|
| Kuchnia | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Kuchnia Sro Paź 16, 2013 4:32 pm | |
| Znajdowała się w tylnej części domu. Prowadziły do niej trzy ścieżki, gdyż cały dom był jak jeden wielki labirynt z połączonymi ze sobą przejściami. Dwie z dróg prowadziły od strony domu, lecz do kuchni można było się dostać, również od dworu. Wypełniało ją światło, które przebijało się do środka przez brudne szyby, które zasłaniały żółte rolety. Miejsce to w ciągu dnia było więc bardzo jasne - ponuro jasne - ale mimo to jasne. Było jednak całkowicie zasyfione, tak jak reszta tej rudery. Ściany były brudne, zgrzybiałe, a tapeta odchodziła. Stare szafki utrzymywały się na ścianie na słowie honoru, część z nich została zniszczona po niewielkim starciu dwóch członków Bractwa. Wszędzie stały jakieś puszki, stare konserwy, magazyny lub inne niepotrzebne i od dawna nie używane przedmioty. Uwagę mógł przykuwać jednak ogromny dwumetrowy blat, który znajdował się na samym środku.
Ostatnio zmieniony przez Magnus dnia Czw Paź 31, 2013 8:17 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Kuchnia Sro Paź 16, 2013 6:19 pm | |
| Cóż, pierwszy raz w historii zdarzyło się jej popełnić błąd DWA razy. Czasem się zdarza, w końcu jest TYLKO kobietą. Tak więc, znajduje się w kuchni. Weszła przez rzeczone drzwi. Zauważyła topniejący lód. Oczywiście cały czas miała mętlik w głowie, ponieważ jak zwykle zastanawiała się co też mogło się strasznego stać. Myślała i myślała i w sumie nic nie wymyśliła. Sunęła tylko dziwnie nieobecnym wzrokiem po ścianach, aż w końcu łaskawie przeniosła spojrzenie brązowych niczym mleczna czekolada ocząt na swojego niedoświadczonego życiowo partnera. - Taaak, zapewne zastanawiasz się dlaczego Cię tu sprowadziłam. - Zaczęła cicho, jednocześnie skubiąc rękaw od jego mega czerwonego płaszcza z wełny z Top Secret za trzysta dolców. Zamrugała szybko powieki, jakby odganiała od siebie natrętną myśl i uśmiechnęła się nagle słodko. - Cóż, nie jesteś sam. Nie jesteś jedyny, który posiada...Coś...Nienaturalnego. Nie tylko umiesz posługiwać się mocą, o której zwykły człowiek nawet nie śmie marzyć czy śnić. Jest nas wielu. Działamy razem, zawieramy sojusze...kochamy się i walczymy. Każdy z nas jest wyjątkowy. Każdy z nas jest inny. - Umilkła na chwilę spoglądając smutno przed siebie. Widocznie scena sprzed budynku nie daje jej spokoju. Zamknęła pełne wargi i palcem wskazującym dotknęła czubka nosa, pozostając w takiej pozycji przez jakiś czas. Nie chciała na razie nic więcej mówić, bo być może chłopak zada jej jakieś pytanie, co było by na pewno miłe. |
| | | Pyro
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/09/2013
| Temat: Re: Kuchnia Sro Paź 16, 2013 7:07 pm | |
| John podążył za kobietą. Blondyn rozejrzał się niepewnie po pomieszczeniu. Jak zauważył... znajdowali się w kuchni. Takiej obdrapanej, zgrzybiałej, i zasyfiałej kuchni. Aż dziwne, że szafki chciały się trzymać tych obskurnych ścian. Jednak w środku pomieszczenia stał wielki, długaśny blat. Po chwili przeniósł wzrok na Wandę. - Ciekawe to miejsce. To tu się spotykacie? - przerwał po chwili, aby spojrzeć na zegarek- i...kiedy odkryłaś, że posiadasz taki hm... wrodzony talent? |
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Kuchnia Sro Paź 16, 2013 8:57 pm | |
| Dziewczyna w zamyśleniu odpięła najpierw jeden guzik swojego okrycia a potem drugi. Delikatnie sunęła dłonią ku dolnej części ciała...Zsunęła również po chwili namysłu wełniany płaszcz z ramion i delikatnie przewiesiła go przez oparcie drewnianego krzesła. Rzuciła jeszcze raz ukradkowe spojrzenie chłopaczkowi i z wolna ruszyła w stronę stołu. Oparła się tyłem do blatu i hop, odbiwszy stopy odziane w czarne, klasyczne szpilki wylądowała zgrabnym tyłkiem na rzeczonym meblu. Zamachała nogami zupełnie niczym mała dziewczynka i jednym szybkim ruchem rzuciła jeden but w kąt kuchni. po chwili znalazł się i tam drugi. - Tak lepiej. - Uśmiechnęła się uroczo do Johna jednocześnie pocierając jedną gołą stópkę o drugą. Nogi ją bolały od ciągłego łażenia. Niestety za bardzo przyzwyczaiła się do lewitacji. Albo do leżenia. Z kimś...Hmmm. Byłoby w sumie całkiem przyjemnie znowu znaleźć kogoś, do kogo czasem można się poprzytulać. Przez twarz ciemnowłosej przeszedł nieodgadniony uśmieszek. Humor jej się szybko poprawił, zatem machnęła ręką na chłopaka by ten podszedł do niej bliżej. Pyro mógł poczuć oczywiście słodką nutkę wanilii, którą Scarlet była skropiona. - Stara rudera. - Stwierdziła tylko, patrząc na młokosa i szukając w nim oznak niepewności, zguby albo strachu. Jak na razie nic takiego nie wyczuła więc uniosła zdziwiona lekko brwi i kontynuowała. - Tak, tutaj zazwyczaj odbywają się nasze spotkania. To tutaj dzielimy się ze sobą naszymi spostrzeżeniami co do innych...Istot. - Przełknęła ślinę. Zachciało jej się pić. Nie widząc nigdzie kartonu z mlekiem czy chociażby butelki z wodą pokręciła główką. - Jeżeli chodzi o mnie...Cóż. Niewiele pamiętam z mojego dzieciństwa, a moje zdolności....Sprawiały mi nieco kłopotów. Nauczyłam się jednak nimi władać, umiem z nimi żyć. Bez nich byłabym nikim. - Ostatnie zdanie na pewno mogło zabrzmieć dwuznacznie. Nie wiadomo jednak czy chodziło jej konkretnie o jej zdolności, czy też może o członków Bractwa.
|
| | | Pyro
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/09/2013
| Temat: Re: Kuchnia Nie Paź 20, 2013 12:22 pm | |
| Po chwili milczenia, i słuchania tego, co brunetka miała do powiedzenia na zadane przez niego pytania, John zdjął torbę, która była przewieszona przez jego prawe ramię. Odstawił ją na ten długaśny blat, na który przed chwilą wskoczyła Wanda. Przez jego myśli przewinęło się wiele scenariuszy z jego życia. Było takie żałosne. Musiał skrywać się ze swoimi mocami jak nędzny robal przed człowiekiem. Westchnął krótko, i usiadł obok brunetki. Czuł, że kiedyś się to zmieni. Nie ma innej opcji. Uśmiechnął się do niej delikatnie, i po chwili spuścił wzrok na podłogę. - Czyli że ja też mam szansę nauczyć się z nich korzystać... – mruknął pod nosem, nadal wpatrując się w jeden punkt – nie mogłabyś być nikim, każdy by się przecież odnalazł na tej planecie... Prychnął po chwili, nie wierząc sobie samemu. On i tak całe życie był nikim, pisał jakieś książki, i nabył się dziennikarzem. Marny żywot.
|
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Kuchnia Nie Paź 20, 2013 5:26 pm | |
| Dziewczyna leniwie machała to jedną stopą, to drugą. W pewnym momencie spuściła głowę w dół zupełnie jakby wyczaiła coś ciekawego na zdartej podłodze. Przez chwilę zamarła w bezruchu by za chwilę ponownie przenieść spojrzenie bursztynowych ocząt na chłoptasia. Wysłuchawszy go wzruszyła ramionami i potrząsnęła burzą ciemnych włosów, których końcówki obcięła w sobotę, a co. - Oczywiście, że masz szansę. Wystarczy tylko chcieć. - Mrugnęła do niego. Ta, chcieć. W pewnych momentach nie trzeba chcieć. To konieczność. Która naprawdę nie zależała od Nas. Zamyśliła się na chwilę właśnie, zanim znowu coś odpowiedziała. - Jesteśmy tutaj szczęśliwi. Dogadujemy się. Chociaż, wiadomo. Czasem są między nami jakieś utarczki. Nie tylko słowne. - Wywróciła szybko oczyma, zupełnie jakby coś sobie niefajnego przypomniała. - Ogólnie rzecz biorąc, można naprawdę się przyzwyczaić. Działamy razem, staramy się sobie pomagać. Mamy też naszego mentora. - Uśmiechnęła się mimo wszystko na samo wspomnienie Magnusa. Potem jednak w pamięci mignął jej obraz stopniałego lodu i pojawiło się niezdecydowanie. Nie mogła jednak pokazać swojemu nowemu koledze, że jednak nieopowiedziane wydarzenia wywarły na niej niepokojące wrażenia. Klasnęła szybko w dłonie i złapała go za udo. - Nie martw się. Na pewno Ci się tu spodoba. - Wygięła pełne usta uroczo. |
| | | Pyro
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/09/2013
| Temat: Re: Kuchnia Nie Paź 20, 2013 6:19 pm | |
| Ha. Chcieć. On tego pragnął. Zapanować nad swoją mocą? Genialne. Mają mentora? Świetnie. Teraz mu pozostało zapoznać się z resztą tego zgrupowania...czy tam czegoś... Z momentu zamyślenia wyrwała go dłoń, dłoń Wandy która spoczęła na jego udzie. Uśmiechnął się delikatnie do brunetki, słysząc ostatnie zdanie. Już na ten moment mu się podobało. Ta otwarta rozmowa, bez żadnych tajemnic. Wyjął swój notes i długopis, żeby zanotować to, co potrzebne. -A więc mówisz że macie mentora? Możesz opowiedzieć mi o nim więcej? - zapytał z dziecinną namolnością i ciekawością w głosie. Lubił wszystko wiedzieć, od tak.
|
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Kuchnia Nie Paź 20, 2013 6:59 pm | |
| Widząc, że ten wyjmuje notesik uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Ach, jakie to słodkie. Zapiszczała w duchu dziewoja i dłonią obciągnęła materiał spódniczki, która podjechała zbyt wysoko. Wygładziwszy go, nawinęła zbłąkany kosmyk włosów na palca i spojrzała na niego. Westchnęła cicho również zastanawiając się co też ma powiedzieć mu o Magnusie. Powiedzieć od razu całą prawdę, czy też poczekać na kogoś z Bractwa? Wanda szczerze chciałaby by ktoś wreszcie przyszedł do niej i ją wspomógł. Poza tym musiała odnaleźć jeszcze innych potencjalnych kandydatów na członków ich grupy, co też nie było zadaniem łatwym. Z tym tutaj jej się udało, ale z resztą...Nie wiadomo. Wracając do rzeczywistości. Pannie Maximoff znów zaschło w gardle, więc ta nie czekając ześlizgnęła się zgrabnie z blatu podeszła do umywalki, a z szafki umiejscowionej na górze wyjęła lekko zakurzoną szklankę. Przetarł ją szybko o rękaw koszuli i nalała sobie wody z kranu. Woda o dziwo była krystalicznie czysta. Wanda przysunęła naczynie do warg i upiła ogromny łyk napoju. Wyszczerzyła się z zadowoleniem i z uczuciem ulgi. Przejechała językiem po wardze i podeszła do chłopaka z powrotem. - Nie wiem co chcesz usłyszeć. - Zrobiła krótką pauzę. - Jesteś dziennikarzem, prawda? - Nie czekając na odpowiedź ciągnęła dalej. - Nasz mentor...Jest....Jest... Potężny. Ma ogromną moc. - Spojrzała na niego nagle zafascynowana. - Jest też dobry. Sądzę, że na pewien sposób też dba o Nas i martwi się. Chociaż... Jeżeli chodzi o Twoją moc, o sposoby walki, jestem przekonana, że na pewno Ci pomoże. Dlatego też tutaj Cię sprowadziłam. Szukamy podobnych do Ciebie osób. Zagubionych. Którzy tak naprawdę nie wiedzą kim są, i do czego służą ich zdolności. Każdy z Nas był kiedyś taki jak Ty. - Patrzyła wprost na niego. Spojrzenie hipnotyzujących ciemnych oczu wwiercało się w mężczyznę. Ach. |
| | | Pyro
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/09/2013
| Temat: Re: Kuchnia Pon Paź 21, 2013 5:05 pm | |
| Zapisał sobie co ważniejsze w swoim czarnym, obłożonym niby skórą notesie, i schował go ponownie do torby. Miał tam wiele notatek, numerów telefonicznych... Powracając do jego pytania dowiedział się na razie tyle, ile powinno mu starczyć na jakiś okres czasu. Krótki okres czasu. Ale uważnie wsłuchując się w wypowiedzi Wandy, chyba jednak może zaufać temu zgrupowaniu... A przede wszystkim człowiekowi, który owe zgrupowanie utworzył. Uśmiechnął się w duchu. - A możesz mi powiedzieć jak się.. jak się nazywa? – zapytał nieśmiało, patrząc z pełnym zaufaniem na Wandę.
|
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Kuchnia Pon Paź 21, 2013 7:27 pm | |
| Scarlet na chwilkę zamarła słysząc naiwnie słodkie pytanie z ust towarzysza. Powinna mu zdradzić imię swego mentora? i, czego sama jeszcze nie wiedziała, człowieka, który ją spłodził? Myślała przez chwilę intensywnie nad tym, jednocześnie przeciągając opuszek paluszka wskazującego po nieco ukurzonym blacie stołu. - Hmmm, tak. Nazywa się Magnus. - Wypowiedziała jego imię cicho, niemalże z czcią. No może bez przesady, ale dało się słyszeć szacunek w jej głosie. Utkwiła spojrzenie piwnych ocząt w Johnie i w ciszy badała jego twarz. Nie jest całkiem w jej typie. Nie wygląda jak Gambit, ale... Gdyby przymknąć oczy. Parsknęła nagle śmiechem na tą myśl i zasłoniwszy ręką usta odwróciła głowę w inną stronę. Zachciało jej się potwornie śmiać. To czyste szaleństwo. Przecież nie spotkała się z nim by flirtować, tylko by przedstawić gościa 'Szefowi'. Szatynka szybko zerknęła w stronę zegarka wiszącego na ścianie i zmarszczyła nosek. Ktoś w końcu powinien się pojawić. Długo już tutaj siedzą tak sami. Aż się nieprzyzwoicie robi. Dziewczę powachlowało się prawą dłonią. |
| | | Pyro
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/09/2013
| Temat: Re: Kuchnia Wto Paź 22, 2013 3:04 pm | |
| Przy wypowiadaniu imienia mentora nastała dziwna dla uszu Johna cisza. Widać było, że kobieta ma bardzo duży szacunek do mężczyzny o którym niedawno wspomniała. Blondyn zanotował sobie w pamięci (nie chcąc wyciągać już swojego notatnika) imię, a może pseudonim mentora. Jak dla niego, zdobył dziś dużo cennych informacji o całym zgrupowaniu, a może się jednak mylił? Może brunetka nie powiedziała mu wszystkiego? A nawet jeśli to dowie się tego w swoim czasie. Nie wszystko naraz. John podążył wzrokiem za Wandą. Jej wzrok utkwił na zabytkowym zegarku, który o dziwo trzymał się tych starych, lekko zgrzybiałych ścian. Blondyn tylko krótko westchnął, patrząc jak wskazówki zegara nieubłaganie się przesuwają.
|
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Kuchnia Sro Paź 23, 2013 6:15 pm | |
| Między ciszą, a cisząąąą...Ekchem. Dziewczyna nie wiedząc za bardzo co ze sobą zrobić zakręciła się wokół własnej osi i ponownie spojrzała na chłopaka. - No i jak ? Co sądzisz o Nas, jak na razie? Jak wrażenia? - Zasypała go pytania, patrząc na niego wyczekująco. Zaczynało się robić nudno, czego Wanda nie lubiła. Westchnęła głośno i przeciągle, wręcz teatralnie, wywracając oczyma. Już miała go dźgnąć w brzuch palcem wskazującym gdy nagle coś się jej przypomniało. Odwróciła się na pięcie i podeszła szybko do szafek kuchennych. Kucnęła przed jedną z nich i złapała silnie za drzwiczki. Te jak na złość nie chciały się otworzyć, więc dziewoja niewiele myśląc szarpnęła je mocniej. Pyro mógł usłyszeć długie jęknięcie zawiasu, który chwilkę potem upadł z łoskotem na drewnianą posadzkę. - Ups. - Beznamiętnie powiedziane słowo uleciało gdzieś nad nią, gdy szukała zaciekle czegoś w szafeczce. W końcu wstała, trzymając jakieś pudełko w czerwono - zieloną kratę pod pachą. Uśmiechnęła się wesoło do chłopaka i podeszła ponownie do stołu. Położyła delikatnie pudełeczko na blacie i rękawem koszuli przetarła wierzch. Pyłki kurzu rozniosły się wokół nich, przez chwilę tworząc magiczną aurę tajemniczości. Moment ten prysł gdy szatynka uchyliła wieczko i ze śmiechem wyjęła pierniczek w kształcie choinki. - Trochę przeleżały od Świąt, ale...Da się je zjeść. Chyba. - Przystawiła ciasteczko pod nosek i powąchała. Pachniało cynamonem i mimo wszystko było mięciutkie. Scarlet ugryzła kęs wypieku domowego i zaczęła przeżuwać. - O mój Boże, ależ to pyszne. - Jęknęła z zachwytem nad pierniczkiem upieczonym przez jednego członka z Bractwa i zamknęła oczy. Jednocześnie, drugą wolną ręką podsunęła pudło w stronę chłopaka, by i ten się poczęstował. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kuchnia Czw Paź 31, 2013 8:08 pm | |
|
Kobiety po wejściu do domu, zamieniły kilka słów zwłaszcza, że jedna ocaliła drugiej skórę. Zwrot w całym starciu, którego dokonała Surge był tym czego potrzebowali. Cieszyło Aicath, że młoda Azjatka przełamała się i podjęła działania, chociaż po tym co powiedziała, nie było to dla niej łatwe. Niemniej to cieszyło, gdyż różnie mogły się sprawy potoczyć, gdyby temperament Kennetha nadal rósł w destrukcyjnym kierunku. Aegon za to poklepał z uśmiechem Jack'a po plecach. Młody chłopak spisał się świetnie podczas walki, a jego zagrania, chociaż niedoświadczone i pełne improwizacji były dobre. Uważał, że dobre słowo przyda się chłopakowi, gdyż jeśli jeszcze nie zrozumiał, że otarli się o śmierć, to może to wkrótce pojąć. Cała czwórka rozeszła się po mieszkaniu, lecz zanim to uczynili przywrócili swoje stroje cywilizowanych standardów. Chodzenie w tych kosmicznych zbrojach nie bardzo przypadało im do gustu, nawet sam Aegon "przebrał się" w coś mniej formalnego. Jack spojrzał na Surge, która była mu tutaj najbliższa. - Niezły bałagan, co nie? - zapytał oparty o stół bilardowy. - Magneto ostrzegał, że przyłączenie się do Bractwa wiązać się może z pewnym zagrożeniem... - odparła nie skupiając na nim uwagi, jakby mówiła bezosobowo. - Ahh... Sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Trening i przygotowanie, teraz rozumiała dlaczego chciał, aby poznała lepiej swoje moce i nauczyła się ich kontroli. Myślała, że do obrony przed ludźmi, lecz zrozumiała, że bardziej powinni obawiać się ludzi z mocami. - Tja... Nikt się tego nie spodziewał - odpowiedział z pewną powagą. - Niemniej należą ci się podziękowania od nas wszystkich, dzięki tobie udało się nam wygrać! - dodał z uśmiechem. Psionik przejawiał młodzieńcze podekscytowanie nowościami, oraz mocami - zwłaszcza mocami pobratymców. - To uderzenie pioruna, niemalże znikąd, było całkiem super! - Nawet nie wiem jak to zrobiłam - odpowiedziała Surge, patrząc na niego. Chciała ją ocalić, a go skrzywdzić, a reszta dokonała się samoistnie. Oboje chociaż ciężko było im to przyznać, potrzebowali czasu, aby przetrawić to co miało miejsce na zewnątrz. Dla nich to był inny świat, do którego musieli przywyknąć, jeśli chcieli nadal należeć do Bractwa. Niemniej teraz dziewczyna miała pewność kim była grupa, o której dowiedziała się w elektrowni. Popadli w chwilową konsternację, którą przerwał odgłos burczenia w brzuchu tak głośnego, aż ona go usłyszała. Chłopak chwycił się za żołądek, i oboje parsknęli śmiechem. - Sorry, walka zawsze wzbudza mój apetyt - Żartem próbował zatuszować wstyd, lecz i tak się zaczerwienił. Mimo to żart zadziałał, gdyż dziewczyna roześmiała się, a atmosfera momentalnie się rozluźniła. - Idziemy zobaczyć, czy w kuchni jest coś do jedzenia? Skinęła głową przytakująco. Ubrani w normalne stroje, czyli w przypadku Jacka jeansy, białe adidasy i czarną koszulkę, a w jej czarny top z dziurami nad dekoltem, oraz szare obcisłe powydzierane spodnie, do tego masywne buty. Pełny rock&roll był jej ulubionym strojem, dodatkowo strój odsłaniał jej liczne tatuaże, co dodawało jej jeszcze większego uroku. Rozmawiali po drodze, a gdy dotarli do kuchni, zobaczyli, że nie są sami. - Ooo... - wydusił Jack. - Mamy gości! Kobietę już miał okazję poznać, to on ją tutaj przyprowadził i powiedział jej i Pietro o mutantach zbieranych przez Magneto. Chłopaka nie znał, jednakże i tak wydali się mu oni normalniejsi niż tamci, przynajmniej nie nosili tych dziwnych zbroi. Widząc jak dziewczyna zjada ciasta zdziwił się, że jej tak smakują. Albo ktoś zrobił zakupy pod jego nieobecność, ale dwudziestoletnie pierniki potrafią być nadal smaczne. Był tak głodny, że nawet one narobiły mu smaku. Zobaczył zniszczoną szafkę i przypomniał sobie starcie z innym mutantem, który później również dołączył do Bractwa. Zastanowił się przez chwilę co się teraz z nim dzieje. Obeszli w dwójkę masywny blat na środku kuchni i podeszli do Pyro i Scarlet. - Cześć - przywitał się podaniem dłoni z Pyro. - Jestem Jack, a to jest Noriko. |
| | | Pyro
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/09/2013
| Temat: Re: Kuchnia Nie Lis 03, 2013 2:23 pm | |
| John nie przepadał za piernikami, szczególnie za takimi, które leżały już dobre kilka lat w szafce. Krótkim gestem dłoni odmówił przyjęcia tego, hm "podarku". W innym pokoju, można było usłyszeć czyjeś głosy. Świetnie, może to członkowie zgrupowania? Miał teraz okazję poznać bynajmniej tą garstkę mutantów. Spojrzał się w stronę drzwi, które zaraz się uchyliły. Do kuchni wkroczyły dwie postacie, dziewczyna i chłopak. Widać było, że są trochę zdziwieni obecnością Johna, chociaż blondyn się temu nie dziwił. Poznanie nowej osoby było czymś wspaniałym, ekscytującym. Widząc, że chłopak wyciągnął do niego dłoń, poczynił to samo. Uścisnął ją przyjacielsko, i jeszcze raz oplótł całe towarzystwo wzrokiem. -Miło mi Was poznać. Nazywam się John. - uśmiechnął się serdecznie w ich stronę, czekając na jakąkolwiek reakcję. |
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Kuchnia Nie Lis 03, 2013 8:55 pm | |
| Ciche szmery, urywki rozmowy i śmiech – to było pierwsze co usłyszała dziewoja w czerwieni. Instynktownie zerknęła w stronę drzwi i uniosła dłoń z niedokończonym piernikiem tak, by Pyro nic nie mówił dopóki tamci nie wejdą. Wiadomo, że to byli Ci ‘Nasi’, jednakże pewności nigdy nie mogła mieć. Była zatem gotowa na ewentualne odparcie ataku znikąd. Widząc jednak kto wchodzi na jej twarzy zakwitł uroczy uśmiech. Resztki słodyczy odłożyła na blat stołu, z gracją odwróciła się w stron nowoprzybyłych i pomachała raźno dłonią. Oczywiście nie omieszkała zerknąć na liczne tatuaże dziewuszki. Ochhhh, Wanda zawsze chciała sobie walnąć coś ciekawego na udzie. Ale jakby to wyglądało u niej…Czerwony, obcisły strój i na przykład kolorowa papużka? Nie, to chyba niekoniecznie dobry pomysł. Może nie na teraz? Panienka Maximoff w zamyśleniu przesunęła palcem wskazującym po dolnej wardze i przestępując z nogi na nogę przeniosłą spojrzenie na drugiego – na chłopaka o imieniu John. John i John? Przypadek? I don’t think so… - Cześć. Trochę już na Was czekamy. – Odparła dalej uśmiechnęta szatynka. Wzięła prędko pudło z piernikami w dłonie i podsunęła tamtym niemalże pod nosy. – Pewnie jesteście głodni, co? – Tutaj wymowne spojrzenie na Jacka – NiePyro. Spojrzała na Niego zupełnie tak jakby usłyszała głośne burknięcie. Jednakże, widząc jak tamci wymieniają uprzejmości Scarlet skrzyżowała ramiona na piersi i podbródkiem wskazała na chłopaka, którego przyprowadziła. - Zatem, co teraz? - Zapytała słodko mrużąc oczy. Nie wiedziała czy ma się teraz wybrać po resztę, czy...no właśnie?
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kuchnia Sro Lis 06, 2013 12:30 pm | |
|
Gdy wymienili szybkie uprzejmości, czas było zaspokoić głód, który ich tutaj przywiódł. Niestety, gdy spojrzał do słoika z ciasteczkami, wyjął jeden z nich. Już w dłoni czuł, że jest twardy jak kamień. - Jak ona mogła go zjeść? - pomyślał, przypominając sobie, z jakim apetytem na twarzy chrupała ten kawałek betonu. - Może jej moc daje je zdolności nieodczuwania smaków, albo ma zęby z adamantium! Who know... Jack zaczął rozglądać się po szafkach, szukając czegoś co może dałoby się zjeść bez obawy o późniejszy odwrót wymiotny. Gdy to robił, Surge odpowiedziała na słowa kobiety w obcisłym czerwonym stroju. - Sorry, coś nas zatrzymało... - Mogli zobaczyć drobne pozostałości po lodzie. Na szczęście podczas walk nie zostały wyrządzone większe szkody. Spoglądała jak młodzieniec bezskutecznie próbuje odnaleźć posiłek, w końcu odpuścił. - Nic tu nie ma! - powiedział sam do siebie. Włożył rękę do kieszeni i wyciągnął telefon, wybrał nr. i kilkanaście sekund później zamówienie na dwie największe pizze zostało zrealizowane. Pół godziny później cała czwórka ze smakiem wcinała gorące pizze. Tego im było trzeba, aby odzyskać siły i trochę poprawić swoje samopoczucie. Każda organizacja, która próbuje coś zmienić, może być postrzegana dwuznacznie, jako wyzwolicieli lub terrorystów, lecz wszyscy zapominają, że gdzieś pomiędzy tym szufladami znajdują się ludzie. Ludzie, który muszą jeść. Ludzie, którzy spędzają ze sobą czas, rozmawiają, wygłupiają się i jedzą wspólnie pizze w zapyziałej kuchni. Tego nikt nie pokazuje, a oni o tym nie mówi, lecz to normalna w każdej organizacji. Podczas posiłku rozmawiali luźno o rzeczach zwyczajnych, lecz bratwo często pojawiało się w ich zdaniach. Psionic opowiedział im w jakich okolicznościach poznał Magneto, który przekonał, że powinien być dumny ze swoich mocy i używać ich bez obawy przed osądzającym ludzkim wzrokiem. Surge włączyła się do rozmowy, jak powiedziała, że ten sam człowiek jednym ruchem dłoni zgniótł samochód za pół miliona właścicielki restauracji, w której pracowała wszyscy byli po niezłym wrażeniem. Opowiedziała również o treningu, który z nim przeszła i tutaj znowu przypomniały jej się wydarzenia z przed kilku godzin. - Dziś zostaliśmy zmuszeni do walki - rozpoczęła niepewnie. Nie widziała, czy powinna im o tym mówić i czy to co powie w pełni oddaje jej uczucia względem poprzednich wydarzeń. - Nie byliśmy gotowi, gdyż wiecie... wszyscy jesteśmy zwykłymi ludźmi, wyrwanymi z naszego codziennego życia. - Spojrzała na Jacka. - Wydaje nam się, że on zakłada, iż w przyszłości również może do nich dojść, dlatego ze mną trenował. Jego plan zakłada zmiany, dość duże zmiany, które mogą spotkać się z dezaprobatą ludzi. - Ona ma rację - wtrącił Jack. - Chodzi też o coś innego... Jeśli wszystko się powiedzie, będziemy mogli na co dzień używać naszych mocy, bez obawy. Aby nikomu się nie stała krzywda, musimy nauczyć się je kontrolować. Surge chciałaby, aby on teraz tu był. Odkąd opuścił elektrownię, nie widzieli go, spotkali natomiast jego ludzi, którzy nie mieli tego daru przekonywania, którym on mógł się poszczycić. Gdyby tutaj był wyjaśniłby im wszystko, przekonał nowego członka do swoich racji, oraz ponownie zajął się ich treningiem. Niestety na jego przybycie musieli jeszcze poczekać, nie mogli jednak siedzieć bezczynnie. - Jeśli wam to pasuje, to jest tutaj miejsce, gdzie byśmy mogli w spokoju poćwiczyć Jack znał ten dom najlepiej, spędził w nim noc i w wolnym czasie, obszedł go wzdłuż i wszerz. Teraz zamierzał zaprowadzić ich do ogromnej piwnicy, gdzie mogą mogli pokazać co potrafią. Miał nadzieję, że nie zniszczą bardziej tego domu.
// Jeśli wam to pasuje, to Jack zaprowadzi was do piwnicy. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Kuchnia | |
| |
| | | | Kuchnia | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |