|
| Prywatne laboratorium doktora Bannera | |
|
+3Bruce Banner Tony Stark Loki 7 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| | | |
Autor | Wiadomość |
---|
Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Wto Lis 27, 2018 8:47 pm | |
| Trafienie z zewnątrz na Hangar Starka, uwierzytelnienie się jako pojazd Avengers, znalezienie miejsca obok Quinjetów i innych zabawek mścicieli, oraz posadzenie maszyny były łatwą częścią. Problemy zaczęły się gdy trzeba było rozeznać się w samym planie budynku. Tym bardziej że wieżowiec wydawał się wyjątkowo opustoszały. Prawdopodobnie miało to związek z trwającym atakiem. Oczywiście i Rocket i Groot od razu po lądowaniu odnaleźli zaraz obok wind rozkład pomieszczeń budynku, Jednak strażnicy byli członkami Mścicieli tak krótko, że nikt jeszcze nie umieścił na planie ich kwater. Pomimo szczerych powątpiewań Groota, Rocket od razu stwierdził że "to musi być dwadzieścia dwa". Po pierwszej nieudanej próbie, przyszła kolej na "Tak, więc pewnie siedemnaście", a zaraz potem "W takim razie dziewięć" i "minus trzy?". Jeszcze raz sprawdzili czy na dwadzieścia dwa na prawdę nie ma ich kwater, po czym zaczęli losowo sprawdzać kolejne piętra. Groot ze stoickim spokojem obserwował jak jego mały przyjaciel traci powoli cierpliwość. Osobiście uważał, że szybciej by było po kolei, tym bardziej że na niektóre piętra trafiali już chyba kolejny raz. Trafili w ten sposób na salę ćwiczeń fizycznych, konferencyjną, jakiś magazyn, basen, garaż, archiwum i wiele innych do których części nie mieli nawet dostępu. Melodyjka lecąca w wagoniku zaczęła irytować Rocketa tak bardzo, że zestrzelił głośnik pistoletem. Tak więc jakby doktor Banner miał mało zmartwień na swojej głowie, drzwi windy na piętrze jego laboratorium właśnie się otworzyły, ukazując za sobą dwójkę niecodziennych postaci. - DOŚĆ TEGO!!! - Rocket był bliski szewskiej pasji - SPRAWDŹMY ZNOWU DWADZIEŚCIA DWA!!! - Jestem Groot. - drzewiec zauważył pracującego w laboratorium Bruce'a i zwrócił w jego stronę szopa. - Ej ty! - zaczął Rocket prosto z mostu uradowany że w końcu spotkali jakąś żywą postać. - Czy ty tu sprzątasz? Możesz wskazać nam drogę do kwater "Strażników Galaktyki™"? Groot postanowił zadbać o ich prezencję i w przeciwieństwie do Rocketa pomachał Bannerowi z uśmiechem na powitanie ciekaw jego reakcji |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Pon Gru 03, 2018 11:51 am | |
| Bruce zdawał sobie sprawę że nie byłby dobrym naukowcem gdyby nie potrafił cierpliwie czekać na przełom. Umiejętność czekania była tu kluczem. Zbieranie i analiza faktów to monotonne przedsięwzięcie, w żaden sposób nie gwarantujące sukcesu, bez względu na włożony w nie wielogodzinny nakład pracy. Skoro nawet potężne komputery Tony’ego nie radziły sobie z nadmiarem danych, to tym bardziej on nie powinien mieć do siebie pretensji iż póki co czuł się jak w mgle. Problem w tym, że chwilowo Banner nawet nie zdawał sobie sprawy czy pracuje nad jednym, czy dwoma niezależnymi problemami. Najpierw santinele a później Magia i to całej jej gadanie o kosmosie. Informacja od Clinta w żaden sposób nie rozjaśniła tej sytuacji. Hawkeye potwierdził jedynie że zna problem, choć słowo „zna” wcale nie odnosiło się w tym przypadku do jego rozumienia. Trudno zresztą było się po nim tego spodziewać. Jednak najwyraźniej informacja przekazana mu przez kobietę z mieczem do szatkowania rzeczywistości nie była aż tak ważna, ponieważ nie zrobiła ona na agencie większego wrażenia. Dla Bruce to nawet dobrze, ponieważ gdyby przyjaciel nagle zaczął wypytywać szczegółowo o każde słowo czy gest jakim posługiwała się Magia w czasie ich krótkiej rozmowy, naukowiec musiałby się przyznać iż był zbyt zszokowany aby cokolwiek pamiętać. Na szczęście ten problem chwilowo mógł uznać za zakończony, skupiając się bardziej na robotach dewastujących Ziemię. Bruce spróbował zmienić zapytania jakie formował przed AI stworzonym przez Starka. Skoncentrował się na pochodzeniu santineli, poszukując informacji skąd się one pojawiły. Telewizyjny przekaz koncentrował się na chwili w której roboty zaczęły niszczyć miasta, ale gdyby sprawdzić zasoby Internetu, czy informacje krążące w sieci telefonicznej, może dałoby się wpaść na zdjęcie lub sms zrobione jeszcze przed atakiem, a opisujące mechaniczne twory wyłażące z jakiegoś budynku lub czarnej dziury znienacka materializującej się na ulicy? Ludzie lubili chwalić się swoimi odkryciami, a przed inwazją na planetę, taka informacja musiała być hitem. Burczenie w żołądku uzmysłowiło Bannerowi jeszcze jeden znacznie pilniejszy problem. Nie pamiętał kiedy ostatnim razem cos zjadł, nie wspominając o fakcie, że jego organizm domagał się największej kawy w wszechświecie. - Spróbujmy nadrobić ten błąd. – Głośno podsumował Bruce. – Hej, maszyno, przydaj się na coś. Gdzie tu jest stołówka? Naukowiec nie zdołał sprecyzować swoich potrzeb, gdy okazało się ze nie jest on jedynym słabo znającym rozkład budynków w wieży. Bruce nagle uświadomił sobie, że Tony musiał tu pracować nad naprawdę niezwykłymi projektami. Takimi jak gadający szop czy chodzące drzewo. Tylko dlaczego w wszystko co tworzył musiał wkładać broń? Tak jakby wielka giwera była tu jego znakiem firmowym. A może Stark bawił się zwyczajnie jego kosztem? Pytanie jakiego posłańca przyśle następnie? Kobieta z mieczem wyglądała fascynująco, ale ci tutaj przebijali M - Co tym razem? Kolejne galaktyczne widmo z informacją iż ziemia dostała czkawki? Nie jestem zainteresowany. – Burknął Banner. - Nękajcie kogoś innego. Czy któryś z was słyszał kiedykolwiek pojęcie „prywatne”? Bo zdaje się że właśnie taka tabliczka wisiała na drzwiach. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Wto Gru 04, 2018 1:06 pm | |
| We wszystkich niewyciszonych komunikatorach należących do Avengers rozległa się jednocześnie ta sama wiadomość, nadawana do nich bezsprzecznie przez Visiona: "Z uwagi na zagrożenie związane z przejęciem kontroli nad tym ciałem zmuszony jestem całkowicie się wyłączyć. Powodzenia."
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Sob Gru 08, 2018 4:18 pm | |
| Nie takiej reakcji spodziewali się strażnicy. Właściwie to każdy z nich spodziewał się innej, ale zdecydowanie innej niż ta obecna. Zdezorientowany Groot przestał machać ręka, a szop jak zwykle zaczął się bulwersować. -Taaa... Prywatne. Czyli dla Avengers. -odburknął, mimo że oczywiście wcale nie czytał żadnej tabliczki - Do których tak się składa należymy, więc możesz przestać się dąsać jak smertiański drozd przed godami i wskazać nam nasze kwatery? Na potwierdzenie słów szopa w jego plecaku odezwał się komunikator Avengers, powodując niewielki pogłos razem z urządzeniem Bannera. - To tutaj normalne prawda? Pewnie wyłączacie się awaryjnie w obawie przed całkowitym przejęciem kontroli co drugi dzień, nie? -Jestem Groot- Groot zwrócił uwagę na coś, czego szop nie zauważył. -Czekaj. -Zwierzaka trafiło nagłe olśnienie - Ty też jesteś Mścicielem? Muahahahaha. A to dobre. Co jest twoją supermocą? Aptekarstwo? - wysnuł wniosek Rocket patrząc na kitel Bruce'a. Zerknął na przyjaciela czy ten załapał dowcip, ale Groot tylko z politowaniem pokręcił głową. -Ej, ale sprzęt to tu masz fajny. Może mi się przydać. Rocket wskoczył na blat laboratoryjny i zaczął grzebać w sprzęcie. - Masz tu coś co może zmierzyć fluktuacje widma pola astralnego w Makroskali? -Jestem Groot. Jestem Groot - drzewiec z miejsca w którym stał wyciągnął ręce tak by chwycić Rocketa, podnieść go ze stołu i postawić w miejsce z którego ruszył. -Ejże! Co to ma być?! Cierpliwość doktora Bannera zostawała wystawiana na ciężką próbę. |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Sro Gru 12, 2018 8:52 pm | |
| Według własnych wyobrażeń, Banner uważał się bardziej za kogoś w rodzaju konsultanta, niż pełnoprawnego członka Avengers. Operacje militarne prowadzone przez Agencję, na pewno nie były czymś, do czego się nadawał i w czym czuł się swobodnie. Nawet Hulka traktował jako opcję ostateczną, zastosowanie której przynosiło niemalże tyle samo strat co korzyści. Z tego też powodu Bruce nie angażował się specjalnie w politykę Mścicieli, podejmowanie ważnych decyzji pozostawiając innym. Oczywiście miał świadomość o prowadzonych rekrutacjach i szkoleniu młodych bohaterów, po to by w przyszłości ktoś mógł ich zastąpić, jednak jego kontakty z ową młodzieżą były znikome, nie wspominając o jakiejkolwiek formie współpracy. Właśnie dlatego widok Raccona i Groota wywołał u doktora taką konsternację. Gdyby nie dźwięk komunikatorów, ewidentnie potwierdzających twierdzenie gadającego szapa, Banner uznałby powyższą sytuacje za głupi żart, jednak wspomnienie wcześniej urządzenie nie były czymś co można sobie podrobić czy wypożyczyć, co z kolei oznaczało że ta dziwaczna dwójka faktycznie musiała być członkami Avengers. „Wygląda na to iż właśnie straciłem tytuł najprzystojniejszego członka zespołu” – Ironicznie pomyślał Bruce. - Supermoce? Nie mam pojęcia. Wydaje mi się że chodzi o dowcip. Przyjęli mnie do drużyny bo jestem zabawny. – Z stoickim spokojem odpowiedział doktor, pytanie Rocketa traktując jako retoryczne. Wystarczył rzut oka po laboratorium, by zorientować się o stopniu zaawansowania wykorzystywanego tu sprzętu, a co za tym idzie łatwo było pokojarzyć iż osoba obsługująca taką aparaturę nie jest stażystą świeżo po studiach. Jeśli futrzak nie był w stanie tego wydedukować to jakiekolwiek tłumaczenie tym bardziej nie mało sensu. Tym bardziej że przechwalanie się nie było w stylu doktora. - Drzewo ma racje. Nie wiem wprawdzie co mówi, ale sugerowałbym nie dotykać tych urządzeń, chociaż po to by nie podpaść gospodarzowi. W końcu te wasze zaginione kwatery opłacane są z jednej konkretnej kieszeni. Niestety nie wiem gdzie one są. Sam właśnie wybieram się na poszukiwanie automatu z kawą, z nadzieją iż nie został on uwikłany w mające tu miejsce anomalie międzywymiarowe. - Zasugerował Banner, uznając że skoro ma obok siebie innych Avengers, to nie zaszkodzi podzielić się z nimi informacja o Magii i poczcie pantoflowej, rzecz jasna pod warunkiem że tamci wykażą jakiekolwiek zainteresowanie. – A tak przy okazji, mógłbym spytać jak to się stało, że w chwili gdy wszyscy Avengers zostali zagonieni do pracy, wasza dwójka wygląda jakby nie wiedziała co zrobić z przedłużającą się sjestą?
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Czw Gru 13, 2018 7:37 am | |
| Po słowach Bannera Groot wskazał na niego Rocketowi otwartą dłonią i rzekł – Jestem Groot. – co wyglądało analogicznie do „What he says”. Całe szczęście że poza ograniczonym słownictwem groot posiadał rozwinięte umiejętności gestykulacji. Rocket niestety jak zwykle nie słuchał głosu rozsądku w postaci przyjaciela, gdyż jego uszu dotarło słowo klucz. - To jakiś ziemski żart, którego nie łapię, czy naprawdę macie tutaj jakieś anomalie? Tak się składa, że byliśmy zajęci bo… - Rocket zastanowił się na chwilę. Nie powie przecież że buchnęli Milano i kilka innych rzeczy żeby lecieć za własną wendettą. - Jestem Groot. – chciał wytłumaczyć za przyjaciela drzewiec. - Właśnie! Byliśmy na tajnej misji. – przetłumaczył od razu szop, choć zaskoczony wyraz twarzy Groota mógł świadczyć że nie do końca właśnie to powiedział. – Bezpieczeństwo galaktyki, wiesz? Nasza broszka. Wracając do tematu. Sami byliśmy świadkami czegoś podobnego. Wyglądało niemal jakby rzeczywistość została przez coś nadpisana. Cokolwiek to było, miałem nadzieję że zostawi na nas ślady jakiegoś widma, promieniowania, czy czegokolwiek. Masz pojęcie czy któraś z tych prymitywnych maszyn potrafiłaby coś takiego? Groot stał tylko za przyjacielem i od czasu do czasu kiwał potakująco głową na to co ten mówił, samemu rozglądając się ciekawsko po laboratorium. |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Pią Gru 14, 2018 9:24 am | |
| Bruce wiele razy miał okazję słyszeć uwagę Tony’ego odnośnie tego iż prawdziwe zagrożenie dla Ziemi czai się w kosmosie, a oni nie powinni siedzieć bezczynnie, czekając na jego nadejście. Zdaniem Starka lepiej byłoby podjąć niechcianych gości tam na górze, niż sprowadzać imprezę na własne podwórko, co w konsekwencji wiązało się z dużymi kosztami. Po wydarzeniach z Nowego Jorku ciężko było z tym polemizować, zresztą w kwestii tak zwanej opłacalności ekonomicznej, Tony siłą rzeczy uchodził za autorytet. Jednak sama słuszność danej teorii nie oznaczała jeszcze iż jej wprowadzenie w życie będzie proste. To znaczy dla zwykłego człowieka pewnie nie, ale miliarderowi wolno więcej. Patrząc na gadającego szopa i chodzące drzewo, Banner miał okazję przekonać się jak ów projekt wygląda w praktyce, chociaż w dalszym ciągu bliżej było mu do założenia, iż jego niezwykli goście są wynikiem ziemskiej inżynierii genetycznej, a nie przybyszami z innych galaktyk. W tej sprawie nie zamierzał się wykłócać z samym sobą. Znał się na promieniowaniu, częstotliwościach i analizie widma, jednak o struktórach innych światów wiedział niewiele. Musiał więc założyć że ci tutaj mówią prawdę, a co za tym idzie być może warto byłoby ich włączyć do dyskusji. A przynajmniej tego małego, ponieważ drzewo nie wyglądało na zbyt gadatliwe, albo też uparcie domagało się zachowania właściwej etykiety. - Jestem Bruce Banner. – Wreszcie odpowiedział doktor, nieco zirytowany faktem ileż to razy można się przedstawiać. – Miło poznać. Szczerze powiedziawszy konsultacje z przedstawicielami fauny i flory nie zaliczały się do typowej metodologii pracowników naukowych, ale z drugiej strony, Bruce nie miał wątpliwości jak odpowiedzieć sobie na pytanie kto wie więcej o życiu w morskich głębinach, profesor oceanografii czy ryba, a w związku z czym interesowało go co na temat santineli, Magii i innych anomalii mieli do powiedzenia jego goście. - Zakładam że była to misja tak ważna że udało wam się przegapić inwazję robotów? – Podpytał Banner. – W każdym razie jeżeli chcecie przekonać się co takiego przykleiło wam się pod podeszwy, to zapraszam pod skaner.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Wto Gru 18, 2018 8:24 am | |
| - Jestem Groot. – odpowiedziało Bannerowi rosłe drzewo, co wyjątkowo zdawało się być wypowiedzią na miejscu. - A ja Rocket. Strażnicy Galaktyki. – szopowaty wyciągnął rękę w stronę doktora, zanim zaczął z powrotem gramolić się na stół laboratoryjny. Trzeba mu było przyznać, że gdyby był choć minimalnie większy nie mógł by tak komfortowo mieścić się w obszarze roboczym skanera. Został w końcu przygotowany do badań na próbkach, nie na ludziach. Co dziwniejsze, zwierzak najpierw raz rzucił fachowo okiem na skaner, jakby rzeczywiście wiedział na co patrzy, a nie oglądał w zaciekawieniu nieznany cud techniki. Urządzenie trzeba było jednak minimalnie przestawić, tak by działało bez zamykania komory. Zamknięcie żywego zwierzęcia, czy czym właściwie był ów gość w środku zdawało się być minimalnie nieetyczne. W końcu Rocket wgramolił się do środka i usiadł w siadzie tureckim z łapkami skrzyżowanymi na kolanach. Całe szczęście urządzenie nie powinno być groźne dla organizmów żywych. Szczególnie Bruce nie powinien bać się chyba jakiegokolwiek promieniowania. Groot w tym czasie stał spokojnie i rozglądał się po pomieszczeniu kiwając co jakiś czas głową z uznaniem. -Masz w bazie danych jakieś zapisy promieniowania energii kosmicznej? Gdy coś w przestrzeni kosmicznej staje okrakiem do praw fizyki to zawsze jest energia kosmiczna. – dopytywał się obiekt badawczy gdy Banner zaczynał już pracę. Gadające próbki badawcze były może dla niego pewną nowością. -Jestem Groot. – odpowiedziało mu drzewo. -Naprawdę? Serfer tutaj? Jakim więc cudem ta planeta jeszcze istnieje? Zwierzak chwilę pobył cicho, gdy zaczynały go oświetlać kolorowe łuny. Gdy jednak upewnił się że nie odczuwa żadnego rodzaju dyskomfortu kontynuował wątek z pytania doktora. - My… My przegraliśmy jedną bitwę. – zaczął jakby to było dla niego trudne – Napastnicy zniszczyli naszą stację kosmiczną i zabili prawie wszystkich. Kobiety… dzieci… Jakiś czas temu wyruszyłem by zbadać dokładniej sprawę i dowiedzieć się jak możemy odpłacić draniom pięknym za nadobne. Gdy nagle… Nagle. Wszystko wróciło do normy. Cała stacja znowu istnieje, a wszyscy pamiętają co się wydarzyło. Tak jak gdyby nic się nie stało poza zbiorową halucynacją. W której większość z nas zginęła… Nagle urządzenie na ramieniu szopa zawibrowało. Zwierzak przerwał więc na chwilę by sprawdzić komunikat. Chwilę grzebał w komputerze naręcznym. - Mój przyjaciel przesłał właśnie na nasz statek dane z rejestratorów stacji. Nic poza nudnymi zdjęciami kosmosu przez ostatni cykl. Zero ataku. Jakby nigdy się nie wydarzył… Zapadła chwila zamyślenia, w trakcie której i szop i drzewo rozważali własne teorie. Szczerze mówiąc zbiorowa halucynacja zdawała się być najrozsądniejszą z nich. Pytanie co wykryje sprzęt Avengers. -Jestem Groot? -Pyta jak te anomalie wyglądały tu na ziemi. Mówiłeś o nich. – przetłumaczył kompana Rocket. Poza byciem rozpraszanym ciągłą rozmową Bruce mógł spokojnie kontynuować badanie. |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Wto Gru 25, 2018 12:09 pm | |
| Rocket o razu poczuł się w laboratorium jak u siebie, nie tylko nie potrzebując w tym celu żadnej zachęty, ale również potrafiąc przy tym skutecznie ignorować wolę swojego gospodarza. Bruce zastanawiał się czy jakikolwiek sprzeciw z jego strony maiłaby tu sens. Szop zachowywał się tak jakby jego wielka głowa dawno już posiadła wszelkie tajemnice wszechświata. Mówił szybko, a działał jeszcze szybciej, co w konfrontacji z faktem iż w sumie był na obcym sobie terytorium, powodowało całkiem ciekawe komplikacje. Każdy inny na jego miejscu słysząc o skanerze, zapytałby się co ma robić, ale oczywiście futrzaka owe reguły nie obowiązywały. Tymczasem sam Banner mimo wielomiesięcznej pracy w tym laboratorium wciąż jeszcze nie zdołał zgłębić wszystkich zastosowań wykorzystywanego tu sprzętu. To Tony był wynalazcą. Bruce wciąż się uczył. Co z tego że znał teorię, zasady i prawidła obowiązujące w wszechświecie? Rozumienie jak dzieła indukcja elektromagnetyczna nie oznacza od razu, że potrafi się budować zaawansowaną aparaturę pomiarową. - Tak właściwie komora do której próbujesz się wcisnąć służy czemuś innemu. - Na spokojnie wytłumaczył Bruce, pozwalając Rocketowi dokończyć próbę umiejscowienia się w skanerze. Z racji wzrostu trudno zresztą było winić go o zaistniałe nieporozumienie. - Powinieneś tam zostawić swoje rzeczy. Ewentualnie wyczesać futro. Struktury organiczne badamy w tej większej kapsule. Przetestowanej do ludzi. Przypomina to trochę tomografię. I …. w czasie takiego skanowania zwykle siedzi się cicho. Problem polega na tym, iż nie jestem pewien czy posiadana tu baza danych uwzględnia kogoś waszego pokroju, a co za tym idzie, ilość wyników oznaczona jako „niezidentyfikowane” może być całkiem pokaźna. Będziemy musieli znaleźć wśród nich te które są naprawdę nieznane. Przygotowując się do uruchomienia procesu, Banner z uwagą słuchał opowieści Strażników Galaktyki. A ta brzmiała tyleż samo intrygująco co złowieszczo. Zbiorowa halucynacja? Zaburzenie czasoprzestrzenne? A może to jakaś forma ostrzeżenia dla danej społeczności? Magia mogłaby to zrobić. Skoro potrafiła przemieszczać się między wymiarami, to pewnie bez problemu mogła tez wpływać na określone rzeczywistości. - Czy w bazie o której mówicie zrobiono coś aby zapobiec atakowi który wszyscy zdołali doświadczyć? - Z ciekawości zapytał Banner. - U nas również dzieją się dziwne rzeczy. Krótko przed wami odwiedziła mnie pewna dama, podobnie zresztą jak wy darując sobie pukanie do drzwi, najwyraźniej dochodząc do wniosku, że rozcinając powietrze przy pomocy wielkiego miecza, zrobi dużo bardziej efektowne wrażenie. Nie rozmawialiśmy długo, ale jeśli jesteście zainteresowani spróbuję wam streścić jej przekaz. Poza tym ostatnio przez większość czasu przebywałem w ciele zielonego wielkoluda, dla którego obserwacja anomalii raczej nie stanowi priorytetu, więc jeśli idzie o szerszy konspekt, w tym przypadku raczej nie posiadam pełnego obrazu. |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Pią Sty 11, 2019 6:34 pm | |
| Rocket usłyszawszy słowa Bannera spojrzał kilka razy raz to na sprzęt do tomografii, raz na skaner za którego rozbieranie właśnie się zabrał. Po chwili roześmiał się nerwowo. Drzewiec na ten widok zakrył twarz dłonią w międzygatunkowym geście załamania. - No tak. Bo jak powiedziałeś że zapraszasz pod skaner... Ale przecież ludzie nie zmieścili by się tu bez ćwiartowania. Nie ćwiartujecie ludzi tylko po to by ich przeskanować, prawda? Szop zrezygnował wiec z prób zamknięcia się w środku i zaczął rozbierać z siebie swój ekwipunek upychając go do komory skanera. Samo rozbrojenie zajęło gryzoniowi trochę czasu. Zdjął z siebie również wierzchnią odzież i ją również cisnął do urządzenia. Zachowawszy jednak resztki godności pozostał w spodniach. -Jestem Groot!- zakrzyknął drzewiec gdy Bruce opowiadał o możliwej ilości niewiadomych. Uniósł przy tym do góry palec, jak gdyby na coś wpadł, po czym bez słowa odwrócił się i poszedł w kierunku windy. -Tylko się nie zgub! - krzyknął w stronę jego pleców Rocket i wrócił uwagą do pracy Bannera. - Może z tamtym spróbujemy potem. Możesz odpalać. - powiedział do doktora odsuwając się dwa kroki, wciąż jednak pozostając na blacie. Co ciekawe denerwująco wręcz gadatliwy szop zamilkł i posmutniał na dodatkowe pytania o ataku. To niesamowite jak łatwo empatycznie identyfikować mimikę twarzy antropomorficznych szopów. - To nie takie proste. - odpowiedział po chwili - W naszych dokach zatrzymywało się takie morze watażków, piratów, statków najemniczych i innych, że nie sądziliśmy by ktokolwiek normalny nas atakował. Mieliśmy zresztą też własne siły. Ale kosmos jest nieskończony. Statystycznie pewne jest że znajdzie się w nim ktoś silniejszy od ciebie. Najgorzej gdy przyjdzie niespodziewanie... Oni zdawali się być stworami czystej energii. Konwencjonalna amunicja przez nich przenikała, a energetyczna tylko dodawała sił. Jak walczyć z takim czymś? Szop znowu zamilkł, tym razem na dłużej. Widać pogrążył się w myślach. Niby zapatrzył się w ekran, choć wcale nie przeglądał pojawiających się tam danych. Na wzmiankę o kobiecie rozcinającej mieczem rzeczywistość tylko pokiwał głową ze zrozumieniem. Widocznie nie zrobiło to na nim aż takiego wrażenia. -To nietypowe dla ziemianek, tak? - zgadnął pytającym tonem. - Miała coś ważnego do przekazania? I nie martw się. Mnie Drax cały czas straszy pożarciem. Myślę że wielcy zieloni w ten sposób okazują sympatię. Niespodziewanie rozmowę przerwał głos Jarvisa. -Doktorze Banner. Groot prosi o autoryzację połączenia bazy danych Strażników Galaktyki z serwerami Avengers. Jako najstarszy stopniem obecny członek drużyny ma pan prawa do nadania takich uprawnień. Widocznie w tym celu ich elokwentny inaczej towarzysz opuścił salę. |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Sob Sty 12, 2019 9:16 pm | |
| Bennerowi zdecydowanie nie podobały się informację przekazywane przez Raccona. Ziemia miała wystarczająco problemów przy ataku robotów, nawet jeśli większość z jej obrońców z łatwością była w stanie obracać takiego najeźdźce w stertę metalu. Inwazja wrogów nie mających cielesnej powłoki, a przy tym odpornych na mechaniczne obrażenia, zwiastowałaby niechybną klęskę. - Avengers powstali z myślą o obronie w bardziej konwencjonalnej formie walki. Podejrzewam że niewielu z nas byłoby w stanie coś tu poradzić. Może zamiast szukać odpowiedzi tutaj, powinieneś porozmawiać z Doktorem Strange? Energetyczne poświaty to chyba jego domena. - Zauważył Bruce. Chciał w jakiś poprawić nastrój swojego gościa, jednak nie przychodziła mu do głowy żadna sensowna uwaga jaką mógłby podzielić się z gadającym szopem. Zamiast tego Banner postanowił skupić się na pracy, analizując dane uzyskiwane z obu skanerów. Urządzenia szybko zaczęły „wypluwać” wyniki. Niestety te ostatnie również nie brzmiały optymistycznie. - Powiem tak, ta maszyna rzadko kiedy zgłasza wynik oznaczony jako „niezidentyfikowany”. Czasem trafia się jakiś fragment meteorytu, który potrafi czymś ją zaskoczyć, jednak w porównaniu z nim, ty jesteś niczym planeta. Dalszy wywód Bruce został przerwany przez niespodziewany komunikat wygłoszony przez Jarvisa. - Groot prosi o autoryzacje i dostęp do bazy danych? Jesteś pewien że właśnie w ten sposób zdefiniował swoje potrzeby? A nie wspomniał przy tym o czymś co zabrzmiało jak „jestem Groot”? - Nieco ironicznie skomentował Banner, zastanawiając się w jaki sposób Strażnik Galaktyki skontaktował się z sztuczną inteligencją. Bruce zdawał sobie sprawę że komunikacja z Jarvisem obywała się głównie z formie głosowej, a Groot nie należał do najrozmowniejszych. Trudno byłoby podejrzewać że w formie pisanej stwór byłby bardziej wylewny. Co najciekawsze tworząc swój system,Tony raczej nie posiadał wiedzy o gadających drzewach, wobec czego najpewniej nawet nie pracował nad stosownym translatorem. Oczywiście zaraz po uzyskaniu wyjaśnień na swoje pytanie, doktor wyraził zgodę na działanie Groota. Przeczuwał że bez niego lada chwila utoną w niewiadomych. |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Pon Sty 14, 2019 9:22 am | |
| -Mniejsza o to. – machnął w końcu ręką szop na próby pocieszania. Tak czy siak odniosły one więc jakiś skutek – Wszyscy żyją, a to się liczy. Zastanawia mnie tylko jak to się stało, że w ułamku sekundy wszechświat tak bardzo się przepisał. Flota stacjonująca w okolicy zgliszcz zniknęła, a stacja wróciła do funkcjonowania jakby nic się nie wydarzyło. Nas z Grootem przeniosło z powrotem do Baxter skąd wyruszyliśmy na miejsce. Znasz Sue Richards? Z doświadczenia wiem że takie zjawiska rzadko pozostają bez echa, a często są zaledwie początkiem większej czkawki wszechświata. Muszę wiedzieć czy jesteśmy bezpieczni. Niestety ekran skanera doktora Bannera wykazywał podobne zdolności do podnoszenia na duchu jak sam jego właściciel. Rosnąca liczba wpisów „nieznany” nie napawała niestety optymizmem. Czego można było się w końcu spodziewać. Anomalie miały to do siebie, że ich identyfikacja w oparciu o znane tablice nie należała do najprostszych zadań. Nie mówiąc już o tym, że sprzęt Mścicieli zapewne doskonale nadawał się do badania występujących na ziemi zjawisk, ale skala kosmiczna to zupełnie inna para kaloszy. Całe szczęście że z rozwiązaniem na ten problem pojawił się właśnie Groot. -„Strażnik Groot” widnieje jako osoba odpowiedzialna za otwarcie pośredniego protokołu komunikacyjnego z nieznanym serwerem opisanym jako KNOWHERE. Nie są mi znane obsługiwane przez nich certyfikaty. Nie dane mi było tez zamienić słowa ze Strażnikiem Groot. -Knowhere. – potwierdził słowa Jarvisa skinieniem głowy Rocket. – To właśnie ta stacja, którą zniszczono, ale jednak istnieje. Nie patrz tak na mnie, to nie ja wymyślałem nazwę! Po autoryzacji połączenia bazę zaczęły dosłownie zalewać dane. Prędkość także nie pozostawiała niczego do życzenia, zwłaszcza zwarzywszy na to że jak Banner mógł się domyślić, stacja znajdowała się gdzieś w przestrzeni kosmicznej. Bądź co bądź, Knowhere było oficjalnie placówką badawczą, tak więc ich zbiory były ogromne. Sieć Starka ledwo przyjęła je wszystkie, a były przecież związane tylko z tym jednym tematem. Być może po wszystkim warto byłoby je z powrotem usunąć, aby uniknąć przeciążenia niepotrzebnymi danymi. Co innego że iteracja po nich wszystkich też mogła komputerowi zająć chwilę. |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Nie Sty 20, 2019 11:32 am | |
| Dopiero wpatrując się w ekran monitora i widoczny na nim,nie wykazujący oznak życia, pasek postępu oznaczony jako „transfer danych”, Bruce uświadomił sobie że być może powinien był bardziej przemyśleć konsekwencję swojej decyzji. Inaczej rzecz ujmując przeraził się nie na żarty. Właśnie próbował załadować cały wszechświat na Starkowe serwery, tylko dlatego iż zaufał w umiejętności informatyczne driady, potrafiącej wypowiedzieć całe dwa sensowne słowa. Banner przeklął w myślach własną naiwność. Będzie musiał się gęsto tłumaczyć, gdy Tony wreszcie zorientuje się w sytuacji, a sądząc po informacji datującej zakończenie uruchomionego przez Groota procesu, na trzy dni, nie było wątpliwości że tak właśnie się stanie. Nawet jeśli Raccoon i jego gadające drzewo należeli do Avengers, to cała odpowiedzialność i tak spadała na Bannera. Co gorsze doktor nagle zrozumiał że cały ten zabieg w praktyce mógł niewiele dać, jako że przychodzące dane wcale nie musiały być kompatybilne z protokołami obsługiwanym przez Jarvisa. Istniało prawdopodobieństwo iż po prostu zapełniają dyski stertą śmieci. - Czy możesz już na tym etapie zerknąć na strukturę otrzymywanych informacji, by sprawdzić w jakim stopniu da się je zinterpretować i zaadoptować do naszych algorytmów? - Polecił Bruce, mając nadzieję że umiejętności sztucznej inteligencji pozwolą naprawić jego błąd, jednocześnie dopiero teraz zadając sobie pytanie, które powinien poruszyć zaraz na początku. - Dlaczego nie odwróciliśmy sytuacji wysyłając gdzieś tam informację z skanera, z prośbą o ich identyfikację? To tak jakbyśmy za każdym razem gdy chcemy gdzieś polecieć, budowali własne lotniska. Groot na pewno wie co robi? Bez urazy ale nie wygląda na eksperta w dziedzinie transferu informacji. A przynajmniej sam nie jest zbyt wylewny. Ostatnie dwa pytanie Bruce kierował do Rocketa. - A przy okazji, jak wam się podoba na Ziemi? Przywykliście już do faktu wywoływania sensacji? Obawiam się że nigdy nie słyszałem o żadnej Sue, ale jeśli uważasz ze ona w jakiś sposób może być pomocna, to chętnie posłucham. |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Sob Sty 26, 2019 10:44 pm | |
| Głos Jarvisa od razu rozwiał obawy doktora. -Dzięki protokołom konwertującym Fantastycznej Czwórki jesteśmy w stanie tłumaczyć kilka najpopularniejszych w naszej galaktyce formatów danych. Pliki wysyłane z Knowhere spełniają te warunki. Pytanie pozostawało skąd Fantastyczna Czwórka dysponowała tego rodzaju konwerterami i jak Tony je od nich zdobył. Tak czy siak cały ten zmarnowany czas nie pozostanie aż tak niepotrzebny. -Groot dużo jest inteligentniejszy niż wygląda. - zapewnił Bruce'a Rocket. - Ale czasem jego wielkie łapska mają problemy z wciskaniem przycisków. Może niechcący zaznaczył zbyt duży obszar danych... - Szop zaczął stukać w czymś co zdało się być naręcznym komputerem. - Groot. Ogranicz przesył danych do tego co Cosmo oznaczył specjalną flagą. I odeślij mu nasze wyniki dla porównania. Usłyszawszy polecenie Groot, poprawił wcześniejsze oznaczenie i rozsiadł się wygodniej w fotelu. Całą operacja i tak chwilę potrwa. Po ograniczeniu obszaru transferu obciążenie Starkowego serwera spadło na tyle, że Jarvis mógł na bieżąco porównywać otrzymywane dane z wynikami badań sprzętu Rocketa. Na ekwipunku musiało zostać też trochę futra gryzonia, bo skaner od razu zidentyfikował jego dna jako zbliżone do występujących na ziemi szopów. Przeczytawszy to Rocket westchnął ale wyjątkowo powstrzymał się od dodatkowego komentarza. Po dłuższej chwili komputer skończył porównywanie. Niestety nie wykrył niczego nadprzyrodzonego. Cały sprzęt strażnika, choć w różnej kombinacji, składał się ze znanych w galaktyce materiałów. Niczego pozawymiarowego nie dało się tutaj doszukać. Może poza delikatną, ledwo wykrywalną aurą promieniowania, które nawet przewałkowane przez bazę danych Knowhere pozostawało oznaczone jako "nieznane". Rocket wciągnął głęboko powietrze. -Nie sądzę by Sue była w stanie pomóc. Jej mąż może, ale chyba chwilowo go nie ma. Ta Magik i dziwny doktor o którym wspominałeś znają się na takich rzeczach? W tym czasie Groot udał się w swoim fotelu na małą drzemkę, z której wyrwał go niespodziewany komunikat z Knowhere. Od razu podskoczył i odebrał przekaz. To co usłyszał bardzo go zmartwiło. Od razu połączył się ze swoim przyjacielem. -JESTEM GROOT! - odezwał się w komputerze Rocketa znany już Bannerowi głos drzewca. -Tak? To na co czekasz? Puszczaj. - powiedział w odpowiedzi. -Towarzyszu Rocket! - odezwał się inny głos z słyszalnym rosyjskim akcentem. Najwidoczniej nagrany wcześniej, a teraz odtwarzany. - Zbadaliśmy wyniki jakie nam wysłałeś i stwierdziliśmy że emanujesz wręcz nieznaną sygnaturą energetyczną. Cosmo stwierdza, że jakieś 96,74 procenta Rocketa pochodzi z nieznanej galaktyki! Czy wszystko z wami normalno? Rocket wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. -96,74 procent? Ten twój skaner dobrze działa?! On pokazuje tylko 3,26 procent nieznanego promieniowania! Oh... - skwitował gdy już dodał dwa do dwóch.
Ostatnio zmieniony przez Rocket Raccoon dnia Sob Lut 02, 2019 4:36 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Sob Lut 02, 2019 3:04 pm | |
| Bruce westchną z irytacją. Wpatrywał się w dane prezentowane na monitorze nic z nich nie rozumiejąc. Czuł się jak uczniak. Posiadał siedem doktorskich dyplomów, a przyszło mu pytać o sprawy nauki gadającego szopa i chodzące drzewo. Na swoje usprawiedliwienie Banner miał jedynie to, iż nie uchodził za eksperta w dziedzinie alternatywnych rzeczywistości. Co więcej jeszcze rok temu w ogóle nie zakładał istnienia takowych, traktując podobną możliwość czysto teoretycznie. No chyba że jako scenariusz jakiejś książki. Nawet jeśli posiadał jakieś przypuszczenia czy teorie, odnośnie możliwych interpretacji tego co właśnie usłyszeli z przekazanego nagrania, wydawały mu się one tak niedorzeczne, że lepiej nie było wygłaszać ich publicznie. Czyżby cała Knowhere wyparowała przenosząc się w miejsce stanowiące lustrzane odbicie ich świata? Ale jaki udział w tym wszystkim mieli ruscy? - Strange mógłby pomóc. Inne wymiary, pętle czasowe czy anomalie w które nie jest w stanie uwierzyć żaden szanujący się naukowiec, to jego działka. Problem w tym, iż nie wiem gdzie moglibyśmy go znaleźć. Może być wszędzie. A mówiąc wszędzie, mam na myśli coś więcej niż obszar ziemi, czy znaną nam cześć kosmosu. - Posumował Bruce. - Plusem w tej sytuacji jest natomiast to, że przynajmniej miejsce od którego powinniśmy zacząć poszukiwania znajduje się bardzo blisko. Informację o rzekomej ponadprzeciętnej inteligencji strażnika Groota, wymagały dłuższej, pełnej konsternacji pauzy. Ostatecznie jako koronny argument przekonujący Bannera iż tak właśnie jest, przeważył fakt, iż powyższe założenie było im bardzo na rękę. - Przynajmniej wiemy skąd wziął się termin „kora mózgowa”. - Zażartował Bruce. - A na poważnie może ktoś z was jest w stanie wyjaśnić co tu się dzieje? Tak dla laika. Bo z tego co ja wiem, o ile można znaleźć się w jednej bądź drugiej rzeczywistości, to nie da się stać w rozkroku pomiędzy nimi! Wiąc niby dlaczego ty miałbyś zostać podzielony? Po chwili Bruce sam wpadł na pomysł gdzie szukać możliwego rozwiązania. - Jarvis czy potrafisz ustalić które fragmenty naszego gościa nie pasują od reszty? |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Sro Lut 20, 2019 1:05 pm | |
| Mimo iż doktor nie wygłosił swojej opinii na głos z obawy o utratę autorytetu swojego stopnia naukowego, to Rocketowi ta sama myśl przeszła przez głowę w tym samym momencie. Z ich dwóch jednak miał dużo większe doświadczenie z alternatywnymi rzeczywistościami, podróżami w czasie, czy innymi załamaniami w rzeczywistościach. -Czyżby całe Knowhere wyparowała przenosząc się w miejsce stanowiące lustrzane odbicie ich świata? - postawił hipotezę, całkowicie nie rozumiejąc dziwnego wyrazu na twarzy rozmówcy. - To, albo jakimś cudem Knowhere z innego, ale bardzo podobnego świata przeskoczyło jakoś do naszego. Uwierz mi, nie takie flarkin rzeczy widziałem podczas pracy w Strażnikach... To o czym pomyślał jeszcze pozostawił jednak samemu sobie. Jeśli ta hipoteza okazałaby się prawdziwa, to wszyscy na stacji nie byli tak na prawdę jego przyjaciółmi, tylko przybyszami z innego wymiaru. Niby to samo, jednak świadomość tego była bardzo niepokojąca. - Och tak, widziałem dziesiątki różnych anomalii na kosmiczną skalę. - odpowiedział na pytanie Bannera. - Problem polega na tym, że żadna z nich nie była ni trochę podobna do pozostałych. Na Knowhere mamy masę specjalistycznego sprzętu do badania takich zjawisk. O ile, rzecz jasna, możemy im w tym momencie zaufać... Gdy Bruce wyrażał swoją pewność o niemożności znajdowania się w dwóch rzeczywistościach, Rocket spojrzał na niego tylko z wyrazem twarzy w stylu: "Ty słodki, niewinny chłopcze". Interpretację tego spojrzenia pozostawił już doktorowi. Do rozmowy wtrącił się znowu elektroniczny głos Starkowego lokaja. - Nie są to żadne konkretne fragmenty, sir. Wynik procentowy pokazuje ogólną zgodność tła promieniowania, będącego wynikiem badania, z tymi zapisanymi w bazie. Punktowe badanie wskazuje, że prawidłowość ta powtarza się z większą lub mniejszą odchyłką dla wszystkich obiektów w komorze badawczej. -Może dlatego że byłem istotą rodzimą dla naszego świata w bezpośrednim otoczeniu zjawiska przeskoku? Mogło to jakoś na mnie wpłynąć? - zaryzykował kolejne stwierdzenie, choć był to strzał dobry jak każdy inny. Prawa kosmosu ciężko było właściwie nazwać prawami. Były to wręcz "bezprawia kosmosu". "Lekkie wytyczne kosmosu, do których i tak nic nigdy nie stosuje się w momentach ważnych". W skrócie "Lwkdkitnnnsswmw". Przydała by się jakaś bardziej wpadająca w ucho nazwa. - Słuchaj, skoro masz na miejscu jakiegoś eksperta, to może spróbuj z tym iść do niego. Czy na ziemi miały miejsce jakieś podobne przepisania rzeczywistości z którymi moglibyście pracować? Ja w tym czasie wrócę na Knowhere i spróbuję uzyskać coś z tamtejszego sprzętu. W końcu dosłownie do tego został stworzony. - Jestem Groot! - stwierdził radośnie drugi strażnik, który właśnie na powrót pojawił się w drzwiach windy. - Groot! Odpalaj Milano! - Jestem Groot... - westchnął stwór i smutny znów zniknął w windzie. -Mam nadzieję że pozostaniemy kontakcie. - wrócił do Bruce'a. Cokolwiek odkryje jedna grupa może przydać się drugiej. Nie bagatelizowałbym tego, a w ten sposób możemy osiągnąć szybsze wyniki. Co o tym myślisz? |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Sob Lut 23, 2019 4:50 pm | |
| Bycie szopem, czy chociażby samo posiadanie wyglądu szopa, dawało niewątpliwy przywilej w postaci możliwości swobodnego głoszenia nawet najbardziej szalonych teorii, bez obawy narażenia się na śmieszność. Cokolwiek by się oznajmiło, autorytet mówcy pozostawał na stałym poziomie. W tej sytuacji Banner nie miał innego wyjścia, jak spojrzeć na swojego gościa z wyrazem twarzy wyrażającym jednocześnie zrozumienie, co jasny przekaz w postaci „ty to powiedziałeś. Zresztą fakt iż oboje doszli do podobnych wniosków wcale nie stanowił dla doktora pocieszenia, a to głównie dlatego iż rodził on w sobie jeszcze więcej wątpliwości niż mieli wcześniej. Zakładając że cała baza kosmiczna przeniosła się do innego wymiaru, czy też raczej zamieniła się miejscami z jedną z swoich odpowiedniczek, rodziło się naturalne pytanie ile może istnieć tak zwanych „alternatywnych rzeczywistości” i co właściwie kryje się pod pojęciem „alternatywna”? Bruce zastanawiał się czy istniał gdzieś świat, gdzie nieuk Banner przemienia się w zielonego geniusza, przed którym wszechświat nie ma żadnych tajemnic? Natomiast dużo bardziej prozaicznym zagadnieniem było to czy nowe Knowhere stanowiło dla Ziemi powód do zmartwień. Zdaje się ze właśnie to postanowił sprawdzić Rocket. Bruce’a intrygował również fakt jaką to aparaturę pomiarową muszą mieć na owej bazie? Był przekonany iż jego laboratorium jest jednym z najlepiej rozwiniętych technologicznie w te części galaktyki. Jednak jego skanery potrafiły co najwyżej przeprowadzić analizę molekularną poszczególnych atomów, z określeniem tych które nie są typowe dla Ziemi. W żadnym razie nie badał pochodzenia pojedyńczych cząstek pod kątem rzeczywistości z jakiej pochodzą. Nawet nie brał czegoś takiego pod uwagę. Dla doktora, woda była wodą, bez względu na to czy pochodziła z świata X czy Y. Początkowo Banner miał nadzieje że dziwny wynik uzyskany z analizy Raccona wynikał z bardzo prozaicznego faktu. Na przykład tego iż ten został ranny w czasie ataku, a następnie zszyty nićmi których struktura chemiczna była na Ziemi nieznana. Niestety najnowsze informację uzyskane od Jervisa, błyskawicznie obalały tą teorie, sugerując jednocześnie, że owe klika niewyjaśnionych procentów w organizmie szopa, może wynikać z faktu przyjmowania pokarmów pochodzących z innego świata. Tylko czym do licha ci ruscy to zbadali? - Zrobię co będę mógł. - Obiecał Bruce. - A wam obu życzę powodzenia. Zresztą chyba to mi przyda się ono bardziej. Ty masz przy sobie genialne drzewo, a je zielonego wielkoluda, który z ledwością ogarnia kogo lać. O naukowych dylematach lepiej nie wspominać. Poinformuję gdy tylko dowiem się czegoś konkretnego. |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Sro Lut 27, 2019 8:54 pm | |
| -Hej, jak to mówią na ziemi: "Możesz wybierać z nosa, ale nie możesz wybierać rodziny" - pocieszył Bannera Rocket będąc zupełnie nieświadomym, że doktor mówi o własnym alter ego - To znaczy Quill tak mówi, więc założyłem że skądś to wziął. Rocket otworzył skaner i zaczął zgarniać własne rzeczy z komory badawczej. Załadowanie na siebie tego wszystkiego trochę mu zajęło. Raz pomylił się kolejnością i założył pas z granatami, przed zapięciem uprzęży od plecaka odrzutowego i musiał robić to jeszcze raz. To zadziwiające ile żelastwa przy sobie nosił. To wszystko mogło spokojnie przekraczać jego własną wagę. - Dobra, czas na nas. - dodał zapinając kurtkę i sprawdzając czy nic nie spada przy kilku gwałtownych ruchach. Po wszystkim jednak wyciągnął swoją małą futrzaną łapkę w stronę Bruce'a. - Miło było poznać. Nieczęsto mam okazję porozmawiać z kimś kto rozumie co do niego mówię. Poza Grootem rzecz jasna. Marnujesz się na ziemi. Gdybyś kiedyś chciał rozkręcić karierę na drodze mlecznej to wal do mnie. Znam kilku gości u których można by zacząć. Ja spróbuję przerobić wasz komunikator tak by dostosować go do odległości kosmicznych. Tak czy siak będziemy w kontakcie. Jakoś... Zerknął znów na naramienny komputer, gdzie Groot dał mu znak że statek jest gotowy do drogi. Zasalutował Bannerowi i pobiegł w stronę windy, a dalej do hangaru i na Milano. Obydwoje podnieśli je w powietrze i po udzieleniu zgody na start przez Jarvisa udali się dalej. Wypadałoby odnaleźć resztę drużyny i powiedzieć im co właściwie zaszło...
[zt dla Rocketa i Groota] |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Nie Mar 10, 2019 1:34 pm | |
| Po tym jak Rocket i Groot udali się na statek, Bruce przez długi czas błąkał się po swoim laboratorium usiłując zrozumieć co się dzieje. Jak to możliwe iż wplątał się w coś czego zupełnie nie rozumie? I co takiego podkusiło go by zaoferować szopowi swoją pomoc? Dziwnym trafem potrafił być bardziej powściągliwy, gdy chwilę wcześniej o zagrożeniach czyhających na wszechświat opowiadała mu piękna kobieta. Znaczy się w swoich rozważaniach Banner założył że Magia była ładna. Nie pamiętał tego. W zasadzie gdyby teraz ktoś kazał mu opisać jej wygląd, nie potrafiłby powiedzieć na ów temat ani słowa. A przynajmniej nic czego mógłby być na sto procent pewien. Być może za bardzo skupił się na efektach wizualnych związanych z szatkowaniem powietrza, niż na walorach estetycznych swojej rozmówczyni, ale i tak nie tłumaczyło to, dlaczego szop go przekabacił, a tamta nie. Na swoje usprawiedliwienie Bruce miał jedynie fakt iż Roocket dysponował dużo twardszymi argumentami w postaci cyfr wyświetlanych w algorytmach Jarvisa. No i podobnie jak on, oboje z Grootem należeli do Mścicieli. - Strażnicy Galaktyki. Dobre sobie. Mogłem chociaż zapytać której. Na miejscowych to nie wyglądali.- Irytował się Bruce, zły na problemy z znalezieniem właściwych odpowiedzi. Mimo wszystko doktor Banner nie należał do osób które składają jakieś deklarację, a potem wycofują się z nich rakiem. Skoro już miał rozwiązać zagadkę znikającej stacji kosmicznej, to tak właśnie zrobi, a zacznie od zadania Jarvisowi pytania, które sztuczna inteligencja zapewne usłyszy po raz pierwszy od chwili swojego uruchomienia. - Potrzebuje skontaktować się z osobą mądrzejszą od ciebie. Znaczy się bez urazy. Chodzi mi o kogoś bardziej obytego jak chodzi o przestrzenie między-wymiarowe, skoki w czasie, alternatywne rzeczywistości i o Strażników Galaktyki w ogólnym słowa tego znaczeniu. - Zapytał Bruce, mając nadzieje iż ktoś taki w ogóle istnieje, a dodatkowo na to, że Stark nie zaimplementował swojemu podopiecznemu modułu obrażania się. Niespodziewanie w ramach odpowiedzi pojawiła się sugestia kontaktu z niejakim Vance Astrovikiem oraz krótkie dossier na temat tego ostatniego. Bruce pobieżnie przeanalizował tylko kilka pierwszych informacji, by natychmiast wyrobić sobie pogląd na temat otrzymanej podpowiedzi. - No bez jaj… poważnie? - Westchnął Banner, przerzucając swój wzrok na kolumn opisaną jako „ostatnie znane miejsce pobytu”. |
| | | Vance Astrovik
Liczba postów : 17 Data dołączenia : 19/12/2018
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Sro Kwi 03, 2019 3:51 pm | |
| Ktoś musiał bardzo mocno zaniechać aktualizacji bazy członków grupy, skoro ktoś taki jak Vance Astrovik widniał tam nadal jako osoba o nieznanej lokalizacji. Przecież był tutaj. Znaczy prawdopodobnie "tutaj" znaczyło tereny Ziemi, bo od dłuższego czasu, albo prawie roku nie udało się żadnemu z członków Mścicieli odnaleźć mężczyznę po tym, gdy odszedł na pewien czas na "zasłużony odpoczynek". Sprawa z Angelicą nadal była świeżą raną, jednak oboje pogodzili się z tym faktem. Nawet próbował czasami do niej pisać, jednak oczywista treść mówiąca o przeczytaniu, lecz nieodpisaniu na Facebooku sprawiała, że nadal musieli sobie dać czas na posegregowanie pewnych faktów. A były one dość oczywiste. Nie warto jednak jest o nich mówić, gdy w końcu mógł jakoś zająć swój rozum czymś więcej niż psioczenie na własne życie miłosne. Jak można było tak naprawdę określić obecny stan Vance'a? Nie było tutaj miejsca na nic innego jak wdrożenie się ponownie w stan bycia Mścicielem. Cholera, to było lepsze niż przeglądanie ponownie memów z kotkami, ogrywaniem Fire Red'ów po raz enty na Gameboyu, a nawet od czytania książek. Chociaż nikt nie powie, że tego nie lubi. JEGO TO KRĘCIŁO. Ponowne wymaksowanie gry czy przeczytanie sztampowych książek Paoliniego. Niesamowite. Komunikator Vance'a niespodziewanie zadzwonił, gdy już kończył trzeciego lidera w Pokemonach. Przynajmniej znalazł ostatnią jagódkę. Huh? Profesor Banner chciał go widzieć w laboratorium? Ale o co chodziło. No nic. Czas nałożyć coś na siebie. Koszulka z Doctorem Who i dresy? Wystarczająco dobry wygląd. Nikt przecież nie powie mu, że tak nie może wyglądać. Zresztą zaraz pojawi się obok słynnego profesora. Uniósł się w powietrzu, aby przenieść się dosyć szybko do laboratoriów i stanąć przed profesorem z wymalowanym wyszczerzem na twarzy. Złapał za jego dłoń bez żadnego zapytania i potrząsnął ją parę razy. — Profesor Banner, jak miło w końcu pana zobaczyć ponownie. Nie sądziłem, że będzie mi dane ujrzeć ponownie znanego fizyka. Tony już wie o panu, ma się rozumieć? Ale no nic. Jarvis podesłał mi info, że miałem się wstawić. I jestem. No, to o co się rozchodzi? |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Czw Kwi 04, 2019 11:04 am | |
| Bruce był niemal całkowicie przekonany, że w dniu dzisiejszym nic już nie jest w stanie go zaskoczyć. Nie po tym jak rozmawiał z szopem na temat zagrożeń czyhających na wszechświat, widział jak drzewo przoduje w meandrach informatyki, czując się na tym polu tak jakby miało do czynienia z fotosyntezą, czy chociażby słuchał ostrzeżeń kobiety, niczym jakiś hologram materializującej się z niczego. Im częściej doktor Banner wracał myślami do postaci Magii, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że pomimo wrodzonej nieśmiałości i ogólnie rzecz ujmując nie radzenia sobie w kontaktach damsko – męskich, w tym konkretnym przypadku, powinien był się przełamać i spróbować złapać swojego gościa za … no w sumie mógłby ją złapać za cokolwiek, byleby tylko zyskać przekonanie na ile nieznajoma jest rzeczywista, a prezentowane przez nią sztuczki, nie są jedynie głupim żartem. W każdym bądź razie jego jego próg czułości na rzeczy dziwne, tajemnicze i niewytłumaczalne w ostatnim czasie strasznie się przesunął, osiągając poziom w którym inwazja obcych brzmiała niczym rutynowa codzienność, a fakt iż najbardziej poszukiwana przez niego osoba, drzemie sobie wygodnie kilka pięter pod jego laboratorium, wydawał się być naturalnym ciągiem zdarzeń. Dlatego też, widok Vance Astrovika zjawiającego się w gabinecie doktora, idealnie nie w czasie, (bo przecież powinien tu być zanim szop i drzewo odlecieli w poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące ich zagadki), Bruce potraktował jedynie nieznacznym uniesieniem brwi. Nie zareagował nawet na samą sugestię iż rzekomo się znają, chociaż on sam raczej nie przypominał sobie tego wydarzenia. A może po prostu wciąż był w szoku? W każdym razie, jeśli się dobrze zastanowić, wszystko wydawało się być logiczne i sensownie uzasadnione. W końcu miał przed sobą osobę prawdopodobnie wiedzącą wszystko. Według informacji Jarvisa, Vance posiadał odpowiedzi nie tylko odnośnie sposobów funkcjonowania światów, czy rozumienia przeszłości, ale również potrafił rozwikłać tajniki tego co dopiero miało się wydarzyć. A już z całą pewnością potrafił przewidzieć, że może być potrzebny, w związku z czym warto zawczasu znaleźć się w Avengers Tower, choćby po to by swoją obecnością jeszcze bardziej skołować pogubionego profesora. Pomijając sam fakt że jego krótkie poszukiwania bardzo szybko zakończyły się sukcesem, inny pozytywny wniosek wynikający z pojawiania się Vance, był dla Bannera taki, że skoro ma obok siebie wszechwiedzące medium, to przynajmniej nie musi mu tłumaczyć wszystkich swoich wątpliwości, tym samym darując sobie opowieści o Maggi, czy osobach Rocketa i Groot’a, co biorąc pod uwagę jego własne stwierdzenie, iż formułowanie pewnych tez nie przystoi osobie z tyloma naukowymi tytułami, stanowiło nie lada ulgę. W ogóle zadawanie jakiegokolwiek pytania wydawało się bez sensu, ponieważ tamten powinien już znać je, zanim zostanie wypowiedziane przez Bruce. - Przyjemność po mojej stronie. - Odpowiedział gospodarz, wyciągając dłoń do nowo przybyłego. Bruce nie miał pojęcia o co chodzi z tą wzmianką na temat Tony’ego. Niby o czym tamten miał wiedzieć? - Próbuję ustalić co tu się dzieje, a według Jarvisa nie mogłem trafić pod lepszy adres niż pańska głowa. Może kawy? Powinienem wprowadzić w szczegóły, czy też możemy uznać że już pan je zna? - Zainteresował się doktor. |
| | | Vance Astrovik
Liczba postów : 17 Data dołączenia : 19/12/2018
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Czw Kwi 25, 2019 8:20 pm | |
| Czy do końca Vance wiedział wszystko o czasie? Znaczy, mówimy tutaj o momencie na przycięcie sobie komarka i niezwracanie uwagi na to co się dzieję wokół nas, czy może o wszelkim science-fiction? Bo do tego pierwszego zdecydowanie wiedział bardzo dużo, a to drugie? No niestety, ale miał magistra z psychologii, a nie z żadnej chemii czy fizyki. W przeciwieństwie do Bruce'a, którego sława jako naukowca już dawno sięgnęła stron gazet. Vance to wiedział. Zresztą jak wiele rzeczy na temat Avengersów, superbohaterów i ich złych przeciwieństw. To trochę była jak taka mania, która często go przerastała. A teraz musiał ją jakoś spożytkować w inteligentny sposób, aby nie wyjść na kompletnego idiotę. Ale czasem to wystarczy, aby ktoś też dał nam spokój. Jednak Vance nigdy nie zamierzał odrzuć propozycji pomocy dla kogoś, kto zresztą pozwolił mu dojść do tej elitarnej grupy superbohaterów. Brązowe kosmyki włosów lekko opadły na jego twarz, kiedy profesor zapytał się o sprawę. Jaką sprawę? Czego sprawę? Może powinien go zapytać? Chociaż nie, wtedy znowu może się zbłaźnić. Trzeba było więc z tego dyplomatycznie wybrnąć. Na ratunek przybył mu oczywiście jak zawsze JARVIS. — O, cześć, JARVIS. Słuchaj, chcę dostać wszystkie ostatnie zapisy z kamer. Najlepiej znajdź mi wszystkie elementy wyglądu danych osób, ewentualnie zacznij proces identyfikacji wobec kształtu ciała, sylwetki, dowolnie wszystkiego co jest nam potrzebne, aby dowiedzieć się kto tutaj był, a kogo nie było. Teraz, profesorze, musimy zacząć tworzyć ścianę myśli. Na ratunek przyjdzie nam coś tak prostego jak sznurki i szpilki. Teraz... O tak, wykorzystamy tę ścianę, wybacz, Jarvis. — Vance wszedł w swój tryb, gdzie tak naprawdę, gdyby ktoś chciał wejść do tego pomieszczenia to musiałby dwa razy pomyśleć czy faktycznie chce się dowiedzieć o co tutaj chodzi. Po całym pomieszczeniu latały elementy małe i duże, wszystko to, czego potrzebował Astrovik do nakreślenia całej sytuacji. — W skrócie: poszukujemy wszelkiego powiązania mnie z grupą Strażników Galaktyki, aby dowiedzieć się czy jakkolwiek mogę znaleźć odpowiedź na to pytanie. I tutaj mamy już pierwszy zgrzyt. Ja nim nie jestem. Ale był nim mój... lepszy Ja, czy jak kto tam mam ująć. Dzięki swojemu innemu ja przebudziłem swoje moce. Ale, skoro on wrócił do naszych czasów wtedy, to znaczyło, że nic znaczącego się nie stało tutaj, bo wtedy na przykład nie znalibyśmy siebie, ani innych. To się nazywa efektem Motyla. Jedna mała rzecz może sprawić, że zmieni ona resztę. W skrócie, bo gdybyśmy mieli zacząć wchodzić w inne działy, jak matematyka, to byśmy spędzili tutaj wieki. Więc jesteśmy póki co w chaosie, bo wszystko co się dzieje to chaos, porządku nigdy nie ma i nie będzie. Tak rysuje się nasz świat. Więc aby znaleźć odpowiedź na pytanie dlaczego tak się dzieje, musimy znaleźć najpierw przyczynę tego wszystkiego. Dlatego... Zaczynamy szukać najwięcej informacji o podejrzanych, nawet niepozornych sprawach, która są na granicy absurdu, ale mogą być przydatne. W tym czasie profesorze prosiłbym o zaczęcie poszukiwań informacji na temat ostatnich wydarzeń astrologicznych i meteorologicznych, też absurdalnych. Magia, jak było mi możliwe doświadczenie tego w walce z Morganą, może kryć się pod wieloma aspektami. Choćby właśnie pogody i zdarzeń. Jak to zrobimy, możemy przejść do kolejnego etapu. — Słowotok Vance'a w końcu się skończył, a on zobaczył w swoim pobliżu kubek z kawą. Ona tutaj w ogóle była? Nieważne. — A póki co napiję się kawy i przyjrzę się naszej tymczasowej mapie. |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Pią Kwi 26, 2019 8:21 am | |
| Przysłuchując się wykładowi jaki urządził mu Venece Astrovik, doktor Banner wpatrywał się w swojego rozmówcę z miną sugerującą iż słuchacz dawno już zgubił wątek, a jego wewnętrzne rozważania dalece odbiegają od meritum sprawy. Trudno było zresztą nie odnieść wrażenia że sam orator również zatracił się w własnych dywagacjach , niemalże od początku odpowiadając nie na temat. Uczciwie trzeba przyznając iż część odpowiedzialności z powyższy stan rzeczy Bruce brał na siebie. Zamiast ogólnikowo sygnalizować dręczące go wątpliwości, tym samym niemalże prosząc się o wykładnię na temat filozoficznego zrozumienia Wszechświata, doktor powinien wprost zapytać „kim jest Magia i co tutaj robi”. A tak, miał za swoje. Merytorycznie cały słowotok Venece,’a nie wnosił niczego, za to przynajmniej pozwolił się on Bruce’owi domyślić, na jakiej podstawie gość w laboratorium uważany jest za wiedzącego wszystko i dobrze zorientowanego w każdej z dziedzin. Podstawą w tej sprawie było rzecz jasna odpowiadanie nie na temat, udawanie że samemu jest się studnią mądrości, a z kolei słuchacz jest ignorantem. Przynajmniej w sprawie Magii, to ostatnie nie odbiegało od rzeczywistości. Poza tym niezwykle ważne było mówienie o sobie w trzeciej osobie i stawianie się w centrum wszystkiego, tak jakby samemu stanowiło się oś, wokół której kręci się świat. Za to błyskawicznie zaproponowane, i wprowadzone bez czekania na ewentualną zgodę lub sprzeciw, metody detektywistyczne w postaci korkowej tablicy, stanowiły w tym zestawieniu dość interesujący aspekt. Takiego obrotu sprawy doktor się nie spodziewał. Tak samo jak nie spodziewał się iż ma u siebie kolorowe pineski i sznurek, a jednak miał. Mimo wszystko daleki był od nazywania tego tworu "naszą" mapą. Ostatecznie w tej patowej sytuacji Bruce’owi pozostawały dwie możliwości. Przyznać się do błędu i spróbować zacząć od nowa, albo podjąć wyzwanie i przyłączyć się do metod zaproponowanych przez Astrovika. Oczywiście reputacja naukowca nie pozwalała wybrać tej łatwiejszej z alternatyw, wobec czego gospodarz odpowiedział bez cienia zawahania: - Mógłbym zbudować model matematyczny ciągu zjawisk, z określeniem ich aproksymacji w odniesieniu do tego co ogólnie nazywamy asymptotą równowagi. Wyznaczając pochodną, znajdę anomalie, co do których zachodzi podejrzenie o braku spełnienia warunków brzegowych w stosunku do kryterium osiągnięcia samo-stabilności. Tak jak regulator. Rozumiesz wzmocnienie, różniczka i człon całkujący, opisują czy dany przebieg wygasza się sam w czasie, czy też jego ekstrema nieustannie rosną. – Zasugerował naukowiec, przekonany że Venece właśnie tego od niego oczekuje. – Na koniec zaś zobaczymy jak poszczególne zakłócenia reagują na siebie. |
| | | Vance Astrovik
Liczba postów : 17 Data dołączenia : 19/12/2018
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Pią Kwi 26, 2019 9:02 am | |
| Przez chwilę Vance słuchał tego co miał mu do powiedzenia naukowiec, zresztą fizyk, najlepszej zresztą klasy. Potem przez pewien moment otwierał usta, a jego twarz przypominała wygląd niekumającego nic a nic trolla, aż ostatecznie pozostał już tylko na mruganiu swoimi własnymi powiekami. — Eee... Eee... Co? Warunki jakie? Jaki człon? Wybacz, profesorze, ale mówisz teraz do mnie zbyt skomplikowanym językiem. Więc zacznijmy od... początku. — Vance pomasował swoje skronie, wydalając powietrze z ust. — Tak jak tu teraz stoimy. Wyobraź sobie... Że ty jesteś tutaj, teraz, jak stoisz. Zaraz za moment pojawia się twoje przyszłe ja... To co ci mówi może sprawić, że wpływa na twoją przyszłość owocnie, albo nieowocnie. To nazywamy efektem Motyla. Jeden czyn może sprawić, że coś się zmieni. Dowolny jeden czyn. Dowolne jedno złamane ogniwo. Tak jak ja. Kiedy ja dowiedziałem się kim będę w przyszłości i jak będę żył, spanikowałem. Dopiero inny impuls, czyli pomoc od kogoś, sprawiła, że porządek został zachowany. Musimy znaleźć jakiś czynnik łączący to wszystko. Czyli... Jeśli dowiedzieliśmy się nagle, że coś się stało, a my tego nie wiemy, to być może spowodowaliśmy coś, co sprawiło, że wszystko może pójść inaczej. Nawet teraz BYĆ MOŻE jesteśmy w alternatywnym biegu wydarzeń. Dlatego... Aby dowiedzieć się o tym, co tak naprawdę się wydarzyło, musimy zacząć szukać w różnego rodzaju sposobach. Najlepiej jest zacząć od tego CO SIĘ DZIAŁO na Ziemi. To co pamiętamy. Coś niepokojącego, coś dziwnego, co ciężko wytłumaczyć RACJONALNYM sposobem myślenia. Wychodzimy poza matematyczne myślenie. Albo musimy je połączyć. Teraz jeszcze tego nie wiem. Dlatego TA MAPA na TEJ ŚCIANIE jest nam potrzebna, aby uporządkować wszystko. Dowiedzieliśmy się oboje, że była tutaj kobieta, która cię ostrzegła. A skoro tu była to prawdopodobnie są jakieś nagrania. — Tutaj Vance zrobił pauzę, starając się rękoma zapytać profesora czy łapie jakikolwiek sens z tego co powiedział. Jeśli tak, wrócił do dalszego tłumaczenia. — Jeśli poznamy JEJ tożsamość, możemy doszukać się jej lokalizacji pobytu lub przebywania, obrębu działania. Prawdziwym problemem będzie jeśli jej NIE ZNAJDZIEMY. Wtedy potrzebujemy szukać rozwiązań POZA nią, czyli te zjawiska. Capiche, doktorku? — No naprawdę nie dało się już tego wytłumaczyć inaczej. |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera Sob Kwi 27, 2019 6:47 pm | |
| Gdy Vance zaczął wreszcie tłumaczyć swój psychologiczny żargon na bardziej przystępną formę, nagle okazało się że on i Bruce mówią o tym samym, chociaż każdy w języku ulubionej przez siebie nauki. Doktor Banner z ulgą powitał fakt że jego gość trochę odpuścił, tym samym stając się bardziej komunikatywnym, chociaż wciąż odnosił wrażenie, że spojrzenie mężczyzny wyraża swoistą dezaprobatę dla jego postawy i tego że można nie zrozumieć tak klarownego przekazu. W związku z powyższym Bruce’owi nie pozostało nic innego jak potraktować psychologa równie pogardliwym wzrokiem, chociażby po to, aby na chwilę wyjść z roli karconego ucznia i wcielić się w tego który pożarł wszelkie rozumy. - Upraszczając. Ty mówisz co powinniśmy zrobić, a ja proponuję metodę osiągnięcia celu. Przynajmniej jak chodzi o poszukiwanie wszystkich tajemniczych rzeczy jakie miały ostatnio miejsce na świecie. Bo widzisz, wspomniany przeze mnie algorytm filtruje najróżniejsze źródła informacji, wyszukując wśród nich te naprawdę ważne. A dokładniej rzecz ujmując te które wymagają naszej interwencji. - Wytłumaczył Banner. - Nie opiszę ci tu dokładnie na czym polegają jego mechanizmy analizy, ale weźmy na przykład uderzenie w ziemie meteorytu. Znając jego wymiary, prędkość oraz miejsce gdzie walnie, możemy wskazać czy takie spotkanie zakończy się dla planety jedynie siniakiem, czy też poważnym nokautem. Podobnie rzecz ma się w przypadku załamania giełdy, czy pojawienia na świecie mutantów. Albo z dziurą ozonową. Chociaż w tamtym czasie nie był on jeszcze zbyt precyzyjny. Obserwując tempo i sposób w jakim Vance Astrovik przeobrażał jego laboratorium, urozmaicając wnętrze placówki badawczej w swoją tablice myśli, Bruce instynktownie zaczął zastanawiać się, czy termin „prywatne” rzeczywiście upoważnia niejakiego doktora Bannera do wprowadzania tu dowolnych zmian? Nigdy nie ustalał z Tony’m zakresu tego, na ile może pozwolić sobie jak chodzi o korzystanie z oddanego mu pomieszczenia, ale najwyraźniej Vance zdecydował iż Bruce powinien się tego dowiedzieć. - Tymczasem wracając do podstaw, Jarvis, może zanim zaczniesz analizować wszystko to co zlecił ci pan Astrovik, skup się na tym pomieszczeniu i jego monitoringu. Tak sprzed godziny. Dokładnie wtedy odwiedziła mnie Magia. - Zgodnie z wskazówkami Vance’a, Bruce chwycił w dłonie czystą kartkę papieru, zapisał na niej rzekome imię kobiety która odwiedziła go poprzez wyrwę w rzeczywistości, po czy przymocował tą kartkę do świeżo powstającej „mapy”. Jego laboratorium było wyposażone w wysokiej klasy kamery. Jak chodzi o pracę, Bruce zdecydował, że osiągnięcia Starkowej techniki przydadzą mu się do analizy jego doświadczeń, dużo bardziej niż potrzeba prywatności,. Czasem możliwość spojrzenia z boku na samego siebie, pozwalała zauważyć popełnione błędy lub dokładnie odwzorować wcześniejsze eksperymenty, a co za tym idzie taki monitoring okazywał się bardzo pomocny. - Dziwnie że sam nie pomyślałem o tym wcześniej. Przejrzenie zapisu z kamer pozwoli mi jednoznacznie stwierdzić czy przypadkiem nie oszalałem, wmawiając sobie jakaś samurajkę i inne gadające byty. - Zauważył doktor, zwracając się następnie do Vance’a. - A jeśli będziemy mieli szczęście, być może tobie uda się ją zidentyfikować. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Prywatne laboratorium doktora Bannera | |
| |
| | | | Prywatne laboratorium doktora Bannera | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |