|
| Las | |
|
+5Loki Baal Morgana le Fay Thaddeus Ross Spider-Man 9 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Las Pią Mar 01, 2013 10:11 am | |
| |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Las Wto Mar 05, 2013 9:20 am | |
| Szeryf jechał spokojnie, zgodnie z przepisami, musiał dawać przecież dobry przykład. Czasem zerkał w lusterko, czy Raven podąża za nim. Tak było, ciemna postać na motorze była niczym jego ogon. Do lasu zajechali od północnej strony, zjeżdżając w pewnym momencie z asfaltowej drogi i kierując się na ziemistą ścieżkę z wytartymi już śladami od kół. Nie wjechali zbyt głęboko, gdy stróż prawa postanowił się zatrzymać. Warkot silnika ustał i mężczyzna wysiadł z pojazdu, czekając aż gość zsiądzie ze swojej machiny. - Dalej musimy pójść już pieszo – zwrócił się do niego i skręcił w boczną, wąską ścieżkę, odpalając latarkę i oświetlając im drogę do spółki z księżycem, który również dawał nieco światła. Rękoma odgarniał gałęzie, żeby nie biły go po twarzy i przytrzymywał, by nie przyłożyć nimi Ravenowi. Podróż na miejsce zabójstwa zajęła im kilkanaście minut, dość daleko w głąb boru, ale wreszcie dotarli. Żółta taśma policyjna odznaczała się od ziemistych kolorów, wyraźnie zaznaczając teren zbrodni. Niektóre drzewa wyglądały, jakby pamiętały wciąż stoczoną walkę napastnika z ofiarą – świadczyły o tym ślady zaschniętej krwi na pniach i połamane witki bądź całe drzewka w przypadku tych mniejszych okazów. - Tu zginęła ostatnia z kobiet – powiedział szeryf, oświetlając snopem z latarki otoczenie. Miejsce było niepokojące, dawało się wyczuć, że zdarzyło się tu coś złego. Dookoła unosił się zapach śmierci, odór ciężki i przytłaczający.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Wto Mar 05, 2013 10:48 am | |
| Widok musiał być groteskowy... Jegomość w czarnym pancerzu i pelerynie podążający przepisową prędkością na motorze, trzymając się radiowozu jak cień. Na dobrą sprawę powinien mieć kask, żeby nie dostać mandatu...Ale lepiej nie wnikać w szczegóły z facetem który nosi miecz na plecach. Kiedy wjechali do lasu i zatrzymali się, przez chwilę jego wzrok był zamroczony. Efekt oddziaływania dużych ilości światła...Jak tylko owe światło ograniczyło się do latarki, było o wiele lepiej. Człowiek musiał sobie pomóc, Raven nie musiał. Widział w nocy lepiej niż koty, lepszym porównaniem byłby noktowizor. Natychmiast zaczął chłonąć zapachy tego lasu...Ciężkie zapachy. Niby leśne powietrze jest rześkie i świeże...Lecz tutaj było ciężkie, skażone śmiercią. Wyostrzone zmysły dhampira wychwytywały bardzo dużo... Jak tylko doszli do miejsca zbrodni, zapach zaschniętej krwi wręcz uderzył jego nozdrza...Jeżeli zabójca dostał w twarz i skaleczył się, Raven to wyczuje. I odróżni krew ludzką od...innej. Tak samo pozna wiele informacji o ofierze...Jej wiek, stan zdrowia przed śmiercią, czas zgonu... Nawet gatunek. Przechodząc przez żółtą taśmę zwrócił też uwagę na drzewa. Część jest połamana, część nosi na swojej korze ślady. Szczególnie zwracał uwagę na plamy krwi. Sposób ich pojawienia się na korze szczególnie go interesował. To mogło ustalić, w jaki sposób ofiara zginęła. Tak samo inne ślady na korze, czy to pazurów czy od walki...Sposób połamania się mniejszych drzewek...Obserwował to wyjątkowo uważnie, starając się wyłapać najmniejsze szczegóły.
- Proszę nie świecić...Moje oczy widzą wystarczająco dobrze... Jakie ślady zostały zabezpieczone?
Przez chwilę tak stał, oglądając ślady na drzewach. Wyglądał trochę jak upiór w tej leśnej scenerii... Po chwili klęknął, i począł badać miękką leśną ściółkę. Badał plamy krwi, a także tropy które mogły pozostać, nie naruszone przez policyjnych techników. Niewielkie wgniecenia w ściółce mogły pokazać, w jakim miejscu nastąpił atak i jak przebiegał. Tak samo mogły pokazać najważniejsze...Tropy samego zabójcy. Co prawda, taki trop nie byłby jak odcisk na śniegu...Ale sam kształt takiego odcisku mógłby powiedzieć wiele o swoim właścicielu... Z tego też względu Raven ostrożnie odgarniał liście z ziemi, szukając tropów a także.. sierści. Jeżeli zabójca faktycznie chce żeby mieli go za zwierzę, powinni znaleźć kawałki sierści... Biorąc pod uwagę bałagan miała tu miejsce ostra szamotanina...To dawało sporą szansę na ślady włosów, futra czy nawet pazurów na drzewach... |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Wto Mar 26, 2013 2:39 pm | |
| Sympatyczna blondynka doprowadziła ich właśnie tutaj. Las był bardzo ładnym miejscem. Drzewa były wysokie i smukłe. Byłby naprawdę romantycznym miejscem gdyby nie fakt, że dokonano tu kilku okropnych morderstw. Na pierwszy rzut oka, bo oczywiście Otto nie miał czasu na dogłębną analizę, las wydawał się spokojny i normalny. Postanowił oddalić się od Anabelle na kilka metrów, po to by lepiej przyjrzeć się otoczeniu. Był fizykiem kwantowym, nie biologiem. Nie potrafił określić natężenia zabójców na metr kwadratowy po kolorze mchu czy gatunku grzyba, których i tak prawie nie znał. Mimo to szukał. Liczył, że znajdzie jakieś ślady krwi czy coś podobnego. Z drugiej strony gdyby takie ślady tu były to policja już dawno by złapała tego sprawcę. Chyba, że bała się to zrobić. Być może był to ktoś, a nawet coś z czym władze nie chciały walczyć. Ta myśl sprawiła, że na twarzy Octopusa pojawił się lekki uśmiech. Stałby się bohaterem, gdyby pokonał owego mordercę. W końcu ktoś by go nie tylko zaakceptował, ale też uwielbiał. To nie było pewne. Ludzie różnie reagowali n podobne wybryki. Doctor był do tego przyzwyczajony. W razie czego mógł ich przecież pozabijać... Nie chciał tego robić, ale lekko mówiąc kiepsko znosił krytykę. Było to spowodowane bardzo niską samooceną. Jednakże, Anabelle wydawała się go lubić. Otto miał świadomość, że zaimponował jej nie sylwetką, fryzurą, czy błyskiem w oku, ale sumką, którą wręczył dziewczynie. Dziewczyna wspominał coś o dwóch ulubionych utworach. Octavius miał ponadprzeciętne IQ, ale ono nie było potrzebne do tego, by zorientować się co blondynka miał na myśli. Nie miał nic przeciwko. W końcu wręczył jej sporą kwotę, większa niż inni klienci. - Szukamy jego kryjówki, spodziewamy się tu kolejnego ataku czy wybieramy się na piknik? - Zapytał, bo dziewczyna nie zdradził mu za wiele podczas jazdy w to miejsce. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Las Sro Mar 27, 2013 10:28 pm | |
| Dziwny jest ten jegomość, zdawała się mówić twarz szeryfa, który obserwował Ravena, jak ten sprawdza teren zbrodni. W sumie to nawet właśnie to pomyślał, gdy zobaczył mężczyznę po raz pierwszy, ale mało to dziwaków chodzi po świecie? Ten tutaj wyglądał na takiego, którego odchylenia od normy nie są jeszcze specyficzne, by powodowały niepokój. - Och, dobrze, skoro tak… – powiedział funkcjonariusz, ale nie wyłączył latarki, bowiem on nie miał tak dobrego wzroku jak dhampir i niestety musiał się posiłkować dodatkowym sprzętem. Jak na złość, światło słabło, a jasna wiązka nieco straciła na mocy. - Proszę zerknąć tutaj – wskazał ręką w kierunku kilku drzew na lewo. Korę przecinały równoległe ślady, które zostały jakby wyryte. – Wygląda na zwierzęce pazury, ale jesteśmy zdania, że zabójca to upozorował, by nas zmylić. Może i miałoby to sens w przypadku jednej czy dwóch śmierci, ale gdy mamy do czynienia z całą serią... to wie pan… ani ja, ani moi ludzie nie jesteśmy tak głupi, za jakich niektórzy nas biorą – zaczął się tłumaczyć – Umiemy dodać dwa do dwóch, nawet jeśli początkowo, nie wiedzieć czemu, wychodzi nam pięć. Cholera… Latarka padła na dobre. Szeryf rozkręcił ją i westchnął. - Baterie padły. Proszę się rozejrzeć, a ja zmienię je na nowe. Gdzieś tu powinienem jakieś mieć… – odparł i odszedł nieco na bok, grzebiąc w kieszeniach. Jedna z baterii upadła mu na ziemię, więc schylił się, by ją znaleźć, ale w ciemności miał z tym mały problem. Gdyby tylko zaparkował bliżej, mógłby wrócić do samochodu i wziąć drugi zapasowy zestaw… Tymczasem około kilometra od nich zatrzymał się Doctor Octopus i Anabelle. Kobieta wysiadła z auta i wciągnęła do płuc chłodne powietrze. Gdy Otto odszedł od niej na chwilę, splotła ręce na piersi i poszła za nim, powoli. - Ani to, ani to – mruknęła słodko i położyła dłoń na jego torsie. Popchnęła go lekko do tyłu, aż oparł się o drzewo i przesunęła palcami po jego ubraniu. – Czas na pierwszy numer. Nie chcę, byś uznał mnie za niesłowną… – zaczęła kokieteryjnie – Chyba, że lubisz małe kłamczuchy... Więcej już nie mówiła, gdyż jej usta spoczęły na szyi mężczyzny, składając na niej drobne pocałunki. Wyznawała zasadę, że najpierw przyjemności, potem obowiązki. Czyż nie piękna maksyma? Dłonie Anabelle błądziły po ciele Doctora Octopusa, lecz nie udało się jej jeszcze odkryć stalowych macek. Bawiła się jego włosami, przesuwała opuszkami po karku, nie przestając go całować. Chwyciła za rękę bruneta i położyła ją sobie na pośladkach, domagając się uwagi również z jego strony. Miała niespokojny, niecierpliwy oddech, który wyraźnie wskazywał na jej zamiary. Wszystko wyglądałoby dość normalnie, gdyby nie to, że okolicę przeszył nagle długi i donośny skowyt… Blondynka jednak nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi, jakby było to coś naturalnego – albo była po prostu tak pochłonięta tym, co robiła (i co zamierzała zrobić) z Octaviusem. Wycie dotarło oczywiście także do Ravena i szeryfa, który uniósł głowę, jakby nasłuchiwał, z której strony dochodzi ów dźwięk. - Jak pan sądzi, może teoria z dzikimi zwierzętami ma jednak ręce i nogi? – zapytał, sięgając do pasa po Anne Marie. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Czw Mar 28, 2013 3:43 pm | |
| Musiało to zabrzmieć dziwnie. Niecodziennie spotyka się wampira, prawda? Ten do tego wszystkiego widział w nocy lepiej od kota, dodając do tego zdolność wyczuwania bicia serca oraz węch silny jak u rekina, sprawiało że w niektórych sytuacjach Raven potrafił wystraszyć nawet najbardziej opanowanego... Spojrzał na miejsce wskazane przez szeryfa...Tego się obawiał. Badając ślady pazurów od razu wykluczył kojoty czy wilki. One drzew nie traktują. Niedźwiedź natomiast nie ma takich wielkich szponów. Zatem....Albo zabójca się bawi, albo nie jest człowiekiem, w co Kruk coraz bardziej zaczynał wierzyć. Przejechał dłonią po rozrytej pazurami korze, by upewnić się... - To nie przypadek...Ani też nie dzieło człowieka....To pazury. Lecz nie należą do niedźwiedzia ani do pumy.
Powiedział, nagle zadzierając głowę. Nie są sami...Czuł bicie serc. Dwóch serc. Z czego jedno zaczynało bić naprawdę szybko...Czyżby jakaś para poszła pogrzeszyć w tym lesie? Wątpliwości rozwiał głośny, przeszywający skowyt...To nie był wilk. Raven spiął się, stanął lecz nadal był w połowie pochylony, sięgając za prawe ramię. Nie dobył jednak miecza...Nasłuchiwał. Szukał bicia trzeciego serca. Pozna je...
- Teraz jestem pewien, że ta teoria ma nie tylko ręce i nogi...Ma też zęby i pazury...To, co Panu powiem, może Pan uznać za brednie, ale nie miał pan styczności z tym, co Pan spotka tej nocy. Musi mi Pan uwierzyć...
Powiedział, nadal patrząc w las, wysłuchując trzeciego serca...Musiał tu być i to całkiem blisko...
- To lykantrop. Wilkołak. Człowiek zmieniony w potwora ogarniętego żądzą mordu... To tłumaczy brak ludzkich śladów w pobliżu miejsca zbrodni, zabójstwa w lesie oraz sposób rozszarpania ciał... I chyba znalazł nową ofiarę... Niedaleko jest tu dwójka ludzi...Niecały kilometr od nas...Słyszę ich.
Powiedział, sięgając po jedną ze swoich Berett i podał szeryfowi. Anna Maria była imponującym rewolwerem...Lecz dysponowała jedynie kulami z ołowiu...Nieskutecznymi w tym przypadku.
- Zwykła broń się go nie ima, jeżeli nie jest ze srebra. Proszę. To się panu przyda. Niech pan trzyma się mnie...Jeżeli nas wyczuje, niech pan trzyma go na dystans i celuje w serce. W bezpośrednim starciu człowiek nie ma z nim szans...I pod żadnym pozorem proszę nie dać się ukąsić.
Dodał, podając nabity srebrnymi kulami pistolet. Sam miał jeszcze drugi, a także sztylety, ukryte ostrza oraz swój miecz. Wystarczyło. Przynajmniej dla niego. Miał refleks, umiejętności, szybkość i siłę. Szeryf niestety nie. Nie mógł też zostawić go samego w tym lesie, do tego z szalejącym wilkołakiem w pobliżu. Podczas swej krucjaty przeciwko wampirom miał styczność i z lykantropami. Znał te bestie, wiedział, co mogą zrobić z człowiekiem. A raczej z tym, co zostało z człowieka po pierwszym ataku. Wiedział jak z nimi walczyć. Jednakże nigdy nie walczył sam z wilkołakiem...Zawsze z kimś. Natychmiast ruszył w kierunku słabo słyszalnego, ale wyraźnego bicia serc Octopusa i Annabelle...Miał nadzieję że szeryf dotrzyma mu kroku. Raven biegł bowiem szybko, jak sprinter. Jednakże nie był to głośny bieg. Stawiał kroki miękko jak kot, nie do usłyszenia w listowiu, pędząc jak cień przez las. Nie krzyczał. Nie chciał by bestia go słyszała, ani widziała. Miał nadzieję, że wiatr sprawi że potwór go nie wyczuje...Bowiem jak wilk, lykantrop ma doskonały węch i słuch...Na szczęście jego wzrok jest najsłabszym ze zmysłów. Chciał bowiem zaskoczyć go, zanim zdoła się obronić. Biegł nieprzerwanie w kierunku owej pary, a raczej ich słabej sygnatury... Kiedy dotrze na odległość 100 metrów, zatrzyma się i pocznie obserwować przedpole...Jeżeli zdąży na czas. Cały czas wysłuchiwał serc nieznanej mu dwójki, a także próbował zlokalizować trzecie...Musiało być w pobliżu. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Pią Mar 29, 2013 4:14 pm | |
| Otto oniemiał. Anabelle była pierwszą kobietą z jaką miał choćby najmniejszy kontakt od bardzo długiego czasu. Nie wspominając już o tak bliskim kontakcie z taką kobietą. W przeszłości Otto miał narzeczoną. Z powodu jego pracoholizmu nie powiodło im się. Statystyczny mężczyzna nazwałby ją co najwyżej przeciętną. Octavius nigdy nie miał brania u kobiet. Nie miał ich czym zauroczyć, żadnej z nich nie pasjonowały kilkugodzinne rozmowy o fizyce kwantowej. Jak można się domyślić, żadna z jego byłych kobiet, które można by policzyć na palcach jednej ręki stolarza po wypadku w pracy, nie była tak zmysłowa. Anabelle była typem kobiety, o której zawsze marzył, ale nigdy nie mógłby jej mieć. Chyba, że ją sobie kupi, jak teraz. Jednakże to nie był zwykły numerek z prostytutką za kasę. Przecież Otto nie dał pieniędzy by go zaspokoiła, ale by dała informacje. Widocznie ona również tego chciała. Właśnie to dziwiło Ocatviusa, w momencie gdy ona całował go po szyi. Przecież był odrażający. Był niski, brzydki, miał koszmarną fryzurę, kiepską sylwetkę, nie pachniał najlepiej i ubierał się jak bezdomny. Cały szereg widocznych wad, a jedyna zaleta była schowana. Był nią jego intelekt, ale czy pociągał on prostytutkę? Może zachował się zbyt pochopnie i osądził ja po stereotypach? Czyżby ta dziewczyna widziała w nim to czego nie dostrzegły inne i nie był to portfel. Zaczął robić sobie nadzieję... Otto starał się odwzajemniać pocałunki, równocześnie obejmując blondynkę jak najczulej tylko mógł. Nie miał wprawy, ale blondynka powinna mieć tego świadomość, przecież było po nim widać. Otto zaczynał być równie pochłonięty chwilą co Anabelle, ale skowyt musiał wszystko zepsuć.. Otto gwałtownie przerwał pocałunek. - Obawiam się, ze przyjemności musimy odłożyć na później, chyba, ze podnieca Cię śliniący się nad nami zwierz. - Nadal trzymał blondynkę przy sobie. Sama raczej nie miała by szans ze zwierzęciem. Chociaż może znowu jej nie docenił? Liczył, ze Anabelle wie coś więcej na temat tego skowytu - Jeżeli jest coś jeszcze, co wiesz o mordercy i zabójstwach, to teraz jest dobry moment byś mi o tym powiedziała. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Las Pon Kwi 01, 2013 8:44 pm | |
| - Lykan…Top? Co za ly… Wilkołak?! Niemożliwe. Wilkołaków nie ma. Wilki, owszem, ale wilkołaki... – szeryf rozdziawił usta ze zdziwienia, wpatrując się w Ravena z miną być może mało inteligentną, ale bez mała powątpiewającą. Przyjął jednak broń od dziwacznego jegomościa, Annę Marię chowając znów do kabury. Nie będzie przecież kłócił się z Ravenem w środku nocy, w lesie, w dodatku z daleka od jakiejkolwiek cywilizacji, w sytuacji w której mężczyzna najwyraźniej zamierzał ruszyć w pościg. Szeryf odbezpieczył broń i pokiwał jedynie skwapliwie głową. - Myśli pan, że damy radę to zabić? Albo chociaż odstraszyć? Nie chciałbym, żeby ten lyka… Wilkołak zabił jeszcze kogoś. Ludzie to idioci, powiadam, kto o zdrowych zmysłach wybiera się do lasu o takiej porze? Co się dzieje z tym społeczeństwem… - mamrotał pod nosem, wpatrując się w Ravena i kręcąc ze zrezygnowaniem głową. Kiedy mężczyzna zaczął wydawać mu polecenia, szeryf miał ochotę przypomnieć mu, kim jest, zrezygnował jednak uznając, że będzie to równie bezsensowne jak kłócenie się, czy wilkołaki istnieją. - Będę zaraz za panem. Może pan na mnie liczyć – potwierdził, nim jednak jego słowa wybrzmiały do końca, Ravena już nie było. Szeryf odetchnął głęboko, rozglądając się jeszcze po miejscu zbrodni, mrużąc oczy w słabym świetle księżyca, a potem ruszył w stronę, w którą pobiegł dhampir, nie licząc jednak na to, że uda mu się dotrzymać mu kroku. Nie mylił się. Nikła poświata księżyca pozwalała mu na dostrzeganie Ravena przez krótką chwilę, później mężczyzna zniknął z zasięgu jego wzroku, a szeryf zwolnił kroku, zostając w tyle. Kiedy Octavius przerwał pocałunek, Anabelle przewróciła jedynie oczami, zaraz jednak obdarzyła go najsłodszym uśmiechem, jaki posiadała w swym repertuarze. - Nie ma się czym przejmować, jesteśmy w lesie, w lesie żyją wilki, nic nadzwyczajnego… Nie będą na tyle odważne by podejść. Chodź do mnie. Pocałuj mnie – wyszeptała miękko, z ciepłymi wargami tuż przy jego uchu. Nie zamierzała teraz przerywać i zdecydowanie nie chciała, by jej partnerowi przyszło coś takiego do głowy. Objęła go ramieniem za szyję, palce wplatając we włosy Otto, a drugą dłonią znów umieściła jego dłonie na swoich pośladkach, obdarzając mężczyznę niecierpliwymi, zachłannymi pocałunkami. Zacisnęła palce na jego włosach, stanowczo odchylając głowę partnera do tyłu, a jej wilgotne usta przesunęły się z jego ust na szczękę i szyję. Na skórze mógł czuć gorący, szybki oddech blondynki, na torsie jej dłoń, miętoszącą ubranie i od czasu do czasu przesuwającą się to w górę, to w dół. Zamruczała cicho, całując go za uchem i delikatnie szczypiąc zębami. Księżyc wychylił się zza chmur powoli płynąc po niebie, a Anabelle westchnęła głęboko, napierając na Octaviusa własnym ciałem, mocniej niż przed chwilą. Nie mógł zobaczyć, że w ukrytej przed nim twarzy dziewczyny oczy błyszczą nienaturalnym blaskiem, odbijając światło, jakie padało na nich zza pleców doktora. Jej pieszczoty stawały się coraz agresywniejsze, a dłonie błądziły po ciele mężczyzny jak rozgorączkowane, dotykając chaotycznie, byle jak, byle więcej. Subtelne dotąd skubnięcia zamieniły się w ugryzienia niemal bolesne, by wreszcie Anabelle ugryzła Otto do krwi. Jej nozdrza rozszerzyły się lekko, a z gardła wydobyło się głuche, stłumione warknięcie. Ugryzła go po raz kolejny, a jej ręce niespodziewanie mocno zacisnęły się na włosach i ramieniu Octaviusa, nie pozwalając mu na odepchnięcie dziewczyny. Błysnęły kły, a gdy Anabelle podniosła głowę, łapiąc spojrzenie mężczyzny, jej tęczówki wręcz promieniowały głęboką, żółtą barwą. Coraz głośniejsze warczenie wydobywało się spomiędzy jej warg, gdy nachylała się, językiem zbierając krew z szyi ofiary, by następnie wgryźć się boleśnie w jego ciało. W tej samej chwili pomiędzy drzewami pojawił się Raven. Anabelle warknęła, gwałtownie odwracając głowę w jego stronę, gdy wiatr zawiał mocniej, przynosząc zapach intruza. Nie minęła jednak nawet sekunda, a zza pleców dhampira całą trójkę dobiegł niski, groźny charkot rozwścieczonego wilkołaka. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Pon Kwi 01, 2013 10:32 pm | |
| - Srebro go zabije...
Powiedział, biegnąc przez las, będąc jeszcze w zasięgu słuchu szeryfa. Jeżeli policjant nie nadąży, Na pewno usłyszy odgłosy walki. Wilkołaki nie należą do istot które przykładają wagę do finezji. Można je przyrównać do Hulka. Wielki, włochaty przecinak torujący sobie drogę kłami i szponami z dzikim rykiem na ustach, rozwalając wszystko dookoła. Owszem, to stworzenie myślało, jak każdy drapieżnik. Lecz więcej było w tym zwierzęcego instynktu niż logicznego myślenia. I tu Raven miał przewagę. On myślał, zamiast poddawać się żądzy krwi.
Podczas biegu starał się nie wpaść w światło księżyca, a także by nie robić hałasu...Wyczuwał trzecie serce. Biło niezwykle szybko, wściekle...To był wilkołak. Lecz nie mógł określić, czy było to inne serce...Bowiem organ Annabelle zaczął bić równie dziko i gwałtownie. Jak tylko dziewczyna poderwała głowę, przemieniającą się w wilczy łeb, Raven szybkim ruchem sięgnął za prawe ramię. W tym samym momencie usłyszał za sobą bardzo wyraźny warkot. Zatem nie ma do czynienia z pojedynczym osobnikiem a ze stadem. To było dlań zaskoczeniem. Ostatni raz stado wilkołaków odnotowano we Francji...Pod koniec XVIII stulecia. Zawsze spotykał pojedyncze osobniki...Widocznie Dashville jest ich cholernym matecznikiem...I że dzisiaj Raven się nazabija...Tylko co z szeryfem? Czy ten wilkołak który pojawił się za nim...to on?
Warkot wilków przerwał głośny metaliczny syk. Klinga zabłysła jak piorun w ciemnym lesie, przecinając powietrze. Raven jednocześnie wyciągnął błyskawicznym ruchem granat ze swego pasa. Wziął granat czosnkowy. Nie bez kozery. Jeżeli potwór za nim ruszy do ataku - a to nastąpi niemal na pewno - odbezpieczy i rzuci między siebie i bestię. Równocześnie wykona szybki piruet, schodząc na bok i tnąc swoim mieczem z góry, licząc na to, iż trafi w łeb bądź łapę. Gaz z granatu natomiast powinien zdezorientować lykantropa, nie tyle wszechobecnym dymem a...Smrodem czosnku. Dodając do tego doskonały węch i słaby do porównania wzrok, powinno zdezorientować potwora i odsłonić na kolejne cięcie, tym razem wycelowane precyzyjnie w tętnicę szyjną, idące z boku. Dla pewności zada kolejne, tnąc pod kątem z góry, chcąc rozpłatać klatkę piersiową, rażąc płuca. Zaraz po tym ataku odskoczy i zakręci szybki młynek swoim mieczem, starając się mieć oba wilkołaki przed sobą. Albo jednego, jeżeli wykluczy jednego z nich poderżnięciem gardła. Wilkołaki mogą z reguły szybko regenerować swe rany...Lecz nie kiedy są rażone srebrem. Wtedy ich organizm reaguje jak ludzki, dodając do tego reakcję przypominającą reakcję alergiczną. Kiedy przetnie mu się tętnicę, wykrwawi się szybko, do tego dobije go zakażenie. Raven musiał kalkulować...Był gotów do ewentualnej kontry, oraz do pojawienia się innych członków watachy. Miał dwójkę wilków przed sobą, nie mógł liczyć na szeryfa ani na Octaviusa...Chyba że jest obdarzony nadludzkimi zdolnościami. Dla Ravena to był zwykły cywil...
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Czw Kwi 04, 2013 6:29 pm | |
| Nie tej odpowiedzi spodziewał się Octavius. Liczył, że blondynka da sobie spokój na pewien czas. Chciał dowiedzieć się jeszcze czegoś, przystąpić do akcji. Otto nie miał biologicznego, ani zoologicznego wykształcenia, ale był na tyle rozumnym człowiekiem by zorientować się, że ten skowyt należał do niebezpiecznego i znajdującego się całkiem blisko stworzenia. Niestety lub "stety" nie było dane mu się skupić na tych odgłosach. Blondynka znów się na niego rzuciła, tym razem już wyraźnie agresywniej. Doctorowi przeszło przez myśl, że trafił na dziewczynę, która nie minęła się ze swoim powołaniem. Gdyby powiedział to na głos, poczuł by uszczypliwy ból spowodowany z pozoru delikatną dłonią Anabelle, Nawet gdyby chciał t powiedzieć, nie mógł. Blondynka skutecznie zajmowała jego usta czymś innym. Z resztą, starała angażować w to całe ciało. Gdy pierwszy raz go ugryzła uznał, ze ta dziewczyna lubi ostre zabawy. Drugi raz tylko go w tym upewnił. Natomiast wtedy gdy wgryzła się w niego do krwi Otto przejrzał na oczy. Jak mógł być tak głupi? Aż tak dał się otumanić pięknej kobiecie? Anabelle perfidnie wykorzystała jego słaby punkt. Będzie musiał nad tym popracować. Najpierw jednak musi się z nią uporać. Chciał już ją odepchnąć, gdy nagle sama odskoczyła. Dopiero wtedy ujrzał blask jej oczu, które przybrały kolor żółty. Dostrzegł też inną postać. Nie był w stanie stwierdzić kim ta postać była. Mężczyzna, bo taką płeć podejrzewał Otto, był zakapturzony, ale nie wyglądał na bezbronnego. Nie był nikim przypadkowym, zjawił się tu po to samo co Ocatvius, czyli po nagrodę. Otto nie miał w zwyczaju z nikim kooperować, niestety dla niego już jedną kiepską współpracę w tym miasteczku zaliczył. Anabelle bardzo go zdenerwowała. Niekoniecznie samym atakiem, ale tym że go nabrała. - Ja ją tu przyprowadziłem i ja ją stąd zabiorę. - Powiedział głośno i wyraźne, by dać do zrozumienia osobnikowi w kapturze co zamierza zrobić. Octopus Otarł krew z miejsca, w które został ugryziony. Nie czekał ani chwili dłużej. Wyciągnął wszystkie cztery macki. Jak zamierzał walczyć z wilkołakiem? Macki był długie więc miał przewagę dystansu. Zamierzał blokować ciosy lykantropa. W odpowiednim momencie chciał owinąć dwie z nich wokół szyi wilkołaka i po prostu skręcić mu kark. Jeżeli rywal zbliżył by się zbyt blisko Otto zawsze mógł użyć ramion do tego by przerzucić go przez siebie, tak był uderzył on jedno z licznych drzew. Na razie nie brał pod uwagę ofensywy w stronę Ravena. Liczył, ze ten nie będzie mu się wtrącał. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Las Pią Kwi 19, 2013 2:37 pm | |
| Głuchy warkot wydobywający się z ust Anabelle był odpowiedzią na pojawienie się Ravena. Wiedziała, że prędzej czy później ktoś jeszcze się tu zjawi, takie bowiem były reguły ustalone przez mieszkańców. Chciała jednak jeszcze trochę pobawić się z Octopusem, nieco ostrzej, niż mu się zdawało. Ale nic to, mówi się trudno. Zawyła głośno, a wilkołak, który przybył właśnie na miejsce, odpowiedział jej tym samym. Niski głos drugiego osobnika nachodził na ten, jaki wydawała z siebie kobieta, jakby nawoływali resztę stada. Blondynka wygięła plecy w łuk, a sukienka, którą miała na sobie, pękła wzdłuż linii kręgosłupa, ukazując futro. Dokonała pełnej przemiany, bez problemu, mimo iż księżycowi brakowało jeszcze kilku dni do pełni. Mogli dokonywać wyboru – pozostać albo w ludzkiej formie, albo zmienić się w wilka. Istniała również opcja pośrednia, wybierana dość sporadycznie – dawała bowiem ograniczenia, które nie każdy akceptował, choć w zamian otrzymywali kilka dodatkowych zdolności pobranych od człowieczej wersji, które w zależności od tego, jak je wykorzystywano, mogły pomóc lub zaszkodzić. Szeryf zdecydował się właśnie na trzecią postać. Stał na dwóch nogach, choć jego mięśnie wyraźnie się powiększyły, pazury wydłużyły, a po brodzie ściekła strużka śliny wypływająca z półotwartych ust wypełnionych ostrymi zębami. Dwójka zmiennokształtnych stała po różnych stronach, blokując obydwu mężczyzn. Zazwyczaj nie mieli problemów z unieszkodliwieniem ofiary, gdyż zgłaszali się do nich normalni cywile, bez specjalnych umiejętności. Tym razem czekała ich nieco dłuższa batalia, ale byli przekonani, że i tak dadzą sobie radę. Zakapturzony przybysz wyciągnął broń, na co Anabelle zareagowała skokiem w jego kierunku, chcąc mu ją wytrącić, nim ten zauważy jej ruch. Teraz, w wilczej formie, zmysł węchu miała znacznie wyostrzony i zrozumiała, kim jest Raven. Nie śmierdział tak intensywnie, jak wampir, lecz nosił jego woń. Nie miała szans na zmianę kierunku skoku, odwróciła się jednak w powietrzu i zamiast nadstawić gardło, które normalnie trysnęłoby krwią, dała się ugodzić w kark. Nie obeszło się bez rany, z jakiej zaczął płynąc szkarłat, ale nie była to rana mogąca zadać jej śmierć. Granat czosnkowy przyprawił ją jedynie o mdłości, gdy odczołgiwała się od Ravena, planując kolejny atak. Zrobiła to na tyle sprawnie, że ostrze dhampira wbiło się nie w nią, a w ziemię. Anabelle jak na razie ignorowała pieczenie karku na tyle, ile mogła, sycząc bardziej jak wąż, aniżeli wilk. Szeryf natomiast wziął na siebie Otto, próbując dosięgnąć mężczyzny nie tylko dlatego, że miał być jego obiadem, ale też dlatego, że kładł swoje brudne łapy na jego małej dziewczynce. Blondynka była bowiem jego narzeczoną, której pozwalał na wykonywanie takiego, a nie innego zawodu (choć już coraz mniej mu się to podobało), ale nie krył swojej niechęci do facetów, jacy mieli na nią ochotę. Zazwyczaj nie dochodziło do rękoczynów, ale w takiej sytuacji… Kiedy nikt się nie dowie… - Nikogo stąd nie zabierzesz, chyba, że siebie. Do zaświatów – powiedział do Octopusa, wydając z siebie niski pomruk. Macki doktora zrobiły na nim wrażenie, przez co na chwilę się zagapił, wpatrując się w techniczne cuda, aż w końcu otrzeźwiał i ruszył na niego. Wiedział, że skok może się dla niego skończyć źle, ale liczył na to, że Otto właśnie tego będzie się po nim spodziewał. Ślizgiem, po lekko wilgotnej trawie posunął się pod nogi Octaviusa i przeciął po jego nodze ostrymi pazurami. Zachwiał postawnym facetem, ale przez to, że ten miał za sobą drzewo, miał się czego chwycić. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Sob Kwi 20, 2013 9:56 am | |
| Kiedy oba wilkołaki zawyły, Raven już był pewien że ma do czynienia ze stadem. Sam fakt istnienia watahy w tych czasach i tej szerokości geograficznej był zaskoczeniem. Najwięcej wilkołaków było w Europie, zaś w Amerykach zmiennokształtni byli rzadkością...Byli. Gdyż na załączonym obrazku jawił się inny obraz...Cholerny matecznik...
Kiedy ostrze jego broni trafiło w ziemię natychmiast poderwał ją, opisując ciasne półkole w powietrzu. Trzymał miecz w prawej dłoni, lewą mając z przodu. Balansując ciałem i stawiając ostrożnie kroki, wyczekiwał kolejnego uderzenia ze strony wilczycy. Wiedział, że ją ranił. Boleśnie, lecz nie śmiertelnie. Swąd krwi pobudził nozdrza Kruka...Lecz nie był głodny. Na szczęście. Był zimny. Jego spojrzenie lokowało się na oczach wilkołaka, widząc jego chęć mordu, patrzącą na zimną kalkulację...Jakby ten dhampir był maszyną, a nie żywą istotą. Zauważył, że "cywil" pogryziony przez Annabelle to nikt inny jak Otto Octavius znany jako Dr Octopus...Poszukiwany na terenie całego kraju, szalony naukowiec. Gdyby nie okoliczności w jakich się znaleźli, Raven prawdopodobnie zwróciłby miecz przeciw niemu...Ale na chwilę obecną muszą zawiązać luźny sojusz. Zwłaszcza, że zobaczył prawdziwą "twarz" szeryfa... Cały czas balansował ciałem, czekając na właściwy moment. Jeżeli Annabelle zaatakuje, był gotów na zejście z linii jej szarży, jednocześnie tnąc mieczem. Nie było ważnym, czy atak nadejdzie od góry, dołu czy boków. Raven był na to gotów. Unik, uderzenie i szybkie cięcie w ramach kontry. Testował swojego przeciwnika w ten sposób, sprawdzając jego mocne i słabe punkty. Na ostateczny atak jeszcze przyjdzie czas.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Pon Kwi 22, 2013 4:26 pm | |
| Cóż za nagły zwrot akcji. Szeryf, który przybiegł za facetem w kapturze też okazał się wilkołakiem. Pytanie, czy będzie ich więcej? Otto nie wiedział czego ma się spodziewać. Nigdy nie walczył z nimi. Nie był też fanem literatury fantastycznej, więc o wilkołakach nic nie wiedział. Jako zatwardziały naukowiec i racjonalista zdążył się już zorientować, że mają ostre pazury. Szeryf nieźle go dziabnął. Ponadto zauważył, ze jego tymczasowy sojusznik radzi sobie znacznie lepiej. Raven zdążył bowiem zranić już swojego wilkołaka, a Otto póki co sam był zraniony. To podziałało na niego motywująco. Mia już owy plan. Był wolniejszy niż lykantrop więc nie miał co z nim walczyć na ziemi. Dlatego postanowił przenieś walkę na "wyższy poziom" dosłownie. Zamierzał wspiąć się na drzewo dzięki swoim mackom. Są one dosyć długie, więc bez problemu mógł się przemieszczać dzięki nim także z drzewa na drzewo. Liczył, ze wilkołak zacznie go gonić, ale ten musiałby skakać między drzewami. Właśnie w czasie jednego z takich skoków Otto miał zamiar strącić go jakaś macką, ponieważ nie potrzebowałby wszystkich 4 do przemieszczenia się z drzewa na drzewo. W razie czego zamierzał na owym drzewie pozostać i kontynuować strategię, gdyby okazała się skuteczna. Wilkołak okazał się pyskaty, więc Octavius nie pozostawał mu dłużny: - Zabiorę ją gdzie będę chciał, ale widzę, że tobie spieszy się tam bardziej. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Las Czw Maj 23, 2013 11:56 am | |
| O tym, co naprawdę dzieje się w Dashville, wiedzieli nieliczni. I ci nieliczni już dawno pożegnali się z tym światem. Kto niby miał zatem odnotować sporą populację wilkołaków, skoro martwi nie potrafią mówić ani pisać? Szeryf nie był małpą, która potrafiła wspinać się po drzewach, ale wilkiem. Okrążył pień, węsząc i zawarczał, po czym skierował się w stronę Raven’a. Postanowił tymczasowo odpuścić sobie Octopusa w formie obiadu, facet kiedyś będzie musiał zejść. Wiedział już, że to znacznie cięższy przeciwnik, niż sądził, ale nie tracił nadziei. Zaczął się skradać, przemieniając w zwierzę całkowicie, jak jego kochana i ranna obecnie Anabelle. Skoczył na dhampira od tyłu, przewracając go na ziemię, gdy ten pochłonięty był obserwowaniem ruchów wilczycy. Złapał kłami za jego nadgarstek, rozrywając materiał kostiumu i raniąc skórę, z której także zaczęła skapywać krew. Szeryf chciał wytrącić mu z ręki broń, lecz Raven trzymał ją na tyle mocno i pewnie, że było to dość trudne zadanie. Z oddali wciąż było słychać skowyt – odpowiedź na wołanie watahy. Na miejsce, dosłownie po kilkunastu sekundach, wpadł trzeci wilkołak. Niemalże rodzinne spotkanie. Staruszka wiedziała, że panna Hardy podąża jej tropem i tak jak wcześniej ważniejsza była dla niej pomoc wnuczce oraz jej partnerowi, tak teraz obok tego znów powróciła chęć rzucenia się jasnowłosej kocicy do gardła. Widząc jednak, jak szeryf szamocze się z łowcą, podbiegła, by mu pomóc i złapała zębiskami za bok bohatera. Cóż, wyglądało na to, że Raven jest w najgorszej sytuacji. Poza Anabelle, która skamlała z boku, gdyż rana okazała się o wiele poważniejsza, niż początkowo sądziła. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Sob Maj 25, 2013 2:42 pm | |
| Popełnił błąd. Był zbyt pochłonięty pojedynczym celem, licząc że Octavius zaabsorbuje uwagę szeryfa... Starał się nie tyle wyrwać z uścisku, co manewrować tak, by nie zostać przygwożdżonym do ziemi. Na nieszczęście wilkołaka druga dłoń Ravena była wolna... Spod rękawa kostiumu wysunęło się ostrze, długie na około dwie długości dłoni. Ostrze z hartowanej, mocnej stali, dodatkowo posrebrzane, tak samo jak miecz. Nie czekając na zbawienie Raven pchnął owym ostrzem prosto w gardło wilkołaka, bądź - jeżeli nie odsłonił gardła - w oko. Biorąc pod uwagę długość ostrza, powinno ono przebić mózg bestii, dając jej szybką śmierć. W przypadku gardła, zgon będzie "nieco" dłuższy, ale unieszkodliwi potwora na dobre. Słysząc skamlenie Annabelle, wiedział że reakcja na srebro zaczyna owocować. Lecz przybycie trzeciego wilka wgryzającego się w jego bok nie było częścią planu... Jeżeli zdołał unieszkodliwić szeryfa, będzie próbował pchnąć wilczycę mieczem, prosto w kark. Jeżeli nie...Będzie musiał uprawiać z nią zapasy. Byłe nie dać się przybić do ziemi. Pod wpływem bólu i rany oczy Ravena zaczęły zmieniać barwę....A to zwiastowało jedynie furię. Furię jego "gorszej strony"... |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Las Wto Lip 23, 2013 8:40 am | |
| Kotkę, biegnącą za staruszką, spotkała niemiła niespodzianka. Panna Hardy odbiła się z impetem od czegoś, czego po prostu nie sposób było dostrzec. Niewidzialna bariera, jaką została otoczona ta część lasu, uniemożliwiła jej dalszy bieg. Wychodziło na to, że w Dashville roi się nie tylko od wilkołaków… Albo ktoś nowy postanowił zawitać do miasta. Tak czy siak, Felicia postanowiła odpuścić sobie dalszy pościg, wrócić po kielich do kościoła i zniknąć stąd czym prędzej. Tak podpowiadała jej intuicja, a tej należy słuchać. Raven, mimo kiepskiej sytuacji, nie poddawał się. Octopus wciąż, niczym kot bojący się psa, siedział na drzewie. Bardziej dbał o własny tyłek, co nie było wielkim zaskoczeniem. Dhampir szybkim, ledwo zauważalnym ruchem pchnął wysuniętym przed sekundą ostrzem. Nie trafił ani w gardło, ani w oko, ale mimo to wcelował w wilka. Zranił szeryfa w bok łba, gdyż ten ruszył w nim chwili ataku. Srebro zaczęło piec stworzenie, tworząc bulgoczącą ranę. Bestia, w przypływie bólu, złapała Ravena mocniej za rękę, ale nie zdążyła zatopić w skórze zębów, ponieważ coś posłało ją na sąsiedni pień. Wyglądało to na niewidzialną siłę, ale tylko przez moment – na teren walki wkroczył mężczyzna w czarnym, trenczowym płaszczu. Lekkim ruchem dłoni rzucił jeszcze raz szeryfem o drzewo, jakby ten nic nie ważył. Babcia, widząc co się dzieje, skierowała swoją uwagę na przybysza. Warknęła na niego, jednak nie poruszyła się. Próbowała ocenić, który z obecnych tu kąsków jest bardziej niebezpieczny – stawiała raczej na tego nowego, ale wciąż przygniatała cielskiem łowcę. Wyglądało na to, że ktoś jeszcze zapragnął zdobyć nagrodę, lecz trafił na trop wilków odkrywając tajemnice miasteczka. Albo facet po prostu był fachowcem w swej dziedzinie i zabijał podobne stwory z sobie tylko znanych powodów. Czy zatem Raven powinien się go bać? |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Wto Lip 23, 2013 8:21 pm | |
| Miał właśnie przeklnąć siebie w duchu, kiedy szeryf został rzucony o drzewo za pomocą tajemniczej siły. Z pewnością telekineza... Ktoś ten również albo dobrze kamufluje swoje funkcje życiowe, albo...nie żyje. Kimkolwiek ten ktoś jest, na pewno pomógł Ravenowi. Nie dość, że uwolnił go od szeryfa, to zwrócił na siebie uwagę tej psychopatycznej babci. Odwrócił jej uwagę na tyle długo, aby Raven mógł pchnąć ją w kark mieczem, trzymanym w wolnej już ręce. Dodatkowo pchnął ukrytym ostrzem w drugiej dłoni celując w gardło, następnie zdzielił wilkołaka prawym kolanem w żebra. Jeżeli zdoła odtrącić potwora, zerwie się na równe nogi, zerkając na wszystkich zebranych...Słuchając głosu ich serc, wyczuje kiedy będą chcieli zaatakować. Szczególnie przyglądał się temu tajemniczemu jegomościowi, rzecz jasna. Wiedział już, że włada on telekinezą. Albo jest magiem. Jeżeli wyjdą z tego żywi, na pewno się dowie. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Las Czw Lip 25, 2013 8:49 pm | |
| Odwracając się od Ravena, staruszka popełniła błąd. I to błąd, za który będzie musiała srogo zapłacić. Dhampir, wykorzystując sytuację, zranił poważnie wilka. Zrobił to tak szybko i sprawnie, że nie miał on zbyt wiele szans. Przez moment jeszcze się szarpał i kłapał paszczą, ale na nic się to zdało, gdyż srebro zaczęło spełniać swoje zadanie. Kopniak odepchnął bestię na zaledwie metr, ale wystarczająco, by zdążyć się podnieść i odskoczyć w bok. Do ciężko dyszącej wilkołaczycy podpełzła… jej wnuczka, również w nie najlepszym stanie. Całe szczęście obyło się bez ckliwej sceny pełnej wyznań i ostatnich uścisków dłoni (łapy?), spojrzeń w oczy. Najpierw powieki zamknęła Anabelle, walcząca z ranami nieco dłużej, a chwilę później jej babka, z poważniejszymi obrażeniami. Szeryf leżał nieruchomo, lecz z całą pewnością żył. Albo naprawdę był oszołomiony, albo udawał. Musiał słyszeć, co się przed chwilą wydarzyło, o ile zachował przytomność. Jeśli nie, tym lepiej dla niego. Nie spodziewał się takiej straty, wieczór zapowiadał się zupełnie inaczej… Furia to właściwe słowo na to, z czym mieliby do czynienia przejezdni. Tajemniczy mężczyzna również patrzył na odzianego w czerń wojownika. Przez chwilę mierzyli się na spojrzenia, co nieznajomego bardziej bawiło, niż stanowiło faktyczną potrzebę rozeznania się. Kątem oka zerkał na poruszające się przy wdechu i wydechu ciało ułożone pod drzewem, czy aby się nie przebudza. - Nie musisz mi dziękować – powiedział od niechcenia i machnął szybko ręką dla podkreślenia swoich słów. – Zajmę się tamtym, możesz zmykać, póki jeszcze czas. Facet ewidentnie nie przyjmował do wiadomości, iż dwa wilkołaki nie żyją dlatego, że Raven wyprowadził odpowiednie ciosy. Najwyraźniej był zdania, że to odwrócenie przez niego uwagi dało taki efekt i przypisywał sobie całe zasługi. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Czw Lip 25, 2013 9:35 pm | |
| Raven stał tak w bojowej pozycji, lekko kołysząc się, słysząc jak serca obu wilków biją coraz wolniej, i wolniej... Szeryf też nie najlepiej się miał. Kruk był mimo to w stanie najwyższej gotowości do dalszej walki. Taniec się rozpoczął. Nie może go przerwać... Musi się dowiedzieć, ile wilkołaków jest w Dashville poza tą trójką...I kim jest ten mag... czy czym ten facet jest.
- Najpierw powiedz mi kim jesteś. Albo czym... Poza tym, między mną i szeryfem...To sprawa osobista. Zresztą, i tak tu nie jestem dla nagrody.
Po tych słowach podszedł do leżącego wilkołaka, trzymając miecz przed nim. Jeżeli się rzuci na Ravena, to się nadzieje na srebrną klingę. Łowca zdołał wydedukować, że nie tylko współpraca łączy te wilki... Tylko coś więcej. To stado. Rodzina. W takim razie szeryfowi wszystko jedno... Jego "suczki" nie żyją...
- Ile was jest w Dashville? Ona nie żyje, więc pomogę Ci do niej dołączyć. Tak jak reszcie waszej zgrai. Ile was jest, pytam...Mów, a zejdziesz z tego świata bezboleśnie...I po co był ten pic z nagrodą, aby ściągnąć świeże mięso?
Powiedział, stojąc w pełnej gotowości. Gotów na każdy ruch, z każdej strony, nie lekceważąc również tajemniczego przybysza. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Las Wto Lip 30, 2013 9:45 pm | |
| Mężczyzna przewrócił oczami, gdy Raven oddalił się po zadaniu pytania. Wysłuchał tego, co mówił on do wilkołaka i dopiero wtedy poszedł za nim, stając za jego plecami. - Uparty jesteś. Ale dobrze, skoro tak… – rzekł dość cicho, zupełnie ignorując to, co powiedział do niego wcześniej Scott. – … dostałeś szansę, nie wykorzystałeś jej. Nieznajomy cofnął się o krok, podwinął rękawy płaszcza i wyczarował w dłoni niebieską kulę energii. Cisnął ją w Ravena zajętego maglowaniem zmarniałego szeryfa. Łowca, dzięki temu, że zachował czujność, uniknął zderzenia z pociskiem. Tym razem. Płynnie wylądował na podłożu, podpierając się mieczem. Wyglądało na to, że walka toczy się o ocalałego stwora – możliwe, że bardzo cenną istotę - gdyż mag nie odpuszczał. Tym razem nie strzelił w Kruka, a w sporej grubości gałąź wyrastającą z pobliskiego drzewa. Ta odłamała się z trzaskiem i przy upadku wytrąciła broń z ręki przeciwnika uderzając przy okazji w nadgarstek, wywołując pulsujący ból - chwilowy, gdyż dzięki zdolnościom regeneracyjnym bohater szybko sobie z nim poradził. Ale co to dla niego za problem, skoro ma przy sobie cały arsenał? Facet w płaszczu przymierzał się właśnie do kolejnego ataku. Z jego palców sypały się iskry, jakby szykował się do czegoś bardziej widowiskowego. Szeryf natomiast powoli zaczynał odzyskiwać przytomność. Z jego ust wydobył się cichy jęk połączony z warkotem, jakby charczał. Lada moment może odzyskać siły, więc głównym celem "czarodzieja" było teraz pozbycie się Ravena, by móc przejść do dalszej części swoich planów. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Pon Sie 05, 2013 8:31 pm | |
| Głupiec... Głupi człowieczek...Czemu ja jeszcze bronię tej rasy...
Pomyślał, kiedy uchylał się przed kulą energii lecącą w jego stronę...Widocznie "mag" chce mieć wilkołaka dla siebie..Żywcem. Raven też, z tą różnicą że chce go mieć żywego jedynie na chwilę. Lecz jeżeli ów mag mu w tym przeszkadza...Raven zrobi to, co zwykł robić kiedy coś staje mu na drodze i chce go zabić. Po uderzeniu gałęzi w nadgarstek, kierowany uderzeniem obrócił się i sięgnął obiema rękoma za swój pas. Ruch ten był błyskawiczny, wykorzystujący impet oraz sam refleks dhampira. Równie szybko spod peleryny, zza pasa wyłoniły się ręce Ravena ponownie, lecz tym razem jedna dzierżyła pistolet, druga jeden ze sztyletów. Pistolet szybko wycelował w szeryfa, lecz nie wystrzelił. Jeszcze. Sztylet natomiast równie szybko jak się pojawił został rzucony w maga. Raven nie celował w serce. Jeszcze nie. Celował w bark. Jeżeli jest wampirem albo innym stworzeniem wrażliwym na srebro, spłonie. Jeżeli nie, to znaczy że ma do czynienia z człowiekiem. Wyjątkowo głupim w dodatku. Na pewno poczuje też ból, i nie będzie już tak chętny do ciskania w Kruka piorunami ani kulami energii. Ręka znów zawędrowała pod pelerynę, zapewne po drugi nóż. Zrobiła to niemal natychmiast po rzucie pierwszym sztyletem...
-Kule są ze srebra... Jeden Twój ruch, a zabiję to, po co przyszedłeś. Bo chcesz go żywego, prawda? Ja też. Ale na chwilę. Teraz mów kim jesteś zanim i Ciebie zabiję, głupcze...
Powiedział, celując w łeb szeryfa, nie spuszczając maga z oczu. Zmysły Ravena były maksymalnie wyostrzone. Ten szósty też...Jeżeli wilk się poruszy, dostanie kulkę między oczy. Jeśli mag zechce robić coś głupiego, dostanie drugi raz nożem, tym razem również między oczy. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Las Wto Sie 20, 2013 7:57 am | |
| Mag nie był zwykłym człowiekiem, toteż jego ruchy były płynniejsze i szybsze, można uznać, że nawet dorównywały ruchom Ravena. Sztylet zatem nie wyrządził mu żadnej krzywdy, gdyż uchylił się we właściwym momencie – chociaż w ostatniej chwili. - Głupiec. Głupi człowieczek – powiedział facet, jakby czytał dhampirowi w myślach. Może i tak robił? Jego moc nie była znana, ani ona, ani jej zakres. Zakapturzony nie wiedział nawet, kim ten koleś jest, skąd się wziął i co potrafi. A potrafił wiele. - Bardzo nie lubię, gdy ktoś mi grozi. Mężczyzna podciągnął nogawki spodni. Początkowo mogło to wyglądać, jakby chciał wyciągnąć pod nich jakąś ukrytą broń, ale… - Miłej podróży! – krzyknął, a tuż przy ziemi rozjarzyło się delikatne, czerwone światełko. Jego źródłem były czerwone adidasy czarodzieja, którymi zastukał trzy razy, mrucząc coś pod nosem. Gdy skończył, uśmiechnął się podejrzliwie i podniósł głowę, patrząc na Ravena. - Nie jesteś już w Dashville, mój drogi – zaśmiał się, a dookoła łowcy rozbłysło światło, które go pochłonęło. Gdy w każdą stronę rozpierzchły się kolorowe iskry, dhampira nie było już w lesie, został tylko przybysz i szeryf. - A teraz się zabawimy – mruknął i zniknął z wilkołakiem, zostawiając polanę pustą. [zt dla Ravena, na pw lub gg podam nową lokalizację] |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Sob Sty 03, 2015 12:40 am | |
| Anivi zawsze wolała miejsca ustronne, miejsca gdzie nie ma ludzi. Już dwie godziny tak szła, aż uznała że jest wystarczająco głęboko w lesie. Usiadła pod drzewem, objęła rękami swoje kolana i zaczęła się trzęś. Dlaczego? Bo czuła się źle, miała zniszczoną psychikę i życie. Miała plany ale on musiał się pojawić, przez co wszystko się zepsuło. Tęskniła za tym, czego nie pamiętała. Nie znała rodziny, ale czuła że miała ją. Miała ale ludzie musieli ją zniszczyć, i po co im to było? Dlaczego padło na nią, pilną i uczącą się niegdyś dziewczynę? Dlaczego nie wzięli jakiegoś menela, tudzież żula, ćpuna co ma wszystko w dupie? Te nieznośne pytania męczyły ją przez całe życie. Ale skoro ON już jest, to może postara się tak żyć? Może On tylko urozmaica jej życie? Może jednak spróbuje stać się zła, współpracować. Jednak Anivi wiedziała, że Elior najchętniej by z niej wyskoczył i nie oddawał jej życia. Wyciągnęła z plecaka szkicownik i ołówek, zaczęła szkicować i powoli się odprężyła. |
| | | Thaddeus Ross
Liczba postów : 186 Data dołączenia : 30/07/2013
| Temat: Re: Las Nie Sty 18, 2015 12:47 pm | |
| - Nadajnik wskazuje, że tutaj można ją znaleźć. Ląduj na tej polanie. - powiedział generał jednocześnie rozglądając się za czymś innym niż drzewa. Ciężko było cokolwiek zauważyć przez korony drzew, ale będąc już przy samej ziemi spojrzał na nadajnik i dowiedział się, że osoba której szuka znajduje się raptem parę metrów od niego. Wyciągnął przed opuszczeniem helikoptera akta osoby której szukał i przeczytał następujące informacje:
Imię: Anivi
Wiek: około 20
Moc: Elior
Po przeczytaniu mocy jaką posiada ona zamknął i przypomniał sobie jak przed odlotem z bazy sprawdzał dokładnie co to znaczy i wiedział, że może nie zapanować nad taką jednostką. Miał wielki dylemat, ale właśnie ta postać może przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść.
Ross wysiadł z helikoptera zostawiając w nim akta Anivi i podążając na północ wiedząc że zaraz natknie się na potrzebną mu osobę. Idąc tak parę minut dostrzegł wreszcie jakąś drobna dziewczynkę siedzącą pod drzewem, która albo coś pisała, albo rysowała. Od razu wiedział, że to jej szuka.
- Witaj Anivi, jeśli mogę mówić ci na ty. Ja jestem generał Thaddeus Ross. Co u ciebie słychać i w ogóle co ty robisz tutaj sama w tym lesie? - próbował zagadać dziewczynę. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Nie Sty 18, 2015 2:52 pm | |
| Anivi zajęta rysowaniem lasu, oderwała momentalnie wzrok od kartki. Uniosła głowę, widząc nieznajomego na początku się nie zdziwiła. Ale wystraszyła się, kiedy nieznany znał jej imię, poczuła jak coś się w niej ruszyło. Czmychnęła za drzewo, zacisnęła palce na korze i powoli się wychyliła. Starała się nie zachowywać jak idiotka, ale przychodziło jej to z wielkim trudem. Przeszyła na wylot faceta, i drąca powiedziała - Skąd do cholery zna pan moje imię?! I kim jesteś?! Spoglądała tak przez chwilę ale nie w oczy, patrzyła poniżej nich. Nie kontrolowała się. W pewnej chwili wyczuła, że to nie jest zwykły człowiek. Zamknęła oczy czekając na masakrę.. Ale nic się nie wydarzyło. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Las | |
| |
| | | | Las | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |