|
| Laboratorium | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Laboratorium Sro Wrz 09, 2015 9:50 pm | |
| Laboratorium należy do takich bardzo nietypowych, bo połączone zostało z czymś w rodzaju więzienia - tyle że raczej krótkoterminowego i dokładnie dwuosobowego. Pomieszczenie jest sporych rozmiarów, nowoczesne, pełne wszelkiego rodzaju sprzętu, a przy jednej z jego ścian znajdują się dwie przeszklone cele - sześciany ze ściankami o krawędzi długości trzech metrów. W ich wnętrzu umieszczono tylko najpotrzebniejsze obiekty, między innymi wąskie łóżka. Szkło najprawdopodobniej jest pancerne - albo i jeszcze bardziej wytrzymałe, gdyż stanowi w końcu własność S.H.I.E.L.D. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Laboratorium Sro Wrz 09, 2015 9:58 pm | |
| Victor wsadzony został do tego samego śmigłowca, co czwórka szeregowych agentów, która nie odzywała się wiele i najwyraźniej miała go pilnować. Było to o tyle niecodzienne, że w końcu nie mieli żadnych powodów, aby się go obawiać, nawet zakładając, że telepatka zbadała jego myśli i poznała jego zdolności, prawda? A jednak coś musiało być nie tak. Jak bardzo "nie tak" - chłopak dowiedział się dopiero wówczas, gdy lądowanie nastąpiło na terenie jednej z wielu baz S.H.I.E.L.D. Wyglądało na to, że póki co nie miał jeszcze trafić do domu... Czyli ta godzina obiecana matce pewnie się przeciągnie. Sprawy z każdą chwilą prezentowały się coraz gorzej. Mancha został przeszukany i pozbawiony komórki, a następnie poprowadzony korytarzami budynku aż do laboratorium, w którym osadzono go w przeszklonej celi. Pewnie mógłby się bronić, ale po pierwsze: przy takiej ilości agentów pewnie źle by się to skończyło, po drugie: wszyscy mimo wszystko byli dla niego w miarę mili, przynajmniej jak na takie okoliczności... I po trzecie: jeden z pracowników poinformował go, że jeżeli będzie współpracował, to niedługo wróci do domu. Seria testów obejmowała między innymi kilka rodzajów naświetlań - i to właśnie nimi wytłumaczono tę "klatkę". Ponoć uniemożliwiała przekłamania z zewnątrz. Poza tym doszło do standardowego pobierania krwi oraz materiału genetycznego do badań. Po tym wszystkim Victor został sam... Choć kamery mrugały do niego z rogów pomieszczenia. Jego komórka leżała na jednym ze stolików.
|
| | | Victor Mancha
Liczba postów : 68 Data dołączenia : 15/07/2015
| Temat: Re: Laboratorium Czw Wrz 10, 2015 4:45 pm | |
| Musiał przyznać, że wkroczenie agentów nieco go zaskoczyło. Wcześniej spodziewał się Starka... W końcu chciał porozmawiać z Billym. No, nie było to tak podejrzane jakby mogło się wydawać na początku, w końcu oni też mieli ochotę na ich dwójkę, chociaż nie spodziewał się, iż zareagują i zadziałają tak... Bezpośrednio. Z początku liczył, że jedynie go stamtąd wyprowadzą i zajmą się swoją robotą, jednak kiedy poprowadzili go na górę do śmigłowca nadzieje chłopaka zostały rozwiane, zachowała się resztka nadziei, że może go podrzucą gdzieś, skąd będzie mógł łatwiej wrócić do domu, jednak czwórka agentów? To nie mógł być przypadek, a już na pewno nie marnowali by tylu ludzi na takie posunięcie, więc musiało chodzić o coś więcej, wiele więcej, a to wcale mu się nie podobało. Bo oznaczało, że coś wiedzieli... Kwestia jego mocy? Wątpił by aż tak go pilnowano z takiego powodu, jeśli agentka faktycznie się o tym dowiedziała; w końcu Billy nie wspominał, że agenci robią coś takiego po odkryciu czyiś umiejętności, więc to chyba nie mogło być to? Ogółem nie wspomniał o projekcie Young Avengers, oczywiście nie dziwił się, że nie chciał, w końcu miało to być tajemnicą... Więc może to była jakaś standardowa procedura? Co nie zmieniało faktu, że ani trochę mu się to nie podobało. Nie zamierzał stawiać oporu, raczej nie miało to większego sensu w takim momencie, prawda? Był otoczony agentami, był w ich bazie i nie miał pojęcia co potrafi; dodatkowo wierzył, iż załatwienie tych spraw pokojowo i spokojnie będzie o wiele lepsze. Jedyne co mu się nie spodobało to to, że odebrano mu komórkę, tym samym odbierając kontakt z mamą, a nie sądził by cała ta akcja zajęła mniej niż godzinę, plus powrót do domu... Okropne, w końcu obiecał wkrótce powrót, zapewniał o braku powodów do zmartwień, chociaż aktualnie sam z lekka panikował... Zwłaszcza po tym gdy jego oczom ukazała się cela, bo po jej wyglądzie nie mógł określić tego inaczej, nawet jeśli była ze szkła, lub innego przezroczystego materiału, wciąż cała reszta wskazywała na celę. Mimo wszystko wkroczył do niej posłusznie, pozwalając działać agentom chociaż... Chociaż nie rozumiał po co były te wszystkie testy, w końcu... Nawet jeśli wiedzieli o jego mocy to na co te prześwietlenia? To raczej nie pomoże w zrozumieniu jego mocy, prawda? W momencie gdy pobierano mu krew, usłyszał jak jego komórka zaczęła dzwonić, zwrócił głowę w jej stronę, ciekaw kto się tak do niego dobija i... Najpewniej była to jego mama, pewnie będzie wściekła. Że nie odbiera, że się spóźnia, a przecież to nie była jego wina! Tak czy inaczej, można powiedzieć, że wzięła go groza i to nie mała. Czemu wszystko musiało się dzisiaj tak komplikować? W końcu jednak zostawiono go samego; odruchowo pogłaskał miejsce, w które wbijano igłę, przyglądając mu się przez chwilę. Sądził, że w takich momentach powinna lecieć krew, a samo miejsce boleć po naruszeniu. Przynajmniej tak słyszał od Jorgego, sam nigdy nie miał pobieranej krwi, chociaż nigdy to dużo powiedziane... Pewnie kiedyś jak był mały, ale tego nie pamiętał. Widocznie mieli bardzo utalentowanego medyka, albo coś w tym stylu. Kręcił się przez chwilę po pomieszczeniu, czując na sobie spojrzenia kamer, nie wiedział co ma zrobić, cała ta sytuacja była dziwna. I czemu wciąż go trzymali tutaj skoro skończyli badania? Przebywanie w zamknięciu wcale go nie pocieszało w tym momencie. W końcu zbliżył się do jednej ze ścian, niedaleko której znajdował się stolik z jego telefonem; spojrzał przez szkło na ekran po chwili skupiając wzrok i odczytując, że wbrew jego podejrzeniom nie dzwoniła Marianella, a Billy. Zaskoczyło go to nieco, ale wolał już to niż denerwowanie mamy. Westchnął ciężko opierając czoło o powierzchnię i zamykając oczy. Co dalej? Jak długo będą go tu przetrzymywać? Obiecali, że wypuszczą go do domu, ale na ile mógł im ufać, po tym co dzisiaj usłyszał? A może właśnie podali mu coś na utratę pamięci i nawet się nie zorientował przekonany, że to mniej lub bardziej standardowe badania? Niedobrze, bardzo niedobrze. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Laboratorium Czw Wrz 10, 2015 6:34 pm | |
| Victorowi trudno byłoby orzec ile dokładnie czasu spędził już w tej przeszklonej celi, głównie dlatego, że podczas badań chwile płynęły szybciej, a gdy został już sam - na pewno mu się dłużyły. Sprawy nie ułatwiało również to, że nigdzie nie było widać żadnego zegara czy wyświetlacza wskazującego godzinę. Chłopakowi nie pozostawało więc chyba nic innego, jak tylko uzbroić się w cierpliwość... ... Co zostało nagrodzone, gdy drzwi do pomieszczenia się otworzyły i do środka wkroczył delikwent w stroju mniej przypominającym agenta - którym i tak bez wątpienia był - a bardziej lekarza albo laboranta. Mężczyzna miał przy sobie tabliczkę z jakimiś notatkami. Swoje kroki skierował do stolika, na którym leżała komórka Victora i zerknął na nią, po drodze kiwnąwszy jeszcze nastolatkowi głową, zapewne w ramach przywitania.
|
| | | Victor Mancha
Liczba postów : 68 Data dołączenia : 15/07/2015
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 13, 2015 4:01 pm | |
| Vic stracił całkowicie poczucie czasu, ekran komórki zdążył już wygasnąć, a dookoła nie było żadnych zegarków. Ani tradycyjnych ani supernowoczesnych, więc nie miał pojęcia ile czasu mogło już minąć, jak bardzo się spóźniał... Jak wściekła była jego mama. Nie dzwoniła, co nie zmieniało faktu, że pewnie nie była zadowolona i z każdą chwilą wzrastało ryzyko na pogorszenie całej sytuacji, a miało być tak pięknie, mieli zapomnieć... Ale to naprawdę nie była jego wina. Coraz bardziej zagłębiał się w swoich mało optymistycznych myślach, niepewny co się z nim stanie. Coraz bardziej wątpił by jego moce były powodem trzymania go tutaj, ale nie przychodził mu do głowy żaden inny powód, absolutnie nic. Nie był w żaden sposób niezwykły, nie miał wpływowej rodziny, zamieszanej w jakiekolwiek polityczne czy militarne spory, więc... Dlaczego? Sądził, że to pytanie będzie go nurtować dopóki ktoś mu na nie wprost nie odpowie, a miał dziwne wrażenie że agencja nie ma zamiaru go uświadamiać... Albo przynajmniej nie tak szybko jakby chłopak sobie tego życzył. Gdy ktoś wkroczył do pomieszczenia otworzył oczy, zdając sobie sprawę, że w którejś chwili przysiadł na łóżku; od razu wstał podchodząc blisko miejsca gdzie zatrzymał się mężczyzna, który bez wątpienia był jakiegoś rodzaju laborantem, tak by móc stać naprzeciwko niego. Oparł dłoń o szybę. - Czy mogę już wrócić do domu? - Spytał, starając się zachować w miarę pewny ton głosu, chociaż nie zdziwiłby się, gdyby zakradła się do niego nutka cichej niepewności. - Nawet nie rozumiem czemu mnie tu przetrzymujecie. - Kontynuował po chwili, spoglądając w twarz mężczyzny. Nie wnikał czemu ten spojrzał na jego komórkę, może chciał sprawdzić czy ktoś się z nim komunikował albo czy Victor sam czegoś nie zrobił... Skoro pobierali od niego różne materiały mogli wykryć jego gen X, prawda? Szybko ale... Nie wątpił w to, iż posiadali wysoko zaawansowane sprzęty. Na dobrą sprawę nawet nie przyszło mu do głowy by spróbować... Ale czy nie zabezpieczyli się jakoś przed tym? Możliwe. Miał tak okropny mętlik w głowie... |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 13, 2015 10:29 pm | |
| Kiedy Victor się odezwał, agent przeniósł spojrzenie z ekranu jego telefonu na niego samego, ba, nawet obrócił się całkiem przodem w jego stronę, a tyłem do stolika, o który następnie lekko się oparł. -Jeszcze nie. Analizujemy wyniki badań, być może będziemy musieli przeprowadzić dodatkowe...- zaczął wyjaśniać, lecz w tym momencie komórka znów się odezwała, tym samym ściągając na siebie jego uwagę. Mężczyzna uniósł lekko brew, być może zaskoczonym tym, że coś mu przerwało - a może kontaktem, który pojawił się właśnie na wyświetlaczu. Przez kilka sekund agent się nie ruszał, po czym... Podniósł telefon i zbliżył się wraz z nim do celi zajmowanej przez nastolatka. Panel dotykowy zareagował na jego odciski palców i pozwolił mu odsunąć niewielką szybkę, a przez powstały w ten sposób otwór wprowadził komórkę do środka, pozwalając Victorowi zorientować się, że tym razem dzwoniła jego matka. -Bez szczegółów- zarządził agent.
|
| | | Victor Mancha
Liczba postów : 68 Data dołączenia : 15/07/2015
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 20, 2015 2:17 pm | |
| Dodatkowe badania? Jakie znowu dodatkowe badania? Przecież wszystko było w porządku, czuł się dobrze, nie wykazywał żadnych anomalii, no, poza nowo nabytymi mocami. Ale to była inna sprawa. Zupełnie inna, o której... Jeszcze nie powinni wiedzieć, więc dlaczego tak go tu przetrzymwali? Nie mógł przestać myśleć o tej rzeczy - w końcu nie pokazał, że coś jest nie tak. Może ta telepatka coś odkryła? Coś z jego przeszłości o czym on sam nie pamiętał? Ale czy to w ogóle możliwe? Wydawało mu się, że nie, ale z drugiej strony nie był telepatą i nie znał ich ograniczeń, ale to też zależało od poziomu...A na jakim poziomie była kobieta? Tak, tego to już kompletnie nie wiedział. Już miał zamiar jakoś odpowiedzieć, odpysknąć, chociaż to nie był najlepszy pomysł, ale powoli robił się zły, gdy jego telefon zaczął dzwonić. Znów Billy? Trochę spora przerwa, ale może też pomyślał, że do tej pory Vic będzie wolny. Poczuł jak serce mu mocniej zabiło, ciało jakby na chwilę zdrętwiało przez to wszystko. Miał złe przeczucia... I słusznie. Obserwował uważnie jak mężczyzna podchodzi do klatki, w której go trzymali, a następnie już jego oczy zatrzymały się na ekranie komórki. Ala puta - zaklął cicho pod nosem, przejmując komórkę do ręki. A jednak mama, niedobrze, bardzo niedobrze. Spojrzał jeszcze na agenta, po chwili zwłoki odbierając. - Hola, mamá. Sprawy się nieco... Skomplikowały. Ale nic mi nie jest, spokojnie. - Zerknął nerwowo na mężczyznę, nie mając nawet siły w nogach by się od niego odsunąć. Co prawda przeszło mu przez myśl czy nie porazić go prądem przez ten otwór i nie wspomóc się jego ręką do otworzenia celi... Ale co dalej? No właśnie, tutaj był problem. A chłopak nawet nie miał chwilowo wystarczająco dużo odwagi do tego. - Daj mi jeszcze trochę czasu, dobrze? |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Laboratorium Pon Wrz 21, 2015 10:48 am | |
| Agent przyglądał się i przysłuchiwał tej rozmowie, ale nie wyglądało na to, aby zamierzał w jakikolwiek sposób w nią ingerować. Oczywiście można by się domyślać najgorszego - namierzania połączenia, podsłuchu i tak dalej - ale przecież S.H.I.E.L.D. pewnie i tak powinno być w stanie zdobyć na temat Victora przeróżne informacje, prawda? Nie potrzebowałoby takich sztuczek... Po drugiej stronie natomiast matka nastolatka brzmiała - no, na pewno trochę spokojniej, niż na początku poprzedniej dyskusji telefonicznej, jeszcze w Avengers Tower, ale w jej głosie i tak dało się wyczuć spore napięcie i nerwy. -Jak to się skomplikowały? Powinieneś już być w domu. Mówiłeś, że zaraz dotrzesz... Co się stało? Gdzie jesteś?- pytała dość szybko, choć tym razem nie przeskoczyła na hiszpański i korzystała z angielskiego.
|
| | | Victor Mancha
Liczba postów : 68 Data dołączenia : 15/07/2015
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 11:40 am | |
| Chłopak czuł, że jego serce nagle staje się ciężkie, aż ciężko wytrzymać to jak bije mocno w jego klatce piersiowej. Nawet nie przejmował się namierzaniem sygnału, po takich badaniach mieli na niego wszystko co było potrzebne, kim był, jak się nazywał, gdzie mieszkał... Jego rodzice. Jeżeli to faktycznie była taka niesamowita agencja, musieli wiedzieć. Po tym co zdążył usłyszeć? Musieli. Skoro namierzali mutantów i kosmitów z niezwykłymi mocami, czym był dla nich taki przeciętny Victor, który nawet nie stawiał oporu... Oczywiście w dobrej wierze dla niego i matki. - Mamo, uspokój się, proszę. Wciąż jestem po drugiej stronie kontynentu... Po prostu mój transport musi coś jeszcze załatwić zanim wrócimy. Ważna sprawa, więc czekam... Jeszcze trochę, obiecuję. To nie jest zależne ode mnie, ale wrócę. Jeszcze dzisiaj. - Spojrzał niepewnie na naukowca, zastanawiając się czy chce znać odpowiedź. Naprawdę nie widział powodów by go tu przetrzymywali, najmniejszych, więc zakładał, że naprawdę niedługo go wypuszczą. Czego mogli od niego chcieć...? Nie umiał wiele, nie był ważny, był nikim. Uczniem, fanboyem, to wszystko. Skąd to zainteresowanie? Wiedział, że wiele osób nie przepada za Latynosami w tym kraju...Może stanie, ale to chyba nie chodziło o to. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 12:04 pm | |
| Trzeba było uczciwie przyznać jedno - agent w żaden sposób nie zaprotestował na podaną przez Victora matce informację, jakoby chłopak miał powrócić do domu jeszcze tego samego dnia. Oczywiście istniała opcja, że mężczyzna po prostu nie chciał, aby pani Mancha usłyszała coś nieodpowiedniego, ale z drugiej strony... Chyba warto byłoby jednak mieć nadzieję, prawda? Choć odrobinę? A nuż. -Obiecujesz?- pytanie to padło po krótkiej chwili ciszy, a mniej więcej w tym samym momencie agent zastukał palcem w swój nadgarstek, na którym co prawda nie miał zegarka, lecz gest tak czy siak był dość jasny. Pospiesz się.
|
| | | Victor Mancha
Liczba postów : 68 Data dołączenia : 15/07/2015
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 1:24 pm | |
| Chłopak nieco opuścił głowę, uśmiechając się nieznacznie pod nosem, mając nadzieję, że Marianella chociaż trochę się uspokoi, odrobinę, na te kilka godzin, które mu zostało do końca tego dnia. Oczywiście czas był nieco inny, ale widział na swoim ekranie. Dwie i pół godziny, nawet kilka minut więcej. Liczył, że tyle wystarczy by go wypuścili... Oby. Podniósł wzrok tak, by idealnie zauważyć ten gest naukowca. - Obiecuję, a jeśli nie dotrzymam słowa, możesz mnie uziemić na miesiąc. Muszę kończyć, kocham cię mamo. - Pozwolił jeszcze mamie odpowiedzieć, po czym się rozłączył, niechętnie oddając telefon mężczyźnie. Przyglądał mu się uważnie, by zaraz oblizać wargi. - Jakie jeszcze badania chcecie robić? Myślałem, że już pobraliście wszelkie potrzebne próbki. Moją krew, DNA... Czego więcej wam trzeba? Dlaczego w ogóle mnie tu trzymacie? Nic nie zrobiłem. - Niemalże jęknął, bardziej ze złości niż bezsilności, chociaż to drugie też wyraźnie odczuwał... Nie mógł nigdzie pójść, nie mógł nic zrobić, a najbardziej go bolało, że nie rozumiał o co chodziło. Z jakiej racji był tutaj na pierwszym miejscu. Próbował to sobie cały czas tłumaczyć, ale żadna z wersji się nie zgadzała, nic ze sobą nie współgrało, szybko traciło sens, odrzucał kolejne opcje, więc... Uch, żądał odpowiedzi. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 3:00 pm | |
| Kiedy tylko rozmowa dobiegła końca, agent przejął z powrotem przekazywaną mu komórkę, zamknął szybkę, a następnie odłożył telefon na blat szafki. Dopiero wówczas ponownie zbliżył się do szklanej "celi", w której przebywał Victor. -Pracujemy nad tym. I czekamy na decyzję z góry. Zgaduję, że nie masz ochoty opowiedzieć nam co nieco o sobie... I o swojej rodzinie?- zagadnął profesjonalnym, mniej więcej pozbawionym emocji tonem. Mimo wszystko nie wydawał się wrogo nastawiony, nie starał się na siłę pokazać, że nastolatek ma przewalone... Spełniał po prostu swoje obowiązki.
|
| | | Victor Mancha
Liczba postów : 68 Data dołączenia : 15/07/2015
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 3:23 pm | |
| Przesunął wzrokiem za naukowcem, śledząc uważnie jego kroki i znów czując się źle, gdy jego cela została szczelnie zamknięta. Ten mały otwór dawał jakąś nadzieję i poczucie, że nie jest tak beznadziejnie jak myślał. Na słowa naukowca zamrugał, zastanawiając się czy powinien cokolwiek mówić.. Z drugiej strony pewnie swoje wiedzieli, może chcieli sprawdzić czy to potwierdzi albo czy ich nie okłamie. Nie chciał kłamać... Nie widział nawet w tym sensu w zaistniałem sytuacji. Poza tym i tak go stąd nie wypuszczą dopóki nie dostaną zarządzenia z góry, a może dowie się... Czegokolwiek. - Jeśli to pomoże szybciej mnie stąd wypuścić... Chociaż nie wiem czy powiem coś, czego już nie wiecie... -Mruknął cicho, biorąc głęboki oddech. - Nazywam się Victor Mancha, mieszkam w Los Angeles z mamą, chodzę tam do liceum. Nie znałem swojego taty, zginął na wojnie gdy byłem mały... I to chyba tyle? Naprawdę nie wiem o czym mam wam opowiadać, o swoich zainteresowaniach, hobby? Chociaż nie widzę jakby to mogło pomoc. - Odsunął się od szyby, siadając na łóżku, jednak w taki sposób by móc cały czas spoglądać na mężczyznę bez większych problemów. Naprawdę chciałby wiedzieć co może dalej zrobić... Jak uciec, wrócić do mamy, przeprosić ją, objąć... I nigdy więcej nie wracać do tej klatki. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 3:57 pm | |
| Mężczyzna oparł dłonie na swych biodrach, słuchając uważnie słów Victora - a przyglądając mu się przy tym z jeszcze większym zainteresowaniem... Właściwie to z większym, niż można by się tego spodziewać. Było to o tyle dziwne, że przecież chłopak nie powiedział niczego, czego S.H.I.E.L.D. zapewne już nie wiedziało. Agencja miała wystarczająco dużo czasu, aby zdobyć wszelkie potrzebne im informacje na temat goszczonego w laboratorium nastolatka... Więc o co w tym wszystkim chodziło? -Przypadkiem znalazłeś się w niewłaściwym miejscu i o niewłaściwej porze, przez co odbyłeś podróż do Avengers Tower. Przypadkiem wkręciłeś się między Mścicieli. Przypadkiem nie masz krwi, hm?- wyliczył wszystkie te punkty identycznym tonem, jak gdyby każdy z nich posiadał tę samą wagę.
|
| | | Victor Mancha
Liczba postów : 68 Data dołączenia : 15/07/2015
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 4:09 pm | |
| Miał ochotę wykrzyczeć, że TAK, DOKŁADNIE TAK. Po prostu był najbardziej pechowym nastolatkiem jakiego świat dzisiaj widział, bo nie chciał się wkraść do Tower i przeszkadzać Avengers... Zaklęcie Billy'ego nie wypaliło jak powinno, to wszystko. Stał za blisko, chciał wrócić do domu i dalej być normalnym nastolatkiem z nienormalną mutacją, o której nie chciał teraz myśleć. Nie pokazywała się, była dość spokojna przez ostatnie godziny, więc nie było sensu tego zmieniać, niech zostanie uśpiona, dokładnie tak. Z resztą szybko zaczął wypowiadać słowa swojego zwątpienia, do czasu... - TAK. Billy przenosił się z Bucky'm i stałem za blisko, przeniosłem się z nimi. Nie prosiłem o to, obaj potwierdzą moją wersję i... I.... - Aż zamarł na chwilę, gdy w głowie powtórzył treść ostatniej informacji. Niewiarygodne... Musieli żartować, prawda? Przecież to nie miało większego sensu, nie miało prawa być prawdą. Był człowiekiem, ludzie mają krew, nie trzeba być orłem by znać takie podstawy. - Jak to nie mam krwi? Chyba żartujesz? Pobieraliście mi ją przed chwilą! Nie trzeba być naukowcem by wiedzieć, że ludzie mają krew! - Uderzył pięścią w ścianę za łóżkiem, opuszczając głowę, widocznie niezadowolony, co odbijało się w całej jego posturze. Miał krew, miał skórę, miał organy, był zwykłym nastolatkiem. Nawet jeśli z mutacją... Wciąż był sobą. Nie żadnym dziwactwem bez krwi, Magneto też miał zdolności jak on, a krwawił, więc to nie mogło być to... Kłamali, na pewno, żeby coś od niego wyciągnąć, ale nie wiedział co... On nic nie wiedział, naprawdę. Chciał po prostu wrócić do domu, do mamy, uspokoić ją... |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 4:52 pm | |
| Agent ani nie drgnął przy tym wybuchu - i najwyraźniej nie przejął się również faktem, że Victor w stresie przeszedł z nim na "ty"... Choć zapewne zwrócił na to uwagę. A jeśli nawet nie on, to w pomieszczeniu najprawdopodobniej znajdowały się kamery, a to oznaczało, że ktoś inny mógł właśnie obserwować ich rozmowę i wyciągać z niej wnioski... Prawda? -Akurat kwestię krwi - i jej posiadania albo nie - mógłbyś dość łatwo sprawdzić- zauważył mężczyzna, jednocześnie przechylając głowę lekko na bok i w dalszym ciągu uważnie przypatrując się poczynaniom nastolatka. Czego dokładnie szukał w jego zachowaniu? Sugestii, że chłopak jednak kłamał, udawał, iż nie wie o co chodzi? Być może. Najpewniej. -Pamiętasz, żebyś kiedykolwiek krwawił? Zdarzyło ci się odnieść jakieś obrażenia? Nabić siniaka, zetrzeć skórę do krwi?- dopytywał, choć pewnie głównie po to, aby Victor sam się nad zastanowił, a nie w celu uzyskania odpowiedzi. W końcu dorzucił jeszcze jedno: -Próbowaliśmy pobrać ci krew, ale jej tam nie było. Znaleźliśmy za to inne ciekawe rzeczy. Masz pomysł jakie?
|
| | | Victor Mancha
Liczba postów : 68 Data dołączenia : 15/07/2015
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 5:13 pm | |
| Miał ochotę znów się oburzyć na haśle o sprawdzaniu czy posiada krew, przecież nie będzie się okaleczał ku uciesze jakiegoś obcego faceta, szalonego naukowca czy za kogokolwiek ten osobnik uchodził. Pozwolił sobie jednak przemilczeć tę kwestię, by znów nie wybuchnąć, to nie było w jego stylu, nie lubił unosić się gniewem. Nawet jeśli często łatwo mu się oddawał w pierwszej chwili... Każdy miał swoje granice, prawda? - Kiedy byłem dzieckiem, na pewno. Każde dziecko się rani podczas zabawy, z reguły jestem ostrożny i nie wychodzę z domu. Mama mnie dość... Ostrożnie wychowuje, nie lubi kiedy się kręcę po mieście. - Wzruszył ramionami, oddychając ciężko; taka była prawda, mama na wiele mu nie pozwalała, często była stanowcza i surowa... Ale wiedział, że robiła to z miłości i troski. Straciła męża, co bardzo przeżyła, nie wytrzymałaby utraty jedynego dziecka, prawda? A była kobietą wierzącą i nic nie wskazywało na to, by chciała kiedykolwiek poślubić kogoś innego, widać jeden mąż jej w pełni wystarczał. Nie byli bogaci ale szczęśliwi, razem. Nawet jeśli Vicowi czasem brakowało tej odrobiny nastoletniej wolności. Wciąż nie wierzył w słowa odnośnie braku krwi, nie miało sensu i nie trzymało się... Niczego. Więc musieli kłamać, to było jedyne wyjaśnienie. - Nie, nie wiem co mogliście znaleźć. Jestem zwykłym nastolatkiem i nie rozumiem co tu robię i dlaczego próbujecie mi wmówić, że coś jest ze mną nie tak... Proszę pana. - Dodał po chwili wątpliwości, spoglądając wprost na twarz mężczyzny. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 5:49 pm | |
| O dziwo pod koniec wypowiedzi Victora kąciki ust jego rozmówcy lekko się uniosły, nawet jeśli ten pseudo uśmiech nie sięgnął jego oczu. Delikwent kiwnął krótko głową, jak gdyby na znak, że oczywiście przyjął do wiadomości wszystkie te jakże solidne argumenty chłopaka... Po czym znów się odezwał: -Nanity. Z dotychczasowych wypowiedzi wnoszę, że pewnie nie sądzisz, byś miał z nimi do tej pory do czynienia, więc pozwolę sobie wyjaśnić... To miniaturowe roboty, niewidoczne gołym okiem, bardzo precyzyjne. Jak możesz się domyślać, to zaawansowana technologia, do której nie każdy ma dostęp- agent przerwał na moment, jak gdyby chciał dać Victorowi chwilę na przyswojenie tych informacji, nim kontynuował: -Nanity, brak krwi, a to tylko sam wierzchołek góry lodowej. Telepata nie potrafił wejść do twojego umysłu. Przedmioty się przy tobie magnetyzują. Na skanach twojego ciała wyłapujemy metal... Dużo metalu. W zasadzie głównie metal- wyliczył.
|
| | | Victor Mancha
Liczba postów : 68 Data dołączenia : 15/07/2015
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 6:34 pm | |
| Chłopak słuchał tego uważnie czując jak serce mu bije coraz szybciej i mocniej... Ale czy na pewno serce? On... On miał serce? Według tego mężczyzny - nie. Ale Vicowi było naprawdę trudno uwierzyć... Bo niby czemu by miał? Od zawsze był wychowywany wśród ludzi, jak człowiek, mama była człowiekiem, dbała o niego, kochała go. Traktowała jak swoje dziecko, a wątpił by potrafiła skonstruować coś... Coś... Czymkolwiek on był. Wlepiał w mężczyznę pełne niedowierzania spojrzenie, wyraźnie analizując wszystko co właśnie usłyszał. O sobie. A co wydawało się tak strasznie nierzeczywiste i odległe, jakby pochodziło z jakiegoś filmu sci-fi. A może śnił i faktycznie tak było? A cała ta okropna rzeczywistość była wytworem jego umysłu, właśnie dlatego poznał Avengers i był w AT, to wszystko był z pozoru cudowny sen, który przemienił się w koszmar, dokładnie. Podniósł się w końcu z miejsca, podchodząc na odrętwiałych nogach do ściany, by być jak najbliżej mężczyzny, by widzieć jego oczy. Czy mówił prawdę. Nawet jeśli był świetnym kłamcą, sam Victor poczuje się przez to nieco pewniej, jakby miał cień kontroli nad tym co się dzieje. A jeśli to sen, to, to na pewno wyczuje kłamstwo. - Chcesz powiedzieć, że jestem cyborgiem...? - Przesunął dłonią po swoim przedramieniu, odsuwając rękaw bluzy, dotykając skóry. Była taka delikatna w dotyku, jak skóra innych ludzi, jak jego mamy. Wiele razy jej dotykał, był pewien, że to tak właśnie wyglądało. - Błagam, po prostu wypuśćcie mnie do domu. - Szepnął, nie odrywając wzroku od oczu naukowca. Już sam nie wiedział po co się w nie wpatruje, to nic nie da, ale nie mógł przestać... Może jak się uszczypnie to się obudzi, chyba zawsze tak się mówiło. Bardzo chciał się teraz obudzić, we własnym łóżku. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 6:45 pm | |
| Niestety na pytanie chłopaka agent kiwnął potwierdzająco głową; na tym etapie tak naprawdę nie było już żadnej innej opcji. Co miałby zrobić, nagle zaprzeczyć, odwołać tę dyskusję i przyznać, że S.H.I.E.L.D. się pomyliło albo zrobiło mu głupi kawał - albo starało się go wystraszyć za karę? Małe szanse. -Cyborgiem. Androidem. Syntezoidem. Nie wykluczamy żadnej z tych możliwości, choć pierwsza i ostatnia są bardziej prawdopodobne od bramki z numerem dwa- wyjaśnił, a tym razem w jego głosie pojawiła się nawet delikatna nutka sympatii. Być może zgromadził już informacje, których potrzebował - i uznał, ze Victor rzeczywiście nie wiedział co i jak? -Nie możemy cię jeszcze wypuścić. Nie wiemy kto cię stworzył i dlaczego, ani co potrafisz zrobić. Z mutantami sprawa jest prostsza: tak chciała natura i tyle... Ale cyborga ktoś musiał zbudować i raczej nie zrobił tego dla sportu. Porozmawiamy z twoją matką i zobaczymy co ona będzie nam miała do powiedzenia na twój temat.
|
| | | Victor Mancha
Liczba postów : 68 Data dołączenia : 15/07/2015
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 6:58 pm | |
| - Nie... Nie idźcie do mamy. Będzie wściekła, jeszcze... Jeszcze coś jej się stanie. Że wpakowałem się w kłopoty. - Odparł niemalże od razu, faktycznie przerażony tą wizją; najzabawniejszy był fakt, że przerażało go to bardziej, złość matki, niż to, że mógł być cyborgiem. Martwił się o nią... Nawet jeżeli sam aktualnie miał wiele pytań, bardzo wiele. Bo miał z nią sztuczne (?) wspomnienia, co mogło oznaczać, że wiedziała od początku. Roboty chyba nie dojrzewają, prawda? Więc dostałaby go w takiej formie. Dlaczego nigdy nic nie powiedziała? Albo go nie ostrzegła. Normalni nastolatkowie rozmawiają z rodzicami o bezpiecznym seksie, a on... Cóż, chyba miał nieco ważniejszy temat do poruszenia. - Nie wiedziałem, że jestem cyborgiem, pamiętam swoje dzieciństwo. Dzisiaj... Kiedy spotkałem Billy'ego i Bucky'ego uaktywniły się moje moce. Podobne do Magneto... Nigdy wcześniej ich nie miałem, nie działały, jakby były uśpione. To wszystko co wiem, przysięgam. Sądziłem, że jestem mutantem i dlatego mnie tu ściągnęliście, przynajmniej na początku... - Dodał zaraz cicho ostatnie słowo, chcąc podkreślić, że pewne zachowania podważyły jego tezę, jednakże nie całkowicie. I do końca wierzył w swoją mutację. - Zrobię co chcecie, ale nie idźcie do niej. Jest za słaba na takie przeżycia. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Laboratorium Nie Wrz 27, 2015 7:16 pm | |
| Tym razem agent westchnął cicho, a następnie pokręcił przecząco głową. Jego dłonie opuściły biodra i zamiast tego mężczyzna skrzyżował ramiona na klatce piersiowej w zamkniętym geście, być może świadomym, a może czysto odruchowym... Choć pewnie ta pierwsza wersja była bardziej prawdopodobna u przeszkolonego Tarczownika. -Przykro mi, ale w tej chwili to jedyna osoba, od której będziemy się mogli czegoś dowiedzieć. Wysłaliśmy już do niej ludzi. Obiecuję, że nie zamierzamy w żaden sposób jej skrzywdzić, o ile tylko ona sama nie okaże agresji- agent obrócił się już lekko, jak gdyby miał zamiar skierować się ku drzwiom, lecz jednak nie ruszył jeszcze z miejsca. -Jeżeli cię to pocieszy, znane są przypadki mutantów, którzy potrafią zmienić swoje ciała na przykład w stal czy diament. Dopóki nie skończymy badań i wywiadu, wciąż pozostaje cień szansy... Choć aktualnie nie wiem czy pomiędzy cyborgiem i mutantem nie wybrałbym tego pierwszego- dorzucił i dopiero w tym momencie ruszył ku wyjściu z pomieszczenia. -Niedługo ktoś znowu cię odwiedzi. Przy odrobinie szczęścia będziemy już wtedy wiedzieli coś więcej- rzucił w ramach pożegnania i zaraz potem Victor pozostał w sali zupełnie sam, mogąc jedynie czekać na następną wizytę.
|
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Laboratorium Sro Wrz 30, 2015 6:03 pm | |
| Tuż po przeniesieniu się w nowe miejsce Billy bardzo szybko zdał sobie sprawę z kilku dość istotnych rzeczy, o których zapewne powinien był pomyśleć jeszcze przed dokonaniem teleportacji. Na swoje usprawiedliwienie miał jedynie to, że dopiero przyzwyczajał się do takiej metody podróżowania, więc błędy zdawały się nieuniknione. Po pierwsze, nie wiedział gdzie dokładnie wyląduje, ani tym bardziej przy kim, bo przecież Victor mógł mieć jakieś towarzystwo... A to oznaczało między innymi niebezpieczeństwo natychmiastowego zdradzenia się ze swoimi zdolnościami przed przypadkowymi osobami. Niedobrze, choć jeszcze gorzej byłoby w sytuacji, w której od razu znalazł się w otoczeniu gromady nieprzychylnie mu nastawionych agentów. Po drugie, nie znał odległości, na jaką musiał się teleportować, ani ukształtowania czy zabudowania terenu, a w końcu jego moce lubiły robić mu różne numery... Na przykład pozwalając mu na materializację tuż nad stromym zboczem wysokiej góry, jak wtedy przy Bucky'm. Momentami Billy miał wrażenie, że starały się go po prostu wykończyć w jakiś ciekawy i malowniczy sposób. Jakież było więc zdziwienie nastolatka, kiedy zmaterializował się w stosunkowo bezpiecznym miejscu! Jego lądowanie nie należało niestety do najprzyjemniejszych, gdyż pojawił się w powietrzu nad twardą podłogą - w błysku błękitnego światła, które stopniowo zanikało, pozostawiając po sobie ten charakterystyczny zapach ozonu, do którego zaczynał się przyzwyczajać. W pierwszej chwili brunet zaczął opadać dość powoli, lecz gdy otaczająca go energia ustapiła i przestała utrzymywać go nad ziemią - wówczas już runął w dół i prawdę mówiąc ledwo utrzymał się na nogach, które przy kontakcie z podłożem ugięły się pod nim w kolanach i nieźle go zabolały. Chłopak aż się mimowolnie skrzywił i zmuszony był zacisnąć szczęki, aby powstrzymać się przed wydaniem z siebie odgłosu protestu. Dopiero w tym momencie przyszedł czas na zorientowanie się w sytuacji i w nowym otoczeniu. Po pierwsze: przebywał we wnętrzu sali wypakowanej aż po brzegi sprzętem, który wyglądał na nowoczesny i drogi, a w dodatku trochę przywodził na myśl to, co Billy miał niedawno okazję ujrzeć w Avengers Tower. Tyle że - i to było właśnie "po drugie" - w wieży nie widział nigdzie takich szklanych... Obiektów, bo nie był jeszcze do końca pewien jak inaczej je określić. Jego pierwszym skojarzeniem były przezroczyste cele, a wrażenie to potęgował fakt, że w jednej z nich znajdował się poszukiwany przez niego Latynos. W takich okolicznościach rzeczywiście nietrudno było dodać dwa do dwóch. - Victor! Pewnie nie mamy za dużo czasu, nim ktoś tu wpadnie, więc... Jak...? - to mówiąc, Billy zdążył już zbliżyć się do szyby, za którą przebywał jego rówieśnik. Nie dotknął jej, choć uniósł ku niej dłoń i na chwilę zawiesił ją niepewnie w powietrzu. Aktualnie zbyt podejrzliwie podchodził do wszystkiego, co powstało dzięki Tarczy lub do niej należało, by tak zaryzykować. W końcu musiał jeszcze zabrać Victora w bezpieczne miejsce... I zdecydowanie poszłoby mu łatwiej, gdyby chłopak wiedział jak otworzyć tę klatkę. Unieszkodliwienie kamer nie miało już pewnie w tym momencie większego sensu. Kto miał zobaczyć jego wtargnięcie do laboratorium, ten to zrobił, a afiszowanie się ze wszystkimi swoimi zdolnościami też niespecjalnie się Kaplanowi uśmiechało. Skoro S.H.I.E.L.D. miało swoje sekrety, to on mógł zachować własne. Spojrzenie bruneta przemknęło po wnętrzu pomieszczenia. Szukał jakiejś wskazówki, czegokolwiek, co podpowiedziałoby mu co powinien zrobić dalej... Ale jego wzrok padł tylko na telefon leżący na jednej z szafek. Sprawiał wrażenie mocno nie na miejscu, dlatego Billy zbliżył się do niego i zgarnął go z blatu, nim powrócił na poprzednią pozycję, spoglądając na Victora. - To twój? - spytał dla pewności, choć prawdę mówiąc po prostu nie widział żadnej innej opcji. W myślach przeglądał wszelkie dostępne możliwości: mógł teleportować Vica na zewnątrz, rozbić tę szybę, otworzyć ją - jakoś, jeszcze sam nie wiedział jak...? Pierwszy pomysł podobał się mu najbardziej, ale nie pasowało mu to, że Latynos jak do tej pory najwyraźniej nie skorzystał ze swoich zdolności. Może we wnętrzu celi moce nie działały? To by było bardzo w stylu S.H.I.E.L.D. A co do niszczenia klatki... Kto wie jak bardzo była wytrzymała? Za mało energii - i nic się nie zmieni, za dużo... I mógłby zrobić krzywdę Victorowi.
|
| | | Victor Mancha
Liczba postów : 68 Data dołączenia : 15/07/2015
| Temat: Re: Laboratorium Sob Paź 31, 2015 12:02 pm | |
| Vic nie był zadowolony z tego co usłyszał. Nie podobał mu się fakt, że obcy ludzie będą nachodzić jego mamę w jej własnym domu, który powinien być azylem kobiety... I jego. Więc tym bardziej nie był zachwycony tym co powiedział mu agent, oczywiście przebywanie w celi też nie było spełnieniem jego marzeń, ale to było coś innego. Nie mógł nawet jej ostrzec w żaden sposób, czuł się tak okropnie bezradny i niepotrzebny. W dodatku osobiście chyba wolałby zostać mutantem... Nawet jeżeli aktualnie ich sytuacja nie wyglądała najlepiej, wciąż byli ludźmi. Z dodatkami, wiadomo, byli w pewnym sensie nad ludźmi, przez co ci się ich obawiali, a zdecydowaniem bardziej podobała mu się wizja pozostania w większości ludzkim, niż maszyną, rzeczą. Nie wątpił w to, że miałoby jakieś plusy,jednak zbytnio przerażała go ta wizja, bycie czymś innym niż myślał, że jest. Wychowywano go w błędzie tyle lat, ale przez ten cały czas czuł się człowiekiem, zwykłym nastolatkiem, jak każdy inny - rósł, dojrzewał, miał swoje lepsze i gorsze momenty, ale przyzwyczaił się do myśli, że był... Normalny. I nie mógł zrozumieć, czemu matka go okłamywała, nigdy nie wyjawiła czym jest. Chciał wierzyć, że to dla jego dobra i było to jej jedyną motywacją. Idąc tym tropem, czy jego ojciec też był kłamstwem? W to już całkowicie nie chciał wierzyć. Jego tata był bohaterem i nic tego nie zmieni, zawsze nim będzie, dobrym człowiekiem, nawet jeśli bycie tatą to było chwilowo dość abstrakcyjne podejście. Bo jak spojrzeć na to pod tym względem, nie miał rodziny. Rodziców. Co najwyżej kogoś kogo mógłby nazwać stwórcą, ale kogo? Westchnął cicho, zrezygnowany, chcąc skupić się na tym, że wciąż są szanse na zostanie sobą, znaczy, ludzkim sobą. Nie był pewien jak długo wpatrywał się w miejsce, w którym zniknął mężczyzna, zbyt zajęty swoimi myślami, a nie da się ukryć, że miał ich dość sporo, bo jednak niecodziennie dowiaduje się takich rzeczy i nie jest się uwięzionym w więzieniu tajnej agencji. Jego uwagę skupił na sobie dopiero rozbłysk błękitnego światła. Spojrzał w tamtą stronę, odsuwając od siebie wszystko co negatywne, zwłaszcza gdy zobaczył znajomego nastolatka. Zbliżył się do szyby, zerkając uważniej na to co robi Billy; zmarszczył lekko brwi, gdy ten upadł na ziemię, co widocznie sprawiło mu nieco bólu. Później już tylko spotkanie spojrzeń. Pokręcił lekko głową. - Trzeba dotknąć ten panel, jednak działa na linie papilarne. Przynajmniej tak zakładam, bo nie sądzę, by to było aż tak proste... - Westchnął cicho. Gdy Billy przypomniał mu o telefonie, drgnął lekko, przypominając sobie słowa agenta o jego mamie. - Zostaw mnie i teleportuj się do mojego domu. Zabierz moją mamę do jakiegoś bezpiecznego miejsca. Pewnie się niepokoi, a Tarcza wysłała do niej swoich ludzi. - Oparł dłoń o szybę, na moment spuszczając wzrok, by zaraz znów spojrzeć w oczy drugiego chłopaka, prosząco. Marianella była dla niego priorytetem , nie chciał by się zdenerwowała, ani tym bardziej by obcy ludzie, niebezpieczni, ją wypytywali Nie chciał jej narażać na coś takiego, nie przez wzgląd na niego i jego błąd. Liczył, że to będzie najpiękniejszy dzień w jego życiu, niestety wszystko poszło nie tak jak powinno. - Nic mi nie będzie. - Zapewnił, wyprzedzając jego pytanie, którego się domyślał. Tak na wszelki wypadek. Nie zrobią mu większej krzywdy, albo nie chciał o tym myśleć, ale matka... Wciąż była mu najważniejszą osobą w życiu, ludzkim czy nie. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Laboratorium Sob Paź 31, 2015 2:25 pm | |
| Czytnik linii papilarnych miał sens, a Billy widział w swoim życiu wystarczająco dużo filmów akcji i seriali kryminalnych, by posiadać jako takie pojęcie na jego temat. W telewizji pokazywano nawet, że takie urządzenie da się oszukać, ale z drugiej strony... To konkretne należało przecież do S.H.I.E.L.D., więc musiało być świetnie zabezpieczone, prawda? Nie wspominając już o tym, że nastolatek nie posiadał przy sobie niczego, co mogłoby mu pomóc odtworzyć odciski palców agentów. No i... Filmy lubiły kłamać, by pchnąć do przodu fabułę. Nie, nie było warto tracić na to czasu. Kaplan zastanawiał się już nad jakimś lepszym wyjściem z sytuacji, gdy - najwyraźniej na widok komórki? - Victor przemówił ponownie. Tym razem jego słowa jeszcze mniej spodobały się młodemu mutantowi - łamane - na - być - może - magowi, co od razu okazał poprzez odruchowe zmarszczenie czoła. Rozumiał troskę o rodzinę, sam pewnie myślałby podobnie, ale... Ale po prostu coś mu w tym wszystkim bardzo nie pasowało. A właściwie to wręcz z każdą chwilą coraz bardziej. Sam fakt, że agencja chciała skontaktować z matką osoby, która wykazywała nadludzkie zdolności i przypadkiem znalazła się w Avengers Tower nie wzbudzał żadnych podejrzeń, nawet jeśli Billy wcale nie dziwił się, że Latynos nie był tym zachwycony... Tyle że praktycznie już na tym kończyły się normalności. Dlaczego Tarcza umieściła Vica w tej szklanej celi? Czemu w ogóle wywieźli go w jakieś dziwne miejsce - zamiast zwyczajnie zabrać go do domu i wspólnie porozmawiać z jego rodzicielką? Kaplan szczerze wątpił, by jego rówieśnik stawiał opór lub w inny sposób dał agentom powody, aby podjęli takie środki bezpieczeństwa. O co więc w tym wszystkim chodziło? - Co się tak właściwie stało? Dlaczego twoja mama potrzebuje ochrony przed S.H.I.E.L.D.? - spytał, nie dając jeszcze Victorowi jednoznacznej odpowiedzi odnośnie swoich następnych posunięć. Wzrok przeniósł z twarzy drugiego chłopaka na jego dłoń, tę opartą o szybę i prawdę powiedziawszy przez krótką chwilę odczuwał wielką ochotę, by na tej samej wysokości ułożyć własną rękę... Ale jakoś się przed tym powstrzymał. Chyba tym razem udzielały mu się wpływy z innego rodzaju filmów. Najwyraźniej Latynos nie zamierzał już ukrywać przed matką swoich zdolności... A nawet jeśli, to przynajmniej nie miał problemu z przyznaniem się do znajomości z innymi "wyjątkowo utalentowanymi" osobami. W przeciwnym wypadku przecież nie chciałby, aby Billy się do niej teleportował. Czyli wyglądało na to, że usunięcie jej z drogi Tarczy było dla niego ważniejsze od utrzymywania tajemnicy. Trochę drastycznie, co tym bardziej sugerowało dodatkowe okoliczności, o których Kaplan nie miał jeszcze pojęcia... A chciał się o nich dowiedzieć, nie tylko z czystej ciekawości. - I... Próbowałeś już użyć swoich mocy? - zgadywał, że pewnie tak, bo w końcu Victor najprawdopodobniej spędził w tym zamknięciu trochę czasu, ale być może nie chciał pogarszać swojej sytuacji? Z drugiej strony S.H.I.E.L.D. musiało być świadome, że byle cela go nie zatrzyma. Czy teleportacja zadziałałaby pomimo znajdującej się pomiędzy nimi przeszkody? Nigdy tego nie sprawdzał. Co innego mógłby więc zrobić, żeby go uwolnić? Być może próba rozbicia całej ściany niekoniecznie skończyłaby się najlepiej, ale przecież zostawał jeszcze sterujący celą panel, na który właśnie padło spojrzenie Billy'ego. Jego praca zależała od przepływu energii, a przecież to właśnie ją Kaplan generował za każdym razem, gdy używał swoich zdolności... Zwykle nawet przypominała elektryczność - szczególnie wtedy, na samym początku... Ale nie, naprawdę nie chciał o tym teraz myśleć. Brunet uniósł rękę i zatrzymał dłoń na wysokości wspomnianego panelu, skupiając na nim wzrok. Przygryzł lekko dolną wargę, koncentrując się, zbierając energię... Która nagle rozbłysła wokół jego palców, znajdując swoje odbicie również w jego oczach, na chwilę praktycznie zmieniając ich kolor z brązu na błękit. Biało niebieskie nici mocy - niczym miniaturowe pioruny - zatańczyły wokół jego dłoni, a następnie uderzyły w panel. Billy chciał go tylko przepalić i otworzyć drzwi, ale prawdę mówiąc zupełnie nie miał wyczucia pod względem energii, którą powinien w to włożyć...
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Laboratorium | |
| |
| | | | Laboratorium | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |