Gość Gość
| Temat: Pokoje Czw Paź 31, 2013 8:07 pm | |
| Tematy będzie wykorzystywany do rozmów, które odbywają się w różnych pokojach na piętrze. Są one w większości bardzo podobne, obskurne, brudne, ze zniszczonymi ścianami od których odchodzi tapeta i w które dawno dostała się wilgoć. Podłogi, które skrzypią przy każdym kroku. W niektórych są meble, materace, nawet solidne łóżka. Inne zaś mogą stać zupełnie puste. |
|
Gość Gość
| Temat: Re: Pokoje Czw Paź 31, 2013 8:08 pm | |
|
Serce waliło jej szybko, lecz jej ciało zupełnie tego nie oddawało. Siła jaką wyzwolił z siebie powalony mężczyzna, była zatrważająca i pokerowa twarz była w tym wypadku jedynym trafnym zagraniem. Chociaż pochodzili z innych planet i posiadali różne moce, nie mogli mierzyć się z takim arsenałem zdolności. Walczyliby z nimi do upadłego, gdyż tak zostali wyszkolenie, lecz czy gdyby przeżyli, a śmierć towarzyszy splamiła by ich ręce, czym usprawiedliwiliby swoje zachowanie. Jak odpowiedziałaby przed Lordem Magnusem, gdyby dano jej tą szansę. Nie mogła sobie nawet tego wyobrazić. Smok jednak odszedł, a z nim wampir. Cisza po ich odejściu trwała wieczność, aż słowa Raven'a na odejście wydały się nie wyrwać żadnego wpływu. Ruszyła w stronę domu jako pierwsza. Szybko dźwięk składanego ostrza, i już znikło gdzieś w jej zbroi. Reszta dość mocno zdezorientowana zaistniałą sytuacją, poszła za nią, mniej lub bardziej ochoczo. Gdy weszli do salonu jej w nim nie było. Araiya udała się na górne pięto, do któregoś z pokoi, a było ich tu sporo. Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie. Spojrzała pustym wzrokiem w przestrzeń. Dostrzegła zniszczone ściany, stary obskurny i pożółkły materac. Mnóstwo gazet i książek poukładanych w stosy na podłodze. W tym domu niemalże w ogóle nie było oznak życia. Dawnego życia, które mogło tu istnieć. Komunikator w zbroi wydał z siebie cichy sygnał, nacisnęła przycisk na przedramieniu, odsłaniając wewnętrzny mechanizm. Nanoboty uformowały zaawansowaną technologicznie spiralę, którą wyciągnęła i cisnęła na podłogę. Urządzenie unosiło się centymetry nad nią i rozbłysło błękitnym światłem, które uformowało się w holograficzne połączenie. Araiya Shintou wzięła głęboki oddech, schowała ręce za plecy i stanęła przed znajomą postacią. Pojawiła się przed nią istota skromna z budowy, a jednak przedstawiająca niecodzienny wygląd. Można go było nazwać w prosty sposób, pół ptakiem - pół człowiekiem. Z długim grzebieniem łusek ciągnącym się w tył głowy, uniósł głowę i spojrzał nań swymi czerwonymi oczami. Nawet jego zwierzęca aparycja była wstanie oddać znamię wieku, które zarysowało się na jego twarzy.
Ubrany w szaty podobne do ubioru mnichów z klasztorów, czekał na jej pierwsze słowa. - Mistrzu Ra'reshal - odparła robiąc delikatny ukłon głową i spuszczając wzrok, który po kilku sekundach znowu skupiał się na nim. Nie spodziewała się jego ingerencji. W głowie pojawiło jej się mnóstwo scenariuszy i powodów dla których opuścił swe włości, aby się z nią skontaktować. - Dawno się nie widzieliśmy, Araiyo - odparł głosem spokojnym i kojącym. Ona jednak utrzymywała swoją niewzruszoną pozycję i postawę, tak jak przez większość czasu. Jej skorupa była twardsza niż mogło się to wydawać, kiedyś mogło ją to zgubić zwłaszcza w działaniach, które nie wchodzą w pełny zakres jej kompetencji. Uparta i stanowcza często wywiera wpływ na otoczenie, negatywny wpływ, którego sama nie widzi. Na terenie wroga, jako szpieg, te cechy sprawdzają się iście perfekcyjnie, nawet w przypadku rozpoznania jej niezłomna postawa nawet pod siła tortur nie ugnie się, lecz tam podczas na zewnątrz podjęła złą decyzję. Ona to dostrzegła - może za późno, ale w przeciwieństwie do tego co teraz myślała, jej dawny mistrz, ich wszystkich dawny mistrz, nie skontaktował się z nią, aby dać jej reprymendę i skarcić za zachowanie. Była na to zbyt dumna i poważna, aby odebrać takie słowa jako naukę. Nie, znał ją zbyt dobrzy, aby widzieć którą drogę należy wybrać, by do niej dotrzeć. - Potrzebujemy czasu, dziecko... Szpiedzy tacy jak ona, byli traktowanie na polu bitwy i poza nim jak skarb. Dosłownie. Żaden żołnierz, nie otrzymywał takich pochwał za wykonanie swoich celów, jak szpieg, który sukcesywnie zdobywał informacje. Takie traktowanie napędzało machinę ich działań, lecz również powodowało stopniowe odcinanie się od reszty. Wszystko stawało się mechaniczne, udawane, wymuszone, formalne. Jej osoba odwzorowała, każdą z pięciu szpiegowskich sztuk, teraz w obliczu zmiennych, które zaistniały w ich misji, musiała nauczyć się nowej roli. Zrozumieć nowie działania, aby w przyszłym starciu wiedziała, kiedy należy walczyć, a kiedy się wycofać. Musiała również poznać swoich ludzi, gdyż to zwiększy powodzenie jej działań, a później musi nauczyć się poznawać wroga. Na polu bitwy wszystko dzieje się szybko, a decyzję muszą być podejmowane trafnie, gdyż teraz tylko los ocalił ich skórę. Los, i coś więcej... |
|