|
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Re: Durdle Door Pon Paź 06, 2014 8:55 pm | |
| NPC Storyline - Favnir Favnira ogarnęło to dziwne uczucie, które zdarzało mu się gdy zyskiwał nad kimś za dużo władzy. A w tym wypadku zaczynało się tak powoli dziać względem tej kobiety. Coraz bardziej mu ufała, zaczynała aprobować fakt, że był tutaj z nią teraz. Zdawała się na niego, choć i on nie był do końca w stanie stwierdzić czy był to dobry wybór z jej strony. Kobieta wykorzystała energię którą jej przekazał, pozwoliła zmanipulować swym organizmem tak by uspokoił ją lekko "na siłę". Oczywiście ona nie była tego świadoma, a jego działanie miało wyłącznie pozytywny efekt. Niemniej jednak było bardzo inwazyjne dla standardowego organizmu. Uwolniła się od jego dłoni, tak więc czarnołuski opuścił swe ręce wzdłuż własnego ciała. Następnie wiedźma podniosła swa dłoń i oparła na jego ramieniu. Przez chwilę nie mógł wyzbyć się wrażenia, jakoby to ona zaraz miała pokazać mu jakaś magiczną sztuczkę. Nic takiego się jednak nie stało. Ot prosty dotyk, interakcja w jaką jedna istota wchodzi z drugą. Gad przekrzywił głowę na bok, przyglądając się jej uważnie. Wszystko tylko po to by posłać mu przyjemny uśmiech, najwyraźniej w ramach podziękowania. Samiec zakręcił ogonem po ziemi, po prostu wdzięczny za tą prostą emocję. Za to co robili nie oczekiwali nagród, jednak czyjaś widoczna wdzięczność była swoistą nagrodą, czymś co popychało ich dalej w tym co robili. Kobieta ruszyła, a gad znów zaczął podążać za nią, co jakiś czas zerkając na kobietę, jednak głównie koncentrując swój wzrok na tym co mieli przed sobą. Zbliżali się do czegoś... dziwnego. -Taki jestem fajny? Zapytał żartem, rzucając raczej tym hasłem zanim w ogóle przeanalizował to co zamierzał powiedzieć. Z resztą nie wydawał się przejęty swoimi słowami. Wpatrzony był w coś co znajdowało się przed nimi... jednak niczego tam nie było. Przynajmniej kobieta nie mogła tak po prostu niczego dostrzec. -Sprawdzimy kto jest silniejszy. Ja czy on. Odparł. Ot może i zabrzmiało to jakby to on miał tutaj grać główne skrzypce, a ona w ogóle nie była potrzebna. Niemniej jednak w takich miejscach ściany mają uszy. Wanda nie miała łusek, twardej skóry czy kości, które byłby w stanie oprzeć się nadnaturalnej sile ataku, jaką dysponował ich oponent. Wolał by wszystkie zaskoczenia trafiały po prostu w niego. Zdążył już bowiem poznać jej moc i miał dla niej świetne zastosowanie. Nagle coś złapało Scarlet Witch za prawe ramię. Coś łuskowatego, "pełzającego" i długiego. Jednak za nią był tylko Favnir - i nie zareagował. Mało prawdopodobnym było by coś mu umknęło, a ten kto ją złapał, chciał by się zatrzymała. I gdy tylko tego czegoś dotknęła, okazało się to być łuskowate niczym... Favnir. Ten sam dotyk, ciepłych, twardych łusek. Napastnik był nikim innym jak ogonem samca, który tym razem postanowił wykorzystać by ją zatrzymać. Zanim cokolwiek wyjaśnił, podniósł lewą dłoń przed siebie i uwolnił niebieską energię, która zderzyła się z niewidzialnym obiektem - metr przed nimi. Obiekt ujawnił swoje położenie. Było to nic innego jak stara, rozpadająca się ściana kamienna - która w żaden sposób nie była połączona z jaskinią. Jakby ktoś ją tu po prostu wstawił i zakamuflował. -To zadanie dla ciebie. Ta ściana - jak widzisz - nie jest naturalna. Stworzyła ją dość... zła, czarna magia. Jednak ze swoimi zdolnościami wpływu na otoczenie, powinnaś bez problemu przekonać te kamienie by w końcu zaczęły się kruszyć. Użycie mojej magii mogłoby być dla mnie... niebezpieczne. Wyjaśnił jej. Ot zwykły, kamienny mur - bardzo stary. Wystarczyło tylko użyć mocy w celu skruszenia go, wymuszenia na tym obiekcie momentu, w którym nadszedł czas by zaczął się rozpadać. To powinno być dla niej bardzo łatwe, przynajmniej na to liczył jej kompan.
|
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Durdle Door Sro Paź 15, 2014 9:30 am | |
| Z każdym krokiem kobieta tylko zastanawiała się czy jeszcze daleko do końca ich przygody. Cichy stukot jej obcasów roznosił się echem po wąskim pomieszczeniu, jakby dodatkowo chciał zagrać na ich nerwach. Wiedźma słysząc żartobliwy ton towarzysza uniosła tylko lekko kąciki ust co informowałoby, że ta jest rozbawiona, gdyby tylko Fav mógł zobaczyć jej twarz. Przez chwilę nie mówiła nic, zupełnie gdyby chciała zastanowić się nad jego słowami, ewentualnie jakoś mu przygadać, jednak nie zdecydowała się ani na jedno ani na drugie. Po prostu pewien sympatyczny komentarz zostawiła dla siebie. A to, że jej opinia o jego osobie była jak najbardziej pozytywna podtrzymywał jej delikatny uśmiech. Potem pokiwała głową i dalej pruła naprzód jak gdyby nigdy nic. - Mam nadzieję, że tym razem to my damy mu popalić. – Skomentowała krótko zaraz po tym jak ten zamilkł, dając mu znowu do zrozumienia, że dalej uważa ich za drużynę. Nieważne czy on był silniejszy od niej, czy miał większe doświadczenie. Jej zdaniem każda pomoc się przyda, każda umiejętność, nawet niedopracowana. Są grupą, więc będą się wspierać. Psychicznie jak i fizycznie, ot co. Gdy tak rozmyślała o nich jak o jedności, coś nagle musnęło jej ramię. Niby nic, ale Scarlet drgnęła jak porażona prądem, jednak nie była na tyle przestraszona co wcześniej. Po prostu była skupiona, a ktoś nagle wytrącił ją z równowagi. Ciemnowłosa obróciła twarz w stronę swojego kolegi i gdy napotkała wzrokiem jego ogon uniosła jedną brew ku górze, a potem tylko w milczeniu obserwowała jak ten pokazuje jej jak obnosi się ze swoją mocą. Oczywiście wcześniej zatrzymała się, nie pozwalając mu tym samym na brutalniejsze potraktowanie jej. Przystanęła, spojrzała na nowo wybudowaną ścianę, która pamięta chyba stalinowskie czasy i ponownie zawiesiła wzrok na swoim przyjacielu. Wysłuchała jego słów w milczeniu, wyłapując co ciekawsze zagadnienia. Wiedziała, że misja nie będzie zwykłym zadaniem do wykonania, po którym każdy z nich rozejdzie się w swoją stronę. Podczas takich zadań czy spotkań, osoby współpracujące ze sobą poznają siebie od podszewki. Poznają swoje dobre strony, zalety ale i wady i słabości. Do tego dochodzą umiejętności i ich kontrola, co nie zawsze jest łatwe.. Tym razem nadszedł czas na test, którego mam nadzieję Wanda nie obleje. - Dobrze, zrozumiałam, Szefie. – Powiedziała i odeszła od niego parę kroków, by móc lepiej przyjrzeć się ścianie, którą ten niejako jej sprezentował. Celowo nie spytała o niebezpieczeństwo jakie kryje w sobie ów monument, wolała poczekać na to, aż Favnir sam ją o tym poinformuje, gdy ten poczuje taką potrzebę. Nigdy nie wiadomo kiedy nadejdzie taka chwila, a ta nie chciała naciskać, bo jeszcze źle by ją zrozumiał, czego chciała jak najbardziej uniknąć. Starczy jej wrogów, kolejnych jej nie trzeba. Absolutnie. Dlatego też zaraz otoczywszy wzrokiem ścianę stanęła naprzeciwko niej i wzięła głęboki wdech by uspokoić się, wyciszyć i móc kontemplować obecną sytuację. Nogi twardo trzymały się podłożona, podczas gdy ona przebrała palcami raz czy dwa, starając się całkowicie rozluźnić. Zadanie nie było trudne, wolała jednak przygotować się odpowiednio, bo wiadomo, że im bardziej skupisz się na zadaniu tym ono zostanie perfekcyjnie wykonane. Dlatego też obie dłonie Wiedźmy powędrowały ku górze, podczas gdy dwa palce – na czele ze wskazującym zostały skierowane w stronę muru. Przez chwilę kompletnie nic się nie działo – tylko spojrzenie Maximoff świdrowało ścianę, jakby chciało przejrzeć ją na wylot. Przez jej ciało przeszedł jeden mocny dreszcz poczynając od czubka głowy, a przechodząc aż do stóp. Kobieta nie powiedziała dosłownie nic, nawet nie mruknęła, kiedy to wokół jej dłoni pojawiła się szkarłatna poświata, która delikatnie oświetlała twarz Wandzi, która chciała jakby przekonać mur do zburzenia się. Pragnęła my delikatne cegły zaczęły powoli kruszeć, oddzielać się od siebie, tworzyć wyrwy, przez które ta mogłaby bez problemu zajrzeć. Uczucie, które nią zawładnęło było wyjątkowo silne, czuła jak jej moc ją wypełnia, jak nią kieruje, jak wciska się w szczeliny między budowlą. Starała się jak mogła, była maksymalnie skupiona na swojej magii, mimo, że z boku mogło wyglądać to zupełnie inaczej. Jej ruchy pełne gracji i lekkości, do tego poważne spojrzenie mogły utwierdzać w przekonaniu, że szatynka ma pełną władzę nad swoimi umiejętnościami – nie zawsze tak było i jest. Ta męczyła się jeszcze chwilę, mając nadzieję, że uda się jej wykonać zadanie, po czym spojrzy na swojego mentora z zapytaniem w oczach. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Durdle Door Sob Lis 01, 2014 9:20 pm | |
| NPC Storyline - Zaterra Kamienny mur zaczął wyraźnie odczuwać efekty działania mocy Scarlet. Skała powoli rozpoczęła się kruszyć, z czasem pojawiły się coraz to większe pęknięcia. Wraz jednak z każdym kolejnym pęknięciem - zaczęło dziać się coś jeszcze. Wszystkie ściany dookoła zaczęły pękać, nawet podłoże. Gdy Wiedźma odwróciła się - jej towarzysz zniknął, nie pozostawiając po sobie nawet śladu. Nagle światło dookoła zaczęło mrugać. Korytarz zamiennie robił się jasny, a następnie ogarniał go całkowity mrok, egipska ciemność. W pewnym momencie ściana za plecami kobiety pękła, rozkruszyła się - zaraz potem dało się usłyszeć krzyk, nie taki zwykły. Pisk jak przez zdarte gardło - jakby nagle krzyknęły razem setki istot. Gdy kobieta się odwróciła, ujrzała demona o podłużnych, chudych kończynach z otworem gębowym o kolistym kształcie, pokrytym dookoła kłami. Coś uderzyło mentalnie w kobietę, ogarnął ją strach, a jednocześnie ciało jakby samo się odwróciło i zaczęło biec w kierunku przeciwnym do potwora... który ruszył za nią, dalej wrzeszcząc jak oszalały. Wanda biegła przed siebie, wracając się korytarzem do miejsca gdzie pierwszy raz spotkała tą dziwną, łuskowata istotę którego imienia zapomniała. To coś dalej ją goniło, choć wydawało się zostawać w tyle. Jakby tego było mało - gdy kobieta wbiegła do pomieszczenia - coś ją nagle złapało za ramię. Silny, mocny chwyt. Mutantka nie zdążyła nawet odwrócić wzroku w kierunku tego kto ją złapał, gdy nagle została szarpnięta. Chwilę później wpadła w coś... wielkiego, ciepłego, miękkiego i czarnego. Jej twarz przyległa do czarnego, przyjemnego w dotyku oraz ciepłego futra. Przez policzek kobieta mogła poczuć - a uszami usłyszeć - bicie serca. Zanim zdążyła się odezwać, wydać z siebie jakikolwiek dźwięk - pomiędzy futro, a jej usta wsunęła się dłoń - zakończona pazurami - wielka, o czterech palach. Dłoń była pokryta jakimś rodzajem metalowej zbroi z połyskującymi delikatnie na zielono elementami. Strach nagle minął, jakby wywołany był przez jakąś istotę - a ktoś nagle przerwał efekt. I choć mścicielka nie mogła nic powiedzieć, to mogła jednak podnieść swój wzrok ku górze. A gdy to ujrzała, jej oczom ukazała się sylwetka mierzącego jakieś dwa metry i dwadzieścia centymetrów, dobrze zbudowanego, czarnofutrego anthro-wilka. Odziany był w szarą zbroję z nieznanego metalu, jego ciało okrywały zielone spodnie, a grzbiet oraz ramiona pokryte były zielonymi szatami - dokładniej, peleryną. Na biodrach znajdował się skórzany pas, a najciekawszy mógł okazać się pysk tej istoty. Dwa, długie kły wystające z pyska i nadające "zwierzątku" charakteru, do tego połyskujący na zielono tatuaż - oraz również połyskujące ślepia - w tym samym kolorze. Teraz dopiero kobiecie powróciły wszystkie zmysły, zorientowała się w sytuacji. Lewa dłoń samca znajdowała się na jej ustach, nie pozwalając jej wydać z siebie dźwięku. Za plecami wilka znajdowała się ściana, po jego lewej (a jej prawej) stronie - korytarz z którego zaraz miało wybiec dalej wrzeszczące monstrum. Do tego mogła poczuć prawą dłoń samca, obejmującą się za plecy i wciskającą w siebie. Oj tak, miała okazję poczuć na sobie przyjemne, miękkie futro tej istoty - które dodatkowo w żaden sposób nie śmierdziało - jakby to można spodziewać się po zwierzęciu. Wprost przeciwnie, było schludne i zadbane - choć nie potraktowane żadnymi perfumami ani niczym w tym rodzaju. Długo jednak nie było kobiecie dane się tym delektować, gdyż jej "wybawca" musiał zareagować na to co biegło. Wilk puścił jej usta, prawa dłoń zsunęła się z jej pleców - a rękawice pokryła zielona energia która jęzorami zaczęła wić się dookoła przedramion czarnofutrego. Ten natomiast przesunął kobietę za siebie, a sam minął ją i wszedł w korytarz - po drodze biorąc zamach. Gdy tylko pojawił się w korytarzu, krzyk ucichł - a zaraz potem dało się usłyszeć huk. Wszystkim wstrząsnął lekki wybuch energii, a czarnofutry zniknął w korytarzu. Potem dało się już tylko słyszeć odgłosy huków oraz błyskającą z korytarza zieloną energię - niczym iskry zimnych ogni wskakujących do pomieszczenia. Trwało to może z dwadzieścia sekund, aż nagle wszystko ucichło. Czarnofutry wyszedł z korytarza, a do pomieszczenia nagle wróciło światło. Elektryczność zaczęła pracować, wszystko przyjęło normalne barwy - bez żadnych spięć czy nerwowych, nieprzyjemnych momentów. Teraz Scarlet mogła dokładniej przyjrzeć się sylwetce nieznanego osobnika. Szczegóły za bardzo się nie różniły, jednak samiec miał się czym pochwalić, jeśli chodzi o samą budowę własnego ciała. Był atletą, do tego miał futro, ogon schowany z tyłu - pod peleryną, zieloną - która okrywała jego plecy. Wilk stanął przed kobietą, stawiając swe uszy pionowo i zerkając na nią z zaciekawieniem. Zlustrował ją swym spojrzeniem, następnie odezwał się pierwszy. -Trafiłem w czas. Jestem Zwiadowcą - Densorińskim wilkiem. Me imię to Zaterra i jak się domyślasz... nie jestem z twojej planety. Zachowajmy więc nasze spotkanie w tajemnicy, dobrze? Wyjaśnił spokojnie, przedstawiając siebie oraz swój punkt widzenia. Mówił w sposób miły, spokojny, wręcz jego głos wydawał się kojący. Czarnofutry przyjął luźną postawę z rękoma opuszczonymi wzdłuż ciała. Jego pysk choć nie zdradzał emocji, to jednak wydawał się być bardziej pozytywnie nastawiony do kobiety. Ogon wilka poruszył się za jego łapami, a on sam stał spokojnie i oczekiwał jej reakcji na te... zdarzenia. I chyba nie wiedział co ją tutaj wcześniej spotkało oraz co przed chwilą dane jej było przeżyć.
Zaterra:
- Spoiler:
Demon:
- Spoiler:
|
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Durdle Door Sob Lis 01, 2014 10:42 pm | |
| Na twarzy szatynki można było dojrzeć tryumfujący uśmiech, kiedy to ściana wzięta na jej cel zaczęła pod wpływem nacisku jej mocy kruszyć się, opadać, słowem - niszczeć. Kobieta jednak nie przewidziała, że jej moc ma aż tak wielki zasięg – nie sądziła, że podłoże zacznie pękać, a wszystko wokół zawiruje. Światło raz raziło ją w oczy, by zaraz też zgasnąć, co tylko podwajało uczucie paniki, które powoli i sukcesywnie w niej rosło. Gdy odwróciła się by spojrzeć na swego mentora, a tego nie było, otworzyła szerzej oczy i będąc w szoku rozejrzała się raz jeszcze po korytarzu, w którym się znajdowała. Elementy pomieszczenia poczęły się rozwarstwiać, pękały, co nie napawało Mścicielki dodatkowym optymizmem. Już i tak czuła się skołowana, nie widząc nigdzie swojego nowego przyjaciela. Nie miała jednak czasu na głębsze zastanowienie się nad jego zniknięciem, bo zaraz też do jej uszu dobiegł nieprzyjemny pisk. Pisk składający się z krzyku kilkuset osób, osób męczących się, być może mordowanych? Wanda zacisnęła dłonie na uszach, by nie słyszeć przerażającego skowytu, jednak to na niewiele się zdało, bo przed sobą ujrzała istotę paskudną, karykaturę wręcz człowieka z gębą tak obrzydliwą, że na samą myśl walki z nim Maximoff zemdliło. Nie czekając na powitanie ze strony potwora zebrała się w sobie i rzuciła do ucieczki, byle by jak najdalej uciec od bestii, a jednocześnie mieć czas na obmyślenie jakiegoś planu. Było to trudne zważywszy na fakt, że istota goniąca ją była nader szybka i zwinna, a ona spanikowana myślała tylko gdzie by tu się schować, ewentualnie jak szybko go rozwalić. Myśli mutantki zlewały się jedna z drugą, do czasu gdy ktoś nagle nie złapał ją mocno za ramię, co dodatkowo przestraszyło Wiedźmę. Jedyne na co się zdobyła to krótki krzyk, który zaraz zamienił się w niejakie skamlenie, bo twarz kobiety została wciśnięta w coś miękkiego i przyjemnego. Pierwszą reakcją Scarlet była natychmiastowa obrona przed obcym osobnikiem, acz zdała sobie sprawę z tego, że bestia chcąca poderżnąć jej gardło raczej nie przytuli jej do siebie i nie będzie trzymać w ramionach uspokajająco dopóki nie stwierdzi, że ta już może normalnie oddychać, prawda? Dlatego po krótkiej chwili gdy stwierdziła, że nic złego się jej nie stanie to podniosła wzrok – jej spojrzenie napotkało istotę podobną do wilka, o ciemnym futrze, z oczami przenikliwymi, acz nie bezczelnie. To trochę uspokoiło Wandę, co można było już zaobserwować, nie tylko po wyrazie jej twarzy, ale i po biciu serca, które wróciło do swego zwykłego rytmu. Zaraz też nowo przybyły ją puścił i poszedł rozprawić się z bestią, która jak widać strasznie chciała poznać Scarlet, która korzystając z okazji, gdy została sama złapała się za pierś i spoglądała w kierunku korytarza, z którego dobiegały krzyki potwora, zaraz jego pisk i cisza. Nie ominęły ją żadne ‘wybuchy’ i inne smaczki z tej wyprawy, dlatego też zadowolenie na jej twarzy było widziane już z daleka. Zaraz też jej wybawiciel powrócił niemalże, że w świetle chwały – co za tym szło, jasność powróciła, sprzęty pracowały tak jak zazwyczaj, a i kobieta miała okazję przyjrzeć się samcowi z bliska. Wysłuchawszy go kiwnęła głową i oparłwszy się o ścianę westchnęła głośno i ciężko, jakby ciesząc się, że potwora już nie ma. Przynajmniej tego. Jej wzrok ponownie padł na pysku samca, który nie wyglądał na takiego, który chciałby ją zabić, dlatego też dawszy sobie chwilę odezwała się. - Wanda. Dziękuję za prawdopodobne uratowanie mi życia. – Przesunęła dłonią po czole i zaraz dodała. - To stało się tak nagle. Cholera, nie byłam przygotowana na coś takiego… Był ze mną mój znajomy… Musimy go znaleźć. Zanim … – Szatynka przełknęła ostatnie zdanie wiedząc doskonale, że Favnira już nie ma co szukać. Coś ukłuło ją w serce, a oczy zaszkliły się – mimo, że nie znała go zbyt długo, to żal zrobiło się jej łuskowatego, którego zdążyła już polubić. Dlatego też zamilkła i odwróciła wzrok. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Durdle Door Nie Lis 02, 2014 1:23 pm | |
| NPC Storyline - Zaterra Wilk skinął jedynie łbem w odpowiedzi na podziękowanie na "możliwy" ratunek. Może i się udało, niemniej jednak zwiadowca miał sporo szczęścia. Przede wszystkim jednak - element zaskoczenia. Następne jednak słowa wywołały wyraźne zdziwienie u tej zwierzęcej postaci. Czarnofutry podniósł lewą rękę i przesunął otwartą dłonią w powietrzu przed kobietą, pozostawiając po sobie ślad - jakby energetyczny, zielony pyłek. Następnie spojrzał na rękawicę która wyświetliła coś holograficznego, a on sam drugą dłonią kliknął coś na pokazującym się obrazie, po czym opuścił dłoń i spojrzał ponownie na kobietę - gdy obraz zniknął. -Wszystko z tobą w porządku, jednak... nikogo z tobą nie było. Nie miałem odczytów żadnej innej żywej istoty która mogła znajdować się w korytarzu z tobą. Odparł jej, a następnie rozejrzał się po pomieszczeniu w którym się znajdowali. Cała elektronika już działała, nie było tak mroczno jak wcześniej... -Demon nie będzie nikogo więcej nękał. Wasi ludzie dochodzą do siebie w odmętach tego miejsca. Powinienem więc... Wyjaśnił spokojnie, odwracając się do niej plecami i robiąc kilka kroków w kierunku wyjścia. Po drodze znów podniósł swą lewą rękę i zaczął sprawdzać coś na holograficznym wyświetlaczu rękawicy. Urządzenie mogło wydawać się ciekawe, bo choć wyglądało niczym zaklęta zbroja - przejawiało oznaki technologii.
|
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Durdle Door Pon Lis 03, 2014 8:59 am | |
| Szatynka będąc już niemal całkowicie uspokojona mrugała tylko powiekami szybko, by przywrócić sobie czytelny obraz całej sytuacji. Była bezpieczna, przynajmniej na razie. W otoczeniu kilku ścian i wilka, który chyba brał ją za wariatkę. Gdy usłyszała, że nikogo z nią nie było, Scarlet złapała się za głowę zmarszczywszy brwi zastanowiła się głęboko nad jego słowami. Czy to znaczy, że Favnira, łuskowatego kompana sobie tylko wymyśliła? Czy to znowu jej wyobraźnia płata niezbyt zabawne figle? To byłoby nie w porządku, bo od jej ostatnich ataków sporo już minęło. Gdyby naukowcy z SHIELDU wykryli, że kobieta ma wznowione ataki i problemy z psychiką nie byłoby za ciekawie. Dlatego też zaraz zmyła z twarzy wyraz szoku i odetchnęła cicho. - Przepraszam, to pewnie przez ten szok. W końcu nie co dzień mam okazję uciekać przed krwiożerczą bestią. – Powiedziała starając się wyglądać na nie przejętą całą akcją, która trochę krwi jej napsuła. Wolała jednak nie dopytywać o jej przyjaciela, którego istnienia była pewna! Machnęła jednak na to ręką i wyprostowała się będąc gotowa do dalszej wędrówki. Wypowiedź Zaterry sprawiła, że kącik ust Wiedźmy nieco się uniósł zwiastując lekki uśmiech, a co za tym idzie jej samopoczucie uległo zmianie. Poza tym pan Z. wydawał się na tyle ciekawą osobą, że szkoda by było rozstawać się teraz, w takich okolicznościach, podczas gdy zostało jej jeszcze odnalezienie kilku osób. Zaraz też pomknęła za nim i położyła dłoń na jego ramieniu – chociaż to się pewnie nie udało, bo wilk był niezwykle rosły, więc zmieniła zdanie i chwyciła go delikatnie pod łokieć, tak by nie uznał, że ta chce go zaatakować. - Wybacz, że Cię nękam, ale zostałam tu wprowadzona bez jakichkolwiek wskazówek, gdzie mogę znaleźć swoich ludzi. Tak więc, czy mógłbyś mi jeszcze potowarzyszyć? – Spytała, sugerując mu niejako odpowiedź na ‘tak’. Miała nadzieję, że samiec jej jeszcze pomoże, wskażę drogę, czy po prostu pójdzie z nią. Jeżeli oczywiście wcześniej nie miał takich planów. Jednocześnie starając się nie spoglądać w stronę tej wyższej technologii, którą obsługiwał.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Durdle Door Pon Lis 10, 2014 11:53 pm | |
| NPC Storyline - Zaterra Wilk nic na jej "przeprosiny" nie odpowiedział, ba! - nawet na to nie zareagował. Po prostu zajął się sobą, swym sprzętem oraz jakimś zadaniem które zapewne zostało mu zlecone. Zielonooki zastygł natomiast w bezruchu, dokładnie w momencie w którym kobieta chwyciła dłonią za jego łokieć. Spojrzał jedynie na jej dłoń kątem oka, jakby oczekując tego czy coś się wydarzy. Nic się nie wydarzyło. Kobieta natomiast odezwała się do niego, chcąc doszukać się pomocy w jego osobie. -Nie ma tutaj żadnego zagrożenia. Nie jestem tobie potrzebny... Skomentował, zaczynając swoją odpowiedź, a następnie odwracając się w stronę kobiety. Czarnofutry spojrzał na nią z góry, opuszczając swa dłoń i ówcześnie wyłączając swoje urządzenie. Podniósł na chwilę wzrok nad nią, by spojrzeć na korytarz jaskini - i zaraz powrócić do niej. -Twoi ludzie wracają na swoje miejsca i zapewne zaraz zaczną tutaj zmierzać. Mój widok raczej nie wprawi ich w pozytywne emocje. Dokończył, chcąc zaznaczyć, że fakt iż już ona go widziała nie był dla niego dobry. A i tak zareagowała na niego dość luźno. Inni ludzie raczej mogą nie podzielić jej zdania, a ostatnie czego mu było potrzeba to gubienie pościgu lub... wdawanie się w utarczki z mieszkańcami tej planety. Po prostu tego nie potrzebował oraz nie chciał. Pytanie więc czy powinien jej pomagać? Zaterra ruszył lekko ramieniem, pozwalając zielonej pelerynie bardziej opaść i zakryć dokładniej jego ciało niczym szata u mnicha. Zielone ślepia samca mądrze spoglądały na mutantkę, wyczekując jej ewentualnej odpowiedzi.
|
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Durdle Door Sro Lis 12, 2014 8:45 am | |
| Szatynka delikatnie odsunęła rękę, widząc jak jej dotyk zadziałał na samca. Nie chciała go wystraszyć ani zdenerwować, toteż na jej twarzy zaraz pojawił się wyraz konsternacji. Oczywiście informacja o braku zagrożenia wywołała w niej poczucie ulgi, aczkolwiek nie do końca. To nie mogło skończyć się tak szybko – czyżby potwór został już pokonany? Marszcząc brwi wysłuchała jego dalszej wypowiedzi, jednocześnie gryząc się z myślami. Dla niej nie był to problem w poznawaniu kogoś innego, z obcej planety. Wiedziała jednak, że ludzie mogą reagować różnie – jest jednak na to sposób. Kilka ostrych słów, złowrogie spojrzenie jednego czy drugiego agenta można poustawiać. Jednak nie zawsze to działa. Nie w przypadku gdy osobą sprawującą niejaką władzę jest kobieta. Wtedy można liczyć na śmiechy i niewybredne żarty. Kim jednak byłaby Wanda gdyby nie byłaby sobą? Na odpowiedź wilka wzruszyła lekko ramionami i wyminęła go, bo jak mniemam właśnie z tamtej strony mają nadchodzić utraceni agenci. - Nie interesuje mnie to w jaki sposób na Ciebie zareagują. Powinni być Ci wdzięczni, że w ogóle żyją. Jeżeli jeszcze o tym nie wiedzą, to ja ich chętnie poinformuję. – Powiedziała twardo, kierując do niego słowa. Była po jego stronie, nie miała żadnych uprzedzeń. I wolałaby aby ludzie ocaleni również ich nie mieli, bo to tylko skomplikowałoby sprawę. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Durdle Door Czw Lis 20, 2014 3:52 pm | |
| Ze względu na rezygnację gracza, przerywam event oraz wycofuję mające tu wcześniej miejsce wydarzenia.
Temat pusty. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Durdle Door | |
| |
| | | | Durdle Door | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |