|
| Port w Waveney | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Port w Waveney Pon Lis 23, 2015 7:01 pm | |
| First topic message reminder :Port znajdujący się w Waveney, dystrykcie hrabstwa Suffolk. Spełnia tak naprawdę funkcję tożsamą z każdym innym portem, czyli wymiana towarów, transport ludności jak również jest całkiem niezłym miejscem, by uzupełnić zapasy na jachcie. **************************************************************** Był bardzo przyjemny wczesnowiosenny dzień. Słońce grzało, a resztki śniegu powoli topniały. Być może niedługo nadejdzie przebudzenie natury ze swojego zimowego letargu. Nadal było jednak chłodno, temperatura wahała się między 5, a 10 stopniami Celsjusza. W porcie panował typowy dla dnia roboczego jakim jest środa natłok pracy. Marynarze rzucali bluzgami, popędzając swoich kolegów by jak najszybciej mogli wspólnie wykonać pracę i schować się do ciepłego wnętrza budynków administracyjnych tudzież statków. Dzień jak co dzień można rzecz, chociaż był tu jeden element, który pojawił się stosunkowo niedawno. Spółka Union, która zajmowała się transportem praktycznie tydzień temu skończyła budowę swojego budynku. Był to typowy, prostokątny budynek administracyjny o wielkości przeciętnej kamienicy, z tym że wyglądał z zewnątrz na dosyć nowoczesny pomimo wykorzystania zadaszenia w stylu marynistycznym. Logiem firmy były dwie uściśnięte dłonie na pomarańczowym tle. W porcie stał nawet ich statek, bardziej swoim kształtem przypominający prom niż typowy kontenerowiec. Najwidoczniej tam w budynku administracji miały się zgłosić osoby, które odpowiedziały na zlecenie spółki. A jeśli chodzi o ochronę, to była tam zwyczajna portowa ochrona. Miejscami monitoring, ale poza prywatną firmą ochroniarską to nic nadzwyczajnego. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Re: Port w Waveney Czw Lut 25, 2016 4:50 pm | |
| Kenneth podniósł powoli wzrok do góry, przyglądając się zjawisku zachodzącemu na lodowej kopule którą wraz z Saurianem utworzyli. Chmary dziwactw poprzyklejały się do kopuły, osaczając ją dokładnie. Kopuła nie była jednak atakowana, a co za tym idzie, mężczyzna nie tracił energii na utrzymanie jej w jednym kawałku. Smok wyczuł zbliżające się obiekty. W myślach poinformował również o tym Drakona, jednak sam się tym nie przejął. Aktualnie znajdowali się na kursie kolizyjnym, a załoga zamiast działać, zaczęła złazić się na pokład. Kenneth odwrócił się powoli, podszedł po lodowej tafli do kadłuba okrętu, a następnie chwycił się jednej z lin, po której wspiął się na górę, z powrotem na pokład. Na końcu zapewne ktoś podał mu rękę by pomóc mu stanąć już na pokładzie, on oczywiście pomoc przyjął. Od razu wzrokiem wyśledził kapitana oraz pozostałą dwójkę towarzyszy którzy znaleźli się również na pokładzie. Nie, żeby zwrócił na siebie uwagę. Draven przecisnął się przez marynarzy w stronę kapitana, do którego podszedł i od razu postanowił położyć mu dłoń na ramieniu - co z resztą uczynił. Złapał kapitana za ramię, a cała sytuacja z zewnątrz trwała może z sekundę-dwie. Saurian zaatakował umysł kapitana, zmuszając go do poddania się jego woli. Dalej wystarczyło już tylko wydać odpowiednie polecenie, nie spodziewając się oporu. /Ugnij się przed mą wolą i rób co mówię. Zarządź alarm dla załogi i przygotuj swych ludzi. Zmień kurs, byśmy płynęli prostopadle do zbliżających się do nas chmur. Ustaw pełną moc, przygotuj okręt do manewrów i każ załodze zostawić w środku./Odezwał się smok. W tym momencie Kenneth puścił ramię kapitana, skinął mu głową, a następnie skierował swe spojrzenie ku Psylocke i Slyowi. -Coś się do nas zbliża. Dużego i nieprzyjemnego, z dwóch stron. Przygotujemy temu powitanie.Odezwał się do nich, a następnie odwrócił się i podszedł powoli do barierki. Oparł na niej swe dłonie i skupił się przez chwilę. Te istoty nie mogły przebić magicznej bariery Sauriana. Warto jednak będzie odwrócić uwagę dwóch większych bytów, które się do nich zbliżały. Kenneth miał pomysł, a Saurian potrafił go zrealizować. Za kopułą, zaczął się formować wielki obiekt. Początkowo coś co zaczęło przypominać górę lodową, długą na 270m i szeroką na 33m. Stopniowo lód zaczął nabierać kształtów, formować się w obiekt. Zaczęły się pojawiać wieżyczki, wielkie lufy, stanowiska ogniowe, mostek, sylwetka zaczęła się wyostrzać. Z przodu na kadłubie okrętu pojawił się napis "61", natomiast mniej więcej na środku "USS Iowa" KLIK. Drakon wytworzył lodowe odwzorowanie jednego z najpotężniejszych pancerników, jakie do dyspozycji miała do niedawna amerykańska marynarka wojenna. 9 dział kalibru 406mm, 12 dział 127mm, 32x Tomahawk cruise missle, 16x harpoon anti-ship missle, 4x 20mm działka phalanax. Wszystko wytworzone z lodu i załadowane. Efekt był piękny, a okręt znacząco większy od statku na którym się znajdowali. Saurian przejął kontrolę nad lodowym tworem, napędzając go głównie swoją mocą oraz wodą znajdującą się dookoła, stąd lodowy okręt natychmiast ruszył do boju, ustawiając się równolegle do nadlatujących z obu stron chmur i obracając swe działa ku nim - dzieląc je mniej więcej po połowie na stronę. Kenneth cofnął się o krok do tyłu, robiąc głębszy wdech. Choć wykorzystali głównie energię z otoczenia oraz energię udostępnioną przez smoka, to jednak jemu również się na tym oberwało. Potrzebował więc chwili by złapać oddech i dojść w pełni do siebie. USS Iowa namierzył natomiast dwa cele i otworzył ogień. Nie było huków, jak przy wystrzale z oryginału. Jedynie dźwięk ocierającego się o siebie lodu, a z niemalże każdej lufy zaczęły wylatywać pociski odpowiedniej wielkości. Skierowały się one głównie ku nadlatującym chmurom, naładowane tą samą energią która tworzyła tarczę. Celem było ich zniszczenie, uszkodzenie lub po prostu skupienie uwagi na okręcie, który również nie stał w miejscu, a ruszył przed siebie, starając się zmusić chmury by to jego goniły. Pociski oraz lodowe "rakiety" po zbliżeniu się na odpowiednią odległość, miały "wybuchnąć" i przybrać formy kryształowych, lodowych gwiazd KLIK, a następnie pociąć chmury lub utkwić w nich i wyrządzić tyle szkód ile się dało. Potem lód się po prostu rozbijał, by nie marnować energii na utrzymywanie pocisków. Okręt strzelał salwami, w miejscu starych pocisków pojawiały się nowe, karabiny wzięły na cel mniejsze twory. Lodowy USS Iowa rozpoczął walkę. |
| | | Psylocke
Liczba postów : 69 Data dołączenia : 21/04/2013
| Temat: Re: Port w Waveney Pią Lut 26, 2016 12:12 pm | |
| Psylocke spojrzała na kolejnego mężczyznę, ale ten znów gdzieś pognał. Wszystko działo się tak szybko, niemniej Psylocke postanowiła wybudzić się do reszty. Miękkim krokiem podeszła bliżej burty i to ona wyciągnęła Drakona na pokład. - Ameryki nie odkryłeś, ale miło, że podzieliłeś się tą informacją.- wpływ mgły, czy może uzewnętrznienie podirytowania, niemniej na kolejną rzecz uniosła bardzo wysoko brwi. - Bardzo realistyczna kopia...- Na pewno takie przywitanie ucieszy ich gości zza burty. Poprawiła katanę na plecach i spojrzała na lodową skorupę obsadzoną duszami. Tylko czekać, aż przyjdzie i jej pokazać co potrafi. Bo jak na razie ostatnie co mogła na ten temat powiedzieć, że wygląda to dobrze.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Port w Waveney Wto Mar 01, 2016 10:41 pm | |
| Kennethowi jak słusznie założył, pomógł na pokład wejść jakiś marynarz no a potem wszystko potoczyło się nieco szybciej. Z racji, że kapitan nie był żadnym telepatą ani tym bardziej kimś odpornym na takie manipulacje to akcja się udała jak najbardziej. Widać, że załoga miała zaufanie do swojego kapitana, gdyż bez mrugnięcia okiem wypełniali jego rozkazy. Oczywiście został ogłoszony stan gotowości dla załogi i cała maszyna jaką był ten miniaturowy organizm statku. Każdy wiedział dokładnie co ma robić, jaką ma funkcję i co musi wykonać w obecnej chwili. Statek zaczął się poruszać i przyjmować pozycję, którą wcześniej Saurian kazał ustawić kapitanowi. Oczywiście załoga mogła na moment złapać lekką zwiechę widząc tamten lodowy okręt, a co do wielkości to faktycznie był większy od statku na którym się obecnie znajdowali. Chwilę potem rozpoczął się lodowy ostrzał, który na pewno spowolnił obiekty, mało tego uderzenia najwyraźniej wyrządziły im jakieś szkody, bo oba ustawiły się bokiem do USS co było nieco dziwne. Mogło to zasugerować już z czym mniej więcej mieli do czynienia. Po chwili rozwiały się chmury i widać było co dokładnie za nimi jest. Były to dwa ogromne okręty, na pierwszy rzut oka wyglądały na drewniane ale ten od strony wschodniej był pokryty zieloną aurą, natomiast drugi obiekt miał czerwoną aurę. Różniły się między sobą wyglądem i to znacznie, gdyż ten wschodni był stylizowany na taki zbudowany z kości, a na dziobie miał sylwetkę kobiety. Wyglądał bardzo groteskowo oraz na nieco podniszczony czy też po prostu pogryziony przez ząb czasu. To coś nie powinno w ogóle pływać jeśli taki był jego faktyczny stan jak wyglądał. Klik. Jego kolega natomiast wyglądał już dużo lepiej, chociaż nadal jakby go wycięli z tandetnego filmu o piratach. Miał nieco specyficzny kształt, bo przypominał budownictwo statków azjatyckie, a już na pewno wyglądał na bardziej zadbany niż jego zielony koleżka. Ten był wykonany z czarno-czerwonego drewna i wyglądał jak zwyczajny okręt. Miał także kilka latarni, które jarzyły się czerwonym światłem. Być może to jest źródło tej aury jaką roztaczał wokół siebie. Oba jak się okazało mają bardzo podobną długość do pancernika, a zarazem są dosyć wytrzymałe jak na coś „drewnianego”. Być może to wina tej aury, która działała niczym tarcza mająca chronić przed uszkodzeniami oba statki. Zresztą kolejne pociski to potwierdziły, gdyż zwyczajnie się o nią rozbijały. Klik Okręty również odpowiedziały salwą, tym razem z dwóch stron. Z obu słychać było huk jak przy starych działach oraz poleciały pociski i tutaj innowacja, bo wypełnione magią, które miały otoczkę z aur statków, nadawało to w locie takiej kolorystyki jakby ktoś strzelał fajerwerkami w USS. Na szczęścia dla naszej drużyny specjalnej, statek na którym się znajdowali był poza zasięgiem dział, które skupiły się w pełni na lodowym obiekcie, który całkiem sporo mógłby wytrzymać ale statki również mu nie szczędziły, plus całkiem silna ta magia była więc długo lodowy twór się nie powtrzyma. Co ciekawego jeszcze można powiedzieć o magii ze statków? Otóż była bardzo stara jak teraz szło wyczuć, kiedy to owa mglista bariera opadła. Rzecz jasna członkowie załogi także mogli dostrzec statki, które walczyły. Na twarzach wielu z nich malowało się przerażenie, gdyż oba wyglądały jak te z opowieści o statkach widmo. Legendarnych okrętach, które zatapiały liczne jednostki na morzu a potem znikały bez najmniejszego śladu. Czy jest jakiś plus sytuacji obecnej? Oczywiście, że tak. W końcu te duszyczki, które przylgnęły do kopuły, nagle odczuły wielką chęć ucieczki gdy tylko tamte okręty rozpoczęły ostrzał. Telepaci nie mogli wyczuć czy ktoś jest na tamtych statkach. Natomiast eksperci od magii mogli odczuć, że jest tam nagromadzona ogromna dawka energii magicznej. |
| | | Psylocke
Liczba postów : 69 Data dołączenia : 21/04/2013
| Temat: Re: Port w Waveney Czw Mar 03, 2016 3:52 pm | |
| Obserwowała całe zajście i gdy tylko wyłoniły się okręty zmarszczyła brwi. Wysłała w ich stronę myśl telepatyczną, ale fakt, że nie zdołała na żadnym pokładzie niczego wyczuć sprawił, że na przedramionach pojawiła jej się gęsia skórka. "Może mają silne maskowanie. Albo jacyś specyficzni mutanci zdolni bronić się przed kontrolą umysłów."- starała się uspokoić, choć na pewno przyspieszył jej puls, a włos zjeżył się na głowie. - Musimy dostać się na któryś z pokładów.- powiedziała na głos. Oba statki należało jakoś sprawdzić, szczególnie, że aktualnie były zajęte niszczeniem nieszczęsnej kopii, która dosłownie topniała w oczach. - Lepiej by był to ten czerwony.- nie zamierzała wyjaśniać czemu akurat ten, bo byle kiep zorientował się, że tamten statek był dużo bardziej pewny do wejścia na pokład niż ten drugi nieszczęsny, zielony zlepek kości. Zostawała obawa, że oba pokłady były eteryczne, ale salwy z dział były, aż nadto prawdziwe. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Port w Waveney Wto Mar 08, 2016 10:44 pm | |
| Gdy tylko statki wyłoniło się z mgły, Nathan wrócił na moment do kajuty. Wyrzucił Rakuna z torby, wziął snajperkę i wyszedł na główny pokład. Uzbrojony w SR-25 .Na zdziwione spojrzenia i pytania skąd go wziął nie reagował. Podszedł do Dravena i Psylocke w chwili, gdy ta ostatnia kończyła zdanie. -Abordaż? Czemu by nie. Nikt nie postawi wam oporu.-stwierdził cynicznie Nathan-przejmijmy inicjatywę. Będę Was osłaniać.-na zakończenie tych słów podniósł lunetę do oka. Przypomniał sobie wszystko co pamiętał o technikach snajperskich. Wykonywał obliczenia na bieżąco, korygując co tylko wiedział. Przeszukiwał także pokład czerwonego statku w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak życia. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Port w Waveney Sob Mar 26, 2016 12:46 pm | |
| Siedziała w kuchni robiąc obiad dla marynarzy. Jednak wymkneka się z niej pod pretekstem, że idzie do łazienki. Tam zdjęła z siebie fartuc, bo tylko by jej przeszkadzał. Następnie wszystko wydarzyło się szybko. Nie odczula żadnej większej zmiany czy też temperatury. Wyszła na zewnątrz i po prostu obserwowała wylaniajace się statki. Zaskoczyła się takim widokiem. Oparła się o ścianę stając chyba najbliżej Psylocke i to ona usłyszała jej słowa. Podeszła do niej i położyła rękę na jej ramieniu. -Mogę się tam dostac - powiedziała krótko po chwili zdejmując dłoń z jej ramienia. Każdy był przygotowany na atak. Wiedziała, że jeżeli poleci tam samotnie to może się to źle skończyć. Jednak to jakiś krok do przodu. Jednak potrzebowała by pomocy reszty tutaj zgromadzonych. A to nie będzie już takie proste, bo mają ją za dziecko. Będzie musiała coś wykombinować. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Port w Waveney Sob Mar 26, 2016 3:24 pm | |
| Saurian szybko podsumował zaistniałą sytuację. Dusze zaczęły odlepiać się od kopuły oraz uciekać. Tutaj wystarczyło przeczekać, aż to uczynią. Jeśli to zrobią - smok pozbędzie się kopuły. Może i byłaby dobrą ochroną dla wycofującej się cywilnej jednostki, jednak utrzymywanie jej pozbawiało Kennetha energii. Psylocke zaproponowała abordaż. Kenneth, a raczej chwilowo "Draven" jak najbardziej był za. Sly wykazał zainteresowanie pomysłem i przy okazji zaczął szpiegować ich za pomocą lunety. Czemu nie lornetki? Czy przy przesadnie wielkich okrętach z XVIII wieku, potrzebna była jeszcze lornetka? Oczywiście, że nie. Nadal go zastanawiało, po co tak duże fregaty? Wielkości dwudziestowiecznego pancernika? Te statki powinny mieć 1/4 wielkości Iowy. Ale może się nie znał. -Możemy się tam dostać. Poprawił Annie. Miło, że w końcu się obudziła i postanowiła do nich dołączyć. O standardowym środku transportu nie było mowy. Dlatego też postanowił stworzyć płaską, lodową platformę, na wysokości na której się znajdowali. Jakieś pięć metrów kwadratowych powinno wystarczyć, by swobodnie się tam dostali. Sama platforma została dodatkowo nieco "starta" z góry, by idealnie płaska powierzchnia nie powodowała poślizgu. Lodowa, unosząca się platforma nie była wielkim wyzwaniem dla Kennetha. Transport na niej kilku osób - również nie. Dlatego też zaraz po stworzeniu lodowej platformy, wskazał grupie by ci po prostu na nią weszli. Sam z resztą również to uczynił, by w razie "niedowiarki" nie bały się, że ich zabije. Choć skoro do tej pory nie uciekli, to raczej nie zamierzają wystraszyć się kawałka lodu. Plan na transport był prosty. Gdy wszyscy wejdą na pokład, lodowy twór zacznie z dużą prędkością przemieszczać się w powietrzu w kierunku czerwonego okrętu. Będzie utrzymywał wysokość nad poziomem dział okrętu, stąd też nie powinny pojawić się problemy z ostrzałem. Jeśli natomiast ostrzał się pojawi, to Kenneth wytworzy przed nimi pięć warstw lodowych murów, mających przyjąć na siebie pociski i zniknąć. Po dotarciu na miejsce, platforma zatrzyma się przy burcie, pozwalając wszystkim wskoczyć na pokład. Tutaj już Drakon pozwoli wykazać się towarzyszom i to im zacząć. Pozostaje jeszcze kwestia USS Iowa. Saurian stwierdził, że skoro czerwony okręt będzie atakowany, to ten drugi - zielony - należy czymś zająć. Stąd też zniszczył USS Iowa, przemieniając go w wiele lodowych fal, którymi rzucił w kierunku zielonego okrętu niczym pociskami. Wszystkie miały przyczepić się do dolnej części kadłuba wyłącznie po lewej stronie - przykleić się i spróbować przewalić lub unieruchomić czasowo okręt. Pytanie czy tego typu jednostka wymaga balastu. Tutaj smok spotkał dwa typy magicznych "maszyn" i jeden potrzebowały grawitacji oraz fizyki - inne nie. Jak będzie z tym, zaraz się okaże. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Port w Waveney Nie Mar 27, 2016 7:00 pm | |
| Jako tako znaków życia na czerwonym okręcie nie było widać co biorąc pod uwagę rozmiar tego statku było dosyć dziwne. Przecież powinna na nim być całkiem spora załoga, by obsługiwać go. Całe to zdarzenie było dziwne, a już na pewno trąciło magią. Dopóki nie dostaną się na statek to raczej nie dowiedzą się czy jest on eteryczny czy też nie. Miejmy nadzieję, że jednak da się po nim stąpać. Dusze, które do niedawna były jeszcze przyczepione do kopuły uciekły i ślad po nich zaginął. Chociaż może nie do końca, bo pozostawiały po sobie dosyć charakterystyczny ślad magiczny. Tymczasem Kenneth stworzył lodową platformę, na którą drużyna mogła wsiąść. Sly planował ich osłaniać. Część załogi od czasu do czasu z ciekawością zerkała w stronę walczących okrętów, ale za chwile znowu byli poganiani przez kapitana, by jak najszybciej mogli się stąd wynieść. W końcu niekażdy lubi ryzykować ostrzałem statku pośrodku oceanu. Co natomiast stało się, kiedy lodowy twór skierował się ku zielonemu okrętowi? Wiadomo, że tamten otworzył ogień ale tutaj Saurian miał okazję sprawdzić swoją teorię na temat balastu. Faktycznie oblepił okręt i go zatrzymał, a nawet tamten zaczął się przechylać. Co dziwniejsze, zaczął również stawiać opór i ciągnął w drugą stronę praktycznie jak żywy organizm chcący uniknąć podtopienia. Wiadomo było, że tamten chwilowo będzie zajęty i raczej nie ruszy w pościg, za to kiedy USS Iowa zniknął to czerwony okręt od razu zaczął strzelać w stronę zielonego, całkowicie ignorując przy tym będących na platformie albo sam statek, którym oni wcześniej płynęli. Jak widać czerwonemu nawet w najdrobniejszej mierze nie zależało na tym by zatopić nowoczesny okręt. W końcu Drakon, Annie, Sly i Psylocke dotarli na pokład czerwonego. Okręt prezentował się całkiem czysto i schludnie, jednak nadal był ten problem, że nikogo na nim nie było widać. Nawet ster poruszał się sam. Co się natomiast mogło rzucić w oczy użytkownikom magii? Z tego całego okrętu z takiego bliska biła jej ogromna dawka. Jak szło się przyjrzeć teraz to drewno z jakiego był wykonany wzmacniane jest dosyć silną magią, czyli było jak najbardziej materialne tylko wzmacniane czymś co mogło znajdować się pod pokładem. Oczywiście chwilę potem otworzyła się klapa prowadząca właśnie tam. Nie widać było, aby ktoś zrobił to manualnie, ba nawet nie było czuć. Magiczni mogli tylko na moment wyczuć przepływ magii zanim luk się otworzył, a dźwięk dział nadal huczał posyłając pociski w stronę zielonego okrętu. Co mieliście przed sobą? Wejście do ładowni przez luk, wejście do kajuty kapitańskiej na podwyższeniu oraz drzwi prowadzące zapewne pod pokład. Kwestia, którą drogę obierzecie nalezy do was. Przy akompaniamencie dźwięku wiatru w żaglach oraz dział trzeba podjąć decyzje. |
| | | Psylocke
Liczba postów : 69 Data dołączenia : 21/04/2013
| Temat: Re: Port w Waveney Nie Kwi 10, 2016 5:54 pm | |
| Niestety Psylocke nie była dr. Strangem mimo całej swojej chęci zostania nim, więc była sobie tylko mutantem ze zdolnościami telepatii i paru innych fajnych czynników. Niestety, żaden nie był magiczny. Na pokładzie zmarszczyła brwi patrząc na to zaproszenie, przez które wręcz szły ciary. - To wręcz pchanie się w paszcze wroga.- ale innego wejścia nie widziała, mimo rozejrzenia się. Za to zobaczyła jak lód zmienił formę i teraz w taki sposób próbował zatopić statek. Zmarszczyła brwi podchodząc bliżej klapy i patrząc w głąb. - Sugeruję, by ktoś został na powierzchni i w razie czego mógł się wycofać...- zerknęła na Drakona. To on tu robił lwią część roboty, jego lód dawał niesamowite możliwości... pytanie tylko, czy nie widząc co się dzieje, albo nie daj Boże odcięty od magii z zewnątrz nie będzie mógł dalej przeszkadzać okrętom przed zmienieniem ich "flagowego" okrętu w miazgę z powodu paru armatnich kul. - Jest nas czworo... - spojrzała po każdym poruszając kataną, wolała tu nie zostawać, bo coś mówiło jej, że nie zdoła w żaden rozsądny sposób przydać się na górze. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Port w Waveney Pon Kwi 11, 2016 2:26 pm | |
| Ta sztuczka z lodem nie była zła i sam transport był o niebo szybszy niż sama planowała by tam polecieć. Kiedy byli na miejscu względnie się rozejrzała, pchanie się tutaj chyba nie było dobrym pomysłem jednak musieli sprawdzić kto nim steruje. Zgadywać mogła, że na tym statku jest jakieś połączenie z magią, choć sam statek jak najbardziej był prawdziwy. Jej ciało powoli zaczęło się unosić do góry mniej więcej na wysokość metra. Po chwili poleciała na koło plus minus trzy metry do góry i zajrzała do kajuty kapitana, jednak po chwili odsunęła się by powrócić do reszty towarzyszy. -Ja mogę zostać, chyba, że ktoś inny chce - odpowiedziała na słowa dziewczyny lekko kiwając głową w jej kierunku. Dla niej było to bez różnicy kto zostanie na pokładzie, a kto pod niego wejdzie. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Port w Waveney Pon Kwi 11, 2016 5:23 pm | |
| ~Chwila moment... Jak?~Zadał sobie pytanie Sly. Czy gostek właśnie stworzył lodowy pomost? No za przeproszeniem, ale sprawa robiła się coraz bardziej podejrzana. Nathan był po prostu zwykłym człowiekiem, który z magią nie miał nic wspólnego. Jedyne co było w nim niezwykłe to lewa ręka, no ale to zawdzięczał to technice, a nie jakimś paranormalnym zdolnościom! Sprawa mu się nie podobała. I to bardzo. -Wiecie co... Może mimo wszystko ja zostanę-Zwrócił się do ekipy.-Cała sprawa śmierdzi magią na kilometr, a to mi się nie podoba. Poza tym nie radzę sobie w bliskim zwarciu. Zostanę i zabezpieczę drogę odwrotu.-Przedstawił swoje argumenty. Co prawda co do tej walki w zwarciu kłamał, gdyż miał jeszcze swoje ukryte ostrze, ale pewniej czuł się na tyłach. Wolał trzymać wrogów na dystans, by mieć pewność że uda mu się przeżyć. Statek mu się w ogóle nie podobał. Zbyt pachniał magią. A magia była nieprzewidywalna. Martwił się o Rakuna. Czy ich okręt flagowy przeżyje czy zatonie? Pytanie warte sto złotych. No, a poza tym zbyt duży tłok utrudni zorganizowaną walkę, jeżeli coś będzie się czaić. Może brzmieć to dziwnie, ale Sly mimo wszystko odczuwał lekki lęk przed magią. Jeśli nie będzie miał wyjścia to ruszy naprzód, ale wolał po prostu zostać. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Port w Waveney Sob Kwi 23, 2016 12:03 pm | |
| Draven zeskoczył na pokład jako ostatni, tylko po to by dowiedzieć się, że nikogo tu nie ma. Drzwi prowadzące pod pokład otworzyły się do nich, zapraszając ich do środka. Zespół wziął się za opracowywanie planu, a Drakon zaczął po prostu rozglądać się po pokładzie. Przeszedł się po nim, trzymając się z dala od wszystkich drzwi i wejść do wnętrza okrętu. Najpierw udał się na tył, sprawdzając po prostu ster lecz niczego nie dotykając. Potem podszedł do jednej z burt i zerknął na działa, które ostrzeliwały dalej zielony okręt. W końcu mężczyzna odwrócił się do pozostałej części zespołu. Ktoś z nich miał tu zostać, a Psylocke sugerowała jego? Nie sądził by był to dobry pomysł. Kenneth nie lubił po prostu unikać walki lub na nią wyczekiwać. Stąd też przypasowała mu propozycja Annie oraz Sly'a. I już miał coś powiedzieć, gdy odezwał się jego smoczy towarzysz. Smok nawiązał połączenie z Psylocke, by i ta go usłyszała. Reszcie zespołu póki co po prostu nie ufał. /Zatopmy go./ Zaczął. Kenneth zamarł na chwilę w bezruchu, zastanawiając się o co chodzi. Saurian nie próżnował, pośpieszył z wyjaśnieniami. /Widzisz gdzieś załogę? Oddali pokład bez walki, więc go zatopmy. Moce, magia, ładunki wybuchowe. Podziurawcie go./ Drakon stwierdził, że to chyba najlepsza opcja. Z resztą o to chodziło od początku, by zneutralizować tą jednostkę. Trzeba było tylko wtajemniczyć pozostałą dwójkę. -Mam lepszy pomysł. Zatopmy go tu i teraz, skoro nikt nie chce go bronić. Ładunki wybuchowe, ogień, wszelakie moce i możliwości. Zabawmy się. Wyjaśnił, a jak powiedział, postanowił zrobić. Oczywiście latający lodowy twór którym tutaj dotarli, nadal pozostał w powietrzu nienaruszony, na wypadek gdyby trzeba było się ewakuować. Draven natomiast podniósł prawą dłoń do góry, zacisnął ją w pięść, a następnie skupił w niej dawkę swej energii. Kolejnym krokiem było zamachnięcie się w dół i wytworzenie w tym samym czasie włóczni - skierowanej ostrzem w dół. Planem było by wbić ostrzę w pokład, a następnie wzmocnić przepływ energii do samej lodowej włóczni, by następnie powiększyć ją - wydłużyć przesadnie i przebić się przez wszystkie pokłady. Kenneth chciał po prostu zrobić dziurę, na wylot, pozwolić nalać się wodzie. Ona powinna zrobić resztę. Zwłaszcza, że pozostała część zespołu nie powinna biernie czekać i dorzucić swe trzy grosze. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Port w Waveney Czw Kwi 28, 2016 12:42 pm | |
| Kiedy Annie podleciała do drzwi kajuty kapitańskiej to przez niewielkie okienko mogła zajrzeć do środka, bez potrzeby otwierania drzwi. Wnętrze kajuty było całkiem dobrze oświetlone przez lampę, która kołysała się pod sufitem. Wewnątrz meble były zrobione z krwistoczerwonego drewna, chociaż najbardziej kolorem wyróżniało się biurko, które było po prostu czarne. Poza tym leżały na nim jakieś papiery, ale z daleka nie szło tego tak łatwo przeczytać. Podłoga również była dosyć specyficzna, bo pokryta została złotymi monetami walającymi się jakby ktoś miał za dużo pieniędzy. Nie tylko monety, ale również przedmioty wykonane ze złota takie jak korony, berła, naszyjniki oraz po prostu dobra z klejnotami w środku. Kapitan najwyraźniej jak pewna kaczka z komiksów lubił pławić się w bogactwie albo po prostu nie przywiązywał wagi do wartości tych przedmiotów. Więcej nie szło zobaczyć ze względu na ograniczony kąt widzenia. A i w kajucie jeszcze za biurkiem stał fotel obity skórą, a za nim było okno zrobione trochę na zasadzie rozsuwanych drzwi japońskich, czyli drewniana rama a wewnątrz niej jakiś rodzaj materiału, ale nie mógł to być papier ryżowy bo z wilgocią by sobie nie poradził. Chociaż w miejscu, gdzie jest magia raczej wszystko jest możliwe. Natomiast Kenneth na pokładzie znalazł typowe rzeczy, które zwykle są na statku. Liny oraz wszelkie potrzebne narzędzia, które są na wierzchu. Rzecz jasna tu i ówdzie wisiały dokładnie takie same latarnie jak ta, która oświetlała kajutę wewnątrz. Wyglądały one jak takie trochę klatki z ogniem w środku. Ster wyglądał dosyć normalnie, ładny, zadbany z ornamentami smoków wyżłobionymi w drewnie. Całkiem normalny ster, tylko że ruszał się sam, być może zapewne z powodu tego co jest pod pokładem bo czuć było stróżkę magii przepuszczoną przez drewno, która je animowała i obracała zgodnie z wolą tego czegoś. A co do dział to mimo, że strzelały pociskami wspomaganymi magicznie to czuć było proch po każdym wystrzale. Kenneth stworzył swoją włócznię i wbił ją w pokład. O ile na początku na niższe to przeszło spokojnie, to gdzieś pośrodku się to zatrzymało jakby uderzyło w coś twardego a potem to coś oddało i skruszyło kawałek lodu. Oczywiście załoga jak nie pojawiła się, tak się nie pojawiła chociaż po chwili spod pokładu słychać było kroki. Nie była to masa osób, a jedna jak się potem okazało kobieta. Dosyć wysoka o płonących zielonych włosach. Na głowie nosiła rodzaj hełmu z czaszką, który blokował telepatyczny kontakt z nią. Na szyi natomiast przyczepioną miała obroże, z której zwisało jedno ogniwo łańcucha. Dosyć ekscentryczny ubiór, zwłaszcza biorąc pod uwagę koszulę o komicznie wyglądającym kołnierzu. Na dłoniach miała parę karwaszy o ostrych kształtach, a w dłoni dzierżyła hak oraz czerwoną latarnię. Od piersi, aż po podbrzusze miała łańcuch z motywem czaszki, który pełnił po prostu funkcję paska trzymającego resztę ubrania. Przepaska na biodrach sięgała, aż samej podłogi a po bokach miała dwa duże ornamenty czaszkowe, gdzie z prawego wychodził łańcuch, który był połączony z hakiem. Natomiast na nogach miała skórzane elementy stroju, które najwyraźniej sprawiały, że w metalowych bucikach chodziło się w miarę komfortowo i bez otarć. Skórę kobieta miała lekko zieloną, natomiast użytkownicy magii mogli poczuć właśnie tą samą sygnaturę, która była pod pokładem. Tylko teraz to ogromne źródło ruszające całym statkiem było przed nimi. - Co za szczury lądowe znalazły się na moim statku i przeszkadzają mi w odebraniu to co moje? – zapytała w ręce ściskając mocniej łańcuch i mierząc drużynę wzrokiem. Dosyć groźnym wzrokiem, bo przyjaznych intencji nie miała patrząc raz że po oczach, a dwa haku który zaczęła sobie powoli obracać na łańcuchu. Również to, że moc magiczna stopniowo wzrastała było warte uwagi. Nie wyglądała na zadowoloną, że ktoś jej niszczy statek aczkolwiek sądząc po akcencie to mogła się urwać nie z tej epoki. Zwłaszcza, że kto w dzisiejszych czasach używa łańcuchów?Kobieta |
| | | Psylocke
Liczba postów : 69 Data dołączenia : 21/04/2013
| Temat: Re: Port w Waveney Czw Kwi 28, 2016 5:36 pm | |
| Zatrzymała się trochę przed zejściem i obróciła w stronę Drakona... w sumie pomysł rozwalenia tego w piździec wcale nie brzmiał tak głupio jak się mogło wydawać. W razie czego przecież wyczaruje kolejną kopię jakiegoś statku (ale lepiej by to nie była tratwa "Meduzy"... bo historia bardzo często lubi się powtarzać). - Racja... zniszczmy tą pływającą...- nie potrafiła znaleźć w miarę miłego słowa na opisanie tego statku. Głównie przychodziła jej na myśl "kupa dech", "zbitek gwoździ" albo "nieudany żart". Hym... ewidentnie, żaden nie był wystarczająco elokwentny ani nieobraźliwy by się nadać. Raczej sami powinni domyślić się z kontekstu przedmówcy. Wyciągnęła katanę i spojrzała na maszt. Zniszczyć to i statek jest unieruchomiony.... przynajmniej prawdziwie, drewniane statki takie się stawały. A co z takimi duchowymi? Raczej przyjdzie nam się przekonać... a raczej mieli, bo nagle zaszczyciła ich ta dziwna kobieta. Psylocke zaraz stanęła w gotowości bojowej, przy okazji próbując wybadać myśli przeciwniczki. Ale trafiając na opór przez kilka sekund dała się zaskoczyć. Natychmiast się z tego otrząsnęła. Nie czas i miejsce było na takie rzeczy. Stanęła w pozycji początkowej, gdyby nagle pani Kapitan zechciała jednak się namyślić i ich zaatakować. Choć ewidentnie, sposób w jaki była ubrana budził kontrowersje. Może jaka udana cosplayerka z "lekkim" pomyleniem? Chyba faktycznie coś w ten deseń. - A co jest twoje?- jakoś nie miło pomyślała, że może chodzić jej o ich transport. Ewentualnie o zemstę na zielonym statku, ale właściwie nie za dobrze znała się na piratach. Po za tym że byli chciwi, pili rum, chorowali na szkorbut, żarli zarobaczone sucharki i śmierdzieli. No i od czasu do czasu wozili do portów epidemie. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Port w Waveney Sob Kwi 30, 2016 6:45 pm | |
| -Zacny pomysł.-Stwierdził Sly słysząc pomysł Dravena. Na słowa Psylocke zareagował lekkim uśmiechem -Sądzę że dobrym określeniem będzie "Pływającą krypę".-Powiedział. Sam przymierzył się do przywalenia w deski, zamierzając przebić się w dół i niżej, do dna. Dno samo też zamierzał przebić, bo co? Zatonie i pięknie. Przykucnął i wzniósł lewą rękę, szykując się do uderzenia. Przerwał mu jednak fakt pojawienia tej tajemniczej kobiety ~No patrz, wypisz wymaluj żeński Thres.~pomyślał. Odruchowo wycelował z karabinu w stronę kobiety. Postąpił jednak krok w tył, dla bezpieczeństwa. -Powiedziałbym raczej że trzy szczury i szop.-Stwierdził obojętnie.Czarny humor zawsze spoko. Wprowadził sprawnym ruchem nabój do komory. Co jej? No no, intrygujące. Jeżeli jest coś do zrabowania, to pięknie. Zawsze to parę dodatkowych pieniędzy. -Stwierdziłbym że prawdopodobnie go przejmujemy, a co?-Beszczelność tego pytania przebiła powietrze. Kusiło go by strzelić obok jej głowy, tylko po to by zobaczyć jej reakcje, ale mimo wszystko lepiej nie denerwować. Jednak fakt iż Draven miał zamiar zniszczyć statek, dodał mu trochę odwagi. Jasne, ryzykował życie, no ale co? Mało to razy o mały włos nie zginął. No i weźmy pod uwagę że ich było czterech, a ona jedna. A że prawdopodobnie jakaś praistota? Mieli po swojej stronie faceta władającego lodem, kobietę władającą kataną, dziewczynę która skoro latała to coś tam jeszcze pewnie potrafiła, no i samego Sly'a, człowieka z mechaniczną ręką. Co im mogła zrobić? Magię Vodoo? Na tę myśl Nathan lekko się uśmiechnął. Nie jakoś szeroko, ale zaczął wyglądać jak taki typowy gość, co to wszystko kwituje wszystko prychnięciem. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Port w Waveney Pon Maj 02, 2016 1:53 pm | |
| Wzbiła się wyżej w powietrze na koło pięciu metrów. Słowa Dravena miały sens i zatopienie tego statku było dobrym pomysłem. Z jej ogniem poszło by szybko, jednak widziała, że reszta towarzyszy też posiada niezłe umiejętności i dużo skuteczniejsze do rozwalania. Najwidoczniej nikt nie był zdziwiony, że Annie sobie od tak lata w powietrzu. Ciekawe. Uśmiechnęła się pod nosem słuchając swoich towarzyszy. Jednak zniknął kiedy usłyszała odgłos butów. Wtem po chwili na statku pojawiła się kobieta. Damski tresh jak nic przemknęło przez jej głowę. Wyciągnęła z kieszeni zapalniczkę i odpaliła, po chwili zaś wytworzyła kulę ognia w dłoni. Ustawiła się z przodu na tyle, że reszta ją widziała, ale też na tyle bezpiecznie by móc zaatakować kobietę, gdyby ta zapragnęła walki. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Port w Waveney Wto Maj 10, 2016 6:48 am | |
| Włócznia wbiła się w "drewno" i zaczęła przeszywać pokład okrętu zaskakująco łatwo. Może i zbyt łatwo, Kenneth przez skórę czuł, że zaraz coś się wydarzy. Moment ten nadszedł w momencie w którym lodowe ostrze przebijające okręt nagle zatrzymało się. Mężczyzna zacisnął mocniej dłoń na lodowej włóczni, naciskając na nią mocniej, a następnie zaciskając uścisk i zmuszając lodową broń by ta pękła i rozpadła się na małe części. Drakon niezamierzał ryzykować niepotrzebnym kontaktem z czymkolwiek na co ostrze natrafiło tam na dole, nie wiedząc jakie zdolności mogła posiadać obca siła. Na tyle skuteczna by powstrzymać przedziurawienie okrętu. Efekt jednak został wywołany. Pod pokładem zaczęły być słyszalne kroki. O dziwo nie należały do bandy która kierowała by tym okrętem, załogi tej jednostki. Należały do jednej osoby która z resztą zaraz ukazała im siebie w wejściu pod pokład. Oto więc pojawił się wyczekiwany komitet powitalny. /Oto źródło energii tego okrętu./ Odezwał się w umyśle człowieka smok. Kenneth podniósł wzrok na osobę która przed nimi stanęła. Ona jedna, na nich wszystkich? Mieli do czynienia z kimś niesamowicie potężnym, sprytnym bądź głupim. Na uwagę zasługiwał hak którym owa istota wymachiwała na łańcuchu. Broń nie wydawała się skuteczna ani poręczna, choć pozory mogły mylić. Drakon również był w stanie wytworzyć lodowy łańcuch zakończony ostrzem na końcu oraz naostrzony po wszystkich postrach, co umożliwiłoby szerokie ataki. Nadal nie uważał by miało to być szczególnie skuteczne. -Korona Brytyjska zażądała tych okrętów. W swych dokach lub na dnie oceanu. Odezwał się mężczyzna, pozostając na swej pozycji. Skoro Annie wystawiła się do przodu, nie było powodu by i on to czynił. Pozostał więc na swoim miejscu, obserwując potencjalne zagrożenie, starając się przy tym pozostać rozluźnionym, nie spiętym. Jeśli coś się wydarzy, Saurian powinien zdążyć ostrzec go przed faktem i dać szansę na reakcję. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Port w Waveney Pią Maj 13, 2016 8:33 pm | |
| Kącik ust Kapitan drgnął nieco w górę, bo pytanie Psylocke było dla niej najwyraźniej tak trywialne i proste jak „dlaczego rum jest taki dobry?” – Ten statek – powiedziała stukając lekko butem w deski, które miała pod sobą. Drewno zaskrzypiało złowieszczo jakby Kapitan właśnie pogłaskała jakieś swoje zwierzątko, które w taki sposób wydawało pomruk zadowolenia - jak również ta zielona łajba zwana Latającym Holendrem - wskazała oszczędnym ruchem głowy na statek, który właśnie powoli się uwalnia z lodowych oków, które mu założył Saurian wcześniej. Pod wpływem koncentracji energii magicznej na tamtym statku powodowano niewielkie wybuchy, które kawałek po kawałeczku odrywały segmenty lodu nie czyniąc okrętowi przy okazji żadnej szkody – Będzie albo mój albo go zatopię, a tamta biała łajba mnie nie interesuje – postać nie była ani troszkę najwyraźniej zainteresowana ładunki, bo i po co? Na co kilkusetletniej istocie sprzęt medyczny czy inne technologiczne pierdoły? Jej tego nie było trzeba, chociaż gdyby zobaczyła skalpele to może by zmieniła zdanie, w końcu jakaś odmiana od haków, bosaków oraz innych ostrych przedmiotów, które zwykle znajdzie się na takich statkach. Oczywiście Sly ze swoją prowokacją odniósł nieco inny skutek niż się spodziewał, bo kobietę autentycznie rozbawił aż kącik ust powędrował w górę niczym bandera statku pirackiego. Rzecz jasna nie przerywała machania sobie hakiem, a na wspomnienie o Koronie Brytyjskiej tylko splunęła na bok – Korona Brytyjska? Niech się zajmie własnymi korsarzami, którzy łupią ich własne statki handlowe, a nie Powiernikami Dusz podczas pracy – no i tutaj sprawa się komplikowała. Raz, że osobom niezwiązanym z magicznym światem albo nie bawiącym się w czytanie podań ludowych czy innych ksiąg, które czasami miały w sobie ziarenko prawdy mogło to niewiele mówić, a komuś kto zajmował się magią na co dzień owszem. W świecie istniała równowaga, najlepiej to widać w przyrodzie. Ilekroć coś zdechnie w lesie to mrówki to sprzątają, by nie szerzyły się choroby oraz działy się pozostałe procesy ekosystemu. Z Powiernikami Dusz było dosyć podobnie tylko oni zajmowali się duszami. Tak naprawdę obie rzeczy można porównać do padliny i jej sprzątania, kwestia tego że Powiernicy zajmowali się tylko tymi duszyczkami, które nie chcą przejść na drugą stronę i decydują się zostać w świecie żywych, gdzie nie należą. To poniekąd wyjaśniałoby dlaczego kobieta emanuje tak silną energią magiczną, ale sądząc po tym ile dusz spotkali ostatnio to coś było nie tak. Bardzo nie tak, ale tutaj co inteligentniejsi mogą wyciągnąć swoje wnioski. Jest jeszcze jedna kwestia. Z umarłymi Powiernicy radzili sobie całkiem nieźle, natomiast na podstawie określonego prawa oraz swojego powołania nie mogli tknąć nikogo żywego. Dla osób z tą wiedzą sprawa wydawała się prosta, ale co w momencie kiedy reszta nie jest uświadomiona? Na dodatek nie wolno pozwolić, by zbyt wielka ilość dusz pałętała się po świecie gdyż prędzej czy później zlecą się drapieżniki gotowe na żer, a istoty jedzące dusze zwykle nie należały do tych najbardziej przyjaznych – To przespacerujecie się grzecznie po desce czy mam wam pomóc? Nie mam dziś czasu na zabawy ze śmiertelnikami, a tym bardziej dziećmi – spojrzała drwiąco na Annie – Zgaś to dziecko, bo się poparzysz albo te długaśne kłaki staną w ogniu – dorzuciła po chwili, zastanawiając się nad tym czy dziewczynka ma równie gorący temperament co kula ognia, którą się bawiła. |
| | | Psylocke
Liczba postów : 69 Data dołączenia : 21/04/2013
| Temat: Re: Port w Waveney Sob Maj 14, 2016 5:12 pm | |
| Uniosła jedną brew. Była modelką, nie nerdem z grami nie miała nic wspólnego. A o Latającym Holendrze... to jest to dość znany motyw. Czy to w "Piratach z Karaibów" czy w innych źródłach... Mimo, że Psylocke nie była czarodziejką, ani w żaden logiczny sposób z magią spowinowacona, to jednak co nieco wiedziała o "powiernikach dusz". -Może by się nie zajmowali, gdyby "Powiernicy Dusz" wykonywali swoje obowiązki?- machnęła ręką w stronę którą uciekły dusze, by podkreślić ogrom tego partactwa. Była całkowicie przekonana, że zrobiłaby to lepiej- Czyżby przyszło niedługo wymienić "powierniczkę"?- obrzuciła ją niechętnym spojrzeniem z góry na dół. Owszem, pewnie teraz zrobiła coś bardzo nieodpowiedniego... niemniej, zabawa w kotka i myszkę z drugim okrętem wydała jej się najgłupszym pomysłem jaki teraz mógł się zdarzyć. Za niedopatrzenie swoich obowiązków powinna być kara. Nawet jeśli robisz je od setek lat. - Na żadną deskę się nie wybieram.- splotła ręce pod biustem. Wiedziała, że nie powinna zostać zaatakowana jednak była gotowa w każdej chwili uskoczyć i sięgnąć po broń. Zerknęła kontem oka na Annie. Trzeba będzie sprawdzić, czy miała jakiś związek ze Szkołą Xaviera, a w razie czego czy nie dałaby się nakłonić by włączyła się w jej szeregi. A jeśli nie, to jakoś złapać możliwość większego kontaktu, by móc w problematycznej chwili pomóc jej. Zdolność panowania nad ogniem wydała się jej całkiem przyjemną umiejętnością. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Port w Waveney Wto Maj 17, 2016 7:22 am | |
| Kenneth zlustrował sylwetkę kobiety ponownie. Była uzbrojona, posiadała hak na łańcuchu, jednak broń ta sama w sobie była dość ograniczona w użytkowaniu. Miecz na podobnym łańcuchu byłby znacznie ciekawszym orężem, efektywniejszym. Gardzenie koroną brytyjską nie było czymś czego mężczyzna mógł się nie spodziewać. Stojąca przed nimi istota przypominała bądź starała się przypominać pirata. Dlaczego więc nie miałaby gardzić brytolami? -Właśnie się nimi zajmuje. Skomentował Draven, odpowiadając na słowa kobiety dotyczące korsarzy. Okręty cywilne same z siebie nie postanawiają tutaj zatonąć. Należało więc coś z tym zrobić, a te dwa okręty były naturalnymi ochotnikami do roli jednostek pirackich. /Powiernicy Dusz? Co o nich wiemy?/ Drakon zapytał w myślach swego smoczego mentora. Jeśli chodziło o sprawy związane z magią, legendami oraz sprawami ponad te dotyczące bezpośrednio świata śmiertelników - Saurian zawsze był dobrym wyborem. /W moim świecie nie istniały takie istoty. Jeśli jednak wierzyć waszym legendom, odpowiadają za zajmowanie się duszami śmiertelników. Możliwe, że wyłącznie ludzie są ich obiektem zainteresowania. Nie są jednak jedyni, tym bardziej nie są wyjątkowi. Duszami zajmować się może każda inna astralna siła. Zarówno zaświaty, jak również poszczególne uznawane przed ludzi "bóstwa". Wymiary piekieł oraz ich demony./ /Czyli gdy zginę, to coś takiego może przejąć nade mną władzę?/ /Nie, Drakonie. Twoja dusza jest moja./ Oto jak w czasie krótkiej i szybkiej rozmowy można dowiedzieć się, czyją jest się własnością. Panowie chętnie by jeszcze podyskutowali w tej kwestii, jednak powierniczka wydawała się mieć inne plany dotyczące obecności grupy na jej okręcie, tudzież statku. Oto więc miał nadejść moment walki? Tak zakładał człowiek. Smok miał jednak inne plany. /Myśli, że stoi ponad ludźmi, ponad istotami żywymi. Pokażę jej, jak nisko znajduje się w hierachi, względem smoczej potęgi./ Rzucił w przestrzeń smok. Jego słowa mogła usłyszeć Psylocke. Ani jednak ona ani sam Kenneth nie mogli się spodziewać, że magiczna istota postanowi wziąć sprawy w swoje ręce. Mężczyzna zakołysał się, tracąc na chwilę równowagę w momencie w którym świadomość człowieka została wypchnięta i siłą uśpiona przez smoka. Skóra człowieka stała się blada, odkryte przedramiona pokryte zostały lodowymi łuskami, na końcach palców utworzone zostały lodowe pazury. Oczy człowieka zmieniły swój wygląd - z typowo ludzkich, na bardziej gadzie. Spadła również sama temperatura ciała człowieka. Był to efekt działania smoczej magii, bardziej dla zapewnienia komfortu dla gada. Reszta miała mu po prostu dać nieco więcej wygody w posługiwaniu się ciałem człowieka. Po przejęciu kontroli, Drakon skierował swe spojrzenie na powierniczkę, by zaraz wystąpić do przodu, ruszając w jej kierunku. -Dość gierek, powierniczko. Wasze istnienie w świecie istot żywych nie jest dopuszczalne. Nie wolno wam zabijać ludzi, jednak wolno zatapiać okręty, jak również zabierać dusze zabitych? Rzucił, nieco poirytowany, bardziej znudzony całą sytuacją. Drakon zatrzymał się centralnie przed kobietą, odgradzając ją od samej grupy. Gadzie oczy wbiły swe spojrzenie w oczy kobiety. -Jestem duszą. Nadal jednak nie wyczułaś tego, prawda, powierniczko? Nie masz władzy nad bytami wychodzącymi po za twą ligę. Ujawnił, nieco prowokacyjnie. No i jak to na smoki przystało, słowa te miały drugie dno. Prawdą było, że zginął w swym świecie, a w tym był głównie duszą. Nadal jednak był smokiem, sama jego dusza mogła być wieczna, zaświaty zwyczajnie nie dotyczyły takich jak on. Prawdziwego smoka ciężko było zabić. Można było czasowo pozbawić go ciała, do momentu gdy znajdzie sobie nowe. Saurian miał jednak inny cel w swych bezpośrednich działaniach. Skoro owa istota nie chciała rozmawiać ze "śmiertelnikami", niech rozmawia z nim. -Kto zatapia ludzkie okręty? Kto tutaj zawiódł, kto złamał zasady? Mów lub zostaniesz pozbawiona prawa do istnienia. Rozmowa ze smokiem rządziła się specyficznymi zasadami. Smoki były dumne, pyszne. Smoki były wyżej. Nie zawsze tak uważały, jednak potrafiły się w ten konkretny sposób zachowywać. Mówić z pozycji siły, z pozycji silniejszego - nie traktując rozmówcy jak równego sobie. Nie było to naturalne dla Sauriana, jednak uznał on ten bezpośredni język za najbardziej efektywny w tym momencie. I choć nie zdradził, że jest smokiem który kontroluje to ciało, to zapewne duchowe istoty szybko poznają, że nie jest to człowiek. Niekoniecznie ustalą kim dokładnie jest, lecz jeśli i to im się uda... smok nie zamierzał im tego uniemożliwiać. Niech wiedzą z kim mają do czynienia. Nikt nie będzie się z nimi bawił, gdyż nie są ponad tą grupę. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Port w Waveney Pią Maj 20, 2016 7:59 pm | |
| To co wydarzyło się na statku, zasługiwało na skomentowanie w trzech słowach -Że co Ku[cenzura]a?!?-zapytał. Latanie Annie zniósł, nie miał z tym jakiś problemów. Ale żeby w trakcie deszczu zapalić ogień na dłoni? No chyba za dużo paranormalności. I co on, zwykły śmiertelnik miał stwierdzić? I jeszcze ci powiernicy dusz. Przesada. ~Sly, uspokój się. Wdech, wydech.~nakazał sobie. Po chwili panował nad tętnem, o ile można to tak nazwać. Z pełnym spokojem poprawił chwyt na SR-ce. Zachowanie Dravena go zaskoczyło. W jednej chwili... zmienił się. Przeszył go dosłowny dreszcz. Rozdwojenie osobowości? Nathan nie wiedział, ale wykonał krok w tył. -Chłopie... co ty brałeś?-Zapytał w oszołomieniu. Z jego przemowy wynikało tyle, że jest to... coś. Sly nie miał pewności, ale z pewnością było to coś mocnego. Równocześnie zdał soboe sprawę, iż cofnął się już na platformę którą Draven stworzył. Pośpiesznie wrócił na pokład. Nie paliło mu się do umierania. Przyjrzał się także powierniczce. Hak był chyba jej jedyną bronią. Dlatego przesunął lufę, tak by zamiast celować w głowę, trafić w rękę dzierżącą hak. Konkretnie-w miejsco nieco wyżej od nadgarstka. Nie wystrzelił, bo nie miał zamiaru kusić losu. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Port w Waveney Nie Maj 22, 2016 12:51 am | |
| Czas się powoli kończył, a zielony okręt w końcu wyswobodził się z lodowych oków i zwyczajnie zaczął strzelać w ich kierunku, zresztą wybrał sobie całkiem niezły moment by nieco im urozmaicić konwersację. Kule świszczały, a Kapitan tylko wyciągnęła latarnię w górę. Nieco mocy magicznej zostało uwolnione, a nadlatujące kule rozbijały się o barierę. Statek natomiast otworzył ogień do zielonego okrętu. Tak sam z siebie, a raczej przy pomocy magii która napływała ze stóp kobiety pod deski prosto do stanowisk z działami. Czemu nie mogła wyczuć smoka? Powodów mogło być wiele, poczynając od tego że tamta zwyczajnie zajmowała się duszami ludzkimi, a kończąc na tym, że nie pochodził z ich świata. Powiernicy na pewno mieli jakieś swoje metody wykrywania takich duszyczek ludzi, którym się umarło jednak nigdzie nie było to w księgach zawarte. Najwyraźniej tego sekretu zwyczajnie pilnowano najlepiej jak się tylko dało. Kapitan nie wyglądała na przestraszoną, a teraz po prostu na poważną kiedy wykonała krok w tył podczas tej dziwnej „transformacji” Drakona. Lekko ugięła kolana stojąc w rozkroku i mierzyła smoczego hosta wzrokiem, który gdyby był ostrzami to najzwyczajniej w świecie przedziurawiałyby go na wylot lub po prostu dotkliwie się wbijały. Niestety dla niej to był tylko wzrok, ale nie była zadowolona że ktoś tu jej się wywyższa na pokładzie. Mimo, że okręt jest najwyraźniej jednoosobowy. - Owszem, nie wolno nam zabierać dusz żywych jednak cóż poradzić jeśli okręt trafi nam pod działa? – powiedziała obracając sobie w palcach hak i zastanawiając się pewnie jakby tu ugryźć tego przeciwnika, a raczej czy mogłaby chociaż można powiedzieć, że na twarzy przez moment miała tę zmarszczkę zdziwienia, kiedy Saurian wspomniał o byciu duszą. Mogło to świadczyć, że faktycznie go nie wyczuła ale teraz kwestia obstawiania dlaczego, bo raczej nie była skłonna się tym podzielić. - Któż zatapia? Ktoś na tyle sprytny, by ukraść mi moje insygnium powiernika i przejąć statek, a na dodatek na tyle głupi że zostawia za sobą masę dusz, które prędzej czy później ściągną kłopoty – i tutaj nastąpiło uderzenie kolejnego pocisku o burtę statku, który tym razem się przebił i całym okrętem szarpnęło. Najwyraźniej tamta na moment się zdekoncentrowała podczas tej rozmowy, albo na samo wspomnienie o tym, że ktoś ją okradł. Cóż mogła zrobić? Raczej żywym nie mogła zrobić nic i w tym leżał cały problem, a Saurian również aplikował się do specjalnych wypadków dlatego również i jemu nie mogła za bardzo niczego zrobić. Już pomijając to, że był w Dravenie. Inna kwestia, że do tej pory nie wyglądało żeby kiedykolwiek spotkała smoka. - Walczę z nim od paru tygodni, ale to co udało mi się kiedyś ukraść nie nadaje się do batalii przeciwko Holendrowi, ale widziałam że coś ładnego potrafisz zrobić z kawałów lodu. Jeśli tak wam zależy, by ludzie nie ginęli to musze odzyskać swój statek a tak długo jak on ma moją latarnię, będzie mógł go odbudowywać - wycedziła przez zęby. Dosyć osobliwa prośba o pomoc, ale zawsze jakaś.
|
| | | Psylocke
Liczba postów : 69 Data dołączenia : 21/04/2013
| Temat: Re: Port w Waveney Pon Maj 23, 2016 4:44 pm | |
| Z tego co wiem, Wielka Brytania była wylęgarnią wszelkiej maści kaperów, a co za tym idzie również i normalnych piratów. W końcu, jak długo można służyć Koronie, skoro można obłowić się na wszystkim? Piratów zwykle gubiła chciwość, więc czego tu się spodziewać. Usłyszała głos Suriana, dlatego na tą dziwną przemianę nie drgnęła jej nawet powieka. Choć mimo wszystko... było to szokujące i na swój sposób obrzydliwe. Narzucanie swojej woli w jakiejkolwiek formie było okropne. Jedyne z czego tak naprawdę Darkon mógłby być zadowolony, że smok chociaż brał pod uwagę jego słowa. Ale szczerze wątpiła by taki dumny gad jakkolwiek by je rozważał. - Spokojnie, on jest po naszej stronie.- rzuciła cicho do Sly'ego widząc, że ten zdaje się być gotowy dołączyć do orszaku zielonej pani. Jednak po za tym dość chłodnym półsłówkiem nie okazała większej ilości zrozumienia skupiając się na powierniczce, którą smok ewidentnie przytłoczył. Ale przynajmniej zdołał wydusić z niej to co najważniejsze. - Czyli wylądowaliśmy nie na tym okręcie co trzeba.- odwróciła się plecami do innych patrząc na zielony okręt, który rzucał kolejnymi salwami. Studiowała przez chwilę jego kształt, rozmiar, wygląd oraz aurę zastanawiając się co konkretnie właśnie dzieje się na jego pokładzie. I kto był na tyle bezczelny, by wykraść powierniczce jej insygnia. - Chyba nie najlepsza z ciebie powierniczka, coś mi się zdaje.- zerknęła kątem oka na kobietę, po czym wyjęła katanę i skierowała jej ostrze prosto w ich kolejny cel. - Drużyno, do abordażu!- pozwoliła sobie na lekki, złośliwy uśmieszek i spojrzała kątem oka na Drakona... choć w tym wypadku Suriana- Będziesz łaskaw czynić honory?- spytała zaczepnie z uniesioną brwią. Na razie sprawa wydawała się prosta. Ale była całkowicie przekonana, że najpewniej już nie długo wszystko się przekręci o 180 stopni. W końcu... życie nie lubi banalnych i prostych rozwiązań.
|
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Port w Waveney Sob Cze 04, 2016 9:34 am | |
| Na dźwięk wystrzałów z armat Sly natychmiast obrócił się w stronę skąd dobiegły. Zareagował tak jak zwykle to robili. Schował się za sterburtą, nie chcąc oberwać. Na słowa Psylocke spojrzał na nią z zaskoczeniem. -Jesteś pewna? Zachowuje się jakby był po dragach- Zapytał. Nieraz widział w swojej karierze złodzieja ludzi, którzy zażywali narkotyki. Draven zachowywał się jakby wziął mocne dragi, wywołujące halucynacje i uczucie potęgi. Dlatego obawiał się o życie-Facet po dragach, władający lodem? Sly aż się wzdrygnął na tę myśl. Równocześnie uświadomił sobie że kule rozbijają się o jakąś barierę. Przestał się zatem chować za burtą. Na słowa powierniczki zareagował zdziwieniem. -Zaraz zaraz, jak to ukraść insygnium powiernika? Co niecoś o kradzieżach wiem. Nie da się ukraść rzeczy, na którą cały czas zwracana jest uwaga. Czyli jak niby tego dokonał? To graniczy z nie...-Gdy zatrzęsło statkiem, Sly porządnie się zachwiał. Złapał jednak równowagę, choć o mały włos nie wywinął orła. -Dobra, jak zamierzacie tam wejść? Siłą czy po cichu?-Zapytał się drużyny. Mógł spróbować dostać się po cichu, ale jeżeli był to obiekt magiczny, lepiej było zrobić to całą ekipą. Dlatego czekał na odpowiedź reszty |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Port w Waveney Wto Cze 07, 2016 6:29 am | |
| Nazbytnia pewność siebie powierniczki dusz przeciwko smoczej arogancj? Saurian chętnie by nad tym debatował, w pełni uznając, że jego rasa arogancka była. Z jednej strony protektorzy, opiekuni, z drugiej władcy, szczyt łańcucha pokarmowego. Kto by nie uległ pokusie? Choć sytuacja była tutaj nieco mniej klarowna. Zimne spojrzenie smoka wydobywające się z ciała hosta dalej mierzyło powierniczkę. -Przyczynianie się do śmierci jest nadal morderstwem. Mam nadzieję, że tego nie czynicie. Dla własnego spokoju. Odparł kobiecie, a następnie cofnął się o krok i odwrócił plecami do niej. Mężczyzna ruszył przed siebie, podchodząc do jednej z burt oraz zatrzymując się przy niej. Wsparł się dłońmi na drewnie, kierując spojrzenie ku czerwonemu okrętowi. Walczyła kilka tygodni i nie dawała rady, oni mieli zakończyć to w kilka godzin, być może kilkanaście? Więcej bowiem nie planował. Przynajmniej przy dobrych wiatrach. W najgorszej sytuacji mogli tu spędzić trochę więcej czasu. Możliwe nawet, że za dużo. Smok dał sobie chwilę do namysłu. Miał czynić honory, czyżby? Wejść głośno, z rykiem czy po cichu, tnąc noc? Odpowiedź wydawała się oczywista. Niemniej jednak musieli zachować pewne pozory, ta sama sztuczka drugi raz może się nie udać. Dlaczego również mieliby zaufać tej kobiecie, tak po prostu? -Kurs kolizyjny, powierniczko. Twoje zaangażowanie będzie naszą zapłatą. Odezwał się ponownie Saurian poprzez ciało człowieka. Na dobrą sprawę nie chodziło o zapłatę dla nich wszystkich, a przede wszystkim dla niego samego. Skoro miał pomóc, niech ona weźmie w tym udział. Draven spuścił głowę i chwycił mocniej barierki rękoma, tracąc nieco równowagę. Jego skóra zaczęła wracać do normalnego koloru, oczy stały się ponownie naturalne. Siedzący w nim byt wycofał się i oddał kontrolę właścicielowi ciała. Drakon wziął głębszy wdech, chwycił barierkę mocniej. -Miałeś tego nie robić... Skomentował szeptem, mówił sam do siebie, a raczej do tego kto w nim siedział. Odepchnięcie świadomości i utrata kontroli nad własnym ciałem do najmilszych odczuć definitywnie nie należały. Jednak jakąś propozycję smok już złożył. Pytanie czy powierniczka się zastosuje, czy jednak powinni się obrazić? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Port w Waveney | |
| |
| | | | Port w Waveney | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |