|
| Tereny przed willą | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Kate Bishop
Liczba postów : 140 Data dołączenia : 24/07/2013
| | | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tereny przed willą Sob Mar 07, 2015 2:55 pm | |
| Agentka Andler - w towarzystwie dwóch kolegów po fachu - zabrała drużynę Young Avengers na małą wycieczkę... Albo i może nie taką małą, bo na inny kontynent. Europa, Francja - Alpy... I rezydencja należąca do rodziny Bishopów. Członkowie grupy mieli odpocząć od treningów i nauki, a także wykorzystać ten czas, aby po prostu lepiej się ze sobą poznać. Oficjalnie poinformowano ich, że zostaną w górach przez tydzień. Niestety nie wszyscy mogli polecieć, ale w wyprawie i tak brała udział większość drużyny.
***
Podsumowując, proszę członków Young Avengers o pojawienie się w tym temacie, a następnie przejście do środka budynku. Poznajcie się ze sobą, zacznijcie kombinować nad tym, czemu Was tu zabrano i tak dalej.
|
| | | Kate Bishop
Liczba postów : 140 Data dołączenia : 24/07/2013
| Temat: Re: Tereny przed willą Sro Mar 25, 2015 6:43 pm | |
| Kate musiała przyznać, że czas w drużynie mija jej zaskakująco szybko. Jeszcze niedawno, jak mogło się wydawać, zabawiała się w bohatera pomagając dwójce, zupełnie obcych chłopaków, by teraz faktycznie być 'bohaterem', chociaż ta nazwa zdawała się być już nieco... oklepana. Kilka treningów, niewiele, nie miała nawet czasu zapoznać się lepiej ze wszystkimi członkami, ale, cóż, kiedyś to nadrobi, prawda? Jeszcze nigdzie się nie pali. Ledwo zdążyła się rozgościć w nowym pokoju, gdy dostała informację, że wyjeżdżają na tydzień. Prawie jak wyjazd integracyjny, nie miała nic przeciwko temu, w końcu mogło być... całkiem zabawnie. Spakowała się w jedną z walizek, które siostra jej przysłała, gotowa do drogi. Już w trakcie podróży, wiele miejsc zdawało się być dla niej znajome, i nie znajome-bo telewizja czy książki, a znajome-znajome. Jak miejsce, w którym się bywa raz na jakiś czas i częściej. A może to zwykłe deja vu? Aktualnie była w stanie uwierzyć we wszystko, może kwestia tego, że wciąż powoli przyzwyczajała się do całkiem nowej sytuacji? Ale tak, główny plan - znaleźć sojuszników, może nawet przyjaciół? Kto wie. Ale zawsze warto mieć towarzysza rozrywek, tak zgadywała, że będzie to towarzysz, bo liczba dziewcząt była raczej... znikoma. Może zagada do tego zielonego blondynka, przez którego w zasadzie wpakowała się w to wszystko? Mimo gabarytów wydawał się całkiem miły, więc czemu nie spróbować. Dokładnie, nic nie stało na przeszkodzie. Białowłosy też mógł być całkiem w porządku... Chociaż wciąż stanowił dla niej o wiele większą zagadkę. Chwilę później przyłapała się na tym jak wpatruje się we wcześniej wspomnianego chudzielca, zamrugała jakby chcąc się upewnić, że TO nie jest już żadne wyobrażenie czy inny figiel jej umysłu, zaraz odwracając wzrok w stronę okna i zmieniając odruchowo piosenkę. I jakież to było zaskoczenie, gdy jej oczom ukazało się nic innego jak willa jej rodziny. Czasami wpadali tu na wakacje, co było miłą odmianą, w końcu czasem nawet typowe nowojorskie dziewczyny mogły mieć dość upału. I, o dziwo, dość dobrze kojarzyła to miejsce, co przy jej stosunkach z ojcem było wręcz zaskakujące. Ale wypady z siostrą na narty, zdecydowanie coś wartego zapamiętania. Nie mogła też ukryć zadowolenia, że jednak spędzą ten czas w znajomym jej miejscu, no i nie będzie musiała się martwić, że zabraknie jej ubrań. Miała tu zachomikowane małe zapasy - zwłaszcza ciepłej odzieży. Kate stanęła na schodach rezydencji, posyłając lekki uśmiech swoim towarzyszom. - Witam w moich skromnych progach! - Zakomunikowała z delikatnym rozbawieniem, opierając się o barierkę i zerkając na Agentów, którzy wraz z nimi tu przybyli. Ogłoszenia parafialne czy już mogą zająć się sobą? |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tereny przed willą Czw Mar 26, 2015 1:15 pm | |
| No i zanosiło się na to, że przenoszą ich gdzieś do Europy. Niby na wakacje, ale czemu akurat teraz? Nie zostali oni wcześniej uprzedzeni, pomysł wyszedł nagle. Coś tu nie pasowało Enzo. Wiedział jednak, że nikt mu nawet nie powie, jeśli coś się dzieje. Problemem były czas, było już za późno, by się czegokolwiek dowiedzieć, eskorta to były zwykłe pionki odpowiedzialne tylko za nasze bezpieczeństwo. Jedyne, co Włoch mógł zrobić, to pogawędka z resztą na miejscu. W samolocie miał zamiar się odprężyć, zrelaksować i położyć spać. Miał ochotę na piwko, ale nie wiedział, czy mu dadzą, bo prawo w Stanach Zjednoczonych przewiduje picie alkoholu od 21 lat, nie jak w większości Europy od 18. Wyjął więc schowane wcześniej pod łóżkiem piweczko, przekręcił kapselek i wydoił na raz. Było jeszcze chłodne, więc weszło jak śmietana. Po tym zaczął się powoli pakować, koszule, jeansy, koszulki itd. Wiedział tyle, że lecą do Francji, a pogoda ma tam być niezła, więc na siebie zarzucił białą koszulkę na ramiączkach, niebieską koszulę w kratę, na tyłek zaś krótkie spodenki jeansowy i do tego wszystkie japonki oraz duże, oldschoolwe okulary przeciwsłoneczne. Walizki były już spakowane, ciuchy były, kosmetyki też, ale prowiantu nie zabierał myśląc, że wszystko będzie już na pokładzie. Wychodząc z pokoju zobaczył swoich kolegów i koleżanki. Nikt specjalnie nie zwrócił jego uwagi, może gdyby nie był zmęczony... W samolocie od razu zajął miejsce, założył na uszy słuchawki, a później zasnął. Obudził się dopiero na miejscu, kiedy wylądowali. Powoli wstał z miejsca, przetarł zapyziałem ślipia, po czym wziął swoją torbę w łapę i wyszedł za resztą. Chciał przypatrzyć się trochę reszcie, ale dalej nie widział dobrze na oczy, więc poczekał z tym. Kiedy wyszedł z samolotu jego oczy oślepiło ładne słoneczko, nie za mocno świecące, ale też nie za słabo, tak w sam raz. Mógł wtedy już na spokojnie lepiej się reszcie przyjrzeć. Nagle mała brunetka wskoczyła na schody i przywitała ich w swojej rezydencji. Enzo był lekko zaskoczony widokiem i pod wrażeniem, ponieważ wychował się w raczej prostej rodzinie, w małym domku nad zatoką. Nigdy nie zaznał takich luksusów jakie tu na niego czekały, więc był lekko podekscytowany, chociaż nie dał tego po sobie poznać. Zainteresowała go też ta dziewczyna, wcześniej zwyczajnie nie zwrócił na nią uwagi, jak zresztą na całą resztę. Kiedy skończyła spojrzał się jej w oczy i kiwnął tylko głową w geście podziękowania za gościnę. Czekał jeszcze tylko na jakąkolwiek reakcję nianiek, które z nimi wysłali, chociaż nie był pewny, czy w ogóle otworzą jadaczki. |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: Tereny przed willą Nie Mar 29, 2015 11:49 am | |
| Czas spędzany w Young Avengers był dla Speeda wyjątkowo przyjemnym okresem. Właściwie, w porównaniu do tego jak wyglądały jego dni przed dostaniem się do tej nietypowej drużyny, życie w ich bazie było sielanką przeplataną zabawnymi treningami. Te drugie, nawet jeśli czasem były na swój sposób męczące i nie zawsze kończyły się powodzeniem, pozostawały wyzwaniem. Speed mógł się wykazać, sprawdzić możliwości swoich mocy... i trochę wyszaleć bez martwienia się o konsekwencje. Krótko mówiąc, genialna rzecz! Zaś poza treningami był czas wolny, z którego Tommy również uwielbiał korzystać. Właściwie, kto tego nie lubił? Przez kilka dni chłopak zdążył całkiem nieźle poznać całą okolicę i sam budynek, pograć, przyglądnąć się innym mieszkańcom bazy. Opróżnić sporą część lodówki. Wyspać się. Po prostu żyć nie umierać. A potem okazało się, że jeszcze jadą na jakąś wycieczkę w góry. Ha. Super! Speed prawie miał wrażenie, że ich tu rozpieszczają. Co prawda podejrzewał jakiś haczyk ukryty pod pretekstem tego wyjazdu integracyjnego, ale to pewnie okaże się z czasem. Tommy nie miał zamiaru marudzić. Tak czy inaczej, pakowanie zajęło mu dosłownie kilka sekund (tak, dość długo, ale postanowił się do tego przyłożyć) i mógł ruszać. Niestety, podróż już mu się trochę dłużyła z racji spędzania jej w pozycji siedzącej przez większy okres czasu, ale jakoś to przeżył. Pod koniec jazdy już z niecierpliwością zerkał przez okno albo bawił się długopisem sprawdzając jak szybko potrafi go rozłożyć na wszystkie części i złożyć w całość, aż wreszcie zepsuł sprężynkę w środku. Poza tym raz miał wrażenie, że przynajmniej raz Kate przyglądała mu się dłużej niż by wypadało. Znaczy, po prostu to było coś, co raczej już nie można było określić jako "przelotne spojrzenie". Ciekawe. Nie, żeby Speed miał coś przeciwko, wręcz przeciwnie. Właściwie już chciał odpowiedzieć jej na to zaczepnym uśmiechem, ale akurat dotarli na miejsce. Ua. Faktycznie, góry i całkiem przyjemny, duży domek. Właściwie, to rezydencja. Skąd oni je biorą? Tommy z uniesioną bawią zerknął na Włocha ubranego w krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach. Już wcześniej trochę dziwnym pomysłem było ubieranie się tak na "wyjazd w góry", ale teraz po prostu widać było jak coś mu nie wyszło wpasowanie się w klimat. Sam Speed w swoich jeansach, ciemnym tshircie i zielonej bluzie na szczęście nie musiał na nic narzekać. Przerzucił swoją torbę przez ramię i z zaciekawieniem zerknął na budynek oraz idącą w jego stronę Kate. Zauważył u niej jakiś większy entuzjazm spowodowany widokiem ich nowego miejsca pobytu, ale w pierwszej chwili nie mógł wymyślić czym ów entuzjazm był spowodowany. Na szczęście, dziewczyna szybko zaspokoiła jego ciekawość. Złapał swoją torbę i po namyśle wziął też bagaż należący do Bishop. - Ten budyneczek jest twój? Nieźle - zaraz pojawił się obok dziewczyny, rozglądając się dookoła. Postawił obok niej walizkę. - Oprowadzisz mnie w takim razie w wolnej chwili po budynku? - zagadnął jeszcze. Niby sam obiegłby całość w kilkanaście sekund, ale jeśli będzie miał takiego uroczego przewodnika, nie pogardzi nawet dłuższym spacerkiem. |
| | | Teddy Altman
Liczba postów : 73 Data dołączenia : 14/06/2013
| Temat: Re: Tereny przed willą Wto Mar 31, 2015 5:06 pm | |
| Ledwo co kogokolwiek poznał - na dodatek niezbyt zaciekawiły go te znajomości - a już został wysłany do Europy. Oczywiście nie sam. I najwyraźniej nie tylko do Europy, ale i do posiadłości dziewczyny, z którą kiedyś już walczył. Zanim jeszcze trafił do SHIELD.
- Łał - powiedział na głos, spoglądając na budynek. Poprawił torbę na ramieniu i zerknął na agentów, którzy przybyli tu z nimi. Czy ich teraz zostawią? Żeby... żeby co? Hm. - Ciekawa rezydencja - powiedział zamiast tego, uśmiechając się niepewnie do dziewczyny. Niby wszyscy jako-tako się znali, ale szczerze nie miał pojęcia, czy ona jeszcze go pamięta z tamtej akcji, czy nie.
Tuż obok niej stanął Speed, chłopak, który oprócz koloru włosów wyglądał niemal identycznie jak Billy. Teddy odwrócił od niego wzrok, skupiając się znowu na Kate. Zaoferowała swoją rezydencję? Ona to wymyśliła? Była "w zmowie" z SHIELD? Hm. |
| | | Kate Bishop
Liczba postów : 140 Data dołączenia : 24/07/2013
| Temat: Re: Tereny przed willą Sob Kwi 04, 2015 1:36 pm | |
| W ciągu kilku chwil, a może i mniej, u jej boku pojawił białowłosy chłopak. Z resztą z jej walizką, cóż za dżentelmen. Posłała mu lekki uśmiech, zaraz też kierując wzrok na przerośniętego blondyna. - Dzięki. - Rzuciła, z resztą do obu chłopaków; zaraz jednak z powrotem skierowała się w stronę Speed'a. Uderzyła go lekko pięścią w ramię, cicho się śmiejąc. - Jasne, zostanę twoim prywatnym przewodnikiem jeśli ty zostaniesz moim tragarzem. - Zerknęła znacząco na swoją walizkę, zaraz puszczając chłopakowi oczko. Zaraz zbliżyła się do drzwi wejściowych i na panelu obok nich wstukała odpowiedni kod, rozległo się ciche piknięcie oznaczające zwolnienie zamków i wyłączenie alarmów. Dziewczyna nacisnęła na klamkę, otwierając główne drzwi. Posłała wszystkim zebranym lekki, zapraszający uśmiech samej wchodząc do środka. Zgadywała, że nie dowie się niczego więcej od Agentów. Czas więc się rozgościć.
/zt dla wszystkich. Zapraszam wszystkich do salonu. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Tereny przed willą Wto Maj 26, 2015 10:22 pm | |
| Po opuszczeniu salonu Billy udał się na wyższy poziom budynku i zajął sobie sypialnię, która zresztą znajdowała się na poddaszu, o czym świadczyły przede wszystkim jej lekko skośny sufit oraz cudowny widok za oknem. Póki co jednak chłopak jeszcze nie zabrał się za rozpakowywanie swoich rzeczy. Po prostu zostawił torbę na podłodze przy łóżku, pokręcił się trochę po pomieszczeniu i przylegającej do niego łazience, żeby dobrze zapoznać się z nowym terenem... A następnie ponownie zszedł na dół - i wymknął się na zewnątrz, rzecz jasna najpierw przebierając buty i zakładając na siebie kurtkę. Brunet nie zamierzał za bardzo oddalać się od rezydencji, jednakże chciał lepiej przyjrzeć się okolicy. W samej willi mógł szperać praktycznie o każdej porze dnia i nocy, gdyby tylko naszła go taka ochota, lecz poza jej murami ograniczało go już światło słoneczne... A dokładniej jego brak późniejszą porą. Dni nie były już wcale takie długie, ale na szczęście do wieczora - i ustalonego spotkania na basenie - miał jeszcze trochę czasu. Otoczenie prezentowało się naprawdę pięknie. Góry, skrzący śnieg i nieco odosobnione położenie robiły swoje... Nawet jeśli Billy'emu przemknęła w tej chwili przez głowę sceneria rodem ze Lśnienia - ale nie, tam w grę wchodził przecież hotel, który prezentował się zupełnie inaczej... Cudownie, teraz nie będzie mógł się pozbyć tej wizji. Spojrzenie chłopaka powędrowało w stronę miejsca, w którym wcześniej wylądował ich samolot, lecz w tej chwili było już puste. Być może maszyna przeszła w tryb kamuflażu, a może po prostu odleciała - tego nie wiedział i w tym momencie nawet nie chciało mu się sprawdzać co i jak. Tak czy siak wiedział, że agenci nie zostawiliby ich samych, więc nie miał czym się przejmować... Prawda? Billy zaczął schodzić po stopniach, które prowadziły od poziomu gruntu aż do wejścia do rezydencji, ale zatrzymał się w połowie drogi. Oparł się lekko o barierkę i z wyrazem zamyślenia wymalowanym na twarzy przesunął wzrokiem po nieregularnej linii widnokręgu. W dalszym ciągu nie uważał, że znaleźli się w tym odosobnionym miejscu akurat teraz przez przypadek. Nie posiadał żadnych dowodów na poparcie swoich przeczuć i tak naprawdę nie bardzo miał pomysł jak mógłby je zdobyć... Bo przecież nie zapyta o to wprost któregoś z opiekunów, prawda? A nawet gdyby to zrobił, to szanse na szczerą odpowiedź byłyby pewnie nikłe.
Z/t, żeby kontynuować w temacie z górami.
|
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Tereny przed willą Pon Lip 20, 2015 7:44 pm | |
| Wyglądało na to, że ogólny zamysł Billy'ego mniej więcej pokrywał się z tym, co Bucky tak czy siak zamierzał zrobić. Zgadzali się co do podróży do Nowego Jorku, a to już połowa sukcesu... Albo może nie połowa, tylko jego część. Dość... Mała część, ale jednak część. Teraz pozostawało im jedynie zorganizować jakiś transport - im, bo Kaplan również planował zabrać się z powrotem do Stanów Zjednoczonych, skoro nadarzała mu się taka okazja - i znaleźć kogoś z Avengers, a najlepiej samego Kapitana Amerykę... Niestety łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Schodząc ze zbocza góry w kierunku miasteczka i willi Kate, Billy zastanawiał się co dalej. Naprawdę nie chciał prosić o pomoc agentów. Może był przewrażliwiony i odzywał się jego niedobór snu, może zwyczajnie przesadzał, ale miał po prostu złe przeczucia. Ani przez chwilę nie wątpił, że S.H.I.E.L.D. to ci dobrzy, jednak zależało mu na tym, aby jak najszybciej dostarczyć Bucky'ego do Avengers Tower, a agenci pewnie będą chcieli to opóźnić, wykonać jakieś badania, dokładnie sprawdzić sprawę... Jak gdyby Kapitan sam nie był w stanie wydać osądu. Kto, jeśli nie on? Będą musieli poprosić o pomoc Kate. Albo może... Tommy'ego? Kaplan odnosił wrażenie, że białowłosy prędzej zgodziłby się wziąć w tym wszystkim udział - choćby i tylko po to, aby obejść Tarczę. Bo mógł. W dodatku dzięki niemu pewnie prędzej załatwiliby całą tę sprawę... To był chyba najlepszy pomysł, na jaki Billy mógł teraz wpaść. Nic innego nie przychodziło mu w tej chwili do głowy. Chłopak zmuszony był dokonać gwałtownej ewaluacji tego planu działania, gdy tylko jego oczom - jeszcze z daleka - ukazał się teren willi. Śmigłowiec S.H.I.E.L.D., którego stanowczo brakowało, gdy Kaplan teleportował się ze schodów, powrócił na swoje miejsce, a w dodatku przy nim kręciło się kilka osób, najprawdopodobniej agentów. W takiej sytuacji ciężko byłoby ich wyminąć... Chyba że przenosząc się bezpośrednio do środka. Z drugiej strony kolejni ludzie mogli przebywać też we wnętrzu budynku. W takich okolicznościach do zrobienia pozostawało tylko jedno... - Chcę... Zabrać nas do Nowego Jorku - odezwał się, równocześnie zatrzymując się w miejscu. W pierwszej chwili jego słowa można by potraktować jako stwierdzenie faktu, ale były czymś o wiele więcej - wstępem do zaklęcia. Billy starał się znaleźć w pamięci jakąś mało uczęszczaną uliczkę albo inne ustronne miejsce, w którym teleportacja nie zwróciłaby niczyjej uwagi, ale odtworzenie szczegółów nie było łatwe. Miał tylko nadzieję, że nigdzie nie utkną... Ani w niczym. Czy to w ogóle było możliwe? Tak czy siak dałby wiele za przeniesienie się w cieplejsze miejsce, bo tutaj nawet w ruchu dosłownie zamarza i to też nie pomagało mu się skupić. - Chcę zabrać nas do Nowego Jorku, chcęzabraćnasdoNowegoJorku - powtarzał, aż w końcu otoczyła go znajoma błękitna energia, zwiastująca, że jego zdolności zaczynały działać i pozwalająca mu unieść się kilkadziesiąt centymetrów ponad ziemię. Już po chwili obaj z Bucky'm nagle zniknęli.
Z/t.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Tereny przed willą | |
| |
| | | | Tereny przed willą | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |