|
| Kawalerka panny Sinthei Schmidt | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Sro Cze 03, 2015 4:05 pm | |
| Cóż, kawalerka jak kawalerka. Trzy pomieszczenia, jeśli liczymy łazienkę. Salon połączony z kuchnią i przedpokojem, oddzielny pokój do spania no i wspomniana łazienka. Co tu się rozpisywać. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Pon Lip 27, 2015 3:42 pm | |
| -Ej!- krzyknęła- Co tak gnasz rycerzu? Księżniczka już zabiła strzegącego ją smoka!- roześmiała się lekko wpuszczając go do swojej kawalerki. - Witaj w mym królestwie, które mimo iż miodem i mlekiem nie płynie, to jednak zawsze jest dobrze mieć swoje śmieci.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Pon Lip 27, 2015 3:44 pm | |
| - Z kijem? - Spojrzał na nią rozbawiony. - To co Ty chcesz ze mną coś ćwiczyć, czy trenować, że o tym kiju wspominasz? - Parsknął, dochodząc do wniosku, że nie miałby nic przeciwko temu, aby zrobili jakiś mały sparing. Ostatnio miał sporo okazji do bicia się, ale to były prawdziwe walki a jemu brakowało przyjacielskich sparingów. Szczególnie z kimś, kto umie się bić.
- I kim jest ten Twój tatuś, że jest taki straszny i w ogóle? - Zaciekawił się, wchodząc do jej mieszkanka. Rozejrzał się po nim, nie oczekując teoretycznie za wiele, ale dla kogoś, kto mieszkał w odległych górach, w Klasztorze a potem się tylko szlajał po hotelach, to i tak było dużo. - Zazdroszczę Ci.. - Dlatego też nagle skwitował. - Tego własnego kąta.. - Wyjaśnił po chwili dochodząc do wniosku, że też by tego chciał. Nic wielkiego, jakieś małe mieszkanko. Ale coś własnego. Tak bardzo chciał mieć coś własnego.
- Gdzie jest łazienka? Przydałoby się, żebym łapki umył. - Szybko się znów używił i, chociaż widział gdzie jest łazienka w kawalerce, to jednak dla zwykłej uprzejmości wolał się spytać i dostać pozwolenie na to, aby móc z niej skorzystać. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Pon Lip 27, 2015 3:47 pm | |
| - Jak mnie zdenerwujesz to cię oćwiczę łomem. Teraz lepiej?- zagroziła i to nie tak, że zrobiło jej się przyjemnie, gdy zauważyła jak ten rozgląda się po mieszkaniu. Samo mieszkanko było urządzone trochę po spartańsku, ale parę bibelotów dawało temu bardziej ludzki charakter. - To informacja dla wyższych rangą pułkowników. Nie dla rekrutów.- odparła z godnością, ale po prostu nie chciała go przestraszyć. Wiedziała, że nawet w zakonie na drugim krańcu świata mogło pojawić się przezwisko: "Red Skull". I na pewno nie jako obrońcy wdów i sierot, choć i ona wcale nie uważała się za takową. W życiu wygrywają tylko najsprytniejsi i najsilniejsi. Nie ma miejsca dla słabych w tym systemie. - Korzystam z niego w nagłych wypadkach i zawsze jest miejsce gdzie można przeczekać.- uśmiechnęła się delikatnie do niego... taki szczerym, nieśmiałym i naturalnym uśmiechem. Ale to było tylko chwila, bo zaraz wrócił ten stary, a ona powstrzymała się przed zasugerowaniem się by korzystał z kwiatka, z dwóch powodów. Strasznie by wtedy w mieszkaniu śmierdziało, a dwa... no cóż. Nie było tu żadnego kwiatka. - Przy wejściu.- wyjaśniła pokazując mu drzwi obok tych frontowych.- Tylko się nie utop, bo i takie ofiary losu się zdarzały.- i znów półprawdy.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Pon Lip 27, 2015 3:50 pm | |
| - Czym ja bym Cię miał zdenerwować? - Udał wielkie zdziwienie, patrząc na nią z szeroko otwartymi oczami. - Ja jestem chodzącą niewinnością, oazą spokoju i usposobieniem dobroci! No i takie tam.. Także, jak widzisz, nie ma opcji, aby ktoś tak miły i słodki jak ja Cię zdenerwował.. - Przybrał minkę niewiniątka.
Jej stwierdzenie o tym, że ta informacja jest tylko dla wyższych rangą go zaciekawiła. - Hmm.. - Mruknął w pierwszej chwili wchodząc do łazienki. Tylko po to, aby umyć ręce, więc na szczęście żadne kwiatki mu nie były potrzebne.
Gdy skończył i wrócił do niej, na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. - Czyli jest to informacja, którą muszę z Ciebie jakoś wydobyć.. Na temat tego, kto jest Twoim ojcem. Tylko nie wiem jeszcze jak.. - Przybrał zamyśloną minę i zaczął się palcami jednej dłoni drapać delikatnie po podbródku. Przez moment coś tam sobie rozważał, wreszcie zaczął na głos myśleć nad opcjami.
- Albo Cię spiję i zaciągnę do łóżka, licząc na to, że wtedy będziesz bardziej otwarta, albo zastosuję straszne i zakazane przez konwencję Genewską tortury, czyli łaskotki, którymi będę Cię dręczył, aż mi powiesz.. - I na koniec wyszczerzył się wesoło, podchodząc do niej powoli. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Pon Lip 27, 2015 3:55 pm | |
| - Byś się nie zdziwił.- Sin nie uważała siebie za osobę, spokojną i opanowaną. Prosto było ją zirytować, ale dużo trudniej było ją uspokoić, gdy wpadała w istny szał berserka. Niemniej słowa chłopaka były zabawne i bardzo przyjemnie prowadziło się z nim konwersacje. Ale zaskoczył ją, gdy tak bardzo uparł się, że chce się dowiedzieć kto jest jej rodzicielem. Najpewniej zadziałały ambicje i zwykła ludzka ciekawość. Ale miło było wiedzieć o takiej możliwości. - Naprawdę nie chcesz wiedzieć.- zrobiła smutną minkę- Uciekniesz ode mnie jak się dowiesz kto nim jest... a potem wrócisz by zrobić mi krzywdę.- jej oczy się nie śmiały, mimo że obłudnie się uśmiechała. Naprawdę bała się takiego rozwiązania. Tak jak ojciec obawiała się wszelakich zdrad i zawsze starała się być wierna. No chyba, że ktoś naprawdę przestawał działać po jej myśli i można go było co najwyżej usunąć. - Pytanie zasadnicze: Skąd weźmiesz alkohol, chyba że masz podrobiony dowód.- odparła już z bardziej naturalnym uśmiechem, a na drugie uniosła brew- spróbuj mnie połachotać a połamię ci wszystkie paluszki. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Pon Lip 27, 2015 3:57 pm | |
| - A co? - Przekrzywił lekko głowę i spojrzał na nią zaciekawiony. - Jesteś małym nerwuskiem? - Wyszczerzył się wesoło, wyobrażając ją sobie skaczącą ze złości, bo, na przykład, skończył się jej ulubiony napój w lodówce.
- Hmm.. Nie wiem skąd wezmę alkohol, ale znając mnie to coś wykombinuję. I z tymi palcami to taka groźba, czy zachęta, żebym spróbował? - Pokazał jej język i znów się rozejrzał po pokoju. Szukał wzrokiem mebli i łóżka. Oraz wszystkiego w sumie, chcąc zapamiętać co gdzie jest, na wszelki wypadek, jeśli faktycznie mieliby się zaraz zacząć łaskotać, albo pojedynkować.
A co do jej ojca.. Ciekawiło go to. Dlatego, że ogólnie był strasznie ciekawy wszystkiego. Dlatego też, że po jej tajemnicznych minach i biorąc pod uwagę fakt, że należała do większej organizacji, można było wywnioskować, że jej ojciec jest naprawdę ciekawą postacią. Poza tym też był ciekaw kim jest jej ojciec, bo własnego nie miał okazji poznać. Dlatego też kusiło go bardzo, aby się dowiedzieć kim jest jej. - Czemu miałbym uciec? - To go zdziwiło i sprawiło, że jeszcze bardziej był ciekaw. Nie wiedząc też co ma zrobić w sytuacji gdy ona była smutna, stanął tuż przed nią i uniósł lekko rękę, aby pogładzić ją po policzku. - Nawet jeśli się okaże, że Twoim tatusiem jest Dormammu, to czemu miałbym Ciebie nienawidzić, czy odrzucić za to, kim jest Twój ojciec? - Mówił to całkowicie szczerze. Szczególnie, że przecież mogło się okazać, że jego ojcem jest ktoś strasznie zły a wtedy nie chciałby, aby przez to oceniano jego. A zważywszy na to, że miał pewne moce i zdolności, to któryś z jego rodziców na pewno normalny nie był. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Wto Lip 28, 2015 10:26 am | |
| Obruszyła się wściekle. -Nie jestem żadnym nerwuskiem!- zirytowała się, nadając swym słowom komiczny wydźwięk- Po prostu...- nie potrafiła nazwać- Irytują mnie głupie zachowania!- wypaliła w końcu. Na słowa o palcach uniosła brew. - Jesteś masochistą czy co?- pokręciła głową robiąc minę, że zachowanie chłopaka przechodzi jej pojęcie-Choć w sumie dobrze się składa. Byśmy się dopełniali- uśmiechnęła się okrutnie. Przez chwilę pozwoliła mu się głaskać, nim trzepnęła go w rękę. Za wcześnie, za blisko, a ona mimo wszelkiego swego zachowania wciąż nie miała ochoty wylądować z nikim w łóżku. - Co to jest Dormamut?- przejęzyczyła nie zrozumiałe dla niej słowo unosząc jedną brew. Mimo to zawahała się. W takich chwilach najbardziej była wściekła na propagandę Avengersów i całego świata (bo była całkowicie pewna iż jest to specjalnie stworzona nagonka), że nie mogła z dumą nowo poznanej osobie powiedzieć kim jest jej ojciec. A swego ojca podziwiała i szanowała, a tego nie mogła przeżyć. - Ale obiecaj mi, że w razie czego nie będziesz mi na głowę ściągał TARCZY.- poprosiła, choć najpewniej nie uwierzyłaby w jego słowo. Niemniej mogłaby potem rzucić mu w twarz, że jest krzywoprzysięzcą, gdyby się od niej odwrócić. Małe poprawienie nastroju, ale zawsze coś. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Wto Lip 28, 2015 11:45 am | |
| Roześmiał się wesoło, widząc jak ona się złości tak szybko na samo wspomnienie, że może być osobą łatwo wpadającą w gniew. - Niech Ci będzie, że nie jesteś nerwuskiem.. - Powiedział śmiejąc się i rozmasowywując dłoń, jakby go strasznie zabolała. - Jesteś najspokojnieszą dziewczyną, która jest obecnie w tym mieszkaniu, prawda? - Zaczął od razu ją zapewniać.
Gdy zapytała o to kim jest Dormammu, Herbi w pierwszym momencie spojrzał na nią zaskoczony. W Klasztorze wszyscy wiedzieli kto to jest, więc do głowy mu nie przyszło, że poza miejscem, w którym się wychowywał, imię tego mrocznego lorda nie jest znane. Zmarszczył brwi przekrzywiając głowę i zastanawiając się co jej na to odpowiedzieć. Nie chciał wdawać się w zawiłości, ani zbyt duże szczegóły, szczególnie, że nie chciał też za dużo o sobie mówić, ale chciał jej to powiedzieć tak, aby zrozumiała. - W waszej kulturze słyszeliście o kimś takim jak Szatan, albo Mefistofeles? Potężnych demonach? No to Dormammu, to ktoś taki jak oni. Czyli ogólnie zły i niebezpieczny, kto chce zniszczyć ludzkość, podbić ziemię i takie tam.. - Takie wyjaśnienie powinno jej wystarczyć.
Na wspomnienie Tarczy, Herbi westchnął i wzruszył ramionami. - Nie mam co robić, tylko latać po rządowych organizacjach, aby błagać ich, żeby latali za Tobą. Szczególnie że zapewne Twoja organizacja by mnie wtedy powiesiła na najbliższym drzewie. Więc możesz powiedzieć. Miejmy to już za sobą. - Odsunął się trochę i usiadł na łóżku patrząc na nią wyczekująco. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Wto Lip 28, 2015 11:47 am | |
| - A żebyś wiedział, że jestem!- krzyknęła zaplatając ręce na piersiach i demonstracyjnie odwracając głowę w bok. Był to jeden z ruchów jaki zauważyła u tych wszystkich wypacykowanych damulek ze silikonem zamiast mózgu. Dopiero po chwili dotarło do niej, że jest jedyną dziewczyną w towarzystwie. Niemniej, była tu najbardziej spokojną dziewczyną, więc nie mogła mu nic zarzucić. Jak to ładnie można się pozbyć konkurencji. Zrozumiała co chce jej przekazać i kiwnęła łebkiem. Czyli jeden z tych niemiłych, nadprzyrodzonych kolesi, którzy chcą sobie robić z ludzi wykałaczki. Fajnie. Szkoda tylko, że nie dawało się ich nakłonić do współpracy, bo byli zbyt dumni. - Rozumiem. Czyli kolejny przyjemniaczek spod ciemnej gwiazdy. Jak zgaduję, twój mentor nie raz z nim walczył?- powiedziała to mimochodem, sama zdając się na ślepy los. Ale przynajmniej dzięki temu będzie mogła jakoś lepiej stwierdzić kto go wychował. - Bystry z ciebie chłopczyk.- stwierdziła z drapieżnym uśmiechem- I widać, że umiesz słuchać. Możliwe, że o nim słyszałeś- zrobiła dramatyczną pauzę, będącą też chwilą na pełne strachu resztki wątpliwości-To Red Skull. Alea iacta est.- dodała też jedno ze swoich ulubionych powiedzonek. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Wto Lip 28, 2015 11:53 am | |
| - Oczywiście, że jesteś. - Odpowiedział zgodnie, kiwając głową z poważną miną. Prawda, że Herbi był kochany? W ogóle się nie kłóci, na wszystko się zgadza.
- Owszem, kolejny z gatunku tych, co to myślą, że są super hiper i sami próbują cały świat podbić. - Gdzieś tam pojawiła się u niego myśl, że większość tych złych jest naprawdę głupia. Zamiast się sprzymierzyć, tak jak robili to ci "dobrzy", to, poza nielicznymi wyjątkami, poświęcali więcej czasu na walkę ze sobą, niż na dążenie do tego, aby pokonać swoich prawdziwych wrogów. Cóż.. Zaraz pojawiła się kolejna. Jeśli on kiedykowiel stanie się tym negatywnym bohaterem i będzie się liczył na tyle, żeby faktycznie móc chociaż w drobnej mierze wpływać na losy świata, to nie będzie taki prędki w atakowaniu każdego, kto mu się napatoczy na drodze.
Zaraz też spojrzał na nią zdziwiony. - Mój mentor? - Jakoś nie bardzo miał ochotę na to, aby się wdawać w dokładniejsze informacje na temat tego kto go trenował i po co. Ani z kim się wychowywał, czy po co tu w ogóle przyjechał. - O ile dobrze wiem, to z Dormammu walczą praktycznie wszyscy. Łącznie notabene z Mefistofelesem, czy innymi postaciami ogólnie uznawanymi za łotrów. - Odpowiedział więc wzruszając ramionami.
- Bo ja jestem bardzo bystry i zawsze słucham. - Parsknął z rozbawieniem, słuchając tego, kim jest jej ojciec. O.. Tego to się nie spodziewał. Oczywiście, że słyszał o nim i wiedział coś niecoś na jego temat. Nawet sporo, chociaż oczywiście jego informacje pochodziły prosto od tych, którzy z Red Skullem walczyli, więc były one raczej stronnicze. - Kości zostały rzucone.. Powiedział mąż, rzucając swą chudą żonę na łoże.. - Mruknął, gdy usłyszał to jej ulubione powiedzionko. O Red Skullu naprawdę słyszał. A więc wiedział już do jakiej organizacji dziewczyna należała. Wiedział z kim ta organizacja walczyła. I jak z grubsza sobie postępowała na przestrzeni lat. Innymi słowy czekały go ciekawe przygody. - Chodź do mnie na chwilę. - Powiedział nagle, przyglądając się jej uważnie, mrużąc oczy przy tym i ewidentnie się nad czymś zastanawiając. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Wto Lip 28, 2015 12:25 pm | |
| Nie dowiedziała się więc nic konkretnego. Najpewniej zadawała źle pytania co strasznie ją rozzłościło. Niemniej odetchnęła nie pokazując tego po sobie. Czekała na jakąś typową reakcję, którą przejawiali ci "dobrzy" po takich informacjach. Zaskoczył ją. Czyżby nigdy o nim nie słyszał? Poczuła lekką nadzieję. Na jego tłumaczenie jej słów parsknęła cichym śmiechem. - Ty jak coś wymyślisz.- mimo to takie bagatelizowanie tego zdarzenia lekko ją pokrzepiło. Gdy jednak poprosił by podeszła na chwilę się zawahała. Właśnie zdradziła jedną z największych tajemnic swojego życia, a ten nie zareagował... może serio nastawał na jej życie? Zganiła się za takie myśli. Byłą pewna, że poradziłaby się z nim. A gdyby chciał jej zrobić krzywdę... no cóż, raczej by nie bawił się w podchody. Podeszła ale nieufnie obserwując go uważnie. - Po co?- zapytała jednak patrząc na niego przymrużonymi ślepiami. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Wto Lip 28, 2015 1:11 pm | |
| - Jak ja coś wymyślę, to to zawsze jest zajefajne i w ogóle fantastyczne. - Odpowiedział zaraz z rozbawieniem, przyglądając się jej wciąż uważnie. Szukał jakichkolwiek podobieństw między nią a jej sławnym ojcem, zastanawiał się nad tym, jak bardzo ona jest blisko ze swoim tatusiem, nad komplikacjami wynikającymi z tego, kim ona jest i do jakiej organizacji go ściągnęła. Cały czas jednak uśmiechał się do niej z lekkim rozbawieniem, nie dając po sobie poznać tego, o czym myśli.
- Pocą to się nogi nocą. Czasami pod pachami, raz do roku nawet w kroku. - Parsknął, przewracając oczami na tę jej nieufność. Szybka analiza sytuacji. Dziewczyna zapewne się obawiała jego reakcji. W końcu jej ojcem był ktoś uznawany ogólnie za okrutnego i złego tyrana. Nie wiedziała jak to odbierze, jak się zachowa, czy nie zmieni się jego stosunek do niej. Więc, aby rozwiać jej wątpliwości, uznał, że załatwi to tak jak ostatnio większość rzeczy. Wygłupiając się. - Wiesz.. - Zaczął wyciągając dłoń do niej i delikatnie dotykając jej policzka. - Jakoś nie widzę między wami podobieństwa.. Nawet kolorystycznie się różnicie. - Rzucił, śmiejąc się wesoło i najwyraźniej bagatelizując tę całą informację. Przy tej okazji mogła się zorientować, że jednak chłopak wiedział kim jest Red Skull, skoro wiedział jak mniej więcej wygląda. Po prostu najwyraźniej się niespecjalnie przejął tą informacją.
- Czyli innymi słowy niedługo będziemy do siebie szeptać "Hail Hydra"? - Spytał, unosząc lekko brew do góry. - Macie jakieś szkolenie? Uczycie walki? Obsługi niektórych rzeczy? Macie przeszkolenie pod kątem blefowania, psychologii, oszukiwania i manipulowania? - Te ostatnie go najwyraźniej najbardziej interesowały, bo wypytywał się o to z większym ożywieniem. - Pewnie będziesz musiała mnie przedstawić jakiemuś swojemu przełożonemu? Kiedy to zrobisz? I kiedy mnie przetestujesz? - Kolejne pytania, zadawane z coraz większą ciekawością. Skoro ma do nich dołączyć, to niech będzie. Na pewno nie będzie się nudził a potem się zobaczy po co to zrobił. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Wto Lip 28, 2015 2:02 pm | |
| Choć zwykle irytowałoby ją jego zachowanie... to jednak w tym dziwnym wypadku wcale jej nie przeszkadzało. Było takie typowe dla jeszcze niedawno obcego chłopaka. I choć trudno jej to było przyznać, to jednak jego wręcz obojętną reakcję, przywitała z ciepłem rozlewającym się wewnątrz jej mrocznego serca. Zganiła się za to niebezpieczne i obce uczucie, które było bardzo przez nią niepożądane, bo mogło być tylko drogą do zgubienia... ale cóż chwytajmy dzień póki wygląda tak cudownie, a my jesteśmy piękni i młodzi! - Fakt, moja aparycja dość mocno różni się od jego.- przyznała szczerze, a trudno było znaleźć między nimi podobieństwa jeśli się uprzednio nie miało dłuższego kontaktu z Red Skullem. Choć i nawet wtedy ciężko było takowe znaleźć, ale to również zależało od spostrzegawczości danego osobnika. - Jeśli masz ochotę, lub to jakiś wstęp do dziwacznej gry wstępnej to nie widzę w tym kłopotu.- wzruszyła ramionami na wzmiankę o szeptaniu do siebie "Hail Hydra". - I wszystko jest!- powiedziała radośnie świadoma, że w tym nie może się mylić- Mamy specjalistów w każdej dziedzinie oraz wiele kontaktów, na pewno znajdzie się wszystko to czego potrzebujesz.- odparła z szerokim uśmiechem. Jego słowa wprowadziły ją jednak w konsternację. -Zdajesz sobie sprawę, że brzmisz jak dziecko, które ma iść po raz pierwszy do Disneylandu, a nie jak dorosły mężczyzna, który ma przystąpić do jednej z najbardziej poszukiwanych organizacji? Nie żebym narzekała, ale to jednak jest dość... nietypowe.- stwierdziła z rozbawieniem. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Wto Lip 28, 2015 2:40 pm | |
| - Wiesz.. Nie to, żebym marudził, albo miał coś do Twojego tatusia, ale naprawdę się cieszę, że wyglądasz tak jak wyglądasz a nie tak jak on.. - Powiedział nagle, po czym zrobił wyrozumiałą i pewną siebie minę. - Oczywiście kochałbym Cię, gdybyś była do niego podobna, no ale sama rozumiesz.. - Dodał, szczerząc się zaraz wesoło.
- Dziwacznej gry wstępnej? - Od razu zbystrzał jak o niej wspomniała. Szybko też w jego oczach pojawiły się łobuzerskie ogniki. Oczywiście nie planował teraz namiętnego i ostrego seksu z nią, chociaż zważywszy na to, że była całkiem apetyczna a on polubił seks, oraz miał pewne potrzeby, które chciał zaspokajać, to jednak nie mógł przepuścić okazji do wygłupiania się. - No cóż.. Mam wrażenie, że gra wstępna z Tobą jest dość agresywna. I że to taka walka o dominację. - Po czym nagle ją złapał za ramię i przerzucił tak, aby opadła plecami na łóżko.
Złapał ją przy tym rękami za nadgarstki i przycisnął je do łóżka, samemu nachylając się nad dziewczyną. - Wiesz, że każdy facet, niezależnie od wieku, to dzieciak? - Spytał, wciąż z rozbawieniem, przytrzymując ją. Nie wkładał w to za dużo siły, tylko tyle, żeby dziewczyna nie mogła mu się wyrwać. Po to, aby jej pokazać, że dokonała w miarę dobrego wyboru, ponieważ on do słabowitych dzieciaków nie należy.
- Poza tym to wszystko może być naprawdę ciekawe. A ja lubię ciekawe rzeczy. I lubię się rozwijać a jak sama powiedziałaś, zapewnicie mi to. - I wtedy ją puścił, nie chcąc z kolei, aby ona zaczęła się bać, że on chce jej naprawdę zrobić jakąś krzywdę. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Wto Lip 28, 2015 2:59 pm | |
| Roześmiała się na jego uwagę. - Ty się cieszysz? To ja się cieszę, że nie jestem oszpecona. Co to byłoby za paskudne życie, by się cały czas kryć po jakiś kątach.- na jego słowa o miłości uniosła jedną brew- Jeszcze nawet nie byliśmy na randce, a ty mnie już kochasz? Co za gapcio-fapcio.- zakpiła okrutnie. Zaraz tego pożałowała gdy znalazła się przygnieciona do pościeli. Przez chwilę zamarła. - Nie folguj sobie.- wysyczała, a oczy zmieniły jej się w szparki. Teraz naprawdę była podobna do swojego ojca. Szybko jednak to podobieństwo znikło, gdy zaczęła z nim walczyć. Musiała niestety sapiąc przestać, bo nic się nie zmieniło. Patrzyła więc na niego z nienawiścią podszytą strachem. Przez chwilę naprawdę się bała. Mimo, że rozmowa z nim sprawiła, że czuła się przy nim jakby znała go od dziecka, to jednak wcale tak nie było. I cholera wie co siedziało w jego główce. -Oh, bardzo dobrze zdaję sobie sprawę..- wycedziła ze złością na jego stwierdzenie o mężczyznach i dzieciach- Poczucie humoru utrzymujące się od ośmiu do osiemdziesięciu ośmiu lat na tym samym poziomie. Albo dłużej.- zakpiła, mimo swej nieciekawej sytuacji. Gdy w końcu ją puścił wręcz od razu oberwał od niej z pięści w twarz. Gdy sobie ulżyła za te kilka chwil bezsilności usiadła sobie wygodniej na łóżku. - Ja też lubię ciekawe rzeczy. A u nas naprawdę jest ciekawie. I wiele się dzieje.- zachwaliła zadowolona, jakby zdarzenie sprzed chwili nie miało miejsca.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Wto Lip 28, 2015 3:01 pm | |
| - Oj tam.. Tak w ogóle to chodzi się na randki? - Zaciekawił się. Samemu nie znał się za bardzo na zwyczajach godowych młodzieży a z tego co zdążył wyczytać, to różnie z tym bywało. Zazwyczaj spora część młodych osób myślała raczej, żeby kogoś do łóżka zaciągnąć a nie, żeby iść z drugą osobą faktycznie na randkę. Chociaż.. Może po prostu na złe fora trafiał, gdy przeglądał internet. Mimo wszystko był jednak ciekaw jak to wyglądało i co ona mu na ten temat powie, dlatego się spytał.
Gdy uderzyła go, nie bronił się jedynie lekko uchylił, żeby nie zabolało za bardzo. I roześmiał wesoło. - Nie denerwuj się śliczna złośnico. Chociaż chyba miałem rację mówiąc o tej agresywnej grze wstępnej. Często bijesz swoich chłopaków? - Spytał rozbawiony, przyglądając się jej cały czas. Naprawdę się cieszył, że nie jest do swojego ojca podobna. Chociaż.. Musiał przyznać, że tego jej sławnego tatuśka chętnie by kiedyś poznał. Strange raczej nie byłby zadowolony, ale Herbera kusiło to, aby właśnie tak ciekawe postacie móc kiedyś zobaczyć. Pewnie dlatego też miał cichą nadzieję, że chociaż z daleka uda mu się Dormammu obejrzęć.
- Wiele się dzieje? To znaczy co się dzieje? - Zaciekawił się od razu, ale zaraz rozejrzał się po jej mieszkanku nie bardzo wiedząc jak ma się zachować. Nigdy jeszcze nie był u rówieśniczki. - Skoro już zwabiłaś mnie do łóżka, to co robimy? Oglądamy coś, chcesz pogadać, jakiś mały sparing zrobić, czy też myjemy się grzecznie i idziemy spatuniać? - Wypytywał szukając jakiś zdjęć, patrząc na to, czy ma jakieś książki, komputer. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Sro Lip 29, 2015 8:17 am | |
| - Chodzą osoby, które nie interesuje rosyjska ruletka. Do wygrania choroba weneryczna, bachor lub wycięcie nerki.- zakpiła z upojnych, jednorazowych nocy. Brzydziła się takowym prowadzeniem: zaliczaniem lasek na każdej imprezie, albo dawanie się zaliczać na każdej imprezie latawicom. A potem ciąże, AIDS lub sutenerstwo gdy poznany chłopak okaże się handlarzem ludźmi. Albo jakimś psychopatą. Albo w ogóle się nie obudzić z tego powodu. Sin szanowała się i nie zamierzała latać jak głupia za parą wypchanych kasą, najpewniej rodziców gaci. - Nie było zbyt dużo chłopaków, którzy odważyli się mnie rzucić na łóżko. A ci którzy próbowali wąchają kwiatki od spodu.- pochwaliła się bez uśmiechu, by ten w pełni mógł odczuć grozę sytuacji w jaką się wpakował. Niemniej nie musiał się do końca tym martwić bo oczy Sin mimo wszystko zaczęły się śmiać mimo powagi wymalowanej na twarzy. - Za długo by opowiadać.- odparła mimowolnie- Niemniej, na pewno nie będziemy się nudzić. Szykuje się wielka obława.- a przynajmniej tak zdawało się Sin. A może to wynik zbyt dużej ilości kontaktów? Kto to wie. I pokój... cóż, szafa, podwójne łóżko, biurko na którym stoi laptop i regał wypełniony książkami i płytami, oraz radyjko. Wygląda całkiem standardowo. Jeśli spodziewał się rewelacji, czy plakatów z logo jej grupy, to musiał się rozczarować. - Jeśli jesteś zmęczony możesz iść spać, a jeśli ci to nie przeszkadza, to mogę cię zabrać na mały sparing.- uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała na chłopaka jednym okiem- Bym się z chęcią dowiedziała co takiego potrafisz po za zaciśnięciem dłoni i uderzeniem.
Ostatnio zmieniony przez Sin dnia Sro Lip 29, 2015 8:44 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Sro Lip 29, 2015 8:20 am | |
| - Wycięcie nerki? - Spojrzał na nią zaskoczony. O sprzedaży organów nie miał jeszcze za dużej wiedzy. Całe szczęście, że wiedział skąd się biorą dzieci, oraz co to takiego są choroby weneryczne. I jak się przed jedną, oraz drugą opcją bronić.
- Czyli mówisz, że należę do nielicznego grona szczęśliwych wybrańców? - Roześmiał się udając dumnego z siebie, po czym przybrał zamyśloną minę. - Wąchają kwiatki od spodu? Ale one lepiej pachną jak się je wącha normalnie.. - Powiedział, udając zaskoczenie, chociaż na szczęście akurat to powiedzonko znał i wiedział co ono oznacza.
Tego co będą robić w tej jej organizacji już nie ciągnął dalej. Pewnie się dowie niedługo coś więcej, szczególnie, jeśli się spotka z jej szefostwem. Jedno wiedział na pewno. Nie będzie się nudził. Bez względu, czy okaże się, że dołączył do nich, aby z czasem ich olać, czy po to, aby zgłosić do Tarczy, że taka grupa istnieje i robi coś złego, czy też po to, aby jednak się do nich przekonać i aby razem z nimi działać, zabawa będzie przednia.
- Dobra! - Szybko się zaczął zbierać do wyjścia. - Prowadź gdzieś, gdzie będziemy się mogli posparingować! - Od razu się zapalił do tej myśli. Samemu chętnie zobaczy co ta dziewczyna potrafi. Tylko będzie musiał nie ujawniać jej, że samemu potrafi więcej, niż przeciętny człowiek. Sztuki walki ok, podstawy magii może jej ujawnić. I to, że jest troszku silniejszy. Tak powiedzmy ze dwa razy, może trzy, bardziej niż dorosły mężczyzna. To drobiazg dla niego, ale wystarczy jej. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Sro Lip 29, 2015 8:23 am | |
| - Handel organami. Taka grubsza sprawa.- machnęła ręką- Nic ciekawego. Ale powód, dla którego nigdy nie przyjmuję darmowych drinków w klubie.- dodała tak jakby od niechcenia, pół żartem. - Można tak powiedzieć...- przyznała się z niechęcią uświadamiając sobie, że był od niej silniejszy. -Ogólnie moim zdaniem, kwiatki od strony korzenia w ogóle nie pachną. Ale nie sprawdzałam.- pozwoliła sobie na dalsze żarty, bo warum nicht? Kto bogatemu zabroni. Jego zapał sprawił jej przyjemność i sprawił, że się uśmiechnęła. - Widać, żeś w gorącej wodzie kompany. Ale to dobrze, bo ja też nie należę do takich co lubią wszystko sto razy przemyśleć.- podniosła się i złapała za skórzaną kurtkę i kluczyki. Wyszła wypuszczając go i sprawnie zamykając drzwi. -Miejmy nadzieję, że złapiemy jakiś autobus.. i będzie jeszcze otwarte.- spojrzała na zegarek.
[z/t] |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt Sro Lip 29, 2015 8:49 am | |
| Zaciekawiła go jeszcze bardziej, gdy wspomniała o handlu organami i nieprzyjmowaniem darmowych drinków w klubach. Nie bardzo wiedział jak to się dokładnie ze sobą wiąże, ale nie zadawał jej zbędnych pytań. Jak już się rozstaną i chłopak będzie siedział samemu spokojnie w hotelu, to wtedy sobie poszpera po necie i spróbuje się na własną rękę dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
- Nie martw się. Następnym razem będziesz musiała poprosić, jeśli będziesz chciała, abym Cię do łóżka wziął. - Trącił ją lekko łokciem w bok i pokazał język. Jak małe dziecko. Równocześnie zaś w główce pojawiła mu się głupia myśl. Aby coś sprawdzić. Mianowicie jak pachną kwiaty od strony korzenia. Zarówno te sprzedawane z jakiś romantycznych okazji, typu róże dla ukochanej, jak i te, które dopiero co zostały wyjęte z ziemi.
- Ja zawsze nad wszystkim myślę! Tylko szybko! - Wyszczerzył się radośnie i razem z nią poczekał na autobus. Który na szczęście przyjechał w miarę szybko, więc mogli sobie spokojnie pojechać w upatrzone przez nią miejsce.
[z/t] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Kawalerka panny Sinthei Schmidt | |
| |
| | | | Kawalerka panny Sinthei Schmidt | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |