Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Stajnie i wybieg

Go down 
+2
Icarus
Loki
6 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Czw Lis 29, 2012 10:51 am

First topic message reminder :

Stajnie i wybieg - Page 2 Article-2194300-14B5E916000005DC-719_634x386

Wielka stajnia mogąca pomieścić do dwudziestu pięciu koni, a także rozciągający się na trzy akry ogrodzony teren w ramach wybiegu. Obiekt znajduje się na północny wschód od głównego budynku X-Mansion, tuż przy linii drzew.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com

AutorWiadomość
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Sro Sie 23, 2017 12:06 pm

- Fajnie przez chwilę pobyć wyżej i patrzeć na wszystko z góry, prawda? Nic dziwnego, że kiedyś władcy jeździli na koniach przez miasto. W końcu byli ponad zwykłymi ludźmi - co prawda jemu osobiście nie podobało się takie wywyższanie ponad innych, ale rozumiał, że wtedy to wyglądało trochę inaczej. Choć obecnie było podobnie, zawsze ci od władzy uważali się za lepszych i ważniejszych. I nawet jeśli mu się to nie podobało to nie mógł z tym nic zrobić, bo nie miał wpływu na takie rzeczy. Lepiej zająć się swoim życiem.
Spokojnie czekał aż Josh wykona ruch. Widział, że blondyn stara się być delikatny wobec konia. Chyba trochę az zbyt delikatny, co wywołało u Jay'a delikatny uśmiech. W końcu jednak klacz ruszyła z miejsca, fundując Elixirowi małą przejażdżkę. Spieszyć się nigdzie nie musieli. Zwierzak sam szedł przed siebie, uważając na inne zwierzęta i ogrodzenie. A rudzielec zerkał co jakiś czas na twarz przyjaciela, chcąc widzieć jego reakcje na taką jazdę. W końcu pierwszy raz miał okazję siedzieć na koniu. Jay swojej pierwszej jazdy nie pamiętał, ale był pewien, że było to dla niego niesamowite przeżycie. W końcu konie były takimi wspaniałymi, dużymi, silnymi zwierzętami. Zasiąść na takim, szczególnie dla dziecka, to nie lada wyczyn. I olbrzymia satysfakcja.
Starszemu nastolatkowi cisza zupełnie nie przeszkadzała kiedy tak Josh jechał na koniu, a on szedł obok. Nie uważał jej za niezręczną. Jego kolega napawał się swoją nową pozycją, więc nawet nie próbował mu w tym przeszkadzać, zagadując o cokolwiek. Czekał aż to Elixir zdecyduje, że wystarczy i zechce o czymś porozmawiać. I w końcu, po niezbyt długim czasie, usłyszał jego głos, nawiązujący słowami do wcześniejszego tematu.
- Uroczo? To... Przyjmę jako komplement - odparł na początek, nie bardzo wiedząc jak zareagować na to. Chłopacy raczej woleli nie być uroczy, ale to chyba nie takie złe. Zresztą nie było czym się przejmować. Za to faktycznie pasowało do ptaszyny i śpiewania. Niektóre ptaki były urocze i ślicznie śpiewały. Ba, Jay mógłby zaśpiewać nawet dokładnie jak któryś z tych ptaków. Wystarczyło żeby sobie przypomniał jak któryś brzmi.
- Nie wykonuję raczej prywatnych koncertów. Czasem zdarza mi się śpiewać, ale wtedy każdy może mnie słuchać. Częściej tylko gram - wytłumaczył. Po jakichś kilkunastu sekundach jednak wpadł na pewien pomysł. W końcu dopiero co blondyn nazwał go śpiewająca ptaszyną. Nie myśląc więc jak bardzo śmieszne to może być, zaczął naśladować śpiew ptaka.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Sro Sie 23, 2017 2:22 pm

Tym razem Jay przynajmniej zrozumiał, że był komplementowany - co sugerowało Joshowi, że chyba jednak nie musiał mówić rudzielcowi wszystkiego idealnie wprost, gdy chciał do niego dotrzeć. Najwidoczniej takie sugestie aniołek też łapał... Bardzo dobrze. Teraz tylko uzdrowiciel musiał dokładniej określić tę linię ogarniania i nauczyć się przeskakiwać na tę jej stronę, której akurat w danym momencie potrzebował. W porządku, nie takie rzeczy już robił. To była kwestia czasu.
- Słusznie - poparł tylko słowa swojej ptaszyny, bo choć wcześniej tak naprawdę nie zamierzał przydzielać Jay'owi tego przydomku na stałe, to teraz zmienił zdanie... I planował już tak o nim myśleć. Ptaszyna podobała mu się bardziej od Icarusa. Kojarzyła się z czymś miłym, a nie ze śmiercią... Bo tak, Josh znał akurat ten mit. Nawet on - pomimo usilnych starań - nie był w stanie uniknąć odbierania podstawowej edukacji i coś mu z niej w głowie zostało.
W pierwszej chwili Elixir zdążył pomyśleć, że dotarli już do końca tematu, że rudzielec zdecydował się po prostu nie reagować na jego prośbę... Ale nie, zaraz potem jednak się do niej ustosunkował, więc być może zwyczajnie potrzebował chwili, aby przemyśleć swoją odpowiedź. To Joshowi nie przeszkadzało. Na ogół nie należał do najbardziej cierpliwych osób, ale tu i teraz było mu wystarczająco dobrze, pomijając może niekomfortową temperaturę, aby do niczego mu się nie spieszyło.
Niestety odmowa spodobała mu się już mniej, co też - umyślnie - od razu po sobie okazał. Jego czoło lekko się zmarszczyło, kąciki ust opadły, w oczach pojawił się proszący wyraz... Wbrew pozorom taka mina działała na zadziwiająco wiele osób, a blondyn potrafił się nią posługiwać. Och, doskonale wiedział jak stawiać na swoim. Posiadał na to kilka różnych strategii. Musiał jedynie wybrać odpowiednią.
Wywołanie wyrzutów sumienia wydawało się być dobrym początkiem, dlatego Elixir pozwolił swoim ramionom trochę się obniżyć, a głowie pochylić. Spojrzenie skierował przed siebie, lecz kątem oka w dalszym ciągu mógł obserwować poczynania Jay'a, rejestrować jego ruchy... Śledzić jego reakcje. Mimo to nastolatek nie zamierzał zbyt długo utrzymywać takiego zachowania, gdyby nie przynosiło spodziewanych efektów. Słowne przekonywanie innych ludzi do swoich racji i tak szło mu zawsze lepiej.
Z tego wszystkiego Josh nie spodziewał się, że nagle usłyszy obok siebie gwizdanie - nie, nie do końca gwizdanie, bo nie brzmiało dokładnie ludzko, tylko raczej ptasio - i przy pierwszym dźwięku chłopak aż się lekko wzdrygnął. Jego wzrok natychmiast przeniósł się znów na bok, a na twarzy wykwitło mu zaskoczenie, które prędko przerodziło się w zdezorientowanie, kiedy już docierało do niego z czym miał do czynienia... Aż w końcu na jego usta powrócił uśmiech. Nie mogąc się opanować, blondyn zaśmiał się krótko, po czym pokręcił głową, wznawiając głaskanie konia.
- Ostrożnie, ptaszyno, bo z takim głosem i z takimi piórkami jeszcze skończysz kiedyś w złotej klatce. A o ile nie byłaby to moja złota klatka, to bym za tobą tęsknił - skomentował, kiedy tylko Jay przycichł, bo wcześniej nie chciał mu przerywać przed czasem. Właściwie taka wizja również podsunęła mu parę ciekawych pomysłów na później... A także jeszcze jedną, bardziej cenzuralną myśl, którą akurat mógł się już podzielić z aniołkiem.
- Z drugiej strony mając cię w klatce pewnie mógłbym ciągle słuchać prywatnych koncertów... A skoro o tym mowa, jesteś pewien, że nie możemy jednak czegoś wynegocjować? Usługa za usługę? Mogę odwdzięczyć się świetnymi masażami, z biokinezą i wszystkim. Najlepiej w twoim pokoju, żeby nie gorszyć Davida - zaoferował. No i proszę, zwinnie i gładko wrócił do tematu, na którym mu zależało, brawa dla niego. W głębi ducha Josh w nagrodę mentalnie poklepał samego siebie po ramieniu, ale spojrzenie skupiał na rudzielcu.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Sro Sie 23, 2017 4:45 pm

Prywatne koncerty wydawały mu się po prostu dziwne. Jego głos zawsze był dla każdego. Kiedy należał do zespołu, śpiewał dla wielu ludzi, widownię mieli sporą. Śpiewanie tylko dla jednej osoby byłoby nie do końca w jego stylu. No, może nie licząc faktu, że pisał piosenki dla Julii, które później śpiewał niby do nieba, ale tak naprawdę myśląc o niej. To jednak była zupełnie inna sprawa. Nie brał jej pod uwagę w tym przypadku.
Widział jak Josh reaguje na jego odmowę. Jak znowu robi przedstawienie, pokazując jaki to on jest smutny i pokrzywdzony przez jego, nie tak do końca, negatywną odpowiedź. W końcu nie powiedział, że nie, nie ma mowy, nigdy tego nie zrobi. Stwierdził tylko, że raczej nie wykonuje prywatnych koncertów. Musiał jednak przyznać, że Elixirowi świetnie szło odgrywanie kopniętego szczeniaka. Zdecydowanie powinien chodzić na wszystkie lekcje aktorstwa u Kurta. Pewnie miałby same najlepsze oceny.
Można powiedzieć, że to gwizdanie było w pewnym sensie prywatnym koncertem dla Josha. Oczywiście jeśli ktoś przebywał w miarę blisko to również mógł usłyszeć melodię, wygwizdywaną przez Jay'a. Więc z jednej strony niby koncert dla blondyna, a z drugiej inni również mogli posłuchać jeśli byli niedaleko. Rudzielcowi taka opcja najbardziej pasowała. Po to miał swój talent, by dzielić się nim z innymi. Zerkając na Elixira podczas gwizdania z satysfakcją zaobserwował na jego twarzy zaskoczenie i zdezorientowanie. A przecież nie od dziś wiadomo, jak działała jego moc. Był w stanie naśladować każdy dźwięk jaki usłyszał lub mógł sobie wyobrazić. Ba, mógł nawet wydawać kilka dźwięków naraz, śpiewać chórkiem. Tak robił czasem podczas koncertów.
- Wtedy zacząłbym krakać jak kruk albo wydawać inne nieznośne dźwięki i szybko by mnie wypuszczono. Nie ma dźwięku, którego nie jestem w stanie skopiować. Jednak miło, że byś tęsknił - uśmiechnął się po tej wypowiedzi. Uśmiech dotyczył zarówno tego jak przyjemna była świadomość, że ktoś za nim by tęsknił jak i jego genialnego pomysłu z okropnymi dźwiękami. Poza tym złapanie go też nie byłoby takie proste. Nie poddałby się bez walki. Nie pozwoliłby odebrać sobie wolności. Tych resztek wolności, jakie jeszcze miał.
- Dlaczego aż tak ci zależy na prywatnych koncertach? Przecież możesz słuchać kiedy śpiewam ot tak. - ta kwestia naprawdę go ciekawiła. A kombinowanie Josha lekko bawiło. Już nawet przeszedł do targowania się, tak bardzo mu na tym zależało. Masaże brzmiały bardzo kusząco. Każdemu przydałyby się od czasu do czasu. Z biokinezą na pewno by działały tak jak powinny, rozluźniając mięśnie i dając uczucie lekkości. Jay nadal jednak nie czuł się całkiem przekonany co do tego.
- Davida gorszą masaże? - zapytał jeszcze, unosząc jedną brew do góry. Nie do końca rozumiał to, ale miał wrażenie, że chodzi o coś innego niż tylko masaż. Ten przecież sam w sobie był przyjemnością.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Sro Sie 23, 2017 7:02 pm

Prawdę mówiąc Josh prawie liczył na to, że jego kolega z drużyny w jakikolwiek sposób odniesie się do opcji przebywania w jego klatce - ale wyglądało na to, że Jay wolał pominąć ten fragment milczeniem. W gruncie rzecz tak było pewnie lepiej, bo przynajmniej blondyn nie musiał się z tej wizji tłumaczyć, lecz mimo to odczuwał pewien niedosyt. Z drugiej strony nikt mu już nie odbierze tego obrazu, więc chyba i tak wyszedł na plus...
Poza tym pomysł rudzielca na odzyskanie wolności faktycznie był zabawny i sprawił, że uśmiech uzdrowiciela od razu jeszcze trochę się poszerzył. Mimo to chłopak uniósł też jedną brew, celowo w żaden sposób nie tłumacząc tego gestu i pozwalając Jay'owi domyślać się co oznaczał. Chciał jedynie zasiać w nim ziarno niepewności, podroczyć się z nim tym razem nie słowami, lecz mimiką... Z każdą chwilą ta zabawa coraz bardziej mu się podobała.
Co prawda Elixira bardzo kusiło nawiązanie w jakiś sposób do tych dźwięków, które aniołek mógł z siebie wydawać - bo teraz ta kwestia szczerze go zainteresowała, szczególnie w stosunku do... Pewnych konkretnych okoliczności... Ale spytanie o takie odgłosy, nawet w formie podtekstu, zdawało mu się już być lekkim przegięciem. Tutaj na pewno leżała jedna z granic, przynajmniej w tej chwili. Nie z każdym można było przecież żartować czy flirtować równie otwarcie. Niektórzy tak łatwo się płoszyli... Albo gorszyli.
Rozmyślając w ten sposób, Josh w dalszym ciągu obserwował z góry swoją ptaszynę i mimo wszystko w dalszym ciągu jej słuchał. To właśnie dlatego nie odpowiedział od razu na pytanie Jay'a - choć ten zapewne mógł odnieść wrażenie, że po prostu się nad nim zastanawiał. Prawda była taka, że uzdrowiciel wcale nie musiał namyślać się nad tą kwestią i poświęcił ten czas na coś innego... Czyli na leniwe wodzenie wzrokiem głównie po ramionach, obojczykach i skrzydłach rudzielca. Ze swojej obecnej pozycji miał na nie świetny widok, więc nie mógł tego zmarnować.
Dopiero pytanie o Davida wyrwało go z tego transu i w końcu blondyn wzruszył luźno ramionami, jak gdyby nie miało to większego znaczenia. Wcześniej - co przyznawał przed sobą z najwyższą niechęcią - nie bardzo przemyślał ten tekst, więc teraz nie był pewien jak powinien się z niego wykręcić... Ale od zawsze świetnie sobie radził z improwizowaniem. O to się nie martwił.
- Wiesz jak to jest... Dla niego to liczy się tylko nauka i takie tam. Jeszcze zobaczy, że się odprężasz, a to mu zniszczy światopogląd - wyjaśnił zupełnie naturalnym, może lekko znudzonym tonem. To powiedziawszy, przesunął też wreszcie spojrzenie z powrotem na twarz Jay'a... Po czym uśmiechnął się do niego czarująco, odrobinę figlarnie, w ten charakterystyczny sposób, który zdawał się mówić łamacz serc i w pełni tego świadomy. To zwykle skutecznie odciągało uwagę ludzi od niewygodnych dla Josha tematów. Co prawda do tej pory testował tę strategię głównie na dziewczynach, ale głęboko wierzył w swój urok osobisty.
- A jeżeli chodzi o koncerty... Co w tym złego, że chcę, byś czasami występował tylko dla mnie? Poczułbym się wtedy wyjątkowy. Znaleźlibyśmy sobie jakieś ustronne, prywatne miejsce, żeby nikt nam nie przeszkadzał... Może nad jeziorem, jest tam kilka takich zakątków, wiesz? - zakątków dla par, ale tego Elixir już nie dodał. Stawiał wszystko na to, że Jay nie zorientuje się o czym mówił i prawdę mówiąc uważał, że szanse na to były wystarczająco spore, aby nie czuł się źle podejmując ryzyko. Aniołek zdawał się nie być wcale zainteresowany sprawami sercowymi... To znaczy, aktualnymi sprawami sercowymi, bo przeszłymi aż za bardzo. Niedomyślność też pomagała.
Mając dość zwykłego siedzenia na koniu i poddawania się jego woli, Josh zdecydował się w końcu spróbować wyznaczyć swojemu wierzchowcowi kierunek. Nie zrobił tego ani gwałtownie, ani tym bardziej mocno, bo sam również nie czuł się jeszcze w siodle zbyt pewnie, ale mimo to stopniowo ściągnął wodze z prawej strony, a klacz posłusznie skręciła. Nastolatek przyglądał się temu z zachwytem i zadowoleniem, dumny ze swoich postępów.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Pią Sie 25, 2017 4:38 pm

Jay nie do końca był pewien ile Josh wie o jego mocy. Dlatego wszelkie zmiany w mimice chłopak odbierał jako brak wiedzy na ten temat. Uniesienie brwi mogło oznaczać niezrozumienie czy wątpliwości. Przynajmniej wegług niego. Jeśli Elixir niewiele wiedział o jego zdolnościach to właśnie dostał nowe informacje o niej. Słowne wątpliwości mógłby rozwiać przykładami, wydając z siebie jakieś ciekawe dźwięki. Mimiki jednak nie mógł być pewien w stu procentach, więc wolał nie ryzykować.
- Jego światopogląd? Przesadzasz. David jest kujonem, ale przecież nie siedzi cały czas nad książkami. Ma też inne zajęcia. - odparł, odbierając słowa blondyna jako psztyk w stronę jego współlokatora. Tym bardziej, że uśmiechnął się po tych słowach. Wiedział, że dla chłopaka nauka była najważniejsza, ale nieraz go widział na dworze czy gdzieś w budynku. Wyraźnie to świadczyło o tym, że nie siedział nad książkami dwadzieścia cztery na dobę. Z drugiej strony dla kogoś takiego jak Josh już ten stopień zaangażowania w naukę mógł się wydawać niewyobrażalny.
- Widzę, że bardzo ci zależy, jesteś strasznie uparty. Niech ci będzie, raz czy dwa mogę tak zrobić. - nie tak trudno było przekonać naszego pierzastego chłopaka. Wystarczyło dłuższą chwilę być upartym by w końcu uległ prośbom. Tak jak teraz. Ciężko było mu odmówić komuś kto tak usilnie go przekonywał.
Kiedy jego kolega namówił klacz do zakrętu, Jay się uśmiechnął. Świetnie sobie radził. Wyjątkowo dobrze jak na pierwszy raz. Zapewne dzięki sporej wiedzy teoretycznej.
- Jakbyś chciał się zatrzymać to przesuwasz się w najgłębsze miejsce siodła. Nogi ciasno przy koniu i ściągasz wodze - zaczął tłumaczyć kolejną ważną rzecz. Nie żeby mu się gdzieś spieszyło. Wolał po prostu wytłumaczyć za wczasu.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Pią Sie 25, 2017 8:19 pm

Pomijając wzruszenie ramionami, Josh zdecydował się nie kontynuować już tematu Davida - i to z paru powodów, do których zaliczał się między innymi ten, że obecnie po prostu wolał dyskutować o Jay'u lub o sobie samym. Współlokatora mógł w końcu obgadywać zawsze, a zaczepiać aniołka już niekoniecznie. W dodatku... Prawdę mówiąc blondyn świetnie zdawał sobie sprawę z tego, że przesadzał przy opisywaniu Davida. Robił to umyślnie, lecz nie ze złośliwości, nie ze złymi intencjami, tylko w zwykłych żartach. Przerysowywanie leżało w jego naturze i tyle, nic nie był w stanie na to poradzić.
Z przyjemnością za to chłopak przywitał informację, że rudzielec tak prędko się złamał i zgodził się na prywatny koncert. Sprawiło to, że przymilny uśmiech Elixira jeszcze bardziej się poszerzył. Z całej jego postawy oraz z mimiki jego twarzy promieniowało zadowolenie. Już miał coś odpowiedzieć, zasugerować, najchętniej od razu ustalić pasujący im termin spotkania - gdy Jay odezwał się ponownie, tym razem znowu podrzucając mu wskazówki odnośnie jazdy konnej.
- Jasne - przytaknął na nie, równocześnie kiwając głową, lecz jeszcze nie spróbował wprowadzić ich w życie. Dobrze mu się jeździło, zaczynał czuć się trochę pewniej... Choć chyba nie na tyle, aby przyspieszyć. Do tego mogą przejść następnym razem... Na co pewnie również powinni się umówić, ale o tym Josh zamierzał wspomnieć później, pod koniec lekcji albo w ogóle zanim się rozstaną.
Skoro zaś już o tym mowa, to szczerze powiedziawszy chłopak czuł się aż lekko zaskoczony tym, jak bardzo nie miał ochoty kończyć ich spotkania. Nie chodziło jedynie o konie, choć ich obecność - i oczywiście siedzenie na grzbiecie jednego z nich - faktycznie bardzo pomagała. Przede wszystkim jednak Jay stanowił niezwykle łatwe towarzystwo... Czego pewnie Elixir nie powinien mówić na głos, bo mogłoby to zostać niewłaściwie odebrane. Taka jednak była prawda, że zarówno rozmawianie, jak i milczenie z aniołkiem przychodziło bez problemu i wydawało się zwyczajnie... Komfortowe. Nawet upał nie był w stanie tego zepsuć.
- Więc... Pasuje ci ten pomysł z jeziorem? - spytał, ponownie zerkając w dół na rudzielca, lecz jeszcze zanim ten mu odpowiedział, Josh kontynuował już temat z dalszymi wyjaśnieniami. Wynikało to chyba głównie z głębokiej potrzeby przekonania Jay'a przed usłyszeniem odmowy czy nawet wątpliwości i wahania... I może, tylko może, blondyn chciał również zobaczyć oraz poczuć jego reakcję na te szczegóły.
- Jakoś na dniach, najlepiej wieczorem, jestem pewien, że spodobałby ci się taki nastrój. Wiesz, ostatnie promienie słońca odbijające się na wodzie, kolorowe niebo i tak dalej. Bardzo... Artystyczne. I tylko my dwaj, więc nikt nie będzie nam przeszkadzał - opowiedział, świadomie wymieniając dość sugestywne kwestie, ale uważając, aby nie przesadzić z czymś zbyt jednoznacznym. W końcu chciał aniołka skusić, a nie przestraszyć.
Uzdrowiciel nigdy nie uważał samego siebie za romantyka. Prawdę mówiąc było mu do tego daleko i w dodatku sporo osób pewnie chętnie by to potwierdziło... Ale z drugiej strony mniej więcej wiedział co mogłoby się spodobać komuś wrażliwemu, a przynajmniej tak sądził. Miał okazję, aby przećwiczyć to na paru dziewczynach, w tym na Laurie - i prawdopodobnie powinien czuć się źle, że w ten sposób o tym teraz myślał, ale trudno - więc uważał, że do Jay'a także dotrze. Muzycy i inni artyści musieli lecieć na takie rzeczy, prawda? Mieli to praktycznie wpisane w charakter swojego zajęcia.
Dopiero w tym momencie Josh zorientował się, że przypadkowo skierował klacz akurat w stronę rzucanego przez drzewa cienia. Kiedy znaleźli się w jego zasięgu, chłopak aż westchnął z zadowoleniem. Różnica nie była ogromna, ale w tych okolicznościach nawet odrobina upragnionego chłodu przynosiła ulgę i wytchnienie.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Pon Sie 28, 2017 4:33 pm

Jay'a łatwo było złamać. Nie potrafił długo odmawiać kiedy ktoś go usilnie przekonywał. Oczywiście tylko jeśli przekonywano go do czegoś niegroźnego. Teraz widział jak bardzo Joshowi zależy na prywatnym koncercie, więc mógł się zgodzić na jeden. Jego radość na tą nowinę wywołała u niego uśmiech. Blondyn nie dość, że miał dar przekonywania to w dodatku był uparty. Bycie upartym przy kimś takim jak nasz aniołek miało spore plusy, bo w końcu ulegał prośbom. Ważne było też to, że nie chciał po prostu sprawić Elixirowi przykrości. Miał zbyt dobre serce, by świadomie doprowadzić do jego zasmucenia.
Słuchając dalej kolegi, rudzielec nie podnosił głowy do góry, by na niego patrzeć. Nie było takiej potrzeby. Patrzał przed siebie, śledząc wzrokiem szczegóły krajobrazu. Na pasące się koniec czy przelatujące ptaki i ich ćwierkanie. Jednocześnie cały czas zwracając uwagę na słowa Josha. Choć już wyraził zgodę to chłopak nadal brzmiał jakby starał się go przekonać do swojego pomysłu. Podrzucając mu naprawdę, jak to sam stwierdził, artystyczne opisy. Taki obraz zdecydowanie do niego przemawiał. Potrafił sobie nawet wyobrazić to wszystko co blondyn opisywał. Nie był tajemnicą fakt, że Jay był artystą, wiedział o jego talencie muzycznym. To, że był romantykiem również wydawało się oczywiste. Choćby po rodzaju piosenek jakie najczęściej śpiewał czy ciągłej tęsknocie do swojej pierwszej i jedynej miłości. Elixir więc idealnie trafił z tymi opisami, prosto w jego duszę.
- Brzmi artystycznie, to prawda. Widok naprawdę będzie ładny, tego jestem pewien - Co prawda do głowy przyszła mu również myśl, że wszystko to brzmi całkiem romantycznie, ale tego wolał jednak nie mówić. Elixir nie wydawał mu się być typem romantyka, więc pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego. Nie było więc sensu gadać o czymś takim. Gdyby tylko zdawał sobie z tego sprawę to pewnie zamiast jemu, zaproponowałby takie spotkanie jakiejś dziewczynie.
- Nie jestem tylko pewien czy będziemy tam tylko my dwoje. Jezioro jest na terenie Instytutu, w taką pogodę na pewno sporo osób chodzi ochłodzić się nad wodą. - zwrócił uwagę przyjacielowi. Trochę chyba rozpędził się ze swoimi opisami. Był pewien, że jezioro było popularnym miejscem wśród dzieciaków ze szkoły. Latem na ochłodę, zimą jako lodowisko. Sam chętnie często chodził posiedzieć sobie przy nim. Szczególnie w nosy, kiedy już był pewien, że nikogo innego tam nie będzie. Mógł spokojnie siedzieć w ciszy.
- Nie chcesz się zatrzymać w cieniu? Sprawdzimy czy pójdzie ci lepiej niż z ruszeniem z miejsca. - zaproponował z lekkim uśmiechem kiedy znaleźli się w cieniu drzewa. I tylko delikatnie zaśmiał się przez słowa z jego nie całkiem udanego startu. Nie nabijał się z niego jednak, to nie było w jego stylu. Chciał sobie tylko zażartować lekko. - Jak w ogóle wrażenia z pierwszej lekcji póki co? - zapytał jeszcze.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Pon Sie 28, 2017 5:44 pm

Joshowi odrobinę przeszkadzał fakt, że Jay na niego nie patrzył. Gdyby ktoś go o to spytał i jakoś przekonał do udzielenia odpowiedzi, to pewnie wyjaśniłby, że wynikało to po prostu z tego, że pod kątem trudniej było mu obserwować reakcje rudzielca... Ale szczerze mówiąc stanowiło to tylko oficjalny powód, prawdziwy, lecz nie najistotniejszy. Blondyn chciał, aby ptaszyna na niego spoglądała, poświęcała mu uwagę... Bo tak. Tego wymagał.
Na szczęście wciąż mógł wyłapywać reakcje organizmu Jay'a, lecz tutaj też spotkała go pewna niespodzianka. Otóż chłopak zachowywał spokój, jego serce biło regularnie i pewnie, nic nie wskazywało na zmianę nastroju... Co mogło oznaczać, że także i tym razem aniołek nie zorientował się w dwuznacznościach Elixira. A może je wyłapał, ale zignorował? Albo... Nie zrobiły na nim wrażenia? Niestety czerpanie informacji z pracy czyjegoś ciała było dość nieprecyzyjną sztuką.
Trochę niechętnie Josh musiał się więc skupić tylko i wyłącznie na słowach przyjaciela. Czuł się przez to niesprawiedliwie ograniczony, ale na drodze wyjątku zdecydował się to Jay'owi wybaczyć. W końcu najprawdopodobniej rudzielec nie robił tego specjalnie. Jego wypowiedzi bardzo tu zresztą pomagały, bo wyglądało na to, że nie zamierzał protestować na sugestie uzdrowiciela... Że chyba nawet mu się spodobały? Tym bardziej blondyn miał powody do dumy. Strzelił ze swoimi opisami w dziesiątkę. I... Kiedy jego spojrzenie znów powędrowało na moment w dół, Elixir tylko w połowie świadomie ocenił, że ogółem też trafił na dziesiątkę.
Mimo to nastolatek nie ustosunkował się od razu do wątpliwości kolegi z drużyny względem jeziora. Chciał to zrobić, kusiło go, bo dobrze wiedział co powinien powiedzieć, ale mimo wszystko wolał chwilę poczekać. W końcu nie zamierzał wychodzić na desperata, to by do niego nie pasowało. Był zainteresowany, owszem, ale w granicach rozsądku. Nie mógł pozwolić, żeby ktoś pomyślał sobie inaczej. Właściwy image to podstawa.
Z tego względu Josh pozwolił rówieśnikowi zmienić na moment temat i przy okazji posłał mu nieprzychylne spojrzenie, gdy ten ośmielił się wytknąć mu wcześniejsze niepowodzenie. W zerknięciu tym nie było jednak żadnego ognia, bo blondyn nie poczuł się szczerze dotknięty - zgrywał się i tyle. Zresztą... Nawet gdyby te słowa go uraziły, to śmiech aniołka bardzo skutecznie złagodziłby cios. Był przyjemny dla ucha, może naturalnie, a może ze względu na mutację Jay'a... To ostatnie nie miało dla uzdrowiciela znaczenia.
- Podoba mi się. Chyba nawet bardziej, niż sądziłem, że będzie. Może to zasługa towarzystwa - odparł na pytanie ptaszyny, oczywiście nie mogąc się powstrzymać przed załączeniem drobnego komplementu. Przecież nie byłby sobą, gdyby trochę nie poczarował.
Choć Elixir tak naprawdę nie odpowiedział czy zamierzał spróbować się zatrzymać, to jednak szybko stało się jasne, że planował posłuchać Jay'a. Zgodnie z jego wskazówkami przesunął się trochę w siodle, po czym powoli, lecz pewnie pociągnął wodze ku sobie, równomiernie po obu stronach. Przez ten jego brak pospiechu klacz z opóźnieniem zrozumiała o co chodziło, lecz kiedy tylko to do niej dotarło, posłuchała polecenia i posłusznie stanęła w miejscu. Wówczas Josh od razu poluźnił wodze, aby mogła opuścić głowę... A następnie rzucił aniołkowi triumfujące spojrzenie.
- Znam takie miejsca nad jeziorem, których nikt nigdy nie odwiedza. Zaprowadzę cię tam i będziemy sami, zobaczysz. W najgorszym wypadku będziemy mogli obserwować innych z daleka, ale my się dobrze ukryjemy - dodał wreszcie to, co miał ochotę wyjaśnić już wcześniej. Dłonie oparł przed sobą, nie puszczając jednak wodzy, tak na wszelki wypadek. W cieniu aż łatwiej mu się oddychało, co być może dało się poznać po powolnych, głębokich ruchach jego klatki piersiowej. Wzrok wciąż utrzymywał na aniołku.
Josh czuł się teraz trochę tak, jak gdyby badał teren. Stąpał ostrożnie, aby w razie czego móc się wycofać, ale jednak uparcie stawiał kolejne kroki - zaganiał sobie ofiarę, lecz starał się zbytnio jej nie przestraszyć, aby nie uciekła. Co zaczęło się jako zwykłe drażnienie, teraz przerodziło się w... Sam nie był pewien w co. Po prostu w którymś momencie chłopak uznał, że tak naprawdę chętnie by spróbował - bo co miał do stracenia?
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Pią Wrz 01, 2017 9:36 pm

- Fakt, to jaki jest nauczyciel też jest ważne. Jak z lekcjami w szkole, co nie? Jak fajny nauczyciel to i na lekcjach się przyjemniej siedzi - stwierdził z uśmiechem kiedy Josh powiedział, że jego towarzystwo jest zasługą tego, że bardziej mu się podobała lekcja. Rudzielec był bardzo skromną osobą. Fakt, miło mu się zrobiło po słowa blondyna, ale nie brał ich zbyt osobiście. Uważał się raczej za całkiem zwykłe towarzystwo. - Daj znać kiedy będziesz chciał mieć kolejne lekcje. - dodał jeszcze, nim zauważył, że jednak Elixir szykuje się do tego, by zatrzymać klacz. On sam stanął w cieniu drzewa, opierając się o nie i patrząc na poczynania chłopaka. Prawą nogę ugiął w kolanie, opierając stopę na pniu, a dłonie schował do kieszeni swoich spodni. Zauważył, że ponownie nastolatek był zbyt delikatny i zwierzakowi znów zajęło chwilę załapanie komendy. Z jednej strony, chwaliło mu się, że tak bardzo starał się nie skrzywdzić konia. Powinien jednak być trochę bardziej pewny siebie. Jay był pewien, że na następnej lekcji pójdzie mu lepiej.
- Obserwować innych? Chcesz podglądać ludzi? Nieładnie. - pomimo takich słów, łatwo było zauważyć, że młodzieniec żartuje, bo z jego ust nie schodził uśmiech. Właściwie takie chowanie się i obserwowanie innych pasowało mu do Josha. Miał wrażenie, że złoty lubił wiedzieć co się dzieje dookoła niego. Cały czas opierał się o drzewo, jednak był gotowy w każdej chwili ruszyć dalej, gdyby Elixir postanowił ponownie sobie pojeździć trochę. W innym przypadku pewnie usiadłby sobie pod drzewem. W cieniu było zdecydowanie przyjemniej niż na słońcu.
Nie wspominał już o tak ważnym szczególe jak to, że jeśli zacznie śpiewać to na pewno inni się zorientują, że w jakimś miejscu ktoś siedzi. Chyba, że faktycznie miejsce to nie było tuż nad jeziorem i w miejscu, gdzie nikt się raczej nie zapuszczał. Wtedy może faktycznie będą mieli odrobinę prywatności. Co znów mu się kojarzyło trochę z randką. Tak jak wcześniej to, że wszystkie opisy blondyna brzmią romantycznie. Znowu, Elixir chyba niespecjalnie miał potrzebę tego żeby mieć trochę prywatności dla siebie i drugiej osoby. Dlatego Jay'a bawiły po prostu jego własne myśli.
Wpatrując się w przyjaciela, w końcu jego wzrok zatrzymał się na urządzeniu przymocowanym do jego ramienia. ISAC jeśli dobrze pamiętał. Kosmiczna technologia, którą Josh dostał od ich nowych znajomych.
- Ten kosmiczny bajer na twoim ramieniu cały czas działa? Używasz go jakoś? - zapytał w końcu z zaciekawieniem. Zastanawiał się co tak właściwie to urządzenie dawało chłopakowi. Mógł się kontaktować z Onurisem i jego znajomymi? Czy Onuris mógł ich wyśledzić przez nie? Właściwie to niewiele o nim wiedzieli.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Pią Wrz 01, 2017 11:39 pm

Przez cały ten czas Josh w dalszym ciągu utrzymywał spojrzenie na Jay'u, a dokładniej na jego obliczu, praktycznie nie spuszczając z niego wzroku... Może tylko czasami i to zawsze naprawdę jedynie na moment, głównie po to, aby móc zerknąć na klacz, którą dosiadał. Choć ani na chwilę nie wypuszczał z dłoni wodzy, to jednak prawą ręką delikatnie głaskał zwierzę  po szyi, nie tylko dla przyjemności konia, ale i własnej. Ta sierść była w końcu taka miła w dotyku... A do tego cieplutka, bo nagrzana od słońca.
Spojrzenie blondyna powoli przesunęło się po sylwetce aniołka, gdy ten zajął już miejsce przy drzewie. Uzdrowiciel musiał przyznać, że - czysto wizualnie rzecz biorąc - jego rówieśnikowi pasowała taka pozycja. Dodawała mu nutkę nonszalancji... A Elixir nie tylko bardzo ją sobie cenił, ale i, jak niedawno odkrył, strasznie na nią leciał. Nie bez powodu po przybyciu do Instytutu pomknął prosto do Kellera jak ćma do zaświeconej żarówki... I ostatecznie nawet z podobnym efektem. Oczywiście tamten przypadek różnił się od obecnego, bo wtedy pociągało go coś innego i przede wszystkim w zupełnie inny sposób... No i podczas gdy Julian naprawdę był lekceważącym cały świat dupkiem, to Jay tylko przez krótką chwilę sprawiał wrażenie tej cudownej i niezwykle atrakcyjnej niedbałości. Szczerze mówiąc ta druga opcja chyba bardziej się Joshowi podobała. Trochę spadał mu poziom masochizmu w organizmie.
Zajęty podziwianiem i kontemplowaniem rudzielca, uzdrowiciel prawie przegapił okazję do zareagowania na jego żartobliwy przytyk. Na szczęście na czas dotarł do niego sens słów kolegi z drużyny i zdążył najpierw unieść na nie brew, a następnie bezwstydnie wyszczerzyć ząbki. Nie odpowiedział mu na głos. Wiedział, że nie musiał, bo jego wyraz twarzy mówił teraz sam za siebie i chociaż Jay był tak bardzo, bardzo niedomyślny, to akurat to powinien zrozumieć aż za dobrze. Oczywiście Josh mimo wszystko nie był podglądaczem w tym niepokojącym znaczeniu tego określenia, ale skoro aniołek chciał się z nim droczyć, to zamierzał mu to umożliwić i trochę się z nim pobawić. Lubił tę grę.
Wkrótce potem jednak zainteresowanie aniołka przeniosło się już niżej, a mianowicie na urządzenie, które Josh rano przepiął sobie na cywilne ubranie. Właściwie nie był do końca pewien dlaczego, ani po co to zrobił, ale chyba po prostu uznał, że na wszelki wypadek wolał mieć je przy sobie... A może po prostu w ogóle się nad tym nie zastanawiał, zrobił to automatycznie, a teraz dorabiał sobie do tego filozofię? Tak, pewnie tak. Uśmiech blondyna szybko przygasł, gdy również i jego wzrok padł na ISACa. Znowu poważniejszy temat... A tak bardzo chciał tego uniknąć. Do czego to doszło, że już nawet nie można było w spokoju poflirtować?
- W zasadzie nie. To znaczy, nie używam, ale mógłbym, bo działa. Poukrywałem wszystkie informacje, więc widzę całkiem normalnie - to powiedziawszy, chłopak lekko wzruszył ramionami. Wyświetlanie danych niewątpliwie było przydatne, tego w żadnym razie nie kwestionował, ale i tak dziwnie się z tym czuł. Nieswojo, nienaturalnie... Z czasem prawdopodobnie by się przyzwyczaił, ale póki co zwyczajnie nie widział takiej potrzeby. W szkole i tak ISAC nie był mu do niczego pilnie potrzebny, więc mógł czekać sobie na lepsze czasy. Albo właśnie na te gorsze, zależnie od punktu widzenia.
Po udzieleniu rudzielcowi odpowiedzi i zaspokojeniu jego ciekawości Josh nie miał jednak zamiaru grzecznie czekać na dalsze odpytywanie, a przynajmniej nie z zakresu tego typu spraw. Przychodziło mu do głowy kilka o wiele lepszych, a już na pewno przyjemniejszych tematów i w ogóle zajęć, na których mogliby się zamiast tego razem skupić. Wbrew pozorom nie myślał nawet o niczym zbyt niecenzuralnym czy oburzającym, co w jego przypadku stanowiło chyba mały postęp. W końcu obiecał sobie, że będzie się starał.
- Więc... Jak mogę ci się za to wszystko odwdzięczyć, co? Za naukę, mam na myśli. Za tę lekcję i za przyszłe. Już chyba wspominałem o masażach? Bo podtrzymuję propozycję. Gwarantuję, że ci się spodobają, moje dłonie czynią prawdziwe cuda - zareklamował się, licząc na to, że uda mu się odwrócić uwagę Jay'a od ISACa. Poza tym... Przecież nie kłamał. Nikt jeszcze nigdy nie narzekał na jego masaże, wręcz przeciwnie, więc czuł się w pełni usprawiedliwiony w tych przechwałkach. Do tego praktycznie wiedział, że obaj z pewnością będą zadowoleni z takiej sesji... Czy paru. Tak, najchętniej paru. Pomijając już nawet ułatwienie, jakim była biokineza, Josh posiadał teraz nie do końca tajną broń, czyli świadomość, że podstawa skrzydeł rudzielca stanowiła coś na kształt strefy erogennej. Zamierzał tę wiedzę wykorzystywać.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Nie Wrz 03, 2017 8:21 pm

Na jego pytanie o podglądanie Josh odpowiedział tylko uśmiechem. a raczej wyszczerzeniem się do niego. Jay mógł sie domyslić, że w pewnym niegroźnym stopniu blondyn mógł podglądać ludzi czasem. Pasowało do niego. Nie było to pewnie nic poważnego. Raczej nikomu nie kradł prywatności. a przynajmniej w to wolał wierzyć rudzielec. Choć sie przyjaźnili to tak naprawde niewiele wiedział o Elixirze. chyba tyle co inni. Strasznie go ciągnęło do kontaktu z innymi i musiał zawsze być w centrum zdarzeń, zwracać na siebie uwagę innych. Lubił towarzystwo ludzi. Lubił podrywać. I jak ostatnio się okazało, jest świetnym aktorem. Reszty tylko mógł się domyślać. Jak z tym podglądaniem.
Nie ruszył się z miejsca, gdy Josh odpowiadał mu na pytanie o ISACa. Ciekaw był czym były te informacje. Widzi całkiem normalnie? To brzmiało jakby urządzenie dawało możliwość widzenia jakby miało sie takie specjalne okulary na oczach. albo bardziej hełm. Z komputerkiem w nim. Sam chętnie by kiedyś sprawdził jak to wygląda. Chętnie by dopytał kolege o więcej szczegółów, ale ten chyba nie miał ochoty rozmawiać o kosmicznej technologii, bo szybko zmienił temat. Po części nie dziwił mu się. Rozmowa o tym przypominała o Houston i o tym, co się tam wydarzyło. a zdecydowanie nic przyjemnego sie tam nie stało. Lepiej o tym zapomnieć i myśleć o przyjemniejszych rzeczach. Jak widać złoty sam wpadł na ten pomysł, wspominając o masażu w ramach zapłaty.
- Właściwie to nie musisz mi się odwdzięczać. Nie robię tego dla jakichś korzyści. Po prostu chcę ci udzielić paru lekcji i tyle - wytłumaczył młodszemu nastolatkowi. Nie rozumiał dlaczego Elixir tak bardzo chciał zrobić coś dla niego wzamian za jazdę konną. Jasne, ludzie zazwyczaj robili coś tylko po to żeby coś z tego mieć. Mło kto był bezinteresowny. Jednak na pewno nie od dzis było wiadomo, że rudzielec był właśnie jedną z tych nielicznych osób, które robiły coś bezinteresownie.
- No, ale jak już koniecznie chcesz sie odwdzieczyć to niech będzie. Choć jak powiedziałem, nie ma takiej potrzeby. - dodał zaraz. Po tych słowach wyciągnął dłonie z kieszeni i odepchnął sie lekko od drzewa, stając prosto na obu nogach i patrząc do góry na kolegę.
- To jak? Chcesz jeszcze pojeździć czy na dziś wystarczy? Na kolejną lekcję można poczekać na troche chłodniejszy dzień. I my i zwierzaki męczymy się na słońcu. - podszedł bliżej klaczy, na której siedział blondyn, zaraz też wyciągając rękę, by samemu pogłaskać zwierzę.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Nie Wrz 03, 2017 9:45 pm

Początkowo wszystko wskazywało na to, że plan udał się połowicznie - bo z jednej strony Jay rzeczywiście skupił się na temacie masażu, zapominając o ISACu... Ale z drugiej chyba wcale nie miał zamiaru zgodzić się na taką wymianę. Josh oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że rudzielec działał tylko i wyłącznie z dobroci serca, bo był czysty i niewinny i w ogóle pewnie stanowił najmilszą i najbardziej bezinteresowną istotę ludzką, jaką Elixirowi zdarzyło się na tym świecie spotkać - co zresztą myślał o nim tylko odrobinkę złośliwie, zgoła nieszkodliwie, praktycznie pieszczotliwie - ale bez przesady... Przecież chyba mógł zaakceptować to, że blondyn chciał zrobić dla niego coś miłego, prawda? A właściwie to nawet dla nich obu. Same korzyści.
W związku z tym nastolatek już był gotowy do protestowania, właśnie zaczynał otwierać usta, aby spróbować jakoś swojego aniołka przekonać... Kiedy spotkała go miła niespodzianka i Jay sam kontynuował wypowiedź, w ten sposób bardzo skutecznie uciszając uzdrowiciela. W porządku, takiego rozwoju wydarzeń mimo wszystko się nie spodziewał. Sądził, że czeka go dłuższa przeprawa... Ale nie zamierzał narzekać, nic z tych rzeczy, wprost przeciwnie. Zadowolenie na jego twarzy było ewidentne, a uśmiech, choć tym razem o wiele subtelniejszy i bardziej czarujący niż rozbawiony, powrócił na jego usta.
Spojrzenie blondyna znowu powędrowało po sylwetce ptaszyny z góry na dół i z powrotem. Przez materiał koszulki niestety nie widział tego, co zadziwiająco chętnie by obejrzał, ale biokineza i tak informowała go o pracy mięśni Jay'a... I na tej podstawie spokojnie mógł sobie wszystko wyobrazić. Na moment wzrok chłopaka spoczął na wysokości żeber, gdzie - jak doskonale wiedział - pod skórą znajdowały się dodatkowe mięśnie, te odpowiadające za poruszanie skrzydłami. Wszystkie były w tak dobrym stanie... Tak wspaniale rozwinięte... I Josh zastanawiał się czy wynikało to z mutacji rówieśnika czy może jednak z intensywnych ćwiczeń. Pewnie powinien zostawić sobie takie rozważania na bardziej dogodną chwilę, ale jakoś nie mógł się przed nimi powstrzymać.
Na szczęście jego uśmiech i w ogóle cała postawa powinny teraz mówić same za siebie, więc chyba nie musiał odpowiadać, że tak, koniecznie chciał się odwdzięczyć masażem, najlepiej wkrótce. To kupiło mu trochę czasu na rozmyślania i pozwoliło mu wrócić na Ziemię dopiero wtedy, gdy Jay zadał mu wreszcie pytanie... A właściwie dwa, tyle że odnoszące się do tego samego. Z tego względu Elixir zerknął na swoją klacz, marszcząc lekko czoło i w głębi ducha debatując z samym sobą nad tym, co bardziej mu odpowiadało. Miał wrażenie, że jeździł dość krótko, ale z drugiej strony rudzielec miał rację, temperatura coraz bardziej mu doskwierała, a nie mogli cały czas pozostawać w cieniu... Chyba że po prostu przejdą na trochę do lasu. Tak, to zmieniłoby postać rzeczy.
- W porządku - rzucił więc lekkim tonem, choć tak naprawdę nie do końca odpowiadało to na pytania aniołka i mogłoby zostać zinterpretowane dwojako. Uzdrowiciel jednak tak czy siak nie dał Jay'owi czasu na jakąkolwiek reakcję. Szybko, choć uważając, aby nie kopnąć konia, przełożył nogę ponad grzbietem zwierzęcia i siodłem, aby usiąść na nim bokiem, przodem do kolegi z drużyny... Równocześnie wysuwając też drugą stopę ze strzemienia, aby od razu umożliwić sobie pełną swobodę ruchu.
- Łap mnie - dodał w tym momencie i to było z jego strony całe ostrzeżenie, bo w następnej chwili zsunął się już z wierzchowca, odpychając się od niego z wystarczającą siłą, aby zeskoczyć w ramiona rudzielca... A przynajmniej tak to sobie zaplanował, stawiając na to, że zwiększona siła fizyczna Jay'a pozwoli mu go utrzymać. Niestety Elixir prędko przekonał się, że bardzo się przeliczył... A dokładniej wówczas, gdy wraz z aniołkiem poleciał dalej, z ułożenia pionowego - przez ukośne - prosto do poziomego. Po drodze wyraz jego twarzy zmienił się z zadowolonego z siebie w zaskoczony, po czym... Wrócił do poprzedniego trybu.
Czy on właśnie pomyślał niestety? Sam nie był pewien dlaczego, bo ta pozycja natychmiast przypadła mu do gustu. W trakcie upadku zdążył luźno objąć rówieśnika ramionami wokół szyi, jedną dłoń umieszczając za jego głową, przez co ta nie uderzyła o trawę. W zamian za to Josh poczuł, że prawdopodobnie zdarł sobie lekko wierzchnią stronę ręki, lecz jego mutacja od razu zabrała się za naprawianie tej drobnej szkody. Żaden problem, tylko trochę zapiekło, bywało gorzej... A prawdę mówiąc blondyn i tak skupiał się na innych informacjach, których dostarczały mu właśnie połączenia nerwowe.
Leżał na Jay'u. Przylegał do niego ściśle, ciało do ciała, pomijając niedogodność pod postacią bariery ubrań... W czym bardzo pomagała mu zawsze usłużna grawitacja. Głowę miał lekko uniesioną, dzięki czemu mógł spoglądać na aniołka z góry. Przy okazji dawało mu to świetny widok na skrzydła pod spodem i podsuwało mu parę ciekawych wizji - z nimi w roli głównej. Między palcami czuł włosy rudzielca, miękkie i miłe w dotyku. Przez kontakt fizyczny czerpał do woli z jego organizmu, teraz wyłapując już wszystkie, nawet najdrobniejsze zmiany... I świadomie się za nimi rozglądając.
- Cześć - powiedział tylko przesadnie niewinnym tonem, dalej zerkając na Jay'a i uśmiechając się do niego słodko. W ogóle nie okazywał skruchy i póki co nie zamierzał przepraszać, że tak to się dla nich skończyło... Bo przecież wcale tego nie żałował. Liczył na to, że w najgorszym wypadku aniołek poczuje się rozbawiony, a w najlepszym... No, w końcu znajdowali się w bardzo dwuznacznej pozycji, więc w najlepszym wypadku mogliby to od razu jakoś wykorzystać. Josh by nie protestował, ale z drugiej strony wiedział, że po Jay'u raczej nie mógł tego oczekiwać, więc sam niczego nie próbował.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Pon Wrz 04, 2017 6:22 pm

Jay nie widział sensu, by dłużej się upierać przy swoim. Jak nie było potrzeby odwdzięczania się mu, tak przecież i tak Josh mógł to zrobić skoro bardzo chciał. Cała jego postawa wyraźnie mu pokazywała, jak bardzo blondyn się cieszył z tego, że jednak mógł coś dla niego zrobić. Rudzielec postanowił nie odbierać mu tej radości. Dlatego ostatecznie się zgodził na te całe masaże, nawet jeśli w zasadzie to nie miał zbyt dużej potrzeby na nie. Jego ciało bardzo wolno się męczyło, a do tego regenerowało się. Rzadko kiedy coś go bolało.
Delikatnie głaskał kark klaczy, stojąc od niej w odległości na wyciągnięcie ręki i czekając na decyzję kolegi. Jego odpowiedź była dziwna. Nie była ani zgodą ani sprzeciwem i Jay nie był pewien jak ma zinterpretować tą odpowiedź. Uniósł wzrok do góry na Josha, ale nawet nie miał okazji, by go o to dopytać. Chłopak tylko powiedział żeby go łapać... I tyle. Nie dał mu nawet chwili na przygotowanie się. Na odsunięcie się czy wyciągnięcie ramion.
Młody Guthrie był silniejszy od zwykłego człowieka. Uniesienie kogoś takiego jak Elixir nie było dla niego żadnym problemem. Jednak musiał wiedzieć, że ma to zrobić. Być przygotowanym. Nagły ciężar przyjaciela był dla niego zaskoczeniem. Stąd utrata równowagi. Zdążył jedynie odruchowo objąć nastolatka.
Jego głowa została ocalona dzięki ręce blondyna, ale plecy nieprzyjemnie zabolały od zderzenia z ziemią. Nie jakoś mocno, jego ciało było przystosowane nawet to upadków, ale jednak. Skrzywił się lekko, przymykając oczy i zaraz znowu je otwierając, by ujrzeć twarz Josha tuż przed sobą. I zero skruchy na niej.
- ... Cześć - odezwał się po chwili, gdy już szok minął. Szybko ogarnął, że leżą na trawie po tym jak on się przewrócił.
- Domyślam się, że całkiem ci wygodnie, ale chciałbym już wstać - dodał po chwili z lekkim uśmiechem. I jak on sam nie miał żadnych skojarzeń, tak świetnie sobie zdawał sprawę z faktu, że ich pozycja była dość dwuznaczna i ktoś mógłby sobie coś pomyśleć. Zwłaszcza z reputacją złotego. Wiedział też, że nie każdy by przyjął jego wyjaśnienia, twierdząc, że wie lepiej.
Cofnął ręce z ciała Elixira, by umożliwić mu wstanie z niego. Sam też się podniesie jak najszybciej.
- Zaszalałeś, Josh. Nie ma co - stwierdził jeszcze z rozbawieniem.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Pon Wrz 04, 2017 8:23 pm

Josh niemalże roześmiał się na głos, gdy Jay odpowiedział mu dokładnie tym słowem, którego sam również dopiero co użył. Naprawdę ledwo się przed tym powstrzymał, ale jego dobry humor i tak bardzo łatwo było poznać. Uśmiech trochę mu się poszerzył, oczy aż błyszczały od pełnych rozbawienia iskierek... W żadnym razie nie ukrywał tego, że podobała mu się cała ta ich sytuacja. Ani odrobinę nie krępowała go ich pozycja i szczerze mówiąc nie miałby nic przeciwko temu, aby ktoś ich tak zobaczył. W Instytucie nauczył się nie przejmować plotkami, tylko obracać je na własną korzyść.
Niestety rudzielec najwyraźniej widział to nieco inaczej, skoro tak prędko chciał się go z siebie pozbyć. Szkoda, nawet bardzo, ale powiedzmy, że w pewnym sensie uzdrowiciel potrafił go zrozumieć. W końcu Jay był jednym z tych porządnych. Nie sprawiał problemów wychowawczych... A przynajmniej nie takich jak Elixir. Dani pewnie żałowała, że skończyła użerając się z tym Joshem, kiedy z drugim prawdopodobnie poszłoby jej o wiele łatwiej.
Nie zmieniało to faktu, że blondyn i tak nie zamierzał od razu odpuścić. Co prawda nie planował zbyt długo męczyć aniołka, bo mimo wszystko nie chciał go zdenerwować albo - tym bardziej - urazić, ale czemu nie miałby jeszcze przez krótką chwilę się z nim podrażnić? W końcu Jay sam mu to umożliwiał. Nie odpychał go, prawda?
W związku z tym nastolatek w pierwszej kolejności zareagował na sugestię podniesienia się pełną namysłu miną, jak gdyby w głębi ducha debatował właśnie nad tym, czy rzeczywiście powinien posłuchać ptaszyny i wstać. Jego spojrzenie powoli przesunęło się po twarzy Jay'a, powieki opadły mniej więcej do połowy, a głowa odchyliła się lekko najpierw na lewo, a potem jednak na prawo. Pod koniec tej czynności uzdrowiciel zaczął wycofywać ręce spod głowy aniołka, by już po chwili ułożyć je na jego klatce piersiowej, dzięki temu unosząc się jeszcze trochę wyżej, bo teraz opierając się na łokciach.
- Odrobina szaleństwa to nic złego, nie? - spytał dość cichym tonem, po czym sięgnął ku jednemu z płomiennych kosmyków włosów rówieśnika, aby ostrożnie ująć go w palce, a następnie założyć mu go za ucho. Z jednej strony nie było to niby nic wielkiego, ale Elixir z doświadczenia wiedział, że sporo osób odbierało takie gesty jako bardzo intymne. No, przynajmniej dziewczyny...
Nie chcąc dłużej kusić i tak zaskakująco łaskawego losu, zaraz potem blondyn przesunął już ciężar ciała z łokci na dłonie i w ten sposób w końcu podniósł się do pozycji siedzącej. Przez krótką chwilę kusiło go na moment w niej pozostać, bo przecież takie ułożenie również było całkiem ciekawe, ale ostatecznie zadecydował, że mimo wszystko pewnie powinien odpuścić rudzielcowi. Chyba dostarczył mu już dość wrażeń na jeden dzień.
Z tą myślą uzdrowiciel wreszcie zsunął się z Jay'a na bok i wspiął się na równe nogi, kątem oka obserwując przyjaciela, gdy robił to samo. Elixir przyłapał się również na tym, że odruchowo powiódł wzrokiem po trawie, szukając wśród zieleni piórek, które mogłyby wypaść podczas ich zabawy... Ale z bólem serca zmuszony był stwierdzić, że najwyraźniej żadne z nich się nie poluzowało. Szkoda. Na szczęście jego egzemplarz wciąż trzymał mu się we włosach.
- Więc... Powinniśmy teraz coś zrobić? Poza zdjęciem całej tej uprzęży i siodła. Czyścimy ją albo coś innego? - zapytał, dochodząc do wniosku, że zmiana tematu powinna ucieszyć aniołka. Równocześnie wrócił w końcu spojrzeniem ku klaczy, która zdążyła odejść od nich na kilka kroków, ale poza tym wydawała się być bardzo spokojna, jak gdyby całe to przedstawienie zbytnio jej nie wzruszyło. Korzystając z luźnych wodzy, pochylała głowę aż do samej ziemi i skubała trawę... A Josha aż naszły wyrzuty sumienia na myśl, że tak naprawdę przed chwilą mógł ją nieźle przestraszyć. Dobrze, że tak się nie stało, ale na obliczu chłopaka mimo wszystko na moment zawitało lekkie zmieszanie.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Sro Wrz 06, 2017 9:49 am

Ten mały wypadek i krótkotrwały ból pleców nie zepsuły Jay'owi humoru. Może nie był tym wszystkim aż tak rozbawiony jak Josh, ale nie był też rozgniewany. W pierwszej chwili był mocno zaskoczony i zdezorientowany jednak uśmiech Elixira zmusił go do tego, by sam również się uśmiechnął. Nie był w stanie się gniewać na niego. Zresztą gniew nie leżał w jego naturze co dla blondyna na pewno miało dobre skutki. Inaczej kto wie czy cała ta sytuacja nie skończyłaby się prawym sierpowym. W najlepszym przypadku okrzyczeniem i zwyzywaniem.
W tej chwili przyglądał się koledze i tym co wyczyniał. Musiał przyznać, że wyglądało to dosyć zabawnie. Takie udawanie jakby się namyślał czy faktycznie powinien z niego wstać czy może jednak zostać w tej pozycji trochę dłużej. Tak, już któryś raz z kolei rudzielec w duchu stwierdził, że złoty jest świetnym aktorem. Uniósł lekko głowę, czując jak chłopak cofa ręce spode jego głowy, po czym ułożył ją na trawie. Jakoś nie przeszkadzał mu fakt, że może się trochę ubrudzi. Spodnie miał i tak ciemne, więc niewiele będzie widać. Bluzkę się wypierze.
Poza tym odnosił wrażenie, że Josh korzystał z tej sytuacji na maksa, dotykając go, gdzie tylko mógł. Każdy chyba wiedział jak bardzo nastolatek lubi kontakt fizyczny. Choćby taki niewinny. Ich obecne położenie dawało mu świetną okazję do tego.
- Chyba nie? - odparł trochę niepewnym tonem na pytanie Elixira, przez co jego odpowiedź sama zabrzmiała jak pytanie. On raczej nie szalał, ale szaleństwo, które nikomu nie robi krzywdy raczej nie było niczym złym. Fakt, trochę sobie obił plecy, ale to nic wielkiego. Zamrugał kiedy nastolatek sięgnął do jego przydługich włosów, by założyć mu je za ucho. Przez jego umysł przemknęła myśl, że potraktował go jak dziewczynę. To dla nich zazwyczaj był zarezerwowany taki gest. Może jednak po prostu jego włosy same się prosiły o coś takiego. Faceci zazwyczaj mieli krótsze włosy, on jako jeden z nielicznych w Instytucie zapuszczał je sobie na nieco dłuższe.
Spokojnie odczekał aż chłopak się podniesie z niego, po czym sam wziął się za wstawanie. Otrzepał spodnie odruchowo i zerknął do tyłu, ale z tej perspektywy nie był za bardzo w stanie zobaczyć czy trawa mu się nie wplątała w pióra. Będzie musiał się tym zająć w swoim pokoju. Udało mu się jedynie zauważyć, że bluzka faktycznie trochę się pobrudziła.
- Nie musimy jej czyścić. A uprzężą i siodłem sam się zajmę. Swoje ważą. Zaczniesz dźwiganie ich od następnej lekcji. Na dzisiaj koniec. - ujął lekko wodze klaczy, głaszcząc ją po karku. Zdecydowanie zmiana tematu była dla niego wybawieniem. Czuł się trochę nieswojo po tym małym wypadku. Obecność zwierzaka i skoncentrowanie się na nim uspokajały go. Klacz zapewne była przyzwyczajona do wybryków uczniów skoro była taka spokojna przez cały ten czas. W ogóle nie zwróciła uwagi na małe zamieszanie tuż obok niej.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Sro Wrz 06, 2017 3:33 pm

Po pożegnaniu się z Kitty, Sam szybkim krokiem opuścił teren ogrodów, kierując się w stronę głównego budynku szkoły. Wiedział w którym pokoju mieszkał jego brat i - domyślając się, że o tej godzinie najprawdopodobniej nie odbywały się już zajęcia - to tam zamierzał rozpocząć poszukiwania. Gdyby zaś nie zastał Jay'a w jego sypialni, planował po prostu do niego zadzwonić... Czym niestety zepsułby trochę niespodziankę, ale przynajmniej oszczędziłby sobie krążenia po Instytucie i wypytywania miejscowych o wskazówki.
Jego plany prędko się jednak zmieniły, gdyż po wyjściu poza zasięg gęstej roślinności w oddali oczom mężczyzny ukazał się rozległy wybieg dla koni oraz stajnie... A także dwie osoby, w tym jedna z charakterystycznymi, czerwonymi skrzydłami. To ułatwiało mu sprawę. Cannonball bez namysłu skręcił w tę stronę, jeszcze bardziej przyspieszając kroku, aby jak najszybciej dotrzeć do Jay'a.
Mężczyzna nie spodziewał się za to widoku, który ujrzał jeszcze po drodze. Towarzysz jego brata - którego tożsamości również już się domyślał, bo w końcu w szkole nie przebywało aż tak wielu mutantów z błyszczącą, złotą skórą - zeskoczył na niego z konia i razem upadli na ziemię... I choć pod tym kątem i z tej odległości Sam nie był w stanie stwierdzić co robili, ani o czym rozmawiali, to potrafił ocenić przynajmniej to, że leżeli tak dość długo... A na pewno dłużej, niż było wymagane, aby dojść do siebie i się podnieść.
Obrazek ten sprawił, że blondyn w zaskoczeniu i przede wszystkim zdezorientowaniu jednak trochę zwolnił kroku, nawet jeżeli i tak w dalszym ciągu poruszał się dość szybko. Wolał dać Jay'owi trochę czasu, aby zastać go już stojącego i... Po prostu przygotowanego. Mimo to szczerze cieszył się, że brat najwyraźniej spędzał czas ze znajomymi i chyba jakoś się bawił. To by oznaczało, że czuł się lepiej.
Z coraz mniejszej odległości Sam obserwował dalsze poczynania nastolatków, lecz naprawdę blisko nich znalazł się dopiero w momencie, gdy Jay zajmował się już stojącym w pobliżu zwierzęciem i tylko rozmawiał ze swoim ludzkim towarzyszem. Coś o lekcji...? Sądząc po okolicznościach, pewnie chodziło o jazdę konną.
- Przeszkadzam w czymś czy znajdziesz dla mnie chwilę? - odezwał się wreszcie, aby zwrócić na siebie uwagę brata. Podchodził do niego od tyłu, dlatego aż do ostatniej chwili liczył na element zaskoczenia... Bo w końcu od początku chciał mu zrobić niespodziankę. Uśmiechał się lekko, oczekując reakcji na swoje przybycie.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Sro Wrz 06, 2017 8:32 pm

Nie mogąc się powstrzymać, Josh uśmiechnął się trochę szerzej na informację, że rudzielec zamierzał zająć się dla niego dźwiganiem ciężarów... Nawet jeżeli towarzyszyło temu zastrzeżenie, że następnym razem nie będzie już tak pięknie. Ktoś inny na miejscu uzdrowiciela być może by się obruszył, że sam by sobie z tym poradził, ale o dziwo Josh szczerze nie czuł takiej potrzeby - chyba po prostu z tego wyrósł. Po cichu podejrzewał też, że w tym konkretnym przypadku jego ugodowość mogła po części wynikać z faktu, iż Jay miał na sobie bezrękawnik, co oznaczało odsłonięte ramiona... I napinające się mięśnie. Wolał popatrzeć.
- Jasne - odparł od razu na słowa aniołka, bo prawdę mówiąc w tym momencie zgodziłby się z nim prawie pod każdym względem. Już czuł, że nie będzie się mógł doczekać następnej lekcji... Ale najpierw i tak chciał jeszcze zorganizować ich spotkanie nad jeziorem. W końcu kto wie cóż takiego wydarzy się w jego trakcie?
Mimo to Elixir rozumiał, że skoro jazda się zakończyła, to najpewniej wkrótce będą się musieli rozejść. Osobiście nie miał na to ochoty, ale po języku ciała Jay'a domyślał się, że on tego oczekiwał... Być może nawet podświadomie. Chciał zostać sam czy po prostu spodziewał się, że blondyn się oddali? Tego już nie wiedział. Szanse układały się mniej więcej pięćdziesiąt na pięćdziesiąt, więc wolał nie obstawiać żadnej z tych opcji.
Skoro jednak mieli się rozstać, to Josh odczuwał ogromną i niepohamowaną chęć pożegnania się w sposób, który pozostawiłby po sobie odpowiednie wrażenie... Gdzie przez odpowiednie rozumiał rzecz jasna duże. Przez głowę przeszła mu nawet myśl, by ucałować rudzielca w policzek i obwieścić, że to w ramach podziękowania... I prawdę mówiąc nastolatek byłby skłonny to zrobić, ale kiedy ponownie skierował wzrok ku Jay'owi, kawałek za nim ujrzał intruza.
Zgoda, intruz to trochę za mocno powiedziane, bo Elixir wiedział kto się do nich zbliżał. Cannonball, jako dawny członek New Mutants i X-Men, miał wszelkie prawo przebywać na terenie Instytutu... Ale tu i teraz wydawał się Joshowi zbędny. Wcinał się w jego chwile sam na sam z Jay'em i w tym sensie rzeczywiście był dla niego intruzem. Choć uzdrowiciel nie krępował się widownią i bez oporu okazywał uczucia w towarzystwie, to jednak pojmował gdzie dla większości ludzi leżały granice działań akceptowanych społecznie. Nie zamierzał zawstydzać aniołka przy jego rodzinie... A przynajmniej nie w ten sposób.
Jego spojrzenie powróciło na twarz rudzielca i, wiedziony nagłym impulsem, którego sam do końca nie rozumiał, złoty znów się do niego zbliżył i to na tyle, aby poważnie naruszyć jego przestrzeń osobistą. Siłą rzeczy nie stał jednak przed nim, lecz u jego boku. W zasięgu wzroku miał też starszego Guthrie i kiedy ten przemówił, Elixir równocześnie sięgnął ku jednemu ze skrzydeł Jay'a, zaczynając delikatnie wyjmować z niego źdźbła trawy. Pocałunek to może i nie był, ale gest i tak wydawał mu się wystarczająco intymny, aby przesłać pewną wiadomość bez bycia zbyt dosadnym.
- I to właśnie byłby dla mnie znak, że powinienem się zbierać - oznajmił, a choć odnosił się do słów Sama i w ogóle do jego przybycia, to nie odrywał wzroku od twarzy anioła. Zaczynał odnosić wrażenie, że przesadzał z tą zabawą i ganił się za to w duchu, ale teraz trudno mu już było przestać... To jak z rzuceniem śnieżką na zbocze - mała kulka śniegu toczy się, rośnie i potem ciężko ją zatrzymać.
W kieszeni spodni chłopak wyczuł wibracje, ale jeszcze je zignorował, gdyż jego opuszki natrafiły na luźne piórko, które pod ich dotykiem praktycznie samo wysunęło się z szeregu. Przecież nie mógł tak tego zostawić, prawda? Nic dziwnego więc, że wyjął zdobycz i od razu zaczął okręcać ją w palcach wokół własnej osi.
- Porozmawiamy później. I pamiętaj, że jesteśmy umówieni - dodał, w końcu odsuwając się o krok i równocześnie wolną ręką wyjmując komórkę. Nim zaczął się oddalać, posłał jeszcze Cannonballowi czarujący uśmiech, jeden ze swoich piękniejszych. Szczerze powiedziawszy czuł niedosyt i miał ochotę zrobić coś więcej, ale nie potrafił określić co. Chyba po prostu musiał z tym jakoś żyć.

Z/t.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Czw Wrz 07, 2017 11:50 am

Skoro już się dogadali odnośnie siodła i kolejnej lekcji to Jay powoli wziął się za rozpinanie "ubrania" konia i ściąganie go. Zaczął od uprzęży, gdyż z tą na pewno pójdzie mu szybciej niż z siodłem, które trzeba było rozpiąć i podnieść z konia. Nie zdążył jednak nawet ruszyć siodła, gdy usłyszał za sobą znajomy głos. Odwrócił głowę pod skosem, by zauważyć dokładnie tą osobę, której się spodziewał. Swojego starszego brata.
Spojrzenie było jednak krótkie. Jak tylko poczuł dotyk, obrócił głowę w drugą stronę, na Josha i zauważył jak ten wyciąga trawę z jego piór. Ciekawe, że robił dokładnie to o czym on wcześniej pomyślał. Telepatii nie miał, więc raczej był to kompletny zbieg okoliczności. Miło z jego strony tak czy inaczej. Nie będzie musiał sam się z tym męczyć później. Choć teraz, gdy pojawił się Sam to pewnie jego by poprosił o zerknięcie na skrzydła.
- Dziękiuję, Josh - odezwał się krótko do blondyna i zaraz wrócił wzrokiem do brata, pokręcił delikatnie głową na jego pytanie. - Nie, nie przeszkadzasz. Akurat skończyliśmy pierwszą lekcję jazdy konnej. Mam więcej niż chwilę dla ciebie - odezwał się do Samuela z lekkim uśmiechem. Dla rodziny zawsze miał czas. Był w stanie rzucić wszystko, by móc z nią spędzić nawet parę chwil. Odkąd Cannonball opuścił Instytut, rudzielec widywał go bardzo rzadko. Dlatego jego nagłe pojawienie się było bardzo miłą niespodzianką dla niego.
Ponownie spojrzał na Elixira, gdy ten się odezwał. Oczywiście zauważył jak jedna z jego dłoni, odsuwając się od skrzydeł, zgarnia jedno z jego piór. Wydawało mu się to odrobinę zabawne. Chłopak na serio chyba miał zamiar kolekcjonować jego pióra. Jemu to zupełnie nie przeszkadzało.
- Jasne, pamiętam. Daj tylko znać kiedy. - skinął lekko głową na słowa przyjaciela, zerkając za nim przez moment, ale jego uwaga zaraz szybko wróciła do drugiego blondyna. Jay na razie zostawił siodło na klaczy, całkowicie koncentrując się na bracie.
- Co cię sprowadza do instytutu? - zapytał choć podświadomie domyślał się, że głównym powodem mógł być jego sms. Rzadko odzywał się do brata, głównie nie chcąc mu zawracać głowy byle czym, ale ostatnie wydarzenia wydały mu się wystarczająco ważne, by poinformować Samuela o nich.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Czw Wrz 07, 2017 3:37 pm

Obserwując poczynania obu chłopców - choć właściwie głównie jednego - Sam bardzo szybko poczuł się nieswojo... Jak gdyby w czymś przeszkadzał, nawet jeżeli Jay zapewnił go, że tak nie było. Znał dobrze swojego brata, a przynajmniej do tej pory tak sądził, dlatego nie uważał, aby ten z jakiegoś powodu nie mówił szczerze... A mimo to w całej tej wymianie interakcji było coś dziwnego i nietypowego. Blondyn odnosił wręcz wrażenie, że zostało mu rzucone jakieś milczące wyzwanie, tylko nie rozumiał jakie dokładnie i przede wszystkim dlaczego.
Te spojrzenia, czyszczenie piórek - i zbieranie ich? Czy dobrze widział we włosach złotoskórego charakterystyczną czerwień? - oraz to, jak spokojnie i swobodnie Jay przyjmował takie zachowania... A do tego jeszcze bycie "umówionymi" na coś bliżej nieokreślonego... Sam naprawdę nie lubił wyciągać z niczego pochopnych wniosków, ale w tym wypadku nawet on zauważał tutaj pewne dwuznaczności.
Czy powinien o to zapytać? A może jednak byłoby lepiej, gdyby udawał, że nic takiego nie rzuciło mu się w oczy? Choć Jay nie był już tak naprawdę dzieckiem, to Sam i tak czuł się za niego odpowiedzialny, ale z drugiej strony na jego miejscu pewnie tylko by się skrępował tego rodzaju rozmową. No i... Po tym wszystkim, co się stało, temat życia uczuciowego wciąż wydawał mu się bardzo delikatny.
O wiele łatwiej było zostawić sobie ten dylemat na później i póki co skupić się na rozmowie - zaczynając od pytania, które brat mu zadał. Być może w trakcie dyskusji jego wątpliwości same się rozwieją, może Jay z własnej inicjatywy wspomni o czymś, co wyjaśni mu tę sytuację... Bo Cannonball wciąż brał pod uwagę opcję, że mógł po prostu źle odczytywać coś zupełnie niewinnego. Najpewniej tak właśnie było. Niepotrzebnie się martwił.
- A co, nie mogę już przylecieć tak po prostu, żeby cię odwiedzić? - odparł, uśmiechając się do brata w sposób, który zakrawał na zaczepny. Mimo to nie zamierzał odmawiać mu prawdziwej odpowiedzi, której - jak podejrzewał - chłopak i tak pewnie się spodziewał. W końcu łatwo było połączyć ze sobą fakty.
- Chciałem osobiście pogratulować ci awansu. A potem upewnić się, że wszystko jest w porządku. I na koniec prawdopodobnie zorganizować ci jakieś kazanie na temat niebezpiecznych akcji, ale na to ostatnie nie mam szczególnej ochoty, więc możemy po prostu komisyjnie odhaczyć ten punkt z listy? - choć zakończył tę wypowiedź żartobliwą sugestią, to ton jego głosu spoważniał, a i uśmiech trochę przygasł. Wszystko to dość jasno pokazywało, że niepokoił się o brata bardziej, niż wskazywałyby na to jego słowa.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Czw Wrz 07, 2017 6:02 pm

Jay właściwie niewiele robił przez ten krótki czas, który Sam miał okazję obserwować jego i Josha. Wydawał się wręcz dość obojętny na wszystkie gesty przyjaciela. Nawet jeśli sam w pewnych momentach zauważał dwuznaczność to zbywał ją pewnością, że Elixirowi to wszystko wychodzi przypadkiem. Znał go wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że lubił podrywać i flirtować. Znajdując się zbyt blisko niego, mógł odruchowo wykonywać pewne gesty. Jakby nie patrzeć, był chłopakiem, a do tej pory blondyn miał same dziewczyny, więc i to było dodatkowym argumentem do tego, by nie brać do siebie za bardzo tych wszystkich dwuznacznych sytuacji.
Dotykanie jego piór nie wydawało mu się czymś specjalnie intymnym, więc nie miał nic przeciwko, gdy Josh je czyścił. Zbieranie piór też nie było dla niego niczym wielkim. Miał nadzieję, że Sam znał go na tyle dobrze, by nie doszukiwać się dwuznaczności z jego strony. Co innego Josh. Opowiadał Samuelowi o swoich towarzyszach z drużyny, więc wiedział trochę o nich.
- Jasne, że możesz. Tylko rzadko to robisz. Masz przecież pracę i w ogóle. - odparł spokojnym tonem. W jego głosie nie było żadnych wyrzutów kierowanych w stronę brata. Owszem, tęsknił za swoją rodziną. Chciałby żeby Samuel częściej odwiedzał Instytut. Rozumiał jednak, że mężczyzna miał swoje zajęcia i nie miał tyle wolnego czasu co on. Pracował. Praca niestety ograniczała możliwości spotykania się. Jay doskonale to rozumiał i pogodził się już dawno z tym faktem.
- O niebezpieczne akcje nie musisz się martwić. Serio. To z Houston wyszło przypadkowo. Myśleliśmy, że nie ma tam już żadnych kosmitów i mieliśmy tylko pomóc ludziom. Głównie Josh ze swoimi mocami. Nie próbuję już takich rzeczy. - ostatnie zdanie niemal wymamrotał, jakby trochę się wstydził tego, co robił kiedyś. Oczywiście to upomnienie od razu mu zasugerowało, że Sam może go podejrzewać o ciągłe próby podstawiania się. Dlatego poczuł się w obowiązku, by temu zaprzeczyć. Już dawno przestał to robić. Wystarczająco dużo razy dostał ochrzan lub został wykluczony z misji.
- Awansu się nie spodziewałem. Nastąpił niemal tuż po tym jak Shi'ar zaatakowali szkołę. Nie ma już drużyn treningowych, teraz jest tylko New X-Men. No, jeszcze nie mieliśmy żadnego oficjalnego spotkania ani nic, ale to już pewne. Misji żadnych też jeszcze nie mamy przydzielonych. - właściwie póki co ich awans wyglądał tak, że dowiedzieli się o należeniu nowej drużyny. W dodatku od Noriko. Ciekaw był kiedy Emma zechce z nimi osobiście porozmawiać i powiedzieć im cokolwiek więcej na ten temat.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Pią Wrz 08, 2017 11:49 am

Uśmiech Sama drgnął lekko na wspomnienie jego pracy, jak gdyby miał zniknąć albo przynajmniej się skurczyć, ale mężczyzna w ostatniej chwili utrzymał go na twarzy. Jego rodzina - jak zawsze zresztą - okazała się pod tym względem bardzo wyrozumiała i mutant dobrze wiedział, że tak naprawdę nikt nie narzekałby mu na te jego nieobecności, może poza najmłodszym rodzeństwem... Ale on sam i tak miał wyrzuty sumienia. Robił co mógł, a rozdwoić się jeszcze nie potrafił, lecz mimo to zastanawiał się czy byłby w stanie starać się bardziej.
Blondyn zdawał sobie jednak sprawę z tego, że brat nie robił mu wymówek, a zaczynanie teraz tego tematu tak naprawdę nigdzie by ich nie zaprowadziło. Wolał poczekać i spróbować chociaż trochę zwiększyć częstotliwość swoich wizyt, żeby czynami, a nie słowami okazać swoje zaangażowanie. Może jeżeli zwiększą współpracę z Instytutem...
Wyjaśnienia Jay'a szybko wyrwały Sama z rozmyślań i pomogły mu się skupić na rozmowie. Już wcześniej - a w szczególności po dyskusji z Kitty - zakładał, że chłopak nieświadomie wpakował się w tak poważne kłopoty, ale dobrze było to usłyszeć również z jego własnych ust. Tylko ten ostatni fragment, że nie robił już "takich rzeczy"... To nawiązanie skierowało ich może jeszcze nie na cienki lód, ale przynajmniej o krok w jego stronę. Sam do tej pory nie był pewien jak powinien o tym z bratem rozmawiać i  być może to wahanie na sekundę czy dwie odbiło się na jego twarzy.
Kolejne informacje częściowo pokrywały się już z tym, co mężczyzna usłyszał od Shadowcat, nawet jeżeli Jay dostarczył mu jeszcze paru szczegółów. W pierwszej kolejności blondyn podsumował je kiwnięciem głową, jednocześnie luźno opierając dłonie na biodrach. Co prawda osobiście uważał, że wcielanie uczniów do takiej drużyny powinno najpierw zostać uzgodnione z ich rodzinami czy opiekunami... Ale to nie zależało już od Jay'a, więc nie zamierzał mu o tym wspominać. Skoro był zadowolony, to nie chciał mu tego psuć.
- Może to i lepiej? Skoro dopiero co wróciliście z tamtego wypadu do Houston, a uformowaliście się niewiele wcześniej, to powinniście mieć czas, żeby lepiej się zorganizować, zgrać się jako drużyna... I odpocząć. Na przykład umówić się na jakieś spotkanie towarzyskie? - zauważył, ale szczerze powiedziawszy sam od razu zrozumiał, że wyraził się dość niefortunnie... Niezręcznie. Za mało subtelnie, aby zabrzmiało to niewinnie i nieświadomie, ale też nie na tyle konkretnie, aby spytać wprost i swobodnie. Z drugiej strony... Jako starszy brat chyba miał prawo trochę powpychać nos w nie swoje sprawy. W końcu nie wyciągał z Jay'a żadnych detali, a w dodatku chłopak w każdej chwili mógł się wykręcić z udzielania mu odpowiedzi - i w takim wypadku Sam na pewno by na niego nie naciskał.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Nie Wrz 10, 2017 5:11 pm

Czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony brata, Jay w końcu zajął się odpinaniem siodła i zdjęciem go z grzbietu klaczy, by ta nie musiała niepotrzebnie go dźwigać. Choć dla takiego zwierzaka siodło pewnie było żadnym ciężarem skoro potrafiło dwoje ludzi unieść na grzbiecie. Mimo to nie widział potrzeby, by klacz miała na sobie dalej siodło. W końcu podniósł wszystko i obrócił się w stronę brata.
- Muszę to odnieść na miejsce, możemy iść i rozmawiać - poinformował blondyna, kiwając lekko głową w stronę stajni, gdzie też zaraz ruszył bez pośpiechu. Znowu słońce zaczęło grzać. Tyle się nastał w cieniu, że teraz nawet mocniej odczuwał grzanie z nieba. Nie żeby jakoś specjalnie mu to przeszkadzało, w końcu miał na sobie bezrękawnik. Różnica temperatur jednak była odczuwalna.
- Zgrać się jako drużyna. To na pewno będzie trudne. Na dziewięćdziesiąt dziewięć procent w drużynie ma być też Julian. Wiesz, Hellion. Eh, na pewno będzie. Pupilek naszej dyrektorki w końcu. - Samuel mógł kojarzyć Helliona z opowiadań swojego młodszego brata. Głównie z narzekań na jego arogancję i lekkomyślność. Nie twierdził, że Julian jest beznadziejny, miał swoje plusy. Był dobrym przywódcą, gdy myślał rozsądnie, ale poza tym ciężko było go znieść. Jay na pewno wspominał bratu, że na początku był w drużynie Hellions, ale po pewnych wydarzeniach zmienił drużynę. Fakt, New Mutants nie byli idealni. Ile to razy był świadkiem przeróżnych kłótni między innymi. No, ale przynajmniej byli lepsi od tych drugich. W dodatku Cannonball kiedyś też należał do New Mutants, więc to był dodatkowy argument do zmiany grupy.
- Takie spotkanie towarzyskie w najlepszym wypadku pewnie by się skończyło bójką Noriko i Juliana. Josh też za nim nie przepada. No i jest jeszcze Laura. Nie wiem czy byłaby chętna na takie spotkanie. Pewnie by się jakoś z niego wykręciła. - wytłumaczył, przekraczając powoli próg stajni i podchodząc do miejsca, gdzie odkładany był cały sprzęt służący do jazdy konnej. Odłożył siodło i uprząż na ich miejsca, po czym odwrócił się w stronę brata.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Nie Wrz 10, 2017 6:54 pm

Trzeba przyznać, że Sam nie obserwował poczynań brata zbyt uważnie, choć przez większość czasu wodził za nimi wzrokiem i tylko momentami przenosił spojrzenie na twarz chłopaka. Wiedział co Jay robił, osobiście również to potrafił, więc w gruncie rzeczy po prostu wykorzystywał to wszystko jako coś, na czym mógł bez większego zaangażowania zawiesić oczy.
Kiedy nastolatek zarządził, by ruszyli z miejsca, blondyn o nic nie spytał, ani tym bardziej w żaden sposób tego nie skomentował. Dla niego było oczywiste, że po skończonej jeździe ekwipunek należało kulturalnie odnieść tam, skąd się go wzięło, a choć to nie Jay siedział przed chwilą na grzbiecie konia... To Sama i tak ani trochę nie dziwiło to, że jego brat zajmował się dla kogoś sprzętem. Na jego miejscu pewnie też by tego nie odmówił.
Krocząc u boku brata, Cannonball słuchał jego wyjaśnień, równocześnie starając się na bieżąco przywoływać z odmętów pamięci informacje na temat osób, o których właśnie była mowa. O niektórych z nich wiedział więcej niż o innych... I to nie tylko ze względu na opowieści Jay'a. Miał też inne źródła, w tym nawet okazjonalnie Dani.
W związku z powyższym Sam nie potrzebował żadnego dodatkowego wytłumaczenia, aby wiedzieć jak powinien zareagować na wspomnienie imienia Helliona. Od razu posłał bratu uśmiech, który zdawał się mówić, że łączył się z nim w bólu, współczuł, ale zarazem starał się dodać mu otuchy. Czasami trzeba było współpracować z osobami, z którymi się nie dogadywało i nie chciało się mieć nic wspólnego... O tym wiedział dobrze. W większości takich przypadków nie pozostawało nic innego, jak tylko zacisnąć zęby i skupić się na idei wyższego dobra... Ale jednak po cichu Cannonball liczył na to, że ta drużyna będzie w stanie znaleźć wspólny język. To w końcu były jeszcze praktycznie dzieci. Z biegiem czasu wiele powinno się dla nich zmienić.
Po dotarciu do stajni, blondyn wszedł za bratem do środka i na moment oparł się barkiem o pobliską ścianę, w dalszym ciągu obserwując działania Jay'a i słuchając jego słów. Tutaj, pod zadaszeniem, było mu trochę chłodniej, ale tak naprawdę dzięki specyficznemu kombinezonowi mężczyźnie nie sprawiało to aż takiej różnicy. Wykorzystany w stroju materiał pomagał mu w znoszeniu nieprzyjemnych temperatur.
- Kitty i Laurie, ale nie ta wasza, tylko taka ruda i z niebieską skórą, planują zorganizować przyjęcie nad basenem. Zaprosiły nawet Bobby'ego i mnie. Może wtedy twoja drużyna będzie w wystarczająco dobrym nastroju, żeby spędzić razem czas bez uszczerbków na zdrowiu? Chociaż... - w tym momencie Sam wyraźnie się zawahał, a jego spojrzenie znów podryfowało ku twarzy Jay'a. Mimo to dzielnie kontynuował.
- Prawdę mówiąc i tak miałem na myśli coś innego. Umówiłeś się gdzieś z kolegą...? - spytał, decydując się wreszcie postawić sprawę jasno. Dzięki temu już chyba w żaden sposób nie mogli się nie zrozumieć... No, chyba że brat odpowie mu po prostu "tak", a nie poda szczegółów, o które to właśnie Samowi chodziło.


Ostatnio zmieniony przez Samuel Guthrie dnia Pon Wrz 11, 2017 10:48 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Pon Wrz 11, 2017 11:54 am

Jay wiedział, że nie miał wyboru. Nie tym razem. New X-Men byli jedną drużyną, której nie można było opuścić. Chyba, że chciało się zrezygnować z awansu, a tego raczej rudzielec nie miał zamiaru robić. Nie był jeszcze pewien na sto procent czy chce zostać X-Menem, jego moce nie wydawały mu się jakieś wyjątkowe. Nawet jeśli był podobny Angela, czyli członka X-Menów. Potrzebował czasu, by to przemyśleć, a przebywanie w tej drużynie mu w tym pewnie pomoże. Jakoś więc będzie musiał znieść towarzystwo Juliana i, co gorsza, jego rozkazy. Pocieszeniem był fakt, że ani Noriko ani Josh nie dadzą sobie rozkazywać ot tak i głupie pomysły Helliona będzie można zignorować. Nie był jedynym z New Mutants w drużynie, więc na pewno nie będzie źle.
- Przyjęcie nad basenem? Brzmi ciekawie. Zwłaszcza jakbyś się pojawił z Bobby'm. Moja drużyna... Nori pewnie nie będzie się zbyt dobrze bawić. Elektryczność i woda to kiepskie połączenie. Ale tak, myślę, że to by był dobry pomysł. Lepiej bawić się w wodzie niż kłócić. - skinął lekko głową. Jemu również osobiście podobał się ten pomysł. Nie wiadomo czy w świetle ostatnich wydarzeń coś z tego wyjdzie, ale już mentalnie trzymał kciuki za zrealizowanie tej idei. Dość szybko skojarzył o której Laurie mówił Samuel. Inteligentna dziewczyna, pilna uczennica. Zawsze była na lekcjach i często ją widywał z jakąś książką w ręku. W dodatku była niezwykle rozsądna jak na kogoś w jej wieku. Przez jego głowę przemknęła myśl, że przydałaby się im w New X-Men. Dla zrównoważenia lekkomyślności Juliana.
Z rozmyślań wyrwały go kolejne słowa brata. Patrzał na niego chwilę w ciszy. Dosłownie kilka sekund. Czy blondyn mógł pomyśleć, że on i Josh... Dobra, faktycznie zachowanie jego kolegi mogło świadczyć o... Dziwnych zamiarach wobec jego osoby, ale jakoś mu to nie pasowało do złotego, który ciągle był otoczony przez dziewczyny. Może po prostu Elixir był przesadnie miły, martwiąc się, że Jay może nagle zmienić zdanie odnośnie ich spotkania.
- Usilnie mnie prosił o prywatny koncert. Nawet zaczął oferować mi odwdzięczenie się w jakiś sposób. Więc w końcu się zgodziłem. - wytłumaczył Cannonbalowi. Zaraz też się uśmiechnął szeroko - Swoją drogą, szkoda, że nie widziałeś jego twarzy. Świetny z niego aktor. Niemal dosłownie wyglądał jak kopnięty szczeniak kiedy próbowałem odmawiać. I weź tu odmów takiemu spojrzeniu. - dodał z rozbawieniem. Gdyby nie to, że Elixir miał moce uzdrawiające, Jay wróżyłby mu karierę aktorską. Tak jednak sądził, że chłopak będzie chciał zostać lekarzem. O ile oczywiście ludzie ogarną, że mutanci sami w sobie nie są zagrożeniem.
- A co słychać u Berto? Nie spodziewałem się, że sam się tu pojawisz. Wydaje się, że trzyma cię pod kloszem. Albo, jak to Josh zasugerował odnośnie mnie, w klatce. Niekoniecznie złotej. - przyganiał kocioł garnkowi. Samuel zdawał się sugerować, że mogło być coś między nim i Joshem, a on sam i Bobby byli niemal nierozłączni. Żadna dziewczyna nie stała między nimi zbyt długo. Więź wyjątkowo silna, nawet jak na przyjaźń. Nie żeby tym razem to Jay coś sugerował, nie na poważnie, po prostu tylko w żartach odwdzięczył się braciszkowi z sugestiami.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1Pon Wrz 11, 2017 10:47 pm

Choć Sam nie kontynuował już tematu przyjęcia nad basenem, to odnotował w pamięci, aby koniecznie zachęcić Bobby'ego do przybycia w tym czasie do Instytutu... Oraz by na miejscu mieć oko na to, w jaki sposób będzie się do siebie wzajemnie odnosić nowa drużyna Jay'a. Z tego co brat opowiadał, ten czy inny mógł spróbować kogoś w tej wodzie utopić, a takie zachowanie pewnie zepsułoby reszcie zabawę... I zaogniłoby konflikt.
Nie zmieniając pozycji, ze swojego miejsca Cannonball obserwował nastolatka, teraz mogąc już spoglądać na jego twarz, skoro Jay skończył odkładać ekwipunek. To nagłe milczenie po jego pytaniu było... Delikatnie mówiąc, zastanawiające. Z drugiej strony mogło wynikać z różnych czynników - nie tylko z tego, że brat się zawstydził. Może naprawdę nie wiedział w czym rzecz? Sam wciąż starał się niczego z góry nie przesądzać.
Stawało się to jednak coraz trudniejsze, szczególnie od chwili, gdy Jay ponownie otworzył usta i w końcu zaczął tłumaczyć sytuację... Prywatny koncert? Odwdzięczanie się? Kopnięty szczeniak? W miarę słuchania tej relacji brwi Sama wędrowały coraz wyżej, nim nagle mężczyzna się opanował, naprawił to i na koniec uciekł spojrzeniem na bok. Co prawda po jego ustach w dalszym ciągu błąkał się delikatny uśmiech, kiedy starał się ułożyć sobie to wszystko w głowie, więc jego zdezorientowanie nie było aż tak bardzo widoczne... Ale teraz tym bardziej nie wiedział co powinien myśleć.
Zmiana tematu - a raczej przerzucenie piłeczki na drugą stronę - wcale nie poprawiło sytuacji. Zabrzmiało blondynowi trochę tak, jak gdyby brat... Może nie tyle oskarżał go o to samo, co chciał mu zwrócić uwagę, że przyganiał kocioł garnkowi? Choć oczywiście Sam od początku nie miał nic złego na myśli i był praktycznie pewien, że w przypadku Jay'a sprawy wyglądały podobnie.
- Otworzył mi drzwiczki, żebym mógł trochę rozprostować skrzydła. Dobrze mnie wytresował i wie, że na pewno do niego wrócę... Ale proszę, nie porównuj mnie przez to teraz do gołębia pocztowego - Sam przewrócił oczami na własne słowa. Przynajmniej tej funkcji nie musiał nigdy pełnić... Prędzej służył Berto jako transport, ale prawdę mówiąc te czasy również mieli już daleko za sobą. Póki co natomiast blondyn ponownie zerknął na Jay'a, uśmiechając się do niego odrobinę szerzej.
- To... Mówisz, że twój planuje zamknąć cię w złotej klatce, tak? - drążył temat, choć być może nie powinien. Odrobina niewinnej ciekawości chyba jeszcze nikomu jednak nie zaszkodziła, a zawstydzanie młodszego rodzeństwa również należało do obowiązków starszych braci. Sam i tak wykazywał się przy tym ogromną łaskawością, bo rzadko kiedy naprawdę męczył swoją gromadkę... Nawet wtedy, gdy był w pobliżu.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Stajnie i wybieg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stajnie i wybieg   Stajnie i wybieg - Page 2 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Stajnie i wybieg
Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork :: North Salem :: X-Mansion :: Otoczenie-
Skocz do: