|
| Wielka Sala | |
|
+9Bullseye Carol Danvers Black Widow Toxin Spectre Winter Soldier Agent Coulson Captain America Loki 13 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Wielka Sala Sro Sie 14, 2013 2:22 pm | |
| First topic message reminder :Jedno z największych pomieszczeń w zamku, miejsce spożywania posiłków i organizowania różnego rodzaju wydarzeń. Każdy dom posiada swój własny stół, nauczyciele zaś mają osobny dla siebie. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Black Widow
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 8:37 pm | |
| Jeśli Tasha była świadoma kierowanych w jej stronę sarnich spojrzeń - nie dawała tego po sobie poznać w najmniejszym nawet stopniu. Ze stoickim spokojem spożywała swoje śniadanie, od czasu do czasu zerkając w milczeniu na swoich kompanów. Trójka towarzyszących jej ślizgonów mimo przynależności do jednego domu nie otrzymywała wcale więcej jej względów niż reszta szkoły. Carol i Emma - jej współlokatorki nie rozmawiały z nią zbyt dużo. Panna Frost (zabójcza piękność, która nawet niebrzydką Natashę wpędzała w drobne kompleksy, zwłaszcza na punkcie rudości i niewielkiego wzrostu) podobnie jak panna Romanoff nie należała do osób specjalnie wylewnych więc obie dziewczyny częściej wspólnie milczały niż rozmawiały. Z kolei Carol, niemalże całkowite przeciwieństwo Emmy pod względem zachowania, ale jednocześnie bliźniaczo podobna z wyglądu - była nieprzyzwoicie wręcz ekstrawertyczna. Wszędzie było jej pełno, każdy ją znał i zależnie od frakcji - kochał lub nienawidził. Tasha lubiła jej towarzystwo, bo Danvers nie wymagała od niej zbyt wielu komentarzy. Wystarczył lekki uśmiech i kiwniecie głową. Natasha nie miała jednak wątpliwości, że obie jej koleżanki są doskonale świadome tego, że Rosjanka zawsze słucha i wcale nie jest takim grzecznym i cichym stworzeniem na jakie nieustannie się kreuje. Niejednokrotnie któraś z nich przyłapywała ją, gdy w środku nocy wracała do dormitorium z wycieczek po zamku. Taktownie nie pytały gdzie i z kim była. Może dlatego, że ona też zawsze czuwała, gdy którejś z nich zdarzyło się wrócić długo po ciszy nocnej? Można więc powiedzieć, że choć Natasha nie przyjaźniła się z żadną ze swoich współlokatorek, miała z nimi coś w rodzaju paktu o nieagresji. Była też przekonana, że gdyby jakimś cudem znalazła się w kłopotach, pomogłyby jej choćby w imię domowej solidarności. Ona czuła się zobowiązana do podobnych zachowań względem obu blondynek. Choć myśl, że którakolwiek z nich - Romanoff, Frost lub Danvers - wymagałaby pomocy w wyjściu z kłopotów, wydawała się (lekko mówiąc) odrobinę abstrakcyjna. Żadnej z nich nie pasował wizerunek damy w opałach. Otarła z kącika ust odrobinę konfitury wiśniowej, a potem bezwstydnie oblizała koniuszek palca. Na pytanie Carol odpowiedziała lekkim wzruszeniem ramion. Ona miała teraz okienko, bo nie chodziła na zielarstwo od SUM-ów. Te zajęcia były jej całkowicie zbędne. Szkoda czasu na przedmioty, które nie przydadzą się przy OWTM-ach, prawda? Ona nadchodzące godziny planowała spędzić w bibliotece z grubym tomiszczem dotyczącym zaklęć. Jak na złość bibliotekarka nie chciała jej go wypożyczyć i studiować go mogła tylko w godzinach otwarcia czytelni. Dmuchnęła na gorącą herbatę, a potem upiła kilka łyków. Przez ramię zerknęła na resztę uczniów, którzy robili się strasznie głośni. Robiło się też coraz tłoczniej i był to jasny sygnał, że czas się zwijać. Zwłaszcza, że drobny żarcik Carol może doprowadzić do nie tak drobnych spięć między domami, a takiego zamieszania Romanoff szczerze chciała uniknąć. Dopiła szybko herbatę do końca i lekko podniosła się z ławki. Zarzuciła torbę na ramię, a potem lekko uniosła dłoń, żegnając się tym samym z resztą i milcząco życząc im miłego dnia. Nie zwlekając dłużej opuściła Wielką Salę nim ktoś wpadnie na genialny pomysł urządzenia bitwy na jedzenie.
[zt] |
| | | Captain America
Liczba postów : 240 Data dołączenia : 27/05/2012
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 9:05 pm | |
| - Ym, wszystko w porządku, Rulk. Dzięki! - odpowiedział Krukonowi. Uśmiechnął się przy tym, wiedząc, jaki porywczy potrawi być czasem jego kumpel. W sumie milej mu się zrobiło. Po incydencie z kawą jakoś odechciało mu się jeść. Wmusił w siebie dwie kanapki, by wytrwać na lekcjach i dopił zawartość kubka. Bucky właśnie odchodził od swojego stołu. Rogers zauważył, jak ten przygląda się jego ubraniom, a potem posyła mu bezczelny uśmiech. Jakoś nie miał ochoty go odwzajemniać, więc tylko go obserwował z obojętnym wyrazem twarzy, dopóki ten dojdzie do drzwi. Zabrał swoją torbę i odchodził już od stołu, ale zawrócił się jeszcze po jabłko. Tak, coś na ząb się przyda. Tak więc zabrał owoc i szybkim krokiem ruszył do wyjścia (wszak pierwsze zielarstwo, a on nadal bez podręcznika, który musi odnaleźć), kiwając głową kilku śniadającym jeszcze osobom. Zaniepokoił go tylko ten szybki chód, który usłyszał za sobą. Po chwili poczuł, jak ktoś odsuwa jego kołnierz i..wrzuCA MU COŚ LEPKIEGO I ZIMNEGO?!! Klepanie po plecach upewniło go, że to nie jest dobre dla jego ubrania, oj nie. - Do zobaczenia na Zielarstwie, Rogers. Odwrócił się błyskawicznie, sięgając przy tym rękoma za koszulę, aby pozbyć się tego czegoś z pleców. Na podłogę wypadły.. NALEŚNIKI. Teraz już przesadzili. ONA przesadziła. Dogonił ją i złapał mocno za rękę, by nie zdołała się wyrwać. - Nie mam całej szafy koszul, kretynko! - powiedział wściekle jej w twarz. - Myślisz, że tym razem ci odpuszczę tą dziecinadę?! - przeczesał nerwowo włosy i rozejrzał się szybko. - Masz. To. Wyczyścić. TERAZ. I nie obchodzi mnie, czy sobie złamiesz paznokieć! - dobrze wiedział, że jagody nie zejdą tak łatwo. Zaschnięte już w ogóle. Pociągnął Danvers w stronę wyjścia, kierując się do łazienki prefektów. [zt oboje] |
| | | Thaddeus Ross
Liczba postów : 186 Data dołączenia : 30/07/2013
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 9:26 pm | |
| Uśmiechnął się ponownie, w odpowiedzi na reakcję Spectre i wbił zęby w kurczaka. Przeżuwał kęs z rozkoszą wymalowaną na twarzy kiedy do stołu dołączył Powell dołączył do stołu. -Szemanko. - powitał wymachując nad głową na wpół zjedzony kurczakiem, po czym wrócił do jedzenia. - Mówiliszmy i muszimy żłapacz naszom kochanom paniom Kotkem, szeby żareżerowacz boiszko. - powiedział jakby go nie interesowało to, że mówi z pełnymi ustami. Opróżnił całego kurczaka paroma łapczywymi kęsami, po czym spojrzał zdumionym wzrokiem na Tannenberga. - O kuhwa. - powiedział po czym zaczął szybko wsuwać to co mu zostało na talerzu do ust. Przeżuje w drodze. Starał się to zrobić jak najszybciej by razem z kolegami pójść na zajęcia i się nie spóźnić. W końcu był kapitanem. - Ne ma szprawy Rogers! - odkrzyknął kapitanowi zgarniając talerz rogalików do plecaka. - Jak czosz to wal do mne! - odkrzyknął zarzucając tornister na plecy. Wkurzała go postawa Ślizgonów. Zastygł na chwilę w niewygodnej pozycji w ustami wypchanymi jedzeniem gdy mijał ich Bucky. Jego postawa mogła wyglądać na komiczną, jednak spojrzenie w którym widać było czystą wrogość mówiła sama za siebie. Gdy Barnes zniknął za drzwiami, Rulk dokończył zakładanie plecaka, wrzucił jeszcze jedną kiełbaskę do ust i popędził na kolegami z domu. Danvers miała szczęście, że Rulk nie był świadkiem tego co zrobiła kapitanowi. z/t |
| | | Toxin
Liczba postów : 71 Data dołączenia : 26/07/2012
| Temat: Re: Wielka Sala Czw Sie 15, 2013 9:44 pm | |
| Rozczarowany brakiem interesujących wydarzeń, przyglądał się nieruchomo dziecinnymi żartom członków konkurujących ze sobą domów. Niektóre go nawet rozbawiły, na tyle, że podniósł kącik swych ust, wyginając je w groteskowy uśmiech. W tamtej chwili cofnął się myślami do czasów, gdy on sam był młodym uczniem, tego magicznego przytułku dla dzieci czarodziejów. Był jeszcze młodszy od nich, ale wydawało mu się, że byli wtedy odważniejsi w swych psotach. Westchnął w duchu głęboko. Wiele się zmieniło od tamtych beztroskich czasów, lecz jego rówieśnicy również dokuczali innym, a to się nigdy nie zmieni. Gdy zadziorna młoda uczennica o blond włosach w towarzystwie jurnego młodzieńca, wychodziła z ogromnej jadalni, odprowadził ją wzrokiem z nieschodzącym z twarzy uśmiechem. Mało brakowało, a wyszłaby z tego prawdziwa walka na jedzenie. Cóż, by to była za piękna wojna. To już by było coś, lecz to nadal nie był artykuł, którego poszukiwał. Mógłby go co najwyżej sprzedać do Proroka Codziennego, oni lubią takie ochłapy. Nie widząc dłużej sensu pozostawania w tym miejscu, opuścił je. Wyszedł na korytarz, gdzie widział jak młodzi adepci rozchodzą się na zajęcia, on udał się na dziedziniec, a później tam, gdzie go powiedzie zapach sensacji. Włożył papierosa do ust i zapalił go.
[z/t] |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Wielka Sala Pon Sie 19, 2013 11:23 pm | |
| Emma jednym uchem przysłuchiwała się toczącym się w jej otoczeniu dyskusjom, lecz w gruncie rzeczy nie poświęcała im zbyt dużej uwagi. Jej umysł potrafił na szczęście automatycznie filtrować docierające do niego informacje i rejestrować tylko te rzeczywiście istotne dla właścicielki - dlatego też była ona w stanie bez problemu zajmować się wieloma sprawami na raz. Przydatna umiejętność - zwłaszcza w trakcie lekcji. Blondynka bez pospiechu dokończyła swój napój i poskubała naleśnika, choć prawdę mówiąc praktycznie nie odczuwała w tej chwili głodu. Zazwyczaj nie miała apetytu w godzinach porannych, więc nie było to dla niej nic niezwykłego; w okolicach pory obiadowej powinna już być w stanie przyjąć jakiś sensowniejszy posiłek. Zdążyła się do tego przyzwyczaić - po prostu jej ciało było równie kapryśne, co i jej duch. Nie mogła go do niczego zmuszać. Wokół niej niektórzy uczniowie zbierali się już do opuszczenia sali, aby udać się na zajęcia. Jedną z takich osób była Danvers, którą to Emma akurat odprowadziła wzrokiem - dzięki czemu dane jej było ujrzeć drobną złośliwość sprawioną przez koleżankę Gryfonowi. Frost nie mogłaby szczerze powiedzieć, że jej się to nie spodobało. Jak właściwie każdy Ślizgon nie miała nic przeciwko szkodzeniu mieszkańcom Gryffindoru... Po prostu osobiście zwykle tego nie czyniła - a przynajmniej nie w sposób jawny i otwarty. Wolała stosować subtelniejsze metody... Nazwijmy to: walki. W końcu dziewczyna również wstała od stołu i ruszyła ku wyjściu z pomieszczenia. Nie musiała się nigdzie spieszyć - w przeciwieństwie do grupki, przy której spożywała tego dnia śniadanie, ona nie uczęszczała na Zielarstwo. Nie przepadała za tym przedmiotem i była zachwycona, gdy tylko nadarzyła się okazja, aby w końcu z niego zrezygnować. Co prawda uwielbiała rośliny same w sobie, a już zwłaszcza te niebezpieczne i piękne zarazem, lecz wizja grzebania w ziemi... Nie, coś takiego stanowczo nie było dla niej. Nie lubiła brudzić sobie rączek. Wolała czyściejsze dziedziny magii.
[z/t] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wielka Sala | |
| |
| | | | Wielka Sala | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |