|
Autor | Wiadomość |
---|
Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: The Shops at Columbus Circle (Centrum Handlowe) Sro Sty 03, 2018 8:15 pm | |
| Felicia w gruncie rzeczy nie zwracała zbyt dużej uwagi na Sana, ot co nosił jej rzeczy. Spoglądała na siebie w lustrze, a w głowie pojawiła jej się pewna myśl „co pomyślałby Peter o niej w tej sukience”. Mimowolnie uśmiechnęła się na wspomnienie przystojnego bruneta. Cóż białowłosa od zawsze szukała tego czegoś w spojrzeniu faceta. O dziwo u niego widziała delikatne iskierki. -W sumie Karla to ja mam wszystko co chciałam- zwróciła się do kierowniczki, aby wpisała ich zakupy w koszty. Miała świadomość, że matka nie będzie jej miała tego za złe-Dobra ja idę do toalety. Jak coś to was znajdę. Z rzeczami podejdź do kasy wszystko już jest załatwione- machnęła po czym skierowała się do toalety. Znajdowały się one przy oknach na ulicę. Zetknęła przez nie odruchowo.
Sent from Topic'it App |
| | | Moonstone
Liczba postów : 239 Data dołączenia : 26/09/2014
| Temat: Re: The Shops at Columbus Circle (Centrum Handlowe) Czw Sty 04, 2018 4:57 am | |
| Moonstone była ciekawa czy San złapie się na pułapkę, którą zastawiła? W końcu kolejne rzeczy, które by sobie kupił to dodatkowe obciążenie. Nie była specjalną fanką niewolnictwa, ale przyjemnie patrzyło się jak facet pracował. Jakoś tak sprawiało jej to wewnętrzną satysfakcję po latach obserwowania tamtego domu producenta Hollywoodzkiego. Wielokrotnie widziała jak służba krząta się wokół pana domu, jednak nigdy nie miała sposobności poznać tego uczucia. Wtedy bogacz wyglądał na zadowolonego z faktu, że ktoś wokół niego chodzi i mu dogadza. Chociaż z psychologicznego punktu widzenia to zachowanie było w pełni wytłumaczalne, w końcu gdyby człowiek mógł nic nie robić i mieć z tego korzyści, tak by też robił. Zdecydowana większość społeczeństwa, którą ominęła epidemia pracoholizmu z takiej opcji najpewniej by skorzystała. Nawet Social Justice Warriors – ruch, którego postulaty często są absurdalne, była właśnie taką zbieraniną ludzi, którym nie chce się nic robić, a zarobić. Wszystkie gender studies i im podobne kierunki były tylko zapchaj dziurą, by gdzieś wydać pieniądze rządu. Karla nie zastanawiała się jakiej ktoś był płci, bo wszystkich traktowała tak samo. Jak marionetki, którymi manipulowała dla własnych korzyści. Gdy miała na kogoś ochotę to szła się z nim przespać, bez względu na to czy identyfikuje się jako nonbinary, czajnik czy bóg-wie-co-jeszcze. Dla Sana również miała pewne plany. Jedne mogą się chińczykowi spodobać, inne znacznie mniej przypaść do gustu. Ważne, że był trybikiem w tej maszynie, a już jakiego rodzaju było nieistotne, gdyż nawet jeśli jeden się nie poruszał to reszta również. Dlatego istotnym było dla blondynki, by pokazać, że jej się nie odmawia. Red Hulk miał siłę potwora i to chyba tyle jeśli chodzi o faktyczne straszaki, które posiadał. Gdyby Sofen chciała to mogłaby go pokonać sposobem, jednak sam Ross też nie był głupi. Zapewne coś przewidział na wypadek, gdyby Karla chciała go zdradzić. Odprowadziła wzrokiem mężczyznę, który udał się do działu męskiego. Zapewne na złość kobietom, wybierze to co zwykle. Zdecydowanie taka opcja była prawdopodobna, a doprowadziło do niej zachowanie Black Cat. Zakładała chyba, że każdy jest mniej inteligentny od niej, ale były też pewne granice, gdzie nawet głupiec połapie się o jakimś fakcie. Mogła trochę bawić się emocjami Azjaty, chociażby na przemian chłodząc jak i rozpalając go. Wiało od niej tylko chłodem niestety, a taka metoda nie sprawdzała się podczas manipulacji członkami grupy. Będzie musiała przeprowadzić z nią poważniejszą rozmowę na ten temat. Najlepiej przy lampce wina, dobrej muzyce oraz w czasie wolnym. - Cóż chciałam tylko kupić dwie kiecki, na te specjalne okazje więc również mam to czego mi potrzeba – wzruszyła ramionami i poszła się przebrać w swoje normalne ubrania. Kiwnęła tylko głową, gdy Felicia zadeklarowała pójście do toalety. Właśnie zostało złamane pewne tabu i białowłosa poszła do łazienki w nowo kupionej kiecce oraz sama. Sofen poskładała swoje rzeczy i powiesiła na wieszaku, a korzystając z tego, że Felicia zostawiła swoje rzeczy, postanowiła wyświadczyć przyjaciółce przysługę. Złożyła jej ubrania, a potem wzięła ze sobą. Przy kasie prosząc, by tamte również zapakować. - Ach, jego rzeczy też wpiszcie. Jest ze mną i Felicią – powiedziała doktor, aczkolwiek jeśli kierowniczka robiłaby problem, to nie chciało się psychiatrze kłócić, więc zapłaciła. Oczywiście domagając się zniżki, którą posiadała Black Cat. Poczekała przy wyjściu na Sana, uśmiechając się kącikiem ust do niego. Może był zimny w obyciu, jednak całkiem niezłe z niego ciacho. Przy sobie oczywiście Karla miała kolejne torby z zakupami, które chyba będzie musiał ponieść. Chociaż… może sam się zaoferuje, a blondynka nagrodzi go całusem w policzek?
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: The Shops at Columbus Circle (Centrum Handlowe) Czw Sty 04, 2018 11:39 am | |
| Tak, samodzielne kupowanie ubrań było zdecydowanie w jego stylu. Kupował on ubrania w iście męskim stylu - jeżeli coś na niego pasowało, było wygodne i mu się podobało, znaczy było do kupienia. Fakt faktem patrzył na ceny, bo suma na jego karcie nie jest w końcu nieograniczona, a on nie należał do rozrzutnych. Jego celem był prosty czarny garnitur, taka sama koszula i krawaty - kupi dwa. Ze spokojem przymierzał ubrania, zmieniał dodatki i cały czas rozmawiał z pomagająca mu ekspedientką - tak, rozmawiał z nią po francusku. Miał nadzieję, że pani doktor obserwuje go z jakiegoś kąta sklepu i robił to specjalnie, aby wzbudzić w niej zazdrość - bo okazywał zainteresowanie komuś innemu niż ona. Finalnie kupił to, co chciał, a do tego dobrał równie stylowe złote spinki do mankietów i złotą wsuwkę do krawatu. Oczywiście wszystko spakował i już chciał zapłacić, jednak nie mógł. Okazało się, że wszystko zostało opłacone przez jego towarzyszki, co było mu bardzo nie w smak i znów godziło w jego ego. Wolał być samowystarczalny i nie polegać na innych, tak samo, jak robił to zawsze. Wziął jednak torby i nie zwracając na uwagi na Karlę ruszył do przody. - Gdzie teraz? - spytał mijając ją i kierując się do najbliższego sklepu z butami, ponieważ taki szyld zobaczył. Nawet nie przejął się brakiem drugiej z towarzyszek, jednej wrednej baby mniej. Wolał unikać unikać obydwu kobiet zwłaszcza, teraz, gdy go przejrzały. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: The Shops at Columbus Circle (Centrum Handlowe) Czw Sty 04, 2018 6:24 pm | |
| Felicia przejrzała się w lustrze. Poprawiła włosy, a następnie umyła dłonie. Zerwała metkę od sukienki, cóż klipsa nie posiadała, inaczej by piszczała. Zastanawiało ją jak wielu mężczyzn byłoby w stanie być na jej każde skinienie. Potrafiła być miła, urocza, słodka i niewinna. Jednak czemu miałaby taka być dla niego? W końcu to gwiazdka jest dla niego kością... Westchnęła, w pewien sposób brakowało jej tej przelotnej bliskości pająka. Zawsze mogła się z nim podrażnić, poudawać skruchę, skraść mu całusa. Oj tak zdecydowanie tęskniła za tym ostatnim najmocniej. Wysuszyła dłonie, wyszła z łazienki nie przejmując się zawiścią, która widniała na twarzy kobiet, jak i mężczyznami łamiącymi sobie szyję, by tylko na nią spojrzeć. Zatrzymała się i oparła o barierkę wyglądając przez wielkie okno na ulicę. Była zdecydowany kawałek od sklepu matki więc ani Karla, ani San nie mieli jak jej zobaczyć. Z tyłu głowy kotłowała jej się myśl że sprowadzi nieszczęście na dziewczynę. Nie powiedziała jej o bad luck i zdecydowanie za szybko nie powie... Dostała SMSa od matki. Kolejnego zresztą, miała zamiar z nią porozmawiać, zapomniała o ubraniach. Jednak stwierdziła że Karla jej je odda później. Miała przy sobie torebkę, a w niej najważniejsze rzeczy. Kupiła w sieciówce legginsy, t-shirt i bluzę. Zeszła do parkingu podziemnego. Po założeniu kasku wyjechała z niego, kierując się w stronę domu.
/ZT |
| | | Moonstone
Liczba postów : 239 Data dołączenia : 26/09/2014
| Temat: Re: The Shops at Columbus Circle (Centrum Handlowe) Pon Sty 08, 2018 12:25 am | |
| Do najprzyjemniejszych zajęć Karli należały trzy rzeczy. Praca, która dawała efekty i przyglądanie się czemuś co osiągnęła. Dawało jej to ogromną satysfakcję, gdy patrzyła jak projekt jest realizowany w 100%. Drugą rzeczą natomiast było popatrzeć sobie na przystojnych facetów, którzy potrafią się dobrze ubrać. Nie dla niej są chłopaczki, które nie odróżniają poszczególnych elementów garderoby oraz prawidłowo nie wiążą krawatu. To przecież takie proste, a jednak przez budowę mózgu, mężczyźni często mają problem z takimi rzeczami jak właściwy dobór kolorów ubrań jak również rozpoznawanie poszczególnych barw i nazywanie ich. Ostatnią rzeczą, która była najprzyjemniejsza to sama przyjemność, którą mógł zagwarantować osobnik z punktu drugiego. Rzecz jasna nie zawsze to szło w parze, gdyż chociażby niektórzy bogacze mieli problem z zadowoleniem nieco bardziej wymagającej kobiety. Mieli szybkie auta i równie szybko kończyli co zaczęli, a kobieta zastanawiała się co powinna ze sobą dalej zrobić. Serio, niektórzy byli tak nudni w łóżku, że Karla mogłaby w międzyczasie wypełniać sobie kolejne karty pacjentów dla zabicia czasu. Zdecydowanie wolała tych młodszych od siebie, którzy eksperymentowali i mieli troszkę wyobraźni, zaś starsi mieli to do siebie, że mogli mieć doświadczenie. Tylko z tymi drugimi to była loteria, gdyż jeśli nie miał hałd kochanek to najczęściej sprzęt mógł być już zardzewiały. Do Sana nie czuła żadnego romantycznego uczucia, raczej traktowała go jak kolejny element swojej układanki. Rozmawiał dosyć dużo z ekspedientką w sklepie. Próbował miłosnych podbojów, by wzbudzić w niej zazdrość? Sofen była już nieco dojrzalszą kobietą, a dokładnie taką metodę obierała, gdy tylko chciała wkurzyć jakąś swoją koleżankę z pracy. Zdarzyło jej się przespać z chłopakiem danej kobiety tylko, by utrzeć tamtej nosa. Czasami powód był uzasadniony, a czasem po prostu chciała komuś dowalić. Komuś takiemu, kto nie będzie użytecznym pionkiem na scenie. - Teraz buty, jednak jeśli Felicia ma jakiś pomysł to wstąpimy po drodze jeszcze w parę miejsc. Nie wróciła jeszcze, ale najwyżej nas znajdzie. Jest dużą dziewczynką – powiedziała i poprowadziła Slayera w stronę kolejnych sklepów. - Dzisiaj szykuje się pogrom ostatnich niedobitków z gangu Hooda. Coś co musimy wysprzątać, by nasz kochany Robbins nauczył się, że Thunderbolts nie będzie tolerowało zdrady. Rozumiem, że jesteś zainteresowany w imie starych dobrych czasów? – zapytała Slayera idąc do kolejnego sklepu. Tym razem z butami. W sumie nigdzie po drodze nie widziała Black Cat. Jej sprawa, chociaż trochę szkoda, że nie mogły kontynuować dalej tej gry. Było dosyć zabawnie.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: The Shops at Columbus Circle (Centrum Handlowe) Pon Sty 08, 2018 10:12 am | |
| Teraz to była inna rozmowa - miał wrażenie, że Karla przestała udawać i wypadła ze swojej roli. Domyślał się, że będzie teraz raczej zimna i podejdzie do niego czysto zawodowo. To mu się bardziej podobało, wolał jak relacje międzyludzkie były naturalne, nawet jeżeli miały to być jedynie sprawy - zwłaszcza, jeżeli miały to być sprawy zawodowe. Teraz jednak był rozdarty, z jednej strony chciał wygarnąć swojej szefowej pogadankę o wzajemnym szacunku, nieudolnej próbie tresury jego osoby i waleniu go w głupa, a z drugiej widząc zmianę jej zachowania wiedział, że zrobienie jej awantury nie skończyłoby się najlepiej. Może i taki obrót spraw był lepszy? On zostawi sobie asa w rękawie i wykorzysta go w bardziej odpowiedniej chwili, z drugiej też strony mógł ją tym szachować i znając jej plany mógł przeciwstawić się jej taktyce względem jego osoby. Oczywiście San posłusznie udał się za nią słuchając przy okazji o planach na wieczór - to mu pasowało. Oczywiście całkowiecie zignorował uwagę drugiej z kobiet - z jedną sobie poradzi. Mógł się w końcu wykazać i pokazać, że jest czymś więcej niż obiektem małej gierki. Istniał jednak mały problem, nie sprzętu potrzebnego do likwidacji większej grupy. Potrzebowałby jakiegoś karabinu snajperskiego, może granatnika. - Mam nadzieję, że masz sprzęt. Skoro szykuje się większa rozbiórka, to potrzebne będą zabawki do likwidacji z dystansu. - wolał mówić mało wyszukanym slangiem, ale na tyle zrozumiałym, żeby zrozumiałym, aby obeznana osoba zrozumiała o co chodzi. - Tak, wiem po co tu jestem i wykonam moje zadanie. - nadal mówił bez okazywania uczuć, wolał już nic po sobie nie pokazywać i nie dawać furtek do podejścia się. Swoją drogą skoro byli już w sklepie z butami, to przydałby się dobrać coś do garnituru. Marzyły mu się zwykłe, proste czarne pantofle. Jednak potrzebował na tyle funkcjonalnych, aby wyglądać i w razie potrzeby móc w nich biegać. - Rozumiem, że później mam gdzieś zawieść wasze zakupy, prawda? - zapytał z ciekawością. Interesowało go, gdzie ma to zrzucić. Logicznym było, że nie wezmą tego do jego "mieszkania". |
| | | Moonstone
Liczba postów : 239 Data dołączenia : 26/09/2014
| Temat: Re: The Shops at Columbus Circle (Centrum Handlowe) Nie Sty 14, 2018 9:35 am | |
| Zabawki? Karli zwykle nie było potrzebne żadne uzbrojenie, by zrobić z kimś porządek. Odkąd miała moce, potrzeba używania jakiejkolwiek broni palnej oraz białej zeszła na drugi plan. Po co jej broń, gdy gołymi rękoma może giąć żelazo lub wypalać w metalowych płytach dziury. Z tego samego powodu nie nosiła również takich rzeczy jak opancerzenie, czy nawet kamizelki kuloodpornej. Nie potrzebowała tego typu udogodnień. - Nie mam, ale do wieczora zapewne z kwatery daliby radę coś przysłać. Zresztą mało na terenie USA sklepów z bronią? Wlicz to w koszty – odpowiedziała kobieta. W przeciwieństwie do Europy, tu zdecydowanie łatwiej było zakupić broń. Nie muszą nawet czekać na wsparcie z kwatery głównej, mogą po prostu wejść do sklepu i coś kupić. O ile rzecz jasna Azjata miał stosowne papiery. Chociaż Karla zawsze mogła zahipnotyzować sprzedawcę, by ten zapomniał o podstawowych czynnościach i zwyczajnie wydał im broń. Sofen upatrzyła sobie parę czarnych butów na obcasie, które świetnie będą komponowały się z kiecką. Dla niej nie było problemem w każdej chwili zmienić swój strój na wygodny kostium, dlatego też wygoda obuwia spadała na drugi plan. Chociaż szkoda zawsze zostawić gdzieś parę naprawdę pięknych butów. - Tak. Możesz zostawić je u mnie w domu. Wygoogluj sobie adres mojego gabinetu i nawigacja cię poprowadzi jeśli masz – blondynka wolała pokierować go do siebie, niż do mieszkania Felicii. W końcu Kotka mogłaby uznać to za zdradę, jeśli ktokolwiek inny znałby miejsce zamieszkania. Mogłaby uznać, że jej przyjaciółka jest niegodna sekretów, gdyż wygada je pierwszej lepszej osobie. Nie zrobi tego też z czystej przyzwoitości oraz korzyści jakie miała z utrzymywania tej tajemnicy. Tym bardziej, że szkoda byłoby rujnować całe zaufanie, które wzajemnie zbudowały sobie w tak krótkim czasie. Sofen przymierzyła parę butów, pomęczyła ekspedientkę, by znalazła konkretny rozmiar, a w międzyczasie postanowiła przymierzyć czerwoną parę butów, które pasowały do drugiej kreacji. Ostatecznie i tak weźmie obie, bo tamte czarne w jej rozmiarze również się znalazły. Pozostało tylko podejść do kasy, zapłacić i poczekać na Slayera, by mogła mu wręczyć torby. Oczywiście planowała odwdzięczyć mu się za pomoc, więc gdy przekazywała torby rzuciła mu czarujący uśmiech. Liczyła też, że mężczyzna ją zaskoczy w kwestii otwierania zamka. W końcu przy jego kwalifikacjach pewnie też dałby radę poradzić sobie z zamkiem, ale jeśli będzie bardziej bystry to może nawet zostawi wszystko u właściciela budynku, który czasami przechowuje paczki. - Mam coś jeszcze do załatwienia. Możesz tam już jechać i spotkajmy się wieczorem w opuszczonej rozjezdni metra – powiedziała i skierowała się ku wyjściu z centrum. Wzleciała wyżej, w locie przemieniając swoje ubrania w kostium. /ZT
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: The Shops at Columbus Circle (Centrum Handlowe) Pon Sty 15, 2018 6:26 am | |
| No w sumie? Skoro był przeznaczonym do zadań specjalnych pracownikiem armii, to miał też dostęp do funduszów armii. Zasadniczo to miał nawet kartę kredytową i instrukcję jak wypełniać faktury - skoro jego pracodawcy byli organizacją tajną dla większość ludzi, to nie mógł wpisać w papierach "TAJNA JEDNOSTKA ARMII DO ZADAŃ SPECJALNYCH -THUNDERBOLTS", no nie, bądźmy poważni. Oczywiście słuchał tego, co mówiła mu jego przełożona - wolał nie czekać na dostawę. Musiał się przecież obeznać z bronią i przygotować ją sobie na misję. Nawet się nie odzywał, słuchał i cieszył oczy jej widokiem - skoro wiedziała o tym, to tym bardziej nie musiał się przejmować, że go przyłapie. W sklepie zrobił odpowiednie zakupy - planowane wcześniej czarne pantofle, czarne adidasy. Gdzieś w głowie powoli odpływał od otaczającej go rzeczywistości - zaczynał robić w głowie listę potrzebnych mu rzeczy. Poza bronią musiał przecież kupić jeszcze odpowiedni sprzęt - buty i ubranie. Nie uczestniczył do tej pory w zbyt wielu podobnych operacjach, był raczej od likwidacji pojedynczych celów i zadań w stylu - wejść, zrobić robotę i wyjść - chicho i skutecznie. Choć zdarzyły mu się czasem drobne starcia gangów. Tu musiał się spiąć i wykonać dwa cele - nie zginąć i pokazać się z dobrej strony dla Karli. Ciekawiło go też jak poradzi sobie ona w walce, w końcu do tej pory widział jedynie jej umiejętność lewitacji. To dało się w ogóle wykorzystać w walce? A może potrafiła coś jeszcze, niż ta umiejętność? Interesowało go to niezmiernie. Gdy oboje wyszli ze sklepu on nadal słuchał, gdzie ma zostawić zakupy. Nie podobało mu się to, ale co miał na to poradzić? Nie mógł przecież olać jej, wrzucić wszystko w samochód i oddać "przy okazji". Był dojrzały i rozumnym mężczyzną i musiał wiedzieć jak się zachować. Może właśnie tego było mu trzeba? Wyjścia gdzieś i poszwędania się z kimś po sklepach? Na pewno czuł się lepiej, niż wcześniej. Nawet wcześniejsze informacje o próbie kontroli go były przyćmione przez całokształt. Musiał pobyć z kimś, kimkolwiek. Nawet, jeżeli ta osoba traktowała go jedynie jako swego podwładnego, ale taka była kolej rzeczy - był jej podwładnym formalnie. Gdy dostał informacje o tym, na jakim terenie ma być rozgrywana likwidacja mina trochę mu zrzedła - wolał unikać otwartej walki w starciu. Może i maił moc, która dała mu pewną przewagę, lecz nie czyniła go nieśmiertelnym. Do tej pory jednak udawało mu się uniknąć pewnej śmierci - co najmniej dwa, lub trzy razy. Do tego będzie miał na głowie ją i będzie musiał zadbać również o jej bezpieczeństwo. Gdy obydwoje rozdzielili się po wyjściu ze sklepu, Sam ruszył na podziemny parking do swojego samochodu, zapakował wszystko o odjechał pod wskazany adres. Przed wyjazdem jednak zrobił coś jeszcze, coś co nawet według niego było głupie - napisał liścik, który wsunął do zakupów swoje przełożonej, a jego treść brzmiała "Dzięki za wspólny dzień, tego było mi potrzeba". Może ma jednak jakieś szanse? Może to nie były tylko złudzenia i kreowana przed panią doktor iluzja? Chciał w to wierzyć. Wyjechał z parkingu i odjechał w stronę jej biura.
//zt |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: The Shops at Columbus Circle (Centrum Handlowe) | |
| |
| | | | The Shops at Columbus Circle (Centrum Handlowe) | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |