Solviga
Liczba postów : 8 Data dołączenia : 15/08/2014
| Temat: Bar "Agim" Sob Sie 16, 2014 1:37 pm | |
| Solviga siedziała przy stoliku w barze wzorowanym na amerykański styl z lat dziewięćdziesiątych, gdzie wszystkie stoliki ustawiono wzdłuż frontowej ściany, by goście mogli przez wielkie okna oglądać szare ulice i szarych przechodniów. Widok nie godny komentarza. W środku przybytku panował umiarkowany ruch. Większość gości należało do młodych lub starych ludzi. Nastolatkowie z klubu Tsin-Tsin, którzy postanowili tanio najeść się amerykańskiego tłustego żarcia, smażonego w Niemczech, dyskutowali żywo o nowym ekscentrycznym członku ich kluby, za którym szaleją wszystkie dziewczyny. Starszych ludzi było dość dużo, rozmawiali oni spokojnie na przeróżne tematy poruszając ciekawostki, o jakich większość osób nie miało pojęcia, pijąc przy tym kawę z ekspresu lub piwo. Nie było osoby, która wydała się Solvidze atrakcyjna czy interesująca, piła ciemną kawę i jadła krakersy, beznamiętnie przeglądając wiadomości na telefonie. Nagle radio na ladzie zatrzeszczało i rozległa się audycja: …Wczorajszej nocy uciekło kilkunastu bardzo niebezpiecznych morderców skazanych na śmierć lub dożywocie. Z czego większość była zamieszana w sprawie krwawych rytuałów, które rok temu wstrząsnęły całymi Niemcami. Każdy pamięta tragedię jaka rozgrała się w mieście Hellachspitz, gdzie w okolicach zamku Mzetroie doszło do rzezi. Przez tydzień, grupa psychopatów szerzyła zniszczenie, mordując każdego człowieka, który się nawinął. Używali przy tym toporów, noży i broni palnej. Wśród ofiar były kobiety i dzieci. Zginęło aż sześćdziesiąt sześć procent mieszkających tam osób. Od tego strasznego wydarzenia miasto została nazwane Martwym Miastem. Prosimy wszystkich mieszkańców o zachowanie szczególnego bezpieczeństwa… - Do dupy. Więcej z masakry widziałam na YouTube niż w telewizji – mruknęła pod nosem, patrząc na wyczerpujący się zapas krakersów na jej stoliku, który zmartwił ją bardziej niż biegający psychopaci na wolności. |
|
Gość Gość
| Temat: Re: Bar "Agim" Nie Sie 17, 2014 5:16 pm | |
| Niemcy, niegdyś dumny oraz silny naród, teraz, ofiara zewnętrznych wpływów, wielokulturowości, która powoli wypiera miejscowe tradycje i wartości. W dobie globalizacji, przy możliwości szybszego transportu oraz wymiany informacji, granice polityczne, kulturowe bariery, przestały stanowić jakąkolwiek przeszkodę. Czasy wojennych zawieruch i ideologicznych rywalizacji dobiegły końca, chociaż od czasu do czasu można usłyszeć echo przeszłości, cicho rozbrzmiewające w sercach ludzi, których obecny porządek świata nie zadowala. Pragną podziałów, odzyskanie utraconej godności, pokolenia neonazistów podtrzymujących ogień rasowej nienawiści. Marzy im się stworzenie IV Rzeszy, ale nie posiadają żadnej siły, z którą należy się liczyć, stanowią tylko obiekt kpin. Można uznać, że duch narodowego socjalizmu umarł, lud nie czuje potrzeby, żeby pielęgnować własną tożsamość, oczyścić ją. Wszechobecny kapitalizm i oportunizm, a jednak, wbrew staraniom Aliantów, ponure dziedzictwo Niemiec przetrwało, ale w dość niespotykanej formie. Nagle wszystkie urządzenia elektroniczne znajdujące się wewnątrz baru zaczęły szwankować, ekran telewizora, w którym przed chwilą leciał mecz, śnieżył, z radia wydobywało się nieprzyjemne trzeszczenie, a co się tyczy bardziej złożonych zabaweczek, bez których współczesna młodzież nie może się obejść, telefony komórkowe, palmtopy, straciły połączenie. Co właściwie się działo? Z każdą kolejną minutą niewyjaśnione zjawiska nabierały na sile, budząc nie tyle niepokój, co powszechną panikę. W telewizorze przemykały krótkie sceny z historycznych nagrań, czarno-białe fragmenty wieców partii NSDAP, marsz oddziałów SA, SS, a z radia rozbrzmiewały przemowy Adolfa Hitlera. Robiło się nieciekawie, można było wyczuć narastające wstrząsy, od których odpadał tynk z sufitu, ludzie szukali schronienia pod stolikami, wymawiając imię nieobecnego Boga. Sztućce brzęczały, kubki z napojami się przewracały, szyby wypadały z okien, pokrywając posadzkę licznymi odłamkami szkła. Bar coraz bardziej przypominał pobojowisko, wszystko się kruszyło, odpadało, jakby niewidzialna siła rozrywała budynek na strzępy. Co mogło spowodować te zniszczenia? Trzęsienie ziemi? W okolicy wybuchła bomba? Wszystko wskazywało na to, że budynek zaraz runie, a znajdujące się wewnątrz osoby pogrzebie warstwa gruzu, ale tak się nie stało. Do baru wdarło się jasne, błękitne światło, wszelkie hałasy ucichły, a wstrząsy ustały. Następnie przez pozostałości drzwi weszło kilka ciemnych kształtów, niewyraźne zarysy sylwetek, które zaczęły wyciągać nieprzytomnych ludzi, w końcu od nadmiaru bodźców, również Solviga straciła kontakt z otaczającą rzeczywistością. Wszystko działo się zdecydowanie za szybko, nie było czasu, żeby odpowiednio zareagować, uciec, zresztą, czy w ogóle istniała taka szansa? Oprzeć się nieznanej mocy?(z/t - Przenosimy się TU ) |
|