|
| Bloki więzienne | |
|
+5X-23 The Hood Moonstone Bloody Mary Loki 9 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Bloki więzienne Czw Wrz 24, 2015 1:54 pm | |
| First topic message reminder :
Bloki więzienne znajdują się zarówno nad, jak i pod powierzchnią - a te ostatnie posiadają oczywiście dodatkowe zabezpieczenia, aby ich uszkodzenie nie doprowadziło do zalania niższych poziomów Raft. Cele nie mają żadnych okien, ich podłogi, ściany i sufity są stalowe, a do tego chronione najnowszą technologią, między innymi uniemożliwiającą kontrolowanie ich za pomocą zdolności magnetycznych - gdyby nawet komuś udało się wyłączyć pole siłowe. W drzwiach znajdują się wyświetlacze połączone z miniaturowymi kamerami, dzięki którym osoby przebywające na korytarzach wiedzą co dzieje się w środku, ale więźniowie nie mogą nikogo dojrzeć. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Pią Paź 27, 2017 6:51 am | |
| Pomimo stalowych ścian nie wyczuła żadnych środków ogłupiających czy zwiotczających mięśnie w żyłach Sabre, ale nie zamierzała niczego prostować. Z tego co mogła wyczuć to i agent nie do końca był przekonany co do swojego zdania. Najwyraźniej był jednym z tych, którzy za wszelką cenę chcieli przebrnąć przez ten niezręczny moment zainicjowany przez Creeda. Uwagę Laury natomiast przykuło coś innego. A właściwie ktoś inny. Momentalnie wyczuła zainteresowanie jej osobą. Nie żeby na to nie narzekała. Nie lubiła być w centrum uwagi, a w szkole przez pewien czas takową przyciągała, aż w końcu większość chcąc nie chcąc musiała się przyzwyczaić do jej chłodnego obycia. Brak poczucia humoru oraz inne, zniechęcające do kontaktów cechy przodowały w barwnej osobowości Laur, więc i zainteresowanie obniżyło się do w miarę znośnego poziomu, a tu? Tu było coś jeszcze. I to nic dobrego. Nie musiała go widzieć by wiedzieć, że wyczuł jej zapach. Nie bacząc na wymianę zdań, która w końcu nabrała sensownego kształtu podeszła bliżej i spojrzała na wyświetlacz. Ciężko powiedzieć czym się kierowała. Może chciała mu się uważniej przyjrzeć? A może tym razem ona chciała go podrażnić? Była tak blisko. Tak bliziutko. Obiekt zainteresowania znalazł się tuż na wyciągnięcie ręki... Ale... ach, no właśnie. Niestety wyciągnięcie ręki, ani żadnej innej części ciała było nie możliwe... Za cholerę by się nie przebił przez tak grubą ścianę. Jednak Laura wcale tego nie potrzebowała by czuć się górą. Sabre mógł być najstraszniejszym gościem w całym wszechświecie, ale najwyraźniej nie aż tak strasznym by wzbudzić w niej trwogę. I to nie dlatego, że dzielił ich solidny, metalowy mur. Kątem oka zerknęła na ojca czekając na decyzję w sprawie agenta, a zarazem posłała mu pytające spojrzenie. Czy jej zadaniem będzie zachęcanie Creeda do rozmowy? Co nieco wiedziała o bolesnych torturach, bo sama je przeżywała na swojej skórze, gdy miała wątpliwą przyjemność uczestniczyć w przygotowaniach do bycia zawodowym mordercą. I panie Creed muszę pana zmartwić. Była w tym najlepsza. |
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Czw Lis 02, 2017 10:32 am | |
| Pierwszy na pytanie odpowiedział agent Marvick, wcinając się nieco w słowa Loganowi. -Obawiam się że może to być niemożliwe, panie Creed. Jestem tutaj tak naprawdę jedyną oficjalną stroną i jeśli liczy pan na wynegocjowanie czegokolwiek, musi się to odbyć za moim udziałem. To tyle w kwestii pozbywania się niechcianych uszu. Agent mówił jednak prawdę. TARCZA i Logan współpracowali ze sobą od bardzo dawna, przez co on z Fury’m zdążyli wypracować sobie długą i zaplątaną sieć przysług, ale bądź co bądź Rosomak sam nie decydował kto opuści Raft, a kto zostanie w celi. Tak czy siak Logan zwrócił uwagę na profesjonalną odpowiedź agenta, który dużo lepiej od niego zachowywał zimną krew w obliczu Szablozębnego. Jego uwadze nie uszła również wnikliwość, z jaką Laura obserwowała Victora przez wyświetlacz. Czasem tę dziewczynę ciężko było rozgryźć, mimo wielu podobieństw między nimi. Czyżby była zafascynowana kimś, kto odrobinę przypomina ich samych? Chciała poznać dokładniej, kim jest osoba od tylu lat zatruwająca życie jej ojca? Tak czy siak przypominało to trochę wzrok kota obserwującego wyjątkowo głupią mysz. -Jeśli będziesz współpracował, to zwolnią cię wcześniej za dobre sprawowanie. Od ciebie zależy jak bardzo nas zainteresujesz, więc możesz zacząć mówić. Faktem było, że już wcześniej przedyskutowali między sobą na co może sobie pozwolić Logan przy negocjacjach. Złapanie Creeda mogło być okazją, która się nie powtórzy, więc nikt nie był szczególnie zadowolony z perspektywy tak szybkiego wypuszczenia go. - Interesuje mnie lokacja starej placówki. Wiem, że wiesz gdzie to jest. |
| | | Sabretooth
Liczba postów : 106 Data dołączenia : 11/02/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Sob Lis 04, 2017 10:04 pm | |
| Wyszczerzając zęby i wydając z siebie lekki śmiech Creed skomentował zachowanie agenta. Widać gnojek nie wiedział przed kim stoi. Współpraca, aby odnaleźć bazę Broni X? Dobre sobie. Victor znał co najmniej kilka takowych baz, plus jedną opustoszałą, w której rozmontował cały sprzęt. Może by wkręcić Jamesa i wysłać go właśnie tam? Cóż, to byłby dobry pomysł - choć pewnie "brat" by się lekko zdenerwował. Jednak informacja o możliwości wyjścia na wolność była ciekawa. Domyślał się jednak, że gdzieś tkwić musi haczyk - pytanie jak mały i jak podły? - Być może wiem gdzie jest jakaś tam baza - zaczął bez przekonania Szablozębny - Pytanie brzmi jednak - jaki jest tu haczyk? - tu już lekko się zaśmiał. Czyżby przejrzał plan Logana? Czyżby Rosomak myślał, że Creed to tępak i nie zapyta o szczegóły? Niestety, intelekt i potężna siła szły u niego w parze. Zasadniczo to mógł tu gnić i czekać - ktoś przecież go uwolni, uprowadzi, albo pośle na samobójczą misję ratowania świata. Zawsze mu się udawało, każdy potrzebował takiego talentu jak on - kogoś, kto ruszy uzbrojony choćby w płotek przeciwko armii najeźdźców, lub ukradnie tajne dokumenty. Wisiało mu to dla kogo i za ile pracuje. Tu jednak istniała opcja powrotu do starych czasów współpracy ramię w ramię z najukochańszym wrogiem. - Wiesz jedno - zaczął - Być może pójdę z Tobą, bo sam nie dasz rady - nie wiesz jakie kreatury oni produkują - to ostatnie było niepodważalną prawdą. Ludzie od projektu tworzyli monstra, które wychodziły poza wyobrażenie kogokolwiek. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Wto Lis 07, 2017 8:14 am | |
| Całą swoją uwagę poświęciła Creedowi. Ekran nie dawał wyraźnego obrazu, ale to jej wystarczało. Zresztą nie tylko na to zwracała uwagę. Laura nie musiała mówić, by Logan wiedział, że coś jest na rzeczy. Zapewne sam wychwycił tą zbyt lekką nutę i jedno spojrzenie w oczy dziewczyny mogły jeszcze bardziej podtrzymać wątpliwości. Creed ewidentnie coś kombinował. Nawet nie musiała stać przed rozmówcą, by mieć pewność. Nie traktował poważnie ani Logana, ani przede wszystkim agenta SHIELD. Pogarda wobec jego życia była wręcz namacalna. Nieraz z tym się spotkała. Całkiem podobne odpychające emocje żywił wobec niej jej współtwórca, czy szkoląca i karząca z niebywałą okrutnością Kimura. Na samą myśl o tej bezwzględnej kobiecie zrobiło się jej jakoś... nieswojo. ...Ale chyba bardziej nieswojo zrobiło się po kolejnych słowach Sabre. Kreatura? Cholera. Miał rację. W końcu ktoś powiedział to na głos. To nie był zwykły podszept zza ściany jakiegoś ucznia szepczącego do drugiego, że Laura jest potworem. Oczywiście nie mieli pewności, przecież kiepsko tak wierzyć plotką, ale Kinney wcale im nie pomagała. Wręcz przeciwnie. Im bardziej wyczuwała ich strach, tym bardziej miała ochotę warczeć i straszyć. Rzadko kto również widział w niej coś więcej. Rodzące się w niej emocje zaskakiwały i sama nie wiedziała czy bardziej bała się tego że faktycznie to wszystko co pozostało po jej wątpliwej duszy, czy tego że zawiedzie tych, którzy pokładają w niej jakiekolwiek nadzieje... że zawiedzie Logana. A może przyszedł czas by przestać walczyć z tą myślą? Zerknęła przelotnie na ojca, choć wcale nie chciała na niego patrzeć. Nie chciała sprawdzać co po takich słowach zobaczy w jego spojrzeniu. Litość? Czy ulgę, że ktoś to zrobił za niego? Ona w jakimś sensie ją poczuła, choć na pierwszy rzut oka można było to odebrać jako jeszcze większe wycofanie. Aż dziw brał, że da się jeszcze bardziej schować w sobie, ale najwyraźniej miała w tym całkiem niezłe doświadczenie. Odsunęła się od czytnika, bo niczego więcej już nie potrzebowała. Czekała na decyzje i Logana i agenta SHIELD. A sama? Byle skupić się na misji. Byle skupić się na misji... |
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Wto Lis 07, 2017 2:20 pm | |
| Skoro wstępne uprzejmości mieli już za sobą, rozmowa mogła powoli zaczynać nabierać konkretów. Sabre, zgodnie z przypuszczeniami znał położenie kompleksu. To, że chciał czegoś w zamian było również do przewidzenia. To czego Rosomak nie mógł przewidzieć, było to jak łatwo Laura dała się podejść jego grom słownym. Kilka słów Victora i z lwicy zamieniła się w wycofanego kociaka. Krótka wymiana spojrzeń z córką i uświadomił sobie że sam nie zachowywał się wiele lepiej, wpadając w gniew na dźwięk słów sabre. Bawił się nimi, a Logan nie da mu więcej satysfakcji. Wziął wdech i wziął się w garść. Miał nadzieję że jego córka zrobi to samo. To nie jest pierwszy wróg, który będzie próbował podkopać jej wiarę w siebie. Lepiej jeśli działo się teraz, niż podczas walki. Posłał Laurze spojrzenie, które miało przekazać prostą wiadomość. Weź się w garść. Jesteś ponad tym. - Tak Sabre, dobrze wiem, gadam właśnie z jedną. - odbił szybko pałeczkę i wymienił porozumiewawcze spojrzenia z Agentem. Tamten skinął lekko Loganowi głową. - Przypuszczałem że zaproponujesz coś w tym stylu. Być może istnieje możliwość że byś opuścił tę norę wcześniej niż planowano, ale nie na twoich warunkach. Dasz założyć sobie urządzenie śledzące i zapiszesz się na przymusową terapię z telepatą SHIELDU. - Logan skrzyżował ramiona na piersi. Sam nie był pewien czy poszedł by na taki układ. Pytanie jak bardzo Creed jest zdesperowany by wyjść. - Takie są warunki SHIELD - odezwał się agent - Obawiam się że nie podlegają negocjacji. Po udanej akcji zwróci się Pan do nas ponownie w celu omówienia dalszej współpracy i warunków usunięcia nadajnika. Chyba nie muszę Panu tłumaczyć konsekwencji prób zmiany tych warunków na własną rękę. Rozumiemy się? Więc to tak. Kawa wyłożona na ławę. Sabre mógł się zgodzić lub nie. Nie był Loganowi aż tak niezbędny. Zawsze na powierzchnię mógł wypłynąć ktoś inny ze starej ekipy, a sam Logan miał jeszcze list od matki Laury z garścią szczegółów dotyczących placówki. Jeśli chodzi o zmianę warunków wypuszczenia, to Hill pozostawała nieugięta. Victor albo się zgodzi, albo zostaje dalej w celi. Logan i tak musiał długo ją namawiać do takiego rozwiązania. Zwyzywała go od szaleńców gdy tylko zaproponował jej uwolnienie sabre z Raftu i wspólną wycieczkę po stanach. Raz jeszcze spojrzał na swoją Laurę. Sprawdził jej stan. Napełniało go dziwne poczucie dumy z jej obecności. To będzie ich pierwsza rodzinna wycieczka. |
| | | Sabretooth
Liczba postów : 106 Data dołączenia : 11/02/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Sob Lis 11, 2017 1:51 am | |
| Tego akurat nie wiedział - nie miał pojęcia, że dziewczyna była jednym z "produktów" jego byłych pracodawców. Ale coś mu tutaj nie grało - cuchnęła ona jak James, więc prawdopodobnie była jednym z jego dzieci, ale skoro była jednym z jego dzieci, to czemu była związana z Bronią X? To mu nie grało, cholernie nie grało. Wyglądało na jakąś większą, zakrojoną na szerszą skalę intrygę. Oczywiście wiedział, że Logan nie mówi mu wszystkiego - chciało go kontrolować ukrywając najlepsze karty zapewne na koniec. Do tego postawił przed nim warunek, że aby wyjść musi poddać się "terapii z telepatą". Już pal licho ten nadajnik - wyciągnie go jakoś, ale telepata nie brzmiał dla niego dobrze. - Doprawdy? - powiedział spokojnym i wyważonym tonem kierując słowa do dziewczyny - Nie wiedziałem, że byłaś obiektem ich testów. Jest mi... - tu zawiesiła głos robiąc pauzę, jak gdyby szukając odpowiedniego słowa, chciał żeby wyglądało to przekonująco. Nie nazbyt naturalnie, ani nazbyt sztucznie - ...Przykro - dodał po kilku sekundach. Oczywiście mógłby zaśmiać się i posłać kilka obelżywych szyderstw, lecz postanowił rozegrać to inaczej. Nie chciał nastawiać dziewczyny przeciw sobie, może będzie mu jeszcze potrzebna. Szczerze to nie chciał kpić z dziewczyny - obrażenie jej miałoby spowodować jedynie złość Rosomaka. Wiedział dobrze, co działo się w laboratoriach Weapon X. Wiedział aż za dobrze, w końcu był treserem małp i innych potworków.
- Dobra gromada - odpalił po chwili zdecydowanie żywszym tonem - Nie mam całego dnia na was, mam sporo innych zajęć - tu był już po prostu sarkastyczny. - Daj mi tego telepatę i byle nie zrobił ze mnie warzywa. - praktycznie się śmiał. - James - zwrócił się do "brata" - Poproś ładnie tego człowieczka, żeby oddał sprzęt z którym mnie złapali, przyda się nam. - tak, gardził agentem tak bardzo. Jednak wiedział, że sprzęt, który miał przy sobie w Niemczech przyda się im do tego zadania - chodziło mu głównie o bomby. Broń i strój mogli pominąć. - Może i jestem kreaturą, ale przynajmniej przystojną - dorzucił mając nadzieję przerwać wypowiedź któregoś z jego rozmówców. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Pon Lis 13, 2017 6:42 pm | |
| Kinney już wcześniej zauważyła, że Logan nie należał do osób delikatnych i bardzo szybko potrafił postawić do pionu. Nie musiał nawet nic mówić. Spojrzenie wystarczyło. Laura nie wiedziała, czy tak to wygląda w jakiejkolwiek innej rodzinie, ale jedno było pewne. Działało. Czy w walce dałaby się tak łatwo podejść? Podczas tej zajmującej czynności umysł dziewczyny rządził się zupełnie innymi prawami. Już odbiegając od tego, że tylko podczas walki czuła się swobodnie. Myśli skupione na celu tylko współgrały z jej ciałem. ...Zupełnie inaczej działo się podczas kontaktów społecznych. Tu zasady niby były dość oczywiste i logiczne, a jednak zauważyła, że nie wszyscy byli ze sobą szczerzy. Dlaczego? Nie wiedziała. Nie umiała czytać w głowach. A może to i lepiej... Czy była ponad tym? Ciężko powiedzieć, ale sądząc po wyprostowanej już postawie można było przypuszczać, że coś w tym łebku jednak sie zadziało. Z zebraną odwagą, kolejny już raz zerknęła na ekran, ale tym razem był to odruch. Nie przyglądała się wyświetlonej sylwetce Creeda. Ot, spojrzała, bo stamtąd dobywał się głos mężczyzny zaraz po przedstawionych przez agenta i Logana warunkach. Uniosła jedną brew słysząc słowa Sabre i kolejny już raz przeniosła swoje pytające spojrzenie w kierunku ojca. Niby potrafiła odczytać intencje rozmówcy, nie tylko analizując tembr głosu, ale dodając tego bicie serca, czy zapach, a mimo to tu miała pewne wątpliwości. Niestety Creed znał się na rzeczy i potrafił modulować tak głosem by zmylić przeciwnika. Niby wiedziała, że nie do końca jest szczery w swoim wyznaniu, a jednak w jakimś pokrętnym sensie może dałaby się przekonać, gdyby nie wcześniejsze postawienie do pionu. Zresztą znała teczkę Sabre doskonale. Wręcz na pamięć, wystarczyło, że raz przeczytała, by wiedzieć jakich sztuczek potrafił sięgnąć by ugrać coś dla siebie. Zastanawiała się nawet czego by mógł od niej oczekiwać... Że pomoże mu w ucieczce? Że dzięki temu poczuje z nim większą więź? Naprawdę nie wiedział z jaką rodzaju 'kreaturą' będzie miał do czynienia. Kto wie, może nawet przerośnie go w berserdzkim szale o którym tak namiętnie czytała w aktach pana Creeda. Swoją drogą to zabawne jak ze zwykłego nieporozumienia Sabre przeszedł prosto do sedna. Laura zaczęła się zastanawiać czy specjalnie, bo wyczuł i jej adamantowe ostrza, czy to jakieś zakłócenia w komunikatorze. Niestety w jednym się mylił. X nie była tylko obiektem ich testów, ale ich dzieckiem. Nie zamierzała go jednak wyprowadzać z błędu, a przynajmniej nie teraz. Nie wydawało się to aż tak istotne. |
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Pon Lis 20, 2017 2:23 pm | |
| Rosomak nawet nie skomentował przypadkowego zrywu współczucia w wykonaniu Victora. O ile znał Sabre, było to mniej więcej tak szczere jak łzy krokodyla. Widocznie miał w tym jakiś interes, nawet jeśli była nim tylko chwilowa rozrywka. Jeśli Victor był zdolny do jakiejkolwiek empatii, to tylko wobec samego siebie, a i to nie zawsze. Tego mógł być pewien. Logana natomiast zdziwiła nagła zmiana toku rozmowy. W oczywisty sposób wydało mu się podejrzane jak łatwo Victor przystał na ich ofertę. Nie był pewien jak on planował wyminąć zabezpieczenia SHIELDU, ale miał nadzieję że nie uda mu się to zanim nie zaprowadzi ich do ich celu. Oczywiście najlepszym dla Logana rozwiązaniem byłoby, gdyby Sabre zrobił swoje, po czym wrócił gnić w Rafcie przez resztę swych dni. Niestety w ramach rekompensaty za swój trud Creed miał mieć zapewnione wcześniejsze zwolnienie. Jak wczesne, tego nie był pewien, ale dowolny okres poza dożywociem byłby dla niego zbyt wczesny. Tak czy siak wymienił tylko porozumiewawcze spojrzenia z agentem, który gestem dłoni przywołał do siebie korowód strażników, którzy zaczęli majstrować przy drzwiach do celi Szablozębnego. -Niech się pan nie martwi, panie Creed, wiążą nas odpowiednie procedury. Zresztą nie moglibyśmy zrobić nic bez pana pisemnej zgody, a tak się składa, że mam przy sobie odpowiednie dokumenty. – widać że wszystko zostało już wcześniej ustalone, a decyzja o zwolnieniu Victora rozważana, bo agent przyszedł przygotowany. Drzwi do celi stanęły otworem i wszyscy mogli wreszcie stanąć twarzą w twarz. Większość strażników otoczyła Sabre półokręgiem, mierząc do niego z broni, a jeden z nich, dalej grzebiąc przy panelu przed drzwiami, uwolnił Victorowi prawą dłoń. Logan wparował do celi bardziej nonszalancko niż reszta. Oparł się o ścianę nie tak daleko od więźnia i skrzyżował dłonie na piersi. – Popatrz jak ładnie wyglądasz. Nic tylko ci zdjęcie do albumu zrobić. – powiedział do Victora. Skąpe słowa nadrabiała jednak jego postawa, bicie serca i zapach. Logan nie był zachwycony takim rozwiązaniem, uznawał je jednak za zło konieczne. Do tego pod niby lekceważącą pozą cały czas szykował się do skoku, gdyby więzień jednak zdecydował się zakończyć współpracę. Niemal chciał aby Sabre popełnił jakiś błąd. W tym czasie agent John Marvick otworzył z głośnym kliknięciem teczkę i wydobył z niej plik dokumentów. Jeden z nich wysunął na wierzch, po czym podszedł do Victora. W wolną rękę podał mu długopis i przysunął mu w zasięg wzroku i ręki dokument oparty na zewnętrznej stronie teczki dla ułatwienia pisania. Victor przed podpisaniem mógł przeczytać w co właściwie się pakuje. Krótka wizyta u telepaty SHIELD’u widocznie wiązała się z czymś, co w dokumencie opisane było jako „moralny inhibitor działań nieetycznych”, czymkolwiek by nie było. Uwaga wszystkich skupiona była teraz na Victorze. - Podpis w wykropkowanym miejscu – ponaglił go agent takim tonem, jakby sprzedawał mu samochód, a nie targował się o jego wolność. |
| | | Sabretooth
Liczba postów : 106 Data dołączenia : 11/02/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Sob Lis 25, 2017 10:46 pm | |
| Tak, chwila na którą czekał Creed nastąpiła - końcu. Teraz mógł stanąć twarzą w twarz z całą bandą. Paskudną mordę Jamesa pominął, znał ją aż nazbyt dobrze. Skupił się na dziewczynie. Nie mogła mieć więcej, niż szesnaście - dwadzieścia lat. Nie była podobna, do swojego ojca. Jednak widział w niej coś zwierzęcego - ta strona przemawiała przez nią silniej niż przez Logana. Była gotowa do skoku, czujna i przyczajona - niebezpieczna. Uśmiech na twarzy Creeda stał się nieco większy - odsłonięte masywne kły prezentowały się w całej swej okazałości, a z wnętrza wydobywał się cichy pomruk. Chciał, żeby zobaczyła próbkę jego prawdziwej natury - niech wie, że ma przed sobą dyplomowaną bestię. Co do całej reszty - brzydził się agentem. Gnojek miał się za pana sytuacji - obstawa, broń, plik papierów i głupkowaty uśmieszek. To, że Creed go zabije było bardziej niż pewne - nie dziś, to jutro. Wytropi go i zabije, powiesi za flaki na najbliższej latarni. Jego myśli zostały jednak rozproszone przez Jamesa. Ta paskuda nigdy nie wiedziały jak należy donosić się do mutantów pokroju Sabretootha. Victor powoli się nakręcał, wszystko go denerwowało, a gdzieś tam w mózgu odzywała się wnętrza potrzeba mordu. Na razie jednak się uspokoił - jego serce nie zwolniło zupełnie tępa, nie mógł na to pozwolić. Jego "rodzina" wyczułaby to od razu - zamiast tego ciągle podsycał w sobie adrenalinę, która wprawiała serce w szybsze ruchy. Gdy tylko jego ręka została uwolniona musiał się dobrze powstrzymać, żeby nie zaprezentować Rosomakowi środkowego szpona - powstrzymał się jednak. Doskonale wiedział jak ważna gra psychologiczna się teraz odgrywa. Zamiast tego wskazał dziewczynę palcem i z wyciagniętym szponem rzekł - Nie dam Cię krzywdzić, dzieciaku - jesteś jedną z nas - wiedział jak to brzmiało i wiedział, że Logan mu nie wierzy - swoją drogą słusznie - w końcu znali się tak długo... Nie obchodziła go reakcja dziewczyny, nie miał na to czasu. Spieszył się - nie tylko z wyjściem, miał też swój mały plan do wykonania. Ostrożnie i powoli wziął długopis, po czym rozpoczął podpisywanie podpisywanie. Robił to odruchowo. - Ja, niżej podpisany Victor Creed przysięgam znów służyć krajowi i bronić go przed każdym niebezpieczeństwem oraz poddać się terapii zwanej - moralny inhibitor działań nieetycznych - czytał po cichy niskim monotonnym głosem - I przysięgam służyć krajowi bezapelacyjnie - do samego końca mojego lub jego - to wymyślił sam. Gdy ostatni z podpisów znalazł się na ostatnim dokumencie - Creed zrobił to, co chciał do początku. Z całej siły wbił długopis w teczkę przebijając się do znajdującej się pod nią ręki agenta - w ten oto dziwny sposób agent, teczka i długopis zostali ze sobą połączeni. - Nie lekceważ mnie, człowieku - wywarczał, a ostatnie słowo niemal wypluł z pogardą, po czym uniósł rękę w górę śmiejąc się monotonnym katatonicznym głosem. Nie zważał nawet na to, że kolba jednego ze strażników wylądowała na jego szczęce. Umowy były podpisane, więc był wolny. Nie zważał na to, jak tym razem wypiorą mu mózg. Był wolny. |
| | | X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Sob Gru 23, 2017 8:48 am | |
| Stała w gotowości zanim żeliwne drzwi w ogóle drgnęły. Wyczuwała emocje Logana, a zarazem swoje starała się stonować. Nie było to wcale aż takie trudne jak mogło się wydawać, patrząc na młodą twarz dziewczyny. Pomimo swojego wieku poważna mina stała się być jej wizytówką. Tak samo jak brak okazywania emocji. ...Aczkolwiek z tym ostatnim była dla siebie troszkę niesprawiedliwa. Budziły się w niej powoli i nie tak gwałtownie jak złość, która wiodła prym w umyśle młodej kobiety. Badała wzrokiem każdego z uwijających się przy drzwiach agenta. Wyczuwała ich niepokój i strach. Pomimo stresu ruchy każdego z nich były wręcz automatyczne, wyuczone. Musieli to robić wiele razy i wiele razy ćwiczyć ten sam rytuał. Przez chwile nawet zapomniała po co tu się znaleźli, aczkolwiek coraz to większa niecierpliwość po drugiej stronie drzwi przyciągała jej uwagę. Każdy chrzęst, każde piknięcie elektronicznego zamka wywoływał w nim emocje i szczerze? Wcale się nie dziwiła. Miejsce w którym był zamknięty... Sposób w jaki zabierało, bądź co bądź, człowiekowi wolność robił to w każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Nie bez powodu, rzecz jasna. Zresztą sama wychowywała się właśnie w takich warunkach. Obdarta z szacunku i jakiegokolwiek poczucia własnej wartości i godności. Ale czy tak właśnie czuł się Creed? Raczej wykazywał się niosącą grozę nadpobudliwością. Po prostu chciał wyjść na wolność jak dzikie zwierzę nagle zamknięte w klatce. Dać upust swoim wszystkim związanym z zamknięciem frustracjom... o czym świadczyła dość... dosadna kropka nad "i" jaką przybił długopisem, wręcz dobitnie dając do zrozumienia co myśli o tych wszystkich umowach. Pierwsze co ją tak naprawdę uderzyło to... jego wzrost. Nie wiedzieć czemu pomyślała, że Sabre jest mniej więcej taki jak jej ojciec, a okazało się, że jest z niego rosły chłop. Ba, nawet potrafiła oszacować ile może ważyć ta wielka kupa mięśni i obmyśliła jak ją wykorzystać na swoją korzyść, w wypadku gdyby i ją chciał zaatakować. X zawsze była przygotowana na taką ewentualność. Nawet wtedy, gdy tego nie potrzebowała. Nic nie mogła poradzić na to, że wymyślanie strategii to jak ćwiczenia relaksacyjne? Dodatkowo stwierdziła, że już na pierwszy rzut oka Creed wyglądał na osobę, która wykorzysta każdą, dosłownie każda okazję by pokazać swoją wyższość. Nawet znajdując się na z góry przegranej pozycji. Czy mądrze? Pewnie nie bardzo, ale nie potrafił powstrzymać swojej natury, tak samo jak ona, więc to jej aż tak nie zdziwiło. Właściwie to bardziej zaskoczył ją stwierdzeniem, że nie da jej skrzywdzić. To tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że Sabretooth nie wie z kim ma do czynienia. Sama potrafiła się bronić. Poczuła również dziwną ... przynależność do ich wspólnej grupy, a to było miłe zaskoczenie. Nawet gdy grupą była parada wynaturzeń jakiej stanowili godną reprezentację. Przez cały ten proces stała drzwiach w razie gdyby Sabre postanowił samemu udzielić sobie wolności. W takim wypadku na pewno podjęłaby się zatrzymania draba. |
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Pon Sty 08, 2018 1:44 pm | |
| Logan stał z boku, skrzyżowawszy ręce na piersiach. Nie mógł uwierzyć, że Sabre był w stanie wypowiadać cały ten stek bzdur bez zająknięcia się. Najgorsze w tym było jednak to, że nie znająca go osoba mogła w ten bełkot uwierzyć. Zobaczyć w nim biednego, zaszczutego przez społeczeństwo psiaka i być gotów mu współczuć, aż nie będzie za późno. Całe szczęście wszyscy wokoło znali Victora, czy to z pierwszej ręki, czy z akt. Nikt nie znał go jednak tak bardzo jak Logan. Victor był od tak dawna utrapieniem Jamesa, że zaczynało to przypominać jakąś stałą zależność, jakieś prawo wszechświata. Coś niezmiennego. Najdziwniejsze było jednak to, że Laura zaczynała odczuwać jakąś dziwną więź, co do więźnia. Mimo to jednak odruchowo badała jego siły i słabości i zajęła pozycję przy wyjściu, na wypadek gdyby Szablozębny jakoś się uwolnił. Nawet budzący wrażenie profesjonalizmu agent błędnie ocenił Victora. Mimo iż nie trzymał teczki tak sztywno, by długopis dał radę przebić dłoń, wszyscy troje mogli poczuć zapach krwi w powietrzu, gdy agent Marvick odruchowo upuścił dokument i złapał się za dłoń. -Niech się Pan nie martwi, Panie Creed. Pańska chęć współpracy zostanie z pewnością odnotowana. – dodał do niego zawistnie, podnosząc dokumenty zdrową ręką i sprawdzając czy wszystko się zgadza. Następnie skinął na Victora dwójce strażników. Oddali oni broń kumplom i podeszli do Szablozębnego, by na nowo przytwierdzić jego ramię do płyty. Dopiero gdy im się to udało, John Marvick złapał za krótkofalówkę i wypowiedział krótką komendę – Dajcie ją Chwilę czekali. Nikt nie kwapił się do podtrzymywania rozmowy. Na pewno nie zraniony (fizycznie i metaforycznie) agent John, ani żaden z wciąż czujnych i mierzących do Victora strażników. Logan zniecierpliwiony zajął miejsce obok Laury. W końcu drzwi otworzyły się ponownie i w towarzystwie kolejnego strażnika do celi weszła kobieta. Nie miała na sobie charakterystycznego munduru SHIELD, ani strażnika więziennego, jednak jej zapach mówił że wiele czasu spędzała w tym miejscu. Miała na sobie zwyczajną koszulę, dżinsy, a jej blond włosy opadały jej na kark. Widać było że Victor nie jest pierwszym psychopatom z którym musiała pracować, ale nie mogła stłumić łatwo lęku. Zerknęła jeszcze na Johna pytająco, a on ponaglił ją skinieniem głowy. Gdy podeszła do Sabre, okazało się że trzeba podstawić jej podest, aby udało się jej wygodnie sięgnąć rękoma do głowy więźnia. - Przepaszam… - szepnęła cicho i złapała dłońmi za tył głowy Sabre, mniej więcej w okolicach uszu. Uczucie od razu uderzyło niczym młot. Nie była to raczej przyjemna przechadzka za rączkę, raczej spływ kajakowy wodospadem wspomnień prosto w objęcia skał na dole. Victorowi całe życie przelatywało przed oczami w zastraszającym tempie. Do tego w miarę jak wizje postępowały odczuwał coraz większą odrazę, do swojego ojca, jego zachowań, a wreszcie własnych zachowań i samego siebie. Cała ta agresja i przemoc jakiej doświadczył i samemu zadał zdawała się być czymś obrzydliwym i niedopuszczalnym. Jak brud na ciele, którego w żaden sposób nie uda się zmyć, ale i tak trzeba próbować. Nadeszło poczucie winy i obezwładniająca niemoc na choćby myśl, że mógłby dopuścić się do czegoś podobnego podobnie. - Już… - powiedziała znowu kobieta i cofnęła się pod samą ścianę. Cały proces nie trwał nawet minuty. - Ja to osądzę – poderwał się nagle Logan i dobył noża, który miał przy pasie. To jak pozwolili mu go tutaj wnieść pozostawało zagadką. Może doszli do wniosku że bez niego nie byłby ani odrobinę mniej bezbronny, więc nie zadali sobie nawet trudu. – Oswobodźcie go! Agent nie protestował. Wiedział o co chodziło Rosomakowi i rad był że dostanie potwierdzenie nie narażając życia własnych ludzi. Tym Victor został całkowicie oswobodzony, a Logan podał mu nóż na wyciągniętej dłoni. Drzwi do celi wciąż jednak pozostawały zamknięte, a wewnątrz znajdował się oddział strażników i Laura. -No dobra Creed. To jest twoja chwila prawdy. Podbijam stawkę. Masz okazję wbić mi go tu i teraz. Co zrobisz, synek? Nastąpiła pełna oczekiwania cisza. |
| | | Sabretooth
Liczba postów : 106 Data dołączenia : 11/02/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Pon Sty 15, 2018 4:12 am | |
| Jego mały plan zaczynał odnosić oczekiwane skutki - niezbyt subtelnie, a jednak skutecznie zaczynał wpływać na dziewczynę, co mogło dać mu przewagę w późniejszych działaniach. Patrząc na całe zamieszanie, które stworzył obserwował ją z uwagą i zainteresowaniem. Nie robił tego jednak nachalnie wbijając w nią ślepia - subtelnie spoglądał na nią kątem oka badając jej reakcje. Nawet nie drgnęła, zupełnie jak gdyby była wyprana z emocji - po prostu stała będąc cały czas zamyśloną i czujną. A może to tylko pozory? Może ona też toczyła z nim swoistą wojnę nerwów? Z każdą chwilą zaczynała go coraz bardziej interesować, a jednocześnie niepokoić. Już nawet - dziwka mu matką - James wykazywał jakąś reakcję, jego zirytowana mina mówiła jedno: "Serio Creed, serio?". Znali się zbyt dobrze i wiedzieli jak reagować na swoje zagrania, ale ona była inna. Po prostu stała - bez okazywania emocji, bez jakiejkolwiek reakcji. Może i napawałby go strachem - gdyby Victor takowy odczuwał - zamiast tego widział w niej przeciwnika, a może sojusznika? Wszystko zależało od niego, on musiał to odpowiednio rozegrać. Nawet nie bronił się, gdy agenci przykuli go z powrotem do płyty - wiedział, że odniesie to jakiekolwiek skutku, a jedynie zrobi z niego dzikie zwierze nie panujące nad swoimi emocjami. Musiał zachować spokój i czekać na rozwój wydarzeń - w końcu i tak oficjalnie był już wolny. Pozostawało jedynie czekać, aż zrobią mu pranie mózgu. Swoją drogą które to już będzie? Piąte, czy szóste w tym ćwierćwieczu? Nie dbał o to - nie ważne co by mu zrobili i tak wykorzystaliby do jednego celu - miał zabijać i to jedynie co czego mogli go użyć. W pewnej chwili jednak do "klatki" weszła ona - przeciętnej urody kobieta, od której było czuć wyraźne zmęczenie i zapach kawy. Musiała nie mieć życia osobistego, albo być pracoholiczką, skoro tyle siedziała w pracy. Była jak zombie. Znał ten typ - bezosobowa maszyna do pracy idąca za mottem "praca to moje życie, beze mnie ta praca padnie". A może była jedną z więźniów? Mało istotne, miała do wykonania zadanie i lepiej żeby się pospieszyła. Ciekawiło go, co mu zrobi - narzuci iluzje, odbierze władzę nad ciałem, czy wprowadzi go w tran czyniąc z niego bezmózgą zabawkę - takie zombie w poprawnym nazewnictwie voodoo. Nie odzywał się, nie próbował wpływać na nią jakkolwiek - czekał. Gdzieś mu jedynie drgnął kącik ust w momencie, gdy musiano podstawić jej podest. Wiedział, że nic go nie uratuje i przyjął ten wyrok z pokorą. Wziął głęboki wdech i poczuł jak delikatnie dłonie kobiety dotykają jego skroni i nagle.... Niewyobrażalny ból przeszył jego mózg - natłok obrazów, zdarzeń i emocji niemalże rozrywał jego czaszkę. Czuł wszystkie emocje, które gromadziły się w nim ponad wiek widział każdą jedną z niezliczonej rzeczy ofiar, widział cały ten ocean krwi i bólu jaki zadał i jaki otrzymał, widział swojego ojca, braci i matkę. Mógł znów ją ujrzeć, ale była tam nie tylko ona - była też Birdy, Holo i Raven, było więc tam coś jeszcze prócz całej jego wynaturzonej agresji. Nie mogąc poradzić sobie z całym tym bólem chciał krzyczeć, walczyć i zabijać - to wszystko jedynie spotęgowało jego wściekłość na cały świat i samego siebie. Zacisnął powieki, a jego paszcza otwarła się szeroko ukazując szeregi zębów, a jego dłonie zacinęły się wbijając pazury w tkankę, aż zaczęła ciec z nich krew. Wydawał też z siebie krzyk - słyszał go w głowie, był on sprzężonym krzykiem bólu jego wszystkich ofiar i jego samego - a jednak z jego ust wydobywał się jedynie cichy, niemal niesłyszalny dla zwykłego człowieka odgłos przypominający bardziej syk, niż krzyk. To wszystko zaczęło jednak ustępować, a na miejsce bólu wchodziła agresja - fakt, zabił te wszystkie osoby i trzeba przyznać, że był w tym świetny. Próbował się uspokoić, jednak zamiast tego jego oddech przyspieszał. Niech go tylko rozkują, rzuci się na nich wszystkich i rozerwie na strzępy - potnie, zagryzie, rozczłonkuje i poćwiartuje. Jednak w tym momencie złapał kontakt z dziewczyną. Nie Creed, nie możesz tego zrobić - nie jak ona tu jest. - ta myśl była dziwna. Czuł coś do niej, czy dalej grał? Nie, nie grał - nie teraz. Ale co się działo? Nie, Creed, jesteś bestią - zabij są. Spraw, żeby Logan znów cierpiał, spraw, żeby znów czuł się bezsilny. Ale właściwie czemu miał go krzywdzić jej kosztem. Co jest, to nie moje myśli. Gdzie jestem ja? Co się tu odwala - jego oddech nadal pędził jak szalony i gdyby był zwykłym człowiekiem pewnie zszedłby na zawał już jakiś czas temu, ale na szczęście stał wyżej w łańcuchu pokarmowym, niż ludzie. DOŚĆ - musiał się ogarnąć i zrobić "coś". Może nie zabić wszystkich w tym pomieszczeniu, ale na pewno musiał się położyć i odpocząć. Tak, czuł zmęczenie zupełnie jak gdyby przebiegł kilkaset kilometrów po palących piaskach pustyni. Choć w tym przypadku przypadku przed chwila przebiegł maraton po palącym piekle swego umysłu. STOP... co? Znów miał sam się zmotywować do ogarnięcia, a teraz nagle go uwalniają? I do tego stoi przed nim Logan podający mu nóż? W jakim cyrku się on obudził? Czy on spał? Mimowolnie wyciągnął ku niemu rękę chwytając nóż. Miał go zabić? Oczywiście, ale co dalej? Zgnije tu, lub poddadzą go jeszcze większym torturom psychicznym niż teraz. Nie, nie nie. Uśmiechnął się krzywo przezwyciężając ból. - Co myśmy zrobili? - spojrzał głęboko w oczy Jamesa. Widział nie tylko swoje czyny, widział tez ich czyny - wspólne mordy i tortury jakim wspólnie poddawali innych. Może zabić go i raz na zawsze uwolnić świat chociaż od jednej z tych bestii? Ale czym, nożem? Parsknął w myślach. - Dlaczego ja? Nie mogłeś znaleźć kogoś innego? Nie mogłeś jemu tego zrobić? - dopiero teraz docierało do niego jakim jest potworem. - Nie będę słuchać Ciebie bestio, niech ona zapyta, czy mogę wam pomóc - nie mógł powiedzieć, żeby ona go prosiła - to by uderzyło w godność dziewczyny, a tego nie chciał. On coś do niej czuł? Mniejsza z tym. Logan i on byli tu dla niego, ale to ona była dzieciakiem poddanym eksperymentom - to ona doświadczyła jego zdaniem najwięcej zła ze strony naukowców, więc de facto byli tu dla niej. Zupełnie też zapomniał o trzymanym w ręku nożu, zacisną na nim rękę miażdżąc jego rękojeść i nawet nie drgnął, gdy oddzielone ostrze opadło na posadzkę. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bloki więzienne Czw Sty 18, 2018 7:33 am | |
| Podczas całej sytuacji, do jednej z pobliskich cel Raftu został przyniesiony Cable. Przebrany w więzienne ciuszki, aczkolwiek definitywnie dopiero odzyskiwał przytomność po narkozie jaką SHIELD mu zaserwowało. Dokładnie umieszczono go dwie cele na prawo od tej, którą zajmował Sabertooth. Zgodnie z zasadami działania tego więzienia, telepata otrzymał wszczepione w kręgosłup drobne urządzenie dodatkowo blokujące jego moce - gdyż w innym wypadku zapewne byłby w stanie z nich korzystać pomimo pola tłumiącego te słabsze zdolności na terenie Raft. Strażnicy wrzucili mężczyznę na pryczę w jego celi i zamknęli. W tym czasie białowłosy mógł już dochodzić do siebie. Wciąż lekko otumaniony, ale coraz bardziej świadomy otoczenia, w którym się znalazł. |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Bloki więzienne Pią Sty 19, 2018 9:54 pm | |
| Logan zapewne rozpoznał roznoszący się po korytarzu zapach znajomej osoby, którą agenci S.H.I.E.L.D. wrzucali nieopodal do celi. Przez chwilę był bezwładny jak worek kartofli. Przez chwilę.... Kiedy wstał z wściekłością nasilił swoje myśli. Czasoprzestrzeń wewnątrz celi zaczęła trzeszczeć, jednak nic się nie stało, nie licząc chwilowych zakłóceń obrazu na kamerach, i chwilowych wibracji podłoża na całym piętrze. Nie rozumiał co się stało. Przynajmniej do pewnego poziomu. Nie mógł korzystać z mocy, a jednak nadal z niej korzystał. Może moc którą wykorzystywał do kontroli wirusa była tak pierwotna, że systemy S.H.I.E.L.D. po prostu jej nie wykryły? Ale czy mógł jej użyć? Nie popełniając samobójstwa i nie mordując przypadkowych ludzi? Raczej nie. Starał się zachować spokój. Ograniczali jego moce, ale wielka metalowa ręka nie była jego mocą... Zaczął więc tłuc metalową pięścią w pancerną szybę, po kilkudziesięciu ciosach przeniósł się na jedną ze ścian. |
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Pią Sty 26, 2018 2:00 pm | |
| Podanie noża Sabretoothowi miało wywołać u niego impulsową reakcję. Owszem, nie było szans aby Victor mógł wiele nim zdziałać przeciw Loganowi. Równie dobrze, albo nawet lepiej, mógłby poradzić sobie gołymi rękoma. Do tego tylko głupiec atakowałby kogoś w jednym z bardziej strzeżonych ośrodków stanów zjednoczonych. Natomiast nie było chyba osoby, która w momencie oddawania sobie broni przez największego wroga ani na moment nie pomyślała by o wbiciu jej w czaszkę rywala. Nawet jeśli chwilę później zdrowy rozsądek zawyje na alarm i przejmie stery nad umysłem, to prawdziwa natura zareaguje pierwsza i to na nią liczył Logan. Znali się z Victorem dostatecznie długo i dobrze, że był w stanie wychwytywać jego emocje bardziej niż innych ludzi. Spodziewał się po Victorze najgorszego. Że nie powstrzyma się przed rzuceniem się na starego wroga, że cała kuracja na nic i że trzeba będzie zamknąć go z powrotem i szukać innej drogi. To co stało się potem przypomniało Loganowi że świat nie jest tylko czarny i biały. Kakofonia reakcji Creeda na otrzymanie broni zbiła rosomaka z tropu. Nie była to jednoznaczna chęć mordu, jakiej śię spodziewał, ani odraza do przemocy, o jakiej zapewniali go agenci. Powstał pewien rodzaj żalu do świata będącego połączeniem dawnej agresji i nowowszczepionej niechęci do zła. O dziwo całą tę nową falę emocji kierował wprost do Logana, jakby to on był architektem jego cierpienia, a nie na odwrót. Tym bardziej wstrząsnęły nim słowa Victora. Przez chwilę poczuł atak dziwnej paniki, ale szybko się opanował. W niczym nie byli podobni. Nikt mu tego nie wmówi, a na pewno nie ten potwór. Zerknął jeszcze na Laurę jakby gdzieś w jej widoku szukał potwierdzenia swoich myśli. Może właśnie po to ją tu ze sobą zabrał? Jako wyraźną linię, która oddzielała od siebie te dwa potwory, którymi byli on i Sabre? Owszem, Logan zabijał, niszczył i palił, ale zawsze po to by coś budować. Nie ważne czy chodziło o swoje życie, szkołę Xaviera, czy życie innych. Logan chciał coś po sobie zostawić światu. W czym wielokrotnie w życiu przeszkodził mu Creed, uświadomił sobie. Nowa fala wspomnień i odrazy zalała Rosomaka i całkowicie oddalił od siebie współczucie do Szablozębnego. - I co? – zapytał agent powoli tracąc ciepliwość -Ja… Nie wiem… Coś poszło nie tak. Jest inny, prawda, ale daleki od potulnego… - -W takim razie trzeba przejść do planu B. Rozkujcie go. Proszę za mną panie Creed. Przypominam że właśnie zaczyna pan pracę nad skróceniem swojego wyroku. Strażnicy zajęli się oswobodzeniem więźnia, gdy nagle Logan poczuł znajomą woń. Coś mu w niej jednak nie pasowało. Summers tutaj? Nie. Ten nowy Summers. Ciekawe jaki interes jego sprowadził do Raftu. W końcu spora procesja była gotowa by rozpocząć marsz korytarzami kompleksu. Najbliżej Victora szły rosomaki, jako najlepsza broń mogąca go w razie czego powstrzymać. Przypadkiem złożyło się że przechodzili koło celi, do której grupa strażników wrzucała nieprzytomnego Cable’a. Widok ten zaskoczył Logana. Wiedział że mężczyzna był w gorącej wodzie kąpany, ale żeby tak szybko trafić do Raftu? Kiedy widzieli się ostatnio? Przed tygodniem? -A ten? Za co tu trafił? – zapytał Logan Agenta -Terroryzm. – odparł krótko – Nie wiem nic więcej ponad to i że zgarnęli go spod waszej placówki. Agent Marvick i tak nieźle znał się na swojej robocie, skoro potrafił odpowiadać na takie pytania na wyrywki. Raft był sporym miejscem. Czy znał na pamięć wszystkie przypadki? Z tego krótkiego podsumowania Wolverine wywnioskował że Cable oszalał na tyle że zaatakował władze instytutu. Złość go wzięła na myśl że kiedyś zaufał temu człowiekowi. - Laura, idź z nimi. Dołączę do was zanim skończycie. – To zdanie świadczyło o tym że Logan dobrze wie co teraz ma się wydarzyć z Victorem. Widocznie na tę ewentualność ustalenia również przygotowali wcześniej. - Nie nadużywasz trochę swojej obecności tutaj? – zagadał go podejrzliwie Marvick, na co Logan odpowiedział mu znaczącym spojrzeniem. Chcąc jednak uniknąć konfrontacji i możliwej utraty twarzy agent odpowiedział – Masz kwadrans. Wy trzej. Pilnujcie go.- odpowiedział strażnikom zajmującym się Nathanem. Nie wyjaśnił czy mieli pilnować Logana przed Cablem, czy na odwrót. Grupa oddaliła się, a Logan musiał poczekać chilę, aż Cable odzyskał przytomność. Niemal w tej samej chwili dało się odczuć niewielki wstrząs, którego epicentrum była najwyraźniej cela. Logan oszczędził jednak Summersowi walenia o ściany włączając urządzenie do komunikacji. - No no no… Ile znajomych twarzy. Raft to widać popularne miejsce na urlop o tej porze roku.- Logan odczekał chwilę aż Nathan uświadomi sobie z kim rozmawia. - Terroryzm, co? Trochę przesadziłeś, synek, ale widzę że zależy ci na sprawie tak bardzo, że nie boisz się o swoje dobro. Co więcej, to co mówisz, pokrywa się mniej więcej z tym co mówiła Jean… To naprawdę wydarzyło się przed tygodniem? Zdawałoby się że minęła wieczność. - Zrobimy tak. Ty mi grzecznie opowiesz, co to za zagrożenie spotkało mutantów w przyszłości, a ja i moi przyjaciele zrobimy co się da, by mu zapobiec. O ile jest realne. Logan nie był fanem podróży czasowych. Hank wielokrotnie starał się wyłożyć mu teorię strun, efekty motyli, naczyń połączonych, nieskończonych wymiarów i tym podobnych. Z tego wszystkiego zapamiętał że czasoprzestrzeń jest na tyle delikatną rzeczą, że sam fakt o tym że Nathan przeniósł się w czasie i rozmawiają teraz na ten temat mógł sprawić że zagrożenie nigdy nie zaistnieje. Kto się jednak na ciepłym sparzył, na zimne dmucha. Grupa doszła tym czasem do skrzydła medycznego więzienia. Minęli jednak wszystkie zwyczajne sale zabiegowe i szpitalne kierując się dalej. Każdy słyszał plotki o eksperymentach prowadzonych na więźniach w zakładach karnych, ale czyżby taki proceder dział się też w Rafcie? W końcu dotarli do drzwi obarczonych tylko jakimś enigmatycznym numerem. Pod ścianami znajdowała się masa szafek z medykamentami i narzędziami do operacji. Po środku stał jednak spory stół z wgłębieniem na twarz i pasami do przypinania pacjentów. Mimo braku krwi na podłodze nie wyglądało to na miłe miejsce. Ekipa medyczna już czekała na miejscu. - Proszę pamiętać, że kooperacja jest w pana przypadku wskazana. – Do znudzenia powtarzał agent wskazując stół operacyjny. – Jeśli naprawdę chce pan pomóc naszej sprawie i sprawie Stanów zjednoczonych, nie ma pan się czego obawiać. Personel medyczny zaczął już przygotowania. Ktoś napełniał strzykawki, ktoś inny sprawdzał stan narzędzi chirurgicznych. Jedna z kobiet w kitlu podeszła żeby zabrać od Sabretootha wierzchnią odzież. Na blaszanym stoliku przy stole leżała jakaś elektronika. Laura podeszła do nich i stanęła zaraz za agentem, nieco z boku, żeby w każdej chwili być gotowa do skoku. Nie zakładała rąk na piersi jak Logan, w postawie ciągłego wzgardzania wszechświatem. Wręcz przeciwnie, ręce swobodnie zwisały jej po obydwu stronach, minimalnie tyko napięte. Jak lwica gotowa do skoku. Wszędzie też znajdowali się strażnicy więzienni wyposażeni w broń ostrą. Wszyscy czekali na to co zrobi Creed. |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Bloki więzienne Nie Sty 28, 2018 9:53 am | |
| - Nie boje się o moje dobro? Najlepsze co może spotkać żołnierza, to zginąć w obronie sprawy za którą walczy. Ale najgorsze co może go czekać, to siedzieć bezczynnie w celi. - Cable miał ochotę rozwalić wszystkie meble w celi, ale zmusił się do zachowania spokoju. - Lepiej powiedz co to za miejsce i dlaczego tu jestem. To jakaś farsa! Nie dokonałem żadnych aktów terrorystycznych... Wysadziłem pół zamku Doctora Dooma w powietrze, ale za to powinienem dostać medal. Za działanie w czynie społecznym. Fantastyczna Czwórka robiła to kilka razy, i nikt nie aresztuje ich za terroryzm, do jasnej cholery... - Cable wymruczał z niezadowoleniem, i rozpoznając głos Logana i przysiadł na swojej pryczy. Oparł ręce na rozsuniętych lekko kolanach i złączył ze sobą palce obu dłoni. Uspokoił się i po chwili mówił dalej. - Kiedy tylko zniknęliście w Los Angeles, od razu zaatakowali mnie i Domino. Jakiś telepatyczny dinozaur i agent wytwarzający sople lodowe. Uciekliśmy bez walki, a mimo to ciągle nas ścigają. Dzisiaj próbowałem się z wami skontaktować, kiedy część twoich ludzi się na mnie rzuciła... Chcesz wiedzieć jakie zagrożenie spotka was w przyszłości? Takie, że będą się wami wysługiwać, a później zrobią z was terrorystów, tak jak ze mnie! Nie powinniście im ufać, atak na nas i moje aresztowanie to potwierdzają. S.H.I.E.L.D. tak jak i cały rząd ochraniają projekt Sentinel.... Wytnij mi dziurę w ścianie tymi swoimi *** pazurami to porozmawiamy normalnie. Chcę stąd wyjść, nie mają prawa mnie tu trzymać. Nie złamałem żadnego prawa na terenie USA. Nikogo nie skrzywdziłem. - |
| | | Sabretooth
Liczba postów : 106 Data dołączenia : 11/02/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Czw Mar 01, 2018 6:09 pm | |
| Cała ta sytuacja lekko zaczynała męczyć Creeda, zapewne gdyby chciał, to rzuciłby się na strażników chcąc zabić jak najwięcej. No ale jednak nie, nie chciał niszczyć tej nikłej nici, którą wykształcił między sobą, a córką swego najlepszego wroga. Zamiast walczyć, wolał się poddać woli czekać co z nim zrobią. I tak to przetrwa, przecież jest praktycznie niezniszczalny. Pozostawało czekać i poddać się rozkazom, ale czy miał rzeczywiście jakiś wybór? Był w samym centrum kompleksu, z którego ucieczka była praktycznie niemożliwa, a do tego miał na głowie dwójkę rosomaków i cholewa wie jakich jeszcze mutantów poukrywanych wśród agentów. Tak więc na spokojnie i z rozwagą musiał podejść do całej sytuacji. Bez najmniejszych oporów dał poprowadzić się agentom do wskazanego przez nich pomieszczenia. Zachowywał spokój, jak na niego nawet zbyt nienaturalny i sztuczny. Jednak nie mógł inaczej, zwłaszcza teraz, gdy czuł na sobie spojrzenie tej niemej dziewczyny. Był z nią coś nie tak - czuć było od niej grozę, lecz nie taką jaką reprezentował Victor. On był przerażający z samej aparycji i sposoby bycia. Ona miała w sobie "to coś", co automatycznie obracało w proch morale wszystkich w okół. Była jak cień - ostrożna, cicha i gotowa do ataku, zbyt cicha i ostrożna można by nawet powiedzieć. Zupełnie jak gdyby trzymała na wodzy ukrytego w sobie demona wojny. Sam Creed znał kilkoro istot o podobnym charakterze, jednak ona biła ich na głowę. Istny potwór w ludzkim ciele - nawet James i Victor nie byli tacy, oni przypominali potwory z samej aparycji, choć oczywiście szablozębny bardziej. Tak pochłonięty rozmyślaniami - jeszcze - więzień był prowadzony ku nieznanemu ledwo zauważył zniknięcie swojego "brata". Gdy dwoje z przedstawicieli tej pokręconej rodzinki i obstawa dotarli do celu swojej podroży. Z przekąsem na twarzy wysłuchał formułki głoszonej przez agenta, aż korciło go, żeby wygarnąć mu, że ma ten kraj jak i jego władze wciśnięte głęboko w swoją odbytnicę, jednak się powstrzymał - lepiej nie zaogniać i tak napiętej sytuacji. Gdy kazano mu się rozebrać, Creed wykonał to bez najmniejszego oporu - zdjął z siebie ubrania spokojnie, lecz na tyle szybko, aby przejść do nieuniknionego eksperymentu na samym sobie. To było nawet zabawne - każdy na nim eksperymentował, a on nigdy nie był na tym stratny, ba - on nawet na tym zyskiwał. Gdy już bestia zdjęła z siebie całą odzież, to położyła się grzecznie na stole operacyjnym. Jeszcze szybki rzut oka na dziewczynę i upewnił się, że ona nadal czuwa i na pewno pozwoli zrobić mu krzywdę. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Bloki więzienne Wto Mar 20, 2018 8:57 pm | |
| W umyśle Wolverine'a bez ostrzeżenia pojawiła się telepatyczna wiadomość. "Nowy Jork, Waszyngton i inne miasta są atakowane przez armię Sentineli. Ich cel to nie tylko mutanci, ale i zwykli ludzie. Szkoła wciąż jest bezpieczna, lecz pozostawię w niej część X-Men na wypadek, gdyby Sentinele dotarły i do nas. Jestem przekonana, że nasi drodzy sojusznicy z S.H.I.E.L.D. zabiorą cię tam, gdzie będziesz według nich najbardziej potrzebny."
|
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Bloki więzienne Czw Mar 22, 2018 2:12 pm | |
| Logan milczał słuchając pełnego emocji wywodu Cable’a. Mutant nie kłamał, tego był pewien. Gorąco wierzył w to co mówił. Niestety niewiele powiedział na temat, na którym zależało mu najbardziej, czyli samych sentineli. Powoli kończył mu się czas, a jedyne czego tutaj doświadczył to użalanie się i demagogia. - Jesteś w Rafcie. Więzieniu o zaostrzonym rygorze dla nadludzi i superzłoczyńców. Oczywiście wszyscy niesłusznie skazani. Ciężko będzie coś poradzić, kolego. – Cokolwiek zrobił, czy nie zrobił miał prawo wiedzieć gdzie się znalazł. – Nie jestem tu naczelnikiem, ale przejrzę twoje akta. Zobaczymy czy coś się da zrobić Więcej nie chciał tracić czasu, a co więcej niewiele mógł z tego miejsca zrobić. Miał zresztą ważniejsze rzeczy na głowie. Na przykład zmierzającą ku końcowi operację na swoim nemezis. Na salę operacyjną wpadł już wpół zabiegu. Całe szczęście Sabretooth nie był jedynym przetrzymywanym tutaj o podwyższonej odporności i lekarzom udało się znaleźć jakiś środek usypiający, żeby nie trzeba było operować go „na żywca”. Agenci instalowali prosty chip kontroli. W wyniku niesubordynacji Victora czekają przykre i bolesne konsekwencje. Oczywiście jeśli poprzednia procedura przebiegła pomyślnie, Sabre nie miał się czego bać, ale Logan jakoś w to nie wierzył. Telepatyczny przekaz od Emmy odebrał niemal na równi z agentem Marvickiem, który przyłożył palec do znajdującej się w jego uchu słuchawki. Po własnych twarzach panowie łatwo mogli wywnioskować że dowiedzieli się tego samego. - Wygląda na to, że spłacisz swoją przysługę szybciej niż myślisz. – rzucił agent Loganowi. - Gdzie brakuje wam ludzi? – odpowiedział tylko Rosomak. Wygląda na to że ich oryginalna misja będzie musiała poczekać. Bieżące sprawy były ważniejsze, a przeszłość nie stanie się nagle bardziej pogrzebana. Zresztą była to poniekąd część wizji Xaviera. Ludzie i mutanci walczący ramię w ramię o wspólne dobro. Wolverine najchętniej na raz ruszyłby na front i bronił szkoły. Niestety nie mógł być w dwóch miejscach jednocześnie. „A może mogę” – pomyślał zerkając na swoją córkę. Dla pewności oddelegował więc Laurę z powrotem do instytutu, aby zasiliła tamtejszą obronę. On sam, wraz z nowo narodzonym Creedem udali się w stronę lotniska z maszynami SHIELD. Razem z niewielkim oddziałem wspomogą operacje na terenie jednego z atakowanych miast. Chyba nie będzie lepszej okazji do sprawdzenia intencji Victora.
zt x2 |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bloki więzienne Wto Lis 20, 2018 9:53 pm | |
| Cable’owi czas w Rafcie mijał całkiem nie najgorzej. Był dach nad głową, karmili, nawet jakieś rozrywki pokroju siłowni lub spacerniaka w obroży blokującej moce od czasu do czasu były w repertuarze. Szkoda tylko, że w celach nie było kablówki, ale kwestia względów bezpieczeństwa. Tak czy siak białowłosemu rytm dnia zakłóciła wizyta agenta, który zjawił się pod jego celą. Sądząc po czarnym garniaku, słuchawce w uchu oraz ciemnych okularach pewnie to był ktoś rządowy. Facet po 40, krótko ostrzyżony blondyn. Wysoki na 190 cm i dosyć szczupły. - Agent Murray. Przyszedłem złożyć panu propozycję, która może nieco ukrócić pobyt w tym jakże przyjemnym miejscu– zwykle, gdy słyszy się takie słowa to na myśl przychodzą te „nie-do-odrzucenia”, ale przecież to Ameryka. Wolny kraj czyż nie? Czego jednak agenci rządowi mogli chcieć od terrorysty? Współpracy, wsypania wspólników w zamian za skrócenie wyroku, a może wykorzystanie do tajnych eksperymentów naukowych? Agent cierpliwie czekał przed zamkniętymi drzwiami celi na reakcję więźnia. Ręce miał złożone za plecami. Stał prosto i od czasu do czasu zerkał na zegarek, który miał na prawej ręce, którą zaraz potem chował powracając do poprzedniej pozycji.
|
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Bloki więzienne Pią Lis 30, 2018 7:37 pm | |
| Jeśli chodzi o żywienie, mężczyzna na talerzach nie zostawiał nic. Wylizywał je do czysta, nie zostawała na nich ani kropla sosu, ani ziarnko ryżu. Był pod tym względem konsekwentny, a jako więzień niezwykle zdyscyplinowany. Jednak kiedy ktoś ze współwięźniów próbował z nim rozmawiać, nie spotykał się ze zbyt dużą radością ze strony Summersa. W momencie kiedy agent Murray, wkroczył do celi zauważył Nathaniela który siedział po turecku na środku niej, a jego palec w tym czasie zdawał się bezmyślnie wodzić po podłodze. Prawda była jednak taka, że jego metalowy paznokieć darł na niej swoje piętno. Cable został zniewolony poprzez założenie mu obroży na szyję, ale ręki nikt mu nie uciął. Agent Murray, mógł zauważyć, że wszędzie, na suficie, ścianach i podłodze, znajdowały się egipskie hieroglify... a Cable właśnie tworzył następne, ryjąc swoim metalowym paznokciem krawędź podłogi. - Spodziewałem się, że.... Ktoś w końcu mnie o coś oskarży, albo, że wypuścicie mnie z braku dowodów, zamiast okrzykiwać terrorystą bez procesu... ale.... - Cable zatrzymał swój palec podczas kreślenia jednego ze znaków, a agent Murray mógł zauważyć i poczuć jak coś spada z sufitu. Były to odłamki więziennego, ziemniaczanego puree, które spadło z sufitu na podłogę. Zupełnie jakby dziecko zastąpiło chwilowo Boga i zrzuciło na nich deszcz ziemniaków. - Ale, że ktoś mi złoży propozycję... Tego się nie spodziewałem... Zamieniam się w słuch i proszę o konkrety. - Cable przestał rzeźbić palcem w podłodze i podniósł wzrok na agenta Murraya. W Wziął głęboki wdech i powstając z więziennej podłogi zapytał o jeszcze jedną rzecz. - Z X-Men nic złego się nie stało prawda?- |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bloki więzienne Pią Gru 07, 2018 9:24 am | |
| W zasadzie obroże blokujące moce były w Raft standardem. Do tego dochodziły inne metody wyłączania mocy poszczególnych superprzestępców, których tutaj trzymano. SHIELD nie oszczędzało na zabezpieczeniach, bo ostatnim czego im było potrzeba to banda superzbirów robiąca zamieszanie w więzieniu i próbująca wydostać się na wolność. Oczywiście, że pewnie w samej pace znalazłyby się osobistości powiązane chociażby z Hydrą, która jak wiadomo – z powodów finansowych uległa rozpadowi. Wystarczyła jedna zła decyzja i wszystko się sypało. W zasadzie to Cable też tu trafił przez jedną złą decyzję, więc nie różnił się pod tym względem od osadzonych tu przestępców. Chociaż jemu najwyraźniej dano drugą szansę. - Międzynarodowy terroryzm poparty złamaniem kilkunastu przepisów oraz włamanie do stacji telewizyjnych w celu upublicznienia swoich nagrań. Niezależnie od tego czy Doom jest złoczyńcą czy nie, ma pewne prawa – powiedział wyciągając chusteczkę z wewnętrznej kieszeni marynarki i sprawnym ruchem pozbył się zabrudzenia na marynarce. Dobrej jakości materiał, który dosyć łatwo było wyczyścić. Może to jakaś specjalna technologia SHIELD, która sprawia że agenci wyglądają świetnie w każdych warunkach? - Jest pewien problem, którym wypadałoby się zająć. Zmobilizowaliśmy do tego wszystkich agentów oraz superbohaterów, ale mimo to brakuje nam rąk do pracy. Trzy największe miasta zostały zaatakowane przez humanoidalne maszyny, które zabijają wszystko co się rusza. Ludzi, mutantów, a nawet pomniejszych bohaterów – powiedział wyciągając niewielkie urządzenie z wnętrza marynarki. Było koliste, podobne do kamerki komputerowej, ale mniejsze i czarne. Coś nacisnął i na drzwiach więzienia Cable’a wyświetliły się hologramy, które były po prostu zdjęciami zrobionymi przez ludzi zaatakowanych miast lub bardziej profesjonalnymi nagraniami wykonanymi z perspektywy kamer w hełmach agentów SHIELD, którzy obecnie u boku Wolverina i Sabertootha walczyli z blaszakami. - Instytut jest bezpieczny– odpowiedział mężczyzna wyłączając urządzenie i ponownie chowając je do wnętrza marynarki. Nie wiedział o tym, by jakiekolwiek sankcje zostały wyciągnięte wobec X-menów bo jakby nie patrzeć poszli na współpracę i wydali Cable'a – Te roboty uczą się poprzez walkę z przeciwnikiem, a nanomaszyny uodparniają je na ataki. Na dodatek jest ich dużo. Moja propozycja jest taka, że wypuścimy Pana z tego miejsca. Zdejmiemy obroże, oddamy broń i zapomnimy o tym małym incydencie międzynarodowym. W zamian dostanie Pan odrzutowiec z nastawionym kursem na jedno z miast i zezłomuje tyle robotów ile tylko da radę – powiedział agent składając ręce za swoimi plecami. Uśmiechnął się lekko pod nosem. Zegar tykał. Skoro roboty atakowały największe skupiska ludności to mogą w końcu dojść do instytutu. A jeśli się adaptowały to coraz trudniej będzie niszczyć kolejne.
|
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Bloki więzienne Sob Gru 08, 2018 2:37 am | |
| Cable odwrócił wzrok od hologramów i przeniósł go na umorusaną w resztkach więziennych obiadów podłogę. O czym myślał? Bóg jeden wie, bowiem blokady telepatyczne, które nakładał na swój umysł na co dzień były tak silne, że po dwóch sekundach sam nie pamiętał o czym myślał wcześniej i przez całe życie wydawało mu się, że działa instynktownie. Co do blokad SHIELD, faktycznie blokowały jego moce, ale były nastawione na ingerencje w świat zewnętrzny, nie blokowały pracy jego mózgu, który był bezpośrednio związany z jego mocą więc Nathaniel nadal dowolnie manipulował swoimi własnymi myślami i stanem psychicznym. Jego umysł podpowiadał mu, że Murray jest dobrym człowiekiem, wykorzystywanym przez system, serce podpowiadało mu, by z nim porozmawiać. - Panie Murray, pomimo nienawiści do Pana przełożonych... Szanuję Pana za odwagę. Ale Pan rozumie, że... Ech, szkoda gadać. - Summers zamilkł, nadal patrząc na podłogę podniósł swoją biologiczną rękę, i palcem wskazującym wycelował w obraz robota niszczącego miasto na hologramie. Murray mógł zauważyć, że jego muskularna ręka ani na chwilę nie drgnęła, chociaż jego twarz zdradzała lekkie roztrojenie nerwowe. Widać było, że emocje w nim wrzały, był równie blisko płaczu co morderstwa, a mimo tego nie drgnął nawet o milimetr. - Wiem, co to jest.... Ostrzegałem o tym X-Men, ale uznali mnie za psychopatę i oddali mnie wam... Jeśli mam to zniszczyć, dacie mi nie tylko wolność i samolot... Przed misją będę potrzebował pół godziny w waszym warsztacie... Będę pracował bez kamer i mikrofonów, mogą mi towarzyszyć wasi naukowcy, ale nikt nie może mieć nośnika pamięci, nie chcę stworzyć czegoś co nie daj Boże później zrozumieją i odtworzą.... - Cable zrobił dłuższą przerwę, po której jego wzrok i pełna uwaga skupiły się na Panie Murrayu. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bloki więzienne Czw Gru 13, 2018 9:18 am | |
| - Dbają tylko o bezpieczeństwo narodowe. Czasami wymaga to poświęceń, ale nie mi to oceniać – w przypadku bezpieczeństwa narodowego, a nawet światowego sprawa miała się zasadniczo dosyć prosto. Jeśli poświęceniem jednostki można uratować miliony innych, a nie ma innego wyjścia, to należy tę decyzję podjąć. Zwykła kalkulacja strat i zysków, chociaż to najczęściej superbohaterami agenci wysługiwali się, by załatwiać swoje sprawy. Przy okazji jak najmniej narażając swoich ludzi na uszczerbek, gdy była tańsza alternatywa, którą można i tak spisać na straty w razie czego. Czy SHIELD miał jakiś plan na wypadek, gdyby bohaterom się nie udało? W zasadzie pewnie Nick Fury coś tam miał w rękawie. Agent w pełni rozumiał ten bunt oraz zrezygnowanie. Właściwie to widział to jak taką normalną reakcję na to, że zostało się ukaranym. Nikt nie lubi kar, kojarzą się z czymś złym i nieprzyjemnym. Taki jest ich sens, by trzymać w ryzach innych. Natomiast dostrzegł, że Cable na moment zareagował bardzo emocjonalnie. Wywołane to było widokiem maszyn, które wyświetlił hologram. Być może coś o nich wiedział. - Z informacji, które mamy AI sterujące wymknęło się spod kontroli. Jest bardzo odporne na ataki cybernetyczne, nawet nasi technopaci nie dali rady złamać kodu jednej z maszyn. Nie oczekuję, że zniszczysz wszystkie, a zminimalizujesz straty wśród cywili chociaż miło byłoby zobaczyć jak z nieba spada deszcz złomu – skomentował agent ponownie zerkając na zegarek. Chyba rozważał warunki Nathana, ale tak właściwie to mutant nie miał zbyt pola do dyktowania ich. - Bez kamer, ale pod nadzorem agentów. Tylko tyle mogę negocjować z tymi wyżej – niezbyt rozumiał po co miała być ta prośba, ale ze względów bezpieczeństwa nie mógł zostawić go samego z naukowcami. Do tego musiała być jakaś ochrona żeby nie nawiał. Zresztą mieli jego skonfiskowany sprzęt, więc w zasadzie zdążyli sobie obadać to i owo. W zasadzie to mieli też dosyć bogatą bazę technologiczną. Technologia pozaziemska, resztki po chitauri, a nawet sekcja mistyczna czy nawet okazjonalni goście z innych czasów pokroju Kanga Zdobywcy.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Bloki więzienne | |
| |
| | | | Bloki więzienne | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |