|
| Bar "Black Lion" | |
|
+8Morow Iiris Nyman Damien Stein Victor von Doom Żniwiarz Ajax Kaine Lucius Harms 12 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Bar "Black Lion" Czw Paź 16, 2014 9:46 pm | |
| First topic message reminder :Miejsce dosyć szemrane i raczej zapchane, aczkolwiek popularne wśród ludzi o różnym wieku. Ciężko tu nie stracić portfela czy nie dostać w pysk za durną odzywkę, jednak nad większością przypadków czuwa napakowany ochroniarz, który wygląda, jakby dopiero co wyszedł z kryminału. Bar jest podświetlany,podobnie jak wiele innych elementów pomieszczenia. Jest również pięterko z balustradą. Na środku sali znajduje się parkiet dla nocnych marków pragnących poszaleć. Kręci się tu krótkowłosa kelnerka, która prędzej da Ci w pysk za złąpanie za tyłek, niż da Ci swój numer. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Ajax
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 01/03/2016
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Czw Mar 10, 2016 9:34 am | |
| Reakcja na brzydkie słowa."...A teraz światowej klasy kucharz Dick Pussylickson, powie jak robi się Ciasto Wybuchowe. -Witam! Najpierw dodajemy 2 kilogramy testosteronu, zalewamy to polewą z ropy naftowej i wszystko to posypujemy 3 szklankami naboi. Mieszamy wszystko, przy okazji posuwając jakąś dziunię i ot, cały przepis..."A więc Francis miał do czynienia z pewnym siebie cwaniakiem. Takich jak on było na pęczki w Programie. Gnojenie ich wychodziło Ajaxowi najlepiej, a po jego "testach wydolnościowych" wychodzili często jako zupełnie nowi ludzie... albo nie wychodzili wcale. Pewna siebie postawa gościa nie robiła na nim żadnego wrażenia, a w zasadzie nawet go trochę rozśmieszyła. Schował broń i uspokoił tym całą sytuację. Prawdopodobnie gdzieś w pobliżu czekało kilku zakapiorów przebranych za paniusie niskich lotów, albo maklerów-amatorów. Chciałbym wiedzieć do kogo wysyłać pocztówki. uśmiechnął się najemnik. Wziął jednego kiepa od "przyszłego pracodawcy albo też jego rzecznika" i uraczył się od niego ogniem. Bo w zasadzie co miał zrobić? Dym tytoniowy nawet nie był w stanie podrażnić go po podniebieniu. To była jedna z tych rzeczy, którą obdarował go Program . Mógł robić rzeczy do których niektórzy nie potrafiliby się zmusić, ale nie było w tym jakiejkolwiek frajdy. Dodatkowo musiał uważać, żeby dostać przypadkiem rany śmiertelnej. Przynajmniej inne moce były mu w stanie zagwarantować, że uniknie prawdopodobnie śmiertelnych obrażeń... chyba, że bogu piorunów zachciałoby się nagle posłać w jego stronę wielki blok mieszkalny. Z tego nikt nie wychodzi cało. Koleś tymczasem wspomniał o robocie, a Francis przypomniał sobie, że na koncie zaczęło powoli wiać pustkami. Jeśli faktycznie mężczyzna chce skorzystać z jego usług to będzie musiał wypuścić troszeczkę Franklinów. To może ja powiem ile biorę zaczął Francis, a następnie spokojnie sięgnął do kieszeni, wyciągnął małą karteczkę z zapisaną na niej kwotą* i podsunął ją nieznajomemu. Co do roboty to faktycznie przydałoby się wiedzieć co muszę zrobić i dlaczego będzie to tak uporczywe. Poza tym jesteś pewien, czy powinniśmy rozmawiać o tym tutaj. Niektóre, tutejsze dziwki lubią dawać nie tylko dupy.Ajax przeszedł na lżejszy ton, ale nadal był skupiony na tym co się dzieje wokół. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Nie Mar 13, 2016 11:54 pm | |
| Mężczyzna przyglądał się uważnie siedzącemu przed nim najemnikowi. Jego spojrzenie a także ogólna postawa z jaką przyjmował kolejne działania Francisa świadczyły jednoznacznie o tym że swoje w życiu widział i przeżył. Nie ruszały go gierki słowne i ironiczne komentarze, zbywał je unosząc kącik ust w pewnym siebie uśmiechu. Choć prawdę mówiąc miał ochotę dodać, że przecież kartkę mógłby wręczyć osobiście... Młody zdecydowanie nie wiedział do jakiego miejsca trafił. Prawdopodobnie myślał że to pierwszy lepszy obskurny bar dla uboczu gdzie podczas szybkiego numerku z tutejszymi panienkami do towarzystwa można złapać nie tylko za biust ale i chorobę weneryczną. Nie było tak jak myślał, że facet miał obstawę kilku karków. Na chwilę obecną na kilkadziesiąt osób które kręciło się wieczorem w klubie ponad połowę stanowili agenci Hydry po służbie. Więc tak, nieznajomy mógł sobie pozwolić na nonszalanckie traktowanie być może przyszłego nowego rekruta. A ten jeśli będzie próbował fikać prawdopodobnie koniec końców i tak ulegnie przewadze liczebnej. Kartkę z cennikiem wziął w dłonie, przeczytał uważnie, a następnie złożył i upiwszy jeszcze kilka łyków trunku przycisnął niemal pustą szklanką.
- Chyba nie do końca się rozumiemy... - zaczął, zaciągając się dymem papierosowym. Wypuścił go z ust dopiero po kilkunastu sekundach, kierując go w dół a nie jak niektórzy mieli w zwyczaju bezczelnie dmuchając nim w twarz rozmówcy. - Praca którą chciałem panu zaproponować miałaby raczej charakter długoterminowy. Oczywiście, zawierałyby się w niej wspomniane przez pana w cenniku 'usługi' ale także kilka specjalnych, sytuacyjnych. Na przykład udział w przesłuchaniach trudnych we współpracy świadków lub, jakby to ująć... kreatywne nauczanie opornych że nie należy zadzierać z organizacją, którą reprezentuję. Płaca regularna plus ta od zleceń, zakwaterowanie zapewnione w umowie. Opieka zdrowotna również.
Dopaliwszy papierosa zgasił go na stojącej pośrodku stołu szklanej popielniczce. Nic niezwykłego, kwadratowe naczynie z okrągłymi wycięciami na bokach, trochę już osmolone przez częste używanie i zawierające już trochę strzepanego popiołu oraz zgniecionych filtrów, choć niedawno je opróżniano. Kolejny raz zaczął grzebać po kieszeniach, tym razem zajęło mu to nieco mniej czasu niż wcześniej. Wyciągnął i przesunął po blacie w kierunku Ajaxa wizytówkę. Czarny matowy papier nie zawierał jednak żadnych napisów w innym kolorze, ale nawet pomimo kiepskiego, nieustannie zmieniającego się światła klubowego dało się dostrzec, że coś tam jednak było. Pod palcami w niektórych miejscach czuć było śliskie wykończenie, jakby ktoś wybiórczo zalaminował jakiś wzór. Pod odpowiednim kątem, lub też na wyczucie, dało się wreszcie dostrzec symbol.
- Zna pan to logo? - Złote oczy wpatrywały się z zainteresowaniem w najemnika, śledząc jego poczynania i oczekiwały odpowiedzi wolnej od tanich dowcipów i drwin. Nadeszła pora na poważne negocjacje.//Teraz już będę szybko pisać :> |
| | | Ajax
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 01/03/2016
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Sro Mar 16, 2016 1:08 pm | |
| //Może będzie trochę krócej, bo chwilowo mam "pewne problemy"//
Francis próbował wejść w głowę najemnika. Facet był zbyt pewny siebie, a to Ajaxa, który miał za sobą wiele lat doświadczenia w poniżaniu twardzieli po prostu utwierdziło w przekonaniu, że każdy jest kozakiem jeśli ma plecy. Pewnie wszyscy w środku mieli polisę ubezpieczeniową od fundacji dostającej pieniądze od czaszki z mackami. Hydra, organizacja o której już tyle słyszał, teraz po niego wyciągnęła macki. Francis wiedział, że pracowanie dla jednej konkretnej organizacji nie przynosi wcale dużych pieniędzy... chyba, że się stoi na szczeblu wyższym niż typowy trep od brudnej roboty. A Freeman nie był trepem. Powiem mu SPECTRE to się obrazi... Utnij jedną głowę, na jej miejscu wyrosną dwie następne. Mam tłumaczyć dalej? Najpierw Weapon x zrobił sobie go na własność, a teraz ten sam błąd chciałaby popełnić Hydra. Nie do końca pasowała mu rola w organizacji, bo temat przerabiał już i zdążył mu się on przejeść. Wszystko zaczyna się ładnie i pięknie - mordujesz sobie kogo Ci wskażą, ale potem zaczyna się coraz większa ingerencja w twoje prywatne sprawy. I nagle, tak jak zwykły kibic staje się Ultrasem, ty musisz stać się ich bronią, którą będą chcieli wykorzystywać w każdym momencie.
Ale Hydra ma większe plany. Zawsze miała. Weapon X miało na celu stworzenie idealnego żołnierza - Hydra to była okrutna terrorystyczna organizacja dążąca do władzy nad światem. Biznes niepodważalnie lepszy ale i też jeszcze bardziej niebezpieczny. W końcu jeśli dołączy do nich to skończy się siedzenie na uboczu i zacznie się walka z naprawdę poważnymi graczami. Captain America i jego przeklęci Avengers, X-Men i Wolverine i może jeszcze będzie musiał słuchać mądrości życiowych człowieka ugryzionego przez radioaktywnego pająka. To będzie Cię kosztować, ale jestem chętny do współpracy. Ale zostaniemy na moich zasadach. Pamiętaj, że jestem najemnikiem.. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Wto Mar 22, 2016 10:34 pm | |
| - Doskonale wiem o tym. Proszę się nie martwić, nasza organizacja dba o współpracowników i otrzyma pan godziwe wynagrodzenie. - Starszy mężczyzna zaśmiał się krótko pod nosem. To zrozumiałe że ktoś z przeszłością Francisa nie bardzo pragnął wiązać się z kolejnym pracodawcą znanym z tego, że nie toleruje nieposłuszeństwa i wiąże się go z dość mało przyjemnymi sposobami rozwiązywania problemów. Chociaż akurat z tym ostatnim żaden najemnik nie powinien mieć większego problemu, jak długo hajs na koncie się zgadzał. Niewielu z tych rzekomych znawców tematu pamiętało jednak, że Hydra nie równała się nazistom. Jeszcze mniej z nich miało resztki sumienia które by się takimi pogłoskami martwiło. Oby się opłacało, prawda?
- Oczywiście, przecież nie proponuję tu posady zwykłego agenta. Pozostawiamy panu pole do popisu w wykonywaniu przyszłych zleceń i pełną swobodę działań poza nimi. Jak długo wyniki tej współpracy będą satysfakcjonujące. Słyszałem o pańskich dokonaniach, dlatego gdy tylko dostrzegłem pana w barze zawołałem do siebie, łatwo tu wypatrzeć nowe twarze. Jestem pewien że doświadczenie nabyte w poprzednich miejscach pracy okaże się przydatne. - Złotooki z szelmowskim uśmiechem przyglądał się reakcji Ajaxa. Widać było po nim że doskonale znał sytuację młodego najemnika jak i skomplikowaną sytuację z osobami odpowiedzialnymi za Weapon X.
- Z naszym protektoratem mógłby pan przestać uciekać. Kiedy ostatnio miałeś prawdziwą chwilę spokoju, Ajax? - Kolejne słowa tylko potwierdziły te przypuszczenia. |
| | | Ajax
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 01/03/2016
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Sro Mar 30, 2016 7:45 am | |
| [przepraszam, że dopiero teraz, ale było parę spraw do załatwienia]
Kiedy? Dobre pytanie. Ajax w zasadzie nie mógł sobie przypomnieć na tą chwilę kiedy ostatnio mógł usiąść spokojnie i na przykład popatrzeć w niebo porównując rozmiary chmur i piękno zachodzącego Słońca. Może dlatego, że miał to wszystko głęboko w dupie. Chmurki i Słoneczka są dla pedałów, a on był najemnikiem z krwi i kości o mocy sprawiającej, że bywało iż nie miał czasu na coś takiego jak krwawienie. Był złym matkoje*cą i do gości takich jak ten siedzący przed nim lubił strzelać przed poranną kawą.
Powiedzmy, że jestem zainteresowany. W takim razie mam się gdzieś zgłosić? Zimne oczy najemnika wpatrzone były teraz w jego rozmówcę. Czekał na jakąś bardziej szczegółową propozycję z jego strony. Miał w zasadzie w poważaniu kto tu był i kogo jegomość miał w obstawie. Francis był tutaj największym zagrożeniem, a jeśli ktoś w to w nie wierzył to mógł za chwilę się o tym przekonać.
Zamieniam się w słuch. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Nie Kwi 03, 2016 5:40 pm | |
| Może i Ajax nie był typem wrażliwca odpoczywającego na słonku i wąchającego kwiatuszki, ale nawet największy zwyrodnialec wśród najemników poza pracą potrzebował jeszcze czasu na inne rzeczy. Konserwacja i pozyskiwanie broni, kontakty z informatorami, upewnianie się że na pewno nikt nie powiąże go z przemytem, serią zabójstw czy czymkolwiek tym aktualnie kazano mu się zająć, planowanie wykonania przyjętych zleceń, czy chociażby spanie, jedzenie, ćwiczenia by nie wyjść z formy - to wszystko nie działo się samoistnie, w ułamku sekundy tylko dlatego bo miało się dużo chęci. Ci, którzy działali bez przygotowania długo nie zabawiali w gronie płatnych bandziorów, kończąc z kulką w głowie, poważnymi obrażeniami prowadzącymi do kalectwa, jako warzywko pod kroplówką i Bóg wie jakim innym sprzętem podtrzymującym życie albo zwyczajnie w więzieniu. Ostatni mieli najwięcej szczęścia, choć to też kwestia punktu widzenia.
Agent z którym miał przyjemność Francis znał takich jak on, bo pracował z nimi na co dzien. Z enigmatycznym lecz uprzejmym uśmiechem na ustach obserwował pełnego arogancji mężczyznę, który mimo że wiedział juz z kim jest i gdzie się znajduje nadal nie mógł do końca zrozumieć, że jednak nie on dyktuje tutaj warunki. Złotooki zagadał do niego dlatego bo mógł, nikt specjalnie nie zabiegał o względy siedzącego przed nim najemnika. Wyróżniało go to, że nie odczuwał bólu i posiadał szereg innych specjalnych umiejętności ale w zawodzie było też wielu lepszych od niego, a nie obdarzonych taką przewagą. W tym jedno konkretne nazwisko, które mogło zupełnie zmienić charakter ich rozmowy, celowo jednak go nie przywoływał licząc że Brytyjczyk zacznie traktować go poważnie sam z siebie, bez tak oczywistej zachęty.
- Och, nie ma potrzeby byś zgłaszał się gdziekolwiek. - Mężczyzna machnął ręką, odpalając kolejnego fajka. - Nie mamy na razie zleceń, chciałem po prostu wybadać teren, czy jest pan zainteresowany współpracą z naszą organizacją. Ale proszę wierzyć, że zgłosimy się do pana wkrótce. Skoro raz pana znaleźliśmy, kolejny nie powinien stanowić problemu. - Zaciągnął się nikotynowym dymem na dłuższą chwilę, delektując się tym jak wypełniał jego płuca. - Oczywiście, potrafimy się odwdzięczyć. Hydra pomoże w załatwieniu czego tylko sobie pan życzy. I znalezieniu tego, czego pan szuka. - W oczach agenta błysnęło coś niebezpiecznego i Francis wiedział już, że oni doskonale zdają sobie sprawę kogo szukał. Byli na tyle potężną i wpływową organizacją by faktycznie przyczynić się do znalezienia Wade'a Wilsona. Zwłaszcza, że w kuluarach organizacji szeptało się, że pani Dyrektor nie jest specjalnie zadowolona z jego usług...
|
| | | Ajax
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 01/03/2016
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Czw Kwi 07, 2016 8:04 am | |
| Tego czego szukam? powtórzył w myślach najemnik. Jeśli komukolwiek kiedykolwiek mogłoby się wydawać, że Francis jest na tyle głupi, żeby szukać gościa w czerwono-czarnym trykocie posiadającym przyspieszoną regenerację to chyba był... Pier*olnięty na głowę Francis miał oczywiście w planach jak pozbyć się "Konkurencji o niewyparzonym języku" ale nie chciał podchodzić do tej sprawy "przez pośrednika". Będzie miał możliwość to sam pobawi się z Wade'm je*anym Wilsonem.
Przez krótką chwilę Freeman zastanawiał się jak bardzo zmniejszą się cojones jego rozmówcy kiedy będą rozmawiać następnym razem w cztery oczy. Facet aż tryskał pewnością siebie, a to Ajaxowi zupełnie było nie w smak. Poczekał chwilę, żeby nie dać drabowi pewności co do chęci przyłączenia się do Bezwzględnej organizacji terrorystycznej dążącej do władzy nad światem. Zabrzmiało to jak opis złowrogiej organizacji puszczanej w sobotnim paśmie kreskówek dla małych chłopców.
Jakby co... Macie mój telefon. Jeśli jednak tylko zobaczę, że ktoś mnie śledzi to wyrwę mu jelita przez gardło. Miłego dnia. odpowiedział w końcu. Wstał, zmierzył jeszcze faceta spojrzeniem, a następnie uśmiechnął się po iście łotrzykowsku. Następnie machnął ręką w stronę kelnera i krzyknął: Ten tu Stevie Złotooki płaci za mnie. Spojrzał jeszcze na gościa z którym zamienił dzisiaj parę uwag. Wiesz, tak na początek miłej współpracy. Okręcił się na pięcie i przeszedł przez salę aż do wyjścia i zniknął wszystkim z oczu.
[z/t] |
| | | Żniwiarz
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 20/05/2016
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Nie Maj 22, 2016 9:30 pm | |
| Pewnym krokiem wszedł do baru i udał się prosto do lady. -Piwo. I dwie słomki. -rzucił oschle do barmana. -Taki twardziel i pije piwo przez słomkę? Może jeszcze z sokiem? -zaśmiał się facet. Żniwiarz walną pięścią w ladę, aż zadzwoniły szklanki. -Jeszcze słowo, a będziesz potrzebował słomki nie tylko do picia. -wysyczał. Kiedy barman nalał mu piwa i dwie słomki, zbir rzucił na ladę kilka drobniaków, zabrał co swoje i udał się do wolnego stolika gdzieś w ciemnym kącie. Postawił trunek na stole i rozsiadł się wygodnie. Włożył jedną słomkę w drugą, a potem umieścił tak skonstruowany wynalazek w szklance. Drugi koniec wsunął pod maskę i wziął kilka łyków. następnie wyjął spod płaszcza jakąś teczkę i zaczął przeglądać zawartość. Hm, powrót to mu się jednak udał. Nie dość, że zrobił masakrę, to jeszcze wpadło mu w szpony coś ciekawego. Oczywiście tą bandę łamag, która mu 'pomagała' też wytłukł, bo niby czemu miał się z nimi czymkolwiek dzielić? Oni mieli być tylko kozłem ofiarnym, mięsem armatnim. I to zadanie wykonali wręcz perfekcyjnie. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Nie Maj 22, 2016 10:14 pm | |
| Dzisiejszy dzień dla Cliffa był wyjątkowo łaskawy. Dzięki jakiejś naiwnej lasce, którą poznał na imprezie raczej nie będzie głodny przez jakieś 4 godziny. No i, podobny los spotkał jej psa, a także chomika. Jacy ci ludzie byli głupi! No i jeszcze po przeszukaniu mieszkania ofiary znalazł jakieś dobre 600 dolarów, a jako że oszczędzanie mie było mocną stroną Olbrzyma, to od razu wszedł do baru. Podszedł do lady i rzucił pieniądze - Wódka. Da pan flachę i kieliszek. Reszty nie trzeb Usłyszał w odpowiedzi że w końcu "prawdziwy facet" i gdy dostał, wziął butelkę i kieliszek po czym szukał wzrokiem. Widząc jakiegoś pana tajemniczego podszedł do jego stolika i usiadł - Och, piwo ze słomką? A wygląda mi pan na dużego chłopca - Uśmiechnął sie czarująco i nalał dobue kieliszek wódki i kieliszek opróżnił haustem -A soczku zapomniałeś? Bidnyś. Teraz jego uśmiech był bezczelny. Może rozpozna w nim Olbrzyma? Mało który debil rozpoznawał. Zresztą nikt nie wiedział że może zmieniać rozmiar, a i tak pas był ukryty pod jego młodzieżiwymi ciuchami. Ale, póki co postanowił podenerwować Żniwiarza, a potem może zjeść. Kto wie co sie stanie?
Ostatnio zmieniony przez The Giant dnia Nie Maj 22, 2016 10:29 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Żniwiarz
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 20/05/2016
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Nie Maj 22, 2016 10:28 pm | |
| W spokojnym przeglądaniu papierów musiał przeszkodzić mu jakiś laluś. klasyka, jak się za coś weźmiesz, to zlatują się jakieś złamasy, żeby poprzeszkadzać. -Mamusia wie, że szlajasz się sam po takich miejscach i spożywasz wysokoprocentowe trunki? -odgryzł się, nad wyraz spokojnie, jak na niego. Widać zawartość teczki bardzo go udobruchała. Cóż takiego ciekawego tam znalazł? Wziął solidny łyk piwa i wrócił do lektury. -Swoją droga jestem zajęty, idź no, bananie, zająć się swoimi sprawami. Pobaw się klockami w kiblu czy coś. -rzucił nie podnosząc wzroku znad papierów i machnął na niego nonszalancko ręka, jakby odganiał jeszcze niezbyt upierdliwą muchę. -Tylko nie zapomnij wody spuścić, jak skończysz. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Nie Maj 22, 2016 10:47 pm | |
| Lekko go to zdenerwowało, aczkolwiek - Ni śniło mu się to ukazać. Nie stracił czarującego uśmiechu gdy pomyślał "Dużo gadasz jak na mój potencjalny obiad...". Bo, tak, nie widział owego mężczyzny jako coś innego. W ludziach dostrzegł albo szansę na posiłek albo na łatwy zarobek, a oszczędzał tych którzy wedle niego byli "godni". A nikt, nawet sam Olbrzym nie rozumiał tego chorego wymyślania kto jest godny a kto nie. Najczęściej oszczędzał ludzi jednak z prozaicznych powodów, jak na przykład patrol policji niedaleko. O ile policjanci nie byli na niego choć trochę skuteczni, to możliwe do zwołania wojsko, jak najbardziej. - A coś taki nie w sosie, panie poważny? -Tu wziął w ręke jedną z jego słomek, pobawił się chwile i rzucił ją z pięć metrów za siebie. Sam nalał sobie kieliszek wódki i opróżnił go haustem. - Życie jest krótkie, a ty tak gnijesz. . Tak, raczej koleś nie wyglądał mu na takiego co łatwo dałby się ogłuszyć i zosać jego obiadem. A kończyło tak wieke osób co spotykał. Czasami co najwyżej dostawał kulkęcw brzuch, ale zazwyczaj było to z broni lekkiego kalibru. - Banany? Lubisz banany? - Mrugnął dwuznacznie i upił kolejnego łyka wódki, tym razem z butelki. - Nie miej tak głęboko kija w dupie bo ci wyjdzie górą. Choć co kto lubi Bawili go tacy ludzie. Ogólnie ludzie go bawili, zwłaszcza jak szamotali się w jego zamkniętych już ustach. Niestety, ostatni raz tego doświadczył tydzień temu. I wbrew pozorom tak często ludzi nie jadł bo... No nie oszukując się, w końcu doprowadziłby do jeszcze większego zainteresowania swoją osobą. Choć, mało kto wiedział że siedzi na zachodzie, większość myślała że kryje się w Waszyngtonie. I dobrze, dla niego rzecz jasna. - Ale dziękuje za... Hm... Troskę? I znowu uśmiechnął się bezczelnie do mężczyzny. Raczej będzie zadowolony z dzisiejszego dnia, bo poza jedzeniem, niszczeniem a także manipulowaniem uwielbiał denerwować ludzi. Uwielbiał to, jak łatwo ich zdenerwować, i jak w akcie zdenerwowania się... No wiadomo, lekkomyślnego człeka łatwiej w całości połknąć. |
| | | Żniwiarz
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 20/05/2016
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Pon Maj 23, 2016 2:08 pm | |
| -Akurat dzisiaj mam wyjątkowo dobry dzień. -odburknął, a gdy koleś wyrzucił jego słomkę, bez słowa wyjął strzelbę i wycelował mu ją w głowę. -A teraz grzecznie pójdziesz do pana barmana i przyniesiesz mi nową. Albo z Twojej głowy zostanie przepiękny kwiatek na ścianie za Tobą. -to wszystko powiedział nawet nie podnosząc wzroku znad papierów. Doskonale widział swój cel kątem oka, to mu wystarczyło. Naprawdę miał dobry dzień, inaczej na ścianie już dawno widniałby krwisty kwiat. Spojrzał na niego znad strzelby. -Co Ty możesz wiedzieć o życiu i gniciu, gówniarzu. I dlaczego nadal tu siedzisz, grzejesz do baru. -czemu to jemu przypadło uczyć tego smarka dobrych manier? Dobry dzień dobrym dniem, ale jego cierpliwość ma granice. I to raczej cienkie. Hm, nabijanie na pal... raczej prymitywne. Ale za to widowiskowe. Gdyby tak nadziać go pod kwiatkiem z jego czaszki to było by to niemal dzieło sztuki. Nie, wróć, to BYŁOBY dzieło sztuki. Realizm w czystej postaci.
(I właśnie dlatego nie lubię grać czarnymi i bezwzględnymi charakterami: według KP nie powinno być nawet ostrzeżenia i Twój mózg powinien dawno spływać po ścianie, ale ponieważ mamy immunitet dla postaci na zabijanie, to trzeba kombinować z jakimiś 'lepszymi dniami' albo coś... xp) |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Pon Maj 23, 2016 2:21 pm | |
| Delikatnie się roześmiał patrząc na niego. Serio on go bawił! No niestety, jednak chyba strzału w głowę by nie przeżył. Chyba że z broni lekkiej, a o ile śrut by przeżył, to łeb by go bolał bardziej niż po najgorszym kacu. Musiałby mieć co najmniej pięćmetrów, a nie chciało mu się kombinować przy tym. Ujął jego strzelbę i wstał, i szepnął mu do ucha. - Na serio myślisz że ktoś się ciebie boi? - Zachichotał i spojrzał morderczo na niego. Niebezpiecznie się zbliżył ledwo odganiając się od myśli wgryzienia się w jego szyję, ażeby potem rozpocząć posiłek. - Gówno prawda. Po czym unieruchomił jego rękę. Raczej wątpił że miałby większą siłę, gdyż w tej formie jego maksymalny nacisk wynosił niecałą tonę. Aż za dużo by skruszyć kość. Mimo że za lekko mu ściskał, czuć było że żaden człowiek nie byłby zdolny do takiego nacisku. - Poza tym masz drugą... Chwila, chyba że wkładasz je sobie do nosa! - Tu znowu zarechotał na swój własny żart. - Może i nie wiem wiele o gniciu, aczkolwiek nigdy nie lekceważ innych, mój drogi. Po czym puścił go, i dla świętego spokoju wziął mu tą słomkę i rzucił mu w piwo, tak żeby ochlapało mu to brodę. Co jak co, ale w rzutach Cliff był bardzo dobry. I to diabelnie. - I jak, panie poważny? Cieszy się pan? Zarechotał ponownie. Nie bał się jego broni, raczej nie umrze od pierwszego strzału. A jak by się tak stało, to musi chyba mieć jakiś zakazany śrut, bo w życiu nic nie przeszyło jego czaszki, a policjanci byli wielce zaskoczeni że tylko krew mu ciekła jak dostawał z jakiejś beretty. |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Pon Maj 23, 2016 2:56 pm | |
| Doombot wyglądający jak sam Victor von Doom sprzed czasów felernego wybuchu na studiach wkroczył do baru. Jego zadaniem było rozpoczęcie poszukiwania armii, oraz współpracowników w szczytnym celu jakim jest jednoczenie ludzkości pod latveriańskim sztandarem i żelazną wolą Doktor Dooma. Ten egzemplarz miał się skupić na poszukiwaniu najemników. Ostatnio tropił niejakiego Żniwiarza. Jego umiejętności były wielce przydatne szczególnie do akcji dywersyjnych i nie tylko. Dr. Doom był przyjemnie zaskoczony tym co widział za pomocą Doombota. Ten jeden niezwykle silny żołdak właśnie rozmawiał z drugą maszyna śmierci, o której dość niedawno było głośno w mediach. Dwóch za jednych zamachem. Wystarczy to tylko odpowiednio rozegrać. Maszyna podeszła do dwóch mężczyzn i przywitała się: -Witam Was drodzy panowie. Mogę się przysiąść? Już po chwili zaczęli sobie skakać do gardeł nawet nie zdążył się przedstawić... Jakby tu ich zmusić do współpracy, albo tymczasowego zawieszenia broni? Dr. Doom zaczął improwizować. Robot położył dłoń na ręce blondyna i mówił spokojnie: -Skąd ta nienawiść. Panowie możemy razem uczynić wiele wspaniałych i pięknych rzeczy. Wypowiadając te słowa wysłał słaby impuls elektryczny, który w zamiarze miał uwolnić Żniwiarza z małego ataku giganta. Impuls nie sprawiał bólu, lecz dość przyjemne mrowienie. Głos był spokojny i charyzmatyczny. Czekał, aż się trochę uspokoją, a następnie schował dłonie za plecami. -Powiedzcie mi moi drodzy... Czego najbardziej pragniecie, a ja postaram się to wypełnić. Nie obiecuję cudów i oczywiście chcę czegoś w zamian... Uśmiechnął się nieco złowrogo. Wiedział, że jedna cecha łączy ich obu i może być ona kluczem do zwycięskich negocjacji: chciwość. Ta cecha spaczyła ludzkość już wieki temu i była bardzo przydatna. U dobrego przywódcy była ona nawet nie raz pożądana. Jeśli państwo jest jego własnością to naturalnie człowiek chciwy będzie chciał mieć większe i potężniejsze państwo. |
| | | Żniwiarz
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 20/05/2016
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Pon Maj 23, 2016 3:12 pm | |
| Chłopak mógł poczuć ramię Żniwiarza w swojej dłoni tylko przez chwilę, potem zacisnęła się na powietrzu. Żniwiarz przyjął bowiem swoją widmową formę i za jej pomocą w chwilę znalazł się za chłopakiem, który najpewniej siłą rozpędu wywołaną jego zamiarem wykręcenia ramienia Żniwiarza, wylądował twarzą na stole. -Nie myślę. -rzucił szorstko, pewny siebie. -Ja to wiem. -przystawił strzelbę do potylicy chłystka i pociągnął za spust. Po barze rozniósł się huk wystrzału. Chwilę później do stolika podszedł jakiś mężczyzna. -To zależy. -rzucił, chowając strzelbę. -Czy też będziesz się naprzykrzał. Ten tutaj na przykład zepsuł mi humor. -pokazał na chłopaka. Ponownie przybierając formę widma, przeleciał nad stołem na swoje dawne miejsce, gdzie po zmaterializowaniu się zamknął teczkę. -Czego pragnę? Niczego, co możesz mi dać, albo czego nie mam. O patrz, na przykład przed chwilą poszerzyłem swoje grono ofiar. Im ich więcej tym weselej. -ostatnie zdanie miało w sobie nutę szaleńczej agresji.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Pon Maj 23, 2016 3:29 pm | |
| Był w cholerę zdziwiony jak zauważył kątem oka dziwny dym, i znalazł się na stole. Akurat, normalnie by nie pozwolił tak sobą pomiatać, ale miał go za... Hm, tylko człowieka? Tak! Tylko człowieka. Odczuł silny ból z tyłu głowy, ale po chwili raptownie wstał i odrzucił go na 3 metry. - Oh, tego się nie spodziewałem. - Dalej uśmiechał sie czarująco, mimo tego bólu. Nie był może on tak wytrzymały jak gdy miał 50 metrów, gdzie rakiety i pociski z czołgów mało co mu robiły, aczkolwiek to było nieco za mało by go zabić. Skoczył do najbliższych schodów, oderwał z dziecinną łątwością poręcz i perfekcyjnie rzucił nią w Żniwiarza, zanim znowu przeszedł w formę widma. Ewentualnie, jak nie trafi to zabije kogoś innego. Co za rożnica? - Powiększysz grono ofiar, tak? Uh, coś mi się nie wydaje. Usiadł na stoliku i spojrzał na doombota. Zapomniał o impulsie, a patrzył na niego podejrzliwie choć i tak traktował go jak możliwy obiad. To oczywiste, traktował tak każdego niemal. - Wy ludzie jesteście tak żałośni... Myślicie że potraficie sprostać mym pragnieniom. - Westchnął cicho patrząc na mężczyznę. Uśmiechał się bezczelnie, wyglądał jak szkolna gwiazda rugby śmiejąca się z jakiegoś kujona - Aczkolwiek ci nie ufam... Nie ufam żadnemu z waszego gatunku. potraficie być tylko słabi. Tu zwężył oczy patrząc na Doombota, choć w życiu nie przypuszczałby że jest on robotem, i podszedł do niego. Nie zamierzał walczyć, a ręce miał założone na klatce piersiowej. Nie ufał żadnym ludziom, co to, to nie. W sumie... Jak tu ufać obiadowi. - Poza tym, człowieczku, nie wiem jak ci na imię. Nie wiem za bardzo kim jesteś. Jesteś zbyt pewny siebie, zaiste. Westchnął cicho i poprawił i tak idealnie ułożone włosy. Na szczęście łazienka niedawnej ofiary była dobrze zaopatrzona, i teraz ciut żałował że nie zajrzał do lodówki. No trudno. |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Pon Maj 23, 2016 6:08 pm | |
| Stwórcy robota zażenowania wzięło górę. Po prostu usiadł i czekał, aż przestaną się ze sobą żreć i strzelać. Przyglądał się analizował, skanował ich zachowania. Chciał otrzymać jak najwięcej informacji. Ich odzywki i działania były... szczeniackie. Nie tak powinni się zachowywać władcy świata. Dlatego Dr. Doom zapewne nie dopuści ich do bezpośredniej władzy. Będą wysoko uhonorowanymi żołnierzami zapewne... -Dajcie mi znać kiedy skończycie niszczyć wszystko wokół. Wcale nie sprowokujecie przyjazd policji i rządu. Nie jesteście wrogami. Zachowujecie się jak dzieci w przedszkolu. Odłóżcie te zabawki i porozmawiajmy o interesach. Jeśli nie chcecie pieniędzy i ofiar, które przestaną wam przeszkadzać tacy jak Avengers to wasza wola. Wielkiemu Victorowi von Doomowi, Władcy Latverii, Doktorowi wielu nauk i tym, który jako jedyny może ocalić świat, nie przeszkadza strata jednego z robotów. Najwyżej dokona aktu samo destrukcji, by nie zdobyli informacji. Głos stał się bardziej mechaniczny i szczególnie symbolizował wyższość Doktora w tej sytuacji. Oni byli tylko jednostkami. Doktor Doom posiadał setki robotów i strata jednego go nie bolała. Oni natomiast musieli uważać na swoje życia. |
| | | Żniwiarz
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 20/05/2016
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Pon Maj 23, 2016 10:10 pm | |
| -Hm, ja również. -rzucił, z... och tak, czyżby z nutką podziwu? kiedy chłopak niemal bez draśnięcia podniósł się ze stołu. Coś ostatnio spory wysyp mutantów i dziwolągów. Pomyśleć, że kiedyś wojsko próbowało takich tworzyć sztucznie, a teraz proszę - wystarczy wyjść na ulicę, zgarnąć dziesięć osób i przynajmniej, PRZYNAJMNIEJ, jedna będzie mutantem. -Następnym razem poprawię mocniej. -obiecał, a zaraz potem barierka wbiła mu się w lewą stronę brzucha. Opadł na... co tam właściwie jest przy tych stolikach, kanapy, ławki, krzesła? Nieważne, opadł. -Ty smarku... -wysyczał, zmieniając się na chwilę w widmo. Pręt tracąc punkt zaczepienia w postaci jego ciała upadł z brzdękiem na posadzkę. Żniwiarz wrócił do swojej fizycznej formy i złapał się za ranę, która zaczynała się już powoli goić. -Jeszcze nadejdzie Twój czas. Masz to u mnie jak u śmierci. -bo tylko dwóch rzeczy nie można w życiu uniknąć - podatków i śmierci właśnie. Patrzył to na chłopaka, to na mężczyznę. Chyba szykowało się coś ciekawego, jakieś grubsze zlecenie. jakaś grubsza rozwałka. A za rozwałką zawsze szedł jeden z jeźdźców apokalipsy. A to się Żniwiarzowi bardzo podobało, jako przedstawicielowi ów jeźdźca. -Dobra, przyjmijmy, że remis. Skończymy to kiedy indziej. Mów, co masz do powiedzenia. -to ostatnie było skierowane do mężczyzny. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Pon Maj 23, 2016 10:45 pm | |
| Widać oboje się mylili co do siebie, ale Żniwiarz nie wiedział i tak kim jest. Nie wiedział że w prawdziwej formie niszczył wieżowce od tak, a zwykłego człowieka zabiłby pewnie pstryknięciem. - Mój czas? Raczej niezbyt szybko. - Poza obrażeniami z wyniku walki lub wypadków nie był w stanie inaczej umrzeć. Tak długo jak będzie jadł odpowiednio dużo, tak długo będzie żył - Aczkolwiek fajne dymki. Fajne jak na takiego sztywniaka. Zdziwił go robotyczny głos mężczyzny. Proszę... Widać to nie był człowiek, tylko konserwa. Albo ewenualnie cyborg, wszystko jedno. Zawęził oczy i rzekł - Masz duże mniemanie na swój temat, jsk na potencjalny obiad. Choć domyślam sie że póki co nieosiągalny obiad. - Z tego co mówił, ktoś tym blaszakiem kierował. I to obrzydzało mu ludzi, ich... Tchórzostwo. - Aczkolwiek, by nie było, człowiecze, mów. Ustawił ręke by w razie czego włączyć wzrost 30 metrów. Jednakże nieszczególnie było widać co robi. Atak policji zawsze lepszy niż śmierć mimo wszystko. Śmierć, tak bardzo ludzka ułomność... Choć i Cliff nie był na nią nie narażony. |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Wto Maj 24, 2016 6:29 pm | |
| Robot siedział spokojnie i czekał, aż zajmą miejsca. Był już bardziej spokojny niż wcześniej. -Skoro zdołaliście się nie pozabijać mimo iż bardzo to lubicie to mnie posłuchajcie. Mam wam do zaoferowania wydarzenia w którym zamordujecie setki ludzi: Wojnę. Będziecie mogli rozwalać głowy i pożerać ludzi. Będziecie robić odpowiednie rzeczy w odpowiednim czasie i w odpowiednich miejscach. Wy będziecie mieli rzeź, pieniądze i wiele innych przywilejów, które wam zapewnię. Terytoria, prywatna zemsta, wyeliminowanie wspólnych wrogów. Nasza współpraca będzie bardzo owocna, a do nas dołączą inni! Nikt nas nie powstrzyma. Głos był bardzo donośny i od słuchania go można było dostać ciarek. Wziął krótką przerwę rozglądając się na nich. -Jakieś obiekcje? |
| | | Żniwiarz
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 20/05/2016
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Sro Maj 25, 2016 4:29 pm | |
| Zignorował dalsze bleblanie chłopaka, skupiając całą swoją uwagę na tajemniczym mężczyźnie. Podobało mu się to, co mówił. Co prawda dużo z tych rzeczy potrafił osiągnąć sam, zwłaszcza zabijanie. Wyczucie czasu i miejsca też miał raczej dobre. Gorzej z pieniędzmi, bo kokosów nie robił, ale jakoś specjalnie nie potrzebował więcej. Ale wojna... Mmm, to by było piękne. Prawdziwe żniwa, bardzo dorodne plony. -Tylko jedna. -rzuciła, gdy mężczyzna skończył gadać. -Czemu nawijasz jak postać z jakiejś *** kreskówki? -obietnice bardzo ładne, ale cały monolog rzeczywiście brzmiał, jak gadka jakiegoś czarnego charakteru z filmu animowanego czy komiksu. -A właściwie dwie. Czego oczekujesz w zamian? -tacy jak on raczej nie rozdają wojen w rpezencie. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Sro Maj 25, 2016 4:52 pm | |
| Słysząc przemowę Dooma, powstrzymywał się by nie zasnąć. Takie przemowy zawsze go nudziły, szczerze mówiąc. Po prostu nudziły, bo od czasu gdy zmutował zwyczajnie no... Nudziły go te ludzkie gadania, trudne projekty, wzory matematyczne i tak dalej. Dalej może i by takie duperele robił koncertowo, ale inna sprawa że zwyczajnie takie typowo ludzkie rzeczy powodowały że chciał spać. Aczkolwiek, warunki niby w porządku... Niby. Włączyła mu się lampka, że koleś chce ograniczać jego wolność. Niedoczekanie! Choć, może i niekoniecznie? Westchnął cicho. - Wszystko w porządku. Jestem ciekaw, skąd pan doktor wie jakie mam gusta smakowe, bo w mediach aż tak o tym nie wspominali... Aczkolwiek, mam jedną obiekcje. - Westchnął cicho patrząć na Dooma, a jego bystre choć dzikie też oczy wpatrywały się w niego uważnie. Po chwili odrzekł - Przede wszystkim, chodzi o wolność. Czy jeżeli wykonam to co dla mnie należy, będę miał wolną rękę? Nienawidził rozkazów i nakazów, aczkolwiek propozycje Dooma były... Sensowne. Nie obchodziła go władza, może później zacznie się tym interesować, nim raczej kierowały głód i żądza krwi. Ogromna żądza. Wypił haustem nalanego przez siebie kielicha wódki i spojrzał na doombota. - Jeżeli wolność poza zadaniami będzie zapewniona, to jestem skory... Przyłączyć. Mimo że brzydzę się waszym gatunkiem... Jedyna wasza zaleta to smak. I nie chodziło mu tu o jego wyczucie. Jak już ten wiedział, że mięso ludzkie niezwykle lubił to nie zamierzał udawać że jest inaczej. W sumie dziwne musiały być te mutageny, ale jak kiedyś nad tym myślał to podejrzewa że jakby krowa dostała to co on, to by ta wielka krówka jadłaby chętnie zwykłe krowy. - Aczkolwiek, jak sobie to wyobrażasz, Doom? Ot tak podbić świat? Cóż, może i czołgi pana nie zatrzymają... Aczkolwiek myślę że jedna bomba atomowa wystarczyłaby by zakończyć pana marzenia o tym, by podbić świat. A wątpię, że Amerykanie, Rosjanie czy Chinole zrezygnują z możliwości starcia ciebie z powierzchni ziemi. Wbrew pozorom, i wbrew temu że lubił kierować się instynktem, nie był głupi. Może i nawet jeśli miał zbroję, czego nie wiedział to bomba atomowa i tak by go zabiła. Mało jaką istotę by to nie zabiło... A te współczesne i tak by go zabiły gdy byłby w polu rażenia nawet mając 50 metrów. |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Czw Maj 26, 2016 11:38 am | |
| Robot schował twarz w dłoni załamany rozumowaniem Żniwiarza. Wziął coś na kształt głębokiego oddechu (roboty w końcu nie oddychają) i znów spojrzał po prawdopodobnych pomocnikach. Najpierw spojrzał się na Żniwiarza i patrząc prosto w oczy przemówił: -Mówię tak jak jest. Nie waż się obrażać mnie i porównywać do postaci z dziecięcych bajek. Taka postać nie zdołałaby rozpętać rewolucji, przejąć kraju, oraz zbudować armii robotów. Wycedził przez zęby robot dość zażenowany. Skierował się teraz bardziej do Cliffa. -Wy będziecie mordować to co ja wskażę. Będą też inne misje włamania, zabójstwa, sianie chaosu, dywersja. Wystarczy, że będzie słuchać moich wskazówek w pełnym zrozumieniu. Będzie to obustronna współpraca. Główne plany będę ustalał ja. Oczywiście jeśli wpadniecie na coś ciekawego zostanie to przedyskutowane. Nie musisz się bać o swoje swobody. Dostaniesz wszelkie dogodności. Nawet immunitet dyplomatyczny. Dr. Doom to ktoś więcej niż zwykły śmiertelny człowiek. Jeszcze wszyscy się o tym przekonają. Wątpliwości Giganta rozbrajały Victora. Były śmieszne te zmartwienia i dziecięce rozumowanie, że Latveria od tak najedzie sąsiadów. -Nie jestem głupi. Wszystko zostało dokładnie zaplanowane. Odpowiednie działania i sytuacje geopolityczne jakie teraz występują są sprzyjające. Szczegóły zostawcie mi. Drugą sprawą jest to, że nie jesteśmy w odpowiednim miejscu, by opowiadać cały plan. |
| | | Żniwiarz
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 20/05/2016
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Czw Maj 26, 2016 12:03 pm | |
| Zerknął na swoją ranę. Krwawiła już wyraźnie mniej, ale będzie potrzebował jeszcze trochę czasu, zanim całkowicie się z tego wyliże. Chociaż nie było aż tak źle, to tylko brzuch. Bardziej martwiła go dziura w płaszczu. -No cóż, jak na razie o żadnej rewolucji czy upadającym reżimie nie słyszałem. Armia robotów... Na razie widzę jednego. -sięgnął po swoją teczkę i schował ją pod płaszcz. -Ale mogę być trochę nie na bieżąco, powiedzmy, że od dłuższego czasu byłem nieobecny. -tia, Mephisto i te jego pakty... No ale coś za coś. Ogólnie nie przeszkadzało mu udzielanie mu 'przysług' w zamian za dar wracania do żywych, ale ta ostatnia była przegięciem. Coraz bardziej podobało mu się to, o czym mówił robot. Chaos, dywersja? Żniwiarzowe klimaty. Ale koleś nadal mówił, jakby się urwał z kreskówki. I do tego miał jakieś kompleksy. 'Jeszcze wszyscy się o tym przekonają'. 'W liceum robili sobie ze mnie bekę, więc teraz przejmę kontrolę nad światem, żeby się zemścić', haha. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Bar "Black Lion" Czw Maj 26, 2016 12:26 pm | |
| Wziął głęboki oddech gorączkowo myśląc, czy zaufać robotowi, czy to na pewno nie jest żart wojska by go złapać. Były to najbardziej gorączkowe myśli niżeli normalnie, i nie oznacza to że był głupi. Zwyczajnie nie miał do życia pytań odnośnie egzystencji, co jest dobre a co nie, tylko coś w stylu: "Co mam zrobić, żeby sam podszedł do mojej paszczy?". Bo od czasu mutacji, można powiedzieć że dawny Cliff Jarstein bezpretensjonalnie umarł, gdyż mimo że niegdyś lubił trochę przyszpanować był dobrym chłopakiem co pokazało to że próbował zamknąć interesy z nielegalną bronią chemiczną i genetyczną. Obecnie kierował się głównie chęcią pożywienia i żądzą krwi, tyle. A najbardziej u niego zaświeciły się lampki na słowo "immunitet". Widać Doom wiedział jak do niego trafić bo... No dobrze, większość cywili nie umiało w nim rozpoznać olbrzyma. Poza wojskiem i specjalnymi oddziałami policji nikt nie wiedział że ukradł specjalny pas do zmniejszania się, ale cały czas musiał uważać na wszystko. - Dobrze, Doom. Pójdę za tobą - Powiedział to ostrożnie, ale mimo wszystko, podobała mu się nawet propozycja. Zniszczenie i pożeranie ludzi. Nie żeby MUSIAŁ ich pożerać, ale zwyczajnie z powodu że te mutageny były na prawdę specyficzne, bardziej go ciągnęło do ludzkiego mięsa niż do np. wołowiny. - Jednak, jeśli zorientuje się że coś jest nie tak, od razu przybiorę prawdziwą formę i zniszczę tobie miejsce gdzie mnie zaprowadzisz, jak okaże się że jesteś jakąś głupią sztuczką amerykańskiego rządu. No co? Miał prawo mieć wątpliwości bo już raz próbowali go podejść. Ale niszczenie kolejnego więzienia i tak było bezcenne! I że się przy tym najadł, to już kompletnie inna sprawa. Poprawił delikatnie włosy patrząc uważnie na doombota. To w sumie... Udział ich obu był już zatwierdzony, i w sumie dziwne że Żniwiarz i Cliff mieli być zjednoczeni pod jednym sztandarem, zwłaszcza że prawdopodobnie będą żywili dalej do siebie niechęć. Dwa podejścia do życia, dwa podejścia do śmierci i nawet dwa podejścia do choćby picia. Może mieli jakąś cechę wspólną, ale nawet jeśli to nie przełamie góry lodowej. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Bar "Black Lion" | |
| |
| | | | Bar "Black Lion" | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |