|
| Warner Bros. Studios, Burbank | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Warner Bros. Studios, Burbank Nie Maj 28, 2017 6:31 pm | |
| Studio filmowe „Warner Bros. Studios, Burbank” jest głównym ośrodkiem filmowym, należącym do Warner Bros Entertainment. Duża część studia jest udostępniona zwiedzającym jako „Warner Bros. Studio Tour Hollywood”. Podczas wycieczki zwiedzający mają okazję zobaczyć między innymi charakterystyczną wieżę ciśnień, w której według bajki mieszkają Animki. Wycieczka po studiu trwa dwie lub trzy godziny w zależności od wybranego pakietu. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Nie Maj 28, 2017 6:33 pm | |
| Niestety sprawa z kosmitą w Hollywood nieco dłużej przeciągnęła się, dlatego spotkanie z Janice zostało przesunięte. Widział zawiedzenie w oczach Pepper, dlatego bez zastanowienia zapytał się jej, czy pójdzie z nim na drinka. Gdy wsiadali do samochodu, w głowie miał już ułożony plan, gdzie zabierze kobietę. Spojrzał raz jeszcze na zegarek. Była odpowiednia godzina, nikt im raczej nie powinien przeszkadzać. Odjechał z parkingu przy parku. Skierował się w stronę centrum miasta. - Muszę coś załatwić jeszcze, poczekasz na mnie? – zapytał, stojąc w korku, chociaż i tak zamierzał postawić kobietę przed faktem dokonanym. – To naprawdę nie potrwa długo. Góra dziesięć minut. – W wykonaniu Tony’ego dziesięć minut czasami równało się pół godziny albo i dłużej, ale po dzisiejszych przygodach z „podwodnym” kosmitą, widać było, że był zmęczony i nie kombinował… aż za bardzo. Skręcił w stronę centrum handlowego. - Naprawdę warto. – Puścił jej oczko, parkując na parkingu podziemnym. Zabrał swoją marynarkę i nim się Pepper obejrzała, zostawił ją w aucie. Po siedmiu minutach pojawił się z powrotem, tak jak obiecał. Miał trzy minuty zapasu. W zębach trzymał kluczyki do samochodu, a w rękach trzymał dwie papierowe torby. Otworzył bagażnik i szybko je schował, nim Potts zacznie zadawać jakieś pytania. - Widzisz? Mówiłem, że wystarczy mi tylko dziesięć minut. Nawet zmieściłem się w limicie. – Zatrzymał stoper na zegarku, kiedy wsiadł do auta. Wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie, kiedy przekręcał kluczyk w stacyjce. Znów byli na drodze, wyjeżdżali za miasto. Przed nimi wyrosła bardzo charakterystyczna „wieża ciśnień”. To raczej nie był żaden bar, w którym mogliby wypić drinka. Stark podjechał pod wjazd wytwórni Warner Bros. Był przy tym bardzo opanowany, nie komentował miejsca, w którym się znaleźli. Stark opuścił szybę, spojrzał na ochroniarza. Jarvis wyświetlił na telefonie przepustkę. - Proszę, może pan jechać. – Tony śmiesznie poruszył brwiami, uśmiechnął się do Pepper. Podjechał pod sektor jedenaście. - Jesteśmy na miejscu, panno Potts. Skłamałem, zapraszając panią o drinka. Zapraszam panią na randkę. |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Nie Maj 28, 2017 6:36 pm | |
| Świat Pepper był skrupulatnie zaplanowany. Dobę wypełniała jak harmonogram, wszystko musiało mieć zaplanowane, dopasowane oraz przemyślane, dlatego tak bardzo lubiła ład i porządek, a wszelkie niespodziewane wydarzenia witała z niechęcią. To, co miało miejsce w Rotary Park, sprawiło, że jej plany legły w gruzach. Musiała nagimnastykować się, aby przełożyć spotkanie z Janice, także kilka innych, pomniejszych rozmów, choć tu akurat już zabrakło jej entuzjazmu. Przemoczona i niezadowolona szła dwa kroki za Starkiem. Milczała, trawiąc to, czym podzielił się z nią mężczyzna oraz co dotyczyło pozaziemskiej istoty. Pozwoliła, aby otworzył jej drzwi, następnie usiadła na miejscu pasażera. Odrzuciła głowę do tyłu, przymknęła oczy. W chwili słabości zgodziła się na tylko jednego drinka, choć prawdę powiedziawszy miała wielką ochotę wrócić do hotelu oraz nie wyściubiać dziś już więcej nosa ze swojego apartamentu. Jechali przez zatłoczone miasto. Pepper podgłośniła muzykę, aby nie musieć rozmawiać. Zrezygnowana, nawet nie zaprotestowała, kiedy Stark zatrzymał się nagle, tłumacząc się nieskładnie. - Dziesięć minut. Z zegarkiem w ręku - wydusiła w końcu z siebie. Przez przyciemnioną szybę, odprowadziła mężczyznę wzrokiem, zgrabnie omijając swoje odbicie w lusterku. Kiedy ponownie wjechali w zatłoczone ulice, wsparła polik na dłoni, a tę na oknie. Spodziewała się, że lada moment ujrzy wysokie drapacze chmur, egzotyczne palmy, jak i krzykliwe neony. Zamiast tego otoczenie opustoszało, drogi rozszerzyły się, a miasto zostało gdzieś daleko w tyle. - Co Ty kombinujesz, Tony? Gdzie jedziemy? To nie wygląda jak The Westside... Tony? - Zmarszczyła nos, nie uzyskawszy żadnej, konkretnej odpowiedzi. Rozpoznała to miejsce, choć nigdy nie była tutaj osobiście, gdzie powstawały między innymi oglądane przez nią w okresie dzieciństwa Looney Tunes. Pepper ożywiła się, choć nadal łypała na Starka podejrzliwie, podobnie jak na ochroniarzy, którzy przepuścili mężczyznę bez mrugnięcia okiem. Uśmiech, który odwzajemniła, bardzo szybko zamarł na ustach Pepper. - ... Randkę!? Na jaką randkę!? Nie zabiera się kobiety na randkę, nie uprzedziwszy ją wcześniej o tym! Widzisz, jak ja wyglądam!? - oburzyła się, mnożąc argumenty i nie dając szansę na wejście jej w słowo. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Nie Maj 28, 2017 6:38 pm | |
| Tony pozwolił się kobiecie wygadać, wzburzyć i jeszcze wszystko inne, co tylko chciała. Uśmiechnął się po swojemu, dokładnie tak samo, gdy wrócił z Afganistanu. Wtedy Potts powiedziała mu, że płacze ze szczęścia – jednak nie będzie musiała szukać nowej pracy. - Najczęściej pytam kobiety, czy chcą ze mną pójść na randkę… Ale niestety jesteś jedyną kobietą na Ziemi, która by mi odmówiła, gdybym zapytał o to wprost – odpowiedział jej całkiem spokojnie, a następnie zerknął na jej ubranie. Nie było aż tak źle, chociaż na pewno czuła się niezbyt komfortowo w nieco przemoczonej garsonce. Właściwie sam też mógł się przebrać, ponieważ czuł, że jego spodnie również są lekko mokre. Na to też zaraz zaradzi, jeśli kobieta tylko mu pozwoli. - Popatrz, gdzie jesteśmy. Myślę, że mają tutaj bardzo wiele rzeczy na przebranie się. – Otworzył swoje drzwi i powoli wyszedł z samochodu. Obszedł go, by otworzyć drzwi Pepper. Podał jej swoją dłoń, chcąc być szarmancki. – Daj się zaprosić. Mam w bagażniku wino i trochę włoskiego makaronu. Myślę, że nawet jest jeszcze ciepły, bo pakowali to z największym dopieszczeniem. – No tak, nie zawsze widzieli Starka kupującego jedzenie i w ogóle kogoś, kto machał złotą kartą kredytową. Nawet w takim miejscu jak Hollywood. - Kręcili tutaj „Sherlocka Holmesa”. Na pewno mają ciekawą scenografię. – Czy temu spojrzeniu można było się oprzeć? Szczególnie że Stark wciąż stał z wyciągniętą dłonią i patrzył na kobietę wyczekująco. – I piękne stroje. – Dodał po chwili namysłu. Cóż miał zrobić więcej, żeby kobieta za nim poszła? Naprawdę się starał. Nawet nie próbował użyć na niej swoich tanich sztuczek. Raczej próbował do niej podejść od strony „co masz do stracenia?”. |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Nie Maj 28, 2017 6:42 pm | |
| Prychnęła pod nosem. Po kim, jak po kim, ale po Starku, do którego nie bez powodu przylgnęła łatka playboya spodziewała się odpowiedzi podobnej do ależ Pepper! Co Ty wygadujesz? Wyglądasz świetnie. Dłuższą chwilę mierzyła mężczyznę wzrokiem. Z jednej strony chciała przyznać, że już od dłuższego czasu czekała, aż Tony wykaże się podobną inicjatywą, z drugiej miała szczere obawy. Głównie przez wgląd na niejednoznaczną przeszłość, która ich łączyła. Bała się. Virginia nie potrafiła sobie radzić z niezręcznymi sytuacjami, niepewności, dogryzającymi podszeptami, bo przecież Stark był Starkiem. Jeszcze nie tak tak dawno temu sama we własnej osobie tłumaczyła tym, które zostawały u niego na noc, dlaczego Tony nie raczył im podziękować śniadaniem do łóżka oraz odprowadzała do czekającego pod domem samochodu. Kąciki jej ust drgnęły. Wspomnienie o winie oraz włoskiej kuchni, do której miała słabość, zmiękczyły jej twarde serce. - Podejrzanie bardzo zależy ci na tym, abym się zgodziła... - pozwoliła sobie zauważyć. W końcu wysiadła, aczkolwiek zanim podała mężczyźnie swoją drobną w porównaniu z jego dłoń, spytała: - Jakie to wino? - Pepper gustowała w czerwonych, półsłodkich, z ciekawego bukietu, odpowiednio długo leżakujących oraz w białych, wytrawnych, raczej kwaskowatych. Możliwe jednakże, że pamiętał o tym podobnie jak o truskawkach, które przyniósł razu pewnego w ramach przeprosić, bo skojarzył je z nią, choć w złym kontekście. Miejsce, do którego zabrał ją mężczyzna, zapierało dech w piersiach. Rozejrzała się po okolicy, nie ukrywała ani zachwytu, ani zaciekawienia. Trzeba było przyznać, że trafił w samą dziesiątkę. Jej rozbiegane spojrzenie nie mogło się zdecydować, na czym na dłużej zawiesić oko. Zdecydowanie chciała zobaczyć wszystko wszystkie tajemnice, które skrywała hala produkcji, dlatego też nie przeciągając już dłużej, ujęła ramię Tony'ego, pozwalając się dalej prowadzić. - Mówisz, że randka, którą zaplanowałeś, wymaga specjalnej oprawy i powinnam się przebrać, zanim zaproszą nas do stołu? Wspomnienie nieciekawego popołudnia oraz incydentu w parku zacierały się. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Nie Maj 28, 2017 6:44 pm | |
| Tak naprawdę, gdyby chciał użyć swoich standardowych tekstów, odparłby Pepper, że wie, gdzie idealnie pasowałyby jej ubrania. Gdyby go zapytała „gdzie?”, odparłby, że na podłodze. Nie zamierzał jednak Potts traktować tak durnymi tekstami, które niestety działały na niektóre kobiety. Umawiał się z idiotkami. Niestety. Jeśli chodziło o wino, była to dość trudna decyzja. Serce mówiło mu zupełnie coś innego, a rozum podpowiadał jeszcze inne wino. Wybrał pod kobietę, nie pod swoje upodobania. Zresztą, nie miał zbyt wiele czasu do namysłu, dlatego musiał podjąć decyzję wyjątkowo szybko. - Rubens Amarone Della Valpolicella. – Wyrecytował, chociaż jeszcze nie wyciągnął pakunków z bagażnika. – Jarvis polecał. – Nie dokończył, że poleciał na „romantyczny wieczór”. Po jego spojrzeniu można było się tylko domyślić, o co Tony poprosił swój komputer. - Mam nadzieję, że będą pasować Ci nuty jagód, lukrecji, orzechów laskowych i kokosów. – Raz już je kiedyś pił, choć z początku nie był przekonany do tak „egzotycznego” bukietu. Pamiętał, że przyniósł mu je Rhodey na imieniny. To było odmienne doświadczenie, ponieważ od wielu lat zazwyczaj urządzał huczną imprezę. Wtedy skończyło się na piciu wina i rozmawianiu na tematy polityczno – wojskowe. Jak to z nim. Pomógł jej wyjść z auta. Nie popędzał ani niczego nie robił za szybko. W porównaniu z Pepper Stark wydawał się bardzo opanowany, tak jakby magia tego miejsca na niego wcale nie działała. Dopiero gdy kobieta odsunęła się od samochodu, zamknął za nią drzwi. - Przypominam o bagażu, sir – odezwał się Jarvis. Tego na pewno Tony by nie zapomniał. Przesunął kciukiem po dłoni kobiety, nim ją puścił, by wyciągnąć pakunki z bagażnika. - Właściwie to ja będę i Twoim partnerem i kelnerem w jednym. To również coś dla mnie nowego, dlatego mam nadzieję, że wypadnę równie dobrze w obydwu rolach. – Na szczęście kucharzem nie, już raz próbował przyrządzić dla niej posiłek w samolocie. Omlet w jego wykonaniu wyglądał opłakanie. – I wyjedziemy stąd oboje bardzo zadowoleni. – Chociaż bardziej zależało mu na tym, by kobieta lepiej się bawiła niż on sam. Własną rozrywkę stawiał na końcu swojej listy potrzeb. Coś niebywałego, zawsze było zupełnie odwrotnie. |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Nie Maj 28, 2017 6:51 pm | |
| To... Miłe, że pomyślał o niej. O tym, czym możne ją zaskoczyć. Co sprawi jej przyjemność. - Brzmi dobrze. Ciekawi mnie ten kokos, to raczej nie jest pospolity aromat w winie. Coś jej mówiło, że będzie tego gorzko żałować, aczkolwiek zdusiła te nieprzyjemne myśli w zalążku, zanim zdążyły przyczepić się do niej niczym rzep do psiego ogona. Chciała. Naprawdę chciała wierzyć, że Stark jest naturalnie. Że nie gra przed nią, nie udaje. I przede wszystkim, że jest tutaj dlatego, że chce tego, a nie podświadomie czuje, że powinien jej wynagrodzić ten dzień. - Ty kelnerem? Czy to aby na pewno bezpieczne? - odezwała się zza jego pleców, parskając. Rozbawienie wkradło się pomiędzy jej słowa. Jakoś trudno przychodziło jej wyobrażenie sobie Starka w tej roli, nie chciała jednakże z góry skazywać go na porażkę, dlatego też zagryzła od środka policzki, dusząc śmieszki. Wieczór zapowiadał się... interesująco. Pomogła mężczyźnie zabrać się z tymi wszystkimi pudełkami, aczkolwiek zaraz po przekroczeniu progu musiał sobie już radzić sam. - Daj mi chwilę... Ach! Tony? Pamiętaj, aby zadbać o odpowiedni surdut - wskazała na drzwi, za którymi kryła się męska garderoba. Sama zniknęła za tymi po przeciwnej stronie, prowadzącymi do damskiej garderoby - Pepper nie mogła sobie odmówić przyjemności pomyszkowania wśród kostiumów, eleganckich strojów, bogato zdobionych sukni skoro już miała je bezkarnie na wyciągnięcie ręki. Była tylko kobietą. Cieszyła oczy błyskotkami, zwłaszcza tymi, które mogła założyć. Od razu porwała sznur pereł, który idealnie pasował do jej szyi. Obok leżał komplet drobnych, subtelnych kolczyków. Choć zajęło jej to znacznie dłużej, niż zakładała, ostatecznie zdecydowała się na granatowy komplet, w którym w filmie wystąpiła Irene Adler. Kilkakrotnie obróciła się przed wysokim lustrem zadowolona z efektu. Oczyma wyobraźni już widziała minę Tony'ego, dlatego też czym prędzej pospieszyła do miejsca, w którym spodziewała się zastać Starka. Materiał sięgający ziemi nie dawał pełnej swobody ruchów, aczkolwiek Pepper szła z gracją, jak i dumnie podniesioną głową, jakby kostium ten był szyty dla niej i na nią. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Nie Maj 28, 2017 6:53 pm | |
| Tony, gdy wyciągał wino z bagażnika, podziękował w duchu, że posiada zaawansowany komputer, który może pomóc mu w prowadzeniu samochodu. Pepper raczej nie byłaby zachwycona z „pijanego” kierowcy (choć Stark potrzebował naprawdę o wiele więcej niż kilka lampek wina, by być pod wpływem). Te małe niuanse często wypadały mu z głowy. Był raczej przyzwyczajony do dziewcząt – przygód na jeden raz. Wtedy naprawdę nie zważał na słowa, a także to, co robił. Musiał się tylko raz postarać, potem szło wszystko jak z płatka. Dalsza znajomość nie była potrzebna. Tylko że był tutaj z Pepper Potts. Tą samą kobietą, która przed kilkoma laty groziła mu gazem pieprzowym, jeśli go nie wysłucha. To było naprawdę bardzo wesołe wspomnienie. Teraz dziękował prawie każdego dnia, że Stane próbował ją zwolnić. Gdyby nie on, nigdy nie wiedziałby, że ktoś taki jak Potts u niego pracuje. Nie miałby na czyją głowę zwalić papierkowej roboty, nie miałby kto mu przypominać o spotkaniach i nie miałby kto marudzić mu nad uchem, że znowu siedzi i majsterkuje. Pod wieloma względami Potts była wyjątkowa. Choć Stark był, jaki był, to na szczęście nie miał klapek na oczach. Dobrze zdawał sobie sprawę, kogo ma u boku. Wreszcie też zaczynał rozumieć swoje uczucia. Szkoda, że stracił dużo czasu na umawianie się z idiotkami albo na próbach przelecenia niektórych superbohaterek. Zawsze jednak lepiej później niż wcale. Gdy weszli do budynku oznaczonego cyfrą jedenaście, zapewne mocno się zdziwili. Był to plan zdjęciowy – jak na razie spowity w całkowitych ciemnościach. Światło prowadziło ich jedynie do dwóch garderób, które znajdowały się po lewej stronie. - Baw się dobrze. – Puścił oczko kobiecie, która szybko powędrowała w stronę garderoby. Stark wybrał zupełnie inną opcję. Chciał sprawdzić, jak powinien operować światłami i jaka sceneria na nich tutaj czeka. Odstawił na bok pakunki. Rozejrzał się. Co prawda w takich momentach zawsze wyciągał telefon i prosił Jarvisa, ale teraz uznał, że może czas, by „wykazały się” jego oczy. Wzrokiem znalazł dużą szafę z różnymi włącznikami. Pstryknął pierwszy z brzegu. Pojawiło się delikatne światło na samym środku hali. Mieszkanie Holmesa. Stylowy okrągły stolik, dwa fotele, przepiękny dywan. Na ścianach tapeta, której zapewne nie powstydziły się nawet król. Interesujące. Tony podniósł „bagaże”. Przeniósł wszystko na stolik. Rozejrzał się za naczyniami. Były. Uśmiech jeszcze mocniej rozgościł się na jego ustach. Wyciągnął dwa talerze oraz dwa kieliszki do wina. Znalezione sztućce przypominały mu dom rodzinny. Jego mama miała podobną zastawę. Choć ta znaleziona na planie filmowym, była tylko stylizowana na epokę, zaś zastawa Marii była bardzo stara. Tony przetarł wszystko szmateczką, którą miał w swoich szpargałach. Przeniósł ich kolację na talerze. W siedem minut nie mógł oczekiwać cudu. Było to proste danie - tagliatelle z kurczakiem, brokułami i serem. Wino zamierzał otworzyć dopiero wtedy, gdy przysiądą do kolacji. Zabrał ze sobą puste torby. Pobawił się światłami, tak by oświetlały pokój Holmesa w jak najbardziej nastrojowy sposób. Ot, mogli się teraz poczuć, jak aktorzy w teatrze. Szybkim krokiem udał się do garderoby. Przypomniał sobie słowa Pepper o surducie. Ten kojarzył mu się tylko z weselem, ale skoro Potts życzyła sobie, by zobaczyć jego w czymś takim, nie zamierzał się z tej prośby wyłamywać. Odnalezienie odpowiedniego stroju zajęło mu na pewno mniej czasu niż Pepper. Mimo to pojawił się dopiero parę minut po niej. Był ubrany w stylizowaną koszulę, granatową kamizelkę w bliżej nieokreślone wzory, „wmarzony” czarny surdut w niebieskie paski oraz pasujące spodnie. Pod szyją miał zawiązaną apaszkę, której końce były elegancko schowane. Na końcu języka miał przygotowaną odpowiedź o tym, że moda męska właściwie się nie zmieniła, ale zobaczył ją. Uśmiechnął się. Może trochę za bardzo głupkowato, ale przynajmniej szczerze. - Panna Potts? – Nie krył zdziwienia. Marlin Monroe powiedziała: „Daj dziewczynie odpowiednie buty, a podbije świat”. Szkoda, że nie widziała Pepper Potts w tym kostiumie. |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Nie Maj 28, 2017 7:26 pm | |
| Pusty pokój, w którym znalazła się od razu po przejściu przez drzwi, wyglądał jak żywcem wyjęty z 221B Baker Street. W pierwszej chwili nie mogła się oprzeć wrażeniu, że wystarczy mocniej nacisnąć na deski na podłodze, a w drzwiach - będących prawdopodobnie tylko repliką doczepioną do ściany - od razu pojawi się urocza, starsza pani, u której Holmes pomieszkuje, pewna, że wpadł z niezapowiedzianą wizytą doktor Watson. Chłonęła każdy detal, ponieważ te były naprawdę dopieszczone. Uginające się od półek książki, pamiątki na kominku, drobiazgi rozrzucone na stole, przy którym eksperymentował Sherlock. Obok kanapy stały oparte skrzypce, pod oknem tkwiło legowisko psa, mającego najlepszy nos w całym Londynie. Na końcu spojrzała na centrum, czyli na stół, który był nakryty do kolacji. Makaron pachniał dobrze, a kieliszki iskrzyły się w świetle. Słysząc szmery za swoimi plecami, obejrzała się przez ramię... Cóż. Widywała już nie raz Starka w garniturach, w pełnej elegancji. Miał dobry gust, dbał o to, aby marynarka była zawsze świetnie skrojona, a całość wykonana z najlepszego materiału, zgodnie z obecnie panującymi trendami. Mimo to w klasycznym surducie, będącym niejako wizytówką brytyjskiej arystokracji, prezentował się przystojnie jak nigdy. Dlaczego wcześniej nie zaproponowała mu, aby przy okazji odświeżania garderoby pomyślał o jakimś fraku bądź właśnie surducie? Z uśmiechem błąkającym się na podkreślonych czerwienią wargach, skróciła dzielący ich dystans. Mogła temu zaprzeczać oraz kłamać w żywe oczy, jednakże Virginia jak każda kobieta lubiła czuć się docenianą. Wyjątkową. Spojrzenie, którym uraczył ją Tony, w zupełności zaspokajają jej skromną, damską próżność. - Panie Stark? - skupiła te czysto niebieskie oczy na mężczyźnie. Był od niej wyższy, aby więc było to możliwe, musiała zadrzeć głowę. Niesforny kosmyk zsunął się na jej twarz, musnął policzek, zahaczył o nos. Czuła, że się rumieni, jednakże warstwa pudru ratowała ją z opresji. Już dawno nie poczuła się tak zawstydzona w obecności Tony'ego. Prawdopodobnie dlatego, że ostatnie wydarzanie odsunęły jej myśli od tego, co mogłoby być i jeszcze kilkunastu innych, niedopowiedzianych spraw, splotów niewyjaśnionych okoliczności, półsłówek. - Co dzisiejszego wieczoru poleca szef kuchni? - przerwała tę zmowę myślenia, uciekając wzrokiem, a także zmuszając Starka, aby odciągnął jej myśli od niewygodnych tematów. Chciała miło spędzić wieczór i nie myśleć o konsekwencji; naturalnie, w granicach rozsądku, z którym Pepper nie zwykła się rozstawać. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Nie Maj 28, 2017 8:01 pm | |
| Tony był zadowolony z jednej rzeczy – wystarczyło tylko odkurzyć jeden kontakt, by zadowolić pannę Potts. Gdyby wiedział o tym wcześniej, na pewno zdecydowałby się na taki krok. Nie planował spotkania z kosmitą, ale poniekąd to ono popchnęło go do tego, że znajdowali się w tym miejscu. Zapytał ją. Wreszcie to zrobił. Nie potrafił opisać tego, co czuje. Był dobry w zdobywaniu, ale miał wielki problem z ukazaniem prawdziwych uczuć. Poniekąd uważał, że takie odsłonięcie się, mogło wyrządzić więcej złego niż dobrego, w szczególności, teraz gdy stał się Iron Manem. Tylko że miał już dość tłumienia w sobie niektórych spraw. Niepotrzebnie komplikował sobie życie. Zdawał sobie sprawę o tym już wcześniej, ale dopiero rozmowa z jednak-niezmarłą-mamą-chrzestną uświadomiła mu, że jednak nie młodnieje i nie może prowadzić się tak, jak prowadził się do tej pory. Na tańczące w „Jezioru Łabędzim” Iron Many. Tony Stark się zakochał. Choć jego uczucia do panny Potts zostały ukryte pod delikatnym uśmiechem, zachwytem nad sukienką i w wyrównanym oddechu, to i tak dzisiejszego wieczoru to się wyda. Tony na pewno w pewnym momencie straci swoją maskę, pozwoli, żeby zadziałała na niego magia otoczenia. Mogę się nawet założyć, że była to kwestia wypicia jednej lub dwóch lampek wina. Potrzebował prawdziwego odprężenia. Nie musiał już niczego przemyślać. Tony Stark powiódł wzrokiem po stoliku, do którego nakrył. W jednej chwili włoskie danie wydawało mu się być za proste jak na ten wieczór. Skarcił siebie samego, że nie wybrał czegoś wykwintniejszego. Na szczęście cichy głosik podpowiedział mu, żeby się tym nie przejmował. Ważne, by było dobre. W potrawie najważniejsze jest zawarte serce oraz smak. O te dwie sprawy nie musiał się, co martwić. - Tagliatelle z kurczakiem, brokułami i serem, panno Potts. Prosto z patelni. – Przynajmniej takim było, gdy dostawał dwie porcje w specjalnych opakowaniach. Teraz danie już niestety nie parowało, ale na pewno wciąż było ciepłe i pyszne. - Kucharz wyraził nadzieję, że choć danie cechuje się prostotą w swoim składzie, będzie Pani smakowało i umili Pani dzisiejszy wieczór. – Nie potrafił stylizować swojej wypowiedzi na dawny wiek, lecz próbował. Na pewno lepiej poszło mu z Thorem w parku. Szekspirowskie czasy były mu paradoksalne bliższe. - Czy mogę pomóc Pani usiąść przy stoliku? – Widział to na filmach. Niektóre dziewczyny zmuszały go do obejrzenia romansideł. Robił to raczej niechętnie, ale odpowiednio zachęcony… Nie! Teraz nie zamierzał myśleć o swoich byłych. Koniec, kropka. Dzisiaj miał zacząć zupełnie inny rozdział. Przynajmniej tak planował. |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Pon Maj 29, 2017 4:58 pm | |
| Mógł zabrać ją wszędzie. I to dosłownie. Wybrać drogi lokal z ekskluzywnym menu, kuchnią fusion i kwartetem smyczkowym umilającym gościom wieczór. A jednak odrzucił dobra materialne, chcąc, aby wieczór był sam w sobie wyjątkowy, nie zaś za sprawą otoczki luksusu. Pepper szczerze doceniała ten gest i nawet, gdyby Tony po drodze zatrzymał się w chińskim barze, biorąc na wynos dwa pudełka makaronu, smakowałby on lepiej niż nie jedno dane serwowane osobiście przez szefa kuchni. Być może zwrócił już wcześniej na to uwagę, być może niezupełnie, nie mniej nie wiele jej trzeba było do szczęścia; a już na pewno łatwiej było sprowokować jej uśmiech, kończąc tego dnia wcześniej pracę i zabierając ją na właśnie tylko jednego drinka zamiast zostawiać drobne prezenty na biurku, które znajdowała pod koniec swojego dnia pracy lub dopiero wchodząc do firmy. - Pachnie apetycznie - stwierdziła szczerze, rozwiewając tym samym obawy odnośnie tego, czy nie zacznie kręcić nosem nad elementem niespodzianki. Zasiedli do stołu. Kiedy Stark przysuwał jej krzesło, na co zapytana naturalni zezwoliła, uśmiechnęła się delikatnie. Rozpieszczał ją dżentelmeńskim zachowaniem. To ono, bardziej niż wyszukane komplementy, chwytało pannę Potts za serce. Kosztując, spojrzała kątem oka na mężczyznę, starając się uchwycić jego spojrzenie. Po latach znajomości nauczyła się, że momentami jego mimika, to jak marszczy czoło bądź brwi, wyraża więcej, niż czasami jest w stanie wydusić z powściągliwego w mówieniu o własnych uczuciach Tony'ego. - Pamiętasz, jak tydzień po tym, kiedy zostałam prezesem Stark Industries, zaproponowałeś kawację w Wenecji? Oparła widelec o talerz, sięgając po kieliszek z winem. Ujęła w dłoń cienkie, pękate naczynie. - Żałowałam później, że się nie zgodziłam. I nie tylko dlatego, że mogliśmy uniknąć tego całego rabanu podczas Stark Expo... Mam nadzieję, że jeszcze dane nam będzie pojechać do Wenecji - zbliżyła w geście toastu szkło, które trzymała w ręku, do kieliszka w dłoni Staka. - Za Wenecję? - zaproponowała. Aby dopełnić toast, przyłożyła naczynie do ust. Upiła jeden łyk, smakując w winie. Z drugim gorycz ustąpiła posmakowi kokosu. Rzeczywiście. Bukiet smakowy był naprawdę wyjątkowy. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Pon Maj 29, 2017 11:11 pm | |
| Akt pierwszy. Odsunął krzesło Pepper i pomógł jej usiąść. Stark miał maniery. Wpajała mu je do głowy mama. Jarvis również przypominał mu o nich, choć czasami przymykał oko na obdarte kolana czy plamkę na świeżo wypranej koszulce. Ta dwójka odpowiadała za to, że Tony był kulturalny – oczywiście, o ile tego pragnął. Najczęściej niestety nie miał na to najmniejszej ochoty. Akt drugi. Odpowiednie otwarcie wina. Cieszył się, że nie musiał podjąć rozmowy z kobietą. Był poniekąd wystraszony tym, co się działo w jego duszy. Chyba jeszcze nigdy mu nie zależało tak mocno, jak właśnie teraz. Zaprezentował butelkę Pepper, a po „zaakceptowaniu” wina zabrał się za jego otwieranie. Wkręcił końcówkę korkociągu do korka, szybkim ruchem otworzył wino. Najpierw rozlał swojej partnerce. Była to odrobina na spróbowanie. Poczekał, aż kobieta spróbuje, a dopiero później nalał jej wina do połowy kieliszka. Następnie polał sobie dokładnie tyle samo. Akt trzeci. Rozmowa. Choć wcześniejsze akty były łatwe dla Starka, tak ten był jednym z najtrudniejszych. Zdradzała go przede wszystkim mimika, Pepper mogła odczytać z niego, że myśli zupełnie o czymś innym niż wskazują na to jego słowa. - Pamiętam. – Skinął głową. Nie przypuszczał, że Potts będzie chciała poruszyć ten temat. Nigdy do niego nie wracali. Działo się to ładne kilka lat temu. Nigdy nie pomyślał, że kobieta będzie żałować odrzucenia jego propozycji. - Pragniesz wakacji, Pepper? – Nawet teraz nie była na to odpowiednia pora, zważając na to, co się działo dookoła. Kobieta miała na głowie firmę, którą tak prawie że bezceremonialnie zrzucił na nią Tony, a on sam wiele różnych superbohaterskich problemów. Choć jeśli o nie chodziło, czuł, że nieco wypadł z obiegu. Zwalił winę na Extremisa. Na coś musiał. - Gdybyś tylko pozwoliła mi się porwać, na pewno wymyśliłbym coś innego niż Wenecja. Po głowie chodzą mi Hawaje. – Uniósł swój kieliszek. Uśmiechnął się do niej. Prawdziwie. Bez żadnego oszczerstwa. Naturalnie. Niewymuszenie. – Poleć ze mną na Hawaje, Pepper. Ja załatwię tylko jedną rzecz w Avengers Tower, Ty dopilnujesz spraw w firmie, by bez Ciebie ona nie upadła. – Pamiętał tamtą rozmowę. Wciąż nie przybyło mu innych argumentów niż „masz przecież prawo do urlopu”. - Ucieknijmy na tydzień. Zostawmy wszystkie sprawy za sobą. Wyrzućmy komunikatory. Chcę… - Napił się wina. Było takie, jakim je zapamiętał. Jego komputer był naprawdę dobrym doradcą. Nastała chwila krępującej ciszy. Stark błądził wzorkiem po twarzy Pepper, wyraźnie chcąc jej coś powiedzieć. Wiele opcji, które przychodziły mu do głowy, wydawały mu się być żałośnie śmieszne i nie na miejscu. - Czuję, że nasza historia poszła złym torem. Wtedy na balkonie… Potem na dachu… Nie odebrałaś, jak dzwoniłem do Ciebie podczas bitwy o Nowy Jork… - To ostatnie raczej nie było wyrzutem. Było wyliczanką. – Tak wiele szans zmarnowałem. |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Wto Maj 30, 2017 8:22 pm | |
| Virginia była sentymentalna, o czym Tony się wielokrotnie przekonał, na przykład w momencie, w którym podarowała mu zachowany, pierwszy reaktor łukowy, który wcześniej bezdyskusyjnie kazał z siebie wyszarpać. Dowód, że Tony Stark ma serce. Nigdy później nie przyznała na głos, że okazał je jeszcze wielokrotnie. Kolekcjonowała zachowane na fotografiach wspomnienia, drobiazgi, które przypominały jej o ważnych momentach z życia oraz o tych, którzy poszli własną drogą. Wiele zmieniło się od momentu, w którym Stark okazał się być Iron Manem, jak i wciągnął ją w świat superbohaterów. Naprawdę zaczęła doceniać każdy dzień. - Wakacji? Nie mogę sobie pozwolić na urlop. Nie teraz, o czym zresztą kto jak kto, ale Ty powinieneś najlepiej wiedzieć - spojrzała na niego wymownie. Zarządzała jego firmą, użerała się z Radą Nadzorczą, cierpliwie wysłuchiwała wszystkich kontrahentów. Musiała być obecna, jeśli Stark Industries miało działać jak szwajcarski zegarek. Z drugiej strony, mimo iż zaprzeczytała automatycznie, wizja słonecznych Hawai oraz beztroskich dni spędzonych na piaszczystej plaży... Nie. Nie powinna ulegać podstępnym podszeptom. Pokusom, które tylko zwodzą. A jednak, Stark wpatrywał się w nią intensywnie nieugięty i zdeterminowany. Pepper poczuła, że tonie. - Nie, nie, żadnych wakacji... I nie mów już ani słowa o pięknych Hawajach, które są tak daleko stąd... - westchnęła. Nie mogła. A może jednak mogła? Pepper przymknęła oczy. Upiła łyk, nie mając sił, aby przerwać mężczyźnie. Musiał wyczuwał, że szala zwycięstwa przechyla się na jego korzyść. - Nie tydzień. Weekend. Wyjedziemy w piątek popołudniu, wrócimy w niedziele wieczorem. I ani godziny dłużej - podkreśliła, stawiając swoje bezapelacyjne warunki. Pepper była twardym negocjatorem. Umiała postawić na swoim. I mimo, iż mężczyzna był na straconej pozycji, to jednak odniósł mały sukces. Nie powiedziała zdecydowane nie. Odstawiła do połowy opróżniony kieliszek. Choć przeważnie stroniła od większej ilości alkoholu, miała nieomylne wrażenie, że dziś zapomni o swojej asertywności. Stark balansował na granicy tych niewygodnych tematów, o których nie była przygotowana rozmawiać. Zwłaszcza jedno, urwane w połowie - albo i na początku - zdanie wylało na nią kubeł zimnej wody. Pepper spięła się, nerwowo skubiąc materiał ołówkowej spódnicy pod stołem. - Ratowałeś świat, Tony. A potem potrzebował Cię S.H.I.E.L.D. Nie chowam urazy, że nie myślałeś wtedy o mnie. O nas - wyrzuciła z siebie w przypływie adrenaliny, po której pozostało tylko trzepot serca oraz wzrok wbity we własne dłonie. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Wto Maj 30, 2017 9:00 pm | |
| Tony czekał, mając nadzieję, że jednak kobieta zmieni zdanie. Powoli nawijał makaron na widelec, uważając, żeby nie hałasować. Słuchał Pepper, dając jej tym samym pomyśleć. Powinni sobie zrobić wakacje. Dawno ich nie mieli. Sam dziwił się sobie, że po zamianę w kobietę, nie rzucił superbohaterskości w pioruny i gdzieś nie wyjechał. Cóż… Czasy wymogły na nim takie, a nie inne decyzje. Nie powtórzył ani razu słowa „Hawaje”. Nie podsunął jej raz jeszcze słowa „wakacje”. Choć ciekawość rozsadzała go od środka i prawie otwierał usta, żeby coś powiedzieć, zapychał się makaronem. Tylko jego spojrzenie zdradzało jego myśli. Patrzył na kobietę intensywnie. Uśmiechnął się, słysząc, gdy wreszcie się zgodziła. Nie przypuszczał, że to wyjdzie, ale skoro sama kobieta zaczęła wspominać Wenecję… Miał cichą nadzieję, że może jednak zmieni zdanie. Skinął jej głową, tak jakby w geście wdzięczności, że jednak rozpatrzyła pozytywnie jego prośbę. Weekend. To było niewiele czasu, żeby odpocząć całkowicie, ale nie zamierzał wybrzydzać. Nie przy Pepper Potts, taką miała nad nim władzę. - Weekend. – Zrobił minę, kiwając głową. - Następny weekend Ci odpowiada? – Skoro już się zgodziła, wolał dogadać termin, chociaż to on był tą osobą, która ich nie dotrzymywała. W tym przypadku zamierzał zrobić wszystko, żeby nie wypadło mu nic nieoczekiwanego. Carol co prawda urwie mu łeb za to, ale nie zamierzał się nią przejmować. Nie teraz. - To nie tak… - Nie popatrzył na kobietę, tylko utkwił wzrok na swoich dłoniach. Najłatwiej było teraz coś zwyczajnie zrobić. Pochylić się nad stolikiem, może złapać ją za dłoń. Tylko że to wcale nie rozwiązałoby ich problemów. Stworzyłoby więcej niedomówień, niż by pomogło. Ba, Pepper pomyślałaby, że stosuje na niej dokładnie to samo, co na swoich przelotnych miłostkach. - Spotkałem się niedawno z Peggy Carter. – Może od tego było najłatwiej zacząć. Powinien powiedzieć Potts to samo, co wyznał cioci. – Jednak nie umarła, wiesz? I wygląda na o wiele młodszą niż ja. To włączyło mi pewną lampkę w głowie. Straciłem już dość życia na konstruowaniu. Jak nie siedziałem w pracowni, to bawiłem się w różnych klubach. Sama przecież wiesz, jak było. Potem stał się Afganistan. Nigdy Ci nie mówiłem, że był ze mną też inny zakładnik. Zapytał mnie, czy mam rodzinę. – Podrapał się nerwowo po swoim wąsie. – Do dzisiaj pamiętam, co mi powiedział. Że jestem człowiekiem, który ma wszystko, ale nie ma nic. – Cisnęło mu się na usta, żeby dodać, że zawiódł go. Poniekąd stracił życie. Zaczął się bawić w superbohatera, a tak naprawdę nie dał nic światu. Nie posiadał nikogo, komu będzie mógł to wszystko przekazać. Nie chodziło mu o to, żeby od razu iść przed ołtarz. Ta wizja za bardzo go przerażała. Nie chciał decydować się na dziecko, choć miał uwagę na to, że lata mu leciały i jeśli nie chciał, żeby jego syn lub córka zapamiętała jako starszego staruszka, to nie miał za dużo czasu. I… To wszystko było za mocno pogmatwane, żeby nawet Stark mógł to zrozumieć. – Zawsze wiedziałem, że to jesteś Ty. Tylko że nie potrafiłem tego dostrzec. A kiedy już dostrzegłem, nie zasługiwałem na Ciebie. – Wydusił z siebie to. W końcu. |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Sro Maj 31, 2017 5:53 pm | |
| Następny weekend? Już? Tak szybko? Miała tylko pięć dni, aby upewnić się, że zostawi firmę w dobrych rękach; o ile w ogóle takie gdziekolwiek istniały. Pepper była wymagająca nie tylko względem siebie, ale również innych, z którymi przyszło jej współpracować. Krótko trzymała tych, którzy wyznaczali kierunki rozwoju Stark Industries oraz mieli jakikolwiek wpływ na jego funkcjonowanie. Z początku nie jeden uważał decyzję Tony'ego za pomyłkę. Czekał na jej potknięcie. Wszystkich tych czekało prędzej bądź później gorzkie rozczarowanie - Pepper, ku zaskoczeniu samej siebie, odnalazła się idealnie w roli Pani Prezes. Weszło jej to nawet w krew, ponieważ nie raz zdarzało się jej samego mężczyznę rozstawiać po kątach. - Będę musiała sprawdzić w swoim terminarzu. Dam ci znać - parsknęła rozbawiona. To był ostatni moment, w którym uśmiechała się szczerze oraz beztrosko. Uśmiech zastygł na jej wargach, kiedy Tony wytoczył ciężkie tematy. Nawet, jeśli chciałoby się spytać, że skoro nie teraz to kiedy powinien się zwierzyć z tego, co go gryzło, szczerze wątpiła, aby jakikolwiek moment był dobry, aby wrócić do tego, co zostało przemilczane. Może tak byłoby lepiej? Zapomnieć o tym, co mogłoby być. Przestać gdybać. Oglądać się za siebie. Pepper nie była tchórzem, a jednak przerażała ją myśl, aby odgrzebywać stare sprawy, znów mierzyć się z nimi. Analizować, gdzie popełniło się błąd. Jak można byłoby postąpić inaczej. Pamiętała Afganistan. Horror, który przeżyła, kiedy Stark zniknął na długie tygodnie. A także uśmiech przez łzy, którym witała go na lotnisku; chyba właśnie wtedy, po raz pierwszy, w jej świadomości zagościły nieśmiałe myśli. Pepper naturalnie nie dopuściła ich do głosy - Tony, który okazał się być Iron Manem, miał własne zmartwienia na głowie, aby dodatkowo zaprzątać ją sobie jeszcze jej skromną osobą. Nie odezwała się słowem, mimo iż Tony powiedział wiele. I niewątpliwie chciałby poznać jej reakcje. Dopatrzyć się jakichkolwiek zmian w tych zagryzionych od środka policzkach, nerwowo rozbieganych wzroku. Żadne słowa nie wydawały się jej odpowiednie. Zresztą, nawet gdyby chciała cokolwiek powiedzieć, była pewna, że te i tak ugrzęzłyby w jej związanym na supeł gardle. Musiały minąć długie minuty ciszy oraz oczekiwała, aż w końcu Pepper wypaliła: - Chyba tylko Ty uważasz, że nie zasługujesz... - bardziej, niż do Starka, wymamrotała to pod nosem. A kiedy tylko zdała sobie sprawę, że powiedziała właśnie to, na głos, zaczerpnęła głęboko powietrza i zrehabilitowała się z nadzieją, że Tony nie usłyszał. - Co stało się z drugim zakładnikiem?
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Czw Cze 01, 2017 4:50 pm | |
| Wielka szkoda, że Tony nie usłyszał słów Pepper. Nie był w stanie, nawet jeśli siedział naprzeciwko niej. Kobieta powiedziała te słowa tak cicho i pod nosem, że być może dopiero mając na sobie zbroję, Jarvis wyłapałby jakieś fale dźwiękowe. Nic w tym dziwnego, że był zdziwiony pytaniem kobiety. Przed chwilą powiedział jej coś bardzo ważnego, poniekąd wyjawił jej swoje uczucia, a ona… zapytała o Ho Yinsena. Mężczyzna był ważny w tej historii, choć to pytanie Tony’emu wydawało się nie na miejscu. Poczuł wielki zawód. Nie wiedział, jak pozbyć się tego okropnego uczucia. Wredny głosik w jego głowie podpowiedział mu, że właśnie dlatego powinien być nadal Iron Manem i nie zaprzątać sobie głowy takimi sprawami jak miłość. Na co to komu? Zresztą, czego oczekiwał? Że Pepper wskoczy mu w ramiona? Powie mu, że tak długo czekała na te słowa i nie potrafi opisać swojej radości? Żałosne. Na pewno tak nie zrobi. Do dzisiaj pamiętał jej SMSy o tym, jak szła „na randkę z prawdziwym gentelmanem nie to, co on”. W głowie i w sercu miał teraz tak poważny mentlik, że nie wiedział, czy: być zły, rozbity czy nawet zazdrosny (tak jakby on się też nie prowadził po starkowemu). - Zginął. Kupił mi czas, zanim zbroja się załadowała – odparł bez wyrazu. Poczuł, jak brzęczy mu telefon w kieszeni. Poniekąd to go uratowało od myślenia, co ma zrobić dalej. Przeprosił Pepper i wyciągnął go na blat. Otrzymał wiadomość od Jarvisa – komputer nie chciał mu przeszkadzać głosowo. Sprawa była dość… delikatna. Panienka Luna Maximoff poszukuje pana Asmodeusza Aureliego, ponieważ bardzo chciałaby oddać jego marynarkę. Namierzyłem go na Manhattanie. Czy mógłbym użyć pana zbroi, żeby pomóc dziewczynce w potrzebie? Tony uniósł brwi, widząc dziwną prośbę komputera. Nie zamierzał jednak odmawiać pomocy córce swojego przyjaciela Pietro, dlatego szybko udzielił pozwolenia Jarvisowi. Miał nadzieję, że nie będzie tego żałował. Potem sprawdzi, kim jest ów Asmodeusz. W głowie wykreował sobie już wizję chłopca w wieku Luny. Może lepiej, że tak o nim myślał. Zdziwi się, gdy zobaczy, kim jest naprawdę Faust. - Przepraszam, problemy małych dziewczynek docierają nawet tutaj. Luna była w potrzebie. – Schował telefon, szybko wyjaśniając Pepper, dlaczego musiał przeczytać daną wiadomość. |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Czw Cze 01, 2017 5:51 pm | |
| Chciała coś dodać, ale przerwało jej brzęczenie komórki. Dźwięk ten, tak nie pasujący do tego miejsca, od razu przykuł uwagę panny Potts; spojrzała to na Tony'ego, to na jego ręce, z powrotem na twarz mężczyzny. Skinęła, aby bez krępowania odebrał. Skoro już raz się zdradził, że planował ten wieczór od jakiegoś czasu, ten, kto dzwonił właśnie dzisiaj, musiał mieć sprawę niecierpiącą zwłoki. W momencie, w którym Stark odwrócił się do niej plecami, Pepper westchnęła ciężko. Mając w pamięci tak wiele zmarnowanych momentów, nie dałaby rady ponownie lekko i beztrosko odwzajemnić pocałunek Tony'ego jak na przykład wtedy na dachu hotelu, w którym świętował swoje okrągłe urodziny. Z tym niewygodnym porównaniem, które musiało wypłynąć akurat teraz, kiedy tak wiele sprzecznych myśli prosiło się o jej atencję, sięgnęła po butelkę wina, napełniając i swój, i kieliszek mężczyzny. Nie czekała, aż Stark skończy rozmowę. Przyłożyła naczynie do ust, upijając kilka, większych łyków. Gorycz przestała mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie; właściwie czuła już tylko słodki posmak kokosów w ustach oraz ogień w przełyku. z nieco niewyraźnym uśmiechem kołysała kieliszek w ręku, w końcu podnosząc spojrzenie na mężczyznę, który wrócił do stołu. Luna, Luna... Nie potrafiła zidentyfikować tego imienia ze znaną jej twarzy, podobnie jak przypisać dziewczynkę do Pietro, który przecież wielokrotnie gościł w apartamencie Tony'ego. - Rozumiem - ucięła, nim powiedziałaby za dużo. Nie miała prawa, aby wytykać Tony'emu jego dobre serce. Z jedne strony ceniła w nim to, że był superbohaterem dla wszystkich. Nie tylko dla wybranych. Z drugiej... Już sama nie wiedziała czego chce tak naprawdę. Odchyliła się na krześle opuszkami palców przesunęła bezgłośnie po ścinie kieliszka. Mimo iż zastawa była stara i już dawno niemodna, to jednak przyciągała oko. Zwłaszcza grube szkło przypadło do gustu Virginii; trzymając przeciętny kieliszek, smukły i cienki, zawsze podświadomie bała się, że zaraz zgniecie szkło w ręku. Nie miała już ochoty na kolacje, podobnie jak na dokończenie prawie i tak pustego kieliszka wina. Odsunęła od siebie naczynie, ściągnęła też z nóg chustę, którą etykieta nakazywała rozłożyć przed posiłkiem na kolana. - Przejdziemy się? - zaproponowała, widząc w tym ratunek. Zresztą, od początku ciekawiło ją co jest za tymi drzwiami. I tamtymi. I jeszcze innymi... |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Czw Cze 01, 2017 6:17 pm | |
| Tony był jeszcze przez chwilę kuszony przez telefon. Przynajmniej w taki sposób mógł zająć swoje myśli. Nawet po głowie mu chodziło, żeby poprosić Jarvisa, by ten pokazał mu, co widzi. Na szczęście powtrzymał pokusę ucieczki. Zacisnął palce na telefonie, poklepał kieszeń i ujął w dłonie kieliszek. Uciekał wzrokiem od Potts. Czuł się jak zmieszany szczeniak, który nie wie, co tak naprawdę zrobił. W głowie ułożył to sobie zupełnie inaczej, a niestety rzeczywistość okazała się bardzo brutalna. Czyżby wielki Stark – playboy poniósł porażkę? Gdyby nie chodziło o Potts, dawno użyłby głupich sztuczek albo wcisnąłby jej kłamstwo, że musi już iść. Tylko że skrywane dawno uczucie trzymało go w tym miejscu. To durne uczucie kazało mu siedzieć, pić wino i robić dobrną minę do złej gry, choć już wiedział, że przegrał. Stark dokończył makaron, a także wino. Było jeszcze go trochę w butelce, nie zdołali wypić wszystkiego. Szkoda, że nie podziałało tak, jak powinno. Gdyby tylko miało więcej procent lub Tony wypiłby nieco więcej lampek, może język by mu się rozwiązał i wcale nie przeżywałby tej swojej małej porażki. - Chętnie. – Choć tak naprawdę nie miał ochoty na przechadzki. Jeśli to jednak pannę Potts miało zadowolić, to zamierzał się tego złapać jak ostatniej liny ratunkowej. Powstał od stolika, uważając, żeby nie zaszurać krzesłem po przepięknych panelach. Pomógł kobiecie z krzesełkiem. Nie wychodził z roli, a to się ceni. – Co chciałabyś sprawdzić najpierw? – Hala wydawała się ogromna. Wystarczyło tylko trochę ciekawości, może nieco więcej światła, a na pewno odkryją tajemnicze zakątki studia filmowego. O to chyba przecież chodziło, prawda? Kolacja w stylu gwiazd.
Ostatnio zmieniony przez Tony Stark dnia Pią Cze 02, 2017 9:30 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Czw Cze 01, 2017 6:55 pm | |
| Nie wnikała - i nie chciała wnikać - ile w tym, co mówi Tony, było z grzeczności, a ile szczere. Wyczuła, że coś zmieniło się w jego głosie. Tembr nie był już taki sam. Barwa ochłodziła się. Poniekąd sama była sobie winna. Problem w tym, że Pepper pogubiła się w tym, co chciała i czego się bała, a także była zbyt dumna, aby przyznać się na głos, jak wiele jednym, wydawałoby się banalnie prostym wyznaniem, Stark wszystko skomplikował. Wypiła więcej, niż zamierzała, aczkolwiek wciąż za mało, aby poczuć, jak świat kołysze się, kiedy wstała. Podziękowała za kolejny przejaw szarmanckości, wygładziła dłonią materiał i nie pytając o zgodę, wsunęła rękę pod ramię mężczyzny. Szła, bębniąc o posadzkę czerwonymi trzewikami. Za drzwiami, które prowadziło na zewnątrz mieszkania Holmesa, znów znaleźli się w przyciemnionej, wielkiej hali produkcyjnej, ale wystarczyło przejść kilka kroków, aby trafić na szerokie, puste tło, prawdopodobnie będące blue screenem. Spojrzała pytająco na Tony'ego. Bez względu na reakcje, w Pepper odezwalo się dziecko, ponieważ wiedziona ciekawością, pstrykęła coś przy dla niej kompletnie niezrozumiałym mechaniźmie; ten rozszyfrowałby od razu co do czego służy, ale Pepper nie chciała sobie zabierać tej radości. Rozbłysły światła, włączyły się kamery - w tle pojawił się Nowy York nocą odwzorowany do najmiejszego szczegółu. Tę dokładność w detalach powinien przede wszystkim docenić mężczyzna, który z przyczyn oczywistych miał nie jedną okazje obserwować miasto z tej albo podobnej perspektywy. Pepper zadarła głowę. Ponad ich głowami migotały sztuczne gwiazdy, które odbiły się w jej spojrzeniu. - Myślisz, że kręcą tu jakąś produkcję o superbohaterach? Mógłbyś robić za konstanta, pod warunkiem, że już na wstępie nie przereślisz ich wszystkich wizji tego, jaki kostium bądź zbroje powinien mieć tytułowy heros. Podmuch wiatru rozwiał i materiał, i włosy. Pepper parsknęła, przez chwilę czując sie jak Merlin Monroe podczas kręcenia pamiętnej sceny na rogu Lexinton i pięćdziesiątej drugiej. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Pią Cze 02, 2017 9:12 am | |
| Stark tylko przyglądał się, co robiła kobieta. Kiwnął tylko głową, o ile chodziło jej o jego „pozwolenie”. Mogła robić wszystko, co tylko zapragnęła. Nie musiał jej zbytnio zachęcać, ponieważ zaraz zaczęła pstrykać coś na konsoli. Choć Tony’emu wystarczyła tylko chwila popatrzenia na mechanizm, nie podpowiadał jej ani nie komentował wyborów. Blue screen raczej nie spowodował u niego „ochów i achów”, ale było to zrozumiałe, skoro codziennie używał swoich hologramów. Uważał, że jego system był o wiele lepszy niż ten stosowany przez filmowców. Zerknął na Nowy York. Różnie mu się on kojarzył. Czasami dobrze, a czasami źle. Wszystko zależało od sytuacji. - Wolę nie oglądać filmów o superbohaterach. Za dużo w nich pierdółek, które nigdy nie wyglądają tak, jak powinny. - Pokręcił głową. Być może tym samym ostudził nieco „zapędy” panny Potts, ale zamierzał pociągnąć temat dalej. - Na przykład wciskanie na siłę historii miłosnych. Patrząc na moich przyjaciół, to nie każdemu się udało. - Stark opowiadający o filmach superbohaterskich. Tego jeszcze nie grali. Oparł się tyłkiem o konsolę - wtedy właśnie znikąd pojawił się podmuch wiatru, który nieco popsuł kreację panny Potts. - Oho. Jestem tyłkowym psujem. - Jakkolwiek by to nie brzmiało rzecz jasna. Stark podgryzł wewnętrzną stronę policzka. Wyłączył od razu nawiew, sprawdzając dokładnie, jakie urządzenie go wywołało. Znalazł wzorkiem winowajcę. |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Pią Cze 02, 2017 12:29 pm | |
| Wystarczyło jedno, zdecydowane, uderzenie powietrza, a kapelusz, który miała na sobie, został porwany do góry, okręcił się z piruetem ponad ich głowami, a następnie miękko wylądował na konsoli, o którą opierał się Tony. Tuz na wyciągnięcie jego ręki. Przez chwilę obserwowała Starka, mrużąc groźnie oczęta, choć efekt grozy niewątpliwie psuły rozwiane na wszelkie strony loki, które muskały twarz Pepper. Mimo iż miała świadomość, że to wszystko było wytworem grafiki komputerowej, czuła się... dziwnie kiedy tak stawiała kroki w przestworzach; małe, ostrożne, wolno skracały dystans, który dzielił ją od mężczyzny. Jakby naprawdę obawiała się, że jeden fałszywy ruch i runie w dół. Nie miała tej przyjemności, aby w zbroi Iron Mana poczuć wiatr w skrzydłach oraz przywyknąć do takiej perspektywy, mimo iż sam Stark nie raz zafundował jej przelot. Mocno wtedy zaciskała oczy, chowała się w żelaznych ramionach, ponieważ nie chciała patrzeć na to, jak miasto rozmywa się pod wpływem nadludzkiej prędkości. - To ciekawe, że w swoim własnym warsztacie mało kiedy coś psujesz, a tutaj... Jak na życzenie. Kombinujesz coś, Tony? Celowo przedłużała słowa, aby nadać im słodki ton. Odwagi dodawały jej utrzymujące się we krwi te nieliczne procenty. Spojrzenie Pepper bardzo szybko przeskoczyło na kapelusz. Wyciągnęła rękę, aby po niego sięgnąć, aczkolwiek zawahała się. W powietrzu zacisnęła palce w pięść. - Ludzie chcą wierzyć w piękną, bezkonfliktową miłość, jaka przydarzyć się może tylko w filmach... Problem w tym, że mało kiedy taka zaplanowana historia się udaje. A wystarczyłoby czasami zrobić coś, na co się od dawna ma ochotę i co nie wiedzieć dlaczego zawsze ogranicza. Czy wtedy nie byłoby łatwiej? I mniej skomplikowanie? Ugryzła się w język, uświadamiając sobie, że mówi zdecydowanie zbyt wiele.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Pią Cze 02, 2017 8:11 pm | |
| Poczekał aż do niego podejdzie, zanim cokolwiek odpowie. Zamierzał użyć najgłupszego tekstu, jaki tylko przyszedł mu do głowy. Skoro nie wystarczyło subtelnie przemówić do Potts… To może łopatologicznie do niej dojdzie, co takiego zamierzał zrobić. Nie był dobry w te klocki. Miał to wypisane na twarzy. Zdziwił się, gdy zobaczył lecącą w powietrzu pięść. Zerknął tylko przez chwilę na kapelusz, który leżał na konsoli. Był zaskoczony, że miał aż taki refleks. Złapał za nadgarstek Potts. Położył jej zaciśniętą rękę na swoim ramieniu. Żeby mu nie uciekła, zacisnął swoje dłonie na jej biodrach, nieco bardziej przesuwając ją do siebie. Chciał, żeby się o niego oparła. Upewnił się, że kobieta mu nie ucieknie z ramion. Gdy tylko chciał, potrafił kogoś przytrzymać. Teraz mu zależało. - Byłoby – odezwał się po chwili namysłu. – Nawet nie wiesz, jakby było prościej. Uratowałbym Ci życie, Ty byłabyś wdzięczna, pocałowałabyś mnie i potem żylibyśmy oboje długo i szczęśliwie. – On to powiedział? To było na pograniczu jego durnych tekstów na podryw. Nie przejmował się. Był wściekły. Najwyżej da mu kosza prosto w twarz, a nie unikając tematu. - Ale my uwielbiamy sobie to wszystko komplikować. Virginia, na litość Thora. – To było dość śmieszne sformułowanie, mając na uwadze, że Tony nie wierzył w żadnego Boga. Skoro jego przyjaciel twierdził, że jest asgardzkim bogiem, to połączył to porzekadło w jedno. – Co mam Ci jeszcze powiedzieć, żebyś zrozumiała? – W jego głosie było słychać poirytowanie i poniekąd pewne załamanie. – Bądź ze mną. Po prostu. Wydusił to z siebie, choć napotkał na wielkie trudności. Przytrzymywał ją wciąż za biodra, nie zamierzając jej puścić zanim mu nie da odpowiedzi. Nie chciał słyszeć pytania o Ho, a jeśli usłyszy coś o Iron Manie, to na pewno wyjdzie z siebie. Spojrzał na kobietę wymownie. Czy nie powiedział jej wcześniej, że zmarnował już tak dużo czasu? Mogli być ze sobą o wiele wcześniej. Może niektóre rzeczy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Widocznie musieli poczekać – jak Harry Potter i Ginny Weasley. - Kocham Cię od tamtego momentu, kiedy wskoczyłaś do mojego gabinetu, bo Stane Cię zwolnił. I zagroziłaś mi gazem pieprzowym. Tylko długo zajęło mi na wydedukowanie tego. Nie jestem ekspertem w związkach. Raczej moje związki opierają się tylko na seksie. – Tego pewnie Potts wcale się nie spodziewała. Choć sam Stark mówił o sobie, że jest playboyem, to nigdy na głos nie powiedział, że chodzi mu tylko o fizyczną miłość. - Z Tobą… To inna historia. Patrzę na Ciebie i chcę się przy Tobie obudzić. Robić dla Ciebie obrzydliwe omlety. Dzwonić z głupotami, nawet jeśli akurat jestem w terenie, bo Carol kazała mi coś sprawdzić. Co mam Ci jeszcze powiedzieć, żebyś wreszcie zrozumiała?! - Nawet nie zauważył, że powtórzył tę kwestię dwukrotnie. |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Sob Cze 03, 2017 8:45 am | |
| Czasami należałoby uważać czego się sobie życzy, bo życzenia te mogą się spełnić w mgnieniu oka, o czym dane było się przekonać Pepper na własnej skórze. Chciała tylko chwycić ten drogi oraz gustowny kapelusz, po czym czmyhnąć na kolejny plan filmowy. Albo - najlepiej - do przebieralni. Na próżno było szukać winnego tej niezręcznej atmosfery, przez którą chyba już oboje byli zmęczeni. Jednakże Stark miał inne zdanie na ten temat; zaskoczyło ją to, że niespodziewanie chwycił jej ręce. W ułamku sekund zniknął dzielący ich dystans, poczuła, że obejmują ją silne ramiona, a ona, aby spojrzeć Tony'emu w oczy, musiała zadrzeć głowę. Nie próbowała go odepchnąć lub też wyswobodzić się. Przez myśl jej nie przeszło, aby się sprzeciwić, prychać jak niezadowolony kot, kręcić nosem, czym prawdopodobnie zaskoczyła najbardziej samą siebie. - Przyznaj, że i tak zrobiłbyś to wszystko nie po to, aby dostać moją rękę, tylko tę połowę królestwa, które było obiecane przy okazji - to nic, że podobne motywy występowały w innym kinie. Superbohater nie musiał być sztampowy, podobnie jak nie musiało być oczywiste zło, z którym przyszło mu się zmierzyć. Virginia zmrużyła oczy, dłuższą chwilę przyglądając się mężczyźnie. Nie odezwała się słowem, pozwoliła mu po prostu mówić. Wszystko. Bez ogródek. Bez chowania się za maską uprzejmości, jak i prób powiedzenia tego dyplomatycznie. Oboje wiedzieli, że Tony był kiepski w te sprawy, choć bardzo się starał, aby nie przytłoczyć ją swoją wylewnością i dlatego być może chciał, aby zabrzmiało to lżej. Miał rację. Oboje komplikowali sobie życie, z jakiegoś niezrozumiałego powodu bojąc się powiedzieć otwarcie bądź przyznać się drugiej osobie. Nie była w tym bez winy. Wtedy, na dachu, podczas Stark Expo. Albo wcześniej, w dniu urodzin Tony'ego, po jego szczęśliwym powrocie do żywych z Afganistanu. Łatwiej było jej być tylko asystentką, która z boku przygląda się jego rozrywkowemu życiej. Później Panią Prezes, którą broń boże nic nie łączyło z dziedzicem spóśnizny Starków. W końcu przyjaciółką Iron Mana, która i tak odchodziła od zmysłów, kiedy ten musiał wywiązywać się ze swoich superbohaterskich obowiązków, a ona mogła tylko czekać, aż usłyszy jego głos, który potwierdzi, że jest cały oraz zdrowy. Wspięła się na palce. Obcasy dodawały jej centymetrów, ale wciąż za mało. Jej nos zahaczył o nos Starka. Palce, które zaciskały się na jego ramionach, już od dłuższego czasu nerwowo miętosiły jego marynarkę. Dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę, dlatego też spróbowała się uśmiechnąć. - Robisz paskudne omlety. Bez smaku, przypalone, doprawione kawałkami startego łopatką teflonu, ale i tak nie chcialabym, aby robił mi je ktokolwiek inny - powiedziała półszeptem prosto w jego usta. - Anthony Edwardzie Stark. Naprawdę musiałeś tak długo zwlekać z tym, aby w końcu mi to powiedzieć? - Pepper nie byłaby sobą, gdyby nie dopowiedziała swoim tonem, budzącym momentami irytację tylko i wyłącznie w Tonym, jak i nie wplotła w potok słów jego pełnych, dwóch imion.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Sob Cze 03, 2017 9:15 am | |
| Tony nie przypuszczał, że będzie mówił komuś o swoich uczuciach w taki sposób. Przypomniał sobie ostatnie pożegnanie z rodzicami. Rzucił wymuszone słowa do ojca. Nie do końca były one szczere, ale poprosiła go o to mama. Teraz historia zatoczyła koło. Stał naprzeciwko Pepper. Powiedział jej, co czuje, choć musiał być do tego poniekąd zmuszony i przyparty do muru. Widocznie jego życie już po prostu takie musiało być. Miłość łącząca się ze zdenerwowaniem. Delikatniej do tego tematu podejść nie mógł. - Najwidoczniej wcześniej nie zdenerwowałaś mnie na tyle, żebym wreszcie Ci to powiedział. – Bliskość była zaskakująca, ponieważ dopiero teraz mógł zauważyć jej malutkie piegi. To było dość ciekawe. Znał Pepper już tyle lat, ale nigdy tego nie zauważył. – Ale unikanie tematu, gdy ja robię podchody… To już naprawdę szczyt wszystkich szczytów. – Skoro już mówił, co mu leży na wątrobie, podzielił się z nią również tym. Stark byłby głupi, gdyby nie wykorzystał sytuacji. Oparł się wygodniej na konsoli – choć czuł pod swoimi pośladkami włączniki. Pstryknęło. Z głośników popłynęła nastrojowa muzyka. Jednak tyłkowy psuj potrafił zrobić coś pożytecznego. - Powiedzmy, że to też zaplanowałem. – Choć pewnie, gdyby naprawdę chciał zrobić to po superbohatersku, powinien siedzieć w swojej zbroi. Nie zamierzał jednak kazać Jarvisowi zapakować się w puszkę, specjalnie po to, żeby wreszcie pocałować pannę Potts tak, jak jej był winny. Przysunął się do Pepper, całkowicie zabierając im przestrzeń osobistą, której i tak nie mieli zbyt wiele, skoro stykali się nosami. Możliwe, że teraz Tony czuł się jak nastolatek, całujący swoją dziewczynę podczas balu na zakończenie liceum. To było nieważne. Dotknął swoimi ustami jej warg, delikatnie łaskocząc ją swoim zarostem. Nie zamykał swoich oczu, chcąc nacieszyć się tą bliskością jak najdłużej. Pierwszy pocałunek był krótki i czuły. Wyraźnie było czuć, że był to pocałunek, na który czekał dość długo i miał większe znaczenie niż „to co? Teraz idziemy do łóżka?” Dopiero po dwóch sekundach i to bez żadnego ostrzeżenia, wsunął swoje dłonie pod jej kolana (a to zbyt łatwe nie było, mając na uwadze suknię, którą miała na sobie), by unieść ją wyżej. Zaatakował jej usta. Inaczej tego nie dało się opisać. |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank Sob Cze 03, 2017 5:12 pm | |
| Westchnęła. Niby z irytacji, niby z politowania, ale tak naprawdę żadne, podobne uczucia, nie uczepiły się Pepper. Jej oczy śmiały się, uśmiech również krył się w kącikach ust. Jeśli już, drażniła się z nim. Tak, jak robiła to wielokrotnie w ciągu dnia, komentując jego zaangażowanie w projekt bądź bezczynnie siedzenie przed telewizorem. - Jeśli naprawdę wystarczyło tylko tyle, mogłeś mi to zdradzić wcześniej. Słysząc, co jeszcze ma do powiedzenia, bezceremonialnie położyła mu palec na ustach, urywając w połowie słowa ten potok. Nawet, jeśli miał rację, nie zamierzała tego roztrząsać. - Przesadzasz. Wcale nie unikałam, jedynie dawałam ci szansę powiedzieć to otwarcie. Bez tych całych podchodów - Virginia była mistrzynią w wychowaniu z klasą oraz z twarzą z beznadziejnych sytuacji. Obejrzała się za siebie słysząc muzykę godną musicalu. Ktokolwiek był za to odpowiedzialny - Jarvis lub Tony - miał wyczucie. Pasowała idealnie, aby podkreślić happy end. Już tylko jedna rzecz była zdolna to przebić. Virginia oddała pocałunek, przedłużając go nieco. Chciała się nacieszyć smakiem jego ust, który niestety nie pamiętała. Na moment świat dla niej stanął w miejscu. Chwila była teraz już naprawdę magiczna i chciała ją celebrować. Zarzuciła ręce na szyję mężczyzny, najwyraźniej uznając, że tam było ich miejscu. Z racji, że mniej więcej w tym samym momencie bezceremonialnie oderwał jej drobną osobę od ziemi, było to dobre posunięcie. Pepper zaśmiała się perliście. Przylgnęła całym ciałem do Starka, całując go tak długo, aż nie zabrakło jej tchu. I pomyśleć, że gdyby nie była taka uparta, z kolei on nie byłby tak niedomyślny, już dawno mogłaby być noszona na rękach, jak i obsypywana pocałunkami. Zmierzwiła palcami jego włosy. Przestała zwracać uwagę na czas, aczkolwiek w końcu ten upomniał się o jej atencję. - Myślę, że nasze ubrania są już suche... Wracamy do hotelu? W końcu obiecałeś mi drinka. Możesz mi przynieść go do mojego pokoju. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Warner Bros. Studios, Burbank | |
| |
| | | | Warner Bros. Studios, Burbank | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |