|
| Opuszczony plac budowy | |
|
+6Psylocke Ollie Nemeth Vrath Marrow Teddy Altman Speed 10 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Opuszczony plac budowy Wto Lut 09, 2016 11:34 am | |
| First topic message reminder :Lokacja ta znajduje się niedaleko Central Parku i właściwie już od dłuższego czasu stoi pusta - jeśli nie liczyć bezdomnych, którzy od czasu do czasu się w niej zatrzymują oraz okazjonalnie młodzieży szukającej odosobnionego miejsca na zabalowanie. Wysoka siatka odgradza posesję od ulic i innych budynków, zewnętrzne ściany chronią przed oczami ciekawskich... Ba, zostało nawet trochę sprzętu po budowlańcach, tyle że robota coś stanęła. Wnętrze jest stosunkowo puste; niby częściowo podzielone ścianami na jakieś pomieszczenia, ale nie wszystkie nawet dokończono. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Pią Lis 23, 2018 3:29 pm | |
| Kitty wywróciła oczami na słowa Gambita, ale na jej ustach igrał uśmiech, co oznaczało, że wyraźnie miała dobry humor. Wiedziała, że mężczyzna był flirciarzem i pewnie, gdyby nie wiedziała o magii jego uroku to by mu uległa. Nie miała jednak nic do Remy'ego, lubiła go, a jego teksty bardziej ją bawiły niż drażniły. - Sam na sam z dziewczyną w piwnicy opuszczonego budynku. Tak bardzo romantycznie. Świeczek nam tylko brakuje. - odparła na jego słowa i choć słowa mogły nie brzmieć zbyt miło to nie było w nich słychać sarkazmu czy irytacji. Po prostu sobie żartowała. Może sama chciała w ten sposób podtrzymać dobry nastrój. Powoli ruszyła schodami w dół, opierając jedną dłoń na ścianie, by iść prosto. W ciemnościach człowiek łatwo mógł stracić orientację i ściana z jednej strony była dobrym wskaźnikiem kierunku. Oczy powoli się przyzwyczajały do mroku i Kitty mogła w miarę coś dostrzec na dole. Jak chociażby to, że piwnica składała się z trzech pomieszczeń. Nawet nie zdążyli tu zamontować drzwi, więc mieli dodatkowe pomieszczenia do przeszukania. Na szczęście nie były specjalnie wielkie. Shadowcat sięgnęła do kieszeni, by wyciągnąć telefon i poświecić nim sobie. Nawet opcja latarki nie dawała zbyt wiele światła, ale to zawsze coś. Szmer w jednym z pomieszczeń przyciągnął jej uwagę, szybko skierowała telefon w tamtą stronę. - Halo? Jest tam ktoś? - odezwała się. Ktokolwiek lub cokolwiek tam było, wiedziało już o ich obecności. Mógł to być bezdomny, a mógł to być równie dobrze szczur czy kot. Albo osoba, której szukali. Opcji było całkiem sporo. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Wto Lis 27, 2018 3:04 pm | |
| Komórka stanowiła niezłe źródło światła - pod pewnymi względami pewnie nawet lepsze od tego, jakim byłaby naładowana karta Gambita, gdyż dawany przez nią blask był zauważalnie intensywniejszy i na dodatek nie barwił otoczenia na różowo. Z drugiej strony telefon trzeba było kierować w konkretną stronę, podczas gdy rozświetlony energią przedmiot emanował aurą dookoła... Ale nie można mieć wszystkiego. Zwrócenie strumienia światła z komórki do pomieszczenia, w którym rozległ się szmer, natychmiast wywołało kolejny cichy odgłos, dość miękki, a następnie charakterystyczny stukot szkła... I znowu ten poprzedni dźwięk. Na rozświetlony obszar powoli wtoczyła się przewrócona butelka po tanim winie, a sekundę później w ciemności rozbłysły dwa punkty - odbijające blask oczy... W kilku susach z nieskończonego pokoju wyskoczył kot o ciemnym, ale zauważalnie pręgowanym futrze, trzymający w pysku sporych rozmiarów mysz. Zwierzę nie zwolniło; przebiegło przy mutantach, omijając ich tak szerokim łukiem, jak tylko mogło, po czym wpadło na schody i uciekło w górę. Nie wyglądało na przestraszone, po prostu nie interesowało go nawiązywanie znajomości z ludźmi. Innymi słowy, fałszywy alarm. Poświecenie telefonem po obu dostępnych pomieszczeniach wykazałoby, że są one względnie puste, jeżeli nie liczyć kolejnych zastępów śmieci - w tym licznych butelek oraz kartonów - a także porzuconych w kącie jednego z nich materiałów, zwiniętych, wymiętych i brudnych. Najbardziej przypominały prześcieradła, gdyby komuś zechciało się podejść i je dokładniej zbadać. To wyraźnie nie były pozostałości po budowlańcach - i raczej nie tylko po szukających wrażeń dzieciakach. Dało się założyć, że budynek rzeczywiście wykorzystywali bezdomni... A to sugerowało również co mogło się znajdować za improwizowanymi drzwiami, strzegącymi ostatniego pomieszczenia. Jeżeli rzeczywiście ktoś tam nielegalnie pomieszkiwał, to istniała szansa, że byłby w stanie odpowiedzieć na kilka pytań... O ile zgodziłby się rozmawiać i w ogóle wychodził ze swojej kryjówki po coś więcej, niż tylko dla zdobycia pożywienia. Z drugiej strony takie osoby często nie chciały kontaktu, mogły się wręcz okazać negatywnie nastawione, więc czasami lepiej było zostawić je w spokoju. X-Men wiedzieli, że Cerebro wyłapał sygnał w tym budynku, więc równie dobrze mogli go po prostu sprawdzić na własną rękę. Decyzja należała do nich.
|
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Wto Lis 27, 2018 7:28 pm | |
| -Kiciuś pomknął jak la dernière Ferrari. Ale nie to nam teraz w głowie..nie wiem jak ty ale ja z ciekawości sprawdziłbym co kryją te, dość nadgryzione już zębem czasu, drzwi. Zgadzasz się. - powiedziawszy to wyjął kolejną kartę, która chwilę później zajaśniała różowym światłem. Niby zrobił to od niechcenia i dla lepszego efektu, ale tak na prawdę wolał mieć, jak to się mówi, "asa w rękawie", tak na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo co kryje nowe, dla nich, pomieszczenie. Nie chciał jednak wyjść na strachliwego więc raźnym krokiem ruszył w stronę drzwi. -Chodźmy, będziesz moim wsparciem. Jak myślisz, gospodarz będzie rozmowny? - uśmiechnął się i kontynuował marsz ku nieznanemu. |
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Pią Lis 30, 2018 3:07 pm | |
| Z pomieszczenia, do którego zajrzeli dosyć szybo wyskoczył kot. Mogli się domyślić tego zwierzaka już po świecących oczach na odpowiedniej wysokości. Kitty pomyślała, że ta jedna rzecz w kotach była nieco przerażająca. W nocy było widać tylko ich oczy. Niczym dwa błędne ogniki, unoszące się nad ziemią. Czekające na zbłąkaną duszę. Na szczęście koty nie były aż tak podstępne jak błędne ogniki. Porównanie kota do Ferrari wywołało u dziewczyny lekki uśmiech. Odsunęła się i zerknęła w stronę pomieszczenia, którego wejście było zasłonięte kartonem. Tekturą. Czymś. Jak gdyby ktoś się tam ukrywał. Bardzo możliwe, że mieszkał tam jakiś bezdomny. Butelki, kartony i inne śmieci wyraźnie świadczyły o tym, że różni ludzie korzystali z tego porzuconego budynku. - Za kilka zielonych każdy robi się rozmowny. - mruknęła do mężczyzny. Bez względu na to czy trafią na bezdomnego czy na jakichś nastolatków, pieniądze na pewno im pomogą. A Shadowcat widziała wystarczająco wiele filmów, by wiedzieć, że informacje kosztują. W przypadku osób bezdomnych mniej niż przy kimś innym. A może będą mieli szczęście i znajdą osobę, za którą tu przyszli? Nie rozmyślając już dłużej nad tym, mutantka podeszła do prowizorycznych drzwi i odchyliła karton, zaglądając ostrożnie do pomieszczenia i świecąc sobie telefonem do środka. Zrobiła również miejsce Gambitowi, który miał już kartę w pogotowiu. Nigdy nie wiadomo czy nie będzie potrzeby walczyć z kimś. Choć tego akurat Kitty wolałaby uniknąć. Bez słowa rozejrzała się po pomieszczeniu szukając jakichkolwiek oznak życia. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Pią Lis 30, 2018 4:43 pm | |
| Już samo odchylenie kartonu wywołało w pomieszczeniu cichy szelest, który teoretycznie mógł powstać przez poruszenie tekturą jakiegoś innego obiektu - tyle że najwyraźniej dochodził gdzieś z głębi sali, a nie z pobliża wejścia. Skierowanie światła komórki do środka szybko wyjaśniło sytuację: we wnętrzu rzeczywiście ktoś przebywał, ktoś niezadowolony z celowania w niego strumieniem jasności, przed którym w pierwszej kolejności zasłonił dłonią twarz, a następnie obrócił się jeszcze bokiem. Towarzyszył temu głośniejszy odgłos, a dokładniej syk, który mógł wynikać z poczucia dyskomfortu albo wręcz bólu... Bo w końcu oczy przyzwyczajone do ciemności nie łączyły się dobrze z nagłym pojawieniem się blasku. Pomieszczenie było spore i w pewnym sensie umeblowane... W bardzo luźnym sensie. Przez jego środek na wysokości około dwóch metrów biegła żyłka, na której zawieszono płachty materiałów niepierwszej świeżości - oddzielały one resztę pokoju od tej części, którą mutanci mogli dojrzeć. Wyglądało zresztą na to, że ten odcięty obszar był mniejszy od "głównego", najwyraźniej będącego pokojem dziennym i sypialnią jednocześnie. Rezydentowi udało się sprowadzić tu kilka mebli, najprawdopodobniej znalezionych na śmietnikach, jeżeli sądzić po ich otarciach, plamach czy naddarciach. Żadne dwa obiekty do siebie nie pasowały, ale były funkcjonalne: tu stolik, tam materac, dwa krzesła nie do pary, a nawet coś, co wyglądało na promiennik gazowy, taki na butle... I do tego jeszcze parę innych obiektów. Napotkany osobnik siedział na materacu, z jedną nogą jak do siadu tureckiego, lecz z drugą wyprostowaną. Wokół niego spoczywały zwinięte i częściowo go zasłaniające koce, on sam zaś ubrany był dość grubo jak na tę porę roku, co mogło wynikać z faktu, że pod ziemią panowała niższa temperatura... Albo miał ku temu jakieś inne powody. Z jego higieną nie było najlepiej, co dało się wyczuć, ale z drugiej strony nie pachniał alkoholem - i w pomieszczeniu nie znajdowały się butelki po nim, przynajmniej na widoku. Włosy miał do ramion, a brodę zaniedbaną, przez co dodawała mu lat. Trudno byłoby przez to - oraz przez jego zmarnowanie - określić jego wiek. Może czterdzieści lat? Może więcej, mniej? Teraz tak czy siak starał się zakryć twarz przed światłem z telefonu Kitty. -Wynocha- warknął na powitanie, brzmiał jednak przede wszystkim na zirytowanego, zdenerwowanego, a nie okazywał agresji... Póki co. Kiedy się poruszył, zmieniając trochę pozycję, przemieszczający się materiał podkreślił, że bezdomny był całkiem nieźle zbudowany, a już na pewno wysoki i szeroki w barkach. Z drugiej strony nic dziwnego, że przy swoim trybie życia nie należał do tłuściochów.
|
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Sob Gru 08, 2018 9:14 pm | |
| Więc jednak w pomieszczeniu za tekturą ktoś był. Świadczył o tym syk, który Kitty usłyszała. Szuranie mogło być przemieszczaniem się czegoś po podłodze, ale syk już wyraźnie świadczył o obecności jakiejś osoby za tekturą. Najwidoczniej ktoś sobie zrobił tutaj coś na wzór mieszkania. Pewnie jakiś bezdomny. Dziewczyna nie była jakoś szczególnie zaskoczona tym. Takie opuszczone budynki były idealnym schronieniem dla osób bez dachu nad głową. Szczególnie, gdy na dworze zaczynało się robić zimno. - Przepraszam. - mutantka odezwała się w ten sposób na początek, przesuwając światło telefonu nieco w dół, bardziej na podłogę. Mężczyzna wyglądał raczej na pokojowego i chyba tylko nagłe światło nieco go zirytowało. Postanowiła więc zacząć od grzeczności. Kto wie, może tyle wystarczy, by nieznajomy nie zdenerwował się bardziej. Shadowcat rzuciła okiem dookoła pomieszczenia, zerkając po szmatach i niedopasowanych meblach. Teraz już mogła być pewna, że ten człowiek zamieszkał sobie tutaj. Być może na stałe, a być może tylko na okres jesieni i zimy, by przetrwać tutaj najgorsze dni. Niskie temperatury dla nikogo nie były przyjemne, a ostra zima mogła grozić nawet zamarznięciem. - Szukamy tu naszej przyjaciółki, niedawno się kręciła w pobliżu tego miejsca. Długie, rude włosy, szczupła, zielone oczy. Dosyć wysoka. Widział ją pan może? - zapytała jak najbardziej uprzejmym tonem, licząc na współpracę nieznajomego. W ostateczności jeśli nie będzie chciał odpowiedzieć na pytanie, Kitty zaoferuje mu pieniądze, jako zapłatę za informacje. |
| | | Jimmy Hudson
Liczba postów : 19 Data dołączenia : 19/06/2017
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Nie Gru 09, 2018 1:48 pm | |
| Ponury obrót zdarzeń sprawił, że James ponownie musiał zmierzyć się z widmem starej przeszłości. Sentinele Willama Strykera znowu zaatakowały miasta. Cholera, czy oni nie rozprawili się z nim już dawno temu. Wszystko to powodowało głębokie zamieszanie w głowie młodocianego mutanta, który jeszcze nie tak dawno przebywał na Utopii, gdzie miał przy sobie zaufanych ludzi oraz bardziej bliskie mu osoby. A jednak życie postanowiło zabrać mu też i to. Nie mógł odwiedzić swoich rodziców, bo nie wiedział gdzie są. Wszystko sprawiło, że jego życie było jedną, enigmatyczną niewiadomą. Jednak kiedy zawsze znalazł się jakiś cel, który sprawił, że zapominał o tym wszystkim - znaczyło to, że było warto. Obecnie były to walki z robotami. Jednak wraz z zakończeniem inwazji, Jimmy wracał do swojej własnej rzeczywistości, gdzie pozostał sam bez żadnych odpowiedzi. W hologramie zresztą starszy Howlett powiedział, że “musi być odpowiedzialny za swoje czyny w przyszłości”. I jeśli ta cała ponowna inwazja była jakimś cudem jego wynikiem - to musiał stać się ponownie odpowiedzialny. Zresztą tego oczekiwaliby ludzie, którzy w niego wierzą. Hudson odbijał już od zielonej atmosfery Central Parku, uprzednio zdobywając dla siebie pokarm metodą ulicznej dżungli - ukradł, zostawiając kilka dolarów reszty na stole. “Bądź odpowiedzialny”, dzwoniły mu słowa w głowie. Więc musiał oddać coś w zamian. Pół ciepły hamburger z mrożoną colą był najlepszym rozwiązaniem na nadal panujące na Ziemi lato. Sam zresztą wolał zjeść coś, co chwilowo da mu więcej energii w momencie, kiedy coś miałoby się wydarzyć za kątem jakiejś ściany. Nie ufał temu miejscu, coś sprawiało, że musiał być nadal czujny. Stała czujność z wytężonymi zmysłami. Jego kroki zaczęły kierować go w zbliżonym kierunku do opuszczonego placu budowy. Miał już odchodzić w innym kierunku, kiedy… jego nos wyczuł coś. Jakby znajomy zapach ukryty pod jakimś innym. Ten sam, który był mu już znany, ale niezdolny do wyczucia od dłuższego czasu. — Kitty… — powiedział pod nosem, zanim jego nogi ruszyły się. Najpierw w spokojnym ruchu, aby zaraz trochę przyśpieszyć, po momencie przeobrazić to w trucht, aż ostatecznie w bieg. James przeskoczył sprawnym ruchem siatkę, jakby było to naturalne dla niego. Naturalny instynkt zadziałał, kiedy jego zęby nabrały tej twardej, równej adamantowi ostrości. Czuł się na wpół bestią. Wodził nosem za zapachem, kierując swe kroki w kierunku, w którym wyczuwał swoją ukochaną. Przeszedł przez otwarte wejście, schodząc dość szybkim krokiem w dół do piwnicy budynku. Na jego twarzy pozostawał wyraz zwierzęcej agresji. A jednak, w momencie ujrzenia jej widoku, jego twarz złagodniała. Dłuższą chwilę wzroku zawiesił na niej, aby zaraz przelecieć nim na krótko po kolejnym mężczyźnie. Aż na agresywnie nastawionym mężczyźnie kończąc. Jimmy znowu zmarszczył nos, pokazując ostre zęby i przemawiając bardziej warknięciem zamiast zwyczajną mową. — Ona chce tylko wiedzieć czy coś pamiętasz… Daj jej odpowiedzi, a znikniemy. Chyba, że faktycznie chcesz rozlewu krwi, grr. — Jego oczy nabrały ponownej dzikości skierowanej ku wyrośniętemu, bezdomnemu mężczyźnie. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Pon Gru 10, 2018 4:07 pm | |
| Kiedy Kitty skierowała światło w dół, mężczyzna powoli i wyraźnie podejrzliwie opuścił rękę, którą się przed nim osłaniał. Jako że strumień nie był teraz skierowany bezpośrednio na niego, to ciężej byłoby na przykład rozszyfrować jego wyraz twarzy, lecz blask wystarczył przynajmniej do ocenienia gdzie znajdowały się jego oczy - aby można było zawiesić wzrok na odpowiedniej wysokości. Powieki bezdomnego były częściowo opuszczone, ale spojrzenie wydawało się bystre; potwierdzało to teorię, że nie pił, ani niczego nie brał, a do tego dawało nadzieję, że rozumiał co się wokół niego działo... A nie każda osoba żyjąca na ulicy mogłaby to o sobie powiedzieć - albo raczej inni o nich. Mężczyzna nie odpowiedział na przeprosiny Shadowcat; obserwował ją uważnie, jak gdyby czekał, aż sobie pójdzie, ale z drugiej strony nie powtórzył swojego żądania, ani nawet nie próbował wstać, aby je wyegzekwować. Choć... To ostatnie mogło też wynikać z faktu, że przybyłych było dwoje, a on sam jeden. Z drugiej strony istniała jeszcze inna opcja - iż zaważył tutaj po prostu gen X. Było to możliwe, lecz mało prawdopodobne, gdyż najwyraźniej początkowo bezdomny nawet nie zorientował się, iż miał do czynienia z mutantami; w końcu oślepiało go światło z telefonu. Dopiero w chwilę po jego opuszczeniu wzrok mężczyzny musiał przyzwyczaić się do nowych warunków na tyle, iż zlokalizował drugie źródło blasku - kartę w rękach Gambita. Kto wie, być może w tej różowej aurze zauważył nawet jego nienaturalne oczy? Grunt, że dopiero wówczas - gdy Kitty kończyła już wyjaśniać problem X-Men - nieznajomy nagle wyraźniej się spiął, a podejrzliwość na jego obliczu przerodziła się w zaalarmowanie. Wciąż się nie odsuwał, nie okazywał agresji, ale najpewniej poczuł się zagrożony - nie przez Shadowcat, lecz przez jej towarzysza, na którym skupiał teraz spojrzenie. Nawet gdyby w grę nie wchodziła mutacja, nic dziwnego, że mężczyzna na pierwszy rzut oka wydawał mu się potencjalnie bardziej niebezpieczny od kobiety. W tym momencie sytuacja mogła być jeszcze do odratowania - lecz pojawienie się Jimmy'ego wszystko zmieniło. Już jego zbliżające się kroki sprawiły, iż bezdomny oderwał wzrok od Gambita, aby skierować go gdzieś za parkę. Jednocześnie mężczyzna przesunął się po materacu do tyłu, aż plecami natrafił na ścianę, a choć uczynił to szybko, to nie wyglądał na spanikowanego, tylko czujnego. Zapewne się bał - kto na jego miejscu nie czułby strachu? - lecz w jego ruchach było coś takiego... Jak gdyby w jakimś stopniu wiedział co robił. Kiedy więc Hudson stanął za pozostałą dwójką mutantów, bezdomny znajdował się już na etapie opierania się całym przedramieniem o ścianę, w ten sposób pomagając sobie wstać. Przy okazji - w połączeniu z jego wcześniejszym przemieszczaniem się - sprawiło to, iż w końcu zsunęły się z niego koce, odsłaniając zapewne prawdziwy powód, dla którego do tej pory mężczyzna się nie podnosił. W przerwie między jego lewą nogawką i butem dało się dojrzeć metalową lub plastikową rurkę, przechodzącą w platformę przypominającą stopę. Proteza - ale prosta, prawdopodobnie tania. -Wynocha- powtórzył mężczyzna, teraz stojąc już niemalże prosto, lecz w dalszym ciągu opierając się o ścianę i wyraźnie skupiając ciężar ciała po prawej stronie. Przypominał trochę zwierzę - zranione i zagonione w kozi róg. Zagrożone, ale pozbawione opcji ucieczki, więc mające do wyboru tylko bronienie się. Choć trudniej byłoby to dostrzec, jego szczęka lekko się poruszała, jak gdyby coś do siebie bezgłośnie mamrotał - nie za cicho, bo Jimmy też nie mógł tego dosłyszeć, tylko naprawdę bezdźwięcznie. Jego spojrzenie przesuwało się między Hudsonem i LeBeau.
|
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Wto Gru 11, 2018 4:42 pm | |
| Cóż gorzej być nie mogło, stwierdził w duchu po interwencji jaką uraczył ich Jimmy. Ktoś powinien zalecić mu długie godziny medytacji... może Beast? On potrafi nad sobą panować. Lecz nie czas teraz na najlepszą drogę leczenia dla porywczego młodzieńca. Należało załagodzić napięta już do granic możliwości sytuację. A jego aura powinna nadać się do tego idealnie. - Monsieur, proszę zachować spokój. Obiecuję że nic panu z naszej strony nie grozi. - powiedział melodyjnie, a jego głos zrobił się wyjątkowo przyjemny dla ucha - - Zadamy jedynie parę pytań i więcej nie sprawimy panu kłopotu. Obiecuję. Ni stąd ni zowąd, w jego dłoni zaszeleścił zielony banknot, o dość kuszącym nominale 50 dolarów. Remy w duchu liczył że jego zdolności i drobna zachęta wystarczy w zupełności aby bezdomny był skory do rozmowy. - Dobijamy targu? - spytał chcąc wywołać szybsze podjęcie decyzji u mężczyzny. Liczył że jego plan się powiedzie i otrzymają jakieś przydatne informacje. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Pią Gru 14, 2018 6:49 pm | |
| Poleganie na hipnotycznych zdolnościach Gambita bywało ryzykowne - nie przeciwko każdemu działały, a w najgorszym wypadku mogły nawet zaalarmować niedoszłą ofiarę o tym, że prawie została w ten sposób "wykorzystana". Na szczęście dla całej trójki, psychika bezdomnego okazała się wystarczająco podatna na wpływy z zewnątrz, aby mężczyzna uległ niezwykłym właściwościom głosu mutanta - choć w pierwszej sekundzie czy dwóch wyglądał na mocno zbitego z tropu i rozdartego. Jego zaalarmowanie nie ustąpiło całkowicie, lecz złagodniało na tyle, że skupił się na LeBeau, tym samym odpuszczając sobie to ostrożne obserwowanie Hudsona. Wciąż poruszał nieznacznie ustami, jak gdyby coś do siebie mamrotał. Szelest banknotu również zadziałał całkiem skutecznie i bezdomny zerknął w jego kierunku, choć w tym oświetleniu pewnie trudno mu było ujrzeć konkretną kwotę. Pieniądze to jednak pieniądze, a ktoś znajdujący się w takim położeniu nie mógł być wybredny, więc prawdę powiedziawszy nominał mógł nie mieć większego znaczenia. W końcu udzielenie kilku informacji to żaden wysiłek, więc nawet parę dolarów otrzymanych praktycznie za nic robiło różnicę. -Rzadko schodzą na dół. Kiedyś tak. Odstraszyłem ich. Cholerna dzieciarnia, głośna, złe towarzystwo. Teraz zostają na górze. Czasem ich słyszę. Przeszkadzają innym- powiedział w końcu mężczyzna, jednocześnie wyciągając już rękę po banknot. Przemawiał w dość charakterystyczny sposób, bo na ogół krótkimi zdaniami, urywanymi, przez co pomiędzy nimi następowały niewielkie pauzy. Po jego głosie dało się poznać, że rzadko go używał; był aż zachrypnięty. Wszystko byłoby więc dobrze, gdyby tylko te dane miały jakieś znaczenie - a zwyczaje okolicznej młodzieży raczej nie należały do najważniejszych informacji. Być może bezdomny na oko ocenił wiek Kitty i uznał, że poszukiwana "przyjaciółka" należała do takiej grupy? To by wiele wyjaśniało, w tym również jego początkową niechęć, jeżeli nastolatkowie sprawiali mu problemy. -Wychodzę w noce, gdy ich nie ma. Inni powiedzieliby więcej. Jeśli wczoraj nie uciekli- dodał jeszcze mężczyzna, zapewne odnosząc się do ataku robotów... Choć właściwie jego wątpliwości mogłyby się wydawać bezsensowne. W końcu w trakcie inwazji ludność bardzo szybko nauczyła się, że niebezpiecznie było właśnie na zewnątrz, a chowanie się w budynkach pomagało, więc dlaczego ktoś miałby uciekać ze schronienia...? Z drugiej strony bezdomny praktycznie przyznał, że rzadko opuszczał piwnicę, więc mógł nie zdawać sobie do końca sprawy z tego, o czym mówił.
|
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Sob Gru 15, 2018 4:16 pm | |
| Sytuacja wydawała się opanowana. Mężczyzna nie panikował, był spokojny. I być może coś wiedział choć siedział w tej piwnicy sam. Mimo wszystko mógł coś słyszeć. Innych ludzi. Rozmowy. Nawet najmniejsza wskazówka była dla nich ważna. Jeśli istniała jakaś szansa, że Jean wróciła to musieli ją znaleźć. Była jedną z nich. Niestety bezdomny zwrócił większą uwagę na Gambita, którego niecodzienne oczy wskazywały od razu na mutanta. Lub kogoś tego pokroju. Na pewno nie zwykłego człowieka. Widziała, że obcy był teraz wystraszony. I choć zaczęła zastanawiać się, jak ratować sytuację to nie zdążyła nic zrobić, gdy to ich trójki dołączyła kolejna osoba. Jakiś agresywny blondyn. Obcy, a jednak próbował stać po ich stronie. I wyraźnie miał słabe nerwy, bo od razu wyskoczył z warczeniem na bezdomnego, przez co tylko pogorszył sytuację. Kitty zrobiła mentalnego facepalm'a, wzdychając cicho. Chłopak chciał im pomóc zapewne, ale robił to w zły sposób. Shadowcat już myślała, że koniec ze zdobywaniem informacji kiedy Remy wreszcie postanowił użyć swoich mocy. Uroku, który działał na każdego, kto o nim nie wiedział. - Jeszcze słowo, a nie ręczę za siebie. - warknęła cicho do Hudsona. Dając mu tym samym znać, że ma się nie odzywać teraz. Stała spokojnie obok Gambita, słuchająć mężczyzny. Jego odpowiedzi pozornie nie miały żadnej wartości. Jednak budynek był na uboczu, Sentinele raczej wczoraj tu nie dotarły. Przed czym więc inni mogli uciekać? Mutantka postanowiła pójść za tym tropem. I dać już bezdomnemu spokój. Wystarczająco go zestresowali. - Dziękujemy za pomoc i przepraszam za problem. - odezwała się spokojnym głosem do obcego. Poczekała aż Remy wręczy pieniądze, po czym złapała go za wolną dłoń i pociągnęła z powrotem na korytarz. Nieznajomego chłopaka drugą ręką złapała za łokieć, o ile na to pozwolił, i pociągnęła za nimi. Po opuszczeniu pomieszczenia spojrzała na Jimmy'ego gniewnym wzrokiem, puszczając go. - Nie wiem, co próbowałeś zrobić, ale na pewno nam nie pomogłeś. - dziewczyna wyraźnie była wzburzona. Od razu ruszyła na schody, nie zatrzymując się. W tych emocjach nie puściła Gambita, więc siłą rzeczy ciągnęła go za sobą. Nawet ona miała swoje granice cierpliwości choć leżały one dalej niż u wielu ludzi. Zdenerwowana Kitty była rzadkim widokiem. |
| | | Jimmy Hudson
Liczba postów : 19 Data dołączenia : 19/06/2017
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Pon Gru 17, 2018 5:13 pm | |
| Jimmy nadal posiadał wysunięte szpony, kiedy jego wzrok zerkał na postać bezdomnej osoby. To nie był jego charakter, nie czuł się jak Jim, którym był jeszcze parę tygodni temu. Był dosłownie zdezorientowany całą sytuacją jaka z tego wynikała. Jednak dopiero uświadomienie sobie, że mężczyzna jest tak naprawdę przestraszony całą tą sytuacją, jego twarz pozbyła się tego zwierzęcego wyrazu, tworząc obraz… nijakości. Zdolność Gambita była imponująca, oczywiście, ale dla niego to tylko kolejna z zagrywek. Jak widać okazała się ona pomocna, bo oto mężczyzna zaczął mówić rozsądnie. Tylko czy było to spowodowane w związku z nominałem? Albo faktycznym zaufaniem do mutanta. Na rozkaz Kitty zamilknął, nie chcąc jej denerwować jeszcze bardziej. Potrafił dowiedzieć się z jej twarzy, kiedy tak naprawdę miał się zamknąć i robić po prostu swoje. Tak, rolą Jamesa zawsze było mięso armatnie, albo “grupa uderzeniowa” jak nazywał siebie i ludzi mu towarzyszących z ofensywnymi zdolnościami. Wsłuchiwał się w to, co miał im do przekazania mężczyzna. Ataki robotów z pewnością mogłyby przestraszyć ludzi, ale w takich okolicznościach bardziej opłacałoby się znaleźć się w takim miejscu, właśnie ze względu na poczucie bezpieczeństwa. Bezdomny mógł też przeinaczać wizje swojej pamięci ze względu na przebywanie w najniżej położonej części i nie wychodzenia na światło lub ciemność. Mimo tego nie chciał wchodzić w kompetencje dziewczyny. To co mu się najbardziej nie spodobało to sposób w jaki dziewczyna złapała Gambita za rękę. Spowodowało to w jego głowie pewne zakłopotanie, niezrozumiałe dla niego w nadlatujących myślach. Nie wiedział co się tu dzieje. Uformował w pięść jedną ze swych dłoni, kątem oka obserwując go, ale po chwili schował szpony. Oczywiste było, że nie przystąpił na złapanie go za ramię. Musiał mieć wyjaśnienia i to jeszcze zaraz. Szedł za nimi bacznie obserwując wszelkie ich poczynania, jego twarz pokazywała obojętność, która nacechowana była jednak pod spodem negatywnymi emocjami. Czy ona nadal go ciągnęła za rękę? Na tym obecnie skupił swój wzrok, aby zaraz usłyszeć jej słowa. “...Na pewno nam nie pomogłeś…” było tym co sprawiło, że popatrzył na nią z zawiedzionym wzrokiem, który zaraz przerodził się w zdenerwowanie. Niewytłumaczalnym dla niego zresztą. — Jak miałem wam pomóc? Jedyne co robię od wielu dni to próbuję dowiedzieć co się stało z tobą i innymi. Z Rogue, Bobbim i resztą naszych ludzi. Nie ma też Utopii, a inwazja Strykera znowu się wydarzyła. O co tu do cholery chodzi, Kitty? — Powiedział do dziewczyny z głosem pełnym pretensji, czując brak jakiejkolwiek winy w swoim postępowaniu. Narażał się dla nich wiele razy, spotkał ją po jakimś czasie z nie swojej winy, a teraz został przez nią zaatakowany? Nie lubił tego obarczania go. — I jeszcze trzymasz jakiegoś nieznajomego mi faceta za rękę, jakbyście już planowali ucieczkę… — Wymierzył palcem w Gambita. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Pią Gru 21, 2018 9:24 pm | |
| Bezdomny nawet nie odpowiedział na słowa Kitty - jedynie szarpnął głową w dół i z powrotem, co można było wziąć za kiwnięcie nią, a po otrzymaniu banknotu odprowadził mutantów wzrokiem. Nawet pod wpływem hipnotycznego głosu Gambita wciąż nie zachowywał się do końca ufnie, w związku z czym grupa usłyszała jego powolne kroki dopiero wówczas, gdy sama znalazła się już na schodach. Kolejny cichy dźwięk mógł z kolei świadczyć o tym, iż mężczyzna ponownie zakrył przejście kartonem, by w ten sposób odseparować się od reszty budynku. Przynajmniej mutanci mieli już z głowy tę interakcję i mogli skupić się na swoim zadaniu... Albo na kłótni, choć to pewnie nie był na nią ani najlepszy czas, ani tym bardziej miejsce. Po powrocie na parter powinni zastanowić się nad tym co dalej; mimo wszystko od bezdomnego nie dowiedzieli się wiele, poznali góra jedną nietypową informację, która w dodatku mogła wynikać z subiektywnego punktu widzenia mężczyzny... Ale cała nadziemna część budowli w dalszym ciągu na nich czekała.
|
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Pią Sty 04, 2019 8:06 pm | |
| Kitty cieszyła się, że moce Gambita ich uratowały. Tym razem. Na całe szczęście. Remy jako kompan był świetnym wyborem. Jego urok mógł przekonać niemal każdego do współpracy. W ten sposób rozmowy szły szybciej. No i mogli uniknąć agresji. Niepotrzebnych kłótni czy nawet próby ataku. To dzięki niemu mogli szybko się wynieść z piwnicy i wrócić na parter budynku. Dziewczyna słuchała blondyna, który szedł za nimi, próbując zrozumieć dlatego im przeszkodził w misji i czego właściwie chciał. Część jego słów miała sens, a część nie. Rogue, Bobby. Oboje byli z Instytutu, a to oznaczało, że chłopak też być może jest mutantem. Tyle, że zdawał się również ją znać, a Shadowcat nie była w stanie sobie przypomnieć skąd mogłaby go znać. Ta młoda twarz nie wyglądała zbyt znajomo. Kiedy natomiast blondyn wspomniał o trzymaniu Gambita za rękę, Kotty spojrzała w dół i szybko puściła dłoń mężczyzny, zdając sobie sprawę z tego, że faktycznie zapomniała go puścić. - Wybacz, Remy. Zwróciła się do towarzysza, idąc dalej schodami. Dopiero na parterze się zatrzymała i odwróciła, by spojrzeć na ich nowego, niespodziewanego kompana. - Nie wiem, czym jest ta cała utopia. Rogue i Bobby są w szkole. A przynajmniej tam byli rano. - dziewczyna skrzyżowała ramiona na piersi, wodząc wzrokiem w górę i w dół po sylwetce nieznajomego. - Za nic nie mogę sobie skojarzyć, więc może zechcesz mi powiedzieć, skąd się znamy? - zapytała w końcu, decydując, że nie ma sensu tego przedłużać. |
| | | Jimmy Hudson
Liczba postów : 19 Data dołączenia : 19/06/2017
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Pią Sty 04, 2019 9:02 pm | |
| Jimmy poczekał na odpowiedź ze strony dziewczyny. Zaraz, czyli ona faktycznie nie wiedziała co się wydarzyło. A może to znowu jakiś trik Strykera, który chciał skłócić ich ze sobą. W Utopii działali bardzo dobrze, potrafili na sobie polegać - ona była mózgiem dyplomacji, a on był jej siłą tej dziedziny, gdy jednak “peace and love” zawiodło. Dość dużo przeżyli ze sobą, więc oczywiste jest, że Hudson czuł wobec tego jakieś zobowiązania. Chciał coś zrobić, jednak nie wiedział o co chodzi. Zresztą najrozsądniej dla niego byłoby teraz wytłumaczyć wszystko. Na szczęście nie chwytała już ręki mężczyzny. Zaczął więc powoli, starając się nie powodować w sobie wielkich emocji. Wiadomość o Rogue i Drake’u w szkole sprawiła, że sam zaczął się zastanawiać. — Naprawdę nie wiesz? Rogers dał nam ją. Po tym jak pomogliśmy mu ze Strykerem, po naszych wspólnych bitwach. — Na twarzy mutanta rysowała się pewne zmieszanie. Sam nie rozumiał o co tu do licha chodzi. Może to z nim coś jest nie tak. A może oni mają amnezję? Wiele było scenariuszy, które rozpatrywał. Jednak starał się to robić w głowie. Nie chciał jej martwić. Kiedy jednak zapytała go o to skądś się znają, jego skrzywiły się w grymas, bardziej charakterystyczny dla jego ojca, niż jego samego. Złożył ręce na klatce piersiowej, opierając się plecami o ścianę. — To ty do mnie przyszłaś, gdy… Howlett zginął. Powiedziałaś mi kim tak naprawdę jestem. Dałaś mi wtedy między innymi to... — Jego ręka zjechała pod materiał bluzy, gdzie pociągnął za metalowy sznurek nieśmiertelnika. Odpiął go, tak jak zawsze zapinał i pokazał jej. Było to już na parterze, więc mogła w blasku latarni czy nawet księżyca, cholera wie jaka była już pora, zobaczyć tylko jedno: “James Howlett Pierwszy Kanadyjski Batalion Spadochroniarski” Po chwili jednak, kiedy już została mu jego własność zwrócona i ponownie zapięta na szyi oraz schowana, postanowił użyć swoich zdolności, aby postarać się wyczuć coś wyróżniającego się z normalnych zapachów lub usłyszeć coś, co nie było możliwe dla dziewczyny czy włamywacza. Mogli więc zauważyć jak jego nos porusza się, "niuchając", a ten stanął w charakterystycznym rozkroku z jedną nogą w tyle. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Nie Sty 06, 2019 8:39 pm | |
| Zapachów w budynku oraz wokół niego było sporo - i to w większości nieprzyjemnych. Woń wilgoci, resztek alkoholu czy nawet rozkładających się tu czy tam pozostałości jedzenia, do tego ludzki pot oraz dochodzące z zewnątrz aromaty, zaczynając od restauracyjnych, a na spalinach samochodów kończąc... Jedne napływające teraz, inne unoszące się w powietrzu od jakiegoś czasu i już zanikające. Shadowcat i Gambit nie byliby w stanie wyczuć większości z nich; może te silniejsze, jak właśnie stęchliznę, ale nawet ją w niewielkim stopniu. Ich nowy kolega miał z kolei do przejrzenia całą paletę zapachów. Być może wyłapywał nawet słaby smród krwi oraz palonego mięsa, dowód na to, co jeszcze niedawno działo się na ulicach. Przypomnienie o nieszczęsnych ofiarach Sentineli. Większość woni wskazujących na ludzi wydawała się dość stara; te świeższe mogły pochodzić sprzed kilku godzin, może i z poprzedniego dnia albo przynajmniej z ostatniej nocy. Łatwo dało się ocenić, że przez plac budowy przewijało się sporo osób, najczęściej nie pachnących najlepiej - i to nie tylko ze względu na brak możliwości kąpieli, ale i na tanie perfumy czy po prostu alkohol. Bezdomni i nastoletni buntownicy, tego można się było domyślać po krótkiej opowieści ze strony mężczyzny z piwnicy. Pomiędzy tym wszystkim Jimmy mógł jednak wyłapać jeszcze jeden zapach, należący właśnie do tych stosunkowo świeżych tropów. Wyróżniał się głównie tym, że nie był tak ostry czy niemiły dla nosa jak pozostałe, chociaż niósł ze sobą domieszkę aromatów z ulicy, wliczając w to krew... Ale może wymieszał się z nimi już na miejscu. Grunt, że prowadził od wejścia i po schodach w górę - albo w drugą stronę.
|
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Nie Sty 13, 2019 3:03 pm | |
| -Nie szkodzi Kitty. - odpowiedział łagodnie. Następnie począł przysłuchiwać się temu co mówi ten (nie)Wolverine. Wspomniał coś o bitwach. Brzmiało to co najmniej zastanawiająco jednak nic poza ciekawością nie pozostało, ponieważ jegomość zdecydował się wytropić przy pomocy swoich zdolności cokolwiek przydatnego. Czuł jedynie odór stęchlizny oraz inny, trochę metaliczny zapach. Nie mogąc jednak zrobić nic więcej zdecydował się poczekać na informacje od James'a. Oparł się więc na lasce, nucąc po cichu jakąś melodię. |
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Pią Sty 18, 2019 4:54 pm | |
| Kitty sama nie wiedziała, co ma myśleć o całej tej sytuacji. Wszystko to było po prostu... Dziwne. Słuchała jednak cierpliwie wyjaśnień chłopaka, gotowa praktycznie na wszystko. Podeszła bliżej kiedy ten wyciągnął na wierzch to, co nosił na szyi i spojrzała na śmiertelnik, czytając napis. Wyglądało cierpliwie i słowa blondyna w pewnym sensie miały sens. W pewnym sensie. X-Meni jednak mieli do czynienia już z tyloma dziwnymi rzeczami, że nawet teraz nie była zbytnio w szoku. - Obstawiam podróż w czasie lub coś w tym stylu. - zwróciła się do chłopaka z lekkim uśmiechem. - Głównie dlatego, że Logan żyje. Pewnie trafi ci się okazja żeby go poznać. - mutantka odnosiła wrażenie, że nieznajomy ucieszy się na tę wiadomość. Wszystko świadczyło o tym, że był synem Wolverine'a. Teraz nawet była w stanie ujrzeć pewne podobieństwo. Te blond włosy i jasne oczy utrudniały sprawę, ale poza nimi chłopak miał w sobie cechy Logana. - Jeśli jesteś tym, kim jesteś to jednak dobry los nam cię sprowadził. Możesz mieć podobne moce do niego, więc pomóc nam w śledztwie. Szukamy koleżanki ze szkoły. Nazywa się Jean Grey, rudowłosa dziewczyna. - postanowiła odrobinę wtajemniczyć chłopaka w ich sprawę. Być może zechce im pomóc skoro już tu był i jeśli faktycznie nie był stąd to nie miał nawet gdzie się udać. Później mogą go zabrać do Instytutu i zapewnić opiekę do czasu. Być może też Emma będzie w stanie dowiedzieć się czegoś więcej o nim jeśli ten się zgodzi na małe, telepatyczne badanie. - Jeszcze tylko jedno. Jak mamy do ciebie mówić? - zapytała. Głupio by było zwracać się do chłopaka "ej, ty" albo coś podobnego. Wolała poznać jego imię. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Wto Sty 22, 2019 9:25 pm | |
| Zanim jeszcze Jimmy zdążył udzielić Kitty jakiejkolwiek odpowiedzi, gdzieś ponad głowami grupy rozległ się jakiś odgłos... Huk, ale bardzo cichy, co najprawdopodobniej powodowała odległość mutantów od źródła tego dźwięku. Można się było domyślać, że nie dochodził raczej z poziomu znajdującego się bezpośrednio ponad parterem, tylko z któregoś z wyższych, ale którego? To dałoby się ustalić jedynie przez skierowanie się w górę. Odgłos brzmiał na uderzenie czymś o twardą powierzchnię - może o podłogę czy ścianę, ewentualnie nawet sufit, bo w końcu w tutejszych pomieszczeniach brakowało mebli czy innych wykończeń. Oczywiście istniała również opcja, że gdzieś tam na piętrach bezdomni czy dzieciaki poznosili jakieś obiekty... Ale coś takiego posłużyłoby raczej jako wykorzystany "pocisk". Kilka sekund po pierwszym hałasie nastąpił następny - a po krótkiej chwili jeszcze jeden. Od tego momentu kolejne dochodziły już jeden po drugim, z czasem stając się na tyle częste, że się ze sobą zlewały... Jak gdyby miały miejsce po kilka naraz. Nie wszystkie brzmiały na dodatek identycznie; niektóre bardziej głucho, inne przypominały rozbijanie się szkła... I tak dalej. Udanie się na górę potwierdziłoby, że dźwięki rzeczywiście nie były generowane na poziomie tuż nad parterem - ani nawet na piętrze wyżej, choć z każdym pokonanym schodkiem stawałyby się głośniejsze i wyraźniejsze. Dotarcie do klatki na trzecim poziomie nad parterem pozwoliłoby się w końcu zrównać z tym zamieszaniem... Które zdawało się dobiegać z jednego z wydzielonych "mieszkań". W przejściu brakowało drzwi, więc można byłoby dojrzeć mieszczące się za nim pomieszczenie - puste, nie licząc butelek i innych śmieci. Odgłosy musiały powstawać w innym pokoju. Układ tej wydzielonej części budynku zdawał się być prosty. Na lewo od wejścia jedno pomieszczenie, na prawo - otwarta przestrzeń, zapewne przeznaczona pod aneks kuchenny. Po stronie przeciwnej do klatki schodowej - znów wąski korytarz oraz pokoje po bokach. Źródło hałasów mieściło się w jednym z nich, chyba w tym po lewej. Nieobecność drzwi ułatwiała sprawę.
***
A tak przy okazji przypomnę tylko, że u mnie kolejek nie ma, więc możecie odpisywać jak zechcecie. Jeżeli rozmowa wymusza określoną kolejność postów, to dogadujcie się między sobą, ale w przeciwnym razie nie czekajcie na siebie wzajemnie, bo potem się to wszystko tak przeciąga.
|
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Sob Sty 26, 2019 6:32 pm | |
| Kitty czekała na odpowiedź blondyna kiedy nagle z góry dobiegł do nich jakiś dźwięk. Coś, czego nie było wcześniej. Dziewczyna podniosła dłoń do góry, nakazując w ten sposób Jimmy'emu, by na razie nic nie mówił. Podniosła głowę do góry, jak gdyby potrafiła widzieć przez ściany i wpatrywała się w sufit, słuchając. Dźwięk się powtórzył. Raz i drugi. Powtarzał się coraz szybciej. Zdecydowanie nie było to coś tuż nad nimi. Coś działo się wyżej, na innym piętrze. - Chodźmy, przedstawisz się po drodze, jeśli nadal chcesz nam kontynuować. - zwróćiła się do nieznajomego, po czym już bez zbędnych słów ruszyła ku schodom i do góry. Szła raczej powoli, by zbytnio nie hałasować i cały czas nasłuchiwała, by wiedzieć kiedy będą się zblizać do źródła tego dziwnego hałasu. Nie chciała się raczej wystawić na żaden atak choć cały czas była w pogotowiu i w każdej chwili mogła przejść w tryb fazowania, by niczym nie oberwać. Shadowcat wiedziała, że równie dobrze te hałasy mogły należeć do jakieś młodzieży. Rozrabiającej młodzieżmy. Kogoś demolującego jakieś konkretne piętro. Nie wiadomo po co. Jednak skoro cerebro ich tu przyprowadziło to istniała jakaś tyci szansa, że są coraz bliżej odnalezienia Jean. Kitty i Jean nie były może ze sobą jakoś mega blisko, ale obie należały do X-Men. Do Instytutu. A to oznaczało, że były da siebie w pewien sposób jak rodzina. Nic więc dziwnego, że dziewczynie zależało na odnalezieniu rudowłosej. Wszyscy w szkole by się ucieszyli na jej powrót. Szczególnie kilka konretnych osób. Nawet wiedziała których. Miło by było wrócić do reszty mieszkańców Instytutu z dobrą nowiną. A jeszcze lepiej z dodatkowym pasażerem. Cały czas więc liczyła na to, że kiedy już ujrzą źródło hałasu to nie będzie to jakaś obca osoba, a ktoś, kogo chętnie by ujrzeli. |
| | | Jimmy Hudson
Liczba postów : 19 Data dołączenia : 19/06/2017
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Nie Sty 27, 2019 5:06 pm | |
| Podróże w czasie? Coś takiego w ogóle istniało? Może inaczej, czy takie coś jest ogółem możliwe. Czasami w telewizji leciało “Powrót do Przyszłości”, ale nie sądził, że jest to możliwe w normalnym świecie. Ale czy ten świat ogółem był normalny. Ciągłe wojny i walki o przetrwanie. Kiedy tak naprawdę Jimmy miał możliwość powiedzenia sobie “jest w porządku”. A wszystko zaczęło się w momencie, kiedy dowiedział się o śmierci swojego biologicznego ojca. Został wtedy odwiedzony przez Kitty, która opowiedziała mu wszystko. To od tego się zaczęło. Wszystko ruszyło jak trasa kostek domino. Na wiadomość o faktycznym przeżyciu jego ojca, zrobiło mu się ciepło. Na karku, szyi, wszystkich najcieplejszych miejscach. Nie było to jednak z powodu, że jednak żyje, ale faktu, że tak naprawdę go nie znał. Nie wiedział jaki jest z charakteru. Pamiętał jedynie jego wygląd. Chyba chciał go zobaczyć tylko dlatego, że tak trzeba. Żeby poznać prawdę kim tak naprawdę jest. Zagadkowy dla niego był też uśmiech, który pojawił się na twarzy dziewczyny. Próba pocieszenia, że coś jednak jest w tym pozytywnego. Był jednak w nieznanym już sobie miejscu. Czy to sen czy prawda, musiał najpierw zrobić to, o co go poproszono. Miał znaleźć Jean Grey. Wychwytywał wiele zapachów. Niektóre były nieprzyjemne, inne zamaskowane. Musiał wychwycić ten, który był im najbardziej potrzebny. Instynktownie jego węch szukał tego odpowiadającego najświeższym tropom, a dodatkowo nie był powiązany z czymś nieprzyjemnym. Ale usłyszenie słów Jean Grey sprawiło, że jego nos ponownie się zmarszczył. Tak samo charakterystycznie jak u jego ojca. — Znam ją. I jeśli jest tak samo uzdolniona jak sądzę… Musimy uważać. Pozwólcie, że pójdę pierwszy, jestem… — Chciał się już przedstawić, kiedy faktycznie coś przerwało mu. Cichy huk, który wydawać się mógł dla Kitty i Gambita cichym, Jimmy’emu wydawał się trochę głośniejszy, przez co postanowił, że przejmie chwilowo dowodzenie. Nie chciał, aby przypadkiem coś im się stało. To była ta dziwna troska o której sobie samemu nie zdawał sprawy. To był czysty instynkt mówiący mu, że może im zaufać. Że nic złego mu się nie stanie. Więc musi ich bronić. Wcześniej oczywiście wyprzedził Kitty, nie chcąc, aby szła pierwsza. To chyba właśnie o nią troszczył się najbardziej. Stare uczucia, które tutaj nie mają sensu. Kompletny bałagan w głowie Jima, tak trzeba było to nazwać. — Jimmy. Mów mi Jimmy. — Nie czuł, że potrzebował jakiegoś specjalnego pseudonimu, który zamykał jego prawdziwe “ja” na innych. Był prosty, więc tak postępował. Z kolejnymi krokami wchodzili jeszcze wyżej. Hałasy nasilały się i były zarówno głośniejsze i częstsze. Coś dziwnego się tutaj działo. Naprawdę dziwnego. Dlatego kiwnął głową, że pójdzie sprawdzić pierwszy, a ręką zasygnalizował, aby trzymali się razem. Patrzył do każdego z pokojów w dowolnej kolejności, zaczynając od najbliższego, przy okazji wytężając wszystkie inne zmysły. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Sro Sty 30, 2019 4:44 pm | |
| Podczas gdy Kitty i Jimmy ruszyli schodami w górę, Remy pozostał w tyle, początkowo jedynie zamykając ich pochód, a następnie zwalniając na tyle, że poniekąd oddzielił się od towarzyszy. Być może chciał się upewnić, że nic nie zaskoczy ich zza pleców, a może po drodze coś go zainteresowało - trudno powiedzieć. Ważne, że teoretycznie w każdej chwili mógł ponownie dołączyć do reszty grupy, której pozostali członkowie mieli teraz ważniejsze rzeczy na głowie od martwienia się o jego obecne położenie. W związku z powyższym do mieszkania dotarła początkowo tylko dwójka mutantów, najpierw on, potem ona. Najbliższe im pomieszczenie - nie licząc tego głównego - okazało się puste i najprawdopodobniej przeznaczone pod łazienkę, jeżeli sądzić po otworach w ścianach, choć brak wykończenia oczywiście uniemożliwiał stwierdzenie tego z niezachwianą pewnością. To pozostawiało do sprawdzenia dwa inne pokoje po przeciwnej stronie lokalu, do których jednak ciężko byłoby zajrzeć prosto z salonu; w pierwszej kolejności należało wkroczyć do niewielkiego korytarzyka. Przez cały ten czas dźwięki stale narastały i następowały coraz częściej, do tego stopnia, że w tym momencie huk był już w zasadzie ciągły i tylko chwilami wybijał się z niego jakiś głośniejszy odgłos. Teraz nie przypominało to już nawet zwykłego uderzania przedmiotami o ściany, tylko coś większego, poważniejszego, a więc zapewne gorszego. Z bliska łatwiej było ocenić, że zamieszanie musiało mieć miejsce w pokoju po lewej, do którego wejście znajdowało się nieco dalej. W związku z tym będący wciąż na przedzie Jimmy mógł najpierw zerknąć do pokoju po prawej... ... A kiedy to robił, spory fragment ściany po drugiej stronie korytarza - a więc będącej częścią sali kryjącej źródło problemu - został praktycznie wybity na zewnątrz, uderzając w chłopaka i zgarniając go przez pozbawione drzwi przejście do pomieszczenia po prawej. Odrzut był na tyle silny, że mutant wylądował na podłodze na drugim końcu pokoju, w dodatku częściowo przykryty cegłami i podobnymi materiałami, z których niektóre jako tako się siebie trzymały, podczas gdy inne się rozpadły. Nie było to przyjemne doświadczenie, ale dla kogoś z czynnikiem regeneracyjnym siniaki czy rozcięcia nie stanowiły wielkiego kłopotu; najpóźniej za parę minut powinny zniknąć. Wydarzenie to spowodowało, że wejście do pomieszczenia po lewej nagle się powiększyło - bo do samego braku drzwi dołączyła nowa przerwa w murze. W całości "dziura" mogła mieć około dwóch metrów szerokości, przez co teraz nawet z salonu dało się zobaczyć, iż wypadały przez nią obiekty... Albo raczej ich resztki. Potłuczone szkło, kawałki desek, zaprawy, cegieł i tak dalej. Część z nich uderzała o przeciwną stronę korytarza, inne wpadały do sali po prawej. Niepokojące trzaski sugerowały, że zaraz mogła powstać kolejna taka wyrwa. Hałas był już po prostu niewygodny - bo utrudniał komunikację czy nawet sugerowanie się słuchem przy działaniu. Mimo to z salonu wciąż nie można było ujrzeć wnętrza problematycznego pomieszczenia - ale z pokoju po prawej już tak, więc gdyby Jimmy się podniósł i zerknął ku dziurze, jego oczom ukazałby się... Wir. Powietrzny, albo raczej - jak mógł się domyślać - telekinetyczny, wprawiający w ruch te wszystkie przedmioty i napierający na ściany, szkodząc ich strukturze. Gdyby chłopak lepiej się przyjrzał, być może zorientowałby się nawet, że nie wszystkie obiekty jedynie krążyły; niektóre były po prostu wypychane na zewnątrz, a więc najwyraźniej odpowiadająca za to energia ulegała zmianom. We wnętrzu tego zjawiska znajdowała się z kolei kobieta - jasnoskóra, rudowłosa, może koło trzydziestki, może trochę młodsza... Szalejące pod wpływem telekinezy długie kosmyki zasłaniały co chwilę jej twarz, nie wspominając już o przecinających linię wzroku przedmiotach, ale i tak odpowiadała opisowi Jean Grey. Wyglądało na to, że mutanci znaleźli swój cel. Kłopot polegał na tym, że kobieta sprawiała wrażenie nieprzytomnej - utrzymywała się w powietrzu w pozycji prawie poziomej, z głową trochę wyżej od stóp, które w dodatku znajdowały się na wysokości może półtora metra nad podłogą. Jej czoło było zmarszczone, a powieki i lekko rozchylone usta momentami drgały.
|
| | | Jimmy Hudson
Liczba postów : 19 Data dołączenia : 19/06/2017
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Czw Sty 31, 2019 5:00 pm | |
| Nigdy nie widział siebie w roli kapitana czy przywódcy. Może to ze względu na porywczy charakter, który gęściej i częściej zastępował zdrowy rozsądek, kiedy dochodziło do walki. On nazywał to instynktem przetrwania, inni nierozumnym spieszeniem się do trumny. Było w tym dużo racji. Ostatecznie zawsze w jakiś sposób wydostawał się z zagrożenia. A ciągłe życie w takiej presji sprawiało, że człowiek ostateczni przyzwyczajał się. Zawsze się przyzwyczaja do nieprzyjemnych warunków. Jimmy’emu wychodziło to raczej szybciej niż innym. Był jedną, niezrozumiałą maszyną do zabijania. A może tak sam o sobie myślał. Ktoś jednak musiał zawsze stawać się mięsem armatnim. Więc lepiej było być użytecznym mięsem, niż takim, które przyniesie więcej strat niż zysku. Z takim nastawieniem szedł wraz z Kitty w górę. Pokój przeznaczony pod łazienkę był pusty, wykluczając jedynie otwory na potrzebne akcesoria do utrzymania higieny osobistej. Hałasy? Nadal występowały, ale stłumione przez rozmiar pomieszczenia. Nie było więc to właśnie to, czego poszukiwał. Trzeba było skupić się na kolejnych pomieszczeniach, a Jimmy musiał utrzymywać swoje zmysły na wodzy. Oczekiwać, że zagrożenie nadejdzie z każdego możliwego kierunku. Czy to z góry, czy być może z dołu. Wszystkie jest możliwe, dopóty nie wejdziesz do odpowiedniego pokoju… ...I zostaniesz zgarnięty jako pasażer na gapę w ataku. Nie spodziewał się tego, więc początkowe zaskoczenie było silniejsze niż odczuwalny przez niego ból po upadku i zostaniu trafionym przez różnego rodzaju fragmenty budowli. Dobrze, że jego czynnik regeneracyjny jakkolwiek istniał, bo jedyną jego myślą było to, że chwila moment i tak naprawdę będzie znowu zdrów jak ryba. O ile zaraz nie pojawi się element rusztowania czy inne coś metalowego, które przebije go na szaszłyk. To już byłoby trudniejsze do wyleczenia. Zwłaszcza, że trzeba byłoby to wyjąć. Jednak skoro tak się nie stało, postanowił wstać z tego całego zamieszania i zawołać do zapewne zmartwionej jego stanem zdrowia Kitty, że nic mu nie jest. — Spokojnie, nie z takich rzeczy się wydostałem. — Co było znacznie lepszym rozwiązaniem niż zamartwianie innych. Trzeba było ruszyć się naprzód ku ich celu. Jimmy zachowywał znowu należytą ostrożność, dlatego zaczął omijać najbardziej niestabilne lub nieprzyjemnie wiszące elementy różnego rodzaju przedmiotów. Resztki, które widywał były dla niego wystarczającym faktem, że trzeba znaleźć bezpieczniejsze wejście. Dodatkowo hałas działał na jego zmysły niemożliwie, brak możliwości z Kitty sprawił, że musiał przez ten czas działać samotnie. Co nie było dla niego problemem. Wieczny samotnik, James Hudson. Widok wiru, łatwo domyślić się telekinetycznego z braku poczucia jakiegokolwiek ruchu powietrza, sprawił, że przez moment Jimmy skupił się na nim samym, a nie na kobiecie znajdującej się w jego wnętrzu. Rozpoznawał ją, ale była znacznie starsza od niego. Przykry był to widok, że ktoś, kogo znał z innej teraźniejszości, różnił się teraz zdecydowanie. Jakby to on był niepasującym elementem układanki. Chciał jakoś przedostać się do wnętrza wiru i przebudzić ją. Postanowił więc zgarnąć do ręki jakiś element czegoś, co jeszcze nie było w powietrzu i delikatnie podrzucić w wir, aby zobaczyć jaka będzie reakcja na wejście czegoś spoza wiru. Czy zostanie to odrzucone, wprawione w ruch, a może przyjęte jako element i nie zostanie draśnięte ani trochę. Jak Jean. — Hej, Jean. Obudź się. Spójrz na mnie. Może mnie… nie kojarzysz, ale jestem tutaj aby pomóc. — Spróbował, być może to coś da. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Sob Lut 09, 2019 9:52 pm | |
| Szum poruszanego falami telekinetycznej energii powietrza był dobrze dosłyszalny, ale nie przesadnie głośny; to obiekty uderzające o siebie wzajemnie czy o ściany - oraz właśnie same pękające mury - wywoływały większy hałas, problematyczny i męczący szczególnie dla bardziej wyczulonego na dźwięki Jimmy'ego. Ciśnięty przez mężczyznę odłamek płynnie dołączył do pozostałych "pocisków", lecz prawdę mówiąc w tym momencie nie sprawiło to już żadnej różnicy - rzecz jasna poza zaserwowaniem mu informacji, którą starał się przecież uzyskać. Wyglądało na to, że gdyby spróbował zbliżyć się do mutantki, również zostałby wystawiony na tę energię, a nie jedynie "zaatakowany" krążącymi przedmiotami. W tym hałasie Hudson nie mógł mieć nawet pewności, że Kitty usłyszała jego zapewnienie - nie wspominając już o jakichkolwiek szansach na przebudzenie rudowłosej. Skoro do tej pory nie odzyskała przytomności przez te wszystkie odgłosy, wliczając w to załamującą się i odpychaną ścianę, to co mogły zdziałać zwykłe słowa, wcale nie tak dużo głośniejsze od pozostałych dźwięków w ich otoczeniu? Najwyraźniej sporo, jak okazało się jeszcze zanim Jimmy skończył mówić. Być może wynikało to z faktu, iż mieli do czynienia z silną telepatką, która - kto wie? - a nuż nawet przez sen odbierała intencje osób wokół siebie... A może po prostu wyjątkowo im się poszczęściło, co również nie byłoby wcale aż takie dziwne, choć rzeczywiście mało prawdopodobne. Grunt jednak, że kobieta niespodziewanie otworzyła szeroko oczy, a jej usta rozchyliły się jeszcze bardziej, kiedy nagle nabrała głębszego oddechu - panicznego, jak gdyby do tej pory się dusiła, na co przecież wcześniej nic nie wskazywało. W tym samym momencie lewitujące wokół niej przedmioty zostały gwałtownie odrzucone, wszystkie jednocześnie, każdy po prostu ku zewnętrznej - w linii prostej od rudowłosej. Część z nich rozbiła się o ściany, pozostawiając w nich pęknięcia; w paru miejscach mury zyskały wyrwy samoistnie, najpewniej potraktowane czystą energią telekinetyczną... Wzbiło to w powietrze falę pyłu, siłą rzeczy również odepchniętego na boki. Wszystkiemu temu towarzyszył dodatkowo straszliwy huk, świadczący o tym, że ściany prawdopodobnie ledwo wytrzymały... Choć w kilku punktach pojawiły się wręcz dziury na wylot. Nie ten efekt był jednak najgorszy, nawet jeżeli zagroził strukturze budynku - bo w końcu podłoga i ściany przy kobiecie również oberwały w podobny sposób. Z uderzeniem telekinetycznym w czasie zbiegło się jednak również pchnięcie telepatyczne... I to zaszkodziło już mutantom o wiele bardziej, szczególnie Hudsonowi, który na moment pozbawiony został przytomności. W jego przypadku mogła to być kwestia minut - bo istniała szansa, że czynnik regenerujący wybudzi go wcześniej, niż miałoby to miejsce w przypadku zwykłego człowieka. Fazująca Kitty była częściowo chroniona przed telepatią, lecz nie przed tak potężnymi jej objawami; co prawda nie zemdlała, lecz odczuła nagle silny ból i zmęczenie, przede wszystkim psychiczne, ale fizyczne w pewnym stopniu również. Zadziałało to na jej koncentrację i wytrąciło z przenikania; pulsowanie w głowie powinno jej przez jakiś czas utrudniać ponowne uruchomienie mocy. Gdziekolwiek się w tym momencie nie znajdował, Gambit oberwał podobnie do Jimmy'ego - lecz w jego przypadku brak przytomności powinien trwać dłużej. Mutanci, a właściwie w tym momencie głównie Shadowcat, nie mogli tego wiedzieć, lecz fala sięgnęła dalej - w promieniu przynajmniej kilkuset metrów, bliżej usypiając ludzi i zwalając ich z nóg, dalej zaś nakładając na nich efekty podobne do tych u Kitty. Rudowłosa z kolei upadła w tym czasie na podłogę. Zdawała się być w szoku i wysoce zdezorientowana - co prawda usiadła, z rękami dla równowagi opartymi za sobą, ale jej spojrzenie w panice przesuwało się po zrujnowanym pomieszczeniu, w którym się znajdowała. Ze swojego miejsca nie widziała jeszcze Kitty, ale powalonego Jimmy'ego już mogła dojrzeć.
***
Myślę, że teraz dobrze by było zrobić kolejkę czy dwie z Kitty, a potem Jimmy będzie się mógł obudzić i dołączyć.
|
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy Pon Lut 11, 2019 8:37 pm | |
| Kitty szła ostrożnie schodami do góry, nie chciała wpaść na kogoś nagle, więc lepiej było poruszać się powoli. Niestety ich nowy znajomy zadecydował inaczej i popędził do przed nią. Popędził było być może przesadzą, ale szedł szybciej od niej i to on oberwał wyrwanym kawałkiem ściany, który odrzucił go do drugiego pomieszczenia. Dziewczyna natychmiast przeszła w fazowanie i spojrzała w stronę blondyna, do drugiego pomieszczenia, by sprawdzić, jak się ma. Miała tylko nadzieję, że jako syn Logana miał wytrzymałość i regenerację po nim. Nie chciałaby żeby niewinna osoba oberwała podczas jej misji. Jak by to wyglądało. Sama była bezpieczna, a poszkodowany był ktoś, kogo po prostu nie powinno tu być. Na szczęście Jimmy wyglądał na całego i tylko lekko poturbowanego. Odetchnęła więc z ulgą kiedy chłopak wstał z podłogi i zachowywał się normalnie. Shadowcat obróciła więc głowę w stronę pomieszczenia, z którego dochodził ten dziwny hałas. Po zajrzeniu tam zauważyła dziewczynę unoszącą się w powietrzu i była to wyraźnie Jean. Albo ktoś, kto bardzo przypominał Jean. W końcu nie mogła mieć stuprocentowej pewności, że to właśnie ich zaginiona i być może właśnie teraz się odnalazła. Z lekkim przerażeniem Kitty patrzyła jak budynek się trzęsie pod wpływem jej mocy, modląc się w duchu żeby się nie rozpadł całkowicie. Ściany popękały i powstało nawet kilka dziur w nich. Jednak to nie wszystko. Telepatyczne uderzenie wywołało u niej silny ból głowy, który ją zdekoncentrował. Kitty przestała fazować i złapała się za głowę jedną dłonią. Po chwili wszystko się uspokoiło i kiedy ponownie zajrzała do pomieszczenia, Jean siedziała na podłodze, wyraźnie będąc w szoku. - Jean, wszystko w porządku? - Mutantka powoli podeszła do znajomej, starając się zachować ostrożność. Robiła powoli krok za krokiem, nie chcąc bardziej wystraszyć wyraźnie zdezorientowanej rudowłosej. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Opuszczony plac budowy | |
| |
| | | | Opuszczony plac budowy | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |