|
| Pokoje Lokiego | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Pokoje Lokiego Pon Cze 18, 2012 7:31 pm | |
| First topic message reminder :
Zespół pomieszczeń stanowiących prywatne kwatery Lokiego. Składają się na niego pokój dzienny, sypialnia, garderoba i łazienka. Układ prezentuje się następująco - po wejściu znajdujemy się w głównej sali, z której prowadzą drzwi do tej sypialnej. Do garderoby i łazienki natomiast można się dostać już tylko z niej, nie zaś z pokoju dziennego. To wyjaśniwszy, przejdźmy jednak do opisów właściwych! Pokój dzienny jest to miejsce obszerne, przestronne, wysoko sklepione i jasne, do czego przykłada się nie tylko kolorystyka - na którą składają się przede wszystkim odcienie zieleni i złota, choć oczywiście nie wyłącznie one - ale i liczne wysokie okna, wpuszczające do środka dużą ilość światła. Parapety przy nich wystają w taki sposób, że potraktowane mogą zostać jako siedziska, zaś kotary umożliwiają odcięcie się od świata zewnętrznego w razie zaistnienia takiej konieczności - czy życzenia. Znaleźć tu można fotele i sofę wykonane w tym samym guście, pomiędzy nimi zaś dość nisko osadzony stolik, a także większy stół z przystawionymi do niego kilkoma krzesłami w dalszej części pomieszczenia. Uświadczyć można paru rzeźb i roślin doniczkowych. Wzdłuż jednej ze ścian ciągnie się regał, na którym dominują różnej maści książki - lecz nie tylko one na nim spoczywają. W paru miejscach znajdują się specjalne misy stanowiące w gruncie rzeczy podstawki pod ogień. Sypialnia również nie zalicza się do małych sal. Kolorystycznie częściowo pokrywa się z pokojem dziennym, gdyż tu także wiele jest zieleni i złota, lecz dołącza do nich i czerń, wcale nie w małej ilości. Podłogę wyściela miękki i puszysty dywan. Oczywiście główną atrakcję stanowi stojące na środku łoże - ogromne, urozmaicone sporą ilością poduszek i do tego mogące pomieścić zdecydowanie więcej osób, niż powinno to być konieczne - a już na pewno zważywszy na to, do kogo należy. A, no i ma baldachim. Przejdźmy jednak dalej... Tutaj także ustawiono regał, jednak jego zawartość jest już... Prywatniejsza. Oczywiście wciąż są to głównie księgi, lecz takie, których wolałby nie zostawiać na widoku. Owszem, mówimy między innymi o tomach magicznych. W jednej ze ścian znajduje się kominek - elegancki, rzeźbiony. Do tego oczywiście tutaj również dochodzą podstawki pod ogień, a także co nieco roślinności. W jednym rogu sypialni umiejscowiono kanapę, pasujący do niej fotel oraz stolik. Z sypialni przejść można do garderoby i do łazienki, które to pomieszczenia są także połączone ze sobą wzajemnie. Pierwsze z nich rozumie się raczej samo przez się, jako że pełni właściwie tylko jedną funkcję, drugie zaś można już pokrótce opisać. Tak więc jest ono przede wszystkim, cóż, wygodne i odpowiednio wyposażone, lecz na tym nie poprzestaje. Rozwija się bowiem w: przyjemne, głównie przez wykorzystanie w ramach wanny sporego zbiornika wpuszczonego w podłogę - i stanowiącego niemalże miniaturowy basen. Bardzo miniaturowy, ale jednak.
Ps. Kto wyłapie wszystkie podteksty i słowa zachęty - dostanie ciasteczko. Nie odnosi się to do Heli, bo to moja własna krew. Rodzona córka po prostu WIE.
Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Sro Cze 20, 2012 11:44 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokoje Lokiego Pią Sie 24, 2012 4:34 pm | |
| Gdy brat ujął go za rękę i usiadł tuż obok, Loki pozwolił sobie na obdarzenie go bladym uśmiechem, po czym kiwnął nieznacznie głową na znak, iż przyjął do wiadomości wypowiedź boga piorunów - lecz po prostu nie uznał za konieczne udzielić mu na nią słownej reakcji. Prawdę mówiąc w ogóle wolał o niej nie myśleć; nikomu by to nie wyszło na dobre, a już na pewno nie jemu samemu. Oczywiście pasowała mu troska brata - w pewnym sensie był nawet ciekaw jak daleko się ona posuwa, jak głęboko sięga. Na ile mógłby sobie teraz pozwolić? Na wiele, tego był pewien, ale gdzie dokładnie leżała granica? Jak interesującą kwestią by to nie było, oby jednak nie musiał tego sprawdzać... Choć głos rozsądku podpowiadał mu, że niestety, tak dobrze nie będzie. Wystawianie zaufania Thora na próbę może okazać się być niebezpieczne, lecz mimo wszystko momentami niezbędne. I wcale nie pomagało mu to, jak brat ściskał jego dłoń, jednocześnie myśląc w ten irytująco naiwny sposób o ich wspólnej przyszłości. Trickster naprawdę nie miał w tej chwili ochoty obchodzić się z sentymentami - zajmowały go o wiele istotniejsze problemy. Musiał się skupić na przeprowadzeniu całej akcji w taki sposób, aby utrzymać przy sobie wszystkich cennych sojuszników... Którzy prawdopodobnie niezbyt się wzajemnie polubią. I to wszystko tylko na jego głowie - a tu jeszcze Thor tak go rozpraszał... To znaczy rzecz jasna rozpraszanie polegało w tym wypadku na wyprowadzaniu go z równowagi. Na denerwowaniu go, żeby czasem nie było na tym polu żadnych wątpliwości. Nieśmiały i nieomal nieuchwytny uśmiech, szczery wzrok - prosto w oczy, a do tego jeszcze słodkie słowa - a w zasadzie myśli - o tym, jak to wszystko potoczy się teraz właściwym torem... Okropność. Tak, zdecydowanie okropność - i w dodatku hipokryzja... Powodująca dziwny ból w klatce piersiowej. To musiał być odzew starych ran - tych zadanych lata temu. Nic więcej. Wypadało mu jednak odpowiedzieć - dla utrzymania pozorów. "Tyle mogę ci obiecać. Zadbam o to." W tym właśnie momencie uwagę boga chaosu przykuł cichy, wyraźnie dochodzący z oddali dźwięk, stopniowo zresztą narastający. Być może początkowo uznałby go za złudzenie, gdyby nie to, że się go spodziewał, a wręcz go wyczekiwał. Odgłosy rogów służących jako alarm... A więc naprawdę się zaczęło. Cudownie - nareszcie. Szczęśliwie mężczyzna idealnie panował nad reakcjami swojego ciała, bo w innym wypadku zapewne uśmiechnąłby się tryumfująco - a nie mógł sobie na coś takiego pozwolić. Jeszcze nie teraz przynajmniej. Zamiast tego postarał się o zainteresowany, lekko zaniepokojony wyraz twarzy, lecz nie taki przesadnie przejęty. Był pewien, że w tej właśnie chwili Heimdall sprawdzał jego reakcję... Choć zapewne szybko przeniesie swą uwagę ku atakującym. W końcu stanowili oni bardziej palący problem. Loki bez słowa obserwował jak jego brat poderwał się z miejsca i ruszył ku drzwiom tylko po to, aby praktycznie natychmiast się zatrzymać. Był to ciekawy obraz odzwierciedlając wewnętrzne rozdarcie między zobowiązaniami wobec całego kraju, a - z braku lepszego słowa nazwijmy to - członka rodziny. Ani przez sekundę nie pomyślał, że Thor mógłby go obecnie zostawić; czuł, że już teraz posiada nad bogiem piorunów wystarczającą władzę, aby go przy sobie zatrzymać... Jak długo będzie w stanie odgrywać swoją rolę. "Poniekąd. To nasi sojusznicy, nie przejmuj się nimi." Trickster był pewien, że stosunkowo szybko uda mu się przekonać wszystkich do tolerowania się wzajemnie. Nie będzie to oczywiście łatwe, ale nie do takich rzeczy udawało mu się już namówić inne istoty, często niezwykle oporne i uparte. Nie miał złudzeń; nigdy nie utworzą względnie sobie ufającej drużyny, współpraca nawet na najbardziej podstawowym poziomie będzie trudna, ale poradzą sobie. Wystarczy, że on sam odpowiednio nimi pokieruje. Zadba o to, aby Hela i Fenris byli razem i otrzymali sporą swobodę, może nawet pozyskali Jormunganda, Ran dostanie swoją zabawę - chętnie jej w tym zresztą pomoże z daleka - a Njord... Cóż, czegokolwiek by nie chciał, nie powinno to stanowić większego problemu. Jak długo będą zadowoleni, chętnie zagrają dla niego, kiedy o to wystąpi. Thor natomiast był już całkiem inną kwestią. Pozostali jakoś się dogadają, lecz stosunki z bogiem piorunów zapewne pozostaną napięte... Z każdej strony. Przede wszystkim Loki świadomy był konieczności trzymania brata blisko siebie. Właściwie nie powinien nawet na chwilę spuszczać go z oczu - bo jeszcze ktoś zacznie siać w jego umyśle zbędne wątpliwości. Coś takiego mogłoby się źle skończyć. A nuż zacząłby pytać o problematyczne kwestie... Nie ma co ryzykować. Thor był mu potrzebny - nie tylko ze względu na swoją siłę. -Tak uczyń...- Loki patrzył teraz bratu prosto w oczy, z ledwie skrywanym namysłem. Tak... Nie chodziło jedynie o jego moc, choć była ona oczywiście niezwykle istotnym elementem... Ale możliwym do zastąpienia. Teoretycznie rzecz biorąc trickster mógłby znaleźć innego sprzymierzeńca, nawet wielu, w tym potężnych - ale czym by ich sobie pozyskał? Obietnicą rozrywki, zemsty, władzy? Pewnie, były to niezłe karty przetargowe, ale jednak nie gwarantowały wierności... Thor zaś będzie lojalny, jeśli tylko bóg chaosu odpowiednio się z nim obejdzie. Co więcej, będzie lojalny z własnej woli, potencjalnie na stałe - nie dla osiągnięcia jakiegoś osobistego celu, lecz po prostu dla niego, dla ukochanego brata... I właśnie to czyniło z Thora najlepszego sojusznika - takiego, który nie zdradzi. Z zamyślenia boga kłamstw wyrwało zjawisko, które jakby nie patrzeć spodziewał się już teraz ujrzeć w każdej chwili. Prosto do jego sypialni przeteleportowała się kobieta, którą automatycznie uznał za swoją córkę - choć był to oczywiście pierwszy raz, gdy miał okazję zobaczyć ją osobiście. Pierwsza do głowy przyszła mu myśl, że teraz mogą już przynajmniej swobodnie rozmawiać - nie martwiąc się o wzrok Heimdalla. Była to znaczna poprawa sytuacji, którą przyjął z zadowoleniem - i nawet podsumował lekkim uśmiechem, który mógł także zostać zinterpretowany jako powitanie. Trickster niezbyt przejął się reakcją Heli na widok Thora. Jego oczy zmrużyły się nieznacznie, gdy szkatuła odstawiona została na podłogę, ale jednocześnie pochwalił kobietę w myślach za pomysł; była na tyle rozsądna, aby nie dotykać jej gołymi rękami. On sam nie musiał się tym oczywiście przejmować - poza tym podejrzewał, że nawet przez gruby materiał przemieniłby się w swą niestety prawdziwą formę... Ale teraz takie szczegóły nie były istotne. Potrzebował po prostu silnego źródła magii, szkatuła zaś nie tylko była potężna, ale i uwalniała jego naturę... Powinna więc zdjąć blokadę nałożoną na niego przez Odyna. Jeśli nie ona - to wciąż będzie mógł spróbować rękawicy, choć w tym stanie byłoby to zapewne bardziej niebezpieczne. Loki wstał z łóżka - zadziwiająco sprawnie jak na kogoś tak zmęczonego, lecz też bez zbędnego pospiechu - po czym znalazł się między swą córką i bratem, tyłem do tego ostatniego i bardzo blisko niego, tym samym tworząc coś na kształt bariery. Pięknie się zaczęło, nie ma co, lecz z drugiej strony nie mógł przecież uprzedzić Heli o czymś takim... Nie zaufałaby mu tak łatwo, a raczej: nie uwierzyłaby w to, że Thor zdradzi dla niego Asgard. Nie mógł sobie pozwolić na taką niedogodność. Później wszystko jej wyjaśni - po swojemu rzecz jasna. -Jesteśmy wszyscy po tej samej stronie. Dostałem twoje wiadomości... Co z pozostałymi? Odwołałaś ich już?- nie mogli sobie pozwolić na zwłokę. Wypadałoby jak najszybciej opuścić Asgard... Ale najpierw najważniejsze. Spojrzenie boga chaosu znów powędrowało ku szkatule i tym razem zbliżył się do niej, zupełnie swobodnie omijając wyciągnięty przez kobietę miecz, po czym pochylił się i podniósł artefakt. Gdy tylko go dotknął jego skóra zaczęła zmieniać kolor i już po chwili cała jego postać przybrała swą prawdziwą formę. Wciąż uparcie trwał zwrócony twarzą ku Heli - nie obchodziło go co ona pomyśli na temat jego wyglądu, w końcu sama nie należała tak naprawdę do miłych dla oka stworzeń, ale Thor... Lepiej, żeby nie oglądał go jako potwora - i na tym poprzestańmy. Mimo wszystko Loki szybko zapomniał o kwestii swego wyglądu - i, co za tym idzie, pochodzenia - kiedy poczuł pulsującą wewnątrz szkatuły magię. O tak, tego właśnie mu brakowało... Ale już niedługo. Ta energia była stara i potężna - idealna do celu, w którym zamierzał ją właśnie wykorzystać. Bez chociażby chwili namysłu sięgnął głębiej, zamykając przy tym oczy i w zasadzie odcinając się od materialnego otoczenia. Praktycznie natychmiast temperatura w pomieszczeniu zaczęła drastycznie spadać - do tego stopnia, że na wszelkich możliwych powierzchniach szybko osiadać zaczął szron. Moc szkatuły po raz kolejny udowodniła, że potrafi zneutralizować czary Odyna: nie tylko zniosła nałożoną przez niego barierę, ale i wypełniła trickstera, odbudowując jego rezerwy energii mistycznej. Lód zaczął się rozchodzić po podłodze i niektórych meblach i to właśnie stanowiło znak, że czas już przestać; Loki zdematerializował szkatułę, aby móc przyzwać ją, gdy będzie mu potrzebna; wraz z jej zniknięciem powróciła standardowa postać mężczyzny. Zaraz potem rozchylił powieki i spojrzał na Helę. -Najpierw zabierzemy mojego brata do bezpiecznego miejsca w Midgardzie, a potem wrócimy po twojego. Teraz zaś... Proszę o kulę i rękawicę- wymownie wyciągnął ręce ku kobiecie. Stał na tyle blisko, że w zasadzie teraz sam mógłby zabrać owe przedmioty, lecz przecież nie było takiej potrzeby, więc po co używać wymuszenia? Grzeczność nigdy nikomu nie zaszkodziła, zwłaszcza ta jedynie pozorna. |
| | | Thor
Liczba postów : 174 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Pokoje Lokiego Sob Sie 25, 2012 11:37 am | |
| Gdy w sypialni pojawiła się kolejne postać – znikąd, co dodatkowo podkreślało wrażenie całego zajścia – Thor odruchowo chciał zareagować biorąc go za potencjalnego wroga. Trwało to jednak ułamek sekundy, gdyż porzucił ten zamiar po zorientowaniu się w jakiej pozycji znajdował się nowy przybysz, a raczej przybyszka. Wystarczyło mu to, by ocenić, że nie chce zaatakować Lokiego, a przecież taki był priorytet, czyż nie? W końcu miał plan, zapewne to jego sojuszniczka, jak widać był skłonny jej zaufać na tyle, by powierzyć zadania zebrania artefaktów… Zaraz. Całość trwała zaledwie ułamki sekund, jednakże bogu piorunów, wyćwiczonemu w boju, gdzie często tak niewielkie ilości czasu decydowały o życiu lub śmierci całych armii, zdołał objąć spojrzeniem zarówno rękawicę i kulę (co skwitował „on zawsze ma plan i powód” utwierdzając się w zaufaniu do brata) jak i szkatułę. I tutaj już mały impuls, acz nieco silniejszy niż przy poprzednich artefaktach, powiązał fakty i przypomniał mu pewien sekret. Tajemnicę, którą wyjawiono mu po „śmierci” Lokiego. Lodowi Giganci. Syn Laufey’a. Długo nad tym myślał swego czasu i właściwie zadziwiająco szybko oswoił się z tą świadomością. Jednakże dlaczegóż miałby mieć z tym problem? To był Loki, jego brat, osoba najważniejsza we wszystkich dziewięciu światach i poza nimi. Mógł być kimkolwiek, jego geny nie miały znaczenia – jego uczucia nie opierały się na rodowodzie, wyrósł z takich zachowań i podejścia, pozbył się podobnego toku myślenia. No tak, osłabienie. Szkatułą zapewne miała posłużyć jako źródło energii, w końcu jakby nie patrzeć mag miał silny związek z tym przedmiotem. Właściwie jej obecność powinna być najbardziej oczywista, prawdopodobna, do przewidzenia, więc Thor po prostu zaakceptował jawiące się fakty. Cóż, w pewien dyskomfort (ujmując delikatnie) wprawił go za to miecz wycelowany prosto w niego. Szybka ocena sytuacji, zupełnie jak podczas walki – sojusznik, ale nie poinformowany o nim. Możliwe, iż uznał go za wroga, które chce wręcz przeszkodzić Lokiemu, zagrozić mu lub nawet unieszkodliwić. Właściwie nie mógł się dziwić takiemu podejściu, w końcu jakby nie patrzeć to on sprowadził trickstera z powrotem do Asgardu, a tym samym do zamknięcia. Ale teraz mniejsza o to. Postanowił się nie ruszać, uznał to za rozsądniejsze posunięcie. Zmierzył wzrokiem najpierw ostrze, po czym kobietę, która dzierżyła broń. Walka była im nie na rękę, na dodatek wierzył, że brat umie poskromić zapędy swoich pozostałych towarzyszy. Krew na klindze sprawiła, że mężczyzna zmarszczył brwi. Do kogo należała? Skarbiec? Biorąc pod uwagę „zdobycze” nieznajomej to miało najbardziej logiczne podłoże. Jego wyraz twarzy nie zmienił się, nawet, gdy Loki stanął w jego obronie. Ten właściwie drobny ruch niesamowicie podniósł Thora na duchu, prawie odesłało wspomnieniami do dawnych lat, gdy jeden drugiego bronił – czy to w zabawie, czy w prawdziwej walce, które przecież nie raz miały miejsce. Słowa jego brata potwierdziły hipotezę o sojuszniku, co jednak nie przeszkodziło mu zadać własnego pytania, dosyć zasadniczego, nawet jeśli zobowiązał się do pełnego zaufania. - Kim jest ta kobieta? Jego ton głosu był spokojny, acz bez najmniejszego trudu dało się wyczuć dystans, wręcz jakby gotowość. Dusza wojownika, nawet teraz każdy jego mięsień był napięty, by w każdej chwili umożliwić „właścicielowi” zadanie lub odparowanie ciosu, błyskawiczne zerwanie się z miejsca itp. Trwał jednak wciąż wyprostowany, nieruchomo niczym posąg. Tylko w jego oczach znać było drobne błyski, niby błyskawice, które jednak były raczej odbiciem charakteru niż groźby. Dominowało w nim opanowanie. Gdy trickster podszedł do szkatuły i ujął ją w dłonie blondyn nie mógł się powstrzymać i powoli przesunął się o parę kroków obserwując go. Chciał dostrzec jego twarz, by chociaż móc na niego patrzeć z boku, acz mając swobodny widok. Mimowolnie rozszerzył delikatnie oczy obserwując zmieniającą się postać boga kłamstw. Błękitna skóra z wzorami, czerwone oczy… Serce Thora zabiło szybciej, na moment zapomniał o upływającym czasie, dźwiękach rogów, kobiecie w zielonej pelerynie. Można powiedzieć, że widok Lokiego jako Jotuna wręcz go zamurował, jednakże , co ciekawe, nie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Nie widział czy to dobrze, czy źle, nie zastanawiał się nad tym, szczerze powiedziawszy, ale… niesamowicie mu się to podobało. Może nie na jego twarzy, ale w oczach odmalował się po prostu zachwyt z nutą fascynacji. W pewnym momencie gdzieś pomiędzy myślami, obecnie tworzącymi lekki chaos, przebiła się jedna świadomość, słowo. ”Piękny.” Dopiero z małym opóźnieniem zorientował się, że temperatura zaczęła gwałtownie spadać, a sypialnie właściwie była w trakcie zamarzania. Poczuł gęsią skórkę, ale żaden dreszcz nie przeszedł przez jego ciało. Zimno, ha, co to dla niego. Nie lubił go, a i owszem, ale jest w stanie wiele wytrzymać chociażby bez żadnej reakcji. Z trudem powstrzymał zawód, gdy Loki wrócił do swej zwyczajnej postaci. Szybko jednak skupił się na jego słowach, po czym przeniósł wzrok na kobietę czekając na jej ruch.
|
| | | Hela
Liczba postów : 169 Data dołączenia : 26/05/2012
| Temat: Re: Pokoje Lokiego Nie Sie 26, 2012 9:51 pm | |
| Bogini umarłych zaczynała podejrzewać, że znajomość z bogiem kłamstw znacznie… urozmaici jej dotychczasowe życie. I to o całkiem sporą ilość atrakcji, bo najwyraźniej lista zaskakujących ją rzeczy wciąż się powiększała. A już z pewnością mogła dodać do niej samego Lokiego, który zamiast pozwolić jej działać… stanął w obronie Thora. Prawdopodobnie gdyby nie opanowanie Heli, wyuczone zachowanie i kilka innych istotnych szczegółów, kobieta właśnie upuściłaby miecz z wrażenia. Nie wyglądałoby to zbyt dobrze, szczególnie teraz, w obliczu czającego się w oddali zagrożenia ze strony strażników Asgardu, stojącego przed nią Lokiego, a także samego przyszłego władcy Asgardu – jeszcze do niedawna jej wroga. A teraz? Teraz już nie była tego taka pewna. Jeśli słowa „ojca” miały w jakiś sposób uspokoić Helę, w pierwszym momencie nie odniosły zbyt dużego sukcesu. Ostrze nie drgnęło nawet o cal, wciąż skierowane w Thora. A raczej miało być w niego, gdyż aktualnie od celu dzieliła go pewna osoba. „Wszyscy po tej samej stronie”, tak? Och, w to Hela wątpiła. Z jakiej racji bóg piorunów miałby być po jej stronie? Z żadnej. Więc po stronie Lokiego? Cóż, na to pytanie już bogini nie potrafiła odpowiedzieć. Miała jednak nadzieję, że bóg kłamstw w najbliższym czasie jej to wytłumaczy. Loki wspominał o sojuszniku z Asgardu. Najwyraźniej, o ironio, miał być nim sam Thor. Gdyby niecałą godzinę wcześniej ktoś zasugerowałby Heli coś podobnego, wyśmiałaby go i nazwała szaleńcem. A tu taka… niespodzianka. Nie mając żadnej lepszej alternatywy, bogini umarłych wreszcie upuściła Nightsword. - Powinni już czekać przy mym bracie – odpowiedziała Lokiemu, spoglądając to na niego, to na Thora. I na obu dosyć uważnie. Słysząc jednak pytanie jasnowłosego mężczyzny, w ostatniej chwili udało jej się nie skrzywić. A więc Asgardzki książę nie wie kto panuje w sąsiadujących ziemiach? Doprawdy, godne podziwu. Prawda, Hel nie jest zbyt chętnie odwiedzanym miejscem, lecz czy jakieś podstawowe wiadomości u kogoś na takim „stanowisku” nie powinny być wręcz obowiązkowe? Bogini nie przywykła również do traktowania ją jak powietrze. To niegrzeczne, prawda? - Owa kobieta, jest panią Helu i Niffleheim – zielone oczy znów zatrzymały się na Thorze chwilę dłużej. Przez krótki moment, bogini miała ochotę dodać „wuju” – choćby tylko po to, żeby móc z satysfakcją obserwować jego reakcję – wiedziała jednak, że jeśli nasz kochany książę nie jest poinformowany we wszystkich kwestiach, nie byłoby to dobre posunięcie. Dosyć kłopotliwe. Szczególnie dla Lokiego, choć aktualnie to był nieco mniejszy problem. Widząc jak „ojciec” zbliża się do szkatuły, Hela przesunęła się nieznacznie na bok, robiąc mu miejsce. Musiała przyznać, że przemiana w drugą formę wyglądała niecodziennie, ale miała w sobie pewien, powiedzmy, urok. Ochłodzenie pomieszczenia nie wywarło na niej szczególnego wrażenia, choć gdyby miała oceniać, taka temperatura zdecydowanie bardziej jej odpowiadała. Niffleheim potrafi być bardzo chłodnym miejscem. Kiedy kobieta oderwała spojrzenie zielonych oczu od Lokiego i szkatuły, by znów kontrolnie przenieść je na Thora… aż uniosła nieznacznie brew. Niecodziennie bowiem widzi się boga piorunów tak… zafascynowanego. Zauroczonego wręcz. Tylko czym? W pierwszej chwili Hela pomyślała, że szkatułą i jej mocą. Tak, ta moc jest naprawdę godna uwagi, nawet fascynacji. Może niekoniecznie powinien okazywać ją przyszły władca Asgardu, nawet w tak delikatny sposób, ale jednak. Lecz gdy pani Helu przyjrzała się dokładniej dostrzegła, że bóg piorunów wcale nie patrzy na szkatułę. Nie na nią, tylko na Lokiego. Lista rzeczy zaskakujących robiła się coraz dłuższa i ciekawsza. Czyżby przybrany brat, w takim nowym wydaniu, zrobił aż tak duże wrażenie na Thorze? Pytanie tylko – jak duże? Tak, z pewnością bogini umarłych jeśli będzie mieć ku temu okazję, z chęcią przyjrzy się dokładniej relacjom jej „ojca” i księcia Asgardu. - Podziwianie barwnych skutków działania szkatuły radziłabym odłożyć na czas po wydostaniu się stąd. Jestem pewna, że Loki nie będzie miał nic przeciwko powtórzeniu dla przyszłego władcy Asgardu prywatnego pokazu – zwróciła się do Thora, uśmiechając przy tym nieznacznie. Można by nawet powiedzieć, że uprzejmie. Tę nieznaczną poprawę nastroju bogini, zachwiały nieco wyciągnięte dłonie Lokiego. Nie dała tego po sobie poznać, lecz słowa mężczyzny nie przypadły jej do gustu. Najpierw niespodzianka z Thorem, teraz odstawienie go do Midgardu… Ale w tej chwili, wahanie nie przyspieszy jej powrotu do Fenrisa. A czasu mieli naprawdę mało. W każdej chwili ktoś mógł sobie przypomnieć o ich istnieniu i sprawdzić co tam u Asgardzkiego więźnia numer jeden. Hela schowała Nightsword do pochwy u swego boku, by następnie wręczyć kulę i rękawice Lokiemu. Wewnątrz robiła to bardzo niechętnie. Na zewnątrz jednak, żaden mięsień na jej twarzy czy w rękach nie zdradził tej niewielkiej rozterki. Do Fenrisa i tak i tak muszą iść. W końcu Loki raczej nie naraziłby się na gniew trzech bóstw, a ani Ran, ani Njord nie byliby zachwyceni, gdyby bóg kłamstw się teraz ulotnił.
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokoje Lokiego Pon Sie 27, 2012 7:15 pm | |
| Wszystko wskazywało na to, że przynajmniej póki co sprawy układały się całkiem nieźle - o czym świadczył chociażby fakt, że jak do tej pory Hela i Thor jeszcze się wzajemnie nie zaatakowali, pomimo całego wyczuwanego między nimi napięcia. Trickstera w gruncie rzeczy zdziwił względny spokój brata; oczekiwał raczej gwałtowniejszej reakcji, a nie jedynie przyjęcia pełnej gotowości postawy... Lecz cóż, nie miał przecież zamiaru na to narzekać, wręcz przeciwnie - było mu to na rękę. To już bogini zmarłych sprawiała wrażenie bardziej nerwowej; oczywiście miała ku temu słuszne powody, dlatego też Loki nawet nie planował komentować jej zachowania... Na głos. Całkiem zabawne było natomiast to, w jaki sposób Hela została potraktowana przez boga piorunów - zupełnie tak, jak gdyby nie było jej tuż obok nich. Zwrócenie się przez Thora z zapytaniem do niego, zamiast bezpośrednio do niej nie było może zbyt kulturalne, ale za to tak niezwykle satysfakcjonujące... Przynajmniej z punktu widzenia Lokiego. Z drugiej strony musiał przyznać Heli dodatkowe punkty za to, że nie pozwoliła temu zdarzeniu jeszcze bardziej wytrącić się z równowagi - na zewnątrz, bo w głębi duszy prawdopodobnie zadowolona z takiego podejścia nie była. Ciekawe jak bardzo ją to dotknęło w rzeczywistości? Dobrze jednak, że powstrzymała się przed udzielaniem zbyt wielu informacji. Nie był to zdecydowanie czas, a już na pewno nie miejsce na wyjaśnianie Thorowi wszystkich szczegółów; być może zajmie się tym później, gdy znajdą się bezpiecznie w Midgardzie. Niestety już sam fakt, że pomagała im niezbyt popularna - a właściwie to wręcz wyklęta przez Odyna - postać stawiał całą "misję" w złym świetle... Lecz nie było to nic, czego bóg kłamstw nie mógłby odpowiednio sprostować, aby oczyścić się w oczach brata. Prawdę mówiąc już zdążył odpowiednio zmodyfikować w myślach podaną Heli historię, by potem móc przedstawić ją Thorowi. A skoro już mowa o kwestiach, które będzie musiał przedyskutować z bratem, gdy sprawy uspokoją się w wystarczającym stopniu... W trakcie nawiązywania kontaktu ze szkatułą Loki skupiał się właściwie niemalże tylko na niej; musiał ją w końcu uważnie kontrolować - i siebie samego również - aby nie rozpętać przypadkiem lub zupełnie umyślnie lodowego piekła, które na pewno szybko wykroczyłoby poza granice jego sypialni. Mimo tego częściowego odcięcia od reszty świata nie pozostawał całkiem głuchy - a przynajmniej nie na przekazy myślowe. Nie zerwał swego telepatycznego połączenia z Thorem, lecz po prostu na moment o nim zapomniał, dlatego tym bardziej zaskoczony był odbierając od brata jedno krótkie słowo... "Piękny", tak? O dziwo Loki natychmiast zrozumiał, że określenie to z jakiegoś niepojętego powodu odnosi się właśnie do niego samego. Nie potrafił pojąć jak ktokolwiek przy zdrowych zmysłach mógłby użyć w stosunku do niego - to znaczy do jego prawdziwej formy rzecz jasna - takiego epitetu, lecz w tej chwili nic innego tak naprawdę nie wchodziło w grę... W przypadku dowolnej innej osoby uznałby to zapewne za umyślną obrazę, przemyślany docinek, bolesną ironię - ale Thor przecież nie był do czegoś takiego zdolny... Nie on - i już zdecydowanie nie w odniesieniu do trickstera. Czyżby więc naprawdę tak uważał? Ta opcja jawiła się Lokiemu jako zgoła niemożliwa, ale z drugiej strony żadna inna nie miała logicznego sensu. Cóż, w każdym bądź razie - to by było na tyle, jeśli chodzi o ukrywanie tej postaci przed bratem... Może to nawet i lepiej? Przynajmniej od razu miał to z głowy - i w dodatku Thor zdawał się nie mieć nic przeciwko, delikatnie ujmując. Nawiasem mówiąc, blondyn całkiem nieźle zniósł też fakt, że Hela wyniosła ze skarbca nie tylko ten jeden artefakt, o którym Loki już mu wspominał i uprzedzał, ale i dwa inne potężne przedmioty. Obecność szkatuły zapewne zaakceptował po prostu rozumiejąc przygotowane dla niej zadanie, lecz to zaufanie - choć naiwne - i tak było niesamowicie głębokie... I w dodatku wypełniało boga chaosu dziwnym uczuciem zadowolenia z siebie. To w końcu dla niego... Nie o tym jednak teraz. Z zamyślenia boga kłamstw wyrwały słowa jego córki, która najwyraźniej również zorientowała się w nastroju Thora - nie na drodze telepatii, tego był praktycznie pewien, a więc musiało to się wręcz odbić na jego twarzy... Aż szkoda, że nie uchwycił wówczas jej wyrazu. Może wtedy miałby jako taką pewność, że rzeczywiście słusznie zinterpretował jego krótki - i prawdopodobnie zarazem przypadkowy - przekaz. -Być może pozwolę się na to namówić, lecz póki co... Czas już na nas- oczywiście nie miał najmniejszego zamiaru bez powodu powtarzać tego przedstawienia, ale to już wyjaśni sobie z bratem sam na sam, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Rzecz jasna nie uczyni tego nazbyt dosadnie; musiał pamiętać, aby być dla Thora względnie miły... To dopiero będzie wyzwanie. Spojrzenie trickstera powędrowało ku artefaktom, które przekazała mu Hela. Niesamowicie kusiła go opcja wykorzystania rękawicy, lecz potrafił się przed tym powstrzymać; wiedział, że jeszcze nie pora na tę próbę. Kula natomiast... Cóż, nie było to co prawda jej główną funkcją, lecz zdolna była do otwierania przejść między światami. W dodatku wykorzystywała przy tym swą własną energię, co zwłaszcza w tej chwili było Lokiemu bardzo na rękę. Bóg chaosu wypuścił kulę Agamotto z dłoni, a ta - zamiast upaść na podłogę zgodnie z zasadami grawitacji - zawisła w powietrzu i niemalże natychmiast rozbłysnęła bielą. Już po chwili jej moc posłużyła do utworzenia portalu chwilowo łączącego to miejsce z Midgardem - zgodnie z życzeniem trickstera - i mającego zamknąć się tuż po ich odejściu. Ach, jak podejrzanie łatwo było nią sterować...
[z/t wszyscy troje] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pokoje Lokiego | |
| |
| | | | Pokoje Lokiego | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |