|
| Cinnamon Cafe | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Cinnamon Cafe Pią Sty 19, 2018 9:19 pm | |
| Średnich rozmiarów lokal urządzony w stonowanych, miłych dla oka barwach. Właściwie nie jest to po prostu kawiarnia, gdyż pełni jednocześnie funkcję baru - choć w mniejszym zakresie, bo mimo wszystko w menu dominują napoje i słodkości. Zgodnie z nazwą promowane są pozycje o smaku cynamonu. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Pią Sty 19, 2018 10:13 pm | |
| Powoli zbliżała się godzina dwunasta, lecz w kawiarni - o dziwo - panowała spokojna, wręcz senna atmosfera. O tej porze ruch zazwyczaj był dużo większy, bo wiele osób z okolicy korzystało z przerwy w pracy, aby wyskoczyć na kawę i coś smacznego, ale tym razem goście zajmowali tylko parę stolików. Przy okazji oznaczało to, że obsługa nie musiała się spieszyć i każdy sprawnie otrzymywał swoje zamówienia... Czyli miało to swoje plusy. W tle słychać było nastawiony cicho telewizor, ale nie z każdej części kawiarni dało się go zobaczyć. Znajdował się on niedaleko baru i w tej chwili nadawał kanał informacyjny... Nie bez powodu. To w końcu tego dnia - już za dwie godziny - miała się rozpocząć konferencja w sprawie bohaterów oraz osób obdarzonych nadludzkimi zdolnościami. W innym wypadku ekran zapewne ukazywałby coś przyjemniejszego. Za oknem pogoda dopisywała. Nie było upalnie - pomimo zaawansowanego lata - ale ciepło, a do tego dochodził bardzo lekki wiatr. Nie można by sobie wymarzyć lepszego dnia na spacerowanie. Niektórym pewnie aż trudno było uwierzyć w to, że w takich okolicznościach miały się niedługo ważyć losy sporej liczby obywateli.
|
| | | Roberto da Costa
Liczba postów : 139 Data dołączenia : 11/06/2016
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Sob Sty 20, 2018 11:18 am | |
| Następnego dnia rano okazało się, że Samuel postanowił dotrzymać słowa. Na całe szczęście Berto był zbyt rozproszony tym, co zrobił, by siedzieć długo z laptopem. W ten sposób rano był troszkę śpiący jeszcze kiedy blondyn się zjawił u niego, by sprawdzić jego stan. Okazało się też, że na tym nie miał zamiaru skończyć. Również śniadanie zjedli razem, a czując na sobie uważne spojrzenie przyjaciela, nie miał innego wyboru, jak zjeść wszystko. I koniecznie wypić kawę, ale to już sam zadecydował. Poranek bez kawy byłby trudny do zniesienia. Pogawędka przy posiłku była dosyć luźna. Żaden z nich nie nawiązał do wczorajszego wieczoru. Nie widział jednak żadnych oznak u blondyna, które by świadczyły, że jest na niego zły o to, co zrobił. Kiedy Cannonball zajął się swoim zwyczajowym sprawdzaniem terenu wokół bazy, Latynos ruszył prosto do biura. Ledwo zdążył tam dotrzeć, gdy dostał telefon od panny Rize. Tradycyjnie musiał trochę posłodzić jej i wyrazić swoją radość z tego, że się do niego odezwała. Zaraz też dowiedział się jaki był powód jej telefonu. Bez wahania zgodził się na spotkanie, wybierając do tego jakieś przyjemne miejsce w Waszyngtonie. Blondynowi jedynie dał znać, że chwilowo wybywa z bazy na spotkanie biznesowe, nie podając żadnych konkretów. Zdążył już zauważyć, że ten nie przepada za Rize i nie podoba mu się to, że Bobby się z nią spotyka. Nawet jeśli chodziło tylko o biznes. Póki co. Przebrał się w lżejszy garnitur, zamiast marynarki wybierając sobie czarną kamizelkę. Rękawy białej koszuli podwinął do łokci, by dodatkowo móc się ochłodzić. W końcu mieli środek lata. Po włożeniu telefonu do kieszeni mógł w końcu teleportować się do bazy pod Los Angeles, a stamtąd już polecieć prosto do Waszyngtonu. Odnalezienie miejsca zajęło mu chwilę. Przyjemnie wyglądająca kawiarenka już z daleka pachniała cynamonem. Na całe szczęście był pierwszy na miejscu, tak jak planował. Przecież nie mógł pozwolić, by kobieta na niego czekała. Nie wypada tak robić. W środku nie było zbyt tłoczno, wiele stolików stało pustych, a przy barze zauważył kilka osób, słuchających wiadomości i komentujących je. Berto domyślał się, o czym mowa. W końcu to dzisiaj był ten wielki dzień. Konferencja, która miała zadecydować o losie wielu obywateli. Mężczyzna zajął stolik, który stał tak, że od razu po zajrzeniu do środka można było go zauważyć. W ten sposób Rize nie będzie musiała go szukać. Na razie nic nie zamawiał, czekając na kobietę i tylko raz czy dwa zerkając na zegar, wiszący na ścianie. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Sob Sty 20, 2018 1:46 pm | |
| Rize dotarła na miejsce niedługo później - a ze swojego miejsca Roberto mógł ją zauważyć praktycznie od razu. Kobieta wyglądała mniej więcej tak jak zawsze, odziana w elegancki i ciemny - lecz nie czarny, bardziej granatowy - kostium, z pasującą torebką i włosami dla odmiany spiętymi w kok. Rzecz jasna okulary słoneczne również były na swoim miejscu. Doradczyni nie miała żadnych problemów z wypatrzeniem mężczyzny i dzięki temu niemalże od razu się ku niemu skierowała. Zajęła miejsce przy wybranym przez niego stoliku i założyła jedną nogę na drugą, podczas gdy jej głowa obróciła się lekko - sugerując, że Rize ponownie skanowała wzrokiem otoczenie. -Dzień dobry. Dobrze, że udało nam się spotkać jeszcze przed konferencją- zaczęła, jednocześnie otwierając swoją torebkę i wyjmując z niej standardowych rozmiarów kopertę, białą i raczej cienką, którą następnie ułożyła na blacie i przesunęła w stronę Roberto. W środku znajdowała się wejściówka na konferencję - wystawiona imiennie i upoważniająca do przebywania w części sali przeznaczonej dla "widzów", czyli głównie dla bogatych i ważnych przedsiębiorców oraz innych osób wystarczająco wpływowych, lecz nie posiadających oficjalnej władzy. Oczywiście Roberto nie mógł tego stwierdzić, ale ochrona i ogólnie pojęta obsługa wydarzenia będzie wiedziała co i jak.
|
| | | Roberto da Costa
Liczba postów : 139 Data dołączenia : 11/06/2016
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Sob Sty 20, 2018 7:08 pm | |
| Rize nie szło pomylić z nikim innym. Miała swój standardowy ubiór, w którym Berto zawsze ją widział. Ciekaw był też, czy to jedyny krój jaki na sobie nosi. On choć teraz niemal zawsze w garniturze, to jednak miał kilka wzorów, które nosił. Tak jak dzisiaj, gdy zastąpił marynarkę kamizelką. Zauważył jednak, że włosy tym razem miała spięte. Praktycznie. Na słońcu lepiej mieć spięte lub związane włosy żeby nie grzały karku za mocno. - Witam. - mężczyzna się uśmiechnął przyjaźnie, odruchowo przy tym wstając na moment i siadając dopiero, gdy również kobieta to zrobiła. Wychowanie zawsze samo dochodziło do głosu, wskazując mu odpowiednie gesty w danym momencie. A jego wzrok wcale nie zjechał trochę w dół na jej nogi. Przecież nie po to jego towarzyszka chodziła w spódniczkach żeby faceci się patrzyli. - Również się cieszę, że udało się pani załatwić naszą sprawę na czas. - odparł z lekkim skinięciem głowy. Jak wcześniej nie był pewien, co chce zrobić, tak teraz, gdy miał już przed sobą zaproszenie, wiedział, że je wykorzysta. Podsunął bliżej siebie białą kopertę, ale chwilowo jej nie podnosił z blatu stolika. Nie musiał się spieszyć choć na pewno nie miał zamiaru zjawić się na konferencji na ostatnią chwilę. Stąd jednak na miejsce spotkania było już tylko kilka minut spacerkiem lub taksówką, zdąży bez problemu. - Coś do picia? Ja stawiam. - zaoferował. W końcu kolejne ich spotkanie miało być luźniejsze. Latynos o tym pamiętał. Dlatego mógł być dżentelmanem i postawić Rize coś zimnego lub ciepłego do picia. Po tym, jak kobieta podjęła decyzję, Berto wstał, by podejść do baru i złożyć zamówienie. Poczekał chwilę i zaraz wrócił do stolika. Z jednym piciem lub dwoma, w zależności od tego, co kobieta wcześniej odpowiedziała na jego propozycję. Sam dla siebie zamówił szklankę soku pomarańczowego. Kawę pił rano, a w tak ciepły dzień wolał coś zimnego na ochłodę. - Mam nadzieję, że nie było żadnych problemów z załatwianiem tego dla mnie? - zapytał, upijając łyk napoju ze swojej szklanki. Naprawdę był ciekaw czy jego prośba odnośnie zaproszenia nie była dla niej jakimś problemem. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Sob Sty 20, 2018 8:00 pm | |
| Najwyraźniej Rize nie potrzebowała namawiania; bez problemu zgodziła się na przyjęcie napoju, a dokładniej zażyczyła sobie mrożoną kawę - adekwatną do tego ciepłego dnia. Pewnie nie można jej się było dziwić, że przed konferencją potrzebowała dawki kofeiny. Praca przy niej musiała wymagać sporego wysiłku, który najprawdopodobniej owocował zmęczeniem. Kobieta poczekała do powrotu Roberto - w międzyczasie szybko sprawdzając wyjętą na moment z torebki komórkę, lecz nie poświęcając jej dużej uwagi - a następnie krótko podziękowała mu za napój, po który wreszcie sięgnęła. Upiła łyk, nim odpowiedziała na jego pytanie. -Przeciwnie. Na miejscu będzie wielu przedstawicieli liczących się firm, tych prowadzących interesy na terenie Stanów. Nikt nie zainteresował się kolejnym takim nazwiskiem na liście. Wygląda na to, że sala będzie wypełniona aż po brzegi- skomentowała i to również nie powinno być żadną niespodzianką. Już od dłuższego czasu media informowały o sporym zainteresowaniu konferencją i starały się ustalić kto się na niej pojawi. Wymieniane były osoby z niezwykle różnych środowisk - politycy, naukowcy, biznesmeni, działacze... A nawet paru celebrytów. Niektórzy zapewne widzieli w tym wydarzeniu okazję do wypromowania się, podczas gdy inni musieli być szczerze zainteresowani tematem. -Przy takim tłumie rozmowy mogą potrwać bardzo długo- dodała z namysłem. Program konferencji zakładał więcej czasu na przemówienia i prezentacje konkretnych osób, w tym właśnie znających się na sprawie badaczy, lecz poza tym przewidywane były również dyskusje. To chyba one wzbudzały największą ciekawość.
|
| | | Roberto da Costa
Liczba postów : 139 Data dołączenia : 11/06/2016
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Sob Sty 20, 2018 9:55 pm | |
| Zgodnie z życzeniem panna Rize otrzymała swoją mrożoną kawę. W dużej szklance. Z gałką lodów na wierzchu i wiórkami czekoladowymi. W napoju zanurzona była czarna słomka, której jeden koniec wystawał ponad brzeg naczynia. Szklanka, w której Berto miał swój sok, była sporo mniejsza i nie miała słomki. Zwykłe, proste naczynko, bez uszka, za które można by chwycić. Nie było ono jednak niezbędne, jak przy gorącym piciu. - Czyli miałem spore szczęście, że tak późno znalazło się jeszcze wolne miejsce dla mnie. Jakoś nie dziwi mnie, że przedstawiciele ważnych firm chcą na niej być, to wielkie wydarzenie. Muszę jednak przyznać, że trochę mnie ubodło to, że nikt nie zwrócił uwagi na moje nazwisko. - mówiąc to położył lewą dłoń na wysokości swojego serca, uśmiechając się przy tym jednak delikatnie. Jak można nie zwrócić uwagi na nazwisko da Costa? Na jego wspaniałe nazwisko? Trzeba być niezłym ignorantem. Co do innych przedstawicieli wielkich firm to im pewnie zależało i tak głównie na ich własnych interesach. Nie wiedzieli ilu z ich pracowników czy klientów mogło być mutantami. Czy po wprowadzeniu spisu ich interesy zaczną się sypać? Czy będą chcieli współpracować z mutantami? Zatrudniać ich? Latynos czuł, że dla wielu film będzie to olbrzymi sprawdzian z umiejętności prowadzenia biznesu. Co będzie ważniejsze - mutanci czy pieniądze. Czy klienci będą zwracać uwagę bardziej na jakość tego co będą otrzymywać czy na fakt, że ich dostawca zatrudnia mutantów? Węszył spory chaos na rynku gospodarczym w najbliższym czasie. Oczywiście w najgorszym przypadku, czyli gdy zapadną decyzje szkodliwe dla mutantów. - Jeszcze okaże się, że trzeba będzie rozciągnąć konferencję na dwa dni, bo zabraknie czasu na wszystkie pytania. - stwierdził z lekkim rozbawieniem w głosie. Nie byłby zaskoczony, gdyby faktycznie tak miało się stać. Na wstępie mieli się wypowiedzieć oficjalnie przedstawiciele różnych grup. To na pewno zajmie kilka godzin. Zwłaszcza w przypadku naukowców. Później pytania dziennikarzy. Do tego pytania gości. Może im zabraknąć czasu. - A jak pani się czuje w ten ważny dzień? - zapytał uprzejmie, postanawiając skierować swoją uwagę na przyjemniejsze tematy. Jak chociażby kobieta, siedząca obok niego. Zdecydowanie lepszy temat do rozmowy niż cała ta konferencja. - Nie masz nic przeciwko żebym mówił Ci po imieniu? W końcu teraz jesteśmy w kawiarence, a nie u mnie w biurze. - kolejny czarujący uśmiech został posłany w stronę kobiety. Wiadome było, że prędzej czy później Latynos o to zapyta, korzystając ze sprzyjającej sytuacji. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Sob Sty 20, 2018 10:19 pm | |
| O dziwo Rize również uśmiechnęła się lekko przy tej kwestii ominiętego nazwiska - choć ciężko powiedzieć czy szczerze, gdy za ciemnymi okularami nie dało się dojrzeć jej oczu. Równie dobrze ten wyraz twarzy mógł wynikać ze zwykłej uprzejmości. -Czasami lepiej jest nie zwracać na siebie uwagi- zauważyła krótko, najwyraźniej nie chcąc kontynuować tego tematu. Być może odnosiła się do tego, że trzymanie się na uboczu pozwalało Roberto zachować w tajemnicy bycie mutantem? Przynajmniej w oczach ogółu, skoro na rządowej liście wylądował. Z drugiej strony kobieta mogła też po prostu stwierdzać oczywistość, jak to w luźnej rozmowie. Na sugestię odnośnie przedłużenia konferencji na dwa dni Rize nie odpowiedziała, choć jej głowa odchyliła się lekko na bok, jak gdyby doradczyni rozważała tę kwestię. Nie wydawała się jednak zmartwiona tą perspektywą, więc być może zostały już podjęte jakieś kroki w tym kierunku - czy to zapobiegawcze czy przeciwnie, przygotowania na następny dzień. -Nie mam nic przeciwko, jak długo zadziała to w obie strony. A czuję się... Z jednej strony zmęczona, z drugiej - pełna napięcia. Od dawna to wszystko organizowaliśmy, zwalczaliśmy problemy, przesuwaliśmy termin, gdy do tej pory pewni swoich badań genetycy nagle uznawali, że chyba się jednak gdzieś pomylili i koniecznie muszą wykonać dodatkową serię testów... Więc mam tylko nadzieję, że będziemy mieli spokojny przebieg. W miarę możliwości, przy takim temacie- pod koniec swojej wypowiedzi kobieta pokręciła powoli głową, jakby sama w to trochę wątpiła. Dla Roberto szczególnie ciekawy mógł się wydać ten fragment o przesuwaniu konferencji. Co prawda nie była to żadna tajemnica, bo już jakiś czas temu media informowały o przeniesieniu terminu o kilka tygodni, lecz nie wyjaśniały powodów podjęcia takiej decyzji... Więc kwestia dodatkowych badań powinna być dla mężczyzny czymś nowym i nietypowym... Wręcz nie do końca naturalnym.
|
| | | Roberto da Costa
Liczba postów : 139 Data dołączenia : 11/06/2016
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Nie Sty 21, 2018 1:28 pm | |
| Roberto doskonale wiedział, że lepiej nie zwracać na siebie uwagi kiedy jest się kimś specjalnym. Domyślał się, że na liście rządowej wylądował przez swoją przeszłość. Niezbyt chlubną przeszłość. Tyle, że niczego nie żałował. Obecnie nie rwał się na żadne walki i uważał, by postronni nie rozpoznali go jako mutanta. Tylko, że i tak musiał zwrócić uwagę na fakt, że nikt nie przejął się jego nazwiskiem. Taki po prostu już był. Lubił być w centrum uwagi. Tej pozytywnej uwagi. Najlepiej kobiecej uwagi. To była część jego osobowości. Nawet jeśli te wszystkie dziewczyny tak naprawdę nic dla niego nie znaczyły. Ciężko zmienić swoje przyzwyczajenia. - Och, oczywiście, że zadziała w obie strony. O to w tym chodzi. Tak więc, Dinah, mów mi Berto lub Bobby. Jak wolisz. Roberto brzmi zbyt... Poważnie. - odpowiedział w pierwszej kolejności, przy okazji puszczając kobiecie oczko. Roberto zawsze kojarzyło mu się z tym, że miał zaraz dostać za coś ochrzan. Rodzice zawsze do niego mówili pełnym imieniem. Pewnie nie on jeden miał takie skojarzenia. I może dlatego często sam odruchowo skracał imiona innych, jeśli było to możliwe. - Dodatkową serię testów... To mi przypomina o pewnej zniszczonej bazie. Jeśli cię to ciekawi, ich eksperyment na dziewięćdziesiąt dziewięć procent wysadził się w powietrze. - postanowił poinformować swoją towarzyszkę, nie podając zbyt wielu szczegółów. Ważne, że mutant nie panujący nad swoimi potężnymi mocami niemal na pewno nikomu już nie zagrażał. Oczywiście, że lepiej by było, gdyby dziewczynka przeżyła. Emma, ze swoją telepatią, na pewno dałaby radę wpłynąć na te dziecko i uspokoić je jakoś. Teraz niestety było na to już za późno i nie ma co gdybać nad czymś, co już się stało. Czy zaskoczyła go informacja odnośnie testów i badań? Zapewne gdyby dzień wcześniej nie dowiedział się o wypadku w tajnej, wojskowej bazie naukowo-badawczej to byłby zaskoczony. Teraz jednak mógł tylko trochę bardziej się zdenerwować na te wieści. Może tak niech na sobie robią badania i eksperymenty. Zresztą do stworzenia tych całych Sentineli tez musieli na pewno zbadać, jak działa gen X, by stworzyć urządzenie, które będzie go wykrywać. - Dla kogoś na twoim stanowisku dzisiejszy dzień musi być wyjątkowo stresujący. Nie dość, że ważne decyzje to w dodatku nie wiadomo, czy ktoś nie zechce sabotować konferencji. - Latynos również odczuwał lekki stres. Zwłaszcza teraz, gdy już dostał oficjalne zaproszenie i był pewien, że pojawi się na konferencji. W razie ataku na pewno nie będzie w stanie pozostać obojętnym i uciekać z resztą ludzi. Znał siebie i swoją wybuchową naturę zbyt dobrze choć teraz był już dużo spokojniejszy niż w czasach chociażby takiego X-Force. - Przepraszam na chwilę. - podniósł się ze swojego siedzenia, kierując się ponownie w stronę baru. Po dwóch minutach wrócił do stolika ze specjałem kawiarenki, babeczkami cynamonowymi. Sztuk cztery. - Na stres najlepiej podobno zjeść coś słodkiego. Myślę, że taka mała babeczka nie zaszkodzi twojej idealnej figurze, a to ponoć specjał tego miejsca. - odezwał się, siadając z powrotem na swoje miejsce i stawiając talerzyk na ich stoliku. On na pewno się poczęstuje, był ciekaw jak smakuje ten specjał. Może będzie tu częściej wpadał jeśli okaże się, że warto. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Nie Sty 21, 2018 2:05 pm | |
| Rize jedynie kiwnęła głową na informację odnośnie losu eksperymentu ze zniszczonej bazy. Nie wyglądała na zaskoczoną tym faktem, więc albo domyślała się, że tak to się skończy, albo już wcześniej otrzymała na ten temat jakieś informacje... Ewentualnie bardzo dobrze kontrolowała swoje reakcje, czego również nie można było wykluczyć u kogoś na jej pozycji. Mimo to rozmawianie na ten temat w miejscu publicznym - nawet prawie pustym - nie należało pewnie do najlepszych pomysłów... Konferencja - to była kwestia znana publicznie i omawiana od wielu tygodni. Potencjalnie niebezpieczne dla ludności cywilnej problemy w podziemnej placówce? Wręcz przeciwnie. -S.H.I.E.L.D. obserwuje część osób, które mogłyby chcieć sprawić problemy, ale nawet gdyby mieli na oku wszystkich, to zawsze istnieje opcja, że to właśnie dziś pojawi się ktoś nowy. W środku czeka już między innymi oddział telepatów- przyznała jednak kobieta, gdy Roberto wspomniał o sabotażu. Nic dziwnego, że zabezpieczenia konferencji były ogromne i wszechstronne, gdy odpowiadało za nie tak naprawdę kilka organizacji, z S.H.I.E.L.D. na czele. Z drugiej strony tak właśnie wyglądał kłopot z mutantami: codziennie manifestowali się kolejni, więc pilnowanie każdego było niewykonalne... W końcu komuś do tej pory nieznanemu mógłby nagle wpaść do głowy pomysł, aby zaprezentować swoją siłę. Doradczyni odprowadziła swojego rozmówcę wzrokiem, kiedy ten wybrał się po słodkości - a przynajmniej na to wskazywał lekki ruch jej głowy. Tym razem nie poświęciła już tej wolnej chwili, aby zerknąć na telefon, tylko skupiła się na swojej kawie, a kiedy da Costa powrócił, uśmiechnęła się subtelnie na otrzymany komplement. -Po konferencji w spokoju spalę nadmiar kalorii. Wreszcie będę miała na to czas- zapewniła, chwilowo zostawiając naczynie z kawą, aby sięgnąć po jedną z babeczek. Mimo to najwyraźniej nie miała żadnego problemu z płynnym kontynuowaniem poprzedniego wątku ich dyskusji: -Najbardziej niepokojące jest to, że na chwilę obecną nie udało się namierzyć Magneto. Jedynie większość jego znanych podwładnych- oznajmiła, choć tym razem już wyraźnie ciszej. W pobliżu nie było nikogo, kto mógłby ich podsłuchiwać, ale może nie chciała kusić losu... A może zrobiła to odruchowo.
|
| | | Roberto da Costa
Liczba postów : 139 Data dołączenia : 11/06/2016
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Nie Sty 21, 2018 7:25 pm | |
| Berto uważał, by nie mówić zbyt głośno. Wiedział doskonale, gdzie się znajdują. Większość ludzi była zajęta oglądaniem wiadomości w telewizorze niedaleko baru lub rozmawiała między sobą. Był w stanie też zauważyć, że blisko nich nie siedział nikt. Wystarczyło więc, by nie podnosił nadto głosu. Zwykłego cywila pewnie i tak nie ciekawiło o czym rozmawia dwójka biurokratów. Zarówno po nim jak i po pannie Rize było widać, że są tu w sprawach biznesowych. Być może dlatego Latynos pozwalał sobie na odrobinę luzu. Musiał przyznać, że Dinah miała rację. Nawet jeśli obserwowali większość problematycznych osób to w tak ważny dzień nagle jakaś nowa grupka mutantów mogła się ujawnić. Osoby, którym się nie podobało, że rząd ma decydować o ich losie i życiu. Jakby mieli do tego jakiekolwiek prawo. Niestety, władza często sprawiała, że ludzie uważali się za bóstwa, które mają takie prawo. Można było jedynie liczyć, że nie zaszaleją ze swoimi decyzjami. - Oddział telepatów? Tak. - pokiwał lekko głową - To w stylu S.H.I.E.L.D. Raczej mało kto potrafi się ukryć przed telepatami. Nie dziwi mnie, że ich wysyłają na konferencję. To bardzo mądre posunięcie. Pewnie będzie też masa ochroniarzy i agenci w cywilu. Mógłbym się o to założyć. - stwierdził z lekkim uśmiechem. Nie byłby zaskoczony, gdyby podczas jakiejś nagłej interwencji okazało się, że część osób w cywilu to agenci S.H.I.E.L.D. lub inni mundurowi. - Niektórzy spalają kalorie, będąc w stresie. Niektórzy wręcz przeciwnie. Poza tym myślę, że i tak masz sporo ruchu. Chyba, że ktoś za ciebie nosi papiery. - sięgnął po jedną z babeczek, dyskretnie przesuwając wzrok znowu na sylwetkę Dinah. Nie uważał, by potrzebowała spalać jakiekolwiek kalorie. No, ale. Każda kobieta zawsze znajdzie w swoim ciele jakiś mankament. Tę niewidzialną dla innych oczu fałdkę, którą koniecznie trzeba spalić, bo przeszkadza. I żadne słowa nie przekonają ich do zmiany zdania. Nie żeby Berto sam nie zwracał uwagi na to jak wygląda. W łazience potrafił spędzić naprawdę sporo czasu. Tyle, że jego waga to głównie były mięśnie, więc o sylwetkę akurat nie musiał się martwić. Poza tym, jego minionki dobierały mu odpowiednią dietę. - Zgadzam się. Magneto jest niebezpieczny. Dobrze by było mieć na niego w oko. W dodatku ten jego hełm... Chronił przed telepatią jeśli dobrze kojarzę? Więc może być niewykrywalny. - sam odruchowo obniżył nieco swój ton głosu, dostosowując się do swojej towarzyszki. Podzielał jej obawy. Magneto, ze swoimi potężnymi mocami, mógł być naprawdę groźny. Świat już wiedział, na co go stać. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Nie Sty 21, 2018 8:02 pm | |
| Kobieta skinęła głową na pytanie dotyczące hełmu Magneto, ale nie odpowiedziała od razu, jeszcze przez krótką chwilę zajmując się babeczką. Być może wynikało to z kultury - bo przecież nie wypadało mówić z pełnymi ustami - a może wykorzystywała ten moment, aby zastanowić się nad swoimi następnymi słowami, trudno orzec. -To właśnie jeden z głównych problemów z namierzeniem go. Z drugiej strony od dłuższego czasu nie wykonywał żadnych ruchów, przynajmniej takich, z którymi udało nam się go powiązać... Więc niektórzy żywią nadzieję, że z jakiegoś powodu zmuszony był zawiesić działalność. Wiek, choroba... Może nawet zmarł- choć mogło się to wydawać naciągane i przypominać ciszę przed burzą, to Magneto mimo wszystko miał już swoje lata, więc być może takie przypuszczenia nie mijały się jednak aż tak bardzo z prawdą? -Część jego popleczników tak czy siak przebywa w więzieniach, wielu innych obserwujemy, więc jeżeli nawet zdecyduje się coś zrobić, to albo sam... Albo będzie zmuszony zwerbować nowych podwładnych. Chyba że tobie coś o tym wiadomo - albo o jego obecnym statusie- dodała, a choć nie było to tak naprawdę pytanie, to kobieta wyraźnie oczekiwała, że Roberto podzieli się z nią ewentualnymi informacjami... O ile tylko jakieś w tych tematach posiadał. Jedna z babeczek została już przez Rize zjedzona i póki co kobieta nie sięgała jeszcze po następną. Koncentrowała się na rozmowie. Jej spojrzenie przez większość czasu spoczywało na Roberto, lecz oczywiście mężczyzna mógł to jedynie wyczuć, a nie zobaczyć.
|
| | | Roberto da Costa
Liczba postów : 139 Data dołączenia : 11/06/2016
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Pon Sty 22, 2018 3:05 pm | |
| Nie poganiał kobiety z odpowiedzią, spokojnie czekając na i samemu smakując jedną z babeczek. Lubił słodycze choć nie jadał ich zbyt często. W firmie za bardzo pilnowali tego, co jadł. Szczególnie w A.I.M. Co innego imprezy, ale kiedy on ostatnio był na jakiejś imprezie? Chyba przed przejęciem A.I.M., z minionkami. Tak czy siak babeczka mu smakowała i jeszcze kiedyś tu wpadnie. Albo może zamówi sobie cały karton tych babeczek do biura. To też brzmiało dobrze. Będzie mógł poczęstować Samuela i zobaczyć, czy jemu też smakuje. - Zmarł. Myślę, że to typ człowieka, który by nie zmarł tak po cichu. - zaczął, podnosząc swoją szklankę do ust, by upić łyk soku. - Ktoś taki pewnie chciałby odejść w wielkim stylu. Robiąc coś wyjątkowego. Rozumiesz, co mam na myśli, prawda? Coś co sprawi, że wszyscy go zapamiętają. No, ale. To tylko moje gdybanie. - uniósł lekko jedną rękę zgiętą w łokciu, wyraźnie sugerując, że on nic nie wie i może po prostu bredzi. Ciężko jednak było mu uwierzyć, że Magneto odszedłby w ciszy. Po prostu zniknął. Przecież on tak lubił wielkie wejścia. Lubił pokazywać na co go stać. Zresztą, Berto na jego miejscu na pewno by tak zrobił. Odszedł z fajerwerkami. - Gdybym coś wiedział to na pewno bym się podzielił z tobą taką informacją. O to nie musisz się martwić. Przerwanie konferencji przez atak mutantów tylko by pogorszyło ich sytuację. Mi również zależy na tym, aby wszystko przebiegło spokojnie. - zapewnił kobietę z lekkim uśmiechem. Takiej informacji na pewno by nie ukrywał przed panną Rize. Magneto był uznawany za złoczyńcę, a on nie miał zamiaru kryć złoczyńców. Nawet jeśli byli mutantami. To nie miało żadnego wpływu na jego decyzje. W końcu Latynos bardziej się zainteresował kopertą, którą na samym początku Dinah mu podsunęła. Odstawiając szklankę na stół, złapał ją, by zaraz otworzyć i wysunąć lekko zaproszenie ze środka. Zauważył, że jest imienne. Tego się spodziewał. Zapewne zwykli cywile nie będą mieli dostępu do środka sali. Będą mogli oglądać konferencję jedynie w telewizorach. Transmisja na żywo była oczywista. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Pon Sty 22, 2018 4:51 pm | |
| Rize kiwnęła głową, gdy Roberto podkreślił, że podzieliłby się z nią informacjami na temat Magneto, gdyby je posiadał. Najwyraźniej takie zapewnienie jej wystarczyło i nie potrzebowała żadnych dowodów... Właściwie nic dziwnego, skoro najwyraźniej dążyli do tego samego celu. Prawdopodobnie, bo tak naprawdę kobieta nigdy nie określiła się wprost. Kiedy da Costa zajął się kopertą i znajdującym się w jej wnętrzu zaproszeniem, doradczyni przez krótką chwilę milczała, pozwalając mu w spokoju dokonać tej małej inspekcji. Przez ten czas ponownie sięgnęła po swoją kawę, a kiedy uznała, że minęło dość czasu, odezwała się ponownie: -Wystarczy pokazać je przy wejściu, a obsługa sprawdzi wszystko w systemie i wskaże odpowiednie miejsce. Mile widziane będzie pojawienie się nie na ostatnią chwilę, choć prawdę mówiąc i tak zakładamy drobny poślizg przy rozpoczęciu- wyjaśniła i właśnie w tym momencie z jej torebki rozległ się cichy odgłos wibracji. Kobieta odstawiła kawę, jednocześnie wolną ręką wyciągając już telefon. Sądząc po lekkim pochyleniu jej głowy, skierowała na niego wzrok, a jej usta nieco się ściągnęły, jakby w niezadowoleniu. Najwyraźniej przyszedł do niej SMS, a nie połączenie. -Wybacz- skomentowała krótko, w tym czasie wystukując już coś szybko na komórce, którą następnie schowała na jej dotychczasowe miejsce w torebce, nawet nie czekając na odpowiedź drugiej strony.
|
| | | Roberto da Costa
Liczba postów : 139 Data dołączenia : 11/06/2016
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Sro Sty 24, 2018 7:03 pm | |
| Chwilę się przyglądał zaproszeniu. Z czystej ciekawości. Zaproszenia imienne gwarantowały, że do środka nie wejdzie nikt niepożądany. No chyba, że jakiś zmiennokształtny podszyje się pod kogoś. Tylko, że w takim wypadku telepaci wykryją oszustów. A przynajmniej powinni wykryć. Bo na pewno jakoś idzie ich oszukać. Berto się na tym nie znał. Nigdy jakoś nie miał potrzeby oszukiwać jakiegoś telepaty. Uniósł wzrok na swoją towarzyszkę kiedy ta się odezwała. - Czyli każdy ma przypisane miejsce? Mam nadzieję, że dostałem jakieś dobre, prawie z samego przodu. - stwierdził z lekkim uśmiechem i zaraz przechylił nieznacznie głowę na bok - A ja już planowałem modnie się spóźnić pięć minut. Na szczęście mamy jeszcze trochę czasu, więc postaram się jednak pojawić na czas. - początek wypowiedzi został podkreślony wyraźnie zawiedzionym tonem choć uśmiech na ustach Latynosa sugerował, że tylko sobie żartuje. Prawdą mówiąc jednak Berto faktycznie zastanawiał się nad czymś takim, ale teraz już wiedział, że to kiepski pomysł, więc go odrzucił w niepamięć. Na jednej ze ścian kawiarenki wisiał zegar, więc nie miał problemów z pilnowaniem godziny. - Nie ma problemu. - odpowiedział Rize kiedy ta się zajęła swoim telefonem. Zupełnie mu nie przeszkadzało, że na chwilę musiała oderwać swoją uwagę od niego. Na pewno byle co by nie przyciągnęło jej do telefonu, a biorąc pod uwagę dzień i godzinę, mogła dostawać jakieś ważne wiadomości na swój telefon. Spojrzał na swoją pustą szklankę po soku, ale postanawiał nie brać dolewki. - Czyżby sprawy konferencyjne? Mam nadzieję, że nie odrywam cię od czegoś, co powinnaś w tej chwili załatwiać. - zwrócił się uprzejmie do Dinah. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Sro Sty 24, 2018 8:26 pm | |
| O dziwo tym razem kobieta na moment jakby się zawahała, nim pokręciła głową na nie. Być może nie była pewna czy powinna zdradzać szczegóły problemów z konferencją? Chociaż nie, to by było dziwne, bo w końcu wspominała już o dość poważnych kwestiach, jak na przykład o Magneto, o obserwowaniu różnych osób, o telepatach... Albo ta sprawa różniła się czymś od pozostałych, albo - no właśnie, albo co? -Nie, to prawdopodobnie nic takiego. Drobne kłopoty ze sprzętem, ot, wykrywacze metalu przy wejściu zaczęły szwankować, ale mamy jeszcze czas, żeby sprowadzić inne, w pełni sprawne. Mój asystent podszedł do tego trochę zbyt nerwowo- wyjaśniła. Z jednej strony rzeczywiście nie brzmiało to na coś poważnego, z drugiej... Chyba nie można się było dziwić, że ktoś się czymś takim zaniepokoił. Kilka godzin przed wydarzeniem wszystko musiało być stresujące, a w tym przypadku aż się prosiło o skojarzenie z Magneto. -Ochrona ma się tym zająć, więc nie ma powodów do zmartwienia- dodała Rize, ale nie uściśliła kogo miała przez to na myśli... Ani tak naprawdę co. Czy odnosiła się jedynie do zorganizowania nowych urządzeń? Czy może do przeszukania okolicy, tak na wszelki wypadek? W takim razie w grę wchodziłby pewnie udział w akcji S.H.I.E.L.D.
|
| | | Roberto da Costa
Liczba postów : 139 Data dołączenia : 11/06/2016
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Sro Sty 24, 2018 10:44 pm | |
| Widział wahanie kobiety, ale nie komentował go. Z uprzejmym uśmiechem na twarzy obserwował i czekał na decyzję Rize. Nie musiała mu mówić, w jakiej sprawie otrzymała smsa, a on na pewno się nie pogniewa jeśli ta zdecyduje, że jednak nie chce się z nim podzielić wiadomością ze swojego telefonu. W końcu to sprawy rządowe. Nawet jeśli miała to być tylko jakaś mała drobnostka w sprawie konferencji. Doskonale rozumiał, że nie wszystkimi informacjami można się dzielić z innymi. W końcu jednak Dinah pokręciła głową, a następnie się odezwała. Problemy z wykrywaczami metalu. Z jednej strony, jak to urządzenia, faktycznie mogły się popsuć. Z drugiej, dopiero co przecież rozmawiali o Magneto i jego zapadnięciu się pod ziemię. Co jeśli postanowił postraszyć trochę rządowych? Na pewno ten kolega Rize pomyślał o Magneto, byłoby to dosyć logiczne podejście. - Nie dziwię się twojemu asystentowi. Każdy chyba wie, na co stać Magneto. Mogę się założyć, że wojsko już ma lub myśli nad zrobieniem broni z czegoś innego niż metal. Żeby Magneto nie mógł ich użyć. - stwierdził dosyć spokojnym głosem, sięgając po drugą babeczkę cynamonową. Na talerzyki została już tylko jedna sztuka, przeznaczona dla jego towarzyszki. Krótkiej wzmianki na temat ochrony już nie komentował. Jedynie skinął lekko głową. Tak, na wszelki wypadek warto to mimo wszystko sprawdzić. Nieważne w jaki sposób. - Zgaduję, że ty też musisz być na miejscu przed czasem? - zapytał, zastanawiając się czy mogli po prostu razem dotrzeć na konferencję, czy może nie wypada i trzeba będzie się tam wybrać osobno. Jemu nie przeszkadzałoby, gdyby ktoś kogo zna zobaczył go w towarzystwie Dinah Rize. Pytanie, czy w drugą stronę też to działało. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Czw Sty 25, 2018 12:07 am | |
| Na wspomnienie takiego rodzaju broni Rize uśmiechnęła się lekko, niemalże niezauważalnie - właściwie można by to wręcz było uznać za zwykłe złudzenie. W tym momencie kobieta sprawiała wrażenie, jak gdyby wiedziała coś więcej na ten temat, ale ani nie potwierdzała przypuszczeń Roberto, ani im nie zaprzeczała. Prawdę mówiąc już to samo w sobie mogłoby oznaczać, że w jego słowach coś jednak było... Tylko co dokładnie? Miał rację czy może chodziło o coś innego, a związanego z jego pomysłem? Doradczynię najwyraźniej zachęcił fakt, że mężczyzna zabrał się za kolejną babeczkę, gdyż zaraz później poszła w jego ślady i sięgnęła po tę ostatnią. Mimo to nie wgryzła się w nią od razu; najpierw pokiwała głową na pytanie da Costy, a następnie jeszcze ustosunkowała się do niego na głos: -Im wcześniej, tym lepiej. Wciąż mam parę rzeczy do zrobienia, a jestem pewna, że po powrocie dodatkowo wypadnie mi też coś nieprzewidzianego. To normalne w takich sytuacjach- potwierdziła, po czym wzięła kęs babeczki. W związku z tym przez krótką chwilę milczała, a kiedy już przełknęła, przemówiła ponownie. -Dobra rada: w trakcie konferencji najprawdopodobniej będzie przy mnie siedziała młoda kobieta, blondynka... Być może nawet ją rozpoznasz. Przed zmianą frontu zrobiła swego rodzaju karierę. Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie może się stać istotnym graczem- zdradziła mianowicie.
|
| | | Roberto da Costa
Liczba postów : 139 Data dołączenia : 11/06/2016
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Czw Sty 25, 2018 10:06 pm | |
| Doskonale wiedział, jak odczytać milczenie kobiety i tę delikatną zmianę na jej twarzy. Taka cisza potrafiła czasem powiedzieć drugiemu człowiekowi więcej niż milion słów. Najwidoczniej Berto trafił w samo sedno sprawy. Coś na pewno robili odnośnie tego, by Magneto nie mógł używać broni przeciwko ich właścicielom. Nie ważne co konkretnie. Ważne, że Latynos trafił ze swoimi domysłami. Bardzo dobrze. Ludzie się uczyli i powoli zabezpieczali przed tymi, którzy byli groźni. Szkoda tylko, że niektórzy uważali wszystkich mutantów za groźnych. Groźne były tylko ich moce, nie osoby same w sobie. Czy Roberto był groźny? Tylko jeśli się z nim zadarło. Na co dzień był uroczym, miłym, uprzejmym i, co najważniejsze, niesamowicie przystojnym Latynosem, który uwielbiał życie towarzyskie. - Szkoda. To oznacza, że mamy niewiele czasu. Za to możemy razem dotrzeć na miejsce i zająć swoje siedzenia. - odparł z delikatnym uśmiechem. Kiedy kolejną wypowiedź Dinah rozpoczęła od słów odnośnie dobrej rady, Berto zamienił się w słuch. Musiała mu mieć coś ważnego do powiedzenia. I się nie mylił. Blondynka. Znana, skoro miał ją rozpoznać. Czyli zapewne ktoś ważny. Zmiana frontu. Blondynka, która kiedyś była zła? I może mieć spore znaczenie w sprawie mutantów. Będzie musiał uważnie spojrzeć, gdzie siedzi Rize i zobaczyć, kto będzie siedział obok niej. Kobieta zdecydowanie rozbudziła w nim ciekawość. Teraz będzie rozmyślał nad tym i rozważał różne opcje. - Rozumiem, że mam zobaczyć o kim mowa. Obiecuję, że postaram się patrzeć nie tylko na ciebie. - koniecznie musiał rzucić czymś w tym stylu. Przyzwyczajenie. Młody da Costa nie potrafił po prostu rozmawiać, nie flirtując czy chociażby rzucając komplementy w stronę swojego rozmówcy. Miał to we krwi. Co do niego pasowało, bo nawet takie były stereotypy o Latynosach. Że to podrywacze i flirciarze. Po co zaprzeczać stereotypom? |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Czw Sty 25, 2018 11:22 pm | |
| Rize nie zaprotestowała na "sugestię" wybrania się na konferencję razem, ba, nawet się lekko uśmiechnęła, więc najwyraźniej nie widziała problemu w pokazywaniu się we dwoje. Być może nie było to nic dziwnego, skoro najpewniej ktoś i tak musiał już wiedzieć, że na ostatnią chwilę zorganizowała dla Roberto wejściówkę... Albo po prostu nie miało to dla niej znaczenia. -Myślę, że wybór będzie o wiele większy niż my dwie. I bardzo, bardzo ciekawy- odparła natomiast na kolejną wypowiedź mężczyzny. Czy odnosiła się jedynie do tego, że na miejscu będzie więcej atrakcyjnych kobiet? A może chodziło jej o całe towarzystwo i o to, że zapowiadała się interesująca zbieranina osobistości? Tego już nie uściśliła, więc da Costa mógł się tylko domyślać tej kwestii... Albo oczywiście o nią zapytać, jeżeli chciał. Doradczyni dokończyła ostatnią z babeczek, a następnie zajęła się dopijaniem kawy. W tym czasie jej telefon milczał, co było o tyle dziwne, że oznaczało, iż nikt nie odpowiedział - jeszcze? - na jej ostatnią wiadomość. Odezwała się za to komórka Roberto, dokładniej informując go o e-mailu od jednego z jego podwładnych... Gdyby zdecydował się go otworzyć, teraz czy później, dowiedziałby się, iż A.I.M. czyniło pewne postępy z niedawno zdobytym kamykiem. Obecnie naukowcy twierdzili, że wydzielał on słabą energię podobną do psychicznej - która towarzyszyła między innymi osobom wykazującym zdolności telepatyczne czy telekinetyczne.
|
| | | Roberto da Costa
Liczba postów : 139 Data dołączenia : 11/06/2016
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Sob Sty 27, 2018 2:44 pm | |
| Skoro nie usłyszał żadnego słownego protestu ze strony Dinah to oznaczało, że nie miała nic przeciwko i mogli razem dotrzeć na miejsce konferencji. W końcu, milczenie oznacza zgodę. A kobieta właśnie to robiła, milczała. Jedynie się uśmiechając lekko na jego słowa. Oczywiście Berto odwzajemnił uśmiech w ciepły sposób. Zarezerwowany głównie dla płci pięknej. Zapewne Latynos odprowadzi Rize na jej miejsce, przy okazji sprawdzając czy jej blond towarzyszka będzie już na miejscu, po czym zajmie swoje siedzenie. Przy okazji rzucając na pewne osoby ciekawskie spojrzenie, chcąc mniej więcej zorientować się w gościach tego ważnego wydarzenia. - Och, w to nie wątpię. Tyle ważnych osobistości. Sławnych osób. Pewnie będą tam Avengers i inny ważne grupy. Jestem ciekaw, kto z Mścicieli się pojawi na konferencji. Zapewne Tony Stark, choćby jako bardzo ważna osoba w świecie biznesu. Choć, nieskromnie mówiąc, moi naukowcy bija jego technologię na głowę. - podejrzewał, że na miejscu będzie zarówno wiele pięknych kobiet, jak i po prostu ważnych osób. Wśród samych Mścicieli były piękne osobistości. Może będzie miał nawet okazję porozmawiać z kimś od nich. To byłoby dopiero coś. Kiedy jego telefon się odezwał, Roberto wyciągnął go z kieszeni i zerknął niepewnie. Odetchnął z ulgą kiedy się okazało, że informacja od jednego z naukowców, a nie sms od Samuela. Nie wiedział, jak by mu się wytłumaczył z tego, że był teraz w Waszyngtonie. W końcu dopiero co wczoraj rozmawiali o tym, że nie powinien się tutaj wybierać. Cannonball wyraźnie podkreślił, że nie podoba mu się ten pomysł. - Przepraszam. Moi naukowcy lubią się chwalić przede mną swoimi odkryciami i ciągle dostaję od nich jakieś informacje. - zwrócił się dosyć ogólnie do swojej towarzyszki, po tym jak przeczytał treść wiadomości i schował telefon z powrotem do kieszeni. Po powrocie do bazy będzie musiał odwiedzić minionki i okazać im odrobinę zainteresowania. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Sob Sty 27, 2018 10:14 pm | |
| Rize nie potwierdziła przypuszczeń Roberto, ale prawdę mówiąc mogło to po prostu wynikać z faktu, że nie musiała tego robić; tak czy siak nie od dziś wiadomo było publicznie, że ktoś od Avengers najpewniej pojawi się na konferencji... A Iron Man rzeczywiście zdawał się być jednym z oczywistych wyborów. Przede wszystkim posiadał chyba największe doświadczenie w tego rodzaju sytuacjach, nawet jeżeli nie każdy za nim przepadał. Miał gadane i pełnił ważną rolę w swojej drużynie. Doradczyni zdawała się być jednak rozbawiona ostatnim zdaniem da Costy, tym dotyczącym wyższości jego własnej technologii. Może kobieta należała do tych osób, które z jakiegoś powodu nie pałały sympatią do Starka i dlatego podobało jej się to stwierdzenie, może potraktowała je jako niegroźny przytyk... A może jej uśmiech spowodowała - zbytnia? - pewność siebie Roberto. Głowa Rize nie poruszyła się na dźwięk telefonu, ani nawet ze względu na działania mężczyzny, lecz oczywiście nie wykluczało to opcji, że i tak mogła śledzić je zasłoniętym przez okulary wzrokiem. Kiwnęła głową dopiero na wyjaśnienia ze strony swojego rozmówcy. -Zauważyłam. Dobrze, że chwalą się swoim intelektem właśnie w ten sposób- skomentowała, co dla postronnych zabrzmiałoby pewnie wystarczająco niewinnie, ot, zwyczajnie uprzejmie... Ale jednocześnie mogło odnosić się do tego, w jaki sposób kiedyś A.I.M. wykorzystywało swoje możliwości. -Zdają się być bardzo oddani- dodała, a choć było to zdanie twierdzące, to łatwo dało się wyczuć, iż oczekiwała, że Roberto jakoś rozwinie ten temat. Z drugiej strony takie ujęcie sprawy pozwalało mu zignorować jej dociekanie i - na przykład - udawać, że go nie zrozumiał.
|
| | | Roberto da Costa
Liczba postów : 139 Data dołączenia : 11/06/2016
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Pon Sty 29, 2018 2:05 pm | |
| Berto nigdy nie grzeszył skromnością. Lubił się przechwalać. Oczywiście często to były żarty, bo jednak ojciec mu wpajał, że przesadna pewność siebie może być zgubna. Nie powinien lekceważyć innych i uważać na nich. W tym przypadku jednak po prostu wiedział, na co stać naukowców A.I.M. Ich technologia była niesamowita. Wystarczyło spojrzeć chociażby na to teleportowanie między bazami. Czy ktoś jeszcze mógł się pochwalić tak wygodnym środkiem transportu? Stoi w jednym miejscu, a w następnej sekundzie jesteś w innej części świata. Najlepszy wynalazek na świecie. Można było zazdrościć tego mutantom z mocą teleportacji. Kojarzył co najmniej jednego. - Myślę, że nauczyli się, że to im wystarczy. Nie muszą całemu światu pokazywać, jaką to nową zabójczą broń stworzyli. - odparł z lekkim śmiechem, doskonale rozumiejąc co Rize ma na myśli. W końcu jeszcze do niedawna A.I.M. było międzynarodową organizacją terrorystyczną, a teraz byli po prostu organizacją super inteligentnych naukowców, których celem życiowym było badanie i tworzenie. - Co mogę na to powiedzieć? Nawet oni ulegli mojemu urokowi osobistemu. Z paroma wyjątkami, ale tamci musieli po prostu być zaślepieni. Czasem odnoszę wrażenie, że niektórzy są mi aż zbyt oddani. - wytłumaczył kobiecie. Chyba nigdy nie zapomni jak chętnie ci naukowcy przeszli pod jego opiekę. Jak uznali, że jest fajny, a ich lider to dupek i go zostawiają. To było przyjemne uczucie. Wystarczyło umieć zjednywać sobie ludzi, a Latynos miał do tego talent. Mężczyzna zerknął na ich puste szklanki, równie pusty talerzyk, a następnie na zegarek. Nie siedzieli tutaj zbyt długo i jeszcze trochę czasu było do konferencji, ale szkoda byłoby marnować tak piękną pogodę. - Co powiesz na to żeby przespacerować się na miejsce konferencji, zamiast brać taksówkę? Na dworze jest zbyt przyjemnie, by zmarnować taką okazję, nie sądzisz? - zagadnął swoją towarzyszkę, uśmiechając się przy tym ciepło. Mieli od groma czasu, a nie było sensu tyle tutaj siedzieć. Lepiej skorzystać z wolnej chwili i ładnej pogody. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Cinnamon Cafe Pon Sty 29, 2018 3:08 pm | |
| Zanim odpowiedziała, Rize skierowała wzrok w stronę okna, jak gdyby chciała się upewnić, że w trakcie ich spotkania pogoda nie zdążyła się zepsuć... Choć w tak krótkim czasie to byłoby trudne, więc raczej nie musiała się o to martwić. Na zewnątrz - zgodnie z przewidywaniami - wciąż świeciło więc zachęcająco słońce. -Dobra myśl. Szczególnie dobra zważywszy na to, że resztę dnia spędzimy pewnie zamknięci w audytorium- zgodziła się doradczyni, kiwnąwszy przy tym głową. Trudno byłoby orzec czy przesadzała w tej ocenie; logika wskazywałaby raczej na to, że przewidywano jakieś przerwy, ale kto wie? Dłuższe zwlekanie nie miało sensu, bo w końcu Rize dopiero co wspomniała, że powinna dotrzeć na miejsce jak najszybciej - a spacer i tak miał to przeciągnąć. W związku z tym dwójka opuściła kawiarnię i skierowała się w stronę budynków należących do Uniwersytetu Waszyngtona.
Wyprowadzam postaci z tematu, następne mg będzie już w lokacji z konferencją - może jeszcze dzisiaj, ale raczej jutro.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Cinnamon Cafe | |
| |
| | | | Cinnamon Cafe | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |