Obserwacja celu odbyła się bez większych przeszkód, nie licząc stracenia dziewczyny z oczu na kilka godzin w głównym budynku uniwersytetu, gdzie wejść niestety nie mógł. Gdyby wiedział, że tak długo będzie tam siedzieć i się uczyć to najpewniej zająłby się czymś innym, a tak tylko trwonił czas. Cóż takie to uroki obserwacji. Zawsze tylko siedzisz o ile masz takie szczęście i znajdziesz dogodne miejsce pozwalające na infiltrację, ewentualnie stoisz lub w najlepszym przypadku chodzisz za obserwowanym i przynajmniej poprzez ruch „zabijasz” czas. Dodatkowo naiwnie liczysz, że od razu zdobędziesz to, czego chcesz, bo bądźmy szczerzy, tylko w filmach obserwacje są spektakularne, szybkie i owocne. W prawdziwym życiu sytuacja wygląda tak, że najczęściej kiblujesz w jednym miejscu przez kilka dni, a i tak mało co się dowiadujesz, już nie wspominając jak twój cel to zwykła, być może rozkapryszona uczennica, której na każdy dzień kilkanaście godzin przypada na szkołę a reszta na siedzeniu w dom pod ścisłą obserwacją. Innymi słowy albo od razu się poddasz, albo wykorzystasz te kilka drobnych informacji, które cudem zaobserwowałeś.
- Tylko dwóch? - dziwił się. Rook podejrzewał, że dziewczyna będzie miała większą ochronę skoro jest tak cenna, a tymczasem posiadała tylko jedną parę strażników. - To nie może być tak proste. - Podniósł aparat w górę i udając, że fotografuje kilka rzeczy wokoło zrobił zdjęcie samochodu, następnie zbliżenie na jego irlandzką rejestracji i w końcu uchwycił także eskortę panny McDougal i ją samą. Kilka fotografii przypadło także na całkiem przypadkowe obiekty jak, chociażby drzewa czy fasada uniwersytetu. Gdyby ktoś go nakrył ze zdjęciami związanymi tylko i wyłącznie z McDougal to raczej trudno byłoby mu się jakkolwiek wyłgać, a tak powie, że jest laikiem i sfotografował dwóch mięśniaków w mundurach, bo wyróżniali się na tle otoczenia a dziewczyna, była po prostu ładna i tyle. Jak to nie zadziała, to pokaże zdjęcie drzewa i rzuci tekstem typu „To dopiero jest piękno, czysta nieskazitelna i goła natura pośród surowego miasta...” będą mieć go za debila czy innego czubka i dają mu spokój. A przynajmniej powinni dać, bo nigdy nic nie wiadomo.
Miał już wszystko. Teraz wystarczyło spotkać się z pracownikami zleceniodawcy i liczyć, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Spojrzał na komórkę, by oszacować czas i ruszył w ustalone miejsce. Wolał być tam pierwszy, tak na wszelki wypadek.
[zt]