|
| Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Nie Wrz 10, 2017 5:47 pm | |
| Okolica jest pełna drzew, a w lesie są tylko drogi polne. Ruch nie jest tu zbyt częsty, dlatego ciężko je znaleźć. W sporym oddaleniu od wodospadu znajduje się ten las, dlatego to idealne miejsce na tajną bazę. Specyfika tej bazy jest taka, że jeśli nie wiesz, czego szukać, to jej nie znajdziesz. Pomiędzy budynkami swobodnie rosną drzewa, a same budynki ciągną się w dół niż w górę. Niedaleko niej znajduje się polana, służąca jako lądowisko helikopterów. Teren niemalże zbyt cichy, a z nieznanych powodów, zwierzęta trzymają się z daleka od tej bazy. Zła aura? Niewykluczone. Ważne wspomnienia jest to, że aby dostać się do tej bazy, kawałek trzeba przejść na piechotę. Dlaczego? Drzewa są zbyt gęste, by mogło przejechać przez nie auto, a teren zbyt błotnisty, by jechać quadem. |
| | | Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Pon Wrz 11, 2017 4:01 pm | |
| - Mogę powiedzieć dokładnie to samo. - rzuciła od razu, krzyżując ręce na piersiach. Oddanie broni komukolwiek, zwłaszcza w takiej sytuacji, było ostatnim, co zamierzała zrobić. Byli więc w totalnym impasie. Już wystarczająco niepokojące było to, że wyprowadził ją w tak odludne miejsce i na dobitkę jeszcze miała jechać z nim kij wie gdzie. Nie miała żadnej gwarancji, że na miejscu nie będzie na nią czekać ktoś, kto chce ją zabić. A że tacy są, to już wiedziała. No i nie miała żadnej logicznej podstawy, żeby mu ufać i tu być. Wychodziła jednak z założenia, że wspólny interes w znalezieniu zwyrodnialców miał większy priorytet niż wzajemne animozje, których jednak było dosyć sporo. Rozsądek rozsądkiem, ale to już trochę zakrawało na paranoję. Chociaż czego by nie powiedzieć, zachowanie mężczyzny bardzo dużo o nim mówiło. I zdecydowanie nie było to coś, co jej odpowiadało w jakikolwiek sposób. - I tak masz przewagę, bo ja nawet nie wiem, dokąd jedziemy. I generalnie musisz mi zaufać, że nie strzelę Ci w plecy, bo inaczej nasza współpraca nie ma sensu… - bez emocji patrzyła na to, jak najlepsze źródło informacji właśnie stało się kupką złomu i plastiku. - To nie było konieczne. - pokręciła głową z politowaniem. Nie miała pojęcia, co chciał tym osiągnąć. Wsiadła do samochodu na miejsce pasażera i odruchowo zapięła pasy. Zaraz potem mogła przyjrzeć się tablicy rozdzielczej, która budziła większą ciekawość niż u normalnych samochodów. Mimowolnie zastanowiła się, co potrafi ten samochód, bo że nie jest to zwykły wóz, to widziała od razu. Miała w końcu pewnie doświadczenie. Przez całą drogę nie odzywała się, obserwując uważnie miejsce, do którego jechali. Las, błoto, rzeka, idealna miejscówka na tajne bazy. Wysiadła z samochodu, gdy tylko się zatrzymał i rozejrzała się. Świetnie, gdyby chciała się sama stąd wynieść, to będzie w czarnej… dziurze. Bardzo czarnej i głębokiej. Ale chciała rozwiązać tę sprawę. - Wykazujesz bardzo daleko posunięty brak zaufania, mimo że zdecydowałeś się ze mną współpracować. - powiedziała po krótkim namyśle. - Chociaż w zasadzie nawet się nie dziwię. W końcu to Ty wyglądasz, jakbyś chciał mi strzelić w łeb. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Sro Wrz 13, 2017 4:17 pm | |
| Towarzysz Kery nie odpowiedział na większość pytań. Za wyjątkiem jednego, które pytaniem raczej nie było. Dlaczego? Stwierdzenie. -Nie ukrywajmy, było. Mogłabyś mnie w ten sposób zestrzelić za pomocą swojej broni, a następnie zabrać telefon z ciepłego jeszcze ciała. Teraz jednak informacje ma tylko jeden osobnik. Poza tymi, którzy wkrótce padną.-Przy ostatnim zdaniu instynktownie dotknął oka. Zapewne skrywało ono historię. Niewykluczone, że on sam nie był tym, kim się wydawał. Całość pierwotnie wyglądała na proste morderstwo z premedytacją, potem doszedł telefon. Teraz jeszcze rana. Gość na pewno miał głębsze powiązanie, niż zwykłe "chcę zabić ich". Prawdopodobnie miało to powiązanie z okiem i bliznami. Ostatecznie dojechali na totalnej dzicy. Zapadała już noc. Deszcz oczywiście padał dalej. Pioruny? Uspokoiło się po takim czasie. -Bo chcę. Gościowi, który tym wszystkim dowodzi-Odmruknął towarzysz. Wysiadł na zewnątrz. Ziemia rozmiękłą od deszczu, a las wyraźnie się ruszał z powodu wiatru. Chociaż nie był on tutaj tak wyraźny jak na zewnątrz lasu i tak wiało solidnie. Mężczyzna podszedł do bagażnika samochodu. Otworzył on klapę, która ujawniła... Spory arsenał. Karabiny, granatniki, pistolety, amunicja do tego... Trochę tego było. -Puk puk. Wróciłem-Mruknął jeszcze pod nosem jej towarzysz. Wydobył jeden z karabinów. Nie przypominał żadnego napotkanego dotychczas przez Kerę modelu. Po założeniu go na plecy, zaczął chować magazynki. -Bierz czego potrzebujesz. Nie ma sensu się ograniczać-Rzucił w stronę Kery.-A strzał w plecy to twoja najgorsza opcja. Przyda mi się natomiast wsparcie ogniowe.-Widocznie stosunek odrobinę się zmienił. Wszystkie magazynki wylądowały w kieszeniach, następne było urządzenie przypominające noktowizor. Następna rzecz była dosyć nietypowa... Paczka cygar. Takich pierwszych lepszych, nie kubańskich. Po prostu cygar. Odsunął się, robiąc miejsce towarzyszce. Gdy wszystkie przygotowania zostały zakończone, on stał oparty o bok samochodu i palił cygaro, osłaniając je dłonią przed deszczem. -Gotowa? Ruszamy-Powiedział, strzepując popiół na ziemię i zamykając bagażnik. Ruszył w stronę lasu, przedzierając się między drzewami i krzakami. Cygaro świeciło lekko w ciemnościach, by zgasnąć podczas tego spaceru.
|
| | | Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Sro Wrz 13, 2017 6:22 pm | |
| - Pozwól, że zakończę ten temat bez komentarza. W innym wypadku w życiu się nie dogadamy. - powstrzymała się od komentarza, że to chyba on by tak postąpił. Ale nie miało sensu polemizowanie z tym gościem. Skoro nawet nie chciał powiedzieć, jak się do niego zwracać, to wątpliwe było, że przyjmie do wiadomości fakt, że nie strzelała ludziom w plecy. - Może lepiej powstrzymaj się od produkowania takiej ilości trupów. Bądź co bądź kiedyś byłam z FBI. Coraz mniej miała ochotę pakować w to wszystko gliniarzy. Mimowolnie ucieszyła się, że nie obowiązują jej już procedury i powiedzmy, że tymczasowo, dla większej sprawy, może przymknąć oczy na to, co zrobił jej niespodziewany towarzysz. I zapewne co zrobi dalej. Zerknęła na niego kątem oka, poprawiając kurtkę. Była kompletnie przemoczona, ale kto by się tym przejmował. Ciekawiło ją, kim był ten facet, bo cała sprawa zaczynała mieć drugie dno. I jego zachowanie było zbyt… osobiste. Coś w tym głębiej musiało być. Lało dalej, przynajmniej burza ucichła. Warunki pogodowo-terenowe najgorsze z możliwych. Ruszyła za facetem, gdy skierował się na tyły wozu. - Ta. A mnie kropniesz, żeby nie było świadków. Spoko. - parsknęła z ironią. Zagwizdała za to na widok arsenału znajdującego się w bagażniku. Słysząc, że ma się nie ograniczać zgarnęła dwa pistolety, odkładając w ich miejsce swoje. Na pewno będzie chciała po nie wrócić. Obejrzała sobie jeden z karabinów i wycelowała w jakieś drzewo. Trochę to ważyło, ale było lepsze na dalsze odległości. Wzorem towarzysza założyła go na plecy i zaczęła chować po różnych miejscach magazynki. Miała wrażenie, że szykuje się niezła strzelanina, wobec czego wolała się ubezpieczyć. Przedmiot wyglądający jak noktowizor też wzięła. Na wszelki wypadek. - Na wsparcie akurat możesz liczyć. - powiedziała krótko, może nawet ciut oschle. Więcej broni nie brała, w końcu będzie musiała to potem sama nieść. - Liczę, że z tego strzela się normalnie, bez udziwnień. - wolała się upewnić. Tak na wszelki wypadek. Cygaro wywołało uniesienie brwi dziewczyny, ale nic nie powiedziała. Skoro aż tak lubił palić, to co jej do tego. Kiwnęła głową, że jest gotowa i ruszyła za mężczyzną. Ciemno, paskudnie. Mokro przy okazji. Przedzieranie się przez krzaki w takich warunkach było kiepskim planem. Co to za zadupie w ogóle? Z drugiej strony takie miejsca były najlepsze, jeśli chciało się ukryć. Nikt normalny się tu nie zapuszczał. Westchnęła cichutko przedzierając się za mężczyzną. Przynajmniej kurtka chroniła jakoś przed zimnem. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Czw Wrz 14, 2017 3:26 pm | |
| -Z tej drogi na ma odwrotu-Mruknął jej towarzysz, wzruszając ramionami. Na uwagę o kropnięciu nie odpowiedział, z prostego powodu. Nie było na to żadnej odpowiedzi, a ten typ raczej nie zaprzecza. Poza tym całkiem możliwe, że Kera miała rację. -Pracowałaś kiedyś z karabinami?-Odpowiedział na następne pytanie o strzelanie. Na potwierdzające skinienie głową wskazał jej charakterystyczny przełącznik z boku-Odbezpieczasz, naciskasz spust i strzelasz. Odczujesz różnice, ale nie na tyle dużą, by mieć problemy.-Z ostatnim słowem odwrócił się i ruszyli. Teren nie był najlepszy. Liście lekko szeleściły, gdy ta dwójka się przemieszczała. W pewnym momencie, kawałek po tym jak cygaro zgasło, towarzysz Kery nakazał jej zatrzymanie się dłonią. Milcząc, nakazał jej nałożenie urządzenia. Faktycznie zrobiło się ciemniej. Po nasunięciu na oczy, Kerę spowiła kilkusekundowa ciemność. Po chwili jednak rozbłysła, nie rażąc światłem, a jedynie rozjaśniając okolicę. No dobra, nie do końca. Wszystko było bowiem skąpane w odcieniach zieleni, ale dużo słabiej niż w standardowych noktowizorach. W zasadzie, można by powiedzieć, że widać jak przez lekko zielonkawe szkło. Gdyby nie fakt, że w prawym dolnym rogu wyświetlał jej się obraz jej twarzy, poruszający się. -Na środku znajdziesz przełącznik. Zmienisz noktowizję na termowizję. Ekran w prawym dolnym to widok z mojego urządzenia.-Padły krótkie wyjaśnienia. To tłumaczy pojawienie się jej twarzy. Obraz się zmienił, a Kera mogła ujrzeć, jak jej towarzysz rusza się dalej. I przeczytać napis na plecach jej towarzysza. Wcześniej niedostrzegalny, gdyż raczej nie odwracał się do niej plecami. Pominęliśmy opis jego ubioru? Nie szkodzi, teraz jest na to moment. Czarna kurtka ze skórzanego materiału, aczkolwiek nie widać było na niej typowych dla skór suwaków, poza tym pośrodku. Spodnie także czarne oraz wyróżniające się, bo w kamuflaż Woodland buty taktyczne. Orzechy przeciw żołędziom, że ze stalową podeszwą i używane przez jednostki specjalne. Co potwierdził napis na kurtce. "Who Dares, Wins. Jack" Motto jednostek SAS, oraz imię. Prawdopodobnie jego. -Nie, nie opowiem ci tej historii. I tak, to moje imię-Odezwał się właściciel. No tak, kamera ujawniająca gdzie patrzy. Ruszyli dalej, idąc dalej. W pewnym momencie, gdy wspinali się na jakiś pagórek, nakazał jej paść na ziemię i zacząć się czołgać. Czemu? Wyjaśniło się na szczycie. Po drugiej stronie były budynki, nieoświetlone... Aczkolwiek miały kamery. Były widoczne dzięki noktowizji, ale gdyby nie ona, nie byłoby możliwości ich dostrzeżenia. -Strażnik, lewy budynek-Usłyszała Kera. Faktycznie, obraz z jego sprzętu to potwierdzał. Niemal niewidoczny, wprawne oko tylko by go zauważyło. Widać teren był zastrzeżony. Jednak co dziwne, zero płotu, zero zasieków. Obraz od Jacka się zmienił na termowizyjny. Samotny strażnik... Z resztą same budynki zdawały się być ruderami. Takie, co to za chwilę mają się rozpaść. Nasuwały się wątpliwości, czy to na pewno tutaj... Ale to po co kamery i zamaskowany strażnik?
|
| | | Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Czw Wrz 14, 2017 4:41 pm | |
| Zerknęła najpierw na karabin, a potem na mężczyznę i skinęła głową. - Okey. Zobaczymy, jak się będzie spisywał w akcji. - powiedziała krótko. O dziwo nie padło żadne pytanie o to, czy po wszystkim będzie mogła zatrzymać którąkolwiek z broni lub noktowizor. Najwyraźniej wolała po prostu zostać przy swojej zwykłej broni, a o pochodzenie tej nawet nie pytać. Ruszyła za mężczyzną, odpędzając się od gałęzi i innych takich rzeczy. Liście szeleściły, teren był koszmarny… Przynajmniej widziała mężczyznę. Zatrzymała się na dany znak i włożyła urządzenie. Chodzenie po ciemku w takim terenie nie byłoby dobrym pomysłem. Spokojnie przeczekała ciemność i rozejrzała się zaraz potem. Jasność była odpowiednia i nie raziła jakoś specjalnie oczy. W sumie nigdy wcześniej nie miała do czynienia z takim sprzętem, więc nie dostrzegała oczywistych dla wprawionych różnic. Uznała, że po prostu tak powinno to wyglądać. Kiwnęła głową, słysząc wyjaśnienia. Własna twarz była trochę zaskakująca, ale po wyjaśnieniach mężczyzny to miało sens. W zasadzie była to przydatna sprawa, widzieć też to, co partner. No, chociaż mężczyzny tak nazywać nie mogła. Mogła go sobie za to porządnie obejrzeć, a zwłaszcza motto SAS. Takie motto na plecach teoretycznie zwykłego mordercy? A imię? Jego czy nie jego? Zanim jednak zdążyła zapytać, odpowiedź już padła. Uśmiechnęła się krzywo. - O nic nie pytałam. Ale przynajmniej rozwiązał się problem, jak mam się do Ciebie zwracać. - przeniosła jednak wzrok z jego pleców najpierw na podłoże, a potem zwyczajnie przed siebie. Głównie jednak po prostu patrzyła pod nogi, ciekawa coraz bardziej, w jakie miejsce w ogóle się udaje. Czołganie się nie szło jej jakoś dobrze, nie miała wprawy. Na plus jednak należało zaliczyć fakt, że w żaden sposób nie skomentowała stanu swoich ubrań ani faktu, że potem zapewne będzie musiała je wyrzucić, bo dopranie tego nie było już możliwe. Przeniosła wzrok na wskazane miejsce, zauważając strażnika. Miejsce wyglądało na opuszczone, ale skąd strażnicy i kamery? Skoro Jack przeszedł na termowizję, została na “normalnym" widoku. - Rozumiem, że trzeba dostać się do środka. - mruknęła kątem ust. - Trzeba obejść strażnika i kamery… Chyba że jest inny sposób, żeby tu wejść. Mordować strażnika nie zamierzam, gwoli jasności. - rzuciła cicho, szukając wzrokiem jakiegoś sposobu na wejście do budynku. - Kamery są statyczne czy ruchome? Rudery ruderami, ale strażnik nie stałby tu bez powodu. Chyba że czekał na nich, taka opcja też była możliwa. Nie miała najmniejszych powodów do zaufania Jackowi. Równie dobrze mógł prowadzić ją w pułapkę. Zagryzła wargę, bo właśnie taka myśl postała w jej głowie. Nic jednak z tym nie zrobiła, woląc nie wiedzieć, jaka jest prawda. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Sob Wrz 16, 2017 11:02 am | |
| -Eliminacja go wzbudzi podejrzenia. Trzeba będzie go wyminąć, jak mówisz. Aczkolwiek...-Tu Jack zawiesił głos, ważąc coś głowie. Definitywnie plan kiełkował w jego głowie, jednak ostatecznie potrząsnął lekko głową.-Przy ruchomych kamerach to nie przejdzie. Nie wiem, czy ktoś to tylko ogląda, czy nagrywają. Zakładam to pierwsze. Oznaczam pozycje kamer-Po kolei, jadąc od lewej, na wizjerze kamery się podświetliły. Od lewej do prawej zaczynała otaczać je kolorek czerwony, wyraźny ale nie boląc oczu. Trochę ich było. Każda kamera obserwowała inną, nie było "ślepego punktu" po drodze. Kamery obserwowały obszar wokół budynków, ale nie same rudery. Co nie zmienia faktu, że droga była niemalże nie do przejścia... Jak na ironię tego stwierdzenie, Jack zaczął się czołgać po ziemi. -Szyb wentylacyjny, rozmiary około metra na dwa. Za mną-Padło polecenie. Przeczołganie się trwało trochę czasu, gdyż co jakiś czas Kera zmuszona byłą zamrzeć w bezruchu, gdy mijał ich strażnik lub kamera na nich spoglądała. Samo tempo też nie było powalające, ostatecznie jednak dotarli do wspomnianej kratki wentylacyjnej, która także była zamaskowana. Wydawała się być zwykłym fragmentem ściany, co ją jednak zdradziło? Na ekranie Jacka dało się dostrzec, że jest cieplejsza od reszty ściany. Nie wiele, ale jednak wzbudzało to zainteresowanie. -Osłaniaj mnie-Padło szybkie polecenie i zaczęło się szybkie wykręcanie śrub przytrzymujących kratkę. Czym? Nożem, który sprawnie poradził sobie z tym problemem. Jednak nie może być zbyt różowo. Strażnik nadciągał na ich pozycję, z odgłosu kroków można było wywnioskować, że zaraz wyskoczy na nich zza rogu. Kerę zaś owiało ciepłe powietrze z wylotu wentylacyjnego, oraz zapach zwierząt. Oraz... jak to mówią lekarze, ubocznych produktów przemiany materii. -Do środka, już!-Nakazał Kerze jej towarzysz, spoglądając na nią. Sam zaś wydobył pistolet i czekał na strażnika. Gdy tylko eks-agentka weszła, wkroczył za nią, zasuwając kratę. W ostatniej chwili, bo strażnik już się wychylał zza rogu. -Naprzód. Ubrania zakupisz nowe. Odbezpiecz broń.-Nakazał Kerze. Ostatnia uwaga była o tyle ciekawa, jeśli weźmiemy pod uwagę zapach. Jak się okazało, szyb wentylacyjny biegł odrobinę w przód i gwałtownie się kończył zejściem w dół. Dosyć długim. Na szczęście, wszędzie tu był metal, a na dole pewnie także kratka.-Skaczesz ty pierwsza czy ja?-Usłyszała szeptem Kera. No proszę, w końcu o coś zapytał. Chyba ciutkę zmienił się jego stosunek do Kery. Chyba. |
| | | Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Sob Wrz 16, 2017 1:57 pm | |
| Ruchome kamery były poważnym utrudnieniem. Najlepiej oczywiście byłoby walnąć strażnika w łeb i związać go tak, by nawet po odzyskaniu przytomności nie zdołał nikogo zawiadomić. Jack zapewne jednak zdecydowanie nie doceniłby tego planu. Plus rzecz jasna miał sporo racji w tym, że przy ruchomych kamerach mieli niewielkie szanse powodzenia. - Ciekawe, jak uważnie oglądają... Szlag. – skomentowała linię kamer. Żadnego ślepego punktu, zestrzelenie nie wchodziło w grę... Kiedyś słyszała o włamywaniu się do kamer i zapętlania obrazu, ale nie mieli wystarczająco dużo czasu na taki numer. No i oczywiście kto miałby to zrobić. Jack był tak chętny do współpracy, jak pies ogrodnika do dzielenia się kością. Szyb wentylacyjny. Najlepsza droga do wszelkich budynków, nigdy nie pilnowana przez nikogo. Wyjątkowo cieszyła się z tego faktu, a z rozmiarów „wejścia” już w ogóle. Nie będzie najmniejszych problemów, żeby się przez niego przedostać. Bez zbędnych komentarzy zaczęła się czołgać za Jackiem, od czasu do czasu obserwując otoczenie wokół. Jakby się zastanowić, szło nadzwyczaj łatwo. Coraz mniej jej się to podobało. W końcu wylądowali przy cieplejszym fragmencie ściany. Wyciągnęła broń, szukając wzrokiem zagrożeń i tym samym osłaniając Jacka. W sumie teraz wybitnie przydawał się ten ekranik, na którym widziała, co robił mężczyzna. Nie musiała zerkać, jak daleko jest do końca. Skrzywiła się czując zapach, ale czego innego mogła się spodziewać po sposobie wejścia. No i strażnik... Nie chciała do niego strzelać. Pomijając nawet to, że w taki sposób zdradziłaby ich obecność. Na zdenerwowany nakaz wejścia szybko wsunęła się do szybu. Zdążyli na ostatnią chwilę. Na całe szczęście. - Jakoś sama wpadłam, że będę musiała wymienić garderobę. – fuknęła na niego po cichu, przesuwając się w stronę wlotu w dół. Pomachała mu odbezpieczoną bronią przed nosem, przemieszczając się powoli. I co on tak nagle zaczął się martwić o jej garderobę? Chyba nigdy go nie zrozumie. Zresztą nie było takiej potrzeby. - Ja. – powiedziała krótko. Miała swoje powody, dla których wolała skoczyć pierwsza. Przede wszystkim miała w tym niezłą wprawę. Dlatego też bez namysłu zeskoczyła wgłąb szybu, spodziewając się na dole kratki. Smród tylko się wzmocnił, więc zasłoniła rękawem usta. Przydałaby się jakaś chustka do osłony, przynajmniej coś by pomogła. Na całe szczęście nos powoli się do tego przyzwyczajał. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Sob Wrz 16, 2017 2:45 pm | |
| No cóż, jak wiadomo, nie skaczemy w dół króliczej nory bez wiedzy, co jest na końcu. Szyb ciągnął się kawałek, co było plusem... Ale zdawał się nie kończyć, a zapach był coraz gorszy. I mocniejszy. Pewnie jakiś ekspertem byłby w stanie nawet rozróżnić zapachy i stwierdzić, od jakich zwierząt pochodzą. Ale na szczęście, Kera fascynatką tego tematu nie była. Chyba. Gwałtowne uderzenie w kratkę, która nie wytrzymała uderzenia i przepuściła dziewczynę. Będzie parę siniaków, ale poważniejszych obrażeń nie. Chyba, że zaliczymy do tego urażoną dumę. Policjantka wylądowała na wielkiej, amortyzującej kupie gówna. Hej, kupa kupy, gra słów! Wracając, zjechała z niej na plecach, przez co miała odrobinkę szczęścia. Nie zaliczyła twarzy w tej lepkiej materii. Jedno jest pewne. Choinka zapachowa tu nie pomoże. Batalion tych choinek chyba też nie. Po chwili z plaśnięciem z szybu wyleciał także Jack, który czas pozostawiony na górze wykorzystał na dobycie karabinu. Swoją drogą, zdawał się być gotowym na koniec podróży... A no tak, urządzenie i przekazywanie obrazu. W ten oto sposób, zamiast zsunąć się bezwładnie jak Kera, zjechał gładko w siadzie. Cały teren obserwował przez muszkę karabinu. -Nie ma czasu. Za mną-Padło polecenie. Karabin na plecach Kery był cały uświniony gównem, aczkolwiek potrząśnięcie nim trochę pomogło. Problem w tym, że zostawią teraz ślady i zapach... Chociaż broń biologiczna zawsze daje przewagę. Jack poprowadził ją do jedynych drzwi. Przylgnął do nich i spojrzał na towarzyszkę. -Strażnik na górze był jeszcze niewinny. Teraz napotkamy winowajców. Radzę się nie wahać-Powiedział, po czym uderzył w drzwi barkiem. Poszło gładko, drzwi ustąpiły przeciw byłem komandosowi. Coś dużo tych sił specjalnych w okolicy, nie uważacie? Pomieszczenie za nimi było puste, pełne kombinezonów wiszących na wieszakach. Żółtych, aczkolwiek wyraźnie ubrudzonych brązem. Sprzęt utylizacyjny. Jednak nie było czasu na podziwianie białych ścian z metalu, białych jak śnieg kafelek na podłodze i lamp pod sufitem. Jack nie zamierzał czekać i próżnować, z dobytą bronią szedł dalej, do następnych drzwi. Tym razem nie uderzał barkiem, a pochwycił za klamkę i uchylił, powoli otwierając i badając teren za. Kera widziała całe pomieszczenie. Był to korytarz, bardzo podobny do ich obecnego pomieszczenia. Tylko było tu trochę dużo roślin i doniczek z nimi. Był już mniej więcej w połowie, gdy nagle rzucił się za jedną z donic, otwierając drzwi na całą szerokość. Czemu? Bo drzwi się nagle otworzyły i wyszedł z nich zrelaksowany żołnierz. Na niezbyt długo, gdyż udało mu się dojrzeć Jacka uchylającego drzwi. Zabrzmiały strzały. Równocześnie aktywowano alarm, który nie był legendarnym czerwono migającym światłem. Tym razem, było to po prostu syrena i męski głos. Głos typowego kaprala, który darł się, nie szczędząc przekleństw. -MAMY PIERDOLONEGO INTRUZA. WSZYSTKIE JEDNOSTKI NA STANOWISKA BOJOWE. TO NIE SĄ PIERDOLONE ĆWICZENIA, A POWAŻNA SYTUKURWACJA! ZABLOKOWAĆ WSZYSTKIE WĄSKIE GARDŁA!-Powtórz, powtórz i powtórz. Mogło to doprowadzić do szału... Kaprala już na pewno. No ale nic. Grunt, że zagłuszał strzały swoim wydzieraniem się. Czego dowiódł Jack, otwierając ogień do strażnika. Choć Kera była blisko, strzały były ledwo słyszalne. Problem w tym, że dało się słyszeć dudniące kroki kolejnych osobników. Mieli kumpli, co było słyszalne. Jack natomiast wyszedł zza donicy i skinął na nią. Gesty wyraźnie ją poganiały. Następnie wskazał jej drugi koniec korytarza. Przekaz prosty. "Za mną, pilnujesz moich pleców" |
| | | Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Sob Wrz 16, 2017 4:21 pm | |
| Zmełła w zębach przekleństwo. Bardzo, bardzo dosadne przekleństwo warto dodać. Kratka była, jak mogła się tego spodziewać. Nie spodziewała się tylko, że to świństwo się pod nią zwyczajnie zarwie i wyląduje na szambie. Jedyne, z czego mogła się cieszyć to z tego, że szambo nie było w wersji płynnej. Utopienie w zwierzęcych odchodach, najgłupsza śmierć. No, jedna z najgłupszych. O pierwsze miejsce na liście walczyły zupełnie inne sposoby na odejście z tego świata. Stanęła na nogach, obrzucając wzrokiem otoczenie. Jedyny plus? Uświniła tylko tył swojej osoby. Gorzej, że karabinem było tragicznie. Zabezpieczyła i schowała pistolet, żeby nie przeszkadzał, zamierzając przerzucić się na karabin. - Chwila. – wycedziła przez zęby, mordując Jacka wzrokiem. I tak oboje robili za chodzące bomby biologiczne, minuta go nie zbawi. Ściągnęła broń z pleców, otrzepując ją. Odrobinę pomogło. Będzie trzeba znaleźć sobie jakąś szmatę i się doczyścić. Strzepnęła karabinem kolejny raz, po czym odbezpieczyła go i dopiero wtedy ruszyła za Jackiem. Muszę pamiętać, żeby następnym razem jego puszczać przodem. pomyślała tylko, porzucając temat cudownego lądowania i jego skutków. - Postaram się. – powiedziała krótko odnośnie winowajców. Na problemy z sumieniem odnośnie zabijania ludzi będzie czas później. Teraz chyba nie miała wyjścia. Przemieszczała się powoli za Jackiem, wszystko szło łatwo, gładko i przyjemnie. Za łatwo. Idąc za przykładem towarzysza również schowała się za donicą. Niestety było za późno. Alarm obudziłby nawet umarłego. - No, to już wiedzą, że tu jesteśmy. – rzuciła nieco zjadliwie, nie mogąc się powstrzymać. Słysząc kroki kolejnych osób tylko skinęła głową, ruszając za mężczyzną nieco bokiem. Zacisnęła zęby i sprawdzając, czy za nimi ktoś nie idzie wycelowała broń w tamtą stronę. W zasadzie to wzajemnie chronili swoich własnych pleców. Powoli zbliżali się do końca korytarza. Kroki były coraz głośniejsze, aż w końcu przed Kerą pojawił się pierwszy żołnierz przeznaczony do wyeliminowania ich. Zawahała się na ułamek sekundy, jednak strzeliła, likwidując go. Z karabinu strzelało się całkiem dobrze, więc nie narzekała. Strzeliła ponownie, likwidując następnego przeciwnika. Potem się będzie wściekać na swoją głupotę, teraz liczyło się przetrwanie. Miała nadzieję, że gdzieś po drodze dowie się, o co dokładnie w tym szajsie chodzi. Prywatnie miała do czynienia z wojskowymi raz czy dwa, a tutaj zaczynało się ich gromadzić za dużo. Co robi wojsko w cholernych eksperymentach na zwierzętach? Chyba, że przy okazji eksperymentowali także na ludziach. Wtedy było o wiele, wiele gorzej. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Sob Wrz 16, 2017 4:47 pm | |
| Wojskowych przybywało. Przy czym, warto zauważyć, że chociaż zachowanie definitywnie przywodziło na myśl jednostki wojskowe, mundury pozbawione były jakichkolwiek oznaczeń. No cóż, trzeba iść dalej. Pociski latały wokół naszej dwójki, przywodząc na myśl scenę z wielu filmów akcji. Jaką? Nas dwóch, ich armia. Jack posuwał się do przodu, oczyszczając drogę przed nimi. W pewnym jednak momencie, klepnął Kerę w ramię. Gdy instynktownie się obejrzała, mogła dostrzec jak wskazuje jej na drzwi. Faktycznie, byli zbyt odsłonięci, dlatego żołnierz ruszył na drzwi. Ustąpiły pod masą ciała żołnierza. Kera zaś mogła poczuć, jak jeden z pocisków ociera się o jej skórę na karku. Wniosek? Każdy strzela, żeby zabić. Drzwi skrywały za sobą kolejny korytarz z jeszcze większą ilością drzwi. Tym razem na końcu nie było schodów, aczkolwiek przypomniało to scenę z 'Matrixa", w której bohater znajdował się w korytarzu z wieloma drzwiami. Tu było podobnie. -Laboratoria. Sprawdzaj każde po kolei. Jeśli znajdziesz naukowców, nie bierz litości. Niszcz wszystko-Proste polecenie jak na żołnierza przystało. Towarzysz Kery bez wahania otworzył pierwsze drzwi. Nie było czasu podglądać, gdyż Kera musiała być gotowa na swoje zadanie. Po otwarciu pierwszych drzwi, mogła dostrzec martwą małpę leżącą na stole. Orangutan, z otwartymi wnętrznościami. Wokół niego doktorzy, którzy w pośpiechu chowali notatki do toreb. Było tu dużo próbówek, odczynników i buteleczek. Definitywnie sala operacyjna. Na widok Kery wszyscy "lekarze" unieśli ręce do góry. Ubrani w zielone fartuchy chirurgiczne, z białymi maskami i tegoż koloru czepkami. Jeden z niewiadomych powodów, trzymał w dłoni jakiś organ zwierzęcia. -Nie zabijaj!-Powiedział jeden z nich, spoglądając na Kerę błagalnie. Głos miał młody, z postury także. Pytanie tylko, co on tu robił? Dłonie miał we krwi, czyli to on przeprowadzał większą część operacji.
|
| | | Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Sob Wrz 16, 2017 5:30 pm | |
| Niech szlag trafi cały ten burdel, dosłownie. Już zaczynała mieć dość. Brak informacji doskwierał w sumie najbardziej. Nie miała zielonego pojęcia, co tu się w ogóle działo. Poza tym, że chcieli ją utłuc. Jack szedł do przodu, oczyszczając drogę, Ker szła za nim, strzelając chyba do każdego, kto pojawiał się w zasięgu jej wzroku. Miała zdecydowanie zaciętą minę. Nie podobała jej się ta sytuacja, ale tu było jak na wojnie – zabij, albo giń. Kac moralniak gwarantowany, o ile uda jej się w ogóle przeżyć. Musiała zaufać Jackowi, że jednak nie prowadzi jej w jakąś pułapkę. Czując klepnięcie obejrzała się i zerknęła na drzwi. Kiwnęła głową, że rozumie, o co chodzi i pobiegła w ich stronę. To, że pocisk tylko otarł się o jej kark było cudem. Naprawdę zamierzali ich zabić. Co takiego znajdowało się w tym cholernym budynku, że tak go bronili? Ustrzeliła jeszcze dwóch żołnierzy i w końcu można rzec, że byli bezpieczni. Pozornie rzecz jasna, więc wolała wciąż być czujną. Skojarzenia z „Matrixem” były jak najbardziej wskazane. Mimowolnie się uśmiechnęła, tsa, Jack robił za Neo, ona za Trinity i szukali Klucznika. Świetnie. Wolała jednak nie zdradzać tak głupich pomysłów. - Się robi, szefie. – mruknęła trochę gorzko, otwierając kolejne drzwi. Weszła do środka, celując w... No właśnie. Zrobiło jej się niedobrze na ten widok. Wycelowała w mężczyzn, jednak jak na razie nie nacisnęła spustu. Co innego strzelać do żołnierzy, ratując siebie i towarzysza, a co innego wymordować kompletnie bezbronnych jajogłowych. Zerknęła na notatki, mrużąc oczy. - Papiery w torbę i torba do mnie. – powiedziała zimnym głosem. – Kim wy, do jasnej cholery, jesteście i co tu się odpierdala? – nie przebierała w słowach. Nie miała na to siły. Niby Jack kazał strzelać do wszystkich, ale cholera jasna, JAK miała to zrobić? Nie potrafiła. Nie była aż tak bezwzględna. Po prostu nie. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Pon Wrz 25, 2017 12:51 pm | |
| Najmłodszy, ten który się odezwał natychmiast zaczął pakować papierzyska do środka jednej z toreb. Reszta chirurgów popatrzyła po sobie niepewnie, za wyjątkiem tego z organem. Ten nic obie nie robiąc z zasad BHP i faktu uzbrojonej eks policjantki, zdjął maskę chirurgiczną i odwrócił się. Przez moment można było dostrzec jego twarz, która przypominała szczura. Rozległ się odgłos mlaskania, który dość szybko ucichł. "Chirurg" zgrabił się, opadł na ręce i odwrócił głowę. Tym razem Kera mogła przyjrzeć się jego twarzy, która... Się przeobrażała. Na jej oczach szczęka z zębami wyszła do przodu, nos się powiększył i lekko opadł. Gwałtownie porosło go futro, zaczynał przypominać Nosacza Suntajskiego. Lub też małpę Janusza, jak kto woli. Zasyczał wymownie i rzucił się na Kerę, szczerząc zęby... choć tym razem powinno się je nazwać kłami, z uwagi na powiększone siekacze. Definitywnie, to nie jest Nosacz. W sumie to nie wiadomo jaki to gatunek, natomiast pewne jest tyle, że był agresywne. Rzucił się całym ciałem na Kerę, zmuszając ją do zatoczenia się w tył. Reszta lekarzy patrzyła na to z lekkim podziwem... Poza najmłodszym, który był dosłownie przerażony. Odpuścił pakowanie do torby, skulił się pod stołem operacyjnym. Pozostali zaś sięgneli do wnętrzności małpy i także zaczęli podjadać. A co z osobnikiem który skoczył na Kerę? Wściekły i agresywny, oplotł ją nogami i zaczął uderzać ją pięścią. Nagle zza jej pleców rozbrzmiał strzał, a nie-wiadomo-co padło z rozstrzeloną głową. Została gwałtownie odepchnięta na bok, padły kolejne strzały. Wszyscy "ucztujący" padli an ziemię. -Mówiłem: Zabijaj bez litości-Rozległ się głos Jacka, pomagającego jej wstać. Podszedł do skrytego pod stołem chirurga i wyszarpnął go, rzucając na ziemię. Wycelował mu w głowę z karabinu. -Doktor Hussenhofl. Gdzie jest teraz?-Powiedział zimno, przykładając lufę do czoła. To było przesłuchanie w warunkach polowych, zatem nie ma się co dziwić, że pozbył się "ugrzecznionego" uderzania po twaarzy i metod tortur. Z resztą, co mógł mu tutaj zrobić? -Nie wiem gdzie jest! Naprawdę! Ostatnio był na wybiegach, ale nie wiem gdzie jest teraz!-Zakrzyknął młody lekarz, zezując na lufę i starając się ją odciągnąć od siebie. Tyle najwidoczniej wystarczyło Jackowi, gdyś natychmiast po ostatnim słowie nacisnął spust. -Idziemy. Zabierz torby z notatkami, jeśli chcesz-Mruknął Jack i wyszedł natychmiast. Zagrzmiały strzały i wybuch granatu błyskowo-hukowego. Niemiłe dzwonienia dosięgło uszu Kery, która jednak mogła ujrzeć ciała na korytarzu. Strefa wojenna, w której Jack się cały czas cofał do jednych, konkretnych drzwi. Nie tych, przez które weszli, aczkolwiek symbol schodów i fakt, że były na końcu korytarza wymownie sugerował co się tam znajduje. Bo i owszem, były tam schody. Gdy tylko Kera weszła do środka, Jack przypiął jakiś okrągły obiekt na drzwi. Swoją drogą przybyło mu trochę sprzętu, zwłaszcza okrągłych dysków i cylindrycznych obiektów. Granaty i miny... Aczkolwiek niespotykane wcześniej przez Kerę. Kolejne wynalazki, ale to już nie wyglądało na dzieło towarzysza -Na górę! Już!-Zakrzyknął, wbiegając po schodach. Gdy przebiegli po kwadratowej klatce schodowej, drzwi zostały wyłamane... I równocześnie rozbrzmiał wybuch. Byli na tyle wysoko, że nie oberwali, aczkolwiek falę gorąca poczuli. Jack biegł jednak dalej, zatrzymując się dopiero przed drzwiami z napisem "Wybiegi". To swoją drogą śmieszne, że nawet w tajnych bazach wszystkie drzwi muszą być oznaczone... Po otwarciu ich ukazała się... dżungla. Dosłownie, z pełną gamą odgłosów oraz klimatem dżungli. |
| | | Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Pon Wrz 25, 2017 1:18 pm | |
| - Nie ruszaj się, bo strzelę! - zaprotestowała gwałtownie, kiedy mężczyzna zdjął maskę. Przynajmniej od razu się odwrócił, więc widziała jego paskudną twarz tylko przez moment. Zrobiło jej się ewidentnie niedobrze, gdy zdała sobie sprawę, że zjadł surowe serce. To było obrzydliwe. Za to gdy zaczął się przemieniać, zamarła. To się nie działo naprawdę. Tak po prostu nie mogło być. To był jakiś koszmar… Z tego też powodu zareagowała za późno i małpa zdążyła na nią skoczyć. - Cholera…! - odzyskała jako takie panowanie nad sobą, jednak miała spore problemy, żeby pozbyć się zwierzęcia z siebie. To było po prostu ohydne i to kompletnie. Chyba jeszcze nigdy nie ucieszyła się na czyjś widok jak teraz widząc mordę Jacka. Nawet nie miała sił go ochrzanić, wdzięczna za ratunek. - Trzeba mi było powiedzieć, dlaczego. - burknęła tylko, starając się pozbyć sprzed oczu widoku doktorka pożerającego serce i zmieniającego kształt. Bez komentarza przysłuchiwała się przesłuchaniu, patrząc ponuro na chłopaka, który zaraz potem stracił życie. Nie mogła z siebie wykrzesać chociażby krztyny współczucia. Nie po tym, co widziała. Notatek nie wzięła woląc, żeby spłonęły. Nie chciała wiedzieć, co w nich jest. Granat oszołomił ją na tyle, że bez słowa szła za Jackiem, czując się jak w jakimś filmie. Nie pisała się na coś takiego, to mieli być zwykli mordercy, a nie coś takiego. Po prostu nie… Wyskoczyła na schody, domyślając się, że to jakiś materiał wybuchowy. Bez nawet krzyku Jacka pobiegła do góry, jak na jakimś automacie. Była po prostu wstrząśnięta i to potężnie. Fala ciepła ją otrzeźwiła i dopiero wtedy popatrzyła na towarzysza, wchodząc do dżungli. - Co to jest za bagno, w jakie właśnie się wpakowałam? I kim jest ten doktor Hussel-coś tam? - warknęła, zaciskając palce kurczowo na broni. Teraz była już gotowa strzelać do wszystkiego, co się ruszy. Do Jacka też, jeśli będzie zagrożeniem... |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Pon Wrz 25, 2017 2:08 pm | |
| -Naczelny doktorek tego gówna-Odpowiedział Jack, wchodząc do środka pomieszczenia. Nieufnie obserwował całość zza celownika karabinu, przedzierając się podmokły teren-Potem zostaje już tylko wykorzystać szyb windy, wrzucić detonator do reaktora i uciekamy w malowniczym wybuchu. Wyjątkowo mieli kotwiczki w laboratorium oraz wciągarki. Bierz-Tutaj rzucił jej jakiś cylinder z linką. Zakończona kotwiczką, sam cylinder zaś miał coś w rodzaju prowizorycznej uprzęży. Kawałek dalej rozległ się dźwięk małpy, która zaczęła ryczeć. Po chwili rozbrzmiał dziki szał uderzeń. Na wyjaśnienie nie musieli czekać długo, gdyż wyszli po chwili na polanę, ukazał im się goryl wściekle uderzający w kamień. Nie było tutaj drzew, zatem mogli ujrzeć sufit pokryty ogromną ilością stalowych wzmacniaczy, mających za zadanie transportować platformę. Którą także mogli ujrzeć, a wraz z nią blondyna z papierosem w ustach. Zapisywał coś w swoim notatniku, gryząc ołówek i obserwując małpę. Co warte odnotowania, nie było tutaj alarmów. Najwidoczniej to pomieszczenie było dźwiękoszczelne do wewnątrz i na zewnątrz, a żołnierze jeszcze tutaj nie weszli. -Więc to wy jesteście odpowiedzialni za to wszystko?-Spytał głosem bez emocji... A przynajmniej taki miał być, gdyż silny niemiecki sprawiał, że brzmiało to jak obelga, obraza i wypowiedzenie wojny w jednym. Obrócił się do Kery i Jacka i oparł o barierkę.-Nie powiem, bym spodziewał się obiektu badawczego wracającego do laboratoriów- Dodał z uśmieszkiem wyższości. No i znowu, główny zły mówi agresywnie i z niemieckim akcentem. Biedni Niemcy, takie smutne stereotypy o nich krążą... W sumie to jak z Polakami złodziejami i Rosjanami pijakami. No ale kij z tym, przecież stereotypy na ogół są krzywdzące. Wróćmy do doktorka. Nacisnął jakiś guzik na konsoli, po gorylu przeskoczył impuls elektryczny. Swoją drogą, wyglądał na zmutowaną wersję tego goryla, którego porwali z Zoo na Bronxie. Małpa odwróciła się i spojrzała wściekła na dwójkę. -Małpie geny pod odrobiną modyfikacji są wspaniałe, nieprawdaż? Wzmacniają szybkość, wytrzymałość, twardość... Małpy są w stanie zostać nadludźmi o zastosowaniach wojskowych!-Powiedział ponownie doktor, śmiejąc się. Niezwykły zaszczyt się trafił... No i cały plan stał się jasny. Mutacje na ludziach, na zwierzętach... Taki instytut dla zwierząt i ludzi. W sumie to dla jednego gatunku, co pokazali lekarze na dole. -Celuj w oczy-Polecił Jack policjantce, wkładając kolejny magazynek do broni i wprowadzając nabój do komory. Zaczął strzelać, poruszając się do boku i okrążając małpę... która zaczęła szarżować niczym wściekła. Wprost na Kerę.
|
| | | Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Pon Wrz 25, 2017 2:58 pm | |
| Syknęła cichutko na tę odpowiedź. Samo nazwisko faceta odpychało, a mając jeszcze potwierdzenie, co zrobił… - Niektórzy ludzie to ścierwa. - podsumowała nieco ponurym głosem. Wzięła cylinder z linką i ubrała na siebie uprząż. Będzie trzeba się stąd szybko ewakuować, jeśli Jack naprawdę chciał walnąć granaty w reaktor. Przynajmniej nikt i nic nie będzie mieć dostępu do tego całego syfu, jaki się tu odwalał. Odetchnęła głęboko, gdyby się tu obudziła, mogłaby to wziąć za przyjemne wakacje. Goryl sprawił, że się wzdrygnęła. Żadne zwierzę nie powinno być wykorzystywane do eksperymentów, to po prostu… nieludzkie. Zmarszczyła lekko brwi, słysząc jego słowa. Akcent trochę utrudniał zrozumienie wypowiedzi, ale na upartego dało się mniej więcej ogarnąć, o co mu chodziło. Zawahała się, patrząc to na Jacka to na blondyna. Obiekt badawczy…? To wszystko tłumaczyło. Zwłaszcza jego wiedzę na te tematy. Spojrzała na małpę, rażoną prądem i pokręciła głową. - Jeśli gdzieś istnieją ludzie zasługujący na śmierć w najgorszych męczarniach… To jesteś jednym z nich. - powiedziała twardo. W tym momencie małpa rzuciła się na nich. Idąc za radą Jacka strzeliła kilka razy z karabinu prosto w oczy, mając wrażenie, że to nic nie da. Pozwoliła gorylowi się zbliżyć i odskoczyła w bok, odwracając się i znów strzelając w łeb goryla. Nie miała najmniejszego zamiaru tu ginąć. Rzuciła szybko wzrokiem wokół, szukając doktorka. Może jakby go tak zestrzelić, to wszystko by się ułożyło? |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Pon Wrz 25, 2017 4:12 pm | |
| Rozległ się skowyt silników, gdy platforma ruszyła naprzód. Ale to był dźwięk, dzięki któremu biedaczyska na dole wiedziały, że platforma zmieniła pozycję. I w sumie tylko tyle, bo tyle dało się w tym natłoku zaobserwować. Co natomiast było bardzo nie fajne dla Kery, że odczekanie ostatniej chwili z szarżującą małpą to nie jest najmądrzejsza taktyka. Została odtrącona ciosem łapy i posłana kawałeczek po ziemi. Na jej nieszczęście, uderzenie pozbawiło ją karabinu, który natychmiast został zmiażdżony. Niewesoło... Jack zaś koncentrował się na ostrzeliwaniu małpy. Co warte zauważenia teraz, Kera była cała pokryta jakimś... tłuszczem, śluzem? Nieważne, grunt, że na pewno pochodziło to od małpy. Wydawało się być tłuszczem i mieć właściwości podobne do tej substancji... Nasuwa się natomiast pewna ciekawa opcja. Jack odwracał uwagę małpy, jakby liczył, że Kera spróbuje to zrobić. Widać też było, że najlepiej mu nie szło najlepiej unikanie wściekłej małpy, uderzenia cały czas zdawały się mijać go o włos. Więc jakby nie patrzeć, wszystko zależało teraz od policjantki. A blondyn stał na platformie i patrzył z uśmieszkiem wyższości na zmagania dwójki ludzi z gorylem. Sadystyczny Niemiec.
|
| | | Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Pon Wrz 25, 2017 4:40 pm | |
| Platforma się poruszyła, co dla Kery oznaczało tylko tyle, że doktorek po prostu uciekał. Niestety mieli na głowie tego goryla, który ewidentnie zamierzał pozbyć się ich z tego świata. No tak, świadkowie nie byli do niczego potrzebni. Z żalem popatrzyła na zmiażdżony karabin. Bez niego trochę ciężko będzie ustrzelić małpę, ale na całe szczęście miała jeszcze pistolety. Spojrzała na substancję, którą była pokryta. Tłuszcz albo inne świństwo. Małpa była tłusta, ona tak samo… Jack nie dawał sobie rady z unikaniem ciosów, nie miał jej własnej zwinności i przyzwyczajenia do takich akcji. W ucieczkach i unikach zawsze była niezła. Zerwała się z ziemi, utrzymując zręcznie równowagę. Wyciągnęła broń i strzeliła kilka razy w stronę małpiszona. - Hej, goryl! Złap mnie, jeśli potrafisz! - strzeliła w niego kolejny raz. Chciała, żeby podszedł do niej i natychmiastowy rzuciła się do ucieczki. Mnóstwo drzew wokoło, mogłaby wejść na jedno, zeskoczyć na małpiszona i wtedy strzelić mu w oczy. Albo zwyczajnie podpalić mu futro, to też powinno być dobrym pomysłem. Teraz jednak prześlizgnęła się pod łapą zwierzęcia i złapała go za łapę, rozniecając na niej ogień. Tłuszcz palił się doskonale, a to było jeszcze lepszym pomysłem. Odsunęła się od zwierzęcia, nie chcąc na nie trafić. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Sro Wrz 27, 2017 1:58 pm | |
| No cóż, teraz nie udawajmy, dżungla, goryl z tłuszczem to chyba nie jest dobry pomysł. Albo nie. To świetny pomysł! Wszak taki był plan, nieprawdaż? No dobra, jedziemy. Zacznijmy od tego, że goryl pozbawiony obrażeń ze strony Jacka, niezbyt był zadowolony z okazji do otrzymania kul od Kery. Niby nic sobie z tego nie robił, ale tylko cieleśnie. Psychicznie natomiast odwrócił się wściekły i zaryczał. Zaszarżował wściekły na Kerę, co ta wykorzystała do podpalenia go. Było ślisko, więc nie ma się co dziwić, że jej się udało. -NEIN! NEIN, MEIN KLEINER!-Rozległy się wściekłe krzyki "doktora" gdy goryl stanął w płomieniach, i to intensywnych. Takich, że tylko kiełbaski brak. Ma ktoś? Nie pogardzę rusztem, bo w sumie dlaczego by nie. Wracając, małpa zaczęła się wściekła rzucać i obracać po ziemi, chcąc zdusić płomienie. Niestety, tylko zdawała się pogarszać sytuację, pozwalając, by ogień zaczynał się rozrastać. Szykował się niezły pożar, oraz wiele martwych zwierząt. Chyba, bo nie było pewne, czy to tylko jedno, samotne zwierze. Natomiast rozległ się dźwięk ruchu platformy, a w pomieszczeniu zapełniło się od pary. Włączyły się zraszacze, ale ogień już zaczynał się rozrastać, ogarniać coraz większe połacie terenu. Kerze nie dane było to podziwiać... albo coś, gdyż przeszkodziła w tym dłoń Jacka na jej ręce. Dość mocny uścisk. -Dobra robota. Za mną, zanim ucieknie i spłoniemy.-Powiedział szybko. Chwycił ją za ramię i... Wszyscy znamy te epickie filmy przygodowe, prawda? Ucieczki z ostatniej chwili, zwolnione tempo podczas wybijania szyb i strzelanin. To momenty podnoszące napięcie, i bądźmy szczerzy- gdyby ktokolwiek nakręcił teraz film na podstawie tego co przeżywała w tej chwili ex-agentka, to byłby to moment takiego slow motion. Jak inaczej bowiem wyjaśnimy inaczej tą akcję, w której to jednooki żołnierz rzuca linkę z wciągarki w stronę platformy uciekającego schwarzcharaktera? Kobieta? Jest. Ogień? Jest. Kamery? Nie ma. Linka pognała w stronę platformy, zaczepiając się o jedną z barierek. Zaskoczony doktor Hussenhofl obrócił się, słysząc metalowe uderzenie haka. Linka zaczęła się z ogromną prędkością zwijać, odrywając od ziemi naszą dwójkę. Jeden z Vendettą, drugi... WRÓĆ, druga osoba w celu wymierzenia sprawiedliwości. Duet demolka może się chować. Tak czy siak, linka miały niezły silniczek, który dość szybko przyciągnął ich oboje do platformy. Jack chwycił się jedną dłonią i przyciągnął do niego Kerę, by mogła się chwycić. Kino nowej przygody! Grunt to teraz się wspiąć i nie pozwolić... Skąd doktorek ma nóż? Dlaczego celuje nim w palce Kery? Reakcja im szybsza, tym lepiej. |
| | | Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Pią Wrz 29, 2017 8:27 am | |
| Kolejny raz pomyślała, że pomysł z ukrywaniem własnych mocy był jednym z najlepszych, na jakie wpadła. Dzięki temu miała element zaskoczenia i chociażby tak jak teraz, bardzo sprzyjające środowisko do przerobienia goryla na skwarkę. Wprawdzie naprawdę było jej żal zwierzęcia, zwłaszcza, że musi ginąć w tak okrutny sposób, ale nie miała wyboru. Znaczy miała, ale przedstawiał się on na zasadzie my albo oni. Wolała jednak przeżyć. Chyba głównie po to, żeby udusić z „radości” Jacka, jak będzie po wszystkim. Po tym, co się tu działo, każdy cholerny sąd ją uniewinni. Mimowolnie wyszczerzyła się, słysząc wrzask doktorka. Tego to się nie spodziewałeś, co, palancie? pomyślała z pełną satysfakcją. Zraszacze jednak włączyły się za późno, ognia było za dużo, a przy okazji Kera siłą woli podsycała ogień. Życzymy powodzenia w gaszeniu tego. Poza tym chyba każdy wie, czym grozi gaszenie wodą płonącego tłuszczu. Jeszcze większym wybuchem i zniszczeniami. To był zły dzień dla doktorka. - Miałam nadzieję, że doktorek też się skopci. – podsumowała beznamiętnym tonem. W tej chwili nie miała do niego najmniejszych ciepłych uczuć. Widać było delikatną zmianę w jej zachowaniu, pytanie tylko, czy jest to dobra zmiana... dla Jacka. Nie przeszkadzał jej również upał płynący od ognia, w końcu to była jej domena i tak naprawdę jej ogień, skoro sama go wytworzyła. Zresztą nigdy nie musiała obawiać się płomieni. Zawahała się na chwilę. - My nie spłoniemy. Musisz być tylko blisko mnie. – powiedziała krótko. No dobra, uratował jej tyłek przy tamtych zmutowanych ludziach... Trzeba spłacić dług. Nie zamierzała jednak mówić, skąd ma taką pewność, że ich właśnie ogień nie skrzywdzi. Złapała się brzegu platformy i dostrzegła nóż. Tak się bawić nie będziemy. Korzystając z Jacka jako punktu podparcia odbiła się od niego i wskoczyła na platformę. Wkurzona mutantka to nie było coś, z czym należało dyskutować. Wyciągnęła pistolet najpierw robiąc mu dziurę w nadgarstku ręki z nożem. A potem wycelowała mu w głowę. - Szczucie nas małpą to był bardzo zły pomysł. – należało udawać, że miała przy sobie zapalniczkę. Zresztą. Doktorek i tak długo nie pożyje. Z boku musiało to wyglądać jak jakieś kino akcji. Humorystycznie pomyślała, że może to dobrze, że wszystko się skopci. Przynajmniej nie zostaną żadne ślady ich wyczynów. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Sro Paź 04, 2017 3:47 pm | |
| Strzał wykonany na szybko i niezbyt precyzyjny. Nóż co prawda nie trafił w jej rękę, pozwalając jej wskoczyć na platformę. Co nie zostało skomentowane przez Jacka, widocznie dostrzegł konieczność. Z resztą, w SAS to pewnie i gorsze rzeczy przechodził. Kto go tam z resztą wie... Wracając do wykonanego strzału, ten otarł się... A nie, przestrzelił lekko nadgarstek. Doktor wrzasnął i chwycił się za ranę, krzycząc zaskoczony. Był to typowy przykład "Gdy inny cierpi, jest radośnie. Gdy ja złamię paznokieć, nie jest wesoło". Nad wyraz często takie elementy spotykamy. Nie zwrócił uwagi na Kerę, zajęty krzyczeniem z bólu. -NEIN! MINE HANDE!-Wydarł się doktor. No co zrobić, niektórzy tak mają. Jack tymczasem wspiął się po barierce i wszedł na platformę, popchnąwszy pomiędzy tymi dwiema akcjami doktorka do przodu. Tak się złożyło, że "badacz małp" znalazł się przed Jackiem, co mu to umożliwiło. Po stanięciu na platformie komandos pochwycił doktora za szyję, przykładając nóż do gardła. -Jeden niespodziewany ruch, a tracisz szanse na przeżycie.-Powiedział Jack, głosem, w którym dało się usłyszeć nutki satysfakcji. Takiej pierwotnej, zwierzęcej, gdzie ofiara dopada bezbronnego kata. Wszyscy znamy to uczucie aż za dobrze. Jack ruchem głowy wskazał Kerzę konsolę-Ruszaj. Któraś dźwignia musi prowadzić do wyjścia.-Rzucił. Po gardle doktorka spłynęła stróżka krwi. Przestał krzyczeć z chwilą poczucia ostrza noża na szyi, rzucał tylko wzrokiem nerwowo na boki. |
| | | Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Sro Paź 04, 2017 4:04 pm | |
| Była bardzo zadowolona z faktu, że nie spudłowała. Trafiła dokładnie tam, gdzie chciała i właśnie to liczyło się najbardziej. Doktorek był więc kompletnie bezbronny, zdany na łaskę w sumie bardziej Jacka, niż jej samej. Owszem, nie uważała, żeby zasługiwał na egzystencję wśród ludzi, ale z drugiej strony miała bardzo poważne opory przed zabiciem go. I tak zastrzeliła już wystarczająco dużą liczbę żołnierzy, by teraz mieć wyrzuty sumienia. Chociaż do tego wystarczyłby jeden. - To tylko nadgarstek… Ciesz się, że nie jaja. – burknęła w końcu, lekko zirytowana tymi krzykami. W końcu czego nie powiedzieć, mogła mu zrobić o wiele większą krzywdę. Nie była kimś, kto pudłuje ot tak, chyba że specjalnie nie trafia w cel. Tutaj chroniła własne palce i przypuszczalnie życie własne i Jacka. Jak stąd wyjdzie, pójdzie się urżnąć do jakiegoś baru z radości. Uniosła lekko brwi, widząc co zrobił Jack. Nie powiedziała jednak ani słowa rozumiejąc jego potrzebę zemsty. To, że nie zamierzała zabijać szaleńca nie znaczyło, że nie pozwoli zrobić tego mężczyźnie. Może i można było nazwać to podwójną moralnością, ale… No właśnie, ale. Puszczenie faceta samopas mogłoby być zbyt złe. Więcej istot by ucierpiało. Więc jeśli tak właśnie miało być, to trudno. Nie zamierzała mu przeszkadzać. Bez komentarza skierowała się do konsoli, sprawdzając wszystkie dźwignie. W końcu po dosyć uważnym przestudiowaniu przycisków i dźwigni wybrała jedną z nich, mając nadzieję, że się nie pomyliła i to ta właściwa. Nie zwracała także uwagi na doktorka i Jacka, nie chcąc po prostu tego oglądać. Wprawdzie Jack mu tylko groził, ale miała wrażenie, że w przeciwieństwie do nich Hussenhofl nie przeżyje tego spotkania. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Pią Paź 06, 2017 5:07 pm | |
| Poruszenie dźwignią dało efekt. Bo jak wiemy, każdy guziczek musi mieć jakiś skutek, a dźwigienka to taki długi guziczek. Tylko jego się ciągnie. Albo pcha. Albo przesuwa. Guziki są lepsze. Je się tylko wciska. Ta czy siak, platforma gwałtownie pojechała... w dół. Prosto w ogień, sprawiając, że Jack i doktorek się zatoczyli. Troszkę dodatkowej krwi spłynęło po jego gardle. Temperatura też wzrosła. -WIR WERDEN STERBEN!-Zakrzyknął doktorek. Pot na jego czole nie był spowodowany wyłącznie temperaturą... Plama na spodniach widocznie też nie. Zapachu na szczęście nie było, ale przez parę i dym ciężko się przebić. Zakładając, że Kera pociągnęła natychmiast inną dźwignię, platforma ruszyła naprzód. Przez dym rysował się zarys drzwi, do których dotarli po chwili. Winda sama w sobie skorygowała ustawienie. -Idę pierwszy. W razie czego, to mnie nafaszerują kuleczkami... a raczej Hussenhofla-Powiedział Jack, nakazując gestem odsunąć się Kerze. Doktorek zaś nerwowo patrzył to na Jacka, to na policjantkę. Drzwi rozwarły się z sykiem. Zielony znaczek nad nimi sygnalizował, że to wyjście ewakuacyjne. Dlatego zapewne go nie zamknęli. Ruszyli naprzód, korytarz był biały. "Kapral" alarmowy dalej się darł, ale panował tu spokój. Powoli doszli do windy, której czytnik przeskanował twarz Niemca. Było niemal za spokojnie. W windzie zjechali w dół. W jej wnętrzu odbijali się w lustrach, co tworzyło "pętlę nieskończoności". Kera mogła dostrzec brud na sobie i ubraniach, jedynie Hussenhofl wydawał się czysty. To trochę śmieszne, gdyż to ci od brudnej roboty muszą wyczyścić kłopoty po tych czystych. A oni swoje za uszami mają, skrywają to jedynie. No cóż, w takim świecie żyjemy. Dojechali do pomieszczenia z generatorem. -Masz kajdanki?-Zapytał Jack, spoglądając na Kerę. Uśmiechał się sadystycznie. Coś wyraźnie chodziło mu po głowie.
|
| | | Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Sob Paź 07, 2017 8:29 am | |
| No cóż, to zdecydowanie nie była jej wina, że ta nieszczęsna konsola miała takie oznaczenia, że nikt normalny się w nich nie połapie. Fakt faktem dość mocno zaskoczył ją fakt, że platforma poleciała w dół, zamiast wznieść się do góry, jak powinna. Sama również się zatoczyła, ale błyskawicznie zareagowała, ciągnąc za drugą dźwignię. Tym razem stało się to, co powinno. Zerknęła na Jacka i nieco przepraszająco wzruszyła ramionami. To nie było specjalnie, choć chyba udało jej się nieźle przerazić doktorka. A to zdecydowanie wyszło im na plus. Nie, żeby miała jakiekolwiek wyrzuty sumienia z tego tytułu. - Ich problem? – spytała dość retorycznie i odsunęła się na bok, choć nigdy nie była zwolenniczką brania zakładników. Ale ten facet na nic lepszego nie zasługiwał. Dostrzegła nerwowe spojrzenie doktorka. – Wyjaśnijmy sobie coś, facet. Ode mnie pomocy nie dostaniesz. – rzuciła dość oschle. Ruszyła za doktorkiem i Jackiem, rozglądając się wokoło. Pozornie normalny budynek, a takie rzeczy tu się działy. Wzdrygnęła się mimowolnie i coraz mniej jej się to wszystko podobało. - Nie pomyślałeś, że idzie nam za łatwo? – spytała spokojnie Jacka, gdy stali już w windzie. Zerknęła na swoje odbicie i otarła trochę brudu z twarzy. Naprawdę szło za łatwo. Puste korytarze, żadnej ochrony, całkowicie bezbronny doktorek otwierający wszystkie drzwi... Wszystko było zbyt proste. Oczywiście zbiegi okoliczności chodziły po ludziach, ale generalnie wolała się psychicznie nastawić na wszystko. Słysząc pytanie o kajdanki i zamrugała oczami, zaskoczona pytaniem. - Kajdanki? Nie. – a nawet gdyby miała, to raczej by mu nie powiedziała. Chyba domyślała się, co Jack chce zrobić, ale nie zamierzała mu tego ułatwiać. Doktorek zasługiwał na śmierć, ale żeby go zaraz przywiązywać do generatora? Bo na to wyglądało, patrząc po sadystycznym uśmieszku Jacka. Wzdrygnęła się lekko. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Pon Paź 09, 2017 7:46 pm | |
| Doktor cały czas drżał, ale tego nikomu udowadniać nie trzeba. Natomiast co warte wspomnienia, Jack zdawał się wydzielać satysfakcję. W windzie zaś spojrzał na Kerę z uniesioną brwią. Satysfakcja gdzieś się ulotniła. -Racja. Zbytnie rozluźnienie, to się robi podejrzane-Mruknął Jack, poprawiając chwyt na doktorku. Opiszmy może jak wyglądało to pomieszczenie z generatorem. Nie było one jakoś specjalnie wielkie, natomiast całe skąpane w błyskającym, niebieskim świetle. Jego źródłem był sam generator, przypominający oszkloną pionową rurę, w środku której skakały błyskawice. Niebieskie, i to one generowały światło. Na suficie i podłodze znajdowały się mocowania, które przypominały dużą uchwyty. Tylko, że chwytały całą rurę, obejmując ją. Odbiegały od nich rurki, tak samo przeźroczyste. One jednak były pełne jakiejś cieczy. Niebieskiej cieczy. Same rurki biegły także na ścianach, przypominając jakąś kapsułę. Zakładnik i porywacz tymczasem ruszyli do przodu. Były komandos w odpowiedzi na brak kajdanek wzruszył ramionami, i wydobył z wewnętrznej kieszeni taśmę klejącą. Widać miał gotową alternatywę. Gdy jednak ex-agentka chciała iść za nim, wstrzymał ją ruchem dłoni. -Zachowujemy podstawy bezpieczeństwa. Zostań w windzie, będziesz mnie osłaniać.-Polecił Jack, idąc z doktorkiem naprzód. Powoli podszedł do generatora i pchnął na niego doktorka. Ten próbował się wyrwać, ale ostrze przy szyi szybko go pozbawiło chęci do takich prób. Wiązanie szło sprawnie, doktorek już po chwili leżał związany na jednej ze ścianek generatora. No cóż, nie każdy jest Spider-Manem, nie każdy może przykleić kogoś do ściany za pomocą sieci. Jack zaczynał przypinać ładunki, gdy ściany w kilku miejscach się rozwarły. Wybiegli z nich żołnierze, którzy krzyczeli typowe dla takich sytuacji słowa. Jack jedynie wydobył z kieszeni detonator. Wszyscy skoncentrowali swoją uwagę na byłym komando, nikt nie zauważył policjantki w windzie. -Masz dziesięć sekund. Uciekaj, a to... Uznaj za rekompensatę.-Powiedział bez emocji, z całkowitym spokojem. Bez wahania wcisnął guzik, wszystkie miny zamigotały na czerwono. Na każdej pojawił się także licznik. Każda wskazywała dziesięć sekund. Zakładając, że Kera wcisnęła guzik, winda ruszyła. Kera mogła jeszcze tylko dostrzec przez zamykające się drzwi uśmiech Jacka. Jakby właśnie osiągnął spokój, i wszystko się skończyło. Padł strzał, a winda ruszyła. Na dole rozlegały się krzyki i tupot stóp. Po dziesięciu sekundach w dole rozbrzmiały wybuchy, a drzwi się otworzyły, ukazując panoramę dostrzeganą wcześniej. Dokładnie tu się czołgali, były jeszcze ślady. Po kilku sekundach rudera... zapadła się. Nie wybuchła jak na filmach, ale po prostu zapadła się w dół. Zaczęła dymić, by po chwili stanąć w ogniu gaszonym przez deszcz. Klimaty noir w akcję, by z powrotem w noir... lub dramat? Bądź co bądź, czy było to szczęśliwe zakończenie? Na pewno nie przez fakt, że kluczyki do auta miał Jack... |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. | |
| |
| | | | Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |