|
| Willa Hrabiny | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Willa Hrabiny Wto Sty 19, 2016 5:26 pm | |
| First topic message reminder :Willa Hrabiny jest ogromnym, odnowionym budynkiem. Został odmalowany, wymienione zostały meble, natomiast ogromne okna zostały przykryte realistycznymi atrapami wnętrza. Wszystko co znajduje się w środku domu jest zapewne najdroższymi rzeczami, które dane było komukolwiek ujrzeć. Obok znajduje się "garaż" na kod, który zna rzecz jasna tylko Hrabina. W poziomie niżej znajduje się ogromna piwnica, która została urządzona na styl willi - brak tutaj jedynie ogrzewania i okien, co oczywiście pomaga Victorii czuć się komfortowo. Ma tutaj komputer, internet, kanapę i wszystko co wygodne. W małym pokoiku nadal znajdują się stare obrazy skradzione z jej rodzinnego miasta, jak i wartościowa biżuteria, figurki i zapiski. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Blade
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 11/12/2012
| Temat: Re: Willa Hrabiny Sro Maj 11, 2016 3:48 pm | |
| Wszystko było tylko ciągiem zdarzeń przyczynowo-skutkowym. To, że Blade właśnie biegł po dachach nowojorskich budynków i nasłuchiwał hałasów. To, że gdzieś tam kryły się wampiry, które nadal dychały. Polowania nigdy nie będą się kończyć, dopóki na świecie nie zginie ostatni krwiopijca. A Daywalker postara się oto, aby tak było. Sam przyłoży do tego rękę, sam przetnie srebrnym mieczem, sam dokona ostatecznej krucjaty przeciwko pijawkom. Tymczasem jednak ze względu na niedawne zdarzenia postanowił dokładnie przebadać miejsce w którym miało zdarzenie wytępienia członka wampirzej rodzinki. Niby było to dobre dla Blade'a, lecz... Nie do końca. To on miał wymierzyć ostateczny cios wampirom. Być ich katem, ostatnim widokiem, który zobaczą przed ścięciem. A okazało się, że ktoś postanowił go wyręczyć. Źle, naprawdę źle. Dhampir skoczył z dachu, lądując za murem willi. Przechodząc po przypalonej ziemi wyciągnął za swoich pleców srebrny miecz, trzymając go lewą ręką za rękojeść, skierował ostrze ku dołowi. Rozglądał się, nasłuchiwał. Przymknął swoje oczy skupiając się na wszelakich odgłosach, najcichszych szmerach. Gdy tylko wszedł do podniszczonej w atakach willi, uderzyła go aktywność nadnaturalnych mocy. A raczej jej szczątków. Wygasające źródło mówiło mu, że spopielenie wampirzycy przebiegło nie przez zwyczajny ogień, światło UV czy inny, szkodliwy dla tych kreatur środek. Był tutaj obecny... demoniczny ogień? W dziewięćdziesięciu pięciu procentach Blade był pewny co do użycia ognia. Nie wiedział jednak czy demonicznego czy wykonanego za pomocą magii. I to dlatego te ostatnie pięć procent było uważane przez niego za użytek magii. Odrzucając pal podtrzymujący wcześniej fundament willi, zauważył będący na ziemi pył pozostały z wampirzycy. Uklęknął, trzymając w dłoni miecz w pogotowiu. Zębami zdjął swoją czarną, skórzaną rękawiczkę. Dwoma palcami - środkowym i wskazującym - nałożył go trochę i przystawił do nosa. Pociągnął delikatnie nosem. Zapach pyłu zdawał się mówić mu, że śmierć nastąpiła zaledwie dwie lub trzy noce temu. Cóż... Robota została wykonana dobrze, ale ze zniszczeniami. Blade nie wie co wydarzyło się tu dalej. Najzwyczajniej w świecie nie interesował się tym. Wampir został zabity. Ale przez kogo? Demona lub użytkownika magii. W pierwszym przypadku najpewniej będzie musiał odszukać go i porozmawiać. Może nie do końca porozmawiać, ale to słowo brzmiało w jego głowie lepiej. - Sczeźnij w piekle, suko. I nie wracaj. Nikt nie będzie płakał. - Blade wstał z ziemi, zdmuchując pył ze swoich palców. Po wytarciu ich o spodnie, założył miecz na plecy i założył ponownie rękawiczkę. |
| | | Punisher
Liczba postów : 189 Data dołączenia : 14/04/2013
| Temat: Re: Willa Hrabiny Czw Maj 12, 2016 4:38 pm | |
| Stojąc na jednym z dachów pobliskich zabudowań, Punisher z bezpiecznej odległości od kilku godzin obserwował właśnie miejsce zdarzenia, które nie tylko przykuło jego uwagę, co nadzwyczaj zaciekawiło. Spopielone ciało kobiety - po której zostały tylko nadpalone ubrania i biżuteria - spoczywało już od kilku dni na terenie willi chronionej solidnym murem. Ciekawym było nie to, że nikt z policji aż do tego czasu się tym nie zainteresował, co fakt, w jak dziwny sposób ta kobieta umarła. Potrzeba przecież olbrzymiej temperatury, by z ciała pozostał tylko proch. Nie mógł zrobić tego również zwykły ogień, gdyż pozostawiłby po sobie wiele znaków na terenie, nie mówiąc już o czasie w jakim należałoby nieustannie palić zwłoki. Ta kobieta ewidentnie doznała szybkiej śmierci, po której jakimś cudem pozostał tylko popiół. Frank prócz standardowych przedmiotów, które nosił stale w swoim ekwipunku, na tę okoliczność wziął ze sobą karabin M4A1 do którego zamontowane było kolejno: tłumik, luneta snajperska oraz granatnik. To właśnie z tej broni Castle skanował okolice willi, czekając na kogoś, kto w końcu zajmie się paranormalną sprawą prochów. Nie trzeba było wspominać też o tym, że Punisher jak zwykle odpowiednio się przygotował, i dzień wcześniej starannie obszedł posiadłość dookoła przynajmniej kilka razy. Pierwszy podejrzany znalazł się dopiero po kilku godzinach drugiej warty trzeciego dnia. Był to dobrze zbudowany, czarnoskóry mężczyzna, który nie wyglądał jak zwykły cywil. W zasadzie ubiór miał trochę podobny do tego, jaki nosił Frank, z tym, że oczywiście nie miał na kamizelce namalowanej olbrzymiej trupiej czachy - własnej czachy. Wyglądał na dobrze wyszkolonego i znającego się na tropieniu, zwłaszcza po tym, kiedy wziął trochę prochów na palce i przystawił do nosa, jak z resztą zrobił to wcześniej sam Castle. Było już wiadome, że to nie on odpowiadał za tą sprawę tylko ktoś inny. Nie mniej jednak facet ten mógł posiadać jakieś informacje, więc dobrze by było go przybić i przesłuchać. Punisher więc skierował swą broń ku dołu i powolnym marszem ruszył w stronę posiadłości. Nie wchodził jednak bramą główną. Postanowił wskoczyć na mur i na nim też się zatrzymać, spoglądając teraz na czarnoskórego z góry. Frank obrał faceta na celowniku swojej M4A1, a sam zaprezentował swoją iście kamienną minę, marszcząc przy tym dodatkowo brwi do środka. Wyglądał trochę jak ten, kto za moment miał rozgnieść paskudnego robaka swoim butem. - A Ty kur*a kto? Wiedźmin?Powiedział oschle, zerkając na dwa miecze goszczące na plecach jego oponenta. Sam zachowywał dystans na tyle odpowiedni, by móc pozwolić sobie na swobodne ruchy. |
| | | Blade
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 11/12/2012
| Temat: Re: Willa Hrabiny Czw Maj 12, 2016 5:08 pm | |
| - A na kogo ci wyglądam, podróbko Rambo? - Powiedział spokojnie Eric, nie oglądając się nawet za siebie. Bądź co bądź nie zależało mu na tym, żeby ponownie wdać się w walkę. Niepotrzebne poderżnięcie gardła tylko marnowało czas łowcy, a ten był dla niego w stu procentach bardziej cenniejszy niż kolejne truchło nieważnego człowieka. Inaczej było jednak z tym, że miał w swoich rękach broń. To bardziej nie spodobało się Daywalkerowi, który wyciągając miecz z adamantium zza swoich pleców, odwrócił się ku osobnikowi raczącemu zakłócić jego dochodzenie. Zresztą słyszał go już od kilkunastu minut, gdy ten obserwował go z odległości. Tak samo jak mężczyzna zniżył brwi i postanowił odgrywać tę samą rolę co on - pytającego. - Jakbyś nie dyszał jak zdychający dzik to jeszcze bym się przez kilka sekund nie zorientował, że mnie obserwowałeś, gdzieś od parunastu minut. - warknął do niego, wciąż lustrując go oczami zza swoich okularów.
Czując jednak, że uzbrojony prawie po zęby mężczyzna nic mu nie zrobi bez niepotrzebnych ruchów, Blade postanowił schować ponownie swój miecz za plecy. Nie pozostało mu nic innego jak oprzeć się o ocalałą i stabilną jeszcze ścianę willi i porozmawiać z przybyłym mu gościem. - Pewnie to ty jesteś tym fagasem co biega z broniami, napieprza ludzi po pysku i powoduje, że budynki biurowe z niewinnymi ludźmi eksplodują ot tak sobie, bo był tam także ktoś, kto Ci nie przypasował. Niby honorowa zagrywka, szanuję, ale nadal wciąż marnujesz ludzi. - Tutaj Blade prychnął, patrząc na mężczyznę z rozbawieniem. - Ale rozumiem cię. Jedno cholerne truchło szumowiny prowadzi do kolejnego truchła skurwieli. Aż za dobrze to rozumiem. - Kończąc mówić odbił się nogą od ściany i podszedł kilka kroków do niego, wyciągając przed siebie otwartą dłoń. - Wiedźmin nazywa się Blade. - Wyszczerzył się do niego tak, że dwa wampirze kły ukazały się do niego.
Jeśli dłoń czarnoskórego została uściśnięta przez mężczyznę z czaszką na klatce piersiowej, Blade puści jego dłoń. A jeśli nie zostanie to cóż... Zwisa mu to. Bardziej zależało mu na stosie popiołu wampirzycy. - Ta suka leży tutaj już kilka nocy. Wiesz może co tu się wydarzyło? Jedynie co wiem to to, że została potraktowana ogniem. Nie do końca takim zwykłym. - Daywalker kucnął ponownie nad pyłem i wziął w dłonie złoty sygnet, który wydawał mu się prawdopodobnie ważną poszlaką. - Była prawdopodobnie z jakiegoś starego rodu. Szkoda, że była taka głupia i musiała szybko paść. Widocznie podpalacz nie wiedział jak do końca spalić to wszystko. Ale to nic. Błędy amatorów. - Westchnięcie i wyprostowanie się z pozycji kucającej. |
| | | Punisher
Liczba postów : 189 Data dołączenia : 14/04/2013
| Temat: Re: Willa Hrabiny Czw Maj 12, 2016 10:38 pm | |
| Na pierwsze pytanie zadane przez czarnoskórego, Frank nie odpowiedział, gdyż te i tak było retoryczne. Na wszelkie inne późniejsze wypowiedzi również nie. Castle milczał, ani na chwile nie spuszczając przy tym swojej broni. Zwłaszcza w momencie, w którym oponent wyciągnął jeden ze swoich mieczy. Punisher chciał odruchowo odstrzelić mu rękę dla czystej profilaktyki, ale mimo wszystko zdołał się pohamować. Nie znał go, a jak na razie nie znalazł na niego dowodów, które sprawiłyby, że zasługiwałby na śmierć. Ciekawiło go nawet jakim cudem facet wykazywał się tak wysoko rozwiniętym słuchem. Do tego te dziwne zęby. Mężczyzna przypominał nawet trochę wampira. Osobiście Frank nigdy żadnego nie widział na oczy, ale w tym świecie i wieloletnim doświadczeniu w branży chyba nic już go nie zdziwi.
Kiedy czarnoskóry postanowił schować swój miecz z powrotem za plecy, Castle nie zamierzał uczynić tego samego. Nie schował broni i dalej trzymał rozmówce na muszce, nie ufając mu przy tym ani trochę. Ba, uważał, że facet ten popełnił wielki błąd jak na kogoś z pozoru doświadczonego w boju. Był teraz bowiem zupełnie niegroźny. Po chwili nawet się pochwalił, iż rzekomo znał Punishera. Opowiedział krótko czym Frank się zajmował i ku zdziwieniu wyszło mu to całkiem nieźle. Prawdą było, że Castle nie przebierał w środkach podczas swoich misji. Potrafiłby nawet wysadzić samolot pasażerski, gdyby okazało się, że leciał w nim ktoś, kto zasługiwałby na karę jak nikt inny. Punisher zawsze tłumaczył to sobie w taki sposób, że gdyby pozwolił tej osobie żyć i bezpiecznie wylądować, to w późniejszym czasie z rąk tego śmiecia zginęłoby znacznie więcej ludzi. O wiele więcej niewinnych, niż Ci, którzy akurat znajdowali się razem z nim na pokładzie. Miało to przecież olbrzymi sens. Czasem trzeba poświęcić choć cząstkę, by potem zabezpieczyć się przed utratą całości. To samo tyczyło się biurowców, o których mówił czarnoskóry.
- A niby skąd możesz to rozumieć? Jak dla mnie gówno o tym wiesz.
Odezwał się w końcu, gdyż jak dotąd nikt go nigdy nie rozumiał. I nie było co się dziwić. Ktoś musiałby przejść przez to samo co Frank, by odczuć w środku tą samonapędzającą się maszynę nieustannej zemsty. Wyzbyć się wszelkich empatii i stać się bezuczuciową bronią, którą tylko rozrywanie zbirów na drobne kawałki trzyma jeszcze przy życiu.
Wkrótce mężczyzna postanowił zbliżyć się do Castle'a i nawet pozwalając sobie na wyciągnięcie dłoni ku jego stronie. Punisher na ten gest jedynie cofnął się o trzy kroki dalej i wciąż nie spuszczał niejakiego już Blade'a z celownika, nie mówiąc już nawet o tym, że oczywiście nie uścisnął mu dłoni.
- Przejdź do rzeczy, zanim mi się oświadczysz.
Energicznie machnął bronią w powietrze, przerzucając teraz wzrok w kierunku prochów. Wtedy Blade postanowił powiedzieć jak wygląda to z jego perspektywy.
- Tyle to i ja wiem. W dodatku powiedziałbym, że to wampir. Pełnie w tym miejscu wartę od trzech dni i nikt się tutaj nie zapuszczał. Nagle pokazujesz się Ty, dziwnie wyglądający skur*ysyn z kłami w pysku. Normalnie powiedziałbym, że to bajeczki, ale widziałem już zbyt dużo chorych rzeczy, by nie zacząć wierzyć w coś takiego. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willa Hrabiny Pon Maj 16, 2016 7:41 pm | |
| Nowy Jork, miasto, które nigdy nie śpi, gdzie spełniają się puste marzenia i gdzie nastolatkowie zażywają substancje tak okropne, że nawet ten palacz się nimi brzydzi. Wieżowce, mnóstwo usług i dziwaków działają jak magnes na grupę ludzi, którym siedzenie w jednym miejscu, cicho i bez pstrykania zdjęć co chwilę jest nieznanym konceptem, tak zwanych turystów. Zapewne ten tytuł można nadać Johnowi, odhaczającemu z listy kolejne nudne rzeczy, które przestały obchodzić tubylców wieki temu i łażącemu wszędzie z mapą, gdyż nie często był w tym mieście "po cywilnemu". Ehh... Być kojarzonym z takim okropnym typem ludzi. Będzie musiał wziąć niezłą kąpiel w wybielaczu żeby zmyć z siebie hańbę bycia turystą.
Znużony oglądaniem rzeczy, których nie może dotknąć, bo inaczej miły pan ochroniarz poczęstuje go setkami woltów, oparł się o jakiś murek. Otworzył paczkę papierosów. Cóż za smutny widok, zostały mu tylko dwa. Wyciągając jeden z nich mruknął, jak to powinien kupić więcej. Dwa dobrze znane mu pstryknięcia zapalniczką później, mógł się rozkoszować swoim uzależnieniem. Zamknął oczy i zaczął się relaksować. Powinien bardziej uważać w mieście znanym równie mocno ze statuy wolności jak i ze swoich kieszonkowców. Cóż, oni też jakoś muszą zarobić na swoje używki. Wypuszczając szary dym z ust poczuł, że coś tu nie pasowało. Słyszał coś. Brzmiało na ludzką mowę. Parę metrów za nim, dzieliła go tylko ściana. Nie wiedział co mówili. Oderwał się od murku i oddalił się o parę kroków od rozmówców. Dał sobie nieco drogi na rozpęd, wbiegł na przeszkodę, lecz zamiast przeskakiwać na drugą stronę, trzymał się krawędzi i tylko wyłonił głowę znad ściany. "Ha, tak sprawny jak 10 lat temu" pomyślał.
Zauważył dwie postacie. Obie ubrane na czarno i uzbrojone. Całkiem niecodziennie jak na luksusową willę, którą ten mur miał chronić. Nie miał nawet okazji docenić jak pięknie był utrzymany ten ogród, pewnie nie było milimetra różnicy między długością źdźbeł trawy. Szkoda, że ktoś musiał ją spalić, pewnie nawet ogrodnik ma pensję wyższą od tej którą Serpent miał w wojsku, nie żeby to krzywdziło jakoś specjalnie portfel osoby tam mieszkającej. Może to byli tamci kolesie? Ich uzbrojenie było całkiem nieprzeciętne, zwłaszcza ta M4A1, 5,56 mm, 30 naboi, wprowadzona do użytku w połowie lat 90' z każdym dodatkiem o jakim możesz marzyć. Gdzie on dostał takie cudo? Nie ma co wołać policji, dojdzie do sporej rzeźni nim ich złapią, jeżeli w ogóle... Trudno, najwyżej można ograniczyć straty do jednego samozwańczego bohatera. "Bycie rozstrzelanym na pewno jest zabawniejsze od zwiedzania" zaśmiał się pod nosem.
Byli skupieni na sobie, więc go nie zauważyli, to dobrze. Zszedł na dół i skanował otoczenie by znaleźć jakieś dobre miejsce do przebrania się. Jakimś cudem zlokalizował krzaki w betonowej dżungli. Wskoczył w nie i zaczął jak furiat zdejmować swoje cywilne ubrania. To był trochę odwrotny proces do natychmiastowego ubierania się, kiedy ktoś atakował, a on siedział w piżamach. To strasznie zawstydzające, powinien sobie znaleźć lepszą alternatywę. Tak czy siak skończył, naciągając maskę na twarz. Wstał, rozejrzał się w dwie strony, jakby miał przejść przez ulicę. Oprał się plecami o ścianę, aby domyślny czarny kolor kombinezonu zmienił się na teksturę ściany. Był już gotów by przeskoczyć mur. Wskoczył na niego nawet szybciej niż ostatnio i ponownie oparł się o ścianę. Wciąż tam byli i zdecydowanie świetnie się razem bawili, nie obserwując otoczenia. Skupił się na nich i podszedł najbliżej jak umiał, wiedząc, że jest praktycznie nie do zauważenia przez kamuflaż. Zaczął słuchać uważnie. Nawet jeżeli ich nie złapie, może znaleźć jakieś informacje.
Ostatnio zmieniony przez Necameleon dnia Sro Maj 18, 2016 5:59 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Blade
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 11/12/2012
| Temat: Re: Willa Hrabiny Sro Maj 18, 2016 11:50 am | |
| - Gówno wiem? Mylisz się, Punisher. Wiem dużo o tym uczuciu. - Blade odwrócił się do uzbrojonego po zęby mężczyznę. Nie miał zamiaru patrzeć mu w oczu, bo jak dotąd nie czuł w sobie popędu do tej samej płci, a raczej od ostatniego spotkania z kobietą. Nie przeszła mu nawet o tym myśl. Więc dlaczego miałby patrzeć się w te jego cholerne oczy? Bezsens. Zamiast tego ponownie zajął się patrzeniem w tereny willi. Nadal spalona trawa, ciemna ziemia i pył spopielonego drewna. Gdzie indziej stało jakieś popękane lustro pozbawione złotej ramy, która leżała połamana obok niego. Aż w końcu postanowił znowu spojrzeć w twarz mężczyźnie. - To ty tak uważasz, że jesteś jedynym, który wie co to cierpienie. Twoje oczy wyrażają chęć mordu. Chociaż wiesz, że w miejsce jednego zabitego dilera narkotyków czy gwałciciela, nagle pojawi się kolejnych trzech, czterech. A jednak nadal idziesz. Masz w swoim znikomym poczuciu moralności pęknięcie, które ciągle przypomina ci co jakieś sk*** zrobiły tobie lub komuś z twojej rodziny w przeszłości. Mścisz się, karzesz tych, którzy na to zasługują, bo to pęknięcie wbija się dalej w twoje ciało, aż je nie przebije do końca. Tak się składa, że w twojej drodze znalazł się ktoś, kto doskonale wie co to znaczy wymierzać karę sk***. I właśnie przed tobą stoi. - W słowach Erica Brooksa można było usłyszeć, że wypowiada to z czymś rodzaju gniewem czy obrzydzeniem. Dobrze wiedział co czyhało w tej kupie mięsa, która zwana była Punisherem. Jego metody karania były może nieczyste, ale jakże sprawiedliwe. Sprawiedliwość w brutalnej postaci o której ludzie brzydzą się mówić, ale dopingują każdego, kto postępuje w taki sposób. Tak świat był skonstruowany, a patrząc przez ilość swojego żywota na tym świecie, Blade mógł powiedzieć jedno - Zmiany od tamtych lat do obecnego dnia nic się nie zmieniły. Wszystko jest takie same, lecz w innej oprawce.
Nagle "wampirzy zmysł" Blade'a w postaci nadprzyrodzonego słuchu bardzo dobrze zwiastował mu, że nie są tutaj sami. Każdy drobny szmer czy poruszenie wiatru doszło do jego uszu, a sam mężczyzna nagle w ułamku sekundy wyciągnął ze swojej kabury Berettę i strzelił mniej więcej w stronę odgłosów. Prawdopodobnie, aby wystraszyć znajdującego się tam nieznajomego lub wypłoszyć zwierzę. - Zdaje się, że kolejny palant chyba chce dołączyć do naszej gry. |
| | | Punisher
Liczba postów : 189 Data dołączenia : 14/04/2013
| Temat: Re: Willa Hrabiny Sro Maj 18, 2016 9:20 pm | |
| [Blade, aż mi się od razu coś przypomniało >>Klik<<] Kiedy Blade nieustępliwie zaznaczył, że jednak wie coś o wcześniej wspomnianym uczuciu, Punisher spojrzał w jego oczy już teraz znacznie ciekawiej. Trzeba było przyznać, że Frank dawno nie doświadczył czegoś takiego. Zwykle obchodziły go tylko przestępcy - ci, którzy zasługiwali na karę - całą resztę miał totalnie w nosie. W tej chwili jednak bardzo chciał się dowiedzieć, skąd ten czarnoskóry mógł wiedzieć co czują potwory takie jak on. Co prawda dalej nie spuszczał broni w dół - gdyż zwyczajnie mu nie ufał - ale podszedł teraz nieco bliżej, odruchowo pochylając głowę delikatnie ku prawemu ramieniu. Po dłuższej przemowie nieznajomego, w której padły wszelkie domniemane wyjaśnienia, Castle na moment zastygł jak niczym kamień w miejscu. Mężczyzna miał rację, tak to mniej więcej działało. Punisher nawet trochę się zdziwił, lecz nie okazywał tego. W swojej nieustannej nawałnicy mordu widocznie zapomniał o tym, co go tak napędzało. Można by rzec, że stało się to jego rutyną, przyzwyczajeniem do którego się przywiązał i zapomniał w ogóle po co to robi. Wypowiedź Blade'a była jak wylanie wiadra z zimną wodą prosto na łeb. Być może tego właśnie Frank potrzebował. W jego głowie zaczęło roić się od wspomnień, a po krótkiej chwili wzrok mściciela stał się częściowo nieobecny. Trwało to na szczęście tylko moment. - Kogo straciłeś?Zapytał krótko, dopiero w tym momencie nakierowując swoje M4A1 lufą do ziemi. Wyprostował się i przybrał teraz typowo wojskową postawę. Nie oznaczało to jednak, że Punisher był całkowicie odsłonięty. W każdej sekundzie mógł spokojnie zareagować, jeśli naszłaby takowa potrzeba. I w sumie nadeszła. Blade wyczuł coś w krzakach i nawet oddał strzał w ich kierunku. Czarnoskóry chyba faktycznie musiał być wampirem. W pewnych aspektach przypominał mu nawet trochę Daredevila - czerwonego kapturka. - Naszej gry? Ponownie zapytał, ale już bardziej retorycznie. No bo od kiedy niby działali oni razem? Frank zawsze pracował sam. Nie mniej jednak Castle niechętnie stanął obok mężczyzny i razem z nim wymierzył bronią w kierunku krzaków. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willa Hrabiny Czw Maj 19, 2016 8:06 pm | |
| Pomimo tego, że chował się blisko dwóch uzbrojonych kolesi, był całkiem spokojny. Nie mieli szans go usłyszeć, a jego strój idealnie mimikował teksturę ściany, był w praktyce niewidzialny. Nie usłyszał niczego co mogłoby mu pomóc, poza przezwiskiem jednego z nich. "Punisher".
Jego spokój został przerwany przez strzał. Czarnoskóry mężczyzna wystrzelił pojedynczy pocisk, niebezpiecznie blisko Johna. Wyglądało to na pistolet, z tej odległości ciężko było ocenić model, na pewno nie był to rewolwer. Pomimo tego, że nie kontynuował ostrzału, mężczyzna z czaszką na t-shircie z jego wypasionym gnatem dołączył do celowania. Mierzyli w zbyt poprawnym kierunku. Jak to możliwe? Nie ma mowy żeby go zauważyli. Przeklął pod nosem swój los. Musiał wymyślić jakiś plan.
Wtedy coś go trafiło. Pistolet Afroamerykanina nie był wyciszony. Ktoś na pewno to usłyszał i zadzwonił na policję. Musi grać na czas, aż się pojawią. Warknął pod nosem. Obudził się w nim stary wojenny kundel. W okolicy ciężko było znaleźć porządną kryjówkę. Wyciągnął z kabury bombę przylepną i przykleił ją do zewnętrznej części swojej dłoni. Powinien dać radę ją oderwać i rzucić, albo zabrać ich ze sobą do piekła. Podniósł ręce do góry i wykonał spokojnie parę kroków od ściany. Powinien być idealnie widoczny, w przeciwieństwie do bomby. Albo go rozstrzelają, albo potrzymają na muszce i umówią się na herbatkę. Pod maską spływała pojedyncza kropla potu. Pora wykorzystać swoje szkolenie. Powoli podchodził bliżej do czarnoskórego do momentu w którym kazałby mu się zatrzymać. -Więc panowie... Świetna akcja. Udało wam się... popalić trochę trawki jak widzę, a teraz macie rządowego agenta na muszce. Cóż za wspaniały czas by być wami. Po strojach widzę, że Rave jeszcze przed wami- liczył, że go skorygują, albo rozstrzelają, bo odciążenie świata z jednego palacza to też jakiś sposób na przysłużenia się państwu. Mógł tylko czekać na odpowiedni moment. Cały czas zerkał raz na Punishera, drugi raz na... nazwijmy go "Mr. Ubrania z sexshopu". Oczywiście nie zauważyli przez maskę zakrywającą jego ciało. Spoglądał głównie na ich spluwy. W końcu ocenił model tamtego pistoletu. -Niezłe pukawki, beretta 96A1 i M4A1 z każdym dodatkiem wymaganym do zabawnego ataku terrorystycznego. Musisz mieć niezłe kontakty by zdobyć militarny ekwipunek, Punisher, jak mniemam?- powiedział spoglądając na rówieśnika z chytrym uśmieszkiem.
Tik-tak, czas płynie. |
| | | Blade
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 11/12/2012
| Temat: Re: Willa Hrabiny Nie Maj 22, 2016 5:49 pm | |
| - Straciłem matkę. Przez ***ą pijawkę, Deacona Frosta. Szukam go. Muszę znaleźć. A oprócz niego mam też kilka innych celów. Dlatego zależy mi na zabiciu wszystkich wampirów. Nie chcę, aby kolejni popie***** tworzyli kolejnych. Z własnych zachcianek, Punisher. - Na twarzy Blade malowało się coś w stylu ukrytego gniewu, który mógł być w każdej chwili uwolniony. Ale Blade nie był kimś, kto bez powodu machałby mieczem na lewo i prawo. Czy potrzebny mu jest niepotrzebny rozlew krwi. Jeden wzrok na Punishera zza okularów oraz wyraz twarzy, aby Frank dowiedział się co w sobie Eric skrywa. Prawdopodobnie był to ten rodzaj spojrzeń, gdzie każdy z najemników wiedział jakie wartości posiadał w sobie inny z tej profesji. Ale czy tak jest? Cóż, jakieś ziarnko na pewno musi w tym być.
Aż w końcu odwrócił się w kierunku żołnierza, który postanowił otworzyć gębę w ich stronę. Blade jednego nie rozumiał w ludziach - wtrącają się w sprawy, które ich nie dotyczą. Przychodzi taki jeden i bez obeznania się z sytuacją od razu zarzuca, że zrobił to on z jego nowym towarzyszem. Jaką w ogóle miał czelność tak mówić? - Słuchaj, pacynko, nie było cię tutaj, więc nie domawiaj sobie teorii... Jestem tutaj od niedawna, tak samo jak on. I jak widzisz, Beretty są na mój użytek, przyjacielu. - Wyszczerzył do niego zęby, zniżając swoje brwi ku dołu, a także wydając warknięcie. - Więc lepiej mów co ty tutaj robisz. |
| | | Punisher
Liczba postów : 189 Data dołączenia : 14/04/2013
| Temat: Re: Willa Hrabiny Nie Maj 22, 2016 9:08 pm | |
| Punisher odwzajemnił spojrzenie Blade'a i nawet dostrzegł w nim coś, co widział za każdym razem zerkając w lustro. Frank nazywał to "coś" mrocznym pasażerem. Potworem drzemiącym w duszy, którego głód nigdy nie zostanie zaspokojony. Nawet, jeśli oboje hipotetycznie wytępiliby cały świat z przestępców i wampirów, to wówczas wcale nie poczuliby się lepiej. Wciąż robiliby to samo, lecz zasady byłyby znacznie rygorystyczne, niż teraz. Na chwilę obecną śmierć bandytów z punktu widzenia Castle'a jest uzasadniona. Zrobili coś bardzo złego, zasłużyli na kulkę w łeb. A co jeśli śmierć poniosłaby osoba, która przykładowo nie wyrzuciła papierka do kosza, lub nie posprzątała po swoim psie? To są już skrajności, które niestety spokojnie mogłyby się ziścić. Potwora przecież trzeba czymś karmić. Najśmieszniejsze i zarazem najsmutniejsze jest jednak to, że przy takich zasadach i tak znalazłby się ktoś, w oczach którego Punisher dalej pozostałby bohaterem.
Na słowa nowo przybyłego, Frank nie odezwał się, ani nawet nie zrobił jakiejś specjalnej miny. Po prostu stał jak kamień - tak, jakby to wszystko po nim spływało. Tak też w istocie było. Castle miał go totalnie w nosie. Mógłby mu powiedzieć, że służył w wojsku i nawet został nagrodzony Medalem Honoru Kongresu przez samego prezydenta Stanów Zjednoczonych za wyjątkowe akty odwagi i męstwa, ale po co. Nie był mu nic winny, ani nie musiał mu się tłumaczyć. Tym bardziej, że dawny Frank "umarł" w dnu śmierci jego rodziny, a teraz jest kimś zupełnie innym.
Koleś miał się za agenta rządowego, a ich Punisher szczególnie nie lubił. Zawsze deptali mu po piętach i wtrącali się w jego sprawy. Nie oznaczało to jednak, by go lekceważyć. Tacy goście są nieźle wyszkoleni i dobrze radzą sobie w trudnych sytuacjach. Istniało duże prawdopodobieństwo na to, że facet ten przygotował się, i nawet, kiedy był teraz na celowniku, miał w głowie jakiś plan. Może nie tak dobry, jak plan wymyślony przez Castle'a, no ale wciąż dobry. Mężczyzna pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że już dwa dni wcześniej cały teren willi został przez Franka wyłożony ładunkami wybuchowymi.
- Zanim powiem, byś stąd spier***ał, chciałbym najpierw usłyszeć jakie informacje odnośnie tego miejsca przekazali Ci Twoi przełożeni. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willa Hrabiny Czw Maj 26, 2016 8:51 pm | |
| Dzięki Theodorowi Rooseveltowi, że Ci kolesie nie wybrali kariery dyplomatycznej. Inaczej John znowu zostałby zaciągnięty do wojska, by walczyć z ludnością jakiegoś małego państewka uzbrojoną w patyki, bo nie spodobałby im się ich zabawny akcent. Nic do nich nie dochodziło. Przypominali nieco ścianę, ścianę, o którą będzie musiał walić swoją makówką aż jedna z tych dwóch rzeczy nie zostanie zniszczona. Wypuścił powietrze pełne irytacji z ust. Grunt to utrzymać fason, a zwłaszcza gdy masz bombę przyklejoną do ręki. Nie było jeszcze dobrego momentu by jej użyć. Powinien jeszcze się z nimi pobawić.
Obrócił najpierw głowę w stronę czarnoskórego mężczyzny. -Pacynka? Uff, już się bałem, że nazwiesz mnie pączusiem. Wtedy dopiero miałbym kisiel w gaciach...- przerwał na chwilę i spojrzał na uzębienie ów jegomościa, z których był chyba dumny- U, polecisz mi kolesia, który Ci to załatwił? Długo myślałem nad załatwieniem sobie oślich zębów, ale nie mogłem znaleźć odpowiedniego miejsca Przemilczał ostatnią kwestię, zwracając się do mężczyzny z karabinem: -"Zanim powiem, byś stąd spier***ał, chciałbym najpierw usłyszeć jakie informacje odnośnie tego miejsca przekazali Ci Twoi przełożeni."? Brzmi na niezłego dealera broni, weź mnie kiedyś z nim zapoznaj- kaszlnął, przerywając sobie zabawę, zupełnie jakby sobie przypomniał, że ktoś w niego mierzy. Był zadowolony, gdyż Punisher łyknął to kłamstewko o agencie. Pytanie tylko czy to go uratuje czy też zgubi.- Willa należy do obrzydliwie bogatej osoby. Doszły nas słuchy, że prowadzi jakiś nielegalny biznes, więc zaczęliśmy obserwować jej dom. Rzecz jasna obserwacją zajmowałem się ja... Znam ten dom na wylot, gdzie są kamery i najlepsze wejścia i wyjścia. Nie zdziwiłbym się gdyby miała jakieś pomieszczenie gdzie trzyma nagrania z kamer- Ostatnie zdanie naszło mu na myśl kiedy zaczął myśleć nad tym jaki kit im wcisnąć jak wydostać się z tej sytuacji, aby każdy był zadowolony. Znaczy, alternatywą byłby scenariusz w którym zostałby postrzelony i w końcu mógł opuścić ten koszmarny świat. Oh ironio, wygra nie ważne co zrobią. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willa Hrabiny Pią Maj 27, 2016 7:51 am | |
| Na początek należałoby sprostować kilka faktów. Pierwsze na miejscu pojawiły się kilka dni temu służby porządkowe, które zamknęły i zabezpieczyły teren. Następnie zostało przeprowadzone dochodzenie w wyniku którego ustalono, że w miejscu tym doszło do kilku eksplozji oraz miało miejsce starcie pomiędzy istotami o nadnaturalnych zdolnościach. Po ukończeniu śledztwa, teren tymczasowo zamknięto i owinięto żółtą folią z napisem "CRIME SCENE - OFF LIMITS". Ze względu na czyjeś niedopilnowanie, nie pozostawiono na miejscu strażnika który w takiej sytuacji powinien przypilnować miejsca aż na górze zdecydują o posprzątaniu bałaganu. Teren willi przepełniony był pozostałościami po demonicznej energii, jeśli ktokolwiek z grupy był w stanie je wyczuć. Górne piętro willi uległo spaleniu, podobnie ślady ognia nosiło drzewo, jak również część ulicy pokryta była czarnym pyłem świadczącym o wcześniejszej obecności ognia. W ziemi, około pięciu metrów na prawo o drzewa (drzewo znajduje się na przeciwko miejsca w którym kiedyś był balkon, a aktualnie jest tam dziura po eksplozji) znajdowała się dziwna dziura w płycie chodnikowej. Wydrążona była ona przez mały obiekt, prawdopodobnie ostrze. Po rozmiarach można było domyślać się, że musiał to być nóż lub sztylet. Ślady demonicznej energii również znajdowały się przy samym miejscu wbicia możliwego ostrza. Wnętrze budynku nie było raczej w stanie zapewnić wielu informacji. Wyraźnie nie w tym miejscu odbyła się walka, a sam budynek został po prostu trafiony pociskiem, możliwe kulą ognia która spowodowała zniszczenia i zabiła właścicielkę.
// Na przyszłość, kontakt ze mną via GG. Tak jest szybciej.
|
| | | Punisher
Liczba postów : 189 Data dołączenia : 14/04/2013
| Temat: Re: Willa Hrabiny Sob Cze 04, 2016 6:08 pm | |
| [[Jako, że Blade naobiecywał po kilka razy, że odpisze jako pierwszy (mając plany na wątek) co chwile zmieniając terminy (wciąż nie dotrzymując żadnego słowa), pozwolę sobie zacząć pierwszy. Mam dość czekania, tym bardziej, że jego wymówki nie są niczym uzasadnione. Z góry od razu przeproszę Dura oraz Nacameleona (mimo, że nie z mojej winy) za tak długie czekanie na jakikolwiek ruch w temacie. Mam nadzieję, że teraz wszyscy się jakoś ogarniemy i wątek pójdzie hardo do przodu.]]*** Frank dostał odpowiedź na wcześniej zadane pytanie, ale czy słowa te były prawdziwe? Tego już nie mógł wiedzieć. Co prawda Castle był nieufny, lecz w tej sytuacji nie miał czasu nad tym gdybać. Gość wyglądał jak agent, a do tego zjawił się w tym przeklętym miejscu razem z równie dziwnym pseudo wampirem. Niech więc na razie będzie tak jak mówił. Punisher i tak miał go w nosie, ale jeśli odpowiadał gładko na pytania, to być może w późniejszym czasie do czegoś mu się przyda. - Wyszczekany jesteś jak na agenta.Odparł jakby od niechcenia Frank, mimo wszystko tonując całość dalej w groźny sposób. Co ciekawe nawet nie musiał się do tego przykładać, on po prostu zawsze tak mówił i taki był. Czasem nawet wystarczyło jego spojrzenie, by przekonać słabsze jednostki do posłuszeństwa. Zaraz po tym Castle postanowił oddać dwa strzały ze swojego M4A1. Pierwszy wycelowany był w lewą nogę agenta (okolice podudzia), a drugi zaś w prawą. Specjalnie ominął punkt, przez który przechodziła tętnica - najgrubsza żyła w organizmie ludzkim. Trzeba było też zaznaczyć, iż Punisher wcześniej już celował w kierunku nowego przybysza, zachowując w pełni gotową postawę strzelecką. Dlatego w momencie, kiedy wystrzeliły te dwa pociski, oponent powinien był nie zdążyć nawet mrugnąć okiem. Frank pociągnął za spust, po czym w ułamku sekundy skierował broń lekko w prawo i oddał kolejny strzał. Cała akcja trwała może jakąś sekundę, a odstęp między serią jeszcze mniej. W taki oto sposób, wielce wygadany przybysz powinien zostać unieszkodliwiony, a już na pewno wyłączony z ruchu. Śmierć mu raczej nie groziła, ponieważ Castle dobrze wiedział gdzie powinien wycelować, by odłączyć cel z przysłowiowego "prądu". Punisher wziął pod uwagę także dystans, w jakim znajdował się od człowieka w masce. Najbliżej był Blade'a, bo to razem z nim mierzył do przybysza, zaś ich gość stał z rękami do góry nieco dalej. Frank więc miał całkiem spore pole manewru, jeśli gość ten postanowiłby po chwili zrobić coś głupiego. Co prawda instynkt samozachowawczy najpewniej każe mu paść na kolana, co uczyni go rozbrojonym, lecz na sytuację, kiedy jego organizm zaalarmuje o bólu, trzeba było jakoś się zabezpieczyć. Najlepiej słowami. - Zrób coś niepokojącego, a następny pocisk rozerwie Twoją czaszkę. I uwierz mi, nie spudłuję.Powiedział bardzo wiarygodnym głosem, nie spuszczając swojej broni ani na moment. Jeśli mężczyzna ten faktycznie usłucha się poleceń, Castle wówczas pewnym krokiem podchodzi do znajdującego się obok drzewa, a konkretniej do dziury wydrążonej w ziemi, która już wcześniej rzuciła mu się w oko. Jeśli natomiast zdarzyłoby się, że człowiek w masce szykował jakiś atak, wtem po prostu trzeba było go zabić za czystą głupotę, w sposób, jaki mu wcześniej zdeklarowano. |
| | | Blade
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 11/12/2012
| Temat: Re: Willa Hrabiny Sob Cze 04, 2016 7:20 pm | |
| Blade patrzył się na uzbrojonego agenta, nadal trzymając swój pistolet skierowany w jego stronę. Przez jego głowę przelatywały wszelakiego rodzaju myśli, jednakowo odnosiły się one do jego moralności, a zarazem do innych okoliczności w których znajdował się teraz Eric. Po pierwsze, nie ważne kim była osoba, Blade nie zabijał ludzi, jeśli sami nie wyrządzili mu krzywdy. Ale w tym momencie odezwała się także ta druga część mężczyzna, bardziej bojowa. Mówiła mu, że jednak powinien skroić tego frajera, pozbawić go życia. Wciąż jednak był człowiekiem. A on sam... Był czymś pomiędzy tym światem wybrakowanym cukierkowej słodkości, a światem zwykłych istot. Zapadał się jednak częściej w te drugie.
Beretta była wycelowana w stronę agenta, miał go wręcz na pociągniecie spustu. A nadal jednak czuł do niego... litość? Może i tak. W końcu jednak musiał co zrobić. Pierwsza zasada przetrwania - albo ty, albo oni. Zamiast być zdobyczą, bądź drapieżnikiem. Oszukuj, ale też balansuj pomiędzy tymi granicami. Palec będący na spuście w ogóle nie drgał. Blade nie bał się pociągnąć za spust. Bał się bardziej tego co mógłby sam zrobić. A jednak... wystrzelił pocisk w barek wcześniej trafionego przez Punishera mężczyzny. - Masz tylko kilka minut, skur*****. Wykorzystaj to. Masz zapewne kogoś na kim Ci zależy. Lepiej pomyśl teraz o tej osobie. - Blade popatrzył się przez chwilę na drugiego karzącego wzrokiem mówiącym "skończmy to szybko". |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willa Hrabiny Pon Cze 06, 2016 4:36 pm | |
| Coś mu nie pasowało. Czemu ktoś z kontaktami na tyle dobrymi by dostać tak dobrą spluwę celowałby tak nisko? -Ty za to na takiego bandziora nie potrafisz trzymać broni, daj pokażę Ci jak to się robi- rzucił cynicznym tonem. Obserwował jego oczy. By wystrzelić z pozycji stojącej i nie stracić ręki, musisz oprzeć kolbę o ramię i przechylić głowę by spojrzeć przez system celowniczy. Właśnie to zrobił po przeniesieniu wzroku na jego nogi. Będzie strzelał i to pewnie była jego intencja od początku. Stał za daleko by go rozbroić, więc musiał liczyć na szczęście. W końcu celowanie z bronią z tyloma dodatkami musi być trudne, ze względu na masę większą od standardowego modelu i to jak rzadko wkłada się tyle sprzętu na jeden karabin.
Spróbował rzucić się na bok i wyjąć swój pistolet. Kiedy już dobył broni i sunął barkiem po ziemi, usiłował wystrzelić parę strzałów w mężczyznę z czaszką na t-shircie. Były to niewygodne warunki do strzelania, ale nawet jeżeli nie trafi, ma szansę na to, że zgubione pociski wpadną w czarnoskórego za plecami Punishera. Kiedy wytracił cały pęd ze skoku, usiłował się przewrócić klatką piersiową do ziemi i wstać, trochę jakby wykonywał pompkę. Gdyby Został jednak postrzelony, wciąż wyciągnąłby broń i stabilizując strzał obiema rękoma celowałby w ręce adwersarzy. Gdyby nadarzyłaby się okazja, położyłby się, jego kostium zamieniłby swą teksturę na bardziej trawiastą, by nie mogli go zbyt łatwo dojrzeć.
[Zakładając, że tamta pierwsza akcja się udała]Następnie biegł w taki sposób, by facet z karabinem zasłaniał swojemu koledze z zabawnym uzębieniem cel, na wypadek gdyby ten też chciał postrzelać. Modlił się, by chociaż jedna kula paraliżująca trafiła w mężczyznę, by nie mógł go po prostu rozstrzelać gdy tak sobie biegnie bez osłony. Gdyby jednak zauważył, że nie trafił, spróbowałbym podbiec do niego, uderzyć przednią część karabinu na dół lewą ręką i dostawiając prawą nogę do boku jego karabinu i uderzając go prosto w twarz z gwałtownym obrotem dłoni do środka. Nie powinien być w stanie się bronić zbyt efektywnie, bo obie dłonie wciąż powinny trzymać karabin. Następnie złapałby za koniec broni i kopnął go w stronę czarnoskórego. Spróbowałby wskoczyć za jakąś pobliską przeszkodę, najlepiej za willę.
[Gdyby wszystko od początku szło dobrze] Po drodze aktywował bombę, oderwał ją od ręki i rzucił przed przeciwników, by odciąć im możliwość pościgu (bomba działa na detonator na jego stroju, więc na razie nie eksploduje, tylko pika). Biegł w kierunku głównego budynku. Próbował schować się za willą, by stracili go na chwilę z oczu i by mógł pozbierać myśli. Zwykle w tym celu zapalał papierosa, ale musiał go zostawić z resztą ubrań.
[OOC: Chciałem tylko przeprosić za dramę i ból tyłka. To było nieco niepotrzebne.] |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willa Hrabiny Nie Cze 12, 2016 3:46 pm | |
| Zanim przejdę do MG:
3. Obrażanie innych graczy na CB jest surowo wzbronione. To samo tyczy się głoszenia na nim poglądów faszystowskich, rasistowskich, seksistowskich i wszelkich pokrewnych, wliczając w to niewybredne żarty na powyższe tematy. Nie znaczy to jednak, że na CB nie mogą pojawić się kłótnie postaci, tudzież ich specyficzne poglądy. Zwykle mimo wszystko można to rozróżnić na podstawie kontekstu i okoliczności wypowiedzi.
12. Obrażanie innych graczy - na przykład na chatbox'ie - jest surowo zabronione. Nie tyczy się to jednak kłótni postaci na fabule. <- jeszcze coś takiego jest, ale patrzę dalej.
19. Postaci zaczerpnięte z "The Avengers" lub innego dzieła Marvela prowadzone muszą być zgodnie z kanonem. W innym wypadku administracja zastrzega sobie prawo do udzielania ostrzeżeń lub wręcz do odebrania konta. Z drugiej strony zezwalamy na pewną swobodę dla tych, którzy postać z komiksu muszą dostosować do realiów panujących na forum - wówczas należy jednak trzymać się wzorca wybranego i opisanego w karcie postaci. Zmodyfikowana może zostać przede wszystkim komiksowa historia.
a) Postaci znacząco odbiegające pod względem charakteru od kanonu mogą zostać odebrane.
Na przyszłość. Jeśli jeszcze jakieś problemy pojawią się na waszej drodze, sugeruję udać się do mnie lub do Lokiego. Oczywiście od pozostałych panów również oczekuję okazania nieco poziomu oraz skruchy.
--------------------
Punisher posiadał przewagę pierwszego pocisku, który bez problemu trafił w podudzie Necameleona. To samo stało się z drugim pociskiem, trafił on w wyznaczony cel, zmuszając mężczyznę by ten przewrócił się na ziemię. Możliwości podjęcia działań zaradczych przez rannego zostały na chwilę powstrzymane i jego decyzją będzie co dalej uczyni. Blade z kolei usłyszał zbliżający się samochód. Kilka ich przejeżdżało tędy od czasu do czasu, jednak ten konkretny poruszał się dość szybko, a zaraz potem pojawił się za zakrętem. Teraz wszyscy już mieli okazję dostrzec radiowóz NYPD który przyjechał na miejsce bez świateł oraz syren. Kiedy więc Blade zastanawiał się czy strzelić czy też nie, NYPD pojawiło się na miejscu, wyskakując błyskawicznie z radiowozu i chowając się za otwartymi drzwiami swojego pojazdu. Dwóch oficerów uzbrojonych w zapewne w pistolety, póki co schowali się za pojazdem więc nie dało się tego dostrzec. -10-71, 10-71, dajcie wsparcie! Odezwał się do radia na ramieniu jeden z policjantów. Przez otwarte drzwi w radiowozie, dokładniej z radia w środku Blade jako ten z lepszym słuchem - usłyszeć mógł informacje o centrali informującej okoliczne jednostki o strzelaninie. -NYPD! Rzucić broń, natychmiast! Wrzasnął drugi z policjantów, oczekując na reakcję ze strony trzech podejrzanych. Najwidoczniej wystrzelona trochę czasu wcześniej kula, zaalarmowała okolicznych mieszkańców którzy zadzwonili pod 911, a tam ze względu na miejsce zdarzenia zlecono patrolowi udać się po cichu, bez syren. Okoliczne auta przejeżdżające od czasu do czasu skutecznie zamaskowały odgłos nadjeżdżającego radiowozu, którego praca silnika nie różniła się od innych pojazdów.
|
| | | Punisher
Liczba postów : 189 Data dołączenia : 14/04/2013
| Temat: Re: Willa Hrabiny Nie Cze 12, 2016 11:30 pm | |
| Mężczyzna w masce padł na ziemie zgodnie z założeniem, a jego dalsze zamiary nie powinny stanowić zagrożenia. Swoją gadką aż prosił się o kulkę, dlatego Punisher spełnił jego życzenie. Frank nie chciał go zabijać. Planem było utrzeć mu przysłowiowego "nosa", gdyż śmierć wykraczałaby poza jego kodeks. Facet ten prócz wkurzającego charakteru nie popełnił żadnej zbrodni, dlatego kara nie była konieczna. Inaczej jednak do sprawy postanowił podejść niejaki Blade, który planował "skopać leżącego", dobijając go ze swojej broni. To na jego szczęście nie wypaliło, gdyż zaraz po tym usłyszeć można było nadjeżdżającą policje. Dlaczego "szczęście"? Otóż jeśli gość w masce zaliczyłby zgona, czarnoskóry momentalnie wpisałby się na czarną listę Castle'a. Wampir bowiem wcale nie stałby się lepszy od tych, których Punisher zabijał.
Interesujące także było to, w jak szybkim czasie zjawiła się tutaj policja. Na pewno nie z powodu strzałów Franka, gdyż jego M4A1 posiadało tłumik. Sąsiedzi musieli więc usłyszeć pocisk wystrzelony przez Blade'a, w momencie, kiedy wypalił go w okolice krzaków na samym początku. Przysporzył problemów, ale nie z takimi Castle już sobie radził.
Najpierw trzeba było skupić się na otoczeniu. Punisher stał aktualnie obok drzewa, ponieważ zaraz po oddaniu pocisków podszedł do miejsca, które go wcześniej zaciekawiło. Była to dziura w ziemi z wbitym ostrzem, ale teraz wypadałoby się nią nie interesować. Zanim więc radiowóz policyjny w ogóle się zatrzymał, Frank postawił tylko kilka kroków, by nieco skryć się za drzewem. Co prawda dalej wcześniej zauważony był przez funkcjonariuszy, ale zawsze było bezpieczniej, niż zwykle. Zwłaszcza, gdyby leżący na ziemi gość w masce nagle się ocknął i postanowił zrobić coś głupiego. W tym przypadku drzewo powinno stanowić solidną przeszkodę.
Kiedy policjanci w końcu wysiedli z samochodu, wcześniej otwierając drzwi i chowając się za nimi, Castle w prawej dłoni trzymał już granat dymny, który osłaniała M4A1 tuż przy spuście. Zaraz po tym zostało wydane polecenie, by rzucić broń, i tak też Punisher planował uczynić. Spokojnie wyszedł zza drzewa z karabinem wysoko uniesionym ku górze i wyraźnie pokazał funkcjonariuszom, że zamierza się w pełni dostosować. Po chwili nawet odrzucił broń na metr w przód, lecz w momencie, kiedy to zrobił, schował wcześniej wyciągnięty granat w dłoni, by z odległości w jakiej się znajdował nie był widoczny.
- Nie zamierzam robić problemów.
Powiedział twardym głosem, tonując całość niezwykle spokojnie, zupełnie, jakby przerabiał ten temat już niezliczoną ilość razy. Zaraz po tym Frank ponownie uniósł ręce w górę, z tym wyjątkiem, że w połowie wyprostowania ich do pionu postanowił upuścić granat dymny na ziemie. Wątpliwe było, by mundurowy pokroju zwykłego policjanta tak szybko w ogóle połapał się co to było. Oni bowiem nie mieli szkoleń w tym zakresie, a na co dzień nie spotykają u przestępcy w kieszeni takich zabawek. Co prawda nawet dziecko po dłuższej chwili zrozumie, iż był to granat, lecz w tak szybkim czasie sytuacja ta powinna wywołać bardziej zdziwienie na twarzach funkcjonariuszy.
Wkrótce pod nogami Castle'a eksplodował granat z dymem, zasłaniając sporą część okolicy, w tym samego Punishera. To był znak, by natychmiast się stąd ewakuować. Nie zabierał nawet wcześniej dorzuconej broni, gdyż ta jedynie by go spowalniała. Uprzednio na teren dostał się przez mur, który ogradzał posesje i nim też zamierzał wracać, pilnując, by cały czas pozostać skrytym w dymie. Kiedy przeskoczył na drugą stronę, momentalnie okrążył budynek, po czym skierował się w stronę pierwszego lepszego kanału na uboczu, w drodze, bądź chodniku. Żył w Nowym Jorku, a tutejsze ulice oblegały kanałami. Nie powinien mieć problemu ze zlokalizowaniem w szybkim czasie choć jednego. Jeśli takowy by znalazł, wszedłby do niego, a dalej już nie powinno być problemów. Wielokrotnie się nimi ewakuował i wychodził już z gorszych opresji. Dwóch policjantów to dla niego kaszka z mleczkiem, kiedy przychodzi mu uciekać przed całymi zastępami policji po udanej masakrze na członkach mafii.
Można by rzec, że niczego dziś nie żałował. Na terenie posesji nie było nic, co wstrzeliłoby się w jego repertuar. Spopielone ciało należało do wampirzycy, a to już nie była jego działka.
[z/t - jeśli można] |
| | | Blade
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 11/12/2012
| Temat: Re: Willa Hrabiny Pon Cze 13, 2016 8:02 pm | |
| Gdy tylko Blade miał pociągnąć za spust, nadal walczył sam ze sobą. Z jednej strony był nadal wampirem, a z drugiej strony znał swoją ludzką stronę. Było to więc także problemem dla samego niego z powodu natłoku myśli. Czy cieszył się, że strzał nie wypalił? Owszem, nie musiał pozbawiać życia niewinnego człowieka. Wiedział też, że to on zwrócił uwagę policji. Czy cieszył się więc obrotem takich spraw? Owszem. Brak jakichkolwiek możliwości na dokończenia dobicie tego żołnierza było mu na rękę. Nie brudził swoich rąk niepotrzebną krwią.
Sygnały były co raz bliższe, a Eric musiał decydować co zamierza uczynić. Z jednej strony miał przy sobie Punishera, ale czy na pewno był on osobą z którą można było przysłowiowe "konie kraść"? Łowca wampirów tak nie sądził. Ufał przeważnie tylko sobie, swoim instynktom i to co podpowiada mu jego wola. A i ta była czasem zwodnicza. Dlatego już postanowił.
Jak zwykle nadnaturalny słuch przydawał się w takich okazjach i Blade wyraźnie słyszał co leciało z policyjnego radia. Strzelanina? To nie była strzelanina. W strzelaninie giną cywile i niewinni ludzie. A przecież nie zabił on jeszcze agenta czy samego Punishera. Zwyczajnie nie czuł się do tego powołany. Afroamerykanin postanowił zatem inaczej rozegrać grę.
- Nie ja jestem tym, który będzie was sądził. - Wyraził się jasno Blade, który trzymał w swoich dłoniach broń. Oczywiście na broniach nie pozostawiał żadnego śladu, to przecież było podstawą do tego, aby nosił na sobie rękawiczki. Nikt nie miał prawa go złapać, gdy będzie zabijał wampiry. Tym bardziej, gdy ma stanąć przeciwko stróżom prawa. W głosie Blade'a nie było czuć wrogości, ale na pewno odczuwana była nerwowość. Nie wiadome było co może odwalić policjantom.
Ale na szczęście Blade nie musiał nad tym długo myśleć, gdyż to właśnie Castle postanowił zainicjować akcję. Wypuszczony granat dymny na pewno odwróciłby uwagę policjantów od wampira. Ot tak po prostu. To musiało odwrócić ich uwagę. Lecz Brooks także chciał mieć część udziału w tej scenerii i jeśli Castle dobrze przyjrzałby się mu kątem oka, zobaczyłby, że Blade zza swojego płaszcza wyjmuje granat, który swym wyglądem przypomina ten błyskowy. Owszem, ten granat też powodował błysk, lecz był dostosowany pod wampiry. Działanie UV oraz błysk, to wystarczyłoby dla Blade'a, aby móc się ewakuować.
Wraz z wybuchnięciem granatu i zasłonieniem oczu swoją ręką, Blade momentalnie odwrócił się od policjantów i czym prędzej postanowił biec ku murowi, którym uprzednio także postanowił ewakuować się Punisher. Nie patrzył się już nawet za siebie, od czasu do czasu próbując tylko nasłuchiwać czy jakiś pocisk został wystrzelony w jego kierunku. Będąc już blisko muru, Blade postanowił przenieść ciężar swojego ciała na nogi i wybić się z nich, aby przeskoczyć jednym zwinnym ruchem przeszkodę. Gdyby już tylko udało mu się to zrobić, najprędzej ucieknie w kierunku krętych uliczek, aby jak najprędzej zgubić policjantów.
[z/t jeśli jest to możliwe] |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willa Hrabiny Pon Cze 13, 2016 9:03 pm | |
| Oba pociski trafiły go w nogi. Czuł jak każdy wchodzi w jego ciało, przebijając skórę i wyrządzając olbrzymie szkody w tkance mięśniowej. -Arrrrrgh!- krzyknął padając na kolana. Nawet w tej pozycji nie mógł się utrzymać długo. Nim ktokolwiek zdążyłby powiedzieć "Nieproporcjonalny", padł na ziemię. Przez chwilę tylko syczał, jak wąż pełzający po ziemi. Oddychał tak ciężko, że na masce przy jego twarzy pojawiało się małe wybrzuszenie. Czuł dobrze każde uderzenie serca i posokę którą pompowało spływającą po jego nogach. Podparł się prawą ręką, tą kończyną nad którą wciąż miał kontrolę. Bezszelestnie i iście subtelnie wyciągnął broń kabury przy nogach. Śledził Punishera wzrokiem. Zapamięta tą twarz. W końcu pojawiła się kawaleria. Mogliby się pojawić dużo prędzej, głupie pączkojady. Spodziewał się, że Ci psychopaci zajmą się nimi od razu, ale wydawali faktycznie się poddawać. Mimo wszystko wyciągnął broń przed siebie i celował w klatkę piersiową Punishera. Nie da rady uciec. Nie pozwoli na to. Tylko to się liczyło.
Mężczyzna upuścił pewien obiekt. John szybko domyślił się, że to granat błyskowy bądź dymny. Próbuje zwiać! Nie ma mowy. James przygryzł wargę, aż zaczęła lecieć z niej krew. Dym unosił się powoli od ziemi, miał czas jeszcze dobrze zauważyć jego górne partie ciała. Pod maską stróżka potu wędrowała od czoła przez nos do brody. Tu chodzi o honor. Nie może uciec przed jego złością, głodem zemsty. Pociągnął za spust kilka razy. Liczył, że uda mu się go zatrzymać. Tylko to się liczyło. Czarny mógł już uciekać na Jamajkę by sobie popalić czy coś, nie liczył się. Nienawiść kierował tylko na niego. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willa Hrabiny Nie Cze 19, 2016 3:41 pm | |
| Frank pomylił się nieco w ocenie sytuacji. Policjanci niemal natychmiast zorientowali się co spadło na ziemię, jednak uznali, że ryzykownym byłoby stwierdzenie "to na pewno granat dymny". Dlatego obaj schowali się natychmiast za drzwi pojazdu. Kiedy dym zaczął unosić się w powietrzu, a po okolicy rozeszły się dźwięki wystrzałów - jeden z nich zdał z tego raport. Frank i Blade skorzystali z okazji by zbiec, co z resztą im się udało. Necameleon został pokryty dymem z granatu, przez co również stał się mniej widoczny. Oficerowi podnieśli się i ruszyli w pościg za dwoma osobnikami którzy zdążyli do tego momentu zbiec. Zawsze jednak była nadzieja, że uda się ich złapać. Na niefrasobliwości funkcjonariuszy mógł tutaj skorzystać ranny najemnik. Gdy mundurowi odbiegli, mężczyzna dalej mógł usłyszeć odgłos silnika ze stojącego nieopodal radiowozu. Wrzucony ręczny, kluczyk w stacyjce, a mundurowi zniknęli. Był ranny, jednak mogła to być dla niego dobra droga ucieczki, oczywiście z późniejszym porzuceniem pojazdu i zmianą środka transportu.
[Wszystkim chętnym udało się zbiec, po fakcie na miejsce przyjedzie więcej patrolów które zabezpieczą dodatkowo teren, a następnie stanie się on nieosiągalny dla osób z poza służb mundurowych lub rządowych.]
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willa Hrabiny Sro Lip 06, 2016 11:04 am | |
| Żaden z jego strzałów nie trafił... Cóż... Chociaż nie zauważyli go funkcjonariusze, którzy natychmiast pobiegli w kierunki tych dwóch dziwaków. Przygryzł zęby i uderzył w ziemię. Nie ma szans na ucieczkę. Znajdzie go wsparcie, które powinno się niedługo pojawić. Odstawią go do szpitala, ale pewnie będą mieli wiele pytań. Może na następny raz bardziej będzie uważał na słowa...eee, pewnie nie. Dobrze czuł jak krew powoli opuszcza jego ciało i zmienia kolor trawy. Położył głowę na ziemi. Może pora na odpoczynek, na zawsze. Raczej nie jest tak, że ma jakiekolwiek szanse. Nadzieję dał mu odgłos silnika i kroki policjantów mijające go. To może być jego szansa. Zaczął się turlać w kierunku tego odgłosu, stawał się coraz głośniejszy. Syczał przez całą drogę. Bał się, że w którymś momencie morze krzyknąć i ktoś zwróci na niego uwagę. Czuł, że powoli zaczynała boleć go głowa. Nagle zderzył się z czymś metalowym. To zdecydowanie był radiowóz. Otworzył drzwi, a następnie wstał opierając się o nie. -Urkh- jęknął. Czuł jakby ktoś właśnie wiercił mu nogi wiertarką. Usiadł, a właściwie przewrócił się do samochodu. Kluczyki były wciąż w stacyjce. Auto gotowe do jazdy. Poprawił swoją pozycję na bardziej poprawną do jazdy. Najpierw powoli cofał, by tamci gliniarze nie usłyszeli, po czym ruszył o wiele szybciej. Byle jak najszybciej się stąd wydostać. Zostawił ślady krwi na trawie... Oby je przeoczyli, bo inaczej może mieć kłopoty. Będzie musiał się także pozbyć tego pojazdu. Raczej nie ma mowy, że go gdziekolwiek zdetonuje... Miał przyjaciela w wojsku, kiedyś coś wspominał, że obecnie pracuje jako złomiarz. Miał chyba jeszcze jego numer. Wyciągnął swój telefon i wybrał jego numer. -Cześć, to ja, John... ten z wojska. Wciąż pracujesz jako złomiarz? ...Aha. A pamiętasz jak przemilczałem tą twoją jedną wpadkę w Afganistanie? Jak myślałem. Weź jakieś ubrania ze sobą. Mam przy okazji radiowóz, który musisz rozłożyć... Że niby przez to będziesz w tarapatach? Wiem, że robiłeś już głupsze rzeczy...Urgh... No i podwieź mnie do szpitala... Wiesz, mała strzelanina, nic wielkiego... Powiem Ci gdzie masz po mnie przyjechać Odetchnął z ulgą i wygodniej usiadł w fotelu. Jak przyjemnie jest mieć kontakty. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Willa Hrabiny | |
| |
| | | | Willa Hrabiny | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |