na zbyt długo. Musiałam przejść do bardziej radykalnych środków. Trzeba chybe powiadomić jakieś władze o zagrożeniu z Quincy. - tu Shadowcat również nie była pewna, z czym mieli do czynienia. Potwór zdecydowanie był dziwny. Jego mózg też nie wyglądał najlepiej. Jakby był zgniły czy coś w tym stylu. Co to właściwie się działo u nich w kraju? I ciekawe czy tylko u nich. Po powrocie Kitty będzie musiała dokładnie przejrzeć wszystkie portale internetowe i sprawdzić jak się mają sprawy na świecie.
- Kopalni Roxxona? Nie jestem chyba na biężąco - tu dziewczyna wyraźnie okazała zaciekawienie, przy okazji przerywając na chwilę wypowiedź kichnięciem. Oby się nie pochorowała po tej przygodzie w kopalni. No i jak widać za dużo czasu spędziła w śnieżycy i już nie wiedziała co się dzieje. A tu kolejna sprawa. Coś się stało w kopalni. Ciekawe o co chodzi. W dodatku Wiccan mówił o drużynie. Drużyna nastoletnich bohaterów? Prawie jak X-Meni na początku, z tym, że oni mieli profesora zawsze obok siebie.
- Nie? Wyglądało jak czary. Albo spełnianie życzeń - tu lekko się uśmiechnęła - Mam nadzieję, że nie rzucacie się do walki z kryminalistami wszędzie? Poważniejsze walki wymagają doświadczenia, a to sporo treningu - nie miała zamiaru prowadzić morałów. Sama zaczynała jako X-Men mając zaledwie trzynaście lat, czyli na pewno mniej niż ten nastolatek. I świetnie sobie radziła. Dlatego nigdy nie skreślała dzieciaków z góry. Byłaby hipokrytką.
- Pupila? - tym razem skierowała swoje spojrzenie na Bobby'ego, słysząc jego pytanie - Lockheed został na Quincy, ale nic mu nie będzie. Pewnie dołączył do Angela. Da sobie radę. Poza tym te potwory są łatwopalne. - o swoje "pupila" nie musiała się martwić. Sama wolała nazywać fioletowego smoka przyjacielem.
Powrót do góry Go down
Wiccan

Wiccan


Liczba postów : 564
Data dołączenia : 15/06/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Pią Maj 05, 2017 5:27 pm

W nagłym natłoku informacji i opinii Billy nie był do końca pewien na co powinien reagować - i jak. Co gorsze, nie miał nawet czasu, aby porządnie się nad tym wszystkim zastanowić, a to nie podobało mu się jeszcze bardziej. Zdawał sobie sprawę z tego, że wykazywał tendencję do zbyt dogłębnego analizowania spraw, że pewnie z tym trochę przesadzał, ale nic nie mógł poradzić na to, że w ten sposób działał. Chciał po prostu móc się nad wszystkim na spokojnie zastanowić... Nawet jeżeli tak czy siak zamierzał potem zrobić coś ryzykownego. Nie żeby było tak tym razem.
Potwory przypominające zombie... Jeżeli Shadowcat twierdziła, że ktoś za pomocą magii kierował śnieżycą, to czemu nie miałby również ożywiać i kontrolować zwłok? Tę informację warto byłoby pewnie przekazać dalej, lecz Kaplan był przekonany, że nie tylko służby porządkowe, ale i przynajmniej część bohaterów musiała już wiedzieć o tym, co się tam działo. Nawet w telewizji pojawiały się wieści z Brooklynu, a ogromne, czarne chmury i bez tego zwracały na siebie uwagę. Skoro zaś za to wszystko odpowiedzialne mogły być czary, to najprawdopodobniej zaangażowana zostanie Scarlet Witch, a może i Doctor Strange i... I jakoś z tym sobie poradzą.
- Mściciele już raczej wiedzą - wspomniał więc tylko cicho, tak naprawdę nie oczekując już odpowiedzi i teraz coraz bardziej żałując, że nie brał udziału w tej akcji. Chętnie dołączyłby do swojej idolki, a po ostatnich spotkaniach miał nawet powody sądzić, że pozwoliłaby mu asystować... Choć może liczył na zbyt wiele? Była nastawiona przyjaźnie, pochwaliła go, ale czy to by wystarczyło?
Ważne jednak, że zarzucony przez chłopaka haczyk został łatwo pochwycony i Kitty prędko zainteresowała się tematem kopalni. Szkoda tylko, że Billy nie przemyślał wcześniej sprawy na tyle dobrze, aby wiedzieć jak ją przedstawić bez zdradzania braku doświadczenia drużyny... Spojrzenie nastolatka znów zsunęło się niżej, ale kiwnął głową, decydując się postawić na krótką i dość ogólną odpowiedź.
- Utracili kontakt z robotnikami pod ziemią, więc pomagamy do nich dotrzeć - skomentował ostrożnie. Nie wiedział co dokładnie dziewczyny zrobią na miejscu, jak dogadają się z pracownikami kopalni, ale ten ogólny zarys chyba mówił wystarczająco dużo, a grupę przedstawiał w dobrym świetle. Nie chciał psuć tego wrażenia szczegółami, a już zwłaszcza nie przypuszczeniami... Więc liczył na to, że uniknie dalszych pytań.
Prawdę mówiąc nastolatek po części spodziewał się następnych wypowiedzi X-Men. Pierwsze słowa Icemana dały mu jeszcze nadzieję, że może jednak będzie inaczej, lecz następne utwierdziły już Billy'ego w przekonaniu, że nie miał na co liczyć. Wszyscy dorośli zdawali się myśleć podobnie. Nie wolno narażać dzieci, bo brakuje im doświadczenia... Którego przecież nie nabędą, jeżeli nie będą brać udziału w misjach. Koło się zamyka. Szkoda tylko, że wielu z nich nie pamiętało o tym, że sami zaczynali w młodym wieku. X-Men przynajmniej ujęli to milej od Avengers, choć w gruncie rzeczy była to niewielka pociecha.
Cały ten tok myślowy sprawił, że Kaplan nie odpowiedział od razu, a jedynie wzruszył lekko ramionami, gdy Kitty odniosła się do tematu jego zdolności. Pod tym względem mogli typować do woli, a zapewne wcale nie przybliżyłoby to ich do właściwego rozwiązania. Nie to, że chłopak nie był ciekawy innych możliwości... Po prostu trochę stracił zapał. Potrzebował chwili, żeby go odzyskać, a przez ten czas Shadowcat i Iceman przedyskutowali kwestię... Lockheeda, czyli - jak podejrzewał Billy - smoczego towarzysza kobiety. Strzelał, sugerując się zdjęciami i nagraniami, które miał okazję zobaczyć, ale i tak wolał się nie wtrącać. Odczekał do momentu, gdy Kitty zamilkła, aby wrócić do interesującego go tematu.
- Byliśmy szkoleni. Może jedynie przez parę miesięcy, ale za to przez Tarczę. Od tego czasu nasza sytuacja się zmieniła i już z nią nie współpracujemy, bo... Powiedzmy, że mieliśmy różne wizje naszej przyszłości. Braliśmy udział w kilku akcjach, rozmawialiśmy z Mścicielami i zaakceptowali naszą działalność - no dobrze, może nikt nie powiedział im tego ostatniego wprost, ale skoro jak do tej pory żaden bohater nie kazał im jeszcze przestać, to chyba mogli już uznać, że dostali zielone światło, prawda?
- Dlatego z wami też chcemy nawiązać dobre stosunki. Najpewniej będziemy mieć okazję walczyć razem, więc lepiej, żebyśmy się już znali i mogli sobie pomagać. A jeżeli uważacie, że trening, który odebraliśmy jest niewystarczający, to chętnie odbędziemy kolejny pod waszym okiem. Na pewno w obu drużynach znalazłyby się osoby o podobnych zdolnościach czy stylach - dokończył, teraz znów spoglądając na swoich rozmówców. W napięciu oczekiwał na ich reakcję, ze stresu aż serce biło mu szybciej, lecz starał się zachowywać powagę i profesjonalizm, a także przynajmniej pozorny spokój.
Powrót do góry Go down
Iceman

Iceman


Liczba postów : 112
Data dołączenia : 02/02/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Sob Maj 06, 2017 2:13 pm

Uważnie słuchał tego co mówiła Kitty o swojej misji. W końcu on sam był w Quincy krócej od Shadowcat. Choć obecność zombie czy nieumarłych brzmiało... dziwnie. Mimo tego nie komentował, nie śmiał się ponieważ jego tam nie było. A szkoda, gdyby się pośpieszył pewnie zdążyłby zabrać Kitty i jej kolegę gdy był jeszcze przytomny.
Skoro mściciele już wiedzieli o sprawie to pewnie niebawem kogoś wyślą. Może powinni pomyśleć nad jakąś wspólną akcją? Choć z taką współpracą mogłyby być też pewne problemy. Z drugiej strony dwie czy trzy różne grupy będą sobie tylko przeszkadzały.
Kitty zainteresował się tematem jakieś kopalni. Jej nazwa obiła się o uszy Bobby'emu ale nie pamiętał by działo się tam coś ważnego. Tak to jest gdy wyjeżdżasz na kilka dni a świat znów zaczyna się walić. Czyli stracili kontakt... i dla czegoś takiego wysłano tam grupę Wiccana. Ciekawe czy poszedł z nimi ktoś doświadczony bo jeszcze im się ta kopalnia na głowy zawali.
-Sam zaczynałem jako nastolatek ale zawsze miałem w drużynie kogoś dorosłego i doświadczonego
Faktem jest, że jeśli nie będzie się wysyłało młodych mutantów na misje to nie zdobędą niezbędnego doświadczenia ale zawsze powinni mieć jakiegoś opiekuna. Choć szkolenie Tarczy z pewnością im się przyda.
Nagle usłyszał w swoim komunikatorze znajomy głos. Czyli Angel jeszcze tam był.
-W porządku... pilnuj Lockheada bo Shadowcat mnie rozerwie.
Odpowiedział i spojrzał na Kitty, uśmiechnął się i przeniósł swój wzrok na Wiccana.
-Z wielką chęcią nawiązałbym z wami współpracę ale mogę mówić tylko w swoim imieniu
Westchnął, od takich decyzji była Frost
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Pon Maj 08, 2017 12:36 pm

- Jeśli sami się nie dowiedzieli to na pewno nasza szefowa ich poinformowała o tym wszystkim. - Skinęła lekko głową na pierwsze słowa Billy'ego, gdy ten wspomniał o Mścicielach. W końcu Kitty przekazała Emmie co się dzieje na Quincy. Może i bez szczegółów, ale te nie były jakoś bardzo istotne. Wspomniała o śnieżycy i potworach, czyli o dwóch najważniejszych elementach, o których inni powinni wiedzieć. Była niemal całkowicie pewna, że Frost skontaktowała się z Mścicielami. W końcu od jakiegoś czasu starali się nawiązać współpracę, a to oznaczało dzielenie się pewnymi informacjami choć oczywiście nie wszystkimi. Może i mutanci nie mieli najlepszej opinii, ludzie się ich bali ze względu na dziwne moce. Jeśli jednak będą działać razem z Mścicielami to może to się zmieni. Może wtedy inni się uspokoją widząc, że razem zwalczają zło i chcą spokoju dla ich planety.
- Rozumiem. Być może zawalenie kolejnej kopalni przez zwykłą, ludzką nieostrożność, a może jednak coś poważniejszego. - pokręciła lekko głową, niektórzy potrafili być strasznie nieuważni. Wielkie korporacje, myślące tylko o pieniądzach i mające za nic ludzkie życie. Wyciągające z kopalń i im podobnych miejsc ile tylko się. Ignorując oznaki niebezpieczeństwa. A przecież do zawalenia nigdy nie dochodziło nagle. Zawsze takie coś było poprzedzane chociażby sypaniem się ścian czy lekkimi trzęsieniami. Niestety, pieniądze rządziły tym światem.
- Przez Tarczę? No to nieźle. Czyli nie jesteście tak całkiem anonimowi, a agenci pewnie nie wchodzą wam za bardzo w drogę - te informacje zdecydowanie sprawiły, że Shadowcat ulżyło. Wiccan i jego znajomi nie byli po prostu dzieciakami, które chciały się bawić w superbohaterów, nie mając pojęcia, jak to działa. Mieli dobry trening za sobą i zapewne sporo teorii. Jakby nie patrzeć w walce z przestępczością wiadomości teoretyczne też były ważne. No i Mściciele ich znali. Musi się kiedyś do nich wybrać i pogadać. A nóż widelec trafi na takiego Thora czy Kapitana Amerykę... Potrząsnęła lekko głową. To nie czas żeby się rozpraszać takimi myślami.
W międzyczasie uśmiechnęła się lekko na kolejne słowa Icemana do komunikatora. Raczej nikomu nie zrobi nic za Lockheeda. To smoczysko samo sobie świetnie radziło i nie musiała się o niego martwić.
- Jak mówi Bobby. My możemy mówić tylko za siebie. Ale jeśli chcesz to mogę przekazać od ciebie parę słów do naszej szefowej. Choćby i w tej chwili - uśmiechnęła się lekko do dzieciaka. Nie była pewna jak Frost patrzy na tak młode osoby, ale biorąc pod uwagę ile razy to knuła wykradnięcie jej X-Menom, była pewna, że nie obchodził jej wiek. Z tym przekazywaniem słów w tej chwili nie była całkiem pewna. Nie wiedziała, gdzie dokładnie są i czy Emma będzie w stanie ją usłyszeć stąd.
- Wiccan, chłopcze. Ja uważam, że żaden trening nie jest wystarczający. Siedzę w tym biznesie już od dobrych dziesięciu lat i nadal odbywam treningi choć już nie tak często jak na samym początku. Jeden trening nic nie znaczy. No i nie wystarczy tylko ćwiczenie swoich mocy. Mamy u siebie specjalistę od sztuk walki, który każdego uczy karate. Obrona przed zwykłymi bandytami jest równie ważna. - no dobra, też to zabrzmiało całkiem poważnie. Może trochę zbyt poważnie jak na siebie. Miała nadzieję, że nie zabrzmiała, jakby próbowała się mądrować. Jednak dziesięć lat siedzenia w Instytucie robiło swoje i Katherine wolała uświadomić dzieciaka jak to wygląda. O ile on sam nie miał podobnego zdania na ten temat. Tego jednak nie mogła wiedzieć. Poza tym pewnie wielu bohaterów miało chwile zwątpienia. Ona sama przecież kilka razy opuszczała drużynę, w końcu jednak znowu do niej wracając. O tym jednak może opowie innym razem.
Powrót do góry Go down
Wiccan

Wiccan


Liczba postów : 564
Data dołączenia : 15/06/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Pon Maj 08, 2017 2:59 pm

Billy ponownie jedynie wzruszył ramionami, choć tym razem w reakcji na kontynuowanie tematu problemów w kopalni. Sam doszedł wcześniej do tych samych wniosków, przekazał je reszcie drużyny, ale nie chciał ciągnąć z X-Men wątku, w którym teoretycznie mógłby zdradzić coś... Niepotrzebnego. Wolał już milczeć, niż coś przypadkowo palnąć - albo gorzej, być zmuszonym do odpowiedzi na niewygodne pytanie.
Właściwie z podobnego powodu nastolatek ograniczył się tylko do powolnego pokiwania głową, gdy Shadowcat wspomniała o tym, że agenci pewnie nie wchodzili im w drogę. O tym również nie chciał rozmawiać, szczególnie zważywszy na fakt, że wciąż oczekiwał jakiejś poważniejszej reakcji Tarczy na ich odejście. Czas mijał, a agencja zdawała się nie być nimi już dłużej zainteresowana, co było... Dziwne, nawet bardzo. Przecież w nich zainwestowali, więc czemu tak łatwo pogodzili się z niepowodzeniem? A może Mściciele jakoś się za nimi wstawili i załatwili im spokój? Jeżeli nawet, to Kaplan podejrzewał, że musiała to zrobić Scarlet Witch. Inni zachowywali do nich o wiele większy dystans...
Chłopak zerknął niepewnie na Icemana, gdy ten znów rzucił tekstem niezwiązanym z ich dyskusją, czyli najwyraźniej skierowanym do kogoś, kto pozostał na polu walki. W związku z tym patrzył na niego w dalszym ciągu, kiedy mężczyzna zwrócił się już bezpośrednio do niego... I na jego słowa również pokiwał głową, bo nie bardzo wiedział co innego mógłby uczynić czy powiedzieć. Prawdę mówiąc chciał zasugerować tej dwójce, aby w jego imieniu przedyskutowała sprawę z resztą grupy albo umożliwiła mu spotkanie z ich szefową, ale nie był pewien czy nie nadużywałby w ten sposób ich uprzejmości. Na szczęście Shadowcat sama podjęła właśnie ten temat, oszczędzając mu dalszego wahania.
- Będę wdzięczny - przytaknął kobiecie, czując się przy tym może odrobinę niezręcznie, ale i tak lepiej niż jeszcze przed chwilą. Po wszystkim będzie musiał zdać Kate relację z tego wszystkiego, co miało tutaj miejsce... A może powinien po prostu rozesłać wiadomości do całej grupy? Przynajmniej miałby pewność, że nowości dotarły do każdego - no, do każdego, kto posiadał komórkę. Tak, podobał mu się ten pomysł. Mogliby też założyć wspólną rozmowę, coś w rodzaju chatu... A właśnie, miał nadzieję, że nikt nie próbował dobijać się na jego telefon, gdyż ten spoczywał w tej chwili w jego pokoju - odesłany do niego razem z ubraniami tuż po tym, jak nastolatek przebrał się w kostium.
Najwyraźniej jednak na tym Kitty nie skończyła - i kobieta znów uderzyła w ten typowo dorosły ton i styl wypowiedzi. Jak każdy nastolatek, Billy był na niego trochę uczulony, choć i tak wykazywał na niego o wiele większą tolerancję od większości swoich rówieśników. Może to dlatego, że w ogóle nauczył się dużo znosić... Ale na tej myśli zdecydowanie nie chciał się teraz skupiać.
- Wydaje mi się, że to ostatnie mamy już opanowane. Większym problemem dla niektórych członków drużyny jest taka obrona przed zwykłymi bandytami, by nie wylądowali po niej w szpitalu... - skomentował, przewracając oczami na wspomnienie poczynań Tommy'ego. Socjopata w grupie bohaterów wymagał tyle opieki... Dobrze, że od tej pory zajmowanie się nim leżało już w zakresie obowiązków Kate. Jej przynajmniej jako tako słuchał. Z drugiej strony, napastnika z parku okaleczył właśnie pod jej okiem, więc może to jednak nie był najlepszy pomysł... Dwóch uzdrowicieli najwidoczniej stanowiło jednak optymalną liczbę. Jeden skoncentruje się na towarzyszach, a drugi na przeciwnikach. Tak, teraz to miało sens.
- Większość z nas posiada silne moce i wciąż pracujemy nad przystosowaniem jednego z nas do życia w społeczeństwie - dorzucił, aby wyjaśnić, że sprawa nie była aż tak poważna, jak mogłaby się wydawać. Zresztą... Avengers wystawiali na swoich misjach Hulka, więc Young Avengers chyba mieli prawo zatrzymać Speeda. Zniszczenia były w najgorszym wypadku porównywalne, a Tommy nawet pozwalał sobie czasem przemówić do rozsądku. Chyba wygrywał w tym zestawieniu.
- Tak czy siak, podtrzymuję to, co mówiłem. Wcale nie uważamy, że potrafimy już wszystko, chcemy być coraz lepsi, więc chętnie odbędziemy szkolenie z X-Men... Lub pod ich okiem - powtórzył, rozkładając przy tym ręce na boki, choć nisko i dość blisko własnego ciała. Jego spojrzenie znów przesunęło się pomiędzy obojgiem dorosłych, gdy oczekiwał na ich reakcję... Bo domyślał się, że ostateczną odpowiedź również musieli ustalić ze swoją szefową.
Powrót do góry Go down
Emma Frost

Emma Frost


Liczba postów : 375
Data dołączenia : 02/12/2012

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Wto Maj 09, 2017 12:33 am

Zarówno Shadowcat, jak i Iceman jednocześnie otrzymali od Emmy telepatyczną wiadomość o bardzo niepokojącej treści.
"Cable i Domino, mutanci, którzy chcieli ukraść Blackbirda i podjąć się ataku na twórców Sentineli przebywają obecnie w zamku Doctora Dooma w Latverii... Ale wcale nie są naszym największym problemem. Ktoś wysadził w powietrze Houston. Sądząc po odebranych przeze mnie obrazach, z miasta nie zostało nic. Zginęli nieomal wszyscy mieszkańcy. Na miejscu przebywa X-23 oraz troje naszych uczniów pod jej opieką: Surge, Elixir i Icarus. Zostali ochronieni przed eksplozją, ale straciliśmy jednego Blackbirda."
Powrót do góry Go down
Iceman

Iceman


Liczba postów : 112
Data dołączenia : 02/02/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Pią Maj 12, 2017 12:51 pm

Czyli teraz czeka ich jeszcze rozmowa z Frost. O ile Wiccan wydawał się być spokojny i opanowany to jak wyglądała sytuacja z jego grupą? To może się zakończyć owocną współpracą jak i... sporymi szkodami.
-Szermierza też mamy jeśli dobrze pamiętam. Czy coś się jednak zmieniło?
Zapytał Kitty gdy ta wspomniała o nauczycielu. Oj Logan dałby im taki trening, że szkoda gadać. Prawda, nauczyliby się sporo nowego ale wracaliby zmęczeni lub połamani. Niestety, coś za coś.
Uśmiechnął się gdy wspomniał Wiccan wspomniał o obronie przed bandytami. I tak, że nie posyłają ich od razu do piachu. Takie osoby z pewnością sprawiały problemy ale niemal zawsze się takie zdarzają. Nawet Avengers mieli wielkiego zielonego, który wkurzony mógł rozwalić całe miasto... i przy okazji wszystkie siły zbrojne Stanów...
-Dobrze,że tylko jeden. Kiedyś się nauczy... jeśli się postaracie
Jeśli mają moce porównywalne z Wiccanem czy nawet silniejsze to z pewnością będą problemy. Zbyt duża liczba silnych mutantów, o różnych charakterach może mieć problemy z dogadaniem.
-Z chęcią obejrzę wasze poczynania na wspólnej misji lub treningu. Tylko przed nią wskaż mi tego na którego mam uważać.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech jednak szybko zniknął gdy do Bobby'ego dotarła telepatyczna wiadomość. Nie było go kilka dni i już Cable zaczął rozrabiać? Choć szczerze mówiąc bardziej zmartwiła go druga część tej wiadomości. Laura i jej grupa o mało nie pożegnali się z życiem bo ktoś wysadził Houston. Spojrzał na Shadowcat. Miał nadzieje, że również odebrała tą wiadomość.
-Kitty, chyba musimy wracać
Tylko jak mają tam wrócić? Ich transport został pod opieką Angela. Czyli są zdani na łaskę Wiccana.
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Pią Maj 12, 2017 2:35 pm

- To żaden problem. Myślę, że jeśli łączy nas wspólny cel to warto współpracować. Mamy u siebie mutantów w wieku podobnym do twojego, może i młodszych. Więc raczej twój wiek nie jest tu żadnym problemem jeśli chodzi o wspólne działanie. Twój i twojej drużyny, bo zgaduję, że wszyscy jesteście w podobnym wieku? - przyglądała się chłopakowi cały czas. Wiccan wydawał jej się bardzo spokojny. Albo po prostu świetnie maskował emocje. Kitty już była gotowa zaryzykować stwierdzenie, że trafili na bardzo rozsądnego nastolatka. Nastolatka, który sporo myślał, nim zaczynał działać. To na pewno wielki plus dla niego, zrobi dobre wrażenie na innych, jeśli faktycznie dojdzie do współpracy.
- Obrona, nie atak. Nie trzeba krzywdzić kogoś, broniąc się przed nimi. Ale to zrozumiałe, młodzi zawsze wolą pokazać co potrafią, zaszpanować. Zwłaszcza chłopcy, to chyba nic dziwnego. Prawda? - tu uśmiechnęła się z rozbawieniem, szturchając lekko Bobby'ego łokciem. Iceman nigdy nie był aniołkiem i lubił się popisywać. Znalazłoby się też pewnie wielu innych, jemu podobnych - Też pewnie bym tak robiła kilka lat temu, gdybym miałam ofensywne moce. Moje jednak bardziej nadają się do unikania ataków niż atakowania. - dodała jeszcze żeby nie było, że z dziewczyn robi święte. Dziewczyny też bywały brawurowe. Czasem nawet gorsze od chłopaków, wszystko było kwestią charakteru danej jednostki.
Na pytanie Icemana skinęła lekko głową. Karate, szermierka. Zakres zajęć w ich szkole był naprawdę szeroki. Już nawet nie biorąc pod uwagę zwykłych lekcji, które i tak do końca nigdy nie były zwykłe. Zajęcia sportowe. Gra jest fajniejsza, kiedy używasz mocy. Treningi. Zarówno w Danger Roomie, jak i na świeżym powietrzu. Pomyślała, że Logan pewnie by się ucieszył z nowych uczniów. Dałby im pewnie niezły wycisk. I utemperował tego małego dzikusa, którego to grupa Wiccana uczyła do życia w społeczeństwie.
- Będziemy musieli pogadać o tym szkoleniu - kiwnęła lekko głową i zaraz zmarszczyła brwi, słysząc głos Emmy w głowie. O ile Cable i Domino nie zrobili na niej wielkiego wrażenia, o tyle informacja na temat Houston już tak. Jej twarz wykrzywiła się w grymasie, mięśnie napięły. Wyglądała jakby ktoś powiedział jej właśnie o czym okropnym. I faktycznie tak było, ale taki Wiccan nie mógł o tym raczej wiedzieć, więc jej nagła zmiana nastroju mogła dla niego wyglądać dziwnie.
- Całe Houston. Tyle ludzi... - westchnęła z żalem. Może i ludzie nie przepadali za mutantami, delikatnie mówiąc, ale to wcale nie znaczyło, że z wzajemnością. Przynajmniej nie z jej strony. Rozumiała, że to co inne, zawsze wydaje się straszne. Nie miała tego za złe ludziom, dopóki nie reagowali agresją. Pocieszeniem był fakt, że jakimś cudem ich dzieciaki przeżyły. Młodzi mieli niesamowicie dużo szczęścia.
Ze smutnych rozmyślań wyrwał ją głos przyjaciela. Spojrzała na Bobby'ego i skinęła lekko głową. Wyjęła z kieszeni telefon, by sprawdzić ich lokalizację i nieźle się zdziwiła. Wirginia Zachodnia. No to Wiccan zaszalał z tą teleportacją. A czas ich naglił i powinni jak najszybciej wracać. Spojrzała na chłopaka. Wydawał się mówić prawdę i Katherine była gotowa mu zaufać. Wiedziała jednak, że mimo wszystko nie w jej geście było podejmowanie decyzji. Musiała zapytać Frost o zgodę.
- Jesteśmy w Wirginii Zachodniej, długa historia. Jest z nami młody chłopak, prawdopodobnie mutant - w tym miejscu telepatycznego przekazu Shadowcat skierowała spojrzenie na ich młodego towarzysza. - Mówił coś o drużynie i współpracy. Możesz go sprawdzić jeśli chcesz. Zna się na teleportacji. Jeśli mu nie ufasz, poprosimy o zabranie nas do Nowego Jorku i sami się dostaniemy do Instytutu. Angel został na Quincy, ale wie, że ma się stamtąd zbierać. - w końcu uśmiechnęła się lekko i schowała telefon do kieszeni.
Powrót do góry Go down
Wiccan

Wiccan


Liczba postów : 564
Data dołączenia : 15/06/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Pią Maj 12, 2017 5:27 pm

Billy pokiwał twierdząco głową na pytanie odnośnie wieku pozostałych członków drużyny. Nie był pewien szczegółów, ale wydawało mu się, że najstarsza osoba w Young Avengers powinna mieć w tej chwili osiemnaście czy góra dziewiętnaście lat, nie licząc może dziewcząt z Asgardu, zaś najmłodsza... To dobre pytanie. Chyba nikt nie schodził poniżej czternastu? Na wszelki wypadek muszą to potem ustalić, żeby nie było żadnych niespodzianek. Niektórzy prawdopodobnie i tak będą chcieli wykorzystywać przeciwko nim ich wiek, więc powinni się na to jak najlepiej przygotować.
Pomimo tych rozmyślań, chłopak słuchał jednak dalej, wciąż uważnie i w milczeniu, choć z odrobinę mieszanymi uczuciami. Tak naprawdę był pouczany o czymś, co i tak już w większości doskonale wiedział i rozumiał... Szczególnie tę część ze szpanowaniem. W szkole przekonywał się o tym aż za dobrze - i zbyt boleśnie. Dobrze, że przynajmniej przez ostatnich parę miesięcy miał spokój, lecz teraz pewnie będzie musiał tam wrócić... Rodzice mu nie odpuszczą.
Spojrzenie nastolatka powędrowało za tym szturchnięciem, a kąciki jego ust nawet się lekko uniosły, choć tylko na moment. Kaplan w żaden widoczny sposób nie zareagował z kolei na wspomnienie szermierki, lecz odnotował sobie tę informację na później. Takie lekcje brzmiały na coś, co pewnie spodobałoby się Kate, więc czemu nie miałby jej o nich donieść? Tak... Niezobowiązująco?
Zaraz potem jednak uwaga dorosłych znów przeniosła się na niego, a Iceman nawiązał do Tommy'ego - choć oczywiście nie znał jeszcze jego imienia. Słowa mężczyzny sprawiły, że Billy po raz kolejny pokiwał głową, być może trochę swobodniej, nawet jeżeli ponownie uciekł spojrzeniem na bok. W tym wypadku nie była to już kwestia zawstydzenia czy speszenia, tylko po prostu braku przyzwyczajenia do utrzymywania dłuższego kontaktu wzrokowego z - bądź co bądź - obcymi rozmówcami.
- Łatwo go poznać. Mojego wzrostu, sylwetki, twarzy, tylko z jasnymi włosami i oczami. Ale nie jesteśmy spokrewnieni - wyjaśnił, wzruszając przy tym lekko ramionami, po czym zerknął na Shadowcat, gdy ta zabrała głos. Nie oczekiwał konkretnych odpowiedzi na już. Sama obietnica rozważenia jego propozycji znaczyła dla niego wiele i równocześnie była czymś, o czym powinien prędko poinformować resztę drużyny, a przynajmniej Kate. Czyli... Chyba wyglądało na to, że jego plany znów będą musiały ulec zmianie. Najwyraźniej czekała go kolejna wycieczka do apartamentu Bishopów.
Kiedy Billy'emu zdawało się już, że wszystko naprawdę zmierzało ku lepszemu, wyraz twarzy Kitty uległ nagłej zmianie, a krótkie spojrzenie na jej towarzysza uświadomiło Kaplana, że kobieta nie była w tym odosobniona. Coś się stało? W... Houston? Nastolatek zdawał sobie sprawę z tego, że miasto znajdowało się pod atakiem, ale przez własne problemy z Tarczą nie był na bieżąco z wiadomościami, więc jego wiedza była mocno ograniczona. Chłopak automatycznie zmarszczył czoło, szybko przerzucając wzrok pomiędzy dorosłymi i starając się zorientować w sytuacji. Z ich wypowiedzi nie wynikało nic dobrego, a przez słowa Kitty Billy miał złe przeczucie, że już domyślał się do czego doszło, ale... Ale może to tylko jego wrodzony pesymizm...?
- O co chodzi z Houston? Co tam się stało? - zwrócił się do Icemana, nie chcąc przeszkadzać Shadowcat, gdy ta skupiła się na swoim telefonie. Trochę - a nawet trochę bardzo - obawiał się odpowiedzi na swoje pytanie, zaś w klatce piersiowej czuł już ten charakterystyczny, nieprzyjemny uścisk, który zawsze towarzyszył mu w takich chwilach... Ale prędzej czy później i tak się przecież dowie, prawda? A tak naprawdę niepewność była chyba gorsza od złych wieści i stresowała go jeszcze bardziej od nich.
Kaplan nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, lecz zmiana jego nastawienia zauważalnie odbijała się na jego postawie. Choć ręce już wcześniej miał luźno skrzyżowane na klatce piersiowej, to teraz przycisnął je mocniej do ciała, tak samo zresztą, jak i same palce. Ramiona, które chwilę temu rozluźnił, znów wskazywały na napięcie. W pewnym momencie chłopak przygryzł nawet lekko dolną wargę.
Powrót do góry Go down
Iceman

Iceman


Liczba postów : 112
Data dołączenia : 02/02/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Sob Maj 13, 2017 8:58 pm

Posłał jej pełne niewinności spojrzenie, może gdyby go nie znała to dałaby się nabrać. Fakt, że uwielbiał się popisywać ale co poradzić? Taki miał charakter, uwielbiał pokazywać co  potrafi. Teraz udało mu się to trochę ograniczyć ale czasem nie mógł wytrzymać.
-Zwłaszcza chłopcy? Bo ty zawsze grzecznie stałaś z tyłu i słuchałaś się zawsze poleceń
Każdy czasem coś przeskrobał, może chłopcy uwielbiali się popisywać. Ale to większość dziewczyn była niczym magnes na kłopoty. O popisywaniu szkoda nawet gadać.
Kiwnął głową gdy dodała ten kawałek o dziewczynach.
-A jaką ma moc? Jeśli mogę wiedzieć?
Może troszeczkę przesadził z ilością pytań ale był ciekawy kto jest typ "niespokojnym duchem" w Young Avengers. Bobby znał wiele takich osób które mogą narobić w kilka chwil dużego bałaganu. Niektórzy byli w X-menach a inni byli... jak to ładnie nazwać... byli terrorystami lub "wojownikami o wolność dla mutantów". Fajna nazwa ale tylko na papierze
-Nie ma już Houston i jego mieszkańców....
Wydusił z siebie po kilku minutach ciszy. Do jego głowy cisnęła się masa pytań. Próbował zacieśnić krąg potencjalnych przyczyn tego zdarzenia, osób o mocach które mogły coś takiego zrobić. A może to nie były moce a jakaś bomba? I tu pojawiają się następne pytania....
Może drużyna Laury wie więcej o tym? Trzeba będzie ich znaleźć.
-Kitty, musimy wracać do siebie, czeka nas kolejna misja
Powrót do góry Go down
Emma Frost

Emma Frost


Liczba postów : 375
Data dołączenia : 02/12/2012

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Nie Maj 14, 2017 12:25 am

Odpowiedź Emmy usłyszała jedynie Kitty, telepatyczny przekaz dotarł zaś po uływie około dziesięciu sekund, a może nawet trochę szybciej.
"Możecie go tutaj zabrać. Zdaje się być czysty, a poza tym mam wrażenie, że i tak potrafiłby was później znaleźć. Na wszelki wypadek go pilnujcie."
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Nie Maj 14, 2017 6:17 pm

- Ja byłam aniołkiem, zawsze - odparł Icemanowi z uroczym uśmiechem. Efekt zepsuło następne kichnięcie, przez które musiała zasłonić nos i usta ramieniem. Pociągnęła lekko nosem. Nie podobało się jej to. Nie miała ochoty być chora. Dawno nic jej nie złapało i mogłoby tak już zostać. Jak się teraz pochoruje to klops. Tyle się dzieje, tyle rzeczy do ogarnięcia. Do tego środek pięknego lata. Nie chciałaby przegapić tego wszystkiego przez jakąś głupią chorobę. Po powrocie do instytutu musi zaraz zacząć się kurować, póki to nic poważnego.
Opisu łobuza z grupy Wiccana wysłuchała w ciszy, bo akurat ją aż tak to mocno nie interesowało. Jeśli dojdzie do wspólnych treningów to na pewno szybko się dowiedzą, który z członków drużyny nie potrafi żyć w społeczeństwie. Nie przeszkadzało jej jednak ani trochę, że rozmawiali na ten temat. Dobrze było mieć jakiś luźny temat, a nie tylko same oficjalne sprawy. Dziwne, że chłopak miał być tak mocno podobny do obecnego tu nastolatka, a jednak obcy. Może to jednak jakaś daleka rodzina? Piąta woda po kisielu, jak to niektórzy mówią. I gdzieś tam wspólne geny przypadkowo ich upodobniły do siebie.
- Jak powiedział Bobby. Nie ma już Houston, nie ma tam nic - westchnęła ponownie, kierując uważne spojrzenie na Wiccana - Mam nadzieję, że nikt od ciebie tam nie przebywał, a jeśli tak to miał odpowiednie moce, by móc uciec stamtąd na czas - były to jak najbardziej szczere słowa. W końcu znajomi chłopaka po fachu też byli nastolatkami, dzieciakami. Nie powinni ginąć. Całe życie było przed nimi. Zresztą, nikt nie powinien ginąć w ten sposób. Jak ktoś mógł wysadzić Houston w powietrze?
Po skontaktowaniu się z dyrektorką, Shadowcat nie musiała długo czekać na odpowiedź z jej strony. Uśmiechnęła się szerzej, patrząc na ich młodego towarzysza.
- Nasza szefowa postanowiła Ci zaufać. Jakie informacje musisz dostać, by móc teleportować się do naszej bazy? - miała dziwne przeczucie, że młody mutant ucieszy się na wieść, że będzie mógł się dowiedzieć, gdzie X-Meni mają swoją tajną bazę. No, może nie do końca tajną, po prostu nikt nie wiedział co nią tak naprawdę jest. Jego wcześniejsza ekscytacja zasugerowała Kaherine, że chłopak interesował się poczynaniami drużyny mutantów. Nastoletni fan? Może chciał być taki jak oni? To by jej nie zdziwiło.
Powrót do góry Go down
Wiccan

Wiccan


Liczba postów : 564
Data dołączenia : 15/06/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Nie Maj 14, 2017 11:18 pm

To doprawdy zadziwiające jak szybko potrafiła się zmieniać sytuacja i panujący nastrój. W jednej chwili trwała jeszcze dość przyjemna dyskusja o Young Avengers, a Billy odpowiadał na pytania dotyczące Tommy'ego - między innymi wyjaśniając Icemanowi, że jego wyblakła kopia charakteryzowała się przede wszystkim super szybkością - a moment później... Działo się już coś takiego.
Po słowach Kitty chłopak naprawdę spodziewał się najgorszego, ale stwierdzenie, że Houston "już nie ma" i tak zbiło go z tropu i na kilka, czy może raczej kilkanaście sekund odebrało mu mowę. Jego oczy rozszerzyły się, usta mimowolnie lekko się rozchyliły, a spojrzenie przesunęło się z mężczyzny na kobietę, jak gdyby czekał na dodatkowe informacje, jakieś wyjaśnienie takiego stanu rzeczy... Cokolwiek.
Wszystko wskazywało jednak na to, że X-Men albo w ogóle nie posiadali żadnego wytłumaczenia albo tylko nie chcieli się nim z nim podzielić... I Kaplan obstawiał tę pierwszą opcję. O tym świadczyły ich reakcje, niedowierzanie równe jego własnemu... Tak, to musiało być to, więc nie miał do nich pretensji. Mógł poczekać na więcej danych - i chyba po prostu nie posiadał innego wyjścia.
Nawet kiedy pierwszy szok już przeminął, a Billy opuścił wzrok na ziemię, słowa tak czy siak za nic nie chciały opuścić jego ust, przez co nastolatek tylko pokręcił przecząco głową. Nie, akurat tam nie było żadnego członka Young Avengers. Chyba w ogóle nie znał nikogo z Houston... I miał nadzieję, że nie zginął tam żaden z bohaterów. Dziwnie mu było z tego rodzaju myślami, bo przecież każde życie posiadało taką samą wartość, ale... Ale po prostu ciężko byłoby mu przywyknąć do nagłej nieobecności kogoś, do kogo przywykł... Na kim się praktycznie wychowywał.
Z tego wszystkiego Kaplan podniósł głowę dopiero w momencie, gdy Shadowcat odezwała się ponownie... I od razu zmarszczył lekko czoło. Zdawało mu się, że kobieta schowała komórkę na tyle wcześnie, że raczej nie zdążyła odebrać przez nią wiadomości w jego sprawie... O ile w ogóle łapała tutaj wystarczająco dobry zasięg. Czyli... Telepatia? Najprostsze wyjaśnienie, które zresztą sam również rozważał pod kątem komunikacji we własnej drużynie. Tyle że w tej chwili to chyba i tak nie miało znaczenia.
- Trudno powiedzieć. Jak najwięcej informacji... Najlepiej dotyczących konkretnego miejsca. Potrafię teleportować się w ciemno, ale to zwykle nie kończy się najlepiej. W Wieży Mścicieli wylądowałem na przykład w jakimś ważnym laboratorium i naprawdę nie byli tym zachwyceni... - to powiedziawszy, chłopak wzruszył lekko ramionami. Jego głos wciąż nie brzmiał do końca naturalnie po wieściach na temat Houston i dość łatwo dało się wyłapać tę różnicę. Tak jak wcześniej był po prostu poważny, tak teraz wyraźnie przygaszony.
Billy od zawsze posiadał spore skłonności do popadania w czarne myśli. Zdawał sobie z tego sprawę, ale zazwyczaj nie miał siły, aby z tym walczyć... Bo o wiele prościej było się temu poddać. Gdyby nie to, w tej chwili zapewne wewnętrznie skakałby z radości i nie mógłby się doczekać wizyty w bazie X-Men, ale niestety jego entuzjazm został w dużej mierze zduszony. Iskierka wciąż gdzieś się tam w nim tliła i potrzebowała czasu - oraz sprzyjających okoliczności - aby znów się rozpalić... Ale póki co nastolatek zmuszał się do dalszego działania i starał się zapanować nad rosnącą niechęcią. Wiedział jak to zrobić. Logicznie rzecz biorąc, wiedział. Współpraca z X-Men, zadbanie o Young Avengers - musiał o tym myśleć, przypominać sobie, że będzie warto, nawet jeżeli w tym momencie tego nie czuł. W końcu apatia odejdzie.
- I... Potrzebuję też dużo miejsca. Kiedy się teleportuję, zwykle pojawieniu się w nowej lokacji towarzyszy uderzenie energii. Chyba oczyszcza dla mnie przestrzeń... Czy coś takiego... Więc mógłbym coś przypadkowo zniszczyć - dorzucił, nie pozwalając sobie samemu zapadać się głębiej w tych ruchomych piaskach. Będzie dobrze. Wszystko się ułoży. Jeżeli będzie to sobie powtarzał wystarczająco długo, to w końcu naprawdę w to uwierzy.
Powrót do góry Go down
Iceman

Iceman


Liczba postów : 112
Data dołączenia : 02/02/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Nie Maj 21, 2017 8:11 pm

-A ja skromnym mnichem - odpowiedział i parsknął śmiechem.
Westchnął gdy dziewczyna kichnęła. I w ten oto sposób  Shadowcat niedługo zostanie pokonana przez chorobę. I to Iceman będzie musiał się nią opiekować...
Nie odezwał się nawet słowem w sprawie Houston. Bobby miał cichą nadzieję, że nikt ze znajomych Wiccana nie kopnął tam w kalendarz. No cóż pełnej listy ofiar z pewnością nie dostaną. Najważniejsze było to, że grupka Laury przeżyła. Trzeba będzie po nią pójść. Chwili odpoczynku nie można dostać w Instytucie. Miało to swoje wady i zalety, przynajmniej Iceman nie musiał narzekać na brak zadań. Mógł się wykazać, posłać do szpitala jakiegoś terrorystę...
-Żaden cywil nie może widzieć tej teleportacji
Przypomniał Kitty rzecz którą Frost ciągle im wpajała. "Macie się nie rzucać w oczy czy... nie pozwólcie się zdemaskować..." Całe życie w ukryciu bo zawsze znajdzie się taki któremu mutanci nie odpowiadają.
Potrzebowali dużo miejsca więc przeniesienie się bezpośrednio do budynku odpadało. Jeszcze tego brakowało by dostali po głowach za zniszczenie jakiegoś mebelka. A może do jakiegoś lasu czy odludzie? O ile nie będzie daleko od Instytutu.
Spojrzał na Kitty i oczekiwał jej propozycji, chętnie słuchał jej pomysłów... chyba, że mogły narazić ją na jakieś niebezpieczeństwo
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Pon Maj 22, 2017 10:57 am

Kitty nie uważała, by rozmowa o Houston była na miejscu. Zwłaszcza, że Emma niewiele im przekazała. I tak najważniejsze było to, że drużyna, która się tam wybrała była cała i zdrowa. Choć oczywiście lepiej by było, gdyby wszyscy mieszkańcy byli i zdrowi. Na to niestety nie mogli nic poradzić. Pozostawało im pomodlić się za zmarłych i dowiedzieć się, kto odpowiadał za zmiecenie Houston z powierzchni ziemi. Zresztą kto inny, jak nie rząd? Nie ma co się rozwodzić nad tym.
Skinęła lekko głową na słowa Icemana. Tak, doskonale pamiętała o tym. Choć nie sądziła, by ktoś postronny mógł zobaczyć teleportację. Przecież instytut leżał całkiem na uboczu, do centrum North Salem był kawałek. Jednak nawet mimo tego nie ma co ryzykować takim nagłym pojawieniem się choćby na boisku do koszykówki. Trzeba wybrać więc jakieś inne miejsce, najlepiej w budynku, przestronne. Albo coś bardziej na uboczu, z dala od bramy.
- Okej na początek najważniejsza informacja. Na pewno słyszałeś o Instytucie profesora Xaviera dla Utalentowanej Młodzieży, prawda? Domyślasz się też zapewne już o jakie talenty chodzi - skoro Emma zaufała ich młodemu towarzyszowi to znaczyło, że Shadowcat mogła spokojnie przekazać Wiccanowi sporo informacji. W końcu i tak ma ich tam teleportować, a do tego potrzebuje sporej ilości informacji. O ich szkole słyszano w wielu miejscach choć znana była tylko własnie po prostu jako szkoła. Dla utalentowanej młodzieży, co normalnemu człowiekowi kojarzyło się z wyjątkową inteligencją. Więc chłopak nie powinien mieć problemu z teleportowaniem się tam. Oczywiście i tak mówiła przyciszonym głosem, by przypadkowy spacerowicz ich nie usłyszał. Prawdziwe przeznaczenie instytutu była tajemnicą.
- Dużo miejsca, tak? Proponuję w takim razie otoczenie jeziora Breakstone lub salę konferencyjną. Krzesełka raczej przeżyją nasze pojawienie się. W końcu na Quincy nie narobiłeś jakoś mega dużo bałaganu. Później się posprząta. - te dwa miejsca wydały jej się najbardziej odpowiednie. Jezioro było porządnie otoczone drzewami, w dodatku leżało całkowicie na uboczu. Na pewno nikt nie zauważy ich nagłego pojawienia się tam. A stamtąd do samego głównego budynku instytutu był już kawałeczek.
- A skoro twoja teleportacja bywa taka kapryśna to pamiętaj by pomyśleć, że chcemy się znaleźć obok jeziora jeśli je wybierzesz. Nie chciałabym odbyć przymusowej kąpieli w zimnej wodzie - uśmiechnęła się lekko do Wiccana. Rzuciła tym ot tak, na rozluźnienie. Widziała, że młodzieniec bardzo się przejął sprawą Houston i w sumie to mu się nie dziwiła. W końcu zginęła cała masa ludzi. Straszne wydarzenie. Nie mogli się jednak poddać smutkowi, musieli działać dalej. O ile Kitty miała za sobą bagaż dziesięciu lat pracy w X-Menach i było jej łatwiej, to nie sadziła, by nastolatek miał podobnie. Był młody, moce miał może od dwóch czy trzech lat. Zakładała, że nie dłużej.
Powrót do góry Go down
Wiccan

Wiccan


Liczba postów : 564
Data dołączenia : 15/06/2013

Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1Pon Maj 22, 2017 2:36 pm

Tym razem Billy nawet nie spojrzał na Icemana, gdy ten wspomniał, że ich teleportacja musiała pozostać niezauważona przez postronnych. Sam doskonale o tym wiedział, rozumiał konieczność utrzymywania tajemnicy... Nawet jeżeli jego zdolności nie były ani trochę dyskretne i bardzo mu to utrudniały. Czasem zastanawiał się czy byłby w stanie coś na to poradzić. W końcu udało mu się już zapanować nad niektórymi aspektami, w tym między innymi nad gwałtownymi upadkami z wysokości, które początkowo towarzyszyły mu podczas przeskakiwania z miejsca na miejsce... Ale kontrola nad tą energią wydawała mu się być czymś znacznie trudniejszym. Możliwe, że w przyszłości mógłby przynajmniej trochę ograniczyć ten blask...
Teraz jednak i tak nie była to najlepsza pora na ćwiczenie oraz eksperymentowanie. Może później, gdy będzie sam... W tej chwili zaś powinien skupić się na otrzymywanych instrukcjach. Wcześnie zdążył się zorientować, że w tym duecie pierwsze skrzypce grała Shadowcat, która wyjaśniała więcej ważnych spraw, a jej towarzysz na ogół zdawał się do niej dostosowywać... Dlatego to właśnie na Kitty się skoncentrował.
Wszystko wskazywało na to, że X-Men obrali metodę ukrywania się na widoku - przynajmniej biorąc pod uwagę to, jak nazywała się ich baza. Billy nie był pewien czy robili słusznie, ale nie zamierzał tego oceniać, bo brakowało mu do tego zarówno wiedzy, jak i doświadczenia... A sposób najwyraźniej działał, więc tym bardziej nie planował go komentować. Jego uwagę przyciągnęło zresztą coś innego. Słyszał o tej szkole, oczywiście, że tak... I wiedział, że tam naprawdę uczęszczali uczniowie. Utalentowana młodzież... Czyli mutanci. Jak on, prawdopodobnie. Jego rówieśnicy, którzy - jak podejrzewał - trafili pod opiekę X-Men, podczas gdy jego zgarnęła Tarcza. Chłopak miał w związku z tym bardzo mieszane uczucia, ale ponad wszystkie wątpliwości wybijało się z nich chyba ukłucie zazdrości.
Pogrążony w myślach i planowaniu, Kaplan nawet nie zorientował się, że kilka razy pokiwał głową - najpierw na znak, że owszem, słyszał już o Instytucie, a potem jeszcze w trakcie wymieniania możliwych lokacji do lądowania. Wyraz jego twarzy - poważny, ze zmarszczonym czołem i skierowanymi w dół kącikami ust - świadczył o głębokim skupieniu i zastanowieniu. Nie był pewien która opcja była lepsza, jezioro czy sala konferencyjna, choć chyba oba te miejsca powinny być stosunkowo łatwe do osiągnięcia... I bezpieczne. Chyba. Może.
Z tego wszystkiego Billy zareagował na głos dopiero na uwagę o przymusowej kąpieli. Najpierw jednak nastolatek uśmiechnął się lekko, głównie dlatego, że podejrzewał, iż tego oczekiwała od niego Kitty. Skoro próbowała rozluźnić atmosferę albo podnieść go na duchu - albo najprawdopodobniej jedno i drugie równocześnie - to czuł się wręcz zobowiązany, aby jej to umożliwić.
- Zwykle i tak pojawiam się w powietrzu. Zdążyłbym przenieść nas na brzeg... Chyba że w końcu spełniłby się jeden z moich czarnych scenariuszy i wylądowalibyśmy przy samym dnie - wspomniał. Już jakiś czas temu przestał się przejmować tą wizją, ale w dalszym ciągu o niej pamiętał. Co prawda potrafił pływać i to całkiem nieźle, ale przy dużej głębokości niczego by to nie zmieniło... A pewnie pod wodą nie mógłby użyć swoich zdolności, aby się wydostać. Właśnie to niepokoiło go najbardziej.
Chłopak zdecydował się nie tracić już czasu na dalsze dyskusje. Zdążył dojść do wniosku, że sala konferencyjna bardziej nadawała się do ich celów, bo nie dość, że pewnie była bliżej, to jeszcze nie stwarzała zagrożenia, że ktoś ich zobaczy... Albo że elektryczność dosięgnie tafli wody. Teraz wystarczyło już tylko przejść od myśli do działań i Billy nabrał powietrza w płuca, aby odetchnąć głęboko, mentalnie przygotowując się do akcji. Nie mógł tak naprawdę wyobrazić sobie żadnego konkretnego obrazu, ale starał się skupiać na samej idei bazy X-Men.
- Do Instytutu Xaviera, doInstytutuXavieradoInstytutu... - powtarzał, a jego energia prędko zbudziła się do życia, najpierw wypełniając błękitnym blaskiem jego oczy, otaczając światłem dłonie... A następnie rozprzestrzeniając się dalej, aby objąć swoim zasięgiem również Shadowcat i Icemana. Już po paru sekundach nad jeziorem pozostał po nich już tylko charakterystyczny zapach ozonu.

Z/t za wszystkich i zacznę w nowym miejscu.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Jezioro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro   Jezioro - Page 4 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Jezioro
Powrót do góry 
Strona 4 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4
 Similar topics
-
» Jezioro
» Czarne Jezioro
» Jezioro Silverstone
» Jezioro Breakstone

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Tereny dzikie :: Mongahela National Forest-
Skocz do: