|
| Pokój dzienny | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Mary Jane Watson
Liczba postów : 29 Data dołączenia : 28/02/2013
| Temat: Pokój dzienny Czw Wrz 19, 2013 6:51 pm | |
| |
| | | Mary Jane Watson
Liczba postów : 29 Data dołączenia : 28/02/2013
| Temat: Re: Pokój dzienny Pią Paź 04, 2013 5:25 pm | |
| Śnieg w Nowym Jorku miał swój urok tylko przez kilka chwil - zwykle był to czas, którego potrzebował by dotrzeć do podłoża. Ogromna metropolia produkowała takie ilości ciepła, że w ścisłym centrum prawdziwie biały śnieg pojawiał się bardzo rzadko, a kiedy już był - powodował komunikacyjną katastrofę blokując ulice i doprowadzając do ogromnej liczby wypadków. Na przedmieściach i w parkach oczywiście wszystko wyglądało bardzo malowniczo, ale MJ nigdy jakoś szczególnie nie przepadała za zimnem. Znacznie bardziej ceniła sobie te cieplejsze pory roku, które cieszyły ją słońcem, krótkimi sukienkami i sandałkami na koturnie, w których kochała przemierzać miasto. Zimę najchętniej spędziłaby zakopana w pościeli i nie wyściubiałaby nosa na zewnątrz do czasu pojawienia się pierwszych oznak wiosny. I kiedy tylko mogła - tak właśnie robiła. Jeśli akurat nie musiała pędzić na jakiś casting, czy do studia na sesję, spędzała całe dnie w domu. Oczywiście daleko jej było do szczęścia, bo po jej ukochanym wciąż nie było śladu. Od czasu tego jednego SMS-a, nie dawał znaku życia, a ona nie miała już siły ciągle do niego wydzwaniać. Co nie znaczy, że nie tęskniła. Tęsknota niemal ją zabijała! Starała się więc ze wszystkich sił zrzucać ją na dalszy plan, zamykać w jakiejś odległej części swojego umysłu. Zdawało się to na nic, bo targające nią emocje okazywały się być nie tylko kwestią jej psychiki, ale i całej reszty jej osoby. Nieustanny brak Parkera odczuwała niemal jako fizyczny ból - niezbyt silny, ale uciążliwy i niesłabnący. Ale przynajmniej się starała, prawda? Wolne popołudnie spędzała jak zazwyczaj na wysłużonej kanapie w ich salonie. W swoich dresowych spodniach i bluzie Petera, półleżała na poduszkach, okryta ciepłym kocem. Kartkowała ekskluzywny magazyn o modzie, nucąc pod nosem świąteczne melodie, które z racji zbliżającego się już grudnia nieustannie nadawano w radiu. Na stoliku stał opróżniony do połowy kubek kawy. W tle, prócz radia, szumiał przyciszony niemal do minimum telewizor, którego jedynym zadaniem było poinformować ją o ewentualnym pojawieniu się Spider-mana w mieście. I choć wydawać by się mogło, że całkiem miło spędzała czas, to prawda była taka, że tymi wszystkim zajęciami MJ odciągała swoją uwagę od niechcianych myśli. I czekała. Cały czas i bez ustanku. Czekała na telefon, zgrzyt klucza w zamku albo znajomy dźwięk uchylanego od zewnątrz okna. W takich chwilach cholernie trudno było być dziewczyną superbohatera.
Ostatnio zmieniony przez Mary Jane Watson dnia Pon Gru 30, 2013 10:49 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pon Gru 30, 2013 8:56 pm | |
| Rany, co to był za dzień! Tak po prawdzie Peter nie był pewien, ile czasu spędził na walce. Zwłaszcza, że zdarzyło mu się przemieścić przez wyrwę do obcego wymiaru, gdzie władały przedziwne istoty i równie dobrze mogło to zakrzywić ostro czasoprzestrzeń. To było coś, nad czym Parker na pewno będzie gorączkowo myślał, takie rzeczy nie zdarzają się za często, nawet w jego niezwykłym życiu. Najpierw jednak czeka go spotkanie ze stworzeniem, którego bał się teraz bardziej niźli przedziwnych lwów, niebezpiecznych małp i kosmitów. Mary Jane. Jego rudowłosa piękność nie znosiła, gdy nie dawał znaku życia, choć jednocześnie musiała rozumieć, że on nie zawsze może jej zapewnić informacje na swój temat i tego, co robi. Złoczyńcy raczej by nie pojęli, iż wysłanie krótkiego smsa do dziewczyny jest sprawą życia i śmierci i Spidey byłby naprawdę wdzięczny, gdyby pozwolili mu to zrobić. Przydałby się jakiś guzik pauzy, czy coś... Peter, dość mocno poobijany, uchylił lekko okno, którego na wszelki wypadek nigdy nie zamykali i wszedł przez nie do mieszkania. Chociaż 'wszedł' to nie było właściwe słowo, bardziej się wturlał i padł na podłogę, tuż obok kanapy z leżącą na niej panną Watson. Cała adrenalina zaczęła schodzić ze Spider-mana i dopiero teraz docierał do niego ból, jaki mu zadano (i jaki zadał sobie chwilami sam, przez nieuwagę oraz brak rozwagi w słuchaniu pajęczego zmysłu). Jedyne, na co znalazł siłę, to ściągnięcie poszarpanej maski i delikatnie pomachanie do ukochanej, po czym najzwyczajniej w świecie urwał mu się film... |
| | | Mary Jane Watson
Liczba postów : 29 Data dołączenia : 28/02/2013
| Temat: Re: Pokój dzienny Pon Gru 30, 2013 9:50 pm | |
| To chyba oczywiste, że się denerwowała. Za każdym razem, gdy znikał Peter, a na jego miejsce pojawiał się Spider-man, MJ zadawała sobie pytanie czy jeszcze go zobaczy. To było silniejsze od niej. Czasem to była w pełni świadoma myśl, a czasem tylko niemiły ucisk w brzuchu. Niepokój był nieodłączną częścią jej życia i właściwie przestała już widzieć w tym coś dziwnego. Nie zmieniało to jednak faktu, że za każdym razem równolegle z ulgą w jej sercu rodziła się wściekłość. Parker słusznie obawiał się jej gniewu, bo potrafiła być naprawdę nieznośna. Teraz jednak było trochę inaczej. Była gotowa wybaczyć mu to, że zniknął niewiadome gdzie i dlaczego. Była gotowa wybaczyć mu absolutnie wszystko jeśli tylko wreszcie się pojawi. Była już niewyobrażalnie zmęczona czekaniem i zadawaniem sobie pytań, na które nie znała odpowiedzi. Jej wzrok niewidząco ślizgał się po kolejnych stronach magazynu. Przewracała kartki, ale jak tylko znikały jej z oczu zapominała co przeczytała i zobaczyła. Gazeta zajmowała jej ręce, które w innym wypadku z pewnością nerwowo szarpałyby za brzeg koca lub maltretowały końcówki rudych włosów. I nagle - jej męczarnia dobiegła końca. Okno skrzypnęło, znajoma sylwetka prześlizgnęła się przez framugę... nie zaraz. On się nie prześlizgnął, tylko bezwładnie walnął o podłogę. Panika chwyciła ją za gardło, gdy nieporadnie usiłowała wydostać się - z zawiniętego wokół niej niby kokon - koca. - Peter! - za późno, już odleciał. Stracił przytomność, a ona musiała teraz zrobić wszystko, by przywrócić go do stanu używalności. Bose stopy zabębniły o podłogę, gdy MJ pobiegła po apteczkę. Strój Pająka nie nadawał się już do niczego więc bez wyrzutów sumienia rozcięła materiał, by dostać się do wymagających opatrzenia ran. Cały czas usiłowała ocucić Parkera. Przemawiała do niego raz łagodniej, raz bardziej stanowczo mając nadzieję, że zaraz wszystko będzie dobrze. Przez ostatnie lata nabrała sporo doświadczenia w pierwszej pomocy, więc opatrzenie wszystkich zewnętrznych obrażeń nie zajęło jej wiele czasu. Niestety sama nic nie mogła poradzić na te wewnętrzne i modliła się teraz w duchu, by nie było ich zbyt wiele. Nie byłaby w stanie przenieść go na kanapę, więc tylko okryła go kocem, i ostrożnie ułożyła sobie jego głowę na kolanach. Palcami raz po raz przeczesywała ciemne włosy, wypatrując na jego twarzy najmniejszej oznaki świadomości. - Boże, Peter. - westchnęła. - W co ty się znowu wpakowałeś? |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pią Lut 28, 2014 12:29 pm | |
| Ile leżał nieprzytomny? Na dobrą sprawę mogło to być pięć minut albo i pięć godzin. Najmniejszy ruch powodował ból w miejscu najcięższych ran, choć na całe szczęście nie było ich tak dużo. Do siniaków zdążył się już przyzwyczaić, wyrobić jakąś odporność. Kiedy rozchylił lekko powieki, ostre światło zakuło go w oczy. Nie zamknął ich jednak, tylko ostrożnie otworzył jeszcze szerzej. - Jestem w niebie? - zapytał, wpatrując się w usianą piegami, zmartwioną twarz Mary Jane. Mógł być nawet w piekle, byle jego rudowłosa ukochana nie okazała się być snem. Spróbował się podnieść. No dobra, chociaż usiąść. Jakoś udało mu się to drugie, po czym pomasował ręką skronie, jakby chciał sobie przypomnieć, co się z nim działo. Obrazy wróciły szybciej, niż się spodziewał, i to ze szczegółami. Najpierw spokojna wyprawa do parku, potem książka, która okazała się być biblią kosmitów, dziwni towarzysze broni, lwy, portal, dżungla z małpami... Dużo tego jak na jeden dzień. Takie wycieczki nie zdarzają się mu za często. - Eee... w nic takiego, MJ - odpowiedział, siląc się na uśmiech. Oczywiście, że mu nie uwierzyła. Była przecież inteligentna. I za dobrze go znała... |
| | | Mary Jane Watson
Liczba postów : 29 Data dołączenia : 28/02/2013
| Temat: Re: Pokój dzienny Pią Lut 28, 2014 2:47 pm | |
| Odetchnęła z ulgą, gdy wreszcie otworzył oczy. Czyli jednak są szanse, że wszystko będzie w porządku? W odpowiedzi na zadane pytanie, jej usta rozciągnęły się w uśmiechu, a ona pochyliła głowę i pocałował go krótko w usta. Tak strasznie tęskniła! Dopiero teraz zaczynała w pełni rozumieć siłę targających nią uczuć. To tak jakby ból, który odczuwała nieustannie przez cały okres nieobecności Petera wreszcie zniknął. MJ wciąż była jednak niespokojna. Martwiła się o stan zdrowia swojego ukochanego i zastanawiała się nad tym co go spotkało. Czy to znów sprowadzi na nich kłopoty? Wiedziała, że nigdy nie zrobiłby umyślnie czegoś co mogłoby zagrozić jej życiu, ale to czym się zajmował... czasami po prostu dziwiła się jak to jest możliwe, że oboje wciąż pozostają przy życiu. Musieli mieć niesamowite szczęście. - Nie ściemniaj. - ofuknęła go, jednocześnie zarzucając mu koc na ramiona, by nie marzł. - Nie było Cię w domu przez trzy tygodnie. Żadnej wiadomości, żadnego znaku życia. Odchodziłam tutaj od zmysłów! - z każdą chwilą jej głos robił się coraz donośniejszy. W oczach zaszkliły się łzy, wargi zadrżały wyraźnie. MJ jak nic zaraz będzie płakać! Zawsze reagowała w ten sposób na silne emocje. - Ciocia May ciągle do mnie wydzwania i wypytuje o Ciebie. Nie miałam już pomysłów na to co jej mówić. Myślałam, że już się nie zobaczę! Co ja bym wtedy zrobiła? - zakończyła z wyrzutem i pełnym irytacji gestem otarła piegowate policzki. Pociągnęła nosem i spojrzała na ukochanego z żalem. - Wracasz niewiadomo skąd, ledwo żywy i poobijany. Nie traktuj mnie jak idiotki i powiedz mi co się stało! - ona nie prosiła o wyjaśnienia, ona ich żądała! I lepiej będzie jeśli szybko je dostanie, bo wizja piekła znów zawisła w powietrzu. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pon Cze 23, 2014 4:48 pm | |
| Ze względu na swoje rany Peter nie miał siły by tłumaczyć się MJ z całej zaistniałej sytuacji. Pomimo tego, że był wręcz uradowany na widok Mary oraz tego, że w końcu może poczuć jej delikatne i ciepłe ciało na swojej skórze to i tak myślał tylko o porządnym odpoczynku. Ale jak tu teraz wymigać się wściekłej kobiecie, która oczekuje na szczegółowe wyjaśnienia? - Oj Mary.. to na prawdę nic poważnego.. tylko to co zwykle. - Wyjąkał cichym głosem próbując przy tym wstać na równe nogi. Jednakże tym razem nie pofarciło się mu i opadł na cztery litery, a w tle słychać było jedynie lekkie trzaśniecię. Wiedział, że jego ukochana nie poprzestanie na takiej odpowiedzi i będzie domagała się większej ilości informacji. Próbował unikać jej wzroku, gdyż nie chiał ponownie widzieć jak płacze. Jedynie co zrobił to przybliżył się do niej i wtulił ją w ramiona. Czuł tylko drżenie jej ciała. Pomiędzy nimi zapanowała cisza. Słychać było tylko brzdąkanie telewizora znajdującego się nieopodal. Niewiadomo jak długo przesiedzieli tak w jednym miejscu bez żadnego słowa, ale gdy MJ wyraźnie się uspokoiła, Peter spojrzał jej głeboko w oczy. Bez problemu można było ujrzeć jej opuchnięte poliki jak i zmęczenie na twarzy. Miał niezmierną nadzieję, że nie będzie go na razie o nic wypytywać. I tak się stało. Wyczerpana MJ ciągłym czekaniem na Parker'a mogła odsapnąć. Najwidoczniej nie miała już do niego siły i się poddała. Pajęczak resztkami sił wstał i podniósł MJ z podłogi. Najlepszym pomysłem według niego było zaniesienie jej do sypialni i położenie się wraz z nią do spania. Ledwo co udało mu się wykonać to zadanie pomyślnie, gdyż nie był w tym momencie w pełni sprawny. Kobieta od razu po przykryciu ją kołdrą wpadła w głeboki sen, a zaraz potem obok niej Peter objął ją i również zasnął.
[z/t] (oboje) |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pon Lut 01, 2021 11:11 am | |
| Kontynuacja tego wątkuTo była cudowna podróż. Felicja musiała przyznać, że przez te kilka tygodni zapomniała już jak to jest przemieszczać się przy pomocy pajęczej sieci, samej pozostając wciśniętą w ramiona swojego kochanka. Fakt iż dodatkowo w tej krótkiej wycieczce towarzyszyła im młoda Karen, w żaden sposób złodziejce nie przeszkadzał. Obecność nastolatki zdawała się być dla spider-mena dodatkowym powodem do skrępowania, a Black Cat uwielbiała oglądać zakłopotanie w jego ruchach i słuchać tego niepewnego, wahającego się głosu. Felicja przywykła do tego, iż w jej obecności ludzie czerwienia się częściej niż zazwyczaj. Doskonale też potrafiła wykorzystywać wszelkie formy zawstydzenia u swojego rozmówcy. W tej kwestii o ile Petera częściowo chroniła maska, tu już twarz młodej dziewczyny wyglądała niczym zachodzące słońce znikające nad horyzontem. - Było cudownie, prawda Myszko? - Zadowolona Black Cat z rozbawieniem pokapała swoją podopieczną po plecach. Jeśli miała uczyć młodą złodziejskiego fachu, to nie zamierzała odgraniczać się tylko i wyłącznie do technicznych aspektów rzemiosła, w rodzaju forsowania zamków, omijania zabezpieczeń, czy zacierania za sobą śladów. Zdaniem Felicji umiejętność owijania sobie mężczyzn wokół paców, była równie ważna co kondycja fizyczna i kocie ruchy. - Spidey, skarbie może rozsiądź się wygodnie, a my przygotujemy coś do picia. Potem sobie pogadamy o interesach? I nie martw się o nic. Doskonale pamiętam gdzie co jest.Wchodząc w role samozwańczego gospodarza, Falicja pozaciągała Młodą do kuchni, a następnie wykorzystując fakt iż spider-man nie śledzi jej wzrokiem, ukradkiem zaczęła baraszkować pomiędzy szafkami, szukając w nich śladów obecności innej kobiety, takich jak dodatkowych kubków, nadmiaru kawy, przypraw, co do których wiedziała że Peter sam z nich nie korzysta, papierowych ręczniczków, serwetek czy innych dupereli z których istnienia mężczyźni zwykle nie zdają sobie sprawy. Jeśli Felicja miała z kimś rywalizować, to chciała to wiedzieć. Oczywiście poza samą kuchnią, Black Cat zamierzała sprawdzić również łazienkę i sypialnie. - Czego szukamy? - Zainteresowała się nastolatka. - Powiedz słonko, masz chłopaka? - Błyskawicznie zmieniła temat Felicja, nie chcąc dać się wciągnąć w rozmowę o własnej paranoi i zazdrości odczuwanej względem spider-mana. - Mam, ale co to ma wspólnego … - Sypiasz z nim?- Po co to pani?! Nie, nie spytam! - Irytowała się Karen. - Jeśli nie wiesz jak się do tego zabrać, ja i Spidey moglibyśmy ci pokazać. - Zaśmiała się Falicja. Nieoczekiwanie dla niej Młoda postanowiła przejść do kontrofensywy. - Wydawało mi się że z sobą zerwaliście. - Myszko, pierwsza lekcja na temat związków. - Black Cat nie dała po sobie poznać iż dziewczyna trafiła w dość czuły punkt. - Nie komplementuje się publicznie tyłka byłej dziewczyny, a tym bardziej ukradkiem nie zaprasza się takowej do swojego mieszkania. A teraz chodź, jeśli Spidey ma nam pomóc, to musimy obie wywrzeć na nim dobre wrażenie.Wracając do salonu Felicja od razu usadowiła się na kanapie, gestem zapraszając Petera by ten zajął miejsce obok niej. Złodziejka nie zamierzała kryć się z swoimi zamiarami, a tym bardziej nie planowała trzymać dystansu wobec swojego gospodarza. W jej mniemaniu oboje wciąż pozostawali kochankami, nawet jeśli nie stanowili typowej pary. - Dobrze. Bez wątpienia należą ci się wyjaśnienia skarbie, więc może zacznijmy od początku, zmierzając do tego, co sprawiło iż obie znalazłyśmy się na tym dachu. - Powiedziała Felicja, wymownym spojrzeniem dając młodej sygnał by ta nie stała jak kołek, tylko pomogła jej osaczyć Petera – Więc, Karen, słonko, może przyznasz się panu co nabroiłaś? I koniecznie powiedz też, czemu uważasz że pewna bohaterka w czerni jest tak wyjątkowa. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pon Lut 08, 2021 10:28 pm | |
| Gdy tylko dotarli do jego mieszkania, Peter zaśmiał się, oznajmiając: - Witam w Spider-jaskini! Rozgośćcie się, a ja... spróbuję nie żałować, że zaprosiłem byłą do swojego mieszkania po tym, jak ta próbowała zabić gościa z telewizji. - i zdjął maskę, którą następnie położył przy telewizorze. Rozejrzał się po pomieszczeniu, kompletnie ignorując fakt, że po jego miejscu zamieszkania chodzą dwie kobiety, z czego jedna z nich była dla mężczyzny nieznajomą. Ale co miał zrobić? Pilnować ich? Wystarczy, że był w stanie usłyszeć to i owo z konwersacji, która - swoją drogą - nie należała do najgrzeczniejszych. "Kto wie, może i wątpliwej jakości ściany nie są takie złe?" ~ pomyślał Peter. W pewnym momencie chciał nawet odpowiedzieć na słowa Felicii o komplementowaniu jej tyłka, aczkolwiek postanowił nie wchodzić w dyskusję, nie przy Karen. - W lodówce jest piwo, jakby co. - rzucił, po czym dodał: - Rozumiem, że próbujesz wejść w rolę matki, zajmując się Karen? Cóż, jakby to powiedzieć... kiepsko Ci to idzie. - zarechotał głupio i widząc jak obie z powrotem wracają do salonu, przedstawił się młodej, jednocześnie podając jej dłoń: - Peter Parker, fotograf dla Daily Bugle. - i lekko się skrzywił, jakby poczuł się niezręcznie w danej sytuacji. - Błagam, nie mów nikomu, że robię sobie fotki do gazety. Jameson wpadłby w szał... choć to nie byłoby niczym nowym w jego przypadku, jeśli mam być szczery. - najważniejsze to zachować powagę, nie? Cóż, Parker wolał rozluźnić atmosferę, jak to miał w zwyczaju, ale prawda była taka, że w jego głowie zaczynały się pojawiać najczarniejsze scenariusze. Już widział ten nagłówek Bugle'a - "Peter Parker to Spider-Man". Po chwili jednak się uspokoił, widząc, jak panna Hardy daje mu znak, by usiadł obok niej. I tak zrobił, następnie odpowiadając na jej słowa: - Ale ja wiem, dlaczego się tam znalazłyście. Nie musicie mi się z niczego tłumaczyć. Myślisz, że nie oglądam wiadomości? Szczególnie takich, które mówią o tym, jak to moja była ukradła kolejne dzieło sztuki warte miliony dolarów?! - przy ostatnim zdaniu lekko... się wściekł, co można było wywnioskować po jego tonie. Taa, ktoś tu ewidentnie miał dość uganiania się za kocią złodziejką. Ale tak naprawdę to Peter może potrzebował tego całego spotkania? Fakt, białowłosa mogła sobie oszczędzić publiczną egzekucję, bo głównie o to był zły nasz Spidey, ale gdzieś tam w głębi siebie... cieszył się, że ją spotkał, choć tego nie pokazywał. Minęło sporo czasu od ich ostatniego spotkania, a teraz znowu ją widział... popełniającą przestępstwa, niestety. Miał już dość ciągłego mówienia o tym, jak to Felicia mogłaby być kimś więcej, ale nie byłby sobą, gdyby ponownie nie spróbował jej "nawrócić" chociaż na chwilę. - Wiesz, że możesz być wzorem dla innych? Uwierz mi, masz predyspozycje do zostania kimś więcej, Felicio. Jasne, Black Cat może i ma już kiepską reputację, ale czy nie chciałabyś tego zmienić? Gorsi od Ciebie byli w stanie się zmienić, a ja... ja bym Ci pomógł we wszystkim. - wypowiadając te słowa, położył swoją dłoń na ramieniu kobiety, chcąc jej pokazać, że może mieć jego wsparcie po tym wszystkim. - Poza tym, nie mogę patrzeć, jak ta młoda dama idzie w Twoje ślady. Swoją drogą, gdzie są jej rodzice? |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Czw Lut 11, 2021 8:11 am | |
| Black Cat i Spider-man oddziaływali na siebie wzajemnie. Ich wspólna znajomość, wpływała na charaktery i sposób postępowania zarówno złodziejki jak i pajęczego bohatera. Choć Peter mówił o tym niemal nieustannie, a Felicja wolała unikać tematu naruszającego jej niezależność, nawet ona miała świadomość iż za sprawą swojego kochanka pewne rzeczy robi inaczej. Panna Hardy nie krzywdziła ludzi. Pomijając rzecz jasna tych których okradała, ale że dobierała się głównie do bogaczy, jej działanie nie wywoływały jakiś drastycznych szkód. To przez Petera stała się mniej mściwa, okrutna i bezlitosna. Dawnej pewnie rozkroiła by taką Karen od brzucha po samą szyję, kazać przyglądać się nastolatce jak jej wnętrzności wyłażą na zewnątrz. Miała przez modą kłopoty i powinna być na nią wściekła, tymczasem zamiast planowanej zemsty, przygarnęła małolatę, otoczyła ją opieką i kombinuje jak wyciągnąć dziewczynę z tarapatów. Oczywiście nic za darmo. Przecież nie zmieniła się aż tak radykalnie. Spider -man również stał się kimś innym. Przecież ledwie przed chwilą uratował poszukiwaną kryminalistkę z rąk policji, co bez wątpienia kładło się rysą na jego nieposzlakowanym bohaterskim życiorysie. Ciekawe kiedy zostanie zaliczony do przestępców? - Bolą mnie takie oskarżenia, skarbie. - Odpowiedziała Black Cat, odnosząc się do całej serii zarzutów jakie wytoczył przeciwko niej Peter. Niespodziewanie z pomocą przyszła jej Karen. - To ja ukradłam tą statuetkę. - Przyznała się dziewczyna, spuszczając głowę, jakby właśnie znalazła sobie powód do wstydu. Co ciekawe jeszcze klika godzin wcześniej, nastolatka była dumna z swojego dokonania, które to jej zdaniem miało potwierdzić iż jest gotowa pójść w ślady swojej idolki. Chciała w ten sposób zaimponować BlackCat a nie się przed nią tłumaczyć. - A moi rodzice, … oni, no… jestem już prawie dorosła. - Ha! - Tryumfowała Felicja. - No oczywiście że to nie byłam ja! Wbrew temu co sugerujesz kochanieńki, twoja dziewczyna wcale nie jest ot taką zwykłą zlolką. Nie zadzieram z ludźmi pokroju Rzeźnika. Lepiej planuję i analizuję swoje postępowanie, nie daję się złapać czy nabrac na jakieś kamerki, nie nosze tak amatorskich ciuchów, a przede wszystkim mój tyłek jest nieporównywalnie bardziej ponętny! Słysząc że temat rozmowy znów zszedł na najbardziej wrażliwą cześć ciała jej mentorki, Karen jednie westchnęła, przewracając przy tym oczyma. - Oczywiście Ron to idiota, przez co wszyscy myślą że to byłam ja i to mi na ogonie siedzi teraz policja oraz banda oprychów – kontynuowała panna Hardy - no ale ty skarbie chyba powinieneś odróżniać swoja kotkę od jakiegoś kociątka? - Przepraszam… - Powiedziała Karen. - Mogłabym ją wydać i mieć spokój. Jeszcze zostałabym przy tym wzorową obywatelką miasta, ale myślę kochanie że nie tego po mnie oczekujesz? No i że mi pomożesz? - Nieco ironicznie zauważyła Felicja, zwracając się do spider-mana. - A przy okazji Myszko, pozwól że grzecznie zapytam, gdzie ukryłaś swój łup? Felicja oczywiście doskonale wiedziała, iż sam zwrot skradzionego mienia i wydukane przeprosiny niczego nie załatwią. Keren nieświadomie podeptała dumę niebezpiecznego mafiosa, który zapewne nie spocznie póki ta która ośmieliła się go okraść, skończy jako zawartość puszki do konserw. Rzecz jasna oznaczało to również tyle, że żadnego zwrotu nie będzie, a co za tym idzie, że skradziona statuetka finalnie zostanie w rękach porywaczy. Konkretniej rzecz mówiąc w rękach samej Black Cat, jako jedna z składowych ceny, która młoda powinna zapłacić za naukę. - Nigdzie nie ukryłam. Mam ją przy sobie. - Zdziwiła się Karen. - Co? Jak możesz być tak naiwna i głupia? Nie upycha się kradzionych zreczy po kieszeniach. - Oburzyła się Felicja, choć akurat dla nie samej brak profesjonalizmu z strony młodej złodziejki, był na rękę. - To twoja karta przetargowa na wypadek gdyby dopadł cie na przykład taki pajączek. Samo przeszukanie mogłoby być bardzo przyjemne, nie wspominając o tym, ze to świetny start do głębszej znajomości. Oczywiście nie mówię tu o moim skarbie. Ty możesz sobie znaleźć jedną z tych pajęczych podróbek, od których ostatnio w mieście aż gęsto. Jak myślisz, Peterze, wydamy ją? Ukarzemy sami, czy pomożemy wyjść na ludzi?
Ostatnio zmieniony przez Black Cat dnia Pią Lut 19, 2021 12:05 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Sro Lut 17, 2021 9:30 pm | |
| Szczerze mówiąc, to Parker ani trochę nie był zdziwiony faktem, że podopieczna Kotki okradła jakiegoś mafiosa. Samej Felicii zdarzało się robić podobne rzeczy, ba, niekiedy nawet podpadała samym bossom mafijnym, ale tutaj nie chodziło o nią, a osobę, która znajdowała się pod jej wpływem. Nasz "przyjacielski Spider-Man z sąsiedztwa" ewidentnie nie był w tej chwili zadowolony, co można było wywnioskować po spojrzeniu, jakie posłał w stronę białowłosej kobiety. - Żałuję, że nie zostawiłem Cię tam, na dachu. Jestem pewien, że nowojorska policja chętnie by z Tobą porozmawiała. Ja naprawdę nie wiem, co Karen w Tobie widzi, ale... czy mogłabyś nie zamieniać jej życia w KOMPLETNĄ RUINĘ?! - warknął mężczyzna, jednak po krótkiej chwili znowu położył swoją dłoń na ramieniu panny Hardy. - Przepraszam, Felicio. Po prostu... Zadzieranie z gangsterami to nie jest najlepszy pomysł na życie, wiesz? Znaczy, Ty pewnie sobie poradzisz, ale co z młodą? - wypowiadając ostatnie zdanie, spojrzał na Karen. - Można to załatwić na dwa sposoby. Oddacie skradzioną rzecz na policję albo... po prostu olejecie całą tę sprawę, jednocześnie narażając się na atak zarówno ze strony mundurowych, jak i bandziorów Rzeźnika, czy jak go tam zwą. - już sobie wyobrażał stereotypowych gangsterów z cygarami w gębach, którzy to postanawiają iść na wojnę z Kotką. Peter po chwili skupił swój wzrok na Kotce i oznajmił, przedtem się przeciągając: - Chcecie dobrej rady? Oddajcie ten "łup", a następnie zniknijcie na chwilę. Ugh, mam wrażenie, że bez kawy się nie obejdzie. Nie będę mógł zasnąć, ale czego się nie robi dla byłej dziewczyny-kryminalistki, co nie? A, wracając do Twojego pytania, Felicio, to... prędzej wydałbym Ciebie, jeśli mam być szczery. Powinnaś się cieszyć, że znasz takiego faceta, jak ja. Prawdziwy wzór bohatera. No dobra, z tym ostatnim to może nie każdy się zgodzi, a w szczególności NIE Jameson. - i się zaśmiał. Parker starał się sprawiać wrażenie, że nie czuje się przytłoczony daną sytuacją, ale czy było warto? Cóż, Felicia go znała, może nawet zbyt dobrze, by dać się nabrać na jego słowa, ale mężczyzna nadal miał nadzieję, że chociaż na chwilę uda mu się rozluźnić atmosferę. - Dobra, pokaż ten łup. Chcę wiedzieć, jak bardzo mam przerąbane, pomagając Wam. - te słowa skierował w stronę nastolatki. Tak naprawdę to nie obawiał się konsekwencji, lecz po prostu był ciekaw, co tym razem zostało skradzione kolejnemu niebezpiecznemu gościowi, który to miał wpływy w mieście. - Oby to było coś oryginalnego. Nie wiem, na przykład pudełko, w którym znajdują się jakieś rzadkie cygara. O, to naprawdę byłoby coś! - dodał z szerokim uśmiechem na twarzy. Grunt to robić dobrą minę do złej gry, prawda? A kto byłby w tym lepszy, jeśli nie Spidey? |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pią Lut 19, 2021 1:48 pm | |
| Propozycja spider-mana była dla Felicji nie do przyjęcia. Złodziejka nie zamierzała oddawać niczego z łupu Karen, który to podświadomie nazywała już swoim własnym. Poza tym wiedziała też, że takie działanie niczego nie rozwiąże. Problem był tu ambicjonalny, przez co żaden zwrot, okazana skrucha, czy próba przeczekania aż poszkodowanemu przejdzie złość i tak po prostu zapomni o sprawie, nie miały szans powodzenia. Tym bardziej, że mówimy tu o mafijnym bossie, dla którego własna reputacja była rzeczą świętą. Już sam fakt iż został okradziony, sugerował jego słabość. Gdyby jeszcze rozeszło się że tą, która zrobiła z Rzeźnika idiotę, była małolata, a do tego jej działania pozostały bezkarne, wspomniany wcześniej mafioso, mógłby sobie szukać nowej posady. Najpewniej gdzieś na zmywaku. Z drugiej strony wizja zakwaterowania się w kryjówce Petera i spędzenia z ukochanym więcej czasu, była zbyt kusząca, aby Felicja tak łatwo zdradzała się z swoimi przypuszczeniami. - Nie rozumiem dlaczego cięgle kwestionujesz moje metody wychowawcze? Naprawdę staram się tu tylko pomóc. I żeby ci to udowodnić, głośno oświadczam, że w pełni popieram twój pomysł, skarbie. Na jakiś czas zameldujemy się u ciebie. - Natychmiast postanowiła Black Cat – Dla Karen będzie trzeba znaleźć jakieś łóżko, ja natomiast podzielę się twoim. No chyba że wolisz byśmy spali w trójkę? - Ej, to ja nie ma tu nic do gadania!? - Usiłowała zaprotestować nastolatka. - Jakbyś czytała mi w myślach. Felicja rzecz jasna miała swój pomysł jak wybrnąć z obecnego kryzysu, ale na chwilę obecną zdecydowała, iż najpierw chce nacieszyć się bliskością Petera, a dopiero później przyjdzie czas do działania. Naturalnie był to plan, który umownie rzecz ujmujac, delikatnie kolidował z wykładnią prawa, a co za tym idzie, nieskazitelnemu spider-manowi ciężko będzie go zaakceptować. Dlatego też warto byłoby już wcześniej zasygnalizować pewne rozwiązania. - Pozwolę sobie tylko zauważyć, że gość z nadnaturalnymi skłonnościami do używania przemocy, rozumie tylko język siły. I pewnie nie odpuści tak łatwo, co z kolei oznacza że mamy poważny problem. - Udając zamyśloną, Felicja przez jakiś czas drapała się po brodzie. - Chodzi oczywiście o konieczność zrobienia wielkich zakupów. Ja i Karen nie możemy chodzić cięgle w jednych i tych samych ciuchach. No dobra młoda, pokazuj co tam masz. W odpowiedzi na oczekiwania dorosłych, młoda złodziejka wyciągnęła i zaprezentowała skradzioną zdobycz, wcześniej starannie ukrywaną w podręcznym plecaku. Wspomnianym łupem okazała się złota figurka, wysokości około trzydziestu centymetrów, przedstawiająca egipską boginie Bastet, w postaci kobiety z głową kota. Dziewczyna nie znała się na historii. Tak naprawdę chwyciła pierwszą z brzegu możliwą zdobycz, wybierając ją tyko dlatego iż wizerunkowo przypominała zwierzę na którym chciała się wzorować. Za to Felicją z wprawą profesora archeologi od razu rozpoznała co ma przed oczyma, a nade wszystko ile owo „coś” jest warte. Bastet była boginią, miłości, tańca, płodności i oczywiście kotów, czyli zajmowała się dokładnie wszystkim tym, co znajdowało się w kręgu zainteresowań panny Hardy. - No, no, Rzeźnik czy nie, widać że ma gust. - Z nieukrywaną satysfakcja stwierdziła Black Cat, przyglądając się „swojej” zdobyczy. - Świetna robota młoda. Sekundę późnej, zdając sobie sprawę jak Peter może zareagować na pochwały złodziejskiego czynu, kobieta chrząknęła, prostując własne słowa. - To znaczy nie, bardzo źle. Nie wolno ci się narażać i przywłaszczać sobie rzeczy, które nie są twoje. - Niczym odpowiedzialna mentorka, złodziejka pogroziła dziewczynie palcem. - Nawet jeśli to co sama ukradłaś, już wcześniej zostało ukradzione przez kogoś innego. Ale nic się nie martw, ciocia Felcia zwróci to cacko do muzeum. Kończąc swoja wypowiedz, panna Hardy wyciągnęła dłoń w oczekiwaniu na przekazanie jej bezcennego artefaktu, autentycznie pozostając gotową zaopiekować się wskazaną zdobyczą kultury, choć może nie koniecznie dokładnie w taki sposób jak to przed chwila zasugerowała. - Chce pani ja dla siebie. - Bez ogródek zauważyła Karen. - Co!? Jak w ogóle możesz sugerować coś takiego? - Oburzyła się Black Cat i tym razem wcale nie musiała udawać swojego zakłopotania. Złodziejka autentycznie była poruszona. Poruszona faktem, że ktoś w ogóle śmiał wypominać jej prawdę. Choć Peter robił to właściwie przez cały czas, więc było kiedy się przyzwyczaić. - Nie staniesz w mojej obronie, kochanie? |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Sro Lut 24, 2021 9:35 pm | |
| - Mogę spać na kanapie. No, tak będzie najlepiej. - oznajmił mężczyzna, próbując jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Ze słów kobiety mógł wywnioskować, że ta liczyła na coś więcej. No, bo kto normalny sypia ze swoim byłym? Jasne, Felicia była jedną z ważniejszych kobiet w życiu Petera, ale czy to idealny moment na czułe chwile sam na sam? Niedawno powstrzymywał Kotkę przed popełnieniem jednego z najgorszych przestępstw, jakim było morderstwo, a teraz miałby z nią spać? Choć, owszem, brzmiało to kusząco, to Parker wolał nie skorzystać z tej okazji. "Brawo, Parker. W końcu jakieś rozsądne zachowanie z twojej strony." - w myślach poklepał się po ramieniu. Ach, nie ma to jak docenienie samego siebie. Szkoda tylko, że naszemu Spidey'emu rzadko się to zdarza, za to zdecydowanie częściej znęcał się nad sobą, myśląc o tym, jakie to jego życie jest złe. Ale czy ono naprawdę było taką męczarnią, za jaką je uważał? Oczywiście, zdarzały się gorsze momenty w "karierze" Spider-Mana, aczkolwiek Peter zawsze był w stanie się podnieść i przeć naprzód, choćby nie wiem co. To właśnie czyniło go superbohaterem, nieustannie walczącym z popaprańcami tego miasta. Po jakimś czasie wskoczył na sufit, przyklejając się do niego plecami. Na twarzy dwudziestoparolatka ponownie zagościł uśmiech. - Nieważne, kim jest ten Rzeźnik. Pokonamy faceta, a wiecie dlaczego? Bo walczyłem już z gorszymi psycholami. Osborn, Fisk czy nawet taki Jameson jest groźniejszym przeciwnikiem niż mafioso, o którego istnieniu dopiero się dowiedziałem. - wiedział, że prawdopodobnie pożałuje tych słów, gdy tylko zobaczy wyżej wspomnianego gangstera. No co? Jakoś musiał zachęcić swoją "drużynę" do walki, nawet jeśli wcześniej nie spotkał zagrożenia, z którym mieli się zmierzyć. Okej, może i facet miał wpływy, ale na pewno nie był drugim Kingpinem. Przypominając sobie o "królu nowojorskiego podziemia", Peter zaśmiał się. - Ale jednego możemy być pewni: Facet na pewno nie będzie tak wielki, jak Kingpin. Boooże, ten to jest potężny. Czasami się zastanawiam, skąd on bierze te swoje garnitury. - i wystrzelił sieć, by po chwili zacząć wisieć głową w dół. No i nadeszła ta chwila - Karen pokazała łub, którym zdecydowanie nie były rzadkie cygara. Widok figurki wykonanej ze złota mocno zaniepokoił Pajączka, co można było wywnioskować po jego wyrazie twarzy. - Ej, ej, ej! A co, jeśli ta figurka jest opętana przez jakąś "siłę nieczystą"? Nie wiem, jak Wy, ale ja nie chcę wzywać Pogromców Duchów... albo Doktora Strange'a. - i oczywiście, panna Hardy - jak to ona - próbowała odebrać młodej miniaturową wersję bogini Bastet. Pete nie mógł pozwolić na kłótnię dwóch kobiet w swoim mieszkaniu, dlatego też wytworzył kolejną nić. Pajęczyna przykleiła się do statuetki, pozwalając mu na szybkie zabranie jej sprzed nosa złodziejki. I to właśnie zrobił, a egipska bogini wylądowała w jego dłoni. - Ja to wezmę. Mój dom, moje zasady. Okradłem złodziejkę... Aż sam nie mogę w to uwierzyć. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Czw Lut 25, 2021 1:57 pm | |
| Peter bezsprzecznie posiadał wyjątkowy talent do tego by z uśmiechem na ustach zepsuć palny swojej byłej dziewczyny. Te dotyczące wspólnie spędzonej nocy, jak również przejęcia przez nią unikatowej złotej figurki. Oczywiście Black Cat nie zamierzała się poddawać. Lubiła droczyć się z spider-manem, a chwilowe utrudnienia traktowała właśnie jako takie drobne złośliwości. Poza tym łup który dostawało się niejako „na tacy”, nie bawił jej w taki sposób jak ten na który musiała zapracować. Bo przecież nikt nie zabroni jej urządzać sobie w domu ukochanego nocnych spacerów, a sam antyczny posażek w dalszym ciągu pozostawał w zasięgu jej dłoni. Nie przeszkadzałoby jej nawet gdyby od czasu ich ostatniego spotkania Parker zaopatrzył się w domowy sejf. Jeśli cokolwiek mogło Felicję w tej chwili martwić, to fakt iż tak szybka odmowa pobycia razem, najprawdopodobniej oznaczała że Peter kogoś już ma. Co prawda złodziejka nie znalazła w kuchni śladów innej kobiety, ale wcale nie mogła wykluczyć, iż jej gospodarz był na taką inwigilację gotowy, dlatego tez kotka natychmiast zdecydowała że najwyższy czas sprawdzić łazienkę i pozostałe kąty. - O tak. Kto jak kto, ale Kingpin bezsprzecznie ma klasę. Uwielbiam go. Widzisz kochanie, pomyślałam nawet, że gdyby nie ty, to właśnie nasz wspólny znajomy o słusznej posturze, był kolejną osobą do której chciałam się zwrócić. Nie ma co ukrywać, że gdy największa ryba w stawie tupnie, to wszystkie płotki siedzą cicho. - Bez skrępowania przyznała panna Hardy, licząc na to że w ten sposób wzbudzi w Peterze pewne uczucie zazdrości. Wspomniany przez nią król Nowojorskich przestępców, może i był najbardziej poszukiwanym osobnikiem w mieście, ale tez oficjalnie niewiele można było mu zarzucić (a może właściwszym byłoby powiedzieć że niewielu ośmieliło się mu cokolwiek zarzucić), co tylko podkreślało jego talenty menadżerskie. Do tego, zdaniem Felicji, to był bardzo honorowy gość. Kotka naprawdę rozważała nawiązanie z nim współpracy, w ramach tak zwanej przysługi za przysługę. Tyle że z Peterem na pewno łatwiej byłoby jej finalnie zachować zdobycz Karen dla siebie. - Jak niby ryba miałaby tupnąć? - Dociekała nastolatka. - Oj słonko, to tylko taka przenośnia. Bo widzisz nasz drogi Kingpin, dokładnie wie że nie chodzi o samo używanie siły, tylko uświadamianie innych, że taka możliwość istnieje. - Wyjaśniła Black Cat. - Dajmy na to naszego Rzeźnika. Wystarczy że pewnego dnia obudzi się rano i znajdzie na swojej poduszce niewielka karteczkę z napisem „sprawę z kotką uważam za zamkniętą”. I tak właśnie będzie. Nikt nie zadziera z ludźmi który mogą cię podejść przez sen. A także z tymi którzy podpisują się w ów charakterystyczny sposób. Choć oczywiście nie mogę wykluczyć, że taki Rzeźnik prędzej obudziłby się gdzieś nad jeziorem w betonowych butach. - Czyli chce pani go zastraszyć? - Chcę, to ja teraz wziąć długa kąpiel. - Wymijająco odpowiedziała Felicja kierując się w stronę łazienki. - To był ciężki dzień. Uważam że zasługuję na chwilę relaksu. Naturalnie jeśli któreś z was chce do mnie dołączyć, to nie krepujcie się. Zbita z tropu, nastolatka nie bardzo wiedziała jak zareagować. Raz za razem wpatrywała się to w zamknięte drzwi do łazienki, za którymi zniknęła jej mentorka, to na obcego mężczyznę, wiszącego pod sufitem. Niby spodziewała się że świat herosów i przestępców to nie jest zbieranina zwyczajnych ludzi, ale ci tutaj zdawali się być aż nadto „niezwykli”. Ale przynajmniej byli sobą i niczym się nie krępowali, co z kolei zasugerowało młodej, że też może wyluzować. - Wiesz że ona szpera ci teraz w koszu na pranie i grzebie po szafkach? - Spytała Karen, samej zmierzając w stronę lodówki, gdzie bez pytania, podobnie jak bez wcześniejszego „pan”, zaczęła przeglądać jej zawartość. - Myślałam że bohaterowie odżywiają się zdrowiej? I w ogóle mają lepsze zaopatrzenie? Niesprawiedliwością byłoby powiedzenie, że wspomniany przez dziewczynę mebel zionął pustką, jednak w porównaniu do zawartości lodówki panny Hardy albo kogoś takiego jak wspomniany wcześniej Kingpin, w tej tutaj znajdowało się tylko światło. Figurka egipskiej bogini chwilowo wypadła poza orbitę zainteresowania obu kobiet, co nie zmieniało faktu że nastoletnia złodziejka ani na chwilę nie spuszczała z niej wzroku. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pon Mar 01, 2021 6:19 pm | |
| Usłyszawszy, jak kobieta wychwala Kingpina, nazywając go człowiekiem z klasą, Peter po prostu wybuchł śmiechem, jednocześnie upadając na podłogę. Oczywiście, Fisk był kimś więcej niż tylko nowojorskim bandziorem, ale dwudziestoparolatek nie powiedziałby, że ktoś taki, jak on, ma klasę. Dla niego nadal była to szumowina, jakich wiele w tym mieście. I gdy tylko cztery litery Spidey'ego przekonały się, jak zdradliwa potrafi być grawitacja, ten tylko spojrzał na figurkę, którą nadal trzymał w ręce. Chciał mieć pewność, że nie uszkodził czegoś, co mogło być eksponatem wartym miliony dolarów. Na szczęście nie zauważył nic, co by go zaniepokoiło. - Cholera, było blisko. - rzucił, po czym spojrzał na białowłosą. Propozycja wspólnej kąpieli wydawała mu się nie na miejscu. - Eee... Dzięki, ale nie skorzystam. Chociaż... - tutaj przerwał, by móc wykorzystać chwilę na... udawane zastanawianie się. Kolejny pokaz wybitnego aktorstwa w wykonaniu Petera Parkera. W tej chwili czuł się, jakby odgrywał ważną rolę. Taa, chyba w komedii. - Nie, to chyba jeszcze nie ten etap w tej jakże dziwnej relacji. Przez chwilę chciałem powiedzieć "związku" zamiast "relacji", heh. Czy to oznacza, że popadam w obłęd? Możliwe. A czyja to wina? Chyba nie muszę mówić. - i ruszył za młodą do kuchni, przedtem chowając figurkę za telewizorem. Kryjówka może i słaba, ale Spider-Man był zbyt zmęczony, by szukać czegoś lepszego. Zdecydowanie potrzebował kawy. Ale zanim postanowił ją przygotować, odpowiedział na pytanie Karen, dotyczące Felicii szperającej w łazience: - Oczywiście, że wiem. I wiesz co? Niech robi, co chce. Nie mam siły ani ochoty z nią walczyć, przynajmniej na razie. A skoro już ją obgadujemy za plecami, to powiedz mi... Czy Felicia coś o mnie mówiła? - chwycił za czajnik, w którym znajdowała się ugotowana woda sprzed... kilku godzin. No co? Pete był oszczędny. Poza tym, nie chciało mu się na nowo napełniać naczynia. Teraz naszemu Pajączkowi pozostało tylko wyjąć z szafki wcześniej wspomnaną kawę i jakiś kubek. I gdy udało mu się przygotować napój, jednocześnie ignorując fakt, że nastolatka ot tak zagląda do jego lodówki, oznajmił uśmiechnięty: - Nie ma to jak kawa w środku nocy. Ach, jak mi tego brakowało! - i upił łyk, uważnie obserwując podopieczną panny Hardy. Jej komentarz na temat zawartości lodówki nie był czymś, czego Parker by się nie spodziewał. Nawet taka ciocia May podczas odwiedzin wielokrotnie narzekała na to, że jej bratanek źle się odżywiał. Cóż, było w tym trochę prawdy, ale ostatnimi czasy superbohater nie mógł sobie pozwolić na posiłki lepszej jakości, głównie przez swoją pensję. Tak, bycie fotografem dla Daily Bugle nie pozwalało na życie w luksusie, ale przynajmniej wystarczało na czynsz. - Nie wszyscy superbohaterowie są bogaczami, jak na przykład taki Tony Stark. Poza tym, lubię fast-food, okej? Nie wiem, czy wiesz, ale nie ocenia się ludzi po zawartości ich lodówki. - wypowiedziawszy ostatnie zdanie, podszedł do drzwi, za którymi znajdowała się Czarna Kotka. I zapytał, nadal co chwilę popijając kofeinowy napój: - Umyć Ci plecy, moja droga? - zaśmiał się, następnie siadając na podłodze. - Fajna ta Twoja Karen. Tak, jak Ty grzebie tam, gdzie nie powinna. Czasami mi się wydaje, że Wy, kobiety jesteście jakieś inne. Tak badacie teren czy co? Znaczy, po Tobie wszystkiego bym się spodziewał, bo jesteś moją byłą, która prawdopodobnie boi się, że może być zagrożona... Dobra, dobra, już nic nie mówię. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Wto Mar 02, 2021 11:00 am | |
| Kierowana zazdrością, Felicja rozpoczęła gorączkowe poszukiwania dowodów, obecności w łazience Parkera innej kobiety. Zależało jej na tym, by upewnić się na jakim etapie są, lub też mogą być, wspomniane przez Petera „relacje”. Niestety nawet jeśli nie znalazła żadnego augmentu w postaci drugiej szczotki do zębów, dodatkowego ręcznika, suszarki do włosów, damskich kosmetyków, czy bielizny, której z pewnością nie używał jej ukochany, to i tak własna podejrzliwość sprawiała, iż Black Cat zamiast się cieszyć, nabierała jeszcze większego przekonania, że spider-man coś przed nią ukrywa. Jak chodzi o tej jeden konkretny związek, kotka cierpiała na pewnego rodzaju paranoję. I tak, przyglądając się smugom na lustrze, panna Hardy pomyślała, że nigdy nie wybaczyłaby Peterowi związku z inną kobietą, a związku z kobietą bałaganiarą nie wybaczyłaby mu podwójnie. Z tego całego przejęcia, złodziejka zapomniała nawet o tym, iż dla niepoznaki powinna chociaż odkręcić wodę w wannie. Nie miała tez czasu by skupić się i słuchać przemowy gospodarza, choć bez wątpienia gdyby wiedziała że Peter zaczął o nią wypytywać, z pewnością nie pozostawiałby tego bez reakcji. - Czy „coś” mówiła? Ona mówi o tobie bez przerwy. Częściej to chyba wspomina tylko o własnym tyłku. Ale ty jesteś zaraz na drugim miejscu. – Bez skrępowania odpowiedziała Karen, uważnie przyglądając się czemuś co przypominało karton na mleko. Krótka znajomość z Peterem, sprawiła iż nastolatka nagle nabrała potrzeby by sprawdzać datę ważności nawet na podstawowych produktach. - Nie wyobrażasz sobie ile znam już synonimów słowa „doskonały”. Perfekcyjny, idealny, zjawiskowy, cudowny, rewelacyjnym, niezwykły i tak dalej. Obleśne to. W ostatnim zdaniu młoda nie sprecyzowała czy ma na myśli wyciągnięty z lodówki kartonik, zachowanie swojej mentorki, czy może ogólna uwagę odnośnie sposobu w jaki postrzegane są kobiety. Szybko zresztą zmieniła temat, gdy Peter wspomniał o bogactwie i Tonym Starku. - To czemu twierdzisz że życie bohatera jest lepsze od złodziejskiego fachu? - w odróżnieniu od klepiącego biedę spider-mana, Felicja śmiało mogła powiedzieć, że niczego jej nie brakowało, a swój zawód traktuje raczej jako pasję i ciekawą formę spędzania wolnego czasu. Zestawiając z sobą te dwie sytuację, Karen naprawdę ciężko było uwierzyć w zapewnienia gospodarza, że przejście na jasną stronę to dobra decyzja. Poza tym wspomniany tu Tonny Stark jawił jej się jako idealny cel. Obrzydliwie bogaty, czyli taki który raczej nie ucierpi z powodu utraty kilku drobnych kosztowności, a przy okazji również taki, który z racji na zaawansowane systemy ochrony stanowiłby prawdziwe wyzwanie. Dziewczyna postanowiła spytać Black Cat dlaczego ta nigdy nie rozważała odwiedzenia milionera? Oczywiście mogła to zrobić dopiero po tym gdy panna Hardy zejdzie już na ziemię. - Poczekaj skarbie, dopiero podgrzewam atmosferę – Odpowiedziała Felicja, słysząc propozycję wspólnej kąpieli, która paradoksalnie sama wcześniej wysunęła. Chwilę później z łazienki dał się słyszeć charakterystyczny szum poszczonej wody. – Tak, wiem że jest fajna. Już. A zobaczysz co z niej będzie gdy rozkwitnie pod moim patronatem. Choć pewnie przy swojej sylwetce nigdy nie dorobi się tak fantastycznych pośladków jakie posiada jej idolka, ale i tak będziemy nad tym pracować. Tylko mi się do niej nie dobieraj zboczeńcu. Karen mówiła że kogoś tam ma. Pograjcie sobie w jakieś konsole czy coś, a ja zaraz do was dołączę i wtedy pogadamy sobie o swoich osobistych fantazjach. Krzycząc przez zamknięte drzwi, Felicja rzecz jasna nie miała pojęcia że jej podopieczna czerwieni się niczym światło na skrzyżowaniu. Nawet jeśli Peter doskonale zdawał sobie sprawę z tego co obecnie wyprawiane jest w jego łazience, nawyki zawodowe kazały złodziejce zyskać trochę czasu, po to by przypudrować ślady swojej inwigilacji. Swoją drogą ciekawe jak spider-man zareagowałby na informacje, że jego tak zwana „była”, wciąż jest gotowa wydrapać oczy każdej, która stanie pomiędzy nią a Peterem. Poza tym naprawdę chciała zrelaksować się w tej kąpieli. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Czw Mar 18, 2021 7:32 pm | |
| Nazwanie Petera zboczeńcem sprawiło, że ten się skrzywił, ewidentnie czując się niezręcznie. Z resztą nie pierwszy raz. Felicia wiedziała, jak wprowadzić Ścianołaza w zakłopotanie. Mężczyzna, po chwili ciszy ze swojej strony, powiedział: - Zboczeńcem nie jestem, choć może mój kostium mówi co innego. Heh, jeszcze brakuje, żeby Jameson mnie tak nazwał. Dziwadłem już byłem, kryminalistą też... Dlaczego ja dla niego pracuję? - Spidey wielokrotnie zadawał sobie to pytanie, gdy tylko wychodził kolejny numer Daily Bugle poświęcony jego osobie. Ale postanowił nie rozmyślać nad tym zbytnio, w końcu nie był sam. - A, i zanim pójdę... - rzucił w stronę drzwi prowadzących do łazienki. - Mogłabyś nie szperać w moich rzeczach? Bardzo proszę. - i wstał, dopijając kawę, po której kubek następnie umieścił w zlewie. Fakt, że Kotka, w obecności swojej podopiecznej, mówiła o Pająku bez przerwy, o dziwo nie sprawił, że ten poczuł się jakoś lepiej. Czyżby złodziejka nadal coś czuła do ubranego w czerwień i błękit bohatera? Ta myśl nie dawała mu w tej chwili spokoju. Oczywiście, białowłosa nie była mu obojętna, ale czy ten związek miałby przyszłość po tym wszystkim, co się między nimi działo? Peter, choć zabrzmi to dziwnie, potrzebował stabilności, zarówno w pracy, jak i... cóż, relacji damsko-męskiej, w którą miałby się zaangażować emocjonalnie. I tak myśląc o tym, co mogłoby się wydarzyć między nim a panną Hardy, po chwili poczuł wibracje dochodzące z telefonu. Szybko sprawdził, kto tym razem zakłóca jego spokój. Ku zdziwieniu mężczyzny, nie był to rozwścieczony Jameson, lecz Harry Osborn. Parker uśmiechnął się, gdy tylko zobaczył imię swojego przyjaciela na ekranie urządzenia i, nie chcąc kazać mu czekać zbyt długo na odpowiedź, postanowił odpisać na wiadomość, którą od niego dostał. "Hej, stary. Dzięki za info. Wpadnę po te notatki, jak tylko znajdę chwilę. Dam znać, kiedy dokładnie. A co do Gwen, to dobrze wiedzieć, że nic jej nie jest. W sumie to możemy spotkać się razem, we trójkę w jakiejś knajpie." I SMS został wysłany. Peter ponownie dołączył do Karen, chowając telefon do kieszeni, znajdującej się w jego kostiumie. - To na czym my skończyliśmy...? - spytał, jednak po chwili przypomniał sobie pytanie, które zadała mu nastolatka. - Cóż, jasne, bycie bohaterem nie należy do najłatwiejszych zawodów na świecie. O ile można to w ogóle nazwać zawodem. Bywają wzloty i upadki, a fakt, że nie zawsze da się wszystkich uratować, jest dołujący. Ale wiesz, co sprawia, że każdego dnia chce mi się zakładać ten kostium? Te wszystkie uśmiechy, zarówno dzieci, jak i dorosłych, gdy tylko mnie zobaczą. Może nie dorównuję takim Avengers, ale jedno jest pewne: Jestem przyjacielskim Spider-Manem z sąsiedztwa, który broni swojego terytorium. Nowy Jork jest moim życiem. I jeśli ktoś mu zagrozi, to niech wie, że... - tutaj mężczyzna przerwał, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmieszek. - ...będzie miał ze mną do czynienia. - po tej wypowiedzi postanowił jak najszybciej zmienić temat. Wypadałoby trochę rozluźnić atmosferę po tej jakże wyczerpującej gadce o tym, dlaczego bycie superbohaterem nie jest takie złe, jak mogłoby się wydawać. Parker wskazał palcem na konsolę, która znajdowała się pod telewizorem, i spytał, nadal spoglądając na młodą złodziejkę: - Chcesz w coś zagrać? Albo obejrzeć jakiś film?
Ostatnio zmieniony przez Spider-Man dnia Pon Kwi 19, 2021 11:13 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Wto Mar 23, 2021 8:01 am | |
| Zadowolona z efektów swoich poszukiwań, czy tez raczej z ich braku, bo przecież nie znalazła niczego co mogło stanowić dowód uwikłania Petera w jakiekolwiek romanse, panna Hardy wreszcie mogła oddać się przyjemnościom w postaci gorącej kąpieli. Nawet jeśli obecna tu wanna, rozmiarami i jakością dalece odbiegała od oczekiwań kotki, z całą pewnością nie mogąc równać się do luksusowego wyposażenia, które Felicja posiadała w własnej łazience, bliskość Parkera równoważyła złodziejce wszelkie niewygody. Takie jak na przykład skromny, męski zestaw kosmetyków. Kobieta nie była w stanie wyjaśnić swojej fascynacji spider – manem, podobnie jak nie potrafiła przerwać łączącej ich relacji. Relacji toksycznej i nie dającej wielkich perspektyw na przyszłość, ale z drugiej strony straszliwie uzależniającej. Zawsze podejrzewała iż w mężczyznach ciągnie ją przede wszystkim siła, władza i bogactwo, a przecież Peter nie miał żadnej z tych rzeczy. Co więcej, nawet nie pożądał żadnej z tych rzeczy. No ok, silny to może i był, ale złodziejka bez wahania mogła wymienić dziesięciu potężniejszych od niego, co wcale nie sprawiało, że na tamtych spoglądała łaskawszym okiem. Peter posiadał za to wyjątkowy spokój, dystans, niewytłumaczalną w żaden sposób bezinteresowność, wiarę w swoje ideały oraz to coś, co pozwoliło mu zostać sobą, pomimo wkładania na siebie bohaterskiej maski. Dla porównania z dawnej Felicji, tej którą była zanim stała się Black Cat, nie pozostało już nic. Chociaż tamtej z pewnością podobałby się Peter taki jakim był naprawdę, więc niewykluczone, iż przez swoją osobowość spider- man stanowił jedyny element, który łączył obecną pannę Hardy, z nastolatką którą była, w wieku zbliżonym do Karen. - Czy mi się zdawało kochanie, czy kazałeś nam się rozgościć i czuć się jak u siebie? – Ironicznie odpowiedziała Black Cat, ignorując uwagę odnośnie grzebania w prywatnych rzeczach. Zamierzała przecież zabrać się jeszcze za telefon swojego „podejrzanego”, dlatego też jakiekolwiek wyrzuty sumienia nie miały tu racji bytu. – Nie chcesz chyba odmówić mi ręcznika i szlafroczka? Widząc że Peter pozwala jej na wiele, Felicja z każdą chwila zachowywała się coraz swobodniej, bardzo szybko przechodząc z roli gościa, do osoby która traktuje to miejsce jak swoje. Bo przecież kiedyś należało do niej, tak samo jak słodki spidey. Tymczasem Karen wsłuchiwała się w górnolotną argumentację spider –mana, mówiącą o tym iż własna satysfakcja i poczucie tego że robi się to co słuszne, są ważniejsze od korzyści materialne. Dziewczyna uniosła brwi, nie potrafiąc zrozumieć w jaki sposób tych dwoje dogadywało się wzajemnie. Przecież wykłady Black Cat były czymś dokładnie przeciwnym. Najpierw zadbaj o siebie, a dopiero później pomyśl o świecie. - Taa.. jasne. Robisz to co lubisz więc jest spoko. – ostatecznie skomentowała nastolatka z ulgą przyjmując zmianę tematu. Po chwili, przyglądając się kolekcji gospodarza, Karen sięgnęła po kilka pudełek z grami, nie mogąc się powstrzymać by nie zadać kolejnego pytania. – Nie jesteś za stary na takie rzeczy? |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pią Kwi 30, 2021 2:20 pm | |
| - Nie, nie jestem za stary. Nie mam nawet trzydziestki, choć do tego wieku jest mi blisko. Oj, baaardzo blisko. - oznajmił, ewidentnie zaniepokojony faktem, że niedługo już nie będzie dwudziestoparolatkiem. Ale czy to oznaczało, że Spidey wreszcie dojrzeje i zacznie zachowywać się inaczej? Odpowiedź brzmi: Nie. W końcu był przyjacielskim Spider-Manem z sąsiedztwa, którego zazwyczaj kojarzono z żartami rzucanymi w stronę rozwścieczonych przeciwników. Po chwili Peter przypomniał sobie dzień, w którym poprzysiągł, że będzie chronił bezbronnych. Gniew i smutek... emocje, które odczuwał, gdy wymierzał sprawiedliwość mordercy wujka Bena. Parker posmutniał lekko, aczkolwiek nie trwało to długo, gdyż zaraz z powrotem odwrócił się w stronę Karen, by powiedzieć: - To co, gramy w coś? - na twarzy mężczyzny natychmiast pojawił się uśmiech, jakby ten próbował zamaskować to, co przed chwilą na nowo przeżywał. "Brawo, Parker! Dziewczyna na pewno nic nie zauważyła..." - w myślach skomentował, poirytowany swoim zachowaniem. Po chwili wstał z kanapy i ruszył w stronę sypialni, przedtem informując: - Eee, ja... Zaraz wrócę, tylko wrzucę na siebie coś... mniej superbohaterskiego. - Taa, chodzenie po mieszkaniu w czerwono-niebieskim kostiumie nie należało do najmądrzejszych decyzji. Nowy Jork nigdy nie śpi, w każdej chwili któryś z mieszkańców tejże dzielnicy mógł zauważyć, że przy oknie stoi Spider-Man. Ale gdyby tak się stało, to pajęczy zmysł już dawno zacząłby wariować, nie dając spokoju naszemu bohaterowi. Jednak nasz Spidey potrzebował ubrać się w coś luźniejszego, tak dla wygody. Znajdując się w pokoju, otworzył szafę, by następnie zacząć się rozbierać. I gdy tak po chwili stał w samych bokserkach, chwycił za spodnie dresowe w kolorze czarnym i białą koszulkę, na której znajdowało się logo Uniwersytetu Empire State. - Dobra, to powinno wystarczyć. - rzucił i, nie przedłużając, wrzucił na siebie ubrania, które wyciągnął z mebla znajdującego się w miejscu, gdzie zazwyczaj Człowiek-Pająk się regenerował. Jednak tym razem nie było mowy o odpoczynku, a to wszystko przez chęć odbycia rozmowy z Felicią i wypicie kawy o tak późnej godzinie. Fakt, to drugie nie należało do najlepszych pomysłów, jakich było wiele w głowie Pete'a. Mężczyzna westchnął i natychmiast ruszył w stronę salonu z zamiarem potowarzyszenia nastolatce, podczas gdy jej mentorka była zajęta... Prawdę mówiąc, to nowojorczyk wolał nie wyobrażać sobie, co aktualnie robiła białowłosa złodziejka. Miał tylko nadzieję, że łazienka nie będzie wyglądać jak miejsce, w którym doszło do wybuchu bomby. Może trudno w to uwierzyć, szczególnie po wyglądzie mieszkania, ale Parker od czasu do czasu sprzątał tu i ówdzie. Naprawdę. Ba, ostatnio nawet stawał się w tym coraz lepszy! Najważniejsze to być samodzielnym, prawda? |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Wto Maj 11, 2021 9:56 am | |
| Słuchając wyjaśnień Petera, Karen spojrzała na swojego gospodarza, wzrokiem zdradzającym niepewność i zakłopotanie. Dziewczyna nie miała pojęcia w co takiego grają trzydziestolatkowie, zwłaszcza tacy, którzy na co dzień biegają w kostiumach superbohatera? Ona sama wychowała się na ulicy, a co za tym idzie, nie mogła pozwolić sobie na luksus w postaci własnej konsoli do gier. Poza tym, jeśli na codzień ściga cie policja, walczysz o przetrwanie unikając miejskich gangów, a dodatkowo zakradasz się do ściśle chronionych domów, należących do lokalnej elity, to jakich większych emocji miałaby ci dostarczyć cyfrowa rozrywka? Karen była przekonana, że jak chodzi o dodatkową dawkę adrenaliny, nie potrzebuje telewizora i padów. - W spider-mana. - Wybrała ostatecznie nastolatka, chcąc pokazać Peterowi paradoks zajmowania się grami. Choć nie wykluczone iż akurat ten tutaj, planował swoje ruchy czy też nowe spektakularne tricki, właśnie poprzez konsolę. Felicja z pewnością by tak robiła, gdyby tylko ktoś kiedyś wypuścił grę o Black Cat. Choćby dlatego by zobaczyć jak w danej pozie prezentuje się jej tyłek. Tymczasem, niemal jak na zawołanie, panna Hardy z gracją i wdziękiem zdecydowała się opuścić łazienkę, pozostając ubraną jedynie w kąpielowy szlafrok. Złodziejka z satysfakcją stwierdziła, że jest to jeden z tych, które dawniej sama kupiła Peterowi. - Nawet mi nie wspominajcie że robią o nim gry. - Ironicznie zauważyła Felicja, wyczulona na punkcie popularności swojego „być może byłego” kochanka - Zresztą to nie czas na dziecinne zabawy. Zwalniam ci wannę skarbie. Idź się umyj, bo mi się nos marszczy, gdy stoisz w pobliżu. - Co? A po co? Wcale nie jest tak źle. - protestowała Karen. - Wolałabym nie zgadywać gdzie ukrywałaś się wcześniej przed tropicielami Rzeźnika. W zupełności wystarczy mi wiedza, iż jest miejsce do którego nie chciałabym trafić. Poza tym damie nie wypada cuchnąć jak kozioł. - Dobra, już niech ci będzie. Oburzona nastolatka ruszyła w kierunku łazienki, natomiast Black Cat tryumfalnie spojrzała w kierunku Petera. - I co myślisz? Jako matka radzę sobie świetnie? Choć osobiście uważam siebie raczej za starszą siostrę niż rodzicielkę. Straszą, mądrzejszą, dużo bardziej doświadczoną, dojrzalszą i oczywiście tą z bardziej ponętnym tyłkiem. - Pospiesznie wyjaśniła Felicja, po raz kolejny dopominając się od spider-mana jakiegoś komplementu wyrażonego w stronę jej figury. - Naturalnie jako osoba odpowiedzialna, będę musiała jej pomóc. Naprawdę nieźle wdepnęła. Początkowo myślałam by naszego Rzeźnika zastraszyć, albo też wykorzystać swoje kontakty i pomóc mu zejść z tego świata, jednak później myślę sobie, że hej, przecież dzięki Peterowi nie jesteś już tą kotką, chodzącą mrocznymi ścieżkami, więc może dla odmiany zrobisz coś dla społeczeństwa? Wspominałam ci już, że nasz „przyjaciel” specjalizuje się w wymuszaniu haraczy? Snując swoje sieci, złodziejka rozsiadła się wygodnie na kanapie. Posiadała naturalny dar uwalniania wdzięku i kuszenia nim swoich adoratorów. Wszelkie dwuznaczne pozy, były u niej czymś automatycznym, nad czy często sama nie zwykła się zastanawiać, choć akurat tym razem działa z pełną premedytacją. Poza tym krótki, luźny, jedwabny, a przy tym niewiele zakrywający szlafrok, zdecydowanie działał na jej korzyść. Za to tego samego nie dało się powiedzieć o dzwonku do drzwi, którego dźwięk zakłócił jej uwodzicielski występ. - Spodziewasz się kogoś? - Podejrzliwie spytała Black Cat, zastanawiając się czy przypadkiem osoba za drzwiami nie nosi obcasów, w istocie rzeczy będąc tą, której śladów poszukuje od kilkunastu minut. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pon Maj 17, 2021 5:47 pm | |
| Parker wybuchł śmiechem, gdy tylko zobaczył Kotkę lekko poirytowaną faktem, że mogą istnieć gry o Człowieku-Pająku. Prawda była taka, że taka gra wideo jeszcze nie została stworzona, aczkolwiek już kilku deweloperom udało się skontaktować z nim w tej sprawie. Jednak Spidey nie chciał brać w czymś takim udziału, w końcu "z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność." Poza tym, żeby dostać pieniądze za swój udział, musiałby ujawnić swoją tożsamość, a tego... cóż, po prostu nie mógł tego zrobić. - Luz, nie istnieje żadna gra o mnie. - oznajmił, rozsiadając się wygodnie na kanapie. I widząc, jak po chwili Felicia każe młodej złodziejce się umyć, uniósł delikatnie brew. - Wow, ty to naprawdę wiesz, jak wychować nastolatkę, co? - czy Peter próbował dogryźć swojej byłej dziewczynie? Zdecydowanie tak. No co? Mężczyzna po prostu nie mógł nie skorzystać z tej okazji. Na kolejne słowa kobiety zareagował lekkim uśmieszkiem, który wyglądał dość dwuznacznie. I jednocześnie głupio. - Cóż, matką jesteś... Jakby ci to...? O, mam: Najgorszą. Wiesz, dlaczego. Czy znowu muszę mówić o tym, że narażanie nastolatki na niebezpieczeństwo jest nieodpowiedzialne. Ale co ja tam wiem o odpowiedzialności? - i usłyszał komentarz dotyczący jej tyłka, który sprawił, że jego wiara w ludzkość ponownie zaczęła zanikać. - Ty tak na poważnie? Oczywiście, twój tyłek jest... Wyjątkowy. Zresztą, jak ty sama. Możesz potraktować to jako komplement. Dziwny, ale nadal komplement. Czekaj, czekaj, czy to nie szlafrok, który dostałem od ciebie? - był pewien, że schował go gdzieś głęboko w szafce. Ewidentnie panna Hardy zdążyła przeszukać całą łazienkę. Gdy ta usiadła obok, Spidey powoli zbliżył się do niej, chcąc porozmawiać o... życiu...? - Wow... Kiedy to było? Siedem, sześć lat temu? Nie ukrywam, że wtedy było fajnie. Ale ty, jak to ty, musiałaś wrócić do kradzieży. Wiesz, że w pewnym momencie naszego związku wierzyłem w twoją przemianę? Jasne, jest zdecydowanie lepiej niż było kiedyś, ale... Cholera. Naprawdę zależało mi na tobie. Ja... Nieważne. - przerwał, a Kotka zaczęła mówić o Rzeźniku. I tak miał wrażenie, że za dużo powiedział, dlatego też uważnie wsłuchiwał się w słowa białowłosej. Z jej opowieści mógł wywnioskować, że ten facet to kawał bandziora. Prędzej czy później i tak Spider-Man będzie musiał się z nim zmierzyć, dlatego też nasz superbohater odpowiedział następująco: - Pomogę ci. Pomogę Karen. Ale musimy mieć plan. Nie możemy tak po prostu wejść do domu faceta i obić jego twarz, bo ten jeszcze wezwie gliny i powie, że napadliśmy go i ukradliśmy tę statuetkę. Zaatakujemy, gdy ten przyjdzie po haracz. Wiesz może, które sklepy korzystają z jego "ochrony"? Ten plan musi być idea... Dzwonek do drzwi? O tej porze? - Pete był zmuszony podnieść swoje cztery litery, aby sprawdzić, kto postanowił go odwiedzić. Przynajmniej miał pewność, że to nie kłopoty, bowiem pajęczy zmysł nawet nie zareagował. Znajdując się przy drzwiach, otworzył je za pomocą klucza, który wisiał na wieszaku, i chwycił za klamkę, a jego oczom ukazał się sąsiad, trzymający w lewej dłoni pustą szklankę. - Dobry wieczór, panie Ditkovich. - rzucił, po czym zauważył naczynie. - Hej, Pete. Wiem, że to nie najlepsza pora na odwiedziny, ale... Czy mógłbym pożyczyć trochę cukru? - spytał sześćdziesięcioletni mężczyzna z lekkim, ledwie zauważalnym uśmiechem na twarzy. Niestety, Peter sam będzie musiał pójść na zakupy, gdy tylko znajdzie trochę wolnego czasu, bowiem w jego kuchni znajdowało się niewiele rzeczy, które nadawałyby się do spożycia. - Oj, niestety, nie, bo sam ostatnio jestem potrzebujący. - powiedział piwnooki. Wtedy też emeryt pokiwał głową, dając znać, że rozumie, w jakiej sytuacji aktualnie znajduje się trzydziestolatek, i pożegnał się, życząc spokojnej nocy. Peterowi pozostało już tylko zamknąć z powrotem drzwi i wrócić do swojej towarzyszki. - Wybacz, to był sąsiad. - i rzucił się na kanapę, lądując tuż obok Czarnej Kotki. - Chciał pożyczyć trochę cukru, ale dobrze wiesz, jak wygląda zawartość mojej kuchni. - dodał. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Sro Cze 02, 2021 7:34 pm | |
| Felicja musiała naprawdę się starać by zacisnąć zęby i nie nazwać Petera dupkiem. Mogła zignorować uwagi odnośnie stosowanych przez siebie metod wychowawczych, doskonale zdając sobie sprawę, że nawet przy jednej jedynej Karen, wciąż miała większe doświadczenie od Parkera jak chodzi o bycie czyjąś mentorką. Nawet jeśli owo „doświadczenie” było zaledwie kilkugodzinne i w głównej mierze motywowane egoistycznymi pobudkami. Jednak dalszych, jakże głębokich rozważań Spidey’ego, odnośnie rozwoju ich związku, po prostu nie potrafiła zostawić bez komentarza. Zaczynając od „chciałem”, „wierzyłem”, „miałem nadzieję”, „liczyłem że” i wszystkich innych zakamuflowanych „ja”, sugerujących, że w powyższej relacji liczyły się przede wszystkim oczekiwania samego Petera, a kotka miała być zaledwie tą, która się do nich dostosuje. Felicja często spotykała na swojej drodze mężczyzn, którzy mówiąc symbolicznie jedli jej z ręki, ale to wcale nie znaczyło, że poszukiwała dla siebie faceta, którego całkowicie zdominuje. Związek w którym nie ma przestrzeni na podkreślenie swojej niezależności, był dla niej totalną lipą. - Zmieniłeś mnie bardziej niż ktokolwiek inny! - Oskarżycielsko krzyknęła Black Cat, popychając przy tym Petera na sofę. W innych okolicznościach po prostu dałaby mu w pysk i wyszła, jednak na drodze do tak stanowczego działania stał fakt, iż tenże sam Spidey wciąż nie był jej obojętny, mimo wszystko miała świadomość że potrzebuje jego pomocy, a poza tym bezwzględnie chciała się z nim przespać. Tu i teraz. Natychmiast. Kotka zrobiła bardzo wiele by zasygnalizować gospodarzowi swoje zamiary, delikatnie kładąc się na sprowadzonym do parteru Peterze, gdy niespodziewanie jej plany zakłócił dzwonek do drzwi. Złodziejka z irytacją przewróciła oczyma. Trudno było o grosze wyczucie czasu. W chwilach takich jak ta, żałowała trzymania się zasadziy nie zabijania przypadkowych cywilów. Choć kimkolwiek był ten stojący za drzwiami, zdecydowanie na to zasłużył. Co gorsze jeszcze zanim zdążyła zasugerować Parkerowi, iż powinien zignorować natręta i skupić się na czerpaniu przyjemności z ich chwilowego zbliżenia, pajączek już by przy drzwiach. Widać miano super gościa z sąsiedztwa, czy jak on tam się nazywał, zobowiązywało. - Cukier? Poważnie? Przecież to na kilometr smerdzi jakimś tanim szpiegowskim chwytem. - Oburzyła się Felicja. - Nie wspominając już o tym że trąci myszką. Black Cat nigdy nie wierzyła w przypadki. Już prędzej skłonna była dać wiarę, że Peter miał przy sobie zamontowany jakiś tajny kod sprowadzający tu sąsiada jako deus ex machina w niezręcznych sytuacjach. Jakby na potwierdzenie wywęszonego przez złodziejkę spisku, sekundę po tym gdy dziadyga sobie poszedł, z łazienki dał się słyszeć głos przerażonej Karen. - Na pomoc! - Wrzeszczała młoda. Feicja zareagowała błyskawicznie, w dwóch szybkich skokach pokonując całą długość przedpokoju, a następnie solidnym kopniakiem wyważając drzwi do łazienki, przy okazji gubiąc po drodze swój szlafrok, tyko po to by w środku przyłapać swoją podopieczną, jak ta zalewa pomieszczenie próbując okiełznać pralkę. - Nie mam pojęcia jak to działa. - Usprawiedliwiła się nastolatka, ubrana, jakże by inaczej, jedynie w przypadkowo znalezioną bluzę Petera, nieco za nią za przydługą i znacznie za szeroką. - Dlaczego jest pani nago? - No bez takich! - Nie wytrzymała Black Cat. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Czw Cze 03, 2021 7:28 pm | |
| Peter dobrze wiedział, czego chciała Felicia. Ba, sam nawet nie stawiał oporu, pozwalając jej na dotyk, ale po prostu musiał sprawdzić, kto przed chwilą dobijał się do drzwi. I teraz, gdy miał to już za sobą, zbliżył się do złodziejki tak, że ta mogła poczuć jego oddech na swojej szyi. - To na czym my skończyliśmy...? - szepnął do jej ucha, kompletnie ignorując komentarz o tym, jakim to "tanim szpiegowskim chwytem" było przybycie sąsiada o tak późnej porze. W tym samym czasie też prawa dłoń mężczyzny wylądowała na udzie panny Hardy, dając znak, że mogą pozwolić sobie na chwilę przyjemności. A jego usta muskały policzek kobiety, powoli zbliżając się do warg. - Mmm... A co, jeśli Karen nas zobaczy? - przerwał to, co przed chwilą robił i zapytał ze wzrokiem skupionym na jej twarzy. - Tak, wiem, za dużo gadam. - zaśmiał się, jednocześnie wracając do porzuconej czynności. I gdy już chciał pozbyć się koszulki, którą miał na sobie, usłyszał krzyk. - Oho. Czyli koniec przyjemności na dzisiaj. To było szybkie, nawet jak na mnie. - rzucił, ewidentnie zawiedziony takim obrotem spraw, i ruszył za Kotką w stronę łazienki. Widząc, jak ta gubi po drodze szlafrok, krzyknął przerażony i chwycił za materiał, jednak było już za późno na uratowanie nastolatki przed szokiem, jakiego mogła doznać po zobaczeniu nagiej Czarnej Kotki, aczkolwiek Parker i tak postanowił zakryć ciało białowłosej. Bo tak robią bohaterowie, nie? - O cholera. Ugh... Nienawidzę mojego życia. - widok zalanego pomieszczenia niemalże natychmiast wywołał smutek na twarzy Spidey'ego. W tej chwili miał ochotę uderzyć głową w ścianę, najlepiej z całych sił, ale tylko się odsunął z zaciśniętymi pięściami. - Naprawcie to, błagam. Nie stać mnie na wezwanie gościa od naprawy. - wydukał, po czym usiadł na podłodze, plecami opierając się o ścianę. Typowe szczęście Parkera dawało się we znaki wyjątkowo mocno dzisiejszej nocy. Najpierw spotkał Black Cat, potem Jameson go okrzyczał, a teraz... to. Ach, życie superbohatera - jak tu go nie lubić? - Czarny kot przebiegł mi drogę i zgadnijcie, co? Dzięki, Felicia! Nie zmieniaj się! Ciekawe, co jeszcze się zepsuje dzisiaj, hę? Może telewizor? Czy mówiłem wam już, że nienawidzę mojego życia? Nie? No, to słuchajcie, drogie panie: Nienawidzę mojego życia. - w głosie mężczyzny można było usłyszeć gniew. Może nie jakiś wielki, bo to nie do końca była wina Felicii, ale jedno było pewne - Pete zdecydowanie nie był szczęśliwy. Nie teraz. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Sob Cze 05, 2021 7:57 pm | |
| Z racji tego że jej poziom irytacji stopniowo sięgał zenitu, Black Cat miała problem by określić który z osobników wokół niej, wkurza ją najbardziej. A jeszcze niedawno wydawało się, że nikt nie jest w stanie przebić kretyńskiego sąsiada, wbijającego do biedaka Petera po cukier, tylko po to by przerwać jej miłosne igraszki. Ów jegomość na długo miał zagościć na szczycie listy tych, których zamorduje jako pierwszych, ale Karen i Parker robili wiele by dziada zdetronizować. Ta pierwsza za to, że nie umie obsłużyć *** pralki, za panikowania i ogólnie rzecz biorąc za przypomnienie o swoim istnieniu w najbardziej nieodpowiednim momencie. Wychowanie na ulicy w żaden sposób dziewczyny nie tłumaczyło. Podobnie zresztą jak to, iż sama Felicja również nie radziła sobie z podobnym sprzętem. Złodziejka zwykła oddawać rzeczy do pralni lub w ogóle je wyrzucać, bo kto widział by dwa razy pokazywać się publicznie ubranym w to samo? Peter również nieźle sobie nagrabił. Był mężczyzną, a zamiast zachowywać się jak na rasowego samca przysyłało, od razu zaczął jęczeć, oczekując że to one zajmą się ciężką i mokrą robotą. Bo przecież każda kobieta jest mechanikiem z zamiłowania. Zdegustowana tym wszystkim, panna Hardy po prostu ściągnęła jeden z wiszących na suszarce ręczników, rzuciła go na ziemię, a następnie podsunęła go nogą pod urządzenie z którego ciekło. Jej zdaniem to załatwiało sprawę. - Gotowe. Naprawa zakończona. - Oznajmiła Felicja. - I przestań dramatyzować. Podobno pracujesz u niejakiego Starka, który w powszechnej opinii uchodzi za geniusza. Na pewno potrafi naprawić pralkę. I zrobi to po znajomości. Załatwiwszy w ten sposób sprawy niecierpiące zwłoki, Black Cat zdecydowała się przejść do następnej nurtującej ją kwestii, a mianowicie do ubioru swojej podopiecznej. To że ona sama grzebała Peterowi w rzeczach i ubierała się w jego ciuchy, było czymś oczywistym i naturalnym, jednak Karen nie otrzymała zgody na pójcie w jej ślady. - Co ty masz na sobie młoda damo? - Głosem pełnym pretensji spytała złodziejka, ignorując przy tym fakt, iż ona sama nie miała na sobie nic. Felicja była zdecydowana wykorzystać swoją mentorską władzę i uprawnienia do strofowania drugiej strony. - Czy muszę powtarzać że to nieprzyzwoite i niegrzeczne? Jesteśmy tu gośćmi. Niestety okazało się że Karen nie była świadoma iż w relacji uczeń – nauczyciel, prawo do pyskowania ma tylko ta druga strona. - Pieprzyliście się wiedząc że jestem za drzwiami? - Spytała nastolatka. - Język, kochaniutka. - Upomniała złodziejka. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pokój dzienny | |
| |
| | | | Pokój dzienny | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |