|
| Wielka Sala | |
|
+9Bullseye Carol Danvers Black Widow Toxin Spectre Winter Soldier Agent Coulson Captain America Loki 13 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Wielka Sala Sro Sie 14, 2013 2:22 pm | |
| Jedno z największych pomieszczeń w zamku, miejsce spożywania posiłków i organizowania różnego rodzaju wydarzeń. Każdy dom posiada swój własny stół, nauczyciele zaś mają osobny dla siebie. |
| | | Captain America
Liczba postów : 240 Data dołączenia : 27/05/2012
| Temat: Re: Wielka Sala Sro Sie 14, 2013 7:06 pm | |
| Steve wolnym krokiem szedł przez Wielką Salę. Nie spieszyło mu się, na śniadanie przybył stosunkowo wcześnie. Jak każdego ranka. Chyba był zbyt nadgorliwy, jeśli chodziło o obowiązki prefekta; Widział już niewielkie grupki osób siedzące przy stołach, większość z zaspanymi jeszcze oczami. Sam też był trochę śpiący. Do późna uczył się znienawidzonego Zielarstwa. Kawa. Kawyyy - krzyczał głos w jego głowie. Doszedł do swojego miejsca przy stole, ziewnął, i zobaczył co też dobrego dzisiaj jest. Ale najpierw nalał sobie pół kubka gorącej kawy - mleko stanowiło drugą połowę. Zrobił sobie kilka kanapek i już miał jedną zacząć, gdy przypomniał sobie, że zostawił swoje książki przy kominku w Pokoju, których już zapewne dzisiaj nie znajdzie, bo ktoś mu je wspaniałomyślnie schowa. - Czemu to zawsze musi być Zielarstwo - jęknął pod nosem i zabrał się za swoje śniadanie. |
| | | Agent Coulson
Liczba postów : 91 Data dołączenia : 04/07/2013
| Temat: Re: Wielka Sala Sro Sie 14, 2013 7:32 pm | |
| Cóż, kiedy Phil obudził się rano, to nie spodziewał się, że po wyjściu z pokoju wspólnego będzie musiał zaprowadzić płaczącego pierwszorocznego do dormitorium, aby się przebrał i uspokoił. Tak zazwyczaj do grudnia pierwszoroczni Puchoni dostawali się do pokoju wspólnego - z pomocą kogoś starszego, bo aby bezbłędnie wystukać dany rytm, trzeba trochę wprawy. A szaty polane octem nie pachną ładnie.
Gdy obowiązek swój spełnił, zaczął się zastanawiać, czy ma jeszcze czas na śniadanie, czy musi iść bezpośrednio do kuchni, ale na szczęście godzina jeszcze wczesna była. Najchętniej do Wielkiej Sali wybrałby się z zamkniętymi oczami i pod pelerynką niewidką, aby nikogo i niczego nie widzieć i samemu pozostać niewidzianym (kto by pomyślał, prefekt naczelny nie jest poranną osobą), ale niestety nie miał takiej opcji. Na szczęście dotarł na śniadanie niezaczepiony i niesprowokowany.
Już przy wejściu jego wzrok powędrował do bardzo znajomej sylwetki prefekta Gryffindoru. Ponieważ nie miał siły udawać, że wcale nie cieszy go jego widok, to po prostu szedł na ślepo do stołu Puchonów, odrywając wzrok od Rogersa dopiero, gdy usiadł. Bo musiał spojrzeć, co może dobrego zjeść.
Dobrych rzeczy do jedzenia było mnóstwo, więc Phil nabrał na talerz trochę tego, trochę tamtego, zrobił sobie do picia bawarkę i zabrał się za jedzenie. |
| | | Winter Soldier
Liczba postów : 115 Data dołączenia : 21/12/2012
| Temat: Re: Wielka Sala Sro Sie 14, 2013 9:26 pm | |
| James przyszedł na śniadanie, do Wielkiej Sali jako jeden z pierwszych ślizgonów. Ogólnie był on rannym ptaszkiem. Budził się zwykle gdy reszta jeszcze spała, przez co często cholernie się nudził rano. Czasami zabijał czas chodzeniem po korytarzach, czasami wychodził na zewnątrz się przewietrzyć, a czasem po prostu leżał na łóżku w swoim pokoju. Dzisiaj natomiast, od samego rana, nie mógł się doczekać, kiedy coś zje. Był tak bardzo głodny, że wręcz wbiegł do jadalni. Uśmiechnął się szeroko do swoich kolegów z domu, a z lekką pogardą natomiast spojrzał na grupę z Gryffindoru. Idąc już do swojego stołu trochę zwolnił, po drodze "przypadkowo" szturchając Steve'a łokciem. Jeśli dobrze pójdzie, kawa wypadnie mu z rąk, rozleje się, a Bucky będzie miał się z czego śmiać - tak na dobry początek dnia. Oczywiście, nie miał zamiaru za to potrącenie przeprosić. Nawet przez myśl mu to nie przeszło. Odwrócił się tylko i rzucił Rogersowi wrogie spojrzenie. Następnie, ocierając się o jeszcze kilka osób po drodze, udał się na swoje miejsce. Nie był on osobą, która dużo jadła. Zrobił więc tylko jedną kanapkę, nalał sobie herbatę i zabrał się za spożywanie posiłku. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 6:00 am | |
| Śniadanie to najważniejszy element dnia! Odkąd tylko wstał, marzył o talerzu gorących kiełbasek z musztardą lub keczupem i chrupiącymi bułkami. Wszedł do Wielkiej Sali z wielką stertą ksiąg w torbie oraz różdżką, wystającą z kieszeni szaty. Wewnątrz kręciło się już sporo uczniów, dało się nawet wyczuć nerwową atmosferę. Dziarskim krokiem ruszył do stołu Krukonów i zasiadł przy nim, zabierając się za pałaszowanie śniadania. Rozwinął przed sobą plan zajęć na najbliższy dzień, na którym niemal natychmiast wylądowała wielka plama tłuszczu. - Thanszmutaszja - powiedział z pełnymi ustami, zanim zauważył plamę - O kuhfa. Szeba szoś sz tym szhobisz.
Sięgnął do kieszeni po swoją różdżkę, przypominając sobie, że w nocy śniło mu się, że biega nagi po zamku wymachując nią, po czym prostym zaklęciem pozbył się plamy z planu. Rozejrzał się po stole Krukonów, witając znajomych uśmiechem. |
| | | Spectre
Liczba postów : 35 Data dołączenia : 28/07/2013
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 6:19 am | |
| Wstała, czy może raczej, zwaliła się z łóżka powtarzając dobie, że bez śniadania na lekcjach nie wytrwa. Mimo wszystko pobudka nie była zadaniem łatwym, gdy poprzedniego wieczoru nieco się zaczytało i zasnęło się nad ranem. Jakimś cudem jednak po paru minutach stała na nogach i to nawet ubrana. Chociaż poprawianie tego, co założyła źle trochę zajęło, no i poskromienie włosów również było zadaniem niełatwym. Nieco nieprzytomnie spakowała torbę i poczłapała do Wielkiej Sali. Na korytarzach był standardowy tłok i wiele mijających ją osób wyglądało na równie niewyspaną co ona. Trochę pocieszające. Ale czy naprawdę lekcje musiały zaczynać się tak wcześnie? Co by im zaszkodziły z dwie godzinki więcej snu, no albo chociaż godzinka. Gdy weszła było już trochę ludzi, co się zresztą dziwić, z jej tempem wstawania powinna się cieszyć, że w ogóle zdążyła. Usiadła przy swoim stole i chwyciła za najbliżej stojący półmisek. Paszteciki, nieźle. Nakładając sobie jedzenie na talerz w końcu nieco się rozejrzała i dostrzegła parę znajomych osób. -Dzień dooo... - ziewnięcie - ...obry - mruknęła do Luka, kiedy w końcu zarejestrowała, że chłopak jest przy stole. Zabrała się za jedzenie i popijała sokiem dyniowym. Może jeszcze zdąży przed lekcjami dokończyć książkę, którą musiała odłożyć wczoraj. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 7:14 am | |
| - Dobry, dobry - przywitał Spectre kiwnięciem głową, pochłaniając kolejną kiełbaskę. Mama zawsze mu mówiła, żeby nie jadł tak szybko, że nikt mu nie zje, ale w Hogwarcie było tyle biednych głodnych dzieci, że zawsze obawiał się o swoje pożywienie. Poczuł się jednak nieco niezręcznie wiedząc, że Azara przywitała się z nim, a jego stać było tylko na średnio uprzejmą odpowiedź. Wypadało jakoś nawiązać dialog. - Ten... - zaczął elokwentnie - Będziesz dzisiaj na treningu, nie? Podskoczę dzisiaj jeszcze do profesor Hardy, żeby nam zajęła boisko na popołudnie, może nie będzie padać - spojrzał na okna, jak gdyby licząc, że nagle wyświetli się na nich prognoza pogody. Jednocześnie rozejrzał się za opiekunką Krukonów - wolał mieć pewność, że nikt dziś nie będzie przeszkadzać w ich treningu przed kolejnym meczem. |
| | | Toxin
Liczba postów : 71 Data dołączenia : 26/07/2012
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 11:12 am | |
| Stał pod ścianą, niedaleko wejścia do wielkiej sali. Nosił białą koszulę z podwiniętymi ponad łokcie rękawami, w kieszeni, której zawsze znajdowała się paczka papierosów. Zarzucał na nią - tak jak w tej chwili - kamizelkę, lub gdy było chłodniej marynarkę od garnituru. Pod szyją zawsze znajdował się chudy krawat, czasem zawiązany dość schludnie, czasem po prostu tam był. Niezmiennym elementem stroju był za to biały kapelusz, przepasany czarnym pasem. Leżał na głowie dość luźno. Stylem ubioru, jak i sposobem bycia przypomniał amerykańskich reporterów z lat czterdziestych. Patrick czuł się nieco wczorajszy, gdyż dopiero o brzasku opuścił The Three Broomsticks pub, w którym stracił więcej niż rachubę czasu. Mieli tam świetną whisky, którą wręcz uwielbiał. Towarzystwo również, było wyśmienite. W takich miejscach spotykał przedziwnych jegomości, którzy pod wpływem alkoholu wyjawiali mu swoje i innych sekrety. Potrafił w niemalże dżentelmeński sposób, wyciągnąć z nich potrzebne informacje, z których później potrafił sklecić artykuł, oczywiście jeśli ten bełkot miał w ogóle jakiś sens! Wierzył, że w każdej historii jest krztyna prawdy, którą warto zbadać. Widząc wchodzących adeptów na śniadanie, zaczął dostrzegać, że niektóre z uczennic zaczęły rozkwitać. Dzieci jakoś szybciej dorastają w tych czasach, pomyślał, spoglądając z pod kapelusza. Zdecydowanie powinni uczyć się od Japończyków, jak powinny ubierać się uczennice, byłoby tu znacznie ciekawiej, i może w końcu miałby skandaliczny temat na artykuł. Spoglądał na wchodzących nauczycieli, znał niemalże każdego z nich, a oni znali go, lecz tylko nieliczny mu ufali. Co, było błędem. Liczył się tylko dobry artykuł. Ludzie to tylko oddychające, pełzające źródło informacji, nic poza tym. Poczuł nieodzowną chęć zapalenia papierosa, kiedy przypomniał sobie gdzie się znajduje. Gdzie podziały się czasy, kiedy można było palić w pomieszczeniach? Westchnął głęboko, chowając jednego papierosa za ucho, a paczkę chowając do kieszeni w koszuli. Niech się w końcu zacznie coś dziać, pomyślał zniecierpliwiony. Potrzebuję artykułu! //He looks like: http://beernexus.com/images/old-time-reporter_1_.jpg |
| | | Black Widow
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 11:38 am | |
| Gdyby ktoś z obecnych w Wielkiej Sali oderwał się na chwilę od swojego posiłku i zerknął teraz w stronę drzwi, mógłby dostrzec jak jej próg przekracza nie kto inny, a wiecznie milcząca panna Romanoff. Na jej ramieniu kołysała się łagodnie wypełniona książkami torba, a krawat w barwach domu węża był jak zawsze nienagannie zawiązany - dzięki czemu doskonale komponował się z idealnie leżącym mundurkiem. Jak każdego poranka, młoda Rosjanka zaczęła dzień od obrzucenia badawczym spojrzeniem wszystkich pięciu stołów, które powoli zapełniły się mieszkańcami zamku. Zielone tęczówki prześlizgiwały się szybko po wszystkich obecnych, poświęcając zaledwie sekundę jej uwagi jedynie znajomym z ostatniego, siódmego rocznika (cała reszta była tylko niewiele znaczącym tłem). Co ciekawe Natasha z większością z nich nie zamieniła ani słowa w przeciągu ostatniego miesiąca. Z niektórymi nie rozmawiała nigdy choć uczęszczała do tej szkoły od ponad sześciu lat. Była świadoma wynikających z tego plotek. Podobno niektórzy sądzili, że rudowłosa wciąż nie potrafi mówić płynnie po angielsku. Plotki jej nie przeszkadzały, w gruncie rzeczy były nawet zabawne - zwłaszcza w chwili, gdy odzywała się do kogoś ze swoją perfekcyjną angielszczyzną. Natasha nie lubiła mówić, kochała za to słuchać. Podobało jej się poczucie władzy jakie dawała wiedza, którą posiadała. O swoich kolegach i koleżankach wiedziała całkiem sporo, gdy oni nie wiedzieli o niej nic. Nic, poza tym, że była Rosjanką, od roku grała w drużynie i od zawsze świetnie się uczyła. Taki stan rzeczy bardzo jej odpowiadał. Stukając cichutko niskimi obcasami przemaszerowała przez całą Salę i bez wahania zajęła miejsce przy swoim stole, wybierając to na wprost Jamesa. Z nim zdarzało jej się zamienić czasem słowo albo dwa. Kiwnęła mu lekko głową na powitanie i sięgnęła po dzbanek z herbatą. Po chwili na jej talerzu wylądowały dwa tosty, a słoik z wiśniową konfiturą opustoszał, gdy łyżeczką wybrała z niego połowę zawartości. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 12:52 pm | |
| Listopadowy poranek nie służył. Pytanie tylko - czy dlatego, że to było po imprezie halloweenowej, czy już niektórzy szykowali się do Świąt, które będą za miesiąc? Już szczebiotali niemiłosiernie, piskliwymi głosami, drażniąc słuch jasnowłosej. Zdążyła jednak wyjść, nim postanowiła każdemu zrobić krzywdę. Przemierzała korytarz szkolny sprężystym krokiem, zadzierając nosa do góry. Nie baczyła na to, że może na kogoś wpaść. Tym bardziej, że większość już dawno przesiadywała na śniadaniu, jakby nie jadła z dobry tydzień. Zdążyła jeszcze pociągnąć jakiegoś pierwszoklasistę za kołnierz na tyle mocno, że gdyby nie kilkoro uczniów za Carol, to zapewne uczeń wywaliłby się na kamienną posadzkę. - Starsi mają pierwszeństwo. - rzuciła kąśliwie, nawet nie obdarzając młokosa spojrzeniem, po czym wtargnęła do Wielkiej Sali, przystając nieopodal stołów czterech Domów. Przesunęła dłonią po swojej szacie, jakby chciała upewnić się, że jest ona nadal idealna, bez jakichkolwiek zagnieceń. Poluzowany krawat w zielono srebrzystym kolorze, wyróżniał się na tle śnieżnobiałej koszuli. Włosy wcześniej splecione w długi warkocz, zwinęła w kok i unieruchomiła za pomocą różdżki, wciskając ją między kosmyki. W międzyczasie zdążyła się rozejrzeć po pomieszczeniu i w połączeniu z chłodnym spojrzeniem, wykwitł na jej twarzy delikatny uśmiech na widok zaspanej ofiary, z którą lubiła mieć do czynienia... Czyżby nie miała dzisiaj z nim zajęć? Jeśli tak, to dzień już stał się znacznie lepszy! Niemniej, nie wypadało stać tuż przy wejściu przez kilkanaście minut, jakby nie mogła się zdecydować. Zatem pomknęła do stołu Ślizgonów, zajmując miejsce obok Bucky'ego, a zarazem naprzeciwko Natashy, posyłając im od razu uśmiech w postaci powitania. - Co mamy jako pierwsze? - spytała, przygotowując sobie kawę i nakładając naleśniki na niewielki talerzyk. Dla niej śniadanie nie było akurat najważniejszym posiłkiem. Bardziej liczyła się ta kawa.
|
| | | Bullseye
Liczba postów : 59 Data dołączenia : 26/07/2013
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 1:00 pm | |
| Profesor Lester był jednym z pierwszych nauczycieli, którzy pojawili się na sali. Zazwyczaj pojawiał się na śniadaniu znacznie wcześnie, ale poprzedniego wieczoru musiał opatrzyć łapę hipogryfa, który pokłócił się ze swoją partnerką. Zajęło mu to więcej czasu niż przewidywał, dlatego też w łóżku wylądował znacznie później. Kroczył teraz przez środek sali w swoim magicznym płaszczu narzuconym na swój czarno-srebrny kostium. Na ramieniu spoczywał jego pupil - Kulek z gatunku Pufków. Kulek radośnie podskakiwał i przebiegał z jednego barku na drugi, pokazując język mijanym uczniom. Sam Lester mierzył wzrokiem uczniów i pozdrawiał swoich kolegów po fachu. Zajął swoje miejsce przy stole nauczycieli, po czym wyciągnął różdżkę i paroma zaklęciami powybierał najładniejsze kąski i przetransportował je na swój talerz. Gdy naczynie było pełne, pstryknął palcami i wymamrotał pod nosem zaklęcie, które napełniło jego kielich winem. Gdy posiłek był gotowy zabrał się do jedzenia. |
| | | Thaddeus Ross
Liczba postów : 186 Data dołączenia : 30/07/2013
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 1:22 pm | |
| Nadejście Rulka zwiastowało ciche tąpanie. Red Hulk jak zwykle był niewyspany, ale z wprawą siódmoklasisty uważał by pozostawić żyrandole w spokoju, a niskie sklepienia bez śladu jego głowy. Rulkie stanął w drzwiach i rozejrzał się w poszukiwaniu kolegów z domu. Ubrany był w białą koszulę z podwiniętymi rękawami i poluzowanym kołnierzykiem, pod którym zwisał niebieski krawat Ravenclawu. Spodnie od mundurku z lekkimi zagnieceniami i wypastowane buty. Tak przedstawiał się czerwony Hulk gdy kroczył w kierunku krzesła obok Luka. Po drodze złapał za nogę pieczonego dzika i zabrał ją sprzed twarzy pierwszoklasistów. Gdy usłyszał za plecami jakieś niemrawe okrzyki niezadowolenia, obrócił się powoli i spojrzał na młodziaków. Umilkli od razu i skwapliwie wrócili do jedzenia. Nie to, że Rulkie nie lubił czy kocił pierwszoklasistów. Nie, po prostu był niewyspany. A śpiący Rulk to zły Rulk. Po drodze do stołu niebieskich zgarnął jeszcze parę większych kąsków, po czym uwalił się na ławie obok Tannenberga. - 'Sup? - mruknął do kumpla i uśmiechnął się do Spectre. - Ja behde na szto proszent. - powiedział Rulk spomiędzy żeber dzika, którego trzymał oburącz. - A póhniej iźiemy na siłkę. - powiedział i szturchnął Luka czerwonym łokciem. - I nie wychoźisz po goźninie jah wszoraj. - dodał po czym położył na talerzu sam szkielet dzika. Wziął łyk kawy, po czym sięgnął po kurczaka i znowu zaczął zajadać. |
| | | Captain America
Liczba postów : 240 Data dołączenia : 27/05/2012
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 1:58 pm | |
| No i to by było, jeśli chodzi o relacje Slytherinu z Gryffindorem. Mimo dobrego refleksu, połowa zawartości kubka wylądowała na jego ubraniu i torbie leżącej tuż obok. Steve, trzymając ociekający kawą kubek przy ustach, czuł, jak irytacja i wściekłość falami przepływają przez jego ciało. Wziął kilka serwetek i wytarł to, co najgorsze, a resztę wysuszył szybkim zaklęciem. Miał tylko nadzieję, że nie zalało jego szkicownika. Zalane ołówkowe prace były niemal nie do odratowania. - Nie musisz przepraszać, Bucky, nic się nie stało! - powiedział głośno za odchodzącym Ślizgonem. Miał po dziurki w nosie ich dziecinnych zachowań, ale co mógł zrobić - podstawić mu nogę? To było jeszcze głupsze. Upił resztkę ocalałego napoju, słuchając przy tym jak inni Gryfoni bez serca zjeżdżają zachowanie chłopaka, a potem już cały Slytherin. Skinął im głową, jakby chciał powiedzieć - spokojnie! Przecież żyję, cały i zdrowy! ale to chyba tylko bardziej nakręciło ich rozmowę. Swoją drogą, gdzie podziała się reszta jego rocznika? Czas mijał, a przy stole Gryfonów nadal brakowało wielu osób. Spojrzał w stronę drzwi, mając nadzieję, że dojrzy kogoś znajomego. No i dojrzał. Niekoniecznie o taką osobę mu chodziło.. W drzwiach stał nikt inny jak sama Carol Danvers. Rogers jęknął w duchu. Panie i panowie, zobaczmy kto właśnie zaszczycił nas swoją obecnością na śniadaniu! Odprowadził dziewczynę wzrokiem do jej stołu. Steve zwyczajnie nie potrafił jej ignorować, nie wiedział czemu. Czasem miał nieodparte wrażenie, że Carol wręcz została stworzona, by uprzykrzać mu jego egzystencję. Nawet podczas wakacji czy ferii. Zaczęło się to pierwszego dnia w tej szkole i tak naprawdę nigdy nie skończyło. Westchnął i rozejrzał się po sali. Większość Krukonów zeszła już na śniadanie, co go wcale nie dziwiło, Puchoni podobnie. Dostrzegł swojego kolegę z ławki przy sąsiednim stole i uśmiechnął się. Siedzi z Philem razem na historii i chyba tylko oni podzielają ten zapał, gdy chodzi o daty czy wydarzenia historyczne. Po chwili przypomniał sobie, że mają dzisiaj razem zajęcia. Może ten dzień nie będzie taki zły. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 2:17 pm | |
| Rulk przyszedł i od razu zrobił zamieszanie, pochłaniając ilości jedzenia wielkości przeciętnego pierwszaka. Luke dobrze wiedział jednak, że Krukon to porządny chłop i chociaż rzucał się w oczy i czasami brakowało mu ogłady, można było na nim polegać. O ile, oczywiście, człowiek nie znalazł się na drugim końcu jego pięści albo różdżki.
- To niech tylko się profesor Hardy pojawi, zaklepię boisko i po zajęciach przećwiczmy parę manewrów. - oznajmił, wpatrując się w drzwi wejściowe, jak gdyby to miało ją przywołać - Siłka? Po treningu? - zapytał po chwili, wracając do wątku poruszonego przez kumpla. Uśmiechnął się, sięgając po rogalika i wymachując nim przed nosem Rulka - Najpierw masa! Poza tym, nie potrzebuję mięśni aż tyle, co Ty. Błyskawica i Młot mają się całkiem dobrze! - oznajmił macając swoje wielkie jak bocianie pięty bicepsy, z poważną miną, jak gdyby naprawdę uważał się za jakiegoś kulturystę.
Jednocześnie jego uwagę przyciągnęła Romanova. Ach, ta kobieta była absolutnym spełnieniem wszystkich jego marzeń. Szalenie piękna, a jednocześnie tajemnicza, mająca w sobie coś z obcej egzotyki. Już od połowy piątego roku przyglądał się jej z daleka, nigdy nie potrafiąc zdobyć się w sobie, żeby podejść czy zagadać. Zwłaszcza, że była Ślizgonką, więc w najlepszym wypadku po prostu by go zignorowała, a w najgorszym odcięła jądra.
Ostatnio zmieniony przez Luke Tannenberg dnia Czw Sie 15, 2013 3:01 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 2:19 pm | |
| Jak na świetnie wychowaną damę przystało, Emma od samego rana prezentowała się zachwycająco - z klasą, z gracją, a także z tą charakterystyczną nutką wyższości, onieśmielającą większość szarego tłumu i zarazem charakterystyczną dla osób o odpowiedniej pozycji społecznej. Co tu dużo mówić, dziewczyna zwyczajnie miała to we krwi; arystokratyczną postawę wyssała z mlekiem matki... A niektórzy twierdzili wręcz, że z jej krwią, jednakże rzecz jasna nikt nie powiedziałby jej tego prosto w twarz. Wbrew pozorom na świecie nie było aż tak wielu samobójców, jak to zazwyczaj obstawiano. Tak czy siak: panna Frost zawsze była gotowa, by olśniewać otoczenie swą jakże nieskromną osobą. Niezależnie od tego ile spała albo o której położyła się do łóżka - w jakiś niezwykły sposób nigdy nie dawała po sobie poznać ani śladu zmęczenia: nie tylko po swym w pełni kontrolowanym zachowaniu, ale i po nienagannym wyglądzie. Część uczniów wciąż plotkowała na temat jej domniemanych przodkiń wśród wili, ale sama zainteresowana uparcie milczała na ten temat - jak i właściwie na niemalże każdy inny, skoro już o tym mowa. Tak było jej o wiele wygodniej. Nie przejmowała się tego typu pogłoskami. Przemierzając korytarze Emma nie musiała martwić się mijającymi ją osobnikami. W naturalny sposób wytwarzała wokół siebie sferę, w której nikt nie chciał się znaleźć... Chociaż nie, to złe określenie - gdyż owszem, wielu miało na to ogromną ochotę, lecz nikt by się nie ośmielił. Blondynka nie musiała od nikogo wymagać tego ostrożnego szacunku; jej aura po prostu tak już działała na ludzi. Gdyby się nad tym głębiej zastanowić, to mógł to być jeden z czynników decydujących o popularnym tytule dziewczyny: królowa śniegu. Chociaż częściej biała królowa... Co podkreślała, gdy tylko miała taką możliwość - idealnie białymi strojami. Niestety mundurek szkolny bardzo ją pod tym względem ograniczał, nad czym ubolewała. Frost wkroczyła wreszcie do Wielkiej Sali i od razu skierowała swe kroki ku stołowi Slytherinu, skutecznie ignorując przy tym wszystkie pozostałe. Zatrzymała się dopiero przy Carol i zajęła miejsce po jej wolnej stronie, po czym kiwnęła krótko głową siedzącej w pobliżu grupce w ramach powitania. Jej spojrzenie przebiegło po zebranych na blacie potrawach i na początek poczęstowała się herbatą. Zaraz potem założyła nogę na nogę, jednocześnie przerzucając sobie na plecy część długich za pas, jasnych włosów - ot, aby jej nie przeszkadzały podczas posiłku. |
| | | Beam
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 12/07/2013
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 2:19 pm | |
| [Piszę na ślepo bo nie znam za bardzo realiów i mogę palnąć dużo głupstw]
- Honey, I'm home...
Z takimi słowami Roy[choć wolał by nazywano go koleś] wparował do wielkiej sali w swym standardowym ubiorze czyli brązowy płaszcz, koszulka z głową kosmity, a nawet okulary przeciwsłoneczne.
- Co to? Zjazd krasnali?
Stwierdził, po czym postanowił zrobić to, po co tu przyszedł czyli zjeść coś smacznego. Dosiadł się do stołu jego domu gdzie siedziało mnóstwo młodzików i jedna znajoma twarz innego siódmoklasisty.
- Poproszę gorącą dwójeczkę.
Powiedział i oto, magicznie na stole pojawił talerz z kurczakiem i ostrymi papryczkami.
- Siema...
Zapytał Roy siedzącego przed nim prefekta jego domu po czym zagłębił kły w ostrym kurczaku.
Ostatnio zmieniony przez Beam dnia Pią Sie 16, 2013 10:28 am, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Agent Coulson
Liczba postów : 91 Data dołączenia : 04/07/2013
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 2:46 pm | |
| Cóż. Phil nie spodziewał się, że akurat dzisiaj tyle osób pojawi się na czas na śniadaniu. Przypatrywał się każdemu wchodzącemu, starając się pozostać niezauważonym, a więc nie przyglądając się za długo. Zmrużył oczy, kiedy Barnes szturchnął Steve'a i gdyby był bliżej, odjąłby parę punktów, bo wiedział, że sam Steve tego raczej nie zrobi.
Westchnął i kończył śniadanie, wypijając bawarkę do końca, po czym nalał sobie jeszcze soku z dyni, wypił go duszkiem i rozejrzał się po sali. Napływ uczniów zmalał, wszyscy byli zajęci śniadaniem, więc Phil wykorzystał okazję i wymknął się z Sali, wracając do pokoju wspólnego Puchonów, po książki do swojego dormitorium.
[z/t] |
| | | Thaddeus Ross
Liczba postów : 186 Data dołączenia : 30/07/2013
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 3:14 pm | |
| Rulk jednym przeciągnięciem zębów opróżnił całe udko kurczaka z mięsa i ze stukotem upuścił pozostałą kość na talerz. - Dobh... - przełknął zawartość swoich ust - Dobra. - powiedział i uśmiechnął się do Luka. - Wczoraj wieczorem wymyśliłem jeden. Ale nie wiem czy się uda, bo po ostatnim treningu tłuczki uciekają na mój widok gdzie pieprz rośnie. - powiedziawszy zaśmiał się gromko i sięgnął po drugie udko. Słysząc odpowiedź kumpla roześmiał się jeszcze głośniej na wzmiankę o masie, a później jeszcze głośniej słysząc jak ochrzcił swoje bicepsy. O mało się nie udławił mięsem, które przełknął szybko, gdy się trochę uspokoił, by zaraz roześmiać się powtórnie. - Ty to najpierw w rzeźbę poleciałeś! - powiedział po czym klepnął przyjaciela w plecy, uważając by go przy okazji nie połamać i nie wysłać na drugi koniec sali. W tym momencie jego uwagę przykuło zachowanie Buckiego, który oblał kawą Rogersa. Rulk zmierzył Ślizgona groźnym spojrzeniem, po czym krzyknął do kapitana: - Ej, Steve? Wszystko w porządku? - Pomimo rywalizacji między ich domami, Rulk lubił Kapitana i dawał ku temu wyraźne sygnały. |
| | | Spectre
Liczba postów : 35 Data dołączenia : 28/07/2013
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 4:05 pm | |
| -Trening? Czemu nie. Pogoda ma być niby ładna. Tylko żeby nam nie sprzątnęli boiska sprzed nosa - mruknęła dolewając sobie soku dyniowego. O tak, ten wieczny wyścig z zaklepywaniem miejsca. Zresztą i to nie zawsze skutkowało, bo ileż to razy się zdarzało, że Ślizgoni mieli grafik gdzieś i przychodzili, kiedy im się spodobało, wyrzucając przy okazji trenującą drużynę. No ale, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Można było wtedy iść do nauczycieli na skargę i narobić tym zarozumialcom kłopotów. Trening przepadnie, ale ta satysfakcja... -Hej - odwzajemniła uśmiech Rulka. Siłownia, ćwiczenia, ojć, to się Azi szybko wyłączyła i skupiła na jedzeniu. Nie jej klimaty, zdecydowanie. Wolała przemyśleć wypracowanie z eliksirów, które chciała dziś napisać. O ile po treningu będzie jeszcze miała siły, a z tym nigdy nic nie wiadomo. Raz cały mecz przesiedzi na miotle wręcz się nudząc, innym razem musi latać jak szalona między pętlami, istna rosyjska ruletka. |
| | | Winter Soldier
Liczba postów : 115 Data dołączenia : 21/12/2012
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 7:28 pm | |
| Oczywiście, kiedy kawa wylądowała na stroju Steve'a, Bucky zaśmiał się głośno, na tyle głośno, by Rogers to dosłyszał. Gdy usłyszał wypowiedź Capa, tylko lekko pokręcił głową. Oczywiście, że nie musi przepraszać. On? Musi? Przepraszać? On nic cie musi! No dobra, może kilka rzeczy by się znalazło... Ale na pewno nie musi nikogo przepraszać! "Bucky przeprosił" - to nawet głupio brzmi. Ugh, przepraszanie- po co to komu? Ale nie o tym teraz. Siedział przy swoim stole, pijąc herbatę. Kanapkę zdążył już zjeść. I się nią najadł. Był tak strasznie głodny, ale wystarczyła jedna kanapka. Tak to wygląda w jego przypadku - nie musi wcale dużo jeść, żeby zabić głód. Po chwili dołączyły do niego jego dwie koleżanki. O ile można je tak nazwać. Dobrze znał się z Carol, razem męczyli Rogersa i w ogóle. A Natasha? Rozmawiał z nią kilka razy, twierdził, że fajna z niej laska... ale w sumie, to nawet nie można powiedzieć, że ją znał. Zawsze była taka... tajemnicza. Chyba nie ma osoby w szkole, która wiele by wiedziała o Rosjance. -Carol, Tasha! - przywitał je głośnym, radosnym okrzykiem. Nie zaczynał jednak żadnej rozmowy, gdyż na środku stołu zauważył ciastko. Och tak, teraz miał ochotę na coś słodkiego. Wychylił się po nie i zgarnął szybkim ruchem, zanim zdążył zrobić to ktoś inny. Zajęty jedzeniem przysmaku, nie usłyszał nawet pytania Danvers. No, cel został osiągnięty. Bucky coś zjadł, mógł więc już opuszczać Wielką Salę. -Do zobaczenia na lekcji... zaraz, co mamy pierwsze? Zielarstwo? Chyba ta... to do zobaczenia na zielarstwie!- pożegnał się z nimi i wstał od stołu. Uśmiechnął się sztucznie do Steve'a, zauważając, że po kawie nie ma już ani śladu. Może by to jakoś poprawić? Niee, nie teraz. Pomęczy go na lekcjach!
[z/t]
Ostatnio zmieniony przez Bucky dnia Czw Sie 15, 2013 8:04 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Darkhawk
Liczba postów : 146 Data dołączenia : 25/08/2012
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 7:30 pm | |
| Jedne oko, drugie oko. Światło. Cholera, prawie zaspałem. Chris wyskoczył z łóżka i przeciągnął się aż strzeliły mu kręgi w kręgosłupie. Zrobił dwa skłony z uśmiechem dotykając całą dłonią podłogi, następnie poprawił pościel by w końcu podejść do kufra. Wyciągnął z niego białą koszulę z herbem szkoły na kieszeni i zapiął ją na sobie, bielizna, spodnie i był gotowy do wyjścia. Zaraz, chwila... Zbiegł do łazienki, umył ząbki, poprawił fryzurę i znowu na górę po schodach. Kiedy znalazł się z powrotem w dormitorium złapał za ówcześnie spakowaną torbę i krawat. Po chwili szybkiego marszu, przerywanego witaniem się z kolejnymi uczniami, stał już w drzwiach Wielkiej Sali rozglądając się po zebranych. Zadziwiająco wielu uczniów było jak na tak wczesną porę śniadania. Ranek rankiem, ale Ślizgoni nie próżnowali. Najpierw Bubek Barnes oblał kawą prefekta Gryffindoru - Steve'a, służbistę co się zowie, a potem ta zołza Danvers uprzykrzyła życie jakimś pierwszakom. Powell pokręcił tylko głową z niesmakiem i ruszył w stronę stołu Krukonów, gdzie siedziała już prawie cała drużyna z jego domu. Rzucił torbę obok ławki i położył krawat na stole, a następnie usadowił się obok Azary. - YO drużyno! - uśmiechnął się do zebranych chwytając za słodką bułkę. - Mówiliście coś o treningu? - Już cieszył się na samą myśl, że będzie mógł znowu wsiąść na swojego old schoolowego Nimbusa 2000. Jego miotła, pomimo że używana, była w doskonałym stanie. Jasno brązowe drzewce były zawsze wypolerowane, a pod nazwą były wygrawerowane jego inicjały. Na sam jej widok dostawał gęsiej skórki, już wyobrażał sobie te bramki które strzeli na najbliższym meczu. Rok temu szło mu bardzo dobrze: zajął wysoką lokatę w klasyfikacji strzelców.
Ostatnio zmieniony przez Darkhawk dnia Czw Sie 15, 2013 8:12 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 8:00 pm | |
| Luke oderwał wzrok od Romanovej. Miał już całe siedemnaście lat, co już przecież jest niesamowicie dojrzałym wiekiem rzecz jasna, ale czasami nadal zachowywał się jak ostatni frajer, albo byle dzieciak zaraz po SUMach. Dopił herbatę i sięgnął po torbę, co chwila podnosząc wzrok i spoglądając na stół Ślizgonów. - Taa, ale nie widzę nigdzie Hardy, a musimy mieć zgodę opiekuna, żeby boisko wynająć - zauważył, wpychając jeszcze do torby jednego rogalika. Przez chwilę mocował się z zapięciem - Jakbyście ją widzieli, to zaatakujcie, ja spieszę się na zajęcia. Właściwie to Ty powinieneś to zrobić! - wskazał niemalże oskarżycielsko na Rulka, kapitana drużyny. Na szczęście w teamie Ravenclawu wszyscy w miarę trzymali rękę na pulsie i nawet kapitan mógł liczyć na inicjatywę ze strony swoich zawodników - Ślizgoni mają Zielarstwo teraz, tak jak my, nie? - zapytał głupio, po czym szybko dodał - Znaczy nie, żeby mnie to interesowało, tak po prostu pytam! Cholera, muszę się podciągnąć z Zielarstwa i z Transmutacji. Zwłaszcza to drugie mnie przeraża, bo mnie Laufeyson chyba w szynszyla zamieni, jak znowu nie przyjdę na czas. Zwłaszcza że się mu wysypałem w zeszłym roku, że mi zależy na dobrym wyniku na OWUTEMach - przewrócił oczami, wreszcie zamykając torbę. Poczekał jeszcze moment, zastanawiając się, czy ktoś pójdzie na lekcję razem z nim, po czym opuścił Wielką Salę, jeszcze raz spoglądając wzrokiem rannej sarny na stół Ślizgonów.
[z/t]
Ostatnio zmieniony przez Luke Tannenberg dnia Czw Sie 15, 2013 8:12 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 8:04 pm | |
| Carol nie miała w zwyczaju rozmawiać ze wszystkimi obecnymi przy stole osobami, a także i spędzać z nimi większość czasu. W jej mniemaniu, zacieśnianie więzi mogło w jakimś stopniu przeszkodzić w dążeniu do coraz to lepszych ocen, a tym bardziej osiągnięcia zadowalającego (w końcu, wobec siebie była wymagająca przeokropnie) wyniku po tych końcowych egzaminach, do których powoli zmierzali. Zarazem nie było to całkowitą prawdą, gdyż Danvers nieraz musiała otworzyć buzię, by z kimś porozmawiać, więc ciężko właściwie stwierdzić, jak to u niej jest z tymi wszystkimi rozmówkami. Na ten moment, delektowała się posiłkiem, który nałożyła sobie na talerzyk, czasem popijając kawą pojedyncze kęsy. Jednym uchem wsłuchiwała się w harmider, jaki nastąpił w momencie, gdy niemalże wszystkie stoły były zajęte, a drugim wypuszczała bzdury, których nie mogła znieść. Co jakiś czas rzucała krótkie spojrzenia co poniektórym osobom, kręcąc następnie głową z niedowierzania w ich naiwność, jeśli chodziło o pewne sprawunki oraz tematy. Skinęła lekko do Bucky'ego. - Zielarstwo? Cudownie. Najnudniejsze lekcje na początku. - mruknęła, ni to do siebie, ni to do siedzących obok niej osób. No cóż, owy przedmiot nie był jakoś ciekawy. Chyba że mówiło się o roślinach, które można wykorzystać do męczenia poszczególnych osób. Wtedy to jest o czym rozmawiać i czego słuchać, to oczywiste. Zdążyła dokończyć posiłek, kawę, więc pozostało jej tylko zgarnięcie torby i skierowanie się do wyjścia z Wielkiej Sali. Nim jednak do tego doszło, Carol zauważyła podnoszącego się Rogersa i również kierującego się w stronę wyjścia. Mimowolnie na jej ustach pojawił się uśmiech, a do tego pojawił się pomysł. Czym prędzej zgarnęła naleśniki - jeden z jagodami, zaś drugi z czekoladą i rzuciwszy jakieś krótkie "Do zobaczenia.", pomknęła w stronę Gryfona. Nie na tyle szybko, by go wyprzedzić, bo w jej planie tego nie było. Znalazłszy się za chłopakiem, palcem odsunęła kołnierz jego koszuli (a także i szaty), a następnie wrzuciła za niego wzięte naleśniki. - Do zobaczenia na Zielarstwie, Rogers. - posłała mu złośliwy uśmiech, uprzednio klepiąc w plecy, jakby chciała się upewnić, że owe jagody i czekolada pozostawią piękne plamy i na jego plecach, i na jego koszuli. Wtedy go wyminęła, podążając do wyjścia z radością na twarzy. Liczył się z tym, że plamy po jagodach się nie spierze, a przynajmniej jest trudno, prawda? |
| | | Darkhawk
Liczba postów : 146 Data dołączenia : 25/08/2012
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 8:22 pm | |
| Zielarstwo, zielarstwo, zielarstwo. Cały czas przewijało się w rozmowach kolejnych uczniów, a to Tannenberg coś wspominał zaraz przed wylotem z sali, a to jakaś grupa jego rówieśników poleciała na ten przedmiot. Zaraz, zaraz. On też powinien tam być! Chris zrobił wielkie oczy i to wcale nie na widok głupawego żartu Ślizgonki Danvers. Zielarstwo to jego ulubiony przedmiot! Jak mógł o nim zapomnieć, to normalne że nie ogarniał, ale żeby aż tak?! - Zielarstwo, zapomniałbym o zielarstwie. - założył torbę na ramię, włożył sobie do bułkę do ust i lekkim ruchem różdżki, którą szybko wyjął z kieszeni, zawiązał sobie niebiesko-brązowy krawat. - Sohhry, poghadhamy póżnej - wybełkotał i wybiegł z sali machając na Luke'a. [z/t] |
| | | Spectre
Liczba postów : 35 Data dołączenia : 28/07/2013
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 8:26 pm | |
| Znów chwilę zajęło jej zorientowanie się, że kolejna osoba usiadła przy ich stole. No i na dodatek zaraz przed nią, podniosła więc oczy i zauważyła roześmianego Chrisa. -Ano, trening... byleby nas nikt nie uprzedził a będzie dobrze - mruknęła kończąc ostatniego pasztecika. Na sąsiednie stoły wolała nawet nie patrzeć. U Puchonów było zawsze nudno, a Gryfoni i Ślizgoni sobie dopiekali, z czego mogły być tylko kłopoty. Tak, zdecydowanie najlepiej było przy ich stole i w ich tematach. Chociaż jedna poruszona tu kwestia niezbyt jej pasowała. -Ślizgoni mają zielarstwo? Ja też... - zrobiła nieszczęśliwą minę. Wspólne zajęcia z tą zarozumiałą bandą były jak droga przez mękę. A ona naprawdę chciała się czegoś nowego dowiedzieć. Na dodatek zielarstwo było jednym z tych przedmiotów, z których nie dało się nauczyć wyłącznie z książki. Potrzebna tu było praktyka, jak w eliksirach. No a jak się skupić, gdy banda jazgoczących Ślizgonów wciąż się ciebie czepia? -Chyba będę się zbierać, niedługo zacznie się lekcja - mruknęła, po czym wstała z miejsca i z nieszczęśliwą miną skierowała się w stroną szklarni.
z/t |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wielka Sala | |
| |
| | | | Wielka Sala | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |