|
| Joe's Bar & Restaurant | |
|
+2Agent Coulson Otto Octavius 6 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Otto Octavius
Liczba postów : 36 Data dołączenia : 24/07/2014
| Temat: Joe's Bar & Restaurant Pią Lip 25, 2014 7:47 pm | |
| First topic message reminder :Bar Joe's to jeden ze stereotypowych lokali jakich widzieliśmy dziesiątki w takich filmach jak Pulp Fiction, Men in black czy Bruce Wszechmogący. Składa się on z kilkunastu stolików, które po obu stronach maja kanapy obite czerwonym, skórpodobnym materiałem. Na każdym z nich znajdują się serwetki, sól i pieprz. Zamówienia przyjmują dwie kelnerki w fartuszkach. Można je oczywiście złożyć także przy ladzie, która jest długa i stosunkowo pusta. Samotnicy mogą zjeść sobie obiad przy stołkach barowych, usytuowanych wzdłuż lady. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Ant-Man
Liczba postów : 33 Data dołączenia : 08/05/2016
| Temat: Re: Joe's Bar & Restaurant Wto Maj 24, 2016 9:36 pm | |
| - Jak to nastolatki – podsumował Scott, zerkając na Jess ponad szklanką, którą podali mu do wody. Butelka nie wyglądała zbyt pięknie, więc odłożył ją na bok. Zmięty plastik tworzył ciekawą kompozycję, którą w porywach szaleństwa można by nawet nazwać sztuką nowoczesną. No dobrze, nie można by, ale Lang i tak uważał, że nie wygląda tak źle. Może tylko trochę przesadził z zaciskiem, ale nie miał wyboru. Informacje, których właśnie wysłuchiwał, grały na jego prywatnych emocjach. A Scott nie należał do powściągliwych bohaterów. Był sumienny, porządny, ale miał priorytety. Cassie na przykład. - Oni zawsze są zdeterminowani. Wiem coś o tym. Mam córkę – zaznaczył i uśmiechnął się kwaśno. To naprawdę wiele tłumaczyło. Scott wprawdzie nie był dobry w odczytywaniu myśli innych, ale szedł o zakład, że takiej grupie wiekowej jeszcze ciężej będzie coś wybić z głowy. Niezależnie od tego czy ich motywacje były słuszne i miały sens. A skoro o tym mowa – Scott uniósł brwi. - T.A.R.C.Z.A.? – powtórzył. Dał sobie tym czas na przemyślenie tej kwestii. Życie nauczyło Scotta, że rzadna korporacja nie może być krystalicznie czysta. Molocha ciężej kontrolować i sprawdzać. No i nadal miała dość subiektywnych przywódców. Mimo to nawet dla niego w pierwszej chwili zabrzmiało to jak abstrakcja. Jak coś, co nie mogło być prawdą. Albo przynajmniej nie powinno. Poruszało fundamenty pewnej… Wiary? Nie, Scott nigdy nie powiedziałby, że wierzył w T.A.R.C.Z.Ę.. Mimo to jej wsparcie było istotne. Gdyby mieli z nią walczyć… - To szaleństwo – podsumował cicho, marszcząc brwi. – Ale wysłuchałbym ich argumentów. Wszystko trzeba sprawdzić, a ich młody wiek, nie oznacza wcale tego, że nie wiedzą co mówią. Jeśli podejrzewają o coś… T.A.R.C.Z.Ę… Ktoś musi to sprawdzić. Oparł czoło o dłoń i odetchnął ciężko. W głowie mu pulsowało, w uszach szumiało. Woda wypłukiwała resztki żółci w gardle, ale był to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Musiał odespać to wszystko, przemyśleć na spokojnie. Nie chciał się w nic mieszać. Ale… Cóż, jakieś wewnętrzne przekonanie Scotta wciskało mu, że w jakiś sposób jest za to odpowiedzialny. To nadal były dzieci. Boli. Ból przypominał rozbłyski nagłej jasności, od której Scott musiał mrużyć oczy. Kojarzyły się z portalem, wybuchem, feniksem. Czoło w dotyku miał gorące. Samotne krople zimnego potu otarł teraz dłonią. - O mojej misji? Była bariera. Mieliśmy ją zbadać. Gdy tam dotarliśmy… Bum. Wybuchła. Feniks i to wszystko. On musiał mieć coś z tym wspólnego, ale nic więcej nie wiem. A co do kwestii naszego „przedszkola”… Nie skreślałbym ich. Trzeba upewnić się, czy mają rację. – Podniósł na nią wzrok. |
| | | Spider Woman
Liczba postów : 82 Data dołączenia : 19/05/2013
| Temat: Re: Joe's Bar & Restaurant Sro Maj 25, 2016 3:46 pm | |
| Jessica nie wiele mogła na ten temat powiedzieć. Nie lubiła dzieci. Nawet pokusiłaby się o stwierdzenie, że napawają ją odrazą. Co do własnego życia jako nastolatka, spędziła go zamknięta w kapsule. Nie za bardzo więc ogarniała w ich problemy i wątpliwości, gdyż zwykle z dziećmi, czy też nastolatkami (choć dla niej to wszystko było takie same) kontaktu mieć nie chciała. - Tak...- wiedziała jednak, że dla Langa temat jego jedynego dziecka miał gorzki posmak, przez utratę praw rodzicielski. Tak właściwie to nawet chyba lubiła Cassie. Była bystrą dziewczyną i całkiem częstym gościem w Avengers Tower. Gdyby potrzebowała pomocy, Jessica łamiąc wszelkie swoje naturalne (a może dyskretnie wyuczone, w końcu jeśli czegoś człowiek nie zna to się boi) odruchy była gotowa jej pomóc. - To doprawdy wydaje się być ciężką sprawą.. i mimo wszystko...- to była T.A.R.C.Z.A. Organizacja. Jak ona mogłaby się tłumaczyć w tym sporze? Po za tym co Jessica sama wiedziała. Zauważyła jednak, że Scott nie był w najlepszym stanie. Spider Woman ukuło poczucie winy. Ten biedny człowiek właśnie skończył dość drastycznie swoją podróż znad atmosfery, a ona jeszcze dołuje go dodatkowymi informacjami. - Ale na razie powinniśmy przystopować. Jesteś pewnie padnięty. Wracamy do AT i postaramy się coś ustalić jak przejdziesz gruntownie do porządku... zgoda?- spytała podnosząc się i kończąc sok. - A z tym się zgodzę... na wszelki wypadek.- walki z organizacją było czymś co wydawało się najbardziej upiorną rzeczą jaka mogła istnieć. |
| | | Ant-Man
Liczba postów : 33 Data dołączenia : 08/05/2016
| Temat: Re: Joe's Bar & Restaurant Pią Cze 03, 2016 6:50 am | |
| Znowu zaschło mu w gardle, co przywoływało nieprzyjemny posmak, jaki pozostał po tym… Czym właściwie? Teleportacji? Scott w myślach uznał, że tak najlepiej to określić. W jednej chwili na orbicie, w drugiej na ziemi. Po drodze… Czas. Och, raczej nie powinno dużo minąć, prawda? Mrugnięcie okiem, ułamek sekundy? To akurat nietrudno sprawdzić, w końcu na własne oczy widział, jak bariera zostaje zniszczona. Ugh. Znowu to samo. Ból głowy. Przycisnął do skroń chłodną butelkę wody, próbując ukoić narastające pulsowanie w lewej skroni. Słowa Jess rozmywały się, to znów zlepiały w całość. Ciężko było myśleć w towarzystwie migreny, ale starał się. Potrzebował tylko więcej czasu niż zazwyczaj. Po drodze jeszcze musiał kupić coś na głowę… A, tak. Nie miał pieniędzy. Scott jęknął w duchu zrezygnowany. - To jest ciężka sprawa – zgodził się. Ciężko było mu uwierzyć w dziecięce fanaberie. I czy mogłyby one iść aż tak daleko, by posądzić Tarczę o coś… Złego tylko po to, by dostać własną wieżę, świecące ciuszki i doctor honoris causa z ratowania świata? Nie, to nie trzymało się kupy. Cassie. Musiał zobaczyć się z Cassie, podsunęła część jego jaźni. Co u niej? Oczywiście jego żona się wścieknie. Jak zawsze. Z niczego, co Scott zrobił w życiu, nie była zadowolona. Może miała rację? Och, tak, Scott. To zdecydowanie czas na pełną winy podróż po wspomnienia. Daj spokój. Otrząsnął się z ponurych myśli. - Ach… Tak, to dobry pomysł. Odłożymy to na moment, gdy już się ogarnę, bo nie mogę nawet poprawnie myśleć. – Uśmiechnął się blado. – Dzięki za wszystko, jesteś nieoceniona. – Również wstał. A potem coś go tknęło. - Możesz mi powiedzieć jeszcze tylko jedną rzecz…? – spytał nagle, wiedziony impulsem. – Kiedy bariera została zniszczona? |
| | | Spider Woman
Liczba postów : 82 Data dołączenia : 19/05/2013
| Temat: Re: Joe's Bar & Restaurant Pią Cze 03, 2016 6:01 pm | |
| Również się podniosła, gdy dopiła sok do końca. Dla Jess wcale nie było to tak głupie rozwiązanie. Dzieci miały to do siebie, że nie myślały przyszłościowo, były chciwe i egoistyczne (jak niektórzy dorośli, no ale to oczywiście wszystko kwestia wychowania). Co ich obchodził los olbrzymiej agencji, byleby dostać to czego chcieli? Jessica może nie była przekonana do żadnej ze stron, niemniej... wciąż instynktownie popierała T.A.R.C.Z.Ę. - Hym?- zdziwiła się, ale zaraz zrozumiała. W końcu... nie zawsze bywa tak, że zrzutka w czasie kończy się natychmiastowo... przynajmniej dla nich- Ach, tak... Około tygodnia temu. Nie jestem pewna konkretnej daty.- przyznała się szczerze. - Nie ma problemu Scott. Jesteśmy drużyną prawda?- jeśli potrzebował pomocy ramię Jess było do jego dyspozycji. Jeśli nie... Czarnowłosa wciąż uważnie mu się przyglądała. - Nie przeszedłeś tej zrzutki zbyt dobrze... może warto sprawdzić czy ten teleport nie zostawił ci jakiejś brzydkiej "pamiątki"?- na myśl, że przez to cholerstwo Scott mógłby być chory przeszedł ją dreszcz. To było tak okropne, że nie chciała o tym myśleć. Po prostu... skutki kilko dniowego, przyśpieszonego powrotu na orbitę. Tyle.
[z/t <- oboje] |
| | | Ant-Man
Liczba postów : 33 Data dołączenia : 08/05/2016
| Temat: Re: Joe's Bar & Restaurant Pią Cze 03, 2016 10:35 pm | |
| Tarcza w oczach Scotta była kolejną organizacją. A organizacją często kierowali ludzie i to wystarczyło. Nawet najcudowniej prezentująca się korporacja mogła być zgniła od środka. Doświadczył to dawno temu, rozpoczynając swoją karierę. Mógł być złodziejem, ale dobrze dobierał własne cele. Im więcej machlojek, tym lepiej. Tym łatwiej uciszyć własne sumienie. Uspokoić je. Bo przecież oni i tak się wzbogacą, a jeśli splajtują – to były brudne pieniądze. On nie ubrudzi ich bardziej. Głupie wymówki, preteksty i kłamstwa, ale sama idea nadal przemawiała do Scotta. Zwłaszcza, że sam był doskonałym przykładem człowieka w starciu z ideałem. Był bohaterem, ale nie był doskonały. Miał furę wad, nadal zawodził i nie wywiązywał się z obietnic. Nie żałował aż tak lat spędzonych na kradzieży (zrobił to dla Cassie), nawet miał parę znajomych z tamtego okresu. Tylko, że on był jeden, a Tarcza niosła za sobą potęgę i władzę. To zawsze kusiło. Jęknął. - Ty-go-dnia – przesylabizował. Gdyby nie to, że już i tak był chorobliwie pobladły na twarzy od bólu, zapewne zrobiłby się biały jak karta papieru. Scott wciągnął gwałtownie powietrze i westchnął. Tydzień, nie było go tydzień. To nie aż tak dużo, ale jednak to nadal parę dni, podczas których na zdążył stracić swoją ostatnią pracę. Dobrze, że przynajmniej mieszkanie powinno jeszcze należeć do niego. (Jeszcze to dobre słowo.) - No to trochę pobalowałem w niebycie – odparł i uśmiechnął się krzywo. – I tak. Jesteśmy drużyną. – Skinął głową. To brzmiało ładnie. Dobrze. Miło było mieć do czego wracać. (Nawet jeśli Stark pewnie miał go już na personalnej czarnej liście za to, ile razy Scott wystawił go do wiatru.) - Hm? Ach… - Potarł lewą skroń. – Nie, nie. Nie sądzę. To raczej uczucie przypominające naprawdę nieprzyjemny kac. Przypuszczam, że muszę to odespać. Nie musisz się przejmować, już i tak dość zrobiłaś. No, ale obiecuję, że jeśli się nie poprawi, zgłoszę się z tym od razu do jakichś badań, co ty na to? – Błysnął zębami w uśmiechu, a potem pomachał jej butelką wody i wyszedł z baru. Czekał go naprawdę dłuuugi dzień. (Choć pewnie i tak pójdzie się przespać.)
[myślę, że możemy zt-ować z tematu oboje? :’D] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Joe's Bar & Restaurant | |
| |
| | | | Joe's Bar & Restaurant | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |