Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Wnętrze fabryki

Go down 
2 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Pią Maj 30, 2014 9:40 pm

Fabryka z wewnątrz nie różni się za bardzo od innych, pozostałych fabryk. Duże, przestrzenne hale, na których kiedyś znajdywały się maszyny, we większości są puste i poniszczone. Co poniektóre pomieszczenia mają jednak sprzęt, choć ten okryty jest folią czy starymi, zniszczonymi przez czas, płachtami. Jest ona trzy poziomowa, czasem dwupoziomowa - w zależności od przeznaczenia danej części budynku. Można wyszczególnić część pracowniczą, administracyjną czy chociażby przeznaczoną dla personelu (toalety, stołówka, szatnie, palarnię). Również znajdują się tu magazyny, w których niegdyś był towar przeznaczony już do wyjazdu albo nienadający się na sprzedaż.  
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Czw Lis 20, 2014 9:20 pm

STEVE, a Sharon i Logan jako NPC
Kapitan, wbiegłszy do środka, mógł od razu schować się za niewielkim kontenerem, który znajdywał się po lewej stronie od wejścia. Między ścianą kontenera a ścianą fabryki znajdywało się kilka beczek, około sześciu. Dwie z nich były otwarte, inna z kolei przewrócona i pusta, a te, najdalej od Steve’a - były szczelnie zamknięte. Nie zapowiadało się więc na jakieś niepowodzenie.
Gdyby się rozejrzał ze swojego punktu, mógł dostrzec powierzchnię fabryki, która była - nie oszukujmy się - całkiem imponująca. Nie tylko w swoim rozmiarze, ale też w materiałach, nie wyglądała na aż tak zaniedbaną, choć rozłożone belki z folią czy stare, pobrudzone smarami płachty miały stworzyć taki efekt. Mógł zauważyć, że po prawej stronie znajdują się jakieś drzwi, aczkolwiek zespawane i były one zablokowane dwoma, takimi samymi beczkami, które znajdywały się za nim.
Nad kontenerem była kończyła się metalowa podłoga. Całe piętro, które prezentowało się tak, jakby to były balkony po wewnętrznej stronie dzielnicy, były metalowe. Szerokie na dwa metry, a długość aż do przeciwległej ściany. U góry mógł dostrzec tablicę, która wisiała na grubym łańcuchu i oplatającym ten łańcuch kablu. Wskazywała ona cztery części: dystrybucyjna/ wyjazdowa (w której się znajdywał), pracownicza, administracyjna i dla personelu. Obok nich były znaczniki, które piętro do którego należy. Administracja i personel były na pierwszym piętrze, zaś dystrybucja i część pracownicza na parterze, z tym, że też miały wejście na górę. Trudno było to wszystko skojarzyć i ogarnąć na pierwszy rzut oka.
Samo w sobie piętro nie było zachwycające. Przy ścianach znajdywała się cała podłoga, więc to było jedynie przejście na wyższy poziom czy do danych działów. Środek był pustą przestrzenią, dzięki czemu mężczyzna mógł zauważyć sufit, który swoje lata już miał; zresztą jak cały budynek.
Jeśli Steve próbował skontaktować się z Loganem - nie było szans. Zakłócenia były na tyle silne, że odpowiedzią udzieloną Kapitanowi był jedynie nieprzyjemny szum.
Mógł też zastanowić się nad Sharon, choć słyszał oddawane strzały, to jednak zmartwienie o pozostałych agentów nie powinno nikogo dziwić. Tylko że po niespełna dwóch minutach na zewnątrz nastąpił wybuch; donośny i ciężki, przy czym niemały kłąb dymu dostał się do wnętrza fabryki, tym samym powodując, że i Cap chwilę musiał się dusić przez tę “mgłę”.
Zanim jednak zdążył sprawdzić czy z Carter wszystko jest w najlepszym porządku, mógł usłyszeć kroki na piętrze - metal całkiem szybko zdradzał swoją obecność. Gdyby wyjrzał zza kontenera to dojrzałby siedem osób, mężczyzn. Trzech uzbrojonych, którzy stali u góry i czterech, którzy właśnie zeskoczyli na parter, rozglądając się po pomieszczeniu, gotów zaatakować.
Steve miał szansę albo przejść górą, albo dołem, atakując tę czwórkę. Mógł też rzucić tarczą w tych na piętrze. Co chce zrobić?

Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Sob Sty 03, 2015 3:33 pm

Wbiegł do środka i rzucił się na lewo, zasłaniając się za jakimś kontenerem. Udało się, dostał się do wnętrza. Teraz tylko poczeka na Sharon i będą kontynuować tę szaloną i nieprzyjemną misję. Nawet nie wie czego szuka. Tyle niewiadomych.. nie lubił tego. A od Logana ani słowa. Zastanawiał się co poszło nie tak. Choć wiedział, że jego przyjaciel jest niezwykle ciężki do poskromienia to ukłucie niepokoju pozostało. Rozejrzał się dookoła - wnętrze było naprawdę monumentalne. Ktoś dołożył wszelkich starań, by zachować wszelkie pozory opuszczonej fabryki nawet w środku - tylko po co? I tak są tutaj straże, intruz zostałby unicestwiony, a agenci gołym okiem zobaczą, że coś jest nie tak. No nic, kolejna bzdura. Za nim stały jakieś beczki. Zaciekawiony zajrzał do tych otwartych, lecz nic nie dojrzał. Pokręcił głową niezadowolony. Wtem dostrzegł dwie, szczelnie zamknięte, stojące trochę dalej.
- Już trochę lepiej. - mruknął do siebie i zrobił krok w ich stronę, gdy zadudniło po całej sali, a wszystko dookoła się zatrzęsło. Eksplozja prawdopodobnie doszczętnie zniszczyła auto, w którym wcześniej się ukrywał.
- Sharon! - jego oczy rozszerzyły się, a on momentalnie się odwrócił w stronę wejścia. Natarła na niego chmura dymu i pyłu, skutecznie blokująca na moment dopływ tlenu i zasłaniająca widok. Zasłonił jedną ręką usta i nos, w dłoni nadal trzymając pistolet, a drugiej uniesioną tarczę. Doszedł do niego odgłos niosących się kroków. Wyjrzał zza kontenera dyskretnie, widok zaś wcale go nie cieszył. Nie mógł wyjść na zewnątrz do Sharon - uniemożliwiało mu to siedmiu uzbrojonych mężczyzn na różnych pozycjach. Dostałby kulkę jak nic. Z resztą - nie mógł ryzykować. Jeśli Sharon żyła, prawdopodobnie da sobie radę. Musi. Jak zobaczą i jego, wszystko będzie stracone. Okej, trzech na górze, czterech na dole, co może pójść źle.
Postanowił najpierw celować z tych z góry, nadal kryjąc się za kontenerem. Pozbył się tylu ilu by mógł, a ci na dole mieliby chwilowy problem z rozpoznaniem źródła zagrożenia. Liczył na to, że nie dostrzegliby go zbyt szybko. Tak też zrobił - posłał serię strzałów a stronę trójki na górze, a gdy zdezorientowana czwórka biegała wzrokiem po hali, skupił się na nich, lekko wychylając się zza kontenera i strzelając do nich. Nie trwało to jednak długo. Posłał w ich stronę zaledwie kilka pocisków, ale resztę postanowił doprawić tarczą. Wyskoczył z ukrycia i wycelował w przeciwników swoją ulubioną bronią, czekając aż do niego wróci. Może nie zdąży zginąć w tym czasie.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Nie Sty 18, 2015 5:25 am


W rzeczy samej - wszystko miało być złudzeniem starego, nieużywanego i niepotrzebnego przez świat budynku. Można by się nawet zastanowić, czy ta fabryka znajduje się jeszcze w rejestrze budynków; czy jest przeznaczona ona do rozbioru, wyburzenia, czy nie ma jakichkolwiek informacji na temat tego odosobnionego miejsca. Liczy się jednak fakt, że jeśli ktoś potrzebował kryjówki, magazynu - to była doskonała placówka, choć nie zapewniała prześwietnej ochrony. Wystarczyło rozejrzeć się, by zobaczyć osłabiony materiał, poniszczone przez lata cegły, wygryzione w niektórych miejscach dziury. Dopiero teraz mogło to wszystko być dziwne, kiedy człowiek znajdywał się już w samym środku. Chcąc nie chcąc, Steve doskonale pamiętał, jak broń - większa czy mniejsza - była przechowywana, jak ostrożnie podchodziło się do takich miejsc, pomieszczeń. Mógł także rozważyć, że jeśli znajduje się jakaś dokumentacja, sprzęty, które efektywnie zakłócały sygnał, to są one gdzieś dalej, głębiej. Co prawda, nie widział całego budynku, a jedną z hal - dalej mógł zastanowić się czy jest jakieś przejście, winda towarowa czy schody (choć byłoby to absurdalne).
Na to jednak nie miał czasu. Siwy, ciężki dym wypełnił pomieszczenie przy samym, teraz zniszczonym, wejściu, jednak umożliwiało to Kapitanowi jakiekolwiek poruszenie się. Wycelowanie w przeciwników na górze było dobrym posunięciem. Raz, że sam mógłby na tym skorzystać, a dwa - nie było nikogo, kto mógłby go zauważyć. Kilka oddanych strzałów sprawiło, że dwóch strażników padło na metalową kratę. Trzeci jednak został trafiony jedynie w ramię, więc tylko on wspierał się o barierkę, próbując dojrzeć w tym wszystkim ranę w ramieniu, z którego sączyła się krew.
Strzelając do tych mężczyzn, co znajdywali się na dole, Steve mniej więcej ich nakierował. Przynajmniej tak mogło się wydawać w pierwszej chwili, gdyż jeden cofnął się do części produkcyjnej, zamykając za sobą drzwi. Jeden dostał pociskiem w udo, aczkolwiek pozostała dwójka zdawała się nie mieć żadnych ran. Nie dość, że Cap nie mógł wycelować (co w tej sytuacji jest zrozumiałe), to do tego broń mu się zacięła. Dłuższe poświęcenie czasu na niej - nie przyda mu się na nic. Dobrze więc, gdy wymierzył tarczą. Bo mógł usłyszeć charakterystyczny dźwięk vibranium uderzającego o ściany fabryki, które w miejscu uderzenia pokruszyły się, jak i urwane oddechu mężczyzn, którzy stali na samym środku hali.
Zanim Steve mógł zareagować to mężczyzna z postrzelonym ramieniem z piętra - przemierzył długość kontenera, by przeskoczyć nad Stevenem i ruszyć do wyjścia; poza fabryką usłyszał kolejny strzał, znowu nie mając pojęcia, kogo on dotyczył. Tarcza wróciła do niego prędko, a Rogers - wiedząc o tym, że musi wykonać misję i dowiedzieć się, co tutaj się znajduje - musiał ruszyć naprzód, w stronę zamkniętych drzwi, które nie wyglądały zachęcająco.
Dopiero przy nich, Steve mógł usłyszeć kroki z wejścia. Sharon, odrobinę utykając na lewą nogę, zmierzała w jego kierunku pospiesznie. I mimo że było widać, iż coś się stało, to na twarzy kobiety nie mógł znaleźć jakichkolwiek oznak bólu.
Blondynka, w drodze do żołnierza, zmiażdżyła ciężkim butem dłoń osiłka, który w tej samej chwili zawył z bólu. Korzystając z tego, że zawsze może się to przydać - wzięła nieswój pistolet i prędkim krokiem dotarła do Kapitana czekając na to, aż ten otworzy drzwi, które były zamknięte od drugiej strony.
Mogli spróbować się przedrzeć górą (za nimi znajdywała się licha drabina) lub kombinować jak otworzyć. Przez brudne szyby w drzwiach, Rogers mógł zauważyć długi, szeroki i brudny korytarz oraz oddalającą się sylwetkę mężczyzny, która zniknęła za rogiem.
Trzech mężczyzn poszkodowanych na środku hali, nie słyszeli; byli nieprzytomni. Natomiast sprawdzenie komunikatora znowu mogło człowieka zawieść - nadal nie było sygnału, tylko szum.
Wydawać by się mogło, że cały budynek był w środku całkiem nieźle zrobiony i wyremontowany. I nie chodzi tutaj o wystrój, a o stworzony korytarz, choć hala produkcyjna z reguły powinna być czymś... wielkim.


Niezależnie czy przejdziesz górą, czy dołem - czeka Cię dłuższy (albo równy długości tego) post, żeby odrobinę przyspieszyć akcję.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Pią Lut 13, 2015 10:04 pm

Odrzucił pistolet na bok, gdy ten mu się zaciął. Całe szczęście jego refleks nie zawiódł go podczas rzutu – mężczyźni padli głucho na betonową posadzkę, nie stanowiąc już żadnego problemu. Sprawa skomplikowała się jednak, gdy jeden zdołał cofnąć się za metalowe drzwi, a drugi, postrzelony,  chciał wykorzystać sytuację i wybiec z fabryki. Steve nie miał czasu bawić się  z nim w odpytki.  Tarcza zdążyła do niego wrócić, więc chwycił ją pewnie, dogonił uciekającego i płazem wymierzył w jego potylicę. Może potem zamieni z tymi delikwentami kilka słów. O ile zdoła poprowadzić misję po swojej myśli i oni nadal tu będą.
Po chwili dołączyła do niego utykająca Sharon. Zaniepokoił się lekko jej kontuzją, lecz skupienie na jej twarzy dawało mu do zrozumienia, że powinien kontynuować akcję, w końcu ona również to robiła.  Skarcił się w duchu – nie powinien przejmować się aż tak bardzo. W końcu to wykwalifikowana agentka, która zna swoje możliwości i wie co robi. Powinien jej bardziej zaufać. W głębi ducha jednak Rogers obawiał się, że to ludzkie emocje postanowiły spłatać mu figla. Jemu na niej zależy. Z Peggy miał to samo. Ah, Peggy…
STOP. MISJA.
Gwałtownie obrócił się w stronę drzwi, jakby nadal łudząc się nadzieją, że drzwi jeszcze nie zostały zatrzaśnięte, oczywiście tak nie było. Zacisnął zęby i rozpędził się, tarczę trzymając przed sobą jako osłonę, aby z impetem uderzyć w barierę całym swoim ciałem. I jeszcze raz, i kolejny, dopóki nie ustąpiły. Zdołał dostrzec przez brudne szybki korytarz oraz znikającą za rogiem postać. Ucieka, możliwe że po wsparcie, może pragnie po prostu zbiec lub coś ukryć. Tak czy inaczej Steve musi podążyć tą drogą.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Wto Lut 24, 2015 7:25 pm

Sharon czułaby się głęboko urażona faktem, że Steve nie ufał jej zbytnio czy też powątpiewał w umiejętności kobiety. Tym bardziej, że agentka Carter całkiem sporo ćwiczyła. Teraz także, ponieważ walczyła ze swoim progiem bólu, chcąc go podwyższyć, wzmocnić. Trening czyni mistrza, jeśli powiedzieć o tym sztampowo.
Steve nie musiał się martwić, że będzie go ramię bolało od wyważania drzwi. Za drugim razem oba skrzydła ustąpiły, otwierając się na oścież. Umożliwiło to tej dwójce dalsze poznawanie budynku, w którym się znaleźli. Korytarz jaki się przed nimi ukazał był długi i szeroki na jakieś dwa i pół metra. Po prawej stronie można było skręcić ze dwa razy, po lewej tylko raz.
- Idziemy w prawo, bo on tak chyba szedł - powiedziała Sharon, z odrobinę niepewnym głosem. Przeładowała swoją broń, którą miała wyciągniętą i w gotowości, by w każdej chwili móc odpowiednio zareagować. Zrobiła jednak trzy czy cztery kroki, aby zaraz przestać celować w pustą przestrzeń. Poradzi sobie i tak, i tak.
Szli więc tym korytarzem. Nikogo nie słyszeli, a drzwi do pomieszczeń były otwarte. Kiedy za każdym razem zerknęli do środka - by czasem nie zostać zaskoczonym jak ominą pomieszczenie - nie dostrzegali żadnego ruchu, ściszonych odgłosów. Jakby nikogo tutaj nie było. Nie zauważyli także żadnych schodów, co było dziwne. W końcu w poprzedniej hali widzieli piętro, a zazwyczaj był wymóg dotyczący dodatkowego wyjścia ewakuacyjnego z budynku w razie jakiegoś wypadku czy innego niebezpieczeństwa.
Steve razem z Sharon dotarli do końca korytarza, który od ostatniego skrętu (mającego miejsce jakieś siedem minut temu), znacznie się poszerzył; właściwie od wyjścia po drugiej stronie fabryki. Tam dojrzeli windę towarową ze starymi drzwiami i kratą, która oddzielała korytarz od dźwigu.
Carter spojrzała na Rogers i kiwnęła w stronę windy, do której się zbliżyła. Stanęła przy niej, dłońmi chwytając za nieco pordzewiałą kratę, jakby chciała sprawdzić czy nie grozi im coś, gdy wejdą do środka. Nic jednak nie wskazywało na to, aby coś miało być przeszkodą, więc Sharon - bez zerknięcia na Kapitana Amerykę - wlazła do środka, spoglądając na panel przycisków. Były tylko dwa, strzałka w górę i w dół. Jako że fabryka była wysokim budynkiem, to miodowowłosa kobieta pomyślała, że strzałka wyżej zadziała - a tu psikus, nic nie drgnęło.
Zmarszczyła brwi.
- Dziwne - mruknęła i wcisnęła dolną strzałkę, by po chwili ostre światło w windzie oślepiło ich na moment i nagle przyciemniło. Agentka 13 wsparła się na moment ramieniem o ścianę windy, której krata opuściła się ze szczękiem, jak i zaraz drzwi od windy się osunęły, zamykając szczelnie. Dopiero wtedy dźwig ruszył ku dołowi.
Sharon, tym razem z uniesionymi brwiami, spojrzała na Rogersa. W niemym zdziwieniu, bo nie spodziewała się tego, że będą jakieś podziemia fabryki. Zaraz jednak odczuła nieprzyjemny ścisk, w postaci własnej nagany. Powinni też takie coś założyć.
Niestety, względnego spokoju nie było długo, ponieważ winda szarpnęła i zatrzymała się. Oboje mogli usłyszeć jakiś syk, z początku głośny, który zaraz ucichł. Nie nastąpiło nic dziwnego, co sprawiłoby, że musieli by być baczniejsi niż teraz. Steve mógł dojrzeć jak Sharon upada na ziemię nieprzytomna. Nie zdążył jednak sam zareagować, bo zrobiło mu się i słabo, i ciemno przed oczami. Sam wkrótce wylądował obok kobiety, również tracąc przytomność.

Steve Rogers nie miał pojęcia ile godzin trwała ta jego nieprzytomność. Nie czuł, kiedy został przeniesiony, a mocne, gorące światło uderzało w jego twarz. Zaraz także zaczęło ono nieprzyjemnie “wbijać” się, że chcąc nie chcąc - Kapitan Ameryka powoli odzyskiwał przytomność. Jaskrawość lampy o zimnym świetle, która znajdywała się nad nim, skutecznie go oślepiała. Czuł zmęczenie i miał suche gardło. Jeśli tylko chciałby się ruszyć - nie było szans. Mógł unieść głowę na tyle, aby dojrzeć, że pasy unieruchamiały go skutecznie. Najwidoczniej ktoś wiedział, z kim mają do czynienia, bo pasy nie ograniczały się tylko na wysokość nadgarstków, ale także powyżej i poniżej łokcia oraz przy ramieniu. Podobnie było z nogami. Przy kostkach, kolanach i w połowie ud. Zatem przy całym użyciu siły nie miałby szans na oswobodzenie się.
Mógł także usłyszeć kroki w pomieszczeniu, w którym się znajdywał. Jakiś mężczyzna krzątał się po przeciwległej względem Rogersa ścianie, a gdy dojrzał w odbiciu lustra, że jego towarzysz jest przytomny, odwrócił się do niego. Nie wydawał się psychicznie chory. Podszedł do Kapitana i stanął przy panelu obsługującym fotel, na jakim znajdywał się Steve. Wcisnął kilka przycisków i Steve zaraz wyczuł, jak fotel prostuje się, przypominając specjalistyczne łóżko i zaraz pochyliło się tak, że głowa Rogersa znajdywała się na dole, zaś nogi u góry. Mężczyzna wyciągnął trzy fiolki, które wcisnął w odpowiednie miejsce i szykował strzykawkę. Dziwne skojarzenie z tym, jak to Steve stał się super żołnierzem. Gorzej tylko, że był on sam z tym facetem, nie mógł dojrzeć nigdzie Sharon. Nie było też jakoś głośno, zaś tarcza mężczyzny wisiała po jego prawej stronie; niestety, nie mógł sięgnąć.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Pią Lut 27, 2015 4:25 pm

Drzwi puściły szybciej niż się spodziewał, co oczywiście było miłą niespodzianką. Lekki uśmiech zatańczył na jego wargach, spojrzał w kierunku Sharon i kiwnął głową w stronę ciągnącego się korytarza.  
- Niech będzie prawo. - odpowiedział  bardziej do siebie niż do niej, ale tak, zgadzał się z nią w tym wypadku. Ruszyli więc, pragnąc dowiedzieć się co leży w głębi budynku. Steve starał się iść ramię w ramię z agentką, korytarz był wystarczająco szeroki, a taki układ był dosyć sensowny - on miał tarczę, ona broń. Korytarz ciągnął się podejrzanie długo, i, co dziwne, nie napotykali żadnego oporu, nikogo nie dostrzegli, pomieszczenia odchodne od korytarza były zupełnie puste. Żadnych wskazówek. Rogersowi niezbyt to  przypadło do gustu, podejrzewał że Sharon również, nie wyrażał jednak głośno swojego niezadowolenia. Coby się teraz nie stało, raczej nie odpowiadałoby mu to za bardzo. Tak źle i tak niedobrze. A jednak brał udział w takich misjach nadal i nie do pomyślenia było dla niego się z nich zwolnić w żaden sposób. Po dostatecznie długiej wędrówce natrafili na starą windę towarową. Sharon bez słowa podeszła do kraty, chcąc sprawdzić stan sprzętu, jak się okazało, chyba zdalnego do użycia. Zawahał się przez moment, lecz podążył za agentką do wnętrza windy. Przyglądał się jak skupienie i lekkie zdziwienie wyłaniają się dyskretnie spod jej maski opanowania i spokoju, co było niezwykle przyjemnym widokiem. Zarejestrował również fakt, iż winda nie chciała ruszyć w górę, co było dziwne, bo widzieli, że fabryka NA PEWNO ma jeszcze z kilka pięter, lecz w dół. Steve poczuł się lekko zaniepokojony ową sytuacją, poważnie spodziewając się najgorszego. Chwilę później winda szarpnęła, oślepiając ich gwałtownie mocnym blaskiem ze starych lamp (któż by się spodziewał po nich takiej mocy?) by po chwili znacznie osłabnąć. Coś zaczęło wydawać podejrzany syk. Kapitan nie wiedział w sumie co robić, byli zatrzaśnięci gdzieś między piętrami. Spojrzał więc w górę, szukając awaryjnego wyjścia, jakiego to w każdej windzie można się spodziewać, lecz było zbyt późno. O nie, nie, nie, nie. Poczuł się dziwnie osłabiony, czarne plamy błyskawicznie zaczęły zasłaniać mu widok. Jedyne, co zdążył zapamiętać, to upadająca Sharon, pochłaniana przez otaczającą ich czerń.

Ocknął się, czując nieprzyjemny gorąc padający głównie na jego twarz. Było to tak nieprzyjemne i irytujące, że bez zastanowienia otworzył szeroko oczy, chcąc jak najszybciej coś zrobić. Jak się okazało, było to poważnym błędem - mocne, zimne światło całkowicie go oślepiło wywołując ogromny szok. Zamknął szybko powieki i zacisnął zęby. Co ja tu robię, co się stało? Szarpnął rękoma, lecz coś skutecznie krępowało jego ruchy. Spróbował z nogami - podobnie. Dokonał szybkiej analizy - najwidoczniej ktoś bardzo się postara, by nie mógł poruszyć nawet palcem. Nie był w najlepszej sytuacji, oj nie.  Siedział na jakimś dziwnym fotelu, gruntownie uziemiony, nie wiedząc jak długo był nieprzytomny i co już zdążyli z nim zrobić ani co zamierzają. I co najważniejsze - gdzie jest Sharon? Czuł się dziwnie wyczerpany i spragniony.
Usłyszał czyjeś kroki, ktoś krzątał się po pomieszczeniu. Z wysiłkiem otworzył oczy, czekając chwilę zanim się przystosują do ostrego światła, w miarę jednak próbując go unikać. Kątem oka dostrzegł jakiegoś mężczyznę w białym wdzianku. Nie uznał tego za dobry znak. Najwidoczniej nieznajomy dostrzegł, że jego pacjent się przebudził, bo podszedł do fotela i coś pomajstrował przy systemie operacyjnym tego sprzętu. Ku zdziwieniu Stevena - fotel zaczął się prostować i przechylać. Nie było to zbyt komfortowe doświadczenie. Cały czas jednak obserwował mężczyznę, który poczekał aż łóżko przechyli się pod odpowiednim kątem, przygotowując w tym czasie jakieś fiolki i strzykawkę. Nieprzyjemne skojarzenie przyprawiło do o dreszcze, był naprawdę niespokojny.
- Nie rozumiem, serum sprawuje się doskonale, nie ma już co ulepszać. - zwrócił się do naukowca ochrypłym głosem. Miał głupie wrażenie, że może kupi sobie jeszcze minutę lub dwie. Lub dowie się czegoś szalenie ważnego, zanim wypiorą mu mózg, skasują pamięć lub go zabiją. Okej, szczerze mówiąc wątpił w to ostatnie i obstawiał, że jeszcze go trochę pomęczą zanim zdecydują się na radykalny krok, ale kto ich tam wie. - W czym ma mi to pomóc? I kim, do cholery, jesteś?
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Sob Lut 28, 2015 8:48 pm

Lekarz, który jako jedyny - oprócz Stevena - znajdywał się w tym pomieszczeniu, milczał. Tylko przez dłuższy moment. Nie miał zamiaru siedzieć cicho w nieskończoność, ale nie zmieniało to jednak faktu, że o wszystkim nie musi Rogersa informować. Dlatego też Cap nie mógł usłyszeć od razu odpowiedzi na wszystkie pytania. Ba, na jakiekolwiek.
Mężczyzna uśmiechnął się nikle do Mściciela, aby w następnym momencie sięgnąć dłonią - okrytą lateksową rękawiczką - do panelu, który był po jego stronie. Wcisnął krótką kombinację przycisków, a z boku panelu wysunęła się strzykawka. Całkiem spora. Doktor wziął ją, wycisnął odrobinę, ażeby uszło powietrze (żal stracić tak znanego pacjenta!) i pochylił się nad Steve’em.
- Nie chcemy ulepszać tego na panu - odpowiedział, a Steve nie mając szans na wybronienie się, odczuł wbijającą się igłę w jeden z jego mięśni. - To jest znieczulenie, dosyć mocne, więc może pan nie czuć kończyn albo mrowienie - wyjaśnił, pustą fiolkę odrzucając na podstawioną tacę.
Rogersowi mogło się niedobrze robić poprzez układ w jakim się znajdywał.
- Pobierzemy panu krew i jeśli dobrze pójdzie, spróbujemy wycofać działania serum - odparł, choć Cap mógł od razu pomyśleć, że to raczej nie jest prawdopodobne. Jeśli tak, to może mu się przypomnieć to, jak było wtedy, kiedy miał wszczepiane serum. I jak to bolało. - Nam pomagasz, nie my tobie, Rogers.
Doktor odsunął się w tym momencie od fotela, które zajmował Kapitan Ameryka. Podszedł do jednego z metalowych stołów, na którym znajdywało się parę menzurek. Kilka z nich było puste, inne wypełnione różnokolorowymi płynami, a te, po które sięgnął - były podpisane. Trudno było wyczytać co, więc nie ma nawet możliwości spróbowania. Z szuflady wyciągnąć przedmiot, który przypominał średniej wielkości latarkę ultrafioletową o podłużnej lampie. Coś mogło się kojarzyć Kapitanowi w tym momencie.
Lekarz podszedł do niego z powrotem. W międzyczasie dodatkowe panele okryły ramiona mężczyzny. Ale nie czuł, żeby coś się wbijało. Prawdę mówiąc - w ogóle nie czuł swoich kończyn, jakby został sparaliżowany.
- Zaraz sprawdzimy, jak to będzie się prezentować - wyjaśnił i przymierzał się do włączenia lampy. Udało mu się to, ponieważ błysk rozprzestrzenił się po przyciemnionym pomieszczeniu.
Obcy mężczyzna lada moment miał pochylić się nad Stevenem, nakierowując latarką na jego głowę i tułów, aczkolwiek… do tego nie doszło. Bowiem jakiś hałas doszedł do uszu Rogersa, a zaraz coś unieruchomiło lekarza i Kapitan Ameryka mógł poczuć posmak krwi na swoich ustach. I to nie jego krwi, a mężczyzny o przebitym podniebieniu rurą o średnicy trzech centymetrów, uciętą na skos.
Obryzgany krwią super-żołnierz nie mógł na początku niczego dostrzec. Dopiero po chwili zauważył jakąś postać, która zlewała się wcześniej z tłem. Kobieta o niebieskawym odcieniu skóry i półdługich, czarnych włosach, wychyliła się zza nieżywego lekarza, z którego skapywała krew, brudząc ciało blondyna.
- W samą porę - rzuciła, unosząc kąciki ust w pewnym zadowoleniu.
Steve mógł dostrzec na ramieniu kobiety logo S.H.I.E.L.D.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Pon Mar 02, 2015 9:52 pm

Mężczyzna budził w Rogersie dziwne zaniepokojenie i odrazę. Ogromna strzykawka z nieznaną mu substancją w środku tylko utwierdziła go w przekonaniu, że wspólna przygoda z doktorem Nieznajomym dopiero ma się zacząć.
-...znieczulenie? - szarpnął raz jeszcze rękoma, mając nikłą nadzieję, że może się uda. Nie robienie niczego byłoby przecież jeszcze gorsze. Długo jednak nie zdołał powalczyć -igła wbiła mu się dosyć boleśnie w ramię, wprowadzając zdradziecki jad do jego organizmu. Chociaż kto wie, znieczulenie może okazać się dla niego błogosławieństwem podczas najbliższych kilku godzin. Błyskawicznie poczuł zawroty głowy. Nietypowa pozycja zaburzała nieco obieg krwi w organizmie, nie wspominając już o podanej mu dawce znieczulenia. Steve z niezadowoleniem oraz lekkim zdziwieniem zaczynał odczuwać mrowienie w kończynach.
Prychnął na odpowiedź mężczyzny. Chyba nie wiedział na co się pisze. Nie da się zniwelować działania serum, przynajmniej w to wierzył Steve. Bo był pewien, że nie zdołaliby znaleźć naukowca na miarę doktora Erskine'a. Uświadomił jednak sobie, że skoro zamierzają się zabrać do tego na poważnie - będzie to cholernie bolesne. Nigdy nie zapomni momentu swojej przemiany, gdy zaaplikowali mu serum. Tego bólu nie był wstanie porównać do niczego z czym miał do czynienia wcześniej czy później, jako Kapitan Ameryka. Skrzywił się. Głupota boli. Może nie ich, i ich nieumiejętnego podejścia do sprawy, ale Rogers na pewno bardzo to odczuje.
Zainteresował go za to inny problem - pobiorą jego krew, będą chcieli wycofać serum, okej, ale ulepszenie kogoś innego? No tak,mógł się tego domyślić. Po co innego mieliby wykradać jego moc? Zawsze kręciło się to wokół jednego.
Naukowiec oddalił się od fotela w stronę stołu z przeróżnymi menzurkami. Niestety Rogers nie mógł dojrzeć co było napisane, mężczyzna skutecznie zasłaniał je swoim ciałem. Za to kolejny przedmiot był znacznie większy, przypominał latarkę. W sumie...był latarką? Na ultrafiolet? Jego brwi powędrowały lekko w górę.
Mężczyzna wrócił do Stevena. Wówczas wtedy dopiero Kapitan zorientował się, że metalowe panele wbijają mu się w skórę, a on zupełnie ich nie czuł. Nie zdążył nawet głośno wyrazić swojego zdziwienia i oburzenia, gdyż mocne światło lampy go oślepiło, skutecznie spychając kąśliwe słowa na koniec języka. Słuch za to działał bez zarzutu, więc jego uwadze nie uszła dodatkowa postać w pomieszczeniu. Błyskawicznie rozprawiła się ona z oprawcą Kapitana, który po chwili poczuł metaliczny posmak krwi na swoich wargach, na szczęście nie swojej. Był to dosyć zaskakujący zwrot akcji, trzeba to było przyznać. Z lekką dozą satysfakcji obserwował jak mężczyzna z przebitym podniebieniem osuwa się na ziemię, choć trochę współczuł facetowi - naprawdę uważał, że zdoła wydobyć serum z jego ciała, traktowane niczym narodową relikwię? Cóż, przyznał w duchu, że jak dotąd serdecznie nienawidził wszelkich ustępstw i względów dla jego osoby z tego powodu, to teraz komuś będzie za to bardzo wdzięczny. Podniósł wzrok do góry, szukając swojego wybawcy i doznał kolejnego zaskoczenia.
- Whoa...eKHM. - z jego ust wyrwał się mimowolny pomruk zadowolenia, który od razu zdławił kaszlnięciem. Niebieskoskóra kobieta nie była osobą, jaką spodziewał się w tym momencie dojrzeć. Liczył na Sharon, może Logana, ale tej osoby w ogóle nie widział wcześniej na oczy. Logo na jej uniformie sugerowało jednak, iż miał do czynienia z wykwalifikowaną agentką SHIELDu..
- W samą porę, w samą porę. Dziękuję. - przyznał, wpatrując się w dziewczynę. - Długo jeszcze zamierzasz go tak nade mną trzymać? Nie gustuję w krwi. - westchnął głęboko, próbując się poruszyć, jednak nadal nic nie odczuwał. - Nie wiedziałem, że wysłali tutaj kogoś poza mną i dwójką innych agentów. Długo tu jesteś? Polecenie Fury'ego? I czy wiesz może gdzie trzymają Agentkę 13?
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Czw Mar 05, 2015 6:20 pm

Kapitan “ocalał” przed całym procesem pobierania jego krwi i próby - nie wiadomo niestety czy marnej, czy też nie - osłabienia promieniowania, ażeby przyniosło odwrotny skutek. Najwidoczniej lekarz jaki został do tego wynajęty, wierzył aż za bardzo w swoje umiejętności. Dzięki agentce S.H.I.E.L.D. nie doszło do tego zabiegu. Lepiej nie zastanawiać się jakie to mogłoby przynieść efekty.
Gdy Cap, odrobinę zrezygnowany (raczej - zmęczony) ponaglił ją, aby odsunęła od niego martwego lekarza, kobieta bez zastanowienia podciągnęła w swoją stronę trupa, odrzucając go na bok. Puściła od razu narzędzie zbrodni, którym okazała się zwykła, jakby znaleziona po drodze, rura. Ciemnowłosa towarzyszka poprawiła rękawiczki z materiału przypominającego skórę, spoglądając na ten cały fotel i znajdujące się przy nim panele.
- Byliśmy po drugiej stronie fabryki - zaczęła wyjaśniać, podchodząc do panelu, który próbowała rozszyfrować. Nie mogła pozwolić sobie na użycie jednego ze sprzętów deszyfrujących, jako że nie miała pewności czy od razu nie zostanie przedstawione miejsce, w jakim się znajdują. - Zostaliśmy wysłani dopiero w momencie, gdy odebraliśmy sygnał z komunikatora Wolverine’a - kontynuowała, dalej wciskając przyciski. Może nie losowo, ale też z niewielkim namysłem. Na wskutek tego Steve poczuł, jak pasy zacieśniają się na jego nogach. Trwało to jednak niedługo, ponieważ zaraz ścisk zelżał.
- Spadł ze skarpy prosto do wody, a że jest to znaczna wysokość to, o dziwo, systemy działały lepiej. Nie mogliśmy natomiast was namierzyć. Logan aktualnie znajduje się albo w jednej baz, albo wrócił do Instytutu - zwróciła twarz do Rogersa, odsuwając bez trudu panele od jego kończyn. - Nie natrafiłam na agentkę 13, więc będziemy musieli ją znaleźć - to czy to było to poleceniem Fury’ego, czy nie, przemilczała. Uznała, że Steve sam się domyśli odpowiedzi.
- Zauważyliście jakieś nasilenie zakłóceń? Przebłyski? - zapytała, obchodząc fotel, na którym znajdywał się Cap. Agentka przykucnęła przy fotelu, sięgając do klapki na jego, nazwijmy to wygodnie, nóżce przymocowanej do podłoża.
- Będziemy musieli sprawdzić czy coś tutaj nie zostało, a nie powinno trafić w nieodpowiednie ręce - zawyrokowała, a w międzyczasie Rogers mógł odczuć ulgę. Znikomą, ponieważ znieczulenie nadal działało. O czym mężczyzna mógł się przekonać w momencie, gdy próbował się podnieść i dźwignąć o własnych nogach. Dowiedział się o tym w chwili, gdy… cóż, runął, upadając na miejsce fotela, w którym jeszcze kilkanaście sekund temu znajdywały się jego nogi.
- Jakiś problem? - spytała kobieta, wracając do dość chłodnego i minimalnie oficjalnego tonu.
Jak bezsilnie czuł się Kapitan Ameryka ze sparaliżowanymi nogami na jakiś czas?
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Sob Mar 07, 2015 10:51 pm

Z uwagą obserwował jak dziewczyna radzi sobie z panelem obsługującym fotel, a.k.a. narzędzie tortur Kapitana Ameryki. Po pierwsze, był ciekawy jej osoby, po drugie, przezorność przede wszystkim. Choć tutaj na niewiele by mu się to zdało, nadal uwięzionego w fotelach i metalowych płytkach. Mrowienie nie opuściło jego kończyn, co stawało się powoli problematyczne.
Agentka z rozwagą wybierała każdy przycisk, starając się rozgryźć system operacyjny sprzętu. Szło jej to w sumie całkiem gładko, tylko raz najwyraźniej się pomyliła, gdyż Rogers poczuł gwałtowny ból spowodowany ściskającymi go panelami. Nie trwało to na szczęście długo i po chwili znowu mógł oddychać.
- Jak to spadł ze skarpy. Z jakiej skarpy? - Steve wyraźnie przestawał rozumieć sytuację. Jak to w ogóle możliwe? Logan, spaść? SKARPA? Przez chwilę miał wrażenie, że to jakiś słaby żart, lecz agentka jak gdyby nic kontynuowała wypowiedź. No cóż, Logan będzie miał z czego się tłumaczyć. Z jego talentem raczej do UNIKANIA tego typu rzeczy, spodziewał się najbardziej absurdalnej historii tego roku. Zdziwiła go również informacja, że jego przyjaciel został odsunięty od misji podczas jej trwania. Jego healing factor z pewnością zadbało o to, by nie miał z nią większych problemów - najwidoczniej mieli inne plany co do jego osoby. Ucieszył go fakt, że przynajmniej wszystko z nim w porządku. Wszak od początku misji nie zdołali nawiązać żadnego kontaktu.
Brak jakichkolwiek informacji o Sharon lekko go strapił, ale teraz, z pomocą niebieskoskórej agentki z pewnością da radę ją odnaleźć.
- Z drugiej strony? Czemu nic o tym nie wiedziałem? - odparł z wyrzutem. Nick Fury po raz kolejny uznał, że wie lepiej i nikt inny nie musi znać tak podstawowych rzeczy na temat misji. Świetnie. - Z zakłóceń tylko komunikatory. Nie mogliśmy się porozumiewać. Z przebłysków raczej nie. - zamyślił się - oprócz tego w windzie, ale tu stawiam na gwałtowne zacięcie się sprzętu. - śledził spojrzeniem jak dziewczyna obchodzi fotel, by po chwili kucnąć i coś przy nim zdziałać. Po chwili Rogers był wolny. Nie odczuł jednak ulgi, jakiej mógłby się spodziewać po oswobodzeniu z ciasnych okowów. W sumie - niewiele czuł. I to przeraziło go bardziej niżby chciał. No nic, dam radę. Wstał z fotela szybciej niż planował i..runął na podłogę. Szok na jego twarzy był ogromny.
- O nie.
Wczołgał się, nie wiedział w sumie jak, na swoje poprzednie miejsce i wziął głęboki oddech.
- Nie, ależ skąd. - odpowiedział, równie oficjalnie. - Nie wiesz może jak długo ma działać to durne znieczulenie? - swój wzrok wbił w martwego już Doktora Nieznajomego. Ty podły szaleńcze.
Uczucie bezradności i niemocy zaatakowało go niczym potężna fala, nie miał innego wyboru jak tylko to przeczekać. Nie chciał być ciężarem dla agentki, chciał działać! Musi znaleźć Sharon, była przecież ranna. Ale co mógł teraz zrobić?
Siedział, przykuty do fotela, zrezygnowany i sfrustrowany.
- Okej, tak na poważnie, bez czucia w nogach na niewiele się wam zdam. Jest tutaj ktoś jeszcze prócz ciebie? Musisz znaleźć Sharon, ja sobie poradzę. - zwrócił się do dziewczyny - jest tu gdzieś moja tarcza?
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Czw Mar 12, 2015 11:08 pm

Agentka wydawała się przez dłuższy moment zbita z tropu, kiedy Rogers spytał ją o skarpę. Nie odezwała się w pierwszej chwili.
- Skarpa, do której będziemy zmierzyć, kiedy już dowiemy się, co powoduje zakłócenie sygnałów oraz znajdziemy agent Carter - wyjaśniła i wtedy spojrzała na Kapitana. - Mogłoby się wydawać, że fabryka otoczona jest lasem. Właściwie tak jest. Niby, bo jak się okazało to z jednej strony otacza ją las. Po drugiej stronie jest skarpa, którą od następnej części lasu oddziela średnie jezioro, co nie wydaje się naturalne, bo przy samym dole jest pomost i odpływ rzeczny, że tak to nazwę - wyjaśniła, odrobinę mieszając się w słowach. Najwidoczniej opisywanie krajobrazu nie było łatwe. - Zresztą, jak wyjdziemy to sam się o tym przekonasz, Kapitanie - dodała.
- Nie wiedzieliście, bo z tamtej strony nie szliście - odparła, jakby to była największa oczywistość, choć nie miała ani złośliwego, ani przemęczonego tonu głosu. Lepiej byłoby powiedzieć, że jest po prostu tym rozbawiona.
Nie odpowiadała dalej, gdyż mężczyzna się odezwał. Pokiwała kilka razy głową, przyjmując do wiadomości informacji, jakimi dzielił się z nią blondyn. Było to całkiem przydatne, jeśli mieli się tutaj poruszać. Nie było jednak na tyle ważne, by później wspominać o tym w raporcie, który trzeba będzie spisać po misji.
Usłyszała jak Rogers runął na ziemię, dlatego spojrzała nieco zdziwiona w jego kierunku, prostując się niemalże od razu. Wsparła jedną z dłoni o siedzisko fotela, które wcześniej zajmował Steve. Spojrzała na niego, a potem zmarszczyła brwi.
- Nie mam pojęcia - przyznała. - Z reguły większość znieczuleń to kilka godzin, więc może szybciej by minęło lub minie, ale patrząc na to, co chcieli ci zrobić? - wzruszyła ramionami. - Bez czucia w nogach? - spytała, tym razem swoje brwi unosząc. O tym musiała pamiętać, choć nie wspomniała tego Rogersowi. Gdy spytał o tarczę, agentka rozejrzała się i pokręciła głową, ale zaraz przestała, bo dojrzała wspomniany przedmiot wysoko na ścianie, koło której znajdywała się gablota z różnymi menzurkami i probówkami, ale pustymi. Wzrost agentki nie pozwalał na to, ażeby swobodnie mogła po tarczę sięgnąć, choć do najniższych nie należała. Kobieta podskoczyła, by złapać za tarczę, co może za pierwszym razem jej się nie udało, ale już następnym - tak. Dostrzegła, że własność Kapitana była do czegoś przyczepiona. Jakiegoś kabla, który oderwawszy się opadł luźno  na ścianę, nie stykając się jednak z ziemią. Agentka S.H.I.E.L.D. spojrzała na to, ale nic nie powiedziała.
Podała tarczę Kapitanowi i pokręciła głową.
- Nie ma mowy - odpowiedziała. - Dotarcie tutaj zajęło mi co najmniej godzinę, przy czym ze dwa razy trafiłam na ten sam korytarz - zaczęła wyjaśniać. - Jeśli pójdę szukać agentki Carter to nie uda mi się ani wrócić, ani poinformować, więc uważam, że lepiej będzie, abyśmy ruszyli razem - spojrzała ze zdecydowaniem na Rogersa. - Idę poszukać wózka czy kozetki, bo jak przechodziłam to nietrudno było wywnioskować, że to jakieś liche skrzydło szpitalne i laboratorium, do którego musimy zajrzeć i zniszczyć cokolwiek tam będzie - dodała.
Cap nie zdążył jakkolwiek zareagować, ponieważ ciemnowłosa kobieta zostawiła go samego sobie. I chwilę to trwało, być może minął nawet kwadrans. W ciągu tych piętnastu minut nieobecności agentki, Steve mógł odczuć, jak temperatura w pomieszczeniu ulega dosyć sporemu obniżeniu, bo i jemu zaczęło się coraz zimniej robić, a powietrze, które wydobywało się z jego płuc, widniało niczym para, szybko zanikając w - jak to najłatwiej nazwać - sali zabiegowej.
Pojawiła się jednak kobieta, która sama odczuwała zimno, co dało się zauważyć po odrobinę skostniałych ruchach, jak podjechała wózkiem inwalidzkim do Rogersa. Nie był on tradycyjny. Miał zabudowane boki, a oparcie z tyłu było wychylone o kilka stopni. Kółka wózka były grube, ale nie było żadnej obręczy dzięki której można by było samemu jechać.
- Nic innego nie znalazłam - stwierdziła. - I wygląda to na jakiś… nowy projekt - dodała niepewnie, co mogło również znaczyć, że nie wiadomo czego można było się spodziewać. - Miejmy tylko nadzieję, że wstaniesz szybko, Cap.
I jakoś... zrobiło się ciemniej, jakby natężenie świateł znacznie osłabło.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Nie Kwi 05, 2015 10:24 am

Z uporem wpatrywał się w swoje nogi, jakby siłą woli chcąc je zmusić do działania. Niestety, na próżno. Kiwnął kilka razy głową, jednym uchem słuchając agentki mówiącej o terenie na jakim się znaleźli. Czyli jednak skarpa istnieje. Dziwne. Naprawdę zakładał, że nic poza lasem tutaj nie znajdą.
- Co za pokręcone miejsce - mruknął pod nosem.
Logan i tak będzie się musiał tłumaczyć.
Był naprawdę wściekły, że takie znieczulenie zwaliło go z nóg. Obstawiał, że ów doktor z zamiłowania pragnął go znieczulić na..3 godziny? Nie sądził, by jego badania trwały dłużej. Albo by środek dłużej na nim wytrzymał, w końcu organizm Stevena naprawdę szybko sobie radził z tego typu rzeczami. Dlatego też miał nadzieję, że Doktor Nieznajomy nie potraktował serum aż tak poważnie jak powinien i zaaplikował zdecydowanie mniejszą dawkę. Cóż, to jest możliwe. Z resztą, Rogers nie był całkowicie unieruchomiony. Mógł wykonywać jakieś gesty - przekręcić głowę, podnieść rękę - ale kosztowało go to niesamowicie wiele energii i skupienia.
Tarczę w dłoni przywitał z wielkim entuzjazmem na twarzy. Teraz miał cień szansy, na cokolwiek. O ile zdoła ją unieść.
Zmarszczył brwi i skupił się na agentce.
- Nie spodziewałem się tutaj aż tak zawiłych korytarzy. - odparł lekko zaskoczony. - i fakt, masz rację, nie powinniśmy się rozdzielać - Steve musiał przełknąć dumę. Nie było z nim najlepiej, był stosunkowo łatwym celem. Pokręcił głową, lecz zaraz gwałtownie przestał a jego brwi powędrowały w gorę - Zaraz, co? WÓZEK? - agentka zaskoczyła go po raz kolejny. I najwidoczniej nie żartowała, bo zniknęła zaraz po tym, jak powiedziała na głos swój pomysł.
I nie widział jej przez kolejne piętnaście minut.
Przez ten czas zdążył uważnie rozejrzeć się po pomieszczeniu. Nic istotnego jednak nie przykuło jego uwagi. Jedyną anomalię jaką odczuł był podejrzany spadek temperatury w pomieszczeniu. Steve zaczął odczuwać chłód, a jego wydychane powietrze przemieniało się w białe obłoczki, które szybko rozpływały się po sali. Był to niepokojący widok.
Powrót dziewczyny bardzo odciążył jego nerwy. Przez czas oczekiwania zdążył już rozruszać swoje palce na uchwycie tarczy, mały postęp, ale zawsze coś. Choć na widok wózka trochę się zmieszał, co agentka chyba zobaczyła, gdyż sama nie była przekonana do tego co przyprowadziła.
- Nowy model, huh. Okej. - pokręcił się na fotelu, przygotowując się do przesiadki. W tej samej chwili w pomieszczeniu pociemniało, jakby ktoś postanowił ograniczyć przepływ prądu i oświetlenia na całym piętrze. Steve, opanowany, spojrzał dziewczynie w oczy - też mam taką nadzieję. Czy mogłabyś mi pomóc? Podejrzewam, że sam nie dam rady.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Nie Maj 17, 2015 8:19 pm

- Nie jesteś jedynym, który spodziewał się prostych korytarzy, Kapitanie - powiedziała agentka, zanim zniknęła.
Zapewne widok wózka inwalidzkiego - nawet jeśli ten był znacznie nowocześniejszy, z jakąś technologią, co mogło wiele wątpliwości podarować przy okazji - był zadziwiający. Tym bardziej, jeśli miał z niego korzystać Steve Rogers, super-żołnierz. Mogło to wydawać się dla niego niepojęte, przynajmniej przed tym wydarzeniem, że będzie musiał kiedyś usiąść na takim krześle dla osób niepełnosprawnych.
Skinęła krótko na jego prośbę, żeby mu pomogła. Co prawda, sama agenta SHIELD była tym zdziwiona, choć zarazem niespecjalnie. To była dosyć wyjątkowa sytuacja, która była niemałym odstępstwem. Kobieta sama miała nadzieję, że nie na długi czas, aby nie utrudniać misji, która i tak się pokomplikowała, mimo że to właściwie był początek, ale i tak bliżej środka; z tego należało się cieszyć przede wszystkim.
Steve, gdy tylko zasiadł na wózku, mógł zauważyć panel po prawej stronie podłokietnika wózka. Może i przyciski nie były podpisane, ale metodą prób i błędów mógł natrafić na takie funkcje jak skan, odczyt pulsu, elektryczne poruszanie się (ot, joystick, zamiast konieczności używania rąk, które mogą mu się przydać), kontrola, która zapewne była odpowiednikiem autopilota. Poza tym - były jeszcze dwa inne przyciski, których nie zdążył wypróbować, gdyż odezwała się do niego agentka:
- Z tego co widzę to jedynie przemieszczać możemy się starą windą towarową - powiedziała. - Albo szybem, ale w twoim stanie nie ma na co liczyć. Musimy znaleźć agentkę Carter - poinformowała, zatrzymując się na rozwidleniu. - Może później uda nam się znaleźć jakieś wyjście dodatkowe, w co akurat wątpię - dodała i zamilkła. Skręciła w stronę windy, najwidoczniej już wcześniej znając plan pomieszczeń na tym piętrze. Szybko znaleźli się w dźwigu, którego panel przycisków wskazywał albo górę, albo dół. Znajdywał się także przycisk ze znakiem STOP czy też przycisk X, który na ten moment był dla nich niewiadomą.
- Jesteśmy na drugim piętrze pod ziemią - zauważyła, przystając obok Kapitana, który co jakiś czas mógł odczuć mrowienie w nogach, co było dobrym znakiem, jednakże nadal uniemożliwiało mu podniesienie się i chodzenie według własnej woli. Było to i tak dobrze, że być może w przeciągu kwadransa będzie mógł biegać, a to im się przyda.
Niebieskoskóra kobieta wyciągnęła z bocznej kieszeni kombinezonu szkiełko, które mogłoby się kojarzyć z tymi, jakie są podstawiane w mikroskopach. Było ono szersze, nieco większe i miało ślad na jednej z krawędzi i kółeczko, które - jak się okazało w następnym momencie - uruchamiało je.
- Jedyne, co mi działa - wyjaśniła, prezentując zarys budynku, nad i pod ziemią. Holograficzny obraz nieco rozjaśniał ciemny kwadrat, w którym siedzieli, a powoli obracająca się bryła nie przedstawiała nic szczególnego. - Jest to ubogie, ale zawsze może w czymś pomóc. Jakoś - dodała, a na bryle pokazał się zarys dodatkowych pięter, więc nietrudno było wywnioskować, że znajdują się pod nimi jeszcze dwa piętra. Na tyle zdał się ten panel.
- Sygnał od agentki Carter jest przerywany, więc co jakiś czas miga - pokazała na punkt, który był o ton jaśniejszy. - Im niżej tym chłodniej, odnoszę takie wrażenie. Zmierzamy piętro niżej i wtedy zobaczymy czy tam znajdziemy Sharon - dodała czarnowłosa, chowając panel do kieszeni i wcisnęła przycisk.
Zjazd windą trwał nieco dłużej. Ot, jakby szyb dźwigu był większy na tym piętrze, co mogło znaczyć, że pewnie i wysoko znajduje się sklepienie albo jest jakaś przerwa między piętrami, nad czym nie było sensu się zastanawiać.
Steve, gdyby tylko spróbował wcisnąć któryś z przycisków to mógłby na pewno trafić na jeden, który przyspieszał wózek inwalidzki, natomiast drugi generował jakąś tarczę, co mógł zauważyć po delikatnym obłoku; obie funkcje zauważyła agentka, wyprowadzając Kapitana z windy na szerszy korytarz z zespawanymi drzwiami po prawej stronie i łukiem naprzeciw, gdzie hol ciągnął się przez chwilę. Tam, na końcu, było parę drzwi i też rozwidlenie, dosyć spore, bo były trzy korytarze, całkiem szerokie.
Nadal było dosyć ciemno, chłodniej i co jakiś czas dało się słyszeć jakieś kroki, oddalone.
- Który wybieramy? - spytała agentka, przeładowując broń, w razie czego.
Niezależnie od wyboru, Kapitan mógł odnieść wrażenie, że kroki zyskują na głośności i można było dosłyszeć rozmowę, jednakże nawet z kontekstu nie dało się wywnioskować o co chodzi. Towarzyszka Rogersa natomiast co jakiś czas spoglądała na panel, który wcisnęła tym razem w dolną kieszeń niewielkiego, płaskiego wręcz plecaka z twardego materiału, choć był znacząco lżejszy, że nie dało się go wyczuć. Sprawdzała też komunikator, próbując nawiązać połączenie z innym agentem, który ją tutaj zaprowadził za pośrednictwem jednego z pojazdów powietrznych SHIELD. Sygnał był znikomy, szalał i urywane słowa zapewniały ich, że nikogo nie ma na zewnątrz fabryki. Mogło to oznaczać, że albo nie został wzniesiony alarm, albo większość strażników mogła znajdywać się na poziomie, co oni lub niższym.

Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Pią Maj 29, 2015 8:29 pm

Pogodził się z faktem, że przez dobrą chwilę będzie musiał poruszać się na wózku inwalidzkim. Na misji. To była wyjątkowo niefortunna okoliczność, nieodpowiedni czas i bardzo złe miejsce. Zdał się na agentkę i jej orientację w terenie. Na ten moment był bardzo zależny od tej kobiety, ale wierzył w jej umiejętności. Nie miał innego wyjścia, przynajmniej przez najbliższe pół godziny. Z dwojga złego chociaż ten jeżdżący fotel był odpowiednio wyposażony. Widocznie ów sprzęt był przeznaczony dla kogoś znaczącego dla tej placówki, inaczej nie poświęcono by mu tyle uwagi. Od razu rozpracował panel po prawej stronie, błyskawicznie wykorzystując nabytą wiedzę. Przydało się to przy podążaniu za agentką do windy, kierując wózkiem za pomocą dżojstika i nie nadwyrężając swoich ledwo rozbudzających się mięśni. Zerknął na kolejną technologiczną zabawkę i uniósł lekko brew.
- Przydatne.
Ich otoczenie nie zmieniało się za bardzo - robiło się jedynie chłodniej i ciemniej. Jakby wróg samym otoczeniem pragnął wzbudzić niepokój u intruzów. Cóż, skutkowało, Rogers nie mógł zaprzeczyć. Wszakże kim byłby on jako człowiek bez strachu i respektu dla przeciwnika? W jego życiu było wiele sytuacji, w których lekceważenie wroga mogło kosztować go życie niewinnych lub jego samego.  
Słyszał, że ktoś się zbliża. Czuł czyjąś obecność i był pewien, że czarnowłosa kobieta także zdaje sobie z tego sprawę. Nie potrafił wyzbyć się wrażenia, że ów nieznajomy wie również o nich.
- Skąd pochodzą głosy. Możliwe, że Sharon jest z nimi. Nawet jeśli nie, oni muszą coś wiedzieć. - odparł wpatrując się w nicość korytarzy. Czeka go nie lada wysiłek. Ścisnął mocniej w dłoni pas od tarczy i kiwnął dając kobiecie znak, że jest gotów.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Czw Cze 04, 2015 2:45 am

Trudno było powiedzieć czy agentka towarzysząca na tę chwilę Rogersowi była osobą wprawioną, czy pierwszy raz miała styczność z budynkiem, którego początkowe przeznaczenie diametralnie się zmieniło. Zdążyła zauważyć, że na przestrzeni lat struktura fabryki musiała się zmieniać, o czym nie omieszkała wspomnieć Steve’owi, wskazując na mniejsze czy większe zmiany (choćby wzmocnienia ścian w podziemiach). Coś musiało utrzymywać to, co znajdywało się u góry.
- Jeśli nie byłoby tu nic ważnego to sygnał byśmy mieli taki jak właściwie wszędzie - wyjaśniła. - Łatwiej byłoby się gdziekolwiek dostać, a i nie byłoby chłodno - dorzuciła, ale to były na ten moment jej widzimisię. - Wzmocnienia gwarantują, że całość się nie zawali w razie wybuchu - zauważyła, idąc przez moment obok wózka Kapitana, trzymając broń w gotowości, kiedy już wybrali jeden z korytarzy.
Sam Cap mógł czuć się pewniej, gdyż powoli czuł swoje kończyny, co mogło świadczyć o swobodzie działania i uniezależnienia od towarzyszącej kobiety. Nie było to może szybkie, ale o tyle zadowalające, że do dziesięciu minut Steve na pewno postawi swój pierwszy krok, czując się o tyle pewniej, że nie będzie przykuty do wózka.
Korytarz, którym zmierzali rozdzielał się na dwa szersze, jednakże można było odnieść wrażenie (przynajmniej ze względu na echo), iż łączy się on kilka metrów dalej, w głąb. Najwidoczniej było jakieś pomieszczenie, gdyż znajdywały się drzwi, które były naprzeciw nich. Niebieskoskóra agentka zarejestrowała skinięcie Rogersa, zatrzymując się przed metalowymi drzwiami, do których przytknęła niewielki przedmiot szerokością i długością przypominający ołówek, tylko że był on płaski. Docisnęła go do szpary, by zaraz odejść na dwa kroki, stając na skos do wejścia. Tymczasem płaski przedmiot na drzwiach pojaśniał i wydobyło się z niego ciche syczenie, które powiodło po wysokości i szerokości drzwi, niszcząc je powoli. W następnej chwili nastąpił niewielki huk, przez co zwrócili na siebie uwagę, ale nie powinno to być czymś zadziwiającym, skoro już wcześniej dało się wiedzieć o ich obecności.
Czarnowłosa agentka stanęła za Kapitanem i pchnęła jego wózek.
- Ja zobaczę, co jest po drugiej stronie - poinformowała i biegiem puściła się w głąb korytarza, znikając za niewielkim obłokiem dymu, który mógł drażnić nozdrza.
Steve, który wjechał do pomieszczenia mógł zobaczyć, że jest ono połączone wyższym przejściem, więc potwierdziła się myśl o złączeniu korytarzy po drugiej stronie. Mógł też dostrzec, że nie ma tutaj kontenerów a cztery rzędy podłużnych lad, na których znajdował się sprzęt komputerowy. Oprócz tego w gotowości do ataku było też paru mężczyzn o porządniejszym uzbrojeniu. Czterech naprzeciw i czterech po bokach (po dwóch na stronę). Steve, który mógł się podnieść (o ile zaufał swoim nogom), nie miałby problemu z kontratakiem, kiedy dwóch z wybranych mężczyzn postanowiło rzucić się do ataku, przede wszystkim skupiając się na tym, aby unieruchomić jego ręce. Mógł też wykorzystać wózek albo mieć na niego oko, bo mu się jeszcze przyda. Zwłaszcza, że zaczął słyszeć w komunikatorze jakieś przekleństwa i nawoływanie imienia Agentki 13, która najwidoczniej była nieprzytomna, gdyż nie odpowiadała. Trudno było mu sprecyzować, ile mu czasu zostało do potencjalnego ocalenia.
- Jesteśmy w hali po drugiej stronie - usłyszał głos agentki, która z czymś się mocowała, by zaraz puścić krótką serię strzałów.
Steve miał jednak w tym pomieszczeniu swój problem do zwalczenia.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Pią Cze 05, 2015 1:32 pm

Kiwał głową, słuchając co do powiedzenia ma jego towarzyszka. Była niezwykle spostrzegawcza i posiadała ogromną wiedzę, co wywołało u Rogersa pewien stan zadowolenia. Fury wiedział kogo wysłać. Zaczął zastanawiać się co też może znajdywać się w podziemiach ów fabryki i w jak wielkim niebezpieczeństwie się znajdują. Równie dobrze mogła to być pułapka mająca na celu zwabienie ich tutaj i wysadzenie w powietrze.
Siły coraz szybciej wracały do Kapitana, z czego był bardzo zadowolony. Spodziewał się, że jego ciało  będzie miało więcej problemu ze znieczuleniem doktora Szalonego. Dobrze, że się mylił. Im szybciej stanie na nogi, tym większe prawdopodobieństwo, że przeżyje cała trójka.
Przystanął i obserwował jak agentka montuje jeden ze swoich kolejnych gadżetów na metalowych drzwiach, przed którymi stanęli. Zaraz potem nastąpił mały wybuch, otwierający przed nimi dalszą drogę. Nie przejmował się zbytnio hałasem jaki ładunek wywołał - był pewien, że zostali wykryci bardzo niedługo po wyeliminowaniu naukowca.
Agentka pchnęła jego wózek naprzód, wgłąb pomieszczenia, sama znikając w czerni korytarza. Nie zdążył nawet odpowiedzieć, gdyż całą jego uwagę zajęli uzbrojeni mężczyźni - czterej naprzeciwko, po dwóch na bokach. Nie zapowiadało się to dobrze.
Dwóch gwałtownie rzuciło się na niego, pragnąc unieruchomić jego ręce. Instynktownie stanął na nogi i zamachnął się tarczą, w jednego twarz celując płaską stroną, chcąc odrzucić do od siebie, drugiemu zaś serwując cios w tył głowy, z krawędzi. Powinien to przeżyć.
Nadal było ich wielu.
Przez komunikator docierały do niego przekleństwa czarnowłosej kobiety. Wymieniała również imię Sharon. Ponieważ nie dosłyszał się imienia Agentki Carter, doszedł do wniosku, że jest ona nieprzytomna albo.. nie, jest nieprzytomna.
Przez krótką chwilę bardzo żałował, że musi się to tak skończyć, ale wziął wózek i rzucił nim w mężczyzn stojących przed nim. Wózek był ciężki, z całą masą ulepszeń, może przeżyje ten rzut i zdoła na nim wyprowadzić Sharon z  tego miejsca? Nawet jeśli nie, poniesie ją na rękach, trudno. Dezorientując przeciwników fotelem, zamachnął się tarczą na wrogów stojących po bokach, po czym skoczył i wykonał błyskawiczny obrót na podłożu, zbliżając się jednocześnie do mężczyzn przed nim i unikając ewentualnych pocisków. W przysiadzie wykonał kolejny półobrót nogą, ścinając ich z nóg.
Adrenalina robiła swoje, lecz przez środek nadal krążący w jego żyłach nie wiedział jak bardzo jego ruchy były spowolnione i z jaką siłą nacierał na napastników. Choć wierzył w swoje możliwości.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Sob Cze 06, 2015 10:31 pm

Steve miał na ten moment ważniejsze rzeczy do roboty niż wsłuchiwanie się w informacje podawane przez agentkę, która mu dotychczas towarzyszyła. Na szczęście, nie znaczyło to jednak, że Super Żołnierz będzie ignorował komunikator, jaki na ten moment zamilknął. Najwidoczniej nie tylko on był zajęty.
Obaj mężczyźni, którzy jako pierwsi ochotnicy rzucili się do ataku, prawdopodobnie wiedzieli z kim mieli do czynienia. Inaczej byliby idiotami, choć trudno powiedzieć czy pomimo wiedzy lub jej brak, do tej wesołej grupy nieskażonych myślą czasem nie należeli. Steve, którego nogi nie zawiodły w utrzymaniu go w pionie, ale z nieco opóźnioną reakcją odpowiadały na jego “wewnętrzne” postanowienia, celnie jednego pozbawił przytomności. Dokładniej tego, co otrzymał krawędzią w tył głowy. Ten pierwszy natomiast, mimo chwilowej utraty równowagi, nie poczuwał się do szybkiej rezygnacji z walki. Rozkwaszony nos nie był powodem, dla którego miałby zrezygnować ze starcia z Kapitanem, nawet jeśli przeczuwał, że dla niego może to nie skończyć się za dobrze. O nim, na ten moment, Cap mógł zapomnieć, bo jego przeciwnik musiał zebrać siły.
Odgłosy z komunikatora na razie mu w niczym nie przeszkadzały, ani też nie przedstawiały, jak faktycznie jest tam u nich. Agentka na razie nie dzieliła się informacjami, a niekiedy oddech - czasem bardziej lub mniej miarowy - tylko uświadczał w fakcie, że i ona z czymś się męczy. Może ze dwa trzy razy jeszcze nawołała imię Sharon, ale potem urwało się, jakby niebieskoskóra agentka celowo chciała uniknąć dzielenia się tym, co się dzieje z Kapitanem. Kto wie czy coś się nie stało.
O dziwo, siła Rogersa nie zawiodła go i tym razem. Udało mu się rzucić wózkiem. Trafił nawet w mężczyzn naprzeciw niego, choć jeden z nich uchował się przed ciosem, przez który miałby być zamroczony, odskakując na bok. Może i wózek był ciężki, rzut porządny, ale reszcie tylko zagwarantował potłuczone ciało. Tak przynajmniej oni wyglądali. Natomiast stojący po bokach mężczyźni dostali tak jak oczekiwał tego Kapitan. Dwóch z nich spadło na sprzęt komputerowy, zwalając go na podłoże. Jeden tak jak stał - tak wylądował na podłożu, a drugi uchylił się przed tarczą. Na ten moment było trzech strażników, którzy jeszcze nieco ogarniali sytuację i walkę. Trzech leżało na ziemi, a dwóch zapewne widziało gwiazdki wokoło głowy. Jeden z mężczyzn wyciągnął broń cięższego typu, którą zaczął celować na oślep, nie trafiając może w Kapitana (ale niewiele brakowało, by mu przedziurawił w okolicach łydki), ale zapewniając, że plastikowe i szklane części sprzętu wylądowały na podłożu. Może i Steve nie miał problemu z wykonaniem pół obrotu, ale gdyby chciał wstać - nie miałby na to szans. Bowiem jeden z mężczyzn, któremu sączyła się krew z nosa, złapał go za nogę, zarzucając na nie coś, co przypominałoby lasso. W końcu stworzył to z kabli, nierówno przyciętych po boku, ale dość mocnych, by za pociągnięciem Steve odczuł wyraźne zwężenie nad kostką, co nie było zbyt przyjemne. To, co wychodziło na plus Kapitanowi to szansa przeciągnięcia kabli ku sobie, aby przeciwnika wywalić.
Gorzej, że podczas tej walki jeden z mężczyzn przymierzył się do ucieczki. Właściwie drugi, który był przytomny, ponieważ reszta leżała już na ziemi. To był ten, który jako pierwszy odważył się rzucić na Kapitana Amerykę. Teraz jednak wycofywał się, ale nie ze względu na tchórzostwo, a o kwestię bezpieczeństwa. Dobiegł do panelu przy drzwiach, do których Steve powinien dobiec, aby kombinacją przycisków zmusić do tego, by dwa z komputerów się uruchomiły. Wówczas przez monitory przemknęło kilka informacji, ale to, co mogło rzucić się w oczy Rogersowi to logo SHIELD czy też dane dotyczące jego i innych Mścicieli, z którymi miał przyjemność bawić się w dzień odwiedzin Lokiego w Nowym Jorku.
Zaraz też rozległ się nieprzyjemny i głośny dźwięk, który może nie ogłuszał, ale informował o tym, że pomieszczenie może być zamknięte. Tyle przynajmniej dało się wywnioskować z nagłego hałasu i tego, że przed drzwiami pojawił się specjalna, z mocniejszego metalu, osłona. Ta zaczęła opadać, jakby miała zaraz zamknąć pomieszczenie i oddzielić je od fabryki. Trudno więc wywnioskować, co może czekać, jeśli nie uda się Kapitanowi wyjść w przeciągu trzydziestu sekund.
Cap musiał znaleźć sposób by zablokować osłonę drzwi, żeby mieć czas na uwolnienie się od strażnika, który coraz mocniej przeciągał go w swoją stronę z zamiarem skopania go, a z tym nie będzie miał problemu, bo też był słusznej postury. Tak przynajmniej był przekonany.
- Mam Sharon - odezwała się agentka. - Aktualnie wisimy nad piłami, ale musisz przejść przez korytarze, żeby dojść do głównego pomieszczenia, Cap - mógł usłyszeć Rogers przez komunikator nieco zmęczony ton. - Agentka 13 jest nieprzytomna. Niemniej, do tego pomieszczenia trafisz, jak wyjdziesz stamtąd, gdzie cię wepchnęłam. Jak wyjdziesz to będzie kolejny dźwig po prawej i tamtędy zejdziesz. Tyle zdążyłam zauważyć.
Przerwała, by wypuścić trzy strzały. Jakikolwiek przytyk na temat tego, że się powtarza - pewnie zignorowałaby.
- Spotkamy się w dźwigu.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Wto Cze 09, 2015 1:05 am

Trzech nadal funkcjonowało. Co prawda w takich okolicznościach był to niezły wynik, ale nie zadowalał ani nie wystarczał. Musiał uporać się ze wszystkimi. Złapał głębszy oddech, by podnieść się i stanąć do dalszej walki, gdy nagle poczuł szarpnięcie za nogę. Nie pozwoliło mu to się podnieść, ba, sprawiło nawet, że Steve pocałował podłogę. Szybko spojrzał w kierunku swoich nóg i dostrzegł na swojej kończynie prowizoryczne lasso wykonane z kabla. A na drugim końcu tego kabla mężczyznę, który za nie ciągnął. W tym samym momencie Rogers dostrzegł niespodziewany ruch po drugiej stronie pomieszczenia. Był to pierwszy strażnik, który miał styczność z jego tarczą, ale nie stracił przytomności. Teraz kombinował coś przy sprzęcie komputerowym, wyraźnie się śpiesząc z zamiarem opuszczenia tego miejsca. Ku zdziwieniu Kapitana, na ekranie szybko mignęły mu dane i zdjęcia jego drużyny oraz SHIELD. A chwilę później rozległy się niepokojące dźwięki, zapewne zapowiadające zamknięcie korytarza. Było źle.
Nie chcąc zmarnować ani sekundy, zaczął ciągnąć w swoją stronę kable oraz mężczyznę z nimi na tyle, aby móc spokojnie chwycić kable i spróbować je rozerwać. Jeśli by mu się nie udało  to i tak potrzebowałby pewnego zapasu, by być w stanie stanąć na nogi i przeciągnąć się do fotela. Było solidne, dałoby mu kilka sekund gdyby zablokował nimi opadającą osłonę. Gdy już wycelował na tyle precyzyjnie, na ile był w stanie z dodatkowym ciężarem, wtedy rozerwałby kabel. I, niestety, musiał poświęcić kilka sekund na podniesienie tarczy. Liczył na to, że strażnik, odepchnięty w tył przez siłę swojego przeciągania ociągałby się na tyle, by Steve mógł go zignorować i skoczyć pod osłoną, zostawiając go zamkniętego w pomieszczeniu. Chociaż, znając życie, trafiłby na ich obu w drodze powrotnej.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Czw Cze 11, 2015 3:35 pm

Może i nogi Rogersa były osłabione i nie mógł mieć wobec nich pewności, to na ręce nie mógł narzekać. Nietrudno też wywnioskować, że Kapitan miał znacząco większą siłę od strażnika, który pomimo swojej celności i chwilowym unieruchomieniu Stevena, miał problem z tym, aby utrzymać się na swoich nogach i nie wylądować - podobnie jak Rogers - na ziemi. Przełożył raz jeszcze parę kabli wokoło swojego nadgarstka, aby mieć pewniejszy chwyt.
Niemalże od razu udało się Steve’owi rozerwać kable, przez co mężczyzna wylądował na plecach z jękiem, który wyrwał się z jego gardła. Nie miał też problemu, aby zablokować osuwającą się blachę, jaka miała odciąć pomieszczenie od korytarzy. Nie miał jednak pewności czy wytrzyma długo taka blokada, jako że metal, który miał zablokować wejście i wyjście z pomieszczenia był ciężki i siła naporu dość spora.
Z kolei znalezienie i sięgnięcie tarczy zabrało mu kilka sekund. Licząc jednak na sprawność Kapitana i świadomość, że w ciągu niecałej minuty może sobie tylko gdybać na temat wyjścia, udało mu się przemknąć pod osłoną, choć mógł usłyszeć, że nie on sam podążał. Za nim strażnik, który niestety nie miał szczęścia, kierował się do wyjścia. I jedyne, co Steve usłyszał to trzask wózka, który mógł mu się przydać, jak i wrzask mężczyzny. Tylko dlatego, że na korytarzu została jego ręka. Do łokcia i plama krwi wokół.

Korytarz był ciemny i gdy Cap się odwrócił - nie mógł dojrzeć jednej pary drzwi, a kilka skrzydeł i kolejne dwa rozwidlenia. Nie było to zadowalające, aczkolwiek wystarczyło zastanowić się nad tym, że skoro miał skierować się do windy, to jej wejście powinno się rozsuwać. Albo będzie wyglądać na towarową, więc nie powinno być problemu ze znalezieniem jej.
Tak też się stało po kilku minutach błądzenia. Steve musiał jednak na moment schować się za winklem, by grupa mężczyzn przebiegających dość szybko, nie była w stanie go zauważyć. Nie mógł pozwolić sobie na opóźnienie. Zwłaszcza, że agentka zapytała po raz drugi (za pierwszym razem nie usłyszał), gdzie już jest.
Gdy Cap wszedł do dźwigu, jedynym przyciskiem, jaki mógł znaleźć to było o poziom niżej, co znowu mogło go zdziwić. Podobnie jak widok, który rozciągał się za nim - najwidoczniej fabryka faktycznie nie była otoczona tylko lasem. Bowiem w tym momencie mógł dostrzec taflę wody, która znajdywała się parę metrów niżej i rozpościerała się na dość spory metraż.
Huk na dźwigu zaraz go mógł oderwać od zadziwiającego krajobrazu. Windą zatrzęsło. I zaraz ktoś starał się szarpnąć za klapę, która znajdywała się u góry.
- Kapitanie? - rzuciła agentka, choć początkowo nie mógł rozpoznać jej głosu.
Mógł też usłyszeć echo strzałów i pojedynczych wybuchów.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Wto Cze 16, 2015 9:49 pm

Udało mu się rozerwać kabel już na samym początku, z czego był bardzo zadowolony. Mężczyzna poleciał w tył, tak jak przewidywał, więc nie miał co tracić czasu, lecz uciekać z tego miejsca. Chwycił tarczę i rzucił się pod osłoną, czując, że ma osiłka na ogonie. Po chwili jednak nieprzyjemny dźwięk łamanych kości i jego donośny okrzyk bólu podpowiedział mu, że jest on raczej nieszkodliwy. Paskudnie odcięta ręka od łokcia oraz otaczająca ją plama krwi potwierdziły podejrzenie Rogersa.  
Przez moment wahał się, w którą stronę pójść. Nie miał zielonego pojęcia jak wygląda plan podziemi. Wiedział, że ma znaleźć windę. Pokręcił się przez chwilę, wrócił z jednego odcinka, wszedł w drugi i dopiero wtedy jego oczom ukazała się przeszklona winda. Gdy tylko ją ujrzał, z końca korytarza zaczęły dobiegać odgłosy zbliżających się mężczyzn. Skrył się za dziwnymi beczkami w odnodze korytarza i poczekał aż go wyminą. Nie czas był na walkę, jego priorytetem było dostanie się do Sharon i niebieskoskórej agentki.  Kolejni agenci tylko by go opóźnili. Kto wie, jeszcze wydaliby jego pozycję i byłby stracony.
Wszedł do windy i nacisnął jedyny możliwy przycisk, nie mając zbytnio wyboru. Obrócił się, aby przyjrzeć się otoczeniu na zewnątrz. Był naprawdę zdziwiony. Jednak agentka miała rację i Logan faktycznie mógł wylądować w..jeziorze. Lecz nadal była to podejrzana historia. Z krótkiego zamyślenia wyrwał go ostry dźwięk, który maszyna z siebie wydała, a po chwili ktoś szarpnął za górną klapę.  Steve od razu zasłonił się tarczą, jednocześnie gotowy do samoobrony, ale, jak się zaraz okazało, była to jego towarzyszka.
- Co teraz? Słyszę, że nieźle namieszałaś tam, u góry.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Nie Cze 21, 2015 12:47 am

Beczki, na szczęście (lub też nie), nic w sobie nie miały. Były jednak dobrym miejscem, by choć na moment się za nim schować. Żaden strażnik nie zauważył Kapitana Ameryki, co prawdopodobnie mogło być spowodowane tym, że mężczyźni wydawali się zaaferowani, czymś innym zajęci. Być może próbowali się ewakuować po spalonej kryjówce? Albo wręcz przeciwnie - wiedzieli, że ktoś tutaj jest, bo na to czekali? Odpowiedź przynajmniej na ten moment, jest nieznana.
Niebieskoskóra agentka przez niedługą chwilę męczyła się z klapą dźwigu. Najwidoczniej musiała być dodatkowo czymś zajęta albo wymęczona sytuacją, choć trudno sprecyzować, co dokładnie było powodem krótkiego guzdrania się przez kobietę. Liczył się natomiast fakt, że agentka zaraz spojrzała na Stevena, który był gotowy do kontrataku. Kiwnęła krótko, oddychając przy tym ciężko.
- Zaczynają wysadzać całą fabrykę - poinformowała, odchylając klapę, która lekkim echem spowodowanym hukiem opadnięcia jej na dźwig, powiodła wzdłuż szybu. Steve nie mógł dojrzeć jednak, że szyb jest znacznie dłuższy niż faktyczna ilość pięter, które mógł wybrać, a jakie ograniczyła się do liczby jednego piętra. W dół. - Nie ma więc za dużo czasu. Pomóż mi - dorzuciła, zaraz znikając. Po to, aby powoli i ostrożnie zarazem przecisnąć agentkę Carter, którą Steve miał złapać, ażeby sama agentka mogła wylądować już w windzie. Sharon była nieprzytomna i góra jej kostiumu (dokładniej lewy bark) nadszarpnięta, zaś przy nadgarstkach lekko zasiniały ślad spowodowany tym, że kobieta musiała być skrępowana i na czymś wisieć.
Winda zatrzymała się chwilę po tym, jak niebieskoskóra kobieta dołączyła do Rogersa, obejmując agentkę 13 w pasie i przerzucając jej ramię przez swoją szyję dla wygody podtrzymywania blondynki. Wspomniana Sharon coś zaczęła "pobąkiwać", ale nie było to wyraźne. Była zbyt zamroczona, by mogła coś powiedzieć, ale - ku szczęściu przytomnych - mogła chodzić, więc nie obciążała drugiej kobiety.
Wysiedli z windy, a korytarz, w przeciwieństwie do pozostałych pomieszczeń, był mocno oświetlony. I może ponownie bez dodatkowych strażników, ale za to wózki towarowe, na których znajdywały się beczki. Trudno orzec czy były one czymś wypełnione, czy nie, ale dało się dojrzeć hermetyczne zamknięcie.
Niebieskoskóra kobieta oparła się wolnym bokiem o ścianę, próbując unormować oddech. Mimo że nie mogła sobie zarzucić niczego jeśli chodzi o kondycję to nadal mogła się przemęczać. Rozejrzała się i spojrzała na swój komunikator, który wyświetlał hologram przypominający różę wiatrów.
- Ten jeden korytarz prowadzi, miejmy nadzieję, do miejsca, w którym dowiesz się, co jest - powiedziała i wskazała na drugi koniec holu, tuż za nimi, za którym rozpościerał się za szybą (najprawdopodobniej wbitą w skałę, że tak pozwolę sobie nazwać) widok jeziora. - Będziemy tutaj na ciebie czekać, bo nie ma szans, ażeby wszystko sprawnie załatwić. Zwłaszcza, że nie wiemy, ile czasu pozostało przed zawaleniem się fabryki - dodała i sięgnęła do plecaka po niewielki pendrive. Płaskie urządzenie z logiem SHIELD zostało wręczone Kapitanowi. - Cokolwiek byś nie znalazł, skopiuj wszystko. Wystarczy umieścić w odpowiednim porcie, a to samo się zrobi. Byleby nie zostało przerwane - wyjaśniła i podała kolejne, małe urządzenie. - Tym zrób zdjęcie, co tam znajdziesz, a nie będzie w bazie danych. Wszystko się przyda.
- Pamiętaj, że jak się zawali wszystko to nie będzie tak łatwo - poinformowała, choć zaraz uśmiech pojawił się na jej twarzy. Nie musiała o tym wspominać przecież!
Agentka bez słowa cofnęła się pod okno, sadzając na brudnej ziemi agentkę Carter. Miała zamiar wysadzić okno albo przeciąć szkło, żeby mogli szybciej uciec.
Steve miał długi korytarz przed sobą i jedną parę drzwi, za którą znajdywały się kolejne. Na razie nie zapowiadało się na żadnych gości, więc mógł o tyle swobodnie przejść, nie martwiąc się o to, że ktoś zaraz do niego wyskoczy.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Wto Lip 14, 2015 4:57 pm

Było źle. Przejął Sharon od agentki, by mogła bez problemu sama wejść do windy. Z ulgą, lecz nadal pełen obaw i troski, przyglądał się kobiecie. Obejrzał szybko jej nadgarstki i bark, szukając poważniejszych obrażeń. Na szczęście mogła utrzymać się na nogach o własnych siłach. Niemniej jednak również przerzucił rękę Sharon przez swój kark, by odciążyć odrobinę towarzyszkę. Zaraz po tym wysiedli z windy na pusty korytarz, wypełniony zewsząd beczkami. Intuicja postanowiła być pomocna bardziej niż zwykle, i na widok beczek zamiast leciutko nakłuwać bok Stevena drobnymi uwagami, że może być niebezpiecznie, wbijała całe dłuta, ciosając go niczym młode drzewko. W skrócie - chciał opuścić to miejsce jak najszybciej.
Zerknął na niebieskoskórą dziewczynę. Była zmęczona, nie dziwił się z resztą. Wykonała kawał dobrej roboty i, co jak co, uratowała im skórę. Wysłuchał dokładnie instrukcji i poleceń, spoglądając co i raz na drugi koniec holu. Pozwolił sobie na lekki uśmiech - przypomniała mu się Natasza z jej wszystkimi zabawkami szpiegowskimi; będzie musiał jej zdać relację ze swojego wypadu.
Wziął pendrive i aparacik w jedną rękę, a drugą wyciągnął w stronę agentki:
- Nie było okazji ale.. Steve. - mimo całej sytuacji i wycieńczenia jego głos był pewny i serdeczny. Spodziewał się, że w odpowiedzi zostać obdarowany pogardliwym spojrzeniem za marnowanie czasu, ale musi wiedzieć komu zawdzięcza życie. Była dobrym kompanem; i pragnął się kiedyś odwdzięczyć. - Zaraz wracam. - spojrzał jej w oczy z powagą, i niee czekając zbyt długo zabrał się do roboty. Rozpędził się, szybko pokonując korytarz. Wykorzystał rozpęd i swoją masę do staranowania drzwi (robił to nie raz i nie dwa, więc nie powinno być to problemem), bo po co marnować cenny czas na sprawdzanie czy są w ogóle otwarte. To samo z kolejnymi. Gdy już znalazł się we wnętrzu, rozejrzał się, szukając komputerów lub innych urządzeń elektronicznych, które mogą zawierać jakieś dane.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Czw Lip 23, 2015 11:36 pm

Zmęczenie i zasapanie u towarzyszącej agentki sprawiało, że czuła się źle. Była zdania, że powinna pokazywać się ze znacznie lepszej strony. Ambicja swoje w końcu robiła. Niemniej, nie przeszkadzało to jej w wykonywaniu poleceń i udzielaniu pomocy, jeśli taka była potrzeba.
Co do jej reakcji - może odrobinę wydała się zdziwiona i poirytowana tym, że mężczyzna przeciąga. Zaraz jednak wszelakie wątpliwości mogły zostać rozwiane. Choćby ze względu na to, że nie było co się wykłócać, a sam gest Kapitana był na swój sposób - cóż - miły. Agentka uścisnęła dłoń Rogersa.
- Dina - przedstawiła się. Jeśli Cap będzie chciał kiedykolwiek się dowiedzieć nieco więcej o niebieskoskórej kobiecie - z pewnością będzie miał na to szansę. Tylko że nie w tym momencie. Czekały go znacznie ważniejsze sprawy, a czasu było coraz mniej. Zatem kiedy on skierował się w swoją stronę, jego towarzyszka wzięła Sharon pod ramię, przechodząc z nią pod szybę, gdzie wsparła Carter o ścianę. Natomiast sama wzięła się za przecinanie szkła, a przynajmniej ogarnięcie tego.
Fakt. Pod względem dotarcia do pomieszczenia, hali na najniższym, podziemnym piętrze, który odkryli, nie było żadnych problemów. Pierwsza i druga blokada w postaci skrzydeł drzwi ustąpiła sile, z jaką biegł w ich stronę Kapitan Ameryka. Mógł odnieść wrażenie, że przez huk i hałas, dobiegający z powyższych pięter czy dalej rozprzestrzenionych pomieszczeń - nikt nie zwracał uwagi na mężczyznę. O tyle było to pocieszające, że nie powinien mieć problemu z tym, aby skopiować dane. Część, która zdawała się być najważniejsza. Z drugiej strony - czy to nie powinno być powodem do niepokoju? Nieskromnie pisząc, Kapitan był jedną z ważniejszych osób i to nie była byle jaka misja, choć można było wiele rzeczy spodziewać się po Fury’m. Zwłaszcza tego, że nie wszystko mężczyzna wyjaśniał. Choćby obecność niebieskoskórej agentki, zniknięcie Logana, o którym Rogers nie wiedział.
Pomieszczenie było dość przestronne. Ciemne. Światłem były dwa rzędy jarzeniówek, pod którymi znajdywały się rzędy ze sprzętem. Między nimi była droga prowadząca na koniec sali; ten z kolei wydawał się imponujący. Sporej wielkości panel kontrolny. Wystarczyło unieść głowę, aby zobaczyć ekran główny i kolumny pomniejszych ekranów po obu bokach. Większość z nich była wyłączona, na innych migały czarno-białe paski. Mimo że sprzęt nie wyglądał na najnowszy, to jednak nadal działał, o czym świadczyły diody tuż pod głównym ekranem. Przy przyciskach uruchamiających cały sprzęt monitoringowy znajdował się niewielki panel z podstawionymi portami.
Wystarczyło więc wsunąć pendrive, włączyć cały osprzęt i sprawdzić dane, które były zaprezentowane.
Pomieszczenie, jak mógł po chwili zauważyć Steven, było wyciszone. I zimne, najpewniej ze względu na mieszczącą się tutaj elektronikę.
Drogą dedukcji czy też metodą prób i błędów (w rozsądnym ograniczeniu), Rogers mógł w końcu uruchomić maszyny. Częściowo sala wypełniła się warkotem sprzętu, gdzieś poniósł się kurz. Uruchamiały się powoli kolumny. Te z lewej (jedna kolumna składała się z czterech ekranów średniej wielkości) rozbłysły obrazem przedstawiającym każdą ze stron, jaka otaczała fabrykę, do której zmierzali. Steve mógł zauważyć nagranie, na jakim znajdywał się on, Wolverine czy też Sharon, dyskutujący przez dobrą chwilę. Na ekranach niżej obecni byli unieszkodliwieni przez nich strażnicy; nagrania były wyblakłe, dość niewyraźne, by dojrzeć szczegóły, choć ogół był zachowany perfekcyjnie. Po krótkiej chwili błyskiem włączyła się kolejna kolumna. Przedstawiała ona obrazy tuż przed wejściem do fabryki. Dwa ekrany ukazywały z różnych kątów miejsce, w którym wówczas znajdował się Kapitan i Sharon - walczący, chowający się za ciężarówką. Rogers mógł zauważyć, że w momencie, gdy on wszedł do fabryki, agentka Carter podjęła się walki z dwójką strażników, którzy zaatakowali znienacka. Przy tym także widział jak kobieta wycelowała w bak ciężarówki, biegnąc zaraz do środka.
Poniżej dwa ekrany skupiały się na Loganie, z którym wtedy się rozdzielili. Najpierw Kapitan mógł zauważyć, jak towarzysz się zakradał. Następnie jego walkę z psami o dość masywnej budowie, obecnej w pyskach pianie czy też to, jak większa grupa mężczyzn skupiła się na Rosomaku. Walka była dość brutalna, ale niestety - dym, który się wzmógł, niewielki błysk sprawił, że obraz się rozmazał i trudno było powiedzieć, co się działo dalej. Prócz tego, że mógł dojrzeć brak obecności towarzysza.
Ostatnia z lewej strony głównego ekranu kolumna - prezentowała obraz z głównej hali, korytarza, przez którego dotarła agentka Dina. Oraz piętro, na jakim znajdywał się Rogers i Sharon; na obu końcach korytarza. Kapitan, który był przypięty do specjalistycznego fotela oraz Carter, nieprzytomna ze skrępowanymi w nadgarstkach rękoma wisiała na jednym z haków - można by przypisać, że ich cel to była rzeźnia. Silny, masywny materiał.
Część obrazów migała, zanikając lub będąc niewyraźną, co mogło być efektem pola zakłócającego sygnał, choć zarazem mogło to zastanowić - skoro taki problem z komunikatorami, namierzaniem, to czemu teraz nie ma? Może to było źródłem?


*

Niemniej - po zaobserwowaniu migających obrazów, Kapitan mógł starać się skopiować wszelakie foldery. Znajdywały się właściwie dwa. Jeden zapisany jako “FW1”, a drugi jako “FW2”; nazewnictwo nie miało znaczenia w przeciwieństwie do zawartości, z którą nie miał problemu odkryć, co mogło kolejne wątpliwości wzbudzić w mężczyźnie. Jednak nie na długo. Rzędy i kolumny plików jakie się pojawiły mnożyły się przez dobrą chwilę. Po to, aby na końcu scaliła się ich część, gotowa do skopiowania. Główny ekran nie był z tych najnowocześniejszych. Nie przedstawiał też obrazu, do którego można było przyzwyczaić się w Avengers Tower.
Steve ledwo zdążył włączyć proces kopiowania danych, a krótki, choć wyraźny dźwięk, zwiastował uruchomienie jakiejś niewyjaśnionej dla Super-Żołnierza aplikacji. Początkowo nie pokazywał nic, co Rogers mógłby kojarzyć, chyba że zdążył nadrobić wszystkie lata od czasów wojny. Historyczne przedsięwzięcia, klęski; mnogie wiadomości o śmierci poszczególnych głów różnych państw, zamachów czy też wyborów papieskich - przemijały bardzo szybko, jakby było ładowanie.
Do czasu, ponieważ obraz się wyłączył. Zaciemnił się, warkot maszyn stał się donośniejszy. Steve mógł jednak zaraz usłyszeć różne słowa, zobaczyć pliki i informacje, które nie były mu obce. Przynajmniej nie powinny, ale mogły wyraźnie zaniepokoić. Trudno było przypisać głosy, które nie miały fotografii pojedynczych osób. Niekiedy zdawały się przepuszczone przez syntezatory, zniszczone czasem i starym sprzętem.
Pierwsze obrazy dotyczyły nagłówków gazet tuż powojennych, świadczące o zakończeniu wojny, o wygraniu jej, o klęsce Niemiec. Z kolejnymi slajdami nagłówki gazet na jednej z kolumn ekranów po prawej, przedstawiały znajome twarze i czasem tytuły artykułów, które były zadziwiające, a zarazem typowe, jeśliby na to spojrzeć z bardziej zdystansowanej strony. Widniało zdjęcie Howarda Starka, kilka slajdów później Peggy, niektóre dokumentacje zawierały zdjęcia tej dwójki i współpracującej z nimi grupy.
Ekran główny przedstawiał zdjęcie bardziej znanych mu osób - czy to jego samego przed wstrzyknięciem serum, czy to osoby, z którymi miał bliższe lub dalsze relacje - Doktor Erskine, generał, jeden z senatorów, Peggy, Bucky’ego czy też wojskowych, z jakimi choć raz w życiu zamienił słowo.
Ekrany kolejnych dwóch kolumn dopiero się uruchamiały, a hałas w pomieszczeniu był donośniejszy. Podobnie jak wybuchy.
Steve nagle zaczął słyszeć różne informacje, głosy czy też kolejne tytuły zmieniające się z natłokiem plików nachodzących na pulpit.
“Odetnij jedną głowę, a odrosną dwie!”
“Krok do pokoju.”
“Wyższy poziom nauki i możliwości stworzenia armii z serum Super-Żołnierza… Połączenie energii, której wpływ może zmienić bieg świata niemalże na każdej płaszczyźnie… Nowy sposób na produkcję broni… Polepszenie armii Stanów Zjednoczonych… Czysta energia, którą możemy zawładnąć. Wykorzystajmy… Trzeba go znaleźć....”

Obrazy nie wyjaśniały dużo. Uzupełniały wyobraźnię, która zaczęła u Kapitana działać, najpewniej. Zmienione głosy wzbudzały wiele kontrowersji i zastanowienia, choć na dobrą sprawę to wszystko było słyszane przez Stevena - czy to przed 70letnią śpiączką, czy po wybudzeniu z niej - nie miało znaczenia.
“...na pewno gdzieś ona jest… Będą chcieli odtworzyć… potrzebują tych próbek… jak i wyników... Pierwsza nieudana próba stworzenia serum Super-Żołnierza… to jest za mało… trzeba odtworzyć, póki jest czas— Nie można nie skorzystać z tego, co nam ofiarowano. To musi gdzieś tutaj być”
Odgłos wybuchów.
“Hail Hydra!”
Obrazy stawały się coraz to nowsze, przedstawiały bliższe aktualnym czasom wydarzenia. W dość zastraszającym tempie.
“Nowy porządek… Kolejny zakup broni. Sekretna broń, wznowienie badań genetycznych…” - rozbrzmiewały kolejne głosy. Można było odnieść wrażenie, że się powtarzają, że to wszystko jest nałożone. Pulpit głównego ekranu rozjaśnił się, chwilowo oślepiając Kapitana Amerykę. Nagłówki gazet informowały o problemach z meksykańskimi, nielegalnymi imigrantami, o obecności nowych chorób, na które nie wynaleziono jeszcze leku; informacje we większości opiewające o handel narkotykami, o nieudanych eksperymentach, dziwnych anomaliach pogodowych w mniej lub bardziej zatłoczonych obszarach Stanów Zjednoczonych i Europy.
“Chaos napędza chaos. To jest to, czego możemy oczekiwać. Znaleźć odpowiedni moment, w którym możemy wkroczyć, w którym możemy zdziałać to, co planujemy od czasu wojny, jej zakończenia… Nie ma nic, czego nie udałoby się przeskoczyć. Czy obejść. Na wszystko jest sposób. I nawet na to— ...“
Ekran przedstawił trójwymiarową bryłę, jaka mogła skojarzyć się z Tesseractem.
“...gdyby odpowiednio to rozdzielić, zmiany poprzez promieniowanie mogą wspomóc… możemy wykreować kogoś więcej niż ludzi, niż armię, która będzie na skinienie. Nie będziemy odbierać wolności— ...sami ją oddadzą.”
Tym razem nagłówki gazet przedstawiały znane już osoby Kapitanowi, choćby Tony'ego Starka, którego obecność była dość znacząca. Wielokrotnie przewinęło się logo SHIELD i… Hydry, do czego nie mógł mieć wątpliwości po tym, co usłyszał. Niewyraźne, nie wyjaśniało wiele, ale… dawało tuziny nowych pytań.
Na głównym ekranie znajdywały się teraz zdjęcia Mścicieli. Każdego z nich oraz dane osobowe; informacje, które nie były znane, które przy odrobinie szczęścia i cierpliwości można było wygrzebać z bazy danych organizacji, dla jakiej Steve pracował.
Następnie pojawiały się nagrania z popularnych stron, przedstawiające wizytę Lokiego i walczących Mścicieli. Wiele też dotyczyło Spider-Mana, Fantastycznej Czwórki, Thora i informacji na temat artefaktu znalezionego w Nowym Meksyku. Pomniejsze i bardziej niewyraźne zdjęcia doktor Foster zamieniały miejsce z fotografiami rodzeństwa Maximoff, mutantami, których było najmniej.
“W dobie technologii… komputerów… prywatność to pojęcie względne. Znajdziesz wszystko, czego potrzebujesz. “
Wykazy operacji, bilingów, rozmów telefonicznych z coraz większą prędkością zaczęły znikać na ekranie. Zastąpiły je obszary kuli ziemskiej, które były zaznaczone - metropolie (Nowy Jork, Waszyngton, Los Angeles) w Stanach Zjednoczonych, Europie czy też Azji były wyróżnione; pojawił się spis zajmowanej przestrzeni, mieszkającej ludności. Mignęły też lokacje, miasta z jakimiś siedzibami - ważniejszych, mniej ważnych firm oraz instytucji, nieoznakowanych, podejrzanych budynków, konwojów wojskowych.
To wszystko było kopiowane na pendrive. Huki coraz głośniejsze spoza sali - w końcu mogły zwrócić na siebie uwagę Rogersa.
Ekran zgasł na moment. Przewinęły się znajome i wrogie twarze raz jeszcze. Nachodziły i rozbrzmiewały informacje dotyczące Zimowego Żołnierza, odpłatnych zleceń, uciekających osób, jedenasty września, ataki i zamachy terrorystyczne w miastach Ameryki czy też Europy.
Steve nie miał problemu z zauważaniem Bucky’ego, którego spotkał jakiś czas temu. Ani Mścicieli, którzy byli rejestrowani przez lokalny monitoring.
To wszystko zakończyło się logiem Hydry i powtórzeniem:
“Odetnij jedną głowę, a odrosną dwie! Hail Hydra, Hail Hydra…”
Można było się zastanowić nad tym, skąd to wszystko, ale… nie było czasu.
- Kapitanie, zaraz nas zawali - krótki komunikat ze strony agentki był na tyle wymowny, że nie pozostało mu nic innego, jak zabranie pamięci, świadomości o tym, co się dzieje i skierowanie się w odpowiednią stronę, by opuścić pomieszczenie z rozbrzmiewającym pozdrowieniem.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1Pią Lip 31, 2015 7:40 pm

Stanął przed główną jednostką (na główną wyglądała) i przez moment zastanawiał się jak ją uruchomić. Niemniej jednak nie był głupi, a przeszedł dosyć rygorystyczne szkolenie pod względem nowej technologii, najpierw pod okiem agentów SHIELDu, następnie samego Starka, więc nie stanowiło dla niego aż tak ogromnej zagadki. Po chwili namysłu nacisnął kilka klawiszy i odstąpił na krok, czekając na reakcję sprzętu. Ucieszony uruchomieniem komputerów, wsunął pendrive'a w odpowiednie miejsce i spojrzał na ekrany. Dane już się kopiowały.
Na pierwszej kolumnie, z pięciu, pojawiło się nagranie z kamery. Zmrużył powieki i skrzyżował ręce na piersi. Obraz, który widział, niekoniecznie przypadł mu do gustu. Była to ich trójka, czająca się przed murami starej fabryki, dyskutująca. Kolejne kolumny uruchamiały się, pokazując przebieg całej misji, mając na taśmach każdego z nich. Oni wiedzieli, wszystko wiedzieli i widzieli. Tylko w takim razie jak oni zdołali się tu przedrzeć? Naprawdę byli tacy nieporadni czy ktoś chciał, aby tak się stało?  
Oraz kolejny problem -
Czy to właśnie po dane wysłał go Fury?
Głowa SHIELDu nie zdradziła Rogersowi celu tej misji. Miał rozeznać się w terenie, odkryć, co tu się właściwie dzieje. Owszem, spodziewał się stacjonujących tu kryminalistów, ale skoro i tak wysłał tu innych agentów, którzy mogliby się nimi zająć, to po co on, Logan i Sharon tutaj?
Zmarszczył brwi, oglądając jak Logan boryka się z przeciwnikami, a następnie znika w kłębach dymu. Albo to obraz się rozmazał, trudno było powiedzieć. Chwilę potem obraz się urwał, a nagrania z kamer zastąpiły dane, które się właśnie kopiowały.
Dane płynęły z zawrotnym tempie, a obrazki przeskakiwały na ekranach z jednego w drugi, lecz Rogers widział, co przedstawiały. Nagłówki z gazet z drugiej wojny światowej, relacje prasowe, tajne raporty, zdjęcia. Dużo zdjęć. Ktoś bardzo się natrudził, zbierając każdą możliwą informację dotyczącą życia Stevena jako Kapitana Ameryki. On, Peggy, Bucky, jego towarzysze, przyjaciele, żołnierze. I co było dalej, a czego nie był świadkiem - koniec wojny, zamachy, śmierć Howarda, kariera Peggy, prezydenci Stanów Zjednoczonych, SHIELD...
“Odetnij jedną głowę, a odrosną dwie!”

Nie.

“Krok do pokoju.”

Nie.


“...na pewno gdzieś ona jest… Będą chcieli odtworzyć… potrzebują tych próbek… jak i wyników... Pierwsza nieudana próba stworzenia serum Super-Żołnierza… to jest za mało… trzeba odtworzyć, póki jest czas— Nie można nie skorzystać z tego, co nam ofiarowano. To musi gdzieś tutaj być”

To nie jest-

“Hail Hydra!”

- NIE! - z niespodziewaną siłą i prędkością rozbił pięścią pierwszy monitor, ciężko dysząc. Na nic jednak to się nei zdało, obraz powrócił na innych kolumnach, kolejno rozpalając się na wszystkich możliwych ekranach w pomieszczeniu. Nic nie słyszał, tylko warkot komputera i ten szept. Szept złowrogi, przyprawiający go o gęsią skórkę, rozbudzające u niego ogromne pokłady złości. Te, o których myślał, że zapomniał. Zorientował się, że właśnie zmiażdżył dłońmi panel komputera oraz kawałek biurka, na którym stały. Na monitorach widniały teraz dane o Mścicielach, każdym z osobna. Wychwycił informacje, o których nie wiedział, a jednak były w posiadaniu tej oto placówki. Dużo raportów o SHIELD, naprzemiennie wyskakujących z logiem Hydry. To nie mogło się dziać naprawdę, to po prostu kolejny, śpiączkowy koszmar. Koszmar, tak.
Jednak była to prawda. Gorzka, bolesna prawda, i Rogers doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
Nie potrafił się okłamać, chociaż bardzo tego chciał. Tak bardzo. Piekącymi oczyma wpatrywał się w blask monitorów, pragnąc zanotować w pamięci jak najwięcej detali. Był spięty na całym ciele, a jego oddech płytki. Chwilę zajęło mu skoncentrowanie się na tyle, by wziąć głębszy wdech. Gdy już nieco ochłonął, dotarły do niego huki i wybuchy, które mają miejsce dookoła niego.
- Sharon! - już miał szybko wyciągnąć pendrive i biec w stronę towarzyszek, gdy pojawił się obraz Zimowego Żołnierza. Gwałtownie zastygł, wpatrując się w pliki.
- Bucky.  - szepnął do siebie, tym jednym słowem zagłuszając ostatnią pieśń Hydry.

Komunikat wyrwał go z nieznanego mu dotąd zagubienia i osłupienia. Wydarł wręcz pendrive z komputerów i wybiegł z sali. I biegł tak szybko, jakby chciał w ten sposób zapomnieć o istnieniu tego pomieszczenia i tego, co się w nim kryło. O Puszce Pandory.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Wnętrze fabryki Empty
PisanieTemat: Re: Wnętrze fabryki   Wnętrze fabryki Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Wnętrze fabryki
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Wnętrze
» Wnętrze
» Wnętrze Latarni
» Wnętrze warowni
» Dwupoziomowe wnętrze

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Los Angeles :: Fabryka i okolice-
Skocz do: