Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Tower Bridge

Go down 
3 posters
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Tower Bridge - Page 2 Empty
PisanieTemat: Tower Bridge   Tower Bridge - Page 2 Icon_minitime1Pią Cze 15, 2012 11:53 am

First topic message reminder :

Tower Bridge - Page 2 800px-Tower_Bridge%2CLondon_Getting_Opened_4
Tower Bridge - Page 2 800px-Tower.bridge.9.walkwaysinterior.london.arp

Most Tower Bridge przecinający Tamizę stał się symbolem Londynu. Środkowa część składa się z dwóch ważących po tysiąc sto ton zwodzonych przęseł mostu podnoszących się w ciągu dziewięćdziesięciu sekund. Zwieńczone pinaklami wieże oraz pomost kryją mechanizm służący do podnoszenia ruchomych przęseł. Są one unoszone, by umożliwić przepłynięcie dużych statków lub z powodu specjalnych okoliczności. W wieżach mostu znajduje się muzeum jego historii, a z górnego pomostu, obecnie otwartego dla turystów roztacza się piękny widok na rzekę Tamizę. Most jest szeroki na sześćdziesiąt metrów, a jego wysokość przy podniesionych przęsłach wynosi czterdzieści metrów. W swych czasach świetności był otwierany pięć razy dziennie.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com

AutorWiadomość
Amelia Stein

Amelia Stein


Liczba postów : 126
Data dołączenia : 11/09/2014

Tower Bridge - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Tower Bridge   Tower Bridge - Page 2 Icon_minitime1Pon Lis 03, 2014 4:42 pm

Obie były względem siebie nawzajem dość zdystansowane. Amelia ponieważ musiała dla własnego dobra ważyć każde słowo. Nie mogła ot tak sobie paplać co jej ślina na język przyniesie, bo mogłoby ja to kosztować ciężkie obrażenia, a może nawet śmierć. A wiele ciekawych uwag krążyło jej po głowie, gdy tak obserwowała Kapitan.
Widziała po minie i postawie kobiety, ze i ona podchodzi do niej i do tego co mówi z dużym dystansem, zapewne nie do końca rozumiejąc co mówi, w końcu dzieliło je kilka wieków...
Uwagę karpatianki niezmiennie przyciągała latarnia. Jakby mimowolnie jej wzrok uciekał w stronę zielonkawego światła i dziwnych płomyków unoszących się z lampy.
Nie umknęło jednak uwadze dziewczyny zamyślenie Davy. W jej oczach błysnęło na zaledwie ułamek sekundy podejrzenie, ulotna myśl zagnieździła się na skraju świadomości, nieuchwytna jeszcze lecz czająca się gdzieś w zakamarku,jak czekający na kolejne elementy układanki puzzel.
Kiwnęła głową ze zrozumieniem słysząc słowa Kapitan. Domyślała się, ze zachowaniem Kapitan wiążę się jakaś dłuższa i bardzo osobista historia, której kobieta nie zdradzi raczej, a na pewno nie komuś kto jest jej właściwie całkiem obcy, tak jak Amelia. Jednak dziewczyna wciąż mogła po prostu snuć domysły, a tych miała nie mało. Już sam uśmiech kobiety wiele sugerował, tak jak powaga z jaką odpowiedziała. To musiało być coś bardzo przyjemnego, ale też chyba przede wszystkim ważnego dla niej.
Zaśmiała się słysząc żart Kapitan i aż potarła własny kark, jakby i ją coś w tym miejscu bolało.
- Dziękuję ale nie- uśmiechnęła się.
- Więc bardziej przypominasz współczesny mi wizerunek kobiety, która na świecie radzi sobie całkiem sama i dąży do sukcesów, a mężczyznę traktuje raczej jak...miły dodatek do życia. Ale i to jest trochę smutne. Kobiety rosną w siłę kosztem pozycji mężczyzn... Według mnie powinna zostać zachowana jakaś równowaga, polegająca na życiu w partnerstwie, gdzie dwójka ludzi wspiera się nawzajem- powiedziała lekko zamyślona. To były jej własne poglądy. Tak wyobrażała sobie idealny związek, jednak była też świadoma dwóch inny, odmiennych stanowisk, a szczególnie jednego, tego zajmowanego przez jej lud... Poglądu w którym pozornie czczona kobieta w praktyce jest właściwie zniewolona przez swojego mężczyznę pod pretekstem ochrony. Nie wyobrażała sobie tak żyć, dlatego mimo usilnych próśb wuja nie pojechała w Karpaty..
- Niestety nie- powiedziała z udawaną przykrością, ją tak właściwie tacy zniewieściali mężczyźni zwyczajnie bawili.
- Możemy jedynie mieć nadzieję, ze „gołowąsy” wymrą śmiercią naturalną lub nienaturalną nim wyprą prawdziwych mężczyzn. Ja mam to szczęście, ze moi ludzie są 100% mężczyznami. Więc nie muszę obcować z patologią zniewieściałych- uśmiechnęła się szeroko.
Zmarszczyła lekko brwi widząc wgłębienie w deskach biurka, gdy Davy w nie uderzyła. Trzeba przyznać, że kobieta miała krzepę...
Słysząc pocieszające słowa Kapitan uśmiechnęła się lekko, z nutką smutku.
W głowie jej zwyczajnie szumiało, a świat wirował niekontrolowanie, jej język właściwie już zupełnie odmówił posłuszeństwa, o czym zdawała się wiedzieć, bo umilkła, jakby nie chcąc się kompromitować już i tak ostatni łyk jej się troszeńkę ulał. Niepewnie otarła usta rękawem, katem oka patrząc na Kapitan jakby sprawdzając, czy ta to widziała z nadzieja że jednak akurat odwróciła wzrok.
Z każdym łykiem robiło jej się cieplej i jakoś tak.. błogo i sennie. Nic więc dziwnego, ze mimo usilnych prób utrzymania świadomości, zasnęła bardzo szybko.
Otworzyła oczy czując się dziwnie.. dobrze. Pamiętała, że razem z Davy popiła więc logicznym jest, że powinna mieć kaca nawet ze swoimi zdolnościami do szybszej niż ludzka regeneracji,a jednak czuła się świetnie. Potarła skronie starając się przypomnieć sobie gdzie była moment wcześniej, ale ostatnim co pamiętała było zaśniecie w ramionach Kapitan, jakkolwiek dwuznacznie nieco to brzmi.
Rozejrzała się popadając w coraz większe zdumienie. Znajdywała się bowiem w tej samej kajucie w której piłą z Kapitan, lecz teraz była w dużo lepszym stanie, właściwie wyglądała na całkiem nową i bardzo zadbaną. Trochę się w niej pozmieniało także pod względem umeblowania, przede wszystkim Amelia nie zauważyła biurka w miejscu, w którym jak pamiętała stało. Rozejrzała się więc dalej i wreszcie znalazła mebel, a za nim jakiegoś mężczyznę przypominającego nieco się Davy
Podeszła cicho bliżej by się mu przyjrzeć. Zauważyła latarnie stojącą nieopodal. Zatrzymała się w okolicach biurka, gdy do kajuty ktoś wszedł. Z tego miejsca obserwowała następne zdarzenia szeroko otwartymi oczyma.
Była, tak zszokowana, ze nawet nie zauważyła gdy Kaptan podszedł i jednym ruchem odciął jej głowę, choć do tej pory wydawał się jej w ogóle nie widzieć.
Amelia obudziła się z głośnym wdechem pełnym przerażenia, jak osoba która się topi. Poczuła wokół siebie ciepłe i bardzo silne ramię Davy. Rozejrzała się i z nijaką ulg ujrzała, ze kajuta znów jest zniszczona. Spojrzała na kobietę, która wydawała się spać smacznie. Spróbowała wstać jednak Davy uniemożliwiła jej to zaciskając swoje objęcia, jakby Karpatianka była jej prywatną przytulanką. Amelia jednak musiała wstać. Siłowała się chwilę z ramieniem kobiety, jednak bez skutku. Postanowiła więc zwyczajnie obudzić kobietę. Nie miała zamiaru spędzić tu następnych 400 lat.
Delikatnie, niemal czule dotknęła jej policzka i zaczęła go głaskać, wiedząc, że nawet najlżejszy dotyk na twarzy wystarczy nie raz by obudzić śpiącego. Jeśli to nie pomogło delikatnie potrząsnęła kobietą wołając raz po raz jej imię, aż ta się obudziła.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Tower Bridge - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Tower Bridge   Tower Bridge - Page 2 Icon_minitime1Pon Lis 03, 2014 9:09 pm

NPC - Davy Jones
Kapitan akurat miała dosyć przyjemny sen. Śniła jej się jedna z bitew morskich jakie stoczyła załoga Holendra oraz pewna flota piracka, która łupiła w okolicach Karaibów. Wszędzie huk dział, zapach prochu, krwi oraz morza. To była wielka batalia na około 20 trójmasztowców, z którymi mierzyła się załoga Davy. Wielokrotne abordaże nic nie dawały przeciwnikom, a co więcej… Holender miał tak potężne działa, że kilka celnych strzałów potrafiło zatopić trójmasztowiec w parę minut. Załoga Davy walczyła wtedy naprawdę dzielnie, głównie dlatego że sama Pani Kapitan ich inspirowała do walki dosyć prostą metodą: „Jeśli nie przydasz się w walce, to przydasz się podczas egzekucji”. Nikt nie chciał sądu pokładowego oraz publicznego wywieszenia na maszcie. Jones trzymała ich przysłowiowo mówiąc za jaja i nie pozwalała na najmniejsze przejawy buntu. Oczywiście z racji tego, że w tamtym wspomnieniu była stosunkowo młodym kapitanem to znaleźli się tacy, którzy protestowali… po czym zostali zabici za pomocą haków. Davy zyskała samo stanowisko tak gdzieś tydzień, może dwa przed tym zanim zabiła swojego ojca i przejęła latarnię oraz jego hak. Jako nowy kapitan musiała się sprawdzić, a co lepiej określa wartość człowieka niż sytuacje ekstremalne? Z tej próby wyszła obronną ręką, a statki wroga zostały w większości zatopione. Jedynie kilku udało się uciec.
Wkrótce potem po raz pierwszy zawitała na Shadow Isles, gdzie miało się zacząć jej nowe życie jako pełnoprawny kapitan tego okrętu. Dowiedzieć się co tak naprawdę łączy się z tą funkcją… i właśnie w tym momencie sen został przerwany, gdyż „przytulanka” poruszyła się gwałtownie próbując się wyrwać z silnego uścisku. Kapitan postanowiła nie otwierać oczu i udawać, że dalej śpi. Całkiem nieźle jej to nawet wychodziło, gdyż Davy była świetna w zwodzeniu ludzi o czym wielokrotnie przekonali się członkowie załogi. Miała taki naturalny odruch, by podczas snu coś trzymać blisko siebie, przytulać lub jak kto woli miażdżyć swoimi kobiecymi wdziękami. Amelia także tego doznała w tym momencie. Ten gest jest czymś powiązanym z przeszłością kobiety, z czasami kiedy miała swojego ukochanego, który jako jedyny potrafił jej pokazać że jest dostatecznie silnym mężczyzną by ją okiełznać. Być może kiedyś znajdzie się ktoś komu tą historię opowie, jednak na razie taka osoba się nie znalazła.
Amelia siłowała się jeszcze chwilę z ramionami kobiety, jednak nie pozwalała jej wstać. Zwyczajnie była dużo silniejsza od niej i nie sprawiało jej problemów przytrzymanie jej. Na dodatek jeszcze owinęła się „niby przez sen” nogami wokół jej nóg. Była ciekawa reakcji dziewczyny. Ta jednak zaczęła wodzić palcami po jej delikatnych policzkach, które były ciepłe i reagowały na dotyk delikatnymi skurczami mięśni. Na dodatek wołała jej imię, a to przywodziło pewne wspomnienie, kiedy to ukochany tak budził ją każdego dnia... rozmarzyła się, a po chwili poczuła się trząsana i wybudzona z tego pięknego wspomnienia. To wymagało kary, a karą było to, że przekręciła się bokiem w hamaku oraz z Amelią w uścisku, a potem położyła na niej. Teraz dopiero młoda karpatanka mogła poczuć ile kobieta ważyła. Na oko mogła stwierdzić, że pewnie z 80 kilogramów czy nawet 90. Na moment otworzyła oczy i stwierdziła leniwym głosem – Jeszcze 5 minut, bo inaczej Cię oskóruję – po czym wtuliła policzek, w jej i usnęła na te 5 minut, by po chwili się obudzić. Lekko się uniosła i spojrzała kobiecie w oczy. Jej wzrok był zadziorny oraz zaborczy, gdyż teraz Amelia była jej zabawką. Postanowiła zatem z nią poigrać, póki ma okazję.
- Więc mówisz, że nikt na Ciebie nie czeka? – ułożyła się wygodnie i zaczęła pazurami wodzić po jej karku dając zimny dreszcz idący wzdłuż kręgosłupa. Następnie spojrzała głęboko w oczy kobiety, przystawiła się na odległość całusa i… ugryzła ją w nos przy okazji chuchając oddechem, który czuć było tamtym rumem. Następnie usiadła na jej brzuchu i się zaśmiała mrocznie. Zaczęła dłonią głaskać jej policzki, a potem złośliwie rozciągnęła je. Pogłaskała ją po głowie i spojrzała na jej ubrania – Na statku jest pełno napalonych marynarzy… zdejmij to z siebie i ubierz coś odpowiedniego by nie dawać im takich widoków – powiedziała i jednym ruchem haka, który złapała z podłogi, rozcięła jej górną partię ubrania, a potem spodnie. Przy okazji bieliznę też trafiła przez co ubrania czarnowłosej były w strzępach. Coś jednak w całym statku się zmieniło. Amelia mogła czuć, że hamak się kołysze ale nie dlatego, że Davy nim poruszyła na początku. Na dodatek okno, które było rozbite teraz było naprawione, a przez nie wpadało światło księżyca. Do uszu docierały także odgłosy morza. Czyżby statek znalazł się na morzu? W każdym razie Davy sięgnęła po latarnię i położyła na nagiej klatce piersiowej kobiety.
- Przybierz wygląd marynarza mojej załogi inaczej Twoje dziewictwo jak i reszta ciała zostaną Ci odebrane. Pomyśl o ubraniu a potem dotknij jej, a potem ucałuj moją pierś – powiedziała i wskazała ruchem głowy by dotknęła latarni, z której unosił się owy zielony płomień. Kiedy dotknęła, wtedy na jej ciele pojawił się uniform piracki jaki tylko chciała. Swoją drogą ta ostatnia czynność nie miała nic do rzeczy, tylko Davy chciała zobaczyć czy ta naiwna istotka na to pójdzie. Chciała mieć więcej rozrywki i przy okazji wkręcić "nowego członka załogi".
Powrót do góry Go down
Amelia Stein

Amelia Stein


Liczba postów : 126
Data dołączenia : 11/09/2014

Tower Bridge - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Tower Bridge   Tower Bridge - Page 2 Icon_minitime1Pią Lis 07, 2014 7:21 pm


Amelia przez chwilę obserwowała Kapitan nim zabrała się za jej budzenie. Widok pogrążonej w błogim i sądząc po delikatnym uniesieniu kącików ust, przyjemnym śnie Day był czymś niezwykłym i trochę dziwnym dla młodej Karpatianki. Podczas ich stosunkowo długiej rozmowy poprzedniego wieczoru nijako przyzwyczaiła się do...lekko ironicznego uśmiechu goszczącego na ustach kobiety niemal cały czas. Dzień wcześniej Day ukazywała całą sobą siłę i władczość jakie z całą pewnością ją cechowały, teraz zaś wydawała się Amelii … delikatna.
Jednak po jakimś czasie miała dość leżenia i zabrała się za uwalnianie z uścisku ramion Kapitan...
Nie chciała jej przeszkadzać, ale czuła się zwyczajnie miażdżona, co jak można się łatwo domyślić nie bardzo jej odpowiadało. Siłowała się z kobietą, oczywiście nie używając przy tym pełni swoich sił. Ale nawet używając aż połowy, co i tak było dla niej czymś wyjątkowym, bo zazwyczaj stosowała nawet w stosunku do większych od siebie przeciwników zaledwie może jakiś 10% siły, więcej zwyczajnie nie było konieczne, nikt nie podejrzewał bowiem, ze tak drobna osóbka jak Amelia może wykazywać się jakąkolwiek siłą fizyczną większą niż ta potrzebna do utrzymania w dłoniach prostego pistoletu, nie była w stanie uwolnić się z uścisku Davy. Już bez większego zdziwienia doszła do wniosku, że kobieta jest wręcz nadludzko silna. Kolejny punkt do listy dziwnych rzeczy związanych ze statkiem, zaraz po niezwykłych koszmarach.
Próby uwolnienia się z uścisku odniosły odwrotny skutek od zamierzanego, co patrząc na ostatni czas było całkiem do przewidzenia. Amelie ewidentnie prześladował jakiś rodzaj pecha. Czując owijające ją smukłe nogi jęknęła cicho z rezygnacją. Uniosła wzrok ku sufitowi, jakby w geście błagania niebios o jakąś łaskę nad jej losem.
Nie mając już za bardzo innej opcji zaczęła delikatnie budzić Davy by prosić ja o uwolnienie. Czuła jak mięśnie policzków kobiety delikatnie drgają pod dotykiem jej palców. Wzięła to za dobry znak, jednak zamiast się obudzić Kaptan jakby jeszcze głębiej zapadła się w świat królestwa Morfeusza, więc młoda Karpatianka przeszła do bardziej „brutalnych” metod.
Czego po chwili gorzko pożałowała...
Jęknęła żałośnie czując na sobie ciężar ciała kobiety. Aż na usta cisnęło jej się „ schudłabyś”, ale ugryzła się w język.
Mruknęła coś cicho na słowa kobiety, o na nic więcej zwyczajnie nie było jej stać i pozwoliła jej się tulić. Po upływie rzeczonych 5 minut na całe szczęście Davy wstała, a raczej uniosła się nieco, dzięki czemu Amelia wreszcie mogła wzięć pełniejszy oddech.
Coś w oczach kobiety zaniepokoiło nieco dziewczynę...
- Powiedziałam, że nie mam partnera, a czeka na mnie i owszem, mama- odpowiedziała szeptem na pytanie Davy, gdy ta wodziła dłonią, a raczej paznokciami po jej karku. Przełknęła głośno ślinię i zadrżała, częściowo z zimna, częściowo dlatego, że kark był u niej miejscem szczególnie wrażliwym.
Na spojrzenie kobiety odpowiedziała patrząc jej głęboko w oczy pytająco, a gdy ta ugryzła ją w nos zmarszczyła brwi, by po chwili także się zaśmiać.
-Auć- niemal pisnęła, Gdy Davy zaczęła rozciągać jej policzki. Kobita traktowała ją jakby była jej … zabawką. To bardzo nie podobało się Amelii. Na razie jednak nie mówiła nic, ale nie wątpiła, ze jak tak dalej pójdzie będzie musiała zaprotestować.
-Ej!- krzyknęła widząc jak jej ubranie opada rozdarte na podłogę. Uniosła wzrok na Kapitan nie wiedząc za bardzo co ma teraz zrobić. Kobieta raczej jej swoich kapitańskich ubrań nie pożyczy, zresztą miały inne wymiary, więc nawet jeśli byłaby tak łaskawa i użyczyła jej ciuchy,pewni by na nią nie pasowały.
- Co rozumiesz przez „coś odpowiedniego”? I skąd niby mam wziąć jakieś ubrania?- spytała, a w jej głosi słychać było tłumioną złość. Nagle poczuła mocne bujanie. Do tej pory względnie stabilnie wiszący hamak zaczął się delikatnie bujać i nie wyglądało na to by była to sprawka Davy. Zerknęła w stronę otwartego okna i aż jej się źrenice rozszerzyły, gdy ujrzała, że rozbite jeszcze wczoraj okno jest całe, a za nim widać niebo. Nie skały jaskini... niebo! Do tego, teraz gdy skupiła się na świecie zewnętrznym usłyszała wyraźnie szum morskich fal.
-Davy... czy my płyniemy na otwartym morzu?- spytała z przerażeniem w oczach. Dobrze wiedziała od wujka czym grozi jej jako karpatiance podróż morska. Nie nie miała choroby morskiej, ale słabła, bardzo słabła z dala od lądu. Daltego tak rzadko podróżowała. Nienawidziła tego poczucia osłabienia, wręcz bezsilności.
Zerknęła na latarnię a potem na Kapitan pytająco.
Posłuchała i skupiła się na wyobrażeniu ubrania w stylu pirata, tak jak to często robiła przy przemianie w zwierzę.
W jej myślach pojawił się bardzo wyraźny obraz poszczególnych części garderoby już na jej ciele.
Zaczynając od trzech cienkich sznurków oplatających jej głowę i przytrzymujących gęste loki tak, by nie opadały na twarz jak to maja w zwyczaju.
Później kremowa bluzka z długimi i bardzo szerokimi rękawami, w których jej drobne dłonie mogły się schować bez problemu, a bardzo szeroki dekolt w łódkę odsłaniał smukłe ramiona. Na ta dość prostą bluzkę zarzucona była wzorzysta granatowa dopasowana kamizelka, podkreślająca jej wąską talię, a przez to widać było jak pełne i przyjemne dla oka zaokrąglone są jej biodra.
Czarne dopasowane spodnie z pasem o ozdobnej klamrze wpuszczone były w wysokie buty wiązane aż po samo kolano, i tam zabezpieczone klapą na dwie małe klamerki, na niewielkim obcasie. Na nadgarstku prawej ręki, tej którą po chwili wyciągnęła w stronę latarni, zaś zawiązana była czarno fioletowa bandamka.
W następnej chwili ubrania pojawiły się na jej ciele, a ona spojrzała nieco podejrzliwi na Kapitan, w których oczach widać było delikatnie kpinę.
- Chyba obejdzie się bez pocałunku- powiedziała cicho.- Mogłabyś zejść z mojego brzucha, trochę trudno mi oddychać- te trudności słyszalne były w jej cichym głosie.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Tower Bridge - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Tower Bridge   Tower Bridge - Page 2 Icon_minitime1Sob Lis 08, 2014 4:52 pm

NPC - Davy Jones
Davy raczej nie wyłapała czemu Amelia jęknęła pod jej ciężarem. Przecież kobiety za jej czasów nie były aż takie delikatne! Chyba, że faktycznie ludzie stali się za bardzo miękcy i gatunek czeka zagłada w ciągu kilkunastu dekad. Aktualnie dziewczyna nie miała nic do powiedzenia tak naprawdę i kapitan o tym wiedziała, a zadziorność to akurat jej normalne spojrzenie.
- Tak, czekający rodzic to ważna osoba – Davy wodząc pazurem po jej karku czuła te drżenie, a dodatkowo przełknięcie przez dziewczynę śliny oznaczało, że tamto miejsce było bardzo wrażliwe. Jones oczywiście nie omieszka się tego wykorzystać jeszcze parę razy, dlatego postanowiła troszkę się pobawić i sprawdzić granicę wytrzymałości Am. Zaczęła ją drapać czulej, delikatniej po tym karku, a z jej twarzy nie schodził ten perfidny uśmiech. Po kilku chwilach przestała, gdyż nie chciała żeby tamta sobie za dużo pomyślała.
Ugryzienie w nos miało drugie dno tak naprawdę. Gdy pirat coś sobie przywłaszczał, czy to niewolnika czy jakiś przedmiot to zawsze musiał to ugryźć. Tak naprawdę od momentu wejścia na statek stała się jej własnością, tak jak każdy członek załogi. Zresztą postanowiła jej pokazać kto tu rządzi i spróbować sprowokować chociażby przez te rozciąganie policzków. Nic nie odpowiedziała jednak, co sugerowało że albo była bardzo uległa albo zwyczajnie miała rozum i wiedziała jak protest zostanie zdławiony.
- Nie jojcz – odpowiedziała na jej krzyk i odrzuciła resztę zbędnych ubrań kobiety gdzieś na bok. Kapitan miała kamienną twarz – Coś by wtopić się w tłum i by wiedzieli, że jesteś moją własnością, a nie mięsem które jest do rozszarpania – odpowiedziała jednocześnie wzrokiem gromiąc Amelię za jej zuchwałość, która była wyczuwalna przez głos i jego ton, który był nieodpowiedni do sytuacji. Dostrzegła jej zmianę we wzroku. Miała kolejny punkt zaczepienia, gdyż dziewczyna najwidoczniej bała się morza.
- Tak, płyniemy właśnie po wodach prowadzących do Shadow Isle – odpowiedziała rzucając tajemniczą nazwą rodem z legend. Według opowieści było to miejsce najmniej przyjazne człowiekowi żywemu, gdyż tam właśnie wszystkie statki ginęły w tajemniczych okolicznościach.
Karpatianka zyskała ubrania takie jakie sobie zażyczyła. Zwyczajnie ogień latarni ją oblał nie parząc, a tworząc to odzienie w ułamku sekundy. Kapitan spojrzała na nią i wyceniła jaką notę jej dać – Dobrze. Wyglądasz wreszcie jak kobieta mórz. Teraz przynajmniej żaden nie będzie próbował z Ciebie zerwać ubrań i wychędożyć – odpowiedziała tak mniej więcej oceniając ją na 8/10 w skali typowego marynarza.
Najwyraźniej przejrzała jej podstęp oraz to by ponownie zabawić się jej kosztem. Davy zeszła z niej, a potem usiadła na hamaku i zaczęła zakładać buty – Miękko się siedziało – poklepała ją ręką po brzuchu w sposób dosyć delikatny, gdyż gdyby uderzyła mocniej to pewnie, by jedzenie z żołądka chciało powrócić na zewnątrz – Zbieraj się, zaraz dobijemy do brzegu – założyła już buty i wstała z hamaka, a następnie schyliła się po latarnię i hak, które odłożyła na czas zakładania butów. Przypięła sobie hak do pasa, a następnie otworzyła okno i uniosła latarnię, która zaświeciła się na zielono rozświetlając przy okazji cały pokój swoim światłem. Z desek statku zaczęły wyłazić te same zielone płomyczki, które wtedy dziewczę widziało. Te jednak były większe i wyraźniejsze. Wyglądały teraz jak dusze osób, które zostały naprawdę skatowane. Niektóre miały poodrywane ręce lub inne kończyny. Owe płomyki powędrowały do latarni, by zaraz skupić się w zieloną wiązkę, która pomknęła do przodu, a potem zakręciła w prawo na pewno wymijając przy tym statek. Całe otoczenie, które było widoczne przez okno poczęło się zmieniać. Stawało się bardziej pochmurne, a powietrze nagle się oziębiło. Zapach stęchlizny nasilił się, a Kapitan ponownie podeszła do Amelii i zmierzyła ją ponownie wzrokiem – Chodź ze mną – po czym wyszła z kajuty.
Widok, jaki mogło dostrzec dziewczę to dosyć spora wyspa nad którą obecne były czarne chmury. Gdzieś w oddali widać było port, który się zbliża bardzo szybko. Wyglądał identycznie jak XVII wieczny port dla statków, jednak w bardziej groteskowym i przegniłym wykonaniu. Gdzieś w oddali, zapewne w centrum wyspy Amelia mogła zobaczyć niewielki punkcik wznoszący się na dosyć znacznej wysokości. Może to był jakiś budynek albo wieża.
Co bardziej rzuciło się w oczy kobiecie to obecność członków załogi na statku. Żaden z nich nie wyglądał na żywego, ani na martwego. Mięso odchodziło niektórym od kości, a ciała były uszkodzone. Wyglądali jak prawdziwa załoga statku widmo, która uwijała się by nie dostać bury od kapitana. Na samym górnym pokładzie było ich około 20, jednak co się rzuciło w oczy to brak sternika, a mimo to koło statku było poruszane jakby tam ktoś operował nim. Załoga nawet nie odwróciła się w stronę kajuty, gdyż byli pochłonięci swoją pracą. Statek nie był już tak zapuszczony jak ostatnio, a był w pełni sprawności.
- Witamy na Shadow Isle złotko – powiedziała mrocznym tonem, a następnie się roześmiała pod nosem. Holender właśnie wrócił do „domu”.


// Odpisz tutaj
//ZT dla Am
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Tower Bridge - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Tower Bridge   Tower Bridge - Page 2 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Tower Bridge
Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» Williamsburg Bridge
» Manhattan Bridge
» Kavlińsky Tower
» Remus Tower
» Benson Tower

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Wielka Brytania :: Londyn-
Skocz do: