|
| Opuszczone doki | |
|
+4Loki Groot Rocket Raccoon Wolverine 8 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Opuszczone doki Sro Gru 25, 2013 12:00 pm | |
| First topic message reminder :Dawno opuszczone doki, pełne powierzchni biurowych, zardzewiałych kontenerów i bliskich zatonięciu łódek różnej wielkości. Zgaszone lampy okrywają cały teren ciemnościami, jedynym źródłem światła są latarnie przy ulicy. Całość leży w dzielnicy o dość niepochlebnej reputacji, położonej niedaleko Santa Monici, policja rzadko zapuszcza się w te rejony. *** Część doków uległa zniszczeniu podczas fabularnej walki. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Salomon King
Liczba postów : 23 Data dołączenia : 23/12/2017
| Temat: Re: Opuszczone doki Nie Sty 14, 2018 8:30 pm | |
| - Chyba zapomniałem kupić dodatkowej paczki, skleroza chyba mnie na starość bierze. Powiedział do siebie, przy okazji oglądając zawartość torebki foliowej. Obok kierowca taksówki, trochę zdenerwowany i cały zapocony. Widocznie coś go dziś dręczyło, może zły dzień? - Panie, ja już piąty raz nie wrócę do tego monopolowego. Uznają mnie za wariata. Skierował swe ostre słowa cierp w stronę Moon'a, jednak czy miały one jakieś znaczenie? Niezbytnio, gdyż klient nasz pan. Taka zasada powinna przynajmniej panować, ale kto tam wie jak taksówkarze działają. - To, że uznają cię za wariata to najmniejszy problem. Więcej zarobisz, pójdziesz do jakiegoś dobrego psychologa po tym. Odpowiedział dość leniwie, następnie wyciągnął małą butelkę Whisky. Nim jednak Moon się obejrzał, samochód się zatrzymał. - Sto dolarów się należy za tą wycieczkę. Rzucił starszy człowiek z wąsem, który widocznie nie miał frajdy z dzisiejszej wycieczki. No ale cóż, Salomon wyciągnął banknot i wręczył taksówkarzowi. Następnie opuścił pojazd i pomachał mu na do widzenia. Samochód jedynie ruszył z piskiem opon i zawrócił, po czym popędził w swoją stronę. Pierwszym podejściem, było zapchanie kieszeni butelkami Whisky. Uzupełnienie papierośnicy i zapalenie jednego papierosa, w drodze do doków oczywiście. Wejście nie stanowiło żadnego problemu, było wręcz banalnie proste. Wystarczyło przejść przez bramę, następnie znaleźć miejsce kolizji gwiazdy z ziemią. Ciekawe co dziś mu los sprezentuje, może jakieś skutki uboczne? W powietrzu aż waliło starocią i jakimś cielskiem, wiadomo że ktoś już tu był. Przecież puścili to w radiu, wielkie wydarzenie. Wypuszczając dym z noska, po chwili Salomon znalazł krater. Tak, ekscytujące. - Ciekawe. Wykaszlał z siebie, następnie skupił się trochę na wdychaniu świeżego powietrza. Odkręcając koreczek z buteleczki, po chwili wziął łyka napoju. - Gdzie jest kamyczek, który tutaj sobie spadł? Zadał sobie pytanie, następnie spojrzał w niebo. Chyba była dziś dobra pogoda, na odrobinę szaleństwa. Teraz pytanie, czy mu się to opłaci? W sumie i tak nie ma nic do stracenia, może tutaj trochę posiedzieć.
|
| | | Samuel Guthrie
Liczba postów : 142 Data dołączenia : 12/06/2016
| Temat: Re: Opuszczone doki Nie Sty 21, 2018 9:22 pm | |
| Zajęty przyglądaniem się miernikowi, Sam początkowo jedynie kątem oka wyłapał na dole jakiś ruch. Jego umysłowi zajęło sekundę zarejestrowanie tego, co zobaczył, nim wreszcie mężczyzna oderwał spojrzenie od urządzenia w swych dłoniach i skierował je niżej, w pobliże krateru. Jego czoło lekko się zmarszczyło, lecz nie czuł się jeszcze zaalarmowany. W końcu dopiero co myślał o tym, że ludzie robili co chcieli i przewidywał, iż zapewne ktoś pokusi się o podejście do odgrodzonej dziury. Być może ciekawość stanowiła pierwszy stopień do piekła, ale jednocześnie była czymś naturalnym i powszechnym. W pewnym sensie jego również tutaj przywiodła - choć nie jego własna, tylko minionków. W ich przypadku ciekawość napędzała rozwój. Mimo to obecność obcego mężczyzny oznaczała dla blondyna drobną niedogodność. Według otrzymanej od nerdzików instrukcji powinien uruchomić miernik tuż przy kraterze albo najlepiej w ogóle w jego wnętrzu... A więc musiał tam zlecieć. Choć dzięki maskowaniu był niewidoczny, zaś pole siłowe na życzenie sprawiało, że nie dało się go również usłyszeć czy nawet wyczuć - a przecież podczas przemieszczania się wydzielał ogień i energię termo-chemiczną - to tam na dole musiałby zrezygnować przynajmniej z bariery... Żeby odczyty nie wyszły przekłamane. Dym z kolei łatwo było wykryć, więc pewnie zwróciłby na siebie uwagę, nawet jeżeli nieznajomy nie zorientowałby się co się przy nim działo. Sporo zachodu. Szkoda tylko, że nie wyglądało na to, aby przybysz zamierzał się wycofać. Sądząc po papierosie i butelce w ręku, mógł być najzwyczajniej w świecie wstawiony, a takim ludziom często nigdzie się nie spieszyło... To tłumaczyłoby czemu tutaj w ogóle przyszedł. Alkohol - o ile to rzeczywiście był alkohol, bo z tej odległości Sam nie był tego do końca pewien - dodał mu odwagi i obniżył zahamowania... I proszę. Tak, to wyjaśnienie brzmiało rozsądnie. Tyle że nie przybliżało blondyna do żadnego rozwiązania. Cannonball naprawdę nie miał ochoty niepotrzebnie tracić tutaj czasu na czekanie. Wolałby jak najszybciej wrócić do bazy, może zajrzeć na chwilę do Bobby'ego... I przede wszystkim objąć swój posterunek. Zawsze martwiło go co pod jego nieobecność mogą zorganizować nerdziki. Jak na tak genialne umysły, momentami miewały poważne problemy z przewidywaniem konsekwencji swoich działań. Nie podobało mu się to i to bardzo, ale chyba jednak musiał zignorować obecność obcego i po prostu dokonać pomiarów przy nim. Pocieszała go myśl, że przecież nie robił niczego złego, wręcz przeciwnie, działał w imieniu organizacji, która... No, na pewno współpracował z S.H.I.E.L.D., nawet jeżeli pobudki A.I.M. u niektórych wzbudzały pewnie wątpliwości. Zawsze mógł zrzucić niewygodne pytania obywateli na agencję. Z tym postanowieniem Sam wyłączył w końcu maskowanie, a następnie ruszył przed siebie i zeskoczył z dachu, od razu uruchamiając swoją mutację. Przy jego nogach pojawiły się płomienie, a ciało otoczyło ochronne pole siłowe. Mężczyzna skierował się łagodnie w dół, lekko zakręcając, aby wylądować po przeciwnej stronie krateru do nieznajomego. Tak naprawdę mógł to wszystko zrobić jeszcze pod przykrywką niewidzialności, ale uznał, że niespodziewane pojawienie się znikąd nie będzie wcale lepsze. - Domyślam się, że zmartwiła pana nieobecność policji w takim miejscu, ale bez obaw, już pilnuję okolicy - zaczął uprzejmym, naturalnym tonem, jak gdyby naprawdę zakładał, że miał do czynienia z zatroskanym mieszkańcem, a nie z kimś, kogo podejrzewał o szukanie przygody pod wpływem. W jego słowach można się było doszukać sugestii opuszczenia terenu, lecz na tyle subtelnej, że Sam nie zdziwiłby się, gdyby nieznajomemu umknęła. Bariera pozostawała jeszcze w większości aktywna, bo Cannonball wolał być gotowy na każdą reakcję, w tym nawet na rzucenie butelką, lecz cofnął ją przy samej swojej dłoni - tej, w której trzymał miernik. Blondyn przyklęknął na moment na jedno kolano, kierując urządzenie w dół i uruchamiając je. Nie chciał ryzykować zeskakiwania do krateru, aby nie zostać niczym zaskoczony, więc miał nadzieję, że tyle wystarczy. Z tej pozycji w razie czego łatwo mógł się wybić do lotu... Ale okazało się, że nie musiał się tym wszystkim martwić, gdyż obeszło się bez interakcji z nieznajomym. Już po chwili sygnał dźwiękowy z miernika dał Samowi znać, że dane zostały zgromadzone i mężczyzna mógł się wyprostować, po drodze chowając sprzęt do pasa. Zerknął w stronę obcego osobnika, uśmiechnął się do niego przyjaźnie, po czym ponownie uruchomił swoją mutację i poderwał się w powietrze.
Przepraszam za zwłokę, ale dopiero dziś ustaliłem z Robbie'm, że w tej kolejce go jeszcze pomijamy. Obiecał, że dołączy do nas w ciągu kilku dni.
Z/t po edycji posta.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Opuszczone doki | |
| |
| | | | Opuszczone doki | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |