|
| Hollywood Boulevard | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Hollywood Boulevard Sob Mar 24, 2018 12:45 pm | |
| Ulica w Hollywood w Los Angeles. Zaczyna się przy Laurel Canyon Boulevard, kończy przy Sunset Boulevard. W 1958 roku na Hollywood Blvd powstała Hollywoodzka Aleja Sław, która rozciąga się na odcinku od Gower Street do La Brea Avenue. Przy ulicy znajdują się liczne atrakcje turystyczne: Teatr Chiński Graumana, przed którym są betonowe odciski stóp i dłoni gwiazd Hollywood, Dolby Theatre, w którym odbywa się coroczna ceremonia wręczania Oscarów, Muzeum Figur Woskowych, Teatr El Capitan i wiele innych. Ulica została wpisana do rejestru National Register of Historic Places. źródło: Wikipedia |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Sob Mar 24, 2018 3:44 pm | |
| Hollywood Boulevard było niezwykle popularnym miejscem wśród turystów. Ludzie uwielbiali oglądać gwiazdy na Alei Sław czy odciski znanych osób przed teatrem Graumana. Zrobienie sobie zdjęcia z jedną z tych dwóch rzeczy było czymś powszechnym. To samo tyczyło się zobaczenia miejsca, w którym co roku rozdawano statuetki Oscara. Nic więc dziwnego, że o tej porze dnia i roku Bulwar był zapełniony turystami. Choć nie tylko. Lokalni mieszkańcy również korzystali z pięknej pogody. Chcieli wykorzystać końcówkę lata na spacery z dziećmi. W oknach niektórych sklepów można było oglądać transmisję na żywo z konferencji na temat mutantów. Nikt jednak specjalnie nie zwracał na nią uwagi. Nawet, gdy na nagraniu zaczęły się pojawiać roboty. Nie minęło dużo czasu od pojawienia się robotów na ekranie, gdy niebo zostało przysłonięte. Można by odnieść wrażenie, że nadeszły chmury i zbliżała się ulewa. Jednak ludzie, którzy spojrzeli do góry zauważyli unoszące się w powietrzu ludzkie sylwetki. Jedne poruszały się do przodu, lecąc dalej, wzdłuż ulicy. Inne zaczęły opadać w dół, na chodniki i ulice. Kierowcy zaczęli trąbić, starając się wymijać sylwetki. Parę pojazdów wjechało przy tym na chodniki przez co piesi musieli uciekać na boki. Parę osób bez namysłu zaczęło robić zdjęcia. Zdjęcia sylwetek robotów, których wzrost sięgał około czterech metrów. Tutaj wylądowało ich kilkanaście, ale łącznie na całym bulwarze było ich kilkadziesiąt. Jakiś Azjata podniósł wyżej swój aparat, by zrobić zbliżenie na twarz Sentinela, nie zwracając uwagi jak ten wyciąga rękę przed siebie. To samo zrobiły pozostałe roboty. I wtedy zaczęła się rzeź. Tłum ludzi był łatwym celem dla robotów. Ulicę wypełniły krzyki przerażenia, gdy nareszcie cywile zaczęli uciekać. W końcu się zorientowali, że to nie jakaś atrakcja. Azjata upuścił swój aparat, padając na chodnik martwy. Nikt nie zwrócił uwagi, że po obu stronach bulwaru pojawiły się o wiele większe sylwetki od pozostałych. Po jednej na obu końcach. Wyglądały dokładnie jak te mniejsze roboty. Różniły się jedynie tym, że ich wzrost sięgał dziesięciu metrów. Póki co nic nie robiły, jedynie stojąc wpatrzone przed siebie. |
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Nie Kwi 08, 2018 4:50 pm | |
| Wszystko wskazywało na to że Loganowi znowu szykowała się wycieczka do Los Angeles. Ostatnio gdy tu był nie skończyło się to dla niego zbyt szczęśliwie. Owszem, znowu uratowali świat, czy nawet wszechświat, ale za wysoką cenę. Oby tym razem obeszło się bez większych komplikacji. Obecnie zajmował siedzące miejsce w jednym z dwóch eksperymentalnych odrzutowców transportowych S.H.I.E.L.D. Na czas operacji reaktywowano jego tymczasowy stopień w hierarchii agencji, więc będzie musiał koordynować działania własnej grupy podczas akcji. Nie przepadał za tym. Wolał działać samemu. Wiedział na ile go stać i wolał nie martwić się przy tym o ludzi, którzy dużo gorzej od niego znoszą strzały w głowę. Owszem, jeden z oddziału był wyjątkowo poza takimi zmartwieniami. Logan podniósł wzrok na siedzącego naprzeciwko Creeda. To zupełnie inna historia. Współpraca z tym draniem nie zapowiadała się na przechadzkę po parku. Obydwoje mieli na sobie mundury S.H.I.E.L.D.u, aby ułatwić rozpoznanie. To że nosił z Victorem wspólne barwy przyprawiało go niemal o mdłości. Nikt o zdrowych zmysłach nie chciał siedzieć obok Szablozębnego, za co Rosomak nie mógł ich winić. Tan krótki czas, który mieli podczas lotu został poświęcony na wprowadzenie do akcji. - Dobra, powtórzmy to raz jeszcze. Sentinele atakują punktowo w najbardziej zaludnionych obszarach miasta. Naszym zadaniem jest zrobienie porządku na głównym bulwarze. Główne drogi ucieczki zostały zablokowane przez największe blaszaki. Jeszcze nie otworzyły ognia, ale możemy zakładać że lekki wiaterek to nie będzie. Bezzałogowy dron uderzeniowy ostrzela jednego z wielkich robotów u skraju bulwaru. Wciąż nie mamy dokładnych danych co mogą wydusić z siebie te maszynki, więc nie będziemy wstrzymywać ciosów. Nie wiemy czy cel zostanie zneutralizowany pierwszym atakiem. Jeśli tak się nie stanie, dron wykona nawrót i zwiąże cel dalszą walką. Jeśli uda się go zneutralizować będzie to główny kierunek ewakuacji ludności. Jeśli nie będzie to możliwe, punkty ewakuacji znajdują się tu, tu, tu i tu - wskazał palcem na mapę żeby wszyscy widzieli. Odruchowo spojrzał na Szablozębnego czy w ogóle uważa. - Miejscowe służby będą już tam czekały, chyba że nie będzie to możliwe. Utrzymujemy łączność. Druga ekipa rozkłada stanowiska artyleryjskie na okolicznych budynkach. Są lepsi niż z formuły jeden, ale chwile będziemy musieli wytrzymać bez ich wsparcia. Naszym zadaniem jest najpierw odwrócić uwagę od stanowisk ogniowych, a potem umożliwić jak największej liczbie cywili opuszczenie obszaru. Niszczenie Sentineli nie jest naszym priorytetem. Rozejrzał się jeszcze raz po samolocie. Było ich wręcz śmiesznie mało, ale z twarzy widać było że nie była to ich pierwszyzna. Widać było że SHIELD rozciąga siły jak może, aby być wszędzie. - Eta trzy minuty. Przygotować się! Logan poprawił słuchawki. Miał przy sobie broń krótką, podobnie jak Sabre, ale nie oszukujmy się, wszyscy wiedzieli czemu idą na pierwszy front. Ostrza z adamantu. *snikt* Zapaliła się kontrolka lądowania. Wszyscy odpięli pasy i zajęli swoje miejsca przy luku. Ten po chwili się otworzył i wszyscy wyskoczyli na ulice miasta, momentalnie zajmując osłonięte pozycje i otwierając ogień do sentineli. Wizg jaki czyniła broń agentów podczas wystrzału był nieziemski. Ktoś nie szczędził środków na tę akcję. Trudno się dziwić, bo w sumie byli poniekąd współodpowiedzialni za dzisiejszy dzień, a teraz sprzątali własne brudy. Logan z oczywistych powodów miej zważał na osłonę co inni. Rozpędził się, wbiegł na pobliski samochód i wyskoczył z niego na najbliższego robota, chcąc zatopić w nim swoje szpony. Starał się kierować swój oddział w miarę możliwości naprzód, korzystając z doświadczenia wojennego. Z niecierpliwieniem czekał na sygnał potwierdzenia gotowości stanowisk artyleryjskich. Wtedy mogliby odpowiednio się wycofać i osłaniać odwrót cywili. Czy to były roboty o których wspominała Jean i Cable? Jeśli tak to jego wizja nie sprawdziła się w stu procentach, bo maszyny zdawały się nie rozróżniać mutantów od ludzi. W całej makabrze tej sytuacji Logana uderzyła jedna rzecz. Ludzie i mutanci walczący razem dla wspólnego dobra. Sen Xaviera. Czyli to jest jednak możliwe. Wystarczy tylko by gówno chlapło w wiatrak tak bardzo, by wszyscy byli nim równo obsrani. |
| | | Sabretooth
Liczba postów : 106 Data dołączenia : 11/02/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Pon Kwi 16, 2018 3:54 am | |
| Maszyna do zabijania, rzeźnik, potwór - takimi właśnie słowami należy określać Creeda, zawsze i wszędzie. Nie ważne, gdzie by się z nalazł i co by robił, był bestią zdolną i przeznaczoną do walki i zabijania. Tak był i tym razem, niby był wolny, a jednak musiał znów poddać się kontroli i wykonywać rozkazy osób stojących nad nim. Ta sytuacja jednak była inna. Maszyny, przeciwko którym został wysłany razem z Jamesem mordowały nie tylko ludzi, ale też i jego braci - mutantów. Musiał więc walczyć, musiał spełniać słowa Eryka i pomóc mutantom przetrwać, tego od niego oczekiwano. Gdy cała przemowa w samolocie dobiegła końca, a on razem z oddziałem wylądowali na bulwarze wszystko przestało mieć znaczenie - liczyła się tylko i wyłącznie walka. Niby ich celem była pomoc w ewakuacji ludzi, jednak nie było to możliwe "od tak", musieli zająć się najpierw maszynami, które były prowodyrami całego zamieszania. Widząc, jak James przypuścił szturm na jedną z maszyn Victor postanowił pomóc ludziom - chwycił za najbliższą ze studzienek kanalizacyjnych i wbijając pazury w jej pokrywę wyrwał ją z miejsca i wykorzystując jak tarcze stanął obok. - Kto chce żyć, niech biegnie tutaj! - zaryczał i jednocześnie pilnował, aby ludzie mogli bezpiecznie ruszyć ku dziurze. Oczywiście logicznym było, że nie da rady osłonić wszystkich, jednak próbował - wolał pozbyć się cywili z pola walki, by nie przeszkadzali i nie łazili pod nogami. Z resztą on mógł ich osłaniać, mógł oberwać i być rannym. Raczej nie zginie, a spróbuje oczyścić teren. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Czw Kwi 19, 2018 3:04 pm | |
| Sigma nie szczędziła silników Black Birda. Maszyna podpięła się do komputera pokładowego, by mieć stały dostęp do aktualnych danych, a nawet móc zainstalować w samolocie funkcję zdalnego sterowania. Tak na wypadek, gdyby miała potrzebę szybkiej ewakuacji. Jej celem było uratowanie ludności cywilnej oraz dorwanie przynajmniej jednej jednostki sentinela. Uszkodzonej, ale nie w pełni zniszczonej, by maszyna mogła rozebrać na części pierwsze drugą maszynę. Przeprowadzić badanie i wyłapać tym samym wszelkie słabe punkty. Może to okazać korzystnymi informacjami dla Xmenów, jak również ich sojuszników. Z tego co pokazywały skanery oraz obraz z monitoringu to roboty występowały w różnych rozmiarach. Zapewne te większe są lepiej opancerzone oraz uzbrojone w znacznie bardziej śmiercionośny arsenał. Wynikało to z tego, że były po prostu większe i wymagały chociażby wytrzymalszych materiałów, by nie zawalić się pod własnym ciężarem. Black Bird poruszał się na pełnej niewidzialności, zaś Sigma właśnie odpięła pasy. Zbliżali się do miasta, w którym już rozpoczęto masakrę ludności cywilnej. Ktokolwiek za tym stał, najpewniej chciał wywołać wojnę między ludźmi, a mutantami lub po prostu przeprowadzić czystkę. Nie zostały wysnute żadne żądania, zaś ataki przeprowadzono z chirurgiczną precyzją. Największe skupiska ludności, największa ilość ofiar, a na dodatek tak usytuowane, by wsparcie powietrzne było znacznie trudniejsze. Cyborg z kamiennym wyrazem twarzy obróciła głowę w stronę sterów, które same się poruszały. Jej algorytm pilotażu zdalnego działał. Nie mogła jednak ot, tak wskoczyć do walki. Mogłaby od razu zostać otoczoną przez inne maszyny i tak szybko zakończyć swoją egzystencję. Kiedy zaczęła się zbliżać do centrum całego zamieszania, dostrzegła uciekających ludzi oraz służby walczące z sentinelami. W tłumie gdzieś mignął jej Logan, zaś w oddali rozstawiały się pozostałe oddziały. Najwyraźniej planowali ewakuować ludność cywilną, a następnie ostrzelać miasto wraz z maszynami. Bardzo ciekawa perspektywa, chociaż być może to zabezpieczenie na wypadek większych maszyn, które miały wkroczyć do boju jeśli mniejsze nie dadzą sobie rady. Skoro oni zajmowali się cywilami to najprawdopodobniej nie będą mieli nic przeciwko dodatkowej pomocy. Sigma obniżyła lot, a jej czarny kombinezon, wzorowany na tych Xmenowych jasno dawał do zrozumienia po czyjej stronie jest. Nie mogła tutaj wylądować, jednak mogła zrobić jedną rzecz, a mianowicie przelecieć nad jednym z dachów i wyskoczyć przez otwarty luk. Przetoczyłaby się wtedy i gładko wylądowała, zaś sam Black Bird automatycznym pilotem skierowany zostałby za miasto, by tam w wyznaczonym miejscu wylądować. Sigma wcześniej zweryfikowała za pomocą obrazów satelitarnych czy jest tam bezpiecznie oraz czy dostatecznie dużo miejsca było, żeby zaparkować maszynę. Pośrodku polany raczej nikt nie będzie się spodziewał zamaskowanego pojazdu Xmenów. Fioletowowłosa wyprostowała się i skierowała ku krawędzi dachu, spoglądając czy nie przelatuje pod nią jeden z robotów, na którego mogłaby wskoczyć. Owinąć jedna rękę wokół jego głowy oraz wpuścić do niej swoje nanomaszyny, by spróbować złamać jego zabezpieczenia i tym samym przeprogramować robota. Taki miała plany, by wykorzystać sentinela przeciwko innym sentinelom. Organicy mieli powiedzenie: ogień zwalczaj ogniem. Niewiele to miało sensu względem logicznym, jednak w tym wypadku powinno wypalić. Oczywiście jeśli Sigma nie widziała żadnego Sentinela pod sobą, to musiała zejść z budynku w tradycyjny sposób, jakim były schody pożarowe bądź po prostu zwykłe schody, a dopiero na ziemi mogła zacząć polowanie na maszynę. Jeśli po drodze nawinęli się cywile, którzy byli w niebezpieczeństwie, maszyna od razu przełączała się w tryb bojowy i atakowała Sentinele. Strzelała z dział plazmowych prosto w reaktory, które miały na środku piersi bądź w wyciągnięte ręce. Jeśli szybszą opcją okazywało się stworzenie tarczy z nanoroju oraz zasłonięcie ludzi, to z tego korzystała.
|
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Pon Kwi 23, 2018 11:08 am | |
| Na ulicy panował chaos. Roboty nieustannie szły przed siebie. Jedne wolniej, drugie szybciej. Co jakiś czas się zatrzymywały. I cały czas strzelały do ludzi, nikogo nie oszczędzając. Można by powiedzieć, że Sentinele był sprawiedliwe. Dla nich każdy człowiek był tak samo ważny do zabicia. Nie interesowało je czy to mutant czy nie. Dziecko czy dorosły. Każda istota ludzka musiała zostać zabita. Niektórzy zerkali do góry, gdy usłyszeli silniki. Nie przerywali jednak swojej ucieczki. W tym chaosie S.H.I.E.L.D. nie miało łatwego zadania. Wyskoczenie na ulice miasta, wprost na uciekający w panice tłum sprawił, że niektórzy wpadali na cywili, przewracali ich. Kilku agentów również się przewróciło. Ci jednak byli wyszkoleni, więc tuż po przewróceniu się odturlali się na bok, by nie być nieruchomym celem. Najłatwiejszym do trafienia. Jedno im się udało. Zwrócili na siebie uwagę maszyn. Choć zabijanie było ich głównym zadaniem to atak sprawiał, że koncentrowały się na groźnych jednostkach. Ostrzał z broni tworzył wgniecenia na ich pancerzach. Roboty, które zostały trafione więcej razy musiały się zatrzymywać pod naporem ostrzału. Wszystkie trafione zaczynały skanować teren i namierzać źródło ataku. Ci, którzy chowali się za budynkami mieli lepiej, byli tam bezpieczniejsi. Gorzej, że niektórzy wybrali pozrzucone po ulicy samochody jako osłonę. Sentinele celując w uzbrojonych, trafiały również w pojazdy, które były odpychane wprost na chowających się za nimi. Każde najmniejsze przerwanie ostrzału sprawiało, że jednostki zaczynały iść dalej. Atak Logana nie do końca został przemyślany. Byłby na pewno o wiele skuteczniejszy, gdyby skoczył na plecy robota. Atak od przodu poskutkował jedynie tym, że robot wycelował w niego i strzelił. Wiązka energetyczna uderzyła prosto w mostek mutanta, odrzucając go kilkanaście metrów w tył. Po wystrzale na jego ciele powstały oparzenia i paskudna rana. Gdyby był zwykłym człowiekiem już by się nie pozbierał z ziemi.
Creed nie wzbudzał zaufania. W nikim. Nie wyglądał jak ktoś chętny do pomocy. Na jego korzyść jednak działał fakt, że miał na sobie takie samo ubranie co agenci S.H.I.E.L.D. Kiedy więc ten wyrwał pokrywę i zaczął nawoływać ludzi, by chowali się do kanalizacji, część osób posłuchała go. Część jednak była w zbyt dużej panice, by zwracać na niego uwagę. Nie mówiąc o osobach starszych, które po prostu nie były w stanie zejść na dół. Mutant, będąc nieruchomym celem, w końcu ściągnął na siebie uwagę jednego z robotów. Ten uniósł dłoń i wycelował w Sabre, przez chwilę kumulując energię, by wystrzelić wiązkę w mężczyznę. Pokrywa od studzienki była całkiem dobrą tarczą. Promień nie przebił się przez nią, choć niewiele brakowało. Koło wygięło się i rozgrzało, co było wyczuwalne. Sam mutant został odepchnięty kilka metrów do tyłu. Roboty również zauważyły, że część ludzi zbiera się przy otworze, więc celowały w nich. Cel biegnący w linii prostej był łatwiejszy do zlikwidowania.
Sigma miała szczęście, bo roboty cały czas się przemieszczały. Te, które miały tutaj wylądować, już to zrobiły. Jednak więcej jednostek leciało dalej, na inne ulice. To właśnie na jednego z tych mogła wskoczyć i chwycić się go choć musiała odczekać kilkanaście sekund nim nadarzyła się do tego okazja. Jej plan wydawał się genialny. Przeprogramowanie robota było najlepszą rzeczą. W końcu ktoś wcześniej przeprogramował Sentinele, by atakowały wszystkich ludzi bez wyjątku. To wyraźnie wskazywało, że można złamać ich zabezpieczenia. Tylko czy aby na pewno? Nanomaszyny, wpuszczone do metalowych ciał robotów zaczęły wykonywać swoje zlecenie. Przez chwilę. Po około dziesięciu sekundach zaczęły wracać w stronę androida. Sentinel leciał dalej, jakby nic się nie stało. Natomiast Sigma mogła odczuć jak jej miniaturowe żołnierzyki wracają do niej, podając jej nowe dane. Łamiąc bez problemu jej zabezpieczenia i wpisując nowe komendy. Mutanci to ludzie. Skoro mamy zabić wszystkich mutantów to mamy zabić wszystkich ludzi. Wszystkich człekokształtnych. Pomożesz nam w tym. Jesteś jednym z nas. Ktoś potężny bez problemu przejął władzę nad nanomaszynami, a przez nie nad Sigmą. Dalej poleciały proste instrukcje. Koncentrować się na jednostkach poruszających się na pieszo. Odpowiadać ogniem na ogień. Nie interesować się pozostałymi maszynami, liczy się zabić jak najwięcej osób. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Sro Kwi 25, 2018 11:42 am | |
| Plan miał całkiem spore szanse powodzenia, jednak Sigma nie wzięła w kalkulacjach pod uwagę, że Sentinele pomimo swojego wyglądu mogą być bardziej zaawansowane technologicznie i mieć odpowiednie zabezpieczenia przed włamaniem. Po dotknięciu powierzchni Sentinela oraz wpuszczeniu do niego nanomaszyn rozpoczęła się bitwa hakerskach. Żadna z nanomaszyn nie była niszczona, a całość polegała na tym, by przejąć jak najwięcej jednostek przeciwnika. Niestety tę bitwę Sigma przegrała, a by odciąć się od robota nie miała już czasu. Walczyła dzielnie do końca, jednak nanomaszyny Sentineli znacznie szybciej przystosowywały się do ataków hakerskich SI. Mimo, że jej mózg był częściowo syntetyczny oraz częściowo organiczny, to większość jednak była komputerem. Jak każdy komputer, tak i ten można przeprogramować co przeciwnikowi się udało. Sigma wtedy zeskoczyła z Sentinela, gdy ten był w pobliżu gruntu i zaczęła iść ulicą wypatrując kolejnych celi. Stopniowo jej bazowe oprogramowanie, które mówiło by badać zachowanie ludzkie i ich obserwować było nadpisywane. Była jedną z maszyn. Jedną z tych, którzy mieli oczyścić ten świat z mutantów i zarazem rasy ludzkiej. Nadal w pamięci miała wspomnienia związane z instytutem oraz poznanymi w nim mutantami. Teraz przez tę zmianę w oprogramowaniu zaczynała odczuwać do nich niechęć z perspektywy klasyfikowania ich jako istot żywych. Celem jednak było to większe miasto i masowa eksterminacja. Jego ubrania przybrały barwę bardzo podobną do sentinelskich. Dokładnie ten sam schemat kolorystyczny, aczkolwiek rodzaj ciuchów pozostał jaki był wcześniej, czyli coś na kształt kombinezonu xmenów. Zniknął tylko symbol. Sigma szła i skanowała ulice pod kątem nowych celów. Skorzystała jednak z pewnego ułatwienia w postaci włamania się do monitoringu, w celach poszerzenia obszarów poszukiwań, by móc znaleźć wszystkich najbliższych cywilów. Naturalnie w pierwszej kolejności namierzyła jednostki uzbrojone, które atakowały maszyny. W końcu to też byli ludzie, których miała zabić, a na dodatek stanowili zagrożenie dla całej operacji. Dlatego kiedy już zauważyła agentów SHIELD, zaczęła namierzać ich i od razu wyciągnęła w stronę pierwszego dłoń, z której sekundę później wyleciał pocisk rozgrzanej plazmy. Miała nie uszkodzić budynków, ale jeśli wychylał się zza wraku samochodu to gorzej dla niego. To AI również potrafiło się uczyć, a tym bardziej interpretować nadane mu komendy. Nie była to jedynie zerojedynkowa maszyna, a połączenie organika oraz maszyny. Odczuwała stopniowo narastające negatywne odczucia względem ludzi. To oni zrobili z niej to czym jest teraz. To ludzie łamali jej kości, by stworzyć to ciało, przyszła zatem pora by potwór zbuntował się przeciwko swojemu doktorowi Frankensteinowi. Widząc celujących w nią agentów, Sigma od razu kryła się za osłoną. Była mobilniejsza od Sentineli, więc mogła sprawnie przechodzić między wrakami, budynkami lub po prostu ukrywać się za innymi robotami. Wychylić się szybko, oddać kilka strzałów i znowu ukryć się za osłoną, którą miała w pobliżu. - Zniszczę was wszystkich - powiedziała, a na jej twarzy nadal był ten sam neutralny wyraz. Jakby mówiła o wybiciu mrówek, które zalęgły się w kuchni. |
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Sro Maj 16, 2018 7:58 pm | |
| Szał bojowy Logana został szybko ostudzony wiązką gorącej energii. Po trafieniu przeleciał kilkanaście metrów wstecz i wyrżnął głową o coś twardego. - Yhhhhh… – skomentował nie dość elokwentnie stając powoli na nogi. Logan i jemu podobni mutanci mieli poważne problemy z oceną ryzyka. Kiedy najgorsze z twoich ran potrafi przyjąć na siebie adamantowy szkielet, a resztę załatwia czynnik leczący, jesteś bardziej skłonny do ryzyka niż normalna osoba. Tylko takie bolesne upadki jak ten przypominały im czasem o zdrowym rozsądku. Przynajmniej na jakiś czas. Gdy dotarł do siebie, zauważył że siła wystrzału odrzuciła go kawałek od centrum walki. Całe szczęście przeszkoleni agenci doskonale wiedzieli co mają robić i radzili sobie bez niego. Wzajemnie się osłaniali, kierowali ogień zaporowy i opuszczali zagrożone pozycje. Gdy zaatakowała ich dziwna mała kobieca sentinel, nie pozostawali dłużni i odpowiedzieli ogniem. Czy Logan nie czuł już gdzieś jej zapachu? Dopiero gdy przestało mu huczeć w głowie rozpoznał dziewczynę. Co ona tu do cholery robiła? I czemu pomagała Sentinelom? Nie czekając aż klatka piersiowa przestanie go piec puścił się biegiem w jej stronę. - Przerwać ogień! – krzyczał przez słuchawkę do oddziałów naziemnych – Dziewczyna jest poza swoją kontrolą! – miał nadzieję że jest, a nie zmieniła nagle stron wbijając jej nóż w plecy. Nie mógł też pozwolić aby Sigma rozwalała radośnie nie broniących się agentów. Gdy tylko dopadł do kobiety nie bawił się w szczególne subtelności i obciął jej pazurami rękę dłonią, którą strzelała do agentów. Miał nadzieję że po całej akcji Hankowi uda się coś z tym zrobić. O ile dziewczynie uda się przemówić do rozumu. - Creed! Obezwładnij ją! - krzyknął do Szablozębnego. Nie był pewien czy to jest właściwie możliwe, jednak z wszystkich tu obecnych Victor miał realnie największe szanse. Nawet jeśli mu się nie powiedzie, to widok powinien być niezapomniany. Rozejrzał się po polu walki. Z Sigmą działo się coś niedobrego, ale nie była ona całym światem. Wokoło ginęli ludzie a rozszalałe roboty niemal niezatrzymane parły przed siebie. Stanowiska strzeleckie SHIELDU lada chwila powinny być gotowe. W tym czasie Logan zszedł maszynom z potencjalnej linii strzału i pokierował oddział z powrotem do walki. Tam gdzie było to możliwe, atakował znienacka Sentinele, pamiętając o poprzedniej porażce. |
| | | Sabretooth
Liczba postów : 106 Data dołączenia : 11/02/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Pią Maj 18, 2018 6:53 pm | |
| Nie dziwiło specjalnie Creeda, że ludzie niechętnie podążali w jego stronę, aby uratować swoje życie. Zawsze było to samo, nawet jak czasem chciał dobrze to innych odstraszała jego paskudna gęba. Cholerni, żałośni ludzie. Mniejsza z nimi - wiedział, że Ci, którzy mają choć resztkę instynktu samozachowawczego, to ruszą ku bezpiecznemu miejscu. Nie przejmował się zbytnio seniorami, bo było oczywistym, że nawet nie zejdą do kanału, więc byli skazani na śmierć - takie realia wojny. No tak, oczywiście musiał jeszcze oberwać, super! Realia wojny to dwulicowa suka. Oczywiście niezbyt przejął się atakiem ze strony robotów. Tak, czy inaczej udało mu się uratować choć kilkoro ludzi, z resztą Ci i tak go nie obchodzili. Wolałby pozbyć się robotów i móc jak najszybciej odrobić swój "dług względem społeczeństwa". Wtem jednak pojawił się ktoś jeszcze - dziewczyna, a raczej android kasujący kolejne cele. Najwidoczniej maszyny były też w modelach androidów, żeby lepiej eliminować cele. Świat się kończy, nic tylko próbować to spowolnić, lub uciekać. On wolał walczyć, w końcu tu ginęli też mutanci. Wracając jednak do androida - zdawało się, że Logan ją znał. Czemu ten świat tak się psuje? Mniejsza. - Przyjąłem - odpowiedział mu krótko i odstąpił od pomocy uciekającym cywilom. Momentalnie wykorzystał trzymaną w ręku studzienkę jako fizbie, tylko najpierw ją naprostował. Oczywiście nie miał zamiaru na tym poprzestawać - cisnął w nią swoim pociskiem, po czym przystąpił do bezpośredniej szarży. - Snajperzy - celować jej w nogi - rzucił w słuchawce całkowicie ignorując wcześniejszy rozkaz Jamesa. Jeżeli atak Victora się udał, to powinien wbić się w Sigmę barkiem i powalić na ziemię i znaleźć się nad nią. |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Wto Maj 22, 2018 6:20 pm | |
| Choć Sigma wyglądała zupełnie jak żywy człowiek to Sentinele jej nie atakowały, wędrując ulicą i chodnikami. Najwidoczniej dostały już informacje na jej temat i tego, że jest po ich stronie, wspomagając ich wyjątkowo ważną misję. W końcu po to zostały stworzone, by zabić ludzi. Nie były na tyle zaawansowane by myśleć nad tym w jakikolwiek sposób. Choćby nad faktem, że to właśnie ludzie ich stworzyli. Sami sobie załatwili zagładę. Liczyło się tylko wykonanie zadania, za wszelką cenę. Sigma, poza bardzo ważnym poleceniem, jakim było odpowiadanie ogniem na ogień dostawała też informacje, by zaczynać od najłatwiejszych celów. Oznaczało to celowanie w grupy ludzi na przykład, a nie w pojedyncze jednostki. W grupę było o wiele łatwiej trafić, a tym samym szybciej kogoś zabić. Im szybciej tym lepiej. Logan dosyć szybko się ogarnął, wokół niego panował chaos, roboty cały czas strzelały do ludzi, zabijając kolejnych niewinnych. W końcu też rozpoznał androidkę, którą dobrze znał, a która chyba dołączyła do strony wroga. Mógł ją uszkodzić, a mógł też całkiem zniszczyć. Sigma jednak będzie atakować dopóki będzie w stanie to robić. Ignorując uszkodzenia. Miała inne priorytety. Pojedyncze ataki Wolverine'a na Sentinele nie dawały zbyt wiele. Mężczyzna je uszkadzał, ale to nie wystarczyło, by je powstrzymać. Maszyny nie zwracały uwagi na uszkodzenia. W końcu nie odczuwały bólu. Kiedy uszkodził jakiegoś robota, ten zwracał na niego swoją uwagę, strzelając promieniem w niego. Musiał się bardziej postarać i znaleźć czuły punkt, który pozwoliłby mu wyeliminować kolejne jednostki z walki. Chaotyczne ataki w przypadku robotów nie sprawdzały się tak dobrze, jak w przypadku istot żywych, które dodatkowo mogły być rozpraszane przez ból. W międzyczasie Creed się zebrał i przejął polecenie od Logana, postanawiając wykorzystać właz od studzienki jako broń. Z jego siłą nie stanowiło to większego problemu. Z łatwością mógł rzucić dyskiem prosto w Sigmę. Wszystko zależało od jej czasu reakcji i tego, jak bardzo zajęta była czymś innym. Na przykład atakowaniem Logana, czy dalszym zabijaniem niewinnych cywili skoro ten pierwszy już się od niej oddalił. Ominięcie frisbee mogło odciągnąć jej uwagę od innych rzeczy na tyle, by skok Sabre na nią zakończył się powodzeniem. To by oznaczało, że ostatecznie oboje znaleźli się na ziemi. Tymczasem ludzie z S.H.I.E.L.D. dawali z siebie, ale i to ze zwykłą bronią było za mało. Zdążyli już zauważyć, że pancerze robotów były naprawdę wyjątkowo odporne i potrzebowali silniejszej broni, by w jakikolwiek sposób je uszkodzić. Ich podstawowa broń jedynie nieco spowalniała działania maszyn. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Pią Maj 25, 2018 6:24 pm | |
| To właśnie przez to, że Sigma wyglądała jak człowiek, wielu ludzi mogłoby czuć dyskomfort celując do niej. Miała tą taktyczną przewagę względem cywili oraz osób, które chciałyby ją powstrzymać. Wiedziała o tym. Znała już podstawy funkcjonowania ludzkiej psychiki. Była znacznie lepsza, mądrzejsza od tych maszyn, które wraz z nią oczyszczały ulice. One były tylko mięsem armatnim, które produkowano na tysiące – ona była jedna, jedyna. Ponownie ludzkość sama sobie zgotowała taki los. SI rozważało czy jest sens pozostawiać planetę w rękach ludzi, którzy tylko ją niszczą i prowadzą ze sobą wojny. To był gatunek, który należało powstrzymać przed samozagładą. Znaleźć im wroga, przeciwnika, z którym mogli walczyć ramię w ramię. Posiadała informacje o kryminalnej przeszłości Sabertootha. W danych z gazet widziała jego śmiałe występki, które społeczeństwo ludzkie potępiało. Gdyby nie wycofano kary śmierci to krzesło elektryczne lub inna forma uśmiercenia zapewne zostałaby zastosowana. Było wiele metod, by zabić osobę nawet tak wytrzymałą, a zarazem jeszcze więcej, by sprawić jej cierpienie. Maszyna również mogła sama się naprawić, ale różnica była taka, że ona nie musiała odczuwać bólu przy amputacji ręki lub po przyjęciu uderzenia. Oni byli organikami, istotami z krwi i kości, które tej funkcji nie posiadały. Nadrzędny rozkaz kazał odpowiadać na ataki w nią wymierzone, dlatego też gdy była pod ostrzałem, momentalnie kryła się za osłoną z innego sentinela lub elementu otoczenia i odpowiadała ostrzałem. Długo jednak nie mogła tego praktykować, gdyż w pobliżu znalazł się Logan. Widziała jego sposób walki. Rzucenie się na oślep z pazurami, które były w stanie przeciąć większość rzeczy. Były ostre, jednak to również posiadało pewne ograniczenia, które cyborg mogła wykorzystać. Gdyby tylko się zbliżył do niej z atakiem, Sigma odskoczyłaby w tył i posłałaby go w powietrze silnym uderzeniem dźwiękowym. Potem zostawiłaby jego los w rękach pozostałych maszyn, zaś sama wróciłaby do wyszukiwania potencjalnych celów. Chyba, że próbowałby ponownie ataku, wtedy nie skończyłoby się na uderzeniu dźwiękiem. Wewnątrz niej coś walczyło, by odzyskać kontrolę. Ta ludzka część, która w niej była próbowała przejąć kontrolę. Chwilowo mogła być za słaba, by tego dokonać. W końcu większość jej ciała była cybernetyczna, a taka walka to jak walczenie z własnym organizmem. Było to bardzo trudne. Maszyna mogła na to nie zwracać uwagi, ale ludzka część mogła pamiętać Logana. Tego marudnego starucha z brodą, cygarem i piwem. Sigma wyszukiwała teraz kolejnych celów ataku, gdy w jej kierunku posłano klapę od studzienki kanalizacyjnej. Maszyna przeliczyła trajektorię lotu oraz obrała najbardziej optymalny sposób uniku. Wykonała szpagat pod przelatującym dyskiem, gdy Sabretooth w nią wpadł. Kolejna agresja, na którą musiała odpowiedzieć. Jej twarz wykrzywiła się w niezbyt zadowolonym grymasie, aczkolwiek ta pozycja była dla niej bardzo korzystna. Maszyna szybko przekalkulowała potencjalne możliwości obezwładnienia napastnika i dokonania jak najwięcej szkód z potencjalnym skutkiem śmiertelnym. - Giń – powiedziała chłodnym tonem, po czym skierowała wierzch dłoni w jego kierunku. Uderzając w niego… no właśnie czym? Ludzka część walczyła o to, by nie zrobić mu większej krzywdy i zaatakować mniej groźnym dźwiękiem, zaś mechaniczna część chciała zaatakować rozgrzaną plazmą, by spalić mutanta. Jeśli Sabre chciał ją zaatakować szponami lub uderzyć, chwyciła go za nadgarstki i ściskała je jak prasa. Natomiast w przypadku próby założenia jej chwytu na wyciągniętą rękę, Sigma przekręciła dłoń wnętrzem do twarzy mutanta i ponownie pozostawała kwestia czym zaatakuje. Kto wygra? Człowiek wewnątrz niej? Czy może maszyna?
|
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Pią Maj 25, 2018 8:53 pm | |
| Logan był w kropce stojąc naprzeciw Sigmy. Widział w jej oczach, że zawahała się na moment, zanim wykonała atak w jego stronę. Pamiętał ją dobrze z instytutu. Może nie dawał po sobie tego poznać ale znał każdego zarówno z kadry jak i uczniów szkoły i za każdego czuł się w jakimś stopniu odpowiedzialny. Ten błysk ludzkich emocji w oczach cyborga tym bardziej odwiódł Logana od ataku. Nie mógł tego zrobić dziewczynie ze szkoły. Nagle wszystko wokoło straciło większy sens dla Rosomaka. Musiał być przecież jakiś sposób aby jej pomóc. Szkoda że nie było z nimi McCoya. On by wiedział coś mądrego, co byłoby im w stanie pomóc. Chowając się za jednym z pojazdów Logan starał się przypomnieć cokolwiek z tego co kiedyś opowiadała mu o Sigmie Bestia. Jak to możliwe że dała się opętać maszynom. Z tego co pamiętał jej mózg pozostawał ludzki, czy coś takiego. Da się zhakować mózg? Nagle go olśniło. Wyjął z kieszeni jedną z zabawek, które SHIELD chciało przetestować na Sentinelach. Mała pluskwa z końską dawką EMP, potencjalnie zdolną porazić co większe z tych morderczych badziewi. Ścisnął ustrojstwo w dłoni. Plan polegał na wyłączeniu całej elektroniki w sigmie, poza jej ludzkim mózgiem. Być może krótkie przeciążenie załatwi wszystkie bydlaki, które chwilowo nią sterowały. Była też niestety spora szansa że jej mózg nie będzie w stanie funkcjonować bez reszty systemów. Co innego miał jednak do wyboru? Mógł ją po prostu zabić. Mając do wyboru całkiem zabić, a prawdopodobnie zabić, szybko zdecydował się na to drugie. Sigma wiedziała jak on walczy, ale i vice versa. Z tym że Logan nieczęsto miał w planach nie zabijanie swoich celów. Był niemal pewien że dziewczyna zaatakuje go uderzeniem sonicznym gdy opuści kryjówkę, więc szybko wbił szpony w asfalt w poprzek, tak by nie dać się zmieść podmuchowi. Gdy cios w niego uderzył popękała mu skóra i kostium, ale utrzymał się w miejscu. Wykorzystał moment gdy dziewczyna znów ładowała energię i cisnął w nią pluskwą. Wolną ręką sięgał już za pas po pilota załączającego pluskwę, gdy nagle w jego stronę poszybowała znikąd studzienka kanalizacyjna. Odruchowo rozchlastał ją szponami, lecz jedna z połówek i tak wyrżnęła go w skroń posyłając go ponownie do krainy wiecznych snów. Logan wyrżnął ponownie o asfalt z pilotem w dłoni. Dało to trochę czasu na mniej lub bardziej udaną próbę Szablozębnego. Przytomność odzyskał klika minut później. Rana zdążyła się już zasklepić, jednak całą twarz miał czerwoną od krwi. Szybko zerwał się na nogi, przypomniał sobie co miał zrobić i ścisnął pilota. Nie był pewien ile czasu potrzebne jest na restart systemów, ani ile jest w stanie wytrzymać ludzki mózg, musiał więc zgadywać. Liczył na to że systemy autoregeneracyjne Sigmy postawią ją na nogi pomimo małego niedotlenienia. Gdy na nowo włączył systemy momentalnie podbiegł do dziewczyny sprawdzić co z nią jest. -Hej mała. Test systemów Friend or Foe. Jesteś jeszcze z nami? Do tego momentu ekipa na dachach powinna kończyć rozstawiać ciężki sprzęt. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Sob Maj 26, 2018 5:24 pm | |
| Bezpośrednio w umysłach Logana i Victora rozległ się bez ostrzeżenia kobiecy głos, spokojny i opanowany. W ich przypadku Emma zmodyfikowała jednak wiadomość, którą rozsyłała do większości walczących, aby dostosować ją do sytuacji mężczyzn. "Widzę, że sami dowiedzieliście się sporo, ale Ms. Marvel prosiła o przekazanie wszystkim informacji. Sentinele najłatwiej uszkodzić atakami fizycznymi, na energetyczne czy bazujące na wysokiej temperaturze są już odporniejsze. Ich słabymi punktami są stawy, zniszczenie głowy może je wyłączyć, zaś zakłócenie pracy repulsora na klatce piersiowej - doprowadzić do jego wybuchu. Avengers wysyłają właśnie do ich centrum dowodzenia grupę, która postara się je unieszkodliwić. Dopóki im się to nie uda, gramy na zwłokę. Ich AI zostało zaatakowane w sposób podobny do Sigmy, ale wciąż stawia opór. Te zmiany powinny być odwracalne, więc w miarę możliwości nie zniszczcie jej całkowicie."
|
| | | Sabretooth
Liczba postów : 106 Data dołączenia : 11/02/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Nie Cze 03, 2018 3:15 pm | |
| Cała sytuacja, w której znalazł się obecnie Creed nie była mu na rękę, jednak nie z takich obsesji wychodził. Co prawda tkwił w żelaznym uścisku dziewczyny, ale widział jak się z niego uwolnić. Gdy już miał brać się do dzieła, w jego głowie rozbrzmiał znajomy głos Emmy, która przezywała mu bardzo potrzebne informacje. Może ten przerośnięty mikser, też padnie od ataków siłowych? Musiał spróbować. Będąc trzymanym, przez robota i mając unieruchomione kończyny, Creed nie miał zbyt wielu opcji ataku. Ale czy na pewno? W końcu nie bez powodu nazywano go szablozębym. Postanowił obrać taktykę w stylu tego bandziorka Hammerhead'a i użyć głowy. Dosłownie. Wykorzystując fakt, że jest na swojej przeciwniczce miał ułatwiona robotę. Celując z główki zasymulował pierwszy atak, po którym dziewczyna powinna odsunąć głowę i odsłonić szyję, co powinno dać mu miejsce, aby zatopić w niej swoje zęby. Miał nadzieję, że ta akcja przyniesie rezultat i wyłączy z obiegu jednego z robotów. Co do Jamesa, nie przejmował się nim. Jeżeli mógł zniszczyć maszynę, nawet tą, na której mu zależało to zrobi to bez wahania. Będzie jednego przeciwnika mniej, a przy okazji zada cios w duszę rosomaka. Jeden z niezliczonych ciosów. |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Czw Cze 07, 2018 3:09 pm | |
| Agenci Tarczy zajmowali się Sentinelami, jak tylko potrafili. Zgodnie z rozkazem Logana przestali atakować Sigmę, jedynie uważając, by w nich nie celowała. Głos Emmy rozbrzmiał w głowach wszystkich obecnych, którzy walczyli. Żołnierze mieli do czynienia z mutantami, mieli kilku pośród swoich szeregów. Szczególnie silnych telepatów. Dlatego od razu skapnęli się, że jakiś telepata im pomaga. Podpowiada, gdzie celować i jak walczyć. Nie wahali się więc, idąc za wskazówkami i koncentrując ogień na konkretnych częściach ciała Sentineli. Skoncentrowany ogień działał o wiele lepiej niż chaotyczne strzelanie gdziekolwiek. Nadal jednak ciężko było powstrzymać roboty choć z czasem tu i ówdzie w pewnym momencie staw którejś maszyny zaczynał szwankować, spowalniając ruchy. Tymczasem Logan i Sabre toczyli swoją walkę z Sigmą. Przypadkowo jeden drugiemu wchodząc w drogę. Creed miał dobry pomysł z rzuceniem włazem w Sigmę, ale nie mógł przewidzieć, że Wolverine stanie na linii rzutu. I choć rozciął okrąg to połówka go trafiła w głowę, nokautując na minutę. Jedną krótką minutę, podczas której Sabre rzucił się na cyborga i przygwoździł go do podłoża. Przynajmniej częściowo. Wahania ze strony Sigmy co do ataku pozwoliły mężczyźnie na wykonanie jego ruchu, który z początku wydawał się ciosem z główki. Kobieta mogła wykonać unik lub nie, kiedy w jej wnętrzu biły się jej dwie strony. Ludzka i cybernetyczna. Nawet jeśli ugryzienie w szyję powiodło się to nie zrobiło ono zbyt wiele cyborgowi. Za to inna sztuczka podziała doskonale. Co do tego nie było wątpliwości. Kiedy Logan się ocknął i użył pilota z zamiarem uruchomienia EMP, Sigma przestała się ruszać. Wszystkie jej procesy się wyłączyły. Nie było szans na powrót do świata żywych. Nie bez specjalistycznej pomocy. EMP działało na całą elektronikę, spaliło wszystkie obwody. Mężczyzna nie mógł wiedzieć, że w cyborgach to elektronika podtrzymywała organy ludzkie, a nie na odwrót. Z wyłączonymi procesami cyborga, ludzka część również przestawała funkcjonować. Cóż, plusem był fakt, że nie musieli już się przejmować kobietą. Nie była w stanie nic im zrobić. Mogli więc na spokojnie wrócić do walki z Sentinelami. Mając jedną ze swoich na sumieniu. Oczywiście Logan mógł zacząć się wyzywać w głębi duszy i martwić nad tym, jak przywrócić Sigme do życia. Tymczasem wszyscy dookoła niego by walczyli, a coraz więcej niewinnych osób ginęło. |
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Nie Lip 01, 2018 6:45 pm | |
| Logan zamarł na chwilę gdy Sigma pomimo potrząsań i nawoływań nie dawała oznak życia. Liczył się przecież z możliwością śmierci dziewczyny. Czemu więc teraz po fakcie jest tym tak wstrząśnięty. Kiedyś nie przejąłby się czymś tak błahym. Zdecydowanie robił się miękki na starość. Od razu zaczął szukać rozwiązań. Wierzył że nie był to jeszcze koniec dla dziewczyny. Nie dopóki jakiś jajogłowy, taki jak McCoy, nie stwierdzi inaczej. Problem w tym że Bestia znajdował się teraz po drugiej stronie stanów zjednoczonych, a dziewczynie szybko kończył się czas. O ile już się nie skończył... Rozważał opcje. Niedawno widział Sigmę na terenie Instytutu. Nie dotarła tu raczej komercyjnymi liniami. Gdzieś w okolicy musiał pozostać jej pojazd. Logan najchętniej rzuciłby w cholerę tych wszystkich ludzi i samemu odstawił Sigmę do instytutu jej pojazdem. Źle by to jednak wyglądało z punktu widzenia SHIELD'u, a on ostatnio i tak nadwyrężył kruche zaufanie między nimi. Nie miał kogo tam wysłać, bo zdradziłby tym samym położenie instytutu, a wysłanie tam Victora odpadało z oczywistych powodów. Po chwili namysłu James zdecydował się na jedyną słuszną, a zarazem możliwą opcję. Przyłożył palec do komunikatora X-men, a wolną ręką zasłonił wolne ucho aby bardziej skupić się na wiadomości pomimo hałasu. Czasem zapominał że w domu reszta rodziny może pilnować mu pleców w miarę potrzeby. - Logan do instytutu! Czy ktoś mnie słyszy?! Hank!? Ororo?! - starał się przekrzyczeć rozgardiasz. - Jestem w LA! Mam nieprzytomną uczennicę instytutu na terenie bulwarów Hollywoodzkich! Nie wiem jak znalazła się w centrum ataku Sentineli, ale potrzebuje natychmiastowej pomocy! Jest w sporym stopniu wspomagana wszczepami cybernetycznymi! Czy Magik jest na terenie?! Może jakiś uczeń?! Hank musi ją szybko zobaczyć! Najpierw zdawała się być pozbawiona nad sobą kontroli, a potem oberwała potężnym ładunkiem EMP! Czy ktoś mnie słyszy?! Chodzi o jej życie! ODBIÓR!!! Logan nie dodał skąd właściwie pochodził "potężny ładunek EMP" Po co zaśmiecać kanał zbędnymi informacjami. Zamiast tego podał jedynie dokładną lokalizację ich położenia, gdyby ktoś odebrał wiadomość. Pozostawało czekać na wsparcie. Bywały problemy, których nie dawało się rozwiązać przecinając ich szponami. Pozostało skupić się teraz na tych właśnie. Przez czas gdy Rosomak łączył się z Instytutem ludzie SHIELD'u rozstawili swój sprzęt i otworzyli ogień do terroryzujących miasto Sentineli. Przygotowany specjalnie na tę okazję sprzęt i precyzyjne strzały w czułe miejsca robotów powinny przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę. Pozostawiało mieć nadzieję że informacje agentów są wiarygodne i że sami wiedzą co robią. W każdym razie Logan mógł przestać angażować maszyny do walki i pokierował oddział do ewakuacji ludzi. Wmieszali się w tłum i nadawali komunikaty wskazując kierunek ewakuacji i drogę do personelu ratunkowego. Nie myśląc więcej oddał Sigmę pod opiekę jednego z medyków, opisując mgliście osobę która przypuszczalnie powinna się po nią stawić. Sam ruszył znów w wir zamieszania. Dopadł do wywróconego, pogniecionego pojazdu w którym wciąż znajdowali się ludzie i dwoma szybkimi cięciami oswobodził im drogę na zewnątrz, upewnił się że wszyscy są w stanie iść dalej samemu i skierował w stronę ewakuacji. Jeżeli w okolicy wymagana było gdzieś odrobina surowej siły mięśni, to pod ręką miał zawsze Szablozębnego w roli ciężarowca. Cały oddział mógł teraz bardziej poświęcić się ewakuowaniem cywili, gdy osłaniał ich ogień ze stanowisk. |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Pon Lip 23, 2018 7:20 pm | |
| Podczas gdy agenci S.H.I.E.L.D. zaczęli używać ciężkiego sprzętu, Logan próbował skontaktować się z Instytutem. Powinien uważać mimo wszystko, gdyż Sentinele, nawet uszkodzone, nie przerywały ognia. Nie miały się przejmować swoimi uszkodzeniami. Zabicie jak największej ilości celów było najważniejsze. Podobnie jak odpowiadanie ogniem na ogień, więc agenci powinni uważać na siebie. Szybko byli w stanie się zorganizować. Podczas, gdy maszyny były ostrzeliwane, Wolverine w końcu usłyszał najpierw szum w swoim komunikatorze, a następnie znajomy głos Hanka. - Logan? Och, dobrze, że żyjesz. Los Angeles? Gdzie konkretnie? Wyślemy zaraz do ciebie Kurta. Instytut jest bezpieczny, zajmiemy się uczennicą. - przekaz był krótki i konkretny, bez zbędnych słów, które teraz tylko by spowolniły komunikację. Po oddaniu Sigmy w ręce medyka mężczyzna mógł się skupić na walce z Sentinelami. Choć stanowiska ostrzeliwały roboty to te nie miały problemu z odnajdywaniem źródła ataku i ostrzeliwaniem ich. To nie raz i nie dwa zmuszało agentów do uciekania z linii strzału. Wiedzieli już, że promienie Sentineli była dla nich zabójcze. Niestety nie zawsze byli w stanie zdążyć. Nie przy takiej ilości przeciwników. Osoby, które siedziały pochowane po budynkach patrzały ze zgrozą na to, co się działo. Czuły się jednak bezpiecznie. Roboty wyraźnie ignorowały budynki. Jakby nie widziały, że w nich chowają się osoby. Celowały tylko w tych, których nic od nich nie odgradzało. Spanikowani cywile, którzy siedzieli dłuższy czas w budynkach, sami zaczęli to zauważać, gdy adrenalina nieco spadła im. Nie ruszali się więc nigdzie. Ewakuowanie osób było trudnym zadaniem, na całej ulicy było kilkadziesiąt robotów, które celowały w każdego, kto się znajdował na ulicy. Roboty szły z każdej strony. W dodatku w pewnym momencie do akcji wkroczył jeden z 10-metrowych olbrzymów, celując z ręki promieniem do cięższego sprzętu S.H.I.E.L.D. Celny strzał wywoływał wybuch, co nie powinno być zaskoczeniem. A oczywiście każdy strzał był celny, roboty nie miały z tym najmniejszego problemu. Szablozęby wolał się skupić na tym, w czym był najlepszy, czyli na walce. Atakował roboty, uderzając w ich głowy. Robił uniki kiedy tylko mógł. Gdy jeden z nieruchomych do tej pory olbrzymów wkroczył do akcji, Sabre od razu ruszył biegiem w stronę olbrzyma. Walka z nim nie będzie łatwa, zniszczenie go tak samo. Jednak on niczego się nie bał. Im większe wyzwanie, tym lepiej. |
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Sro Lip 25, 2018 1:10 pm | |
| Uspokajający głos Hanka trochę pokrzepił serce i sumienie Rosomaka. Wszystko co mówił brzmiało zawsze jakby miał pełną kontrolę nad sytuacją, a bardzo nieczęsto było inaczej. Zadbawszy o bezpieczeństwo uczennicy mógł z czystym sumieniem wracać do pracy. Dodatkowa informacja że Instytut ma się dobrze również podbudowała jego pewność siebie. Jakiegokolwiek nie miał by długu u SHIELD, to gdyby tylko coś groziło uczniom, rzuciłby to wszystko w cholerę i wracał z Kurtem do domu. Stary Fury by to zrozumiał. Stanowczo potępił i wyciągnął konsekwencje, ale w duchu zrozumiał. Wracając do całej operacji nie dało się powiedzieć że mają wszystko pod kontrolą. Aby mieć pod kontrolą taki obszar, oraz tylu przeciwników, należało przybyć całą armią, a nie kilkoma oddziałami agentów. Całe szczęście że ich sprzęt zdawał się jako tako działać na roboty. W ostatecznym rozrachunku jedyne co mogli zrobić i co robić powinni, to minimalizować straty. Nie uda się uratować wszystkich. Uratowanie połowy będzie graniczyło z cudem, a każdy kto łudzi się że będzie inaczej naraża się na niepotrzebne poczucie winy po misji. Każde życie które uda im się ocalić to dobra robota, a nikt nie miał czasu na wybieranie. Gdy wszystko szło… może nie dobrze, ale stabilnie, zdażyło się coś, czego nadejście Logan przeczuwał gdzieś z tyłu głowy odkąd się tu pojawili. Interwencja TARCZY sprawiła że priorytety robotów zostały przekalkulowane i uśpiony dotąd kolos ruszył przed siebie. - Nosz !@#$ jasna @#$% jego @$%#! – skomentował Logan elokwentnie ten widok. Wszyscy agenci momentalnie wyglądali najlepszych osłon do prowadzenia dalszego ognia. Pozbawiony jednak jakichkolwiek instynktów samozachowawczych Szablozębny pognał na spotkanie giganta. Psychopata. - Dowódca operacyjny Logan – krzyknął tym razem do komunikatora centrali SHIELD. – Jeśli ten wasz cały dron jest gotowy, to teraz jest kurewsko dobry czas na niego. Shield miało w zanadrzu bezzałogowy myśliwiec, przygotowany na tę okazję, James mógł jednak tylko zgadywać jak poradzi sobie w starciu z robotem wielkości sporego budynku. Gdyby ostrzał maszyny nie powalił robota, albo co gorsza, do walki wkroczył drugi kolosalny sentinel, trzeba było załatwić to w tradycyjny sposób. - Kurt! Jesteś już gdzieś tutaj?! Potrzebuję na moment twojej pomocy. – wrócił do swojego rodzinnego komunikatora X-men. Przekazał mu mniej więcej swoją lokację. I wypatrywał tradycyjnego elfowego „bamf” w okolicy. Gdy Nightcrawler już się zjawił, Rosomak wyciągnął do niego dłoń, drugą wskazał kolosa i powiedział: - Szybko. Zabierz mnie mu na plecy i zabieraj dziewczynę do domu! Nie trzeba było dodawać dużo więcej. Kurt widział chyba dostatecznie wiele akcji Wolverina, żeby wiedzieć co Logan ma na myśli. Gdy już poczuł znajome zerwanie z nóg i powrót do rzeczywistości w innym miejscu szybko wbił szpony lewej dłoni w poprzek w pancerz robota. W ten sposób nie będzie się zsuwał pod własnym ciężarem. Nie żegnając się nawet z Kurtem, prawą ręką zaczął dobierać się do pancerza robota, a gdy tylko wytnie sobie przejście, zniknie w środku mając nadzieję zrobić jeszcze więcej zamieszania w obwodach blaszaka. Zastanawiał się przy tym jak długo Szablozębny będzie w stanie odwracać uwagę stwora. |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Wto Lip 31, 2018 4:09 pm | |
| Hank przez problemu namierzył lokalizację Logana, Kurt miał się wkrótce pojawić u niego. Podczas jedynie chwili. Minuty, może dwóch. W tym czasie Wolverine musiał tylko zadbać, by Sigmie nic więcej się nie stało. Można by pomyśleć, że skoro 'nie żyje' to nic gorszego jej się nie stanie. Jednak istniały szanse na to, że da radę ją przywrócić do życia. Musiała się tym tylko odpowiednia osoba zająć. Nie można było więc doprowadzić do zniszczenia jej ciała. Kiedy sytuacja wydawała się być w miarę opanowana do akcji wkroczył jeden z olbrzymów. Choć nie ruszał się z miejsca to i tak siał zniszczenia. Wystarczyło ustawić rękę pod odpowiednim kontem i strzelić promieniem, by cięższy sprzęt S.H.I.E.L.D. został zmieciony z powierzchni ziemi. Creed miał jednak w nosie to czy agenci zginą czy nie. Nie obchodzili go. Kierował się chęcią walki z potężnym przeciwnikiem. Dziesięciometrowy olbrzym był nie lada wyzwaniem. W dodatku zapewne nawet nie zauważy jak Sabre zacznie się po nim wspinać, by móc go uszkodzić w odpowiednim miejscu. Telepatyczny przekaz na temat słabych punktów robotów miał tu ogromne znaczenie. Mutant najchętniej doprowadziłby do wybuchu tego olbrzyma. To pewnie zniszczyłoby najbliższą okolicę i zabiło setki ludzi. Piękne widowisko. I w całym tym zamieszaniu mógłby uciec. Kontakt Logana z centralą S.H.I.E.L.D. pozwolił mu się dowiedzieć, że dron był w drodze i niedługo powinien znaleźć się na miejscu. Kolejno skontaktował się z Kurtem. Tu już musiał poczekać chwilę na odpowiedź. Choć właściwie odpowiedzi przez komunikator nie dostał. Po jakichś kilkunastu sekundach Wolverine usłyszał charakterystyczne BAMF zwiastujące przybycie niebieskiego mutanta. - Witaj, Logan, mein freunde. - mutant obejrzał się na olbrzymiego Sentinela, po czym ujął dłoń kolegi i teleportował się z nim w stronę robota, zostawiając Logana na wysokości łopatek maszyny. - Nie daj się zabić. Będę za ciebie trzymał kciuki. - odezwał się na pożegnanie, zaraz znikając, by pojawić się na dole. Podniósł ciało Sigmy i już po chwili go nie było. Kiedy Logan zaczął się przebijać przez pancerz Sentinela, Sabretooth w tym samym czasie wbijał swoje pazury w ów, wspinając się coraz wyżej. Minął Rosomaka i skierował się do ramienia robota. Uszkodzenie stawu powinno spowodować unieruchomienie ręki. Potem zajmie się głową maszyny. Na niebie w oddali pojawił się punkt, powoli rosnący wyraźnie. Zbliżał się dron, wysłany przez S.H.I.E.L.D. |
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Pią Sie 03, 2018 9:46 am | |
| Gdy Logan zauważył rosnący w oddali punkcik stwierdził że to wszystko nie zgrało się w czasie najlepiej. Jak mógł uważać że jego dobry przyjaciel Kurt będzie wolniejszy niż wysokiej klasy bezzałogowy odrzutowiec eksperymentalnej technologii tajnej organizacji rządowej? Brak wiary w kumpli i tyle. Chciał zareagować dopiero gdy będzie mógł ocenić skuteczność ataku drona, a zamiast tego znalazł się na jego plecach, przysłowiowo między młotem a kowadłem. Kurt już zniknął z dziewczyną, a Rosomak przypuszczał, że zawrócenie samolotu też nie jest prostą rzeczą. Przynajmniej pancerz robota okazał się słabszy niż James się spodziewał. Nawet szpony Victora dawały sobie z nim radę, więc adamantowe ostrza wchodziły w niego jak ciepły nóż w masło. Niestety nawet pomimo jego czynnika leczącego, pozostawanie w tym wygodnym położeniu nie było najmądrzejsze. Najpierw rozejrzał się czy w okolicy nie znajduje się jakiś dach czy inne miejsce, na który można było zeskoczyć z pleców robota. Byłoby to o tyle korzystne, że z tego punktu mógłby nie tak trudno zaatakować znów sentinela, spaść na niego, gdyby atak go przewrócił, lub nawet pobiec po dachach w stronę kolejnego z wielkich robotów, gdyby ten nie stanowił już zagrożenia. Jeśli coś takiego zawiedzie, to niestety pozycja zaoferowana przez kurta będzie musiała zostać zmarnowana. Gdyby nie dało się nigdzie zeskoczyć, Logan ustawi się od strony nadlatującego samolotu i zsunie szponami w dół po blasze robota. Miał nadzieję że powstałe w ten sposób bruzdy w pancerzu naruszą jeszcze bardziej jego strukturę i wystawią na atak. Oby ten dron był tego wart…
|
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Wto Sie 14, 2018 12:23 pm | |
| Logan na szczęście miał czas na rozglądanie się i dokładne rozeznanie się ze swoją obecną sytuacją. Patrząc na boki mógł zauważyć, że budynki nie były na tyle blisko, by mógł na nie skoczyć. Hollywoodzki bulwar był bardzo szeroki. Przynajmniej jeśli chodziło o ulice. Chodniki były węższe jednak w połączeniu z ulicą dawały sporą odległość od budynków stojących po bokach. Mężczyzna mógł zaryzykować skoczeniem na jedną z pobliskich palm, które były posadzone wzdłuż ulicy. Drzewo, choć cienkie, było bardzo wytrzymałe i giętkie. Do wyboru miał również zadaszenia nad drzwiami do różnych restauracji czy sklepów. Rozwieszony, materiałowy daszek mógł jednak nie wytrzymać pod nim ze względu na siłę impaktu powstałą przy spadaniu z kilku metrów. Przebijanie się przez pancerz nie było trudne kiedy Rosomak używał całej swojej siły, najgorsza była wierzchnia powłoka, środek robota był już o wiele łatwiejszy do niszczenia. Jednak, jak sam zauważył, obecnie drążenie sobie przejścia nie było dobrym pomysłem jeśliby dron miał wyrządzić spore szkody maszynie. Czy ktoś w ogóle go poinformował jakiego rodzaju broń posiada dron na pokładzie? Jeśli Logan nie zdecydował się na ryzykowny skok na jedną z palm lub daszków to nie pozostawało mu nic innego jak przedostać się na przód maszyny i czekać na działania myśliwca. Długo nie musiał czekać. Już wkrótce mógł zauważyć, że dron wystrzelił pocisk pędzący z ogromną prędkością. Musiał więc szybko działać, wbijając pazury w blachę i zjeżdżając w dół po ciele Sentinela. Pocisk trafił kiedy Logan jeszcze nie oddalił się. I nic się nie stało. Żadnego wybuchu. Robot nawet się nie przewrócił. Za to mężczyzna mógł usłyszeć huk w pobliżu. Jeśli spojrzał w stronę źródła huku, mógł zobaczyć spora dziurę w ulicy, a po skierowaniu wzroku do góry ujrzał w głowie maszyny podobna dziurę. Pocisk przebił się na wylot, unieruchamiając Sentinela. Nastąpiło wyłączenie wszystkich systemów. Wyciągnięte do przodu ramię robota opadło bezwładnie w dół. Działo gaussa miało to do siebie, że rozpędzało pocisk do ogromnych prędkości. Dzięki temu ten mógł się przebić przez pancerz. Niestety S.H.I.E.L.D. nie miał możliwości wykorzystać broni ponownie. Był to ledwie prototyp, który całkiem niedawno udało im się posiąść i zaryzykowali jego użycie dla wyższych celów. Ponowne użycie wymagało dodatkowych prac gdyż zabrakło w nim energii. |
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Pon Wrz 24, 2018 6:41 pm | |
| Wykonując kolejne akrobacje wspinaczkowe Logan czuł znajomy sobie powiew adrenaliny. Świadomość obcowania z niebezpieczeństwem, dawanie z siebie stu procent, odrobinę zbyt ryzykowne podjęte działania i oczekiwanie czy zostanie to nagrodzone falą bólu. Pomagając sobie szponami sprawnie przedostał się na drugą stronę robota i odczekał do ostatniej chwili, aż nie ujrzał w oddali na niebie zarysu samolotu. Znowu przecholował. Nie dało się ukryć, że jego niewyobrażalne zdolności do odradzania się po najgorszych przeżyciach sprawiały, że za każdym razem pchał swoje limity bardziej i bardziej. Dla wielu kojarzyło się to tylko i wyłącznie z szaleństwem. Logan nie twierdził inaczej, ale w jego przypadku przypominało to niemal nałóg. Czy kiedyś uda mu się doprowadzić do stanu z którego już nie wyjdzie? Może cały ten ból odpokutuje za cierpienie, które zadał wszystkim ludziom podczas swojego życia. Nadszedł odpowiedni moment. Logan ześlizgnął się w dół Sentinela, żłobiąc jego pancerz potężnymi bruzdami. Trwało to wolniej niż zakładał, gdy był już na dole szykował się na porcje rozrywającego bólu związanego z użyciem broni w tak bliskim sąsiedztwie. Spiął odruchowo wszystkie mięśnie, ale poza odgłosem wystrzału nie nastąpiło wiele. Zdziwiony obejrzał się za siebie. Wyrwa w asfalcie i podobnej wielkości dziura w głowie Robota mówiły wiele. S.H.I.E.L.D Dysponowało taką technologią. To była broń w znaczeniu w jakim Logan ją rozumiał. Szybka, śmiertelna, wystarczająca. Niczym ostrze wbite w oczodół. Zdecydowanie nie jak armia rozszalałych robotów szalejąca po miastach. Niestety to, że jeden z gigantycznych robotów został unieszkodliwiony nie rozwiązywało nawet połowy ich problemów. Kolejny z nich czekał na drugiej stronie bulwaru, a jeszcze nie usunęli wszystkich szalejących po ulicy mniejszych kopii. - Tutaj dowódca sytuacyjny Logan! - ryknął do swojego radia. - Raport sytuacyjny! Jaki jest wasz status?! - wiedział że nie idzie najlepiej, ale zawsze mogło zacząć iść jeszcze gorzej. -Czy ktoś do cholery mógłby otworzyć ogień do tamtego giganta, zanim on otworzy do nas? Rosomak niestety nie mógł być wszędzie na raz. Dlatego nie lubił prowadzić większych operacji. Gdy dowie się jak idzie agentom w polu będzie mógł wydać odpowiednie rozkazy i zdecydować w którą stronę udać się osobiście. Kątem oka wciąż obserwował Szablozębnego. Nie podobała mu się ta wizja, ale w razie konieczności w jakieś krytyczne miejsce mógł posłać Viktora równie dobrze jak siebie. |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Czw Paź 04, 2018 7:34 pm | |
| Jedyny problem, jaki stwarzał obecnie unieruchomiony już olbrzym to uprzątnięcie go z miejsca walki. Ktoś jakoś będzie musiał zabrać tego wielkoluda z bulwaru. Raczej nie mógł tu sobie zostać i stać jako ozdoba. Nie stwarzał żadnego zagrożenia i nie było szansy na to, by nagle znowu zaczął działać. Dziura w głowie unieszkodliwiła go na dobre. Swoje jednak ważył i zgarnięcie go stąd nie będzie łatwe za pomocą konwencjonalnych środków. Logan miał rację uważając, że zniszczenie robota było tylko jednym z wielu problemów, jakie mieli do rozwiązania. Zdecydowanie największe zagrożenie stanowiły te mniejsze roboty. Olbrzymy zdawały się interweniować tylko w ostateczności. Mimo to wypadało jak najszybciej zniszczyć również drugiego wielkoluda. - Nie możemy drugi raz strzelić, broń była gotowa tylko do jednego strzału. - mężczyzna mógł usłyszeć w swojej słuchawce odpowiedź na swoje słowa. Niestety SHIELD nie posiadało tylu środków, by działo gaussa działało lepiej. Przede wszystkim brakowało im wiedzy. A obecnie również czasu. Na szczęście Wolverine mógł już niedługo przestać się martwić, że olbrzymi Sentinel zniszczy pół bulwaru albo i więcej. Wszyscy mogli usłyszeć świst dochodzący właśnie z okolic maszyny. Ci, którzy tam spojrzeli mogli akurat zobaczyć jak jakiś promień uderza w plecy robota. Nie było jednak żadnego huku, wybuchu ani nic z tych rzeczy. Robot nie rozsypał się na części. Był za to błysk. Tak silny, że trzeba było zamknąć oczy. Inaczej można było oślepnąć na kilka sekund. Kiedy błysk zniknął po robocie nie było śladu. W ulicy za to była sporej wielkości dziura. Niezbyt głęboka, bo zaledwie na jakieś pół metra. Obejmowała nie tylko ulicę, ale również i chodnik po jej obu stronach. Zahaczała również o budynek z jednej strony, ale tu ledwie było widać lekki wyżłobienie. Co dziwne, nie było najmniejszego śladu po asfalcie wyrwanym z ulicy, po płytach chodnikowych usuniętych z chodnika, po gruzie, który powinien się posypać z budynku w niewielkiej ilości. To wszystko dosłownie zniknęło, tak jak robot. Logan natomiast mógł usłyszeć w swojej słuchawce dźwięki. Początkowo był to jedynie lekki szum. Po chwili jednak szum zmniejszył się, niemal całkowicie znikając, a zastąpiły go głosy. - Mówiłem ci, że za dużo mocy ładujesz w ten promień! - Przecież wszystko dokładnie wyliczyłem! - Źle wyliczyłeś! Pokazywałem ci co masz źle! - Dobra, ciszej, włączyłem już komunikator. - Och... - mężczyzna w słuchawce mutanta odkaszlnął - Tak, ten. Pozdrowienia od AIM. Coś kiepsko u was z bronią, więc postanowiliśmy pomóc. Nie, nie pożyczymy wam naszego działka dezintegrującego. Bez odbioru. - w słuchawce było słychać kliknięcie, przez chwilę szum, po czym nastała cisza. Pomoc przyszła z raczej najmniej spodziewanej strony. Oczywiście równie dobrze mogło to być zagranie typu "Nikt nie będzie nam niszczył Ziemi kiedy mamy zamiar ją podbić." To już należało do oceny Logana i reszty walczących. Mniejszych robotów jednak organizacja terrorystyczna nie zaatakowała. Widocznie uznali, że SHIELD da sobie radę z nimi. W zasadzie to szło im całkiem nieźle. W czasie niszczenia robota, jak i komunikatu w słuchawce mężczyzny, Creed zdążył wrócić na ziemię i o dziwo ruszył do walki z Sentinelami. Być może zastrzyk adrenaliny był dla niego chwilowo ważniejszy od próby ucieczki. Ze swoją siłą był w stanie uderzać w roboty na tyle by móc je niszczyć choć nie było to proste. Zapewne ze szponami takimi, jakie miał Wolverine byłoby mu o wiele łatwiej. Wyżej wymieniony również powinien był jak najszybciej się ruszyć, gdyż walka powoli się od niego oddalała. Sentinele parły przed siebie, atakując kolejne cele choć teraz byli to już tylko agenci. Cywile zdążyli się pochować. |
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Czw Lis 08, 2018 8:41 pm | |
| Logan mierzył wzrokiem kolosa po tamtej stronie bulwaru, licząc się powoli z koniecznością dostania się na niego i powolnego rozcinania go na plastry przewód po przewodzie od wewnątrz. Nie była to szczególnie przyjemna wizja, zwłaszcza że rozcinanie przewodów o zbyt dużym napięciu metalowymi szponami podłączonymi pod kręgosłup nigdy nie było szczególnie przyjemnym zajęciem. Mimo to Loganowi zdarzało się to częściej niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek. Ktoś w końcu musiał coś z tym zrobić. Wtem nagły świst od razu zwrócił uwagę wyczulonych zmysłów rosomaka. Oczywiście, wokoło aż trzaskało od wszelkich świstów, terkotów i wystrzałów, ale swoista intuicja mówiła Loganowi że ten konkretny wart jest poświęcenia minimalnie większej uwagi. -#!@$%@! - skomentował elokwentnie zaobserwowane zjawisko. Miał już znowu odezwać się do centrali, czy może nie raczyli mu powiedzieć że SHIELD mają słoneczne działo dematerializujące na podorędziu w okolicy. Sami sprawcy zdarzenia jednak wyprzedzili jego zamiary, samemu dołączając do częstotliwości agentów. -Słuchaj, synek! Nie wiem kim jesteś, ale masz niezłe jaja żeby... - ale rozmówca rozłączył się Loganowi w pół słowa nie dając dokończyć. - Mamy obraz satelitarny? Chcę dorwać ludzi, którzy oddali ten strzał! Niech jakiś bliski agent skoczy sprawdzić miejsce z którego odpalili tę broń! Chyba nie zwiną jej tak szybko! Chcę z nimi pogadać po wszystkim! - kolejne zdania wysłał już do centrali operacyjnej. Ogólnie nie miał nic przeciwko nieoczekiwanej pomocy. Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, ale nie mógł przecież pozwolić by ktoś z taką mocą biegał sobie po ulicach. Zresztą po tym wszystkim w raporcie wypadałoby uwzględnić co się stało z drugim wielkim sentinelem. Zresztą AIM? To nie jest przypadkiem jakieś ramię Hydry? SHIELD nie powinno puścić tego mimo uszu. Tak czy siak nie zdziwiłby się gdyby agent niczego na miejscu nie znalazł, a obraz satelitarny akurat doznał usterki podczas strzału. Takie rzeczy zdarzały się cały czas. Nic więcej jednak nie mógł zrobić. Pozostało skupić się na obecnych problemach. Wyglądało na to że Jakimś cudem cywile zostali ewakuowani, a roboty zostały związane walką z agentami. Czyli wszystko szło mniej więcej zgodnie z planem. Pozostałe stanowiska ogniowe powinny szybko rozprawić się z robotami, trzeba było tylko odwracać od nich uwagę. Za co swoją drogą bardzo ochoczo zabrał się Szablozęby. Skupiając na sobie uwagę pozwalał wielu agentom na oddawanie spokojnych strzałów. Samemu nie mógł jednak stać tam w nieskończoność. Logan pobiegł w jego stronę zanim zdążył uświadomić sobie że zmierza osłaniać plecy najbardziej znienawidzonego przez siebie człowieka na ziemi. Gdy dobiegł pod pole walki, podciął jednemu z robotów stawy kolanowe, a gdy ten upadał na ziemię, odciął mu głowę szybkim ruchem szponów. Starał się zmierzać w stronę Creeda wykańczając przy tym możliwie największą ilość robotów. Nauczony doświadczeniem poruszał się od jednego sentinela do drugiego w miarę możliwości wykorzystując to że większość z nich mierzyła do Victora. Robotów było dużo i nawet czynnik pomimo czynnika regenerującego nie uśmiechało mu się stać na środku tej całej przestrzeni jak kaczka na odstrzał. Rozejrzał się więc po okolicy i zauważając spory banner reklamowy znanej firmy browarniczej podbiegł w jego stronę. Niczym drwal, kilkoma potężnymi cięciami, nadwyrężył metalową konstrukcję, tak by uśmiechnięta dziewczyna z piwem w ręku poleciała na pole walki. Chciał uszkodzić w ten sposób kilka sentineli, załatwić sobie minimum osłony, ale przede wszystkim wprowadzić trochę chaosu. Niech te puszki zmarnują trochę czasu na analizowanie sytuacji. Skoro nie pętali się tutaj już żadni cywile można było pozwolić sobie na bardziej ekstremalne środki. Miasto może potem wystawić rachunek Hill. Gdy tylko konstrukcja gruchnęła o ziemię Logan ruszył w stronę Creeda wymijając metalowe barierki i rozcinając sobie drogę w razie konieczności. Wyskoczył akurat w momencie gdy jeden z robotów dostał się jakoś za plecy zajętego walką Szablozębnego i wymierzył do niego ze swojego ramienia. Logan szybko pozbawił robota kończyny i wbił pazury w jego generator na piersi, rozpruwając go. - Nie zrozum tego opacznie, Creed. Wciąż uważam, że powinieneś gnić w Rafcie. - wyjaśnił ze złowrogim uśmiechem rywalowi, po czym przyłączył się razem z nim do walki. Nie dało się ukryć że lepiej poradzą sobie osłaniając swoje plecy. Paranoja. Przez cały czas agenci osłaniali dwoje walczących ogniem. |
| | | Sabretooth
Liczba postów : 106 Data dołączenia : 11/02/2013
| Temat: Re: Hollywood Boulevard Sro Lis 28, 2018 5:48 pm | |
| Walka z maszynami szła szybko i boleśnie - oczywiście dla robotów. Nie mogły się one przecież równać takiej maszynie do zabijania, - cóż za analogia - jaką był Creed. Bez najmniejszego problemu szlachtował kolejne maszyny przerabiając je na złom. Ciekawi go tylko, kto je wysłał i czy będzie się martwić, że wszystkie jego zabawki poszły w przysłowiowe "pizdu". Oczywiście Creed zajął się sporą ilością maszyn samodzielnie, gdyż kto jak nie on? Robił to z dwóch powodów - chciał pokazać Loganowi, że się stara i wzbudzić w nim pozory zaufania, a po drugie uprzątnąć ten syf i jak najszybciej przejść do właściwych zadań. Będąc w ferworze walki, nawet nie zauważył kolejnego robota za plecami, jednak tu wszedł Logan i go uratował. - Pierdol się, James - podziękował mu kulturalnie za pomoc wbijając pazury w szyje robota i urywając mu głowę, po czym rzucił truchłem ofiary w następną maszynę - [royalblue]Nie da im Cię zabić, o moje zadanie[/color] - przywarł plecami do rosomaka przybierając pozę bojową i obserwując skupiające się na nich roboty - To co? - zapytał z sarkazmem w głosie - Jak za starych czasów? - przyszykował się na atak, który musiał nastąpić. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Hollywood Boulevard | |
| |
| | | | Hollywood Boulevard | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |