|
| Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pią Paź 03, 2014 6:59 pm | |
| Gabinet profesora Storma znajdował się niedaleko sali do OPCM. Nauczyciel zrezygnował z małego gabineciku za klasą na rzecz nieco większego i bezpośrednio połączonego z jego prywatnymi kwaterami. Dzięki temu w razie czego uczniowie nie mieli problemów ze znalezieniem swojego opiekuna domu nawet nocą i nikt nie martwił się czy ich ulubiony profesor jest aktualnie w sypialni, czy jeszcze sprawdza przy biurku eseje drugorocznych. Sam gabinet nie był jakoś bardzo duży, ale zdecydowanie można by go nazwać przytulnym. Nawet mimo kamiennych, zamkowych ścian, ciepłe drewno mebli oraz jasne kolory i stale palący się kominek, całkowicie załatwiły temat ewentualnego zimna. Duże biurko zawsze było pełne papierów i w lekkim nieładnie, na szczęście w tym bardziej pozytywnym sensie. Ludzkim. Półki regałów przy ścianach pokrywały książki oraz rzeczy związane z nauczanym przez profesora przedmiotem, jak chociażby zapasy papieru, piór, wykrywaczów, instrumentów, czy kilka fiolek i słoików. Poza biurkiem przy, którym stał fotel profesora i dwa wygodne krzesła dla gości, był jeszcze mały stoliczek z kolejnymi miejscami do siedzenia. (Na szlabany, chociażby!) Ostatnią, istotną rzeczą w gabinecie jest duży obraz znajdujący się na ścianie za biurkiem profesora - a konkretnie, duży obraz przedstawiający dwie urocze nimfy spędzające wolny czas nad brzegiem jakiegoś leśnego jeziorka. Ubrane, jakby ktoś pytał. Obraz ten był jednocześnie przejściem do prywatnych kwater Johnny'ego Storma, a dwie miłe panie idealnie sprawowały się jako strażniczki ukrytego wejścia.
Same prywatne kwatery Johnny'ego Storma były utrzymane w podobnym klimacie co gabinet, chociaż jeszcze bardziej przytulne, jak to na prywatne pokoje przystało. O dziwo jednak, poza ciepłym brązem mebli nie dominowały tu barwy gryfindoru (jak pewnie zakładała większa część szkoły), a czerwień połączona z fioletami - które i tak były raczej tylko akcentami niż wszechobecnymi kolorami, jak to było w przypadku pokojów wspólnych. Cześć pełniąca funkcję zaloniku była połączona z sypialnią, dlatego już od wejścia najbardziej widoczne były wygodne fotele przy kominku, niewielki stoliczek, ze dwa regały na książki i inne rzeczy, szafy oraz, oczywiście, wygodne łóżko z fioletowymi kotarami. Kilka obrazów i gobelinów dodatkowo ozdabiało nagie ściany, okna dawały widok na zakazany las, a drzwi po prawej stronie prowadziły do prywatnej łazienki profesora.
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pią Paź 03, 2014 7:23 pm | |
| Johnny Storm siedział przy swoim biurku i sprawdzał od niechcenia prace czwartorocznych o druzgotkach. Zdecydowanie nie było to jakoś wybitnie ekscytujące zajęcie, nawet mimo bujnej wyobraźni młodzieży. Jako profesor zawsze pozwalał uczniom na dodawanie w swoich pracach praktycznie każdych przemyśleń powiazanych z temtem nawet w bardzo pokrętny sposób, o ile wcześniej zawrą w tym podstawowe informacje i będą probowali jakoś uzasadnić swoje innowacyjne odkrycia czy wnioski. To zawsze sprawiało, że sprawdzanie esejów i wypracowań było dla niego nieco ciekawsze... ale dzisiaj czytanie wypocin gryfonów i puchonów jakoś naprawdę mu nie szło. Westchnął cierpiętnioczo odkładając na bok kolejny esej, na co jedna z nimf na obrazie zanim zachichotała rozbawiona. - Śmiej się, śmiej, Echo. To nie ty musisz sprawdzać te wszystkie strony - mruknął, zerkając przez ramię na pluskającą się w jeziorku dziewczynę oraz jej koleżankę, aktualnie grającą coś cicho na harfie. Jego nimfy może nie należały do szczególnie rozmownych towarzyszek, ale i tak zdecydowanie cieszył się, że to one pilnują jeho kwater, a nie jakiś stary, zrzędliwy czarodziej, uwielbiający nomerologię i wojny gobilow. Uh. Zabawnie też się czasem obserwowało uczniów przychodzących do niego na szlabany lub w innych sprawach - czasem odnosił wrażenie, że te dwie złośliwe istotki na płótnie specjalnie wdzieczą się i zaczepiają niewinnych uczniów, traktując to jako rozrywkę. Cóż. Wcale im się nie dziwił. Johnny westchnął po raz kolejny i znów sięgnął po pergamin, ponawiając próbę rozszyfrowania elfickich literek jakiejś puchonki. Doprawdy, naprawdę wyraźniejsze pisanie nie zabija... |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pią Paź 03, 2014 7:48 pm | |
| Carol - jak na przykładną Ślizgonkę przystało - niespecjalnie przepadała za Gryfonami. Już pal licho, że nauczyciel jednego z ulubionych przedmiotów blondynki był Gryfonem. Jeszcze gorszą sprawą było to, że czasem nie czekało ją nic innego jak poproszenie właśnie kogoś spod domu Gryffindora o pomoc czy wyjaśnienie. Niekiedy to równało się z jakimiś komentarzami albo chwilowym schowaniem ślizgońskiej dumy w kieszeń. Niekoniecznie trzeba było tego żałować, bo choć Gryfoni byli tymi Gryfonami, to jednak było na czym (na kim) zawiesić oko, o. Coś za coś, tak sobie Danvers tłumaczyła. Pewnie będzie to super sprzeczne z powyższą wypowiedzią, ale jednak nie było aż tak źle. Potrafiła zachować się wrednie, ale też potrafiła znaleźć dobry kontakt z uczniami z domu o czerwono-złotych barwach. Wystarczyło chcieć i wspólny temat; to, że była rywalizacja - jest normą. Czyż nie? Młoda Ślizgonka przemierzyła długość korytarza, aby w końcu dotrzeć do sali lekcyjnej, dzięki której mogła dostać się do gabinetu albo obok której takowy się znajdywał! Spotkanie z profesorem Czarusiem - co pewnie się wzięło z tych uśmiechów i jak uczennice oceniały wygląd wspomnianego - nie było czymś, co sprawiałoby, iż Carol czuła się niepewnie. W jakimś stopniu. Blondynka poprawiła swoją rozpiętą szafę i nawet przesunęła - w instynktownym geście - dłońmi po koszulce, jakby chciała ją wygładzić. Zapukała do ciężkich skrzydeł drzwi. - Profesorze Storm? - pewnie Johnny mógł zauważyć blond czuprynę nieśmiało wychylającą się zza drzwi, a jakże.
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pią Paź 03, 2014 8:23 pm | |
| Słysząc pukanie, Johnny od razu uniósł głowę znad pergaminu. Czyżby wybawienie? Może i profesorowi nie przystawało takie zachowanie... ale co poradzić? Każdy zasługuje na chwilę przerwy i ma swoje słabości. Nawet on. A te prace naprawdę dzisiaj wyjątkowo go męczyły. I faktycznie, za drzwiami naprawdę stało jego wybawienie. Na widok znajomych, jasnych włosów jednej z jego uczennic na twarzy profesota pojawił się szczery uśmiech. - Ach, panna Danvers. Proszę, proszę, wejdź - skinął jej głową zachęcająco. Sam, chociaż był kiedyś mieszkańcem domu lwa, a obecnie jest opiekunem małych lwiątek, nigdy nic nie miał do innych domów. No dobrze, może przez pierwsze lata szkolne znalazłoby się kilka rzeczy temu przeczących... ale już dawno z tego wyrósł. Ba, nawet kończąc szkołę miał wielu przyjaciół spoza gryfindoru! Obecnie zaś starał się być jak najbardziej uczciwy w stosunku do każdego niezależnie od domu w jakim mieszkał. Jak do tej pory wychodziło mu to bez większych problemów. Sama Carol zdecydowanie nie była wyjątkiem od tej reguły. Nawet jako ślizgonka była przez profesora obdarzona taką samą dawką sympatii i uwagi jak i inni. Poza tym... kto nie zwróciłby uwagi na taką ładną dziewczynę? Przecież złe traktowanie takiej uroczej uczennicy byłoby zbrodnią. - W czym mogę pomóc? - zapytał, jednocześnie wskazując zapraszająco na wolne miejsce przy biurku naprzeciwko siebie. Od niechcenia też odsunał przeglądane prace na bok. Jakoś tak dalej niż było potrzeba, w równy stosik nie zapowiadający szybkiego powrotu do pracy. Przez sekundę Johnny miał wrażenie, że nimfa za nim znowu cicho zachichotała, ale pistanowił to zignorować.
Ostatnio zmieniony przez Human Torch dnia Nie Paź 05, 2014 6:43 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pią Paź 03, 2014 8:46 pm | |
| Carol niemalże od razu wsunęła się do gabinetu, zamykając za sobą cicho drzwi. Przez moment przy nich stała tak, jakby nie była pewna, że są one zamknięte całkowicie. Często ludzie mieli taki lęk, pewne zaburzenie. Dopiero po chwili się odsunęła, poprawiając torbę, którą miała zawieszoną na swoim ramieniu. Jak zawsze - rozejrzała się po pomieszczeniu, choć pewnie kilka razy zdążyła się pojawić. Powtarzała taką czynność niemalże zawsze, jakby zaciekawiona była potencjalnymi zmianami, jakie mogły zajść. Ot, może nowe woluminy przybyły albo ustawienie się zmieniło, żeby było korzystniejsze lub nie? Często zwracała uwagę na takie sprawunki. W końcu dotarła do jednego z foteli; chwyciła za szatę i zajęła miejsce, od razu wciskając gdzieś na bok torbę, która wydawała się naprawdę stara, nieco zdezelowana, a służyła młodej Ślizgonce dzielnie. Mimowolnie ułożyła dłonie na swoich udach, przesuwając po nich niespiesznie, jakby tym gestem mogła się uspokoić sama. I tak, to byłby grzech, istna zbrodnia, żeby być niemiłym dla Danvers, gdyż ona była nastawiona sympatycznie do [prawie] każdego. Czasem była bardziej złośliwa, czasem mniej, ale to było tylko spowodowane tym, że darzy kogoś sympatią; w końcu bywa tak, że im gorszy w zachowaniu, tym bardziej daną osobę lubi. Czy coś w tym stylu. - Ostatnia pańska lekcja nie była zbyt... jasna w tłumaczeniu. Ta, dotycząca przywoływania patronusa w odpowiednim momencie - trochę banalnie, wiem, wiem. - I była jeszcze ta lekcja z klątwami na daną osobę, odczynianie uroków, więc z tym mam pewien problem. Taki, ogólny, o - wyjaśniła pokrętnie, patrząc to na profesorka, to na nimfę za nim.
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pią Paź 03, 2014 9:23 pm | |
| Johnny z nie do końca dobrze ukrytym zaciekawieniem obserwował dziewczynę, czekając aż usiądzie i wyjaśni przyczynę niezapowiedzianej wizyty. Nie żeby jakoś specjalnie się starał owo zaciekawienie ukryć. Raczej miał nadzieję, że dziewczyna zinterpretuje ją jako uprzejme i niewymuszone zainteresowanie. W końcu zawsze chętnie pomoże swoim uczniom, prawda? Zwykle to gryfoni przesiadywali u niego w gabinecie na herbatce (czasem nawet herbatce z dodatkami czy na samym piwie kremowym, ale to już pozostawało tylko między nim a lwami), ale i innym domownikom zdarzało się wpadać do niego w jakiś sprawach, po poradę, czy dopytać się o coś związanego z lekcjami. Kto jak kto, ale Johnny Storm zawsze chętnie pomagał w najpóźniej rzeczach, nawet jeśli czasem naginał przy tym odrobinkę swoją pozycję nauczyciela czy w pełni profesjonalne stosunki profesor-uczeń. Kiedy dziewczyna usiadła, Johnny machnięciem różdżki przywołal niewerbalnym zaklęciem z szafki obok talerzyk ze świeżymi, czekoladowymi ciasteczkami. Z Miodowego Królestwa, oczywiście. Wciąż był tamtejszym stałym bywalcem. Gdy dziewczyna wytłumaczyła powód swojej obecności, Johnny skinął głową. [color:6b2c=cc6600]- Może faktycznie nie do końca jasno wytłumaczyłem o co mi chodzi. Trzeba będzie to nadrobić, tak. Jeśli masz teraz trochę czasu, możemy zacząć nawet zaraz, chociaż pewnie przyda się jeszcze przynajmniej jedno takie spotkanie.. - odparł po chwili namysłu. Nie miał nic przeciwko dodatkowym korepetycjom, oczywiście. Lubił nauczać, a Carol jako inteligentna uczennica jedynie mogła mu tym sprawić przyjemność... zerknął na dziewczynę, starając się ignorować dwuznaczność tego stwierdzenia w swojej głowie. Przynajmniej częściowo. - Zabawa z patronusem jest nieco trudniejsza i przyjemniejsza za razem, ale jeśli na początek wolisz uroki, to chyba powinniśmy przenieść się gdzieś, gdzie będzie nieco więcej wolnego miejsca.
Ostatnio zmieniony przez Human Torch dnia Nie Paź 05, 2014 6:42 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pią Paź 03, 2014 9:50 pm | |
| Carol uśmiechnęła się delikatnie na widok czekoladowych ciasteczek, aczkolwiek po chwili pokręciła lekko głową, odmawiając. Nie miała ochoty zbytnio, choć znając ją to dopiero taka ją najdzie, jak będzie wychodzić albo znajdzie się nieopodal Pokoju Wspólnego Slytherinu. Dobrze, że wtedy obok jest kuchnia i szybko będzie mogła tam ruszyć, aby skrzaty przygotowały coś pysznego. Co prawda, nie była tutaj pierwszy raz, a mimo tego - nadal trochę dziwnie się czuła, przychodząc do profesora. Ot, chyba wolałaby przesiadywać u opiekuna jej domu, czując się znacznie swobodniej, choć wiadomo, że mogłoby się czasem skończyć no, gorzej. Nie byłaby jednak sobą, gdyby była całkowicie miła i nie uczepiła się choć jednego zdania. - No to może następnym razem trzeba pamiętać o tym, by jaśniej wytłumaczyć i się upewnić? - spytała, nawet zdobywając się na lekki uśmiech. Mogła być wredniejsza dla rówieśników, ale względem nauczycieli - po prostu nie wypadało. - Dzisiaj akurat nie muszę patrolować korytarzy, więc z czasem nie powinno być problemu - powiedziała cicho czując przy tym, jak kamień spada z jej serca. Dobrze, że nie znała jego myśli, bo kto wie jak blondynka by zareagowała. Danvers przeniosła warkocz ze swoich placów, zarzucając je na ramię. - Mnie to obojętnie, ale gdzie mielibyśmy się przenieść? - spytała.
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pią Paź 03, 2014 10:12 pm | |
| Nie mogąc nic na to poradzić, mężczyzna zaśmiał się rozbawiony komentarzem dziewczyny. Uniósł zaczepnie brew dodatkowo w odpowiedzi na jej odważne pytanie. - Wezmę to pod uwagę, panno Daverns. Chociaż, jeśli moja niedokładność będzie skutkowała kolejnymi korepetycjami, kto wie? Może zdarzyć mi się jeszcze raz czy dwa zaniedbać coś niechcący - uśmiechnął się czarująco...czyli prawie jak zwykle. Może jedynie bardziej rozbawiony i prowokujący niż zazwyczaj. W końcu skoro dziewczyna miała odwagę zaczepiać go w ten sposób, czemu sam by nie miał w nieco inny? Zadowolony skinął głową na jej dalsze słowa. Cudownie! Papa, prace czwartorocznych. Witajcie ciekawsze, dodatkowe zajęcia z uroczą panią Daverns! Przez chwilę milczał, zastanawiając się nad odpowiedzią na jej pytanie dotyczące miejsca. - Właściwie opcje są dwie. Pierwsza, to przejście do standardowej sali lub znalezienie jakieś innej, nieużywanej. Druga jest opcją dla leniwych - machnął dłonią w stronę obrazu za sobą - czyli moje komnaty. Może nie są btak duże jak sala, ale na pewno jest wygodniej niż tutaj - stwierdził. Właściwie, ciekawiła go odpowiedź dziewczyny. Niewiele osób ma okazję zwiedzać prywatne pokoje któregokolwiek profesora, nawet Johnny'ego Storma. Z drugiej jednak strony, pewnie niewiele osób w ogóle ma na to ochotę, nie licząc tych ciekawskich oraz chętnych do zrobienia jakiegoś żartu. A do jakiej kategorii będzie należeć Carol? Ciężko stwierdzić. Jednak niezmiernie to Johnny'ego ciekawiło. - No i ewentualnie w przypadku rzucania zaklęcia patronus możemy zostać tutaj, jeśli tak wolisz - dodał jeszcze ostatecznie.
Ostatnio zmieniony przez Human Torch dnia Nie Paź 05, 2014 6:42 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pią Paź 03, 2014 10:42 pm | |
| Panna Danvers na jego słowa uśmiechnęła się nieco zakłopotana, bo jednak trudno było się oburzyć czy też zachować się całkiem swobodnie w takiej sytuacji. Niemniej, zapamiętała ten fakt, ale nie można powiedzieć czy postanowi zrobić coś w związku z tym. Powinien jej dziękować za to, że go wybawiła z opresji, jaką było sprawdzanie prac. Blondynka, uspokojona w jakimś stopniu, oparła łokieć o podłokietnik, splatając od razu swoje dłonie ze sobą. Może i wydawała się ta pozycja zbyt pewna, jednak Ślizgonka czuła się w tym momencie lepiej, bo jednak będzie mogła zrozumieć coś, co ją dręczyło; nie ma nic gorszego niż brak zrozumienia danej rzeczy w czymś, co się lubi, prawda? Słuchała go i co jakiś czas kiwnęła, ażeby dać mu znać, że zwraca uwagę na to, o czym on mówi. Niemniej, dziewczyna była naprawdę zainteresowana tymi zajęciami-ćwiczeniami w prywatnych komnatach. Przede wszystkim dlatego, że - jak to było słusznie zauważone - mało który uczeń miał do nich dostęp, co też oznaczało, że ponownie pozna kolejne miejsce tego zamczyska. Puste sale i sale do ćwiczeń już nie raz i nie dwa odwiedzała, a to będzie coś nowego. Z jednej strony to naprawdę dziwnie zabrzmiało; nieco dwuznacznie nawet, aczkolwiek Carol to zbagatelizowała, bo pewnie sobie coś ubzdurała w tej sprawie. - Nie, wydaje mi się, że komnaty będą... odpowiedniejsze. Wolałabym w spokoju i ciszy poćwiczyć, a nie mieć jakąś publiczność w razie czego, profesorze Storm - odpowiedziała z uśmiechem. Tu pewnie duma ślizgońska robiła swoje. Carol po prostu byłaby jeszcze bardziej poddenerwowana, gdyby ktoś się podśmiewał czy coś w tym stylu.
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pią Paź 03, 2014 11:35 pm | |
| Ach, ta ślizgonka natura. A więc jednak korzyści i ciekawość zwyciężyły z nieznanym i odrobiną niepewności. Bardzo dobrze. Zawsze będzie ciekawiej. Johnny posłał dziewczyny radosny uśmiech. - Wspaniale! W takim razie zaoszczędzimy trochę czasu - stwierdził. Praktycznie było widać, że jest w co raz lepszym humorze. Odłożył na właściwe miejsce leżące obok niego pióro i zakręcił do tej pory otwarty kałamarz z czerwonym atramentem. Zerknął jeszcze na szybko, czy coś ważnego zostawił, a kiedy już się upewnił, że wszystko jest w porządku, wstał i od niechcenia poprawiając ciemnoniebieskie szaty podrzedł do obrazu z nimfami. - W takim razie zapraszam, panno Daverns - uśmiechnął się zachecajaco. - Stagnum - podał hasło nimfom, na co te pomachały jeszcze wesoło do dziewczyny za profesorem, a potem otworzyły wejście. W komnatach, na całe szczęście dla Storma, panował porządek. Być może była w tym spora zasługa skrzatów domowych, kto wie? W saloniku widać jednak było ślady normanej obecności mężczyzny, jak to zwykle bywało w pokojach czy mieszkaniach. Otwarta książka z zakładką z pióra czekała na dokończenie, przez jeden z foteli przewieszona była inna szata, której profesor nie miał okazji jeszcze schować do szafy. W kominku wesoło trzaskał ogień, a stonowane fiolety nie drażniły oczu jak pomarańcze i czerwienie lwów. I faktycznie, miejsca było sporo. Zrobiło się go jeszcze więcej kiedy Johnny krótkim zaklęciem odsunał bardziej pod ścianę fotele i stolik, odsłaniając większą część miekkiego dywanu. - No to co. Zaczynamy naukę? - zapytał po chwili, specjalnie dając wcześniej dziewczynie chwilę na rozglądanięcie się i przyzwyczajenie do nowego otoczenia. - Może na początek zaczniemy od patronusów właśnie? Wiem, że to wyczerpujące zaklęcie, a już szczególnie kierowanie swoim patronusem czy ustalanie gdzie ma się pojawić lub udać. Musisz mi tylko powiedzieć z czym masz największą trudność lub co było niejasne. Teoretycznie zasady tworzenia patronusa wyglądają na proste, ale jak pewnie sama na lekcjach widziałaś, wcale takie nie jest. Często najważniejsze jest odnalezienie odpowiedniego momentu między myślą a samym wymawianiem zaklęcia i żeby ten moment znaleźć potrzeba sporo ćwiczeń.
Ostatnio zmieniony przez Human Torch dnia Nie Paź 05, 2014 6:41 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pią Paź 03, 2014 11:52 pm | |
| Dziwnym byłoby, gdyby nie wzięły. W końcu ile razy człowiek może mieć szansę na to, by zobaczyć prywatne komnaty nauczycieli? No cóż - nieczęsto się to zdarza. - O to mi chodziło, psorze - mruknęła, wieńcząc słowa delikatnym uśmiechem i przyglądała się, jak w równym tempie wszystkie przedmioty się chowały. Możliwe, że nawet Carol udało się zapamiętać hasło, skoro Storm nie krył się z nim, wypowiadając je całkiem głośno (może specjalnie?). Blondynka zmrużyła oczy, jednak z pewnym rozbawieniem pokręciła głową, przestając patrzeć na te nimfy. Szła za Johnny'm, co jakiś czas poprawiając torbę czy też warkocz, który kiwał się na boki, zamiast spoczywać na ramieniu Ślizgonki. Pewnie dziewczyna co jakiś czas się zatrzymywała czy też okręcała, bo jednak była ciekawska, a to było widać przez jej oczy, które niemalże każdy szczegół chciały zapamiętać, jakby później miała to odrysować. Z chęcią zobaczyłaby, co takiego zazwyczaj czyta, jednak nie będzie panoszyć się po nieswoim kawałku "mieszkania". To naprawdę głupio by wyglądało. Carol odłożyła torbę na bok i gdy Storm spytał o rozpoczęcie nauki, ta kiwnęła krótko głową, by zaraz sięgnąć do swoich włosów, bo tam zazwyczaj wciśniętą miała różdżkę. Ot, niezawodna kryjówka dla panny Danvers. - Rzadko kiedy mój patronus daje się kierować. Woli... odpoczywać - powiedziała z krzywym uśmiechem, bo nie była z tego zadowolona. - I czasem mi nie wychodzi całkowicie. Wygląda tak, że część jest perfekcyjna, a druga ucieka, nie wiem, w mgiełkę? Coś w tym stylu, profesorze Storm - och, dziwnie się tak mówiło! Wolała czasem bezosobowo się odezwać. Na następne słowa tylko kiwała posłusznie, obracając w palcach różdżkę, całkiem swobodnie i zgrabnie; miało się w końcu sprawne palce od łapanek uczniów, którzy chodzą nocą, no nie?
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Sob Paź 04, 2014 6:49 am | |
| Cień rozbawienia pojawił się na twarzy profesora gdy usłyszał ten, hm, opis zachowania pratronusa. O odpoczywających formach jeszcze nie słyszał, ale fakt, takie określenie mogło być całkiem trafne w przypadku nieposłusznych form cielesnych. Skinął głową dając dziewczynie znać, że rozumiem o czym jest mowa. - To na początku skupmy się na samej formie patronusa, potem zajmiemy się jego lenistwem. Mogłabyś rzucić zaklęcie? Zobaczę w jaki sposób trzymasz różdżkę i twoją postawę... -zaproponował, stając z boku dziewczyny aby mieć lepszy widok. - Dla wyjaśnienia: nie wątpię w to, że dobrze opanowałaś teorię. W tym zaklęciu często nawet wykonując poprawnie wszystkie zalecenia coś się dzieje nie tak, to kwestia osoby i podejścia - dodał po chwili namysłu. Wiedział, że uczniowie, a na pewno ślizgoni, nie lubili przyznawać się do teho, że czegoś nie wiedzą, a samo zgłoszenie się bezpośrednio do profesora o korepetycje nie było rzeczą łatwą. Chciał więc dać dziewczynie jak najwięcej komfortu i traktować to raczej jako... szlifowanie umiejętności, niż nadrabianie braków. Właściwie tak właśnie było. Braki to mógł mieć Steve Rogers przez zaczepki pana Starka na lekcjach. Ale nie Carol Daverns. Johnny oparł się o jeden z najbliższych foteli, obserwując poczynania Carol. Po raz kolejny gdzieś tam w głowie docenił zawód nauczyciela. Może i miał dużo minusów, jak chociażby sprawdzanie esejów do pierwszej w nocy, nieszczególnie duża pensja, czy wstawanie na zajecia o jakiś dzikich godzinach... ale swoje plusy również. Chociażby jak teraz. Coż, raczej nie było niczego zaskakującego w tym, że jako młody mężczyzna potrafił dostrzegać takie drobne rzeczy jak zabawa różdżką w dłoniach i czasem postrzegać to w prawie dwuznaczny sposób. Świat jest pełen dwuznaczności, nie oszukujmy się! Nie znaczy to od razu, że był zły, albo właśnie planował uwieść pół szkoły, prawda? Prawda. Poza tym, potrafił oddzielić zawód od reszty świata. Zazwyczaj. Oczywiście, że tak. Teraz też dziewczyna była tu tylko i wyłącznie w celach naukowych (och, Jonathanie, to zabrzmiało źle, weź się w garść). Naprawdę! Faktycznie był za leniwy, żeby iść do innej sali, a tu było zdecydowanie wygodniej i bardziej kameralnie. Do ćwiczenia patronusów idealnie.
Ostatnio zmieniony przez Human Torch dnia Nie Paź 05, 2014 6:40 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Sob Paź 04, 2014 2:30 pm | |
| Inaczej nie dało się tego opisać. Ot, jej patronus pojawiał się i zaraz przemknął niecały metr, by zwinąć się w kulkę i zniknąć. Dosyć dziwne zachowanie. Tym bardziej, że do końca nie mogła sprecyzować, co to jest za zwierzę; może teraz uda jej się przekonać w tejże sprawie. Carol, słysząc polecenie Johnny'ego, wyprostowała się i przyjęła nie tyle poprawną i odpowiednią postawę, co najwygodniejszą dla dziewczyny. Zanim jednak rzuciła zaklęcie, to wsłuchała się w to, co mówił profesor Storm. Ledwo zauważalnie przewróciła oczami i westchnęła cicho. W końcu wiedziała, że mogła to usłyszeć, ale mimo tego - nadal to było drażniące. Dobrze, że Johnny nie dzielił się z nią tymi wszystkimi spostrzeżeniami, które najczęściej łączyły się z pewnymi dwuznacznościami. Kto wie czy Carol nie poszłaby wtedy w trybie natychmiastowym, bo mimo że czasem takie coś naprawdę dobrze się słyszało od przystojnego mężczyzny, to jednak zawody i funkcje, jakie on pełni, potrafiły być niemałą przeszkodą. Panna Danvers skupiła się na słowach, które kumulowały się na języku dziewczyny i uniosła różdżkę z lekkością, by równie swobodnie okręcić nadgarstkiem (choć chyba niezbyt pewnie), wypowiadając cicho słowa zaklęcia. Po niedługiej chwili powyżej nimi pojawiła się niebieskoszara poświata, z początku była niewyraźna. Poruszała się jakoś swobodnie i dopiero po kilku sekundach miała wyraźniejszy kształt; nietrudno było zgadnąć, że to surykatka, choć pewnie dało się to uznać za jakąś przerośniętą mysz. Szkoda, że tylko przednie łapy i głowa były wyraźne, bo reszta ciała zwierzęcia stała się płynnie podążającą za zwierzęciem, smugą. Okrążyła tę dwójkę i zaraz ułożyła się w lekki kłębek, zanikając. - Uch, coś takiego się dzieje - powiedziała, spoglądając na profesora; nawet uśmiechnęła się lekko, coby wyglądać na życzliwą, bo przecież nie kokietowała nauczyciela!
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Nie Paź 05, 2014 6:35 pm | |
| Johnny uważnie obserwował poczynania Carol, próbując dostrzec przyczynę problemów dziewczyny. Właściwiej już sam wcześniejszy opis był pomocny, ale między powiedzieć, a pokazać, jest naprawdę ogromna różnica. O wiele łatwiej pomóc, kiedy dokładnie zobaczy się w czym leży problem. A problem leżał… w zasadzie mniej więcej w tym o czym początkowo pomyślał Johnny. No dobrze, może przyglądnięcie się temu uważniej rozjaśniło mu kilka dodatkowych rzeczy, ale i tak był blisko! Profesor pogratulował sobie jeszcze raz w myślach. Tak dla dodatkowego na poprawę samopoczucia. Kiedy tylko patronus Carol zniknął, mężczyzna skinął głową. - Nie jest źle. Właściwie problem to wręcz kwestie kosmetyczne, bo najtrudniejszą cześć, czyli stworzenie samej cielesnej postaci patronusa, opanowałaś – stwierdził z uśmiechem, bawiąc się swoją różdżką między palcami. Odepchnął się od fotela i podszedł do dziewczyny. Ignorując coś takiego jak przestrzeń osobista czy inne bzdury stanął blisko niej, by zaraz ująć dłoń w której ta trzymała własną różdżkę. - Po pierwsze: troszkę więcej pewności do siebie i swojego patronusa. Nie bez powodu używając tego zaklęcia przywołujemy swoje najszczęśliwsze wspomnienia. Chociaż to wyczerpujące, powinno sprawiać nam pewnego rodzaju przyjemność. Być częścią nas. Chronić. Dlatego, różdżkę trzymamy pewnie i równie pewnie wykonujemy ruch – tłumacząc zamknął jej palce na różdżce w nieco mocniejszym uchwycie. - Po drugie: nie chcę pytać jakiego wspomnienia używasz, bo to dosyć prywatna rzecz. Może jednak powinnaś spróbować z różnymi? To znaczy, nawet jeśli do tej pory używałaś innych, nie tylko jednego, może są podobnego charakteru? – zapytał, zerkając na nią z namysłem. Zauważając, że chyba nieco zbyt długo trzyma dłoń Carol w końcu odsunął się trochę i sięgnął po własną różdżkę. Nie żeby poczuł się zakłopotany, czy coś. Skąd. Raczej nie chciał niechcący za bardzo speszyć samej dziewczyny, bo przecież nie o to chodziło. - Szczęśliwe wspomnienia dzielimy na wiele kategorii. Zwykle wybiera się jakieś wyjątkowo „dobre”, związane z rodziną, miłością i tak dalej. Ale kto powiedział, że to ma być coś takiego? Warto poszukać różnych rzeczy, wcale nie muszą być przez to słabsze… a może wręcz przeciwnie?
Johnny machnął różdżką wypowiadając zaklęcie i po chwili obok nich zaczął biegać całkiem żywiołowy ryś. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Nie Paź 05, 2014 8:18 pm | |
| Och, to jeśli już wiedział to nie było powodu tego przeciągać. Może szybciej zaczęliby rozwiązywać ten problem, jakim była niemoc w sprawie wyczarowania w pełni kształtnego patronusa? To było możliwe. Spojrzała na dłoń mężczyzny, kiedy mówił o jej problemach kosmetycznych przy rzuconym zaklęcie. Jednak dla niej to nie wyglądało dwuznacznie, niż jak wcześniej Johnny pomyślał, widząc właśnie Carol w tej samej sytuacji. Blondynka niespiesznie przeniosła spojrzenie z jego dłoni na twarz. Nie przeszkadzało jej to przekroczenie przestrzeni osobistej. Skoro miała dowiedzieć się nieco więcej o tym, z czym się boryka i udoskonalić w tym - nie widziała przeciwwskazań, o ile jakiekolwiek były, rzecz jasna. Blondynka w pierwszym momencie prawie że opuściła różdżkę, ledwo w ostatniej chwili zaciskając palce na tyle mocno, że aż na ułamek sekundy zrobiło jej się po prostu źle. - Podobnego charakteru? - spytała, nie rozumiejąc za bardzo, o co mu chodzi. Co dziwne, ona sama nie wydawała się szczególnie speszona, jakby kompletnie tego nie zauważała lub nie zwracała na to uwagi. Drugą dłonią sięgnęła na koniec różdżki, nadal trzymają ją tą pierwszą. I tak obracała niespiesznie, słuchając Johnny'ego. - To jakie wspomnienia profesor ma na myśli, skoro nie mają być takie, co już zostały wymienione? - zapytała i spojrzała na patronusa, wyczarowanego przez mężczyznę. Nieco zachwycona, może nawet rozbawiona, uśmiechnęła się szerzej, podążając wzrokiem za rysiem; pasował do niego.
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Nie Paź 05, 2014 8:49 pm | |
| Mężczyzna na moment zmarszczył brwi z namysłem. Chciał jak najlepiej wyjaśnić co ma na myśli, ale jako człowiek czynu zwykle preferował pokazywanie niż tłumaczenie. Oczywiście, jako nauczyciel potrafił i wręcz musiał umieć tłumaczyć różne rzeczy w sposób jak najbardziej przystępny... co nie zmieniało tego, że czasem wolał ułożyć wszystko w głowie zanim zacznie mówić. - Spróbuję to wytłumaczyć na może nieco skrajnych przykładach. Gdyby porównać dwa wspomnienia, jedno to otrzymanie wymarzonego prezentu na święta w otoczeniu rodziny, drugie to wyjazd na wakacje w jakieś ciepłe kraje z przyjaciółmi. Rzeczy całkiem różne, na pierwszy rzut oka, ale uczucia z nimi związane mają podobny charakter. Radość z towarzystwa bliskich i samej chwili, w odczuciu końcowym całkiem podobne, prawda? - w trakcie mówienia machnął różdżką sprawiając, że ryś rozpłynął się w powietrzu. Nie na stałe, bo zamierzał go jeszcze raz czy dwa przywołać, ale to po kolei. - Gdyby jednak na wspomnienie użyć czegoś mniej, nazwijmy to, grzecznego? I teraz wspomnienie o świętach porównać do radości ze złamania nogi znienawidzonej osoby? Tutaj widać różnicę. Nie, żebym sugerował, że masz szukać przyjemnych wspomnień akurat w cierpieniu innych. Ale to może być tak naprawdę wszystko co cieszy. Radość i duma. Szczęście i ekscytacja. Szczęście i wręcz coś bolesnego... ale dającego wystarczająco dużo siły, żebyś poczuła je całą sobą. - Johnny uśmiechnął się, po części też do własnych myśli.. i może kilku wspomnień używanych przez niego samego. Pewnie sporo dorosłych czarodziejów wntym momencie mogłoby się nie zgodzić z jego metodami, ale jakoś średnio go to obchodziło. Akurat on, nawet jako były gryfon, nigdy jakoś nie przywiązywał wielkiej wagi do tych wszystkich wielkich słów o miłości, odwadze i tak dalej. Oczywiście, niezwykle ważne rzeczy, ale świat składał się z o wiele większej ilości rzeczy! - Czasem trzeba pobawić się wspomnieniami, zanim znajdzie się te odpowiednie. Też potrzebowałem trochę wprawy, a czasem takie ćwiczenie jest też ciekawe dla nas samych - stwierdził wesoło i jakoś tak w przypływie chwili znowu wyczarował patronusa - tym razem jednak ryś wytrwał jedynie chwilę zanim zniknął. Johnny wydął wargi prawie jak nadąsany. - Czasem nie wychodzi, ale nie ma co się zrażać. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Nie Paź 05, 2014 9:03 pm | |
| Cóż, Carol chciała po prostu wiedzieć, a to jak Johnny miał zamiar dziewczynie przetłumaczyć to była jego sprawa. Raczej nie zapowiadało się na to, żeby to wszystko wygadała. Wolała nie mówić o tym, że miała korepetycje w prywatnej kwaterze profesora od Obrony Przed Czarną Magią. Dziwnie by to zabrzmiało, serio. Kiwnęła głową i słuchała dalej; w międzyczasie skrzyżowała ramiona na swojej klatce piersiowej. - No tak, jest różnica między tym a tym, ale nie wiem czy miałoby to być czymś super-szczęśliwym. No, w sensie, trudno jest powiedzieć, żeby człowiek był wielce uradowany świętami i fajnym prezentem czy wyjazdem z przyjaciółmi - powiedziała, wzruszając ramionami. Zanim Johnny zaczął mówić o tych mniej grzecznych wspomnieniach, Carol podeszła do jednego z krzeseł czy tam nawet kanapy, odkładając torbę w odpowiednim miejscu. Zaraz nawet ściągnęła z szatę, bo jednak stanie w pomieszczeniu, w którym ogień trzeszczał w kominku sprawiało, iż robiło się znacznie cieplej. Tak też blondynka odrzuciła strój szkolny na bok, pozostając w koszuli i spodniach; ot, najzwyklejsze ciuchy. Spojrzała nieco zdziwiona na mężczyznę. - To zabrzmiało jak jakaś sugestia do tego, że jestem Ślizgonką i miałabym czerpać z czegoś takiego radość - powiedziała, by zaraz się zaśmiać. - Nie jestem nadal do tego przekonana, bo może być sporo i odnoszę wrażenie, że wszystko jest po prostu takie same - wyjaśniła, mając na myśli, że nieważne jakie wspomnienie przywołałaby w danej chwili, efekt będzie taki sam - niewyraźna surykatka, która w połowie staje się smugą, mgłą. - Czy ja wiem, profesorze - gmeranie we wspomnieniach? Z Carol to naprawdę uparta uczennica była. Widząc wyraz twarzy, gdy mu się nie udało i słysząc jego słowa, Danvers rozciągnęła usta w delikatnym, subtelnym uśmiechu. - Zdarza się nawet najlepszym, profesorze - tak skomentowała.
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Nie Paź 05, 2014 9:24 pm | |
| Johnny nie mógł powstrzymać krótkiego śmiechu na komentarze dziewczyny. - Spokojnie, to nie była żadna wycieczka do czegoś związanego z twoim domem czy samą tobą, Carol. Uprzedzałem, że użyję innych skrajnych porównań - uniósł obie dłonie jakby w obronnym geście. Przy okazji też musiał przyznać dziewczynie rację jeśli chodziło o ubrania. Sam był osobą zdecydowanie ciepłolubną i czasem zdarzało mu się nie zauważać skoków temperatury, jednak kiedy już ją dostrzegł nie miał też problemu z pozbyciem się jakiejś warstwy garderoby dla dopasowania do standardów. To, że ciepło mu nie przeszkadza nie znaczy, że nie będzie mu wygodniej po zdjęciu szaty. I faktycznie, idąc w ślad za Carol po chwili i jego ciemnoniebieska szata wylądowała na wolnym oparciu, a sam mężczyzna został w o ton ciemniejszych spodniach i jasnej koszuli. - Sam wolę używać nieco bardziej nietypowych wspomnień. Głównie związanych z adrenaliną. Wyścigi na miotłach, wygrana ważnego pojedynku magicznego... czy pierwsze miejsce w nieco mniej legalnym wyścigu motocyklowym - mrugnął do dziewczyny porozumiewawczo - dla mnie czasem wywołują o wiele więcej pozytywnych emocji niż inne. Mogą być moją tarczą. A ty musisz znaleźć własną... widziałaś jak wyglądają wspomnienia odkładane do myślodsiewni? - zmienił nagle nieco tor myślenia, wpadając jeszcze na nieco inny pomysł wytłumaczenia sensu zaklęcia. Nie każdy miał okazję widzieć proces wyjmowania wspomnień, nie wspominając już o robieniu tego samemu. Myślodsienie były drogimi artefaktami, a przelewanie wspomnień do buteleczek od tak sobie było raczej niezbyt popularne i bez większego sensu. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Nie Paź 05, 2014 9:33 pm | |
| Dziewczyna zmrużyła oczy, słysząc jego słowa. - Winny się tłumaczy - powiedziała i zaraz ledwo zauważalnie się skrzywiła, bo jednak nie powinna tak się odzywać do swojego nauczyciela, gdyż nie wypadało. Nic więcej nie skomentowała. Trochę to dziwnie wyglądało, jak Johnny również wziął się za ściągnięcie części swojej odzieży niemalże w tym samym czasie, co panna Danvers. Niemniej, dyskretnie przesunęła spojrzeniem po sylwetce mężczyzny. - Wyścig motocyklowy? Tego nie spodziewałam się po panu, profesorze - parsknęła cicho. - Sama kiedyś jechałam motocyklem, ale wiadomo, to nie da się porównać do wyścigu, który musi dostarczać wiele emocji - przyznała. - Nie wiem, może kiedyś trafię na coś, co równie podnosi adrenalinę. Zobaczy się - westchnęła, spoglądając na swoje dłonie, a potem na płomienie w kominku, które za wszelką cenę starały się wymknąć z ograniczeń, w jakich się znalazły. - Z Myślodsiewni? Nie, nie, nie widziałam - pokręciła niemalże od razu głową, którą przechyliła na bok. - Jeśli pan woli to możemy przejść do tych uroków, bo chyba... to będzie łatwiejsze, prawda? - oparła się o fotel, przy którym znajdywały się rzeczy Ślizgonki.
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pon Paź 06, 2014 5:18 pm | |
| Mężczyzna słysząc uwagę Carol parsknął śmiechem rozbawiony i pokręcił głową. Oczywiści, nie przeszkadzały mu takie zaczepki w żaden sposób. Wręcz przeciwnie – takie prowokujące odpowiadanie było na swój sposób urocze i zabawne. I na pewno ciekawe. Małe węże muszą być przecież wygadane, czyż nie? Taki ich urok. Sam Johnny na lekcjach może nieco bardziej pilnuje dyscypliny w takich kwestiach, inaczej w końcu uczniowie zaczęliby wchodzić mu na głowę, ale w rozmowach poza godzinami pracy mógł pozwolić sobie na więcej luzu. - Lubię zaskakiwać. A uczniowie jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiedzą… i dzięki Merlinowi. Już i tak pewnie wiecie o mnie więcej niż mi się wydaje – rzucił w odpowiedzi wesoło. Gdy jednak Carol zaproponowała zmianę tematu ich dodatkowych zajęć Johnny uniósł brwi. I wcale nie na niby. Skrzyżował ręce na piersi posyłając jej pytające spojrzenie w stylu „Doprawdy~?”. -Tak szybko się poddajemy, hmm? Po tych wszystkich uwagach jeszcze pomyślę, że nie podoba ci się mój sposób nauczania – tu teatralnie złapał się za serce i skrzywił z bólu – albo, co gorsza, sama nie chcesz przyłożyć się do tego odpowiednio mocno. – Johnny zerknął na nią z ironicznym półuśmiechem. - Trochę woli walki, młoda damo. Ale jeśli wolisz poćwiczyć później sama, nie ma problemu. Mimo swoich słów, w trakcie mówienia Johnny podszedł do jednej z szafek wyjątkowo niezagraconej książkami. Po uchyleniu drzwiczek, Carol ze swojego punktu widzenia mogła dostrzec łagodną, jasną poświatę i kawałek myślodsiewni. Profesor jednak nie sięgnął po zdobioną runami i najwyraźniej częściowo zapełnioną misę. Zamiast tego zabrał z wąskich półeczek dwie szklane fiolki. Obie wypełnione były ni to gazem, ni to cieczą o srebrnej, jasnej barwie. Wspomnieniami. Jedna była nieznacznie ale dostrzegalnie jaśniejsza od drugiej. Mężczyzna zamknął szafkę i wrócił do Carol. - To jeszcze tylko jedna rzecz i możemy przejść do uroków. To – zamachał fiolkami, aż zawartość zawirowała lekko – są moje wspomnienia. A to jest mój patronus. Johnny machnął różdżką wymawiając zaklęcie i po chwili obok nich znów biegał srebrzysty ryś. Mężczyzna wręczył dziewczynie fiolki aby mogła się im przyjrzeć. Miał nadzieję, że nawet bez tłumaczenia tego na głos ślizgonka dostrzeże podobieństwo między substancjami. W końcu o to chodziło. Tym były patronusy. - Nie jestem specjalistą w dziedzinach magii umysłów, jest wiele osób o wiele, wiele lepszych ode mnie, ale jeśli chce się zrozumieć prawdziwą naturę tego zaklęcia i stworzyć jak najsilniejszą postać cielesną, to jest chyba najlepsze tłumaczenie. Znajdź myśl, wspomnienie, z którego stworzysz swoje własne zwierzątko – uśmiechnął się, zerkając na własnego rysia, aktualnie skaczącego po dywanie koło kominka. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pon Paź 06, 2014 5:45 pm | |
| - Och, tak, pewnie wiemy. Dużo dziewczyn plotkuje, chłopaków zresztą też - uśmiechnęła się do mężczyzny. - Pytanie tylko czy część tej wiedzy, jaką uczniowie posiadają, jest prawdziwa - spojrzała na Storma i choć ciekawość robiła swoje, to nie miała zamiaru mówić o tym, co mówią inni uczniowie, by usłyszeć, że to jest prawda. Lub nie. Przewróciła oczami, słysząc jego słowa i widząc gest profesora. - Gdyby mi się nie podobał pański sposób nauczania i tłumaczenia, jaki czasem bywa chaotyczny, to raczej bym nie przychodziła, by wyjaśnić to, a od razu poszła do kogoś innego, prawda? - uśmiechnęła się poniekąd triumfalnie, bo uwaga Ślizgonki była trafna. - Prawdę mówiąc to wolę działanie niż gadanie, profesorze Storm - tu Carol nagle podniosła spojrzenie na nauczyciela, uśmiechając się pod nosem. Czy chciała sama poćwiczyć - nie wiedziała. Po prostu na ten moment naprawdę nie czuła się zbyt pewnie. Pewno ta jasna poświata sprawiła, że panna Danvers nieco się przechyliła na bok, wyciągając szyję tak, jakby chciała jak najwięcej zobaczyć tego, co się skrywa w tej szafce. Można to było uczennicy wybaczyć. Wyprostowała się jednak w momencie, kiedy Johnny odwrócił się do dziewczyny. - Jak złe lub... niegrzeczne są to wspomnienia? - a jednak nie mogła powstrzymać języka w tymże momencie. Niemniej, szybko przejęła fiolki, w których utkwiła swoje spojrzenie, przyglądając im się uważnie. Przeniosła po dłuższej chwili spojrzenie na patronusa Storma, przyglądając się temu, jak poprzez błękitnawy kolor przebijały się płomienie z kominka, widok był nader ciekawy i zachwycający. Dopiero po tym, Danvers spojrzała na Torcha. - O ile się uda, to można o tym rozmawiać - westchnęła, wyciągając dłoń z fiolkami w jego stronę i trzymając je na tyle pewnie, by czasem się nie wyślizgnęły (przynajmniej z jej winy).
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pon Paź 06, 2014 6:08 pm | |
| Uwagę o prawdziwości wiedzy uczniowskiej Johny podsumował jedynie tajemniczym uśmiechem. Cóż, niby sporo słyszał z tych „ploteczek”, mniej lub bardziej prawdziwych, lecz póki sobie były i mu nie przeszkadzały, nie miał nic przeciwko. Może raz czy dwa zdarzało mu się w żartach je prostować, ale to jedynie w skrajnych przypadkach. Jeszcze nie pracował w tej szkole na tyle długo, żeby wyrobić sobie jakieś legendarne historie, ale uczniom nie potrzeba wiele czasu na wyrobienie sobie konkretnej opinii o profesorach, co ostatecznie skutkuje wymianą różnego pokroju i wagi ciekawostek między mieszkańcami szkoły. Ale co poradzić. Taka praca. - Dobrze, dobrze, w takim razie zaraz przejdziemy do działania, panno Danvers – pokręcił tylko głową. Jeszcze kilka lat temu gdyby ktoś powiedział Johnny’emu, że będą posądzali go o zbyt dużą ilość mówienia, a zbyt małą działania, roześmiałby mu się w twarz. Fakt, rozgadany był, ale zwykle „działanie” i impulsowość były jego drugą naturą. A tu proszę bardzo. I ooch, naprawdę trafił na odważnego węża. - Nie są złe. A niegrzeczne… dosyć. To jaśniejsze bardziej – posłał dziewczynie zaczepny, wręcz dwuznaczny uśmiech. Sama pytała, prawda? A on nie miał nic przeciwko odpowiadania prowokacją na prowokacje. Odebrał od niej fiolki i jeszcze zastukał palcami w szkiełko, zanim znów podszedł do szafeczki, żeby odłożyć je na swoje poprzednie miejsce. Stuknął potem różdżką w drzwiczki, aż te na sekundę błysnęły od jakiegoś zaklęcia ochronnego. - No, a teraz.. uroki. Co my tam na ostatnich zajęciach robiliśmy… - podrapał się palcami po brodzie z namysłem. Naprawdę, prowadzenie wszystkich roczników może czasem być kłopotliwe. – Chodzi ci o zdejmowanie samych uroków z kogoś, z przedmiotów, rozpoznawanie i rozróżnianie ich w praktyce, czy..? – zerknął na nią pytająco. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pon Paź 06, 2014 6:25 pm | |
| Tym tajemniczym uśmiechem to Johnny z pewnością blondynce nie pomagał. Przede wszystkim dlatego, że to w jakimś stopniu sprawiało, iż Carol czuła się znacznie pewniej w jego towarzystwie. Nie chodziło tutaj o bezpieczeństwo, jakie nauczyciele tak czy siak powinni zapewniać uczniom. Chodzi o swobodę wysławiania się i zachowania, bo przecież przy niektórych nauczycielach nie wypadało rzucać prowokacyjne uśmiechy czy coś w tym stylu. Zmrużyła oczy na jego słowa. Pewnie go załamywała swoim zachowaniem, no ale Carol nie byłaby sobą, gdyby kompletnie zaczęłaby się tym przejmować. - Ach, czyli mam rozumieć, że im jaśniejsza fiolka, tym bardziej grzeszne wspomnienie, tak? Ciekawe. Może kiedyś uda się podebrać - zażartowała, bo nie wzięła tego pod uwagę i nie uznała tego za poważną sprawę; przynajmniej na ten moment. Chciała jedank zobaczyć reakcję mężczyzny. Gdy Johnny skierował się z fiolkami, aby je schować, Carol usiadła na jednym z podłokietników kanapy czy foteli. - Emm... Wstęp do zajęć, przyznam, że przespałam - no co, nie jej wina, że tak wcześnie zaczyna się Obrona Przed Czarną Magią, a jeszcze uprzedniej nocy pisała pracę na Transmutację, za którą nie przepadała! Podrapała się nieco nerwowo po karku. Zaśmiała się nawet cicho, mając nadzieję, że nie oberwie jej się za kapkę snu, raptem dwadzieścia minut! To prawie tyle, co nic, bądźmy szczerzy. Ukarana chyba nie zostanie, prawda? - Pamiętam jednak, że było coś o rzuceniu uroku na osobę, rozprzestrzenienie na kogoś, utrzymanie i wtedy ściągnięcie. Ot, taka kontrola czasowa i ograniczenia - wyjaśniła, umiejscawiając dłonie na swoich kolanach, a ręce prostując w łokciach.
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pon Paź 06, 2014 10:25 pm | |
| - Powiedziałbym raczej, że im jaśniejsza tym przyjemniejsze wspomnienie - odparł niespeszony w żaden sposób ani nic, traktując pytanie właściwie jak każde inne. Jako, że on sam nigdy nie miał problemów z poruszaniem tego typu tematów, czemu miałby nie odpowiadać gdy pytają? I tak, sam Johnny także zauważył powoli rosnącą...hmmm... swobodę wypowiedzi u Carol. Ale w sumie - czemu nie? Jemu to nie przeszkadzało, jej najwyraźniej też, a póki nie zaburzy to jakiegoś trybu pracy w klasie, problemu nie było. A raczej nie zaburzy. Kto jak kto, ale ślizgoni tego typu rzeczy woleli pozostawiać dla siebie, albo chociaż dbali o własne zachowanie na lekcjach. Przydatna rzecz, szczególnie dla niego. No, chyba, że akurat jakiś wąż przysypia sobie gdzieś z tyłu sali na jego lekcjach. Oczywiście, pamiętając doskonale czasy własnych "studiów", Storm nie miał dziewczynie tego za złe. Ile on lekcji przespał! Nie mógł jednak się powstrzymać przed udawaniem nieco dotkniętego. Chociaż przez moment. - Na skarpetki Merlina, czyli jednak zdarza mi się przynudzać? I to jeszcze nudzić nawet ciebie? Świat się wali, czas umierać - opuścił głowę w teatralnej rezygnacji. Mimo tego ostatecznie zerknął na nią z co raz bardziej widocznym rozbawieniem i w końcu machnął ręką. - Zdarza się, zdarza. Co, oczywiście nie znaczy, że od razu daję na to ci pozwolenie i od dziś możesz spać na każdych zajęciach. To byłoby niepedagogiczne. Możesz tylko raz na jakiś czas, jeśli potem ładnie nadrobisz materiał - pogroził jej palcem. W międzyczasie zauważając, że jego ryś dalej szaleje po komnatach, machnięciem różdżki zakończył zaklęcie. Wrócił też do Carol i oparł się obok o ten sam fotel co ona. - To teraz tak. Opowiadałem głównie o takich możliwościach w przypadku zaklęć czarnomagicznych, ale ich, jak zapewne się domyślasz, na lekcjach nie używaliśmy. Zasady te działają jednak w taki sam sposób też na nieco łagodniejszych urokach, jak chociażby ipmedimenta. Zaklęcia ogólnie bardziej długotrwałe w działaniu się do tego wliczają. Jak coś takiego robić pokazywałem tylko w podstawach i jako dodatek, bo na razie was obowiązuje nie tworzenie, a jedynie rozpoznawanie i obrona przed czymś takiem, alee... - zerknął na Carol z namysłem. - Jeśli masz ochotę, mogę i poduczyć się tej drugiej strony. Całkiem przydatne, szczególnie w użyciu na przedmiotach.
|
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM Pon Paź 06, 2014 11:47 pm | |
| - Rozumiem. To będę musiała wkrótce sprawdzić. Może i mnie się uda - powiedziała cicho. I niby to nic nie wnosiła, a jednak panna Danvers spojrzała na profesora, czekając na jakieś słowa. I racja - Carol potrafiła zachowywać się tak, by nikt nie wiedział o tym kogo lub co spotkała; oczywiście, jeśli nie ma ochoty o tym mówić. Nie zdradzała się z tym, że z kimś ma lepszy kontakt, a z kimś - gorszy. Co prawda, nieco zdziwiła się na nagły wybuch rozżalenia i spojrzała na mężczyznę, unosząc brwi w niezrozumieniu, by pokręcić głową z politowaniem. Gdyby to był ktoś znajomy albo rówieśnik to pewnie sprzedałaby kuksańca w ramię, a tak to westchnęła, zaciskając nieco palce na materiale koszuli, bo tylko do tego mogła się ograniczyć. - Nie sądziłam, że z pana taki pasjonata Obrony, profesorze Storm. Będę jednak pamiętać, że mam tę ulgę, by co jakiś czas odsypiać na zajęciach. Co drugich, powiedzmy. Tak, to pasuje. I najwyżej, jeśli nie będę potrafiła ogarnąć zaległego materiału, to mam nadzieję, że nie będzie problemu, by do profesora z tym przyjść, aby pan wyjaśnił, prawda? - panna Danvers przechyliła głowę, spoglądając na mężczyznę i uśmiechając się, kiedy machał palcem. Naprawdę, coraz lepiej jej się z nim rozmawiało, że cudem powstrzymywała się od tego, by zwracać się do niego po imieniu. Nadal się powstrzymywała, a to się liczy! Jakoś pusto się zrobiło, gdy szalejący ryś zniknął w powietrzu. Carol spojrzała na mężczyznę, przesuwając się nieco na tym fotelu, jakby Johnny zajmował znacznie więcej miejsca. - Wydaje mi się, że ta druga strona, jak to pan powiedział, jest o wiele, wiele ciekawsza. To, co na lekcjach... cóż, niech tam będzie. Najlepiej poznać coś z każdej strony, prawda? - spytała, a słysząc o tym, że przydatne jest na przedmioty, podniosła się i skierowała do kominka. Przy nim stanęła plecami do mężczyzny, wyciągając dłonie w stronę ognia, coby je rozgrzać; mimowolnie zrobiło jej się chłodno w tym momencie. - A jak to się przekłada, jeśli chodzi o ludzi? Wstrzymanie gestu, zachowań, emocji albo ogólnie, temperatury? To jest możliwe? - zapytała, zerkając na nauczyciela przez ramię z delikatnym uśmiechem. Swobodnie nawet oparła się o wysuniętą część kominka.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM | |
| |
| | | | Gabinet i prywatne kwatery profesora OPCM | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |