|
| Prywatna pracownia Vincenta | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Vincent Black
Liczba postów : 12 Data dołączenia : 10/09/2014
| Temat: Prywatna pracownia Vincenta Wto Wrz 16, 2014 6:54 pm | |
| Duża, powiększana czarami sala, do której dostęp mają tylko prefekci naczelni i najlepsi uczniowe z dziedziny eliksirów. Można ich zliczyć na palcach jednaj ręki, jednak zawsze to coś. Kilka stołów, półki, aż po sufit wyładowane księgami, fiolkami i słoikami z dziwnymi składnikami eliksirów oraz przymocowanymi do nich ruchomymi drabinami. Z Lewej strony znajduje się gabinet Vincenta, a raczej drzwi do gabinetu, zaś na przeciw znajdują się drzwi do sypialni profesora. -----------------------------------------------------------------
Skrzywił się nieznacznie, patrząc, jak jakiś Gryfon na trzecim roku z krzykiem i głośnym śmiechem przebiegł przez korytarz. Zaraz za nim zza rogu wyłoniła się grupka wrzeszczących dzieciaków, które minęły Vincenta z uśmiechami na ustach. Co ich tak bawiło w ganianiu za sobą po korytarzach? A potem, jak się który wywali, to będzie na niego, że gówniarzy nie upilnował. Psia mać. Poprawił czarny krawat, luzując go nieco i westchnął ciężko. Doprawdy, nudziło mu się, a jedyne zajęcia, jakie dziś prowadził, były z Puchonami i Gryfonami. Brak jego ukochanych Krukonów. W końcu nadszeł koniec jego patrolowania i z rozkoszą udał się do lochów, by opaść na miękki fotel, poluzować maksymalnie krawat, bezczelnie ułożyć nogi na biurku i zaciągnąć się papierosem. Vincent przedstawiał typowy obraz tego, co w społeczeństwie Hogwartu było uważane za NIEREFORMOWALNE. Jego idealnie wyprasowane ubrania bez najmniejszej skazy kłóciły się z… wytatuowanymi ramionami, aż do nadgarstków, kolczykami w kilku miejscach, nowatorską fryzurą i w ogóle zachowaniem godnym ostatniego skurwiela na ziemi. I w dodatku miał pracować z Amelią. No za co? Cenił sobie swoją prywatność, zresztą… niepotrzebna mu była pałętająca mu się pod nogami pyskata dziewczyna. Krukonka, owszem, jednak zawsze to było… cóż. Zagrożenie dla niej. Powiedzmy, że Vince ostatnimi czasy był nieco spięty, zirytowany brakiem ofiar. Złapanie uczennicy czy nawet ucznia nie było by zbyt roztropne. Cóż, Amelka miała przyjść o ósmej, się zobaczy jak będzie. Wyciągnął się wygodnie w fotelu i bawił się różdzką, nucąc i raz za razem zaciągając się papierosem. |
| | | Amelia Stein
Liczba postów : 126 Data dołączenia : 11/09/2014
| Temat: Re: Prywatna pracownia Vincenta Wto Wrz 16, 2014 7:13 pm | |
| Za jakie grzechy? No co ona takiego złego zrobiła w tym czy poprzednim życiu, że Dyrektor ją tak pokarał? No czym? Była Krukonką idealną. Miła, uczciwa, inteligentna, oczytana, spokojna. Przychodziła na wszystkie zajęcia zawsze przygotowana i w ogóle- anioł w ludzkiej postaci. A tu takie coś! No za co? Jak dyrektor powiedział jej, że ma pomóc w jakiś badaniach ucieszyła się. Oznaczało to, ze uznano ja, za kogoś wyjątkowego.Doceniono ja. Mina jej zrzedła, gdy dowiedziała się z kim ma pracować. Pan Black. Vincent. No na Merlina wspaniałego bezzębnego! Czemu z nim? Nie było tu nikogo innego? W całej szkole nikogo? Właściwie, jakby się zastanowić... Nic nie miała do Vincenta. On tylko...no dobra powiem to. Podobał jej się. Czemu? Nie jej pytajcie. Nie wiedziała. Serio nie miała pojęcia, czemu w jego obecności policzki jej płoną. I to ją tak irytowało oraz sprawiała,że dokuczała mężczyźnie gdy tylko mogła. Jak tylko mogła. Kilka minut przed wyznaczoną godziną stanęła przed drzwiami jego gabinetu, miejsca w którym mieli się spotkać by razem pracować. Wygładziła swoją błękitną koszulkę, wytarła spocone, nie wiadomo dlaczego dłonie o spodnie, wzięła kilka uspakajających oddechów, też nie miała pojęcia czemu i przywołując na twarz swój najsłodszy uśmiech punktualnie o godzinie ósmej zapukała do drzwi. Nacisnęła spokojnie klamkę, nawet nie czekając na "proszę" i pewnym krokiem weszła do sali. -Dobry wieczór- przywitała się uprzejmie.-Nie wiedziałam, że masz zapędy muzyczne. Co tam nucisz? Nową wersję marszu pogrzebowego?Nie martw się, ciebie spalą żywcem.-"a ja pierwsza rzucę pochodnie"-dodała w myślach. |
| | | Vincent Black
Liczba postów : 12 Data dołączenia : 10/09/2014
| Temat: Re: Prywatna pracownia Vincenta Czw Wrz 18, 2014 10:10 pm | |
| Mężczyzna właśnie zaciągał się już trzecim z rzędu papierosem. Wydmuchał dym z płuc, roztaczając wokół siebie szarą chmurę. Uwielbiał palić, z resztą, nie tylko papierosy. W koncu jednak rozległo się pukanie do drzwi, po czym do jego pracowni, bez ostrzeżenia, bez żadnego “proszę”, wpakowała mu się do jego świątyni. - Po pierwsze, jesteś za wcześnie. Po drugie, jak się PUKA to wypada zaczekać, aż gospodarz Cię wpuści. Po trzecie, ogień mi nie straszny, mnie wywalili z piekła. Uśmiechnął się jadowicie do kobiety, gasząc końcówkę papierosa w popielniczce, którą zamknął i odłożył do szuflady. - Nie wiem, za jakie grzechy mam się z Tobą użerać. Zwiąż włosy i nie odzywaj się za dużo.A, dawno nie gapiłem się na cycki, rozepnij tę koszulę. Sam rozwiązał swój krawat i zaczął rozpinać guziki koszuli, obracając się na pięcie i szukając czegoś w szafce. W końcu wyjął idealnie złożone koszulki z wyjątkowo ładnego, czarnego materiału, z czego jedną podal dziewczynie. -Do pracy. Nie chcę Cię tu widzieć w niczym innym. Może poza bitą śmietaną. Po chwili jego koszula opadła na podłogę, on zaś naciągnął nową koszulkę na siebie i lekko podwinął rękawy, odsłaniając automatycznie tatuaże na przedramionach. Podniósł koszulę i powiesił ją na oparciu krzesła. |
| | | Amelia Stein
Liczba postów : 126 Data dołączenia : 11/09/2014
| Temat: Re: Prywatna pracownia Vincenta Czw Wrz 18, 2014 11:51 pm | |
| Zakrztusiła się dymem i jedynie wysiłkiem woli nie zaczęła kaszle ćwiczenia, gdy szara chmura dostała się do jej ust. Za to oczy, nad czym w żaden sposób zapanować nie potrafiła, zaszkliły się. Zajrzałam szybko by odpędzić nieproszoną wilgoć że swoich lazurowych tęczówek. Kiedy już zapanowała nad reakcjami swojego organizmu spojrzała na Vincenta. -Po pierwsze - spójrz na zegarek, w momencie mojego wejścia wybiła dokładnie ósma. Po drugie - nie czekałam bo przez te wrota nie da rady nic usłyszeć a i tak przecież się mnie spodziewaliśmy więc co za problem? Ale jeśli tak cię to boli i potrzebujesz mnie zaprosić, mogę wrócić i zapukać jeszcze raz, choć to było by dość dziecinne nie sądzisz? Po trzecie - nawet w piekle cie nie chcieli? Biedny Ty-powiedziała z dużą dozą ironii patrząc na mężczyznę niemal wzywając mimo napływającej na policzki gorącej czerwieni. Odwzajemniła uśmiech nie mniej jadowicie. -No to jest nas tu dwoje. Ja też nie wiem czemu mnie pokarano pracą z Tobą - rzuciła dotykając końcem różdżki swoich włosów, które uniosły się i zaplotły w kok. - Najchętniej w ogóle bym się do ciebie nie odzywała- mruknęła z cichym postanowieniem, że będzie mówić jak najwięcej tylko po to by zdenerwować Vinca. -Ja o striptiz nie prosiłam. Oszczędź moim oczom przykrego widoku swoich kości - teatralnie zasłon ładnie oczy w rzeczywistości uważnie obserwując mężczyznę. -Śmietana? Wiem, że jestem słodka ale tortem nie jesten-przebrała się w ekspresowym tempie. Nie mogła się oprzeć podziwianiu jego tatuaży. Gdy tylko zorientowałam się, że gapi się na mężczyznę, skarciła się w duchu. -Od czego zaczynamy? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Prywatna pracownia Vincenta | |
| |
| | | | Prywatna pracownia Vincenta | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |