Standardowa sypialnia, z tym, że wszystkie okna zasłonięte są w niej roletami i dodatkowo grubymi zasłonami, w środku panuje spory mrok. Jest łóżko, szafa, nocna szafka. W zasadzie nic więcej potrzebnego mu nie jest.
* * *
Obudził się kolejny raz czując może zapach kwiatów? Nie wiedział do końca. Po 5 latach spędzonych w sterylnej, zimnej i ciemnej, że oko wykol klitce wszystko wydawało się pachnieć i wszystko zdawało się niezwykłe. Po omacku odszukał swoją laskę opukując dłonią kant łóżka. Od trzech dni się chyba nie golił. Może wypadałoby to zrobić? Przesunął dłonią po twarzy wyczuwając lekko kłujący zarost. Wypadałoby. Siedział tu im na głowie już miesiąc. Ani nie pracował, ani im w niczym nie pomagał. Pasożytował na nich co średnio mu się podobało, czuł się stary. Słyszał czasem głosy gdzieś dużo młodsze od niego. Może to dzieci?
Po uratowaniu ktoś powiedział mu, że w razie problemów powinien zwrócić się do doktora McCoy’a. Głupio było mu prosić kogokolwiek o pomoc po tym wszystkim co już dla niego zrobili. Myślał nad tym trochę. Może powinien przejść jakieś badania? Bał się lekarzy po tym co działo się w tamtej placówce. Niby niczego nie pamiętał, ale te obrazy które jakoś zapadły mu w pamięć podsuwały mu okropne scenariusze.
Sięgnął po swoją laskę poprawiając materiał zakrywający oczy drugą ręką. Gdzieś obok powinno czekać na niego śniadanie… a właściwie kolacja. Faktycznie, wymacał dłonią talerz. Nie mógł doczekać się kiedy zajdzie słońce. Wtedy będzie mógł trochę pospacerować nie martwiąc się o kondycję swoich wciąż wrażliwych oczu. Jeszcze trochę i się przyzwyczai. Nie wiedział co dzisiaj było do jedzenia, ale nie przejmował się tym zbytnio. Nie był wybredny. Wziął sztućce i powoli bez pośpiechu zaczął opróżnianie zawartości talerza.
W końcu zjadł i korzystając z zajścia słońca postanowił wybrać się na przechadzkę.
z/t